Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie teksty, zdjęcia zamieszczone na stronie
http://hallas.pl.tl/
stanowią własność autora i podlegają ochronie przez prawo autorskie.
Ich kopiowanie i powielanie w całości lub części, w jakiejkolwiek formie
(drukowanej, audio czy elektronicznej),
bez zgody autora jest zabronione i jako działanie niezgodne z prawem może być karane.
.............................................
31 marca 2021 Jestem po pierwszym szczepieniu, niby czuje się dobrze, ale raczej tutaj nie posiedzę. Następne na początku maja. Dzisiaj i jutro kompletny luz, to czas dla mnie, poleniuchuję. „Szczepionka na COVID-19 opracowana przez Pfizera powstała w oparciu o mRNA wirusa. Zwykle szczepionki zawierają fragment wirusa (pozbawiony zaraźliwości). W tym wypadku wykorzystano fragment mRNA wirusa zawierający informację o białku, które organizm musi zneutralizować. W odpowiedzi na szczepionkę układ immunologiczny zacznie wytwarzać odpowiednie przeciwciała, które uniemożliwią namnażanie się wirusa i ochronią nas przed chorobą. Nasz układ odpornościowy "zapamięta" tę odpowiedź i aktywuje ją, gdy zajdzie taka potrzeba.” Szczepionką nie można się zarazić.
Doznałam niesamowitego uczucia, kiedy windą przez widoczną wysokość dwóch pięter, musiałam wznosić się do punktu szczepień. Naciskasz klawisz, jedziesz, zwalniasz, stoisz. Moja córka to mądry człowiek, gdyby nie pojechała ze mną, miałabym zdwojony stres, jeden przed szczepieniem, drugi z niespodziankami typu winda. Dzieci jednak warto mieć, nie zostawią człowieka w potrzebie.
30 marca 2021 „Jest tylko jedna zasada: nie krępować się i robić to, na co ma się ochotę. Każdy ma prawo do własnego szczęścia.” Mrożek
W Teatrze TV wybrzmiało Tango Mrożka. Porwało i dało do myślenia, jak to u Mrożka, a że forma inna, to chyba dobrze. Obsada świetna. Wieczór udany.
Byłam w teatrze na tym spektaklu około pięćdziesiąt parę lat temu. Samo przedstawienie jakoś mi już przybladło, ale siebie pamiętam w czerwonej sukience, bez nadwagi i pamiętam uwagę, jaką rzucił starszy pan - byliśmy w teatrze, jak to bywa z prowincjuszami, w grupie zróżnicowanej wiekowo i starszy pan zapytał mnie, widocznie byłam pod ręką – O czym to właściwie było? No właśnie, o konflikcie i niezrozumieniu pokoleń. Degrengolada. Niekiedy myślę sobie, kiedy dojdę do wieku, w którym zadam takie pytanie, bo wydaje mi się, że im dłużej żyję, tym o coś takiego będzie łatwiej. „Starość zanudza się na śmierć” Mrożek. Z wielu powodów, jak widać.
Zawsze wydawało mi się, że mieć męża intelektualistę, to wielkie szczęście. Ciągnie człowieka w górę, ale przeczytałam wywiad o Wańkowiczu i obraz intelektualisty nieco zbladł. Powiedział na starość o swoje żonie, że była dla niego kulą u nogi, a pisał na użytek publiki zupełnie co innego. Widocznie nie stała na wysokości zadania. Małżonka natomiast stwierdziła prawie na łożu śmierci, że miała z pisarzem życie trudne, ale nie żałuje, gdyż było ciekawe. Szczęśliwi to chyba nie byli.
Przyglądając się życiu ludzi, ich związkom, miłościom i zdradom, można by powiedzieć, że najpiękniejsza jest miłość iluzoryczna, niedopełniona, gdyż jest taka, jaką sobie we własnym sercu i umyśle wykreujemy, problem tylko w tym, że nie daje fizycznego i intelektualnego kontaktu. „Nic nie jest poważne samo w sobie, nie jest w ogóle żadne. Wszystko jest nijakie. Jeżeli sami nie nadamy rzeczom jakiegoś charakteru, utoniemy w tej nijakości. Musimy stworzyć jakieś znaczenia, jeżeli ich nie ma w naturze.” Mrożek „Tango”
29 marca 2021 „Ważąca blisko 1,3 kg galaretka tworząca mózg przeciętnego Homo sapiens składa się z 86 mld neuronów. Jest to najbardziej energochłonny narząd człowieka - mimo że stanowi ok. 2 proc. masy ciała, pożera przeszło jedną piątą energii przepalanej przez cały ludzki organizm.”
„Gen ZEB2 - zapamiętajcie te słowa! Jest to białko… niezbędne podczas wczesnego rozwoju płodu.” I dobrze. Zapamiętać możemy, wyjaśnić będzie trudniej. Tak czy siak należymy do homo sapiens, choć wydaje się niekiedy, że niektórzy się do tego jakoś izolują. Każdy ma swoje słabe strony, niekiedy o nich się mówi, a niekiedy ukrywa. Kiedy w twoje życie wkradnie się zazdrość, jesteś żywcem pogrzebany. Przestajesz być sapiens. Lekka zazdrość to nic złego, ale opętanie zazdrością to już tragedia. Zawiść, zazdrość, nienawiść to ludzkie przymioty. Zależy na jakiej płaszczyźnie się rozgrywają. Podobno mężczyźni wykształcili w sobie umiejętność oszukiwania, a kobiety – także we własnym interesie – umiejętność wychwytywania oszustwa. I tak ze sobą pogrywamy, oszukujemy się, okłamujemy, oszukujemy nie tylko na płaszczyźnie relacji osobistych, ale także społecznych. Pan Morawiecki się wczoraj rozpędził w tv tak, że aż włos się jeży na głowie, oskarżył wszystkich oponentów politycznych o niepowodzenia. To nie było fair, my przecież wiemy kto i co robi źle, bijemy się też w piersi jako społeczeństwo. Nasza wina, że covid się rozprzestrzenia, ludzie są lekkomyślni.
W moje serce wkradła się nutka, no może nie nienawiści, ale niechęci do kogoś, kto nie umie docenić dokonań innych, a sam wynosi się ponad wszystko. Nie lubię mieć do czynienia z takimi ludźmi, ale oni istnieją. Nie musi dotyczyć to mnie osobiście, wystarczy, że patrzę na takie poczynania. Napisałam połowę strony aby zrzucić z siebie coś, co mnie zniesmaczyło, ale nareszcie wydusiłam. Ludzie powinni się wzajemnie szanować bez względu na pozycję społeczną, zasługi, powinni być ludźmi. Jest nowa opowieść Opowieść dla młodych łowców tajemnic historii Miłkowic "Cmentarze, kapliczki, krzyże" hallas.pl.tl/7-.--Cmentarze%2C-kapliczki%2C-krzy%26%23380%3Be.htm
28 marca 2021 W moim domu zegary są nieomal wszędzie, tylko w sypialni nie, tykanie nie pozwala mi zasnąć, ale smartfon leży na stoliku obok łóżka. Dzisiaj noc miałam przerywaną, czytałam książkę w czasie ukradzionemu snu, którą muszę oddać w terminie, podobno ktoś się o nią upomina. Nie z własnej woli, nie mogłam spać. Ja książki czytam tylko wyposażone w kartki, inne opcje mnie nie interesują. O zegarach zapomniałam zupełnie. Kiedy już jako „obrobiona” staruszka zasiadłam przed telewizorem zasilonym komputerem aby wziąć udział w Mszy św. trochę przed czasem, przecież w domu nie będę się spóźniać, wszędzie obdarowywano mnie błogosławieństwem, nawet biskup mnie pobłogosławił. Przerzucałam się z kanału na kanał i nie wiedziałam, co się dzieje, ale jakoś zaskoczyłam, że to zmiana czasu i oglądam końcówki nabożeństw. Odczekałam do równej godziny i wszystko już odbyło się normalnie.
No, nie tak znowu normalnie, w kościołach nie zachowuje się reżimu sanitarnego, w każdym razie w tym, który był w moim zasięgu. My nie dojdziemy do ładu z pandemią, gdy nie zastosujemy się do zaleceń. To nie rząd jest winien, tylko ludzie. Ja osobiście wprowadziłabym nie zalecenia, tylko nakazy. Ilu musi jeszcze zachorować, nie mówię już o najgorszym, ilu będzie cierpieć, dochodzić do siebie tygodniami. Polacy, i nie tylko, są niefrasobliwi, nieodpowiedzialni i lekkomyślni. Trzeba pomyśleć nie tylko o siebie, ale także o tych, których można zarazić.
27 marca 2021 Zaczynam porządkować papierzyska zwane dokumentami, któryś już raz z rzędu. Sama już nie wiem co robić, przecież mogą się komuś jeszcze przydać, ale mnie już na pewno nie. Muszę porozmawiać z osobami potencjalnie zainteresowanymi. Zobaczymy. Znalazłam notes z zapiskami i tam przeczytałam wskazania dla mnie od irydologa pod datą 25 listopada 1992 roku. Niby niedawno, ale to już prehistoria. Zastanowiło mnie nie to, że tam poszłam, ale czego się dowiedziałam. „Irydolog – to praktyk, który na podstawie wyglądu tęczówki oka może wnioskować o naszym stanie zdrowia. Opiera się na przekonaniu, że każdy obszar tęczówki jest związany z poszczególnymi organami i może zaświadczać o ich kondycji. Zaglądając w oczy, irydolog może opowiedzieć o dotychczas przebytych chorobach, aktualnej sytuacji zdrowotnej i skłonnościach do schorzeń, które mogą pojawić się w przyszłości.”
Medycyna może sobie mówić, co tam chce, ale irydolog rozgryzł mój stan zdrowia dogłębnie. Nie są to schorzenia prowadzące do śmierci, ale ograniczające mój sposób życia. Chrypka - wlecze się za mną przez całe życie, skaczące ciśnienie – nie opuszcza mnie do dnia dzisiejszego, mam nie pić niczego zimnego – nie piję, gdy tylko posunę się zbyt daleko, zaraz są przykre konsekwencje. O innych sprawach nie będę pisać, nie chcę aby stan mojego zdrowia był powszechnie znany.
Czy oczy mogą mówić? Zawsze mówią, nie da się ukryć sympatii, jaką żywimy do innych ludzi, nie mówię już o głębszych uczuciach typu miłość czy nienawiść. Teraz może być z tym trochę problemów, gdyż siedzimy w domu i nie widzimy ludzi, i jak tu spojrzeć komuś w oczy, ale zainteresowani zawsze znajdą sposób. Słowa też mogą przemawiać i mieć swoje odbicie w oczach. Czy moje oko na zdjęciu oddaje stan moje duszy? Jak ktoś chce coś wyczytać, to wyczyta, prawda?
Kilka cytatów na podtrzymanie uroku patrzących na kogoś oczu. „Nie wiesz, ale jest ktoś, kto po prostu rano otwiera oczy, ma cię już w swoich myślach i zostajesz tam do wieczora, aż oczy się zamkną.” (Goethe) „Jest droga, która prowadzi od oczu do serca, bez przechodzenia przez intelekt.” (GK Chesterton) „Świat jest pełen pięknych oczu, ale mało jest oczu, które patrzą na ciebie ze szczerością i miłością.” (Bob Marley)
.
26 marca 2021 Nie mam zamiaru chorować, wybierać się do szpitala, ale czasy takie, że lepiej być przygotowanym. Co zabrać ze sobą do szpitala w wypadku zachorowania na Covid 19
- Podstawa to dokument tożsamości i dokumentacja medyczna z poprzednich pobytów w szpitalu.
- Środki higieny osobistej, takie jak: mydło, szampon do włosów, szczoteczka i pasta do zębów, dezodorant.
- Piżama, ręcznik (jeśli mamy, idealnie sprawdzi się sportowy, szybkoschnący), szlafrok lub dres, skarpetki oraz klapki pod prysznic. Panowie powinni pamiętać o maszynkach do golenia, natomiast panie mogą zabrać suszarkę do włosów. Pomocne są chusteczki higieniczne i nawilżające. Dobrze, żeby kosmetyczka była plastikowa, wtedy łatwiej ją zdezynfekować
- Jeśli chodzi o reżim sanitarny przy posiłkach, to sztućce, kubki i talerze, czyli wszystko to, czego standardowo używamy podczas jedzenia, jest jednorazowe i dostarczane bezpośrednio z kuchni szpitalnej.
– Opcjonalnie można zabrać ze sobą jedzenie suche, które może być przechowywane w szafkach, jogurty, które przed schowaniem do lodówki warto zapakować w szczelne pojemniki a także mały termos, kawę i herbatę.
- Pomocna będzie mała buteleczka z płynem do naczyń i zmywak. W wielu szpitalach są automaty, w których można kupić napoje, nie zaszkodzi więc przygotować także trochę bilonu.
–Nie zabierać nigdy większej ilości gotówki czy wartościowych rzeczy
– Aby sprawnie przekazać pacjentowi potrzebne rzeczy, trzeba wiedzieć, na jakim oddziale leży chory. Pakunek należy podpisać imieniem i nazwiskiem. Aby go przekazać, należy zgłosić się pod właściwy oddział, zadzwonić domofonem, a personel odbierze i przekaże rzeczy właściwemu pacjentowi.
– Warto wiedzieć, że telefon, tablet czy laptopa można bez przeszkód zabrać ze sobą do szpitala. Nie należy tylko zapomnieć o ładowarkach.
– Z telefonów i komputerów korzystamy zawsze z poszanowaniem innych pacjentów. Słuchawki to podstawa.
- Stopery do uszu. Przydadzą się na przykład wtedy, kiedy nasi sąsiedzi na sali chrapią.
– Czas pomiędzy badaniami umilą książka i krzyżówki.
Warto spakować się do jednej średniej wielkości walizki. To praktyczna i wygodniejsza forma niż kilka mniejszych.
Po powrocie do domu szpitalne ubrania zaleca się wyprać w temperaturze 60 stopni, a wszystkie przedmioty, w tym sprzęt elektroniczny, dokładnie zdezynfekować.
25 marca 2021 Restrykcje powinien najpierw wprowadzić każdy na swoim podwórku. Ja zaczynam od siebie, tak jak to powinno być, likwiduję na swoim komputerze pasjansa! Tak, to nie pomyłka. Zabiera mi to dużo czasu, układam pasjansa w różnych odmianach i doszłam do słusznego chyba wniosku – wszystko ma swoje granice. Precz z pasjansem!!! Nie chcę cię widzieć wrogu numer jeden, wsysaczu mojego czasu. Koniec, wszystkie linki usunięte, to już zamknięty rozdział. Ostre cięcie i problem z głowy.
Rząd też ma dzisiaj ogłosić dalsze ograniczenia, liczba zachorowań to już wczoraj około 30 000. Jak Polacy nie rozumieją, co się do nich mówi, trzeba wprowadzić zakazy, nie ma rady. I nie ma czegoś takiego, że w jednym miejscu mogą się ludzie gromadzić, a w innym nie. Jak mają być ograniczenia, to wszędzie. Kościół też podlega rygorom pandemii, nie ma czegoś takiego, że tam człowiek się nie zarazi. Wirus jest wszędzie.
Ja zaraz wybieram się na bazarek, muszę kupić trochę warzyw i owoców, póki można tam będzie chodzić. Taka piękna pogoda, świat się uśmiecha do człowieka z okrucieństwem zarażenia. Zamówiłam test na przeciwciała, aby się upewnić jak wyglądam od tej strony. Może dociągnę do szczepienia i sfinalizuje sprawę, to wtedy zabieram się za zmiany na balkonie. Dawno o tym myślę. Obajtka chwalą za inwestycje w kraju, to ja tez chcę być chwalona. Co prawda wstępna kalkulacja kosztów zmian na balkonie zamyka się kwotą 3000 zł, ale ja tak daleko nie pójdę, gdyż nie będę chyba w życiu dysponować taką sumą, wprowadzę zmiany cząstkowe. Kupię skrzynię, aby pochować wszystkie rupiecie i zasłonę na balkon, nie mam zamiaru zdradzać się z moimi poczynaniami na zewnątrz w czasie ciepłych, a w przyszłości upalnych dni. Plan mam, pasjansa nie mam, będzie dobrze, musi być dobrze, tak postanowiłam.
Oto skrzynie, ale jest problem, są zbyt długie. Pierwsza wojskowa, mieści się, ale chyba nie takiej skrzyni potrzebuję, na działkę może być, 70 zł to dobra cena. Wojsko wyprzedaje. Druga plastikowa, trochę za długa , trzecia w sam raz, drewniana, to zaprzestali produkcji. Ja jeszcze poszukam, może coś wpadnie mi w oko.
24 marca 2021 Obajtek ujawnił swój majątek, broni się. Zarabia, inwestuje, jego sprawa, ale trochę chyba za dużo, a to ludzi razi. „W sumie od dojścia PiS do władzy Daniel Obajtek zarobił na państwowych posadach 7 mln zł brutto. Dorabiał też na wynajmie. Przez ostatnią dekadę była to stała suma — 30 tys zł brutto rocznie. Wpływy skoczyły w minionym roku, sięgając 190 tys. zł. brutto (170 tys. zł netto).” Nabył 30 działek. Nie wiem po co komu takie majątki porozrzucane po Polsce? Facet skończył technikum rolnicze, zaocznie studia, ma głowę do interesów, jest ryzykantem, gdyż inaczej nie robiłby takich rozgrywek, bogaci się. Wymiar sprawiedliwości nie jest mu obcy, miał postępowanie karne i ich umorzenie. Dali mu szansę, to ją wykorzystał, ale czy tacy ludzie powinni być u władzy, nie wiem, ale chyba nie chciałabym tego. Chcesz się bogacić, twoja sprawa, rób to na własny rachunek, ale nie zajmuj stanowisk państwowych.
Następna sprawa to odpowiedzialność przed własnym sumieniem, Nareszcie ruszyła sprawa stanu duchownego za niemoralne prowadzenie się, powolutku, ale coś się dzieje na tym polu. Człowiek, który ma tendencje pedofilskie powinien sam odejść i poddać się karze, ale tego nie robią, kryci jeszcze przez swoich zwierzchników. Tak było przez całe lata, teraz nareszcie winę przenosi się także na tych, którzy kryli przestępców. Kapłan to też człowiek, ale gdy zdecydował się nim być, od niego wymaga się więcej. Na różnych polach kapłani mogą błądzić. Niektórzy mają nielegalne rodziny, i to im nie przeszkadza, nie odchodzą. Ten, który uważa, że postąpił nieetycznie według kanonu duchownego, i sam odszedł, powinien zasługiwać na szacunek. Mamy taką sytuację w rodzinie znanej, niezbyt przeze mnie lubianej, ale według mnie ten młody człowiek postąpił uczciwie. Nie powinniśmy rzucać mu kłód pod nogi, przecież jakoś musi żyć. Taka sytuacja nie jest powodem do dumy, ale życie niesie swoje rozwiązania i powinniśmy się z tym godzić. Zawszę wolę uczciwość niż zakłamanie.
23 marca 2021
Wiosna nadeszła, słoneczko przygrzewa, temperatura na plusie, świergot ptasząt rozlega się wokół, pranie dosycha już na balkonie, w sercach ogień płonie. Wiosna!
Dzisiaj RMF Classic zaskoczyło mnie, natychmiast po przebudzeniu, informacjami na temat wiosny. Podobno rośliny wiedzą, kiedy zakwitnąć! Nic to nadzwyczajnego, kwitną co roku. Okazał się, że istnieje „gen kodujący fotoreceptorowe białko FKF1, który steruje zegarem biologicznym.” Umieszczone jest w liściach i kontrolują czas kwitnienia. Rośliny mają swój zegar biologiczny.
„W toku ewolucji rośliny opracowały mechanizm kontrolujący czas kwitnienia. Działanie roślinnego "zegara biologicznego" skorelowane jest z parametrem, którego wartość w danym dniu z roku na rok się powtarza. Jest to mianowicie długość dnia. Dzisiaj słońce wstało o 5:21, a zajdzie o 18:02. Dzień 28 marca będzie więc trwał 13 godzin i 41 minut. I to się powtarza każdego roku od tysięcy lat! Badania pozwoliły stwierdzić, że niektóre rośliny mierzą długość dnia z dokładnością do 20 minut. Co więcej, są też rośliny, które potrafią także określić czy dzień się wydłuża czy skraca! Mogą w ten sposób mogą odróżnić na przykład 8 marca od 3 października. W obydwu tych terminach dzień trwa tak samo długo, tylko w marcu się wydłuża, a w październiku – skraca."
Takie śliczne kwiatuszki, pełne powabu i czaru wiosny, a takie mądralińskie. Co prawda, niekiedy coś im się pomyli i kwitną na jesień albo w zimie. Takie wybryki natrury. Trudno, nikt nie jest nieomylny! Szanujmy przyrodę, gdyż swój rozum ma.
22 marca 2021 To polscy buddyści podobno napisali. Zyskało moje uznanie i jestem za tym, aby chociaż część z tych spraw przejęli ludzie. Zaznaczam, że narkotyków nie próbowałam i nie mam zamiaru tego robić, alkoholu nie piję, gdyż zdrowie mi na to nie pozwala, ale czekoladowe cukierki z odrobiną alkoholu, no i owszem od czasu do czasu. Z innymi sprawami bywa różnie. "Oto pytanie: jeżeli potrafisz zacząć dzień bez kofeiny, jeżeli zawsze potrafisz być pogodny, ignorując wszelkie bóle i dolegliwości, jeżeli potrafisz zrezygnować z narzekania i zanudzania ludzi swoimi problemami oraz jeżeli jesz co dzień to samo jedzenie i jesteś za nie wdzięczny, jeżeli potrafisz zrozumieć, że ci, których kochasz, są zbyt zajęci, żeby poświęcić ci nieco czasu, jeżeli potrafisz przyjąć krytykę oraz obwinianie bez najmniejszej urazy, jeżeli potrafisz rozładować napięcie bez sięgania po środki medyczne i potrafisz się odprężyć bez alkoholu oraz potrafisz spać bez ratowania się narkotykami, to kim jesteś?
Odpowiedź brzmi: psem".
21 marca 2021 Usłyszałam dzisiaj w radio takie życzenia – oby wszystkie życzenia, jakie masz na dnie serca, się spełniły. Byłam przerażona, gdyby tak się stało, świat chyba by się przewrócił do góry nogami! Marzenia to jedna strona medalu, a życie to druga. Trzeba to wszystko jakoś dopasować. Wiele razy byłam szczęśliwa, że nie spełniło się to, o czym marzyłam. Byłoby jeszcze gorzej, niż było.
Lubię, gdy się spełniają takie małe zachcianki, powiedzmy, gdy ktoś kupi chleb, jaki lubię i przyniesie, abym mogła rozkoszować się jego smakiem. Ja naprawdę lubię chleb, taki prawdziwy, żytni na zakwasie, nie żaden tam kukurydziany, czy jaglany. Chleb, to chleb, z chrupiącą skórką, prawdziwym smakiem chleba. Nie lubię kanapek, gdzie chleb jest grubości opłatka, na chlebie przysmaki, wtedy gubi się smak chlebusia. Gdy chleb jest dobrze wypieczony, z dobrej mąki, można go jeść nawet bez masła, a i tak smakuje. Może to i przyziemne marzenie, takie chlebowe, ale gdy chleba miałoby braknąć, byłoby naprawdę biednie i smutno. Macie przed sobą miłośniczkę chleba.
Cały dzień zmarnowałam siedząc przy komputerze, jutro wgrywanie, nie ma rady. Najważniejsze, że mam chleb.
20 marca 2021 „Czasem Bóg daje człowiekowi samotność po to, aby przemyślał swoje życie.”ks. J. Twardowski Lubię wiersze ks. Twardowskiego, jego sentencje też, ale coś mi się wydaje, że ja już swoje życie przemyślałam tyle razy, że nie mam potrzeby robić to nieustannie. Lubię być zajęta pracą.
Wczoraj miałam bardzo przykry incydent życiowy. Sen z głównym bohaterem niezbyt hołubionym przez moje serce mnie przeraził, od razu czułam, że nic dobrego z tego nie wyniknie.
Cały swój czas, jaki mi pozostał po odrobieniu codziennej bieganiny, poświęciłam na pisaniu o kościele Miłkowicach, w pigułce. Wydaje się, że to dla mnie nie powinno być nic wielkiego, ale tak nie jest. Są tematy, w których nie jestem aż tak biegła, abym z lekkością o tym pisała. Style architektoniczne odróżniam przecież i coś niecoś o nich wiem, ale specjaliści tak je opisują, że czyta się to z trudem, a co dopiero o tym pisać. Jakoś przez to przebrnęłam i kiedy napisałam ostatnie zdanie, zawiesił się komputer!!! To się raczej u mnie już nie zdarza, przecież sprzęt już jest nieco lepszy niż lata temu. Trochę się wystraszyłam, gdyż nie miałam zapisanego tekstu i bałam się, że wszystko zniknie. Znanymi mi sposobami popchnęłam sprawę do przodu, wyskoczyła nowa strona Worda, coś na niej napisałam i zamknęłam. Byłam przekonana, że zamykam właśnie tę stronę, ale okazało się, że wszystko zniknęło. Nie mam funkcji przywracania plików, a systemu nie było sensu przywracać, i tak by to nic nie dało. Przeszukałam cały komputer oczywiście, w pierwszym rzędzie włączając antywira. Cicho, głucho, nic nie było nigdzie. Powiedziałam sobie, nic mnie nie wyprowadzi z równowagi. Napisałam do moich córek, współczuły mi bardzo, gdyż wiedzą ile serca wkładam w swoją pracę.
Wiem, pisałam trochę w zawoalowanej formie niekorzystnie o tym i owym, więc miałam dodtać za swoje. Dzisiaj od rana, kiedy tylko się obudziłam i dokonałam porannych czynności, usiadłam do komputera i powiedziałam sobie, nie wstanę, aż nie napiszę. I tak się stało. Wplotłam w streszczenie nutkę zjawisk nadprzyrodzonych, gdyż miałam do tego prawo, po wczorajszych przeżyciach. Oto dzieło mojego poranka sobotniego. https://milkowice.pl.tl/Ko%26%23347%3Bci%F3%26%23322%3B--parafialny-Mi%26%23322%3Bkowice.htm
Powiedzie sami, czy ja karmiona od dzieciństwa takimi opowieściami, mogę się wybronić od kontaktów ze światem równoległym, czy jak go tam nazwać. Zabieram się teraz za akta notarialne, które trochę zaniedbałam. Kiedy ja mam myśleć o swoim życiu, o popełnionych błędach, czy chwilach radości? Nie mam czasu, a tym, którzy mnie maltretują z tej lub tamtej strony, dam jeszcze popić, nie odpuszczę.
19 marca 2021
To ja, miałam chyba cztery lata, właśnie skończyła się II wojna. Obcięłam sobie grzywkę, osobiście, przy samej skórze, ku utrapieniu rodziny, właśnie już odrasta. Co akurat myślałam w momencie pozowania do zdjęcia, nie mam pojęcia, ale widać, że myśli buzują mi w głowie. Za siedemdziesiąt sześć lat będę staruszką, która czeka na szczepienie i ma za sobą przeżyte życie. Nie wszystko było radosne, ale pewne sprawy się udały, jestem mamą dwóch wspaniałych córek w średnim wieku, od dwudziestu lat najszczęśliwszą pod słońcem babcią, i teściową zięciów, z których jestem zadowolona, a to już coś.
Och, gdybym wiedziała, czym się w życiu zajmę, byłabym teraz obłożona stertą notatników z zapisami dziejów Miłkowic, zdjęciami, które można było jeszcze zrobić lub znaleźć u rodziny lub znajomych. Dobrze, że chociaż słuchałam opowieści rodziców i dziadków. Pamięć ludzka jest jednak zawodna, to i owo uciekło i dopiero poparte dokumentami kiełkuje w umyśle.
Żyję już dostatecznie długo, przeżyłam także wydarzenia trudne, nie chcę o nich pisać, ale przecież ich z pamięci nie wymażę i nie chcę tego robić. „Kanadyjscy naukowcy przeprowadzili badania na myszach, którym udało się usunąć fragment wspomnień. U badanych zwierzaków zahamowali nadmierną produkcję białka w mózgu, określającego neurony odpowiadające za złe wspomnienia czy pamięć.” W przyszłości może zdołają to także zrobić u ludzi, jednak z etycznego punktu widzenia, nie będzie to chyba w porządku, może jednak pomóc ludziom z uzależnieniami pozbyć się koszmaru ich życia. Nauka służy ludziom, trzeba jednak z tego mądrze korzystać. Teraz martwimy się zahamowaniem zachorowań na Covid 19 z całą gamą mutacji. Byle do jutra. Ranek powitał nas śniegiem, a im słoneczko wyżej, tym śniegu mniej. Panta rhei (z greckiego: wszystko płynie; sentencja Heraklita). Świat jest zmienny. Co nas jeszcze czeka? Może lepiej nie wiedzieć...
Wczoraj moja córka wykupiła dla mnie lekarstwa, o kwocie nie wspomnę, przecież są też leki częściowo bezpłatne, przyszła też z prezentem. Obie moje córki postanowiły, że powinnam zażywać olej z czarnuszki! Ma mnie wspomóc w moich chorobach. Ja czarnuszkę lubię na pieczywie, ma taki specyficzny smak, ale olej mnie zaskoczył. Jak już dostałam, to musiałam przyjąć, i oczywiście zażywać. Pachnę czarnuszką, wokół siebie czuję czarnuszkę, ale czuję się faktycznie lepiej! Może i to ma jakieś działanie na zdrowie staruszki?! Chcę się podzielić wiadomością o jej zdrowotnych działaniach. Olej z czarnuszki może być wykorzystywany zarówno do użytku wewnętrznego, jak i zewnętrznego. Doskonale sprawdza się jako środek wspomagający leczenie alergii, astmy, budujący odporność, działający ochronnie na żołądek, wątrobę i drogi żółciowe. Jest doceniany również w kosmetyce ze względu na właściwości przeciwłupieżowe, trądzik i atopowe zapalenie skóry. Jakie jeszcze właściwości posiada olej z czarnuszki?
Czarnuszka ma dobroczynny wpływ na układ oddechowy. Badania wykazały, że działa ona korzystnie na astmatyków.
Stosowanie oleju z czarnuszki zalecane jest alergikom. Jego działanie przeciwhistaminowe skutecznie wspomaga terapię odczulającą, a regularne spożywanie w codziennej diecie powoduje ulgę już po kilku tygodniach stosowania.
Dzięki zawartości tymochinonu, systematycznie spożywanie oleju z czarnuszki wpływa na wzrost aktywności układu odpornościowego i liczby komórek odpornościowych. Efekt można zauważyć już po miesiącu stosowania.
Olej z czarnuszki posiada działanie przeciwzapalne i przeciwdrobnoustrojowe. Dowiedziono, że jest on pomocny w zwalczaniu pasożytów, takich jak tasiemiec i owsiki. Czarnuszka korzystnie wpływa na wiele organów wewnętrznych. Olej produkowany z tej rośliny znalazł zastosowanie w leczeniu dolegliwości przewodu pokarmowego – wzdęć, nadmiernych gazów czy nieżytu żołądka. Czarnuszka wspomaga również pracę wątroby. Czarnuszka obniża poziom glukozy we krwi. Działanie przeciwcukrzycowe jest zbliżone do metforminy – leku dla pacjentów z cukrzycą typu II.
To, jaki wpływ na nasze zdrowie ma olej z czarnuszki, potwierdziły niejednokrotnie opinie lekarzy. Badania dowiodły, że poprzez zmniejszenie stresu oksydacyjnego pomaga on w utrzymaniu prawidłowego tętna i ciśnienia krwi.
17 marca 2021 Telefoniczna wizyta z lekarzem to naprawdę wymysł na pandemię. Szczęście wielkie, że minister podjął decyzję, że będzie możliwość normalnej wizyty na życzenie pacjenta. Nie wszystko da się załatwić drogą telefoniczną. Rok nie byłam u lekarza i jakoś przeżyłam, ale dzisiaj byłam nieco zniesmaczona. Lepiej nie chorować.
Usilnie chciałam się dowiedzieć jaką szczepionką będę szczepiona i się nie dowiedziałam. Napisałam maila, zobaczymy czy dostanę odpowiedź. Mnie to wszystko jedno, ale moje córki uważają, że powinnam poczekać i zaszczepić się szczepionką Johnson. Ja tak nie uważam, jestem już stara, siedzę w domu i niech mnie zaszczepią taką, jaką dla mnie przeznaczona. Co niby zrobią ze starszymi szczepionkami? Każda ingerencja w nasz organizm niesie niebezpieczeństwo i na to nie ma rady. Ceny rosną i będą rosły. Oby tylko gospodarka całkiem nie splajtowała. Nie wiem, co mają robić ludzie, którzy stracili pracę i źródła utrzymania? Myślę, że musimy być wyrozumiali. Problemem jest tylko to, że jedni się bogacą wykorzystując okazję, a inni tracą i z tym coś trzeba zrobić Dyskonty muszą płacić podatki w Polsce, dobrze że na naszą korzyć sprawa została rozstrzygnięta. Tutaj zarabiają i tutaj płacą.
Na koniec, nasze kochane "pogodynki" muszę nosić trochę dłuższe sukienki. W pewnym wieku, nawet jak figura idealna, nie wygląda się dobrze robiąc za nastolatkę. Lepiej dłużej niż krócej. Proporcje ludzkiego ciała mają swoje uwarunkowania wiekowe.
16 marca 2021
Wstałam już z łóżka, dosyć tego. Chcę żyć normalnie, takie mam przeczucie.
Wszyscy dostajemy wskazówki od losu - wszystkie poważne kłopoty są ostrzeżeniem przyszłych wydarzeń. Zwierzęta mają szósty zmysł ostrzegający je przed sytuacją, która ma nastąpić, wyczuwają trzęsienie ziemi, choroby ludzi, dobre lub złe zamiary człowieka. U człowieka ta umiejętność jest szczątkowa, lub zupełnie jej nie ma. Gdy coś odwodzi cię od jakiego czynu, zastanów się chociaż co się dzieje, a nie brnij na oślep, a później żałuj, kiedy już jest za późno. Warto też przyjrzeć się swoim snom, ostrzeżeniom danym przez zmarłych krewnych, znakom pojawiającym się na twojej drodze życia. Gdy jesteś szczęśliwy, idziesz dobrą drogą, gdy spotykają cię tylko nieszczęścia, wybrałeś złą drogę, tylko nie zawsze daje się zawrócić… Kiedy wiatr przywieje białe piórko na mój balkon, nigdy nie jest to przypadek, potrzebuję wsparcia. Przekonałam się o tym wielokrotnie. Możecie nie brać tego poważnie, ale ja swoje wiem. Naczyń kuchennych ostatnio tłukę tyle, że samą mnie to zastanawia. Jakie to zdarzenia wedrą się w moje życie?! 6 dobrych znaków losu: Ptasie pióro. Pióro znalezione w lesie lub nawet na ulicy miejskiej jest symbolem ochrony i mecenatu wyższych mocarstw. Takie znalezisko potwierdza słuszność twojej ścieżki i harmonię twoich działań w stosunku do praw wszechświata. Melodyjna muzyka. Słyszenie dzwonków świetlnych, mantr lub inspirującej muzyki jest oznaką uzdrowienia i oświecenia. Przyjemne dla ucha melodie na ulicach miasta mówią o emocjonalnej harmonii i spokoju. Potłuczone naczynia. Szklanki i talerze, przypadkowo zerwane, zrywają dawne więzi z przeszłością, robiąc w ten sposób miejsce na nowe konstruktywne wydarzenia. Na tej podstawie ukształtowała się cała tradycja tłuczenia okularów na weselach i urodzinach. Inspirujące sny. Znak, że w Twoim życiu wszystko idzie tak, jak powinno - marzenia z intrygami: zdobycie szczytu, znalezienie czegoś, rozwiązanie problemu. Jeśli w nocnych snach coś wygrywasz, to w prawdziwym życiu osiągniesz swoje cele. Poczucie szczęścia. Gdy człowiek jest szczęśliwy, wypełnia go stan cichej radości i miłości. I to jest najlepszy wskaźnik, najbardziej oczywisty znak losu. Radosne wydarzenia dookoła, jeśli w Twoim otoczeniu są pozytywne wiadomości (śluby, osiągnięcia, uroczystości, promocje, zyski), to jesteś na dobrej linii, życie i szybko odnajdziesz radość.
15 marca 2021
Zdrowie mam zmienne. Wczoraj dzionek z małymi przerwami spędziłam w łóżku! Czułam się naprawdę dobrze. Czytałam i drzemałam na zmianę. Wieczorem przeniosłam się do pokoju z telewizorem i oglądałam filmy bez drzemki, wyspana byłam nadzwyczaj dobrze. Czuję się lepiej, ale tak czy inaczej muszę z lekarzem się zobaczyć, problem jest jednak w tym, że nie mogę się dodzwonić. Będę próbować do skutku. Przenoszę się znowu na moje leże łóżkowe i będę robiła za panią, dla której czas się nie liczy. Takie ówczesne damy miały luksus leżenia w łóżku do południa, może i współczesne także, ale ja takich nie znam, nie ta sfera chyba. No przecież nikt mi nie zabrania wylegiwania się w łóżku, ale czuję się jakoś tak dziwnie. Nigdy nie praktykowałam takiego stylu życia. Dzisiaj jeszcze poleżę, ale nie wiem czy dłużej wytrzymam.
14 marca 2021 Dzisiaj postanowiłam odpocząć w pełnym tego słowa znaczeniu, poleżę w łóżku, gdyż nigdy nie mam na to czasu, a jestem taka wypośrodkowana, ani chora, ani zdrowa. Mam nadzieję, że mi się to uda. Powinnam już dawno zrobić sobie taki przerywnik, ale zawsze odkładałam to na później. Nie lubię bezczynności.
Zanim jednak to nastąpi, na skutek zaistniałych okoliczności, chcę dokonać wstępnego podziału rodzaju męskiego. A mianowicie, z tego, co zdołałam zaobserwować, szczególnie wczoraj, mężczyźni dzielą się na:
- ugodowych, zawsze dążą do świętego spokoju, chcą wszystko załagodzić nawet, gdy się ich wyraźnie krzywdzi i mówi coś, co jest przeciwne ich zasadom
- typ kombinowany, starają się przeforsować swoje zdanie, ale w sposób kulturalny i do przyjęcia przez drugą osobę, a nawet wysuwając na plan pierwszy zalety tejże, aby ją jakoś uładzić
- agresywnych, wręcz apodyktycznych, nieumiejących uznać swojej porażki i wysuwających w dyskusji absurdalne wręcz argumenty byle tylko poczuć się zwycięzcą. Lubią poniżać innych, nie doceniać ich pracy.
Każdy chyba miał do czynienia z takimi ludźmi i nie zawsze dobrze ich wspomina. O kobietach można dokładnie to samo powiedzieć. Niekiedy nie da się uniknąć towarzystwa takich ludzi. Jakoś trzeba sobie radzić, aby przetrwać. A może w każdym z nas mieszkają różne wcielenia, zależnie od okoliczności??? Ja też przecież nie zawsze bywam tak sama.
13 marca 2021 Powrót do przeszłości bywa trudny, ale bywa też radosny, zależy co wspominamy. Nie zawsze było łatwo, ale są sprawy, które opromieniają serce radością i za żadne skarby nie zamieniłabym swojego życia. Lubię takie spokojne przedwieczorne godziny, kiedy siadam w fotelu i zanurzam się w ciszę pokoju, moich spokojnych myśli, i ogarnia mnie fala szczęścia. Potrafię je docenić i być wdzięczna za to, że są. Samotność wcale nie jest najgorsza. Za oknem szarość, po ścianach pełzają refleksy światła padające z latarni, obrus lśni poblaskiem piaskowej bieli, kwiaty lekko już zmęczone, ale jeszcze zdobiące pokój rozsiewają lekki aromat wiosny, delikatny dygot firanek w okolicy grzejącego pomieszczenie kaloryfera czyni scenerię bardziej realną i ja, zawieszona w poprzek na fotelu, gdyż tak lubię siedzieć, wtulona w marzenia. W takich chwilach świat mam u stóp i nigdy ich się nie pozbędę, są moje. Chciałam dołączyć piosenkę o miłości, ale nie wiem dlaczego wyskoczył mi mój filmik składanka z dawnych lat, niech będzie, gdy sam przyszedł.
12 marca 2021 Tekst i zdjęcie z Fejsa ze strony „Mądre babcie”
ZAPYTAŁAM KOBIETĘ ... która przekroczyła 70tkę i zmierza ku 80tce, jakie zmiany odczuwa w sobie? Przysłała mi następujące informacje:
1. Po tym jak kochałam moich rodziców, moje rodzeństwo, mojego małżonka, moje dzieci i moich przyjaciół, TERAZ ZACZĘŁAM KOCHAĆ SIEBIE.
2. Zrozumiałam, że nie jestem "Atlasem". Świat nie spoczywa na moich barkach.
3. Przestałam targować się ze sprzedawcami warzyw i owoców. Kilka groszy więcej mnie nie złamie, ale może pomóc komuś np. zaoszczędzić na czesne córki.
4. Zostawiam kelnerce napiwek. Dodatkowe pieniądze mogą wywołać uśmiech na jej twarzy. Ona pracuje o wiele ciężej na życie niż ja.
5. Przestałam mówić osobom starszym, że "już opowiadali tą historię wiele razy". Ta historia sprawia, że spacerują w dół uliczki pamięci i ponownie przeżywają swoją przeszłość.
6. Nauczyłam się NIE POPRAWIAĆ LUDZI nawet wtedy, gdy wiem, że się mylą.
OBOWIĄZEK UCZYNIENIA WSZYSTKICH DOSKONAŁYMI NIE SPOCZYWA NA MNIE. Pokój jest cenniejszy niż doskonałość.
7. Daję komplementy swobodnie i hojnie. Komplementy poprawiają nastrój nie tylko odbiorcy, ale także mnie.
I mała wskazówka dla odbiorcy: nigdy nie odrzucaj komplementu, po prostu powiedz "Dziękuję".
8. Odchodzę od ludzi, którzy mnie nie cenią. Oni mogą nie znać mojej wartości, ALE JA TAK.
9. Zachowuję zimną krew, gdy ktoś gra nieczysto, by wyprzedzić mnie w wyścigu szczurów.
Nie jestem szczurem i NIE JESTEM TEŻ W ŻADNYM WYŚCIGU.
10. Uczę się nie wstydzić moich emocji. To właśnie one czynią mnie człowiekiem.
11. Nauczyłam się, że LEPIEJ JEST PORZUCIĆ EGO NIŻ ZERWAĆ ZWIĄZEK.
Moje ego będzie mnie trzymać na dystans, podczas gdy w związku nigdy nie będę samotna.
12. Nauczyłam się żyć każdym dniem tak, jakby był ostatnim. W końcu to może być ostatni.
13. Robię to, co czyni mnie szczęśliwą.
14. Jestem odpowiedzialna za swoje szczęście i jestem to sobie winna.
SZCZĘŚCIE JEST WYBOREM. Możesz być szczęśliwy w każdej chwili, wystarczy, że się na to zdecydujesz!
Dlaczego mamy czekać, aż będziemy mieć 60, 70 czy 80 lat?
Dlaczego nie możemy praktykować tego na każdym etapie i w każdym wieku?
11 marca 2021 Zima, pobielało na trawnikach, zadymka, wiruje śnieg w swoim tańcu posuwistym. Miałam iść na bazarek, gdyż jeszcze w tym tygodniu nie byłam, ale zrezygnowałam. Kupiłam w sklepie obok to, co się dało. Muszę sklecić obiad, a surówki będą grały pierwsze skrzypce. Kontynuowane wypieki doprowadziły mnie do wagi, jakiej jeszcze w życiu nie osiągnęłam. Nie będę się chwaliła do jakiego pułapu doszłam. Nie tak miało być, ale jest.
W któryś dzień moja córka obwiozła mnie po mieście abym nie zapomniała gdzie mieszkam. W związku ze stale zwiększającą się dynamiką zakażeń, dziś zostaną wprowadzone kolejne obostrzenia. I słusznie, spoglądając na to ze strony najwyżej ilości zachorowań w tym roku, od strony gospodarki niekoniecznie. Pieszych wędrówek nie będę więc uskuteczniać. Jak tak dalej pójdzie będę się pytało przechodniów o lokalizację ulic! B. to nawet ładne miasto, nie to, co kiedyś. Unijne pieniądze pomogły. Mam nadzieję, że weźmiemy to, co Unia chce nam dać, a p. Ziobro jakoś pójdzie po rozum do głowy.
Mazowieckie i lubuskie mają mieć większe obostrzenia. To jest słuszne, nie ma sensu zamykać wszystkiego tam, gdzie ilość zachorowań jest niska.
Byle do wiosny, a to już blisko, a jeszcze lepiej dotrwać do końca miesiąca, gdyż „trzynaste emerytury trafią do emerytów w tych samych terminach, w których otrzymują normalne świadczenia. Jako, że święta wielkanocne wypadają w tym roku 4 i 5 kwietnia, to cześć emerytów powinna dostać dodatek jeszcze przed świątecznym weekendem.” Nastąpi kasowy zawrót głowy. Senny dzisiaj dzień, nawet myśli o bogactwie nie zdołają człowieka ożywić.
10 marca 2021
Dzisiaj Dzień Mężczyzn. Dużo zdrowia Mili Panowie! Przystojni jesteście, mądrzy jesteście, czuli jesteście, przydatni też, więc pozostaje tylko życzenie zdrowia.
Ja doczekałam się jednak kwiatków. Osładzają mi życie żonkile, a jak ładnie pachną! Myślałam już, że święto będzie bezkwietne. A jednak. Czekałam, aż się rozwiną aby je zaprezentować. Zakończę ten krótki z konieczności wpis - dobre światło i trzeba zabrać się do odczytywania akt - opowieścią o wzajemnej niechęci krytyków i twórców, co nie jest czymś niezwykłym, gdyż jak wiadomo łatwo jest krytykować, trudniej coś sensownego napisać.
Wąską alejką w parku idą naprzeciw siebie krytyk Goethego, nazwiska nie udało mi się zapamiętać, i Mistrz. Krytyk kroczy dumnie nie mając zamiaru ustąpić miejsca. Patrząc z niechęcią na Goethego syczy: - Nie ustępuję miejsca durniom!
Goethe ze spokojem odpowiada: - A ja tak! I schodzi na trawnik.
To żadna aluzja, naprawdę. Usłyszałam dzisiaj rano w radiu i humor bardzo mi się poprawił.
9 marca 2021
Wczoraj ten i ów zadzwonił, jestem staruszką, ale jeszcze jakoś dycham. Ciągle padają pytają, co ja robię cały dzień, szczególnie teraz, w tak trudnym okresie. Co ja robię? Ja tchu nie mogę złapać! Po pierwsze martwię się, o dzieci, wnuka. Muszę wiedzieć, co się u nich dzieje, jak zdrowie, sytuacja rodzinna, zawodowa. Nie oczekuję długich rozmów, ale krótkiej relacji. WhatsApp się do takich spraw doskonale nadaje, prześlą zdjęcie, napiszą lub powiedzą kilka słów i jestem już spokojna, mogę zabrać się do swoich spraw, a jest ich niemało. Sprawy dotyczą sytuacji naszego kraju. Przecież żyję tu i teraz! PiS musi rządzić, gdyż zaszli tak daleko, że w tej chwili nie ma na nich mocnych, tylko niech tak nie kłamią w żywe oczy. Ich ludzie nie zawsze są uczciwi, afery wybijają się na powierzchnię, a oni co? Sasin chodzi sobie spokojnie, mimo że zmarnował 70 mil. Szumowski robił co mógł, ja nie mówię że nie, ale zawierał umowy na sprzęt z niewłaściwymi ludźmi, odszedł i już. Teraz Obajtek! Przechodzi do ataku, ale kryształowo czysty to nie jest. Kupi działki, przepiszę na matkę, klnie. Nie będę już się rozwodzić, gdyż oni nie dadzą mu zrobić krzywdy. Są też inne sprawy, typu telewizja. Ci to już ściemniają na wszelkie możliwe sposoby. Oglądam, aby wiedzieć, co się dzieje. Jak widzę tego podwójnie zaślubionego, to już mam wszystkiego dosyć. Pozdrawia swoje dziewczyny! A te, które zostawił, kto ma pozdrowić? Sytuacji światowej nie będę komentować, gdyż to było by zbyt wiele. Meghan i Harry udzielają wywiadu! Odeszli, to odeszli i niech żyją swoim życiem, a nie innym dokładają. Nie wiem, komu potrzebni są teraz królowie? Mam na głowie jeszcze problem Miłkowic. Tak się wszystko uaktywniło, że nie nadążam. Dostaję dużo nowych informacji i jakoś trzeba to umieścić na stronie i się do tego ustosunkować. Przecież nie jestem prawnikiem! Kotowice i Mirów raz się pojawiły w dokumentach. Myślałam, że Wawrzyniec B. je sprzedał, alby syn mógł spłacić Miłkowice, a teraz napisał do mnie pan z tych okolic i przekazał informację, że było trochę inaczej. Okazało się, że w latach 1833 -1852 ojciec je sprzedawał synowi, syn bratu, i na odwrót! Jaki to ma cel? Nie mogę tego jakoś objąć. Na dodatek Benigna D. miała na Miłkowicach dożywocie, i co z tym zrobili nabywcy? Czy to głowa nie może człowiekowi od tego wszystkiego pękać?
Zabieram się zaraz do akt, akurat p. Piotr przesłał umowę notarialną dotyczącą nabycia Kotowic przez pana G., już spoza rodziny. Kochani „współczyciele” losu staruszki, nie martwcie się o mnie, tylko lepiej wytężcie wasze tęgie umysły, aby mnie wspomagać.
Na dodatek teraz jeszcze zapowiedź rządu - Wyższa kwota wolna i emerytura bez podatku! Trzynastka i czternastka! Niechby teraz przyszło żegnać się ze światem i cały kapitał by przepadł! Nie mieć pieniędzy źle, ale mieć zbyt wiele też nie jest łatwo. Może to jakoś udźwignę. Już myślę na co wydać. Przecież pieniądze muszą być w obrocie, na to rząd liczy.
8 marca 2021 Niech żyją nam i mają się dobrze wszystkie Kobiety, żony, matki, kochanki, towarzyski życia i singielki, to też piękny stan, zależy tylko od wieku. W młodości trudniej żyć samemu, ale im lat przybywa, to człowiek sobie jakoś wystarcza i cieszy się każdym dniem, gdyż wie, że niewiele już ich zostało. Moje dni są szczęśliwe.
Moja córka napisała mi dzisiaj, że jestem dla córek wzorcem! Aż mnie zatknęło, jakoś nigdy w ten sposób o sobie nie myślałam. Jako wzorzec mam chyba skazy, a to już jest trudno w moim wieku usunąć. Staram się być dobrym człowiekiem, ale nie zawsze mi to dobrze wychodzi. Kochane Kobiety! Ile na świecie się zmieniło, nawet za mojego życia. Dzisiaj już mąż, który myje okna, gotuje, czy zajmuje się niemowlęciem, nikogo nie dziwi. Małżeństwa bywają partnerskie. Piszę bywają, gdyż różnie bywa jeszcze i teraz, ale ludzie już nie wytykają nikogo palcem, gdy facet pracuje także w domu. Wspomnę tylko, że kobieta pracuje też zawodowo, ale zarabia niekiedy 19 % mniej, niż mężczyzna na takim samym stanowisku, a i stanowiska kierownicze też częściej są zajmowane przez mężczyzn niż kobiety, ale tutaj trochę winy, a może konieczności unikania nadmiaru obowiązków w pracy przez kobiety, też jest. Dla kobiety najważniejsze są dzieci, tego już nikt nie zmieni. Niech nas tylko szanują i kochają, a jakoś sobie ze wszystkim poradzimy.
Zakończę wierszem Stanisława Grochowiaka, gdyż mnie rozbawił.
Do Pani
Lubię z blachy twego kubka
Pić herbatę gorzką, pani -
Lubię głaskać twego szczura,
Gdy się do mych nóg przyczołga -
Albo gadam z pogrzebaczem,
Albo łajam karbidówkę:
Ordynarna to jest dama,
Nie zdobiąca twego dworu.
A wszak piękne masz niechlujstwo
Z astronomią złych pająków,
Z ciemną kaźnią twej piwnicy,
Kędy boczki mrą na hakach.
O feudalna moja pani,
Chwalę sobie twe domostwo
Wieczny lennik na twych włosach,
Trwały wasal twego żebra...
7 marca 2021 Ludzi zupełnie zdrowych chyba nie ma. Chorują jako dzieci, aby później cieszyć się zdrowiem, albo na odwrót, tak w każdym razie babcia mówiła. Wychoruje się jako dziecko, później będzie zdrowy! Może to prawda, ale choroby w każdym okresie życia odbierają chęć do życia. Trzeba robić wszystko, aby chorób unikać, lepiej zapobiegać. Siedzę przy komputerze, robię przerwy na domowe prace, nawet od kilku dni ćwiczę, takie ćwiczenia na kręgosłup, niezbyt skomplikowane. Muszę przyznać, że trochę lepiej się czuję. Trzeba uskuteczniać spacery, ale na to to już zupełnie nie mam ochoty. Okrążam część osiedla przy okazji, aby nie mieć wyrzutów sumienia. Napiekłam dzisiaj bułeczek drożdżowych, jak lubią, niech jedzą, a i sama przy okazji coś uszczknę. Teraz siadam i chociaż ze trzy godziny będę zmuszała mózg do aktywności.
Na planszy widzimy twarz z nakreślonymi okolicami uwidoczniającymi trapiące człowieka choroby. Takie najpopularniejsze to „worki” pod oczami. To dowód na choroby nerek. Organizm daje znać, że coś tam nie gra. Warto przyjrzeć się swojej twarzy.
6 marca 2021 Znowu czytam powieść o Islandii. Pisałam już o tym kraju kilkakrotnie. Coś mnie tam ciągnie, może nieprzebyte przestrzenie, surowy klimat, śnieżyce, smaganie wiatru... „Kobieta ze szkła” brytyjskiej autorki Caroline Lea.
Wczorajszy dzień skupił się na lekturze. Kto lubi takie klimaty, polecam. Tam się dzieją dziwne rzeczy i może dlatego mnie tak tam ciągnie, ta niewytłumaczalność zjawisk natury i to, że nie muszę tego przeżywać na jawie. Zbliżam się do końca, trochę ochłonęłam, kiedy pojawiła się zmarła żona Jona… To już przesada, ale dzisiaj mam nadzieję, że skończę. Islandzkie powiedzenia oparte o sagi, jakże prawdziwe. „Miłość płonie najsilniej w sekrecie”
„Historia, którą opowiada jedna osoba, jest opowiadana tylko w połowie”
Dołączę mały „rozgrzewacz” umysłu. Nazwijcie kolory nie czytając słów. Niby proste.
5 marca 2021 Pisząc streszczenia rejentalnych zapisów niekiedy zamierałam z przerażenia. Moje palce odmawiały posłuszeństwa, poruszały się po klawiaturze ciężko i ospale jakby miały przywiązane do opuszków woreczki z ciężarkami. Słowo, dwa, i przerwa. Wracam, sprawdzam, zastanawiam się nad formą, nie wiem czy pisać używając starych zwrotów czy używać naszego języka. Byłam już zmęczona, dwa dni pracy i dwie krótkie notatki. Na ten tydzień dosyć, zabiorę się do bardziej radosnej „twórczości”, niech palce lecą po klawiszach lekko i zwiewnie, niech uwięzione we mnie słowa mają nareszcie ujście. Zupełnie inaczej się pisze, gdy radość goni słowa, a one posłuszne piszącemu układają się z przejrzyste ciągi.
Bywa, że w sercu coś zalega na dużej i nie można wydobyć tego na światło dzienne z różnych powodów. Mówią, kamienne serce, ale nie zawsze jest to prawda. Kamienie też mają pamięć odciśniętą na nich w procesie tworzenia. Leżą w ziemi latami, czekają cierpliwie i pragną otuliny ciepłych rąk, które je podniosą, przytulą i zabiorą ze sobą. Może się doczekają, ale mogą nie dotrwać tak długo zmiażdżone przez młot czasu na drobny żwir i nigdy już nie będą mogły być sobą. Przechodniu, może idąc żwirową ścieżką depczesz pamięć kamieni… Podnieś jeden i daj mu trochę szczęścia, choć przez chwilę.
Z jaką lekkością pisałam swoje opowiadania z dzieciństwa dla mojego wnuka. To była naprawdę przyjemność, szkoda, że wydawca nie przyłożył się zbytnio do jej poprawności edytorskiej. Teraz już bym z tym dała sobie radę.
4 marca 2021 Dzisiaj nie jestem tytanem pracy. Obudziłam się już po szóstej, było widno, ale dla mnie to nie czas do pracy. Nastawiłam ulubioną stację radiową i drzemałam rozmyślając o losach ludzi i świata. Niezbadane są wyroki boskie, naprawdę. W życiu robimy wiele rzeczy według nas właściwych w danym momencie, ale po latach okazuje się, że droga była błędna i należało skręcić w inną stronę. Trudno, tego co było, już się nie odwróci, ale pojawia się żal, że można było inaczej. Teraz to wiemy, kiedyś jednak przyszłość była przed nami ukryta.
Na fali zainteresowania w dalszym ciągu pan Obajtek. Bardzo mnie rozbawiło tłumaczenie jego używanie słów na k… jako choroby. Ja nie pokpiwam z choroby, broń Boże, ale z tłumaczenia tego faktu. Wypowiedziało się już Stowarzyszenie Syndrom Tourette'a. "Nie można każdego przekleństwa tłumaczyć tikami. Przekleństwa wypowiadane przez osoby nie dotknięte koprolalią są objawem braku kultury osobistej, a nie zespołu Tourette’a". Robią z nas durniów i o to mam żal i pretensje do obozu rządzącego. Ilu oni takich cwaniaczków przygarnęli pod swoje skrzydła! Sprawa Obajtka nabiera rumieńców. Kupił stary, rozpadający się dworek zapisany na niego i znalazł sposób aby państwo go remontowało, przygarniając już drugą fundację, na którą łoży państwo! Remont skutecznie posuwał się do przodu. Wielka kasa poszła od ministerstwa kultury na dworek Daniela Obajtka - 800 tysięcy złotych. Takie sprawy wcześniej czy później wyjdą na jaw. Trzeba było remontować samemu, tak jak to zrobił Sikorski, nikt wtedy by się nie czepiał. Co teraz zrobi nasz ukochany obóz rządzący, odbierze mu te pieniądze, pozbędzie się kłopotliwego człowieka, który już obrósł w stanowiska, kasę i piórka, a że głowę ma nie od parady, to fakt. Poradził sobie w Pcimiu pracując na dwa fronty to i teraz da radę, a że to nasze pieniądze, podatników, to nic wielkiego. Pieniądze są, wydać je trzeba.
Dworek zrujnowany i po małym remoncie, na wszystko przecież nie starczyło, może jeszcze dołożą?
Ja też tak mam, nie umiem zaoszczędzić ani grosza. Zazdroszczę staruszkom, które zdołały uciułać tysiące. Już bym się zawzięła na to gromadzenie kapitału, ale z czego mam oszczędzać?! Umrę bez grosza przy duszy! Może to i dobrze, przyjmą mnie w niebie z otwartymi rękami, a może skrzydłami, gdyż przecież wystarczy mi anielskie wsparcie, wyżej już nie będę się pchała, gdyż mogliby się dopatrzeć jakichś usterek w moim życiu i wrócą mnie tutaj na ziemię jako istotę duchową i będę pokutować za swoje grzeszki?! Co zakryte, to zakryte.
Biedny ten Obajtek, tyle włożył starań aby zdobyć fortunę i mieszkać jak dziedzic, a teraz rzucają mu kłody pod nogi. Chyba jednak noga mu się trochę podwinęła, ale może i to jakoś zatuszują, przecież to swój człowiek.
3 marca 2021 Spotyka mnie w życiu wiele rozczarowań, szczególnie boleję nad tymi, które nie są przeze mnie zawinione. Zbliża się wiosna, szczególnie za nią nie przepadam, wolę jesień, ale jak już jest, staram się zobaczyć jej piękno i cieszyć się nim. Przed moim blokiem cały plac zabaw, ogrodzony i obsadzony śliwami, napawał mnie zawsze na wiosnę radością. Był czas, kiedy w ciepłe wiosenne dni roznosił się daleko gorzki zapach śliw!!! Byłam zachwycona, upojona do głębi, wręcz rozanielona. Firma zajmująca się zielenią doszła jednak do wniosku, że za dużo zieleni na naszym osiedlu i cały szpaler śliwkowy ogołociła z górnych części drzew. I co mi zostało? Odrostki, które może zakwitną, a może nie. Kiedy tamtędy przechodzę czuję, jak kurczę się wewnętrznie, ból przenika mnie na wskroś. Idę, nie oglądając się, przecież nie wskrzeszę tego, co było. Tu i tam rosną jeszcze śliwy, znam wszystkie miejsca dokładnie. Jest jedna wielkich rozmiarów obok Biedronki, jakoś nikomu nie zawadza. Nie byłam tam już od roku ze względu na zarazę, ale na wiosnę, gdy śliwy zakwitną, pójdę chociażby po to, aby nawdychać się mojej ulubionej woni. Opadające owoce, których nikt nie zjada ze względu na zanieczyszczenie powietrza, przysparzają trochę kłopotu, ale przecież posprzątać zawsze można.
Ja bardzo lubię takie małe śliweczki, mirabelki. Jest ich kilka odmian, najbardziej przypadła mi do gustu lekko czerwonawa. Kto mi jednak teraz przyniesie mirabelki?! Już nie dla mnie ich smak. Szkoda, ale przecież nie wszystkim w życiu można się zawsze cieszyć. Były, ale teraz to już nie dla mnie owoc ten...
2 marca 2021 Wczoraj miałam trudny dzień. Dentysta! Plomba na widocznym zębie. Musiałam wybulić sporo kasy, aż się zdziwiłam. Tylko oczyszczenie miejsca, gdzie stara plomba wypadła i założenie nowej. Trudno, trzeba to trzeba. Wolę już to, niż usuwanie zęba. To dla mnie najstraszniejsze.
Taka Agata Passent nie martwi się chyba takimi wydatkami. Ponad milion złotych rocznie tantiem dostaje po Agnieszce Osieckiej. „Agata Passent jest jedyną spadkobierczynią poetki. Według “Super Expressu” dziennikarka dostaje od ZAIKSu, średnio 1,5 mln zł rocznie. Tantiemy są one wypłacane do 70 lat po śmierci autora, oznacza to, że Agata Passent będzie mogła liczyć na finansowe wsparcie jeszcze przez najbliższe 46 lat.” Też się zdziwiłam, że aż tyle. „Żyła złota” jak mówią o skoczku narciarskim Żyle w internecie. Zastanawiam się jednak, czy powinno się o takich sprawach pisać. Miała matkę i nie miewała, niech chociaż teraz ma kasę. Tak naprawdę, to ja już bym wolała moją mamę mnie przytulającą w dzieciństwie, niż później pieniądze.
Najgorsza sprawa teraz to napierająca znowu fala koronawirusa. Obecne dane Świat: Przypadki 114 mln Ozdrowienia 64,6 mln Zgony 2,54 mln Polska 1,71 mln 1,43 mln 43 793 Przetrzebi nas ta zaraza!
1 marca 2021
Mamy marzec, komu się uda, będzie miał też kwiecień i wiosnę, będzie miał i jesień, a kogo powołają do innego świata odejdzie nie dyskutując. Podobno mamy wyznaczony kres drogi zapisany w genach. Mamy też gen modlitewny, tak twierdzą naukowcy, a ja to już głosiłam lata temu. Nasz mózg jest uwarunkowany do takich, a nie innych działań. Bywa, że zagorzały ateista po ciężkich przeżyciach staje się ortodoksyjnym katolikiem lub człowiekiem innego wyznania, zależnie od okoliczności, i znajduje ukojenie w modlitwie. On w sobie nosił gen bliskości Boga, tylko nie miał okazji się o tym przekonać. Głęboka modlitwa to forma medytacji i wtedy człowiek widzi różne rzeczy, osoby, ma kontakty ze zmarłymi. Od wieków takie rzeczy mają miejsce.
Wczoraj oglądałam program na History właśnie na temat modlitwy i poszukiwaniu Boga. Badacz dotarł do miejsca, gdzie jak twierdzi, znajduje się Arka Przymierza - w Etiopii, gdzie wyznaczony dożywotnio strażnik jej strzeże. Dlaczego nie chcą pokazać ją światu, nareszcie byłaby jasność sytuacji. Żydowska enklawa na tej ziemi pozostała z czasów, gdy przywędrowała razem z największą tajemnicą świata, Arką Przymierza. „140×80×80 cm obita obustronnie złotą blachą. Zamknięcie Arki Przymierza stanowiła płyta ze złota (hebr. kaporet). Zgodnie z tradycją żydowską, w arce przechowywano laskę Aarona (która zakwitła), dzban z manną i dwie kamienne tablice z tekstem Dekalogu; tradycję tę podziela autor Listu do Hebrajczyków (Hbr 9,4).”
Arka przed murami Jerycha, obraz Jacques’a J. Tissota
1 marca 2012
Świętej Halszki dzionek – nuci już skowronek.(2.03.)
Z marcem kłopoty nie lada – to słonko świeci, to deszcz pada.
Wiosna nie wzbudza we mnie entuzjazmu, raczej budzi smutek. Skowronka jeszcze nie słyszałam, a jutro już Halszki. Imię to pochodzi od Elżbiety. Bardziej lubię jesień, jednak nie da się przeskoczyć pór roku. Musi nadejść to, co ma swoją porę, trzeba się przyzwyczaić, zaakceptować i przede wszystkim przestawić na inny rodzaj strojów aby nie przyjść do domu tak zziajanym , jak ja dzisiaj. Ciepło już się zrobiło i lepiej ubierać się przewiewnie. Pobiegłam rankiem do przychodni, aby zarejestrować się do lekarza. Można to zrobić tylko z dnia na dzień. Jutro odsiedzę kilka godzin pod drzwiami gabinetu, czekając na swoją kolej. Muszę przygotować lekturę, aby mieć zajęcie.
2 marca 2012 W marcu jak w garncu. U mnie się zagotowało. Domieszano do mojej emerytury 51 zł i to rozpęcznienie nie dawało mi spokoju. Przecież nie często się takie rzeczy zdarzają. Postanowiłam wydać niespodziewaną kasę tylko na siebie. Poprosiłam osobę, która ma dobre oczy i rozeznanie w językach obcych, a to dlatego że w naszych drogeriach większość objaśnień jest w języku producenta, polskie nazwy i instrukcja ściśnięta z boku ledwie daje się odczytać, a mój wzrok bez okularów kuleje, i wyruszyłam na podbój świata. Kupiłam kremy już powyżej kwoty 3,50, jakie do tej pory kupowałam, pianki, szampony, maseczki… Wydałam całą kwotę. Takie szaleństwo nie zdarzyło mi się już od lat!!!
Będę teraz najbardziej zadbaną staruszką w moim mieście. Składam podziękowanie rządowi.
W drodze powrotnej zaciągnięto mnie w odwiedziny, mimo, że się opierałam. Pod drzwiami przypomniało mi się, że powiedziałam; -Moja noga nie stanie w tym domu, dopóki kupione firanki nie zostaną podszyte i zawieszone! Trwało to już jakieś pół roku. Ofiarowywałam pomoc w zniesieniu firanek do punktu krawieckiego, odrzucano ją i tak to się toczyło. Ja przecież rozumiem, że ludzie wracając z pracy nie zawsze zdążą, ale na uparciuchów nie ma rady.
Stałam już pod drzwiami, ktoś zadzwonił, ktoś już otwierał, zamieszenie, powitania, przecież nie mogłam uciec sprzed drzwi. Wchodzimy do mieszkania i co ja widzę. Świeżutko uszyte firanki leżą na fotelu!!! Zamurowało mnie. Natychmiast zostały zawieszone, a mój honor uratowany.
Jestem często narażona na takie przypadki, nic z tego nie rozumiem, ale to chyba nie jest źle. Mój Anioł Opiekun czuwa....
4 marca 2012 Źle się w marcu urodzić, bo trudno takiemu dogodzić.
Po dzisiejszej katastrofie kolejowej pod Szczekocinami, miejscem bitwy w powstaniu kościuszkowskim, naszły mnie smutne refleksje. Współczuję ludziom, którzy stracili bliskich, ubolewam nad śmiercią tych, którzy zginęli i zastanawiam się, jaki to ludzi los jest kruchy. „Nawet mędrzec nie wie, co jutro go czeka” ktoś tam powiedział i słusznie. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć wydarzeń następnego dnia.
Moja rodzina to też wieczni podróżnicy, służbowo, rekreacyjnie, rodzinnie przemieszczają się przez cały rok, a ja się martwię. Jestem szczęśliwa, gdy już wrócą i są na miejscu. Podśmiewują się, że dla mnie najlepiej by było, aby na początku wyjazdu był koniec i wszyscy byli już w domu. Tak, to prawda, wtedy byłabym spokojna.
5 marca 2012 Gdy w marcu kruk kruka kłuje, pewnie głodne lato czuje.
Jako aktywna emerytka, trochę chora jeszcze z jakimś chyba niedoleczonym do końca przeziębieniem, ale nie upadająca do końca na zdrowiu, zaczęłam chodzić na gimnastykę zorganizowaną przez emerycki klub – 4 złote za godzinę. Poniedziałek godzina 16.30 to dla mnie czas ćwiczeń fizycznych. Godzina spędzona na sali gimnastycznej dobrze wpływa na moje samopoczucie, a najważniejsze, że jest to czas, kiedy moje mięśnie zostają zmuszone do pracy, co nie jest w domu sprawą taką prostą. Nie wiem co się stało, ale nie chce mi się zupełnie ćwiczyć, jedyne co robię, to jeżdżę na rowerku i to nie dlatego, że mam ochotę, ale dlatego, że muszę rozliczyć się z lekarzem z godzin jakie spędziłam pedałując, a że nie będę kłamała w żywe oczy, więc kręcę pedałami w czasie oglądanie telewizji. Dobre i to. Wcale lekarzowi nie podpowiadam, że może by tak rozliczać się także z wykonanych ćwiczeń uelastyczniających kręgosłup. Mógłby być z tym kłopot. W następnym tygodniu rozpoczynam dwutygodniowe bujanie się na linach w sali rehabilitacyjnej. Te ćwiczenia lubię, gdyż ćwiczy się bez zbędnego zaangażowania. W środę dochodzą jeszcze kijki, oczywiście gdy dopisze pogoda. Trzeba się zmobilizować, nie ma rady.
6 marca 2012
Czasem w marcu zetnie wodę w garncu.
Dzisiejszy dzień spędziłam na gotowaniu barszczu ukraińskiego i modyfikowaniu strony Miłkowic. Jedno i drugie było bardzo absorbujące. Ilość zupy w fazie końcowej jest tak zaskakująco obfita, że mogłabym nakarmić drużynę głodomorów. Nie wiem dlaczego tak się dzieje, jednak ilość składników, które przygotowuję, aby ugotować barszcz, jest zawsze zbyt duża. Ze stroną trochę gorzej mi idzie. Dopracuję ją jednak do ostatnich szczegółów i zajmować się będę stroną rozwoju poczynań około literackich. Może coś z tego wyjdzie.
Miałam się trzymać dzisiaj w karbach z jedzeniem, aby uniknąć objadania się i o mało by mi się udało, jednak zadbano o to, abym nie cierpiała i w późnych godzinach wieczornych zostałam obdarowana pysznym ciastem. Jak mogłam sobie odmówić takiej przyjemności?! Musiałam skosztować, a później poszło już jak po maśle. Wszystko zniknęło.
Mam jeszcze lekkie wahania w sprawie letnich butów, które już się pojawiają. Najpierw miały to być śliczne espadryle w kwiatuszki, ale zobaczyłam balerinki i chyba one przechylą języczek mojego niezdecydowania. Muszę coś do takiego latania sobie kupić już teraz, aby na wiosnę były już do użytku. A wiosna tuż, tuż.. nawet koty to czują.
7 marca 2012 Kiedy starzec chory w marcu, będzie zdrów, lecz gdy baba w maju słaba, pacierz zmów.
Rankiem zaliczyłam fryzjera, tak sobie, mogło być ciekawiej... Kupiłam buty za 19.99 skrzyżowanie espadryli i balerinek, a dokładniej - plecionka sztucznie modyfikowana i lepiej, nie będzie się obdzierać; na klinie ale niezbyt wysokim, fason balerinek, w środku skórka i dlatego wzięłam. Jedyny mankament to przyćmiony kolor czerwony i kokardka z przodu, a tego nie lubię więc może się jej pozbędę. Myślę, że zakup świetny. Dwa w jednym za psie grosze, nie wiem komu się to opłaci robić.
Obiadek zupa i pieczona leszcz. Taniocha, a mięso naprawdę smaczne.
Zaliczyłam też obchody Dnia Kobiet. Jako że post, tylko śpiewy, konkursy i pączki. O! każda kobieta, nazwijmy tak umownie emerytki, dostała czekoladę. Jeszcze nie wyjęłam z torby, gdyż nie miałam kiedy i lepiej nie będę tam sięgać. Niech leży do jutra. Przyda się. Wybieram się do południa do Biblioteki Głównej, gdyż dostałam zawiadomienie, że przysłano książkę o którą zabiegam od dłuższego czasu. Utrudnieniem jest to, że muszę siedzieć w czytelni. Do domu nie mogą mi wypożyczyć. Przyrzekłam sobie, że w sobotę i niedzielę poleżę w łóżku, gdyż moje zdrowie bardzo mi przeszkadza w normalnym działaniu. Boli mnie głowa i nie mogę normalnie myśleć, taki opóźniony zapłon. Nie przeskoczę wygrzania się, a naprawdę nie mam czasu tego zrobić.
8 marca 2012 Marzec odmienia wiatry, deszcz miesza z pogodą, więc nie dziw, jeśli starzy czują go ze szkodą.
Dzień to radosny, tradycją uświęcony, przecież to Dzień Kobiet. Podobno niektóre kobiety się buntują, ale ja jestem za obchodami. Przyzwyczajenia do hołdów nie ukrywam i było mi trochę smutno, że nikt nie będzie pamiętał. Nie spodziewałam się żadnych oznak świętowania, ale wypadło inaczej. Od ran siedziałam w czytelni, wyszperałam dowody działalności powstańczej, jednak jak nie było wiadomo kto był we dworze, tak i teraz niejest. Pan kierownik działu informacji z okazji święta zeskanował mi wszystko, wysłał pocztą i nie doszło… Jutro chyba muszę wziąć pendrive w rękę i jechać osobiście aby móc umieścić materiały na stronie, gdyż łańcuszek ludzi dobrej woli zostałby przerwany.
Później podwieziono mnie do Orsay abym mogła zakupić cudną bluzkę w czerwone kwiatuszki na czarnym tle i zakupiłam po bardzo obniżonej cenie- ukłon w stronę pań!!!. Gdy zrobi się cieplej zaprezentuję się w niej. Wygląda przepięknie, drapowania, marszczenia, jestem nią oczarowana.
To jeszcze nie wszystko. Dostałam czerwone róże – staruszka może dostawać nawet ostry karmin i tak będzie staruszką – pudło wiśni w czekoladzie, ciasta i ciasteczka. Nie wiem czy kontrolowanie wagi w tej sytuacji ma sens?!
Oczywiście napłynęły też internetowe życzenia, z czego szczególnie się cieszę. Takie zdalne znajomości bywają też miłe. Dzień miał być bez akcentów, a tutaj proszę, świętowanie na całego.
Dla wszystkich pań pozdrowienia. Życzenia niech im składają panowie.
10 marca 2012 Męczennicy (10 marca), jeśli psocą, będzie padać Wielką Nocą, a gdy kropla nie spadnie, przez sześć niedziel będzie ładnie.
Zjadam wiśnie w czekoladzie, gdyż jak już są, to coś z nimi trzeba zrobić. Po każdym bloku programowym typu sprzątanie, pranie, zakupy, powiększanie obrazków na stronie milkowice.pl.tl funduję sobie nagrodę, a że nagroda ma dość dużą domieszkę alkoholu, jestem chyba trochę na rauszu. W tej sytuacji nie mogę zbyt bardzo wnikać w analizę starczych myśli i czynów, gdyż za wiele bym napisała.
Zastanawiam się, czy takie prezenty przynosi osoba życzliwa czy też taka, która chce mnie pogrążyć. Miałam ochotę wyspowiadać się z ostatnich grzeszkach starości, jednak wobec zaistniałych okoliczności, przełożę to na jutro. Nie chcę bliźnim sprawiać zbyt wiele radości, a przecież już i tak rozrzucam słowa bez opamiętania. Lecą z wiatrem i wracają do mnie obuchem walącym mnie w przygięte plecy. No nie takie może przygięte… Wczoraj maszerowałam kilka kilometrów, najpierw do przychodni- szpitala i całe szczęście. Robiono mi tam chirurgiczne nacięcia i trzeba to obejrzeć, tak zalecił lekarz. Trafiłam na ostatni dzień ich pracy w tym miejscu. Wybudowali w Osielsku szpitalik i się wynoszą. Będę musiała za tydzień poszukać Osielska, szpitala i stawić się przed obliczem pana doktora. Mogłam to zrobić miesiąc wcześniej, ale mi schodziło jakoś, teraz zrobię wycieczkę krajoznawczo – leczniczą. Ze zdenerwowania poszłam przed siebie i oparłam się o ogród botaniczny. Pusto tam i szaro, wróciłam ale musiałam skorzystać z usług MZK, gdyż trochę przeceniłam swoje siły. Marsz jednak wyszedł mi na zdrowie, będę je kontynuowała, może w końcu oswoję miasto.
12 marca 2012 Marzec, co z deszczem chadza, mokry czerwiec sprowadza.
Słucham „Zwierzeń i tajemnic” Danuty Wałęsy. Podziwiam szczerość wypowiedzi, ale ostrość osądów trochę mnie przeraża. Nie zazdroszczę tak bogatego w wydarzenia życia! Książka napisana jest świetnie i słucham jej z przyjemnością. Słucham, choć nie jestem fanką takiej formy odbioru lektur, jednak dostałam płytę i dlatego słucham. Wydanie czterdziestu złotych na zakup książki mnie przerasta. Gdy odsłucham całość, pozwolę sobie na przedstawienie swoich osądów. Autorka książki wzbudza moją sympatię, a to już dużo.
13 marca 2012 Gdy przyjdzie marzec, umrze niejeden starzec.
Chodzę na ćwiczenia w ramach rehabilitacji. Należy mi się, a mam potrzebę, to korzystam. Jest to doskonały rozrusznik stawów i mięśni, na podwieszeniu, bez wielkiego wysiłku, a skutecznie. Ćwiczę godzinę; kręgosłup, biodra, ręce, gdyż pani doktor napisała - całe ciało. Ponieważ nie wiadomo dokładnie o co chodzi, to zajmują się mną całościowo. Wychodzę dosyć umęczona, nie wielkim wysiłkiem fizycznym, tylko czasem trwania.
Już drugi dzień widuję pana będącego na krawędzi sprawności fizycznej. Chyba po operacjach, z rurkami, plastrami, bledziutki, wychudzony i taki już trochę nieobecny. Chyba nie mówi, gdyż słyszę tylko głosy rehabilitantów. Starają się zmusić jego nogi do ruchu, na co on nie ma siły, ani ochoty. Patrzę na męczarnie tego człowieka i sama już nie wiem co lepsze, leżenie czy nauka poruszania się. Łzy cisną się do oczu.
Kiedy moja córka wpadła dzisiaj, jak zwykle, tak jak z pokrywką po ogień, pomiędzy powrotem z pracy z koniecznością zrobienia zakupów, aby się zapytać czy czegoś nie potrzebuję, przytrzymałam ją i zarządziłam co następuje:
- Zapamiętaj, gdybym musiała na tym świecie dożyć stanu pomiędzy bytem a niebytem, daj mi święty spokój i nie włócz mnie po szpitalach, nie gódź się na operacje, rehabilitacje. Niech dadzą mi środki przeciwbólowe święty spokój, i niech nie przedłużają mojego życia. Nie wart jest czas kilku miesięcy czy tygodni przedłużonego pobytu, bólu, jaki widzę na twarzach ludzi sztucznie utrzymywanych przy życiu. Zapamiętaj!!!
Zapytała z głupia frant, czy to sprawa pilna i ma ją sobie zapisać w telefonie, na co odpowiedziałam, że nie, wystarczy, że zapamięta.
Zastanawia mnie jeszcze to, że jak ja tak o siebie dbam, to siłą rzeczy przedłużam pobyt tutaj. W tej sytuacji to nie wiadomo, czy działam na swoją korzyść , czy na szkodę…
19 marca 2012 -Jak na świętego Józefa chmurki, to sadź gdzie górki, a jak pogoda, to sadź gdzie woda.
-Na świętego Józefa pięknie, zima szybko pęknie.
Ostatnio trochę podróżowałam. Miło było, dobrze było i smutno też było. Spotkałam między innymi osobę, którą bardzo lubię. Pochowała męża. Opowiadała o jego śmierci. Chorował już od kilku lat. Opiekowała się nim mając do pomocy pielęgniarkę. Zawarła z mężem porozumienie, że ostatnich chwil na siłę nie będą przedłużać. Kiedy trzeba było podłączyć go do aparatury podtrzymującej życie, odmówił i ona to zaakceptowała. Nie wszyscy chcą żyć na siłę. Przychodzi moment, że lepiej jest już odejść, niż się dalej męczyć. To dowód, że w swoich przemyśleniach nie jestem odosobniona.
Tak naprawdę to wcale mi nie jest do śmierci. Ukazał się w Echu Turku obszerny artykuł o mnie, który umieściłam na mojej stronie, właśnie przesyłają mi zeskanowaną kronikę Miłkowic. Mam wobec tego chwilkę wolnego i piszę notkę do Dniewnika. Serce mi trochę pika z przejęcia. Ciekawa jestem co zobaczę… Odezwało się kilka osób utrzymując mnie w przekonaniu, że to co robię ma jakiś sens, a to dla mnie jest najważniejsze.
22 marca 2012 Od dwudziestego marca zagrzewa słońce nawet starca.
Ten czas radosny, pierwszy dzień wiosny, już mam za sobą. Minął jak inne, przeszedł, przepłynął i teraz tylko, wiosno kochana, daj dowód na to, że już od rana świat się obudzi w krasie, zieleni, kwiatki zakwitną, pąki rozewrą, słońce przygrzeje i już na pewno, poeci czas ten ubiorą w słowa, w wiersze zamienią, a ja od nowa będę się starać, aby się cieszyć, podziwiać, wąchać, lekko na palcach po trawie stąpać, głaskać kocanki, do drzew się tulić, liczyć baranki na jasnym niebie lecz… już nie muszę biec dziś do ciebie, chłopcze nieznany, gdyż moje serce nareszcie wolne, bije równiutko, jest tak spokojne, że nawet wiosna nic tu nie zdziała, jestem jak skała, stara, zmurszała, ale trwam nadal, to dla mnie tylko zawsze nad ranem ptaki śpiewają na powitanie, kiedy słoneczko zza horyzontu wolno wynurza swoje oblicze, a ja już nie śpię, więc się trelami ptaków zachwycę, lecz abym nie wiem, co tam mówia, to kiedyś przecież przychodzi chwila, że w środku coś mnie lekko rozrzewnia, wzrusza, roztkliwia i wtedy siebie nie jestem pewna…
23 marca 2012
Na Świętego Szymona nie wdziewaj już kaftana-mądrośc ludowa na zdrowie mi nie wyszła.
Podstępna smarkula
Wczoraj przyszła niespodziewanie, skromna i jakoś tak na szaro ubrana. Myślę sobie, podfruwajka, szuka jakiegoś młodego adoratora, ale ona do mnie podeszła, zdziwiłam się, ale jak już była, to starałam się być miła. Pogadałyśmy sobie, o wspomnienia pytała, miło było, ale sprytna była ta mała. Nie była sama jak się okazało, miała kumpli. Przyłączyli się do nas, szliśmy przez park, póki co zadowoleni, wyluzowani. Ciągle czułam obok siebie cieplutki powiew jednego z nich, głaskał mnie po głowie, zdjęłam więc czapkę. Jestem podatna na miłe gesty. Moje włosy roztańczyły się radośnie nie dając się ujarzmić, ściągnęłam także szal, gdyż jego końce biegły ciągle przede mną i motały się niezdyscyplinowanie wokół rąk i szyi. Ach, jak było wspaniale! Czułam na policzkach ciepłe tchnienie drugiego komilitona stojącego po jej stronie, był natarczywy, powiedziałabym nachalny. Rozpięłam więc kurtkę, gdyż czułam, że rozpalałam się wewnętrznie, a ta mała spryciula szeptała ciągle, no jeszcze, jeszcze… Przecież nie rozbiorę się do krótkiego rękawa, odrzekłam. Miałam dosyć takiego towarzystwa. Wyszłam z parku, skręciłam w boczną uliczkę, a tu jak nie dmuchnie lodowatym tchnieniem, jak nie zakręci mnie wirem niespodziewanym, zamarłam z przerażenia, ale było już za późno. Zemściła się podstępna siusiumajtka, ledwo co odrosła od ziemi.
Noc była okropna. Bolała mnie wszystko – zatoki, uszy, gardło, krtań o mało się nie udusiłam. Rano pobiegłam do lekarza i to przypadkowe spotkanie z tą nieopierzoną wiosną kosztowało mnie sto złotych. Teraz siąpię w chusteczki zakatarzonym nosem i jestem zła, że dałam się tak podejść ledwie opierzonej wiośnie.
26 marca 2012 Marzec odmienia wiatry, deszcz miesza z pogodą, więc nie dziw, jeśli starzy czują go ze szkodą.
To było piękne! Włączyłam film „Mój tydzień z Marilyn”, wtuliłam się w fotel, otuliłam kocykiem, przygotowałam miseczkę z fistaszkami i tak długo jak było co łuskać, oglądałam. Przyszedł jednak moment bezruchu i na tym oglądanie się skończyło. Obudziłam się dopiero przy końcowych napisach. Ani prawdziwa, ani kreowana Marilyn, nie zyskuje mojego uznania. Niech sobie faceci pieją z zachwytu, ja jestem w stanie taki film przespać. Wieczorem będę jak nowa, a przecież dzisiaj poniedziałek, dzień teatru. Na pewno nie prześpię wieczoru.
27 marca 2012 Radował się starzec, kiedy minął marzec: nie baj baju, umrzesz w maju.
Znowu problem kur. Dosyć zmartwień już miałam z Lubostroniem i kurami. Teraz strasznie drożeją jaja. Podobno powodem jest wymiana klatek na większe, ale kury chodzące po podwórkach też znoszą droższe jaja, mimo, że nie są w klatkach. To chyba nie jest w porządku. Przeczytałam w Internecie, że lepiej opłaci się kupić kurę i mieć swoje jajka. Pomysł nie jest głupi, wyżywiła by się resztkami z pańskiego stołu, a jajka by były swoje. Najwyżej podrzuć by jej trochę ziarna. Balkon mam duży, to nie ma problemu, byłaby na powietrzu i nikt by jej nie katował. Mam tylko problem z tym, że mogłaby gdakać, a hałas nie jest mile widziany przez sąsiadów. Może by jej zakleić dziobek na czas niesienia jaja?! Mogłaby się wyrywać przy tej operacji i machać skrzydłami… Kury też świrgolą, gdy chodzą po podwórku, ale cichutko, a taka jedynaczka nie wiadomo czy by nie popadła w depresję. I jak jeść jajka od swojej kury?! Nie wiem czy przeskoczyłabym taką barierę. A starość kury? Przecież nie niesie jaj do końca życia, jakiś okres emerytalny też chyba ma, no o ile jej nie utną łebka. Ja jednak taka nie jestem, jak już mam zwierzątko, to jestem mu wierna do końca.
Idę na bazar i rozejrzę się w cenie kur, o ile takie są w sprzedaży i w cenie jaj. Muszę skalkulować co mi się bardziej opłaci.
29 marca 2012 W marcu jak w garncu.
Konkurs "Co trzy głowy to nie jedna!" w ramach kampanii "Tydzień z Internetem 2012" odbył się w mojej bibliotece. Zostałam zaproszona, czułam się więc w obowiązku wziąć udział. Poprosiłam pokolenie o towarzyszenie mi, co z niejakim ociąganiem, ale pokolenie zrobiło i było nawet zadowolone. Ja także, gdyż proponowane drzewo mi się podoba i kiedy uzupełnię daty, zrobię jeszcze raz mini wersję ujmując pięć pokoleń, ale bazując tylko na najbliższej rodzinie, to znaczy nie uwzględniając licznego potomstwa mojego taty ani nawet rodziny brata, oczywiście naniosę go, ale nie rozwinę, tylko my w swoim gronie i wywieszę na ścianie. Mam taką wewnętrzną potrzebę.
sobota, 31 marca 2012 Marzec przychodzi wilkiem, odchodzi barankiem.
Kończy się miesiąc w trochę niefortunny dzień. Sobota to przykry czas, gdyż trzeba się brać do pracy. Ja od rana już ustaliłam front robót, uszykowałam miskę, kilka rodzajów ścierek do mycia okien- mam takie do mycia, zbierania wody, polerowania – oczywiście urządzenie do ściągania wody z umytego okna i wszystko karnie czeka. Teraz ruch należy do mnie, zacząć pracę albo jeszcze się powstrzymać.
Zniesmaczyłam się działaniami rządu odnośnie emerytur i doszłam do wniosku, że co nagle, to po diable. Nie trzeba było poczekać, oswoić ludzi z tematem, wyjaśnić, dowieść konieczności wprowadzenia reform, a nie iść w zaparte. I co teraz. Pyrrusowe zwycięstwo we wczorajszym głosowaniu. Zwycięstwo, które może być początkiem klęski.
Jako przykład może posłużyć także praca naukowca, który odkryciem prędkości przemieszczania się cząsteczek neutrina chciał zrewolucjonizować naukę i co? Niewiele, wszystko okazało się zwykłym błędem i teraz biedactwo musi przejść w stan spoczynku. Ja nie popełnię takiego błędu. Namyślę się i po wewnętrznym przedyskutowaniu wagi problemu, przejdę do mycia, albo odłożę wszystko na kwiecień.
Facebook "Lubię to"
Motto strony
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega
srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał
czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.
Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”
Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.