W piątek wieczorem rodzice Kuby i Marysi przyjechali w odwiedziny. Chcieli spotkać się z dziećmi i dowiedzieć się jak przebiegają ferie. W niedzielny poranek cała rodzina wybierała się do kościoła na Mszę Św. Wyszli trochę wcześniej, aby zobaczyć jak przebiegają prace remontowe i posłuchać, co dziadek ma do powiedzenia na temat architektury kościoła. Z daleka widać było okazałą bryłę budowli. Kuba podskakiwał z podniecenia obok dziadka i popisywał się wiedzą na zapowiedziany temat.
- Ja wiem, kto dał pieniądze na budowę kościoła. Dziadunio nam wspomniał o tym, gdy mówiliśmy o szlachcie herbowej. Ja wiem, ja wiem!
Marysia też o tym wiedziała, gdyż w czasie wycieczki do ruin dworu dziadek o tym wspominał, chciała ubiec Kubę, ale prawie równocześnie zawołali:
- Bogdańscy!
Dziadek uśmiechnął się z zadowoleniem patrząc na wnuki:
- Rośnie nam pokolenie historyków.
Na wszystkich twarzach odmalowało się zadowolenie. Tato dzieci rzekł z dumą:
- Widzę, że nie marnowaliście czasu. Dziękujemy dziadku. Babci też dziękujemy.
Wchodzili już przez boczną furtkę na cmentarz przykościelny. Tak ten teren nazywano, gdyż w Miłkowicach było już na tym miejscu kilka kościołów, a obok każdego położony był cmentarz. W XIV wieku Miłkowscy zbudowali kościół. W XVIII wieku Lipski wystawił kościół na murowanym fundamencie z bali sosnowych. W 1849 spłonął wystawiony przez Bogdańskich kościół z muru pruskiego, i plebania. W latach 1880-1883 Bogdańscy sfinansowali budowę murowanego kościoła, przed którym właśnie stoimy. Marianna Bogdańska wyłożyła na jego budowę 18 tysięcy rubli srebrem, a jej siostra Albina Bogdańska 1500 rubli w srebrze. Przy budowie pomagali wszyscy parafinie.
Dziadek potoczył wokół wnikliwym wzrokiem i zwrócił się z pytaniem do wnuków, chcąc sprawdzić czy dobrze uważali.
- Umiecie wymienić nazwiska fundatorów kościołów w Miłkowicach?
Wnuczęta z uśmiechem spojrzały na dziadka, gdyż pilnie uważały, wiedząc, że dziadek nie odpuści, i o to zapyta.
- Miłkowscy – odpowiedziała Marysia, ale Kuba też nie był dłużny: - Lipscy! Reszta wypowiedzi rodziny zabrzmiała jak zgodny rodzinny chór: - Bogdańscy! Uśmiech dziadka był dla wszystkich nagrodą.
Odnowiony fronton i wieża kościoła
- Chodźmy do głównego wejścia kościoła – zachęcił dziadek. Od tego powinniśmy przecież zacząć zwiedzanie.
- Ten płot dziadku wokół kościoła też jest taki stary jak kościół?- zapytał Kubuś.
- Prawie tak – odrzekł dziadek. Parkan, gdyż tak trzeba nazwać ogrodzenie, zbudowano z kamieni i zaprawy wapiennej po ukończeniu budowy kościoła. Otoczyło kościół i ćwierć hektara starego cmentarza. Reszta cmentarza znalazła się poza ogrodzeniem. Piękną, żelazną bramę wykonał miejscowy kowal z pomocnikami. Stoimy już przed frontem kościoła.
- To duża i piękna budowla – babcia patrzyła z uznaniem na kościół.
- O tak! Powierzchnia wynosi 344 m2, wysokość 11 m, w prezbiterium 8 m. Kościół postawiony został na planie krzyża łacińskiego, w stylu mieszanym gotycko-bizantyjsko-romańskim z czerwonej cegły. Drewniane wiązania stropowo-dachowe, niewidoczne od wnętrza kościoła, zbudowano z potężnych bali drewnianych.
- Widać, że to styl architektoniczny mieszany. Wejście do kościoła robi wrażenie. Portyk wsparty na czterech filarach nawiązuje do motywów klasycznych – dodała babcia znająca się przecież na stylach architektonicznych.
- Masz rację – dziadek nie czuł się zbity z tropu. Przecież Józef Chrzanowski, projektant kościoła, kierował się XIX-wiecznymi wzorami budownictwa. Wiedzielibyśmy więcej na ten temat, ale nikt nie dotarł jeszcze do projektu kościoła znajdującego się w archiwum w Petersburgu.
Kubuś trochę znudzony wymianą poglądów babci i dziadka, wykrzyknął z niekłamanym podziwem.
- Mnie najbardziej podoba się wieża! Ksiądz proboszcz powiedział kiedyś babci, że możemy tam wejść. Remont wieży został przecież ukończony.
- Wieża ma 40 m. wysokości, dasz radę tam wejść?
- Oczywiście – zawołał Kubuś, przecież jestem już duży.
Reszta rodziny też podeszła entuzjastycznie do tego projektu. Postanowiono, że po nabożeństwie wejdą na trzykondygnacyjną wieżę.
\
1. Wejście do krypty 2. Tablica nagrobna w kruchcie 3. Okienko do wejścia do krypty
- Mamy jeszcze trochę czasu, obejdźmy kościół wokół i zobaczymy wejście do krypty, gdzie spoczęło 12 osób z rodziny fundatorów.
Wszyscy byli ciekawi jak obecnie to miejsce wygląda. Dziadek zwrócił jeszcze uwagę na piękne witraże w oknach kościoła, furtkę wiodącą do plebanii, odnowione wejście do zakrystii. Zatrzymano się przed wejściem do krypty.
- To już wszystko? - nie wytrzymał Kubuś patrząc na półkoliste drewniane odrzwia prawie ukryte w ziemi. Myślałem, że tam wejdziemy!
- Niestety, to wszystko – odrzekł dziadek. W 1930 roku zamknięto wejście do krypty, gdyż groziło zawaleniem. Spoczęło tutaj łącznie 17 osób, jeszcze przed jej zamknięciem pochowano Joannę, Helenę i Stanisława Bogdańskich, właścicieli Rzymska i Wilczkowa. Znajoma z Miłkowic opowiadała mi, że była w tej krypcie z mamą, jako mała dziewczynka. Najbardziej zapamiętała przeszkloną trumnę, w której spoczęła młoda dziewczyna o długich włosach. Pokaże wam jeszcze okienko, przez które kiedyś można było oglądać zniszczone już trumny.
To wszystkich zaciekawiło, ale teraz już okienko było zamurowane. Przeszli do kościoła. W kruchcie umieszczono szczątki tablic trumiennych fundatorów kościoła.
- Takich kościołów już prawie się nie spotyka, cały pokryty malowidłami – mama dzieci patrzyła z niekłamanym podziwem na ściany kościoła.
1. Malowidła naścienne wykonane przez Zdziarskiego 2. Widok na chór i organy
- To dzieło krakowskiego malarza Leona Zdziarskiego, który w latach 1909 – 1911 malował ze swoją ekipą kościół. Uwieczniono sceny z dziejów Nowego Testamentu.
- Jaka ładna ambona, u nas już nie ma nic takiego w kościele – dodała jeszcze pani Kasia, mama Kuby i Marysi.
- Teraz już ksiądz nie wygłasza kazań z ambony, ale kiedyś tak było – dopowiedziała babcia.
Obeszli wokół wnętrze kościoła, zwracając uwagę na dwa boczne ołtarze i zatrzymali się przed prezbiterium. Piękny ołtarz zwrócił uwagę wszystkich. Dziadek zaczął objaśnianie.
- To właśnie tutaj, pod prezbiterium, znajduje się krypta fundatorów kościoła. Z prawej strony jest wejście do salki nazywanej kaplicą Św. Józefa, a z lewej do zakrystii. Na środku jest główny ołtarz z obrazem polskiego malarza Juliana Fałata przedstawiający Św. Mikołaja na tle wzburzonego morza - z rozbitkami, co jest nawiązaniem do jednej z legend głoszącej, że kościół to wotum dziękczynne fundatorki kościoła, która przerażona burzą na morzu w czasie podróży z Ameryki złożyła taką obietnicę Bogu i słowa dotrzymała. U góry widzimy Matkę Boską Częstochowską.
Kiedy odwrócili się, tak jak to zaproponował dziadek, zobaczyli chór i odnowione niedawno organy.
- Popatrzcie, ta część kościoła ma charakter neobarokowy, z trzema sekcjami na cokole i dwiema wieżyczkami, z bogatą oprawą ornamentów rokokowych.
- Piękne – babcia była szczególnie uczulona na tę część budowli, jako osoba bardzo muzykalna, a kiedy rozległa się muzyka przed Mszą Św. zastygła z wrażenia. Akustyka kościoła w Miłkowicach była doskonała.
- Stamtąd będziemy wchodzić na wieżę – dodał dziadek. Dzieci chciały jeszcze o coś zapytać dziadka, ale babcia nakazała spokój.
Czas już było umiejscowić się w ławkach, zadzwonił dzwonek u drzwi zakrystii, proboszcz wychodził już przed ołtarz.