sierpień 2012 - 2021

31 sierpień 2021
Ale dzisiaj pogoda! Koty śpią, każdy na swoim parapecie, a ja najlepiej abym nie przemieszczała się po mieszkaniu, gdyż zaraz podnoszą głowy starając się dociec, jakie mam zamiary odnośnie żywienia, głaskania i całowania w główkę. Każde stworzenie pragnie miłości, zainteresowania i szacunku. Lesio przychodzi niekiedy i prosi o czułość, Polanka wprost przeciwnie, ona ma postawę roszczeniową, ma mieć i już, a jak nie, stosuje środki przymusu. Koty nawzajem się lubią, ale to trudne uczucie, razem, jednak z dominacją jednego z nich, wspólne biegi i harce, jak się jednak zdarzy, że coś jest upragnionym celem, przyjaciela ruguje się z miejsca, gdzie przebywa. Lesio spał na stole – nie wiem dlaczego wszystkie koty będące u mnie w domu uważają, że to miejsce jest najlepsze – Polanka na parapecie wyłożonym ręcznikiem frote, kiedy jednak spojrzała na towarzysza natychmiast zapragnęła tam się znaleźć, ale zrobiła to podstępnie, rzuciła się na niego i zaczęła go przyduszać, a może obejmować. Lesio się wyzwolił z objęć i siadł na stole, a następnie przeniósł się na kanapę. Który kot ma przewagę w tym układzie?! To odmiana trudnej miłości, nie mam co do tego żadnej wątpliwości, razem, ale oddzielnie.
Wczoraj obejrzałam film „Francuzka”, ot tak dla relaksu, a okazało się, że weszłam na orbitę wielkich namiętności i szaleńczej miłości, od której nie ma ucieczki. Nie wyobrażam sobie takich układów, ale może nie rozumiem takich uczuć, nie przeżyłam takiego szaleństwa, a może potrafię je ukryć, wskazać priorytety w życiu?! Film poruszył mnie do głębi.
„Są kobiety, do których nieustannie się wraca, mimo, iż zdradzają i które się kocha, mimo, że kochają innych. Louis (Daniel Auteuil) także nie umie odejść od swej żony Jeanne (Emmanuele Beart), nieustannie uciekając od niej wszędzie tam, gdzie Francja posyła swoje wojska - do Berlina, Indochin, Damaszku. Również Jeanne nie potrafi wyzwolić się z tego związku, chociaż od dłuższego czasu ogarnięta jest wielką miłością i namiętnością do niemieckiego przemysłowca Mathiasa Behrensa (Gabriel Barylli).” Kiedy Niemiec odszedł z tego świata, ona, zdrowa kobieta, matka trojga dzieci, odchodziła też w zaświaty, bez jakiejś określonej choroby. I odeszła, niepomna na dzieci. Nie wiadomo, czy zazdrościć czy współczuć. Miłość to opętanie, nie wiadomo nigdy dokąd zaprowadzi.



30 sierpnia 2021
Jestem obecnie opiekunką dwóch pięknych, bystrych, inteligentnych kotów, wulkanów energii; to Lesio – rudy, mój wychowanek i Polanka – czarna, młodziutka mama. Polanka urodziła dwójkę wspaniałych kociąt na jakiejś budowie, skąd ją z dobytkiem przywieziono do domu tymczasowego. Jej dzieci mają już swoje domki, a ona teraz czeka na swoje miejsce przy rodzinie ludzkiej.
    
Lesia znacie, pisałam o nim kilka lat temu, gdy jako malutka kocia kruszynka wylądował u mnie w domu, teraz to wspaniały kot, mający własny dom, ale do mnie przyszedł jako towarzysz pięknej Polanki. Mają się razem bawić. Wszyscy jesteśmy w okresie dogadywania się, a to zawsze nie jest łatwy czas.
Wczoraj na kolację dostały swoje porcje do miseczek, Polanka pochłonęła wszystko migiem, Lesio to niejadek i mam z tym problem, tylko sucha karma w mikro-porcjach. Zostawić ich samych nie mogę, gdyż Polanka zmiecie wszystko, biegam więc z miseczką za Lesiem i namawiam do jedzenia. Polanka nie czuła się jednak najedzona i o koło trzeciej nad ranem obudził mnie potężny gwizd syreny fabrycznej!!! Widocznie była głodna. Postawiło mnie to na nogi, natychmiast! Uwinęłam się szybko z napełnieniem miseczki i dało się wszystko załagodzić. Kotunia ma jakieś talenty wokalne, gdy przybyła do mnie, zobaczyła plastikową wronę Stefę na balkonie, zaczęła szczekać jak piesek! Była zdenerwowana bardzo, bardzo. Tak naprawdę lubi, aby ją głaskać, bawić się z nią. Spała ze mną w jednym pokoju, na oknie, ale obok mnie. Mam nadzieję, że znajdzie kochających ludzi, nie będą się z nią nudzić. Jest naprawdę sympatyczna.
Z Lesiem miałam też małą sprzeczkę. Na szafce-słupku wysokości szafy, ale wąskiej, postawiłam dwa kwiaty, resztę wyniosłam na balkon i niech anioł opiekuńczy kwiatów ma je w opiece, ale dwa zostawiłam na szafie i zaczęło się. Lesio to bardzo skoczny kotek, podwójne salto w jego wykonaniu to norma, szafka nie dawała mu spokoju. Przymierzał się kilka razy, ja mówiłam nie, ale i tak wyczuł moment, kiedy nie patrzyłam zawiesił się o krawędź szafki pazurkami i wisiał wyciągnięty na całą długość. Bałam się, że szafka runie razem z nim. Ściągnęłam Leśka siłą, nie chciał porzucić zdobytej pozycji, wyprosiłam towarzystwo z pokoju - nie ukrywam, że „miałkom” nie było końca, zamknęłam drzwi, opróżniłam szafkę, przewróciłam na podłogę i ustawiłam obok łóżka. Nie jest mi wygodnie, ale trudno. Przepraszam sąsiadów, może coś tam było słychać, ale ja też musiałam trochę pospać. Kiedy weszły do sypialni widziałam w oczach Lesia wielkie rozczarowanie, musiał się pogodzić z realiami. Pospaliśmy do późnych godzin rannych, resztę czasu spędziliśmy na wyciąganiu ze schowanka, według mnie przydatnych rzeczy do zabawy z drabinką włącznie, które jednak po obwąchaniu i przymiarkach pozostawiono w spokoju. Co będzie dalej, nie da się przewidzieć. Obecnie towarzystwo śpi, Polanka na stole na tę okazję nakrytym ciemną materią, Lesiu w sypialni. Maleństwo, które bało się tych dwóch rozrabiaków nareszcie oddycha spokojnie. Spełniam dobry uczynek, to mi dodaje ochotę do opieki nad kotkami. Jakoś będzie, ale pewnikiem to i owo się jeszcze wydarzy.



29 sierpnia 2021
Teraz już otwarcie się mówi, że czas jest iluzją wymyśloną przez człowieka. Prowadzi to do zagadki, nad którą głowią się naukowcy - dlaczego człowiek zakłada, że czas płynie tylko do przodu?
„Naukowcy twierdzą, że Wszechświat zbudowany jest z „klocków”, w których czas i przestrzeń są połączone tworząc tzw. czasoprzestrzeń. Teoria ta, która jest zgodna z teorią względności Einsteina, zakłada, że przestrzeń i czas są częścią czterowymiarowego Wszechświata, w którym wszystko, co się dzieje, ma swoje unikalne współrzędne w czasoprzestrzeni.”
Myślę o tym dlatego, że często miewam sny, który wydają mi się dziwne. Ludzie, którzy już odeszli, stają w dziwnych sytuacjach w moich snach, i tak naprawdę zastanawiam się, gdzie oni właściwie są i dlaczego przychodzą - chcą pomocy, czy chcą nam pomóc, przed czymś ostrzec, naprowadzić na właściwą drogę… W jakim czasie przebywają, a w jakim ja jestem i tak naprawdę, po co nam czas. Pomaga w zachowaniu harmonii dnia, ale jak coś dzieje się równocześnie w kilku wymiarach?!Lubię takie rozważania, ale ze snami już jest gorzej. Głowię się jak mam pomóc mojemu człowiekowi ze snu i właściwie nie wiem, czego tak naprawdę chciał. Ja się nie boję ludzi ze snów, ale trochę mnie to przygnębia. Może w czasie snu przenosimy się jakoś w inne miejsce, w którym mamy być, albo byliśmy? Nie jest łatwo z tym wszystkim dojść do ładu. Myślę, że na mnie tam już czekają...

Tadeusz Miciński
Noc - kryształ czarny. Iskrzą się gwiazdy nad borem.
Jeszcze mam obraz Twój w sercu mem smutnem i chorem.
Pociąg mię niesie w dal ku morzom, gdzie wszystko utonie -
i wtedy pójdę ku wam, o gwiazd plejado, Orionie!

28 sierpnia 2021
Trochę dzisiaj wypadłam z torów. U nas na osiedlu nie ma szewców, punkty polikwidowane. W jednym ze sklepów przyjmują buty i odsyłają do reperacji. Skorzystałam z takiej możliwości. Dostałam SMS-a i poszłam po odbiór. Nie trzeba się domyślać, że wstąpiłam tu i tam, i jest jak jest.
Zawiadamiam, że dojrzewa już aronia. Przetwory z tego owocu ważne są dla nadciśnieniowców. Też bym nie wiedziała, że to już, ale moja miła sąsiadka, właścicielka działki, sprezentowała mi kobiałkę pięknych, soczystych owoców. Bardzo się ucieszyłam i zaraz wysłałam wieści, aby komuś z krzaka nie opadły! Moje owoce aronii, umyte, wysuszone, wylądowały w zamrażalniku aby pozbawione zostały lekkiej goryczki. Będę robiła dżem, domieszam jabłek aby nie była zbyt skondensowana.
"Zawarte w aronii składniki (zwłaszcza rutyna oraz antocyjany) dobrze wpływają na naczynia krwionośne, wzmacniając je i zwiększając ich elastyczność. Jednocześnie pomagają one w obniżaniu ciśnienia tętniczego krwi. Z tego względu aronia jest zalecana na choroby oczu - może opóźnić, ale i wspomóc leczenie w przypadku zaćmy i jaskry. Lepszy przepływ krwi oznacza także lepsze zdrowie całego układu krążenia oraz serca.
Picie soku z aronii zalecane jest również w przypadku zapalenia pęcherza - zakwasza mocz, hamując przy tym rozmnażanie się bakterii."

Teraz przygotowuję się na przyjęcie łaciatej kotki na jakiś czas. Nie, ja nie wezmę jej na stałe, ale ona ma złe nastawienie do kociego maluszka, który budzi w niej, nie wiadomo dlaczego, wrogie uczucia i chcę to małe biedactwo trochę odciążyć. Nie wiem co mam zrobić z kwiatami. Koty i kwiaty w jednym domu są trudne do pogodzenia. Jest jeszcze ciepło, wystawię więc część na balkon. Problem w tym, że tam będą narażone na ziemiórki, które skądś przylatują. Jak znowu się zadomowią w moich kwiatach, to likwiduję całą hodowlę. Tyle trudu włożyłam, aby się tego „tałatajstwa” pozbyć, że drugi raz walki już nie podejmę. Część ustawiłam wysoko na półkach, ale koty są bardzo zwinne, gdy to się nie sprawdzi i będzie się dobijać do „zieleniny” muszę wszystko powynosić. To są problemy staruszki, z którymi musi się zmagać. Ktoś powie, że to nic takiego, może i nie, ale mnie to dręczy i męczy.



27 sierpnia 2021

- Kiedy wstawiam jakieś opracowanie na stronę Miłkowic i są chętni, aby to przeczytać, cieszę się, że historia nie idzie w zapomnienie. Wczoraj pracujący jeszcze i zarabaiający kasę zapytał – Co ty z tego masz? Nic, mam satysfakcję. Wczoraj odwiedziło stronę 138 osób, a wejść było 239. Można na to różnie patrzeć, ale ja nie narzucam się, staram się zawiadomić o tym i koniec. Jeszcze kilka wsi zostało do opracowania, ale powoli, dzisiaj mam dzień naznaczony wyjściem na bazarek, jutro nie pójdę, gdyż będą tłumy. W domu też bywają sprawy niecierpiące zwłoki, ale po południu się przyłożę do pracy.

- Czytam „Becoming. Moja historia” Michelle Obama. Autorka we wstępie pisze: „należy doceniać wartość historii: naszej rodziny, mojej własnej, kraju. Nawet jeśli bywa brzydka lub niedoskonała. Nawet jeśli odcisnęła głębsze piętno, niż byśmy chcieli. Twojej historii nikt ci nie odbierze. Należy do ciebie.” To jest odpowiedź. Może zajrzy tu p. Ewa, która kiedyś stwierdziła, a ja nie mogę tego zapomnieć, że jej historia nie warta opisania, tak ze skromności chyba. Pani Ewo, każda historia jest warta opisania, indywidualna i zbiorowa. To nasze życie.
- Podoba mi się para prezydencka M. B.Obama. Inteligentni ludzie, którzy musieli przecież uporać się ze wszystkimi przeciwnościami losu, zdobyć wykształcenie, zająć tak prestiżowe stanowisko. Tacy ludzie powinni sprawować urzędy, nie wszyscy nadają się zajęcia tej funkcji. W Polsce podobają mi się Kwaśniewscy. To ludzie z klasą. To są funkcje reprezentacyjne i prezencja się liczy, nie pomijam wykształcenia i mądrości, takiej głęboko ludzkiej.
  




26 sierpnia 2021
Nie lubię narzekać, gdyż uważam, że jak trzeba coś zrobić, to trzeba i nie daję sobie luzów, jednak, gdy sytuacja zaczyna być nerwowa, to nie czuję się z tym dobrze. Zobowiązałam się wobec moich czytelników, że zrobię streszczenia materiałów zebranych do Miłkowic i zrobię. Miałam przerwę, wakacje, wiadomo, ale już zabrałam się do pracy i mam jeszcze tylko kilka rozdziałów. Powoli odstawiają mnie na boczny tor właściciele domeny. Siedzę już ze trzy godziny, nie mogę wkleić tekstów lub obrazków, czekam na zatwierdzenie. Powinnam zapłacić, ale tego nie zrobię. Ciekawa jestem jak długo.
Stan na dzień dzisiejszy, to dwie miejscowości, które zniknęły z mapy w związku z wysiedleniami spowodowanymi utworzeniem zbiornika Jeziorsko. Dla mnie to ważny temat, byli ludzie, nie ma ani domów ani ludzi. Oto link, jak macie ochotę, to zajrzyjcie
https://milkowice.pl.tl/Miejscowo%26%23347%3Bci-s%26%23261%3Bsiaduj%26%23261%3Bce.htm
Na poprawę humoru obrazeczek z dowcipnym komentarzem, tak to odebrałam. Dobrze to pamiętam. Chyba żadna mama nie zapomni tych czasów. 





25 sierpnia 2021
Apostoł Paweł napisał: Zostaliście wykupieni za zbyt wysoką cenę, aby stawać się niewolnikami ludzi...

Niewolnik, to człowiek, który nie może sobą rozporządzać, ktoś nim rządzi. Jak to się ma w stosunku do starych ludzi? Stanął mi przed oczami obraz Barbary z „Gorzko, gorzko” nazywanej przez męża Basik, którego zadźgała nożem nie bez powodu, powód był, ale jak ona to wykonała technicznie ładując go do wecków, tego nie mogę sobie wyobrazić - na starość skupiającej wszystkie siły w zbieraniu rzeczy po śmietnikach i chomikowaniu ich w niewielkim mieszkaniu, aż w końcu ją przydusiły i zmarła wśród swoich skarbów. Nikt ją od tego nie odwodził, sprawiało jej to radość, to zbierała i przynosiła do domu. Takiej swobody działań nie popieram, gdyż to grozi bezpieczeństwu ludzi. Ja nie zbieram, ja wynoszę, co uważam za zbędne, ale to nie znaczy, że nic nie nabywam. Po to PiS mi daje pieniądze abym nakręcała gospodarkę. Niby tak jest, ale starzy ludzie nie stawiają wszystkiego na głowie, może troszeczkę, mają umiar. Zacznę od siebie.
Ja staruszka, zmieniłam miejsce zamieszkania ponad dziesięć lat temu i wcale nie żałuję, póki co oczywiście. Los bywa nieprzewidywalny. Wymieniłam wszystkie meble, gdyż miałam powód. Nikt mi nie robił z tej racji wyrzutów, nie wygłaszał kazań typu - po co ci to na starość, wprost przeciwnie, wspierano mnie i pomagano technicznie w realizacji moich poczynań. Gdybym cieszyła się zmianami jeden rok, a nawet jeden miesiąc, i tak było warto. Każdy uśmiech staruszki rozświetla jej dni, może ostatnie, i moje dzieci to rozumieją.
Nie róbcie starym ludziom z tego powodu wyrzutów, że tu się kupi łyżkę, tu garnuszek lub kwiatuszek. Świat staje się piękniejszy! Chce staruszka kupować, niech kupuje, chce sprzedawać, niech sprzedaje, chce rozdawać, niech rozdaje. Sama niekiedy mówię, po co mi to, ale idę do sklepu i kupuję bluzeczkę lub jakiś mało potrzebny ciuszek i cieszę się nimi. Jestem panią mojej rzeczywistości, a nie niewolnikiem dzieci, które może i mają inne poglądy na te sprawy, ale milczą taktownie i pozwalają się mamie cieszyć z wycieczki, zafundowanych im lodów - a co, mama też ma gest, a że później trochę cienko się przędzie, nie szkodzi, raz się żyje. 




24 sierpnia 2021

Telewizja zajęła się sprawą nadużywania leków przez seniorów, gdyż inaczej tego nie można nazwać, gdy pacjent bierze dziennie ponad 15 leków. Sugerowano, że apteki powinny zająć się doradztwem i wskazać, które leki usunąć, a które zostawić. Wszystko to brzmi bardzo zachęcająco, ale jakie leki przestać brać, gdy starzy ludzie cierpią na kilka chorób, a lekarze specjaliści, do których są odsyłani, zapisują im nowe leki. Sama spotkałam się z tym, że pani reumatolog powiedziała mi wprost – to jak mam panią leczyć, gdy pani nie chce nowych leków. Niby racja, ale taka wizyta to co najmniej trzy tabletki więcej. Na szczęście teraz moja pani doktor zapisuje mi rehabilitację dwa razy do roku, maści przeciwbólowe i jakoś ciągnę, a leki przeciwbólowe biorę tylko w razie konieczności. Ja chętnie bym to wszystko odrzuciła, ale co zrobić ze skurczami mięśni nóg, spuchniętymi kostkami, nie biorę tabletek, to mam, co mam.
Ja się teraz czuję świetnie, ale ilość leków, jakie biorę od dawna mnie przeraża i niekiedy żartuję, że wystarczą mi tabletki zamiast śniadania. Tutaj jest jeszcze jeden problem, przecież jednorazowo nie można wziąć więcej niż trzy tabletki, no najwyżej cztery, aby zadziałały. Cały dzień pamiętaj, aby jakoś się uporać z lekami, gdyż zbliża się wieczór, a pojemnik z lekami w połowie pełny i co wtedy?
Rozmawiałam  o tej sprawie już dawno z panią kardiolog. Na nadciśnienie i sprawy z tym związane biorę dziennie dziesięć leków i nie wiadomo, co wyrzucić. A inne choroby? Po co mi specjalista, gdy znowu będę się ugadywać o to, aby mi nie przepisywał leków.
Jakoś ostatnio zmobilizowałam się i już od kilku dni chodzę z kijkami około trzech kilometrów. Mam włączony krokomierz i sprawdzam. Idę tą samą trasą, a raz wychodzi więcej kroków, a raz mniej, nie wiem, o co chodzi. Samo to, że mierzę i odczytuję parametry, jakoś mnie mobilizuje. Nie wiem jak długo wytrwam, ale póki co, maszeruję i trochę mi to polepsza samopoczucie. Ciało nieużywane zamiera. Ja zbyt długo nie chcę żyć, ale chcę być sprawna fizycznie. Wyzbycie się tabletek nie jest łatwe, gdyż lekarz też się ubezpiecza. Na starość to już jest błędne koło. 



23 sierpnia 2021

Kiedy dzisiaj rano weszłam do kuchni i włączyłam jak zawsze radio, z głośnika powitał mnie tekst „To ja, to dla Ciebie gra Twoje Radio”. Moje serce owionęła fala ciepła, nie jestem sama pomyślałam, ktoś myśli o tym, aby tacy staruszkowie jak ja, nie byli samotni! Przez moje myśli przesunęła się lawina ludzi, którzy przyczynili się do tego, aby mój poranek był piękny. Stanęli obok mnie wszyscy składający owoce swojej pracy do musli w mojej miseczce - zbieracze orzechów, jęczmienia, kokosów, pomarańczy i nie wiem, czego tam jeszcze; dojarze krów dostarczających mleko, nie mówiąc już o samych krowach mlecznych, i cały ciąg ludzi, dzięki którym mogłam zagotować je w garnuszku kostropatym od ciapeczek pokrywających jego wnętrze; piekarzy wypiekających bułeczki, i pracowników fabryk produkujących dżem z czarnego bzu. Kiedy jeszcze zabrałam się do umieszczania w przegródkach pojemnika lekarstw, jakie mam zażyć dzisiaj, to naprawdę zrobił się tłum ludzi. Pojawili się także pracownicy wodociągów, dostarczycieli wody do mojego domu, producenci gąbeczek do zmywania, ściereczek do wycierania blatów i szczotkarze, dzięki czemu mam w kuchni podłogę bez „paprochów” i cieszę się także z tego, że szyby przepuszczają światło, a okna nie wypadają ze ścian….
Ja jestem samotna?!, przecież ci ludzi dali mi cząstkę swojej pracy, swojego umysłu, aby dzisiejszy poranek był piękny i syty.
Nie pominę pisarzy piszących w pocie czoła książki i wiersze, które czytam z zapartym tchem, piosenkarzy i kompozytorów tworzący dla mnie muzykę, radiowców i pracowników telewizji podających mi na tacy wieści ze świata, nie zawsze dobre, ale to już nie ich wina.
Otaczają mnie jeszcze istoty duchowe z innych wymiarów mające dzisiaj azyl na odwiedzanie istot ziemskich i spoglądające na moje poczynania, na czele z moim Aniołem Stróżem mającym pieczę nad tak marną istotą jak ja, którego obecność czuję we dnie i w nocy, gdyż o to go proszę. A święci, których proszę o wspomożenie? Prosiłam św. Szarbela, co prawda w nie swojej sprawie, ale już widać moc jego poczynań. Nie napiszę jeszcze, o co chodziło, gdyż nie wiem, czy mam prawo, ale sprawa już nabiera rumieńców, a moje serce skacze z radości.
Prawda jest taka, że słowa jednej piosenki miały moc sprawczą i przestrzeń obok mnie zapełniła mrowiem ludzkich istnień. Samotność to stan umysłu, jak zacznie się myśleć inaczej, przestanie człowiek być samotny, a to, że dzisiaj zjadłam śniadanie przy muzyce z radia przyczyniło się do tego, że dzieci moich dobrodziejów będą miały pełne brzuszki, gdyż rodzice przyniosą pieniądze do domu i wystarczy na ich syte śniadanko. Smacznego szkraby, jedzcie i rośnijcie. Niedługo włączycie się do łańcucha działań.
Ja zabieram się do prasowania, już dłużej tego nie da się odwlec. Teraz już chyba domyślacie się dlaczego tekst jest taki długi, a na śniadanie było musli, a nie płatki, które ciągle mi kipią z garnka i przestałam je gotować.




22 sierpnia 2021

Moja córka niekiedy zabiera mnie z sobą na przejażdżki. Ona załatwia swoje sprawy, a ja jej towarzyszę. Zwiedziłam dzięki temu jedno w osiedli mieszkaniowych na obrzeżach miasta. Byłam zszokowana, tam pobudowano nie tylko domy, ale dworki, małe pałacyki, rezydencje. Przepych bije w oczy. Kogo stać na to i chce się wyróżnić, to przecież może to robić. Na osiedlu cisza i spokój. Każdy dom ogrodzony i zabezpieczony. Ludzi nie zobaczysz. Każdy siedzi w swojej fortecy i napawa się stanem posiadania i luksusem. Na skraju jest dawna wieś, normalne domy, a między tymi osiedlami, na wzgórzu dom, w jakimś dziwnym stylu, ale też okazały.
Całą drogę myślałam o tym, że gdyby mnie przyszło tutaj mieszkać, obojętnie w której części osiedla, nie miałabym lekko. Jeden autobus kursuje do miasta rankiem i w godzinach popołudniowych, i ja sama jak palec, uzależniona od innych we wszelkich poczynaniach. Zawsze się jest uzależnionym, ale tutaj to już do kwadratu. Wieczór, kiedy mogłabym podziwiać zachód słońca, nie wiem czy przez okno, czy na zewnątrz, jeszcze byłby do przełknięcia, ale noc? A niechby wiatr i burza! Gałęzie pukają w okna, księżyc przemyka się przez luki chmur, zawodzą gdzieś psy, a może wilki, przecież już w naszej okolicy się pojawiły i ja, przygaszona tym wszystkim staruszka, przycupnięta w fotelu z różańcem w ręku i na wszelki wypadek z okrawkiem świecy na oknie, aby odegnać złe duchy. Zresztą nie wiem, może światełko by je przyciągało?! Nie, to nie dla mnie miejsce zamieszkania. Wolę już te nasze szuflady blokowe, chociaż mogę wyjść do ludzi, kiedy chcę, do sklepu i apteki, ze spacerem gorzej, ale przecież nikt mi tego nie broni. Niech już będą blokowiska. Zresztą, jaki mam wybór, zdecydowałam i mam. Stan posiadania też decyduje o tym, gdzie się mieszka, a mój jest, jaki jest. 




21 sierpnia 2021
Dzisiaj odwiedziła mnie rodzina ze strony taty. Bardzo mili ludzie, czas spędziliśmy w miłej atmosferze. Uświadomiłam sobie, że jestem najstarsza. Generacja mojego taty wymarła. Miał siedmiu braci, pozostawili po sobie 12 potomków, z czego 3 osoby już pożegnały się z tym światem, ale ja trwam na posterunku, mimo, że jestem najstarsza.
Pozwolę sobie zamieścić zdjęcie „wyszykowane” na Fejsie, gdzie zrobiono mi makijaż. To było nie tak dawno. Może poczuję się lepiej. Normalnie się nie maluję, mam na wszystko uczulenie, a teraz zmęczenie, ot tak sobie, bez widocznych powodów, daje o sobie znać. Widzę już u siebie znamiona odchodzenia. Czuję się niby dobrze, ale to już nie to, oj nie to.
Ze strony mamy, która miała jedną siostrę, czwórka potomków też się nie uchowała, już jedna osoba nie żyje. Tak naprawdę tak jesteśmy rozrzuceni po świecie, że kontakt właściwie utrzymujemy telefonicznie, i to nie ze wszystkimi. Nasze dzieci już nie zawsze się znają. Co to się dzieje z rodzinami, tylko najbliżsi są w zasięgu bliskich kontaktów. Piszę o tym, gdyż może warto zliczyć swoją rodzinę i uzmysłowić sobie jaki jest stan obecny.



20 sierpnia 2021
Każdy we własnym zakresie powinien dbać o siebie, w skali mikro i makro. Staruszek czy młody osobnik, powinni się wysypiać, to jest podstawa dobrego funkcjonowania, jeść zdrowe produkty i nie denerwować się bez powodu, a jak coś przeszkadza w normalnym funkcjonowaniu, zasięgnąć porady lekarza. To żaden wstyd, po to są lekarze.
W skali państwa też należy się kierować dobrem obywateli. Ostatnio dzieją się tak dziwne rzeczy, że naprawdę jakby nie postąpić, tak będzie źle. PiS niekiedy miewa rację!
- Co Łukaszenko sobie myśli, będzie nas szantażował uchodźcami? Tym ludziom trzeba jakoś pomóc, ale nie znaczy ich wpuścić do Polski. Może sprowadził terrorystów, tego nie wiemy. Popieram Morawieckiego. Jak raz przejdą, takim wejściom nie będzie końca.
- Żydzi domagają się zwrotu mienia zniszczonego przez Niemców, a my mamy za to płacić? Niemcy zniszczyli, to niech płacą. Tutaj też bym nie ustąpiła. Tak samo jest ze zniszczonymi dworami czy pałacami. Niektóre odbudowano i teraz zgłaszają się właściciele. Nich zwrócą koszt odbudowy, utrzymania obiektów przez lata, i niech biorą.

Wrócę jeszcze do Afganistanu. Oni się za szybko poddali. Żołnierzem się jest na czas wojny i ma się obowiązek bronić kraju, a tam żołnierze się poddali. Talibowie przejęli składy broni i sprzętu. Mieli wszystko gotowe. Wyszykowali nawet oddział komandosów doskonale wyposażony. Nie wszyscy jednak tak postąpili. W Pandższirze Masud Ahmad organizuje bojówki i zapowiada, że nie ustąpi. Dla mnie to jest przykład patriotycznej postawy. Rozumiem, że uciekają kobiety z dziećmi, ale mężczyźni powinni walczyć.
To jest tak, jakby lekarz odmówił leczenia chorego, gdyż boi się choroby, na którą pacjent cierpi, albo nauczyciel nie chciał w klasie ucznia, który sprawia trudności. Żołnierzy szkoli się po to, alby walczyli, gdy jest zagrożenie, a nie po to, aby pobierali pensje w czasie pokoju.



19 sierpnia 2021

W Biedronce taniej, niby tak, ale to nie znaczy, że tam zostawi się mniej pieniędzy. Wczoraj wybrałam się po trzy produkty, ale przezornie z wózeczkiem. I zapełniłam go. Kupiłam to i owo, gdyż naczytałam się o jadle spożywanym przez chłopów pańszczyźnianych, i doszłam do wniosku, że ja odżywiam się podobnie –zielone rosliny, warzywa, kasze, mięso bardzo rzadko, gdyż moja córka dostatecznie mnie od tego zniechęciła. Zaszalałam, lepiej nie będę wymieniać, czego nakupiłam, ale nie mam wyrzutów sumienia, chociaż zubożyłam kasę, a sierpień to długi miesiąc. Zakup, który został spełnieniem marzeń, to szklana misa, cena siedem zł bez grosza!
Nie wiem gdzie będzie stała, mam poupychane w szafkach do granic możliwości, ale jakoś sobie poradzę. Dlaczego misa stała się taka ważna?
Otóż to było tak. Moja córeczka w wieku około czterech lat bardzo zaangażowała się w pomoc przy przygotowaniu posiłków. Kuchnię mieliśmy wtedy taką jak dla liliputów, tak wąska i mała, że chodziłam ciągle poparzona. Piekłam w prodiżu i jak bym nie stanęła, dotykałam do gorących brzegów. Przygotowałam obiad, oczywiście spożywany w pokoju, w kuchni nie dało się rodzinnie. Córcia donosiła. Chwyciła misę, dużą szklaną salaterkę, brązową z upiększeniami, i pobiegła w podskokach do pokoju korytarzem przez całą długość trzypokojowego mieszkania. Oczywiście taki „lot” stwarzał niebezpieczeństwo i biedactwo wypuściło z rączek misę, zawartość wylądowała na podłodze, misa pękła na połowę, a moje małe biedactwo stało tak zmartwione, że serce bolało, gdy patrzyłam na te małe bezradne rączki. Postanowiłam, że ze szklanymi naczyniami przy takich pomocnikach koniec. Zastąpiłam je metalowymi chromowanymi naczyniami.
Teraz, kiedy wróciłam do szklanej misy, otoczyłam ją wzmożoną troską, gdyż osobą, która ma bezradne ręce, w takich sytuacjach jestem ja sama, staruszka ze spuchniętym jednym palcem leczonym na potęgę, może misę unicestwić w jednej chwili.
Pytanie, jakie sobie zadałam, brzmi: Czy staruszki na starość zyskują na rozsądku, no i rozumie? Nie jestem pewna, są tak samo mądre jak w czasach młodości, tylko mają mniej okazji do ujawniania swoich poczynań. Szklana misa to dowód małych szaleństw. Pewne jest jedno – staruszkowie z wiekiem tracą wiele na sprawności fizycznej, umysł pracuje na zwolnionych obrotach, pogarsza się pamięć, koncentracja uwagi, zawodzi wzrok, słuch. A tak naprawdę, to gdy ktoś jest mądry, to wiek nie ma tutaj większego znaczenia. Przestroga dla młodych patrzących z ukosa na staruszków – „Proces starzenia się na poziomie narządów zaczyna się już między 30. a 40. rokiem życia i postępuje w tempie średnio 0,75-0,80% rocznie, czyli nieco mniej niż 10% na dekadę.” Przygotujcie się, starość dosięgnie każdego.




18 sierpnia 2021
Proście, a będzie wam dane. Szukajcie, a znajdziecie. Pukajcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje, kto szuka, znajduje, a kto puka, temu otworzą. Mateusza 7,7-8 EIB
Kolej, a może nawet koleiny życia, powinniśmy przyjmować z pokorą. Tak jest najlepiej dla nas samych. Ja mam swój sposób podchodzenia do spraw, które mnie przerastają – jak coś się zaczęło, to koniec przyjść musi, trzeba to jakoś przetrzymać! Mam na myśli sprawy trudne, bolesne, niekiedy tragiczne, szczęśliwe niechby trwały, ale one też podlegają takiemu samemu prawu. Robię, co do mnie należy i staram się szukać dobra tam, gdzie nie zawsze ono jest. Nic w naszym życiu nie dzieje się bez przyczyny, musimy się czegoś nauczyć, przeżyć, aby móc otwierać się na nowe, które przychodzi do nas, czy tego chcemy, czy też się przed tym bronimy. Zawsze mamy dla kogo żyć, ktoś potrzebuje naszego wsparcia, naszej opieki, naszej miłości. Na tym trzeba się skupić.
Czytam „Gorzko, gorzko” Joanny Bator i coraz bardziej w tę sagę o czterech kobietach się wciągam emocjonalnie. Berta, Barbara, Violetta i Kalina – prababka, babka, matka i córka to połączone tragicznymi losami istoty ludzkie. kobiety związane więzami krwi. Każda z nich pragnie miłości, ale mężczyźni, których spotykają na swojej drodze życia nie spełniają pokładanych w nich nadziei - umierają, odchodzą, a one trwają na posterunku radząc sobie z codziennością, niekiedy biedną i trudną. Autorka nie ucieka od trudnych opisów cielesności, momentów tak drastycznych, że trudno nawet o tym czytać, ale wszystko to wciąga tak bardzo, że noc nie liczy godzin, one zostają pochłonięte przez powieść.
Trochę się gubię w tym wszystkim, gdyż nie jest to opowieść linearna, śmierć poprzedza narodziny, lub odwrotnie. Muszę sobie zrobić małą ściągę, gdyż trochę się gubię, a przecież mam dyskutować o tej książce, a aby sensownie o czymś mówić, trzeba wiedzieć, o czym się mówi.

Z ostatniej chwili!
Nareszcie zabrałam się trochę do pracy. Strona Folklor Miłkowic i okolic zaistniała. Zapraszam. Zdjęcie mojej mamy urodzonej w 1920 roku mnie zawsze rozczula. Siedzi na kolanach swojej mamy. Nie ma chyba jeszcze roczku. 
Nie żyje już ponad dwadzieścia lat.

milkowice.pl.tl/Folklor-Mi%26%23322%3Bkowic-i-okolic.htm
  

 



17 sierpnia 2021
Jesiennie w przyrodzie i na świecie. To, co się dzieje w Afganistanie zaskoczyło cały świat. Niekiedy zastanawia, dlaczego nasze standardy kulturowe chcieliśmy narzucać innym ludziom żyjącym w swojej zastanej rzeczywistości. To nie jest taka prosta sprawa. To, co dla nas jest oczywiste, dla nich może być nie do przyjęcia. Władowano masę pieniędzy, aby wprowadzić tam nowy ład, i co z tego wyszło?
„ od 2009 r. do końca 2020 r. zginęło ponad 38 tys. cywilów. Jeśli chodzi o obywateli amerykańskich, życie straciło 2,4 tys. członków personelu wojskowego, a prawie 21 tys. zostało rannych. W czasie 20 lat misji w Afganistanie zginęło 43 polskich żołnierzy i jeden pracownik cywilny wojska.
W 2019 r. Pentagon szacował koszt amerykańskich operacji w Afganistanie na 776 mld dol. Z tej sumy 197,3 mld dol. przeznaczono na odbudowę zniszczonego wojną kraju i jego instytucji.”
29 lutego 2020 r. – Stany Zjednoczone i talibowie podpisują porozumienie pokojowe, które wzywa do pełnego wycofania wojsk amerykańskich z Afganistanu w ciągu 14 miesięcy.
Prezydentem był Trump. Teraz wszystko spadło na Bidena. Kontynuował proces wycofywania swoich żołnierzy.
Kwiecień 2021 r. – prezydent Biden ogłasza, ostatni amerykańscy żołnierze opuszczą Afganistan do 11 września 2021 r., w rocznicę zamachów na WTC i Pentagon. Część jednostek afgańskiego wojska porzuca posterunki, część zawiera porozumienie z talibami, by zaprzestać walki, oddaje broń i sprzęt."
Mamy, co mamy, Kabul zajęty. Dantejskie sceny na lotnisku, wszyscy zagrożeni współpracą z Amerykanami chcą uciekać. Sytuacja jest bardzo napięta. Co zrobią talibowie, tego chyba nikt nie wie.



16 sierpnia 2021
Modlitwa uwielbiająca Boga: Twoje oczy widziały mój początek i wszystko zostało zapisane w Twej księdze: dni zostały określone, zanim jakikolwiek z nich nastał. Psalm 139,16 BT
Wczoraj podśmiewałam się z wróbelków przynoszących złe nowiny i dostałam za swoje. Cały dzień martwiłam się o osobę niedającą znaku życia. Myślałam o najgorszym. Sprawa wieczorem się wyjaśniła, telefon padł, ale ja miałam za swoje. Przepraszam wszystkie wróbelki, róbcie swoje.
Moja córka przysłała mi zdjęcie, tak przy okazji. Wcale się nie dziwię, ona dobrze wygląda, ale matka to 80-letnia, 80-kilogramowa opoka matczyna. Już mi dobrze szło, już miałam 75 kg żywej wagi, ale bułeczki raz i drugi znowu podgoniły wagę. Zyskuję apetyt. Dżemik z brzoskwiń, jabłek i mandarynek z nutką cytryny, to kwintesencja smaku jesiennych przetworów. Dałam jeden słoik córce na spróbowanie, sama też postanowiłam przetestować i dzisiaj rano już myłam słoik. Łyżkami można jeść takie cudeńko, i się zjadło. Chyba mają tam na górze zapisaną moją wagę, jak powiedziałby Kubuś Fatalista, i ja jestem bezbronna wobec wyroków losu.

15 sierpnia 2021
„Jedyny sposób, aby uwolnić się od pokusy, to jej ulec.” George Bernard Shaw
Uległam, i co mam z tego? Wstałam rankiem, gdyż miałam trochę pracy. Zaprosiłam córkę na obiad. Usiadłam przy komputerze i przeglądałam przepisy na zaplanowane potrawy, spokojnie przeglądałam. W pewnym momencie, gdy odwróciłam intuicyjnie głowę w stronę balkonu, pojawił się cień wróbelka. Wróbelek chodzi za mną, nie wiem czego wróbelek chce. Przyszedł na balkon u sąsiadki, gdy złożyłam jej wizytę, później wpadał na mój balkon, a dzisiaj zobaczyłam tylko jego cień. Do mnie ptaki nie przychodzą, boją się Stefy dzielnie trzymającą straż, ale ten nic sobie z niej nie robił. To mnie rozstroiło i zerknęłam do zaplanowanej od dawna pracy o mieszkańcach Miłkowic. Przypięłam się do niej niechcący, jako, że czasu na to nie miałam, ale pokusa była silna. Jednym okiem przy komputerze, myślami w kuchni, zaczęłam jednak pisać, a oderwać już nie było się łatwo. Tak naprawdę to ani jedno nie szło jak należy, ani drugie, gdyż do wszystkiego trzeba mieć trochę serca i poświęcić uwagę temu, co jest do zrobienia. Muszę po południu wszystko jeszcze raz przeczytać i jakoś uładzić.
Ja raczej nie ulegam pokusom, ale nie zawsze, o nie. Nie jestem też uparta, jak niektórzy mi wmawiają, oni sądzą po sobie, ja jestem zdecydowana i dążę do realizacji celów sobie wyznaczonych. Przecież w życiu nie wszystko da się zrobić tak jak chcemy i niekiedy trzeba zmienić szlaki. Tylko co z wróbelkiem???
- Znak, który przyszedł do nas od niepamiętnych czasów sugeruje, że wróbel, który poleciał na balkon, jest zwiastunem negatywnych wiadomości.
- Ludzie wierzyli, że wróbel był w stanie przewidzieć szybki ślub.
- Wróbel - sługa ciemnych sił. Taką opinię mieli nasi przodkowie. Byli przekonani, że wróbel otrzymawszy nowe ciało, pospieszył ostrzec swoich krewnych o zbliżającym się kłopocie, niebezpieczeństwie, a nawet śmierci.

Co mnie czeka? Zawsze miałam dobre zdanie o wróbelkach, a tu takie złe wieści. Wróbelek zwiastunem śmierci, ślubu, niebezpieczeństw. Biedne wróbelki. 



14 sierpnia 2021
„Nigdy nie stój, jeśli możesz siedzieć, i nigdy nie siedź, jeśli możesz leżeć. „ W. Churchil
J
a dzisiaj leżę. Zdarza się to bardzo rzadko, ale dzisiaj mam dzień tylko dla siebie, nie mam żadnych zaplanowanych prac, co prawda coś by się znalazło, ale niech poczeka. Od rana robię to, na co mam ochotę. Taki jest przywilej starości, chociaż młodym też by się taki dzień przydał, ale oni nigdy nie mają czasu. Kiedyś też tak miałam.
Poleżałam rano w łóżku, zrobiłam okłady na oczy cierpiące z powodu nadużywania ich przy czytaniu, przejrzałam z zaciekawieniem wpisy z ponad 11 lat na dole strony i zdumiał mnie fakt, że już wtedy przemyśliwałam nad czasem odejścia na tamten świat, ale widocznie tam na mnie nie czekają z utęsknieniem, gdyż żyję i mam się dobrze. W trakcie lektury przypomniałam sobie odpowiedź na moją prośbę o pomoc w odczytaniu dokumentów, ale pewien wredny typ powiedział wprost, że mi nie pomoże, gdyż mu się nie chce. Było, minęło, nie wszyscy ludzie tacy są, znaleźli się tacy, którzy pomogli i dzięki im za dobre serce.
Ostrzegam, karma wraca!
PiS nawołuje opozycję do poprawnej postawy w wypowiedziach, ale jakoś nie pamięta jak się zachowywali „trajkoczący” przedstawiciele ich partii, gdy byli w opozycji. To było żenujące zachowanie. Wojna polsko-polska nie wzięła się z niczego. Coś mi się wydaje, że „polski ład” narobi tyle bałaganu, gdy nie będzie należycie przedyskutowany, a tylko przepychany w sejmie, że PiS odda w końcu władzę i będzie wszystkich oczerniał, że nie robią tego, co oni by zrobili. Najgorsze jest to, że to wszystko uderzy w nas, obywateli „owieczkowego” sortu.
Staruszkowie wyczerpani długim żywotem powinni odejść na zasłużony odpoczynek, tak w rządzie jak i w kościele. Oni żyją w innej rzeczywistości, która już nie ma racji bytu.
Pierwszy z brzegu przykład. „Biskup Antoni Długosz mówił o "zaplanowanym ataku na biskupów" w związku z przypadkami pedofilii wśród księży. Zdaniem hierarchy duchowni, którzy powiadamiają organy ścigania o takich przestępstwach "sprzeniewierzają się swemu powołaniu".
Czy ten człowiek nie odróżnia kata od ofiary?! Biskup to dobry ojciec, który napomina księży pedofilów i daje im szansę na poprawę, a taki zboczony ksiądz robi dalej swoje! Oczywiście, że wszędzie zdarzają się zboczeńcy, ale ksiądz to ktoś, kto powinien iść drogą do Boga, a nie zbaczać na ścieżki krzywdzące dzieci.
Starzy ludzie tkwią w okowach dawnych przyzwyczajeń, które na szczęście już nie mają racji bytu, i nie powinni się w takim stylu wypowiadać publicznie, gdyż robią krzywdę Kościołowi. Inni muszą za nich przepraszać. Owieczki już są na tyle rozgarnięte, że odróżniają ziarno od plew.
I na co mi przyszło? To jest dzień relaksu, już się zdenerwowałam. Konfrontowanie przeszłości z teraźniejszością nie wychodzi mi, jak widać, na dobre.



13 sierpnia 2021
Piątek trzynastego, da się jakoś przeżyć. Zaraz zabieram się do robienia dżemu z brzoskwiń i jabłek. Dostałam brzoskwinie od sąsiadki i jakoś muszę zagospodarować.
Jestem pod wrażeniem wczorajszej nocy. Spędziłam sporo czasu na balkonie. Miałam oglądać spadające gwiazdy. „W ciągu godziny będzie można dostrzec nawet 110 meteorów. Obserwacjom będzie sprzyjać pogoda, nie powinien przeszkadzać też blask Księżyca.” Może i tak było, u mnie zbyt duże rozjaśnienie nieba światłami miasta uniemożliwiało obserwację, ale i tak nie odpuszczałam. Jakieś przebłyski były, ale to namiastka tego, co widziałam na sierpniowym niebie, gdy przebywałam w Miłkowicach. Nic nie zakłócało blasku nocy. Na ciemnogranatowym niebie widać było roje gwiazd. Perseidy spadały gromadami, to było piękne widowisko. „Perseidy (PER) – jeden z najbardziej regularnych rojów meteorów, którego orbita przecina się każdego roku z ziemską w dniach 17 lipca – 24 sierpnia.” Najważniejszą sprawą było wypowiedzieć życzenie. Takiego spektaklu na niebie już nigdy nie widziałam. Takie przeżycia pozostają w człowieku do końca życia.



12 sierpnia 2021
Dokąd zmierzasz Polsko!
Lex - w starożytnym Rzymie: ustawa, przepis prawa
Lex TVN w ogniu!!!
PiS podważył przegrane głosowanie w Sejmie!!!
Po zamieszaniu wokół posiedzenia i reasumpcji niewygodnego dla PiS wyniku jednego z głosowań, Sejm pochylił się nad kontrowersyjną ustawą, zwaną potocznie „lex TVN”. Dzięki wsparciu Pawła Kukiza i jego dwóch posłów, PiS-owi udało się doprowadzić do reasumpcji głosowania nad odroczeniem posiedzenia Sejmu i wprowadzić do harmonogramu obrad tzw. projekt „lex TVN”, którą PiS przegłosował.
Co to może oznaczać w przyszłości? Każdą przegraną PiS może przegłosować powtórnie. "To znaczy, że w podobny sposób postąpi w przypadku przegranych wyborów parlamentarnych".
Tak wygląda demokracja w polskim wydaniu!!!



11 sierpnia 2021
Wyróżniamy trzy czasy w odmianie czasownika – teraźniejszy, przeszły i przyszły. To sprawa oczywista, ale jak się ma do tego nasze życie? Piszę, pisałam, ale czy będę pisać, tego już nikt nie wie. Zależy, w jakim przedziale czasu to umieścimy. Załóżmy, że w minucie. Moc minut pisałam, teraz też piszę, ale za minutę może mnie już nie być między żywymi, to prawdopodobne. Czas podmywa minuty przyszłości, roztacza nad nimi mgły i zakrywa czapką niewidką, tak jest ze wszystkim na tej ziemi.
   ???
Mój dziwaczek, wyrósł, zakwitł, pachnie przepięknie, ale tylko nocą, a co się z nim stanie?! Wczoraj wiatr wzmógł swoją siłę, chciałam najpiękniejszą kiść kwiatów ocalić, i co, nagięłam, pękła łodyżka i po wszystkim! Nie mogę sobie tego wybaczyć, może by wiatr nie uszkodził, ale ja się przyczyniłam do bandyckiego unicestwienia tego, co dla mnie stanowi teraz sens radości życia.
A Gowin? Był, walczył z usterkami w „ładzie” i dowiedział się z mediów, że już nie jest w rządzie! Czas przyszły ma już dla niego zabarwienie koła parlamentarnego. Dymisje ludzi Porozumienia sypią się jak z rękawa. To już będzie bez Gowina inna rzeczywistość, ale czy dla nas wszystkich lepsza?
Koncesja dla TVN. Zobaczymy jak to będzie wyglądało, o 15,30. Protesty na ulicach, ale z tym PiS się nigdy nie liczył, chcecie, protestujcie, my i tak robimy swoje. A jak Amerykanie wycofają swoje siły z Polski, to co będzie? Przecież my z nikim nie mamy dobrych układów. Czas przyszły to dla nas wielka zagadka.
Gdyby chodziło tylko o PiS, to niechby robili, co chcą, ale to chodzi o przyszłość nas wszystkich. Jak oni zbratają się z Konfederacją, to Boże miej nas w swojej opiece! Jak Konfederacja dorwie się do władzy, to już jej nie odda, a co nas wtedy czeka?! Czy ludzie popierający ich zaślepli, stracili zdrowy rozsądek??? To będzie katastrofa. 



10 sierpnia 2021
Dzisiejsza noc to koszmar, nie mogłam spać, wstawałam i wstawałam. Nie wiedziałam dlaczego, przecież nic się nie działo, a wczoraj nawet pospacerowałam z kijkami. Czytałam Joannę Bator i jej nowatorski styl też doprowadzał mnie do zaburzeń. Pisze świetnie, ale to nawijanie detali o osobach, aby podkreślić ich inność, to tak jak zwijanie motka wełny… W końcu jakoś mi się udało zasnąć około czwartej, wstałam zdrowa, a rankiem znalazłam artykuł, który pasuje do mnie i moich potomków jak ulał. Jesteśmy w naszej rodzinie nadwrażliwi, tego się nie da ukryć. A powód bezsennej nocy, to dzisiejszy udział Joanny w tv Polsat w związku z przemocą dzieci wobec zwierząt. Siedzę teraz  i nagrywam jej wystąpienia,  będzie o 15,50 i 18,50 w Polsacie News. Swoją drogą to sobie nie wyobrażam, aby moje dzieci, bez względu na to w jakim wieku były, mogły być okrutne wobec zwierząt, dokuczać im lub je krzywdzić, naprawdę. Nawet muchę trzeba było z domu wynosić w ich obecności, aby jej nie skrzywdzić. 
Oto artykuł związany z tym tematem. Popatrzcie na siebie, swoje pociechy, może łatwiej będzie pewne sprawy zrozumieć.
https://www.onet.pl/styl-zycia/miasto-kobiet/ten-dar-moze-byc-przeklenstwem-wwo-to-nawet-20-proc-spoleczenstwa/dqt40ql,30bc1058
"Ten dar może być przekleństwem". WWO to nawet 20 proc. społeczeństwa
Odczuwają mocniej i głębiej. Cieszą się i cierpią intensywniej niż większość społeczeństwa. Widzą niuanse, których inni nie dostrzegają, a nadmiar zadań i atrakcji, duże skupiska ludzi czy zakupy w galeriach handlowych powodują u nich przebodźcowanie i ogromne zmęczenie. WWO, czyli wysoko wrażliwe osoby są wśród nas i jest ich więcej, niż nam się wydaje..."



9 sierpnia 2021
Wczoraj myślałam już o mojej stronie tak, jak bohaterowie „Skrzypka na dachu” opuszczający swoją Anatewkę, obejrzanego po raz któryś, teraz w Kulturze TV – nie są ważne deski domów, skrawek ziemi zwany Anatewką, wszędzie znajdzie się dla nas miejsce na ziemi...
Nawet jak zamkną mi stronę, zakotwiczę się gdzieś indziej, gdy będę chciała zacząć od nowa. Na szczęście była to chwilowa usterka, a może ostrzeżenie, nic mnie już nie zmartwi.
Nie czytam dwa razy książek, wierszy, liczy się dla mnie pierwsze wrażenie, ale nie ze „skrzypkiem”. Melodie mnie przenikają do głębi. W żydowskich melodiach jest jakaś nuta melancholii, wędrówki, ale i mocy, aby się nigdy nie poddać. Wsłuchuję się od rana w melodie ze „Skrzypka” i dobrze mi z tym.
Pamiętam przedstawienie "Skrzypka na dachu" w operze Nova, kiedy jeszcze nie była wykończona. Na scenie wzbijał się kurz z cementowej podłogi, gdy tańce wymagały ruchu. To było niezapomniane przeżycie. Zawsze też płaczę na koniec, gdy z tobołami mieszczkańcy Anatewki pouszczają swoje domy. Przeraża mnie to, że ja też mogłabym wyruszyć w nieznane, a oni musieli. Nieśli ze sobą tradycję, która ich umacniała. Teraz piękna piosenka



8 sierpnia 2021
Wybrałyśmy się z córką do Ogrodu Botanicznego UKW. Lubię tam chodzić, cisza, spokój, drzewa i rośliny w zgodnym trwaniu. Zmartwiłam się bardzo, gdy przeczytałam informację o gwarku Oreo. Nie żyje biedactwo. Bez niego pustka. Papugi gadatliwe w swoim szczebiocie, ale „oreo” nikt nie woła. Spędziłyśmy w ogrodzie ponad dwie godziny. Dla mnie to miła odskocznia od codzienności.
  




7 sierpnia 2021

Wstałam wczesnym świtem pełna zapału do działania. Ponieważ było zbyt wcześnie, trochę czasu poświęciłam lekturze. Główna bohaterka „Gambitu”  mnie zaskoczyła, postanowiła sama oddać się nałogowi alkoholowemu! Wpaść łatwo, ale wyjść trudniej, chyba nie zdawała sobie z tego sprawy. Gdy już czas na to pozwolił, chodzi o zakłócanie porządku sąsiedzkiego przed ósmą, włączyłam pranie i odświeżona, z pełnym żołądkiem poszłam do sklepu. Chciałam upiec ciasto, to znaczy zrobić, ale nie piec, co już właśnie uczyniłam. Robi się łatwo, ale to oczekiwanie na żelowanie! Aby nie przesładzać nakryłam galaretką z pianka z białek, jak to się dawniej robiło. Po wyjściu ze sklepu obeszłam osiedle w ramach nudzących spacerów. Coś poszło nie tak, znowu waga wysforowała się do przodu!!! Muszę się naprawdę zmobilizować do ćwiczeń i chodu, nie na 50 km, przecież ta konkurencja już nie będzie miała racji bytu na igrzyskach, i słusznie, ale na znacznie krótszych dystansach.

Bardzo miłą niespodziankę sprawił mi malutki piesek. Pańcia szła z trójką ulubieńców, widocznie nie lubi, gdy w domu jest pusto i cicho. Jeden, gdy mnie zobaczył, pędził na złamanie karku w moją stronę. Byłam mile zaskoczona, takie maleństwo przecież mnie nie pogryzie. Łasił się i tulił i w pewnym momencie zaczął mnie obszczekiwać. Byłam zdumiona, myślałam, że zostaniemy przyjaciółmi, a tu taka niespodzianka. Właścicielka bardzo mnie przepraszała tłumacząc, że wziął mnie chyba za kogoś znajomego, a w końcu odkrył pomyłkę. Przecież ja się nie będę gniewała na pieska, ludzie też tak postępują, prawda? Nieba by ci poznana dopiero co osoba przychyliła, ale później, gdy już się tobą nacieszy, obrobi cię tak, że zapamiętasz ją na całe życie. Coś na ten temat wiem. Pieskiem się nie przejmuję, to i resztę jakoś przeżyję. Odbieram to jako doświadczenie życiowe.
Oto ciasto, każda modyfikacja dopuszczalna, w każdym razie w moim wydaniu.
https://www.knurr.pl/2021/02/szybkie-toffi.html
Przy okazji zapraszam na kolejny odcinek „Było niebyło”. Goście na dworze w Brudzewie! Siedzieli tygodniami, a nawet latami! No nie wiem, jak bym to wytrzymała. U mnie gość dwie godziny i powinien uprzejmie się żegnać, dziękując za pyszne ciasto. Moje się ścina w lodówce.
https://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm



6 sierpnia 2021

Jedyną rzeczą której uczy historia, jest to, że większości ludzi niczego nie uczy. Winston Churchill
Co można powiedzieć o dzieciach, które nie cenią pracy swoich rodziców i ich wkładu w wykształcenie swojego potomstwa i pomoc w życiu? Chyba nic dobrego, prawda? Co powiedzieć o ludziach, którzy nie cenią pracy swoich poprzedników? Jak to może być, że na tym samym gruncie tworzy się nowe działania i nie zastanawia się nad tym, że inni też mieli udział w ich powstaniu?
Oczywiście zmierzam do tego, że dzisiejsze działania rządu wyrosły na pracy pokoleń, przecież PiS nie zaczynał działać na pustyni. Te działania mogły być lepsze, gorsze, zależały od mądrości, ale i okoliczności wynikłych z sytuacji na świecie i w kraju, ale nie można powiedzieć, że ich nie było. Niedocenianie pracy poprzedników jest wielkim błędem w każdej dziedzinie.
Była premier krzyczała – doprowadziliście Polskę do ruiny, ale na tej ruinie wyrosło z mety 500 + i inne działania, lepsze lub gorsze. Czy to byłoby możliwe, ot tak z marszu?! To jest bardzo zły kierunek polityki i zwróci się w przyszłości przeciwko głosicielom takich poglądów. Czy PiS wszystko robi dobrze, oj chyba nie i ma w swoich szeregach ludzi dla mnie nie do przyjęcia.
„Prezes NIK Marian Banaś po kontroli w Ministerstwie Sprawiedliwości wystąpił do premiera o "pilne działania naprawcze", a od CBA zażądał "stosownych działań zmierzających do wyjaśnienia okoliczności wykrytych nieprawidłowości". W związku ze sprawą złożył też do marszałek Sejmu wniosek o odwołanie wiceprezesa NIK Tadeusza Dziuby. Po wystąpieniu zawrzało w mediach społecznościowych, politycy komentują najnowsze posunięcia Izby.”
Czy będzie to miało jakiś wpływ na działania Ziobry? Osobiście wątpię. Nie raz, nie dwa, takie sprawy się jakoś rozmywały. Dziuba chciał zastopować działania NiK. 
„W czasach, gdy Daniel Obajtek był wójtem Pcimia, jego matka kupiła udziały w firmie jego znajomych za 260 tys. zł, a w następnych latach dołożyła kolejne kilkaset tysięcy - informuje "Gazeta Wyborcza". Jak zaznacza dziennik, w tym czasie Helena Obajtek porzuciła pracę fizyczną za 1,5 tys. zł miesięcznie.”
Czy ja coś mam do tego, że ktoś ma pieniądze? Boże broń, zarobiłeś, masz i mnie nic do tego, ale takie sumy przy takich zarobkach?! Dlaczego mnie się nie udaje odłożyć jakiś pieniędzy, przecież jestem pracowita, oszczędna, nie trwonię na głupstwa, ale takich pieniędzy w życiu nie widziałam na oczy. No trudno, ja nie mam smykałki do zarabiania pieniędzy, ale inni widocznie mogą jakoś odkładać, a przecież żyć trzeba, zrobić opłaty, no trzeba. Może ja jestem taką ofermą, która niczego się nie uczy, nie kombinuje, nie mataczy… i nic nie ma. Mnie historia uczy zupełnie innych rzeczy – sprawiedliwości, uczciwości, pracowitości. Jaki nauczyciel, widocznie taki uczeń.



5 sierpnia 2021
W tyle spraw się uwikłałam, tyle zobowiązań wzięłam sobie na głowę, że już zbliża się południe, a ja jeszcze się miotam miedzy kuchnią a komputerem. Na czytanie mam dopiero czas w nocy. „Córka piekarza” już odstawiona na półkę i najważniejszy wniosek z lektury, pominąwszy wątki polityczne, to połączyć się w pary, aby żyć w zgodzie z sobą. No niech tam będzie, kochają się, niech się łączą. Na starość nikt rozsądny sobie garba na plecy nie będzie brał. Niech „garb” sobie radzi sam. Kobiety są o wiele bardziej zaradne, to mężczyźni szukają wiktu i opierunku.
Zaczęłam czytać w nocy „Gambit królowej”, autor Walter Tevis. O szachach mam mgliste pojęcie, ale książkę czyta się jak kryminał! Kryminałów też nie lubię, zbyt się denerwuję i nie mogę się oderwać od książki, aż nie przeczytam. „Gambit” czytałam prawie do trzeciej w nocy. Tak nie powinna postępować staruszka ze względu na zdrowie. Jak już minie godzina normalnego usypiania, trudno zasnąć. Bohaterka była uzależniona od środków uspokajających, nie z jej winy – dawali je dzieciom w domu dziecka, aby mieć święty spokój, a ja nie mam ochoty iść w jej ślady. Przeczytam jak szybko się da i chcę mieć święty spokój.
Tak naprawdę świętego spokoju nigdzie nie ma, w naszym kotle władzy wrze. Kornatowska odwołana po krytyce „ładu”, jej partia chyba się wycofa z prawicy. Banaś idzie na wojnę z Ziobrą. Mam tylko jedno pragnienie, niech już Ziobro zajmie się innymi sprawami, dosyć namieszał. Tusk popełnił błąd wracając, jego partia nie ma zbyt wiele do powiedzenia, a szczerze powiedziawszy nic konkretnego. Nigdzie nie jest dobrze i nic do końca nie wiadomo. Oto przykład.
Egipt 5000 lat temu, Tyle czasu upłynęło, a nikomu nie udało się rozsądnie odpowiedzieć na temat budowy piramid. Co powiedzą o nas za 5 tys. lat? Pies z kulawą nogą będzie pamiętał, po co więc się tak szarpać?! Cieszyć się życiem i jeść żeberka z fasolką i ziemniaczkami....
„Piramida Cheopsa/Chufu, nazywana też wielką piramidą, składa się z bloków o łącznej wadze ponad 6 milionów ton. Niesamowita konstrukcja wznosiła się pierwotnie na wysokość 147 metrów. Powstała prawie 4600 lat temu i przez całe milenia była największym dziełem człowieka. Dopiero w XIV wieku w Anglii wystawiono wyższą od niej gotycką katedrę.”



4 sierpnia 2021
Wiew wspomnień, nie moich, ale ciekawie napisanych, spowodował, że podaję adres na mojej stronie. Monika Dzięgielewska opisuje swoje życie, a przy okazji ziemiaństwo polskie w okresie międzywojnia. Zapraszam do lektury, codziennie zamieszczać będę jeden rozdział, nie będę więc narzucać się z informacjami. Załapiecie bakcyla, to sami znajdziecie dalszy ciąg na stronie https://milkowice.pl.tl/-g-By%26%23322%3Bo-min%26%23281%3B%26%23322%3Bo-g--dw%F3r-w-Brudzewie-w-okresie-mi%26%23281%3Bdzywojennym.htm
Wczoraj, jako że sama jadam obecnie obiady, a nie jadam słodyczy, zmuszona jestem jeść potrawy mięsne, przecież muszę jakoś utrzymywać się na nogach. Kupiłam pasek żeberek i postanowiłam je udusić. Ostatni raz taką potrawę jadłam około 30 lat temu. O ile już jem mięso, to pieczone albo gotowane. Opiekłam żeberka obsypane mąką, ziołami, solą i pieprzem i dolałam wody dusząc na wolnym ogniu. Udały mi się bardzo dobrze, sam byłam zdziwiona konsystencją sosu i smakiem mięsa. Mojej córce, która wpadła akurat w tym czasie, zapach duszonego mięsa tak się podobał, że jeszcze dzisiaj o to pytała. Sama nie je mięsa, ale widocznie przypomniał jej się zapach dzieciństwa, a może miała jakieś ukryte zamiary odnośnie kości dla psa, nie wiem, zapytam przy okazji. To chyba nie jest zdrowe danie, ale przecież raz na trzydziestolecie chyba można je zjeść. W małych ilościach nic jeszcze nikomu nie zaszkodziło, a waga spada, spada i może dobrnę do celu. Staruszka przecież musi wkładać buty i skarpetki, a zwały tłuszczu jej w tym bardzo przeszkadzają. Życzcie mi powodzenia.



3 sierpnia 2021
„Ludzie często tęsknią za rzeczami, których nie istnieją; które były, ale już ich nie ma.” Sarah Mccoy „Córka piekarza”
O książce może później, jak już skończę czytać. Cytat zaznaczyłam karteczką w trakcie lektury, gdyż jest bardzo prawdziwy. Ludzie tęsknią za złudą, za czymś, co nigdy nie stanie się rzeczywistością, gdyż chyba łatwiej im się z tym żyje, ale tak naprawdę marnują życie. Lepiej by było poświęcić te chwile na realną rzeczywistość. To tak gwoli przypomnienia, życie toczy się tu i teraz, mrzonki przeszłości niech sobie fruwają w myślach, ale gdy naprawdę zespolimy się z dniem dzisiejszym i ludźmi nas otaczającymi, stworzymy fundament bytu, a one przestaną być ważne. Może to przykre, ale tak to jest. 
Czas teraźniejszy i czas, który minął,
Razem obecne są chyba w przyszłości,
A przyszłość jest zawarta w czasie, który minął.
Jeżeli wszelki czas jest teraźniejszy wiecznie,
Niczym okupić nie daje się czas.
Co mogło było być, jest abstrakcją
I ciągle trwa jako możliwość
Jedynie w świecie spekulacji.
Co mogło było być i to, co było,
Jeden ma kres, teraźniejszy wiecznie.
Echo stąpania dudni nam w pamięci
Przejściem, w któreśmy sami nie wchodzili nigdy,
Ku drzwiom zamkniętym, których nie otwieraliśmy nigdy,
Do różanego ogrodu. Tak echem w pamięci
Są wam i moje słowa…

Thomas Stearns Eliot
przełożył Czesław Miłosz



2 sierpnia 2021
Trochę mam oporów w wychodzeniu wieczorem na balkon. Przylatują ćmy i czarne motyle przybierające różne kształty przypominające owady olbrzymy lub wymyślne łodygi. Doczytałam, że przyczynia się do tego mój wyczekiwany do kwitnienia dziwaczek. Co będzie jak pojawią się kwiaty? Może nawet będą mnie odwiedzać nietoperze?! To się doczekam!
Dziwaczek - roślina jednoroczna o dużych pachnących kwiatach, otwierających się wieczorem i w dni pochmurne. Niezwykłą cechą jest fakt iż jedna roślina rozkwita kilkoma kolorami kwiatów, ponadto posiadają niezwykłe właściwości fluoroscencyjne stąd nazwane są świecącymi kwiatami. Kolorowe płatki zawierają świecący w ciemności zielony barwnik fluorescencyjny, dzięki czemu przyciąga do siebie owady oraz nietoperze, które są wrażliwe na zielone światło.
Trochę mam szczęścia do ludzkich dziwadeł, skrawkami inności budzących zainteresowanie innych, ale teraz sama zafundowałam sobie dziwaczka przyciągającego ćmy i nietoperze. Dzisiaj 20 stopni, toż to Syberia prawie, ale poszłam wczesnym rankiem zobaczyć, co się dzieje na balkonie, ciekawość mnie przemogła. Wieczorem roniłam łzy nad powstańcami warszawskimi - nie mogę patrzeć spokojnie na to, co się działo wtedy - dałam więc spokój przybyszom z mroków nocy, ale zapoluję jeszcze na nie z aparatem. Ciekawią mnie i zdumiewają ci wysłańcy piekielnych czeluści…



1 sierpnia 2021
1 sierpnia – 77 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego.
Rzadko się zdarza, aby jakaś miejscowość miała swoich przedstawicieli w najważniejszych walkach w dziejach narodu. Miłkowice jednak począwszy od bitwy pod Grunwaldem, w której Mikołaj z Miłkowic wziął udział i wielce się zasłużył, poprzez powstania narodowe, wojny na wielu frontach, poprzez Powstanie Warszawskie, gdzie też nie zabrakło Miłkowicza Byli to bracia Józef i Stefan Sieradzanowie
     
Barbara Grzegorzewska Szeligiewicz
wnuczka Stefani Julii Bogdańskiej

Zginęli w czasie egzekucji na Woli w czasie Powstania Warszawskiego Janina i Włodzimierz Bogdańscy, potomkowie Bogdańskich, ostatnich herbowych właścicieli dworu na Zaspach Miłkowice.


Ponieważ prowadzę stronę Miłkowic, uważam za swój obowiązek zachowanie pamięci o tych ludziach. Zapraszam na stronę Miłkowic, aby dowiedzieć się więcej.
https://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm



sierpień 2012

 



1 sierpnia 2012

„Powstrzymaj się od wypowiadania każdej myśli, która przyjdzie ci do głowy.”

Dzisiaj dzień płacenia rachunków i zamyślenia nad sposobem wydania pieniędzy w tym miesiącu. Specjalnie nie ma się nad czym zastanawiać, gdyż nadwyżka jest minimalna, jako że trzeba spłacać raty za lodówkę. Postaram się zrobić to jak najszybciej, gdyż boję się, że gdybym odeszła wcześniej niż zamierzam z tego świata, moja córka miałaby jeszcze na głowie spłaty długów swojej matki.
Muszę jednak kupić parę drobiazgów i jakoś na to wygospodarować fundusze. Ponieważ przodkowie spadając z wysokości uczynili nieco szkód, trzeba poszukać gdzieś klosza do mojej ukochanej lampy. Jaki będzie, to już będzie, ale lampa nie może świecić gołą żarówką. Także żarówki, w łazience wczoraj jeden z halogenów odmówił współpracy i nie świeci. Naprawdę uważam, że tego rodzaju oświetlenie to tylko wyrzucanie pieniędzy. Żarówka kosztuje ponad 20 zł, a przepala się któraś z nich mniej więcej co pół roku, a przecież w łazience nie spędzam tak wiele czasu. Jeszcze kupię kilka wieszaczków, gdy już tam pojadę i to chyba wszystko, no chyba że coś wyskoczy niespodziewanego.

2 sierpnia 2012

"Mów o wszystkich dobrze, nigdy nie będziesz musiał mówić szeptem."

Poszukiwanie klosza spełzły na niczym. To nie będzie prosta sprawa. Rozglądałam się w Internecie i owszem są, ale cena też jest niezła, 85 do 200 złotych plus przesyłka. Średnica klosza wynosi 24 cm, to zawyża cenę. Chyba lepiej zainwestuję w jakąś ozdobną żarówkę, tylko szkopuł w tym, że żarówka ma mały gwint , a ozdobne żarówki to też około 40 zł. Może rozejrzę się na bazarku. Stoi tam facet, który ma starocie. Wygląda na to, że będzie to zakup rozciągnięty w czasie.
Dzisiaj gorąco strasznie, nie czas na spacery i gonitwę po sklepach. Przyszłam zmęczona. Ponieważ zapowiadają upały, spędzę czas na balkonie, kijki to chyba dopiero o zmroku.
Posiłki przygotowuję wegetariańskie. Nie mam zupełnie ochoty na mięso, to nawet lepiej, więcej pieniędzy mogę wydać na owoce i warzywa. Teraz jest sezon, grzechem by było nie jeść ich codziennie. Kupując, należy zwracać baczną uwagę, co pakują ci do siatki. Sprzedawcy upychają także lekko zleżałe owoce, co jest zrozumiałe z ich punktu widzenie, klienta niekoniecznie. Teraz szczerze powiedziawszy dobry i smaczny obiad można przygotować za parę złotych.



Nie mogę zapomnieć poziomek, nie pojawiają się już, ale gdy tylko zoczę, to zaraz kupię i zrobię naleśniki z poziomkami… Są jagody, to przecież i poziomki powinny być. Nie tracę nadziei. My jesteśmy chyba usytuowani bliżej bieguna północnego, gdyż według mojego rozeznania, owoce te pojawiały się na przełomie czerwca i lipca, a teraz mamy sierpień, a wygląda na to, że nastąpił wysyp jagód. Chyba trzeba będzie sobie sprawić na zimę walonki, gdyż przechodzimy w strefę około polarną.




3 sierpnia 2012

"Niezależnie od sytuacji, reaguj z klasą."

Koniecznie chciano mnie dzisiaj przekonać, że mam iść do kina. Co to, to nie. Mam inne plany. Zresztą co ja mam oglądać. Gust zmienił mi się zupełnie. Odpadają filmy sensacyjne, science fiction, thrillery, wojenne, gangsterskie, fantastyka, a nawet westerny. Za dużo strzelaniny, przemocy, brutalności, zniszczeń… Mogą być obyczajowe, komedie, historyczne, dokumentalne i familijne, może jeszcze dramaty. I warunek, mają to być dobre filmy, żaden tam kanał Zone Romantika, Zone Europa ma dobre filmy. Wolę oglądać w telewizorze niż w kinie, nawet 3D mnie nie przyciągnie na salę kinową. Oczywiście finanse grają tutaj niepoślednią rolę. Seriali nie lubię, z małymi wyjątkami, jednak przyciągają mnie tam aktorzy, a nie jakieś wyimaginowane, pogmatwane losy ludzi. Dlatego nie poszłam. Zabrałam się za przygotowanie ogórków małosolnych, które jeszcze w mojej kuchni się nie pojawiły.
Już wczoraj zadzwoniłam do „miszcza”, który specjalizuje się w tej dziedzinie i uzyskałam szerokie i precyzyjne informacje. Może to trochę dziwne, ale ja nigdy nie przyrządzałam ogórków, gdyż za wiele z tym ambarasu i dlatego obsadziłam w tej roli męża. Wywiązywał się z powierzonego zadania doskonale, to niby dlaczego miałam się tym interesować. Na przestrzeni moich lat samotności zabierałam się kilka razy do tej czynności, ale niekiedy skutek był nieprzewidywalny, a to miały wewnętrzne dziury po ukiszeniu, to znowu zaczęły gnić nie widomo dlaczego, no cóż, pech. Teraz taka już jestem przejedzona owocami, że postanowiłam zadziałać. W końcu ogórki są smaczne.
Proces przebiegał następująco.
• Kupiłam u znajomej straganiarki ogórki podobno bez nawozów i ze swojej działki
• Po przytaszczeniu do domu ogórków, kopru, chrzanu, czosnku, gorczycy wszystko oczyściłam i umyłam
• Ogórki zanurzyłam na godzinę w zimnej wodzie
• W tym czasie zagotowałam wodę z solą w ilości kopiasta łyżka n litr i ostudziłam
• Umyte słoje wyłożyłam koprem i pozostałymi dodatkami
• Ciasno ułożyłam ogórki, zalałam solanką, przykryłam wieczkami lub talerzykami, wtedy obciążyłam słojem z miodem, gdyż kamienia nie miałam pod ręką. Woda musi przykrywać ogórki, gdyż zaczną gnić, gdy będą odkryte.
• Ustawiłam w kuchni i teraz wdycham zapach chrzanu i czosnku, który snuje się po całym domu.
• Mają tak stać dwa dni, później mam je umieścić w lodówce, aby więcej nie kisły.
Mam nadzieję, że wykonałam wszystko właściwie. Wyszło tego sporo, dwa litrowe słoje, jeden dwulitrowy, wysoki nie wiem jak go właduję do lodówki, chyba wyjmę jedną półkę, oraz kamienny półtoralitrowy kamienny garnek. Od przybytku głowa nie boli, gdy się udadzą, podrzucę jednej osobie, która chętnie je przygarnie. Teraz tylko pozostało oczekiwanie i wycieranie sączącej się na stolnicę wody. Poświęciłam stolnicę, gdyż szafki było mi szkoda, a tyle talerzyków podstawionych pod słoiki, narobiło by w kuchni zamieszania. Niedziela, poniedziałek to będzie dzień konsumpcji. Oby tylko wszystko się udało, gdyby coś było nie tak, „miszcz” poniesie konsekwencje za wprowadzanie ludzi w błąd…
Naleśniki dzisiaj były, ale z jagodami, poziomek już nie uświadczysz.


 
4 sierpnia 2012

"Zacznij działać. Bez tego wszystkie twoje plany i marzenia są bezużyteczne."


U mnie w domu chrzanowo-czosnkowy szkwał. Zasnuł cały dom, a nawet korytarz. Ogórki kisną na potęgę, jutro już będą do użytku. Otwieram okna, a właściwie wcale nie zamykam, aby obłok ogórkowy mnie nie wchłonął. Dzisiaj sprzątałam, kiedyś trzeba. Nie było łatwo, pot zalewał mi oczy. Wszystko już za mną, minęło.
Zerkam od czasu do czasu do komputera, cieszę się sukcesami naszych na IO, nareszcie mamy medale. Nie mam siły dzisiaj już pisać, teraz nadszedł czas odpoczynku, oglądania telewizji. Jutro może pojadę na grzybki, nie jestem pewna, gdyż zawsze coś przeszkadza.

 5 sierpnia 2012

"Pamiętaj o trzech rzeczach: szacunku dla siebie, szacunku dla innych i odpowiedzialności za wszystkie swoje czyny."

Wyprawa do lasu zaliczona, to wszystko. W lesie o grzybach nawet drzewa nie wiedzą. Upał taki, że trudno oddychać. Wcale nie pachnie żywicą. W końcu wylądowaliśmy nad Brdą w Smukale, czy Opławcu , sama nie wiem, więc gdzieś chyba na granicy. Na brzegu tablica – Czarny punkt śmierci, 21 utonięć, zakaz kąpieli, a jeszcze pływają. Brda to zdradliwa rzeka. Jakoś nie mogę do niej przywyknąć, czarna woda, gdyż dno muliste, rzeka toczy swoje fale prawie niewidocznie. Dobre miejsce dla wodniaków, ale to wszystko. Trzeba tutaj się urodzić, by być w zgodzie z rzeką.


 
6 sierpnia 2012

"Rób to co należy, niezależnie od tego, co pomyślą inni."

Urok młodych mężczyzn
Codziennie wychodzę w miasto, aby pozałatwiać swoje sprawy. Dzisiaj obserwowałam, a może mnie obserwowano, młodych ludzi. Byli to bardzo młodzi ludzie…
Na balkonie stał młodzieniec lat może dwa i wpatrywał się we mnie uporczywie, czym przyciągnął także mój wzrok. Wymieniliśmy uśmiechy i w pewnym momencie upadła mu zabawka, którą trzymał w rączce. Zaczął przywoływać babcię, ze mnie nie spuszczając jednak wzroku. Babcia znalazła natychmiast zabawkę, gdyż wystarczyło spojrzeć pod nóżki, czego młody człowiek nie mógł uczynić, gdyż nie miał na to czasu.
Powiedział jednak do babci: - Przephraszam, nie zauważyłem. Dziękuję.
Szalenie mnie to ujęło. Taki narybek zwiastuje piękne, dobrze wychowane, młode pokolenie. Tak trzymać!
Inny berbeć biegł obok matki i raz po raz wołał:
- Chcę ci coś powiedzieć! Matka zajęta pociechą niedomagającą w wózku nie bardzo mogła działać na dwa fronty, w końcu się jednak odwróciła i zapytała: – Co masz mi do powiedzenia?
- Kocham cię mamo!
I co tu jeszcze dodać. Pragnienie bycia kochanym jest wszechogarniające.


7 sierpnia 2012

'Kiedy ktoś zadaje ci pytanie, na które nie chcesz odpowiedzieć, uśmiechnij się i spytaj: - Dlaczego cię to interesuje?"

Noce bywają niespokojne. Dzisiejsza właśnie taka była. Zamknęłam książkę, wyłączyłam radio, zgasiłam lampę i ułożyłam się w moim, najwygodniejszym z łóżek, do snu. Uchylone okno miało dawać umiarkowany dopływ świeżego powietrza. Letnia kołdra osłaniała mnie, ale nie kumulowała ciepła. Zapadłam szybko w głęboki sen. W pewnym momencie czułam, a właściwie słyszałam, niesamowity szum, tak, jakby pociąg przejeżdżał pod moim oknem, lub nawałnica łamała drzewa. Nie mogłam się obudzić, słyszałam trzaski, jakiś oszalały napór hałasu , męczyłam się, ale co chwilę znowu zapadałam w sen. To było koszmarne, wiedziałam, że dzieje się coś złego, ale nie wiedziałam co. Krańcowe zmęczenie zmusiło mnie do zapalenia lampy. Trochę otrzeźwiałam. Za oknem szalała burza, a właściwie, to już chyba mijała. Okno uchyliło się na całą możliwą szerokość, dając możliwość przenikania poszumom oszalałego z radości wichru do mojej sypialni. Wstałam, spojrzałam na zaokienną zawieruchę i natychmiast zamknęłam okno. Trochę się uciszyło,  jednak krople deszczu dalej z łoskotem pukały w parapet. To skutek ostatniego remontu budynku. Wysunięta blacha zbiera w czasie opadów uderzenie każdej spadającej kropli i czyni ją słyszalną w całym mieszkaniu. Położyłam się z powrotem do łóżka i już bez zakłóceń przespałam do późnego ranka.


8 sierpnia 2012

„Podchodź do miłości i gotowania z bezgranicznym oddaniem.

Zaraz podejdę do gotowania, z miłością już nie muszę sobie zawracać głowy. Dzisiaj ma być fasolka, ziemniaczki i jajko sadzone, ale nie tak stereotypowo przyrządzone na patelni z dołkami i na tłuszczu, ale na teflonowej patelni, taki jakby mini omlet. Do tego maślanka. Nie muszę w to się zbytnio angażować – obrać fasolkę, wstawić ziemniaki i na koniec uporać się z jajkiem. Pół godziny roboty. Taki mały flircik kuchenny, bez wielkiego trudu, ale to co proste, też bywa smaczne. Na podwieczorek owoce, teraz brzoskwinie i nektarynki. Nie wiem dlaczego, ale na bazarku są dwa sektory, jeden tani z takimi samymi owocami, a drugi dwa razy droższy. Wypróbowałam, i nie widzę żadnej różnicy w smaku i jakości. Kupuję tam, gdzie taniej.



9 sierpnia 2012
Łazik Curiosity lądował na Czerwonej Planecie. Zdjęcia robią wrażenie. Mnie podoba się bazaltowy las. Może wśród takich drzew kiedyś będziemy się przechadzać.

Dzisiaj czuję się fatalnie, nie tylko dlatego, że siatkarze przegrali, ale dlatego, że moje ciśnienie i tętno robą psikusy. Teraz już dochodzę do siebie. Myślę, że warto jeszcze odciągnąć wszystko. Oglądałam możliwości elektroniki w roku 2020 i aż żal, że mogę nie doczekać. Robot w domu będący na moje usługi byłby bardzo na miejscu. Zastanawiam się tylko, czy taki uczłowieczony automat nie chciałby zdominować słabej staruszki. 


10 sierpnia 2012

"Otaczaj się mgiełką tajemnicy."

Pada, a właściwie leje! Od rana mam dzień z ograniczonym działaniem. Nie wiem co zawiera woda w moim ujęciu, ale na pewno piasek także. Wzięłam rano prysznic i w efekcie nabawiłam się ślepoty. W moich oczach mam ciała obce. Nie mogę mrugać, gdyż każdy opad powiek wywołuje ból. Przemywałam w przegotowanej wodzie, zrobiłam okład z herbaty, i jak należy się domyślać, zasnęłam snem sprawiedliwego. Niewiele to pomogło, a o czytaniu nie mogło być mowy. Znalazłam płytę z nagraniami pierwszych utworów, jakie ściągnęłam w Internecie kilka lat temu, i zabrałam się do sprzątania kuchni. Nie można powiedzieć, że to dzień zmarnowany, ale nie tego się spodziewałam. Miałam się kształcić.
Później trochę pogadałam sobie z internautami, z sąsiadami jakoś mi się nie udało. Wszyscy siedzą na działkach. Chciałam się upewnić, co się paliło w pierwszej klatce. Dowiedziałam się od ludzi odwiedzających mnie, że straż i policja otacza wianuszkiem wejście do klatki, a ja tkwiłam w domu w błogiej nieświadomości. Mogłam przecież być bliska ewakuacji! Jako staruszka powinnam tkwić w oknie, a ja akurat tego nie lubię. Co ze mnie za staruszka, powinnam przestrzegać standardów.


 
11 sierpnia 2012

"Pamiętaj, że jeśli ktoś jest uczciwy, nie musi o tym mówić."

Dałam do przeczytania pierwszy rozdział książki, na razie bez tytułu, no, roboczy tytuł posiada „Przychodzą nocą”. Teraz tylko tytuł, gdyż rozdział skasowałam. Irwina lub Irmina, nie mogę się jeszcze zdecydować, gdyż skrót imienia Iw bardzo mi się podoba, ale Minka także, tak była zaplątana intelektualnie i egzystencjonalnie, że trudno było doszukać się tam życia codziennego. Splot filozoficzno-poetyckich osnuwających ją nici, czynił z niej postać raczej nie z tej ziemi. Zapytano mnie: - Kto właściwie będzie czytał to „dzieło”?. Musisz się zdecydować, gdyż w przeciwnym razie nikt nie będzie czytał.
Przyznałam rację mojemu menadżerowi, gdyż bardzo chce promować książkę. Nie wiem do końca, czy naprawdę, czy tylko w mowie. Zacznę jeszcze raz, już normalnie i bez udziwnień. Może nawet dzisiaj, gdy tylko popchnę moją własną egzystencję do przodu. Do tej pory zrobiłam pranie i zakupy! Jeszcze dorzucę, że zdążyłam zmoknąć. Nie wzięłam parasola, gdyż uznałam, że zdążę wrócić, ale nie zdążyłam, deszcz był szybszy. Kiedy zmoknięta - mimo, że już nie padało, tylko mżyło - wracałam, mijałam panią pod parasolem, ta grzecznie zapytała: - Czy pani ma jeszcze zamiar urosnąć?
Chętnie bym jeszcze podciągnęła się w górę o jakieś kilka centymetrów na wypadek osiadania kręgów w późniejszym wieku, ale po pierwsze to nie majowy deszczyk, a po drugie, nie wiem czy to jest możliwe. Pani jednak wzbudziła moją sympatię. Po obiedzie, na który złożą się placuszki z kabaczków – to posmak lata z wakacji u babci, to znaczy mojej mamy – i kompotu, zabiorę się do pisania i czytania… W przerwie podkurzam. Koniecznie muszę także dociec jak wykorzystuje się pył bursztynowy powstając y przy obróbce tego kamienia. Potrzebuję tej wiedzy do mojej opowieści.



12 sierpnia 2012

"Nie lekceważ znaczenia niewielkiej ilości czasu poświęcanych systematycznie jakiejś dobrej sprawie."

Podobała mi się myśl autora uczącego pisać powieści „…można oszukać świat, czasem można nawet oszukać samego siebie, ale nie można oszukać swoich uczuć. One mówią o nas całą prawdę, bez względu na to, czy zdajemy sobie z tego sprawę…”
Staram się zawsze uczciwie podchodzić do siebie, zrozumieć , nawet utulić, gdy jest mi przykro, ale nie wiem czy jestem w stanie określić swoje uczucia w czasie, gdy one trwają. Dlaczego tak jest, że zdaję sobie sprawę z ważności czegoś, dopiero wtedy gdy to tracę?! W momencie przepływu życia wartkim nurtem strumyczka codzienności, nie analizuję, nie w pełni doceniam, ale staje się to ważne po niewczasie. Może to jakaś forma infantylizmu emocjonalnego?!
Dzisiaj, gdy mam czasu ponad miarę, zamiast zabrać się do tworzenia struktur powieści, zajmuję się sobą - analizą przeszłości i dbaniem o swój wygląd zewnętrzny. To chyba wszystko z niemocy twórczej!!! Ponieważ kawę pije tylko bezkofeinową, szkoda, aby ta  w puszcze wietrzała. Goście ostatnio wolą herbatę. Dostałam kilka paczuszek cudeńka marki „Arka” o różnych smakach, a kawusia marnieje. Wykorzystam więc kawę do peelingu.
Oto prosty sposób na gładką skórę! Niezwykle skuteczny. Pisałam już o nim, ale sama nie stosowałam. Dzisiaj nadszedł czas.
" Peeling jest bardzo łatwy w przygotowaniu i można go wykonać w każdej chwili – nawet dwie minuty przed wzięciem prysznica. Złuszcza, wygładza skórę, poprawia krążenie i ułatwia wchłanianie składników aktywnych z balsamów. Jeśli dodasz do niego cynamon, pomoże w walce z cellulitem. Jest tani i bardzo skuteczny!
Składniki:
Zmielona kawa – 3-4 łyżki
Oliwka – 1 łyżka
Bezzapachowy żel pod prysznic – 1 łyżka
Opcjonalnie:
Cynamon - 1 łyżka
Sól lub cukier - 1 łyżka
Olejki eteryczne – kilka kropli
Zastosowanie:
Wszystkie składniki zmieszaj, a następnie wykonaj dokładny masaż. Ciało spłucz obficie wodą. Pamiętaj, żeby peeling ciała wykonywać 1-2 razy w tygodniu! Dodatek cukru lub soli wzmocni działanie złuszczające, a olejki eteryczne nadadzą piękny zapach.
Zachęcam starszych i młodszych do stosowania, nikt przecież nie jest bez skazy.


13 sierpnia 2012

"Kiedy cię chwalą lub krytykują, weź pod uwagę, kto to robi."

Przeedukowanie może być także zabójcze. Po pobraniu nauk jestem zupełnie wyprana z chęci pisania. Może jak wszystko się gdzieś odsunie do ciasnych zakamarków pamięci, wrócę do pomysły napisania powieści. Dlaczego tak się zniechęciłam? Otóż dlatego, że miała być to powieść o wydźwięku historycznym. Obrazy z dziejów Miłkowic miały przychodzić w snach do Irminy i odzwierciedlić historię. Obraz, nawet przyćmiony snem, musi odpowiadać realiom epoki, a to znowu tygodnie poświęcone na przygotowania. Wszystko to musi być przekształcone w słowa, sceny, sequele, uczucia, emocje. Nie, pomysł odkładam na półkę.
Zajęłam się uzupełnieniami, http://milkowice.pl.tl/%26%23346%3Bwi%26%23281%3Bta-_-Obrz%26%23281%3Bdy_-Zwyczaje.htm , wprowadziłam trochę zmian na stronie startowej i na tym dzisiaj kończę pracę. Wyszłam trochę z kijkami i doznałam małej porażki, musiałam skrócić spacer. Wyprałam adidasy w pralce, jak to robię od lat ze wszystkimi kapciami, butami typu tenisówki czy adidasy i wszystko było dobrze. Kupiłam sobie nowe adidasy i chyba jakoś nie jest zbyt dobra, gdyż w trakcie marszu twarde brzegi poobcierały mi pięty. Chyba trzeba było włożyć prawidła w czasie suszenia… Jutro będę musiała przeprosić klapki, nie ma innej rady.
16 sierpnia 2012

"Powiedz coś miłego trzem osobom dziennie."

Wczoraj rozpracowywałam na nowo stronę startową. Wprowadziłam trochę zmian. Nie miałam nawet czasu zrobić malutkiego chociaż wpisu. Więc dzisiaj w skrócie:
- 15 sierpnia święto Matki Boskiej Zielnej. Jeszcze kilka osób miało w kościele wiązanki kwiatków. Ja niestety nie, ale bardzo mi się to święto podoba
- Święto Wojska Polskiego – święto Sił Zbrojnych Rzeczypospolitej Polskiej, obchodzone 15 sierpnia na pamiątkę zwycięskiej bitwy warszawskiej w 1920, stoczonej w czasie wojny polsko-bolszewickiej.
Europa chyb nie w pełni docenia znaczenie zwycięstwa Polski, a szkoda, gdyż nie wiadomo jak potoczyły by się jej losy.
- Cyryl patriarcha Moskwy i Wszechrusi gości w Polsce. Ma zostać podpisane wspólne z polskim Episkopatem przesłania o pojednaniu narodów - polskiego i rosyjskiego. Piękna inicjatywa. Spełniło się pragnienie Jan Pawła II. Nie zmienimy historii, ale możemy zmienić wzajemne stosunki na płaszczyźnie duchowej. Nie można zapominać tego co było, ale też nie można całe życie tkwić w zapiekłej nienawiści.
- Elvis Presley, znacie go? Dzisiaj przypada 33. rocznica śmierci króla muzyki. Chętnie wkleiłabym jakąś jego piosenkę, Ala nie wiem czy licuje to z wiadomościami wpisanymi wyżej. Ale co tam, może zaryzykuję 
 
 
18 sierpnia 2012

"Przyjmij do wiadomości, że twój sposób nie jest najlepszy."

Ostatni tydzień był dosyć nietypowy. Dni biegły według innego rytmu. Zdziwiłam się dzisiaj niepomiernie, że to już sobota. Na dodatek około południa usiadłam do komputera, aby zabrać się do napisania opowiadania o kawkach zainspirowana opowieścią jaką usłyszałam.
Obok dużego sklepu kręciła się niespokojne młoda kawka. Nie umiała jeszcze dobrze, a może nawet wcale, latać. Kiedy przechodnie zaczęli przechodzić na zielonym świetle na drugą stronę ulicy, szybko skorzystała z okazji i pobiegła za nimi. Nie mogła nadążyć, rozkładała skrzydełka, a litościwi ludzie zwalniali, aby jej nie zestresować. Przeszła na drugą stronę ulicy i zniknęła w otaczających bloki krzakach. Jaki miała cel, do czego dążyła i czy naprawdę była tak mądra, że wykorzystała okazję aby dostać się na drugą stronę?
Sama doświadczyłam kiedyś obecności kawki na spacerze, szła za mną krok w krok.
Przypomniało mi się takie wydarzenie z kawkami, które pod wpływem impulsu opisałam. Zapraszam do przeczytania. To „Dom kawek” na stronie Miłkowic http://milkowice.pl.tl/Opowie%26%23347%3Bci.htm. Wydarzenie jest prawdzie. Odsyłam do spisu księży w parafii. Nie napiszę którego księdza to dotyczyło, ale wystarczy przyjrzeć się spisowi, aby wiedzieć. Czy wydarzenie opisane przeze mnie dotyczyło odpustu, czy to tylko zbieg okoliczności, nie wiem. http://milkowice.pl.tl/Historia-ko%26%23347%3Bcio%26%23322%3Ba-w-Mi%26%23322%3Bkowicach.htm

 
 
 20 sierpnia 2012

„Stań się kimś, kogo możesz lubić. Przecież będziesz musiał żyć z sobą do śmierci.”


Parno, duszno, nie do wytrzymania. Jak w takiej spiekocie może się odnaleźć starszy człowiek? Załatwił człowiek co miał do załatwienia, usiadł na balkonie i zagłębił się w Irvinga. Muszę się z nim uprawić i to jak najszybciej. Termin spotkania klubu próbującego dyskutować się zbliża. Nie ukrywam, że czytając, od czasu do czasu oczy mi się zamykają, ale budzę się i dzielnie kroczę do przodu. „Regulamin tłoczni win” zbliża się ku końcowi. Jestem pełna podziwu dla autora. Przez ponad 500 stron motać, kręcić, przenosić bohaterów w miejsca odległe, tworzyć nowych, uśmiercać i brnąć dalej… Pisarze to nieodgadnieni ludzie. Widocznie wydawca płacił mu od każdej strony!
Zeszłam z wygodnego leżaczka, gdyż gospodarz terenów przyblokowiskowych najął traktory do koszenia trawników. Huk spotęgowany bliskością blokowisk rozsadzał mi głowę. Pozamykałam wszystkie okna i mam trochę względnego spokoju. Że też nigdy człowiecze szczęście nie może być pełne.
21 sierpnia 2012

„Rób co tydzień porządek w jednej szufladzie.”


Dzisiaj uczestniczyłam w wycieczce wzdłuż Kanału Bydgoskiego. Łączy on Wisłę i Odrę poprzez ich dopływy: Brdę od strony Wisły oraz Noteć i Wartę od strony Odry. Zbudowany w latach 1773-1774, jest najstarszym czynnym do dnia dzisiejszego śródlądowym kanałem wodnym na obecnym terytorium Polski.
Spacer dobrze mi zrobił, szczególnie, że odbywał się w towarzystwie psa z schroniska i szalenie sympatycznych ludzi. Przechadzka wydłużona ponad miarę, doprowadziła do tego, że psina i ja mieliśmy wielkie pragnienie odpoczynku. Boję się, że psiak odbił sobie poduszki łapek… Szalenie lubił korzystać z małych kąpieli nad brzegiem kanału, a ja niestety tego nie mogłam zrobić, gdyż całe partie kanału były pokryte rzęsą w takiej ilości, że wzbudziła moje wielkie zainteresowanie.

Kanał jest używany, śluzy działają, ruch trwa, wędkarze oblegają brzegi. Niemałe przerażenie wzbudził koń, który najpierw grzecznie kłusował niosąc jeźdźca na grzbiecie, ale za chwilę galopował już samotnie z powrotem i zboczył drogą wiodącą do jakiejś osady. Szczęście wielkie, że uprawiał swoje biegi po drugiej stronie kanału, gdyby biegł naszą stroną, nie wiem jak to by się skończyło. Jeźdźca nie spotkaliśmy nigdzie, mam nadzieję, że nie wylądował w wodach kanału.
Obok kanału po obu stronach wiodą drogi, którymi kiedyś ręcznie przeciągano barki, a obecnie służą jako szlaki komunikacyjne. Dzisiaj będę chyba bardzo dobrze spała.

 
czwartek, 23 sierpnia 2012

„Bądź taktowny. Nigdy nie odpychaj nikogo umyślnie.”

U mnie praca wre. Robię przecier pomidorowy. Ktoś może powiedzieć, nie opłaci się, przecież to kosztuje w sklepie grosze. I ma rację, tylko problem w tym, że ja nie lubię zapachu i smaku konserwantów. Wolę już zadać sobie trochę trudu i zimą mieć zupę lub sos pomidorowy pachnący prawdziwymi pomidorami.
Coś nade mną znowu wisi. Dzisiejszą noc miałam dziwną. Zmęczona, byłam to fakt. Oglądałam TV i trochę drzemałam. Widziałam migawki  o pracy mózgu. Co otworzyłam oczy to błyskały  stykówki i połączenia demonstrujące pracę tego ważnego organu, ale nie znam całości. Postawiono na intuicję. Mózg, to wykonawca, wszystko dzieje się gdzieś głębiej w człowieku. Żałowałam, że tego nie nagrałam. Po 24 byłam już wypoczęta i z przyjemnością doczytałam Irvinga do końca. W tle brzmiała muzyczka mojej  płyty „zbiorówki”, jaką zrobiłam sobie przed wielu laty ściągając ulubione utwory. To było wzruszające! Powrócił klimat minionych wieczorów, które spędzałam przed komputerem.
Dodam cytat z „…tłoczni win” mający w sobie atmosferę tamtych lat:
„Najtrudniej pogodzić się z tym, że z upływem czasu ludzie, którzy tak wiele kiedyś dla nas znaczyli, wyłaniają się z mroków zapomnienia ujęci w cudzysłów.”
Zasnęłam ponownie dopiero wtedy, gdy blady świt dosięgał już okien. Sny szarpały moją senną rzeczywistość drapieżnym łapskiem, ale ani od nich uciec, ani stawić im czoła. Boje się trochę swoich przeczuć. Kładę to na karb zmęczenia i oby tak było.




25 sierpnia 2012

" Kiedy chcesz powiedzieć "nie" mów to w sposób nie pozostawiający wątpliwości."

Sobota okazała się dniem pod znakiem poszukiwania śladów Bogdańskich. Znalazła się pani, której prababcia wywodziła się z tego rodu, ale to nie koniec, jest podobno ktoś mający bogaty zbiór zdjęć. Czekam z niecierpliwością na kontakt. Nie wiadomo, czy osoba ta będzie chętna do dzielenia się ze mną swoimi zasobami, ale może chociaż uda mi się wyjaśnić kilka spraw, które dotąd są okryte mgłą tajemnicy. Lubię tajemnice, ale akurat te chciałabym odsłonić.
Dzisiaj oprócz sprzątania i prania, robiłam mus z jabłek antonówek. Spotkałam na bazarku kobietę, która miała całą skrzynkę tego rarytasu i nie omieszkałam skorzystać z okazji. Szarlotka z antonówkami, to dopiero jest pychota. Włożyłam oczywiście do słoików, gdyż ostatnio wyrzekam się słodyczy. Zimą będę piekła ciasto. Tak przyjemnie jest usiąść z herbatą i szarlotką na talerzyku, gdy za oknem hula wiatr i śnieg układa w zakamarkach wysokie zaspy . To już niedługo. Jesień daje o sobie znać, nie tylko antonówkami , ale i podchłodzoną pogodą. Kocyk to już niezbędny atrybut przy wieczornym oglądaniu filmów. Jutro planuję grzybobranie, oby tylko deszcz nie pokrzyżował moich planów. Przezornie trzymam słoik suszonych grzybów, gdyż może się zdarzyć, że przyroda poskąpi darów lasu. Wigilia bez zupy grzybowej jest dla mnie nie do przyjęcia. Dotrwać do jutra, to najważniejsze.



 
26 sierpnia 2012

"Kiedy odprowadzasz kobietę do jej domu, zanim odejdziesz, upewnij się, że weszła bezpiecznie do środka."

Dzień miał być ukoronowany grzybobraniem. Koronacja odbyła się w strugach ulewnego deszczu. Tylko ja byłam przygotowana na taką pogodę – kalosze, nieprzemakalna kurtka. Reszta, jak skurczone ptaszęta, przeczekiwała deszcz w samochodzie. Nawet gdy przestało padać było tak mokro, że trudno było chodzić po lesie. Złowiono grzyby w ilości trzy sztuki, co trudno uznać za rekord. Podeszli do nas ludzie, którzy krążyli po lesie od rana i mieli pełne kosze, tylko zgubili się i nie wiedzieli gdzie mają zaparkowany samochód. Najbardziej kompetentna wśród nas osoba udzieliła im wskazówek gdzie się znajdują i w jakim kierunku powinni podążać. Ja jestem w takiej sytuacji zupełnie bezużyteczna, gdyż prawie nigdy w lesie nie wiem gdzie jestem. Gubię się bardzo szybko. Jak ktoś będzie chciał się mnie pozbyć, nie będzie miał z tym problemu.


Dzisiaj przywiozłam z lasu wrzos. Niech się dzieje co chce, tak byłam nim zauroczona, że zniosę wszystko dla tego delikatnego, liliowego  piękna. 





Grzybobranka zmartwiona, zmoknięta, krzywo uśmiechnięta...






27 sierpnia 2012

"Akceptuj ból i rozczarowanie jako część swojego życia."

No i dochrapałam się… przeziębienia. Boli mnie wszystko!!! Dzisiaj od rana zajmuję się łagodzeniem objawów. Miałam jutro wziąć udział w nagonce na dary lasu, mówiąc prościej, szukać grzybów, ale chyba zrezygnuję. Lepiej wygrzeję się w domowych pieleszach aby pozbyć się największej zmory starości – bólu. Na dodatek zaczynam gimnastykę w podwieszeniu. Bardzo dobrze wpływa to na stan moich stawów, ale w tej sytuacji nie będzie to wszystko proste. Nie mogę zrezygnować, gdyż termin przepadnie, a przecież dosyć długo czekałam w kolejce.
Chciałam pisać, mam nawet kilka pomysłów na małe opowiadanka, jednak piszę tak wolno, że odechciało mi się twórczości. Palce nie trafiają w klawisze, co chwilę coś poprawiam, a i myślenie jest w takim stanie zdrowotnym dosyć spowolnione. Pozostaje mi tylko walczyć o poprawę zdrowotności.



28 sierpnia 2012

„Mów wolno, myśl szybko”

Snuje się po domu w tonacji srebrzysto- szarej. Srebrzyste mam włosy, które trzeba umyć, a aż się boję, gdyż kicham na potęgę, szarą za to mam twarz, a nawet blado-szarą . W związku z tym nie patrzę w lustro, gdyż nie ma potrzeby. Boję się siebie samej.
Dzisiaj na gimnastyce było już trochę lepiej, ale to nie znaczy, że sprawia mi to wszystko przyjemność, raczej jest udręką, która musi się przecież kiedyś skończyć. Dzwonek zwiastujący koniec ćwiczeń jest tym razem miłym wezwaniem do wyjścia z sali.
Ile to w życiu człowiek musi się namęczyć. Codzienne rytuały od ran do nocy, dzień w dzień to samo. Kiedyś napędzał wszystko brak czasu, byle szybciej, byle zdążyć. Teraz to codzienny mozół, który musi być wykonany. Najtrudniej bywa w takie dni jak dzisiaj, słaba jestem i tak naprawdę powinnam leżeć w łóżku, jednak to jest jeszcze gorsze. Czytając zasypiam, podtrzymują mnie krzyżówki. Trzeba się skupić. Jolki to dobra metodana wyciszenie przed snem.. Myślisz tylko o tym co robisz.

Nie przez przypadek wpisałam dzisiaj radę ojca udzieloną synowi - „Mów wolno, myśl szybko”. Muszę brać pod uwagę, że dzisiaj mówię i myślę wolno, co może mi tylko wyjść na dobre. Działanie instynktowne kryje w sobie dużo zasadzek, jak już coś zrobisz, to trudno to odwrócić. Może to i dobrze że działam na takich zwolnionych obrotach. Nie zdarzy mi się dzisiaj nic niepotrzebnego, czego bym żałowała. „Nigdy nie odkładaj na jutro czegoś, co możesz zrobić pojutrze” obwieścił Marek Twain i miał rację. Płacić w terminie trzeba tylko rachunki. Zaraz koniec miesiąca i zacznę nowe rozliczenia.


29 sierpnia 2012

„Kiedy idziesz sam nocą w dużym mieście, sprawiaj wrażenie pewnego siebie, lekko poirytowanego i jakbyś mógł być uzbrojony.”

Dzisiaj uzbroiłam się w cierpliwość, poirytowanie schowałam głęboko w sercu i starałam się jakoś wszystko co zaplanowałam, wykonać. Najpierw w krzyżówce odczytałam, że kto samotny to markotny. Trochę mnie to rozbawiło, szczególnie słowo markotny. Pobiegłam na ćwiczenia, tamże z nudów pogadałyśmy sobie z panią ćwiczącą kolano. Jakoś trudno było się jej pogodzić z tym, że jej osiemdziesięcioletnia mama nie chodzi na ćwiczenia, a sprawnie się porusza. Myślę, że to chyba dobrze. Choroba nie ima się tylko staruszków, młodsi też niedomagają.
Ponieważ dzień miałam bez zobowiązań, zabrałam się za uzupełnianie braków. Należało przetłumaczyć akt ślubu Marii z d. Bogdańskiej z 1898 roku. To paskudny okres, gdyż dokumenty zapisywano cyrylicą, a ta jakoś nie daje się ujarzmić. Poprosiłam tego i owego o pomoc, ale jakoś nie wypaliło. Sypnięto mi nie wiem dlaczego po oczach Norwidem, jakby to mogło mi pomóc. Zdezorientowana wyszłam z domu docierając do Wyspy Młyńskiej. Znalazłam ustronne miejsce w cieniu pod platanem i używając lupy zaczęłam odczytywać dokument. No, nie wyszło najlepiej, ale opierając się o przesłane materiały od kogoś, kto rozpracowuje Bogdańskich, umieściłam co było, na stronie. Do sprawdzenia http://milkowice.pl.tl/Bogda%26%23324%3Bscy-.htm oznakowane jako „Nowości”. Trudno, nie mam zamiaru życia oddać za Bogdańskich. Niewiele to wnosi, ale zawsze jakiś nowy materiał.

 Dzień dzisiejszy piękny był. Pogoda już jesienna, ale cieplutko i słonecznie, tak akurat dla mnie, niezbyt upalnie. Zasmakowałam w tej wyprawie i chyba będę powtarzać wypady, oby tylko pogoda się utrzymała. Trochę daleko, ale cóż, zawsze jakieś nowe tereny spacerowe, stare już mi się opatrzyły.


30 sierpnia 2012

"Bądź punktualny aż do bólu."

Dzisiaj miałam dzień medyczny. Punktualna to znowu tak nie byłam, całe życie mam z tym kłopot.  Chodziłam od lekarza do lekarza, a jeszcze w międzyczasie zaliczyłam ćwiczenia. Wróciłam do domu z torbą leków. To chyba dosyć zajęć jak na jeden dzień. Zrobię sobie przyjemność i popatrzę na koty. Sam nie mam ich w domu, ale lubię. One mnie też. Mam dostać zdjęcie kota rozrabiaki, jak tylko do mnie dotrze, zaraz tutaj zamieszczę.

Załapałam produkowanie gifów z napisami i dlatego do końca miesiąca będą się tutaj pojawiać.

                

31 sierpnia 2012

„Myjąc zęby, zakręcaj kran.”

Dzisiejszy dzień szary i smutny. Najgorsze jest to, że teraz coraz częściej tak będzie. Słonko nie będzie już zuchwale grzało wiedząc, że słabnie jego moc.
Mnie jest teraz smutno podwójnie. Są sprawy wobec których jakoś nie mogę przejść do porządku dziennego. Ja rozumiem, że ludzie są zapracowani, mają swoje troski i zmartwienia, ale tak nie można postępować. Jak można powiedzieć, że czegoś się nie zrobi, gdyż komuś się zwyczajnie nie chce. Czy już nie lepiej byłoby skłamać, wykręcić się z tego jakoś, spojrzeć z perspektywy tej drugiej osoby na zaistniałe wydarzenia. Co za brak empatii, zrozumienia potrzeb drugiego człowieka. Gdzie tu współczucie, szacunek dla drugiej ludzkiej jednostki. To jest zupełny brak szacunku, także dla siebie. Budzi to we mnie repulsję. Jest idiosynkratycznym symbolem poniżenia człowieka.


 

 

 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja