grudzień 2018

1 grudnia 2018
„…świat jest taki ładny - po drugiej stronie zamkniętych okien” Halina Poświatowska
Wczoraj wzięłam ten cytat dosłownie. Dla mnie ten zaokienny świat nie był wcale taki piękny, dawał się we znaki, gdyż wiatr przenikał przez znowu „przyklapnięte” uszczelki. W ubiegłym roku były wymienione i nie było kłopotu, a teraz nie uszczelniają jak trzeba. Czułam, że tak będzie, zresztą pan zakładający nowe, ale niezbyt dopasowane, nie dawał gwarancji. Postanowiłam załatwić sprawę kompleksowo. Umyłam dwa okna te „rozszczelnione” i pojechałam szukać dodatkowych uszczelek. Castorama ma duży wybór. Wybrałam ten sklep też dlatego, gdyż mam tam daleko co prawda, ale autobus bliżej podjeżdża i tyle się nie nachodzę. Zajęło mi to trochę czasu. Zakładałam uszczelki już o zmroku. Jakoś się z robotą uporałam, ale wieczorem byłam już umęczoną starOto link.uszką. Dziwiły się moje córki osadzone w internecie, dlaczego tak szybko idę spać. Ja chciałam tylko wyciągnąć się w łóżku i zająć krzyżówkami i lekturami. Świat stał się naprawdę piękniejszy, gdy nie odczuwałam zimna i kaloryfery grzały tak jak powinny, a ja nie odczuwałam zgubnego wpływu zaokiennego uroku zimnego wiatru. Teraz jest jasne dlaczego wczoraj nic nie napisałam, nie miałam siły. Staruszka umyka powolutku do innego wymiaru. Wszystkim sympatycznym staruszkom polecam super sandałek do mycia stóp pod prysznicem.  Oto link. Zamierzam zasugerować ten wynalazek jako mój prezent pod choinkę. Szczególnie przydatny, gdy trudno się już schylać.
Sama sobie wybieram prezen gdyż dostaję wtedy to, co jest mi potrzebne, a nie super niespodziankę nie zawsze przydatty,ną. Wczoraj trochę porządkowałam też szuflady i z przerażeniem stwierdziłam, że mam masę zbędnych drobiazgów, z którymi nie wiem co zrobić. Kiedyś były przydatne, ale z biegiem czasu straciły na aktualności. Chyba to wszystko posortuję i wyniosę do „saloniku” gdzie składamy śmieci i tam zawsze ktoś się tym zaopiekuje, a ja wyzbędę się balastu.

3 grudnia 2018
„Biedna starości, wszyscy cię żądamy, a kiedy przyjdziesz, to zaś narzekamy”
Jan Kochanowski
Ile prawdy kryje się w tej krótkiej fraszce! Najpierw czekamy na emeryturę, a kiedy przychodzi czas, że możemy już odejść, okazuje się że nie jest tak dobrze jak mogłoby się wydawać. Czas, którego teraz mamy w nadmiarze, jest utrapieniem, a nie radością. Trzeba go jakoś zająć, zorganizować, a nie każdy daje sobie z tym radę. Zaczynają się choroby, odwiedziny u lekarzy, terapie i walka o utrzymanie się przy życiu w jakim takim zdrowiu.
Oczywiście, że zdarzają się tacy seniorzy, którzy uważają, że nadszedł czas na życie pełną piersią. Zaczynają się bawić, swawolić, szukać jakiegoś wyjścia z samotności, gdyż najczęściej zostają sami, druga połówka wcześniej pożegnała się już z tym światem. Czy to lepiej czy gorzej, trudno powiedzieć. Nikogo nie powinno się potępiać, każdy żyje jak umie, ale bywa, że widoki są niekiedy żałosne. Każdy wiek ma swoje prawa i trzeba się jednak trzymać pionu.
Czy tego chcemy, czy nie, nadchodzi czas, gdy wkraczamy już w ostatnią fazę życia i zaczynamy inaczej myśleć o życiu, jego doczesnych dobrach, szukamy odpowiedzi na pytania, które stają się najważniejsze. Poeta Zbigniew Jankowski w swoim wierszu zrywa maskę życiowych poczynań i wtapia się w wiek starości, kiedy to wszystko powoli blaknie, traci na znaczeniu, i człowiek stary zmierza ku wieczności.
Dziękuję, że tak mnie ku Tobie
spokojnie ubywa, jakby we mnie
przybywało Ciebie, jakbyśmy
tonęli razem,
mój Boże – razem
do wspólnego Siebie.

Napisałam to wszystko dzisiaj, gdyż przyśniła mi się nad ranem mama. Przyszła do mnie we śnie, widziałam ją dokładnie, wiem jak była ubrana, jak wyglądała. To już 19 lat jak zmarła. Przytuliłam ją do siebie, coś mi chciała powiedzieć, ale niestety nie wiem co. Może wystarczy, że była?!
 
4 grudnia 2018
Zobowiązałam siebie, staruszkę 77-letnią, do zrezygnowania z korzystania z komputera po godzinie 20! Powodem była chroniczna bezsenność, która mogła być spowodowana błyskiem niebieskiego ekranu. Jak na dzień dzisiejszy i wczorajszy pomogło! Muszę się wziąć w karby i zająć się wieczorem innymi sprawami, a nie sterczeć przed komputerem nocą czytając i czytając, grając w jakieś durne gry czy układając pasjansa. Wyspana jestem, to prawda, nawet dzisiaj zaspałam, a przecież postanowiłam, że już nareszcie pójdę do pobrania krwi. Co prawda w nocy miałam przerwę, ale spowodowały to inne okoliczności. Możliwe, że ciśnienie atmosferyczne też na to że śpię, ma wpływ. Deszczowa pogoda powoduje senność w dzień i w nocy. Teraz muszę zabrać się do "pisarstwa", gdyż w ubiegłym roku podjęłam zobowiązania w wigilię, których nie zrealizowałam w pełni. W pełni! Prawie wcale – zdjęcia dworu w dalszym ciągu nie ma, opowiadania nie napisane, pokój nie pomalowany z racji ulokowania kapitału w remoncie łazienki, walka ze spóźnieniami też nie wyszła. Dobrze, że zajrzałam do zapisków. Zabiorę się teraz za produkcję opowiadań, będą to krótkie formy, abym zdążyła przed wigilią. Jedno dziennie, to będzie zadanie na najbliższe dni. Mam nadzieję, że zdążę. Innych zobowiązań już nie dam rady uzupełnić, zbyt karkołomne. Zapraszam więc do czytania moich opowiadań, to mnie zobliguje do pisania. Pisarze piszą od ręki, gdy kasa świeci pustkami, ja nic z tego nie mam, ale honor ratować trzeba. Prośba więc do mojego Anioła Stróża wypowiedziana słowami wiersza ks. Twardowskiego
Aniele Boży Stróżu mój
ty właśnie nie stój przy mnie
jak malowana lala
ale ruszaj w te pędy
niczym zając po zachodzie słońca…

Zanosze prośbę do Ciebie Aniele Stróżu, pomagaj zmobilizować siły staruszce, niech pisze.  

5 grudnia 2018
Staram się dotrzymywać słowa. Napisałam pierwsze opowiadanie. Oparte na prawdziwych faktach, tak zawsze jest łatwiej. Ja się jeszcze rozpiszę,! Zapalam się do jakiejś formy działania i doskonalę. Jak piszę wiersze, to nic więcej nie istnieje. Gdy wpadam w wir archiwalnych dokumentów, zatracam się zupełnie. Teraz muszę spłodzić kilka opowiadań. Jakiś wątek musi zaistnieć, aby była kanwa działania. Zobaczymy co zdołam osiągnąć. Dzisiaj miałam trochę mało czasu, najpierw wizyta w laboratorium. Udało się, nawet nie zrobiło mi się słabo. Musiałam trochę odpocząć, później pisałam. Sami oceńcie jaka wypadło.
W oparciu o prawdziwe wydarzenia opowiadanie "Powroty". Pierwsze na podstronie "Pętle miłosci" aby nie trzeba było szukać hallas.pl.tl/P%26%23281%3Btle-mi%26%23322%3Bo%26%23347%3Bci.htm 

6 grudnia 2018
Dzisiaj Mikołajki. Prezenty wręczone a u mnie nawet częściowo zjedzone! W polityce się gotuje. Zgadzam się z wyrokiem. Sędzia swój wyrok uzasadnia twierdzeniem, iż "wolność słowa nie jest wolnością absolutną", a "jedną z granic jest obrona własnego dobrego imienia" padły słowa dotyczące sprawy Wałęsa - Kaczyński. Wałęsa musi przeprosić. Wczoraj pojechał na pogrzeb Busha samolotem z Dudą w koszulce z napisem „Konstytucja”. To chyba gruba przesada. Pogrzeb to nie demonstracja. Amerykanie pokazali światu, że potrafią się w wielkich chwilach łączyć. Piękne i budujące były przemówienia nad trumną Prezydenta, dostojna muzyka.
Dzisiaj nie mam czasu pisać, gdyż załatwiam sprawy i czytam dziennik dotyczący właścicieli Brudzewa. Nie mogę się oderwać, przesłano mi i mam nadzieję, że uzyskam zezwolenie publikacji. Opowiadań nie będę produkować dzień w dzień, gdyż nawet nie mam czasu powtórnie przeczytać. Gdy do świąt spłodzę jeszcze ze trzy, cztery to wystarczy, Spokojnie będę mogła powiedzieć, że napisałam. Wczoraj zerknęłam na te, które już dawniej powstały i myślę, że te krótkie formy są najbardziej trafione. Może zechcecie zerknąć https://hallas.pl.tl/Kr%F3tkie-formy.htm Opowieści kota Pota też mnie niezmiennie wzruszają, szczególnie końcówka. hallas.pl.tl/Opowie%26%23347%3Bci-kota-Pota.htm
Wiersz ma być, no to będzie Kiedy wszystkie ręce zwrócone były w stronę kota Pota ten się modlił w ciszy
O Mruczku Łapkobosy
patronie kotów umęczonych,
odsuń kobiece ręce
od mojej sierści najeżonej.

7 grudnia 2018
Od godziny 12 do 14 wychodziłam z domu i jakoś nie wyszłam! Ciągle coś, ciągle ktoś, a czas uciekał. Chciałam jechać do Castoramy w sprawie pianki tapicerskiej. Potrzebuję tego materiału do izolacji okien. Póki ciepło, coś z tym muszę zrobić. Jakoś udało się dojechać i sprawa się skomplikowała, nie mogłam sfinalizować zakupu. Wielka rolka pianki zapakowana, odciąć nie chcą, koszt prawie sto złotych. Nie zdecydowałam się. Kupiłam jakieś drobiazgi i umęczona wróciłam do domu. Ubrana byłam normalnie, ale na dworze była pogoda wiosenna, szaro-bura, ale odbiegająca od temperatury ostatnich dni. Po powrocie zjadłam obiad, na szczęście czekający w lodówce i zasiadłam w fotelu regenerując organizm. Skutecznie! Obudziłam się, gdy p. Jarosław podsumowywał działania PO i PSL. Naprawdę. Myślałam, że podsumuje działania PiS, ale nie, jak zawsze wina leżała zawsze po tej drugiej stronie. Niech odejdą obie te partie w siną dal i dadzą nam wszystkim święty spokój.
Nie tylko w polityce tkwi problem. Nasłuchałam się dzisiaj różnych ocen sytuacji w związkach małżeńskich i dziękuję losowi, że ja nie muszę mieć tego męskiego wsparcia. Mam święty spokój i mogę sobie robić, albo nie robić, wszystko albo niczego, samotnie ale dowolnie. Jutro piorę firanki i niech mam to już za sobą. W takie dni, kiedy pogoda nie może się zdecydować na rozjaśnienie nieboskłonu, ludziom nie jest łatwo, i ten wieczór już po 15! Byle do stycznia.

8 grudnia 2018
Wstałam z mocnym postanowieniem pracowitego dnia! I co? Siedzę i oglądam filmiki. Jeden z nich polecam. Ja i tak wszystko zrobię, ale teraz Wy też się pośmiejcie.


9 grudnia 2018
Czy ja, 77-letnia staruszka to jeszcze ja, czy ktoś już zupełnie inny?! Czy ciało jest ważniejsze czy jaźń? Ciało, które mieliśmy w dzieciństwie, młodości, w wieku średnim już nie istnieje. Według niektórych badań „70 miliardów komórek umiera w naszych ciałach każdego dnia, a my nawet tego nie zauważamy. Szacunkowo można powiedzieć, że „nowe” jelito pojawia się co 3-4 dni, czerwone krwinki wymieniają swój skład całkowicie co 3 miesiące, a komórki nerek odnawiają się co roku. W ciągu dekady nasze ciało ulega prawie całkowitej regeneracji. Jednak niektóre komórki, takie jak neurony, żyją w naszych ciałach niezmiennie przez cały okres naszego istnienia.”
„Większość komórek w naszym organizmie – szacuje się, że ok. 98% – jest regularnie zastępowana przez nowe komórki. Np. komórki zewnętrznej warstwy skóry, a także płuc, zastępowane są co kilka tygodni, paznokcie co kilka miesięcy, kości i szkielet po ok. 10 latach… Są w naszym organizmie komórki, które nie są odnawiane i są z nami przez całe życie: komórki kory mózgowej, soczewki w oczach, prawdopodobnie niektóre komórki w mięśniu sercowym, szkliwo zębów (oczywiście nie od początku naszego życia, ale od momentu ich wyrośnięcia…). Zatem atomy zawarte w DNA tych właśnie komórek pozostają z nami przez całe życie.” Większość molekuł komórki nieustannie odnawia się. Ale DNA jest niezmienne.
Dlaczego więc mili staruszkowie tak się przejmujecie tym, co obecnie sobą reprezentujecie? Wymieniane komórki odnawiając się tracą na jakości -  skóra się fałdzi, żołądek nie daje sobie rady z przyjmowaniem pokarmów, a może z odróżnianiem tego, co jecie, oczy odmawiają posłuszeństwa, stawy bolą, serce puka w swoim starczym rytmie, pamięć zawodzi. Mam propozycję, ponieważ reprezentujemy olbrzymią rzeszę społeczeństwa - w 2014 ponad 8,5 mln stanowiły osoby w wieku 60 lat - zamiast płakać nad swym cierpieniem i nie godzić się z istniejącym stanem rzeczy, utwórzmy silną, prężną partię wnoszącą nas do sejmu, senatu, europarlamentu. Niech wszyscy alzheimerowcy, parkinsonowcy i inni starczo-demencjalni połączą swoje siły i zabiorą się do działania. Nazwiemy partię DPA, chyba domyślacie się dlaczego...  My jeszcze pokażemy światu na co nas stać.
Nic to, że idąc po zakupy musisz mieć kartkę ze spisem rzeczy które trzeba nabyć, niekiedy dwa razy wchodzisz do pokoju aby przypomnieć sobie po co tam się poszło, bywa, że trzeba wskazać palcem czego się chcę, gdyż nie można sobie przypomnieć jak ten przedmiot się nazywa, gdy nie możecie znaleźć słowa w czasie rozmowy, interlokutor grzecznie podpowiada by was wspomóc, nic nie szkodzi. Razem coś wymyślimy, a nawet gdy nas nie zechcą słuchać, będziemy się wspierać, będziemy siłą. Nie przejmujcie się kochani, będzie co będzie, lepiej nie będzie, ale to, że zdajecie sobie sprawę że tak jest, to już jest sukces i nie jest najgorzej, jak powiedziała moja urocza i miła imienniczka. To dla niej ten tekst dzisiaj się pojawił! Pozdrawiam wszystkich, gdyż jak nawet jeszcze się trzymacie bez tych obciążeń i nie macie osiemdziesięciu lat, to gdy ich dożyjecie, jak dobrze pójdzie, doświadczycie całego uroku starości, a ugrupowanie polityczne będziecie mieć już zapewnione. Partia staruszków niby jest, ale to nie to samo. Krajowa Partia Emerytów i Rencistów (KPEiR) „broni ludzi starszych, emerytów, rencistów i osób niepełnosprawnych przed obniżaniem poziomu życia i degradacją społeczną.” My będziemy kwintesencją naszego ruchu, będziemy działać, będziemy walczyć, sami się bronić, nawet jak nie zawsze będziemy wiedzieli jak i o co walczymy!? Głowa do góry, będzie dobrze.

10 grudnia 2018
Może znacie ten proszek, a gdy nie, to polecam. Doskonale nadaje się do prania białych firanek. Moje lśnią. Ja dodaję do prania na koniec płynu do płukania, firanki dłużej bywają czyste.
Ten proszek to Date, produkcji niemieckiej, ale polski też jest dobry. Może moja sugestia komuś się przyda przed świętami.



11 grudnia 2018

Wczorajszy teatr tv „Generał” wywołał we mnie mieszane uczucia. „Bohaterem spektaklu jest tytułowy Generał - postać ta wzorowana jest na osobie Wojciecha Jaruzelskiego. Mężczyzna targany wątpliwościami w obliczu długotrwałego procesu rozważa kwestie życia i śmierci, kary i winy. Reżyserzy Aleksandra Popławska i Marek Kalita ani nie ganią postawy Generała, ani go nie uwznioślają - pokazują go prywatnie, tworząc senną wizję. Grający główną rolę Marek Kalita otrzymał Nagrodę im. Aleksandra Zelwerowicza za najlepszą kreację aktorską.” Gdyby chodziło o nieznanego z imienia i nazwiska generała, byłoby ok, ale taka personalizacja postaci była trudna do zaakceptowania, tragi-komiczna szczególnie w relacjach rodzinnych. Żona Jaruzelskiego to była ładna, zgrabna, wykształcona i mądra kobieta, a pokazano ją jako osobę wyuzdaną i podporządkowaną mężowi w zupełności. Co oni tam wyprawiali na scenie to przerasta oczekiwanie przeciętnego widza. Współczuję córce Monice, gdy to oglądała. Wojskowi to trudny typ mężczyzn, ale do tego stopnia?! Wolałabym już aby mówi o jego działalności politycznej i żonę zostawili w świętym spokoju. Jaruzelskiego jest mi żal. Nie jest łatwo być znanym człowiekiem.
Ciekawa jestem jak by było to odebrane, gdyby stworzono spektakl o Jarosławie K. jego preferencjach, hm…, siostrzenicy Marcie i jej nieudanych małżeństwach, relacjach Lecha w rodzinie… Miłe by to było dla wszystkich? Lepiej mówić ogólnie o ludziach, a nie wskazywać palcem. Nikt nie ma życiorysu czystego jak szkło. Nie zawsze nasze wybory są słuszne. Dorzucę więc jeszcze jeden wątek, który mnie zbulwersował. Sami oceńcie. 
Przesłano w poczcie wspomnienia. Nie mam jeszcze prawa publikacji, ale fragment mogę opublikować.  -  Odbywa się seans spirytystyczny: „Zadałam pytanie: „Czy możesz nam mówić o przyszłości” – na co talerzyk „ruszył z kopyta” i zaczął wskazywał litery, z taką szybkością, że Anka czasem nie mogła nadążyć z notowaniem. Niestety, cały zapis przepadł, ale najważniejsze fragmenty zapamiętałam dosłownie i oto one „Przyszłość same budujcie, takie będzie życie, jakie sami stworzycie. Życie to wielka fabryka, w której każdy ma do obsłużenia jedno kółeczko. Kręćcie swoje małe kółeczko i pomagajcie innym je kręcić, a nie starajcie się zrozumieć to, co nie jest dane poznać rozumowi ludzkiemu za życia”. Na pytanie „Czyim jesteś duchem?” talerzyk bardzo się zdenerwował, o mało nie spadł ze stołu, na koniec pokazał: „Nie jestem żadnym duchem, jestem zbłąkaną myślą”. To było bardzo fascynujące. Ile takich myśli krąży po świecie??? Czy nasze też będą krążyć? Czy komuś pomogą lub zaszkodzą? Zastanówcie się, zanim myśli wyślecie w przestrzeń….

13 grudnia 2018
Martyna Bunda, autorka "Nieczułości” przedstawiła solidarność pokoleniową kobiet, ale także samotność każdego człowieka na tej ziemi. Wojna, czasy PRL wszystko splotło losy silnych kobiet, które łatwo się nie poddają. Każde pokolenie pnie się w górę społecznej drabiny i szuka swego miejsca, ale zawsze wraca do Dziewczej Góry. Postacie są tak ostro i plastycznie zarysowane w książce, że każdy z nas może siebie odnaleźć wśród tej galerii postaci i zdarzeń.
Wczoraj zawzięcie dyskutowałyśmy o głównych bohaterkach tego debiutu literackiego Martyny Bunda.
„Dziewcza Góra, niewielka wieś na Kaszubach. To właśnie tu, w domu wybudowanym za pieniądze z ubezpieczenia po zmarłym tragicznie mężu, Rozela wychowuje trzy córki. Najstarsza Gerta przypomina matkę, jest rzetelna i aż do przesady odpowiedzialna, średnia Truda, odwrotnie, umie korzystać z życia i łatwo daje się ponieść porywom serca, z kolei najmłodsza Ilda sporo myśli o śmierci i uwielbia prowokować wszystkich wokół.”
Podobał mi się pomysł matki i babki przygotowującej się do odejścia z tego świata. Poprosiła aby do trumny włożono jej zdjęcia córek z własnoręcznym podpisem. Będą blisko niej nawet po drugiej stronie. Może napisałabym coś więcej, ale jestem zmęczona załatwianiem spraw związanych ze sprawami starania się o odszkodowanie związane z moją "wywrotką" na prostej drodze. Wystarczy że pojawia się słowo, urząd, agencja już jestem wyczerpana. Ale samo przecież nic nie przyjdzie.  

14 grudnia 2018
Staruszka zabiegana, zapracowana, zagoniona. To właśnie cechy starości, wszystko robi się wolniej, wymyśla zajęcia, aby bezczynny czas nie wypełnił pustki dnia. Rano wstałam wcześniej, musiałam iść do lekarza. Znalazłam jednak pięć minut, stanęłam i zapatrzyłam się w zaokienną jednostajność. Nagle na wysokości wieżowca pojawiły się ptaki , całe stadko, całkiem spore. Czarne, ruchliwe figurki zgrabnie wzbijały się całą grupą w górę, tworząc wijącą się wstęgę, albo pikowały zgodnie w dół, zawsze w zorganizowanym szyku, raz czarne, raz szare i tak przez kilka minut. Stałam jak urzeczona. Widziałam takie pokazy już wiele razy, ale zawsze patrzyłam z podziwem i radością na ich zgodne działanie, tak jakby miały dyrygenta, który daje znak kiedy i gdzie skręcić, zawrócić czy falować w powietrzu. W pewnym momencie zgrabnie przysiadły w dwóch równych szeregach - na krawędzi balkonu i wystającym gzymsie dachu. To było wspaniałe widowisko. Zrobiło się jakoś radośniej i spokojniej. Poszłam do lekarza, wykupiłam „bezpłatne” leki, które pochłonęły połowę przesłanych przez zakład pracy pieniędzy w ramach świątecznego funduszu wspomożycielskiego. Znowu jestem goła i bosa, a święta zbliżają się z szybkością kosmiczną. Politycy opluwają się wzajemnie, nowe afery wstrząsają Polską, strzelanina w Europie zakłóca przedświąteczny bożenarodzeniowy nastrój i nie wiadomo jeszcze jak to się wszystko skończy, ale przecież z radością i nadzieją oczekujemy na wigilijną kolację, spotkania  i prezenty. Idą Święta, i niech idą, niech nas cieszą i łączą. Nie będę się niczym przejmować, będzie tak jak ma być.  Choinkę ubiorę tydzień wcześniej,  gdyż po świętach trochę mi przeszkadza, a przed świętami cieszy. 

15 grudnia 2018

Wczesny ranek. Śpiewak w radiu stara się mnie przekonać, że najpiękniejsze są miłości, których nie ma! Przyznaję mu rację, przecież nie będzie się nikt kłócił w widmem. Za chwilę przechodzi na miłości jeszcze niewiadome. Też dobra kombinacja, niewiadome i niedopełnione, miłości w myślach szalone… To już moje domniemania. Za chwilę czytam w smartfonie cenną wskazówkę: „DOBRE ŻYCIE ZBUDOWANE JEST NA DOBRYCH RELACJACH”. Ja z artystą z radia będę miała dobre relacje, gdyż nigdy się nie poznamy, a takie relacje to cudowna harmonia życiowa. Mając takie wsparcie rozpoczynam dzień szklanką wody z miodem i cytryną, myję się i zabieram do pracy. To mój dobry dzień. Wszystko mam już zrobione, co było wypisane na dzisiaj na kartce. Jeszcze tylko zaliczę Biedronkę i Rossmanna. Ten drugi sklep wynika z tego, że przyozdobili mnie na Facebooku i taka się sobie podobam, a samo nie spadnie to z nieba. Potencjał starczy jest jaki jest, ale podbuduję go maseczkami i dobrym kremem. To ma priorytet, gdyż mogę zjadać przez ten tydzień chleb i kaszę, to wyjdzie mi tylko na korzyść, a urodę poprawię sobie zdecydowanie. Nikt mi do talerza nie będzie zaglądał, a urodę zobaczą wszyscy!

I proszę mi nie pisać uwag dotyczących mojego sprzeciwu odnośnie krzewienia lub krytyki ciągot kulturalnych. Ja nie mam nic przeciwko kulturze, bez książek, muzyki, teatru i co tam jeszcze do kultury zaliczycie, nie jestem już w stanie żyć. Problemem jest poziom doznań kulturalnych i częstotliwość korzystania z nich. Jak ktoś biega na wszystkie koncerty i nic innego nie jest dla niego ważne, to chyba coś jest nie tak jak trzeba. Gdy mamuśka będzie czytała w dzień i w nocy, a dzieci nie będzie miał kto dopilnować, to będzie w porządku? Coś jest z nimi nie tak, czegoś im brakuje, zapełniają pustkę jednostajności, codzienności, braku miłości… Doznania kulturalne powinny być radością, przeżyciem, czymś co ubogaca życie, a nie zapchajdziurą pustki i nudy. No!
Jarosław obwieścił, że jego partia ma się stać partią marzeń Polaków! Moją się nigdy nie stanie, gdyż widzę słabe punkty w działaniach, ale jestem za tym, aby rządzili przez następną kadencję, gdyż ci co przyjdą po nich, będą mieli ciężki orzech do zgryzienia. Nie będzie łatwo utrzymać to wszystko, co oni nawprowadzali. Każda grupa społeczna domaga się wyższych zarobków, tylko skądś się pieniądze na to muszą się brać. Niech kontynuują, niech rządzą i niech pokażą na co ich stać. Tylko bardzo proszę odróżniać winnych i tych co przestępstwo zgłosili. Coś się komuś ostatnio te sprawy mieszają. Na dzisiaj koniec, gdyż muszę iść do zrobić zakupy. Tak mam wyglądać jak na zdjęciach. Niektórzy radzą mi włosy jak za dawnych lat, czarnulą mam znowu być. Trochę dla mnie zbyt wiele zabiegów, niech już siwe będą, tylko ta twarz ma nabrać elastycznosci i wigoru.
 
16 grudnia 2018
Ciężko mi dzisiaj, wszystko mnie boli i nie mam siły nawet pisać. Ręce mi drętwieją, a stawy dosłownie się "rozrywają". Sama sobie jestem winna. Wczoraj wzięłam prysznic, a cieplutką wodę lubię, i zamiast położyć się do łóżka, chodziłam po domu i załatwiałam sprawy, które powinny być zrobione przed ablucjami, a to parzyłam melisę, a to zbierałam książki i krzyżówki, poprawiałam poduszki na sofie, gdyż nie lubię jak stoją krzywo, gdy rankiem wstaję i przechodzę do pokoju… Naspacerowałam się, schłodziłam się i dzisiaj mam „bolesny” dzień. Trzeci tydzień adwentu, czuwam. Do kościoła jednak poszłam, ojciec rekolekcjonista głosił kazanie dla ludu, ale widać było, że był biegły w znajomości ewangelii, jednak mówił tak, aby owieczki go rozumiały. Wyjaśnił sprawę owieczek, dlaczego potrzebują pasterza. Otóż dlatego, że owieczki słabo widzą, ale dobrze słyszą. Muszą mieć przewodnika. A dlaczego osiołki, szanowane na terytorium Bliskiego Wschodu, nie potrzebują przewodnika, to dlatego że są indywidualistami? Są mądrzejsze, wyczuwają niebezpieczeństwo i gdy piaskowy wąż zaczai się na ich drodze, nie ruszą do przodu, gdyż czują niebezpieczeństwo. Już widziałam oczami duszy, gdy my jako te osiołki kroczymy za pasterzem, i gdy zaprzemy się, to nikt i nic nas z miejsca nie ruszy, i to porykiwanie ośle... Jak ja się miałam skupić na przekazie, gdy takie obrazki ukazywała mi moja wyobraźnia?
A tak naprawdę z naszymi chorobami, to jesteśmy prawdziwymi osiołkami, ze mną na czele! Czy musiałam dzisiaj cierpieć, nie! Zrobiłam jednak co zrobiłam, wiedząc że moja wrażliwość na zimno doprowadza mnie do choroby. Ludzie cierpią na różne choroby z własnej woli, oni chcą być chorzy.
- Boli mnie prawa ręka! – mówi jeden. - Dlaczego cię boli? Dlatego człowieku, że siedzisz godzinami przy komputerze i ciągle operujesz prawą ręką przeglądając strony internetowe, a później leczenie, marudzenie.
- Bardzo mi się pogorszył wzrok! – biadoli jedna pani. Ile godzin spędzasz przy komputerze, w pracy, a później w domu. Może w domu dać sobie trochę odpoczynku?! Będzie lepiej. 
- Wykryto u mnie raka płuc! – narzeka starszy pan. Współczuję, ale ile lat paliło się jednego za drugim papierosa. Podobno dlatego, że miał nerwową pracę. Teraz też nerwy są nadwyrężone… I tak można w nieskończoność. 
Oczywiście, że są wady genetyczne, choroby dziedziczne, ale ja mówię o chorobach na własne życzenie. Bądźmy dobrzy dla siebie, dbajmy o nasze zdrowie, a będziemy szczęśliwsi.
Oto mój gadżet świąteczny z Biedronki zakupiony w porywie świątecznych dokonań. Obok kominek zapachowy. Choinka już stoi na balkonie i się wietrzy. Ten tydzień będzie pod znakiem przygotowań do świąt. To miły czas. Mam być w miarę zdrowa, innej opcji nie przyjmuję do wiadomości. Gdy jestem cierpiąca, zmieniam się w prawdziwą staruszkę. Strach spojrzeć w lustro. Tak już mam, ból czyta się z mojej twarzy, nie potrzeba pytać. 
 

17 grudnia 2018
Oto ona, choinka ma wyśniona. Chciałam ubrać ją w godzinach dopołudniowych, i to zrobiłam. Zmieniałam zamysł kilka razy w czasie pracy i mam mieszaninę stylów. Niczego nie będę zmieniać, tak zostanie, tak ma być. Tak się zmęczyłam pracą, że uwieńczyłam dzieło solidną drzemką. Oj, staruszko! Niedługo będziesz zmęczona nawet tym, że podrepczesz z pokoju do kuchni, ale z choinką  jakoś poszło. W pokoju ciaśniej, świąteczniej i bardziej nastrojowo. Robiąc zdjęcie, musiałam włączyć górne oświetlenie, gdyż boczne lampy dawały zbyt mało światła. Najważniejsze, że jedna praca z kartki została wykonana.

Dzwoneczki z najdawniejszego dzieciństwa są na choince, a o mały włos by
 wylądowały razem z bombkami na ziemi. Całe pudełko zsunęło się z balkonu… Jednak ocalały, gdyż mimo tonacji niezbyt pożądanej w tym roku, zawisły na gałązce. Mam nadzieję, że dotrwają ze mną po kres moich dni. Nic nie kupuję, to co jest, wieszam, oczywiście nie wszystko razem.
 
 18 grudnia 2018
Mamy nową modę w polityce. Panowie politycy podejmują decyzję, a później się wycofują z podjętych zobowiązań – patrz Duda, Trzaskowski. Lubią też ukrywać ludzi, którzy stają się niewygodni, mimo że z poświęceniem gadali głupstwa do kwadratu – Pawłowicz, Macierewicz, Szydło. Raz drą flagi, drugi raz powiewają nimi z rozmachem. Sędziowie są zwalniani i powoływani na powrót. Odnośnie cen prądu to ja już nic nie mogę zrozumieć, będą podwyżki czy też nie? Koty wybierają się w podróże samolotami, kto to słyszał! Jak sami widzicie, staruszka jest kompletnie skołowana.
Teraz modne stało się przechodzenie na zwolnienia lekarskie – policjanci, nauczyciele. Jak wszyscy staną do walki, lub masowych chorób, to w końcu na zwolnienia pójdą też lekarze i nie wiem kto będzie wystawiał zwolnienia. „Żółte kamizelki” robią furorę. To może być problem. Nie tylko Francja, w Polsce wyszli w kamizelkach rolnicy i hodowcy. Jak ten ruch się rozszerzy, to rządzący mogą sobie nie poradzić z protestantami.
Dzisiaj odebrałam od kuriera kłąb gąbki tapicerskiej i uszczelniałam okna oraz ocieplałam w jednym pokoju ścianę. Wieje jak licho, może więc moja praca przyniesie efekty i wiatr nie będzie hulał w mieszkaniu. Nie zapraszałam takiego huncwota! Wstawiłam dobre okna w dawnym mieszkaniu, wyprowadziłam się, a teraz uszczelniam i uszczelniam. Mam nadzieję, że sytuacja zmieni się na lepsze, w kraju i na świecie, w moim mieszkaniu także. W każdym razie, ja się nie wycofam, będę konsekwentna w działaniu.

19 grudnia 2018
„ Dni stoją nieuchwytne niczym aniołowie w złocie i błękicie ponad pierścieniem zniszczenia” R.M. Remarque
To jedno zdanie geniusza słowa powaliło staruszkę na kolana. Nie pozwoli zniszczyć swoich dni, wspomnień i doznań. Nie zginą w kipieli codzienności, zachowa je i zatrzyma w swoim sercu. Nie wojny jej dzisiaj trzeba lecz pokoju, blasku słońca i słów czułych, poświaty księżyca ustawiającego się znowu pełnią blasku i snów spokojnych, uścisku życzliwej dłoni i czułego uśmiechu, prawdy poruszającej najbardziej zatwardziałe serca i darowania win, radości o poranku i spokojnego zmierzchu przy blasku świecy, bycia i trwania.
"Trzy słowa najdziwniejsze" Wisława Szymborska

Kiedy wymawiam słowo Przyszłość,
pierwsza sylaba odchodzi już do przeszłości.
Kiedy wymawiam słowo Cisza,
niszczę ją.
Kiedy wymawiam słowo Nic,
stwarzam coś, co nie mieści się w żadnym niebycie.

20 grudnia 2018
Dzisiaj dzień poświęciłam na pobyt w poradni zdrowia. Wiele spraw załatwiłam. Trafiłam też do geriatry. Zobaczymy co z tego wyniknie. W pewnym wieku, jak się okazuje, warto tego lekarza odwiedzić. Dostałam kilka skierowań i mam wypełnić wolę lekarza koordynującego, jakim okazał się lekarz geriatra. Wyniki badania laboratoryjnego krwi mam niezłe, trochę niedomagam z witaminą B12. Jeden punkt niżej niż minimum. Zabiorę się za to. „Witamina B12 przyczynia się do utrzymania prawidłowego metabolizmu energetycznego, a także zmniejszenia uczucia zmęczenia i znużenia. Wspomaga prawidłowe funkcjonowanie układu nerwowego oraz utrzymanie prawidłowych funkcji psychologicznych, pomaga w prawidłowym funkcjonowaniu układu odpornościowego. Witamina B12 odgrywa również rolę w procesie podziału komórek.” Może to lek na całe zło starości. Zobaczymy.
Dzisiaj cały dzień pada śnieg. Wszędzie biało. Wygląda naprawdę uroczo. Zupełnie już odzwyczaiłam się od śniegu. Ma to i minusy. Wracając do domu śnieg mnie zmoczył, ale nic to, liczy się piękno zimowego krajobrazu.
Trochę mnie martwi karp, który przytaszczyłam z bazarku. Już był obrobiony i to ponad miarę, zupełnie prawie bez łusek, a łuski to przecież powodzenie w finansach. Jak będzie jeszcze gorzej, to trudno sobie to wyobrazić. Pęczek włoszczyzny kosztuje już 5,50. To tylko mały przykład. Nie ma co się zastanawiać nad tymi sprawami, gdyż we Wigilię może jadło stanąć nam kością w gardle, a przecież Święta mają być radosne i rodzinne. Stefa, strażniczka balkonu, pozdrawia sympatyków jej czarniawej urody.
22 grudnia 2018

Sprawy sprzątania i wypieków zakończone. Dzisiaj wpadła moja córka, która zajęła się sprawą ozdabiania świątecznych ciasteczek. Ja zrobiłam polewę do piernika i makowca „japońskiego” ze startymi jabłkami i bakaliami. Pierwszy raz wystartowałam z taką wersją makowca. Warto było, trochę inny, a ja lubię niespodzianki. Ciastka świąteczne, jak każe tradycja, upiekłam wczoraj, ale lukrowanie mnie przerosło. Siedziałam i patrzyłam jak Asia uciera lukry, dwa rodzaje ten tradycyjny z białka, cukru pudru i cytryny, i świąteczny z jajka, cukru i masła, dekorując ciasteczka. To miłe zajęcie, siedzieć i patrzeć, gdy ktoś inny pracuje. Juto wielkie gotowanie, a we Wigilię tylko doprawianie, dekorowanie i objadanie się. Jakoś damy radę, mam nadzieję.

24 grudnia 2018

 

Wesołych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia,
  szczęścia i pomyślności w Nowym Roku 2019    życzy 







25 grudnia 2018

Pierwszy etap mamy za sobą. Wigilia to już miłe wspomnienie. Sandał myjący pojawił się jako prezent. Mogę teraz myć i masować stopy aż do bólu, ciarki po skórze przechodzą, zanim stopa przyzwyczai się do takich bodźców pobudzających. Dla staruszki to piękna sprawa, nie trzeba się schylać, a stopa się myje. Najtrudniejszy teraz problem, aby zagospodarować zasoby żywieniowe. Moja córka i ja, matka, na zdjęciu przy choince.
 




26 grudnia 2018
Święta wypadły świetnie. Starały sie panie, prawda? Bardziej asertywne zmobilizowały rodzinę do pomocy. Właściwie  już po świętach. Teraz zapraszam do przeczytania tekstu z 1935 roku, oczywiście nieco humorystycznego, ale zawsze jakaś prawda w tym wszystkim tkwi.
 





27 grudnia 2018

Święta minęły, jedzonko zostało. Ja twierdzę, że zmniejszająca się liczba osób przy stole wigilijnym powoduje, że to co zostaje, je się przez kilka dni, zamraża i zwyczajnie rozdaje chętnym, szczególnie ciasto. Ja wcale nie czuję się przejedzona. Jem, abym nie była głodna i to wszystko. Oczywiście, że słodkości jadam więcej niż codziennie, to jest nieuniknione.

Wszystko byłoby dobrze, gdyby nie pogoda. Takiej szaro-pluchy nie lubię z całego serca. Ucieszyłam się z białego puchu przed świętami i to musi mi wystarczyć. Choinki też nie rozbieram natychmiast po świętach, gdyż spodziewam się jeszcze gości. Czymś muszę ten świąteczny nastrój zaakcentować. Teraz nastał czas wyczekiwania na emeryturę. To będzie miłe doznanie. 

28 grudnia 2018

Nareszcie ludzie zrozumieli, że świętowanie nie musi odbywać się w hałasie. Sylwester przypominający wojnę średniej mocy nie musi nas przysposabiać do przejścia w Nowy Rok. Wcale nie jestem i nie byłam zwolenniczką takiej zabawy. Nie mówiąc już o tym, że niejeden palec został urwany lub uszkodzony w czasie wystrzałów i wybuchów w wieczór sylwestrowy. Ludzie to jakoś jeszcze znoszą, ale biedne zwierzęta nie wiedzą co się dzieje i kulą się ze strachu chowając się w najbardziej odosobnione miejsca. Zdecydowanie mówię nie głośnemu Sylwestrowi. Miasto B. ogłosiło już swój akces w akcji, ale indywidualni mieszkańcy nie mają nałożonego nam zakazu używania petard i ogni sztucznych, będzie więc i tak hałas. Może co wrażliwsi pójdą za głosem serca i rozsądku. Pamiętam taką huczną noc, kiedy nasza świnka morska siedziała skulona w rogu kanapy i w czasie kanonady zsikała się ze strachu. Czy mamy patrzeć obojętnie na strach nic nie rozumiejących zwierząt? Przecież nikt im nie wytłumaczy, że zaraz będzie strzelanina, huk i dym za oknem. Chyba lepiej zamiast ogni sztucznych kupić karmę dla zwierząt w schronisku. 

29 grudnia 2018
Szara godzina sposobi się do przybycia, wpatruje się w moje okna zadumanym cieniem i tłumi ostatnie przebłyski bladego słonka. Rozmyślam nad życiem, a do mojego serca wdziera się współczucie dla ludzi, którzy powierzyli mi w ostatnich dniach swoje troski i ciemne tajemnice ukryte w głębi studziennej rozpaczy. Nie jest łatwo skrywać żal i upokorzenie, znosić odrzucenie i poniżenie. Nic nie wskazywało na takie układy rodzinne, ale kiedy jednak nie da się już dłużej tego znosić, wybucha wszystko lawiną słów, których nikt by się nie spodziewał. Ilu wśród nas jest takich cichych męczenników, którzy znoszą wszystko w imię dobra dzieci, trwania rodziny i utrzymania swojego, jakże kruchego miejsca przy rodzinnym stole. Co mogę zrobić, współczuć, pocieszyć… Gdy sprawy zajdą za daleko, gdy narasta dominacja jednej osoby, a reszta poddaje się się terrorowi cierpiąc w odosobnieniu, nie jest łatwo się wyzwolić. Sporadyczny kontakt z tymi ludźmi niewiele zmieni. Współczuję i to wszystko. Wokół mnie cisza, spokój, stateczność chwil niczym niezmąconych, może zbyt wiele ciszy, ale bez brzemienia dźwigania odpowiedzialności za inne osoby. Każdy w życiu dokonuje jakiegoś wyboru, dobrego lub złego. Nie jesteśmy w stanie przewidzieć co z tego wyniknie. A może najprościej powtórzyć za p. Wisławą
„Wielkie to szczęście
nie wiedzieć dokładnie,
na jakim świecie się żyje…”


30 grudnia 2018

„Zima wojna” poruszyła mnie do głębi. „Historia wielkiej i trudnej miłości dwojga ludzi, którzy nie potrafią być ze sobą i jednocześnie nie mogą bez siebie żyć. W tle wydarzenia zimnej wojny lat 50. w Polsce, Berlinie, Jugosławii i Paryżu.” Reżyseria Paweł Pawlikowski. Obsada aktorska - Joanna Kulig, Tomasz Kot, Agata Kulesza, Borys Szyc. Co tutaj dużo się rozwodzić, to najlepszy film jaki obejrzałam w tym roku. Nagrody zebrał zasłużenie. Joanna Kulig rewelacyjna. Trochę z ciekawości, a trochę dla przypomnienia. obejrzałam kilka jej wystąpień w „Szansie na sukces”, śpiewała ładnie, ale kto by się wtedy spodziewał, że wyrośnie na tak wspaniałą aktorkę.
 
31 grudnia 2018
Doczekałam końca roku 2018, to dobra wiadomość. Mam nadzieję, że jeszcze będę żegnać Nowy Rok 2019. Obym doczekała. Dzisiaj goście przybyli na obiad. Zrobiłam kulebiak z sosem grzybowym i deser z pozostałości poświątecznych, lody, piernik i ciasteczka. Ciasta teraz dopiero zyskały na smaku. Piernik jest wręcz doskonały, a zaznaczam że nie lubię się chwalić. Ciastka zrobiły się kruche. Wieczór mam zamiar spędzić w towarzystwie telewizji, obejrzę sobie w spokoju film. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja naprawdę się cieszę, że nie muszę tańczyć i męczyć się do północy na jakim tam balu. Nawet nie chcę oglądać Sylwestra w programie drugim, reklamy z tej uroczystości mnie obezwładniają. Starość nie radość, tylko spokojna melancholia.
Bawcie się dzisiaj wieczorem dobrze, gdy jeszcze macie na to ochotę, gdyż przyjdzie taki czas, że może zapału do zabawy zabraknąć.
Dosiego Roku
 
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja