kwiecień - maj 2018

Prima aprilis  Jan Brzechwa
Wiecie, co było pierwszego kwietnia? 
Kokoszce wyrósł wielbłądzi garb, 
W niebie fruwała krowa stuletnia, 
A na topoli świergotał karp.

Żyrafa miała króciutką szyję, 
Lwią grzywą groźnie potrząsał paw, 
Wilk do jagnięcia wołał: „Niech żyje!”, 
A zając przebył ocean wpław.

Tygrys przed myszą uciekał z trwogi, 
Wieloryb słonia ciągnął za czub, 
Kotu wyrosły jelenie rogi, 
A baranowi - bociani dziób.

Niedźwiedź miał ptasie skrzydła po bokach, 
Krokodyl stłukł się i krzyknął: „Brzdęk!” 
„Prima aprilis!” - wołała foka, 
A hipopotam ze śmiechu pękł.

A ja wczoraj oglądałm film "Kopciuszek" i podobal się staruszce. Czyżbym wkraczała w dzieciństwo?

2 kwietnia 2018
Wczoraj nie wiedziałam co zrobić z Prima Aprilis, nic mi nie przychodziło do głowy. Z pomocą przyszedł mi kościół! Przed wejściem księdza z chóru rozległa się pieśń : 
Wielka noc, święta noc,
Pokój niesie ludziom wszem,
A u żłóbka Matka Święta
Czuwa sama uśmiechnięta
Nad dzieciątka snem…. 
I napis Prima Aprilis. I to było miłe, rozbawili wiernych. Natchnęło mnie to myślą aby przejrzeć internetowe zasoby. Zajrzałam do różnych zakamarków, ale stare płyty nie chcą się już odtwarzać, a tam było najwięcej spraw 
mogących ucieszyć mnie i bliskich. Nawinęło się mi zdjęcie z dawnych lat, kiedy to szukaliśmy kontaktów z Kopernikiem, ponieważ moje dziecię, to młodsze, uznało w owym czasie, że łączy je z uczonym nierozerwalna więź, gdyż urodziła się, co prawda 500 lat później, ale jednak końcówka daty się zgadza – 1473, to właśnie 1973 było powodem abyśmy wracając z wczasów pracowniczych, co kiedyś było bardzo w modzie, odwiedzili miejsca gdzie ten sławny astronom przebywał. Oto zdjęcie rodzinne obok murów zamku, tylko nie mogę sobie przypomnieć, czy to Malbork czy też Frombork. Dzieci jednak mają pomysły i czynią życie bardzo urozmaicone. Wszyscy byli zadowoleni, rodzice że podołali zadaniu, a dzieci, że osiągnęły swoje. Wysłałam więc im kilka fotek z rodzinnymi zawirowaniami. Mnie bardzo bawią. Mina mojej córki świadczy o odniesionym sukcesie. Trzeba jeszcze nadmienić, że to nie była doba internetu, wiadomości szukało się w encyklopedii, książkach, a pannica
była chyba w drugiej albo trzeciej klasie. Dokładała trudu aby o swoim idolu wiedzieć jak najwięcej. 
 
3 kwietnia 2018
Wszystko pod wiatr! Zmęczona jestem świątecznymi posiłkami. Wczoraj na kolację spożyłam kaszkę mannę, a dzisiaj tylko bułki z masłem i herbatki ziołowe. Jedzenie zamroziłam i niech czeka aż zgłodnieję. Na dodatek dzisiejszy przeskok temperatury zbił mnie z nóg. Bardzo źle znoszę takie wahania temperatury, ciśnienia. Musiałam jak na złość załatwić kilka spraw. Osłabłam kompletnie. Kiedy na koniec musiałam odwiedzić przychodnię wspinałam się po schodach jak typowa staruszka, odpoczywając na każdym podeście. Teraz już jakoś doszłam do siebie, ale nie czuję się dobrze. Bardzo nie lubię takich zdrowotnych huśtawek.

4 kwietnia 2018
„Nie zna smaku prawdziwego życia, kto przez tunel samotności się nie przeczołgał.” Edward Stachura
Dodałabym, że nie tylko samotności, ale także bólu, śmierci, upokorzenia. Radości także.
Wczoraj czołgałam się po kanałach telewizyjnych oglądając filmy: Korona królów, Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy, Pensjonat nad rozlewiskiem. Nie miałam na nic siły. Jeszcze poświęciłam się lekturze. Książka Aidy Amer Kroniki z życia ptaków i ludzi okazały się bardzo interesujące. Czyta się doskonale. Przytoczę tylko fragment dotyczący II wojny i uzasadnienia dlaczego alianci bombardowali niemieckie miasta. Miałam zawsze z tym duży problem.
„Chodzi o miasta. O cywili, o kobiety i dzieci. O średniowieczne katedry. Po co to? Przecież my mieliśmy być lepsi. Nie tak źli jak oni.” Snuł swoje rozważania Kacper.
Hrabina odpowiada. „ I ty mi mówisz, że naród, który wywołuje drugą już wojnę w tym stuleciu, ma sobie wygodnie walczyć, zabijać i rujnować bez własnych strat? Ma odczuć na własnej skórze co to znaczy wywołać wojnę. Chciałbyś by legły w gruzach kadedry Anglii, Francji, Polski, które zrujnowali Niemcy, ale żeby ich własne skarby przeszłości przetrwały, tak? Po wojnie okazałoby się, że tak naprawdę oni wygrali, oni zachowali wszystko czego reszta została pozbawiona… Musieli zakosztować tego, co zrobili innym… Oni teraz długo nie wywołają żadnej wojny.” I to jest mocne i prawe uzasadnienie.

  5 kwietnia 2018
kobieta.onet.pl/moda/jak-dobrac-bizuterie-do-ksztaltu-twarzy-i-figury-infografika/0f68n54
Nie przepadam za biżuterią, ale bywa, że noszę. Kiedyś nosiłam bransoletki, ale teraz lepiej dać sobie z takimi ozdobami spokój, zbyt zwracają uwagę na ręce, a te starzeją się najostrzej! Kiedy już jednak kobieta musi się przyozdobić, lepiej aby zrobiła to z gustem. Wskaówki zamieszczone poniżej wydają mi się trafne. 


6 kwietnia  2018

Nie zawsze w naszym życiu wszystko układa się tak, jakbyśmy sobie tego życzyli. Nie ponosimy za to winy, jednak cierpienia spadają właśnie na nas. To nie jest łatwa sprawa, gdyż wiele zależy od okoliczności i czasu. Możemy o tym mówić w skali jednostki, ale także władzy czy społeczeństwa. Ostatnie wydarzenia wyraźnie o tym świadczą.

Vox populi, vox Dei, głos ludu, głos Boga – obwieścił Kaczyński.

Prezes PiS: ministrowie przekażą nagrody na Caritas. "Będzie dużo skromniej” Mazurek: sprawa nagród jest społecznie nieakceptowana, wyciągamy z tego wnioski. Kaczyński: o żadnych pazurkach nie mówiłem ". Prezes PiS w ogóle nie wiedział o tych nagrodach". "Konwój wstydu" rusza w Polskę. "Szydło wybrała obronę przez atak". Tomczyk: ministrowie dostali nagrody, bo nie starczało im do pierwszego. Szydło Beata Szydło nagrodziła samą siebie.
Boją się! Są to działania ludzi złapanych w pułapkę swoich poczynań. Według mnie nagrody dla ludzi pracujących solidnie się należą, ale dlaczego tak wysokie? Jak już się należały, to dlaczego je odbierać? Albo się należały albo nie. Widać jasno, że te sprawy nie są uporządkowane. Jest to także test, a nawet hak dla opozycji. Co oni teraz zrobią, czy będą głosować za, czy przeciw?! I tak źle i tak niedobrze. Nikt nie lubi oddawać pieniędzy. 20 procent niższe uposażenia posłów. Biedna opozycja nie ma nic do zakomunikowania społeczeństwu, oni tylko się ustosunkowują do decyzji podjętych przez PiS.
Ludziom chodzi o polityków, o to, by politycy byli czyści, wolni od jakiegoś oskarżania, podejrzeń o to, że oni są w polityce po to, by wyjść z niej bogatsi - mówił Kaczyński. Właśnie o to chodzi! Czy gdyby sprawowanie tych funkcji nie wiązało się z wynagrodzeniami, czy byliby chętni do ich sprawowania? Tak naprawdę to cały ten incydent, jak to określił wódz, mnie rozbawił.

7 kwietnia 2018
Dlaczego od początku po przejęciu władzy państwo nie stawiało na skromność tylko na hojność i bogate uposażenie swoich urzędników? Kiedy powstaje raban, wtedy posypuje się głowę popiołem. Nie za późno trochę? Każdej porażce PiS towarzyszy afera o przebrzmiałych rządach PO! Ile ich jeszcze mają w zanadrzu? Dlaczego nikt nie powołuje komisji dotyczącej poczynań pisowskich, przecież znalazł by to i owo. Jarosław Kaczyński zarządził, że ma być skromnie, ale jego ochrona kosztuje rocznie 1 600 000 złotych. Jego poczynania jak widać nie zawsze są dobre, trzeba je zmieniać i odwoływać, może zacznie chodzić po ulicy jak normalny człowiek i chociaż kupi sobie bułki na śniadanie samodzielnie? Wydaje mi się po raz któryś już, że uważa się nas za kompletnych idiotów. Szkoda czasu na to wszystko, ale naprawdę trudno w tym tyglu wytrzymać.
Ja mam inne zajęcia, wiosna tuż tuż. Wczoraj po wzmocnieniu się śniadaniem i odespaniu pobierania krwi, co dla mnie zawsze jest traumą, zabrałam się za porządkowanie balkonu. Moje zdziwienie było wielkie, kiedy odwinęłam z otuliny urodzinowe marcinki i zobaczyłam wiele zielonych wypustek. Wygląda na to, że będę miała swoje kwiatki i moje córki nie będą musiały starać się o urodzinowe wiązanki, a to nie jest sprawa prosta, gdyż można je dostać tylko na bazarku w godzinach dopołudniowych. Na urodziny dostałam marcinki z korzeniami i jakoś je dochowały się przez zimę. Dołożę wszelkich starań aby nie uschły. Dzisiaj sobie pomyślałam, że dobrze by było zakupić kobeę i kratkę po której swobodnie mogłaby się piąć, tylko tyle ziemi trzeba by przytaszczyć, nie wiem czy warto. Przydałby mi się młody, chętny pomocnik spełniający moje życzenia. Gdzie jednak takiego przygadać sobie. Dzisiaj słońce buzuje, na termometrze +25! Domostwo tonie w słońcu. Trzeba wyciągnąć z szafy wiosenne ciuchy i doprowadzić je do stanu używalności.

8 kwietnia 2018
Ludzka twarz zdolna jest – jak wynika z badań Paula Ekmana i Wallace’a Friesena – do wyrażania ok. 50 rodzajów uśmiechów. Wyróżnili dzięki swym badaniom, między innymi: uśmiech szczery, uśmiech zalękniony, uśmiech lekceważenia, uśmiech złagodzony, uśmiech zdeprymowania, uśmiech przyjemnej złości, uśmiech przyjemnego lekceważenia, uśmiech flirciarski, uśmiech uległości, uśmiech słuchacza oraz – co najważniejsze – uśmiech fałszywy.
Staruszki mają niekiedy przyklejony do twarzy uśmiech uległości nie schodzący z ich ust, wolą uśmiechać się niż walczyć, gdyż wiedzą już że to całe życiowe użeranie się jest bez sensu. Lubię się uśmiechać, ale podobno gdy nikt na mnie nie patrzy wprost, mam wyraz twarzy nieco smutny. No cóż, moje myśli nie zawsze są radosne, ale nie mam zamiaru się z nimi obnosić przed światem. Chciałabym radośnie się jeszcze pośmiać, ale nie zawsze mam z czego. Wczoraj ubawiłam się oglądając film "Zanim odejdą wody". Aktorzy Robert Downey Jr. i Zach Galifianakis przyczynili się do tego w znacznym stopniu. Architekt Peter spieszy się  na samolot, by na czas wrócić do Los Angeles i towarzyszyć żonie przy porodzie. Wdaje się w kłótnię w samolocie i ma zakaz lotów. Wspólna podróż wynajętym autem okazuje się koszmarem pełnym pechowych zdarzeń. Dawno się tak nie śmiałam. Śmiech żony Petera w ostatnich kadrach filmu, gdy już wszystko wyszło na prostą i wspólnie oglądali jako komika towarzysza podróży Petera, to chyba najradośniejszy śmiech jaki słyszałam.
I jeszcze ta mądrość kota na przedstawionym obrazku ubawiła mnie serdecznie. Nie pierogi kochane moje  przyciąga mężczyznę do wybranej kobiety. Wszystko inne przychodzi później, albo nie przychodzi, na dwoje babka wróży. Miłej niedzieli pełnej radosnych uśmiechów życzę szczęśliwym i nieszczęśliwym, starym i młodym, pięknym i mniej ładnym, zakochanym i nie. Uśmiechnijcie się, i tak będzie co ma być.  
"Gdy mężczyzna ma dwie panie - to co najmniej jednej kłamie." Przysłowia hiszpańskie
"Podejrzliwość w stosunku do wszystkich jest męcząca, trzeba komuś ufać, bo trzeba przy kimś odpocząć." Ryszard Kapuściński
"Z kobietami jest jak z perfumami: testując wiele, trudno wybrać właściwą." Lidia Jasińska
"Są kobiety, które nie lubią zadawać cierpień kilku mężczyznom jednocześnie i wolą zajmować się jednym: to kobiety wierne." Albert Camus

9 kwietnia 2018

Podobno jaki poniedziałek taki cały tydzień! To będzie się działo, gdy się sprawdzi. Nie od dzisiaj ludzie już mają dosyć poniedziałków. Uznanie poniedziałku za dzień feralny sięga wieków średnich, panowało wtedy prawo pięści i odwetu… Kto tedy w poniedziałek, w którym rozpoczynały się na nowo rozboje i awantury, puszczał się w podróż, mógł się łatwo narazić na ograbienie i pobicie. Ze wszystkich dni w tygodniu przodkowie nasi uważali sobotę za dzień najszczęśliwszy, a poniedziałek za najcięższy.
Mnie też od rana czepiały się same złe wydarzenia. Kiedy już jako tako się obrobiłam, włączyłam komputer i ujrzałam czarny ekran. Serce mi zamarło z przerażenia! Jakoś uruchomiłam go na tyle że mogłam wejść do przeglądarki, ale okazało się, że jestem w jakimś okrojonym Windowsie. Kolega mnie wspomógł, cofnięłam się w czasie. Jakoś działało, ale całe moje poczyna o usunięcie usterek diabli wzięli. Znowu jest to, co było. I mam być spokojna? Kiedy już zebrałam się do wyjścia, okazało się, że na dworze jest tak gorąco, że płonęłam! Pozałatwiałam co tam trzeba było i przywlekłam się spocona i zmęczona do domu. I co? Poszłam przede wszystkim po odbiór wyników do przychodni i niestety, nie odebrałam ich. Zmieniłam garderobę na lekką i ruszyłam znowu w trasę. Cały dzień spędziłam wdychając powietrze średniej jakości i gubiąc kilogramy. Nawet nie zjadłam drugiego śniadania, jakoś mi przeszło koło nosa. Po obiedzie zajęłam się szyciem, a właściwie naprawianiem usterek garderoby, a to coś zrobiło się zbyt długie, a to za krótkie, to trzeba było wszyć, a tamto rozpuścić. I ja mam się cieszyć z poniedziałku? Nienawidzę poniedziałku!

11 kwietnia 2018

Naprawdę świat staje na głowie! Co to się dzieje?! Każdy mówi coś innego, nie wiadomo kogo słuchać, świat znowu stanął na krawędzi wojny. Trump pokazuje siłę i teraz tylko czekać co dalej. W Polsce obchody rocznicy smoleńskiej jak zwykle pisowskie. Pomnik stanął, zwycięstwo ogłoszone. Antoni niby chwalony, a tak naprawdę ujawnia się jego poczynania nie mające nic wspólnego z rzeczywistym odkrywaniem prawdy. Tyle lat i sprawa nie ruszyła z miejsca. Pawłowicz znowu wyjeżdża z „mordami” i „chamstwem” i wszyscy to bagatelizują. Gdyby tylko oglądało się tvn 1 to człowiek nic by nie wiedział. W jakim świecie my żyjemy? Komisja goni komisję, nie wiem dlaczego tak się dzieje. Jakie zadanie mają prokuratura i sądy, to chyba ich zadanie?
Ja też chodzę jak błędna, tu coś przypalę, tam przywędzę aż się boję za coś zabrać, gdyż nie wiem jak to się skończy. Świat stanął na głowie, ja chyba też. Moje adidaso-tenisówki zszarzały i jutro zabiorę się za wybielanie. „Unurałam je” spacerując z psami i do dzisiaj wszystkie środki zawodzą aby wrócić ich biel, może ten adresbędzie przydatny. Jak wybielić trampki.  

12 kwietnia 2018
Czytam, jeszcze czytam! Nie wiadomo jak długo, ale jeszcze czytam. Lektury wybieram już łatwiejsze, ale ciekawe, w każdym razie dla mnie. Mam na tapecie „Akty wiary” Segala. Trójka młodych ludzi szuka swojej drogi życiowej, nie zawsze zgodnej z oczekiwaniami rodziców, a niekiedy także ich samych. Co my możemy właściwie zrobić ze swoim życiem? Niby dokonujemy wyborów, ale nie zawsze do końca wiemy co nami kieruje na tej naszej drodze. Gdybyśmy znali skutki naszych poczynań, byłby to świadomy wybór, ale niestety nie znamy i dlatego brniemy w ślepe zaułki, z których nie ma wyjścia, albo nie umiemy, czy nie chcemy się z nich wycofać. Czytałam ostatnio o ludziach współuzależnionych, którzy nie umieją się od swoich toksycznych partnerów uwolnić. Szczególnie dotyczy to kobiet, tylko średnio jedna na dziesięć potrafi powiedzieć, dosyć, i odejść. U mężczyzn akurat jest odwrotnie, potrafią podjąć zdecydowane decyzje. I słusznie. Tylko taka droga może powodować wstrząs i może uzależnionego doprowadzić do uzdrowienia. W końcu człowiek to istota świadoma i wie w co się ładuje. Łatwo popaść w nałóg, ale trudno z niego wyjść. Dlatego trzeba się zastanowić co się robi, póki czas. Może być tak, albo tak, ale po co ryzykować?!

Niekiedy nieświadomie robimy sobie na złość. Oznakowania plastikowych pojemników na wodę i żywność wprawiły mnie w zdumienie. Uważałam, że jak coś już jest dopuszczone do opakowania żywności, to jest bezpieczne. Jakże się myliłam. Sprawdziłam dno mojej butelki z wodą i niestety truję się na życzenie! Teraz już będę sprawdzać, tylko oznakowanie HDPE i HDP są bezpieczne. Radzę sprawdzać. http://czubasz.co/oto-co-musisz-wiedziec-za-kazdym-razem-gdy-kupujesz-wode-w-butelce-zawsze-sprawdzaj-jej-dno/

13 kwietnia 2018
- 12.04. Międzynarodowy Dzień Mycia Okien
- 13.04. Piątek, Trzynastego, dzień, który źle się kojarzy
– 14. 04. Międzynarodowy Dzień Patrzenia się w Niebo

Mamy komplet obchodów na najbliższe dni! Wczoraj w związku z Dniem Czystych Okien umyłam dwa pozostałe okna. Świątecznie skupiłam się na oknie w dużym pokoju, jako że pogoda była niesprzyjająca, a ja nie będę zdrowia narażała z powodu mycia okien. Goście w święta mieli przed sobą tylko widok balkonowego okna. Nie sądziłam, i słusznie, że będą biegać po całym mieszkaniu wyglądając przez pozostałe okna. Wczoraj w dniu tak uroczystym i dotąd znienawidzonym, okupionym zawsze bólem ramion i ogólnym zmęczeniem, dopełniłam rytuału. Umycie okien elektryczną myjką to pestka w porównaniu z wysiłkiem poprzednich lat. Jak widać, w życiu zawsze trzeba mieć nadzieję, że sprawy jakoś się rozwiążą i to na naszą korzyść, tylko trzeba zaufać losowi!
Jak przeżyję dzisiejszy dzień, Piątek Trzynastego, nie wiem. Od rana się bisurmanię. Taka niesprzyjająca data nie wróży nic dobrego. Tak na marginesie udzielę rady, aby nie było tak smętnie. Jedząc miękkie kiwi, ułatw sobie życie i rozpruj je na połowę nożem, a miąższ wyjedz spokojnie łyżeczką. Z twardym owocem nie zawsze się to udaje, a raczej się nie udaje. I żeby wam nie było lepiej niż mnie, podaję adres pasjansa z funkcją cofania poszczególnych ruchów, co bardzo ułatwia sprawę. Denerwuje mnie tutaj jeden człowiek, który zawsze tego znienawidzonego „pasjansora” układa, a ja niekoniecznie. Komuś, komu się sztuczka uda pięć razy z rzędu, obiecuję nagrodę. Opublikuję jego wyczyn na mojej stronie. Proszę do mnie napisać z dowodem swojego zwycięstwa. http://gra-pasjans.pl/freecell/
Jutro Międzynarodowy Dzień Patrzenia się w Niebo! Popatrzę, ale zdaję sobie sprawę, że w niebo spogląda się z różnych powodów – romantycznych, rozmarzonych, tęskliwych, tęsknych, rozpaczliwych i ostatecznych… Sama sobie ustalę z jakich powodów spoglądam.
 
14 kwietnia 2018
Jestem trochę zmartwiona moimi oczami. Mało, że mnie bolą, to jeszcze dzisiaj pękło mi naczynie krwionośne i całe oko mam krwisto czerwone. Robię okłady z mocnej herbaty, ale to niewiele pomaga. Niedługo przyjdzie mi płakać krwistymi łzami, a przecież nie jestem nawiedzona, nie będę dźwigać grzechów tego świata na swoich barkach, dosyć mam własnych problemów. Jeszcze to i owo chciałabym napisać, wylać z siebie ten potok myśli, które mnie gnębi, a jak pisać, gdy oczy bolą?
Ze stroną Miłkowic chyba już definitywnie zakończę sprawę. Każdy drobiazg to godziny, a nawet dni poszukiwań, a oczy swoje wiedzą. Na dodatek laptop też ma fochy i wymaga generalnego przeglądu. Gdy mnie tutaj nie będzie, to będzie znaczyło, że splot niesprzyjających okoliczności oplątał mnie i nie mogę nic na to poradzić. Kurczy się moje królestwo, brakuje sił, niedomagam na wielu polach, jestem bezradna wobec świata, który nie chce mnie już przygarniać, tylko odsuwa na boczne tory. Pasjans mnie przerasta, nie zgłosił się nikt, kto umiałby go układać za każdym razem. Trudno. Trzeba się pogodzić z własną słabością. Niechby tylko oczy chciały patrzeć, nie mówię błyszczeć, ale normalnie patrzeć. Wiosna, zieleń, kwiaty i gdyby to wszystko musiało zniknąć, byłabym naprawdę nieszczęśliwa.
Na przekór wszystkiemu, mnie też się w nocy przyśni gałązka wiśni i już!
Konstanty Ildefons Gałczyński

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,
 że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

15 kwietnia 2018
Wiosna umościła się już na dobre w przyrodzie. Dzisiaj ciepło i moje ukochane śliwy kwitną i pachną na potęgę. Ich gorzki zapach snuje się nad osiedlem. Jestem szczęśliwa! Nie wiem jak się tego wszystkiego wyrzeknę, no chyba, że przekonam w zaświatach kogo trzeba i pozwolą mi wrócić tutaj chociaż na chwilę, abym zanurzyła się w tej oszałamiającej woni.
Każdy musi umrzeć, śmierć jest naturalnym stanem w życiu człowieka i wszystkiego, co żyło na tej ziemi, umiera. Wszyscy współczują, gdy umiera utalentowany człowiek, uczony, artysta. Taka śmierć jest szeroko komentowana, wspomina się zasługi, dokonania, talent. Kiedy umiera młody człowiek jest to szok dla rodziny, przyjaciół, kolegów. Wszyscy uważają to za niesprawiedliwość losu. Zrozpaczeni rodzice płaczą nad trumną dziecka. Jestem wstrząśnięta ostatnimi wydarzeniami.
Niedawno w czasie snu zmarł młody, czterdziestoletni mężczyzna. Zdrowy człowiek, bez nałogów, zmarł… Niewydolność krążenia. To naprawdę w głowie się nie mieści. Musimy jednak się ze wszystkim pogodzić, nie mamy innego wyjścia. Co mówić o ludziach umierających w cierpieniach, dzieciach, które też odchodzą i są niekiedy tego świadome, to one wtedy pocieszają rodziców. Starzy ludzie, szczególnie ci, którzy cierpią latami, tęsknią za śmiercią. Błogosławieństwem jest dla nich i wybawieniem.
Boję się martwych, boję się dotknąć zimnego ciała. Boję się nawet martwych zwierząt. Ze zmarłych istot emanuje jakaś energia, którą ja czuję. Nad martwym ciałem krąży jego dusza, te 21 gramów, które zmarli tracą w chwili śmierci. To nie jest tak, że cały człowiek umiera. Jaki byłby sens życia?! 

16 kwietnia 2018
Nie zawsze w życiu jest łatwo. Przeszłość niekiedy wraca jak zmora, ale nie trzeba się poddawać. Ważne jest tu i teraz. „Ot paradoks: czemu nawet najszczęśliwsze chwile blakną z upływem czasu, a momenty klęski, choćby usiłowało się je zapomnieć, pozostają na zawsze w pamięci.” Erich Segal
Wczoraj miałam trudny dzień. Nie chciało mi się nawet z nikim rozmawiać. Co wtedy robić, aby jakoś ten czas minął. Lektura, muzyka nic nie pomagało, drąży cię robak od środka i nie możesz sobie znaleźć miejsca. Może i by znalazł się ktoś, kto by cię zrozumiał, pomógł, pocieszył, ale ambicja ci nie pozwala obnażyć się przed drugim człowiekiem. Najważniejsze, aby jakoś przeżyć ten dzień, a następny już na pewno będzie lepszy. Aby nie było tak smutno, takie tam dowcipy.
…………………………………………………
Jasiu szepcze tacie na ucho:
- Jak dasz mi dziesięć złotych, to powiem ci, co mówi mamie pan listonosz jak jesteś w pracy.
Ojciec wyjmuje 10 zł i daje synowi.
- I co, Jasiu? Co mówi?
- Mówi: - "Dzień dobry. Poczta dla pani".
…………………………………………………..
Pani na lekcji języka polskiego pyta Jasia:
- Jasiu podaj dwa zaimki osobowe.
- Kto? Ja?
- Bardzo dobrze, siadaj.
……………………………………………………...
Jasiu mówi do ojca:
- Tato, masz dzisiaj takie małe zebranie rodziców w szkole.
- Co masz na myśli, mówiąc "małe"?
- No, ja, ty, wychowawczyni i dyrektor...

17 kwietnia 2018

Nadmiernie czująca mrówka-staruszka, której dni są już odliczane, z uśmiechem na ustach boryka się z dniem powszednim pisząc o starości, gdyż tak sobie postanowiła, aby nieść wsparcie siostrom i braciom w wieku zaawansowanym i nie cofnie się w swoim zamiarze, nawet gdy spotyka się z niepochlebnymi ocenami, lub wręcz przeciwnie, przełknie hymny pochwalne na swoją cześć dopatrując się w tym ukrytej ironii.
Tak naprawdę wszystko jej wolno, jednak nie ma zamiaru tego wykorzystywać, gdyż nie lubi obrażać ludzi i woli przełknąć obrazę, aby jakiś „głupik” nie miał satysfakcji, że dała się sprowokować. Jest do niczego, tak jak każdy staruszek, czy staruszka, jako że starość obdziera człowieka z urody, figury i pamięci dając w zamian albo zwały tłuszczu, albo nadmierną chudość, dodając garb wdowi, zmarszczki, siwe włosy i nogi ustawione w v, niwelując zasoby pamięci, wymowy i niekiedy zdarza się, że odmawiając modlitwy zapląta się starowina w „Składzie Apostolskim” zubożając go o całe fragmenty świadectwa wiary, co nie czyni jej intencji mniej gorliwymi i będzie dawała świadectwo do dni ostatnich na miarę swoich sił.
Zamknięta w czaso-pułapce starości jest nietykalna dla bezdusznych prozo-poetyckich dyletantów literacko-podobnych, gdyż wiek daje jej nad nimi przewagę.
Nie ma zamiaru rozdrapywać swojego życia, wyciągać na światło dzienne intymnych przeżyć, straciły już swój urok, woli wspierać i pomagać, cieszyć się dziećmi i wnukami i wyglądać zachodów słońca, a w poprzedzającej ten spektakl niebieski szarej godzinie wpatrywać się zmęczonymi oczami w szpakowate bruzdy nieba, nie żebrząc o skrawki życia, gdyż i tak będzie, co ma być…  
13 kwietnia 2018
- 12.04. Międzynarodowy Dzień Mycia Okien
- 13.04. Piątek, Trzynastego, dzień, który źle się kojarzy
– 14. 04. Międzynarodowy Dzień Patrzenia się w Niebo

Mamy komplet obchodów na najbliższe dni! Wczoraj w związku z Dniem Czystych Okien umyłam dwa pozostałe okna. Świątecznie skupiłam się na oknie w dużym pokoju, jako że pogoda była niesprzyjająca, a ja nie będę zdrowia narażała z powodu mycia okien. Goście w święta mieli przed sobą tylko widok balkonowego okna. Nie sądziłam, i słusznie, że będą biegać po całym mieszkaniu wyglądając przez pozostałe okna. Wczoraj w dniu tak uroczystym i dotąd znienawidzonym, okupionym zawsze bólem ramion i ogólnym zmęczeniem, dopełniłam rytuału. Umycie okien elektryczną myjką to pestka w porównaniu z wysiłkiem poprzednich lat. Jak widać, w życiu zawsze trzeba mieć nadzieję, że sprawy jakoś się rozwiążą i to na naszą korzyść, tylko trzeba zaufać losowi!
Jak przeżyję dzisiejszy dzień, Piątek Trzynastego, nie wiem. Od rana się bisurmanię. Taka niesprzyjająca data nie wróży nic dobrego. Tak na marginesie udzielę rady, aby nie było tak smętnie. Jedząc miękkie kiwi, ułatw sobie życie i rozpruj je na połowę nożem, a miąższ wyjedz spokojnie łyżeczką. Z twardym owocem nie zawsze się to udaje, a raczej się nie udaje. I żeby wam nie było lepiej niż mnie, podaję adres pasjansa z funkcją cofania poszczególnych ruchów, co bardzo ułatwia sprawę. Denerwuje mnie tutaj jeden człowiek, który zawsze tego znienawidzonego „pasjansora” układa, a ja niekoniecznie. Komuś, komu się sztuczka uda pięć razy z rzędu, obiecuję nagrodę. Opublikuję jego wyczyn na mojej stronie. Proszę do mnie napisać z dowodem swojego zwycięstwa. http://gra-pasjans.pl/freecell/
Jutro Międzynarodowy Dzień Patrzenia się w Niebo! Popatrzę, ale zdaję sobie sprawę, że w niebo spogląda się z różnych powodów – romantycznych, rozmarzonych, tęskliwych, tęsknych, rozpaczliwych i ostatecznych… Sama sobie ustalę z jakich powodów spoglądam.
 
14 kwietnia 2018
Jestem trochę zmartwiona moimi oczami. Mało, że mnie bolą, to jeszcze dzisiaj pękło mi naczynie krwionośne i całe oko mam krwisto czerwone. Robię okłady z mocnej herbaty, ale to niewiele pomaga. Niedługo przyjdzie mi płakać krwistymi łzami, a przecież nie jestem nawiedzona, nie będę dźwigać grzechów tego świata na swoich barkach, dosyć mam własnych problemów. Jeszcze to i owo chciałabym napisać, wylać z siebie ten potok myśli, które mnie gnębi, a jak pisać, gdy oczy bolą?
Ze stroną Miłkowic chyba już definitywnie zakończę sprawę. Każdy drobiazg to godziny, a nawet dni poszukiwań, a oczy swoje wiedzą. Na dodatek laptop też ma fochy i wymaga generalnego przeglądu. Gdy mnie tutaj nie będzie, to będzie znaczyło, że splot niesprzyjających okoliczności oplątał mnie i nie mogę nic na to poradzić. Kurczy się moje królestwo, brakuje sił, niedomagam na wielu polach, jestem bezradna wobec świata, który nie chce mnie już przygarniać, tylko odsuwa na boczne tory. Pasjans mnie przerasta, nie zgłosił się nikt, kto umiałby go układać za każdym razem. Trudno. Trzeba się pogodzić z własną słabością. Niechby tylko oczy chciały patrzeć, nie mówię błyszczeć, ale normalnie patrzeć. Wiosna, zieleń, kwiaty i gdyby to wszystko musiało zniknąć, byłabym naprawdę nieszczęśliwa.
Na przekór wszystkiemu, mnie też się w nocy przyśni gałązka wiśni i już!
Konstanty Ildefons Gałczyński

Gdy ci się kiedyś przyśni
na przykład gałązka wiśni,
to wiedz,
 że to znaczy szczęście -
bo wiśnia we śnie znaczy,
że koniec twej rozpaczy
i że będziesz szczęśliwy
coraz częściej.

15 kwietnia 2018
Wiosna umościła się już na dobre w przyrodzie. Dzisiaj ciepło i moje ukochane śliwy kwitną i pachną na potęgę. Ich gorzki zapach snuje się nad osiedlem. Jestem szczęśliwa! Nie wiem jak się tego wszystkiego wyrzeknę, no chyba, że przekonam w zaświatach kogo trzeba i pozwolą mi wrócić tutaj chociaż na chwilę, abym zanurzyła się w tej oszałamiającej woni. 
Każdy musi umrzeć, śmierć jest naturalnym stanem w życiu człowieka i wszystkiego, co żyło na tej ziemi, umiera. Wszyscy współczują, gdy umiera utalentowany człowiek, uczony, artysta. Taka śmierć jest szeroko komentowana, wspomina się zasługi, dokonania, talent. Kiedy umiera młody człowiek jest to szok dla rodziny, przyjaciół, kolegów. Wszyscy uważają to za niesprawiedliwość losu. Zrozpaczeni rodzice płaczą nad trumną dziecka. Jestem wstrząśnięta ostatnimi wydarzeniami.
Niedawno w czasie snu zmarł młody, czterdziestoletni mężczyzna. Zdrowy człowiek, bez nałogów, zmarł… Niewydolność krążenia. To naprawdę w głowie się nie mieści. Musimy jednak się ze wszystkim pogodzić, nie mamy innego wyjścia. Co mówić o ludziach umierających w cierpieniach, dzieciach, które też odchodzą i są niekiedy tego świadome, to one wtedy pocieszają rodziców. Starzy ludzie, szczególnie ci, którzy cierpią latami, tęsknią za śmiercią. Błogosławieństwem jest dla nich i wybawieniem.
Boję się martwych, boję się dotknąć zimnego ciała. Boję się nawet martwych zwierząt. Ze zmarłych istot emanuje jakaś energia, którą ja czuję. Nad martwym ciałem krąży jego dusza, te 21 gramów, które zmarli tracą w chwili śmierci. To nie jest tak, że cały człowiek umiera. Jaki byłby sens życia?! 

16 kwietnia 2018
Nie zawsze w życiu jest łatwo. Przeszłość niekiedy wraca jak zmora, ale nie trzeba się poddawać. Ważne jest tu i teraz. „Ot paradoks: czemu nawet najszczęśliwsze chwile blakną z upływem czasu, a momenty klęski, choćby usiłowało się je zapomnieć, pozostają na zawsze w pamięci.” Erich Segal
Wczoraj miałam trudny dzień. Nie chciało mi się nawet z nikim rozmawiać. Co wtedy robić, aby jakoś ten czas minął. Lektura, muzyka nic nie pomagało, drąży cię robak od środka i nie możesz sobie znaleźć miejsca. Może i by znalazł się ktoś, kto by cię zrozumiał, pomógł, pocieszył, ale ambicja ci nie pozwala obnażyć się przed drugim człowiekiem. Najważniejsze, aby jakoś przeżyć ten dzień, a następny już na pewno będzie lepszy. Aby nie było tak smutno, takie tam dowcipy.
…………………………………………………
Jasiu szepcze tacie na ucho:
- Jak dasz mi dziesięć złotych, to powiem ci, co mówi mamie pan listonosz jak jesteś w pracy.
Ojciec wyjmuje 10 zł i daje synowi.
- I co, Jasiu? Co mówi?
- Mówi: - "Dzień dobry. Poczta dla pani".
…………………………………………………..
Pani na lekcji języka polskiego pyta Jasia:
- Jasiu podaj dwa zaimki osobowe.
- Kto? Ja?
- Bardzo dobrze, siadaj.
……………………………………………………...
Jasiu mówi do ojca:
- Tato, masz dzisiaj takie małe zebranie rodziców w szkole.
- Co masz na myśli, mówiąc "małe"?
- No, ja, ty, wychowawczyni i dyrektor...

17 kwietnia 2018

Nadmiernie czująca mrówka-staruszka, której dni są już odliczane, z uśmiechem na ustach boryka się z dniem powszednim pisząc o starości, gdyż tak sobie postanowiła, aby nieść wsparcie siostrom i braciom w wieku zaawansowanym i nie cofnie się w swoim zamiarze, nawet gdy spotyka się z niepochlebnymi ocenami, lub wręcz przeciwnie, przełknie hymny pochwalne na swoją cześć dopatrując się w tym ukrytej ironii.
Tak naprawdę wszystko jej wolno, jednak nie ma zamiaru tego wykorzystywać, gdyż nie lubi obrażać ludzi i woli przełknąć obrazę, aby jakiś „głupik” nie miał satysfakcji, że dała się sprowokować. Jest do niczego, tak jak każdy staruszek, czy staruszka, jako że starość obdziera człowieka z urody, figury i pamięci dając w zamian albo zwały tłuszczu, albo nadmierną chudość, dodając garb wdowi, zmarszczki, siwe włosy i nogi ustawione w v, niwelując zasoby pamięci, wymowy i niekiedy zdarza się, że odmawiając modlitwy zapląta się starowina w „Składzie Apostolskim” zubożając go o całe fragmenty świadectwa wiary, co nie czyni jej intencji mniej gorliwymi i będzie dawała świadectwo do dni ostatnich na miarę swoich sił. 
Zamknięta w czaso-pułapce starości jest nietykalna dla bezdusznych prozo-poetyckich dyletantów literacko-podobnych, gdyż wiek daje jej nad nimi przewagę.
Nie ma zamiaru rozdrapywać swojego życia, wyciągać na światło dzienne intymnych przeżyć, straciły już swój urok, woli wspierać i pomagać, cieszyć się dziećmi i wnukami i wyglądać zachodów słońca, a w poprzedzającej ten spektakl niebieski szarej godzinie wpatrywać się zmęczonymi oczami w szpakowate bruzdy nieba, nie żebrząc o skrawki życia, gdyż i tak będzie, co ma być…  
 
11.05.2018
21 dni w sanatorium w Inowrocławiu! Sanatorium i otocznie piękne, ponad 80 hektarów parku, koliste tężnie tylko zdrowie nie takie jak trzeba. Pomogły tylko tężnie, reszta w opłakanym stanie. Zastałych ubytków w zdrowiu niekiedy lepiej nie ruszać. Ostatnie dni spędziłam z rodziną zachwyconą uzdrowiskiem. Dalsze informacje będą w najbliższym czasie.
Mostek na stawku. Z prawej strony kuracjuszka H.

Tężnie, ja na pierwszym planie o szarej godzinie.
Rodzina w odwiedzinach. Od lewej, wnuk, córka, kuracjuszka H.S., córka.
Sanatoryjny salon kulturalnego i aktywnego wytchnienia.

12 maja 2018

Inowrocław to nie tylko tylko tężnie i park, to także muzeum im. Jana Kasprowicza skarbnica sztuki związanej z Kujawami.
„W 1976 roku doprowadzono do wykupu z rąk prywatnych Domu Rodziny Jana Kasprowicza w Szymborzu przy ul. Wielkopolskiej 11, który stał się oddziałem muzeum. Natomiast w 1986 roku odkupiono od Zofii Skomorowskiej dawny pałac mieszczański z 1896 roku, położony przy ul. Solankowej 33. Obiekt ten, stanowiący własność muzeum od 1992 roku, stał się nową siedzibą główną muzeum. Przenoszenie zbiorów do gmachu zakończono w 2007 roku.”
Wszystko to bardzo budujące i piękne. Obejrzeliśmy sale poświęcone Kasprowiczowi i Przybyszewskiemu, gdyż właśnie w Inowrocławiu, niemal na wprost muzeum mieszkał Przybyszewski i nawet jest na tymże budynku tablica poświęcona jego pamięci. Drobny incydent rozbawił nas nieomalże do łez. Idziemy ulicą Solankową, gadamy o tym i owym i raptem prawie koniec ulicy, a muzeum nie ma. Do budynku urzędu zmierza pani z plikiem dokumentów, pytamy więc o informację dotyczącą muzeum w dobrej wierze, gdyż kto jak kto, ale urzędnicy miejscy powinni chyba znać lokalizację i tutaj pełne zaskoczenie - pani o takim przybytku inowrocławskim nie słyszała!!! Zdziwiona była wielce, a my skonfundowali, gdyż wydawało się oczywiste, że to ważny punkt miasta. Prawie naprzeciwko był pomnik Kasprowicza, ale już nie spytałyśmy kto to taki… Muzeum warto zwiedzić, posiada bogate zbiory.
W 1987 roku do muzeum trafiły zbiory, dotyczące historii likwidowanej właśnie kopalni soli „Solno”. Chodniki wypełniono ługiem solnym.Dzisiaj zdjęcia dotyczące zlikwidowanej kopalni soli. gdyż z wrażenia w muzeum Kasprowia zdjęć nie zrobiłyśmy. 




        




















13 maja 2018

Ciśnienie w normie, dom w lekkiej rozsypce, ale dam radę. Goście szczęśliwie już dotarli na miejsce, głowę mam więc spokojną. Kręcę się po domu, czas ucieka, a tu jeszcze do środy mam przeczytać 540 stron lektury do dyskusji. Zaraz się skupię na tym zobowiązaniu. Na szczęście w mieszkaniu mam miły chłodek. Przypomniałam sobie opowiadanko pana ze stołówki, z którym dzieliłam stół w sanatorium. Na rozgrzewkę napiszę o tym w podzięce dla pewnego moczykija, że  nareszcie zajął się swoimi sprawami.

Piękna pogoda. Siedzi ów pan ze stołówki na brzegu jeziora z jakimś specjalnym rodzajem przynęty i jak urzeczony patrzy na wodę. Raptem bierze jakaś duża sztuka! Szarpie się w przód i w tył, i w głąb. Na brzegu zebrała się już spora grupa gapiów, wędkarz stosując jakieś tam techniki łowienia podciąga zdobycz do brzegu, przejęty i uradowany, gdyż obok czeka na łów żona z całą zieloną klasą dodając mu otuchy… i raptem z wody wynurza się nurek trzymając w ręku przynętę, i kroczy spokojnie ku brzegowi!!! Prześmiewca jeden wykorzystał moment pobytu pod wodą i zakpił z wędkarza. Oj, działo się na brzegu, działo, całe zebrane towarzystwo gromko się śmiało, a miejscowa prasa zamieściła nawet wiadomość o tym, jak to to wędkarz złowił na wędkę nurka. 
Stawek koło tężni w Inowrocławiu


14 maja 2018
Co tam sprzątanie i pranie, nieciekawe, ale konieczne. Wrócę więc do wspomnień sanatoryjnych. Na tańce nie uczęszczałam, no po prawdzie raz byłam. Starsi ludzie, małżonki trzymały mężów jak największe skarby, a przecież na jednym ze spotkań pan Łukaszewicz powiedział: „Mężczyźni są jak chleb, lepiej się nim podzielić, niż ma się zmarnować.” Ponieważ wolnych osobników było mało, panie tańczyły w kółeczku. Mnie nie odpowiadało ani jedno, ani drugie. Nie będę czekać, aż ktoś mnie poprosi do tańca! Nie chodziłam, taniec też mnie już nie pociągał. Mój kolega, który zadzwonił do mnie w tym czasie stwierdził, że lubi jeździć do sanatoriów i lubi tańce, gdyż to on wybiera, a nie czeka, aż jego wybiorą! Zajęłam się więc czytaniem i spacerami. Przy stole w czasie posiłku omówiliśmy sprawę czytelnictwa. Na siedem osób tylko ja jedna przeczytałam siedem książek, inni ani jednej. Wypadło więc jak zwykle, jedna książka na osobę. Największe wrażenie na mnie zrobiła książka Krystyny Kolińskiej „Szaniawski. Zawsze tajemniczy” —udokumentowana biografia dramatopisarza. Milczek z Zegrzynka, rodowego majątku bardzo okrojonego po wojnie, miał szczęście do kobiet i równocześnie dokonywał niefortunnych wyborów. Jedna z pań, Wanda Natolska, na dobre zadomowiła się w Zegrzynku pomocna póki zdrowia starczyło w prowadzeniu pisarzowi domu. Nawet dorosły syn nie utrzymał jej w domu, towarzyszyła pisarzowi na dobre i złe. Jej słowa w jednym z listów do pisarza wywołały we mnie skurcz bólu! Co może wszechogarniająca miłość: „Wiem Jerzyku, że byłam dla Ciebie epizodem, a teraz wyblakłą fotografią. A jednak wiedz, że jeszcze Cię bardzo kocham, może dlatego, że przez Ciebie poznałam, co znaczy miłość, i radość, i ból, i tęsknota, i że nie na próżno żyłam.” Mieszkała z nim do końca swego życia, z przerwami, i to później on w późnej starości się nią opiekował. Legalna pani Szaniawska pojawiła się, gdy pisarz miał 75 lat i poślubił o 20 lat młodszą malarkę Wandę Anitę Szatkowską - niezrównoważoną psychicznie. „Sąsiedzi nazywali ją Złą Panią na Zegrzynku. Uważali, że usidliła męża obłąkańczą miłością, znęcając się nad nim psychicznie i fizycznie, głodząc i zamykając w komórce.” Książkę czyta się jednym tchem. Warto było spędzić miłe chwile na leżaku w cieniu mini-tężni z taką lekturą.

Tężnia w Inowrocławiu tak obficie kropiła solanką, że po powrocie trzeba było czyścić okulary i myć twarz, usta miały zawsze słony smak. 
15 maja 2018
Dzień miałam dosyć trudny, obfitujący w niespodzianki, a przez to nerwowy. Nocą późną zagłębiałam się jeszcze w lekturę „Słowika” Kristin Hannah. Musiałam szybko przeczytać, więc przeczytałam, płakałam obficie, gdyż autorce chyba o to chodziło, ale książka nie wywarła na mnie należytego wrażenia. Jak takie teraz bywają bestsellery, to albo ja zatraciłam wyczucie dobrej literatury, albo autorka nie pozwala myśleć, ona każe się wzruszać. Dzieje ruchu oporu we Francji, rola kobiet ale także miłość w różnych odcieniach wyłożono jak kawę na ławę. Oblicza literatury też bywają wypłowiałe. Nie będę ukrywać swoich sądów i opinii. Akty miłosierdzia nie leżą w mojej naturze.
Wracając do nerwowości poranka nadmienię, że musiałam rano biec do lekarza, a później szarpać się z komputerem, który mnie nie chciał wpuścić. Na szczęście przypomniałam sobie rolę klawisza F12 i jakoś dałam sobie radę, ale do tej pory nie wiem, co się stało. Wspomógł mnie później mój nieoceniony kolega, który na wszystko ma radę. Z nerwów właśnie spałam w południe, gdyż głowa mi pękała, a później realizowałam program dnia sprzątając i przestawiając meble. Na tym właśnie polega u mnie dokładne sprzątanie, każdy kącik jest odkurzony i wymyty. Znalazłam kilka metrów kabla i dlatego mogłam przestawić komputer w inne miejsce nie bazując tylko na WI-FI. Potrzebuję nowych wrażeń! Nowe miejsce może je zapewni. Bałam się, że nie dam sobie rady, ale jakoś poszło i jestem z siebie dumna, inaczej znowu 50 zł by mi wyciekło z dziurawej kasy. Pragnienia bywają trudne w realizacji, ale niekiedy znajdują piękny finał.

16 maja 2018
W sanatorium bywa nudno starszym kuracjuszom, dlatego też organizuje się spotkania z ciekawymi ludźmi, sprowadza zespoły, wyświetla filmy i jakoś ich czas się organizuje. Jeden z prelegentów „sprzedających” legendy dotyczące Kujaw uradował nas opowiastką o urodzinach Kazimierza Wielkiego. Przytoczę ją w takiej okrojonej wersji.
Władysław Łokietek wyprawił swoją brzemienną żonę Jadwigę w drogę w celu odbycia porodu poza Inowrocławiem. Kolasa ugrzęzła w błocie na trakcie i musiano przenieść królową do najbliższego domostwa, a była to kuźnia. Rodzicami chrzestnymi zostali mieszkańcy kuźni , gdy tak nakazywał ówczesny zwyczaj - pod czyim dachem dzieciątko przyszło na świat, rodzicami chrzestnymi zostawali gospodarze domostwa.
Nieco inaczej przedstawia fakt narodzin ostatniego Piasta na tronie polskim najwybitniejszy średniowieczny kronikarz polski Jan Długosz. „Dnia 30 kwietnia 1310 r. w mieście Kowalu na ziemi kujawskiej, księżna Jadwiga żona Władysława Łokietka powiła syna Kazimierza, którego urodzenie i kolebkę osądziłem za godne osobnej wzmianki.” Jak było, tak było, ale narodziny Kazimierza związane są z kowalem.
Kuracjusze uczęszczają też masowo na nabożeństwa. Ja także nie zaniedbywałam niedzielnych mszy św. Moim ulubionym kościołem był kościół garnizonowy. W jedną z niedziel natrafiłam na przygotowaną do I Komunii Św. świątynię. Zdziwiły mnie wielce ustawione przed ołtarzem kosze z chlebami. Okazje się, że to tam uświęcony tradycją zwyczaj. Nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Prawdą jest też, że unikam takich nabożeństw, gdyż tłok jest wtedy w kościele, a ja nie mogę przebywać w zatłoczonych pomieszczeniach, może więc nie mam już pełnych informacji na ten temat. Muszę zapytać jak to u nas bywa. I to już naprawdę koniec informacji związany z sanatorium. Wlecze się to za mną i wlecze…

17 maja 2018
Człowiek niekiedy zaskakuje ludzi, mimo że robi to zupełnie nieświadomie. Okazuje się, że nie wszystkich powiadomiłam o wyjeździe do sanatorium i modlono się już o spokój mojej duszy. Czuję się winna, ale przecież czasu nie cofnę. Starość niesie ze sobą widmo śmierci i nie ma na to rady.

Wykorzystując czas jaki mi jeszcze pozostał, postanowiłam zaszaleć. Wczoraj pomalowałam paznokcie u rąk czego już od dziesięcioleci nie robiłam. Mycie, gotowanie, sprzątnie nie sprzyja takim fanaberiom! Powyciągałam z puzder bransoletki i jeszcze to dorzucę! Ręce mi jednak zgrubiały i nie wszystkie dają się zapiąć. Najpierw pójdę w srebro. Będą pasować do moich gołębich włosów. Będę je nosić do mojej bordowej bluzki, którą bardzo lubię – to prezent od mojej córki – i wczoraj koleżanki dyskutantki z DKK też doceniły jej dyskretny urok. Było to trochę uciążliwe, gdyż chciały mi robić zdjęcia i chyba zrobiły. Nie lubię, gdy zbytnio zwraca się na mnie uwagę. Już im wybaczę, ale niech więcej tego nie robią. Nie wiem jak takie przejawy zainteresowania wytrzymują celebrytki. To jest trudne.
Dzisiaj już spokoju posprzątałam balkon, wysiałam nasiona ziół i maciejki. Mam nadzieję, że do października wyrosną piękne rośliny. Opóźnienie wynikło z tego, że nie było mnie w domu, a nie chciałam obarczać córki, aby codziennie przychodziła podlewać. Bez tego i tak by nie wzeszły. Musiałam wszystko robić w rękawiczkach aby nie zniszczyć lakieru na paznokciach, ale i tak lekko się uszkodził. Czuję się jednak elegancka i zadbana, problem w tym, że nie mam teraz komu się zaprezentować, ale trudno, nie 

wszystko w życiu ma się na życzenie.

piątek, 18 maja 2018

Podążałam dzisiejszego ranka uliczkami mojego osiedla kierując się zapachem akacji. Uwielbiam ten duszący aromat. Ominął już mnie gorzki zapach śliw i dlatego wchłaniałam słodkawy zapach akacjowy, lubowałam się powiewami wiatru napełnionego wonią akacji, nie chcąc zatracić tego ulotnego piękna. Serce drżało z radości, że jeszcze mogę kroczyć swobodnie tunelem białych, kwitnących akacjowych drzew i upajać się ich pięknem. Niczego mi nie brakuje, jestem szczęśliwa, a takie chwile nie bywają codziennością.
Po obiedzie spędziłam dosyć dużo czasu starając się uporządkować moją stronę. Zablokowane zostały skrypty i żądają odpłatności, aby je uaktywnić. Nie mam na to ochoty, wolę kupić truskawek, nadchodzi już sezon! Przeniosłam część materiałów zapisanych w HTML z prawej na lewą stronę, ale musiałam wszystko przerobić. Chodzi o moją aktywność w internecie, gdyż po prawej stronie były zakodowane aktywne linki niewidoczne po zablokowaniu. Odkryłam przez przypadek część moich wierszyków zapisanych pod nickiem donna lukrecja. Jeden z nich umieściłam z prawej strony jako wierszyk o szczęściu. Oj, kiedyś działo się tutaj działo, a teraz stwierdziliśmy z moim kompanem internetowym, że gdybyśmy musieli robić to, co było naszym polem działania dziesięć lat temu, nie dalibyśmy sobie chyba rady. Kiedyś ciekawość świata i sprawniejszy umysł pozwalał hasać po internecie, teraz już tylko robi się to, co się umie i nowe zadania człowieka przerażają. Jakoś sobie poradziłam ze zmianami, ale bywa to coraz trudniejsze.

20 maja 2018

To, że słowa rzucone niby mimochodem przez osobę „życzliwą” mogą zaboleć, nie jest tajemnicą. Nikt się na nie nie uodporni. Są powodem do rozmyślań, szukaniem oznak prawdziwości, wracaniem do przeszłości. Mogą zatruć życie i zatruwają. Nic nie da branie wszystkiego na zdrowy rozum, to nic nie daje. Jad został zasiany, przenika do krwi, boli i cierpi człowiek nic nie winny, a jednak poczuwający się do winy. Powinno powiedzieć się wprost, to co chcemy przekazać, ale odwagi brak. Lepiej jątrzyć, wyprzeć się później wszystkiego zwalając na kogoś innego ciężar odpowiedzialności, zaprzeczając faktom. Ktoś traci spokój, ale ktoś inny ma satysfakcję, że namieszał. Boże odpuść winy tym co błądzą, także intrygantom i tym, którzy cierpią, gdyż jakaś wina w tym wszystkim jest też po ich stronie. 

21 maja 2018

Nie wiem dlaczego zasługuję na takie krzywdzące opinie! Co ja takiego zrobiłam?! Powód jak zawsze jakiś jest, jak się chce go znaleźć. Aby zmazać domniemane winy podaję informacje odnośnie opłat tv. Może to mnie podratuje w oczach oskarżycieli.
„ osoby, które ukończyły 60 lat oraz mają prawo do emerytury, której wysokość nie przekracza
miesięcznie kwoty 50% przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce narodowej w roku poprzedzającym, ogłaszanego przez Prezesa GUS…”
Uważałam, że mieszczę się w tej grupie i przestałam płacić. Nie dopełniłam jednak formalności i dzisiaj dostałam do zapłacenia sumę prawie 1000 zł, jako za trzy lata mogą dochodzić spłaty długu jaki się uzbierał. Dlaczego dopiero teraz się dopatrzyli moich zobowiązań, nie wiem. Po 75 roku wszyscy są zwolnieni.
Jestem trochę nerwowa, będę się odwoływać. Dla mnie to niebagatelna suma, tym bardziej, że miałam prawo do zwolnienia od opłaty. Piszę o tym, gdyż obowiązuje to już od 2005 roku. Tak to już jest, że prawo trzeba znać i dopełniać jego wykonania. Wystarczyło iść na pocztę i przedstawić wypis wypłaty emerytury. Piszę to ku przestrodze, może komuś się przyda. Teraz już nie będzie zmiłuj się, państwo potrzebuje pieniędzy i wyegzekwuje wszystkie zobowiązania, i słusznie.

22 maja 2018
Trochę mi smutno, ale przecież nie będę płakać. Moje decyzje, moja odpowiedzialność. Pisma wysłałam i poczekam na odpowiedź. Trzeba będzie zapłacić, to zapłacę. Ci co nie płacili wcale na rzecz RTV, mogą spać spokojnie, nikt się nimi nie interesuje. To jest sprawiedliwość społeczna. Najwyżej doświadczę zaburzeń w sferze bakteryjnej jelit. To ostatnio modny temat. Mikroby mają na nasze działania, emocje i uczucia większy wpływ, niż do tej pory się wydawało, choć to nie jest nowy temat.

http://www.racjonalista.pl/kk.php/s,10167

„O ile dość łatwo jest nam sobie wyobrazić związek mikrobiomu ze schorzeniami związanymi bezpośrednio z układem pokarmowym, o tyle potrzeba dużej dozy wyobraźni — nawet u naukowca — aby zacząć badać relacje między florą bakteryjną jelit, a mózgiem, a co za tym idzie — naszym zdrowiem psychicznym. Chociaż...może odkrywamy na nowo coś, co wiadomo było już tysiące lat temu? Pamiętajmy, że dla starożytnych Egipcjan to nie głowa, a jama brzuszna była siedliskiem wszelkich uczuć, emocji i pragnień. Znalazło to zresztą odzwierciedlenie w rytuałach pogrzebowych — mózg wyrzucany był do śmieci, natomiast jelita i żołądek były składane na wieczność do urn kanopskich.”
Bakterie mają wpływ nawet na stan naszych uczuć! Ciekawa propozycja autora artykułu bardzo mnie ubawiła. „ …czy dostępne będą kiedyś spersonalizowane szczepionki probiotykowe, które będą mogły zmienić postrzeganie konkretnej osoby? Albo czy w czasie pocałunku przekazujemy jakieś własne bakterie, które mogą przetrwać, a nawet zasiedlić jelito drugiej osoby? Sporo wyzwań przed nami..”
Gdyby było to w przyszłości możliwe, nie było by możliwości oszukiwać zawierając związek na bazie majątku lub poprawy statusu społecznego. Chcesz się zakochać, wprowadzasz odpowiednie bakterie do jelit i już płoniesz! To jest wielkie wezwanie dla ludzkości, dbać o bakterie w swoim przewodzie pokarmowym.

23 maja 2018
Jesteśmy jacy jesteśmy, nie mamy wpływu na naszą orientację seksualną, wygląd – tutaj możemy trochę zadziałać, wymaga to jednak wytrwałości – nasz tembr głosu też jest ważny. Głęboki baryton u mężczyzny robi na kobietach duże wrażenie. Gorzej, gdy takim głosem przemawia kobieta, a na starość to się zdarza. Z pewnymi sprawami musimy się w życiu pogodzić i nadrabiać niedostatki miłym usposobieniem i mądrością życiową.
Przykładem dla mnie jest papież Franciszek. Podchodzi do życia i ludzi z miłością, nikogo nie potępia, no chyba że gani za złe zachowanie, ale to już inna sprawa. Kościół powinien być dla wszystkich, dla tych co błądzą także, a już szczególnie nie powinien odtrącać ludzi, którzy nic nie zawinili, a są inni.
„Podczas osobistego spotkania z Ojcem Świętym Juan Carlos Cruz opowiedział mu o swoim homoseksualizmie i nadużyciach, jakich dopuścił się wobec niego chilijski duchowny Fernando Karadima. W odpowiedzi na wyznanie, papież miał usłyszeć od papieża: "Juanie Carlosie, to, że jesteś gejem, nie ma znaczenia. Bóg kocha cię takiego, jakim jesteś. Papież również cię kocha. Ty także powinieneś kochać siebie i nie martwić się tym, co mówią ludzie" – opowiadał w wywiadzie dla CNN Cruz.
Dla mnie to jest słuszne podejście do ludzi i życia. Przecież nikt by nie chciał, w każdym razie nie ja, być zawistnym, złośliwym, krzywdzącym innych człowiekiem. Jeśli tak się niechcący zdarzy, zawsze nad tym ubolewam. Pamiętam staruszka księdza, który mówił: „A kim ja jestem, abym was osądzał?” Ludziom trzeba pomagać, a nie ich osądzać. Trzeba też zdawać sobie sprawę z tego, że opinia o innym człowieku też jest formą oceny. No ale wypowiadanie się o kimś nieprzychylnie jest dowartościowywaniem samego siebie. Działa się wtedy z pozycji, ja jestem lepszy, tylko co do tego, w tym kontekście, nie ma pewności.
Przemawiam jak misjonarka, tak mi się wydaje. Może by był to sposób na dalsze życie?! Królowa Jadwiga, żona Łokietka, też oddała się życiu zakonnemu na starość. Trzeba się nad tym zastanowić. 

24 maja 2018
Mam go! Zatrzyma się u mnie dwa tygodnie.( Pies został w domu pod opieką kogoś innego.) To piękny, rudy kot, Kiszot! Zna mnie przecież, niejedno razem przeżyliśmy. Jego przyjaciółka Kiczka odeszła do kociej wieczności opłakana i pogrzebana z godnością. Ja byłam akurat w sanatorium. Każda śmierć jest przykra, a ta tym bardziej. Jest mi nijako, gdyż wiedziałam że koty zagoszczą u mnie, Kicia była już słaba i chora i najbardziej bałam się że skona na moich rękach, a ja się śmierci boję. Miałam już koci pochówek i bałabym się powtórzenia. Powiedziałam, że jak ma się to stać, niech się stanie gdy mnie nie będzie, i tak było. Biedna Kicia.
Kiszot jest teraz sam i przechodzi kocią żałobę, jest rozdrażniony i sam nie wie czego chce. To znaczy wie, jest asertywny jak każdy kot, a on szczególnie. Trochę się zmienił. Miał pięć kropek na nosku, a teraz po przebytej nosówce ma tylko trzy i nosek mu przybladł. Dzisiaj od rana chodził po domu, domagał się głaskania, wyjścia na balkon, zmieniał miejsca odpoczynku i wpadłam na pomysł, że mogę mu pomóc. Włączyłam Mozarta! Najpierw postawił uszy do góry, a później przewrócił się na grzbiet, uniósł nóżki i zasnął jak niemowlę. Po południu znalazł sobie kryjówkę. Kanapę i fotel okryłam kocami i narzutami aby nie mógł drapać, zanurzył się więc w okrycia fotela i odpoczywał. Odstąpiłam mu więc fotel, gdyż przecież zobowiązałam się dbać o jego wygody i teraz sama siedzę na fotelu od komputera. Mam przynajmniej towarzystwo, jest z kim pogadać, ktoś miauknie, spojrzy, biegnie pokazując, że chce wyjść, jeść i nadstawia grzbiet do głaskania. Tęskni za swoją panią,  to normalne, ja jestem tylko zastępczą nianią. Zawsze druga. Cieszę się i z tego.

25 maja 2018
"Kwiat Śniegu i sekretny wachlarz" przeczytałam już drugi raz. Lubię się wzruszać i pochylać nad dziewczęcą przyjaźnią, meandrami ludzkich przeznaczeń. Zaraz obejrzę film, jest dostępny na stronie https://www.cda.pl/video/9920657e
Najbardziej uderzyła mnie sprawa poświęcenia kobiet, znoszenia bólu i narażanie życia aby tylko podobać się mężczyznom. Krępowanie nóg małym dziewczynkom, aby osiągnąć doskonały kształt stopy długości od 7 do 10 cm, miał zapewnić dobre zamążpójście i szczęście w życiu. Dziesięć centymetrów stopa!!! Trzeba było łamać kości. Kobieta ma palce pod spodem stopy. Mężczyźni byli podekscytowani takimi stopami kobiet odzianymi w czerwone buciki. Takie kobiety stawały się kalekami. Nie były zdolne do dłuższych podróży. Wiele z nich umierało na skutek zakażeń. Czego to kobiety nie robią aby się wkraść w łaski mężczyzn. Nie tyko w Chinach. Podporządkowanie się modzie jest przecież na porządku dziennym. Proszę spojrzeć na taką zdeformowaną stopę, która całe życie musiała być krępowana bandażami, aby podniecać męża, a jak coś poszło nie tak to mąż brał sobie konkubiny różnych stopni. Kobiety o normalnych stopach były służącymi i konkubinami do powszechnego użytku. Szczerze powiedziawszy wolałabym m być służącą, niż miałabym znosić takie męki całe życie.
26 maja 2018
Dla Was Matki piosenka w wykonaniu młodych ludzi, wzruszająca i szczera.

Siedzę dzisiaj w domu z kotem, tak się złożyło, ale życzenia i prezenty przyjmowałam już wcześniej. Nawet konwalie były. Myślę o mojej Mamie, o jej dobrym sercu i poświęceniu. Bycie mamą niesie z sobą radość, ale i troski, niepokój o dzieci, i niekiedy niemożliwość rady i pomocy. Dzisiaj jednak możemy tylko cieszyć się z tego, co dobre w życiu, patrzeć na dzieci i wnuki, życzyć mi zdrowia i pomyślności.
Kubeczki, które dostałam od córek z okazji dzisiejszego święta, symboliczne, z konwaliami i dedykacją. Naniosły mi prezentów, w tym smartfon będący platformą nieustannych ćwiczeń z mojej strony. Dzieci lepiej wiedzą, co matce potrzebne! Mam nadzieję, że dam sobie ze wszystkim radę. Opanowałam komputer, o ile da się go w pełni opanować, muszę i ze smartfonem sobie poradzić.
Słucham, słucham i wierzyć mi się nie chce, że tak mogą śpiewać! Jaka to muzykalna rodzina Kaczmarków z Koluszek. 
www.youtube.com/watch

27 maja 2018
Jeżeli się człowiek za bardzo przywiąże do siebie w jakimś okresie, gdy czuł się świetnie, wyglądał wspaniale i nie może się od tego widoku odczepić – to dramat. J. Gajos
Taka wyręka bardzo byłaby mile widziana!!!
Ja się nie przywiązuję, no chyba że do starości. Mam w domu atrybut staruszki - pięknego kota Kiszota! Kiszocik ma swoje wymagania i zdecydowanie je forsuje. Wczoraj spał na moim, już nie moim fotelu, po trudach naszego wspólnego odkurzania, a wieczorem zażyczył sobie wypoczynku w miłym chłodzie nocy na balkonie. Najpierw trzymałam go na rękach aby podziwiał krajobraz, ale później ułożyłam go na parapecie, gdyż swoje waży, i spędziliśmy upojny wieczór pod niebem pełnym gwiazd, okraszonym blaskiem księżyca w pełni. Stałam przy nim i gładziłam go z czułością po futrze na grzbiecie i pod bródką. Nie dał się zdjąć z miłego jego sercu miejsca mrucząc nieprzychylnie na każdą próbę zakończenia wieczornego relaksu. Spoglądałam już tęsknie na ciemnozieloną głębię drzew pokrytych mrokiem nocy, na drgające w leciutkim podmuchu wiatru liście, na wieczorną ciszę zaklętą w równych rzędach goździków, irysów i rozwijających się peonii i marzyłam o tym, aby nareszcie zakończyć nasze wspólne wieczorne bycie. W końcu trochę przemocą, trochę perswazją skłoniłam go do wejścia do pokoju. Usiadłam jeszcze do komputera aby wyrównać emocje, słuchałam śpiewu rodziny Kaczmarków, a później w łóżku oddałam się lekturze, aż grubo po północy zasnęłam. Rankiem, tak wczesnym, że nie pamiętam dawno takiej rannej rosy próbującej ogarnąć ziemię w czasie nawiedzającej nas suszy, była to raczej sina mgła, zostałam poderwana z łóżka nieustępliwym miauczeniem! Wstałam, nakarmiłam, wygłaskałam – na balkonie także,  i myślałam że nareszcie położę się spać, ale to było marzenie. Co chwilę w mojej sypialni rozlegał się miauk, więc wstałam, zdwoiłam starania i teraz pan Kiszot śpi słodko, a ja nie wiem czy uda mi się dojść do łóżka… Na każdą próbę zmiany miejsca budzi się i wszystko zaczyna się od nowa. Usiadłam więc do komputera i dzielę się z Wami moją radością i niewyspaniem. Ja bardzo go lubię, ma takie mądre oczy, jest miły w dotyku, tylko że ja prowadzę inny tryb życia. Dostosuję się jednak do jego przyzwyczajeń, niech będzie zadowolony. 
Ze zwierzaczkami to jest tak, że nigdy nie wyrastają z dzieciństwa i potrzebują starań. Dziecko rośnie, szuka swojego miejsca w życiu i nie musisz już czuwać w dzień i w nocy, a kotuś przeciwnie, zawsze jest gotowy do przyjmowanie twoich starań i zabiegów. Ja chyba dostałabym choroby nerwowej, gdyby ktoś mnie tak ciągle dotykał, a Kiszot nie, on lubi to i nie rezygnuje. Jestem jego narzędziem i niewolnicą, czuję się prawie szczęśliwa, gdy mogę mu służyć i spełniać jego zachcianki, uf!

28 maja 2018
Niech Cohen ukołysze moją skołataną duszę! Znowu mam rehabilitację, dwa tygodnie odwiedzin w przychodni, a przy okazji bazarek i świeże truskawki. Dobre, ale nie takie aromatyczne jak prosto z ogródka. Póki sezon, trzeba jeść. Przetworów nie robię, jakoś nie lubię truskawek w słoikach.
Kiciorek wyczesany, nakarmiony i przytulany ponad miarę chyba, zasnął. Mam pięć minut dla siebie. Balkon ocieniłam, czeka na mnie w majowym upale, a ja podzielę się moimi przemyśleniami. Marcinkami, które poprzesadzałam, gdyż zrobiła się ich duża, gęsta kępa, rozdaje sąsiadom. Zamówione zostawiam do przyjazdu zamawiających.
- Współczuję rodzinom i osobom niepełnosprawnym. Dobrze, że zakończyli protest w sejmie. To męka dla nich i ich opiekunów. Powinni być wspomagani przez państwo, tylko nie wiem czy budżet państwa jest z gumy i czy zdoła to wszystkich udźwignąć. Nie wiemy jaki jest stan długów państwowych i co będzie, gdy będziemy żyć znowu ponad stan, jak za Gierka? Pomagać tym ludziom trzeba, ale na miarę tego co mamy. PiS teraz wie chyba jak to jest, gdy wszyscy wszystko krytykują. Oni mają swoje za uszami i tego im nie zapomnę.
- Seria podpaleń przetacza się przez Polskę. Chiny nie biorą śmieci z zachodu, a Polacy tak i robią na tym interes, a później podpala ktoś cały ten bajzel, właściciele ulatniają się, a pieniądze zostają w ich kieszeni. To chyba śmierdzący interes. Na dodatek ktoś usiłował podpalić dom posła Krzysztofa Brejzy w Inowrocławiu! Do czego to ludzie się posuwają, wstyd i głupota.
- Żar leje się z nieba i będzie się lał! Przyroda odchodzi od utartych standardów, akacje kwitły w czerwcu, a teraz już w maju uporały się z kwitnieniem. Dzikie róże, do których mam szczególny sentyment, kwitły na Jana w czerwcu, a teraz już w maju wącham je bez skrepowania. Najgorsza sprawa, że miód się zupełnie przemieszał. Wczoraj nasz nieoceniony dostawca miodu – a miód ma wyborny! – objaśnił mnie, że rzepak będzie z akacją, a lipa nie wiadomo z czym, gdyż jeszcze nie zakwitła! Trudno, będziemy mieć wielokwiaty z dominacją smaków.
Teraz idę do Kiszotka na balkon i poczytam sobie, zjem koktajl truskawkowy, może się zdrzemnę… Mogę to zrobić z czystym sumieniem, jestem staruszką.

29 maja 2018
"Sztuka operuje p o z o r e m j a k o p o z o r e m, a zatem n i e chce łudzić, j e s t p r a w d z i w a.[...] Tylko ktoś, kto umiałby rozważać cały świat j a k o p o z ó r , byłby zdolny oglądać ów świat bez pragnień i popędów - artysta i filozof. Tu popęd ustaje. Dopóki doszukuje się w świecie prawdy, ulega się dominacji popędów, kto jednak chce p r z y j e m o ś c i, a nie prawdy, ten chce wiary w prawdę, a więc przyjemnościowych skutków tej wiary. Ś W I A T J A K O P O Z Ó R - święty, artysta, filozof." Friedrich NIETZSCHE.
Prawda jakie mądre! Należy przeczytać dwa razy, aby pojąć sens. Ja wybieram przyjemność, prawda mnie już nie zbawi. Chciałam dzisiaj zaznać rozkoszy rannego snu, ale kot Kiszot i panowie, którzy zabrali się wczesnym rankiem do zakładania chodnika pod moimi oknami, uniemożliwili mi spanie. Skupiłam się więc na moim obecnym przyjacielu i jego potrzebach. Posiadanie wielu przyjaciół wcale nie jest synonimem szczęścia. Jeden dobry przyjaciel wystarczy. Oddaję mu serce i duszę i co mnie spotyka – postawa roszczeniowa, baw się ze mną, głaszcz mnie, opiekuj się mną. Nie mam żalu, co chciałam, to mam. Najważniejsze jest dobro kota.
Już nie raz w życiu spotkała mnie taka wdzięczność, czarna wdzięczność. Wiedziałam, że trzeba pomóc. Gładziłam kota, przytulałam, tłumaczyłam i tym sposobem, kiedy kot stanął na nogi, kota się pozbyłam, tzn. kot prysnął i kota nie było. Postanowiłam nie przywiązywać się do takich kotów. Kot chadza swoimi drogami i niech chadza, szczęśliwej drogi kocie.
Jest tak gorąco, że wszystkie rolety spuszczone, laptop odmawia współpracy, nie pociągnę więc dalej tematu, techniczne jest to niemożliwe. Na zdjęciu kot wieczorową porą. Jak zwykle nie chce wejść do domu, a ja boję się spać na balkonie. Mam wewnętrzne opory, boję się że jakiś robal na mnie wejdzie… Krzyki w nocy na balkonie nie są mile słyszane, nie będę więc ryzykować.

30 maja 2018
Obserwowałam wyjątkową pełnię księżyca – Flower Moon! Uznawana jest ona za czas przemian duchowych i fizycznych. Dokładnie tak, jak sama wiosna, w czasie której rozkwitają kwiaty i świat budzi się do życia po długiej zimie. Dla mnie pełnia księżyca jest dosyć męcząca, nie mogę spać, jestem trochę rozkojarzona, poddenerwowana. Potężna siła księżyca jest w stanie poruszyć oceany w czasie przypływu i odpływu, a w naszym organizmie kieruje ruchem płynów. Podziwiałam świecącą tarczę w pełniej okazałości i skojarzyłam sobie z mądrością Fejsa, który orzekł mnie księżniczką kwiatuszków polnych. W tym akurat miał rację. Może na moje imieniny jakaś dobra dusza zjawi się z wiązanką polnego kwiecia. Byłabym szczęśliwa.
Dla seniorów mam propozycję nie do odrzucenia. Człowiek starzeje się od rąk! Często nasze ręce są zmęczone zmianami reumatycznymi. Przyda im się masaż, który ma także wpływ na nasze bolączki starcze. Kupiłam sobie oliwkę dla dzieci, smaruję nią całe ręce, a dłonie w szczególności, i oglądając film lub gapiąc się na księżyc wędrujący po rozgwieżdżonym niebie, masuję moje palce i ręce. To sprawdza się, wierzcie mi. Zachęcam do działania. Jeszcze mi podziękujecie za radę. Trochę się przy tych obrazkach  napracowałam, ale czego się nie robi dla przyjaciół!

1. Kciuk kontroluje niepokój i ból głowy. Uciskaj go delikatnie 5 minut, zlikwidujesz dolegliwości.

2. Palec wskazujący odpowiada za ból mięśni, pleców, a także za takie uczucia jak strach, zakłopotanie czy rozczarowanie. Uciskaj 5 minut.

3. Środkowy palec. Uciskaj go gdy czujesz irytację lub zmęczenie. Działa to uspakajająco i zmniejsza ciśnienie krwi.


4. Serdeczny, uciskanie go ułatwia trawienie, metabolizm.

5. Mały palec kontroluje twoją samoocenę, nerwowość i stres. Jeśli brakuje minut ci wiary w siebie masuj mały palec

6. Uciskaj dłoń palcami drugiej ręki, ukoisz nerwy, uporasz się z zaparciami i biegunką.

7. Takie ułożenie dłoni ułożenie dłoni ułatwia koncentrację, poprawia krążenie.

Ja masuję po 2 minuty, może dojdę do pięciu minut na każdy palec, ale na tym etapie, to dla mnie trochę za męczące.

31 maja 2018
Poszłam do kościoła i na procesję, z parasolką w ręce! Szukałam przewiewów i nie wchodziłam do wnętrza  kościoła. Widok nie był zachęcający. Wychodziły panie młode i starsze, twarze ich były blade jak płótno, pot rosił skronie. Nie ryzykowałam, gdyż ze mną byłoby to samo, ja już znam to uczucie. Na podeście schodów układano co bardziej nieprzytomne osoby. Ubrana byłam lekko i przewiewnie, nic nie przylegało do ciała. Szłam z procesją pełna oddania, gdyż pomyślałam sobie, że nie wiadomo ile razy jeszcze mi się to uda. Później w domu tylko odpoczywam, spałam i Kiszot także. Budziłam się, moczyłam ręczniczek w zimnej wodzie i przecierałam to rude futro. Natura popełniła chyba jakiś błąd. Kto to słyszał aby odziewać się w futro latem i to w takie upały. Sama też piłam do utraty przytomności i zraszałam się wodą. Przed wieczorem zmyłam podłogi i dywany. Trochę się ochłodziło. 
Bałabym się w taki upał wybrać w podróż, stanowczo jest mi zbyt ciepło. Mam jednak pomysł na podróż czasoprzestrzenną.
Uczeni z Triestu starają się udowodnić, że „… że w środku Drogi Mlecznej, w ciemnej materii, może istnieć tunel czasoprzestrzenny prowadzący do innych galaktyk. To tunele czasoprzestrzenne – tak zwane mosty Einsteina-Rosena – mogą znajdować się w Drodze Mlecznej, w ciemnej materii. Astrofizycy podkreślają, że wyniki ich badań nie są twardym dowodem na ich istnienie, ale nie wykluczają występowania tuneli czasoprzestrzennych w większości spiralnych galaktyk takich jak Droga Mleczna. Paliwo do budowy i zasilania tunelu może dostarczyć ciemna materia.
…Hipotetyczne tunele czasoprzestrzenne, tzw. wormhole, o których mówi się w teorii, polegają na tym, że istnieje obszar, który jest wejściem tego tunelu i drugi obszar, który jest wyjściem. Są one tak połączone, że tunel jest krótszy niż odległość pomiędzy nimi. W tym sensie można byłoby podróżować na duże odległości, przechodząc przez ten tunel w bardzo krótkim czasie.”
http://dobrewiadomosci.net.pl/24733-w-srodku-drogi-mlecznej-moze-istniec-tunel-czasoprzestrzenny-prowadzacy-do-innych-galaktyk/
Podaję link do tego artykułu, gdyż są tacy, którzy o to proszą, ale ja przecież nie piszę tutaj pracy naukowej, gdy ktoś się interesuje tematem, to sam znajdzie dojście, prawda? Oto czarna dziura, znaleźć tunel i przemknąć do innej galaktyki, to byłaby frajda.
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja