wrzesień 2018
1 września 2018
"Pamiętnik: ta część naszego życia, którą możemy opowiedzieć nie rumieniąc się." Czesław Miłosz
Spojrzałam dzisiaj na moje dniewnikowe zapiski z nutą nostalgii. Tyle lat już minęło, a ja ciągnę notatki staruszki. Oczywiście pisałam tutaj to, co chciałam napisać. Życie biegło sobie swoim torem, było lepiej i gorzej, trochę łez i uśmiechów garść, ale nie żałuję, że odkryłam swoje doznania. Mam swoich zwolenników, ulewających żółć też mam, jakże mogło by być inaczej. To, że moje szczere wypowiedzi niekiedy ludziom pomogły, jest dla mnie wystarczającym zadośćuczynieniem. Samą mnie zdumiewa różnorodność wątków jakie poruszałam. To chyba dobrze, gdyż według mnie życie w każdym aspekcie warte jest pochylenia się nad jego przebiegiem.
Różnimy się przecież, na to nie ma rady. Warunki w jakich żyjemy mają wpływ na nasze nastawienie do rzeczywistości, przeżycia rzeźbią człowieka, jego sylwetkę, kształtują charakter. Nie ma sensu pamiętać tego, co było złe, co nas gnębiło i niszczyło, trzeba to zagrzebać w niepamięci i cieszyć się każdym dniem, gdyż nikt z nas nie wie, ile tych dni jeszcze będzie. Snujmy marzenia, gdyż: „Starość zaczyna się wtedy, gdy miejsce marzeń zajmują wspomnienia” Ryszard Podlewski. 

2 września 2018
Starożytna mądrość: Niech miłość i wierność cię nie opuszczą, przymocuj je sobie do szyi, na tablicy serca je wypisz, a znajdziesz uznanie i łaskę w oczach Boga i ludzi. Dodałabym - dopisz mądrość! Gdy słyszę, że starość niesie z sobą mądrość, trochę mnie to onieśmiela. W swoim życiu tylko raz jesteśmy starzy i skąd niby mamy wiedzieć, jak się wpisać w ten trudny dla człowieka okres?! Chyba zrobiłam głupstwo i niech tutaj publicznie się pokajam. To, że mam rację, to nie znaczy, że mam prawo ją manifestować.
Wczoraj na Facebooku wyskoczyła mi jakaś grupa 60+. Myślę sobie, w sam raz dla mnie, choć tak naprawdę powinnam założyć grupę 70+, ale dam sobie spokój, dosyć mam pracy ze swoimi stronami. Zgłosiłam się, przyjęto mnie i od razu podpadłam. Nie wiem dlaczego ludzie w tym wieku na tej stronie mają o swoim wyglądzie zewnętrznym tak dobre mniemanie - zobaczcie jak super wyglądam powtarza się bardzo często. Nieopacznie, wiedziona impulsem, napisałam, że to nie do końca prawda. Na starość wygląda się tak, jak wyglądają starzy ludzie, trochę lepiej, trochę gorzej, ale atrybuty starości wybijają się na plan pierwszy. Niekiedy geny trochę pomagają. Fakt, że jak byłaś zgrabna za młodu to i na starość jakoś się trzymasz. Nie mówię o mężczyznach, oni mają o sobie zawsze dobre mniemanie!!! Mogłam napisać to prywatnie, albo dać sobie spokój. Ktoś chyba jednak tych ludzi powinien sprowadzić na ziemię. Takie pławienie się w dobrych opiniach o sobie jest trochę dziwne, a wpisy pod zdjęciem są z natury rzeczy czystym pochlebstwem i należy sobie z tego zdawać sprawę. Niby co mają napisać, wyglądasz jak stara kobieta, zadbana, ale stara?! Starość nie jest piękna, nikt mi tego nie wmówi.
Dzisiejsza Ewangelia według Św. Marka wsparła mnie trochę «Słuchajcie Mnie, wszyscy, i zrozumcie! Nic nie wchodzi z zewnątrz w człowieka, co mogłoby uczynić go nieczystym; lecz to, co wychodzi z człowieka, to czyni człowieka nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym». Niby mam rację, ale to co napisałam mnie gnębi i czuje się się z tym źle.
Pojechałam na grzyby, ale grzybów nie uświadczysz, bardzo sucho, a we mnie pragnienie ujrzenia prawdziwka czy podgrzybka jest tak silne, że moje serce drży na samą myśl, że mogłabym gdzieś wypatrzeć ulubieńca.
Na pocieszenie przywiozłam bukiet leśnych kwiatów, niech będzie przy mnie i łagodzi moją tęsknotę. Dlaczego deszcze omijają właśnie nasz teren? Niech już nadejdzie czas deszczowy i las zaroi się od grzybów.  Będę szczęśliwa, stara, ale szczęśliwa. Gdzie te czasy Mickiewicza wypisane piórem -  
Panienki za wysmukłym gonią borowikiem, 
Którego pieśń nazywa grzybów pułkownikiem. 
Wszyscy dybią na rydza; ten wzrostem skromniejszy 
I mniej sławny w piosenkach, za to najsmaczniejszy, 
Czy świeży, czy solony, czy jesiennej pory, 
Czy zimą. Ale Wojski zbierał muchomory.

 
3 września 2018
Wybory samorządowe niedługo. Politycy prześcigają się w pomysłach zyskania zwolenników dla swoich partii. Osobiście jestem oszołomiona wypowiedziami i czynami niektórych osób.
Ani prezydent ani premier do krasomówców nie należą, wypowiedzi publiczne kosztują ich dużo trudu, tym bardziej, że sprawy jakie głoszą zdumiewają słuchaczy. Opozycja się nie wypowiada, nie ma chyba co mówić!
Zacznę od rękoczynów. Do zdarzenia doszło w sobotę w trakcie obchodów Dnia Weterana. Na placu Piłsudskiego w Warszawie zgromadziła się grupa osób skandujących "konstytucja". W pewnym momencie do barierek, przy których stali demonstrujący, podeszła kobieta, która otwartą dłonią uderzyła jedną z demonstrujących w twarz. Z jej ust padają słowa: "zamknij się, głupia babo".
Już dziennikarz oberwał krzyżem po głowie od uczestniczki miesięcznic, teraz „urzędniczka państwowa Dominika Arendt-Wittchen, była już pełnomocniczka wojewody dolnośląskiego do spraw obchodów stulecia odzyskania niepodległości zamanifestowała swoją pozycję polityczną.” Teraz każdy zrozumie, nie podporządkujesz się, to oberwiesz i już. Proponuję hasło: Na 100-lecie sto ciosów w mordę dla niepokornych!
W Warszawie przemówił prezes Jarosław. Nie ma już wątpliwości, tylko ci samorządowcy, którzy popierają PiS i nie będą warczeć na rząd zyskają dotacje! Nie wiem więc po co wybory, czyż nie taniej by było, gdyby obsadzono urzędy swoimi ludźmi?!
Premier Morawiecki będzie dwa miesiące w trasie, kto więc będzie rządził w państwie? Jak tak długo wszystko się utrzyma bez premiera, po co więc premier? Szkoda człowieka, wymyśla już takie hocki-klocki, że nie wiadomo co myśleć. A prezydent jak się zdenerwował w czasie przemówienia w szkole w Gdańsku, żona go szarpała za mankiet, a on nie mógł się pohamować od wyrzucenia z wnętrza swoich żalów.
Dzisiaj rozpoczęcie roku szkolnego i p. Beata też jest zdenerwowana i w głowie jej się nie mieści, że tak można witać urzędnika państwowego, buczeć i krzyczeć – konstytucja. I tak rzekła do dziatek; naprawdę niczym innym się nie przejmujcie, a my dorośli zrobimy wszystko, żebyście byli bezpieczni, żebyście byli szczęśliwi w każdej szkole w całym naszym pięknym kraju – powiedziała.
Niedawno jeszcze mówiła, że Polska jest w ruinie, a teraz ruiny zniknęły?! Nasz kraj wypiękniał, gdyż ma pięknych urzędników. Ja nie chcę odbierać zasług PiS-owi, ale niech nie gadają bzdur i przypomną sobie, co wyprawiali, gdy PO była u władzy. 

4 września 2018
Stan prac hydraulicznych na dzień dzisiejszy!
Jestem rozkojarzona, zdenerwowana i tak naprawdę nie-do-życia. Dzisiaj kabina prysznicowa poszła do śmietnika! Nie dało się nic z niej wycisnąć. Cieszę się, że już zrobiłam decydujący krok i prace rozpoczęte, ale nerwy mam rozklekotane, kasę też. Niewiele ponad demontaż kabiny zrobione zostało z bardzo prozaicznych powodów. Rozstawy poprzednich otworów się jakoś tam nie zgadzały i wymagało to korekty odległości przy zamontowaniu głowicy. Druga sprawa to gniazdko u góry ściany. Poprzednia kabina miała radio! Licho wie po co komu radio w kabinie, gdzie mam się myć. Zresztą popsuło się i niewiele z niego mogłam korzystać. Trzeba było wzywać elektryka z wykrywaczem przewodów które ukryte są pod kafelkami tak zręcznie, że nie da się tego wiodącego do gniazdka odciąć. Wiem już gdzie przewód został przeciągnięty i mam nadzieję, że teraz już będzie można wiercić otwory do zamontowania drążka do zasłony prysznicowej i innych akcesoriów niezbędnych staruszce do bezpiecznego wejścia do kabiny. To było ważne, ale mnie zachwycił i wzruszył elektryk, starszy pan, taka chodząca dobroć i chęć służenia ludziom. Nie wziął ani grosza i jeszcze powiedział mi, że współczuje mi przejść z tłukącym się szkłem. Byłam mu naprawdę wdzięczna i wzruszona niepomiernie. Majątku to się nie dorobi, ale ludzie będą go wspominać z radością, że tacy ludzie są jeszcze na świecie.
Zupełnie inaczej miała się wczoraj sprawa bazarku. Musiałam kupić sobie nowe spodnie na grzybobranie, gdyż stare „rozlazły” się zupełnie i musiałam wyrzucić. Nawet cerować nie było co. Muszę mieć  spodnie bez zapinania na zamki, paski, gdyż ucisk na żołądek nie pozwala mi schylać się raz po raz przy zbieraniu grzybów. Wybuliłam więc 25 zł i kupiłam takie jakie chciałam, a odkładać nie mogłam, gdyż pan z całym tym kramem nigdy nie wiadomo kiedy u nas będzie. Obskakuje chyba wszystkie bazarki w okolicy. Wybieram więc te porcięta, przykładam do swojej staruszkowatej figury, rozmiary jakieś kosmiczne i wierzyć mi się nie chce, że ja mam nosić 3XL-4XL.  Tłumaczę, że jeszcze nie miałam takich rozmiarów, ale on twierdzi, że wie co mówi. To są podobno jakieś inne oznakowania i dodaje: - No, proszę pani, brzuszek to już widać, że pani się zaokrągla! To już mnie wprawiło w wisielczy humor. Mnie, staruszce, sprzedawca opowiada o moim brzuszku! Kupiłam te spodnie i jestem z nich bardzo zadowolona, ale tego brzuszka to już mu nie zapomnę. :)

 
5 września 2018
Same złe wieści! Remont się wlecze, niepewność i nerwówka. Nie daję sobie z tym wszystkim rady. Jestem mało odporna na sytuacje, gdzie nie mogę działać zgodnie z planem. W tv też nie lepiej. Moje ulubione seriale zniechęciły mnie w związku ze zmianą obsady. W „Koronie królów” Mateusz Król odszedł a Andrzej Hausner jako Kazimierz Wielki nie wzbudza entuzjazmu, królewny urosły i zachowują się nieszczególnie, królowe wymarły, a adoptowana córka Cudki jest sporo starsza od matki. Nie lepiej w „Jaka to melodia” Norbi nie dorównuje  Jankowskiemu dlatego wolę nie oglądać. Co mi więc zostało, prawie nic. Z czego mam się cieszyć? Zapowiadająca pogodę cieszy się, że będzie słonecznie! To nie wróży nic dobrego, grzyby nie będą rosły. Ach, to kogoś zabiją, to wyśmieją, przemoc i brak poszanowania innych ludzi. Mam dołek i dlatego tak jestem nastrojona. Niech już minie to wszystko.

7 września 2018
Prawie już łazienka gotowa, jeszcze detale dostosowane do starości i mam nadzieję, że do następnego tygodnia braki będą uzupełnione. Zapłaciłam 1615 zł. Kiedy ten dług spłacę, nie wiem, do świąt będzie się ciągnęło jak nic. Teraz zaczęłam podchody z ubezpieczeniem w PZU. Nie wiem jak się załapię. Ogólne ubezpieczenie można dostać gdy zaistnieją następujące wydarzenia losowe. Proszę spojrzeć, jakie ja mam szanse na taki los, prawie żadne, zalanie już miałam - sąsiad się postarał mnie zalać, choć nie z jego winy. Pamiętajcie, że plastikowe wężyki trzeba co kilka lat wymieniać - robicie to? Dali mi wtedy dolę pieniężną, ale reszta? Chyba nigdy ich nie doświadczę. Podobno powinnam mieć jeszcze dodatkowe ubezpieczenie od szkła, porcelany i inne, wtedy płacą za rozbite szklane drzwi. Czy ja jestem w stanie przewidzieć co może mi się jeszcze potłuc???
Tak to wygląda. PZU jest dobre do pobierania składek, ale do wypłacania już gorsze. 

 
8 września 2018
Jedna sprawa nie zakończona, a już mam następną atrakcję. Trafił do mnie na dwa tygodnie piękny, malutki kotek, rudy i bardzo miły, mądry i ruchliwy. Jestem zauroczona kociakiem, choć nie było nam łatwo przez pierwsze dwa dni. Nie wiedział do czego służy kuweta, chodził gdzie chciał i robił co chciał, ale miał tyle uroku, że nawet nie można było się gniewać. Dzisiaj ma już do dyspozycji cały dom, nauczył się czego trzeba, wyzbył natrętów z sierści i spał całą noc jak panisko. Elektroniką jest zainteresowany ponad miarę. Nie mogę nic napisać, gdyż wpada do mnie wgapia się w ekran i kiedy dobiera się do klawiatury dziwi się, tak jak na zdjęciu, że nic nie widzi.
Jest taki malutki, że aż się boję chodzić po domu. Ułożył się pod fotelem koło komputera i zasnął, gdybym się na tych kółkach odsunęła, chyba bym go staranowała, a teraz obrażony, a jakże, ułożył się pod fotelem i tylko widać mu było ten malusieńki łepeczek. Gdyby ktoś nadepnął, to by zgniótł, gdyż ledwo toto widać. Zrobiłam mu zabawki, które może przesuwać i uderzać w nie łapkami. Najbardziej lubi guzik na kawałku wełny przywiązany do nogi krzesła. Rzuca się na niego jak na zdobycz oraz kawałek owalnego plastikowego opakowania od jakiejś zabawki wnuka z wczesnego dzieciństwa, daje się to turlać i można nią hałasować do woli. Czy ja się mogę nudzić w takim towarzystwie. Lubię rude koty. Mam nadzieję, że będzie to następca Kiszota. 
    

  9 września 2018
Moje kocię, któremu nie chcę nadawać imienia, gdyż u mnie nie zostanie, zasnęło. Pięknie śpi w nocy i to jest dobra prognoza, ale w okresie aktywności wymaga mojej współgry. Dzisiaj nie dobiegłam na czas do kościoła, gdyż w momencie, kiedy otwierałam drzwi, wyskoczył jak z procy na korytarz i goniłam niesfornego figlarza. Teraz, kiedy już nagraliśmy się do woli, zasnął i mam chwilkę czasu. Naprawdę jest to mądry i inteligentny kocurek. Ma swoje zdanie, jest zdecydowany i wie, czego chce. Najniebezpieczniej jest kiedy plącze się obok nóg taktując je jako ścianę wspinaczkową. Staję wtedy w miejscu i czekam co będzie dalej. Rano liże moje ręce z oddaniem swoim szorstkim jęzorkiem chyba w dowód wdzięczności?!
 
Spojrzałam na swój biorytm i nie mam najlepszych wieści, ale jak dożyję do 15 września i dłużej, pokażę jeszcze co może staruszka.
Dwa adresy do wykorzystania, nie musicie wierzyć w takie sprawy, ale sprawdzić można co w trawie piszczy. U mnie się sprawdza, miałam, jak widać zresztą w moich zapiskach, trudne dni, ale już jest znacznie lepiej.   
http://biorytm.net/?page_id=20

10 września 2018
Czy jesteśmy w stanie przewidzieć przyszłość? Raczej nie, niekiedy możemy domniemywać, że coś się stanie, jednak to tylko domysły. Czy zmienilibyśmy swoje postępowanie gdybyśmy wiedzieli, że zaszkodzimy sobie lub komuś innemu? Chyba tak, prawda? Chcemy aby było dobrze, ale nie zawsze to wychodzi.
W skali mikro ludzie mają żal do rodziców o poziom życia, okoliczności, zaniedbania w czasie ich wychowania. Uważam to za niesprawiedliwe, gdyż każdy normalny rodzic robi co może, aby jego dzieci nie ucierpiały biedy, aby zdobyły wykształcenie, wyrosły na porządnych i dobrych ludzi. Jakiś margines złych rodziców jest, ale to zachowanie nietypowe. Ja nie wiem co by było gdyby moi rodzice nie poświęcili wszystkiego, abyśmy z bratem zdobyli wykształcenie i zawody pozarolnicze. Z tej ziemi co mieliśmy, nie dawało się wyżyć, a zawodu ojca nie dało już się kontynuować i niby kto to miałby robić. Gdybym ja wżeniła się w gospodarkę, to umarłabym po dwóch latach z przepracowania i stresu. Krowy boję się strasznie i na dodatek jestem fizycznie słaba. Dlaczego to wszystko wyciągam na światło dzienne? Otóż dlatego, że w skali makro, w naszej kochanej Polsce, odsądza się ludzi od czci i wiary, nie uwzględniając warunków w jakich przyszło im działać. Teraz dobierają się do Geremka! Zasłużony, mądry człowiek, który działał w okresie Solidarności, współpracownik Wałęsy. To były czasy, gdzie trzeba było się nagiąć do realnej rzeczywistości, współdziałać i działać dla dobra Polski, szukać sojuszników i zasłużyć na wiarygodność. To poprzednicy dzisiaj rządzących wprowadzili Polskę do Unii, NATO i innych organizacji, dali zręby i podstawy dzisiejszego rozwoju i o tym trzeba pamiętać i to uszanować, a nie na wszystkich wieszać psy, a samemu kreować się na bohaterów. Dopóki Polacy tego nie zrozumieją, nigdy się nie zjednoczą do pracy nad wspólną przyszłością. Każdy popełnia błędy, a co teraz się dzieje? Czy słyszeliście aby mówiono o długu publicznym? Cicho, sza, a jest jak jest.
Bulwersuje mnie wysokość długu publicznego, czy to ta dobra zmiana? Kiedy my to wypłacimy? Czy na tym polega racjonalna gospodarka? Państwowy dług publiczny na koniec I kwartału 2018 roku wyniósł ponad 989,1 mld zł. To o ponad 27 mld zł więcej niż na koniec ubiegłego roku - poinformowało Ministerstwo Finansów.To bilion złotych! Tam są niuanse, ale mimo wszystko to powala z nóg. Czy tak powinno się postępować, rozdawać coś, czego się nie ma? Ja już nic nie chcę, niech ratują gospodarkę, przecież to się w głowie nie mieści, co się dzieje. 
innpoland.pl/144269,dlug-publiczny-polski-rekordowe-zadluzenie-polski-pkb-na-mieszkanca
 
11 września 2018

Dorwałam się do komputera. Przed chwilą pracowaliśmy na dwie klawiatury. Rośnie pokolenie kotów komputerowców. Teraz ktoś goni papierowe kulki. Więc szybciutko…
Zakochałam się, mam prawo! Obiektem moich wzdychań jest piękny rudzielec. Podbił zupełnie moje serce. Będzie do poniedziałku i muszę się nim nacieszyć na całe dni i miesiące. Popatrzcie sami czy ja mogę być obojętna na taką męską piękność?
A na zakończenie coś z życiowych prawd. Należy ocenić na jakim etapie rozwoju duchowego każdy się znajduje. Ja wiem że kończę przygodę na ziemi.
magia.onet.pl/artykuly/ezoteryka,615/podobno-zyjemy-siedem-razy-ktore-zycie-przezywasz,67525.html

      

12 września 2018

Staram się nie poruszać tutaj spraw wiary, gdyż uważam, że każdy ma prawo do osobistego jej postrzegania, ale dzisiaj przeżyłam coś,  czym chcę się podzielić. Mam pewne wątpliwości, czy tutaj jest miejsce, aby o tym pisać, ale zaryzykuję. Jestem osobą wierzącą, kościół i wiara są dla mnie wsparciem, ale zadatków na dewotkę to raczej nie mam. Wczoraj Ikona Jasnogórska nawiedziła naszą parafię, dzisiaj jest święto parafialne i mimo, że od rana biegałam po przychodni szukając lekarza przychylnego seniorom, jakoś zdążyłam na nabożeństwo. Po raz pierwszy uczestniczyłam w udzielaniu sakramentu chorym, by w chorobie nie stracili wiary w Boga i życie wieczne. Obłożnie chora przecież nie jestem, ale chciałam doświadczyć czegoś dla mnie nowego. To było naprawdę przeżycie transcendentalne! Nie mogłam pohamować łez kiedy ksiądz kreślił znaki krzyża na moim czole i dłoniach. Byłam wstrząśnięta i zaskoczona doznaniem czegoś szczególnego. Tego się naprawdę nie spodziewałam i takiego wstrząsu już dawno nie doświadczyłam!  „Sakrament ten ma przynieść choremu ulgę w cierpieniu, być może uzdrowienie fizyczne, ale przede wszystkim ma otworzyć go na Ducha Świętego, który obdarza chorego mocą do walki z chorobą. Mówi o tym formuła sakramentu namaszczenia chorych: Przez to święte namaszczenie niech Pan w swoim nieskończonym miłosierdziu wspomoże ciebie łaską Ducha Świętego. Pan, który odpuszcza ci grzechy niech cię wybawi i łaskawie podźwignie. Amen. Sakrament chorych też sprawia, że w rzeczywistości ciężkiej choroby czy niebezpieczeństwa śmierci chory nie utraci wiary w Boga…” Naprawe warto było!

13 września 2018
Mój kociuniek zmienił się nie do poznania! Z potulnego „głaskacza”, który lizał z wdzięczności moje ręce, zamienił się w małego psotnika. Dosłownie uprawia w mieszkaniu kocie harce, nie ma dla niego świętości. Zaczepia mnie wyglądając zza stołu swoim hipnotyzującym spojrzeniem i kiedy napotka mój wzrok wyrażający aprobatę, ucieka wokół stołu, który stał się dla niego sypialnią i punktem obserwacyjnym. Położyłam na stole stary koc i niech się dzieje już co chce. Jak już umęczy się do nieprzytomności, przychodzi abym go przytulała, nosiła na rękach i usypiała. Teraz śpi i jest trochę spokoju. Chodzę na paluszkach, ściszam telewizor i cieszę się swobodą komputerową. Kiedy już dopadnie klawiatury włącza co się da waląc pazurkami w klawisze, a ja później się głowię jak przywrócić dawne ustawienia. Dostał już do komputera szlaban, gdyż zdenerwowałam się nie na żarty. Nie mogłam włączyć laptopa I bałam się, że to już koniec. To nie będzie potulny kotek, to rodzaj kociego przywódcy, jest zbyt inteligentny, rzutki i bystry. Wszystko pojmuje w lot. Wyjęłam rolki do masowania stóp, parę razy zakręciłam i nie miał kłopotu aby łapkami je obracać. Na podłodze leżą papierowe kulki, piłeczki i toczące się po podłodze opakowania starych zabawek. Ja już tego nie zbieram, gdyż to praca syzyfowa, wyciągam tylko spod mebli pod które nie może się dostać. Czego się jeszcze Lesiu, bo takie ma mieć imię, nauczy do poniedziałku, trudno przewidzieć, obym tylko wytrwała w misji opiekunki. 

      

14 września 2018

Dzisiaj zachwyciło mnie słowo „magicznie”, łącznie z bajkowym wyznaniem, które mnie przepełniło radością. Nareszcie mogę być spokojna i nie martwić się, dodam jeszcze, na szczęście - niech będzie ślicznie, fantastycznie, feerycznie, hipnotycznie, magnetycznie, kosmicznie, metafizycznie i przesympatycznie; dorzucę także emocjonalny wierszyk okolicznościowy i niech się dopełni…

- Aniele strzeż miłośników
w domu, pracy, na chodniku,
gdy biegną do siebie radośni,
sercami ich mocno potrząśnij,
niech miłują się po kres dni,
w chruśniaku, co im się wciąż śni.

Piosenkę załączę dla siebie, też mi się coś należy. Tak chciałabym na grzyby, realnie lub na niby, ale nic z tego nie wychodzi, niech więc piosenka czas mi osłodzi. Tak mi się dzisiaj jakoś porobiło... ...

15 września 2018
Absurdy dopadają człowieka na każdym kroku. Wczoraj facet w teleekspresie poszukiwał właściciela sztucznej szczęki! Ciekawa jestem który staruszek buszuje w internecie poszukując zguby?! Takie szczęki wymienia się „na kasę” co 5 lat, może więc staruszek wyrzucił szczękę dla draki. Staruszkowie się nudzą, robią więc coś, co innych zmobilizuje do działania, dziecinnieją po prostu. Wczoraj wieczorem musiałam piastować kotusia, lubi się przytulać, a już niedługo się rozstaniemy, i oglądałam film Słońce, siano i parę razy po gębie, czeski, nic innego nie było, czego już bym nie widziała. Co tam wyprawiała babcia staruszka, to niech los mi oszczędzi takiej starości, zdziecinniała spryciula uprzykrzająca wszystkim życie. To była komedia w czeskim stylu odsłaniająca kulisy codzienności bez zahamowania.
Idzie też za mną kazanie, jakie wygłosił w kościele ksiądz z zewnątrz. Nie znam go. Czegoś takiego jeszcze nie widziałam, nie słyszałam. Sypał przykładami z życia dobrymi chyba dla przedszkolaków, odgrywał scenki rodzajowe, sam się bawił, ale ludzi trochę zmęczył. Szczególnie utkwiła mi w głowie opowieść o kaczce, nie wiem czy był to podtekst polityczny, ale to by się kwalifikowało do tego. W skrócie - Gdy kaczce zmoczyć rozłożone pióra, to zmoknie jak kura. Znam powiedzenie, że spływa jak woda po kaczce, gdyż przecież kaczka natłuszcza sobie pióra. Kiedy i gdzie ksiądz widział zmoczoną kaczkę, gdyż ja nigdy jeszcze? Może sam wypróbował taki rodzaj moczenia kaczki! Czy mam to rozumieć, że kaczka u władzy też zmoczy sobie pióra, gdy będzie je rozkładała zbyt szeroko? Czy po to ja chodzę do kościoła aby się głowić nad kaczkami?
 
16 września 2018
Jeszcze ciepło na dworze, ale już czuć podmuchy jesieni. Lekko dotyka skórę chłodnawy wietrzyk i słońce nie daje już sobie z tym rady. W ubiegłym roku bywałam w każdy weekend w lesie. Teraz przygotowałam się do sezonu, ale grzybów nie ma. Cierń w sercu uwiera i boli.
23 września przywitamy w Polsce jesień. To ważna data, bo dojdzie do ciekawego zjawiska równonocy - dzień i noc będą tego dnia trwały po 12 godzin. Równonoc jesienna wypada między 22 a 23 września. Nowa pora roku dokładnie rozpocznie się o 03:54. Od tego momentu, dni będą coraz to krótsze.
Trzeba przygotowywać się do zimy, póki ciepło. Muszę dokładnie umyć okna, poprać firanki, wysprzątać mieszkanie. Warunki mam niezbyt sprzyjające, gdyż okazało się, że piękny Lesio zostanie u mnie jeszcze następny tydzień. Jest naprawdę kochany, ale z nim żadna praca się nie układa jak należy, gdyż wszystko ma pod kontrolą. Jakoś będę musiała sobie poradzić. Na początku października przyjadą już goście i chciałabym ze wszystkim zdążyć.
Wczoraj penetrował wyże półki i blaty komód. Wazon pochwyciłam w locie. Sam był zdziwiony, że do czegoś takiego doszło. Uciekł i już, a ja poprzestawiałam przedmioty jego zainteresowania najwyżej jak się dało. Tak sobie mieszkam teraz, krzesła ustawione w rzędzie przed tapczanem, lekko nadłamane kwiaty na wysokościach, dolne partie dostosowane do potrzeb kociunia. Odwdzięcza się jak może, liże mnie po twarzy szorstkim jak tarka języczkiem, mruczy i przytula się do mnie. Jak ja się mam na niego gniewać?
Chciałam napisać dzisiaj o roli historii w życiu ludzi, pamięci wydarzeń i obrazie jaki zostawiamy dla przyszłych pokoleń, ale może kiedy indziej się tym zajmę. Widocznie Lesiu bardziej mnie absorbuje. Nie ma co się dziwić że starsze panie namiętnie opowiadają o swoich chorobach, mówią o tym co ich boli dosłownie i w przenośni. Dla mnie teraz pępkiem mojego życia jest małe, rude kocię, i tak to w życiu jest.

17 września 2018
Dzisiaj kilka rad praktycznych dla staruszków wyszukanych w necie.
--- Wszystko według mnie ma w życiu swój czas i należy to wykorzystać, gdy zabieramy się za coś zbyt późno nie wychodzi nam to na dobre.

Na ławce w parku siedzi smutny staruszek i strasznie rozpacza
. Podchodzi do niego przechodzień i zapytuje:
- Dlaczego płaczesz dziadku?
- Synu mam 88 lat, dwa tygodnie temu ożeniłem się z najseksowniejszą laską
w okolicy, ma 22 lata, 90/60/90, super gotuje, kochamy się kiedy chcę,
wieczorem mi czyta...
- No to o co chodzi?
- Nie pamiętam gdzie mieszkam!

--- U staruszków rzadko kiedy układy w organizmie funkcjonują jak należy, zawsze coś niedomaga. Lepiej się zabezpieczyć. Oto przepis na oczyszczenie zapchanego jelita grubego.Wystarczy przygotować odpowiednie smoothie.
Składniki:
1 szklanka wody
1 łyżka miodu
1 łyżka nasion chia
1 łyżka siemienia lnianego
1 jabłko
Sposób przygotowania:
Jabłko kroimy i umieszczamy w blenderze wraz z pozostałymi składnikami. Miksujemy do momentu uzyskania jednolitej masy. Tak przygotowane smoothie należy pić codziennie rano na czczo. W ten sposób oczyścimy swoje jelita i poprawimy metabolizm.

--- Staruszkowie nie mają już możliwości grzeszyć, gdyż zwyczajnie nikt się nimi nie interesuje. Próbują więc nadrobić zaległości.

Przychodzi 90 letnia babcia do sex-shopu i mówi:
- Poproszę tamten wibrator!
- Ależ proszę pani - odpowiada sprzedawca - może by lepiej babcia do kościółka poszła, pomodlić się… a nie wibrator !
- Ale ja chodzę synku, chodzę! Tylko już nie mam się z czego spowiadać!

Siedzą na ławeczce dwaj emeryci w pewnym momencie obok nich przechodzi bardzo młoda i atrakcyjna dziewczyna. Obaj popatrzyli na siebie i jeden z nich:
– Wiesz Kaziu, jak widzę takie młode i zgrabne ciałko, to aż mi się krew w żyłach gotuje!
Na co drugi:
– Nie bądź głupi Edek, to nie krew Ci się w żyłach gotuje, ale wapno w kościach lasuje!

Babciu! Kto to jest kochanek?
– Rany boskie! Krzyczy babcia biegnąc otworzyć szafę…
Przerażony wnuk widzi w szafie kościotrupa!

19 września 2018

Dla mnie poniedziałek to dzień teatru telewizji, ale p. Kurski mi wszystko poprzestawiał, uciekłam się więc do kanału Kultura i to nie w dzień taki, jak powinien być. Tam jednak awangarda, teatr w teatrze.
- „Wszystko o mojej matce” transmisja spektaklu z Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie. Osobisty projekt Michała Borczucha i Krzysztofa Zarzeckiego, którzy przywołują wspomnienia związane z wcześnie utraconymi matkami.” Matki zmarły na raka, przedwcześnie jak dla dzieci. Na scenie padają słowa, z którymi się identyfikuję. Przytoczę je tak, jak udało mi się je zapamiętać. Lubię gdy inni myślą tak jak ja.
Proste pytania, które zadają proste kobiety, jakby tego nie rozumieć. Proste przemyślenia z życia wzięte.
- Gdyby wszyscy byli genialni, kto by sprzątał, prał, gotował?
- Co byś wybrała, gdyby wszystko odbyło się jeszcze raz?
- Starzejemy się i wszystko trzeba rozłożyć w czasie, aby zdołać wykonać to, co sobie zaplanowaliśmy.
- Chciałaby stworzyć coś nowego w życiu!!!
- Kobiety lubią się nawzajem pocieszać, i robią to dobrze.
- Jeśli się czegoś szuka, to się to w końcu znajdzie.
-NIGDY NIE BYŁAM SZCZĘŚLIWA, JESTEM NA TO ZBYT WRAŹLIWA!
- Ekstaza przy prasowaniu, gotowaniu? To już lepiej wyciągnąć kopyta! 
- To czego nam potrzeba, to śmiechu i radości w życiu.
- W życiu trzeba dobrze spełniać to, co ode mnie zależy, dobrze znosić to, co ode mnie nie zależy.

Św. Teresa. Ja nie umieram, ja idę ku życiu!

I na koniec ciekawostka. Organizm po dziewięćdziesiątce jest już tak wyczerpany, że nawet się nie starzeje. Na płacz się zbiera i tyle. Nie wiadomo co lepsze, szybciej umrzeć, czy wznosić oczy ku sufitowi i bawić się zabawkami prawnuków.

http://dobrewiadomosci.net.pl/26661-po-ukonczeniu-90-roku-zycia-czlowiek-przestaje-sie-starzec/

20 września 2018
Jestem oburzona traktowaniem naszego prezydenta w czasie wizyty w Białym Domu.
Polski prezydent podpisał wraz z Donaldem Trumpem umowę o strategicznym partnerstwie. Wątpliwości wzbudziły okoliczności podpisania dokumentu, Trump siedział rozparty za biurkiem, a nasz prezydent stał! Brak było całej oprawy towarzyszącej podpisywaniu tego rodzaju umów. Jak już teraz tak nas traktują, to jakie znaczenie ma dla USA jej podpisanie? Na dodatek trzeba będzie za to słono płacić. Taki sojusznik rokuje bardzo źle i ja osobiście szukałabym przyjaciół w Europie, a nie bratała się z kimś, kto już teraz zadziera nosa. Nic dobrego z tego nie wyniknie, nie ma się co cieszyć z takiego poparcia i oparcia. To rokuje źle i im szybciej się z tego wycofamy, tym lepiej dla Polski.
W lekkie oszołomienie wprowadził mnie wczorajszy wywiad z Leszkiem Millerem. Szczerze współczuję całej rodzinie. To straszne przeżycie stracić dziecko, także ojca, została przecież córka. To, że Miller domaga się kary dla „Faktu” jest słuszne, tak nie można pisać o ludziach w tak strasznych dla nich chwilach. Końcówka wywiadu pozbawiła mnie spokoju ducha na długo w noc. Miller jest osobą niewierzącą, jego wybór, ale opowiedział o wydarzeniu, które bardzo mnie przejęło. Znajomi opowiedzieli mu o wizycie jego syna z zaświatów. „Leszek wczoraj u nas był i powiedział to i to…” Miller stwierdził, że milczał, bo co miał powiedzieć… Dla człowieka niewierzącego w to, że człowiek ma duszę, która nie umiera po śmierci, to naprawdę musiał być szok. Co ciekawe, nie przyszedł do rodziców, ale przyszedł do ludzi, z którymi mógł nawiązać kontakt. Słyszałam o wielu takich wydarzeniach, szczególnie w wypadku śmierci samobójczej, spowodowanej alkoholizmem czy innymi używkami. Ja nie byłam zdziwiona, ale dla niewierzącego ojca to było chyba trudne do zrozumienia.  
Przeczytałam też artykuł o zakonnikach którzy przeżyli wybuch bomby atomowej w Japonii i nawet nie zostali napromieniowani. „Zakonnicy przeżyli wybuch bomby atomowej, która eksplodowała kilka przecznic od ich klasztoru, chociaż w promieniu wielu kilometrów od epicentrum zginęli wszyscy. Ocaliła ich Matka Boża, a oni stali się świadkami mocy modlitwy różańcowej.”
Chyba ktoś, kto napisał ten artykuł nie kłamał, bo i po co. Jest tutaj coś, czego jednak do końca nie rozumiem. Czy wobec tego bomba atomowa musiała spaść, za czyim przyzwoleniem? To tak, jak z Judaszem, był wyznaczony do tej roli ale wszyscy go potępili. Wiele spraw dla mnie nie jest jasnych, ale chyba już umrę z tą nieświadomością...
http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/7,114884,23939168,ekspert-komentuje-glosne-zdjecie-stojacego-przy-trumpie-dudy.html#s=BoxWOpImg2

https://kobieta.interia.pl/zycie-i-styl/news-cud-w-hiroszimie,nId,2633202.

https://www.tvp.info/39081247/przeproscie-mnie-zone-wnuczke-leszek-miller-w-przejmujacym-wywiadzie-dla-alarmu

 21 września 2018

Odszukaj kota, który śpi.
Wczoraj szyłam maszynowo. Och! To dla mnie wezwanie, a na dodatek Lesio aktywnie uczestniczył w mojej pracy leżąc na zasłonie, którą obszywałam dodatkowym pasem materiału, gdyż łazienka zalewa się w czasie mycia. Szarpał tak, że złamałam igłę, co zresztą często mi się zdarza, a w końcu rozniósł mi części mojej zamierzonej pracy po kuchni i przyszyłam jedną nie tak, jak należy. Miałam dosyć! Zaniosłam kociuchna do pokoju, ugłaskałam, uśpiłam i dopiero mogłam dokończyć pracę. Był już chyba zmęczony, rozciągnął się jak „parówka” na fotelu i odpoczywał po trudach pomocy przy szyciu. Często śpi w takiej pozycji, starcza go na szerokość fotela, a to jest dokładnie 50 centymetrów. Rośnie w oczach.
Aby jakoś dojść do równowagi wewnętrznej umówiłam się z zaprzyjaźnioną osobą na spacer po Myślęcinku. Pojechaliśmy w blasku letniego słońca, a wracaliśmy w głębokiej czerni nocy. Wieczór zapadał niespodziewanie szybko. Szara godzina rozgościła się na rozległych połaciach trawników, w konarach starych drzew, a wybrzuszony księżyc zawisł nad panoramą pagórków i w końcu schował się za drzewa dając czas ciemniejącemu mrokowi na rozgoszczenie się w parku. Noc nadeszła wtedy szybko, zawładnęła wszystkim wokół. To było piękne i majestatyczne panowanie. Księżyc wzbił się wysoko i porozumiewając się ze swoją czarną przyjaciółką panoszył się w lśniącej toni wód stawków, jeziorek i oczek wodnych. Kaczki spały już na kępach traw, a my musieliśmy chyłkiem wynosić się do swoich domów, aby nie zakłócać spoczynku prawowitym mieszkańcom. Wyswobodziłam się zupełnie z maszynowego szycia, piękno nocy zawładnęło mną zupełnie.
     
 
 22 września 2018
I tak źle, i tak niedobrze! Jest czegoś w nadmiarze, źle, niedobór, też źle!
Co jest w końcu dobrze?! Mam skrupuły, gdyż Lechosław Plątalski bardzo się rozbisurmanił, biega z kłębkami wełny kładąc uszy po sobie, mnie traktuje jako obiekt do polowań, obgryza mi ręce i nogi. Co ja mam zrobić w tej sytuacji? Nie mogę na siłę pouczać, przecież to nie mój kot, nie mogę skarcić choćby słownie, gdyż się obraża i nie chce jeść. Chwytam go i biorę na ręce, trochę na siłę głaszczę, ale widzę bunt w oczach tego pędziwiatra i miauknięcia małej mordki zmuszają mnie, abym go uwolniła z objęć. Tak naprzeciągał w kuchni nitek wełny, że nie mogłam wejść. Miałam trudności z odplątaniem, nawet nie zrobiłam zdjęcia, byłam taka zdumiona. Wszystkie nogi krzeseł, stołu, szafek były omotane po kilka razy. Chodził później za mną i dopilnowywał likwidacji labiryntu. Teraz śpi, cały dom w kłębkach, kuleczkach papierowych, a ja na kolanach, sprzątam. Odpowiedzialność za wychowanie młodocianych jest naprawę wielka. Podstawy wychowania wynosi się z domu! Niech zabierają Lesia, gdyż później będzie wszystko na mnie, a z genetyką nikt się nie będzie liczył. Lesio jest wulkanem energii, która musi znaleźć ujście.
A co z dziećmi? Co mają powiedzieć nauczyciele, kiedy rodzice obciążają ich trudami wychowawczymi, sami umywając ręce. Przeczytałam dzisiaj ich wypowiedzi i rozumiem to doskonale. https://kobieta.onet.pl/jestem-nauczycielka-twojego-dziecka-wiesz-co-ci-chce-powiedziec/3tqqgqh
Kto jest w końcu odpowiedzialny za wychowanie dzieci? Chyba rodzice, prawda. Szkoła ma uczyć i wychowywać, ale gdy nie ma wsparcia w rodzicach, a wręcz przeciwnie ma jawnego wroga, to nic z tego nie wyjdzie. Rodzicom się wydaje, że nauczyciel wpadnie do szkoły, odbębni swoje na lekcjach i to koniec jego pracy, ale to tak wcale nie jest. Prace towarzyszące zabierają niekiedy więcej czasu niż prowadzone lekcje, ale tłumacz to każdemu z osobna. Kiedyś rozmawiałam ze znajomą osobą, która zarzuciła mi dlaczego ja tak się wszystkim przejmuję i tyle czasu poświęcam pracy. Odbiłam z łatwością piłeczkę radząc jej, aby swoje dzieci posyłała do szkoły, gdzie nauczyciele przychodzą na lekcje i dopiero zastanawiają się, jaki będą realizować temat. A pomoce naukowe, a ćwiczenia i oczywiście zasób wiedzy też się liczy. Szkoda gadać. Niech nauczyciele strajkują, niech pokażą naocznie, że likwidacja gimnazjów była błędem. Szkoła musi być przygotowana do takiej rozpiętości wiekowej, a polskie szkoły nie są. Wpakowanie chociażby na korytarz lub boisko uczniów od 7 do 14 lat, to makabra. Dzieci, to dzieci, reagują i zachowują się różnie i z tym wszystkim trzeba sobie jakoś radzić. To nie jest łatwa sprawa, szczególnie teraz, gdy ranga zawodu nauczyciela spada. To nie tylko pieniądze, ale napięcie psychiczne. Jeszcze teraz gdy przechodzę obok szkoły w czasie przerwy i słyszę ten szum, jestem podniecona.

24 września 2018
Wczoraj dopełniło się to, o czym już od dawna myślałam, ale realizacja okazała się trudna. Udostępniono obecnie zwiedzanie budynków młynów na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy. Nie miałam wejściówek, ale zaryzykowałam i udało się.
Młyny Rothera – dawne młyny położone na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy to budowla okazała. Takich młynów jeszcze nigdy nie widziałam. Historia młynów Rothera sięga I połowy XIX wieku. Mąkę dostarczano nie tylko na rynek lokalny, lecz także Niemiec, Wielkiej Brytanii, a nawet Brazylii. Do obsługi produkcji wystarczyło 11 osób! Prace zabezpieczające konstrukcję objęły wszystkie pięć kondygnacji, aż po dach zarówno w młynie jak i w spichrzach mącznym i zbożowym.
Trzeba było zarejestrować się przed zwiedzaniem, okazać dowód osobisty, przejść badanie alkomatem, z czym miałam kłopoty, jako że pojemność płuc staruszki jest już ograniczona, następnie wystrojono nas w kaski i kamizelki odblaskowe i z przewodnikiem ruszyliśmy zwiedzać wnętrze młynarskiego kolosa. Mimo, że młyny powstały wiek temu, wszystkie drewniane części stropów zachowały się doskonale gdyż nie ściągano żywicy z drzew. Przestrzenie robią wrażenie na zwiedzających obutych w pełne buty, w sandałach nie wpuszczano. Wszystkie zabezpieczenia miały rację bytu. To stara budowla i w każdej chwili mogła spaść jakaś obluzowana cegła na głowę. Zawsze mnie zastanawiało dlaczego tam jest tyle okien. Okazało się, że to umożliwiało wietrzenie składów. No i ta ilość pracowników, 11 osób do obsługi całości produkcji młynów. Zmechanizowanie prac jak na owe czasy było naprawdę duże. Przekopano nawet kanał nazwaną od jego przeznaczenia Młynówką. 


„Po zakończeniu inwestycji powstał nie tylko masywny budynek produkcyjny, ale również kotłownia i maszynownia z kominem, spichlerz mączny, przepompownia (dom turbinowy) i przepławki dla ryb. Budynki zostały osadzone na palach odpornych na korozję. Na styku Kanału i Młynówki powstał również drewniany most na ceglanych filarach oraz koła wodne, napędzane wodą z jazu przelewowego.” I ja miałabym tego wszystkiego nie zobaczyć?! Musiałam, aby mieć wyobrażenie o budowli, która mnie zawsze intrygowała. Jak czegoś bardzo się pragnie, przychodzi w końcu moment, kiedy się to dopełni.
Oto relacja z wycieczki. https://hallas.pl.tl/Bydgoszcz-i-okolice/kat-31.htm
 

25 września 2018
"Nasiąkamy nadzieją, a gdy odparuje, usychamy z niespełnienia."

Jeszcze rankiem chciałam donosić na Lechosława Plątalskiego, że wszedł pod narzutę i drapał kanapę, a teraz ronię gorzkie łzy. Mam wielkie poczucie straty, ale nie mogłam inaczej postąpić. Ja nie mam możliwości utrzymywania jeszcze kota. Lesiu zamarł, kiedy ładowano go do kontenerka, ja miałam łzy w oczach. Zastrzegłam, że gdyby coś poszło nie tak jak trzeba, na te parę dni niech wróci. Czekałam na wiadomość jak sprawy się ułożyły i okazało się, że najpierw wszedł pod tapczan, aby ochłonąć i nabrać tchu w nowym miejscu i zadziałał. Teraz dostałam smsa, że Lesiu sprał po mordzie osiadłego kota, póki co  biegają jak oszalałe po domu. Może jeszcze wrócić za złe zachowanie!!! Nie ma co żałować, najważniejsze aby Lechosław się dobrze czuł.
 
26 września 2018
Sąd Apelacyjny zdecydował dziś, że Mateusz Morawiecki będzie musiał sprostować swoją wypowiedź, która padła podczas spotkania z mieszkańcami woj. lubuskiego - podaje TVN24. Premier powiedział wówczas, że za rządów PO "nie było ani dróg, ani mostów".
Treść tego oświadczenia ma brzmieć: "nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej".
No i po co było mówić byle co, byle tylko mówić! Czy premier uważa, że wszyscy jesteśmy idiotami i uwierzymy we wszystko, co nam chcą wmówić! Przecież gołym okiem widać jak zmieniły się polskie drogi. Teraz głoszą, że będą budować drogi lokalne i chwalić się ile zrobili. Jest różnica w wybudowaniu kilometra autostrady, a drogi asfaltowej z X do Y, kilometry te same, ale koszt budowy trochę się różni. Drogi lokalne są potrzebne, ale niech nie mamią ludzi. Mnie te kłamstwa oklaskiwane przez ich zwolenników trochę wyprowadzają z równowagi, to jest właśnie najgorsze, co pisowcy powiedzą, jest dla nich prawdą, mimo, że jest kłamstwem. Czy jesteśmy tak głupim narodem, że dajemy się nabierać na takie durne gadki.
Uszanujmy to, co zrobili poprzednicy i chwalmy się swoimi osiągnięciami. Nie da się przez dwa lata przebudować gruntownie gospodarki, zbudować więcej dróg niż poprzednicy, można udoskonalić i budować nowe, ale ktoś podstawy musiał zrobić. Ja wcale nie chcę powrotu PO, gdyż oni są teraz zupełnie nieudolni, ale jak PiS ma władzę, ma osiągnięcia, niech szanuje innych, a nie kłapie ozorem byle poprzedników poniżyć. Może to będzie dla tych ludzi nauczką.
 
27 września 2018
Wrzesień roku Pańskiego 2018 nie przyniósł mi wiele dobrego - szamotanina z kabiną prysznicową, walka z PZU niestety przegrana, poddałam się z własnej dobrej woli, gdyż miałam osobiście wszystkiego dosyć; na szczęście zakończona powodzeniem, to znaczy umorzeniem długu w kwocie ponad 1200 złotych polskich, związanego z zaniechaniem płacenia abonamentu TV. Rację to ja miałam, ale nie udokumentowałam jej w swoim czasie. Skończyło się dla mnie pomyślnie. Pominę różne drobniejszego kalibru ograniczenia związane z niedoborami kasowymi…
" Aby zerwać z nawykiem, wyrób sobie inny, który go wymaże." - Mark Twain.
Los się jednak półgębkiem do mnie uśmiechnął. Trzy tygodnie był u mnie kot Lechosław Pętalski, którego wyprowadziłam na ludzi, ściślej mówiąc na kota! To była moja radość, a teraz głupia tęsknota i troska czy wszystko pójdzie dobrze. Więcej już nie chcę zaangażowania emocjonalnego, to zbytnio później boli. Napisałam kiedyś wierszyk i tej zasady się trzymam.
Nieufna
wśród liści chytrze skryła
ostrych kolców sidła
polną uroda mamiła
dzika róża

gdy chciał dotknąć jej kwiatów
zbliżyć do niej swe ręce
utoczyła krwi jego
by żywić nią swe serce

wolała zwiędnąć w smutku
róść samotnie na grani
niż zaznać bólu uczuć
niż miałby ją ktoś zranić.

"Jeśli chcesz gdzieś dojść, najlepiej znajdź kogoś, kto już tam doszedł." – Robert Kiyosaki
Znalazłam, poprosiłam o pomoc i ten ktoś mnie zawiódł. Spokojnie, poradzę sobie, znajdę innego „ktosia”, kto będzie miał serce otwarte na ludzi. Tylko należy pamiętać, że jak ja się obrażę, to trudno już mi się "odobrazić". Lepiej nie należeć do grona ludzi, na których się obraziłam. 
"Jeśli przechodzisz przez piekło, nie zatrzymuj się." – Winston Churchill
Nie zatrzymam się, już niejedno piekło przeszłam i jakoś żyję. Mnie nie tak łatwo zniszczyć, niech się nie wydaje zarozumialcom, że oni odnieśli zwycięstwo.
"Człowiek z no­wymi pomysłami jest wariatem, dopóki nie odniesie sukcesu." - Mark Twain
Nie wiem czy do końca odniosłam sukces, ale bycie staruszką z szalonymi pomysłami raczej mi pomaga, niż przeszkadza. Pozdrawiam wszystkich, którzy rzucają mi kamienie pod nogi. Drugiego policzka do zadania ciosu nie podstawię, ale pozdrowić mogę. Nie jest to wielkie wyrzeczenie z mojej strony. Październik będzie lepszy, to czuję.
 
28 września 2018
Nareszcie koniec miesiąca! Podobno nieprzymuszony nikt przymusu nie chce - obwieścił prof. Bralczyk. Ja jednak się przymusiłam i cały dzień sprzątałam, co mi na zdrowie nie wyszło. Profesor podał swoją wersję przymusu, która bardzo mi się podoba i obym zdołała się do niej przymierzyć.


29 września 2018
Modlitwa, piękna modlitwa.
Ta mało znana modlitwa została napisana przez autora Małego Księcia – Antoine de Saint-Exupéry w jednym z najtrudniejszych okresów w jego życiu.
 
Panie, nie modlę się o cuda ani o wizje, proszę tylko o siłę na moje dni.

Naucz mnie sztuki małych kroków.

Uczyń mnie bystrym i zaradnym, abym potrafił dokonywać ważnych odkryć i nabywać doświadczeń wśród różnorodności każdego dnia.

Pomóż mi lepiej wykorzystywać mój czas. Obdarz mnie zmysłem odróżniania tego co ważne od tego, co nieistotne.

Modlę się o siłę dyscypliny i umiaru, nie tylko aby przejść przez życie, ale i po to by przeżywać swoje dni pożytecznie, i dostrzegać niespodziewane przyjemności i wzloty.

Uchroń mnie przed naiwną wiarą, że wszystko w życiu musi iść gładko. Daj mi trzeźwe rozpoznanie, że trudności, porażki, wpadki, niepowodzenia są nam dane przez samo życie, byśmy mogli wzrastać i dojrzewać.

Ześlij mi właściwą osobę we właściwym czasie, która będzie miała dość odwagi i miłości, aby mówić prawdę!

Wiem że wiele problemów rozwiązuje się bez mojej pomocy, więc proszę, naucz mnie cierpliwości.

Wiesz jak bardzo potrzebujemy przyjaźni. Uczyń mnie godnym tego najpiękniejszego, najtrudniejszego, najbardziej ryzykownego i kruchego daru życia.

Daj mi tyle wyobraźni, abym mógł dzielić się z innymi odrobiną ciepła, we właściwym miejscu, o właściwym czasie, poprzez słowa czy w milczeniu.

Oszczędź mi strachu przed przegapieniem czegoś w życiu.

Nie dawaj mi tego co wydaje mi się że pragnę, lecz to czego naprawdę potrzebuję.

Naucz mnie sztuki małych kroków!
 

30 września 2018

Moja miła staruszko! Mówię do ciebie H.S. Musisz wiedzieć, że lata aktywności masz już za sobą, teraz odliczaj godziny i ciesz się tym, co masz. Sił coraz mniej, wszystko robisz wolniej, jesteś coraz mniej sprawna. Przyjmij to w końcu do wiadomości. Tyle tytułem przestrogi.

Wróciłam dzisiaj z kościoła, a że słońce świeciło na potęgę, mimo, że igiełki chłodu wdzierały się pod skórę, raptem zapragnęłam przestrzeni i zieleni lasu. Na gwałt organizowałam sobie towarzystwo. Mimo, że nie ma grzybów, zapragnęłam cienia i szumu lasu i dopięła swego. Weszłam do lasu, suchego i szumnego, ale bez grzybów. Trudno, zdołałam się nacieszyć jego pięknem. Problem w tym, że po półtoragodzinnym spacerze, po półtorej godziny chodzenia, nie czułam nóg. Tak się mówi, ale ja je bardzo mocno czułam, bolały mnie na całej długości i na dodatek nadmiar świeżego powietrza osłabił mnie bardzo. Ledwo weszłam po schodach do mieszkania. Wiem, że byłam zmęczona po wczorajszych wyczynach, ale to był już sygnał alarmujący o osłabieniu sił staruszki.  

Do pana premiera! 

Półtorej godziny chodzenia... 

To jest poprawna forma, a nie ta, której pan użył, po półtora godziny! …przyjmuje się dwie formy gramatyczne: półtora dla rodzaju męskiego i nijakiego oraz półtorej dla rodzaju żeńskiego. Oznacza to, że należy więc mówić i pisać: półtora kilograma, półtora jabłka (bo: ten kilogram, to jabłko), ale: półtorej godziny (bo ta godzina).

Ja też mam problemy z niektórymi wyrażeniami, muszę się zastanowić jak powiedzieć poprawnie. Takie rzeczy wynosimy z domu i to się na nas mści całe życie. Wybaczam to panu, ale proszę już więcej takiego błędu nie popełniać.  
W czasie przekładnia książek doszłam do wniosku, że nie są mi potrzebne. Wszystkie informacje mogę wyszukać w internecie. Co zrobić z książkami, które mam i z których nie korzystam. Nie wiem, co córki zrobią, gdy już mnie nie stanie na tym świecie. Będzie kłopot. Żyjemy już w innych czasach i gromadzenie książek, płyt, taśm to już tylko hobby.  
Nerwy staruszki są już bardzo nadszarpnięte. Oglądałam w sobotni wieczór mecz siatkówki Polska – USA. To było wręcz niewiarygodne. Deptali sobie po piętach, punktacja zmieniała się, raz na jedną stronę, raz na drugą. Musiałam odpuścić, gdyż ciśnienie skoczyło mi niebywale. Z niecierpliwością i wielkim zainteresowaniem czekam na dzisiejszy mecz finałowy, ale czy udźwignę ciężar oglądania, nie wiem. I tak to ze staruszką bywa.

Pytanie dla biegłych! Jak przenieść MMS-a zdjęcie do poczty, na dysk, gdziekolwiek, nie mogę tego ruszyć.  



Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja