sierpień 2019
1 sierpnia 2019
75 rocznica Powstania Warszawskiego. Wizytę w Polsce złożył szef MSZ Niemiec Heiko Maas. Niemiecka gazeta "FAZ" wspomina 200 tys. ofiar, które zginęły z rąk Niemców, rzeź Woli, okrucieństwo SS i Wehrmachtu, wypędzanie pozostałych przy życiu mieszkańców, roboty przymusowe i niemal całkowite wymazanie Warszawy z powierzchni Ziemi. To były tragiczne dla Polaków dni. Lepiej jednak dążyć do pojednania, niż ciągle siać nienawiść.
Nie wszyscy jednak tak myślą. Dzisiaj na bazarku byłam świadkiem rozmowy podsumowującej to wydarzenie – „Kumają się z Niemcami, wstyd!” Co jeszcze można dodać? Chyba nic, wszyscy w kolejce po owoce zamilkli…
Krzysztof Kamil Baczyński zginął w czasie powstania warszawskiego jako żołnierz batalionu „Parasol” Armii Krajowej, proroczo pisał:

Jeno wyjmij mi z tych oczu
szkło bolesne - obraz dni,
które czaszki białe toczy
przez płonące łąki krwi.
Jeno odmień czas kaleki,
zakryj groby płaszczem rzeki,
zetrzyj z włosów pył bitewny,
tych lat gniewnych
czarny pył.

W powstaniu brali udział nie tylko mieszkańcy Warszawy, ale także Polacy, którzy mieszkali poza Warszawą.  Oto osoby związane z moją  rodzinną miejscowością Miłkowice, których losy splotły się z Powstaniem. Pisałam o tym na stronie Miłkowic, a teraz przywołuję ich pamięć.

milkowice.pl.tl/Powstanie-Warszawskie.htm

milkowice.pl.tl/Stanis%26%23322%3Baw-Bogda%26%23324%3Bski-_-potomkowie.htm

2 sierpnia 2019
„…to, co pokazujesz światu, to niekoniecznie jest to, co czujesz. I vice versa. I że nigdy nie możesz być pewien, czy to, co dostajesz od drugiego człowieka, to prawda.” Tilda Swinton, aktorka.
Nie mam zamiaru martwić się o to, czy ludzie mnie okłamują, czy nie. Ich sprawa. Ważne jest to, czy ja jestem szczera wobec innych. Życie bywa pokrętne, przeżycia i odczucia też. W jeden dzień wszystko jest piękne, a w inny, podłe. Należy uśrednić i żyć, gdy już taką decyzję podjęto za nas. A może sami podjęliśmy, o tym teraz nie wiedząc?!
Obudziłam się dzisiaj lekko podziębiona, przecież jest ochłodzenie, a tak wrażliwa istota jak ja, nie może przebrnąć przez to bez uszczerbku na zdrowiu, dobrze, że nie na honorze. Rozpoczęłam ranek od szklanki wody z miodem i cytryną oraz krzyżówką jolką wyjątkowo pokręconą. Wszystkie wyrazy pasowały wszędzie. Musiałam zaryzykować i od czegoś zacząć, jakoś się udało. To moje małe zwycięstwo i dowód na to, że nigdy nie należy rezygnować. Jakiś koniec musi nastąpić, dobrze, że pomyślny, ale zły też jest do zaakceptowania.
Moja łazienka z zasłoną doprowadza mnie do szewskiej pasji. Woda jest wszędzie. Córka zawiozła mnie wczoraj do nowej Castoramy na naszym osiedlu. Dali w promocji kabiny prysznicowe pasujące do mojego brodzika. Decyzję muszę podjąć szybko, gdyż są o połowę tańsze i szybko mogą się skończyć. Facet od montażu zamilkł i muszę jakoś do niego dotrzeć. Niedogodności są coraz większe, codzienne sprzątanie łazienki rano i wieczorem jest bardziej uciążliwe – tu brzydkie słowo – niż strach, że znowu wybuchnie. Krzyżówka i kabina mają ze sobą wiele wspólnego – albo podejmiesz ryzyko ponosząc klęskę, a może się uda i wszystko dobrze się skończy, jak z krzyżówką.
Ujawniam Wam to, co czuję, jako alternatywę słów przytoczonych na początku wpisu. Ja przecież nie jestem aktorką! Jak ocenicie moje zmagania z życiem, nie wiem, ale mam nadzieję, że chociaż trochę mi współczujecie.

3 sierpnia 2019
Rozmyślania przy gotowaniu zupy szczawiowej mogą być brzemienne w skutki dla kucharki, która się nudzi przy jej przygotowywaniu. Od kilku dni patrzyłam na szczaw w worku plastikowym ułożonym na drewnianym stole sprzedającej go kobiety. Szczaw szedł jak woda, w każdy nowy poranek był droższy o złotówkę. Sprzedająca ostrzegała, że susza spowodowała jego słaby wysyp, ale ciągle był. W końcu nie wytrzymałam, nabyłam torebkę tego dobra za 5 zł. Bałam się, że cena dojdzie do 10, i co wtedy? Przecież z samego szczawiu zupy nie ugotuję, jeszcze włoszczyzna 4,50 zł albo i więcej niekiedy, ziemniaki, śmietana, jajka, łyżka masła, woda towar także deficytowy, zasoby jej kurczą się niepomiernie. Wodę może jednak zostawmy na razie w spokoju.
Przyniosłam wszystko do domu, umyłam szczaw, rozłożyłam na sicie i usiadłam do obrywania ogonków, bywają „ościste”. To była najtrudniejsza część procedury przygotowania szczawiowej. Listek za listeczkiem, ogonek za ogonkiem i gdyby nie moja żelazna życiowa zasada – wszystko kiedyś musi mieć swój koniec, byłoby mi trudno wytrzymać. Nachodziły mnie myśli sięgające naszych praprzodków, bo niby dlaczego chcemy jeść chleby orkiszowe, zupy szczawiowe ze szczawiu zbieranego na łąkach? To tak, jakby geny śpiewały starą pieśń „homohapiensów” żyjących równocześnie z neandertalczykami.
   
Naendertalczyk  i homo sapiens lata temu... Gdyby ich tak ogolić, ostrzyc, ubrać, to może lepiej by się prezentowali niż niektórzy panowie obecnie... Mają mądre spojrzenie, prawda?
Krzyżowali się! Nie wiadomo czy neandertalczycy gwałcili panie homo, czy panny homo sapiens chciały odmiany i się puszczały z neandertalczykami. Faktem jest, że wspólne geny mamy! Nam pomogły przetrwać, ale oni niestety, wykruszyli się. A przecież nie byli głupsi od homo sapiens, rysowali na ścianach grot, grali na fletach z kości, chowali zmarłych na znak szacunku, opiekowali się chorymi i słabszymi, wierzyli w duchy!!! Zgubiły ich panienki. Tak to się kończy. „Człowiek współczesny opuścił Afrykę i zaczął wędrować po świecie, czyli około 100 tys. lat temu. Spotkanie to miało miejsce zapewne gdzieś w Azji Mniejszej, którą od setek tysięcy lat zamieszkiwali neandertalczycy. W ten sposób świeżo pozyskana odporność pozwoliła potomkom pierwszych ludzi zawędrować w głąb Europy.” Pamiętacie film „Walka o ogień”? Teraz ja, potomkini tych skrzyżowanych, muszę obrywać ogonki dzikiego szczawiu, gdyż mam to gdzieś zakodowane w umyśle.
Jakoś przy tych rozmyślaniach uporałam się ze szczawiem i ugotowałam smaczną, nie powiem że nie, zupę. Nie wiem, czy drugi raz kupię łąkowy szczaw, za dużo roboty. Słoik szczawiu ze sklepu też rozwiązuje sprawę. Takiej zupy nie można jeść zbyt często, taka tam zdrowa znowu nie jest. I te rozmyślania! Dobrze, że szczaw się skończył, gdyż nie wiem do jakich wniosków bym jeszcze doszła.

4 sierpnia 2019
„Przestańcie uczyć swoje dzieci, że wojna oznacza chwałę i bohaterstwo. Nauczcie je tego, że prawdziwą chwałą jest zapobieganie wojnie, zaś bohaterami są ludzie, którzy potrafią tego dokonać.” Podpisałam się pod tymi słowami, gdyż się to zgadza z moimi przekonaniami. Zresztą nie tylko ja tak myślę.
Pamiętacie wiersz Marii Konopnickiej? Komu jest na rękę wojna, chyba nie żołnierzom na polu walki, to oni giną.
A jak poszedł król na wojnę,
Grały jemu surmy zbrojne,
Grały jemu surmy złote,
Na zwycięstwo, na ochotę…

A jak poszedł Stach na boje,
Zaszumiały jasne zdroje,
Zaszumiało kłosów pole,
Na tęsknotę, na niedolę…

Ja wojen nie chcę. Dążmy do pokoju, a nie do wojny. Dajmy prawo wszystkim ludziom żyć tak jak chcą, Polska jest dla wszystkich. Nie szerzmy nienawiści. Jesteśmy dziećmi jednego Boga i szanujmy się nawzajem
Wróćmy jeszcze do powstania. Teraz w związku z rocznicą wspominamy heroizm powstańców warszawskich. Oddajemy cześć bohaterom, gdyż im się to należy. Powstanie było wymierzone militarnie przeciw Niemcom, a politycznie przeciw ZSRR oraz podporządkowanym mu polskim komunistom. Dowództwo AK planowało samodzielnie wyzwolić stolicę jeszcze przed wkroczeniem Armii Czerwonej. Na co liczono? Armia Czerwona miałaby w tej sytuacji pomagać Polsce? Gdyby powstanie wybuchło już po sforsowaniu Wisły, może byłoby inaczej, pomyślniej dla nas. Powstańcy jednak zostali sami. Na Zachód nie było co liczyć, pomoc była ograniczona. 
Okulicki przyleciał z Londynu, z poleceniem od naczelnego wodza gen. Kazimierza Sosnkowskiego, by przeciwdziałać powstaniu. Anders też był przeciwny. "Żołnierz nie rozumie celowości powstania w Warszawie. Nikt nie miał u nas złudzeń, żeby bolszewicy pomimo ciągłych zapowiedzi pomogli stolicy. W tych warunkach stolica pomimo bezprzykładnego w historii bohaterstwa skazana jest na zagładę. Wywołanie powstania uważamy za ciężką zbrodnię i pytamy, kto ponosi za to odpowiedzialność" – pisał gen. Władysław Anders w liście do gen. Mariana Kukiela. Mam też przy okazji pytanie do gen. Andersa, a jak było przy zdobywaniu Monte Cassino?
W powstaniu młodzieńczy entuzjazm zwyciężył, młodzi chcieli walczyć nie przewidując skutków. Czy byli bohaterami? Byli nimi bez wątpienia. Oddajemy im hołd. To oni ginęli w powstaniu, oni walczyli i tylko oni mają prawo odpowiedzieć na pytanie, czy powstanie było potrzebne, czy osiągnęli cel. Faktem jest, że zginęło 200 tys. ludzi, 83 proc. miasta zostało zniszczone. Ginąca bezbronna ludność znosząca skutki wojny, wygnania, prześladowań to też bohaterowie! 
Każde powstanie w Polsce zaczynało się podobnie, nikt nie przewidywał, co będzie. Jedyne zwycięskie powstanie to Powstanie Wielkopolskie. Powstańcy warszawscy liczyli na to, że Niemcy są osłabieni i zwycięstwo będzie łatwiejsze, tak jak w Wielkopolsce, ale tak nie było.
Musiałam to wszystko napisać. Uważam, że jestem patriotką, kocham Polskę, szanuję bohaterów, ale to nie znaczy, że nie myślę realnie.

5 sierpnia 2019
Pamiętam scenę z filmu „Julie – Julia”, jak Meryl Streep uczyła się kroić cebulę. Meryl trzyma w ręku olbrzymi nóż, góra cebuli na stole, i nóż, który mnie oczarował, taki jak mają zawodowi kucharze. Kupiłam i nic z tego nie wyszło, był zbyt ciężki albo ja nie miałam wprawy. U mnie cebula wywołuje łzawienie oczu, nie zawsze daję radę, ale muszę, to siekam, co mam zrobić. Obraz krojenia cebuli nosiłam w sercu do dzisiaj. 
Owinęłam nóż w ściereczkę i poszłam go naostrzyć. Poprosiłam, aby miał ostrze średnio ostre, obawiałam się, aby nie uciąć palca lub ręki. Po powrocie zabrałam się do dzieła, z opóźnieniem dziesięcioletnim, ale przecież nie zrezygnowałam z oczarowania. Można być oczarowanym, zaczarowanym, rozczarowanym, ale także odczarowanym. Przeszłam wszystkie etapy. Mimo niepowodzeń, nie zrezygnuję z doskonalenia krojenia, przecież praktyka czyni mistrza. Ja jeszcze niedowiarkom pokażę jak kroić wielkim nożem cebulę! Oto moje noże najczęściej używane, w tym jeden, ten największy, świeżo naostrzony. Noży mam więcej, o wiele więcej, ale jakoś mi nie przypadły do gustu. Leżą sobie i czekają na okazję.

6 sierpnia 2019

Śliwy wokół placu zabaw ogolone do pni! Co będzie na wiosnę, gdzie gorzki zapach uwodzący mnie od dzieciństwa w gorące popołudnia?! Ja się chyba stanę filozofem, gdy tak dalej będzie. Cierpię, a to rodzi myśli z pogranicza poznania.
Nie musimy akceptować cudzych przekonań... ale musimy akceptować prawo innych do ich posiadania. „Jesień cudów” - Jodi Picoult
Boli mnie dusza, czuję jak tłucze się zrozpaczona w moim ciele i nie wie, co począć ma. Każda chwila przynosi wypowiedzi ludzi mających być przewodnikami, szerzyć miłość, zrozumienie i tolerancję, a tak nie jest. Kto ma być dla nas przykładem, gdy zawodzą ci, którzy powinni czynić świat lepszym. Homo sapiens widocznie nie wystarczy, musimy wspiąć się do spiritualis homo – człowieka duchowego.
Św. Jan od Krzyża napisał – „dopiero po tym oczyszczeniu, wyzbywszy się starego człowieka i osiągnąwszy za pośrednictwem tej nocy prawdziwe ubóstwo duchowe, wchodzi dusza w owo nowe i błogosławione życie, czyli w stan zjednoczenia z Bogiem”
Czas nadszedł także dla ludzi sztuki, nauki, teologii aby prostowali nasze drogi, ubogacali umysły i duszę naszą, wiedli do lepszego, mądrzejszego życia z przestrzenią dla każdego człowieka. Tutaj, na tej ziemi,  jest miejsce dla każdego z nas, mądrego i niezbyt rozgarniętego, dobrego i tego, który nie wyprostował jeszcze swoich ścieżek życiowych. Dajcie przykład przewodnicy, czas aby już wypowiedzieć się jasno i wyraźnie po stronie tych, którzy są nieco inni. Oni się o to nie prosili, gdy tacy są, widocznie jest jakiś powód. Spotkajmy się wszyscy duchowo w przestrzeni miłości, tolerancji i zgody.
… między "rzeczywistością" z jednej strony a punktem, gdzie umysł styka się z rzeczywistością, istnieje strefa pośrednia, tęczowa krawędź, gdzie rodzi się piękno, gdzie dwie zupełnie różne powierzchnie mieszają się i stapiają, przynosząc coś, czego nie jest w stanie dać życie: w tej przestrzeni mieści się cała sztuka i cała magia. Donna Tartt – Szczygieł

7 sierpnia 2019
Szkoda mi pana Kuchcińskiego, tak z głębi serca, naprawdę! Poczuł facet zapach władzy, rozwinął skrzydła, był jak panisko, wszystko wolno mu było. Roztaczał swoje względy na rodzinę i znajomych, władza to władza, a że za państwowe pieniądze?! Wybrali go, ma prawo korzystać z uprawnień. Dziennikarze to taki wścibski element, że nikomu nie odpuści. Tyle czasu to trwało i nic, a teraz jakby ich ktoś namówił do skomasowania działań. „Analiza danych udostępnionych przez Centrum Informacji Sejmowej pozwoliła stwierdzić, że w okresie między 17 marca 2016 r. a 22 lipca 2019 r. Marek Kuchciński odbył 135 lotów na koszt podatnika.” I co, musiał, to latał! Może w poprzednim wcieleniu był pilotem, a może wynalazcą samolotu? Przecież znamy projekty Leonardo da Vinci, który stworzył lotnię na przełomie XV i XVI wieku. Do pierwszego lotu doszło w 1903 roku, kiedy to „dwaj amerykanie, bracia Wright – Orville i Wilbur, wznieśli się w powietrze skonstruowaną przez siebie maszyną napędzaną silnikiem spalinowym. Wydarzenie uznawane jest za pierwszy w historii ludzkości lot samolotem. Lot trwał 12 sekund.”
Pan Kuchciński loty ma we krwi, musi, to lata, a że z nim rodzina i znajomi?! Samolot, czy helikopter, i tak leci. Niby dlaczego żona nie może lecieć samolotem, gdy ma jakąś sprawę do załatwienia w Warszawie? W swoim czasie mówiono, że pani Stasia, żona Gierka, latała do Paryża do fryzjera! Ja nie wiem, przecież nie widziałam, ale ludzie gadali, a jak gadają, to coś jest na rzeczy. Teraz wzięli na tapetę Kuchcińskich, tak jakby nie wiedzieli, do czego służy samolot. Biedny Kuchciński płaci za loty, zastanawia się, czy nie zastanawia – przecież tego nie wiem - czy nie ustąpić. Niby dlaczego miałby to zrobić, miał możliwość, to korzystał. Ja też, gdy chodziłam do liceum w Lesznie, zapaliłam się do lotów na szybowcu, ale rodzice nie przysłali mi zgody, a zresztą już wtedy miałam kłopoty ze wzrokiem. Szybowniczką nie zostałam, męża nie miałam na urzędzie, nie latam więc. Chodzę trochę, ze względu na zdrowie, ale nie w nadmiarze, nie chce mi się i już.
Moja córka obecnie przebywa we Wiedniu. Pojechały z koleżanką pociągiem, tak, tak, nie samolotem, aby nie dewastować środowiska. To ich troska o planetę Ziemię! Nasz marszałek widocznie o tym nie wie, nie leży mu to na sercu i dlatego podpiął się pod samoloty. Oto Katarzyna we Wiedniu. Żeby nie było, że jestem złośliwa i coś tam zmyślam.
      
Wiedeń to kolebka kultury europejskiej, widocznie chciała  wszystko zobaczyć. Na zdjęciu widać, że soksztowała tortu Sachera i stanęła pod pomnikiem Mozarta. Ja słucham muzyki Mozarta i też jest pięknie.

8 sierpnia 2019

Bardzo lubię Babę Wanga i jej przepowiednie. Jest mi bliska. Swój swojego wyczuje na odległość. „Baba Wanga była bardzo związana z naturą. Uważała, że każda osoba, która ma taką możliwość, powinna założyć ogród i żyć w zgodzie z naturą. Uważała, że kwiatami powinien cieszyć się każdy śmiertelnik.” Ja ogrodu nie założę, gdyż bym się zapracowała, ale kwiaty mam na balkonie i w mieszkaniu. Oto wskazania Baby Wangi odnośnie tego jak być szczęśliwym.
Kwiaty - Dotykajcie ich i opiekujcie się nimi. Każdy z nich ma swoja mądrość, która przenika do człowieka. Nie zrywajcie ich. Są jak słońce i jak kąpiel. Kiedy na nie patrzycie, doznajecie ulgi, przyjemności i zachwytu. Czy nie dostrzegacie, że płaczą, gdy je zrywacie? - mówiła.
Chodź boso - Nie zrywajcie bezpośredniego kontaktu z ziemią, w ten sposób uchronicie się przed chorobami - radziła. Wieczorem zawsze myjcie nogi.
Pość - Gdyby człowiek miał dużo jeść, natura wyposażyłaby go w dwa żołądki. Spożywajcie potrawy o jasnym zabarwieniu. Pijcie ziołowe herbaty. Zmniejszajcie ilość tłuszczu, ludzie zdrowi mogą nie jeść mięsa. Chociaż raz w tygodniu gotujcie pszenicę - jedzcie ją i pijcie wodę, w której się gotowała.
Pracuj w dzień. - Zdaniem Baby Wangi najbardziej produktywni jesteśmy o poranku i w ciągu dnia. - Wieczorem siły wyższe nie pomagają człowiekowi, a bez ich udziału nic wielkiego nie da się stworzyć - twierdziła.
Śpij wysoko - Tam są złe duchy, które mogą wami manipulować - te słowa powiedziała po tym, jak ktoś zapytał ją, czy spanie na ziemi jest zdrowe. Podobno Wanga bardzo się przestraszyła i odradzała ten sposób.
Znachorka potrafiła przewidywać przyszłość i diagnozować choroby. Może warto zaufać jej radom i poczuć jak szczęście wypełnia nasze życie?
 
Oto moje kwiaty prawie w pełnym rozkwicie – męczennica i oleander.Chociaż w pierwszym punkcie czuję się szczęśliwa. Nie dostosuję się do zaleceń chodzenia boso, gdyż użądliła mnie pszczoła, gdy chodziłam po łące. Tylko na plaży chodzę boso. Nocki zarywam, nie zawsze, ale ma to miejsce, nie śpię na podłodze. Od duchów się opędziłam. No i gdzie to szczęście?! Chyba trochę bokiem umyka.

9 sierpnia 2019

Mam obsesję na punkcie moich kwiatuszków, gdy tylko wstanę, pierwsze kroki kieruję na balkon. Oleander kwitnie na potęgę, ma dużo pączków, ale kwiaty jeszcze nie są w pełni wykształcone. Marakuja, czyli męczennica, kwitnie, owszem, ma wyraziste piękne kwiaty, jednak ich żywot jest krótki. Zamykają się i chyba szykują do wydania owoców. Raczej nie skorzystam, gdyż podlewam rośliny nawozami do kwiatów kwitnących. Bez tego słabo rosną. O oleandrach nie wspomnę, jeszcze życie mam w cenie. W roślinach balkonowych obowiązuje reguła, nie podlejesz, kwiatów nie będzie, w polityce także rumor. Mój wnuk, gdy był mniejszy, moje wywody kwitował krótko- „Babcia to jest tak logiczna”. Może nie taka logiczna, ale rozsądna, to chyba jestem.
Mój ulubieniec p. Kuchciński podaje się podobno dzisiaj do dymisji, gdyż narodowi nie podobają się jego podniebne loty. Mówi się jednak więcej o Tusku niż o Kuchcińskim. Tuska bronił kiedyś nawet Kaczyński, że latał, gdyż musiał odwiedzić rodzinę. Kuchciński robił to samo i jeszcze woził rodzinę i znajomych. O ile więc Tuska nie zdymisjonowali, to dlaczego osądzać Kuchcińskiego? Gdy Tusk postępował źle, a Kuchciński robi to samo, no to gdzie ta dobra zmiana??? Dlaczego PiS tak bronił Kuchcińskiego? Nie zrobił nic złego, to zostawić go i już.
„HEAD, zakładamy, że ludzie na najwyższych stanowiskach w państwie zachowują się racjonalnie i odpowiedzialnie. Że kierują się wewnętrzną etyką i troską o kraj - mówi w rozmowie z "GW" gen. Drewniak.” Ma rację, to przecież powinni być ludzie odpowiedzialni, w ich rękach nasz los. Gdy jednak zdarzają się błędy, to jakaś dziwna ta dobra zmiana. Widać, że gdy ktoś się dostanie do koryta, bez względu na opcję polityczną, uważa, że jest panem na włościach i robi, co chce, wykorzystując swoje uprawnienia. To nie pierwsze przewinienie i będzie ich więcej, gdy PiS będzie u władzy, a będzie, zapychając buźki obywateli pieniędzmi. „Chleba i igrzysk” wołali Rzymianie. Nic jak widać się nie zmieniło.

 10 sierpnia 2019
Nad moją osobą, jako zaawansowanej staruszki, wisi jakieś fatum. Nie ma roku, abym czegoś nie musiała kupować, naprawiać, zmieniać. W czasie ostatniej burzy dmuchało, okno zamknięte, a firanki drżały i falowały. Tyle już robiłam podejść naprawy okna, przy wsparciu specjalistów oczywiście - uszczelki, regulacje i naprawy, nic nie pomogło, no trochę, ale nie na tyle, abym mogła powiedzieć, że wszystko jest dobrze. Łazienka także wymaga interwencji hydraulika! Szkoda gadać. Ile lat to mi będzie służyć, nie wiem i nie chcę o tym myśleć.
Moja córka oznajmiła, że ma dla mnie dzisiaj wolne popołudnie. Miałyśmy jechać do sklepów albo na wycieczkę. Wybrałam sklepy, padło na Ikeę. Nachodziłyśmy się sporo. Człowiek ma tam jedno pragnienie – powinno być obowiązkowe wymienianie wyposażenia pokoju, gdy nam się już opatrzy to, co mamy. Ja jestem zadowolona z mojego domu, chętnie w nim przebywam, ale coś nowego by mnie ucieszyło. Parę drobiazgów i tak kupiłam, mimo że się zarzekałam, że niczego nie kupię. Słabą kobietką też bywam! Widząc piękną aranżację mówiłam szeptem – O mój Boże! Miłoszewski, który obecnie mnie bawi i kształci, czytam jego książkę, też zauważył, że Polacy tak mają.
Wszyscy jednocześnie krzyknęli: "O mój Boże!", udowadniając, że Polska to kraj tradycyjnie katolicki. Kiedy przychodzi nam wyrazić swoje emocje w chwili krańcowego osłupienia, nawet ukochana "kurwamać" przegrywa z "omójbogiem". Zygmunt Miłoszewski
Dorzucę jeszcze jeden cytat: "Ech, gdyby miał żyć jeszcze raz, chciałby zapamiętać, żeby największą uwagę zwracać na te kobiety, za którymi nie ma ochoty się obejrzeć na ulicy."
Widzicie staruszki, nie płaczcie, gdy facet się zestarzeje, idzie po rozum do głowy i wtedy spogląda na te brzydkie, „przeźroczyste”, ale mające bogate życie wewnętrzne, jednym słowem mądre. Szkoda, że dopiero tak późno faceci mądrzeją, ale co zrobić, na wszystko widocznie przychodzi czas. „Głębia spojrzenia oznacza, że ktoś przeżył więcej, niż miał ochotę.”

11 sierpnia 2019

Istnieją tematy zastępcze, wymyśla się je, milczy się, aby przeczekać niewygodne sprawy. Przecież to znamy. Mówi się, że jakąś sprawę zamiotło się pod dywan, ukręcono jej łeb, a w męskim gronie używa się zwrotu niezbyt eleganckiego mówić o d… Maryny. Ja dzisiaj w myśl tej zasady zajmę się moim oleandrem! Gwarowo nazywają go łoliander lub olijander. Każdy mówi tak, jak umie i jak go nauczono. Mój kwiatuszek kwitnie, pachnie i cieszy mnie niepomiernie. Są sprawy, które nie dają mi spać, gryzę się nimi - znowu mam trudności finansowe - ale wolę mówić o  oleandrze, bezpieczniej. Przykład zresztą idzie z góry. Nie mogę wyjść z podziwu, że można tak okręcać kota ogonem.
- Czy ktoś wspomni teraz o pedofilii wśród księży, nie, teraz się mówi o tęczowej zarazie i organizuje wiece wsparcia dla abp. Marka Jędraszewskiego. Przecież biskup może mieć swoje zdanie, każdy jest, jaki jest, myśli jak myśli, ale czy poparcie musi nabrać takich rozmiarów? Niewygodny temat pedofilii zakryty został tęczą.
- Jest obecnie najniższa stopa bezrobocia w Polsce, to prawda i o tym się głośno mówi. Nie mówi się jednak wszystkiego. Prawda jest taka, że w Polsce brakuje rąk do pracy w szpitalach, na budowach. Pracodawca teraz szuka pracownika i musi mu lepiej płacić, gdyż w przeciwnym razie ten sobie pójdzie do innej pracy. I co dalej? Ukraińcy zapełniają lukę, ale na jak długo? Coraz częściej wyjeżdżają do Niemiec, tam lepiej płacą. U nas w sklepie Ukrainki też już pracują.
- Marek Kuchciński złożył rezygnację z funkcji marszałka Sejmu. Chyba przed wyborami nie było innego wyjścia. Żegnano go jak bohatera, owacjom nie było końca. Jak zwykle klęskę przekuwa się w sukces. Szydło też tak żegnano. I znowu wina Tuska, zamiast o swoich potknięciach, mówi się o Tusku. Nawet nie wytrzymał jeden z pilotów, opublikował zdjęcie i potwierdził, że Tusk latał do domu, owszem, ale rejsowymi samolotami. Prezydent Kaczyński też namiętnie latał, dlatego Jarosław bronił Tuska, aby nie mówiono o jego bracie. O zmarłych nie można mówić źle, tylko po co wyciągać sprawę Tuska?
- A co z nagonką na prezydent miasta Gdańska Dulkiewicz? To już jest nie do wytrzymania. Mało było jednaj śmierci?! Marszałek woj. pomorskiego Mieczysław Struk wraz z lokalnymi samorządowcami już napisał list w tej sprawie do Jarosława Kaczyńskiego, innych polityków PiS oraz biskupów sprzeciwiając się eskalacji nienawiści. Rządzący chcą chyba obsadzić to stanowisko swoim człowiekiem, ale to się chyba nie uda.Tak nie powinno być. Wcześniej czy później zło wróci do tych, którzy je rozsiewają.

Nie wiem dlaczego się tak dzieje? Podobno ¼ społeczeństwa ma zaburzenia psychiczne. Problem tylko kto, czy ci na górze, czy szeregowi obywatele, a może pół na pół.

12 sierpnia 2019
Rano zerwałam się z łóżka skoro świt. Zamówiłam mszę św. za duszę zmarłej znajomej, na której pogrzeb nie mogłam pojechać. Wypełniłam obowiązek, ale powiem szczerze, jestem lekko nieprzytomna. W czasie emerytury wstaję wtedy, gdy się obudzę, a niekiedy jeszcze w łóżku czytam i rozwiązuję krzyżówki. Nie pali się, nie muszę teraz wstawać wcześnie. Całe życie zrywałam się o szóstej rano, a spać chodziłam grubo po północy. Inaczej się jakoś nie dało.
Zygmunt Miłoszewski w swojej książce „Jak zawsze” wpadł na pomysł, aby swoich bohaterów, ustabilizowanych emerytów, cofnąć w czasie! To pomysł naprawdę niedorzeczny. Gdy pomyślę sobie, że jeszcze raz musiałabym wszystko przerabiać, skóra cierpnie mi na grzbiecie. Nie chcę być młoda, na nic mi potrzebna jakaś tam uroda, ani w takiej wersji jak była, ani w nowej, alternatywnej. Przeżyłam, co musiałam i niech mi dadzą święty spokój. Żadnych powrotów w nowym wcieleniu, żadnych powtórek, przeżyć i doznań. Mam teraz tylko jedno życzenie, mam umrzeć w spokoju, bez chorób i kalectwa, bez bezradności i niekontaktowania się ze światem. Jeszcze dzisiaj wyskoczę po lamówki, będę szyła pokrowce na zakupione poduszki. Nigdy jeszcze tego nie robiłam, może z Bożą pomocą jakoś zdołam opanować tego rogatego „szyciowca”. Nie znoszę szycia, ale muszę sama to zrobić ze względu na oszczędności finansowe przed czekającym mnie kataklizmem remontowym.
Aniołku mój kochany, miej mnie w swojej opiece. Dawno o nic nie prosiłam, ale dzisiaj zerknij na moje poczynania. Będziesz obok mnie, wiem to, zawsze bywasz, gdy potrzebuję pomocy. Słoneczko moje śliczne, tylko mnie nie zostawiaj samej na pastwę tego krawieckiego potwora. 
Powiedziano przecież: "Swoim aniołom dał rozkaz o tobie, aby cię strzegli na wszystkich twych drogach."
"Czyż nie są oni wszyscy duchami przeznaczonymi do usług, posyłanymi na pomoc tym, którzy mają posiąść zbawienie?"

13 sierpnia 2019
Znowu mam pod górkę! Zaniosłam do szycia dwa jaśki na kanapę, z wypustkami. Sama wczoraj spłodziłam jednego i mam dosyć. Mój Anioł Stróż też jest chyba nieobeznany w krawiectwie, wcale mi nie pomagał. Umęczyłam się jak licho i więcej nie mam zamiaru jaśków z wypustkami szyć. Jakoś tam wyszło, ale nie jestem do końca zadowolona. Pani krawcowa orzekła, że koszt uszycia to 26 zł od sztuki. Wydaje mi się, że to bardzo drogo. W internecie cennik przewiduje za uszycie jaśka 10 zł. Krawcowa chyba umie szyć prosto, u mnie jak widać z tym największy problem, a części wyposażenia maszyny, chodzi o ogranicznik ściegów, gdzieś się zadziały. Czuję się trochę ograbiona z pieniędzy, ale co ma zrobić niespełniona krawcowa?! Jak sama nie umiesz zrobić, to płać.
Przyszedł pan do pomiaru okna. Przedstawiłam swoje racje odnośnie niezamierzonego wietrzenia pokoju w zimie, obejrzał okno, przytaknął, że napraw było kilka i wytoczył koronny argument – uszczelka przyklejona jest odwrotną stroną. Zachowałam powagę, nie będę się narażać komuś, kto będzie zakładał u mnie okno, dopiero by mnie urządzili, a mnie chodzi przecież o jakość wykonania. Jak można przykleić uszczelkę odwrotnie, kiedy klej ma z jednej strony i nie da się jej odwrócić do góry brzuszkiem? Do staruszek tak ludzie przemawiają - idiotki, stetryczałe babuleńki i tyle. Można im powiedzieć, co się chce. O komputerze to nawet nie wspomnę. Młodzi ludzie uważają, że staruszki to nawet z konta nie korzystają. Gdy moja córka podwozi mnie gdzieś w celu załatwiania spraw, sprzedawcy czy urzędnicy najpierw zwracają się do niej! Bardzo mnie to bawi. Ja i tak muszę sprawę wyłuszczyć, gdyż tylko ja tak naprawdę wiem o co chodzi, ona mnie tylko przywozi. Gdy przechodzimy przez ulicę, moje córki chyba w obawie, ze wyskocze pod samochód, ujmują mnie za rękę, teraz to już nawet wnuk zaczyna to robić, tylko zięciowie traktują mnie jako osobę samodzielną i takich gestów nie praktykują. Może mają nadzieję, że skończę pod kołami samochodu i będą mieć święty spokój, albo nie mają śmiałości, aby tak się spoufalać? Wolę tak myśleć, to ładniej wygląda wobec innych ludzi.
 
14 sierpnia 2019
Znalazłam inną krawcową, uszyje za 15 zł od poduchy, i będzie szybciej. W nocy miałam koszmary. Brud, bałagan, nawet umyć się nie było gdzie. Gdy weszłam po przebudzeniu się do swojej łazienki, byłam szczęśliwa. Było nareszcie czysto. Takie sny to nic dobrego. Zobaczymy, będzie, co będzie. Ludzie mają większe problemy w życiu... 
Moja córka podśmiewała się ze mnie, kiedy opowiedziałam jej o wczorajszych przygodach, dlatego, że nacisk położyłam na pana od mierzenia okna. Był tak przystojny, że można było dostać zawrotu głowy. Podobny był do Pawła Deląga. Co ja mogę za to, że przystojni faceci robią na mnie wrażenie. Podobają mi się i już.  Kowal Nazar i Żadan ze „Zniewolonej” też zniewalają. Powiem szczerze, najbardziej podoba mi się Żadan, ale wszyscy przedstawieni panowie są do przyjęcia. Mam też inne typy, ale przecież o tym nie będę pisać. No ale cóż? Ja nie jestem Katią, nie mam takiego wzięcia u płci przeciwnej. Na jej punkcie oszaleli chyba wszyscy faceci. Na taką staruszkę jak ja, już nikt nie spogląda, jest już przeźroczysta, jak mówiła Maria Czubaszek. I chwała Bogu, mam spokój. Może w świecie równoległym po drugiej stronie życia to sobie odbiję, nie będę miała skrupułów, a teraz buzia w ciup i do odmawiania modlitw staruszko! Sami zobaczcie tych przystojniaków, możecie nawet typować, który jest bardziej zniewalający, a że nas już nie wybiorą, i chyba nigdy by nie wybrali, to co z tego, popatrzeć można. Na zdjęciach w kolejności: Deląg, Nazar, Żadan.
    

15 sierpnia 2019
Jestem łowcą okazji, no może okazyjek, ale łowię, co mogę, oczy i uszy mam szeroko otwarte, niekiedy, gdy trzeba, dyplomatycznie przymknięte. Staram się jednak, aby nic mi nie umknęło.
Dwa wieczory stoję już na balkonie, aby zobaczyć spadające Perseidy, czyli rój meteorów, pojawiający się w sierpniu. Postanowiłam, że jeszcze w tym życiu chcę je zobaczyć, tak jak trzydzieści kilka lat temu, kiedy z moim ojczulkiem siedzieliśmy sobie na ławeczce, a Perseidy przemykały po granatowym, rozgwieżdżonym niebie we wszystkie strony. To był widok!!! Od tej pory jakoś nie udało mi się ich oglądać, albo miasto było zbyt rozświetlone, albo niebo zbyt zachmurzone. Wczoraj warunki były znakomite, ale nie było chętnego, aby o północy jechał ze mną za miasto. Widziałam z balkonu sunącego wolno satelitę, mrugały do mnie gwiazdeczki i widziałam chyba blade przebłyski sunących meteorów… Głowy nie dam, czy widziałam, może to tylko moja wyobraźnia podsuwała mi takie widoki?! Jeszcze dzisiaj pośledzę niebo po północy, sprawdzę, co zobaczę.
Defiladę wojskową obejrzałam po południu dokładnie. To naprawdę ważna rocznica. Wojskowi prezentowali się świetnie, uzbrojenie mnie zbytnio nie obchodziło, ale „wierchuszka” państwowa jakoś mnie nie chwyciła za serce. Ani jednego przystojnego faceta! Nie mają widocznie w czym wybierać. Mnie już nie chodzi o to, że mijają się z prawdą wygłaszając przemówienia, trochę według mnie nieskładne, ale co z tego, że broda uniesiona, ale sylwetka mało atrakcyjna. Ta okazja była więc trochę chybiona.
Zwiastun filmu "Polityka", najnowszej produkcji Patryka Vegi, bije rekordy popularności w internecie. Obejrzymy film, pośmiejemy się tak naprawdę sami z siebie, że dajemy się nabierać, a PiS i tak przekuje to w sukces przy wsparciu najbardziej ośmieszonych.
Wyławiając okazje, staruszka może się potknąć, a szkoda by było, podobno pojawiają się grzyby. Jutro startuję, nadarza się okazja. Jak nic nie stanie mi na drodze, to póki jeszcze mogę chodzić, póki wilki nie buszują w lesie, gdyż dziki i łosie spacerują podobno po ulicach mojego teraz miasta Bydgoszczy, pójdę w las. Wrócę z urobkiem, albo bez, ale pochodzę po lesie.

16 sierpnia 2019
Wszyscy twierdzą, że grzybów w lesie nie ma. Może są, a może nie ma, ja musiałam sprawdzić to osobiście. Nie będę powielała półprawd. Pogodę zapowiadali na dzisiaj zmienną, ale wstrzeliłam się w przejaśnienie i pojechałam na miejsce wzrostu w ubiegłych latach prawdziwków. Hm! Oto mój zbiór tegoroczny. Piękny, prawda? Cieszy moje serce i rozaniela duszę.
Kiedy tylko weszłam do domu rozpętała się burza z piorunami, a krople deszczu spadały jak banieczki z wodą na asfalt boiska, tam było je widać i słychać najlepiej. Pada do tej pory. Dobrze, że nie rozpadało się wtedy, gdy przemierzałam szerokie połacie lasu. Teraz niech pada do oporu. To dobry znak dla grzybiarzy. Podobno na tych terenach wysyp grzybów jest dopiero we wrześniu, oczywiście w sprzyjających warunkach pogodowych, ale przyrodzie trochę się pokręciło z porami roku, dla mnie to już wrzesień, mimo, że sierpień. Nocki już chłodne, ranki rześkie, a słoneczko słabiej jakoś grzeje. W tej sytuacji należy zaakceptować anomalie pogodowe i gdy wilgoci będzie stopień odpowiedni, ruszyć na grzybne łowy. 



17 sierpnia 2019
Obecnie znajdujemy się w okresie reform we wszystkich dziedzinach, nawet wtedy, gdy sprawy nie budzą wątpliwości. Trzeba wyłożyć kawę na ławę, gdyż nie wszyscy łapią, o co chodzi, Taka było z podniebnymi lotami, a teraz jest z terminologią określania czasu. Poseł PiS Zbigniew Dolata chce przejść do historii! Zwrócił się do ministra kultury Piotra Glińskiego i ministra edukacji Dariusza Piontkowskiego z dwiema interpelacjami… Dolacie chodzi o określenia "przed naszą erą" i "naszej ery", obecne m.in. w podręcznikach historii i opisach wystaw muzealnych. Chce wprowadzenia oznakowań "przed Chrystusem", "po Chrystusie" i "Anno Domini".

...przed naszą erą (p.n.e.) – wyrażenie i skrót stosowane w języku polskim oznaczające datę przed początkiem ery chrześcijańskiej. Początek tej ery wiązany jest z datą narodzenia Jezusa Chrystusa.

Naprawdę nie wiadomo w czym rzecz, gdyż nikt nikomu nie broni używania takiej terminologii, ona znaczy to, co znaczy i nikt nigdy nie miał co do tego żadnej wątpliwości.
Zastanawiam się, co będzie na przykład z ptakami. Bardzo je lubię, to miłe stworzonka, ale przecież stanowią jedyną linię dinozaurów, która przetrwała zagładę na ziemi! A jak to komuś się nie będzie podobać?! Przecież uznano wszystkie grupy dinozaurów za wymarłe. Jednakże zapis kopalny wskazuje, że to one są współczesnymi potomkami opierzonych dinozaurów. Wyewoluowały ze swych przodków w okresie jury. I co będzie, gdy trzeba będzie dodawać przed nazwą jaskółki czy innego wróbelka, czy kawki - potomek dinozaura… To może budzić grozę.
„Nawet papież Franciszek zdecydował o zmianie w tekście modlitwy „Ojcze nasz”. Chodzi o wezwanie „i nie wódź nas na pokuszenie”. Zdaniem papieża, wezwanie to, opiera się na „błędnym tłumaczeniu”. – To nie Bóg popycha mnie ku pokusie, by patrzeć, jak upadam – tłumaczył papież. – Ojciec tak nie postępuje, ojciec natychmiast pomaga wstać. To Szatan prowadzi nas na pokuszenie – dodał.” Bóg nas wystawia na próbę.
Zaczynam drżeć wewnętrznie z powodu konieczności wprowadzania rozlicznych zmian wydawało by się utrwalonych, zakodowanych w naszych umysłach. Czy nie trzeba będzie się uczyć wszystkiego na nowo? Ja już nie mam na to siły.

18 sierpnia 2019
„Zniewolona” mnie zniewoliła, tak jak wiele osób w wakacyjny czas. Patrzę na wieś ukraińską w połowie XIX wieku i wręcz nie wierzę własnym oczom. Jest piękna, czysta, zadbana. Szlacheckie rezydencje zniewalają położeniem, szykiem, stylem, ale i wieś zachwyca. Z tego, co ja wiem z opisów polskiej wsi, to tak pięknie wtedy nie było. Dopiero zniesienie pańszczyzny, praca na swój rachunek zmieniły oblicze domostw i zagród. Na użytek filmu widocznie robi się obraz ugładzony i upiękniony. Czterospadowe ukraińskie dachy domów, przestrzeń wnętrza, wzorowy porządek, robią wrażenie. Na Ukrainie nie byłam, spoglądałam tylko przez granicę, a szkoda, i nie mnie oceniać.
  
Panny to krasawice, wśród gminu i wśród szlachty, ładne, zgrabne i pięknie ubrane. Lidia, szlachcianka, to wspaniała kobieta, mądra, obrotna w finansach, ale nieszczęśliwie zakochana i dlatego okrutna. Halka, dziewczyna z ludu, śliczna i niezbyt sympatyczna z początku, gdy znalazła nareszcie swoje miejsce w życiu, zmieniła się zupełnie, jednak zazdrosny dawny kochanek zamienił jej los w piekło. Główna bohaterka Katia to postać na wskroś tragiczna. To miłość do niej Grigorija, źle ulokowana, była przyczyną wszelkiego zła. Miał dobrą, piękną, zakochaną w nim bez pamięci żonę, ale szukał Katii… Wyostrzone  w filmie związki miłosne dech zapierają w piersiach. Każdy szuka swojego odbicia w losach bohaterów i dlatego tak człowiek się w to wczuwa.
Znam takie układy z życia. Mężczyzna kocha się w jednej, żeni się dla zysku z drugą, i w końcu tworzy się cały łańcuszek osób nieszczęśliwych i przegranych. Główny winowajca i tak ponosi karę, gdyż karma wraca, ale co zrobi złego, to zrobi i tego już cofnąć nie można. To prawdziwość sytuacji życiowych tak przyciąga tłumy przed telewizory. Najważniejszą sprawą w filmie jest trafienie w czuły punkt w serach ludzkich, dalej wszystko toczy się samo.
 
19 sierpnia 2019
Znowu wracam do folkloru. Tak się złożyło. Znowu rzucam się na głęboką wodę w poszukiwaniu zdjęcia dworu. Postać Stanisława Graeve, polskiego etnografa, współtwórcę Muzeum Ziemi Kaliskiej, warta jest przypomnienia. Zakochał się w folklorze ziemi sieradzkiej i poświęcił temu życie. Zachowałabym to dla siebie, ale jedno zdjęcie mnie zafascynowało. Postacie mężczyzn tam uchwycone są tak piękne, że aż wierzyć się nie chce, że tacy byli chłopi na sieradzkiej wsi. Spójrzcie sami, jacy wyrośnięci, butni, o śmiałym spojrzeniu, dominujący. Tych dwóch na środku szczególnie mnie zachwyciło. To przecież urodzeni przywódcy! Już Kolbeg pisał, że mężczyźni tych ziem są dorodni i dobrze zbudowani i miał rację. 
 
Zastanawia mnie dlaczego tacy piękni, rośli mężczyźni, wybierają często na swoje partnerki małe kobietki, szczuplutkie, delikatne i łagodne? Może chcą poczuć swoją dominację i siłę? Może łagodnieją na widok takiej „kruszynki”? A może te maleństwa są takie śliczne? Nie wiem, ale często tak bywa. Nie mówię, że jestem tym zachwycona, ale tak jest. Znam z takich związków dzieci, chłopcy poszli akurat w mamusię ze wzrostem i nie są z tego zadowoleni. Lepiej może aby mama też była rosła i dorodna, ale cóż, serce nie sługa, nie wybiera.

20 sierpnia 2019
Bardzo nie lubię, kiedy mnie ktoś okłamuje, robi ze mnie durnia wciskając mi niedorzeczności. Jestem trochę porywcza i nie bardzo potrafię trzymać język za zębami przetrawiając wewnętrznie sytuację i nie protestując.
Mamy kolejny problem z trollami. Łukasz Piebiak złożył rezynację.
„Rezygnacja ma związek z doniesieniami o współpracy Piebiaka z kobietą, której miał zlecać rozsyłanie anonimowych informacji szkalujących sędziów krytycznych wobec zmian przeprowadzanych w sądownictwie przez rząd Prawa i Sprawiedliwości.”
Prawda czy nie, trudno powiedzieć, jednak wpisy w internecie są naprawdę idiotyczne. Kto za tym stoi. Swoich problemów PiS ma dosyć, ale ja ciągle słyszę o poczynaniach PO. Końca temu nie będzie czy co?
Kiedy patrzę na Tuska, widzę człowieka normalnego, dbającego o rodzinę, troszczącego się o wnuki. Z drugiej strony Jarosław wiecznie z obstawą, namawiający, przyciągający, krytykujący. Dom mu się chyli ku upadkowi i teraz podobno gromadzą pieniądze na dworek dla niego. Naczelniczunio chcący stanąć obok Piłsudzkiego, a nawet go przyłonić. Czy to brać serio, czy się z tego śmiać, nie mam pojęcia.
Polacy to naród, którego można uwodzić i robić w konia. Pamiętacie wybory po 89 roku? „25 listopada 1990 r. przeprowadzono pierwszą turę powszechnych wyborów prezydenckich, w której zwyciężył Lech Wałęsa. Sensacją było przejście do drugiej tury Stanisława Tymińskiego, zamożnego i egzotycznego przybysza z Kanady, który w wyborach pokonał m.in. premiera Tadeusza Mazowieckiego.” Chodził z jakąś czarną teczką, której zawartości nie ujawniał i o mały włos zostałby prezydentem, Człowiek znikąd, ale Polacy mu zaufali.
Albo Polska Partia Przyjaciół Piwa. Artyści sobie robili żarty, ale poparcie zyskali. „…w wyborach parlamentarnych w 1991 partia uzyskała względnie wysokie poparcie, tj. 3,27% głosów (dziesiąty wynik na 111 komitetów wyborczych), co pozwoliło PPPP na wprowadzenie do Sejmu 16 posłów.”Polakom można wmówić wszystko. Historia wykazała jasno, że roztropności nam brak.
Mamy 500+. Dobrze, że dzieciom lepiej się żyje, ale czy mamy na to pieniądze? Kto to będzie spłacał? 
„Ministerstwo Finansów podało oficjalne informacje, zgodnie z którymi, na koniec pierwszego kwartału 2019 r. państwowy dług publiczny wyniósł 1 bilion 5 miliardów 260 milionów złotych. Oznacza to wzrost o blisko 21 miliardów 940 milionów złotych w stosunku do danych z końca poprzedniego roku. Z powyższych danych wynika, że w okresie od 1 stycznia do 31 marca zadłużenie Polski rosło o 232 miliony złotych dziennie.”
I co? Z czego mamy się cieszyć? Słuchanie bzdur w dzienniku przyprawia o palpitację serca. Wydawać by się mogło, że ciągle rządzi PO, o niej mówi się nieustannie. Wydaje mi się, że PiS nie ma ludzi, którym naprawdę może zaufać. Może Kaczynski chce dobrze, ale dla rządzących ważne są pieniądze, stołki i zyski. Należy im się! Niech im się należy, jak tak uważają, ale niech nie wciskają ludziom kitu. 
 
21 sierpnia 2019
Wdrażam się do kreślenia planów! W życiu tego nie robiłam, nie mam pojęcia jak rysować, przejdę więc na działania wsparte intuicją. Chcę zrobić szkic dworu w Miłkowicach. Jest opis, ale nie zostały podane żadne wymiary. Nie jest to rysunek w pełni wiarygodny, ale jakeś pojęcie daje o tym, jak dwór wyglądał. Mam już zrobioną kondygnację dolną, ale z górą nie mogę sobie poradzić, także z tego powodu, że bolą mnie oczy. Jutro skończę i zamieszczę na stronie.
Chciałam ściągnąć jakiś program do robienia planów, ale poradzili mi w internecie kolosa, który nie daje się wgrać do mojego komputera. To byłoby najlepsze, ale nie wyszło. Ja nie mam w domu nawet porządnej linijki, nie mówiąc już o narzędziach do rysowania. Będzie co będzie. Architekt staruszka stawia pierwsze kroki, a to nie jest łatwe bez przygotowania zawodowego.
Porada praktyczna: Staruszki mające trzy włosy na krzyż mogą myć głowę w miksturze składjącej się z dwóch łyżek kawy i dwóch łyżek szamponu. Włosy są puszyste i ładniejsze. Odżywka i inne pianki jak zwykle. 
 
22 sierpnia 2019

Pogoda się poprawiła, pranie było więc obowiązkowe. Do krawcowej pobiegłam po pokrowce na poduszki. Później obiad, prasowanie, a ja przecież jestem staruszką, nie mam już tyle sił. Cały czas miałam w głowie dwór i układ pomieszczeń. Rysunki mają jedną nieścisłość, pokój kredensowy ma być z drzwiami do ogrodu i na dodatek nad pokojem lokaja. Nie potrafię tego umieścić na wykresie. Niech będzie, jak jest. Przecież okna na froncie musiały być równomiernie rozmieszczone! Albo ja coś przeoczyłam, albo nieścisłość w zapisie. Zanaczam, że linijki nie kupiłam. Nie będzie mi już chyba w życiu potrzeba, po co wydawać pieniądze.
Oto moje dzieło. Teraz czekam na zdjęcie dworu, które chyba sfrunie mi z nieba. Może gołąbek mi przyniesie.
milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm
 
23 sierpnia 2019
Smutny czas, tyle nieszczęść, śmierć i ranni na Giewoncie, nie żyje reżyser Woźniak Starak, grotołazi nie żyją, płoną lasy Amazonii produkujące 20 % tlenu… Człowiek boi się już przeglądać wiadomości. Nadchodzi jakiś punkt krytyczny, czy co?
Ja zajmuję się swoimi sprawami w zakresie odtwarzania projektu dworu. Podobno, gdy się czegoś pragnie, los staje się łaskawy i zsyła nam to w jakiś cudowny sposób. Ja przecież staram się losowi pomóc! Nie mam osoby obeznanej z tematem, potrzebny mi architekt! Jutro wzywam posiłki, może logiczne myślenie jakoś sprawę uładzi. Kreślenie zajmuje mi wiele czasu, nie mam żadnego przygotowania , ale nie myślę tyle o wszystkich katastrofach, nie mówiąc już o ekwilibrystyce polityków. Wystarczy, że jest afera w PiS, a już podobna pojawia się w PO! Dlaczego, gdy o tym wiedziano, nie ujawniono wcześniej? Przecież takie sprawy są chyba karalne. Jak wiesz o czymś, co jest niezgodne z prawem, to obowiązkiem obywatela jest powiadomić o tym chociażby opinię publiczną, to chyba oczywiste, a nie trzymać to w tajemnicy!!! Dla mnie to nie jest zrozumiałe. Proszę także pana Wałęsę aby się publicznie nie wypowiadał, gdyż nieszczęść mamy dosyć i wojna domowa nam zupełnie nie jest potrzebna. Niech swoje opinie zachowa dla siebie
Wszystko to jest wyczerpujące i denerwujące. Ostatnio często zachłystuję się w czasie jedzenia, najczęściej w czasie kolacji spożywanej przed telewizorem. To jest naprawdę niebezpieczne. Mam w pamięci bardzo sympatycznego pana, z którym spotykałam się na gruncie towarzyskim. Darzyliśmy się wzajemną sympatią. Ponieważ był milionerem, a mimo to człowiekiem bardzo skromnym, stać go było na opiekę świadczoną odpłatnie przez innych ludzi. Wszyscy go bardzo lubili i naprawdę się starano, aby nic mu się nie stało, ale losu nie oszukasz. Moment, że został sam, zadławił się i niestety zakończył życie. Mnie nikt nie pilnuje i boję się, że nadejdzie moment, że też tak skończę. Może jednak da się jakoś odwlec tak smutny koniec. Przeniosę się z kolacją do kuchni. Nie będę się wtedy tak denerwować.
Porada. Ostatnio można kupić banany naprawdę tanio, szczególnie z kartą w Biedronce. Upiekłam dzisiaj bananowe ciasto. Na jutro muszę coś mieć, przecież sama kawa nie wystarczy w tak gościnnym domu, jak mój! Nawet zjadliwe. https://www.przyslijprzepis.pl/przepis/szybkie-ciasto-z-bananami-10
 
24 sierpnia 2019
Burza mózgów, wierni staruszce przybyli, dwór rozłożony na części pierwsze. Gdzieś jest błąd, ale gdzie? Kiedy każdy przedstawia swoje argumenty, dzwoni telefon. Wiadomość zelektryzowała wszystkich. Znajomy znajomego nazbierał w naszych lasach grzybów! Natychmiastowa reakcja. Po południu wyruszamy. Owszem wyruszyliśmy, wstępowaliśmy na nasze miejsca i nic, sucho. W końcu prawie już pod Koronowem las zlitował się nad nami, jednemu ofiarował więcej, drugiemu mniej. Ja długo nic nie mogłam zoczyć, ale jakoś kilka ustawiło się na mojej drodze. Nie wiedziałam po powrocie, co z nimi zrobić, w końcu włączyłam suszarkę i suszę. To nie były śliczne okazy, ale były i nie miałam zamiaru zostawiać ich w lesie. Najważniejsze, że sezon rozpoczęty. Może jeszcze uda się napełnić przygotowany słój suszonymi okazami. Czekałam na takie okazje cały rok i nie dam ich sobie odebrać. Grzybnięta jestem porządnie, przyznaję się bez bicia. Trzymajcie za mnie kciuki.

25 sierpnia 2019
Oto wywiad ze autorką strony Miłkowice Haliną Studzińską zamieszczony na blogu Tomasza Stępińskiego o XIX wiecznej historii Guberni Kaliskiej i Królestwa Polskiego. Ostatnie już chyba podejście w poszukiwaniu zdjęcia dworu. Zobaczymy, czy coś z tego wyniknie.
https://steamalmanac.pl/wywiad-z-halina-studzinska/
Poniżej zdjęcia. To efekt dzisiejszej sesji zdjęciowej w wykonaniu mojej córki Joanny, bez upiększeń, bez retuszów. Jestem jaka jestem, wyciszona, skupiona wewnętrznie, nobliwa staruszka. Pozdrawiam wszystkich czytelników Dniewnika.
   


 
26 sierpnia 2019
Mnie zdjęcia się podobają, są prawdziwe. Nikt mi nie powie, że staruszka wygląda niekiedy jak młoda łania, jest stara i już. Moja nadworna fotografka zapowiada nową sesję, gdyż fryzurę mam, co tu dużo mówić, marną. Jakiś szampon albo pianka mnie zdołowała, wzięłam, co miałam pod ręką. Do fryzjera już w tym miesiącu nie pójdę, kasa świeci pustkami i nie będę na takie głupstwa traciła pieniędzy, ale we wrześniu, jak Los pozwoli, szarpnę się na taką wizytę i wtedy zobaczymy, co z tego wyjdzie.
Ja nie używam kosmetyków żadnego rodzaju, ani do twarzy, ani oczu. Na wszystko mam uczulenie, jedynie krem AA i pomadka też obojętna, dla staruszki. Na dodatek przed robieniem zdjęć nawet krem się prawie skończył, a cudów przecież na świecie nie uświadczysz. Na dodatek minę też mam jakąś taką grobową, nie mogłam z siebie wykrzesać uczuć pozytywnych, jako że dopadło mnie lekkie przeziębienie, a wtedy zatoki dają o sobie znać i jestem opuchnięta.
Chwaląc się swoją naturalnością starczą, dostrzegłam, że inne staruszki też zaczęły udostępniać swoje naturalne zdjęcia, ale takie na poziomie, gdzie widać na pierwszy rzut oka, że kosmetyczka zarobiła sporo grosza. Niech im tam będzie, mnie nie zależy, ale dosyć mam wygładzonych twarzy kobiet leciwych. Bardziej zależy mi na odszukaniu zdjęcia dworu!!! Zaglądam do poczty, tam pełno przesyłek zaśmiecających tylko i denerwujących adresatkę, jednak tego nie da się usunąć, żądają opłat za wyczyszczenie poczty. Niechby już znalazł się ktoś, kto by mnie wspomógł, przesłał zdjęcie, spokojniej bym odeszła do lepszego świata, gdzie mogłabym zobaczyć przeszłość i przyszłość, a dwór miałabym jak na dłoni.



27 sierpnia 2019

Nie mogę zrozumieć, jak to jest, że biedna emerytka wynosi w reklamówce 40 tysięcy złotych i oddaje przebranemu policjantowi do sprawdzenia ich prawdziwości. Skąd ludzie mają tyle pieniędzy? Ja przeżyję do pierwszego, to prawda, ale aby coś odłożyć, to już nie. Pewnikiem część emerytów jest biedna, a część bogata, jak to w życiu.
Miałam raz taką sytuację. Zadzwonił do moich drzwi mężczyzna, podając się za pracownika technicznego spółdzielni mieszkaniowej i obwieścił, że przysłano go w celach usunięcia usterki budowlanej. Akurat byłam chora, więc i tak bym nie otworzyła, ale on usilnie mnie przekonywał. Trochę źle trafił, gdyż staruszka była boleściwa, więc uparta. Wyjaśniłam mu, że u nas zawsze ustala się termin naprawy, gdy ja taką zgłaszam, a gdy spółdzielnia coś tam ma do sprawdzenia, wisi wywieszka albo dzwonią, zresztą znam panów naprawiaczy i nikt mi nie wmówi, że przysłali go do mnie. Na dodatek miał kombinezon umorusany i zapaćkany, wyglądał jak opuszczony bezrobotny, na co zwróciłam mu uwagę prowadząc dyskurs przez drzwi. U nas panowie przychodzą zawsze porządnie ubrani! W końcu nie znajdując ze mną wspólnego języka, zszedł na podest, wtedy uchyliłam drzwi, aby go dokładniej obejrzeć – zawsze bym zdążyła zamknąć - i zapraszałam, aby się wrócił, obiecując mu, że zadzwonię do spółdzielni i na policję, wtedy zweryfikujemy zgłoszenie. Biedactwo nie chciało, powiedział, że przyjdzie później. No i jak tu okraść staruszkę? I co by u mnie ukraść, garnki, pościel, nie wiem. Zadzwoniłam do administracji, ale oni, jak się nietrudno domyśleć, nie wysyłali nikogo do mnie. To nie jest jednak najważniejsze, mnie interesują te tysiące u staruszki, o których mówiono w Teleexpressie.

 28 sierpnia 2019
Zdarzają się dni przepełnione szczęściem. To wcale nie musi być coś nadzwyczajnego, wystarczą przebłyski słońca, zapach kwiatów, mgła rozciągająca się nad łąką.
Dzisiaj dzień był duszny i potliwy, trudno było wytrzymać takie obciążenie. Zredukowałam zajęcia do najbardziej koniecznych i ułożyłam się na leżaku na balkonie. Podsunęłam moje leże pod oleander i tutaj spłynęło na mnie coś, co można nazwać szczęściem. Każdy podmuch wiatru przywiewał do mnie delikatny zapach kwitnących bujnie oleandrów. Czytałam pochłaniającą mnie książkę, jak w dawnych dobrych czasach i otulona subtelną wonią, poczułam się jak młoda dziewczyna. To była ucieczka od szarej rzeczywistości, radość z mijającej chwili i błogie godziny południowe, ciepłe, parne i duszne, to dlatego zapach kwiatów był tak wyrazisty. Skończyło się wszystko burzą i rzęsistym deszczem, ale te chwile były moje i ze mną pozostaną.
Powodem była oczywiście także lektura, "Chórzystki" Jenniffer Ryan to opowieść o wojnie, ale także o miłości, zbrataniu ludzi w trudnej wojennej rzeczywistości, pełna nadziei i wiary w człowieka, Lekturę okupiłam rzęsistymi łzami. To był piękny dzień.
"Nie sposób odmalować wizerunku kogoś, kto nie żyje (...). W człowieku tyle rzeczy jest nieuchwytnych, wszystkie te drobne szczegóły, przeszłość, irytujące przyzwyczajenia, sposób, w jaki mówi, naturalny zapach. To właśnie te rzeczy - i mnóstwo innych - dają tej osobie pełnię życia, której po prostu nie da się odtworzyć. "
 
29 sierpnia 2019
…Awaria kolektora nastąpiła w układzie przesyłowym, który obsługuje nieczystości z części lewobrzeżnej Warszawy, z siedmiu dzielnic – Bielan, Bemowa, Żoliborza, Woli, Śródmieścia, Ochoty, Włochy, a także części Mokotowa. W tunelu położonym około 11 metrów pod dnem Wisły przebiegają dwa rurociągi (kolektory) o średnicy 1,60 m każdy. Pierwszy z nich – podstawowy, kolektor A – uległ awarii we wtorek, 27 sierpnia, o godz. 5.50. Przesył nieczystości natychmiast został przekierowany do rezerwowego kolektora B i nie doszło do wycieku nieczystości do Wisły.
W środę rano nastąpiła awaria rezerwowego kolektora B. Z tego powodu około godz. 8 w środę, 28 sierpnia, rozpoczęto kontrolowany zrzut ścieków nieoczyszczonych do rzeki. Zgodnie z procedurami, o zrzucie niezwłocznie zostało powiadomione Rządowe Centrum Bezpieczeństwa. Informacje przekazano także mediom i opinii publicznej…

Wszystko zdarzyć się może, są klęski żywiołowe, awarie, których nie da się przewidzieć. Bywają zaniedbania, ale też coś dzieje się bez widocznej przyczyny. Stało się i trzeba skupić wszystkie dostępne środki i siły, aby to powstrzymać. Wczoraj w dzienniku programu I podano tę informacje i opatrzono komentarzem w stylu – Prezydentem Warszawy jest Rafał Trzaskowski z partii PO! Aż mnie podniosło z fotela. Trzaskowski uszkodził kolektor Czajka aby zatruć środowisko! Jak przed 2012 roku część ścieków bez oczyszczenia lądowała w Wiśle, było ok. Było, gdyż nie było Czajki. Czy ci ludzie nie przestaną? Co to ma do rzeczy? Ja już tego nie wytrzymuję. Wiadomości powinny być wolne od nadinterpretacji faktów i tyle. Powinna być telewizja zupełnie niezależna, którą mogłabym spokojnie oglądać.

30 sierpnia 2019
Ks. Tymoteusz Szydło poprosił o urlop. "Czas urlopu nie jest określony. Urlop jest na prośbę księdza Tymoteusza" - informuje nas w SMS-ie rzecznik Diecezji Bielsko-Żywieckiej ks. Mateusz Kierczak.
Szkoda, taki młody człowiek i już na rozdrożu. Nie wiemy, jaki był powód do podjęcia takiej decyzji, ale na pewno musiało nie być mu łatwo. Wydawać by się mogło, że bycie dzieckiem kobiety na tak wysokim stanowisku w państwie, nie jest sprawą łatwą. Jedni chwalą, drudzy ganią, jak to w życiu. Dzieci to bardzo przeżywają.
Sama to wiem. Moja córka przyszła kiedyś z liceum, bo to o taki okres chodziło, z wieściami, że jedna z moich uczennic odsądza mnie od czci i wiary i obdarza epitetami, których lepiej nie wyciągać na światło dzienne. Zdziwiłam się trochę, gdyż naprawdę chciałam jej pomóc  i zrobiłam dla nie naprawdę wiele. Ona to odebrała inaczej.
Miałam w klasie grupę dziewczynek naprawdę świetnych, mądrych, inteligentnych i pracowitych. Wszystkie wybierały się do liceum. Ta dziewczynka odstawała, gdyż nie lubiła się uczyć… Jej mama przychodziła do mnie z prośbą, aby jej jakoś pomóc, gdyż bardzo chciała, aby dostała się właśnie do liceum. Rozumiałam ją jako nauczycielka i matka, postanowiłam temu dziecku pomóc, gdyż potencjał miała, tylko chęci było brak. Zostawałam po lekcjach, pomagałam, zwracałam się do innych nauczycieli, aby zwrócili na nią uwagę. Trzeba ją było zmusić do nauki i właśnie za to mnie ukarała. Moja córka bardzo to przeżyła i do dzisiaj jej jest przykro, że musiała tego wysłuchiwać. Matka tej dziewczynki podkreślała, że doskonale ze sobą współpracowałyśmy, chyba nie miała pojęcia jak jej córka oceniła moje poczynania. Najważniejsze, że się do liceum dostała i później było już tylko lepiej. Zrozumiała chyba, że nawet geniusze muszą się uczyć.
Solidaryzuję się z młodym księdzem, chyba nie jest mu łatwo. Nie będę już o jego mamie pisała, szkoda mi tego młodego człowieka.

31 sierpnia 2019
Coś się kończy, a coś zaczyna, normalna kolej rzeczy. „Zniewolona” na szczęście się skończyła. Będą wolne wieczory. Ostatni kadr filmu wbił mnie w fotel, Żadan sunąc z ukochaną od ołtarza, został ugodzony przez tajemniczego, zakapturzonego osobnika, sztyletem,  prosto w serce! Panna młoda Katia w jednej chwili staje się prawie wdową. Może go uratują! Ta dziewczyna ma szczęście do miłości i do okrutnego losu równocześnie. Ani chybi, będzie trzecia część. Niech nie uśmiercą Żadana, bardzo mi się podoba.
Mniej mi się podoba to, że Tusk 1 września nie będzie no uroczystych obchodach 80 rocznicy wojny. Już drugi Donald rezygnuje. Trumpa wyeliminował huragan, a Tuska bezosobowe zaproszenie. Jednego Donalda pragną, drugiego nie znoszą. Tusk to sól w oku partii rządzącej i słusznie, gdyż jest to inteligentny, mądry człowiek i na dodatek ma honor, czego niektórym brakuje.
Koło Ciechocinka rozsiały się konopie! Plantacja, jakiej w Polsce nie widziano! Właściciel pola schudł ze zmartwienia 20 kg! Nie poczuwa się do winy, ale dowody niezaprzeczalnie pchają się w oczy na polu. Podpowiem coś panom śledczym. Widziałam taki wysyp roślin nad jeziorem niedaleko Gopła. Te rośliny rozsiewają się same. Przywieźli je olendrzy i się rozprzestrzeniły. Nikt ich nie chce, ale też nikt nie jest w stanie ich usunąć na zawsze, rozsiewają się. Doradziłabym trochę rozsądku. To się szybko nie skończy, gdyż one na tych terenach po prostu są, a niekiedy rosną ponad miarę.
Kończy się też sierpień, który przeminął i przepłynął nie wiadomo kiedy. Na moim portalu poetyckim, który opuściłam, jako że doznałam uszczerbku na honorze, pojawił się karciany poeta robiący wrażenie i znowu będę tam uwiązana, a przecież przez nich przestałam pisać moje wierszyki. Pogoda dzisiaj znośna, może wybrać się na grzyby? Muszę się zastanowić aby odreagować wczorajszą wizytę u lekarza i przepisane darmowe leki za 111 zł. Szokują te jedynki!
Będzie dobrze, zacznie się wrzesień, u mnie zagoszczą koty niecnoty na tydzień, wesoło będzie. Nie chcę kota na stałe, ale na trochę mogę przygarnąć. Bużki powinnam stawiać po każdym zdaniu.  



Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja