październik 2019
1 października 2019 
„Musisz zobaczyć swój cień” to dla mnie leitmotiv wczorajszego spektaklu teatralnego telewizji „Imperium”, to dramat Wojciecha Tomczyka napisany specjalnie dla Teatru Telewizji, traktujący o spotkaniu legendarnego „budowniczego Gdyni”, premiera Eugeniusza Kwiatkowskiego z wybitnym pisarzem Melchiorem Wańkowiczem, „królem polskiego reportażu”. Dwojgu bohaterom partneruje córka Wańkowicza – Krystka (córka Englerta i Ścibakówny, bardzo mnie ujęła wyglądem i grą aktorską) oraz bracia Paweł i Władysław Kosieradzcy, twórcy Centralnego Okręgu Przemysłowego. 
Dla mnie właśnie ten przewijający się motyw własnego cienia, który każdy twórca w każdej dziedzinie, powinien zobaczyć. Jego wyobraźnia ma się z nim oswoić, zakodować w umyśle i duszy, a później przenieść do realizacji. Może to być plan COP jak u Kosieradzkich, powieści jak u Wańkowicza, budowy portu Gdynia jak u Kwiatkowskiego. Rozbawiła mnie opinia Wańkowicza na temat prób pisarskich premiera. Nasuwa się myśl wcale nie nowa, nie masz do czegoś talentu, to się za to nie bierz, więcej osiągniesz realizując się w tym, co potrafisz robić. Opatrzność każdego osadziła tutaj z jakimś talentem, czyń próby i rób to, co umiesz najlepiej.
2 października 2019
Wczoraj odbyła się debata przedwyborcza. Obejrzałam, a jakże! "Władysław Kosiniak-Kamysz, szef Polskiego Stronnictwa Ludowego. PiS reprezentował minister Jacek Sasin i wypadł bezbarwnie. Koalicję Obywatelską reprezentował niezły Borys Budka. Lewica to chyba aż za spokojny Andrzej Rozenek. Konfederacja – Jacek Wilk, który próbował się pozycjonować jako przedstawiciel listy najbardziej liberalnej."
Zgadzam się z oceną. Dla mnie najlepiej wypadł Kosiniak Kamysz. Ten facet nie jest wykorzystany w pełni w polityce. Myśli rozsądnie, wypowiada się doskonale, ma prezencję. Szkoda tylko, że tak słabo jest ukierunkowany na dopłaty unijne dla rolników… Szewc bez butów chodzi, jak widać. Budka wypadł doskonale. Nareszcie powiedział to, co wiemy wszyscy, tylko partia rządząca uważa, że dostała w spadku ruinę Polski. Tak dobrze nie bywa, trzeba też docenić też to, co inni zrobili dla Polski. Wilk podobał mi się bardzo, ale żeby nie wiem co mówił, to jego partii nie poprę, gdzie w tle jest Korwin, narodowcy, to nie dla mnie. Rozenek nie zrobił na mnie szczególnego wrażenia, a Sasin na tle do błyskotliwych i elokwentnych przeciwników wypadł słabiutko, udało mu się tylko z dopłatami unijnymi. Takich debat powinno być więcej, mielibyśmy wtedy lepsze rozeznanie i „strzelanie ze słownych karabinów maszynowych” jak to drzewiej bywało, nie zacierałoby oglądu rzeczywistości. 

3 października 2019
Przecież nie jestem omnibusem i nie dam rady robić wszystkiego! Jestem staruszką i coraz bardziej to odczuwam. Wczoraj moja córka znalazła dla mnie czas i pojechałyśmy kupić dla mnie buty i kurtkę. Sklepy porażają wielkością, duszno, chodzenia dużo i w końcu zdecydowałam się z rozsądku na buty, jako obuwie jesienne. W sklepie zrobiło mi się słabo, nie miałam już siły chodzić. Kurtki w dalszym ciągu nie mam. Przecież nie będę się nosić jak oberwaniec. Będzie jeszcze jedna wyprawa. To przeglądanie się w lustrach, w które zerkasz w sklepach, nie da się tego powstrzymać, dało mi obraz bardzo niekorzystny dla mnie - fryzura straszna, pójdę do fryzjera , ale nie dzisiaj. Spodnie nadają się już tylko do prac w domu, a nie na wyjście. Więcej razy ich nie założę. Trzeba też jakieś kupić. Lustracja swojego wyglądu, niekorzystnego, trzeba zaznaczyć, oto efekt chodzenia po Galerii.
Dzisiaj męczę się nad przystosowaniem przesłanej mi recenzji mojej ksiązki, do której nie mogłam się dorwać ze względów technicznych, do zamieszczenia na stronie Miłkowic. Czuję się naprawdę zaszczycona, że osoba tak zacna i znana, z bogatym dorobkiem naukowym, zechciała książkę zrecenzować podkreślając dobre i słabsze strony publikacji. Przecież jestem amatorem, nie mam wiedzy i doświadczenia, umiejętności i to, że zdołałam sama z pomocą córki, książkę edytować, aby nie zawyżać ceny, nie mówię już o treści, to tak jakby wspiąć się z marszu na Rysy czy inny szczyt. Ale zrobiłam! Teraz zmagam się z przeniesieniem tekstu recenzji, który zdołałam skonwertować, była w PDF i trzeba było ją przenieść do Worda, na drugi ekran, aby móc to dostosować do zamieszczeniu na stronie. Całość trzeba skorygować. Przecież już to kiedyś robiłam, ale zapomniałam zupełnie - to są uroki starości, dzisiaj umiesz, a jutro nie wiesz, jak się do tego zabrać. Życie mi powodzenia i zapraszam do przeczytania recenzji, która pojawi się do wieczora,  muszę to zrobić i tyle. Wieczorkiem zajrzyjcie na stronę, to mnie zdopinguje do pracy. https://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm
Praca wykonana, dorzucę jeszcze akwarelkę przedstawiającą dwór w wykonaniu mojej córki Kasi, oczywiście na podstawie opisu i według naszych wyobrażeń. 
 4 października 2019
Mam szczęście, że mam córki, które mnie wspomagają i starają się zrozumieć, że to, co robię, ma sens. Starość to trudny okres, naprawdę trudny do ukierunkowania. Nie zawsze daje satysfakcję bieganie z jednego spotkania na drugie, rozmowy o wszystkim i niczym, wycieczki z indywidualnym spojrzeniem na zabytki, jako że zabrakło tej drugiej pary oczu. Wszystko to jest potrzebne, ale szybko się nudzi i tworzy się pustka, którą trudno zapełnić gotowaniem pomidorówki i sprzątaniem, lub spoglądaniem na kwiatuszki. 
Ja też spowolniłam z szukaniem materiałów o Miłkowicach, co nie znaczy, że zupełnie zaprzestałam działań, ale ograniczyłam ich zasięg. Moja córka spytała mnie wczoraj tak trochę z cicha pęk, gdy mówiłyśmy o recenzji księdza i jego dorobku:
- Mamo, gdybyś miała do wyboru, wygraną milion w totolotka i zdjęcie dworu w Miłkowicach, to co byś wybrała?
Nawet nie musiałam się zastanawiać. 
- Asiu, gdyby chodziło o was, to oczywiście milion, abyście się podzieliły, ale gdy chodzi o mnie, to zdecydowanie zdjęcie dworu!
Zaczęłyśmy się obie śmiać, ale to niewątpliwie wskazuje na moje priorytety życiowe. Dobrze, że Katarzyna narysowała dwór, mam chociaż namiastkę tego, czego szukam. Podobno tak bywa, że małżeństwa, które nie mogą mieć dzieci, gdy przygarną pod swój dach jakąś dziecinę, owocuje to pojawieniem się ich własnego potomstwa. Znam takie wypadki, więc coś w tym jest. Mam cichą nadzieję, że gdy dwór został już w jakiś sposób zmaterializowany, pojawi się także jego zdjęcie. Oby tak się stało.

5 października 2019
Oto odpowiedź na moje złe doznania z poprzedniego dnia. Poszłam do fryzjera i w ten jeden dzień wyglądałam porządnie. Co prawda mogłam bardziej zadbać o swoją staruszkowatą twarz, zrobić maseczkę przed fryzowaniem, ale pochłonięta obowiązkami dnia, zapomniałam. Na dodatek to zakichane selfie uwypukliło wszystkie braki, ale trudno, powiedziałam, że nie będę się wygładzać, to słowa dotrzymam. Oto cały zestaw - normalna, jesienna, zaćmiona i śpiąca.
Teraz czekam na popołudnie, może uda się wyskoczyć na grzyby, jak nie będzie mocno padać, gdyż lada mżawka mnie nie odstraszy. Raz w tygodniu jest sobota…

7 października 2019
Nic mnie nie jest w stanie odstraszyć od zbierania grzybów. Wczorajszy poranny przymrozek malował trawy wzdłuż rowów srebrzystym cieniem, ale ja się nie poddałam, wyruszyłam na leśne łowy. Całe drogi wzdłuż lasów obstawione były samochodami. Grzybobranie to podobno sport narodowy. Jestem więc jego uczestnikiem. Doskoczyliśmy do obfitych uprzednio w grzyby pasów, jednak tam niewiele pozostało. Postanowiliśmy szukać szczęścia na dalszych szlakach. Lekko zahamowała nasz zapał pani, która obstawiona naczyniami na grzyby zagubiła się w lesie i nie wiedziała skąd przyszła i dokąd zmierza. Litościwie przewieźliśmy ją wzdłuż całej przecznicy w poszukiwaniu jej samochodu, ale ani widu ani słychu… Szczwana była, gdyż obiecała nam, że pokaże „grzybowisko” za dowiezienie jej do celu, tylko problemem był cel! Przeszła chyba całą przecznicę na drugą stronę. W końcu namówiłam ją, aby zadzwoniła do męża. Odezwał się, a jakże, ale nie kwapił się z pomocą. Zostawiliśmy ją w końcu w miejscu, które wskazuje każdy GPS i radziliśmy poczekać na małżonka. Boję się, że facet chciał jej się pozbyć… Mam nadzieję, że jednak przyjechał. Mogła się zapytać męża, gdzie się on znajduje, to byśmy ją zawieźli, ale tego nie chciała zrobić?! Nie będziemy przecież jeździć po całym lesie ze zgubą, jak kosze mamy puste. I tak zrobiliśmy więcej, niż zrobiłby przeciętny zbieracz grzybów. Dla mnie to nawet był dobry znak, bali się wszyscy, abym nie podzieliła losu owej niewiasty.


Kosz wiklinowy, który posiadam i nie mogę unieść, oraz kosz, który nabędę za 11 zł, plastikowy i z przewiewem.
Problemem dla mnie są także pojemniki na grzyby. Mam co prawda wiklinowy kosz, ale jego ciężar mnie powala. Samo noszenie plecionego „wikliniaka” jest dla mnie problemem, a co dopiero urobek? Los wynagrodził nasz dobry uczynek i nazbieraliśmy bardzo dużo grzybów, same czarne łepki, ale innych u nas nie ma, mimo, że mamy puszczę!!! Przywiozłam do domu zbitą masę, którą nawet nie fotografowałam, bo to wstyd tak pastwić się nad zbiorem. A jakie to było ciężkie! Całą noc suszę obrane w trudzie i znoju „grzybuszki”. Zbyt dużo nałożone na poszczególne platforemki nie sprzyja suszeniu, ale muszę się pośpieszyć, inni czekają na suszarkę. Już mam zamówiony w internecie kosz lekki, ażurowy, przewiewny, który mam nadzieję, spełni wszystkie wymogi tak potrzebne dla rasowego grzybiarza. 
Mam jeszcze jeden problem. Podobno w okolicach Koronowa jest dębina obfitująca w prawdziwki, tylko gdzie?Wspomniała nam o tym pewna zbieraczka, tylko w żaden sposób nie mogła sobie przypomnieć, w którą stronę iść, aby do niej dojść!!! Jej mąż się tam udał, ale ona była bezradna w określeniu kierunku. Zadzwoniłabym do nadleśnictwa, ale nie wiem, do którego. Muszę zdobyć jakieś namiary i dowiedzieć się, gdzie są w okolicy dębiny. Może jeszcze coś znajdę, chodzi o prawdziwki. Nabrałam apetytu na nie po znalezieniu tych dwóch okazów.
Taki pan obieścił w internecie, że możemy chodzić na grzyby, gdyż PiS nie wysprzedał lasów i powinniśmy im być za to wdzięczni. No! Będziemy im za wszystko wdzięczni! Mamy mądre jednostki w narodzie. 

8 października 2019
Jam ci Polką jest i nią pozostanę. Tylko tutaj czuję się dobrze, nawet, gdy jest mi źle. To moja ojczysta ziemia. Tutaj pierwsze stawiałam kroki, przemierzałam nasze drogi, mieszkałam w wielu miejscach. Tułacze to było życie, ale tak zrządził los. Nie wiem, czy już osiadłam na stałe, czy wyniosę się jeszcze gdzieś, może tak, a może już nie. Stara jestem i mam wszystkie przywary wieku starczego, nawet, gdy moje otoczenie twierdzi inaczej. 
Patrzę na pana Wałęsę i widzę, że lata robią swoje. To człowiek wielkich zasług, ale co teraz opowiada, to naprawdę trudno zaakceptować. Dawno już powinien odpoczywać i cieszyć się ostatnimi błyskami życia, a nie rzucać kłody pod nogi partii, którą popiera. Mam na myśli słowa o zmarłym p. Morawieckim. Tak się naprawdę nie godzi. Teraz będzie popierał Kamysza. Żeby Kamyszowi to tylko nie zaszkodziło. 
Sprawa Sławomira Neumanna wyciągnięta po dwóch latach, rozdmuchana do granic możliwości, miała przykryć poczynania Banasia, Karczewskiego i innych. Propagandę PiS ma dobrze rozwiniętą, a nazewnictwo przez nią używane to już klasa sama w sobie. Chociażby Budka. „Borys Budka wygrywa z TVP Info. Chodzi o "paragon hańby". „ I po co były te wrzaski. Nie wszystkie leki zawsze są refundowane. Kaczyński ogłosił, że w 100 dni po wyborach PiS wyrówna dopłaty polskim rolnikom. Kiedyś wyrówna, ale nie z marszu, ale powiedzieć wszystko można. Ciekawe, czy Wojciechowski zostanie wybrany na komisarza rolnictwa i czy będzie mógł robić, co będzie chciał. Minę miał nieszczególną wczoraj, ale lepiej niech mu się powiedzie. Albo to, że Kaczyński będzie nas pouczał w sprawie rodziny, choć sam rodziny nie ma - dwa koty to nie jest prawnie uznana rodzina w naszym kraju - a siostrzenica przeciera szlaki rodziny patchworkowej. Trudno, tak jej się ułożyło, jest jak jest, ale przecież nie muszą nam udzielać nauk. Rodzice mają decydować o tym, czego i jak ich dzieci się będą uczyły w szkole. Tutaj byłabym ostrożna. Nie wiadomo jakie wartości sobą reprezentują i jak ta szkoła może wtedy wyglądać. 
Prawdziwą rodzinę ma Tusk i cieszę się, że mogę na taką zgodną i kochającą się rodzinę popatrzeć. Ostatnia wizyta u papieża pozwoliła nam ją obejrzeć. Dobrze, że Tusk zostanie w UE, szkoda by go było do użerania się tutaj ze wszystkimi.

9 października 2019

„Reportaż to nieumiejętność przeżycia własnego doświadczenia egzystencjalnego za pomocą fikcji.” Mariusz Szczygieł laureat nagrody Literackiej Nike. Lubię faceta, jego sposób pisania i szczerość wypowiedzi, humor i lekkość pisania. Czytając jakiś tekst niekiedy myślę o człowieku, który to napisał, o czytelniku czytającym i o sobie, dlaczego to czytam, i co z tego wyniosę. 
Nie lubię biografii. Ostatnio „grzebałam”w życiu Leopolda Tyrmanda, z konieczności, gdyż mój DKK narzucił mi lekturę. Czuję się jak plotkara zbierająca gdzie się da informacje, bardziej lub mniej prawdziwe, i przekazująca je dalej z odpowiednim komentarzem. Główny bohater nie może zabrać głosu, gdyż pożegnał się już z tym światem, a autor piszący książkę, wybiera o czym napisać, a co ukryć. To naprawdę nie dla mnie. Za stara już jestem na takie gierki.
Każdy człowiek ma swoją kieszonkę, w której kryje swoje tajemnice, małe i wielkie, i nie ma zamiaru ukazywać je ludziom, ale one są, ciągną się za nim i męczą niemiłosiernie, ale też może są ukrytym szczęściem nie do ujawnienia. Nie jestem wyjątkiem, też mam taką kieszonkę.
     Dzisiaj taki piękny dzień, słońce świeci leciutko i przyjaźnie, moje kwiatki już przesadzone starają się zaadoptować do nowych warunków a ja, staruszka patrzę na nie z wielką radością. Reo nareszcie takie, jak chciałam, aby było, zielistka trochę przysycha na końcach liści, stoi wysoko i nie zawsze pamiętam, by ją podlać, kącik to maleństwa w pierwszej fazie wzrostu. Kupię sobie jeszcze paproć, sansewierę i geranium, ale to dopiero w następnym miesiącu. Takie małe radości napełniają serce szczęściem. Także to, że nareszcie zaczęłam robić ćwiczenia na kręgosłup i przestał mnie boleć, ale to wymagało wielkiej mobilizacji z moje strony, skłony, marsze i przysiady w czasie grzybobrania też pomogły. 

10 października 2019

Radość dla Polski, Polaków, literatury polskiej - Olga Tokarczuk zdobyła Literacką Nagrodę Nobla. Przeczytałam "Prowadź swój pług przez kości umarłych" i "Księgi Jakubowe". To nie jest łatwa literatura, jednak warto przeczytać. Za przeciętność nie dostaje się nagrody. 
W programie I wspomnieli, owszem, ale nie poświęcili zbyt wielkiej uwagi. Najpierw wizy, później komisarz, a dopiero później Olga Tokarczuk. Pan Gliński przyznał się, że nie doczytał książek tej autorki do końca... No nie wiem, co o tym myśleć. 

 
11 października 2019 
Jaka jestem pracowita, od lat nie robiłam surówek na zimę, ale w tym roku poszłam na całość – kapusta z papryką, marchewką i cebulą w oleju na zimno, gotowana, a buraczki zaprawiane tak dobre, że musiałam próbować i próbować... Ciasto upieczone, co prawda tylko dlatego, że maszyneria została wyjęta aby te kilogramy buraków przetrzeć, przetarłam także jabłko i upiekłam ciasto na kaszy mannie. Nie wymagało to wyrabiania ciasta. Jak widać więc jestem pracowita i leniwa w jednej osobie. Jutro grzyby. Kogo pytam o dębinki, wszyscy nabierają wody w usta. Kompletna dezorientacja w terenie. Trudno, pójdę tam, gdzie mnie oczy poniosą. Jest aplikacja, która może mi pomóc nie zgubić w lesie.
 
12 października 2019
Chyba już ostatni rok zmagam się z grzybami, coraz trudniej się przychylać, maszerować po lesie, śledzić ślady czarnych łebków, innych nie ma. Dzisiaj sporo nazbierałam, odpocznę i będę obierać i suszyć. Naprawdę czuję w nogach i plecach pokonany dystans. Jak trafisz na las, gdzie grzybów wiele to i nazbierasz, a jak nie, możesz chodzić i chodzić. Dzisiaj dopiero wyruszyliśmy o 13, zanim się dojedzie, czasu zejdzie trochę, gdyż lepiej jechać w miejsca znane, niż chodzić w ciemno. Mrok mnie wypędził z lasu i dobrze, nogi bym uchodziła w tym moim zapamiętaniu. Miły pan podał mi przepis na przygotowanie podgrzybków w trochę inny spokój. Jutro zrobię, może i was to skusi. Łebki podgrzybków ściąć od góry odrobinę, aby były bardziej płaskie. Sparzyć osolonym wrzątkiem przez minutę lub dwie w jakimś naczyniu, przełożyć na sito, oprószyć mąką i smażyć na dowolnym tłuszczu do miękkości. Podobno pyszne. Chyba warto wypróbować, zawsze to coś nowego.
 
14 października 2019 
Dary losu i lasu. Od losu, tzn. od mojej córki Joanny moje ukochane marcinki i przepyszne winogrona, od lasu wiadro grzybów z dębiny, gdzie podgrzybki wyglądają inaczej niż z lasu sosnowego i dlatego mam problem czy to podgrzybki czy borowiki brunatne. Podobno to to samo, sama już nie wiem. Suszą się na dwie raty, gdyż nie mogłam zmieścić całego urobku na suszarce. Ważne, że mamy nowe miejsce zbiorów, obfite i niekłopotliwe w obszarze zbiorów. Nie wiem, jak długo wytrwam na tym polu, ale ten rok przetrzymam, to pewne. 
Wybory mamy za sobą. Nie ma tutaj wygranych ani przegranych. Sondażowe wyniki wyborów na obecną chwilę: PiS zdobyło 44,57 proc., KO - 26,65 proc., Lewica - 12,27 proc., PSL - 8,63 proc., Konfederacja - 6,76 proc. Wiadomo było że PiS zdobędzie większość, gdyż nie było innej opcji po tych wszystkich obiecanych darach państwa. Opozycja była jakby jej nie było, nieudolna. Naród tak masowo poszedł do urn wyborczych, aby uchronić Polskę od dominacji konstytucyjnej PiS. To by się dopiero działo! Patrząc na to z tej perspektywy, opozycja też nie przegrała, a nawet Lewica, PSL i Konfederacja, od której zachowaj nas Panie, odniosły sukces. Nie wiadomo, czy będą go w stanie utrzymać, ale to pieśń przyszłości. Mam nawet propozycję, jako obywatelka – Władysław Kosiniak-Kamysz na prezydenta. Zaprezentował się najlepiej w akcji przedwyborczej, ma obycie polityczne, zrównoważenie, rozsądek oraz prezencję. W warszawie Małgorzata Kidawa-Błońska otrzymała 223 186 głosów, a Jarosław Kaczyński 140 596. No chyba coś poszło nie tak. Brać wszyscy biorą, ale głosować nie głosują. Ładnie to tak. Poczekajmy do wieczora, wtedy będzie jasność sytuacji.
 
15 października 2019
Wczoraj wieczorem prasowałam, prosta czynność, gdy wszystko idzie dobrze. Przy ostatniej sztuce zauważyłam, że coś jest nie tak. Moje żelazko odmówiło posłuszeństwa. Kupiłam przecież nie tak dawno, kilka lat zaledwie, poprzednie przetrwało lata w dobrym stanie, ale to, przestało działać. Powód nieznany. Dzisiaj w godzinach przedpołudniowych odwiedziłam najbliższy punkt napraw. Miły pan wyjaśnił, że za zajrzenie do środka zainkasuje 30 zł, a gdyby nie miał części, to i tak za tę usługę muszę zapłacić. Wstępnie zaznaczył, że wyniesie mnie to około 100 zł. W takiej sytuacji to już lepiej kupić nowe. Podziękowałam za informację i pojechałam szukać szczęścia w innym punkcie. Powiodło mi się lepiej. Zagwarantowano, że nawet jak nie będą mogli naprawić, to za czynności wstępne, tzn. dostanie się do środka żelazka, nie pobiorą pieniędzy. Zastrzegłam, że więcej niż 50 zł nie zapłacę, co odnotowano na paragonie. Mam w piątek odebrać urządzenie służące prasowaniu garderoby. Pół dnia mi to zajęło. Niedługo u nas też będzie tak, jak u naszego sąsiada z zachodu, lepiej kupić nowy przedmiot, niż nieść do naprawy. Rzemieślnicy tam bardzo się cenią. Co prawda w małych miejscowościach w naszym kraju, płaci się mniej za usługi, niż w dużych aglomeracjach, sprawdziłam na cenach u szewca. Nie mamy na to wpływu, no chyba że z tej racji przeniesie się człowiek w inne miejsce, bardziej atrakcyjne pod tym względem. Dzisiaj dziennik telewizyjny w programie pierwszym był normalny! Cud się stał, podawali wiadomości z małą tylko dawką komentarzy. Wybory pomogły.
 
16 października 2019
„Tak wyglądają chwile, w których rodzi się miłość: kobieta nie może się oprzeć głosowi, który wywołuje na zewnątrz jej zalęknioną duszę, mężczyzna nie może się oprzeć kobiecie, której dusza jest wrażliwa na jego głos.”
Gdy już wszystko zrobię, co zrobić miałam, co sobie wyznaczyłam, co zamierzałam zrobić, co było koniecznością dnia dzisiejszego, trochę się nudzę i wtedy nawiedza mnie senioralna lekkość bytu, nie zawsze najlepsza, nie zawsze radosna, nie zawsze najmądrzejsza. Coś tam mi lata po głowie, coś się przedziera przez cienie marzeń, coś wydziera się z myśli i chce przebić skorupę obojętności. Należy sprzyjać staruszce, dbać o jej potrzeby, wzbudzać radość życia i nauczyć się ją kochać taką, jaka jest, wydobyć całe piękno zalęknionej duszy i nie opierać się dziełu przypadku.
Senioralna lekkość bytu:
- seniorem jesteś raz w życiu, nie możesz niczego porównać, wyciągnąć wniosków, gdyż nic się nie powtarza
- staruszka przestawiając meble, pokazuje otoczeniu, że się nudzi, chce zmian, chce odmiany
- udając, że się kogoś lubi, bez wewnętrznego o tym przekonania, pogrążasz się w nudzie i karłowatości doznań
- konieczność wykonywania codziennych czynności rodzi radość z pokonania własnej słabości, ale także zniewala człowieka, jak belka, przygniatając nogi - przecież wiesz, że umrzesz, dlaczego więc boisz się zejść z tego świata i wolisz cierpieć istniejąc, niż pożegnać wszystkie doczesne troski i zdobyć wolność
- nie konieczność, ale przypadek ma w sobie czar i radość, nie broń się przed nim

- nie jest jasny cel życia, nie jest wiadomo, co czeka cię po śmierci, czego więc się boisz, żyj i ciesz się życiem
Zainspirował mnie Milan Kundera i jego „Nieznośna lekkość bytu”.


17 października 2019
Mętność wydarzeń dnia napawa troską. Nie wiem dlaczego instytucje, z którymi jestem powiązana, czują się w obowiązku składać mi przedwcześnie życzenia urodzinowe i to w godzinach wczesno-rannych? Ja ostatnio zasypiam bardzo późno i śpię tak długo, aż się nie obudzę, dzisiaj wstrząśnięta jakimiś makabrycznymi wydarzeniami wywołanymi widocznie sygnałem telefonu. Wolałabym, aby już składali mi życzenia w późniejszych godzinach, o ile już muszą, a nie budzili mnie jak sadyści.
Teraz przeglądam wydarzenia dnia i mimo, że to niedawno po wyborach, już w kotle władzy bulgoce. PiS obiecując wszystko wszystkim, miało nadzieję, że zdobędą bezwzględną większość w parlamencie, ale to trochę pyrrusowe zwycięstwo. Partie opozycyjne, a nawet sojusznicze, już unoszą głowy w górę. Z Konfederacją wszyscy będą mieli kłopot, a mówiłam, udrzeć głowę hydrze trzeba było, gdy była jeszcze słaba, a teraz zacznie się walka z cieniami anarchii.
W samym obozie rządzącym też dźwigają się do zadania uderzenia. Banaś nie chce ustąpić, mimo że miał złożyć dymisję. Sędzia Wyrembak związany z warszawskimi strukturami partii, zażądał dymisji Przyłębskiej, gdyż podobno ta rażąco łamie prawo. Z Senatem nie wyszło, teraz szukają przekupnych senatorów, ale tak łatwo chyba nie pójdzie. O światowych konfliktach nie będę się już rozwodzić, ale one nie są bez wpływu na naszą rzeczywistość polityczną. Zostawię tę szarość, a właściwie łunę pożogi wznoszącą się nad horyzontem i pójdę kupić proszek w korzystnej cenie. Nie wiem czy mnie nie oszukają, sprzedają podobno z ciężarówki, ale spróbuję. Ceny kuszą. Tyle ludzi dało się nabrać w Amber Gold licząc na zyski, nie będę więc pierwszą naiwną. Zapadł już wyrok, akt oskarżenia liczy łącznie dziewięć tys. stron!!! Czym kierowali się ludzie, przecież zamożni, lokując tam swoje pieniądze, trudno mi zrozumieć, ale czy ja biorę na rozum kupno w niskiej cenie dobrego proszku? Pójdę i zobaczę co to będzie. Pamiętam że w swoim czasie byłam na spotkaniu w sprawie leczenia jakiś tam schorzeń i ludzie nabywali w obłędniej wręcz cenie jakieś specyfiki. Zapytałam więc sąsiadkę - Co panią kieruje do zakupu. Przecież to wyrzucanie pieniędzy. Uzyskałam odpowiedź – Zdrowie trzeba ratować. Myślę, że nie tylko zdrowie trzeba ratować, ale rozum też. Kto w przytoczonych sytuacjach ma ponieść karę, ten co daje czy sprzedaje, czy ten co bierze lub kupuje?!

19 października 2019
www.przyslijprzepis.pl/przepis/ciasto-urodzinowe

    
Takie prezenty sobie wybrałam, drobiazgów nie będę już prezentować.  
Nie wiem dlaczego tak się dzieje, ale to jest faktem, w jeden dzień jestem wzorem pracowitości, a na drugi dzień wszystko jakoś mi ucieka i nic nie mogę zrobić. Byłam już wybrać sobie prezenty urodzinowe. Postawiłam na kwiaty. Dwór namalowany akwarelami przez Kasię już do mnie dotarł i zawiśnie w galerii. Jestem praktyczna. Chcę dostać na urodziny to, co chcę mieć. Teraz mam zamiar piec jakieś ciasto. Wybrałam takie, nie wiem jak mi wyjdzie, ale zaraz zakaszę rękawy i zabiorę się za pieczenie. Może jakoś zdążę przed zachodem słońca.

21 października 2019
Wkraczam w nowy rok żywota. Niby nic się nie zmieniło, jednak czasowo zmieniło się wszystko - blisko, coraz cmentarniej; szaro, coraz smutniej; staro, coraz gorzej. Niby jestem tak sama, ale już trochę inna. Wczoraj odbyło się ekspresowe przyjęcie urodzinowe i pomknęłam na grzyby. Raj na ziemi. Moja połać lasu, którą sobie przywłaszczyłam, obdarowała mnie pięknymi egzemplarzami, za co jej dziękuję. Pogoda dopisała, humor też. Urodziny były udane. Wieczorem wnuk dorzucił mały koncercik przez Skype. Sen w strefie oddziaływania sansewiery przyniósł ukojenie. To wspaniała roślina, nie zawsze doceniana, ale warto ją mieć w sypialni, tak jak i zielistkę. Paproć zajęła stanowisko w dużym pokoju. Będę ją obserwować, czy w miejscu, które jej wybrałam, będzie się dobrze czuła. Wszyscy te rośliny znamy, ale nie zawsze doceniamy.
Oto wskazania, aby takie rośliny mieć w domu:
Sansewiera - roślina ma zbawienny wpływ na nasze zdrowie. Powinna stać w każdej sypialni. Wężownica dotlenia w nocy pomieszczenia, robi to jednak o wiele lepiej niż większość roślin. Kiedy śpimy, języki teściowej znakomicie pochłaniają dwutlenek i uwalniają tlen, najlepiej oczyszczają powietrze. Sansewieria ponadto pochłania i rozkłada toksyczne związki.
Zielistka - to atrakcyjna roślina, która jest w stanie zachodzić w procesy fotosyntezy nawet przy małych ilościach światła, oczyszcza powietrze ze steryn, formaldehydu i CO, jedna taka roślina jest w stanie oczyścić nawet 200 metrów kwadratowych.
Paproć - Patrzenie na kolor zielony, działa korzystnie na nasz wzrok, odpręża i uspokaja. Duże liście paproci są znakomitym nawilżaczem powietrza. Paprotki same lubią wilgoć, należy je często podlewać, a w zimie dobrze jest je spryskiwać odstaną wodą o temperaturze pokojowej. Paprotki oczyszczają powietrze i neutralizują promieniowanie emitowane przez domowe urządzenia elektryczne, takie jak telewizor lub komputer.

22 października 2019

Chciałam donieść, że stałam się milionerką! Tak, nie przesłyszeliście się. Mój filmik na You Tube uzyskał ponad milion wejść. Sama jestem zdumiona, ale fakt jest faktem. Kiedy już zejdę z tego świata i jakaś osoba zapyta - kto to była ta H.S.? Wtedy bardziej obeznana z moją działalnością znajoma odpowie – To ta milionerka z YouTube! – Ach ta! I tym sposobem przejdę do historii. Sami sprawdźcie. Inni zarabialiby na tym pieniądze, ale nie ja. Ja działam dla idei od początku do końca. W latach 90-tych zarabiałam ponad milion, a niekiedy nawet dwa, ale to były czasu inflacji i to się nie liczy. Cieszę się z mojego bogactwa, ale martwię się o to, co to będzie, gdy będą sprawdzać głosy oddane w wyborach. PiS złożył odwołanie. Chcą koniecznie zdobyć przewagę w Senacie. Jak wszystko będzie się zgadzać, to w porządku, ale jak będzie więcej lub mniej głosów, to będzie problem. W takiej sytuacji, gdy wybory były sfałszowane, to chyba trzeba będzie je powtórzyć. Co prawda już kiedyś Jarosław K. krzyczał, że wybory były sfałszowane, ale nikt tego nie brał serio, po prostu głupie gadanie i tyle. Teraz może być problem.

23 października 2019
Może są sprawy, których nie potrafię rozgryźć, ale nie mam wyjścia, muszę je jakoś polubić. Nie mogę ich wyeliminować z mojego życia. Chcę czy nie, muszę lubić: słońce i deszcz, upał i mróz, wiatr i ciszę wieczorną, mgły i świetliste zachody słońca. Co mam zrobić, muszę wszystko zaakceptować. Nie mogę jednak uporać się z myślą, że ludzie w pocie czoła wykonują czynności, których nie lubią, to jeszcze mała bieda, ale takie, których nie muszą robić, a jednak je robią klnąc pod nosem i wmawiając sobie, że to ich przeznaczenie. Wszystko na tym świecie rodzi się w bólach. To oczywiste. Jak jednak mam jednak patrzeć na zmagających się z trudami pisania w pocie czoła, z mozołem i umęczeniem, aby mogli powiedzieć, że gdy ktoś pisze z radością i lekkością, jest według nich grafomanem, a wszystko wymęczone i wypocone to tryumf geniuszu… No nie wiem jaki to ma sens. Uważam, że by pisać, trzeba mieć talent, to raz, mieć o czym pisać, to dwa, i zanim ktoś zabierze się do tworzenia, powinien sprawy najpierw poznać, przemyśleć, zgromadzić materiał i dopiero zabrać się dzieła, a nie na odwrót. Współczuję geniuszom lezącym ciągle pod górkę i mającym nadzieję, że dotrą na Parnas. Kochani seniorzy, jak czujecie w sobie siłę i chęć pisania, to piszcie, zawsze coś z tego wyjdzie, pisać każdy może, raz lepiej, a raz gorzej. Nikt nikomu tego nie może zabronić. Dla mnie to radość, że gdy mam wolne pół godzinki, siadam wtedy i piszę, bawię się słowami, a nagród mi nie potrzeba. Pisarką też nie mam zamiaru być. Wystarczy mi milion wejść na You Tube. Milion tworzy się sam, a mój skromy udział na początku, to całe moje zaangażowanie.

24 października 2019
Google, które po dekadzie prac, pochwaliło się sporym osiągnięciem. Koncern poinformował, iż jego kwantowy komputer Sycamore w 200 sekund dokonał obliczeń, które zajęłyby najszybszemu, tradycyjnemu komputerowi dziesięć tysięcy lat. Tym samym firma twierdzi, iż udało jej się osiągnąć tzw. “kwantową przewagę”…
Świat idzie do przodu, a właściwie zasuwa w tempie oszałamiającym. My, staruszkowie jakoś nadążamy za ostatnimi nowinkami, ale to nie znaczy, że jesteśmy z nimi w pełni obyci. Ciągle słyszę - Mamo, nie otwieraj maili, gdy nie jesteś pewna, że nie zawierają wirusów! Czy ja jestem pewna? Tak naprawdę nigdy nie jestem pewna, nawet ludzie, którzy wydawałoby się powinni być już ustatkowani, mają kiełbie we łbie, nie mówiąc już o lekkoduchach lubujących się w robieniu na złość innym ludziom. Sami sobie wystawiają świadectwo, ale tłumacz im, że są głupolami.
Z racji moich zainteresowań piszą do mnie zupełnie nieznane mi osoby. To moja strona jest do wglądu i cieszę się, że jest odwiedzana. Jak mam prześwietlić, czy odzywająca się osoba ma szlachetne zamiary?! Muszę ryzykować otwierając przesyłkę. Kończy się to różnie. Niekiedy pytania kierowane pod moim adresem są trochę bezsensowne, ale skąd mam wiedzieć, czy piszący liczy sobie osiemdziesiąt wiosen czy czterdzieści? Tyle osób mnie wspomaga w moich poszukiwaniach, że wszystko biorę za dobrą monetę i staram się pomóc, mimo że coś wydaje mi się dziwne.
Niekiedy na Skype jakaś sędziwa osoba dzwoni i dziwi się, ze nie odbieram! Skąd ja mam wiedzieć, co dzieje się na Skype, gdy tam rzadko już zaglądam. Trzeba mnie jakoś powiadomić, to się stawię, ale tak póki co korzystam już z innych, wygodniejszych, środków porozumiewania się. I tak to się wszystko toczy, ciągle coś wydaje się komuś niejasne.

25 października 2019
Mgła opadła, słońce przebiło się przez gęstą warstwę chmur i błysnęła nadzieja pięknego dnia. Tak mało trzeba aby szczęście uśmiechnęło się do człowieka. Chciałam wyszukać jakiś piękny motyw do dzisiejszego wpisu i padło na Stanisława Ignacego Witkiewicza. Człowiek demon, artysta, filozof, postać w niepojętych skrajnościach twórczych. Zaczytywałam się w nim onegdaj, teraz jakoś mi minęło. Przytoczona strofa mnie zniewoliła, dodałam więc jeszcze parę cytatów. Wpis odpłynął więc w siną dal.

W srebrzyste pola chciałbym z Tobą iść
I marzyć cicho o nieznanym bycie,
W którym byś była moją samotnością,
I w noc tę prześnić całe moje życie.

Prawdziwa kobieta nie jest zła ani dobra, jest k o b i e t ą – to wystarcza, a winni są zawsze tylko i jedynie mężczyźni.

Ja lubię literaturę, bo dla mnie tam jest więcej życia niż w moim własnym. Jest ono tam w takiej kondensacji, w jakiej nie znajdę go w rzeczywistości nigdy.

Na starość wymagania nasze rosną, a możliwości maleją.

A jednak dobrze jest, wszystko jest dobrze. Co? – może nie? Dobrze jest, psiakrew, a kto powie, że nie, to go w mordę!

Każdy może tworzyć byle co i ma prawo być z tego zadowolonym, byle by nie był w swej pracy szczerym i znalazł kogoś, który równie kłamliwie będzie to podziwiał.

Idź książeczko między ludzi,
Idź i piękne myśli budź.
A gdy myśl się piękna zbudzi,
Sama zarżnie wszelką chuć.
 
26 października 2019
Ręce mi opadają, dzień chyli się ku końcowi, a ja nie zrobiłam prawie nic. No prawie nic, czynności towarzyszące i zakupy w Biedronce. Słońca chciałam nałapać w drodze do sklepu. Słońce i owszem, ale wiatr też znaczy swoją obecność dmąc w uszy i oczy.
Jestem zdruzgotana. Rano wypadła mi plomba w centralnej części uzębienia! Obdzwoniłam salony dentystyczne, czynne dzisiaj oczywiście, i nie dało rady wcisnąć się w rozkładówkę. Mam się zgłosić w poniedziałek, prywatnie oczywiście, a na kasę ubezpieczeniową to dopiero w grudniu! Co mam zrobić, muszę wybulić 150 do 250 zł. Nie mam z czego uszczknąć, kasa rozdysponowana na ten i następny miesiąc. To jest właśnie przyczyna rozpadu psychicznego i głębokiej inercji.
Taki dzisiaj mam humor. Zabrać się pracy muszę, jutro mam ważny dzień. Nie mogę niczego zaniedbać, ale pracuj człowieku, gdy w tobie zapału tyle, że nawet źdźbła trawy byś nie podpalił swoim zaangażowaniem.

27 grudnia 2019

Nic z planów nie wyszło. Tak to ze staruszkami jest. Nikt się tego nie spodziewał. Złożona niemocą przeleżałam w łóżku całą niedzielę. Mieliśmy jechać odwiedzić cmentarze w moich rodzinnych stronach. Dobrzy ludzie mają zaopiekować się grobami, tak zadeklarowali. Linia życia cienka jest i człowiek jest szczęśliwy, gdy wszystko wraca do normy. Na prostą zawsze zdążymy wkroczyć. Nikt nam nie zdradzi kiedy. 
 


28 października 2019

Walc Szostakowicza jest genialny! 
Chciałam go posłuchać, gdyż przeczytałam właśnie "Zgiełk czasu", rewelacyjną powieść mistrza brytyjskiej prozy Juliana Barnesa o kompozytorze rosyjskim Szostakowiczu. Czy muzyka potrafi kłamać? Nie!!! Walc jest przepiękny, warto posłuchać. Wielką i zarazem tragiczną postać zmagającego się ze stalinizmem rosyjskiego kompozytora Dymitra Szostakowicza autor przedstawił w nowym świetle.  

Nie, odparła świadomość, nic nie zaczyna się w ten sposób, w konkretnym czasie i konkretnym miejscu. Wszystko zaczęło się w wielu miejscach i w wielu czasach, po części nawet zanim się urodziłeś, w obcych krajach i w świadomościach innych.

Życie to był ten kot, który trzyma papugę za ogon i wlecze po schodach w dół; a ona uderza głową o każdy stopień.

Piękna kobieta starzeje się: i widzi tylko to, co odeszło; inni widzą tylko to, co pozostało.

I choć plan, żeby wziąć górnika z pierwszego szeregu i zrobić z niego kompozytora symfonii, nie został w pełni zrealizowany, stało się coś innego. Teraz oczekiwano, by kompozytor zwiększał swoją wydajność tak jak górnik, a jego muzyka miała ogrzewać serca, tak jak węgiel górnika ogrzewa ciała. Biurokraci oceniali produkcję muzyki,
tak jak oceniali wszystkie inne

29 października 2019
Przeprawa dentystyczna już się odbyła. Jakoś przebrnęłam. Dla mnie to naprawdę przeżycie okupione bezsenną prawie nocą. Musiałam mieć wstawioną plombę, gdyż nie było innej rady. Ząb na przodzie, a gdyby uległ degradacji, czekałoby mnie ekstrakcja zęba. Tego boję się już tak potwornie, że wolę stracić 150 zł.
Pani doktor, u której leczyłam się już od wielu lat, obecnie nie prowadzi praktyki w ramach NFZ. To świetny fachowiec, ma pacjentów, myślałam więc, że jej cofnięto pozwolenie leczenia na tzw. kasę. Prawda okazała się zgoła inna, to pani doktor wycofała się. Zdziwiona byłam bardzo, ale dowiedziałam się dlaczego tak się stało. NFZ zwraca tylko 30% rynkowej ceny kosztów zabiegów, materiałów.... Dochodzi do tego cała biurokracja dokumentacyjna i niekiedy nawet zwrot kosztów, gdy pacjent pozornie ubezpieczony okaże się nieubezpieczony. Kiedy dodałam, że byłam gotowa interweniować w sprawie przywrócenia jej pierwotnej praktyki, spotkało się to z dużą wesołością. Teraz wiem już wszystko. To nie koniec moich zmagań z tą dziedziną medycyny. Trafiłam poprzednio na osoby, u których będę kontynuowała dalsze zabiegi już bezpłatne, ale mam jakoś małe zaufanie i wzajemną jakąś niechęć. Jak już tam poszłam, muszę zostać, gdyż nie mam wyjścia, o przenoszeniu się nie ma mowy, kolejki są zbyt długie, i na dodatek zachowywać się poprawnie, gdyż z dentystą to nie ma żartów.

30 października 2019
Żal że się za mało kochało
Że się myślało o sobie
Że się już nie zdążyło
Że było za późno

Jan Twardowski „Żal” [fragm.]
Wkrótce zapłoną znicze pamięci. Światełko łączące nas duchowo z bliskimi przebywającymi już w innej przestrzeni duchowej. To piękny zwyczaj, dni zadumy i wspomnień. Nie jest łatwo stanąć przy nagrobku osoby połączonej z nami więzami pokrewieństwa, miłości, przyjaźni. Wspomnienia braku kogoś kogo kochamy, nie są łatwe. To wszystko jest piękne i wzniosłe. Dlaczego jednak w takiej obfitości dajemy dowód naszej pamięci? Czy może ks. Twardowski dał nam do myślenia w swoim wierszu? Czy chcemy coś naprawić, udowodnić sobie i innym że jesteśmy tacy dobrzy, pamiętający i kochający?
Ten problem nurtuje mnie od zawsze.  Czy nasza pamięć musi wiązać się z wystawnością cmentarną, ilością zniczy i kwiatów?! Dla mnie pięknie wygląda czysty nagrobek z jedną doniczką chryzantem, czy jedną gałązką tego jesiennego kwiecia uznanego za symbol obchodów wspomnień o zmarłych, z jednym lub dwoma zniczami, i to wszystko. Czy musi być tych przybrań tak dużo? Jak już nie przekona kogoś estetyka cmentarna, to może argumentem będzie zanieczyszczanie środowiska. Przecież we Wszystkich Świętych unosi się nad cmentarzami łuna od płonących świateł i fala dymów! Czy naprawdę tego pragną nasi zmarli? Może lepiej kochać ludzi tutaj na ziemi, niech wiedzą, że są dla nas ważni i jedyni, a po śmierci kultywować ich pamięć dowodami trochę skromniejszymi. Lepiej odmówić w ciszy i skupieniu modlitwę za spokój ich duszy. Nie chcę nikogo obrażać, ale myślę, że ten zwyczaj należy trochę zmodyfikować. To nie biznes dla sprzedających akcesoria cmentarne, to Dzień Pamięci.
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja