luty 2019
2019/02/01
Miesiąc luty u mnie nie jest zwyczajny. Urodziny córek i wnuka, imieniny Katarzyny. Skumulowanie uroczystości czynią ten czas wyjątkowym.

Zdrowia, szczęścia, powodzenia,
trzymajcie pion.


19-02-02

No i stało się, p. Ewa Kopacz przeniosła dinozaury bliżej naszych czasów i jeszcze na dodatek przedstawiła formę walki z tymi gadami - najlepiej kamieniami w nie rzucać przez długi okres czasu, aż te kolosy polegną pokonane przez człowieka, który nie wiadomo w jakiej formie tam egzystował.
Dinozaury wyginęły, nie ma pewności z jakiego powodu, część przeżyła katastrofę sprzed 66 milionów lat, „to ptaki Neornithes. Przeżyły też niektóre inne grupy diapsydów, jak krokodyle, żółwie, jaszczurki, węże, sfenodonty i Choristodera dzięki swym potomkom stały się kontynuatorami linii dinozaurów po czasy współczesne.”
Dinozaury to były naprawdę olbrzymy, dla mnie to chodzące fabryki przerobu żywności. „Argentinosaurus – jeden z największych dinozaurów – 33 m długości i waga 70-80 ton. Niektóre z ostatnio odkrytych zauropodów , czyli „jaszczur trzęsący ziemią” czy Argentynozaur (Argentinosaurus)) mogły być dłuższe (40 – 50 metrów długości), choć z pewnością nie ważyły więcej niż 100 ton.” I rzucaj w takiego kamieniami!
Od razu pomyślałam, słysząc to co głosiła, że ma wnuka w odpowiednim wieku i przerabia temat dinozaurów, które teraz mali chłopcy uwielbiają, gdyż w moim dzieciństwie takiej fascynacji nie było. Filmy i bajki zrobiły swoje. Kiedy mój wnuk był mały, musiałam się przyuczyć do dinozaurów. Znawcą nie byłam. Radziłam sobie jak mogłam. Stał wielki pleciony kosz z dinozaurami i starałam się stosować takie zabawy, abym nie wyszła na nieuka. Ponieważ nie miałam pojęcia które dinozaury były mięsożerne, a które roślinożerne, tworzyliśmy zbiory. Prosiłam o jakiegoś jednego i podanie jego nazwy, ustawiałam na oznaczonym terenie i mniej więcej chociaż wzrokowo opanowywałam ten podział. Byłam też niestety odpytywana w drugą stronę i niekiedy mi się wszystko mieszało. Wtedy następował wykład na temat danego osobnika i utrwalanie wiedzy. Jakim cudem takie małe dzieci pamiętają tyle nazw i szczegółów dotyczących dinozaurów, nie mam pojęcia. Gdyby pani Kopacz najpierw pogadała ze specjalistą wnukiem, takiego głupstwa by nie palnęła. Teraz ludzie mają ubaw po pachy.
 
19-02-03
Nie wiem czy mnie, statecznej staruszce, wypada pisać o rozpasaniu seksualnym posła Niesiołowskiego. Jednak czytam o tym i bardzo mnie oburza, że starszy pan, jurny i durny, dał się tak podpuścić. To nic nowego, działania operacyjne były prowadzone w tej sprawie od 2013 roku. Seksafera jak widać ciągnie się i ciągnie. Dlaczego tak gwałtownie powróciła teraz? Wiadomo, trzeba jakoś ratować się, spraw nieprzyjemnych nazbierało się zbyt wiele. Atak jest najlepszą formą odciągnięcia ludzi od spraw szkodzących dobremu imieniu partii rządzącej. Ciekawa jestem co oni jeszcze odkryją.
Swoją drogą starszym panom niekiedy libido uderza do głowy. Lew-Starowicz zaznaczył, że "władza działa na mężczyznę jak afrodyzjak, i mocno go dowartościowuje". Nie tylko jemu, jak pamiętamy.
Nie będziemy już tego wątku ciągnąć. Nie nasza sprawa, niech się rodzina martwi co z tym fantem zrobić. Powstaje nowa partia i władza da jej chyba spokój z pewnych względów, aby znowu czego nie wyciągnięto na wierzch. Biedroń nie owija niczego w bawełnę. – Nie chcemy więcej wojny polsko-polskiej! Chcemy dialogu! Chcemy szacunku! – mówił Robert Biedroń w Warszawie. Polityk będzie walczył o wyborców pod szyldem "Wiosna".  Nazwa mi się zbytnio nie podoba, ale ja chyba ich poprę, gdyż tego piekiełka mam dosyć.
 
19-02-04
Starości kochana, około pięćdziesiątki na emeryturę wyczekiwana, z biegiem czasu szargana, doświadczeniem wprowadzania nowości technicznych oceniana. 
Pojechałam dzisiaj do PZU aby podnieść stawkę ubezpieczenia, zakończenie już blisko i trzeba o to zadbać. Jest to określona kwota, ale zawsze dobrze, że końcówka wypłaty będzie większa. Weszłam do tego przybytku odwiedzanego raz do roku i od drzwi przystąpiło do mnie dziewczę ładne i zadbane z zapytaniem w jakiej sprawie przybywam. Trochę się zdziwiłam, ale brnęłam dalej, jak już tutaj byłam. Okazało się, we wprowadzono tutaj, jak w większości tego typu instytucjach, numerki wybijane przez urządzenie, gdzie trzeba się określić z jaką sprawą się przybywa. Nic nadzwyczajnego, problem jednak był w tym, że petentami są tutaj w zdecydowanej większości starzy ludzie, którzy sobie słabo radzą z takimi nowościami. Kiedy już każdy uporał się z działaniami wstępnymi, zajął miejsce i czekał na swoją kolej. Dwie panie w tym celu tutaj zatrudnione, czy czasowo oddelegowane, nie wiem, sprawdzały numerki z oznaczeniem aby doprowadzić klientelę do właściwego stanowiska. Niektórym było wszystko jedno, siedzieli sobie i odpoczywali po przejściu przez wstępne utrudnienia. Dziewczyny miały pełne ręce roboty. Było to trochę groteskowe, ale myślę, że z biegiem czasu ludzie przywykną do takich ułatwień. Kiedyś była kolejka, siedziałeś i czekałeś i był święty spokój. Dodam, że przy ubezpieczeniu od wypadków, za każdy procent utraty zdrowia dostaje się 80 zł!
Dodam jeszcze, że pewna staruszka, którą już demencja dotyka, trzy razy przybyła z życzeniami imieninowymi, za każdym razem przynosząc bukiet kwiatów. Kiedy delikatnie nadmieniono, że solenizantka już została przez nią uhonorowana, przytomnie dodała, że kwiatów nigdy zbyt wiele. O imieninach pamiętała, ale o tym, że już trzeci raz przybywa, nie. Ja sobie nie żartuję z nikogo, każdego z nas wcześniej czy później to dotknie, lepiej się pośmiać, niż płakać. No chyba, że nas zgarną w przytomności umysłu.

 19-02-05
Poranna aktywność u mnie pozostawia wiele do życzenia. Całe zawodowe życie wstawałam o szóstej rano kładąc się spać grubo po północy. Odbijam sobie to teraz, gdyż nic nie muszę. Obudziłam się o ósmej, wypiłam wodę z miodem i cytryną, wróciłam do łóżka, moja ulubiona stacja RMF Classic - Najpiękniejsza Muzyka Filmowa brzmiała miło i przyjaźnie, żyć nie umierać. Krzyżówka, lektura, nie było sensu snuć się po domu i wycierać po raz nie wiem który kurze… Dzwonek do drzwi, olśniło mnie. Kominiarz miał sprawdzać ciągi wentylacyjne. Narzuciłam cieplutki porannik frote, przymknęłam drzwi do sypialni i przybierając minę osoby będącej blisko zejścia z tego świata powiedziałam – proszę! Pan w czarnym uniformie, ale przecież nie uczerniony sadzami, szybko obszedł z jakimś narzędziem na wyciągu łazienkę i kuchnię, podpisałam co trzeba i sprawa została zamknięta, ale na odchodnym, wzruszony widocznie moją boleściwą miną, życzył mi szybkiego powrotu do zdrowia wygłaszając jeszcze formułkę o szalejącej grypie. Zamknęłam drzwi i odetchnęłam z ulgą. Po 10 godzinie staruszki powinny już wyglądać godnie! Doprowadziłam się szybko do ładu i musiałam iść zrobić zakupy, gdyż dzisiaj na obiad miały być gołąbki, a przecież z niczego nie da się ich zrobić. Najbardziej się bałam, że wpadnę na pana kominiarza, gdy będę wychodziła z bloku. Obyło się jednak bez spotkania bliskiego stopnia, ale przyrzekłam sobie, że już żadnych polegiwań w łóżku nie będzie. Staruszka ma wstać, ubrać się i chodzić po mieszkaniu, nawet jak nie ma co robić. Nie można sobie pozwalać na takie lenistwo, to nie przystoi starości.

19-02-06

Chiromancja to wiedza o życiu do odczytania linii zapisanych na dłoniach człowieka. U mnie wszystkie linie wyraziste, tylko pogmatwana i mało wyraźna linia Merkurego. Do handlu i zadbania o pieniądze nie mam żadnego talentu. Moje oczekiwania są nieproporcjonalne do zasobów materialnych.
Dzisiaj piękny, słoneczny dzień skusił mnie do wędrówek po sklepach, ale tak naprawdę dotarłam tylko do Jyska. Mam zamiar nakryć kanapę nową narzutą i poszukuję czegoś zdatnego na moją kieszeń i ładnego, to oczywista sprawa. Jysk się do tego nadaje, ale to co mnie się podoba jest tak drogie, że mogę tylko popatrzeć. Narzuta ma być jasna, kosmata, a poduszki w kolorze butelkowej zieleni lub na odwrót. Poduszki w moim wymarzonym kolorze są, ale te, które zwróciły moją uwagę kosztują sporo, 99 zł jedna sztuka, a przecież muszą być chociaż cztery. Szukam w internecie, ale to nic pewnego, na zdjęciu wygląda dobrze, ale w praktyce bywa różnie. Daję sobie miesiąc na załatwienie tej sprawy.
Wszystko to ma związek właśnie z linią Merkurego. Ja powinnam mieć sponsora dbającego o moje potrzeby na odpowiednim poziomie, a tak, nieustający konflikt potrzeb i możliwości staruszki.

19-02-07
Wracam do robótek na drutach. Nie będę płacić za poduszki, zrobię sama. Problemem jest włóczka. Kupiłam jeden motek i zajęłam się pracą. Zaczęłam od tej najłatwiejszej w kwadraciki. Inne wzory muszę rozpracować, ale dzisiaj nie miałam czasu. Muszę dać radę! W jakiś dzień mniej napięty wybiorę się na poszukiwania grubej włóczki. Problemem jest też kolor. Jakoś nie ma nadmiaru butelkowej zieleni. Mam trzy wzory, które mam nadzieję, opanuję. Tyle lat nie miałam już z drutami do czynienia, że dzisiaj godzinka spędzona na pracy mnie trochę zestresowała. Mówi się, że emeryci mają tyle czasu! Mnie się jakoś nie wiedzie w tej dziedzinie, ledwo nadążam. Poduszki jednak wykonam.

19-02-08
Jan Olszewski nie żyje. Był premierem, adwokatem i publicystą. Był uczciwym, mądrym, dobrym człowiekiem. Tacy ludzie powinni sprawować władzę, tacy nadają się do obejmowania stanowisk w państwie. Pamiętam moment, kiedy odwołano go z pełnienia funkcji premiera. Miał łzy w oczach. To jeden z nielicznych polityków, których darzę wielkim szacunkiem.
Prezydent Lech Wałęsa desygnował Jana Olszewskiego na premiera już 5 grudnia 1991. Po licznych perypetiach udało się stworzyć gabinet koalicyjny, który w Sejmie miał zaledwie 114 głosów! „Czynnikiem, który dodatkowo osłabiał rząd, był narastający konflikt między premierem a Jarosławem Kaczyńskim – szefem partii, która miała w rządzie najwięcej ministrów. Przyczyną konfliktu były głównie sprawy personalne i wzajemny brak zaufania.”
Jan Olszewski podjął działania mające na celu integrację Polski z NATO i Wspólnotami Europejskimi. wycofanie armii rosyjskiej z Polski, zmienił także koncepcję prywatyzacji przedsiębiorstw państwowych.
„Gabinet został odwołany przez Sejm w nocnym głosowaniu po północy 5 czerwca 1992 (co w publicystyce prawicowej otrzymało później miano nocy teczek), kilkanaście godzin po wykonaniu przez ministra spraw wewnętrznych Antoniego Macierewicza uchwały Sejmu o ujawnieniu tajnych współpracowników Służby Bezpieczeństwa (tzw. lista Macierewicza), na której znalazło się m.in. 3 ministrów i 8 wiceministrów rządu Jana Olszewskiego.” Rządu Jana Olszewskiego zakończył urzędowanie 11 lipca 1992 r.
Żegnamy uczciwego, odpowiedzialnego Polaka, który zawsze służył Ojczyźnie.

 19-02-2009
Wczoraj dziergałam poduszkę i oglądałam film Kurskiego „Nocna zmiana” w związku ze śmiercią Olszewskiego. Prawie oślepłam, gdyż musiałam liczyć oczka i na dodatek spuchła mi dłoń w okolicach kciuka, gdyż całą robótkę należało podtrzymywać. Nie nadaję się już do takich prac! Muszę dziergać przy dziennym świetle, gdyż mogę sobie narobić kłopotów. Wyświetlany dokument też mnie zdenerwował, te same twarze od lat. Nieprzemijający politycy którzy wysiedzieli sobie miejsca jak kury na grzędzie. Transformacja rządów na końcu, kiedy odchodzi Olszewski, Pawlak nie może utworzyć rządu i na koniec pojawia się Suchocka i Kuroń, to była dla mnie woda na młyn!!! To właśnie oni urządzili mnie tak z moją emeryturą. Prawo zadziałało wstecz, a podobno to niedopuszczalne. Mieli dziurę budżetową i obniżyli podstawy emerytury emerytom, którzy przeszli na emeryturę przed tym czasem. Ja jak zwykle się załapałam, mało tego że obniżyli podstawę, to jeszcze nauczycielom odebrali wszystkie dodatki, a tych było sporo. Ponad 30 % emerytury poszło z dymem… Co miałam zrobić, trzeba było się z tym pogodzić. Za kilka lat dali rekompensatę, chyba nawet rządy nie mogły spać spokojnie za takie traktowanie prawa. Była to 13-krotność emerytury. To było sporo pieniędzy, ale co to dało. Wolałabym dostawać emeryturę w normalnym wymiarze! Założyłam w mieszkaniu nowe okna, miałam jakieś obligacje… Mieszkanie zostawiłam, przeprowadziłam się, oszczędności pochłonął remont. Z mieszkaniem też mnie zrobili na szaro. Wszystkie pieniądze poświęciłam aby wykupić mieszkanie i mieć własnościowe. To była połowa wartości mieszkania, a inni za kilka lat dostali je za złotówkę. To jest sprawiedliwość społeczna?!
Dzisiaj jak na złość włączyłam telewizor i poranna audycja w programie II cała w butelkowej zieleni!!! Prowadząca w spodnium z pięknej żorżety w butelkowej zieleni, kanapa też w takim kolorze, wystrój studia w takim właśnie odcieniu. W Warszawce mają materiałów w takim odcieniu pod dostatkiem, a ja chodzę jak oczadziała po sklepach i nie mogę znaleźć niczego, co by ucieszyło moją duszę. Sprawiedliwości na świecie nie było i nie ma. Jestem tym wszystkim przybita i wewnętrznie rozstrojona, ale ja jeszcze światu pokażę jak staruszka potrafi idąc pod wiatr, dokonać cudów. Nie pozwolę zamknąć się w klatce ograniczeń. Moje życie rozpali się jeszcze płomieniem magii i piękna. "Droga do nieba" w przemyśleniach staruszki. Zgadzam się szczególnie z jednym jej zdaniem - o wiele mniej bym pracowała!

10 lutego 2019

Co nam przyniesie dzisiejszy dzień? Nie wiemy. Czy można starać się być miłym dla staruszki, która może okazać się złośnicą? Może i można, są jeszcze dobrzy ludzie na świecie. Czuję się trochę nieswojo, wstyd mi za pewną staruszkę, chyba już domyślacie się o kogo chodzi.
Kupiłam w Jysku dwa koszyczki na drobiazgi, była przecena, a mnie takie ulgi zachęcają do transakcji. Stałam w kolejce, kiedy przyszła moja kolej zapłaciłam i na pytanie sprzedawcy, czy ma podać mi torbę, podziękowałam, gdyż miałam swoją, płócienną jako że zbawiam świat nie biorąc opakowań plastikowych. Koszyczki jednak do mojej torby nie chciały się zmieścić, więc uiszczając opłatę 35 groszy, musiałam wziąć plastikową. W coś koszyczki musiałam zapakować.
Za mną stał jakiś mężczyzna, nie oglądałam się na boki, gdyż płeć przeciwna już mnie raczej nie interesuje, no chyba że jakiś egzemplarz wyróżnia się z tłumu.
- Coś pani powiem. – słyszę za plecami, odwracam się, nawet miło wygląda, osobnik około sześćdziesiątki. Patrzę na niego trochę zdziwiona. To będzie kawał.
- Mężczyzna kupuje w sklepie mięsnym odpadki dla psów. Sprzedawca pyta: - Zapakować? Ten odpowiada: - Nie trzeba, zjem na miejscu.
Powinnam się uśmiechnąć, grzecznie skinąć głową, a ja zgreda, zołza jedna, odpaliłam z uśmiechem, a jakże: - Ja koszyczków nie jadam! I odeszłam. Słyszałam jeszcze jak starał się ratować sytuację mówiąc, że jest po śniadaniu i kołdry, którą miał nabyć, też nie zje.
I po co mi to było?! Spaliłam mu cały dowcip. Niekiedy coś palnę i później żałuję. Od siebie powinniśmy zacząć zmieniać świat. Chcę być dobrym człowiekiem i tego pana przepraszam, nawet gdy nie mogę zrobić tego osobiście, a może nawet lepiej że nie, byłoby jeszcze gorzej. Ze staruszkami trzeba postępować ostrożnie, bywają wśród nich typy spod ciemnej gwiazdy. :)

11 lutego 2019

Wczoraj spędziłam miły wieczór w towarzystwie mojej córki. Przeglądałyśmy album i księgę osiągnięć mojego dziecka - świadectw, dyplomów, wyróżnień. To było dla mnie miłe przeżycie, mogłam znowu wrócić do dawnych wspomnień i podziwiać osiągnięcia córki w szkole i na studiach. Albumy zrobiliśmy w 2000 roku dla obu córek. To była ciekawa data i pomysł bardzo trafiony. Gdyby nie nasze zaangażowanie, wszystko przepadło by w szufladach i nikt by o tych wydarzeniach nie pamiętał. Dzisiaj dzieci mają pamiątkę.
Na szczęście moje dzieci nie mają pretensji o to, że żyją, tak jak pewien 27-letni mężczyzna w Bombaju, który „postanowił pozwać swoich rodziców za to, że… się urodził. Według 27-latka rodzice pozwolili mu przyjść na świat… bez jego zgody. A życie, według niego, to cierpienie, dlatego też jego przekazywanie nie jest właściwe… Skąd taki pomysł? Raphael Samuel kieruje się w swoich przekonaniach antynatalizmem, czyli filozofią, według której życie jest tak pełne nędzy, że ludzie powinni natychmiast zaprzestać prokreacji. Co prawda, ludzkość by wyginęła, ale zdaniem 27-latka byłoby to o wiele lepsze dla naszej planety. Pierwsze myśli tego rodzaju miały się pojawić w jego głowie, gdy miał pięć lat i nie chciał iść do szkoły.”
Bez takich pomysłów życie na naszej planecie kilka razy już zawisło na włosku, kiedy około 26,5 tysiąca lat temu wybuchł wulkan Taupo w Nowej Zelandii, wulkan Toba na Sumatrze sprzed ok. 74 tys. lat był najsilniejszym wybuchem w czwartorzędzie. 27 sierpnia 1883 roku doszło do jednej z największych odnotowanych erupcji wulkanu (a zarazem ze wszystkich klęsk żywiołowych) w dziejach ludzkości. Huk było słychać z odległości 3200 km. Rozpoczęła się 26 sierpnia o godzinie 12:53 lokalnego czasu. W nocy wybuchy słyszane były z odległości 4325 km. Słup dymu, popiołu i gazów osiągnął 27 km wysokości… Zginęło prawdopodobnie około 40 tysięcy ludzi (nie istnieją dokładne dane). Unoszące się na powierzchni oceanu ciała ofiar odnajdywane były jeszcze kilka tygodni po katastrofie. Gazy uwolnione do atmosfery sprawiły, że przez około 3 lata słońce miało zabarwienie zielone, a księżyc niebieskie. Ocenia się, że wybuch miał siłę ok. 200 megaton trotylu i w sumie wyrzucił 46 km³ pyłów, które opadając pokryły 70% powierzchni globu.

 12 lutego 2019
Mam kłopoty ze snem, tak jak większość seniorów. Kilka razy już lekarze przepisywali mi różne środki mające uwolnić mnie od tej dolegliwości, gdyż to jest trudna sprawa dla człowieka, gdy częściej śpi w dzień niż w nocy. Skutki były opłakane. W końcu geriatra postawił na melatoninę i problem został, jak na tę chwilę, rozwiązany. Myślę, że sami się wpędzamy w kłopoty ze snem, drzemki w dzień, nawet te kilkuminutowe, komputer, to wszystko ma wpływ na jakoś snu człowieka. Może komuś się przyda kilka słów o tym hormonie, przytoczę więc fragmenty. Najbardziej zdziwiło mnie to, że osoby niewidome mają kłopoty ze snem!!! Nigdy o tym tak nie myślałam.
Melatonina to hormon, który produkuje szyszynka – wraz ze zmierzchem nakłania do snu, dlatego nazywana jest "hormonem nocy" lub "hormonem snu". Ma też silne działanie przeciwutleniające i zwiększa odporność organizmu. Głównym zadaniem szyszynki mózgowej jest synchronizacja wewnętrznego zegara biologicznego człowieka z zegarem astronomicznym, czyli z rytmem światła i ciemności poprzez wytwarzanie melatoniny w odpowiedniej ilości w danej porze dnia i nocy. Melatonina wytwarzana jest prawie wyłącznie w ciemności pod wpływem pobudzania włókien nerwowych układu współczulnego. Gdy na narząd wzroku pada duża ilość promieni świetlnych synteza i wydzielanie melatoniny maleje, a jej stężenie we krwi się obniża. Fotoreceptory siatkówki oka nie odbierają jedynie naturalnych bodźców świetlnych, ale również te pochodzące ze sztucznych źródeł, jak żarówki, monitory komputerów czy telefony komórkowe. Dlatego tak często w dzisiejszych czasach dochodzi do rozsynchronizowania wewnętrznego zegara biologicznego i zegara astronomicznego, co skutkować może zaburzeniami snu i trudnościami w zasypianiu.
Szczególnie dotkliwie doświadczać tego zjawiska mogą osoby często podróżujące samolotami transkontynentalnymi i szybko zmieniające strefę czasową (ang. jet lag), a także osoby niewidome oraz osoby pracujące w zmianowym czasie pracy, które muszą wykonywać obowiązki służbowe w nocy.

19-02-14
Dzisiaj byłam na spotkaniu z Radosławem Sikorskim w Bibliotece Wojewódzkiej. Sala wypełniona po brzegi słuchaczami. Warto było. To człowiek mądry, kompetentny, bezpośredni i mający odpowiednią prezencję. Nie był to czas zmarnowany.  Sikorski to tuz polskiej dyplomacji.

„Po co nam Unia Europejska? Czy zagraża nam Rosja? Na ile możemy polegać na USA? Jak wrócić do wielkiej gry? Na takie pytania odpowiada Radosław Sikorski, wykładowca Harvardu, były minister obrony i spraw zagranicznych. Człowiek, który prowadził grę z największymi: Clinton, Ławrowem, Merkel czy Janukowyczem. Spotkanie wokół książki "Polska może być lepsza" wydanej przez Znak Horyzont.”

2019/02/14
Dzisiaj Walentynki. Kto chce, niech obchodzi. Uważam, że to raczej święto dla młodych ludzi. Dla nich takie akcenty wyrażające uczucia są ważne. Ja akurat miałam trudny dzień. Czekała mnie wizyta u dentysty!!! Dwie plomby do założenia. Siedziałam już pod gabinetem, a tu telefon, życzenia związane właśnie z walentynkowymi obchodami. Byłam tak zdumiona, że nawet zapomniałam, że mam się bać. Ludzie mają pomysły, staruszce składać życzenia walentynkowe!
Jakoś przeżyłam operacje stomatologiczne! Sprawę komplikuje jeszcze fakt, że pani Joanna, wzór cnót dentystycznych, nie dostała pozwolenia, czy jak to się tam nazywa, z Narodowego Funduszu Zdrowia, prowadzi tylko praktykę prywatną, na co mnie nie stać. Przeniosłam się więc do innego gabinetu, a tam przecież mnie jeszcze nie znają i ja nie znam ich. Ale nie jest źle. Oczywiście poprosiłam o znieczulenie, nie chciałam ryzykować. Za miesiąc mam dalsze leczenie. Muszę jakoś zapobiec rwaniu zębów, wolę już plomby. Takie miałam dzisiaj Walentynki! Teraz boli mnie dziąsło, jestem wrażliwa na wszystko, co mnie otacza. Dobrze, że reszta wieczoru będzie już bez wzruszeń. Staruszki lubią spokój, stabilność i przewidywalność wydarzeń. Walentynkami nie są zainteresowane, gdyż nie wiadomo, czy to prawda czy fałsz.

15 lutego 2019
Dzisiaj Dzień Singla. Otrzeźwienie po wczorajszych Walentynkach. Jestem sama i bardzo sobie to chwalę. Niekiedy partner się przydaje, aby coś naprawić, załatwić, podpowiedzieć hasła do krzyżówki dotyczące sportu… Myślę, że jednak w pewnym wieku lepsza jest swoboda niż życie we dwójkę. To jest jednak kwestia wyboru, daru losu, okoliczności życiowych. Chcesz mieć wsparcie partnera, miej. 
Dzisiaj jak zwykle byłam w przychodni aby zapisano mi lekarstwa. Zawsze jakiegoś braknie, jedne opakowania mają 28 tabletek, inne 30 i przychodzi moment, że wieje pustką w pudełku. Siedzimy pod drzwiami gabinetu, mimo że wyznaczone są godziny, poślizgi się zdarzają, lekarz to nie automat. Do gabinetu zabiegowego czeka też kilka osób. Jedna pani ogarnięta nudą postanowiła coś w międzyczasie załatwić i opuściła kolejkę. Mąż, który jej towarzyszył, spacerował po korytarzu. Przyszła jej kolej, ale ponieważ była nieobecna, weszła następna pani. Za chwilę przybiega ta pani, która się oddaliła i zaczyna nas ustawiać, że nie pilnowaliśmy jej wejścia do gabinetu. Wyjaśniliśmy, że się rozglądaliśmy, ale jej nie było, weszła więc następna osoba, to chyba zrozumiałe. Nie miała się na kim wyładować, dostało się więc mężowi:
- Dlaczego mnie nie zawołałeś! – zwróciła się poddenerwowanym głosem do męża. Ten, widocznie przyzwyczajony do takich sytuacji, zachował stoicką powagę, a biedna kobieta nie wiedziała na kim się jeszcze wyżyć. Siedzący obok mnie mężczyzna dodał nieco uszczypliwie:
- Mężczyzna jest zawsze winien.
Rozbawiło to nas wszystkich, ale odsunięta z kolejki miała taką minę, że skrywaliśmy uśmiechy, aby nie narazić się. Baliśmy się, że skupi się to na nas.
I komu jest potrzebny taki układ? Jest taka piosenka obrazująca rozpadający się związek, chociaż ten się raczej nie rozpadnie, facet trzymany jest krótko i wolności zazna dopiero w przyszłym świecie. Amen.

Miłość to nie pluszowy miś ani kwiaty
To też nie diabeł rogaty
Ani miłość kiedy jedno płacze
A drugie po nim skacze

Bo miłość to żaden film w żadnym kinie
Ani róże ani całusy małe duże
Ale miłość kiedy jedno spada w dół
Drugie ciągnie je ku górze

16 lutego 2019
"Politycy są wierni jak rzeki - trzymają się własnych koryt."
Michał Lech Sinico
Wcale nie chciałam użyć tego cytatu, ale sam się pcha. Chcę być lepsza, szlachetniejsza, ale nie wychodzi mi. Widocznie nie jest to takie łatwe. Zrobiłam nawet zdjęcia resztek kryształów jakie pozostały mi po epoce ich świetności. Wszystko prawie rozdałam, gdyż są ludzie którzy je lubią. Zostały mi trzy kieliszki z naprawdę ładnego cieniutkiego kryształu, reszta się wytłukła w czasie przeprowadzki, i sześć kielichów z bordowego ciężko rżniętego szkła. Rozpisałam się o kryształach, gdyż tak przedstawia się jednego z polityków. Czy słusznie? Chyba z przesadą.
Oglądałam dzisiaj pogrzeb Jana Olszewskiego. To wzór do naśladowania, jednak jakoś się go nie naśladuje. Przemówienia na pogrzebie miały wydźwięk polityczny. To chyba nie był czas i miejsce na manifestacje. Biskup wypowiedział życzenie zmarłego – Pogódźcie się. Zmarły prosił aby śmierć Adamowicza nie poszła na marne. Ciekawa jestem czy ktoś posłucha. To tak, jak z Janem Pawłem II, wszyscy słuchali, ale nikt nie wprowadzał w życie jego przesłania. Dlatego ja chcę być roztropniejsza i zdjęć moich kielichów nie zamieszczę.

 niedziela, 17 lutego 2019
Dzień Kota!
Myślę, że słusznie go obchodzimy. Lubię koty. Jednak zdarza się, że nadmiar czegoś studzi zapały. Gdyby przyszło mi żyć na japońskiej wyspie, gdzie armia dzikich kotów od lat panuje niepodzielnie, nie byłabym zachwycona. Koty zaszywają się w opuszczonych domach i buszują w rybackiej wiosce, w której na każdego mieszkańca przypada aż sześć kotów. https://podroze.onet.pl/ciekawe/aoshima-wyspa-kotow-w-japonii/vr6b2tl
Życzę kotom wszystkiego najlepszego, ale niech nie narzucają w nadmiarze swojego towarzystwa. Miałam swojego kota Pota, przyjaźniłam się z wieloma kotami. Pozdrawiam koty, właścicieli kotów, przyszywane koty i osoby utożsamiające się z kotami obojga płci. Starożytna mądrość mówi: Smutek przygnębia serce człowieka, rozwesela je dobre słowo. Przesyłam więc dobre słowo kociemu klanowi.

Tych dwóch budrysów będzie u mnie niedługo bawić w związku z pracami domowymi właścicieli, ciekawa jestem jak nam się będzie układać i kto kogo zdominuje. Już mnie przedwstępnie się ustawia: - Tylko niech mama nie nosi ich na rękach! No proszę, to jak się mamy zaprzyjaźnić na nowym terenie. Jeden z nich to mój wychowanek Lesio. Nie wezmę już zwierzątka na stałe, nie ma siły i środków, ale z wizytą zawsze mogą do mnie wpaść. Spać jest gdzie, miejsca wygodne, a koty lubią spać. Pomimo, iż koty są raczej delikatnymi stworzeniami, które mogą cierpieć na wiele dolegliwości, nigdy nie stwierdzono przypadku bezsenności.

poniedziałek, 18 lutego 2019
Cały czas powtarzam, że choroby fundujemy sobie sami, a później narzekamy. Niekiedy otaczająca rzeczywistość tak wiąże człowieka, że nie jest w stanie się od niej uwolnić, a to niesie za sobą choroby ciała i duszy. To takie oczywiste, dlaczego ludzie nie potrafią, czy nie chcą tego zrozumieć. Modlitwa, medytacja, przebaczenie może nas uwolnić od wielu dolegliwości. Nie mówię, że wszystko da się zrobić, ale można sobie pomóc. Ten tekst warto uważnie przeczytać.

CIAŁO SOMATYZUJE CHOROBY DUCHA
Nasze ciało somatyzuje w swej materii to, co duch cierpi w całej naszej duszy. To, o czym nasza nieświadomość milczy, wykrzykują nasze choroby, dolegliwości i złe samopoczucie. Choroba jest konfliktem pomiędzy osobowością a duszą.
Kiedy brakuje nam emocjonalnego ciepła, wystarczy tylko minimalny zimny wiatr, a natychmiast łapiemy przeziębienie. Przeziębienie "ścieka", gdy ciało nie płacze. Silne bòle pleców (oczywiście te, ktòre nie są spowodowane kontuzją czy ciężką pracą) mówią nam, że dźwigamy ciężar, traumę lub smutek ponad nasze siły. Bóle gardła są konsekwencją nadmiaru bólu utrzymywanego w naszym wnętrzu, o ktòrym nie mamy komu opowiedzieć, z ktòrego nie możemy się zwierzyć. Kiedy nie potrafimy kogoś tolerować, a skazani jesteśmy na jego towarzystwo, cierpimy na nadkwasotę żołądka. Kolki jelitowe często są nagromadzoną wściekłością, której nie potrafimy rozładować. Cukrzyca atakuje, gdy osacza samotność. Rak pochłania nas jak nienawiść, która rodzi się z braku miłości. Ciało tyje, gdy jesteśmy niezadowoleni lub traci wagę, gdy czujemy się wyczerpani. Obawy, niepewności, niepokoje spędzają nam sen z oczu. Brak sensu życia spowalnia lub przyspiesza pracę serca, stąd niedociśnienie lub nadciśnienie, czyli zmiany, które warunkują nasz nastrój i witalność. Nerwowość zwiększa liczbę oddechów, jakby brakowało nam powietrza, stąd bóle w klatce piersiowej oraz bóle głowy (palacze pobierają dodatkowe powietrze ze śmiercionośnego i efemerycznego dymu, który rozluźnia ich w sposób kompensacyjny, a jednak iluzoryczny). Ciśnienie „wzrasta”, gdy więzi nas strach. Kiedy czujemy się przytłoczeni zbyt wielkim problemem, atakuje nas gorączka i spada odporność naszego organizmy. Kolana bolą, gdy nasza duma jest nieugięta. Artroza pojawia się, gdy nasz umysł nie jest otwarty, gdy jesteśmy zbyt sztywni. Skurcze wskazują na to, że przechodzimy sytuację na granicy wytrzymałości. Zaparcie pokazuje, że istnieją pewne pozostałości w naszej nieświadomości, nasze sekrety nas "zatykają" (ile niepotrzebnych odpadòw trzymamy w naszym wnętrzu?) i nie znajdujemy nikogo, kto by nas rozumiał bez osądzania. Biegunka jest aktem samoobrony naszego organizmu, który chce wyeliminować to, co postrzega jako szkodliwe (podobnie jak wymioty); jej powodem nie są jedynie wirusy, ale także sytuacje, uczucia ... Być może cierpiący na biegunkę nie potrafią ani powstrzymywać się, ani sobie przyswajać.
Choroba nie jest zła. Ostrzega nas przed złą drogą. Słuchajmy naszego ciała i nauczmy się uzdrawiać je naszym duchem. Nie ma takiego lekarstwa, którego twoja własna natura nie może ci dać.
Jest oczywiste, że nie uogólniamy, to nie jest katalog farmakologiczny, ale wytyczna... Kto się zamartwia, somatyzuje zmartwienia w głowie (migrena) albo w żołądku (niestrawność). A dzieci? Chociaż są niewinne, przypominają emocjonalne gąbki i absorbują każdą negatywną energię tych, którzy są wokół nich. Nie przez przypadek najzdrowsze dzieci to te, które dorastają w zjednoczonych i kochających się rodzinach. Miłość jest życiem, dlatego każdy brak miłości rodzi w nas śmierć: psychiczną, umysłową, emocjonalną i ostatecznie fizyczną.
 
19 lutego 2019
Nie zrobiłam w życiu wielu rzeczy, które chciałam zrobić i nie żałuję. Wiele z nich przyniosłoby by mi więcej zmartwień, niż radości. Sprawdzanie wezwań nie zawsze jest dobre dla jednostki ludzkiej. Lepiej pomyśleć, przewidzieć za i przeciw i dopiero podjąć decyzję. Dziękuję losowi, że nie wplątałam się w sprawy może i niosące radość w pierwszej chwili, ale na dalszą metę będących kłopotem na całe życie.
Na tę chwilę jestem w szeregu ludzi ratujących naszą planetę. To chyba właściwa droga i świadomie na nią wkraczam. Aby nie degradować środowiska sama zrobiłam środek do prania. Wczoraj zakupiłam szare mydło i sodę i zrobiłam galaretowatą substancję mającą wyprać moją pościel. Mam według wskazań prać ją co tydzień aby roztocza się nie rozpanoszyły i mnie nie uczulały! Nie myślcie że u was ich nie ma, wszędzie są. Pranie na bazie ekologicznego proszku się dopiera, zobaczymy co z tego wyjdzie. Czy ten proszę taki jest ekologiczny, to inna sprawa, że tani to fakt. Może by też zacząć prać na tarze, oszczędziło by się na prądzie?! Sama już nie wiem… Oto jeden z roztoczy widzianych z bliska, który łazi z braćmi po naszej pościeli, a liczą się w tysiącach...
W ramach działań ekologicznych używam płóciennej torby idąc robić zakupy, sortuję śmieci, a mam w planie także zacząć robić domową destylację wody, ale to dopiero, gdy się w marcu dostanę podwyżką emerytury! Moje decyzje są przemyślane i mam nadzieję, że jest to właściwa droga.
Nie mogę nie zahaczyć o decyzje rządu, jako że u nas teraz jest taka moda, że o czym by się nie mówiło, wszystko w dalszym ciągu kończy się na Tusku! Ja nie mogę być gorsza. Nie będę mówić o Tusku, gdyż akurat go lubię i gratuluję mu wnusi, z której widać bardzo się cieszy, ale wszystko u mnie kończy się na partii rządzącej. Po jakiego licha zgodzili się na zorganizowanie konferencji w Polsce z poręki USA? Same kłopoty i upokorzenia! Teraz znowu odwołanie szczytu V4 za obraźliwe słowa Izraela pod adresem Polski. Tak naprawdę to prowokujemy takie sytuacje, a później larum i tłumaczenia. Najpierw myśleć, przewidywać, a później działać, a nie dać się łapać na lep amerykańskich obietnic które są pisane palcem na wodzie. 
 
środa, 20 lutego 2019
Jak już wspominałam, w tym roku jestem staruszką taką jak należy – spokojną domatorką, dbającą o rodzinę, nie wyrywającą się przed szereg. Wydziergałam nawet pokrowiec na poduszkę, ozdobny, w kolorze ciemno-butelkowej zieleni. (Z taką działalnością koniec, nie mam cierpliwości!) Nie można mi nic zarzucić, robię to, co do mnie należy. Problem w tym, że trochę się nudzę. Planuję malowanie dużego pokoju, gromadzę więc środki finansowe na ten cel, gdyż z jednej emerytury nie da się tego zrobić, zastanawiam się nad kolorem ścian, prowadzę konsultacje na ten temat. Słucham rad, ale swoje myślę, mam prawo, póki jeszcze kontaktuję… Zwierzyłam się ze swoich problemów córce, gdyż z kimś na takie tematy trzeba porozmawiać, a nie mam przyjaciółki od serca. Odeszła. Czuję się trochę osamotniona.
Doszłyśmy do wniosku, że najlepiej by było gdybym znalazła jakąś grupę mieszaną, chodzi o ludzi starszych i młodszych, którzy zainteresowani byliby jakimś konkretnym tematem, zadaniem, działaniem. Z przerażeniem stwierdziłam, że byłabym chyba najstarsza w grupie. No nie wiem, czy to miłe dźwigać na barkach takie brzemię. Rozejrzę się, ale jakoś przechodzi mi ochota na takie układy. Przeczytałam dzisiaj, że zmarł uczestnik programu „Sanatorium miłości” Cezary Mocek, miał 67 lat. Przebywał w szpitalu z powodu zapalenia płuc. To był naprawdę sympatyczny człowiek. Miał plany na przyszłość, ale los chciał inaczej. Pamiętam jego maksymę, która bardzo mi się podobała – „Bać się miłości, to tak, jakby bać się życia”. Tak to chyba brzmiało, w każdym razie taki miało sens. Miał odwagę aby zmienić swoje życie, ale nie udało się. Tak to jest, kowalem losu jesteśmy, ale tak naprawdę chyba mamy tylko możliwość podążania drogą, której nie znamy, a mimo to kroczymy do przodu. Co przyniesie jutrzejszy dzień, nikt z nas nie wie. 

21 lutego 2019
Nazwa „pomnik” wywodzi się od staropolskiej formy słowa „pamiętać” – „pomnieć” i oznacza miejsce upamiętniające wydarzenie bądź osobę. Osobiście uważam, że pomniki powinno się stawiać ludziom tego godnym wiele lat po śmierci albo nie stawiać wcale. Obecnie jesteśmy świadkami upadku z piedestału księdza Jankowskiego, kiedy to ofiary zaczęły mówić. Jedni chcą pomnika, drudzy wprost przeciwnie, po co więc stawiać pomniki?! Przecież ostatnimi laty zdemontowano już wiele pomników, słusznie i niesłusznie, ale różne jest podejście do historii i to się nie zmieni. Ci, co stoją na cokołach to też nie zawsze krystalicznie czyści ludzie, ale dobre cechy przeważyły i dlatego zasługują na pomnik. Przecież za życia traktowani byli różnie, chociażby nasz król Kazimierz Wielki, który miał liczne słabości i ciągoty, ale zasłużył się dążeniem do umocnienia państwa polskiego i pomniki ku jego czci i chwale nie budzą już akcji odwetowych. To samo dotyczy innych wielkich Polaków, nie będę o wszystkich pisać, sami znacie takie 
historie, raz byli wielcy, a raz nie. Stawianie pomników zaraz po śmierci, to podkreślam jeszcze raz, błąd. Mogą podzielić los pomnika księdza. To samo dotyczy czczenia pomnikami bohaterów zbiorowych. W grupie zawsze znajdzie się jakaś czarna owca, którą ludzie pamiętają i zaczynają protestować. Z pomnikami wstrzymajmy się sto czy dwieście lat jakie miną po śmierci człowieka, gdy to była osoba wybitna, znajdzie swoje miejsce na cokole, a gdy nie, pamięć o niej zaginie. Teraz będą usuwać kropkę z napisu na pomniku Mickiewicza w Krakowie! Inskrypcja brzmi: "Adamowi Mickiewiczowi Naród." Kropka nie ma tam miejsca bytu, ale jest, a w marcu nareszcie zniknie. Profesor Miodek nareszcie się dopatrzył, że jej tam być nie powinno. Nawet z kropką jest problem… Nie wspomnę już o ptakach, które nie mają za grosz szacunku dla pomników.

22 lutego 2019
Popatrzyłam w kalendarz i odetchnęłam z ulgą, z dwóch powodów, zaraz koniec miesiąca i przez najbliższe dni nie muszę się stawiać u lekarzy. Siedzenie w kolejkach trochę męczy. Czasu jest dosyć, ale patrzenie na ludzkie nieszczęścia i stawianie czoła marudzącym staruszkom to nie jest łatwa sprawa. Wczoraj opowiadałam mojej córce wieści jakie do mnie dotarły w kolejce, a ona podsumowała krótko: - Mamo, ty masz tam taki Facebook na żywo! Coś w tym jest. Gdy trafi się znudzona gaduła dowiesz się wiele, niekiedy pożytecznych rzeczy także. Powinni jeszcze serwować ciasteczka i coś do picia i byśmy spędzali miłe godziny czekając w kolejce.
Problem, który mnie trochę zastanowił to przenoszenie odpowiedzialności i żalów na osobę nie zawsze tą, która na to zasłużyła. Miła pani, moja sąsiadka w kolejce, z daleka widać że zasobna, starsza już, wyżaliła się na temat pracy lekarzy. Byłam nieco zdziwiona obarczaniem ich odpowiedzialnością za przygodę, a może raczej wydarzenie, które jej się przydarzyło. Poszła do lekarza prywatnie w godzinach późno popołudniowych. Lekarz spóźnił się około dwóch godzin, w kolejce czekało około czterdzieści osób i kiedy już wydostała się na zewnątrz po badaniach, północ wybiła. Zostawiła samochód przed blokiem, gdyż nie miała siły odstawić go do garażu i kiedy rano wyjrzała na ulicę, po samochodzie nie było już śladu. W tej sytuacji obwiniła lekarza, nie złodzieja, ale właśnie lekarza! Takich przykładów mogłabym przytoczyć więcej w myśl przysłowia – kowal zawinił a cygana powiesili. Inny przykład. Młoda dziewczyna, już po studiach, żaliła się na matkę, która robiła wszystko, aby dzieci wychować, wykształcić, utrzymać dom, gdyż ojciec się kompletnie zbiesił i jeszcze musiała nim się opiekować, ale córka nienawidziła matkę za to, że jej życie było trudne!? Tego zupełnie nie mogę zrozumieć. Matka umierała na raka, a ona nie mogła pozbyć się gniewu. Ludzie nienawidząc innych sami sobie zadają rany.
 
23 lutego 2019
Interakcja to wzajemne oddziaływanie na siebie osób, przedmiotów lub zjawisk.
Podobno normalny człowiek wchodzi w interakcję ze 150 osobami! Ja widocznie nie mam z normami zbyt wiele wspólnego, gdyż nie byłabym w stanie nawiązać kontaktów z takim tłumem ludzi. Dzisiaj siedzę w domu - wyszłam na dwór, ale na krótko, zrobiło się znowu zimno - i ratuję moje włosy przerzedzające się z przodu! Zrobiłam maseczkę z oliwy( lepszy byłby olej rycynowy, ale nie miałam), żółtka jajka i soku z cytryny. Polecam, gdyż pomaga nawet zdrowym włosom, tylko trzeba to trzymać na głowie opatulonej folią i ciepłym ręcznikiem kilka godzin. Staram się więc nawiązać kontakty, aby przeliczyć osoby kontaktujące się ze mną, ale jakoś mi słabo idzie, rozbolała już mnie głowa i dałam spokój. Niech szympansy nadrabiają moje braki ilościowe, w końcu żyją w grupie, a ja sama jak palec. Na Skype moi znajomi uskarżają się, że są trudności z nawiązaniem kontaktu i nie wiem, czy to uniki czy prawda. Faktem jest, że coś tam szwankuje, ja też nie mogłam się zalogować, ale wyrzuciłam starego Skypa, ściągnęłam nowego i wszystko działa. Podaję to do wiadomości tak mimochodem, gdyż będę się starała dojść chociaż w kontaktach do poziomu tych szypansowych 80 osobników!!! Proszę mnie nie unikać i nie zastawiać się awarią Skypa. Zabiorę się też do innych poszukiwań, może wejdę na jakiś portal randkowy i będę dawać czadu jak się da, tylko nie wiem co będzie, gdy prawda wyjdzie na jaw. Co mam robić, przecież nie chcę odstawać od normy?
Może zyskam na atrakcyjności, gdy dostanę w maju to zapowiadane 1100 zł?! Nie jestem tego taka pewna, gdyż już raz miano nam dać 500 zł na gwiazdkę i nic z tego nie wyszło. Nadzieję jednak trzeba mieć.
Myślę, że najwięcej zyskuję na kontaktach międzyludzkich w kościele. Tam bratam się z wieloma ludźmi i powiem, że jestem trochę przerażona, nie kościołem, ale deformacjami starości. Ostatnio siedziałam obok staruszek które wyciągając do mnie ręce w geście pojednania nie mogły rozprostować palców pokrytych guzami. Mnie też bolą stawy, jeden palec szwankuje, ale ja naprawdę dbam o to, aby choroba się nie nasilała. Miałam już blokadę, naświetlania i inne zabiegi i jak na dzień dzisiejszy udało się powstrzymać chorobę, ale kto to też może wiedzieć na jak długo. Gdy zaczynają was boleć stawy kochane staruszki i staruszkowie, trzeba koniecznie się leczyć. Nie wiem jak sobie te kobiety radzą z pracami domowymi?! To jest naprawdę kalectwo. Co prawda ja u kobiet widuję takie ręce, u mężczyzn raczej nie, ale może wcześniej wymarli i nie nabawili się takiej przypadłości?! Piękna jest ta nasza starość, oj piękna.
 
24 lutego 2019
Najbardziej lubię pisać o wszystkim naraz, ale boję się, że to może być męczące dla czytelnika. Czytam felietony Lema, Stanisława Lema. Podaję imię, gdyż niedawno rozwiązywałam krzyżówkę, w której należało dopisać imiona osób, i to okazało się dosyć trudne. Nazwiska znanych postaci jeszcze trzymają się pamięci, ale z imionami gorzej. Lem się trochę przechwala, ale nie mam mu za złe, gdyż każdy powinien umieć powiedzieć co zrobił w życiu, a pan Stanisław miał wielkie osiągnięcia pisarskie, temu chyba nikt nie zaprzeczy. Lubił maksymę Hic mortui docent vivos. (Tu zmarli uczą żywych.) Mnie też się ona podoba. Najbardziej to pasuje do prosektorium, ale na innej płaszczyźnie też przecież ma rację bytu... Lem pisał to w kontekście starości. „Każdy, kto jak ja przekroczył osiemdziesiątkę, dobrze wie, że w pewnym wieku zaczyna się deterioracja (deterioracja - łac. deterior-gorszy, pogorszenie się, spadek jakości) polegająca na tym, że koordynacja i synchronizacja naszych ruchów pogarsza się; zaczyna się od wylewania herbaty na obrus... Ciekawie opisał swoją starość i ułomności jakie niesie wiek, nie będę ich przytaczać, gdyż sami wiecie o co chodzi. Nikogo to nie ominie, gdy doczeka lat życia długotrwałego.
Wpadłam na pomysł aby przejrzeć mój Dniewnik, Lem może wracać do swoich dokonań to i ja mogę. Doszłam do wniosku że przez te kilka lat czegoś się nauczyłam pod względem obsługi Worda, ale widzę też błędy obecnie popełniane. Na początku moje wpisy były bardziej zwięzłe i treściwe i chyba dowcipniejsze, a teraz się rozgaduję. Widocznie to też przypadłość wieku schyłkowego! W miesiącu marcu postaram się o wpisy bardziej spójne.
Moja popularność jak widać zatacza szerokie kręgi, gdyż zgłosił się na Skypie Grek! Zignoruję go, gdy po grecku znam tylko początkowe litery alfa, beta, gamma… Mam je powtarzać w kółko dorzucając z głupia frant jeszcze omega? Przepadłeś bracie. Nic z tego.
 
25 lutego 2019
Uważam, że średnio inteligentny człowiek jest w stanie nauczyć się podstawowych prac domowym w stopniu zadawalającym, tylko musi chcieć. Takie durne gadanie, że ja nie potrafię skopać grządki, gdyż nie mieszkałem na wsi, albo uszyć czegoś na maszynie, bo moja matka nie była krawcową, mam dwie lewe ręce do prac w kuchni, gdyż nigdy nie gotowałam, to miganie się od pracy. Nigdy tego nie robiłeś, to się naucz, zawsze warto spróbować, gdyż nigdy nie wiadomo jakie zdolności w tobie drzemią. Jasne, że nikt nie stanie się malarzem artystą ani muzykiem wirtuozem, czy nie odkryje nowej zasady w chemii czy fizyce, gdyż do tego trzeba mieć talent. Możesz pobierać lekcje u najsłynniejszych profesorów, ale jak nie masz zdolności w określonym kierunku, prochu nie wymyślisz. Ja mówię o podstawowych sprawach i umiejętnościach życiowych.
Moje kochane córeńki, gdy chcą mi sprawić przyjemność, chwalą przygotowane potrawy: - Mamo ciasto drożdżowe takie jak u babci, pyszne!
Powiem szczerze, trochę mnie to denerwuje. Z jednej strony cieszę się, że trud babci nie poszedł na marne i wszystko im tak tam smakowało, ale przecież ja jestem odrębną istotą ludzką, i mimo że córką swojej mamy, to przecież nie jestem powieloną istotą, mam swoją odrębną naturę, umiejętności i zdolności. Szczęście, że mam wnuka chwalącego mnie pod niebiosa za moje pierogi i inne przysmaki. Przyznam się szczerze, że ja długo nie dokładałam się do prac kuchennych, wolałam sprzątać, ale jak trzeba, to trzeba, gotuję, piekę, szyję, sprzątam i nawet wykazałam się umiejętnościami tapicerskimi, malarskimi i innymi naprawczymi, mimo, że nigdy w życiu nie miałam z nimi do czynienia. Tylko leniuch mówi, że czegoś nie umie. Umie, tylko nie chce mu się pracować i tyle.

26 lutego 2019
Informacja dla mieszkańców parafii Miłkowice! Dodano asc do roku 1900. Jest okazja do wyszukania dokumentów dotyczących przodków. Uprzedzam, że po 1864 akta są w języku rosyjskim, ale jakoś tam każdy chyba spisy przeczyta. Wiem, że są tacy, którzy tymi sprawami się interesują, a nie mogę osobiście przesłać informacji, gdyż miałam trochę kłopotów z pocztą w Thunderbrid i niestety przy powtórnym wgraniu programu adresy zniknęły. Oto adres, gdyby były kłopoty z wyszukiwaniem proszę napisać, postaram się pomóc.
https://szukajwarchiwach.pl/54/785/0/6.1#tabJednostki
Ze mną coraz gorzej, mam kłopoty z siedzeniem przy komputerze. Boli mnie prawe ramię i bark, to chyba sprawa aktywności ręki przy operowaniu myszką. Wygodniej się wyszukuje, ale wszystko ma swoje następstwa. Długo nie mogę siedzieć bez ruchu, bolą mnie nogi, oczy bolą, jednym słowem staruszka całą gębą. Dobrze, że się za archiwalia zabrałam na początku dziesięciolecia, gdyż teraz nie dałabym już rady.
Dzisiaj piękna pogoda, termometr wskazuje 13 stopni, ale wiaterek ostry. Pochodzić jednak trzeba, problem w tym, że taka byłam oszołomiona przedwiośniem, że ledwo doszłam do domu. Byłam szczęśliwa, kiedy już znalazłam się w domowych pieleszach. Jednak w tym swoim kąciku najlepiej, przytulnie, ciepło i tak swojsko. Nie wiem jak sobie radzą ludzie bez dachu nad głową. Nie wyobrażam sobie tego, że nie mam swojego mieszkania, nie mam gdzie wrócić, umyć się, odpocząć. Na kloszarda chyba się nie nadaję, wolność takim kosztem to nie moja dziedzina.
Po pierwszym marca szukam malarza, kupuję farby i w marcu muszę jakoś zorganizować malowanie. Jak ktoś jest chętny może staruszce pomóc w organizacji tego przedsięwzięcia, proszę się zgłosić. Z góry dziękuję.
 
27 lutego 2019
Zerwijcie ze swoim poprzednim życiem, ze swoim starym „ja”, którego zdradliwe namiętności prowadzą was do zguby. Trzeba wam duchowej odnowy, nowego „ja”, człowieczeństwa stworzonego na obraz Boży, pełnego świętości, prawości i prawdy. do Efezjan 4,22-24 NT-WP
https://dobrewiadomosci.net.pl/30051-dusza-kontynuuje-swoje-istnienie-po-smierci-ciala-tak-wynika-z-odkryc-mechaniki-kwantowej/
Uczeni krok po kroku zbliżają się do odkrycia, a właściwie udowodnienia tego, co ludzie od wieków wiedzą. Człowiek jest posiadaczem świadomości, która jest duszą - mikrotubule na bazie białka niosą informacje kwantowe. Są to więc wielkości mniejsze, niż atom. To ma jakiś sens, gdyż inaczej bylibyśmy składem komórek, organów, limfy, krwi i czegoś tam jeszcze. Mózg to wykonawca poleceń świadomości. Problem w tym, że na różnych poziomach jest nasza świadomość i dlatego jesteśmy tutaj na ziemi abyśmy się doskonalili. Nie wszyscy ludzie to rozumieją, uważają, że żyjemy po to aby używać, bogacić się, posiadać dobra materialne, kochać i nienawidzić… Przecież wszystko co posiadamy jest nam potrzebne, bardziej lub mniej, ale służy lepszemu życiu i nie ma w tym nic złego, że to mamy, ale zastanówmy się jaką drogą to do nas dotarło, czy nie pochodzi z krzywdy uczynionej innym ludziom.
Dusza kontynuuje swoje istnienie nawet po śmierci ciała – ogłosili naukowcy. Duszą nazywają oni świadomość, która działa na poziomie kwantowym nawet po rozkładzie ludzkiego ciała.
To właśnie te mikrotubele zachowują pamięć życia na ziemi, starają się z nami kontaktować, pomagać albo szkodzić, śnić o wydarzeniach z przyszłości. Są ludzie którzy mają dostęp do takich informacji i to oni potrafią przepowiedzieć, odczuć, to co się stanie. Nie mówię o oszustach, cygankach, wróżkach, ale o ludziach z darem od losu. To nie jest nic łatwego dla żyjących na ziemi. Uważam, że mamy swój czas życia i róbmy to co do nas należy aby później nie włóczyć się po nocach i uprzykrzać życie innym. Kto był głupi za życia, takim będzie i po śmierci, warto więc walczyć o swoje człowieczeństwo.
 
28 lutego 2019
Czytam sagę "Stulecie Winnych". To powieść obyczajowa osadzona w dramatycznych wydarzeniach XX wieku. Będziemy niedługo oglądać serial i chcę wiedzieć z czym i z kim będę miała do czynienia. Akcja jest tak bardzo wartka. Dziękuję losowi, że nie żyłam w takiej rodzinie i w takich okolicznościach, gdyż miałabym kłopoty z równowagą psychiczną, ale czyta się dobrze, nawet noce można zarwać.
W związku z dzisiejszą manią pączkową przytoczę cytaty z Janusza Korczaka, który, a jakże, też w książce zagościł, abyście nie mieli obiekcji zjadając pączki. Macie ochotę, to jedzcie. Jakoś się wszystko wyrówna. Przytoczony cytat ma oczywiście znaczenie głębsze, takie bardziej ogólnoludzkie, ale pączki to tradycja, zwyczaj i rozgrzeszanie się ze swoich słabości. Oto cytat:
„Jeśli ktoś szczęścia dla siebie nie pragnie, rozsiewa wokół siebie smutek i rozgoryczenie. Miłość – tego chce od nas Bóg… Miłości…I kochajcie siebie. Kto siebie nie kocha, nie pokocha drugiego człowieka, podobnie jak ten, kto siebie kocha za bardzo…
Dawanie. Pomyśl o tym, żeby wziąć… Jeżeli tobie coś ktoś ofiarowuje, miłość, przyjaźń, ba, nawet pieniądze… Bierz… Nie umiesz wziąć – nie umiesz dać…”

Prawda, że mądre słowa. Ja wzięlam od państwa 61,87 zł podwyżki emerytury i nie mam problemów z braniem, wzięłabym i więcej, gdyby dali! Smacznych pączków. Umiar jednak nie zawadzi.
 
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja