październik 2015 - październik 2025
15 października 2025
Lubię słowa, nie mam sympatii do cyfr, liczb, chociaż doceniam ich rolę. Zapomniane słowa z dawnych czasów, te
staropolskie, wzruszają mnie.
Dziewoja,
Jedno z najbardziej znanych staropolskich słów. Oznaczało młodą kobietę, pannę, często o urodzie godnej pieśni i legend. „Piękna dziewoja” to określenie pełne romantyzmu i wdzięku, przywodzące na myśl baśniowy klimat dawnych czasów.
Waść
Skrót od „Wasza Miłość”, dawny zwrot używany w rozmowach szlachty. Był odpowiednikiem dzisiejszego „panie”, choć niósł ze sobą więcej dystansu i powagi. Z czasem zaczął być używany żartobliwie, a nawet ironicznie – szczególnie w literaturze i filmach historycznych.
Zalotnik
Tak określano mężczyznę starającego się o względy kobiety. Współczesne „sympatia” czy „partner” nie mają w sobie tego uroku i elegancji. Zalotnik to słowo, które brzmi jak z kart romantycznego poematu i warto je czasem przypomnieć
Kiej
Dawny odpowiednik słowa „kiedy”. Używany powszechnie jeszcze w XIX wieku, dziś przetrwał głównie w gwarach. Ma miękkie, melodyjne brzmienie, które sprawia, że brzmi cieplej niż współczesne odpowiedniki.
Zacny
To słowo o wyjątkowym znaczeniu – dawniej określało kogoś „godnego szacunku”, „uczciwego” lub „szlachetnego”. „Zacny obywatel” to był prawdziwy komplement. Dziś używane czasem z przymrużeniem oka, ale wciąż brzmi dumnie.
Białogłowa
W staropolszczyźnie oznaczała kobietę, żonę lub damę dworu. Nazwa wzięła się od białych nakryć głowy, które nosiły zamężne kobiety. Choć dziś brzmi archaicznie, ma w sobie elegancję i delikatność dawnych czasów.
Wesołość
Nie chodziło wyłącznie o śmiech czy zabawę. Dawniej „wesołość” oznaczała pogodę ducha, spokój serca i życzliwe usposobienie. „Człek pełen wesołości” to ktoś, kto potrafi cieszyć się światem i drugim człowiekiem.
Wespół
Znaczyło „razem”, „wspólnie”. Często pojawiało się w dokumentach i literaturze – „Wespół z bratem udał się do grodu”. To piękne, harmonijne słowo, które można z powodzeniem użyć i dziś, by dodać wypowiedzi uroku.
Dobrodziej
Dawniej słowo oznaczało osobę, która czyni dobro – pomaga, wspiera, troszczy się o innych. Używano go także jako formy grzecznościowej wobec duchownych i poważanych obywateli. „Proszę dobrodzieja” – taki zwrot niósł szacunek i uprzejmość.
Zawżdy
Jedno z najpiękniejszych słów staropolskich, oznaczające „zawsze” lub „ciągle”. Często występowało w poezji Kochanowskiego i Reja. Ma w sobie melodyjność, która sprawia, że brzmi jak fragment dawnego wiersza.

Ich brzmienie budzi nostalgię i przypomina, jak bogata i piękna potrafi być polszczyzna. Moja mama znała starszego pana, który używał słowa ochędożyć, co znaczy odziać, oczyścić, ogarnąć. 


14 października 2025
Dzień Nauczyciela w Polsce obchodzony jest 14 października. Jest to dzień, w którym świętujemy nauczycieli i ich wkład w edukację. Choć jest to ważne święto, nie jest to dzień wolny od zajęć szkolnych. Dzień Nauczyciela upamiętnia również rocznicę powstania Komisji Edukacji Narodowej w 1773 roku.
Każdy miał swoich nauczycieli, wspomina ich, nie zawsze zdaje sobie sprawę z roli, jaką odegrali w jego życiu. Dzisiaj aby odszukać tekst do wklejenia tutaj, musiałam wyszukać w internecie. Jakoś mało się pisze o nauczycielach, a nie jest to łatwy zawód, oj nie. OD kilku lat przeprowadzane reformy w szkolnictwie sporo namieszały. Trudno.
Wróćmy do historii mojej rodzinnej miejscowości, niech też wspomnę nauczycieli którzy prowadzili moją edukację. Wspominam ich z szacunkiem.
https://milkowice.pl.tl/Szko%26%23322%3Ba.htm


Moja "Alma mater" . To łacińskie wyrażenie oznaczające "matkę karmiącą", tak było. W takich małych szkołach jest trochę inne podejście do dzieci.


13 października 2025
Czy zdarzyło się kiedyś że w czasie snu przyszedł wam do głowy pomysł, którego nie umieliście rozwiązać? U mnie to o dzieje niekiedy.
„Czasem najlepszy pomysł rodzi się wtedy, gdy przestajemy kontrolować myślenie. Krótka drzemka czy sen potrafią uchylić drzwi, które trzeźwa logika zwykle mija obojętnie. To właśnie tam mózg splata odległe tropy w zaskakujące kombinacje i... budzimy się ze świetnym pomysłem.”
Wczoraj oglądałam film obrazujący inny odbiór rzeczywistości u człowieka, który jak się okazało, miał guza mózgu i umiał przewidywać wydarzenia mające nastąpić. Tak wczułam się w akcje filmu, że świadcząc usługę głasków wobec mojego kota, nie zwróciłam uwagi na jego sygnały, że już czas przestać. Najpierw poczułam lekkie dotknięcie łapki, raz i drugi, ale nie zareagowałam. No i sprawy poszły chyba trochę za daleko, gdyż Bercik powtórzył uderzenia takie, że od razu otrzeźwiałam, i na dodatek pokazał zęby. Oniemiałam! Zwróciłam mu uwagę, odwrócił główkę i czekał. Wyniosłam się z fotela na którym razem rezydowaliśmy, kot rozciągnął się na całą długość i zasnął nie zwracając już na mnie uwagi. Czy miał jakieś sny mogące zmienić kocią rzeczywistość? Nie wiem, gdyż mi się nie zwierza, może i coś wymiałczy, ale nie potrafię rozszyfrować. 
Wniosek jest jeden – wobec każdego żywego stworzenia trzeba wykazać uwagę i delikatność. 

"Kot postrzega świat zupełnie inaczej niż my. Dla niego kolory nie są tak intensywne — rozróżnia głównie odcienie niebieskiego i żółtego, ale w ciemności czuje się jak król. Jego wzrok nie został stworzony do podziwiania piękna, lecz do polowania. A jednak kot potrafi wyczuć nasz nastrój i emocje — często lepiej niż człowiek. Przeżywa prawdziwe uczucia, tak samo głębokie, jak nasze.
W przeciwieństwie do psa, kot nie wybaczy uderzenia — odwróci się, bo zostanie zraniony nie tylko fizycznie, lecz także w duszy. W każdym z nas jest iskra światła, lecz w kotach tej energii jest znacznie więcej. One widzą nas na wskroś. Nie ma sensu udawać — jeśli jesteś zły czy zirytowany, kot to poczuje natychmiast. Jeśli kot nie lubi jakiegoś człowieka, to znak, że w nim jest coś mrocznego.
Kiedy kot ociera się o kogoś, nawet o osobę, która nie przepada za kotami, to dobry znak — oznaka czystego serca. A jeśli cię unika, możliwe, że przeżywasz trudny czas i twoja energia jest przygaszona. Gdy kot kładzie się na tobie lub wybiera konkretne miejsce w domu, oczyszcza przestrzeń z negatywnych emocji i napięć. Koty lgną do „innych” — do chorych, dzieci, pijanych, samotnych, do tych, którzy nie mieszczą się w sztywnych ramach. Ludzie, którzy akceptują tylko psy, zwykle mają silną potrzebę kontroli i władzy.



12 października 2025
Zaczyna się. Wczoraj przygotowałam wpis do Dniewnika i chyba nie wkleiłam, gdyż go nie ma na stronie. Trudno, muszę uważać i robić jedną rzecz, a nie kilka równocześnie. We wczorajszym wpisie chodziło mi o Pokojową Nagrodę Nobla i roszczenie sobie do niej pretensji przez Trumpa. Nie lubię faceta, ale u polityka liczy się skuteczność i działanie dla dobra ludzi, a nie uroda. Gdyby Trumpowi udało się doprowadzić do zawarcia pokoju i zakończenia wojny w Strefie Gazy i w Ukrainie, będę pierwszą osobą która będzie optować o przyznaniu mu nagrody!
Dzisiaj trudny dzień. Taka pogoda to dla mnie męka, wszystko mnie boli, ale nie poddaję się. Na daleki spacer to raczej nie pójdę, gdyż nie mogę założyć jesiennych butów, zrobiły się za twarde i za ciasne. Jestem też podminowana z racji przylotu mojego wnuka z Japonii, coś tam było z terminem lotu i w końcu wyjechali o drugiej w nocy, ale na szczęście już jest w domu. Niech się wyśpi, pogadamy później, najważniejsze że jest już w domu! Jeszcze czekam na przylot córki z Londynu, właśnie wylatuje, na wieczór powinna być. Mam nadzieję, że w nocy się normalnie wyśpię, o ile Bercik nie zadecyduje inaczej.
Rano lubi jak jestem na nogach razem z nim. Niby chodzi o jedzenie, ale to taka przykrywka, skubnie kilka razy i siada na parapecie aby oglądać wschód słońca i loty ptaków, a ja staram się jeszcze zdrzemnąć, niekiedy nawet mi się udaje.
Biorę tabletkę na tarczycę, odczekuję godzinę, a niekiedy więcej, gdy pośpię dłużej i dopiero jem śniadanie. Nie jem słodkich wypieków, żadnych czekolad ani chałwy, o cukierkach nawet nie marzę, i chudnę. Prawie dziesięć kilogramów zgubiłam, ale muszę szczerze powiedzieć, że nie czuję się lepiej. Jestem słaba i nie ma chęci działania z mojej strony, robię tylko to, co muszę. Zmienili mi leki, to też może mieć wpływ, no i oczywiście pogoda. Zaczynają mi drętwieć ręce. Biorę magnez, ale widocznie to za mało. Trzeba zadbać o odpowiednią ilość magnezu w diecie, dorosłe osoby potrzebują od 310 do 420 mg magnezu dziennie. Podobno nie osiągamy takich wartości. Kupiłam kiedyś komosę ryżową i teraz mam jak znalazł. Dobre i smaczne to nie jest, ale może poprawię stan zdrowia.

- Magnez można znaleźć w wielu produktach spożywczych, zwłaszcza roślinnych. Do najlepszych źródeł należą:
zielone warzywa liściaste,
takie jak szpinak i boćwina,
rośliny strączkowe, np. czarna fasola, soczewica, ciecierzyca,
orzechy i nasiona, w tym migdały, orzechy nerkowca oraz nasiona chia,
produkty pełnoziarniste takie jak owies, brązowy ryż czy komosa ryżowa.
Regularne spożywanie tych produktów może nie tylko wspierać zdrowie pęcherza, ale także korzystnie wpływać na serce, kości i metabolizm. Przykładowo, warto przygotować sałatkę ze szpinakiem i fasolą, dodać pestki dyni do jogurtu lub zamienić biały ryż na komosę ryżową.
Smacznego!



10 października 2025
Wybieramy najpiękniejsze słowo.
Okazuje się, że według AI najpiękniejszym słowem jest "tęsknota". Tęsknota w literaturze i kulturze "Tęsknota" to słowo, które od zawsze jest obecne w polskiej kulturze. Pisał o niej Mickiewicz, wspominał Słowacki, a w XX wieku Miłosz, Herbert i Agnieszka Osiecka. W poezji często pojawia się w kontekście utraconej miłości, dzieciństwa czy ojczyzny.
Dodatkowo to uczucie, które przez lata zaborów i emigracji towarzyszyło wielu Polakom. Tęsknili za domem, językiem i krajobrazem, które zostawili za sobą. Właśnie dlatego "tęsknota" stała się częścią polskiej wrażliwości i sposobu myślenia o świecie.

***
ostatnie astry kwitną w twym ogrodzie
i coraz więcej gwiazd na nocnym niebie

słodko gorzki czas ucieka jak złodziej
co mnie okrada nie bogacąc ciebie

i coraz mniej tu a coraz więcej tam
i cichsze zawsze będzie wciąż głośniejsze było

taką cię żegnam wśród astrów i wśród gwiazd
madonnę tego co się nie zdarzyło

Zapisałam sobie ten wiersz, ale nie wiem kto jest autorem. Może tutaj pomoc nadejdzie?


9 października 2025
Sejm przyjął "ustawę łańcuchową". Zakaz trzymania psów na uwięzi. Ustawa jest dalej w obróbce.
Myślę, że psy będą szczęśliwe, nie będą już trzymane na łańcuchach, tylko w kojcach lub na podwórku. A co z ludźmi? Nie każdy właściciel jest w pełni odpowiedzialny za psa, stąd pogryzienia. Bezpieczeństwo ludzi też jest ważne, szczególnie dzieci. Mam pewne doświadczenia w tej sprawie.
Mieliśmy pieska Atoska, którego wzięłam, gdy ktoś go porzucił. W końcu wylądował u babci i dziadka, gdyż nie mogliśmy sobie poradzić, zbyt dużo obowiązków, a psinka uwielbiała obecność domowników. Atos był bardzo towarzyski, witał wszystkich odwiedzających przy furtce i prowadził do domu, ale gdy przyjechał listonosz dostawał szału „szczekaniowego”, nie wiadomo dlaczego.
Pamiętam noc, gdy przyjechałam z córką późno w nocy. Było to z chyba pięćdziesiąt lat temu, ale do dzisiaj nie mogę zapomnieć tego przejścia przez wieś. W dzień trzymano psy na łańcuchach, ale na noc były spuszczane. W każdym obejściu, gdy szłyśmy, rozlegało się szczekanie. Mniejsze pieski tylko szczekały, ale te duże z łatwością forsowały płoty i obszczekiwały nas osobiście. W końcu ułamałam wielką gałąź, bzu chyba, i tworzyłam zaporę, aby zbyt blisko nie podchodziły. Kiedy przyszłyśmy do domu, z trudem dobudziłyśmy domowników aby wejść, a pies Atos, stróż obejścia, wyszedł na dwór ostatni niemiłosiernie zaspany. Nie będę komentować jego zachowania i czujności.
Atos zawsze nam towarzyszył w każdym wyjściu. Przy jednym obejściu, gdzie psy w dzień też chodziły luzem po obejściu, zaczynał szczekać niemiłosiernie. Psy tak nagabywane przechodziły same siebie w obszczekiwaniu Atosa, a i niekiedy wybiegały na ulicę. Trzeba było naszego bohatera nieść na rękach, aby nie zrobiły mu krzywdy, ale on i tak szczekał, już bezpieczny, z nami było gorzej. Co zaszło między tymi psami, nie wiadomo, ale Atos uważał za swój obowiązek je obszczekać.
Osobiście życzę pieskom powodzenia w dążeniu do wolności, ale jeśli ich opiekunowie nie staną na wysokości zadania, to trudno będzie się przed psami obronić. Czarnek też chyba doświadczył kontaktów z psami na wolności. Wcale mu się nie dziwię.



8 października 2025
Lubię słowa, najbardziej pisane, z wypowiadaniem ich jest już trudniej. To oznaka starości. Tak naprawdę nigdy nie byłam gadułą. Ja lubię mówić, ale na temat. Gadanie dla gadania mnie zbytnio nie nęci. Wiele słów nie wypowiedziałam i wcale tego nie żałuję. Zostawię je sobie, może kiedyś napiszę. Tekst Myśliwskiego bardzo mnie ujął.


WIESŁAW MYŚLIWSKI O SŁOWACH:
"Słowa same prowadzą. Słowa wszystko na wierzch wywleką. Słowa i z najgłębszej głębi wywloką, co gdzie boli i skowycze. Słowa krwi upuszczą i od razu lżej się robi. I nie tylko obcych, ale i rodzonych braci słowa potrafią odnaleźć dla siebie, że się znów braćmi poczują. Choćby się roznieśli w różne i dalekie strony, słowa ich zawrócą z powrotem do tego jednego ich życia, z którego, jak ze źródła, się poczęli. Bo słowa to wielka łaska. Cóż ma tak naprawdę człowiek więcej prócz słów dane? I tak nas wszystkich czeka kiedyś wieczne milczenie, to się jeszcze namilczymy. Może przyjdzie nam ściany z bólu drapać za najmarniejszym słowem. I każdego słowa niewypowiedzianego na tym świecie do siebie będziemy jak grzechów żałować. Tylko że będzie za późno. A ileż takich słów niewypowiedzianych zostaje w każdym człowieku, i gnije z nim, i ani mu potem w cierpieniu nie służy, ani pamięci. To po co jeszcze sami sobie zadajemy milczenie?
("Kamień na kamieniu")


7 października 2025
Szarobure chmury snują się nisko po niebie napawając mnie melancholią. Nie lubię takiej scenerii. Będzie jeszcze trudniej, krótkie dni i długie mroczne noce trzeba będzie jakoś przetrzymać. Myślę o lesie z rojem grzybów dla mnie już niedostępnych. Szkoda, że wszystko minęło. Nie mam siły do penetrowania leśnych ostępów, nie mam już grzybolubnych towarzyszy wypraw, a sama za żadne skarby do lasu bym nie szła. Zresztą nawet wyjść z domu mi się zbytnio nie chce. Chyba przybieram już wygląd staruszki ostatniej fazy. Dzisiaj na bazarku sprzedawczyni pomagała mi ładować zakupy do mojego wózka. Nie wiem czy to moja jakaś nieporadność uwidaczniająca się już budzi w ludziach chęć pomocy?! Jakoś trudno mi to wszystko przyjmować. Upichciłam obiad, najbardziej mi smakował świeży szpinak krótko obgotowany z przyprawami. Czymś trzeba się cieszyć, aby samotność nie miała dostępu.
Codzienne głaskanie kotka Bercika działa jak naturalny środek uspokajający. Dla mnie towarzystwo kota staje się równie ważne, jak wsparcie ze strony bliskich. Kociulek ma przewagę, gdyż jest cały dzień obok mnie. Dużo śpi, to fakt, ale jestem mu potrzebna, czule patrzy na mnie, bawi się z chęcią. Mamy wędkę teleskopową z piórkami, jest nią bardzo zainteresowany. Robi niezłe salta. Nie mogę zrobić zdjęcia, gdyż muszę trzymać wędkę. Ciągle czytam teraz o kotach. Trzeba się cieszyć tym, co się ma, a nie martwić się tym, co dla nas już jest niedostępne. Kociu okupuje fotel w dzień i w nocy. Nie mam sumienia go przenosić. Trudno, coś za coś. 
  • Obecność kota jest wyciszająca. Kontakt z kotem pozwala zmniejszyć stres.
  •  
  • Leczniczy jest też dotyk kota. Kocia sierść jest najonizowana ujemnie, a miejsca chorobowe u człowieka dodatnio. Gdy kładziemy kota w takim miejscu, czujemy ulgę, bo te jony się wzajemnie neutralizują.
  •  
  • Stała obecność kota w pobliżu sprawia, że spada nam poziom cholesterolu we krwi, obniża się ryzyko zawału.









  • 6 października 2025
  • Eliza Kącka laureatką Nagrody Literackiej Nike oraz Nike Czytelników za książkę „Wczoraj byłaś zła na zielono”
  • Działo  się wczoraj! Autorka wychowuje dziecko z autyzmem i dzieli się przeżyciami.
 

-Eliza Kącka
została tegoroczną laureatką Nagrody Literackiej "Nike" za książkę "Wczoraj byłaś zła na zielono". Jej poruszający esej, będący intymnym zapisem relacji matki i córki, zdobył uznanie zarówno jury, jak i czytelników. To opowieść o codziennych zmaganiach, poszukiwaniu porozumienia i akceptacji inności - bez użycia wielkich słów, ale z ogromną siłą literackiego wyrazu.
„Wyszłam na tę scenę jako rzeczniczka formy literackiej nie tylko własnej, ale książek naszej siódemki. A teraz tak sobie myślę, że stoję na tej scenie również jako matka, oczywiście jako matka literatka, ale też jako matka jedna z wielu, jako ta, która słyszała wielokrotnie, nie powiem już ile razy, niemy krzyk swojego dziecka i swój własny, i wie, co to jest za doświadczenie. W związku z tym myślę o matkach, które ze mną to doświadczenie podzielają i również w ich imieniu odbieram tę nagrodę” – mówiła Eliza Kącka.
https://karakter.pl/Wczoraj-bylas-zla-na-zielono-fragment-ccms-pol-57.html
Fragment tekstu:
Brednie, brednie, mózg na czworakach, trzęsienie ziemi w głowie. Balkon? Niemożliwe, ma zbyt słabe dłonie, by otworzyć. Stanęłam w drzwiach pokoju i raptem zobaczyłam ją. Siedziała w oknie, niemal zupełnie przesłonięta storą, i ze spokojem patrzyła w niebo. Zahipnotyzowana, jakby zatrzymał ją księżyc. Zakręciło mi się w głowie, za dużo drinków z adrenaliny. Uklękłam i czekałam, aż szum, stary kompan, odpuści. W ciąży leżałam z zepsutym radiem w głowie, dopiero na finiszu dali mi lek, który wyregulował pokrętło, ale nigdy do zakresu ciszy. Wzięłam taboret i przycupnęłam pod parapetem. Nie zwracała na mnie uwagi dłuższą chwilę. W końcu zagadnęłam głosem kogoś innego, może sąsiadki spod piątki:

– Niebo jest dzisiaj bardzo piękne.
Spojrzała na mnie przytomnie:
– Niebo jest śmieszne.
– Bo…?
Niebo jest śmieszne – powtórzyła, jakby to było jasne.
– Aha?
– Udaje zwierzę.
Zamurowało mnie – Chodzi ci o gwiazdozbiory?
Nie odpowiedziała. Nie rozmawiałam z nią nigdy o niebie. Babcia, jeśli rozmawiała, to nie o tym fizycznym:
– Brat twojej mamy jest w niebie – kiedyś powiedziała Rudej. – Żył tylko kilka dni.
No tak, cóż innego z takim zrobić.
– Niebo – powtórzyła Ruda i spojrzała w dół.



5 października 2025
Wszyscy wczoraj mogli na własne oczy zobaczyć najnowocześniejszy obiekt akademicki w Europie. 4 października był dniem otwartym w kampusie Akademii Muzycznej. Staliśmy w niekończącej się kolejce, tutaj tylko fragment, jakiej Bydgoszcz jeszcze nie widziała, ale warto było. Od godziny 10 do 16 tłumy, a wieczorem jeszcze spektakle...
Mnie największy problem sprawiały schody, gdyby nie wsparcie rodziny, byłoby kiepsko.
 

 


4 października 2025
„Więc ta rozpacz, ten ból pełen tęsknoty – to była miłość” – Agatha Christie

Wczoraj miałam tak dosyć trudny dzień, nic mi się nie układało. W końcu zebrałam się w sobie i wyszłam do sklepu. Nie było to konieczne, no ale gdzieś musiałam iść. Wracam pomiędzy blokami, żeby nie spotykać ludzi, gdyż kupiłam croissanta, rogalika bez nadzienia, i kęs po kęsie zjadłam go po drodze. Była to pierwsza słodycz, nie-słodycz od kilku miesięcy. Jest to ciasto bez cukru, Rozgrzeszyłam się więc. Dawno nic mi tak nie smakowało. Wyszłam na ulicę, na chodnik oczywiście, a nie na jezdnię, i natknęłam się na młodą dziewczynę poruszającą się o kulach, która zwróciła się do mnie z prośbą czy mogę jej towarzyszyć. Trochę się przeraziłam, gdyż ja no mam mało siły fizycznej i pomoc ze wsparciem byłaby dla mnie trudna. Okazało się, że zależy jej tylko na mojej obecności. Tego nie śmiałabym jej odmówić. Cały czas mówiła o tym, że śpiewa w chórze, a dyrygent, mimo że z nim rozmawia, on ciągle jej mówi, że wszystko rozumie, ale postępuje nie tak, jakby wynikało z ich umowy. Raz, drugi i trzeci nawiązała do tej sytuacji. Dla mnie sprawa była jasna, zakochała się w dyrygencie, dyrygent nie chciał jej do siebie zrazić, ale nie chciał też dawać nadziei.
Była bardzo pobożna i wszystko powierzyła Jezusowi. Mnie też usilnie namawiała, abym poszła jej drogą, chodziło oczywiście o modlitwę. Odprowadziłam ją aż do drzwi windy, mam taką w kościele, z pewnymi perturbacjami, jako że po drodze musiałyśmy sforsować schody, ale jakoś dałyśmy radę. Myślała, że przekonała mnie już do tego, że z nią do kościoła pójdę na nabożeństwo, ale ja musiałam wrócić do domu. Oddałam człowiekowi potrzebującemu przysługę, nic wielkiego, tylko nie mogę zapomnieć tego jej zakochania, nie dającego spełnienia. Starałam się jej wytłumaczyć, że dyrygent też ma prawo do postępowania, które jego satysfakcjonuje, ale nie dało się przemówić jej do rozsądku. Zakochanie to dziwny stan umysłu, Już nie wiadomo czy lepiej się nie zakochiwać, czy lepiej się męczyć niespełnioną miłością.
To jest naprawdę dziwna sprawa, ktoś się zakocha, ktoś inny tej miłości nie odwzajemni, ale ten zakochany ma żal do tego, który nie odwzajemnia miłości. Co ta osoba ma robić, z litości okazywać uczucie?
Lepsza starość, takie sprawy już człowieka nie interesują, ale kto też wie, co los może przynieść?!


3 października 2025
„Jakże się cieszę, że żyję na świecie, w którym istnieje październik! Jakież to byłoby okropne, gdyby natychmiast po wrześniu następował listopad!” Ania z Zielonego Wzgórza
Zaczytywałam się w tej książce. Lubię jesień, barwy i szelest liści, kasztany pod drzewem. Ogarnia mnie smutek, że nie mogę już iść na grzyby. Dorodne borowiki na zdjęciach wywołują u mnie jeszcze uśmiech.
Oto półuśmiech na jaki jeszcze mogę się zdobyć.

Dzisiaj Dzień Uśmiechu!

„Uśmiech – wyraz twarzy, grymas powstający przez napięcie mięśni po obu stronach ust, oraz (w pełniejszym uśmiechu) napięcie mięśni wokół oczu. Jest wspólnym dla wszystkich ludzi wyrazem takich emocji jak szczęście i rozbawienie, choć badania kultur pokazują, że sposób jego użycia jest bardzo różny w różnych kulturach.”
Niby taka prosta sprawa – uśmiech. Jak łatwo jest uśmiechać się, kiedy się jest młodym człowiekiem. Z wiekiem coraz trudniej się uśmiechać. Teraz to z trudem u mnie nawet jawi się półuśmiech. Śmiejemy się naprawdę rzadko, kiedy na grzbiecie nosi się już osiemdziesiątkę. Kiedy ostatni raz się tak naprawdę szczerze śmialiście?
Pamiętam pierwsze uśmiechy moich dziewczynek, kiedy były niemowlętami. Byłam taka szczęśliwa. Lubiłam przebywać z moim wnukiem, wtedy też o uśmiech było łatwo. Teraz przecież też bywam szczęśliwa, ale to jakieś inne szczęście. Najczęściej dotyczy wydarzeń z życia moich dzieci, czy wnuka. Trudno jest uśmiechać się, gdy się samemu siedzi w domu, chyba do kota.
Śmiejcie się, uśmiechajcie się, póki macie na to jeszcze siłę i ochotę.


2 października 2025
Każdy ma jakieś doświadczenia w przechowywaniu owoców i warzyw. Szkoda kupować i później wyrzucać.  Nie trzymam cytryn w lodówce, gniją. Zawsze są w koszyczku z owocami i mogą leżeć dłużej.

Niektóre warzywa tracą swoje walory smakowe i odżywcze, gdy są przechowywane w niskiej temperaturze. Oto te, których lepiej nie wkładać do lodówki:

Pomidory i bakłażany — pomidory pod wpływem zimna tracą swój intensywny smak i stają się mączyste, bakłażany również źle znoszą przechowywanie w zimnie — ich miąższ staje się gumowaty, a skórka może tracić sprężystość;
Ogórki, cukinia i dynia — te warzywa w lodówce tracą chrupkość i stają się wodniste, ponadto w przypadku cukinii i ogórków chłód może powodować pojawienie się miękkich plam i przyspieszać proces gnicia;
Cebula i czosnek — niska temperatura powoduje, że cebula szybciej pleśnieje i gnije, czosnek natomiast może zacząć kiełkować, co zmienia jego smak.
Znajomość zasad przechowywania warzyw pozwoli dłużej cieszyć się ich świeżością, właściwościami i pełnią smaku.

Jakie warzywa powinny być w lodówce?

Mimo że niektóre warzywa źle znoszą zimno, są takie, które wymagają chłodnego przechowywania, by dłużej pozostały świeże.

Warzywa liściaste
— sałata, szpinak, jarmuż czy rukolę najlepiej przechowywać w lodówce, ponieważ w temperaturze pokojowej szybko więdną, dobrze jest umieścić je w pojemniku wyłożonym ręcznikiem papierowym, który pochłonie nadmiar wilgoci;
Warzywa korzeniowe — marchew, buraki i pietruszka mogą być przechowywane zarówno w lodówce, jak i w chłodnym miejscu, np. w spiżarni, jeśli zdecydujemy się na lodówkę, warto trzymać je luzem, bez foliowych opakowań, które zatrzymują wilgoć i przyspieszają psucie.


1 października 2025
Czy można rozkazywać kotu? Może ktoś próbował rządzić kotem? To naprawdę trudna sprawa. Zdarzyło się to wczoraj wieczorem. Skuszona książką, którą udało mi się nareszcie wgrać do czytnika, postanowiłam spędzić wieczór czytając. Przygotowałam miejsce, w którym miałam się czuć wygodnie, było ciepło, nastrojowo. Zasiadłam do lektury. Mój ukochany kot Bercik, nakarmiony i wygłaskany ułożył się w fotelu, jak to zwykle czyni wieczorem. Ułożył się wygodnie zamknął oczęta i popadł w głęboki sen. Byłam przekonana że odpocznie sobie, spokojnie cichutko. Włączyłam lampkę nocną i zabrałam się za lekturę. Bercikowi wyraźnie przeszkadzało światło. Poderwał się z fotela i wtargnął na tapczan. Pomyślałam, że spędzi noc ze mną, ale on miał inne plany. Okrążył mnie energicznym krokiem i wtargnął na stolik obok tapczanu. Zaczął przesuwać wszystkie przedmioty, które sobie przygotowałam - radyjko z wgranym audiobookiem, telefon, ołówek, krzyżówkę. Robił to tak zamaszyście, że bałam się że mi to wszystko pozrzuca na ziemię. Wyprosiłam go łagodnie, ale zdecydowanie. Zszedł na podłogę, ale nie przestawał działać. Zaczął drapać fotel z takim zacięciem i energią, że bałam się że dziury wydrapie. Powiem szczerze, byłam bardzo zdumiona jego zachowaniem, nigdy tak nie postępował. Domyśliłam się o co chodzi, i zgasiłam światło. Kociuś uspokoił się natychmiast! Aby już nie nadwyrężać jego nerwów, postanowiłam iść spać. Mimo, że pora była wczesna, po dziewiątej chyba, zasnęłam bez problemu i przespałam do rana. Coś takiego nie zdarza mi się. Rano ani kot, ani ja, nie czuliśmy do siebie żalu. Lubię koty, ale widzę że nie można nimi rządzić. Muszę się chyba wynieść z tego pokoju, przecież o dziewiątej nie będę chodziła spać!!!
Bercik ma coś tak przejmującego w oczach! Czuję jakbym nawiązywała więź z kim, kto w drodze reinkarnacji wcielił się w tego kota. Jego wzrok jest uważny, głęboki i przeszywający człowieka na wylot.

  





1 października 2015
Zdjęcia, które zostały udostępnione przez Elżbietę Michałowicz, spędzają mi sen z powiek. Mają wartość archiwalną. Na jednym z nich jest grono najstarszych działaczy i założycieli OSP Miłkowice – data założenia 1916 rok. Prezentują zakupione z własnych funduszy instrumenty dla orkiestry strażackiej. Mój tato miał wtedy 6 lat! Widzę jakieś podobieństwa, ale to są tylko przypuszczenia, ja tych ludzi przecież na oczy nie widziałam. No może jest tutaj Piotr Stępniewski, ten w mundurze, ale go pamiętam jako starego człowieka, skąd też mogę widzieć jak wyglądał w młodości?! Jana Zielińskiego też widziałam, chyba, jako wiekowego staruszka, Gdyby tutaj ktoś zaglądał z Miłkowic czy okolicy, może pochyli się nad tymi zdjęciami. Dla mnie to naprawdę ważna sprawa. Gdyby udało się ustalić jedną czy dwie osoby, to już by było coś. Publikuję tutaj to zdjęcie, pełna nadziei, że może ktoś z rodziny rozpozna tutaj swoich bliskich. Reszta zdjęć na stronie Nowości
milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm

piątek, 2 października 2015

"Aniołowie Stróżowie realnie istnieją. Ich zadaniem jest opieka nad nami od narodzin do śmierci – mają nas chronić przed złem i prowadzić ku dobru. Nie zapominajmy zatem o częstej modlitwie do naszych duchowych opiekunów. Na ile człowiek odczuwa wyjątkowość swojego Anioła - czy Anioła innej osoby - jest silnie uzależnione od stopnia rozwoju jego pojemności duchowej, a to uwarunkowane jest oddziaływaniem łaski (którą zsyła Bóg), chęciami danego człowieka - wiadomo, jeżeli się czegoś nie chce, to nie da się tego zrobić - bądź uwarunkowane to może być czyjąś modlitwą (a więc staraniami innej osoby, która wyprasza określone łaski dla człowieka, którego darzy miłością)."
Doświadczam tej opieki i dziękuję za nią serdecznie.
A oto prezent, który dzisiaj otrzymałam. Kto otacza mnie  płaszczem swej opieki, choć czasami bywa, że bywa mniej anielski?  Nie będę się czepiała drobiazgów…
Spostrzegłam pierwszy siwy włos na twojej skroni… 
"Aniołowie", no prawie,  na tej ziemi bywają. To takie stadium przygotowawcze na etapie rozwoju duchowego. Nie wszystkim to  dobrze wychodzi, ale ważne, że się starają... Że też do  mnie nikt nie powie - Mój aniele!

niedziela, 4 października 2015
Wczoraj było grzybobranie, a właściwie chodzenie po lesie. Od rana mrozik ścisnął ziemię. Marzły mi ręce, ale w południe było już gorąco, trzeba było rozluźniać bluzę. Grzybów jak na lekarstwo, ale to było do przewidzenia – mróz i susza nie sprzyjają wzrostowi grzybów. Na dodatek ciągle słyszałam w tle ,, Kto dzisiaj co znajdzie?!” To mnie trochę rozstrajało, bo niby nic nie było, a jakieś tam prawdziwki i podgrzybki się trafiały. Po wysuszeniu zbiory skurczyły się do jednego krążka na suszarce, ale to zawsze coś.
Dzisiaj przygotowuję dania z cieciorki. Cieciorka to mój ulubiony „groch”. Zrobiłam na obiad z połowy danie z pomidorami, papryką i przyprawami do makaronu i warzyw, a z drugiej połowy humus z oliwą, czosnkiem i cytryną. Żywię poważne obawy, że zanim będzie obiad połowa przysmaku zniknie. Lubię to co lubię, ale jak nie lubię, to może stać i nie ruszam, no chyba że głód wymusi na mnie zmianę kierunku działania. Popołudnie dzisiaj będzie pracowite, zostaję w domu i działam. Tak ładnie jesień nam się ścieli do serc, ale trudno, trzeba, to trzeba. Jutro znowu zmagania ze służbą zdrowia.

wtorek, 6 października 2015
Do tej pory nie byłam pewna czy nie jestem śledziennikiem. Tacy ludzie wmawiają sobie to i owo. Przeprowadzone badania - jedno z nich chyba cudem przeżyłam!, wykazały, że mam prawo czuć się staruszkowato, więc żadne to tam marudzenie, ale zdrowy osąd człowieka znad krawędzi. Oglądałam spektakl „Hitler przed sądem”. Nasunęły mi się wnioski dość radykalne i przystające do wielu obecnych sytuacji:
- Jaki jest powód, że ludzie nie słuchają mądrych i rozsądnych osób, tylko imponują im krzykacze i „przekonywacze” dla których najważniejszą sprawą jest zdobycie władzy, a nie dobro społeczne.
- Największe iluzje odpowiednio podane znajdują zwolenników.
- Niestety, nie zawsze większość ma rację. Najlepiej słuchać głosu własnego sumienia.
- Każdego można stłamsić, gdy zabierze się do tego konsekwentnie i z premedytacją.
- Nic na świecie nie jest dane raz na zawsze, wszystko kiedyś się kończy.
Obecnie prowadzę długie i dociekliwe rozmowy w celu wyjaśnia spraw historii regionalnej, gdyż może jeszcze mnie się to uda, choć nie ma pewności. Nie byłoby tych problemów, gdybym zabrała się do tych działań za życia moich rodziców. Niestety, żyłka badacza i odkrywcy uwidoczniła się u mnie dopiero u schyłku życia. Ostatnie zdjęcia mnie podekscytowały. Dobrze, że je ujawniono, wzbogacą wiedzę o życiu poprzednich pokoleń. Nasze archiwum rodzinne zgromadził wujek, kiedy umarł nikomu się nie przypomniało, aby się o nie upomnieć, a teraz kiedy i ciocia nie żyje, nie wiadomo gdzie tego wszystkiego szukać. "Nihil aeternum est" - nic nie jest wieczne, ale przecież można wszystkiemu trochę przedłużyć trwanie, gdy ma to jakiś sens.
To pierwszy rzut uczniów po wojnie, zróżnicowne roczniki. Dlaczego aż tylu nauczycieli? Jak oni się nazywali. Na pewno istnieje spis nauczycieli, ale jak do nie go dotrzeć. Gdzieś tam błąkają mi się nazwiska Wincior, Pytasz, ale kiedy oni uczyli w Miłkowicach? Ja sięgam pamięcią do mojej pierwszej nauczycielki, absolwentki Uniwersytetu Wileńskiego, którą czas powojenny osadził w naszej szkole. Ale jak było w latach 1945-1947 nie wiem... i najgorsze, że nie żyje już nikt, kto pamięta te czasy. Oj, dolo moja, dolo.

7 października 2015
Zarwałam dzisiaj poranek, gdyż do drugiej prawie czytałam, aby skończyć „Religa. Biografia najsłynniejszego polskiego kardiochirurga" napisaną przez Judytę Watoła i Dariusza Kortko. To był wspaniały człowiek, święty! I to wcale nie jest przesada.

Zbigniew Eugeniusz Religa był wybitnym kardiochirurgiem, prowadził szereg pionierskich, jak na polskie warunki, programów naukowo-badawczych w dziedzinach transplantacji serca i płuc. Wraz ze swoim zespołem medycznym, dokonał pierwszy udany zabieg transplantacji serca w Polsce. Prowadził działalność polityczną, był ministrem zdrowia w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza.
Był bezpośredni, szczery, pogodny, ufny. Cenił i szanował wszystkich ludzi, dzielił się wiedzą, umożliwiał awans. Ale też za dużo pił, palił, klął. Żył i pracował z pasją, nie bał się wezwań i zasłużył sobie na wieczną pamięć. Oto jego zasady, od których nie odstępował:
Dekalog, który ma kilka tysięcy lat, przyjęła znaczna część ludzi na świecie, w tym również ja. Ale to nie ma nic wspólnego z wiarą. Nie trzeba być wierzącym, by przestrzegać dekalogu. Myślę, że ja przestrzegam tych zasad bardziej niż niejeden wierzący. Ja je w pełni akceptuję. Bo to nie jest tak, że ateista wszystko może, że żadne normy go nie obowiązują. Żyje wśród ludzi, ma wobec nich zobowiązania i dlatego właśnie przyjąłem dekalog. Ale nie ma w tym nic religijnego.
Wspaniale potrafił skupiać wobec siebie ludzi. To jest talent. Bywają mężczyźni, którzy mają zawsze wokół siebie grono wielbicielek, on miał przyjaciół, wiernych współpracowników, ufał im i oni darzyli go zaufaniem i wiernie przy nim stali. Pogrzeb jego zgromadził tysiące ludzi, on wielu uratował życie. Najbliższy przyjaciel,  Jan Sarna,  zakończył swoją mowę pożegnalną na pogrzebie słowami wypowiedzianymi w śląskiej gwarze: „Patrz tam jako, Zbyszek, patrz tam jako.” Nie bardzo wiedziałam co oznacza ten zwrot, ale już śląski „chop” mi to wyjaśnił, to jest pamięć, pamiętaj o nas… Chyba dojrzałam do tego aby obejrzeć film „Bogowie”. Boję się trochę, ale obejrzę.
 
8 października 2015
Jestem oburzona wypowiedziami polityka za oceanem, jestem zbulwersowana ogłoszeniami, że Polska jest w ruinie, jestem zdegustowana ogłaszaniem reform w czasie przedwyborczym. Nie podoba mi się opluwanie się wzajemne polityków, postanowiłam więc sprawdzić swoje przekonania i poparcie w http://www.latarnikwyborczy.pl/
Odpowiedziałam zgodnie ze swoimi przekonaniami i wyszło mi, że popieram partię, o której prawie nic nie wiem… Muszę się jej przyjrzeć, przeanalizować wszystko i zastanowić się, czy nie czas na zmianę opcji politycznej.
Zgłaszam swój postulat, którego nie ma na liście i proszę o uwzględnienie tego w dalszych działaniach demokracji w Polsce. To może wiele zmienić.
Poseł,  senator może sprawować swoją funkcję tylko dwie kadencje!!! Najwyżej. Później proszę wracać do normalnej pracy. Trwanie w akcji ponad dwadzieścia lat to chyba jakaś kpina z demokracji. Wszyscy jesteśmy obywatelami Polski i dla niej mamy pracować. Pracować, a nie tylko rządzić.
 
9 października 2015
Spałam średnio, trapiły mnie uciążliwe przeszłościowe sny, teraz piorę i czekam aby powiesić wszystko na balkonie. Mam myć okna, ale słońce bije prosto w szyby, poczekam więc do popołudnia. Jedno okno dziennie umyję, słabnę i nie dam rady więcej. To dla mnie najtrudniejsza praca. Przecież jeszcze firanki - letnie wyprać i schować, zimowe, krótsze, też uprać przed powieszeniem, leżały całe lato i brak im świeżości. Zakupiłam już proszek "Dato" do firanek i niech zdziała cuda. Mam jeszcze sól wybielającą, nie pomnę już jakiej firmy, a nie chce mi się iść sprawdzać do łazienki, gdzie wszystko stoi przygotowane do podjęcia pracy.
Zaczynać nic poważnego też nie ma sensu, zaraz wychodzę aby zaczerpnąć rześkiego powietrza i zrobić niezbędne zakupy, zabawiam się więc czytaniem aktualności z kraju i ze świata, a także ćwiczę umysł. 
flashfabrica.com/f_learning/brain/brain.html
Odszukałam zapomniane już nieco gry i dążę do uzyskania najlepszych wyników, co nie jest proste, ale się nie poddaję. Oto moje dzisiejsze osiągnięcia, jak na staruszkę to zupełnie przyzwoite, według mnie. Wiem, że są lepsi niż ja, ale co mam począć. Zachęcam do spróbowania swoich sił.
www.ferryhalim.com/orisinal/g2/applegame.htm

Kariery politycznej wczoraj nie zrobiłam, nie znalazłam chętnych do podzielenia mojego zdania, trudno, trzeba umieć przegrywać. To też sztuka. Wygrała natomiast Swietłana Aleksijewicz, zdobyła Literackiego Nobla 2015 i słusznie, zasłużyła sobie na niego.
 


10 października 2015
Od rana w biegu. Zaraz wybieram się do lasu, po tych przymrozkach koszących liście z drzew, nie ma się co spodziewać wysypu grzybów, ale to może już koniec wypraw, zapowiadają śnieg z deszczem, a raczej nie słyszałam o gatunkach grzybów przebijających się przez warstwę śniegu.
Oto piosenka, która mnie oczarowała. Bądźcie też oczarowani, warto się poddać urokowi miłości, nawet tej przegranej. Odpowiadam - wiem że śpiewa Magda Umer, że "Sztukmistrz...", ale mnie się chórek tak podoba i nic na to nie poradzę. Chyba już dwudziesty raz  słucham! Grzyby są, mniej,  ale są, tylko zdrewniałe i wyschnięte na pniu.


niedziela, 11 października 2015

Niedziela była pełna emocji. Chciałam wyglądać szykowanie. Próbowałam założyć sznurek perełek, sztucznych co prawda, ale trzymających się dzielnie. Ponieważ już włączyli ogrzewanie, gdyż za oknem ziąb okrutny, mogłam sobie pozwolić na lżejszą bluzkę. Problem w tym, że korale opięły moją szyję jak obroża! Co się stało, przecież jeszcze nie tak dawno układały się jak należy. Widocznie tłuszczyk obrasta także szyję. Bransoletka  nie dawała się dopiąć. Na wszelki wypadek włożyłam golfik z długim rekawem. Zgrabnie zakrył co trzeba.
Clou dnia był film „Bogowie”. Film świetny, co prawda pewne obrazy obejrzałam z zaciśniętymi oczętami, ale i tak zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Człowiek pełen pasji może zdziałać w życiu wiele. 
A ty co staruszko? Haluśka, weź się w garść, ostatnio coś wszystko rozłazi ci się w rękach. Skup się na pracy, która ma być twoim wezwaniem. Przyznaj uczciwie co robisz?! Obiadki, sprzątnie, grzyby i „ryby”, wyjścia i przyjścia, czytanie do późnych godzin w nocy, tak się nie da. Trzeba ogłosić stan pełnej mobilizacji, oj trzeba!

12 października 2015
Apostoł Paweł napisał: Niech na waszych wargach nie pojawia się żadne złe słowo, ale tylko słowo dobre, przynoszące pożytek i miłe dla tych, którzy słuchają. do Efezjan 4,29
To są budujące słowa. Ja naprawdę nie mogę zrozumieć dlaczego ludzie oczerniają się wzajemnie, krzywdzą się słowami, kalają swój wizerunek niegodnymi czynami, dlaczego?! Ja nie jestem jakąś fanatyczką religijną, myślę, że mam zdrowy osąd na temat religii i kościoła, ale po tym, czym życie mnie obdarowało, jakoś nie wyobrażam sobie życia bez wiary. To księża mi pomogli wyprostować moje życiowe ścieżki, zerwać z tymi i tym, co moje życie czyniło trudnym, wybaczyć, zrozumieć, nauczyć się żyć dniem dzisiejszym. Takie nic nieznaczące testy niekiedy odzwierciedlają prawdę, co jest trochę dziwne, ale prawdziwe. Z tymi wspaniałościami to trochę przesada, ale reszta...
Chyba formuła spokoju i samotności trochę mi się już opatrzyła, zaczynam się nudzić, a to zły objaw. Potrzebne są mi nowe wezwania, czekam z niecierpliwością na nową falę, nowe tsunami, które pozwolą mi zmienić wiele spraw, oby tylko na lepsze, gdyż na zmagania z losem to jakoś nie mam ochoty. Oczywiście stare zobowiązania doprowadzę do końca, ale jakiś nowy bodziec by dobrze mi zrobił.

13 października 2015
Pewna mama postanowiła napisać bardzo mądry list do swojej córki. Chciała pokazać jej starzenie się z troszkę innej perspektywy. 
"Kochana córeczko,
Gdy nadejdzie dzień, w którym zauważysz, że się starzenie, bardzo cię proszę być miała cierpliwość, ale przede wszystkim byś zrozumiała to przez co przechodzę. Gdy będziemy rozmawiać, a ja w kółko będę mówić te same rzeczy po tysiąc razy, nie przerywaj mi mówią "Tak, wiem, mówiłaś mi to przed chwilą"... Wysłuchaj proszę to co mówią. Przypomnij sobie to jak ty byłaś małą dziewczynką, a ja czytałam ci tę samą bajkę każdej nocy dopóki nie zasnęłaś.
Gdy nie będę chciała się wykąpać, nie bądź zła i nie rób mi przykrości. Przypomnij sobie jak ja ganiałam po całym domu za tobą prosząc cię byś wzięła prysznic, gdy byłaś dzieckiem?
Widząc jak nie radzę sobie z nowymi technologiami, daj mi czas by się ich nauczyć i nie patrz tak na mnie.. Przypomnij sobie jak ja uczyłam ciebie wielu podstawowych rzeczy takich jak jeść, jak się ubierać, jak układać włosy i innych codziennych spraw.. Gdy zobaczysz, że ja się starzeję bądź cierpliwa, ale przede wszystkim postaraj się zrozumieć co się ze mną dzieje.
Gdy zdarzy mi się w trakcie rozmowy stracić wątek, daj mi czas bym sobie przypomniała, a jeśli i tak nie będę w stanie to nie denerwuj się, nie bądź niecierpliwa czy arogancka. Wiedz, że w moim sercu zawsze jesteś najważniejsza dla mnie.
A gdy moje stare, zmęczone nogi nie pozwolą mi iść tak szybko jak kiedyś, podaj mi dłoń, tak jak ja dawałam ci rękę gdy stawiałaś pierwsze kroki. Gdy nadejdą te dni nie bądź smutna.. Bądź ze mną i bądź wyrozumiała, tak bym mogła dożyć moich dni w miłości. Będę bardzo wdzięczna za czas, który ze mną spędzisz. Z wielką radością w sercu chcę ci powiedzieć, że kocham cię moja córeczko."


Boże, bądź dla mnie dobrotliwy… Ja źle znoszę wszystkie litościwe zachowania, nawet najbliższej rodziny. 

14 października 2015
Wierszyk na Dzień Nauczyciela znaleziony w internecie. mnie się podoba, szczególnie orka!!! 
Szanowny nasz Panie Profesorze!
Obserwujemy jak nad nami Pan orze
Jak Pan daje nam serca wiele
Jak tajemne wiedze do stóp naszych Pan ściele.
Za tyle trudu, przyjm nasze życzenia:
Niech ta nauka, którą każdy z nas docenia
Da Ci wiele radości! A od nas Panie Profesorze
Miej pociech wiele o każdej życia porze!




15 października 2015
„Tajemnica Filomeny” Martin Sixsmith,
przeczytałam od deski do deski. Teraz może trzeba obejrzeć film.
Młoda Irlandka Filomena Lee zachodzi w ciążę, nie będąc zamężna. Upokorzeni tym faktem rodzice wysyłają dziewczynę do domu prowadzonego przez zakonnice, tam kobieta rodzi syna. Dziecko zostaje odebrane matce i oddane, wbrew jej woli, do adopcji. Po blisko pięćdziesięciu latach Filomena postanawia odnaleźć swoje dziecko. Z pomocą dziennikarza śledczego Martina Sixsmitha odkrywa, że syn został sprzedany rodzinie ze Stanów Zjednoczonych, przy okazji ujawnia kulisy procederu prowadzonego w Irlandii przez siostry zakonne. Film opowiada prawdziwą historię.
Błyskotliwy dziennikarz polityczny, zainteresowany kontrowersyjnym tematem opowiedział historię adoptowanego dziecka, a właściwie dzieci, gdyż były ich tysiące. Matka i syn szukali się wzajemnie całe życie. Warto przeczytać.
Przytoczę tylko fragment wypowiedzi doktora, która mnie poruszyła do głębi.
- Nasze najwcześniejsze doświadczenia kształtują całe późniejsze życie. Wiesz, że noworodki rozpoznają twarz matki już kilka minut po urodzeniu? Po czterdziestu tygodniach spędzonych w jej łonie rodzą się silnie do niej przywiązane, porzucenie jest traumatycznym przeżyciem. Nawet jeśli dziecko zostaje oddane tuż po urodzeniu, zostawi to w nim głębokie ślady”

To jedna strona medalu, druga to ta, kim by byli, gdyby zostali ze swoimi matkami?! Mówią też o tym sami bohaterowie opowieści. Adopcja dała im możliwość innego życia, rozwoju, a Michael Hess piął się po szczeblach politycznej kariery, był prawnikiem, zastępca głównego radcy prawnego, a później główny doradca prawny do Republikańskiego Komitetu Narodowego. Zawsze jednak był rozdarty pomiędzy miejscem swojego urodzenia i nową ojczyzną. Miało to istotny wpływ na jego życie osobiste. Może lepiej było dzieciom powiedzieć prawdę o adopcji... Zanim nastąpi wydarzenie, już istnieje przyczyna, coś w tym stylu powiedział Kant. Kto stwarza przyczyny?!

16 października 2015

Światowy Dzień Żywności. Na świecie, co roku wyrzucamy 1.3 mld ton jedzenia. Stanowi to 1/3 ilości produkowanej żywności. Żywność marnuje się na każdym etapie od wytworzenia do konsumpcji. Średnio w Europie wyrzuca się do kosza 20-30% kupionego jedzenia. W Polsce 35% konsumentów przyznaje się do marnowania. Najczęściej zdarza się wyrzucać pieczywo (62%), owoce (47%) i warzywa (35%) oraz wędliny (46%).
Jak nie marnować żywności pomagając tym samym ograniczyć zużycie wody i energii w domu?
• planuj posiłki
• na zakupy wybieraj się z listą potrzebnych produktów
• prawidłowo przechowuj
• przygotuj tyle, ile zjesz
• gotuj kreatywnie z tego, co zostanie
• myj i płucz produkty możliwie jak najkrócej pod bieżącą wodą
• gotuj krótko, w małej ilości wody i pod przykryciem. Warzywa i owoce wrzucaj do gorącej wody
• gotuj i smaż na palniku dostosowanym do wielkości naczynia, dzięki temu unikniesz strat energii
• wstawiaj schłodzone produkty do lodówki, a zapobiegniesz podwyższeniu się w niej temperatury, która mogłaby spowodować psucie się jedzenia. Zmniejszysz przez to zużycie energii
• sprawdzaj terminy do spożycia
• dziel się z innymi
• segreguj
• kompostuj
Ja nie grzeszę w tej dziedzinie. Nie wyobrażam sobie marnowania żywności. Gdy przygotowuję obiad, zawsze pytam na co rodzina ma ochotę i wypracowuję kompromis, ale jak już obiad jest na stole, nie ma zmiłuj się, kręcenie nosem nie jest brane pod uwagę, no chyba, że zasiedzę się przed komputerem i coś leciutko się „przypali”… Zawsze jakoś udaje mi się odratować, mam dobry węch.

17 października 2015
Sama proza życia w dniu dzisiejszym. Na szczęście mam to już za sobą. Bałam się wejść do kuchni, aby spróbować szarlotki. Odwaga popłaciła, jest ok. Dodałam surowe jabłka utarte w maszynerii, gdyż nie mam siły zmagać się z tarką. Działanie celowe, musi być coś kwaśniejszego w środku. Dosyć już przyziemnych wynurzeń. Czekam z niecierpliwością na błogi czas nocnego czytania. Mam na tapecie „Laur” Jewgienija Wodołazkina. Nie dziwię się, że nagrodzono ją literacką nagrodą. Rosyjska dusza została przenicowana na wskroś.

Powieść nagrodzona najbardziej cenioną rosyjską nagrodą literacką „Wielka Księga”, w zgodnej opinii krytyków i czytelników stanowi wybitne zjawisko we współczesnej literaturze, swoistą podróż w głąb rosyjskiej duszy.
„Chciałem opowiedzieć o człowieku zdolnym do ofiary – powiedział autor w jednym z wywiadów. – Nie chodzi o jakąś wielką jednorazową ofiarę, dla której wystarczy jedna chwila ekstazy, lecz o ofiarę składaną każdego dnia, o każdej godzinie, o całe życie oddane w ofierze. Kultowi sukcesu, jaki panuje współcześnie, chciałem przeciwstawić coś innego”.

Dorzucę jeszcze cytat, który zrobił na mnie wrażenie, oczywiście o miłości, odzywa się we mnie jak zawsze ta liryczna moja część duszy, prozaiczna jest wyczerpana trudami dzisiejszego, zadeszczonego dnia.
„Ale miłość (Strojew zamachał rękami)to przecież wszechogarniające uczucie, od którego człowiek traci zmysły. Praktycznie wariuje. A ja nic takiego nie czuję. Brakuje mi jej, to prawda, chciałbym być obok i słyszeć jej głos. Ale nie szaleć!
Mówisz o namiętności, która rzeczywiście jest pochodną obłędu. A ja mówię o miłości świadomej i przewidywalnej, określonej.
Bo jeśli ci czegoś brakuje, chodzi o brakującą część ciebie samego. I wtedy pragniesz połączenia z tą częścią."
To ostatnie zdanie przemówiło do mniej najsilniej i niemal boleśnie. Cóż, końcówka życia to tylko fatamorgana uczuć. 
 
18 października 2015
Zbliżają się wybory, miejmy nadzieję, że nie będą sfałszowane, gdyż prezydenckie były prawe. Ksiądz dzisiaj głosił kazanie na temat dewaluacji słowa, szczególnie chodziło o polityków. Słuchając, gdyż ja zawsze jestem pilnym słuchaczem, myślałam sobie o tych wszystkich obietnicach, zarzutach, i konsekwencjach w związku z wypowiadanymi słowami. Myślę, że one nie mają szczególnej wartości. Prowadzenie kampanii, na którą wydaje się grube miliony, dla mnie to strata czasu i pieniędzy, gdyż ja zwyczajnie wyłączam radio lub telewizor, gdy zaczynają się te „mikołajkowe” prezenty, których nikt mi nie wręcza osobiście. Dla mnie liczą się dokonania. Pożyjemy, zobaczymy.
Lekką ręką wydano na prezydenckie kampanie wyborze -
sztab Bronisława Komorowskiego wydał aż 18 mln zł, a Andrzeja Dudy 15 mln.
Rocznie partie polityczne otrzymują od państwa około 55 milionów.
Komentarza nie będzie.

19 października 2015

Debata Beata Szydło Ewa Kopacz. Zawiesiłam rozmowę z córką, aby obejrzeć. Tak na gorąco – premier Kopacz ma klasę, mówi przekonywująco i z sercem, Beata Szydło uchyla się przed odpowiedziami, na niektóre pytania zupełnie nie odpowiada, choćby to o Jarosławie Kaczyńskim i jego wypowiedziach, lub o SKOK-ach. O błędach PiS nie mówi wcale, widocznie ich nie było. W państwie potrzebna jest zgoda! To mi się podobało najbardziej, premier i prezydent mają współpracować, chyba swój ze swoim. Widzieliśmy jak to było.
Uważam, że PO nie może rządzić w nieskończoność, ale czy PiS zacznie rządzić? To jest huśtanie się na linie. Co by nie mówić , debata przechyliła się na stronę Ewy Kopacz, a była w sytuacji trudniejszej, gdyż zawsze łatwiej jest krytykować niż tłumaczyć się i odpierać zarzuty. A już to uchylanie się od zwracanie się do Ewy Kopacz bez tytułowania jej pani premier, to było naprawdę niesmaczne. Co dajesz, to wraca! Zobaczymy jak Beata Szydło będzie się czuła, gdy do niej, gdyby została premierem, będą się zwracać, pani wiceprzewodnicząca…

20 października 2015
 
No i przyszedł ten dzień. Marcinki już są, bez tych kwiatuszków nie ma świętowania.
 Życzenia także, i to  jakie miłe. Chętnie przesunęłabym datę o
 rok, mieć 75 lat, emerytowi bardzo się to opłaca, ale przecież nie będę fałszowała metryki urodzenia. I tak mam coś pokręcone z datą urodzenia. Moja mama twierdziła, że urodziłam się w niedzielę rano. Obwieściły to dzwony kościelne w jasny poranek wzywając ludzi do kościoła, a ja w akcie urodzenia mam wpisaną godzinę 1 w nocy! Trudno, aby nocą dzwonili tylko dla mnie i jeszcze robili zaciemnienie. Nie będę już dociekać prawdy, gdyż podobno istnieją prawdy nieodkryte. Tym sposobem wszystkie horoskopy biorą w łeb, gdyż żaden z nich nie jest prawdziwy. Prawdziwa jestem ja! 
Wszystkiego najlepszego bratnim duszom spod znaku Wagi! 
cd.pl/Sto-Lat    
Możecie też sobie sprawdzić dzień urodzenia.
 kozienice.dt.pl/infopage.php
Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że będzie to trudny rok. Zwierzątko gryzoniowate pojawiło się na schodach!!! Sąsiadka, wracająca z miasta,  ogłosiła alarm. Nie ruszałam się z domu, aby bestia nie wpadła do mnie do mieszkania. Przybyły służby. Odbyła się egzekucja. To zwiastuje traumę. Już coś takiego przeżyłam 15 lat temu. W torbie z owocami przybyła do domu mysz. Oj, działo się wtedy, działo. Teraz, co prawda, zdarzenie miało miejsce na korytarzu, ale przecież obok mnie. Już się chyba do końca życia nie wyzbędę niepokoju wychodząc lub wchodząc do domu.  Chyba zrobię sobie herbatkę z melisy. 

21 października 2015
Wczorajsza debata była bardziej przyciągająca i przekonywująca, od niej trzeba było zacząć. Niewątpliwie  największą uwagę zwróciła na siebie partia Razem, a szczególnie jej przedstawiciel Adrian Zandberg. Nie ze wszystkim się zgadzam, co głoszą, ale są wiarygodni, szczególnie jej przedstawiciel.
Dla mnie byliby jeszcze do przyjęcia Ryszard Petru, Barbara Nowacka i Janusz Piechociński.
Teraz mam dylemat, muszę się dobrze zastanowić, na kogo głosować. Najlepiej niech te partie działają razem! Wiem też, że nie jest łatwo tak gadać i gadać, ludzie czują się zmęczeni. Zmienić jednak coś trzeba, PO i PiS powinny odejść, ja mam tego wszystkiego już dosyć. Niech odbędą kwarantannę, później zobaczymy, co z tym fantem zrobić. Janusz Korwin-Mikke i Paweł Kukiz to barwne postacie, ale ja kolorów nie potrzebuję, ma być stabilizacja. Oj, chyba po tej debacie nasza scena polityczna się nieco odmieni. Mam nadzieję. Zostaję przy swojej opcji, nie zdradzam tych, z któymi jestem...

 22 października 2015
Niech poeta przemówi, ja już nic więcej nie dodam, gdyż pyłkiem jestem na tym świecie, źdźbłem trawy na wietrze, bezradną staruszką, która mota się w pajęczynie niewiadomego, nieprzewidywalnego, przypadkowego lub może obłożonego przeznaczeniem świata.

Bułat Okudżawa - Modlitwa
... Ja wiem, że Ty wszystko możesz,
wierzę w Twą moc i gest,
Jak wierzy żołnierz zabity,
że w siódmym niebie jest.
Jak zmysł każdy chłonie z wiarą
Twój ledwie słyszalny głos,
Jak wszyscy wierzymy w Ciebie,
nie wiedząc, co niesie los.

Panie zielonooki,
mój Boże jedyny, spraw,
Dopóki ziemia toczy się,
zdumiona obrotem spraw,
Dopóki czasu i prochu
wciąż jeszcze wystarcza jej,
Dajże nam wszystkim po trochu,
i mnie w opiece swej miej!

24 października 2015

I. Wybory parlamentarne, idź obywatelu i głosuj, a jak już wybierzesz przedstawicieli, to ich szanuj, nawet wtedy, gdy nie zwyciężyli ci, na których ty głosowałeś. Zachęcano, aby nawoływać do głosowania nie wskazując na opcję polityczną,  więc to robię. Stawiamy jeden X, aby znowu nie było tak, że oznaczamy wszystkich, którzy nam się podobają!
W niedzielę w lokalu wyborczym otrzymamy dwie karty do głosowania: do Sejmu w formie książeczki, do Senatu - pojedynczej kartki. By oddać ważny głos, stawiamy znak "X" tylko przy jednym nazwisku kandydata do Sejmu i jednym - do Senatu.

II. Dzisiaj zmiana czasu. Podobno to niewiele daje, gdyż zakłady produkcyjne cały czas muszą być oświetlone, gdyż nie są przecież przeszklone, ale tradycji nikt nie złamie…
Zmiana z czasu letniego na zimowy, czyli astronomiczny nastąpi w nocy z soboty 24 października na niedzielę 25 października 2015 r. (ostatni weekend października), czyli będzie dziś w nocy.


30 października 2015

Jestem rodzinnie zabiegana, zapatrzona, zaangażowana. Abym spełniała się „dniewnikowo”, nie ma mowy. Dni przyspieszają, godziny biegną, a minuty się filcują…
Międzypokoleniowe utarczki o sposób ubierania się w zależności od pogody znowu wróciły. Babcia zapobiegliwie zabrała dla najmłodszej latorośli, co nie znaczy, że najmniejszej, przerosła nas wszystkich o wiele już centymetrów ocieploną bluzę, co jak widać spotkało się z oporem. Zdjęcie jest dowodem na zaistniałe nieporozumienia. Nie wiadomo już, czy ciepło jest czy zimno, kto ma rację, a kto jej nie ma. Najważniejsze, że babcia ma się czym martwić. Na osłodę gra się dla mnie koncerciki, jako że przywieziono instrument.



Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja