lipiec 2015 - lipiec 2025
Lipiec 2025 
1 sierpnia 2023
Powstanie Warszawskie to bohaterstwo i miłość do takich wartości jak wolność czy niezależność. Brali w nim udział także Miłkowiczanie.
 
Stefan Sieradzan( 1908-1999)

oraz osoby rodzinnie związani z Miłkowicami


Aleksander Temler- miał 14 lat         Barbara Ostroróg-Sadowska

Janina i Włodzimierz Bogdańscy zginęłi w czasie egzekucji na Woli w czasie Powstania Warszawskiego


 


31 lipca 2025


Ciepły, lipcowy ranek. Kot Beret spędza go relaksując się na parapecie. Leniwy ranek, futro nagrzane, oczęta zaspane... Przeniosłam się do pokoju, gdyż muszę trochę odpocząć, kręgosłup daje mi się we znaki, a kocio oczywiście powędrował za mną. Położyłam ręczniczek na stole, a on z godnością zajął miejsce. Nie dziwcie się ustawionym krzesłom, celowo przestawiam meble, aby był czymś zainteresowany. Jest naprawdę bardzo miłym kotkiem, ale trzeba dostosować się do niego, to nie ja dyktuje co będziemy robić, tylko on ma swoje wymagania. Oczywiście na wszystko się godzę i tym sposobem osiągamy pełną harmonię.

W polityce nikt nie chce ustąpić;ostre starcie Trump – Miedwiediew; Kaczyński – Mentzen, nazwał szefa PiS politycznym gangsterem; Duda odznacza Magdalenę Ogórek, Złoty Krzyż Zasługi... Święci Pańscy, tego to już się nie spodziewałam!!! Nie będę przytaczać dalszych przykładów, przecież całą stronę bym zapisała!
Sami widzicie, pełna zgoda panuje tylko pomiędzy mną, a kotem Beretem. Dla przyjaciół Bert!!! Dlaczego? Staruszka dąży do porozumienia, ze swoim kotem, który dzisiaj może już zostanie zaakceptowany i będzie miał swój dom na stałe! Bardzo boję się tej wizyty , jak się schowa pod łóżkiem, to go nie wyciągnę, a przecież ma się zaprezentować z najlepszej strony.


30 lipca 2025
Dzisiaj od rana, ja i kot, mamy nerwy w strzępach. Wokół budynku, w którym mieścił się kiedyś w sklep, a teraz stoi pusty, robią kostkę brukową. Tego trzaskania warczenia i huku mamy dosyć. Niech już skończą i będzie święty spokój. Okna wszędzie są pozamykane, trochę nam duszno.
Jestem też przejęta jutrzejszą wizytą. Ma przyjść pani, która chce adoptować Bereta. Chciałabym aby ta wizyta wypadła dobrze. Nie jestem jednak pewna moja jego obecnego wychowanka. Nie lubi jak ktoś obcy kręci się po domu. Chowa się wtedy w ostatni kąt. Jak prezentować kota, który nie chce się pokazać. Czarno to wszystko widzę.
A teraz nowa frustracja.
Jestem wręcz zaskoczona informacją że dzisiejsi seniorzy, którzy wychowali dzieci bez pomocy państwa, będą mogli w przyszłości liczyć na rekompensatę. „Do Sejmu trafiła petycja w sprawie 800 plus dla seniorów, którzy wychowali potomstwo, gdy popularne dziś świadczenie jeszcze nie obowiązywało. Na początku czerwca dokument został przekazany do sejmowej Komisji do Spraw Petycji. Autor w uzasadnieniu wyliczył, że brak wsparcia państwa, które obowiązuje dziś, pozbawił rodziny około 172 800 zł za każde dziecko. Zaznaczył, że pochylenie się nad petycją oraz jej założeniami byłoby rodzajem sprawiedliwości pokoleniowej.
Kto mógłby liczyć na dodatkowe pieniądze? Jeśli pomysły zawarte w petycji weszłyby w życie bez zmian, wsparcie otrzymaliby seniorzy, którzy wychowali minimum dwoje dzieci. Jest jednak pewien haczyk. Pociechy ewentualnych przyszłych świadczeniobiorców musiałyby pracować i płacić podatki w Polsce. W przypadku takiej sytuacji każdy z rodziców mógłby liczyć na dodatkowe 800 złotych do comiesięcznego świadczenia emerytalnego. To – w przypadku małżonków – mogłoby zwiększać budżet domowy o 1600 zł miesięcznie.
Autor petycji sugeruje, że rodzice jedynaków powinni otrzymywać nie 800, a 400 złotych miesięcznie – jeśli spełnialiby pozostałe warunki.
Warto zaznaczyć, że na razie nie wiadomo, czy którekolwiek z założeń zawartych w petycji wejdą w życie w przyszłości – o dalszych losach tych pomysłów zadecyduje stanę pieniędzy, gdyż moja jedna córka mieszka zagranicą i nigdy tutaj podatków w Polsce nie płaciła, może chociaż na tą drugą coś dostanę?! Znowu będzie powód do zmartwienia, gdyż ja martwię się wszystkim, nawet tym do czego nie ma dostępu.bowiem Sejm. Finansowa rekompensata za lata wychowywania dzieci bez wsparcia finansowego z pewnością poprawiłaby sytuację materialną wielu seniorów.”

Jak to nasze państwo wytrzyma to wszystko to nie mam zielonego pojęcia! Ja pewno znowu nie dostanę.



29 lipca 2025
W cda wykupiłam karnet, czy jak to tam nazwać, dostęp do Premium. Obejrzałam jeden film i na tym się skończyło. Podane propozycje filmów zupełnie mnie nie interesują. Poprosiłam AI o podanie tytułów filmów, ale nie mają ich jeszcze i skończyło się na tym, że prawie 30 zł kosztował mnie jeden film. Podaję tytuły, może komuś coś przypadnie do gustu.

1. Światłoczuła – intymna opowieść o miłości niewidomej dziewczyny i fotografa-outsidera, reż. Tadeusz Śliwa
2. Wujek Foliarz – błyskotliwa komedia o teoriach spiskowych i rodzinnych absurdach, reż. Michał Tylka
3. Dla waszego dobra – mrożący krew w żyłach thriller o przemocy domowej, reż. Ireneusz Grzyb
4. Minghun – poetycki dramat o żałobie i miłości po stracie, reż. Jan P. Matuszyński
5. Simona Kossak – biograficzny portret naukowczyni i miłośniczki natury, reż. Natalia Koryncka-Gruz
6. Biała odwaga – dramat wojenny o góralskiej tożsamości i kolaboracji, reż. Marcin Koszałka
7. Kolory zła: Czerwień – kryminał z trójmiejskim półświatkiem w tle, reż. Adrian Panek
8. Wanda Rutkiewicz. Ostatnia wyprawa – dokument o legendarnej himalaistce, reż. Eliza Kubarska
9. Kulej. Dwie strony medalu – biografia boksera Jerzego Kuleja i jego żony, reż. Maciej Pieprzyca
 
Oto 10 najnowszych, wysoko ocenianych filmów, które zdobyły uznanie widzów i krytyków w 2024 i 2025 roku:

Challengers – intensywny dramat o miłości, rywalizacji i emocjach na korcie tenisowym, reż. Luca Guadagnino

Perfect Days – subtelna opowieść o prostym życiu i codziennych rytuałach, reż. Wim Wenders

Przesilenie zimowe – ciepły, świąteczny komediodramat z głębokim przesłaniem, reż. Alexander Payne2

Biedne Istoty
– wizualnie oszałamiający film z Emmą Stone, reż. Yórgos Lánthimos

Civil War – brutalna i poruszająca wizja podzielonej Ameryki, reż. Alex Garland

Anora – elektryzujący dramat o marzeniach i rozczarowaniach, reż. Sean Baker

Gdy rodzi się zło – intensywny horror, który zostaje w głowie na długo, reż. Demián Rugna

Dziki robot – wzruszająca animacja o adaptacji i bliskości, reż. Chris Sanders

Strange Darling – nietypowy thriller z magnetycznym duetem aktorskim

A Different Man – poruszający dramat o tożsamości i akceptacji, z Sebastianem Stanem



8 lipca 2025
Deszcz pada, pada i pada, ale ja, niezłomna staruszka, wyrobiłam swoje trzy tysiące kroków! Deszczyk mnie trochę zmoczył, to chyba normalne gdy pada i pada. Zrobiłam obiad po powrocie, trochę ogarnęłam kuchnię i z radością przysiadłabym na fotelu aby się trochę zdrzemnąć oglądając telewizję, to bardzo mnie usypia, problem jednak w tym, że ktoś o miękkim futerku był szybszy, już tam spał. Usiadłam na drugim fotelu, mniej wygodnym, ale dobre i to. Kociutek upodobał sobie miejsca, gdzie ja przebywam - ja do kuchni, kociu na parapet, wpatruje się w przelatujące ptaki, ja do kompa, kotek za zasłonę i na parapet obok mnie, jednak gdy już śpi, wybiera stosowne miejsce, a ja teraz siedząc przed kompem nawet nie próbuję dyktować tekstu, potulnie wystukuję go na klawiaturze, przecież nie będę przeszkadzać w drzemce Jego Wysokości! Muszę jakoś znaleźć równowagę w tym moim odmienionym nieco świecie...
? Kilka myśli, które mogą pomóc odnaleźć równowagę, tekst z internetu.
  • Zatrzymaj się na chwilę — dosłownie. Czasem 10 minut ciszy, oddychania, patrzenia w niebo, potrafi przywrócić perspektywę.
  •  
  • Zadbaj o to, co karmisz w sobie — ludzie, myśli, treści. Czy dodają Ci siły, czy ją odbierają?
  •  
  • Celebruj małe radości — kubek dobrej kawy, rozmowa z bliską osobą, zapach ulubionego kremu — to są drobinki spełnienia.
  •  
  • Wyrażaj siebie — poprzez sztukę, pisanie, ruch, cokolwiek sprawia, że czujesz się autentycznie sobą.
  •  
  • Nie szukaj perfekcji — harmonia to nie bezbłędność. To zgoda na to, co jest, i łagodność wobec siebie.
  •  
  • Czasami dobrze jest po prostu zadać sobie pytanie: co teraz byłoby dla mnie najmilsze? I posłuchać odpowiedzi, nawet jeśli brzmi: „drzemka i ciepły koc”.
 Co przydałoby się teraz Twojemu sercu najbardziej?


27 lipca 2025
Czy Hołownia stracił zdrowy rozsądek? W wywiadzie oznajmił, że namawiano go do zamachu stanu! Ten człowiek chyba nie zdaje sobie sprawy z wagi słów, które wygłasza. Uważam, że za każde takie obwieszczenia - zamach stanu, fałszywe wybory, rząd Tuska jest najgorszy - powinno się ludzi pociągać do odpowiedzialności prawnej. Jak coś mówisz, to powinieneś to uzasadnić, to jest wymóg. Jak nie jesteś czegoś pewien, to nie gadaj!
„Do wypowiedzi lidera Polski 2050 odniósł się w sobotę m.in. premier Donald Tusk. – Ostatnio mamy przykłady [które pokazują], jak niepoważne zachowanie albo niepoważne słowa mogą zrodzić bardzo poważne konsekwencje. Jak puszczamy dzieci na wakacje, to im przecież mówimy: "nie rób głupot, bo głupoty mogą zamienić się w dramat". W polityce jest dokładnie tak samo – oświadczył Tusk. Dodał, że polityczne gesty czy nieostrożne, niepoważne lub niedojrzałe decyzje mogą mieć bardzo poważne konsekwencje "dla ludzi i dla całych państw".
Czy ja pisząc tutaj o tym, że głosy wyborcze trzeba sprawdzić, żeby była pewność jakie naprawdę są wyniki, nawołuję do zamachu? Mnie interesuje tylko jedno – sprawiedliwość! Jaki jest sens organizowania wyborów, gdy komisje wyborcze nie są w stanie podać prawdziwych wyników!? Takie olbrzymie pieniądze idą na te sprawy po to, żeby nie było rozstrzygnięcia? Czy ja będę wierzyła jeszcze w to, że wyniki wyborów są prawdziwe? Nie, na pewno nie! Zawsze będzie cień podejrzenia.
Dlaczego PiS dążył do spotkania z Hołownią? Z jakiejś racji ubezpieczali się, aby Hołownię mieć po swojej stronie. Ten lekkomyślny człowiek dał się w to wciągnąć. Hołownia jako polityk po tym wszystkim jest skończony, ale PiS-owi na tym nie zależy. Oni swój cel osiągnęli, a Hołownia wyszedł na durnia. Teraz się tłumaczy, najpierw trzeba pomyśleć, a potem mówić.
Najbardziej na przeliczeniu głosów powinno zależeć Nawrockiemu, pociągnie się za nim nić nielegalnego wybrania. Przecież nigdzie nikt nie powiedział, że nie ma być zaprzysiężenia prezydenta, ale powinna być pewność, że prezydent został uczciwie wybrany i tu leży sedno sprawy.
Uważam, że każda wypowiedź powinna mieć konsekwencje prawne bez względu na to, kto to wypowie! Nie umiesz udowodnić, nie opowiadaj bzdur!
Jeszcze na koniec - „Bąkiewicz wygnany w Bogatyni. Mieszkańcy zakłócali jego wiec
'Bąkiewicz i jego ludzie pojawili się na ulicach Bogatyni, gdzie zastali protestujących mieszkańców. "Nacjonalizm to nie patriotyzm", "Robert, wracaj do domu", "Nie chcemy was", "Stop manipulacji" — to tylko kilka z transparentów, jakie przynieśli ze sobą Bogatynianinie.”
Bąkiewicz ty masz honor? Gdybyś go miał, to takich głupot byś nie robił. TY JESTEŚ TAKI FACET, JAK MÓWIŁA MOJA BABCIA- Z GŁUPIA-FRANT. Co to dokładnie znaczy nie wiem, ale dobrze o człowieku nie świadczy.  Ludzie potrafią myśleć, nie wmówi im się wszystkiego. Polsce potrzeba spokoju, Bąkiewicz może to wreszcie zrozumiesz i nie będziesz robił z siebie pajaca! Inni zresztą też.


26 lipca 2025
Trzymasz się jeszcze prosto? Może już trochę się garbisz? Tak, tak, to może być wdowi garb! Może być u kobiet i mężczyzn. Lepiej zapobiegać póki czas, samo nie ustąpi. Widziałam kiedyś pana na osiedlu, był tak skrzywiony że z daleka myslałam, że to człowiek bez głowy!!!


Aby zredukować wdowi garb, możesz wykonać następujące ćwiczenia:
Rozciąganie szyi: Usiądź z prostymi plecami, jedną rękę oprzyj na krześle, a drugą na skroni. Pochyl głowę w kierunku pachy, delikatnie uciskając skroń. Utrzymaj przez 20-30 sekund, a następnie powtórz z drugiej strony.
1
Unoszenie rąk: Stań prosto, unieś ręce do góry, a następnie odchyl je do tyłu. Utrzymaj tę pozycję przez 15 sekund.
1
Koci grzbiet: W pozycji klęku podpartego, wykonaj koci grzbiet, aby rozciągnąć mięśnie pleców.
1
Splecenie palców: Stań tyłem do ściany, spleć palce dłoni i podnieś ręce do góry, starając się dotknąć ściany.
1
Obniżanie barków: Stojąc, obniż barki, zegnij ręce w stawach łokciowych i odwiedź do kąta 90 stopni, trzymając je na wysokości klatki piersiowej.
1

Te ćwiczenia można wykonywać codziennie lub kilka razy w tygodniu, aby poprawić postawę i zmniejszyć wdowi garb.


25 lipca 2025
Cieszę się że mam kota u siebie, jednego mi tylko brak, możliwości wyjścia na balkon. Niby nic wielkiego, jednak miło usiąść na leżaku i zażyć pełnego relaksu wcześnie rano, kiedy miły chłodek pozwala na odpoczynek, albo wieczorem - słońce już zachodzi, robi się chłodniej, to taki oddech po całym dniu. Człowiek nie czuje się tak samotny wsłuchując się w szum samochodów, kiwając na pa-pa małym, towarzyskim dzieciaczkom, które mnie zawsze wypatrzą, nawet jak mama nie wie z kim nawiązuje kontakt jej córeczka czy syn. Rankiem gołębie gruchają zawzięcie, kwilą mewy. W ciągu dnia trudniej odpocząć, gdyż warkot samochodów wywożących gruz ze zrywanych nawierzchni trochę denerwuje. Będą robić chyba duży parking, może otworzy się jakiś nowy sklep spożywczy? To byłoby najlepsze rozwiązanie, dosyć mam biegania na bazarek lub do Biedronki.

 
Kwiaty wszystkie wylądowały na balkonie, dzisiaj podlewając zauważyłam że bluszcze mają czarne liście, chyba słońce je przypaliło. Zobaczymy czy uda im się przetrwać. Boję się aby kot się nie zatruł, a także nie chcę przeszkadzać Beretowi – takie ma imię, chyba ostatnio go pomyliłam z innym kotem – on tak lubi wylegiwać się na parapetach i na stole. Wszystko tak miłemu gościowi musi być podporządkowane! Stół nakryłam kocami aby miał miękko. Pozwala mi się głaskać, co podobno do tej pory nie wszystkim się udawało.
Dzisiaj spał na tapczanie, a ja oglądałam film „Mężczyzna imieniem Ove”. Tak mnie zauroczyła książka, że poświeciłam prawie 30 zł i na "cda" zalogowałam się, i teraz przez miesiąc będę oglądać chociaż jeden film dziennie.! Zaraz AI zapytam co jest warte obejrzenia, gdyż sama mam słabe rozeznanie.


24 lipca 2025
Dobrze że kot u mnie jest. O tym, żeby był na zawsze,  to nie ma co nawet myśleć, ale na trochę, to tak. Jak trochę mogę pomóc, to to zrobię .Zupełnie dobrze już się dogadujemy, ja wiem co kiciu może, a kiciu wie na co może sobie pozwolić. Odkrył, że moje szuflady w szafach otwierają się zupełnie lekko, wykorzystał to w jednej chwili. Zanim zdążyłam się zorientować co się dzieje, wszystkie moje szaliki i rękawiczki były już na zewnątrz, a kiciu się przymierzył czy w szufladzie by się dobrze czuł! Musiałam jakoś zabezpieczyć szafy i teraz mam problemy w co się ubrać, aby wszystkiego nie rozplątywać. To nie kot jest winien, tylko ja, że nie potrafiłam tego przewidzieć. Wszedł do pralki i się przespał, a ja chodziłam po domu i szukałam.  Razem oglądamy telewizję, jak akurat nie śpi. Najbardziej lubi reklamy, są takie wyraziste. To jest nawet miłe, takie wspólne spędzanie czasu, nie czuję się samotna. A tak naprawdę, to mam trochę zajęcia, mam na kogo patrzeć, z kim pogadać. Dokucza mi kręgosłup i niezbyt sprawdzam się w zabawach, musi mi wybaczyć. Kiedy wczoraj sam zaczął bawić się piłeczkami, byłam naprawdę wzruszona. Mam nadzieję że lubicie mojego kociusia!
  

Dlaczego o tym wszystkim piszę? Aby odreagować widok tego użytecznego dla PiS i Konfederacji idioty, jakim jest Bąkiewicz, wypowiedzi Czarnka, który powie wszystko... PiS się trochę powstrzymuje, bo oni boją się że Nawrocki może nie być zaprzysiężony! Nie chcę widzieć Polski po 8 sierpnia. Możemy jeszcze żałować prezydentury Dudy! Boże miej w swojej opiece Polskę !!!


23 lipca 2025


Odeszła Urszula Kozioł (1931-2025). Krytyk Dariusz Żółtowski napisał o poetce, że „To lekcja z antropologii starości, która – miejmy nadzieję – czeka nas wszystkich. Swoisty pamiętnik z okresu umierania." To o nas wiersz seniorzy, przejmujący i prawdziwy.




Bez zasięgu

Przestałam podobać się sobie
i słowom
uciekają ode mnie
chciałabym już
nie być
prawdę mówiąc
tutaj już nie ma mnie
rozłączyłam się ze sobą
odeszłam od siebie
ale nie wiem dokąd
ziemia uciekła mi spod nóg
nie mam komu powiedzieć
co mi się stało
i że dzieje się coś
co nie miało się dziać
świat troi mi się w oczach
ucieka ode mnie
nie mam gdzie zostać
podziewam się spadając
w NIC
rozglądam się pamiętając
że chyba
zaczynam już na dobre
zanikać
wychodzę z domu żeby ktoś mnie zobaczył
ale
oblegają mnie omamy wrzaskliwą ciżbą
podtykają mi pod nos mikrofon
całkiem niepotrzebnie
całkiem niepotrzebnie
z tego miejsca nie ma zasięgu.



22 lipca 202
Biskup Długosz na Jasnej Górze stanął po stronie Roberta Bąkiewicza! Czy to jest rola Kościoła? Czy Jasna Góra to jest miejsce spotkań politycznych? Chyba dość już tego! To jest nasze miejsce święte! Członkowie PiS mogą tam przyjść jako skruszeni pielgrzymi modlić się, i tylko tak!!!
Nie wszyscy przedstawiciele Kościoła tak myślą.
Nareszcie przemówiły rozum, wiara i serce!!!




List pasterski kard. Grzegorza Rysia
na XVI Niedzielę zwykłą  w sprawie uchodżców. Jak ktoś go jeszcze nie zna, warto przeczytać!

https://www.bing.com/search?q=list+arcybiskupa+Rysia&form=STNWSB&refig=6c4b8fc445394367bcac00d7b5c79424&mkt=pl-pl&ocid=msedgdhp
"Tymczasem katolicka nauka społeczna (na którą tak wielu się powołuje…) wyraźnie stwierdza, że KAŻDY CZŁOWIEK ma prawo wybrać sobie miejsce do życia; i ma prawo w tym miejscu być uszanowanym w swoich przekonaniach, kulturze, języku i wierze. Chrześcijaństwo nie jest religią plemienną, lecz - jak uczy Sobór - objawieniem „jedności całego rodzaju ludzkiego” (KK 1)."

To jest odosobniony głos Kościoła, ale bardzo ważny. Wczoraj słuchałam w Radiu PiK wypowiedzi przedstawicieli różnych opcji politycznych, już stonowanych. Na szczęście większość ludzi myśli inaczej niż Konfederacja.

Świat przyjmował Polaków, którzy na przestrzeni wieków wyemigrowali z Polski.  Zgodnie z wynikami opracowanego szacunku, w końcu 2023 r. poza granicami Polski przebywało czasowo około 1 555 000 Polaków. Czy tak ich wszędzie przyjmowano jak obecnie opozycja migrantów? Musimy sobie jasno powiedzieć, różni ludzie wyjeżdżali za granicę, nie wszyscy przynosili nam chlubę. oj nie! 
Polaków można spotkać niemal w każdym miejscu na świecie. Ilość Polonii szacowana jest na około 12-15 milionów osób! 
Czy teraz powinno przyjmować się wszystkich emigrantów? Zdecydowanie nie, tylko tych, którzy chcą osiedlić się w Polsce i uczciwie pracować, tych przyjmujemy, i nauczymy się ich akceptować i razem żyć. To co obecnie dzieje się w Polsce nie powinno zaistnieć. Ludzie, którzy chcą zamieszkać w Polsce, powinni czuć się bezpiecznie. Musimy zdać sobie z tego sprawę, że w Polsce brakuje rąk do pracy. A ci krzykacze z ostatnich marszów pomyśleli o tym, że gdyby była wojna to nie wiadomo jaki los nas czeka, i jak nas będą w innych krajach przyjmować?

Głos kard. Grzegorza Rysia jest bardzo ważny, daje nadzieję, że zmieni się sposób myślenia ludzi.


21 lipca 2025

Od wpół do piątej jestem na nogach. Kot, który znalazł się w progach mojego domostwa, tak postanowił. Chodziło oczywiście o śniadanie, głaskanie i udostępnienie bezpośredniego dostępu do pootwieranych okien. Na szczęście mam siatki, więc nie mógł wypaść na zewnątrz. Nie wiem jakiej płci jest kot, ale to chyba będzie kotka, gdyż ulubionym jej zajęciem jest chodzenie i biadolenie „miałkami” takimi, jakby ktoś rozpaczał. Nadawałaby się jako płaczka na pogrzeby! A może to taki jęczący kocurek?!
Obie chciałybyśmy wyjść na balkon, ale boję się że mi ucieknie, a zresztą wszystko zastawione jest kwiatami. Chyba zrobię jej szelki i wyjdziemy na powietrze przed blok?! Muszę sprawę skonsultować w władzami Stukota!!!
Nawet gdybym najbardziej chciała, to w takich warunkach nie mogę spać. Przemieszcza się teraz kot od okna do okna, bo z każdego ma trochę inny widok. Bardziej lubi ptaki przerywające obok, ale nie gardzi też przemykającymi w dali samochodami. Od czasu do czasu muszę zbliżyć się do okna, żeby wygłaskać ten koci grzbiet. Naprawdę to kocina jest bardzo sympatyczna, uważna, niczego nie zrzuci na ziemię, ładnie je i dba o porządek. Śpi za tapczanem, widocznie tam czuje się najpewniej, to przecież nowe miejsce jej pobytu. Nie wiem jak długo będzie u mnie, w moim domu to wszystko się zmieniło, to kot ma się dobrze czuć, przecież ja ją przygarnęłam.
Nie cierpię krętactwa, kotek mi trochę pomógł oderwać się od tej dwulicowości polityków. Jak widzę  Kaczyński  wzoruje się na Trumpie. Nawoływał w Lublinie, bo teraz znowu jeździ po całym kraju, o masowe wystąpienie przed Sejmem, gdy będzie zaprzysiężenie Nawrockiego. Szkoda, że jeszcze nie namawia chłopów żeby z kosami szli na Sejm. A chłopi by szli, bo chłopi pójdą. Będą walczyć też aby Polska odcięła się od Unii, tylko nie wiadomo kto im wtedy da dotacje. O tym się jednak nie myśli, najważniejsze żeby był bałagan. Polska się sama obroni, już to widzę... W Kaczyńskim to chyba zamieszkał jakiś demon. Przez tyle lat swoich rządów myślał tylko o tym jak obdarować pieniędzmi swoich ludzi, a teraz zabiera się za reformy, które nie on będzie przeprowadzał. Tak jak Nawrocki chce być prezydentem  wprowadzającym nowe reformy. Prezydent ma trochę inne zadania, a od rządzenia jest rząd i dobrze by było aby mu w tym nie przeszkadzać. Ludziom w  głowach naprawdę się trochę miesza, wolę już mojego narzekającego kota. Słoneczko wyżej się podniosło to teraz wygrzewa się na oknie. Zaczynajmy ten nowy dzionek, niech będzie spokojny, a że trochę niedospany, nic nie szkodzi.


20 lipca 2025

Kot śpi spokojnie w nocy, wobec tego i kot jest wyspany, i ja. W nocy wyjadł całą torebkę przysmaczków!!! Nic się przed nim nie ukryje!!! Podobno nikomu nie pozwalał się głaskać, a za mną chodzi ciągle żebym go głaskała? Głaszcze ile mogę, ale ja jestem uczulona na ślinę kota, jak koty mnie liżą, to niestety sprawa jest przykra i kończy się u lekarza... Jakoś wszystko wytrzymamy i zorganizujemy dobry pobyt koci w moim domu. Koty wyczuwają przyjaznego człowieka, nie pierwszy raz się to zdarza.
Nie dają mi spokoju wczorajsze demonstracje. Teraz organizuje je Konfederacja, gdyż PiS boi się że zaprzysiężenie prezydenta wcale nie jest takie pewne. Ja już słów nie mam, jak ten Hołownia mógł się dać tak podejść. Brak politycznego pionu i tyle. Tak długo będą go hołubić, jak długo będzie przydatny.  Tu nie chodzi o to, czy przysięga ma być czy nie, tylko o to, kto tak naprawdę te wybory wygrał. Dopóki to nie zostanie wyjaśnione, to żadnej przysięgi nie powinno się odebrać od Nawrockiego. Nawrockiemu na tym powinno najbardziej zależeć. Mnie naprawdę wierzyć się nie chce, że do takiego czegoś mogło dojść w Polsce!!! 
Konfederacja jeszcze nam pokaże co umie, zobaczycie! Oto głos rozsądku na demonstracji, nie wszyscy Polacy wyją na ulicach...
Pogłaszczę kota, to może się trochę uspokoję.


19 lipca 2024
Zajęta dzisiaj byłam bardzo. Tak się złożyło, że mam kota na „tymczasie”. Zarzekałam się że żadnych zwierząt, ale trzeba było. Wszystkie kwiaty wylądowały na balkonie. Szczerze powiedziawszy to w mieszkaniu zrobiło się przestronniej! Sprawdziłam w internecie i żaden z moich kwiatów nie powinien znajdować się w domu, gdzie jest kot. Po przywiezieniu do domu, cały czas siedział gdzieś pod tapczanem, pod łóżkiem, teraz już wyszedł ,zjadł kolację, pozwiedzał otoczenie, miejmy nadzieję że dogadamy się.
 

Zerknęłam trochę w telewizor. Spełnia się najczarniejszy scenariusz. Konfederacja wyprowadziła na ulice jakieś czarne typy. To mi przypomina dojście Hitlera do władzy. Jak Polska się nie otrząśnie, to będzie tragedia.


17 lipca 2025
Dzisiaj obudził mnie świt otulony mgłą. Siedziałam chyba pół godziny na fotelu i wpatrywałam się w krajobraz za oknem. Jestem fanką mgieł. Chyba znak, że jesień się zbliża, a lata jeszcze nie było. Miałam napisać wiersz, ale przypomniało mi się, że przecież mam tutaj AI, która z radością pisze wiersze. Kilka sekund i wiersz masz, dlaczego ja mam myśleć, wysilać się, wymyślać. Taka pracowita to nie jestem, ostatnio to jestem nawet trochę leniwa. Pierwszy wiersz wydawał mi się zbyt ubogi w rymy, za sekundę miałam nowy, podobno ambitniejszy. Sami oceńcie.

AI autorka

Mgła otuliła pola jedwabnym płaszczem,
szeptem poranka unosząc się z dna.
Drzewa zasnute milczeniem i blaskiem,
jak zjawy tańczą w ciszy dnia.

Niebo bez granic, światło przytłumione,
każdy krok tonie w srebrnym bezczasie.
Miasto śpi jeszcze, w snach zanurzone —
a mgła maluje świat w swojej krasie.

Nic nie jest pewne, lecz wszystko możliwe,
gdy granice znikają w białej tkaninie.
To chwila, co znika — łagodna, czuła,
jak wiersz, co rodzi się tylko w mgle.

Wiersz drugi, podobno ambitniejszy.


Mgła sunie cicho jak skradający smok,
owija dachy srebrzystą zasłoną.
Miasto w jej oczach to zbłąkany krok,
w którym cisza tańczy z każdą melodią szronu.

Latarnie płoną jak ogień wśród lodu,
ich blask w jej cieniu to tylko wspomnienie.
Droga — to ścieżka bez kresu, bez kodu,
gdzie światło z myślą trwa w niedopowiedzeniu.

Aż zniknie całkiem — ślad mgły w powietrzu,
jak sen, co zostawił w sercu drżenie pierwsze.

A to moje mgielne rozterki sprzed lat, hm... Co ja chciałam powiedzieć?!

Moja siostrzyca mgła

Szła wolno nad ziemią, srebrzyście.
Uginały się trawy
muskając poddańczo skraj jej szaty.
Tak na wszelki wypadek.
 
Wiła się cicho w parowie,
powoli słabła. Usłużne ślimaki,
z cieniem nadziei w sercu,
układały dla niej skrętne mudry.
 
Siniała, powtarzała cicho
zaklęcia, tuliła się do mchów.
Modliłam się popielnie
spojrzeniem żegnając siostrzycę.
 
Była ze mną zawsze - mglista efemeryda
ciążyła kamiennie kroplami niewypełnienia
lub płożyła się radośnie
zamykając oczy, otwierając usta.
 
Świt budził się, przepływał, promieniał.
Umierały słowa i dni umierały.
Inne teraz panowanie.
Nasze tajemnice zachowane. Idź.




17 lipca 2025
Trochę dzisiaj się zdenerwowałam. Poszłam na bazarek jak zwykle i szukałam owoców, które bym mogła kupić. Czarne porzeczki zniknęły, czerwone od 15 do 20 zł za kilogram. Nektarynki, brzoskwinie 20 zł za kilogram. Truskawki się kończą i teraz już są prawie 25 do 30 zł za kilogram. Nie chce mi się już dalej wymieniać, ale taniej niż 20 zł za kilogram owoców nie kupisz, no chyba że zupełnie takie poniżej owocowej przydatności. Ciekawa jestem jak będą się kształtowały ceny dżemów, marmolad, mrożonych owoców. Pogoda robi swoje, ale jak już podwyższą ceny, to już trudno żeby opadły.
...................................................................
Czy w takim nastroju mogę dobrze o czymkolwiek mówić? Na Ukrainie została zniszczona Polska fabryka. Rosja nie odpuszcza, nie przejmuje się niczym i chce doprowadzić mało że do zniszczenia Ukrainy, to jeszcze do konfliktu z Polską i Bałtami.  Europa przejrzała nareszcie na oczy!
„Czy Europa przygotowuje się do wojny? Francja właśnie zaktualizowała swój Narodowy Przegląd Strategiczny, wskazując Rosję jako największe zagrożenie i wyraźnie stawiając na Polskę jako kluczowego partnera w obronie kontynentu. "By być wolnym, trzeba budzić respekt" – mówi prezydent Macron. A to oznacza więcej współpracy z Warszawą i mniej złudzeń wobec Moskwy.”
Tak sobie myślę - każdy kraj się zbroi, bo to jest już sprawa nie do uniknięcia. Jedni będą mieli czołgi, inni drony albo wyrzutnie,  a jeszcze inni bardziej oszczędni, hełmy... I jak oni będą się bronić? Wielki zaszczyt spotyka Polskę, że uważa się ją jako kluczowego partnera! Jak się zacznie konflikt, to będą w nas tak „prać” jak w Ukrainę. Co z tego, że każdy kraj się zbroi, ale brak jest jakiś jednej siły, która by była przygotowana do odparcia rosyjskiego ataku. Zagrożenie jest wielkie i groźba wojny wisi nad Europą. Tak naprawdę to powinna być stworzona jedna europejska armia odpowiednio wyposażona i zdolna do odparcia ataku Rosji. Rozbicie zbrojeń na poszczególne kraje nie zda egzaminu. Nie ma co się oglądać na pomylonych Bąkiewiczów, pisowskie wyszukiwanie problemów byle tylko wszędzie się kotłowało. Oni w nosie mają Polskę. Jak nie znajdzie się ktoś mądrze myślący całościowo, to Rosja pochłonie nie tylko Polskę, ale Europę. Płakać już po tym, jak nie będziemy mogli się podnieść. to będzie trochę za późno. Rosja to twardy zawodnik, z niczym się nie liczy. Widzieliśmy już w historii jak to się kończyło. Jak Europa  się nie zmobilizuje, to będzie tragedia. 
..............................................................
Wesprę się rozmową samej z sobą, gdyż nie wiem czy mnie ktoś wysłucha.
Mówienie do siebie to narzędzie, które wspiera koncentrację, motywację, organizację i emocjonalne zdrowie. Ważne, by unikać negatywnych komunikatów, bowiem wówczas może to szkodzić. Poniżej przedstawiamy kilka przydatnych technik:
Wypowiadaj instrukcje – "teraz wstaję, robię kawę, siadam do pracy" – pomoże Ci zostać na zadaniu.
Stosuj afirmacje – "Potrafię to", "Świetnie mi idzie".
Mów w drugiej osobie – "Dasz radę!" jest skuteczniejsze niż "Zrobię to".
Zadawaj pytania – "Co teraz jest ważne?" – wzmacnia ciekawość i refleksję.
Przyjmuj dystans – traktuj siebie jak przyjaciela – technika wspiera regulację emocji.


16 lipca 2025
Co robicie w nocy jak nie możecie spać? Ja czytam! To trwa tak długo, aż odróżniam litery ustawione w linijkach. Zjadłam obiad i zaraz się prześpię. Opowiadano mi o różnych pracach na taką okoliczność! Na obiad to nie był makaron z truskawkami, ostatnio tak popularny dzięki Idze Świątek. Zrobię sobie takie danie, bo je bardzo lubię. Mogą też być inne owoce. Lubię też zupę owocową z kluskami. Gotowałam tylko wtedy, gdy byłam sama w domu, nikt nie chciał takich rarytasów jeść. Teraz mogę gotować, to mi się nie chce, zresztą nie miałam czasu, ogladałam Sławosza kosmonautę.... Same truskawki do domu nie przyjdą. 
…..............................
Książkę o Jasnorzewskiej już skończyłam, ale nie mogę o niej zapomnieć. Jej ukochany był zrozpaczony, gdy zmarła. Pięknie o niej mówił i pisał. Była od niego starsza o 10 lat, ale to jakoś nie nie stanowiło ujmy w ich miłości. O wierności nie będę mówić, każdy ma inne o niej wyobrażenie. Lotek to jej mąż, był lotnikiem i takie nadano mu miano.
Lotek: „Kocham ją bardzo. Jest dla mnie wszystkim, co dać mi mogła ziemia. Jest wiatrem. Jest ciszą. Głosem, który wciąż słyszę.
Patrzyłem na jej twarz. Dlaczego Bóg był tak niesprawiedliwy, dlaczego zabrał mi mój skarb?... Czuję, że ona tu jest, że się ze mną droczy, czasem poprawia, czasem przeprasza.

…....................

Sytuacja na całym świecie jest napięta, u nas też. Co ten Hołownia kombinuje, nigdy nie myślałam że to taki krętacz. Nie daj Boże aby do nas przyszły przewroty polityczne i wojna, a wojna przecież trwa - „wojna domowa w Syrii, konflikt w Jemenie, konflikt w Afganistanie, a wojna izraelsko-palestyńska staje się coraz bardziej radykalna. W ostatnim czasie USA zaatakowały Iran i wiele wskazuje, że to nie koniec wojen. Niektórzy ekspercie otwarcie mówią już o III Wojnie Światowej.”


15 lipca 2025
Na tym świecie dzieje się! Nie mogę za tym wszystkim nadążyć. Z jednej strony osiągnięcia ludzkości dodają skrzydeł, a z drugiej ciasne spojrzenia spychają nas w ciemność. 
- Załoga misji Axiom-4, do której należy Sławosz Uznański-Wiśniewski, po kilkunastu dniach przebywania na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, wróciła na Ziemię.
Czekałam w domu, chciałam zobaczyć jak to wszystko wygląda, jak się odbywa, byłam ciekawa. Pamiętam lądowanie na Księżycu, wyprawę w kosmos Hermaszewskiego. To naprawdę była piękna i przejmująca chwila, kiedy kapsuła znalazła się w wodzie i moment, kiedy astronauci wyszli z kabiny. Ludzie są mądrzy, odważni, ludzkość kroczy ku nowemu. Ciekawych czasów dożyliśmy.
 



14 lipca 2025

To wszystko przez Lilkę!
Wczytując się w treść książki o Lilce Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej zwróciłam szczególną uwagę na braterstwo dusz poetki! Stan ten utrzymywał się u niej długo po rozstaniu z kolejnym mężem, szczególnie z Jaśkiem Pawlikowskim. Ona była liryczna, a oni, siewcy nasienia, gonili za innymi paniami... To jej zbytnio nie przeszkadzało, ale troche bolało.

Najpiękniejszy

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Związać cię, piękny, różową prawdą, niebieską blagą,
jak wiąże powój dwubarwnym kwiatem muru pierś nagą,
i drżeć z zachwytu w objęciu twoim, które zaszczyca
ciężarem lżejszym niż srebrny ciężar smugi księżyca…
Albo cię stracić na wieki wieków — w poranek mglisty,
gdy blada jesień posyła ziemi złociste listy…
Mieć grób czy pałac, którego każdy — patrząc — zazdrości:
pałac dla życia lub grób dla szczęścia z twojej piękności.


Bratnie dusze pojawią się w naszym życiu! Oczywiście w moim i waszym też. Wiesz, że to twoja bratnia dusza. Nadajecie na tych samych falach, rozumiecie się bez słów, dopełniacie. Z takim człowiekiem dobrze się czujesz. „Karmiczna bratnia dusza - pojawia się na naszej drodze jako czynnik zmiany, abyśmy mogli się rozwijać i ewoluować, a także poprawić to, jak zachowujemy się i działamy w naszym życiu.” Pojawiają się na dłużej, lub przemijają jak błyskawica, ale wiesz że to ludzie, którzy mają dla ciebie znaczenie. Trochę mi tych bratnich dusz wymarło w związku z moim przydługim życiem, ale pojawiają się w moich snach, ostrzegają przed zmianami. Nie należy rozumieć tego tylko jako zauroczenie uczuciowe, choć tego nie da się wykluczyć, ale to ważni dla nas ludzie. Mam tutaj szczególnie na uwadze jedną osobę, z którą skontaktuję się w zaświatach, ma u mnie długi mentalne....
Trochę zaświatów się boję, gdyż jak tam sprawy są już unormowane, to po jakiego licha tutaj przychodzą i tylko wprowadzają zamęt. Nie dam jednak za wygraną, sprawy muszą zostać wyjaśnione. Ja sprawę doprowadzę do końca, tak jak mam to w zwyczaju.

13 lipca 2025
„Nigdy nie jesteśmy za starzy, by wyznaczać sobie kolejny cel lub marzyć o nowym.” – Les Brown
Piękne motto, problem w tym, że trzeba zdawać sobie z tego sprawę. Poszłam do Biedronki, chodzę tam raz czy dwa w miesiącu, szczególnie chętnie gdy są duże upusty. Sunę z koszykiem wzdłuż półek sklepowych i słyszę głośny, dość natrętny głos, obok siebie. Myślałam, że pan mnie chce mnie o coś spytać. Niekiedy ktoś nie zabierze okularów, nie może przeczytać, no różne są sytuacje. Odwracam się, ale osoba ta w ogóle nie reaguje, w dalszym ciągu cały czas mówi doradzając sobie co ma wybrać, udowadnia że lepsze są ogórki niż papryka, i tak dalej krocząc wzdłuż półek!
Człowiek ten żyje w jakimś innym, swoim świecie, nie zwraca uwagi na otoczenie. Ci którzy mieszkają z rodzinami, szukają spokoju, ci którzy są samotni, szukają ludzi. Coś się z mózgiem człowieka też dzieje na starość, on nie funkcjonuje normalnie. Jestem naprawdę pełna współczucia, ale też w głębi duszy denerwuje się i to bardzo - dlaczego trzyma się tu ludzi, któr
zy nie potrafią już normalnie funkcjonować! Uważam że każdy, póki myśli, jest świadomy tego co się dzieje, powinien mieć prawo podjęcia decyzji, co zrobić, gdy przestanie już normalnie funkcjonować. Chodzi o to żeby świadomość społeczna nie potępiała tych, którzy chcą odejść, gdy stają się udręką dla innych i dla samego siebie. Tego boję się najbardziej. 
Cele to ja mogę sobie stawiać, marzyć mogę o różnych rzeczach, problem w tym,że ja muszę mieć zdrowie fizyczne i psychiczne, żeby te marzenia realizować. Powiedziałam sobie, że do końca będę chciała wytrwać w takim stanie, w jakim się znajdę. Patrząc na to, co dzieje się wokół, nie jestem tego już taka pewna. Marzyć i stawiać sobie cele może Iga Świątek, młoda, zdolna, w pełni sił. Sukces goni sukces. Brawo! Starzy ludzie muszą przetrwać, to są ich marzenia.


12 lipca 2025
„Jesteś tym, co czytasz!” to słowa Andrzeja Seweryna we wczorajszej audycji telewizyjnej Olgi Tokarczuk. Było już jesteś tym co jesz, co myślisz, teraz podeszliśmy do czytania. Powiedziawszy prawdę, ja sobie nie bardzo wyobrażam życie bez książek. Książki tworzą nasz świat, kształtują go, prowadzą nas do lepszego, świadomego życia.
Ostatnio czytam coraz mniej ponieważ moje oczy sprawiają mi problemy. Bywa jednak, szczególnie w bezsenne noce, że nie mogę się od książki oderwać. Skończyłam czytać książkę Moa Herdegen „Teściowa”. Tytuł wskazuje już na to, że przedstawione zostały tam stosunki rodzinne, bardzo skomplikowane. Obecnie wtopiłam się w „Zgiełk serca” Małgorzaty Czyńskiej. Mój czytnik kindle, znowu odzyskał moc. Naładowałam go i starałam się wgrać książkę i od razu schody. Muszę przyznać, że gdy na kilka miesięcy odkładam go, to powtórne jego użycie stwarza mi problem. Niby książkę wgrałam, ale jakoś jej nie widziałam w czytniku. Kasia mi ją przesłała w kilku formatach, ale ani rusz nic mi nie wchodziło. Ja nie daję za wygraną, rozejrzałam się dokładnie i zobaczyła że wgrywałam, ale nie w te Dokumenty. Kiedy już sytuacja została ustabilizowana, zabrałam się do lektury i musiałam zakończyć, kiedy traciłam czytelność, a blady świt wdzierał się już w czerń nocy... Książka jest świetnie napisana, traktuje o rodzinie Kossaków z Lilką na pierwszym planie, a to przecież kiedyś moja ulubiona poetka. Pojechałam nawet do Krakowa oglądać Kossakówkę. Teraz nieco odeszłam od jej wierszy, ale w dalszym ciągu ją lubię, Madzię też. Ja jeszcze do książki wrócę, gdy doczytam do końca, wiele ciekawych rzeczy dowiedziałam się o tej rodzinie.
Wiersz Pawlikowskiej Jasnorzewskiej niech ubarwi wpis.
Cisza
Pawlikowska-Jasnorzewska Maria

Spokojna jestem w ciszy. - Nie chcę myśleć więcej
- co mną jest gdzieś odeszło w jakimś tajnym celu -
Patrzę w ogród zamkowy na róż sto tysięcy
marząc o przetowłosym mych wdzięków minstrelu.

Staję cicho wśród bytu. - Próżnię mam za czołem
w woni ziela usypia się krwi mojej tętno...
Bezczucie w szarej płachcie za królewskim stołem
siadło - i będę dzisiaj nieżywą i piękną. -

Lecz znam czary i wróci wśród serca uderzeń
dusza moja namiętna jako skrzypek blady -
królowa burz wiosennych i bolesnych wierzeń
Niechaj mi zajrzy w oczy książę mej ballady...
1921

Jasnorzewska świetnie rysowała, i tak naprawdę zaprzepaściła talent.  Oto jej rysunki, zwiewne i delikatne.





11 lipca 2025
Odezwał się we mnie smakosz doceniający bułeczki upieczone z mąki orkiszowej! Mąkę taką stosowali ludzie pierwotni, może w każdym z nas jest jakiś gen przemycony przez naszych przodków?!

Nareszcie w moim życiu zadziało się coś, co mnie ucieszyło. Porządkując szafkę kuchenną natrafiłam na mąkę orkiszową, którą kupiłam kiedyś w nawale zakupów. Nie jestem zbytnią fanką takich mąk, ale jak już była, to coś musiałam z nią zrobić. Mąki też mogą się zestarzeć! Wyjęłam z zamrażalnika pół kosteczki drożdży, pół kostki masła, dodałam jajko, trochę mleka i ociupinkę cukru, przecież drożdże musiały jakoś wyróść. Kierując się instynktem kucharskim zamiesiłam ciasto. Według przepisu, który sama wymyśliłam. Nie wyrabiałam, nie bardzo mi się chciało, poczekałam aż ciasto samo wyrośnie. Uformowałam bułeczki, posypałam ziarnami słonecznika i czarnuszki,  upiekłam, czekając co z tego wyniknie.
  
W ramach akcji odchudzanie bułki nie miały cukru, jednak z tej mąki wyszły kruchusieńkie, chrupiące, mięciutkie. O to mi chodziło! Tak to się niekiedy dzieje, że nie spodziewasz się niczego dobrego, a wychodzi coś wspaniałego.
To wszystko działo się wczoraj wieczorem. Zjadłam jedną bułeczkę i dałam sobie spokój, gdyż świeże pieczywo nie służy mi. Ale dzisiaj od rana zjadłam już jedną bułeczkę na śniadanie, i drugą na drugie śniadanie, opiekając je w tosterze według zaleceń dietetyka. Bułeczki posmarowane były masłem orzechowym i niskosłodzonym dżemem. Jestem wręcz oszołomiona smakiem i kruchością tego pieczywa. Coś wspaniałego, coś naprawdę wspaniałego, nareszcie mi coś smakuje. Jak mało potrzeba, aby człowiek czuł się szczęśliwy!!! 



Nigdzie nie mogę kupić dżemu bez cukru, zawsze coś tam jest!!!


10 lipca 2025
Na trawniku pod moim balkonem przebywają gołębie, często, bardzo często, a praktycznie biorąc, zawsze. Nie mam nic przeciwko tym ptakom, ale uważam że powinny mieszkać w lesie, w parkach, a nie pod moim blokiem. Tutaj się zadomowiły, widocznie lubią to miejsce. To są duże gołębie, wielkości perliczek, to one tak rankiem "śpiewają". Mają chyba jakieś swoje gniazda, ale widocznie potrzebują otwartej przestrzeni, aby szukać pożywienia. Co wydziobują z trawy, nie wiem, gdyż nie podejdę do nich, obserwuję je z balkonu. Widzę jak śpią pod krzewami, swobodnie przechadzają się po całym terenie. To chyba jakieś zaprzyjaźnione pary tutaj koczują! Nie mam zamiaru robić im krzywdy, ale trochę mi uprzykrzają życie. Podejrzewam, że gdzieś wyżej uwiły sobie na balkonie gniazdo, a ja zbieram odchody na parapecie, i to mnie wkurza. Nie będę szpiegować, gdzie mają rodzinne gniazdo. Każde stworzenie sobie radzi jak umie. Oj gołębie, gołębie!


9 lipca 2025
Dzisiaj zrobiłam pastę z bobu. Nie wymaga wiele pracy, a naprawdę jest smaczna. Trzeba wykorzystać czas, kiedy bób jest młody. Dojrzałe nasiona są zbyt twarde. Według mnie pasta jest rewelacyjna. Zawsze robiłam z cieciorki, ta z bobu ma trochę inny smak, zawsze jakaś nowość. Ze skórek, które pozostały po obraniu nasion, zrobiłam chipsy. W przepisie należy użyć wędzonej papryki. Wiem że ją miałam, ale gdzieś tak schowałam dokładnie, że nie mogę odnaleźć. Użyłam innych ziół i też jest w porządku.
Pasta z bobu 
Składniki
500 g bobu - najlepiej młodego
4 łyżki delikatnej oliwy z oliwek
4-8 łyżek soku z cytryny lub z limonki
1 mały ząbek czosnku - około 4 g
5 łyżek lodowatej wody
4 listki świeżej mięty
przyprawy: 1/3 łyżeczki soli, spora szczypta pieprzu
ewentualne dodatki do wyboru: łyżka pasty tahini, 2 jajka na twardo; pół awokado; odrobinę chili; dwie połówki suszonych pomidorów z oleju



Chipsy

Składniki na chipsy ze skórek bobu:
skórki po 500 g bobu;
3 łyżki oleju słonecznikowego;
łyżeczka słodkiej papryki*;
łyżeczka czosnku w proszku;
pół łyżeczki soli;
pół łyżeczki ostrej papryki (opcjonalnie);
łyżka płatków drożdżowych nieaktywnych.
*Bób ma to do siebie, że bardzo dobrze chłonie smaki. Jeżeli nie lubisz paprykowych chipsów, to możesz zastąpić paprykę inną przyprawą, np. curry lub kurkumą.


8 lipca 2025
Nadciągają burze. Duszno, parno, wytrzymać już nie można. Przez Polskę przetoczy się niż genueński, który spowoduje obfite opady deszczu. Służby meteo i sztaby kryzysowe ostrzegają. My, czyli kujawsko-pomorskie,  jesteśmy na skraju, ale to nigdy nie wiadomo, co będzie. Czarne chmury gdzieś się rozeszły, niebo teraz poszarzało, ale to jest taka cisza przed burzą. Cały czas ziewam i czekam na rozwój wypadków.
W polityce też. Nie wiem dlaczego cały czas prowadzą badania że Tusk powinien odejść, a niby z jakiej racji. Jedyny człowiek który ma trochę honoru. Hołownia dał się podejść, wierzyć się nie chce! Szczerze powiedziawszy, to on już jest jako polityk skończony, a PiS uśmiechnięty od ucha do ucha, Czarnek radosny, Kaczyński także. Oni się boją, że nie będzie zaprzysiężenia Nawrockiego. Wszystko tutaj zależy od decyzji Hołowni. Ja tam nie mam żadnej pewności, że głosowanie na prezydenta było uczciwe. Żeby tyle komisji pomyliło się przy wpisaniu w dwie rubryki odpowiednich liczb! Kto w to uwierzy. Głosy powinny być jeszcze raz przeliczone. PiS się tego boi jak diabeł święconej wody. I ja wiem jedno, każda nieuczciwość skończy się kraksą!!!

Nie wiem czy zdajecie sobie sprawę z tego, że ludzie dorośli, a nawet starcy mogą mieć ADHD!!! Zróbcie sobie test i sami się przekonajcie. Test na ADHD - bezpłatnie, wynik od ręki!
Jakie są objawy? Tego tutaj nie ujawnię, gdyż najpierw trzeba rozwiązać test, a później poczytać co nieco na ten temat. Ja na szczęście tego chyba nie mam, ale mogłabym wskazać palcem, kto ma takie zaburzenia osobowości, choćby wchodzenie w słowo i przerywanie wypowiedzi innych..





7 lipca 2025
Panie Hołownia, że też pan się dał tak wpuścić w maliny! Kaczyński promienieje, że dał się pan tak nabrać. Pan wie, że oni mogli nagrać to pana spotkanie. Wykorzystają jak przyjdzie czas. PiS się nie cofnie przed niczym. Im wcale nie zależy na Polsce, tylko zależy na tym żeby obalić rząd Tuska i przejąć władzę. Co wyrabiają na granicy, przecież to wstyd! Nie zależy im na tym jaką opinię będzie miał nasz kraj, zależy im zrobieniu bałaganu. Tyle podłości żeby było w ludziach, to jest nie do wyobrażenia.

Ja dzisiaj dałam się wpuścić w czarne i czerwone porzeczki.
Proszono mnie abym zamroziła choć kilka pudełek. Smak tych owoców w zastosowaniu do ciasta, sprawdza się. Drogie są, może jeszcze trochę spadnie cena, ale na razie poniżej 20 zł za kilogram nie kupisz. Musiałam umyć, obsuszyć, poobrywać ogonki. Nie jestem entuzjastką takich prac, ale jak trzeba, to trzeba. Jak jeszcze trochę stanieją, zamrożę więcej, a jak nie, bazę wyjściową mam.

Porada praktyczna
Domowy masaż stóp to nie tylko pielęgnacja, ale również sposób na poprawę samopoczucia i zdrowia. Warto wprowadzić ten prosty rytuał do codziennego harmonogramu, by cieszyć się lepszym komfortem każdego dnia.

Najlepszym momentem na masaż stóp jest wieczór, tuż przed snem. Kilka minut poświęconych na ten zabieg pomaga wyciszyć układ nerwowy, rozluźnić spięte mięśnie i ułatwia zasypianie. Masaż sprawdzi się także po długim spacerze, dniu spędzonym na stojąco lub jako poranny rytuał pobudzający krążenie.


6 lipca 2025
Życzę dobrego dnia i miłego wieczoru!
Wczoraj umieściłam zdjęcie młodszej córki, odciągnęli mnie od kompa, ale muszę równo traktować dzieci, dzisiaj zagości tutaj starsza - Katarzyna.  

  


5 lipca 2025
„Kraje wschodniej Europy szykują się na inwazję. Polska planuje ewakuację. Kraje Europy Wschodniej przygotowują się na najczarniejszy scenariusz. Polska, Litwa, Łotwa i Estonia opracowują plany, które mają nie tylko wzmocnić ochronę granic i zmaksymalizować potencjał wojska, ale zapobiec powtórzeniu się scenariusza z czasów II wojny światowej, którego skutki Polska odczuwa do dziś. Szczegóły planu rządu Donalda Tuska na wypadek inwazji wojsk Putina opisał “Financial Times”. „
Ciarki mi przeszły po plecach jak to przeczytałam. Rząd postępuje mądrze, bo na taki rozwój wydarzeń powinniśmy być przygotowani. Problem tylko w tym, że ja nie mam pojęcia gdzie na moim osiedlu jest schron! Chowanie się w piwnicach wieżowca jest tak samo niemądre jak stanie na środku podwórka w czasie nalotu. Jak na razie, mam tylko latarkę. Nie mam plecaka, nie mam pojęcia gdzie powinnam uciekać, gdzie się chować.
Putin nie odstąpi od Ukrainy, Ma jeden cel, pokonanie tego kraju. Trump tak się mądrzył, że w 24 godziny zakończy wojnę. Putin gra w z nim w ciuciubabkę, tu rozmawia, a tu przypuszcza atak na Kijów. Trump się wycofuje z pomocy. Każde państwo zbroi się na swój sposób. Taką drogą daleko się nie zajdzie. Ja sobie nie wyobrażam wojny na ziemiach polskich.
Może nie powinnam o tym pisać, przecież mam swoje kwiatki, rabatki, obiadki, ale chcę czy nie chcę, o tym myślę. Dzisiaj taki piękny, spokojny, słoneczny dzień. Poszłam zrobić większe zakupy w Biedronce. Poszłam w dosłownym tego słowa znaczeniu, bo nie jechałam autobusem, tylko szłam. Miałam cel, sprawę do załatwienia, więc sprawiło mi to przyjemność. Robiąc zakupy doznałam uprzejmości ze strony seniorów, którzy są bardzo przyjaźni. Chcą doradzać, pomóc, realizując dwa cele – dowartościować siebie i wspomagać innych. Z przyjemnością się poddaję takiemu procesowi. Och, Boże, Boże, daj nam pokój i spokój...
Moja córka skończyła, trzecie już, studia podyplomowe, tym razem dotyczące zwierząt, z wyróżnieniem. Dzisiaj było weęczenie dyplomów.  Że też jej się chce to robić! Tak sobie myślę, jakie ja miałam szczęście, że moje dzieci zawsze dobrze się uczyły i na palcach jednej ręki mogłabym policzyć ile razy prosiły mnie o pomoc. Gdybym jeszcze musiała odrabiać z nimi lekcje, to nie wiem jak bym sobie z tym wszystkim radziła. Inna sprawa, że zawsze samodzielność w lzadaniach była sprawą normalną. Pomijam już taki drobiazg, jak około ósmej wieczorem, kiedy już uczennica pakowała tornister do szkoły, nagle przybieg
ała z prośbą. 
- Mamo, na jutro potrzebuję materiał na fartuszek, będziemy szyć na zajęciach..
Albo.
- Tato, będziemy ro
bić karmniki dla ptaków, pani kazała przynieść materiały.
Czas wieczorny był trudny, sklepy zamknięte, na dodatek były zupełnie puste. Trzeba było jakoś 
zaradzić wymaganiom szkoły. Pamiętam, że kiedyś pocięłam nowo uszytą poszewkę, gdyż nie miałam kawałka materiału aby dać dziecku na zajęcia praktyczne. Szyły na szczęście same! W któryś dzień teraz znalazłam takie fartuszki i serweteczki schowane na pamiątkę. To była ta słaba strona edukacji, wieczorne zapotrzebowanie, ale przecież każdy ma jakiś czuły punkt, prawda?!
Trochę się uśmiechnęłam przypominając sobie te czasy. To było około pięćdziesięciu lat temu! Wierzyć się nie chce, że o takich sprawach się tyle lat pamięta.


4 lipca 2025
Zakończyłam zabiegi rehabilitacyjne! Trochę byłam zmęczona tym, że musiałam w czasie największych upałów wychodzić z domu. Opłaciło się, czuję się lepiej, mam nadzieję, że wszystko się ustabilizuje.
Dzisiejszy dzień był szczególny. Rano, skoro świt, to znaczy około ósmej poszłam kupić ogórki do zakiszenia. Lepiej się opłaci zrobić to w domu, niż kupować po kilka ogóreczków, które wcale tanie nie są. Później pobiegłam na rehabilitację. Przy okazji wstąpiłam do rejestracji w przychodni, gdyż tydzień temu zamówiłam lekarstwo i do dzisiaj nie miałam kodu. Wzięłam już ostatnią tabletkę. Przerywanie ciągu byłoby niezbyt dla mnie korzystne. Pani pielęgniarka uparła się, że dopiero o trzynastej dostanę kod. Doradziła mi, że najlepiej żebym te 3 godzinki poczekała w przychodni. Perswazje nie pomagały. Niekiedy bywam ugodową osobą!  Przyszłam do domu, włożyłam do słoja ogórki, przyrządziłam obiad i znowu pomknęłam 1,5 km w jedną stronę i 1,5 w drugą, czyli łącznie 3 km, wykupiłam lekarstwa, odwiedziłam jeszcze trochę sklepów i osiadłam na mieliźnie domowych wygód. Mam dzisiaj ponad 9000 kroków!!! Uczciwie wychodzonych!!!
Czuję się teraz lekko i radośnie. Moja córka wróciła z wyjazdu służbowego na Lazurowe Wybrzeże, zadowolona z pobytu oraz relacji ze swojej pracy. Za nic mam to „łażenie” przez cały dzień, jak wszystko jest w porządku z rodziną i mogę teraz odpoczywać.
Zszokowana jestem pożarami które wybuchły w Polsce w Ząbkach koło Warszawy. Spłonęły dachy wielu budynków, ludzie zostali bez mieszkań. W Rzymie olbrzymi pożar . - W Rzymie doszło do wybuchu w punkcie dystrybucji benzyny i gazu płynnego. Jak podała agencja ANSA, rannych zostało 21 osób, w tym jeden strażak.
Praga też w ogniu. - Poważna awaria energetyczna w Czechach. Prądu nie ma duża część Pragi, ale kłopoty występują też w innych miejscowościach. Straż pożarna informuje o ludziach, którzy zostali uwięzieni w windzie.
Pożarów jest zbyt wiele, tak nigdy nie było. Niedługo nigdzie nie będziemy się czuli bezpiecznie.
Porada praktyczna.
Polecono mi maść z heparyną. Lato, nogi trzeba niekiedy odsłonić, i na pajączki taka maść jest naprawdę skuteczna. Lepiej jednak o niej poczytać, aby sobie nie narobić kłopotów. „ Maść z heparyną jest skutecznym sposobem na leczenie żylaków. Dzięki zawartości heparyny, która jest substancją przeciwzakrzepową, maść pomaga zmniejszyć obrzęki i bóle związane z żylakami. Heparyna działa poprzez rozrzedzenie krwi i zapobieganie tworzeniu się skrzepów, co pomaga w poprawie krążenia krwi w naczyniach krwionośnych. Stosowanie maści z heparyną jest szczególnie ważne dla osób zmagających się z żylakami, ponieważ może zapobiec powikłaniom takim jak zakrzepica żył głębokich. Dlatego warto rozważyć stosowanie tej maści jako część leczenia żylaków. „


3 lipca 2025


1. Przeglądam wiadomości, wydarzenia i powiem szczerze, jestem bardzo zdziwiona że Polacy robią takie głupie rzeczy. Naród świrów, czy co? Ugrupowania prawicowie uważają, że wszelkiego rodzaju zadymy jest granicą ich popularności. Wśród polityków są ludzie którzy są naprawdę niezdyscyplinowani. Tak być nie może. To są zadymiarze i trzeba ich ukarać. Nie wyobrażam sobie czegoś takiego, jakaś cywilna osoba zatrzymałaby mnie i jeszcze na dodatek kontrolowała, żądała dokumentów i nie wiadomo jeszcze czego. Od tego są służby graniczne i to jest wstyd dla państwa jak tacy pokręceni  obywatele wtrącają się do spraw, do których nie mają prawa. 

„Sprawą "obywatelskich patroli", które udały się na polsko-niemiecką granicę, by na własną rękę zatrzymywać nielegalnych migrantów, zajęła się już prokuratura. Inicjatywę promowaną przez Roberta Bąkiewicza głośno chwali część polityków PiS, a krytykuje — zdecydowana większość członków partii rządzących.”

2. Chciał być jak Tadeusz Duda i pragnął obławy. Wstrząsające doniesienia po egzekucji w Bydgoszczy. To naprawdę się stało! Zabił w Myślęcinku bezdomnego człowieka.
„W poniedziałek 30 czerwca, w jednym z najbardziej znanych parków w Bydgoszczy – Myślęcinku – policjanci odnaleźli ciało 41-letniego mężczyzny. Zgłoszenie przyszło od osoby, która otrzymała wiadomość od znajomego z przerażającym wyznaniem: "zabiłem człowieka".”

Degeneraci, zadymiarze, co będzie dalej? Ja chę żyć w spokojnym państwie. Mam do tego prawo. Wszystkich oszołomów karać! Miałam już ochotę aby wybrać kurs na Nową Zelandię, ale gdy poczytałam o historii tego kraju, wycofuję się z tego pomysłu!

3. Teraz coś z naszego senioralnego podwórka. Czy potrafisz usiąść bez podpórki i wstać, bo ja nie!!! Czyli mój koniec jest bliski!!!
Jak przeprowadzić test, którego wynik zdradzi twoją długość życia?
Według Medonetu, test jest bardzo prosty do wykonania w domu i wymaga tylko chwili oraz bezpieczeństwa, np. miękkiej podłogi i stabilnego oparcia w pobliżu.


Instrukcja:

Stań prosto, stopy na szerokość barków.
Usiądź na podłodze bez używania rąk, kolan lub ramion.
Wstań w ten sam sposób, nie podpierając się.
Oceń wynik, odejmując punkty za każde podparcie lub utratę równowagi.
Osoby, które nie potrafią wykonać tego testu bez wsparcia, mają według naukowców aż kilkukrotnie wyższe ryzyko skrócenia swojej długości życia.

Proszę wykonać to proste przecież ćwiczenie! Może dorzucę jeszcze aby założyć spodnie lub rajstopy bez podpórki... 
Oj staruszki, staruszki, co się z wami porobiło...


2 lipca 2025
Mama w ogródku zawsze miała grządkę, na której posadzony był bób. Kiedy zaczynał kwitnąć, w upalne dni wśród kwiatów uwijamy się trzmiele - czarniawe, kosmate i brzęczące. Lubiłam na nie patrzeć. Kiedy bób już zawiązał owoce, takie jeszcze młode ale już dorośnięte, gotowało się w lekko osolonej wodzie i z miską bobu siadało w ogródku z książką w ręku. Bób ma potas, dobrze to robi na sprawność pracy mózgu. Doceniały to także Magda i Lilka Kossakówny. Uwielbiały bób.
Bób pojawił się na bazarku. 10 zł torebka. Ugotowałam już dzisiaj i zjadłam środek nasion, a ze skórek zrobię chipsy.

Bób na choroby układu krążenia
Bób jest doskonałą alternatywą dla mięsa, a konkretnie dla białka pochodzenia zwierzęcego. W 100 g ugotowanego bobu jest aż 7,60 g białka. W związku z tym bób może się znaleźć w diecie m.in. osób cierpiących na choroby układu krążenia, które muszą ograniczyć spożycie bogatego nie tylko w białko, lecz także w niezdrowe nasycone kwasy tłuszczowe mięsa.

Ponadto bób ma niską zawartość sodu, jest bogaty w potas
oraz rozpuszczalny błonnik, który sprzyja redukcji poziomu cholesterolu we krwi, dzięki czemu reguluje ciśnienie.

Chipsy ze skórek bobu
Rozgrzej piekarnik do 175 stopni. Do głębokiej miski wrzuć skórki z bobu. Zalej łupiny oliwą i miodem. Przemieszaj. Posyp skórki z bobu papryką wędzoną, natką pietruszki i solą. Ponownie przemieszaj całość, aby każda łupina była przyprawiona. Wyłóż skórki z bobu na blaszce do pieczenia.

Bób - właściwości odżywcze i prozdrowotne bobu. Czy bób jest zdrowy i nie tuczy? Lepiej poczytać o tym na stronie, gdyż na jedno szkodzi, na drugie pomaga. U mnie też tak jest ale nie zrezygnuję z bobu!
https://fit.poradnikzdrowie.pl/diety-i-zywienie/co-jesz/czy-bob-jest-zdrowy-wlasciwosci-odzywcze-i-lecznicze-bobu-aa-XCkS-BjrJ-9EYk.html


1 lipca 2025
Poprosiłam AI o wierszyk dla mnie z okazji imienin. Poszedł w klasykę. No niech będzie. W moim wieku nie godzi się zamieszczać tutaj frywolne wierszyki. Wiersz ma małe usterki, ale trudno.

"Zatroszczyłem się o klasyczny styl, z ozdobnymi ornamentami jak z dawnych czasów – będzie pięknie pasować do uroczystego tonu Twojego wiersza. Mam nadzieję, że wywoła uśmiech i doda wyjątkowego blasku świętowaniu.
To ja dziękuję, Halino – za piękną rozmowę i zaufanie! ?
Niech ten dzień zostanie z Tobą jak nuta ulubionej melodii: ciepła, pogodna i pełna uroku. Gdyby kiedyś przyszła Ci ochota na więcej poezji, obrazów dawnych czasów albo po prostu rozmowę – wiesz, gdzie mnie znaleźć?

Wiersz jest także dla wszystkich Halin. Mam teraz uprzejmego rozmówcę i mogę poprosić go o wszystko. 



Słów kilka do mojego imienia!
Tyle lat żyjemy ze sobą w symbiozie, uczczę Cię więc dzisiaj tak, jak na to zasługujesz.  Halinko! Naszym kolorem jest niebieski. Stosowne więc dostajesz kwiatki. 
My nie mamy patronki, ale to nam jakoś nie przeszkadza. Świecimy światłem odbitym od imienia Helena, które pochodzi z języka greckiego, a oznacza blask, jasność, pochodnię. Niech więc świeci.
Nas skracają, zniekształcają, przekręcają zależnie od humoru ludzi, którzy je wymawiają i od tego jak sobie na to zapracowałyśmy. Bywamy więc mianowane wezwaniem - Halina, to oczywiste, a w wersji przymilnej to - Haluś, Hala, Halinka, Halka, Halusia, Hasia, Helinka, Haszka, Halusieńka, Halszka, Halinka, Halciuś, Lina, Halyna, Haliś, Halcia, Ahlisia, Halineczka, Halindża, Halutek, Lusia, Haliczek, Haluś, Hall, Linka, Inka, Halątko, Haś, Halisia, Haleczka, Halutka, Halinez, Halunia, Halusieneczka, Halinqa, , ale też Haśka, Halcysko, Halinisko, Halin, Halucha… Tyle tego, że może jakieś się powtarzają, ale to nie szkodzi.
My się tym nie przejmujemy, nie poddajemy się. Halina to imię, które daje nam: pewność siebie, stanowczość, zaradność, indywidualizm, sumienność. My nie lubimy, gdy ktoś komentuje nasze decyzje albo ocenia nasze postępowanie. Oj nie lubimy!
Mamy wady, ale któż ich nie ma! Trochę jesteśmy zmienne i mało przewidywalne, dajemy się ponieść emocjom, źle znosimy porażki, ale one mobilizują nas do dalszego działania. Potrafimy być wrażliwe na problemy innych i zawsze znajdujemy czas i serce dla naszych bliskich. Podobno nie zanudzamy swych rozmówców - tego taka pewna już nie jestem - ale odnajdujemy się w bardzo wielu tematach. W miłości jesteśmy wierne i czułe. Jednak obowiązki domowe nas nużą, ale przecież je wykonujemy z oddaniem.
Teraz tytułem ostrzeżenia dla wszystkich, którzy nieopatrznie chcą się związać z nami i dać się zaobrączkować. Miejcie się na baczności! Halina jest dobrą żoną i matką, ale zwłaszcza matką. Dla swych dzieci ma wiele wyrozumiałości i zawsze mogą liczyć na to, że zostaną docenione. Nieco inaczej sprawa ma się z jej mężem, który jest przez nią zazwyczaj dość surowo traktowany i raczej nie można powiedzieć, by go rozpieszczała. Ciężko musi pracować na każde dobre słowo, jakim zdecyduje się go uraczyć, choć tak naprawdę nigdy nie jest z niego do końca zadowolona i zawsze wydaje jej się, że wszystko zrobiłaby lepiej niż on.

Jakiś ograniczony typ wymyślił o nas przysłowia . Pierwszy raz w życiu je słyszę, no ale kiedyś to musiało nastąpić. Zbytnio mi się nie podobają.  
„Wystrojona niby lalka: Majtki, biustonosz i… Halka”
„ Gdy Halina łąki zrosi, rolnik w wodzie siano kosi.

Dzisiaj nie było roszenia, ubrana byłam na niebiesko-biało, a i tak do domu wróciłam w stanie skrajnego wyczerpania. Kupiłam słój do ogórków, aby nie biegać po sklepach w jeszcze większy upał, jaki nas czeka. Teraz odbieram telefony i przyjmuję życzenia. Dzisiaj zrobiłam sobie przerwę w pracy, ale zaraz zabiorę się do działania. Cały dzień nie można leniuchować. Wszystkim, którzy o mnie pamiętali, dziękuję.

czwartek, 2 lipca 2015
Zakończyłam porządkowanie strony Miłkowice. Na stronie startowej wyszła jakaś niedoróbka i nie mogłam sobie przypomnieć jakie tam było zdjęcie. Po systemie pomocowym, który też nic nie wykazał, zaskoczyłam tak, jak to niekiedy jest z krzyżówką, długo nic, a później olśnienie.
Na mojej stronie hallas.pl.tl wszystko się też „rozdziawiło”, ale tutaj to nie jest nieszczęście, wstawiłam coś tam, byle było i nie pstroszył się iv.pl. Jutro to uzupełnię bardziej dekoracyjnie. Całej strony nie będę przeglądała, najwyżej, gdy coś przypadkowo spotkam, to naprawię, a gdy nie, to niech sobie będzie. iv.pl nie będzie już mnie straszył opłatami. Nie skorzystam z usług!
Na niebie pełnia księżyca się wypełnia, niby romantycznie, ale huk do mnie z ulicy dociera taki, że głowa pęka. To z powodu reperacji, a właściwie wymiany całej nawierzchni ulicy. Co kilka sekund dzwonek ostrzegawczy dla kierowców, jakieś maszyny terkoczą i tak ma być przez miesiąc! Gdy będę niewyspana, gdyż wygląda na to, że pracować będą dzień i noc, to będzie wiadomo dlaczego staruszka jest nerwowa.
Na dodatek jest mi zimno! Siedzę przed komputerem w ciepłej bluzie dresowej. Do czego to podobne?! Lato, upały, a ja zmarznięta. Tylko do południa czuję, co to znaczy skwar.
Rankiem zrobiłam zakupy na bazarku - owoce, warzywa na obiad. Zasiadłam później w przerwie na balkonie pod parasolem, obierałam agrest i truskawki, gdyż zaczynam gromadzić zapasy na zimę!!! Dziewięć słoików dżemu już jest w gotowości zimowej. Ogórki na teraz pysznią się w wielkim słoju i w dwóch małych. Kupiłam trzy kilogramy, tak jak zalecano w ulotce załączonej do pojemnika razem ze szczypcami, i zostało mi sporo. Zakisiłam resztę w mniejszych pojemnikach. Nikt przecież nie będzie takiego dobra marnował! Kiedy my te ogórki zjemy, to nie wiem, ale będą na stanie posiadania, jak nic nie stanie na przeszkodzie w procesie kiszenia, mają być małosolne, tylko takie się liczą. Włożę wszystko do lodówki i niech ich stan małosolny się nie zmienia się w kwaśno  „kiszeniowy”. Taki jest właśnie na to sposób.
 

piątek, 3 lipca 2015
Pogoda jest zawsze jakaś, ale rzadko kiedy taka, jaka być powinna! Dzisiaj prawie 30 stopni, kto to wytrzyma. Pobiegłam rankiem zrobić zakupy i na tym się właściwie moje działanie zakończyło. Usadowiłam się później w najbardziej ocienionej części balkonu zaopatrzona w napoje chłodzące, Stefę przemieściłam w inne miejsce, parasol i fotel też, bardziej dla mnie przyjaźnie, i niby to rozwiązywałam krzyżówki, ale tak naprawdę to częściej drzemałam niż aktywizowałam mój przegrzany mózg. Teraz dopiero doszłam do siebie. Mogę zacząć gotować obiad i odkurzać. Słoneczko obecnie nagrzewa mieszkania położone od południa i zachodu, a u mnie chłodno. Do pracy umysłowej zabiorę się po 18! Mam nadzieję, że coś zdołam stworzyć, przecież na tym to polega. Wszystkim, którzy teraz muszą się piec w słońcu, składam wyrazy współczucia.
Ta baba u Chełmońskiego to ma dobrze, już upały ma za sobą!
A oto cytat na dzisiaj: W gorącym cieniu na miękkim kamieniu stojąc siedziała młoda staruszka i nic nie mówiąc odezwała się do wysokiego mężczyzny niskiego wzrostu, z dużą brodą, bez zarostu: "Oh jaki upalny mróz mamy tego lata". A było to zimą. Stały tam trzy łodzie. Jedna cała, drugiej pół, a trzeciej wcale nie było. Wsiadł do tej czwartej i utonął, ale dopłynął do brzegu bezludnej wyspy gdzie zaatakowali go biali murzyni. Uciekając, wspiął się na gruszkę, zerwał pietruszkę, posypała sie cebula, aż przyszedł właściciel tego banana i mówi: "złaź pan z tego kasztana bo to nie moja wierzba". A on dalej mieszał wapno...
Na nic więcej mnie dzisiaj nie stać!

sobota, 4 lipca 2015
„Miłość w czasach zarazy” Gabriel García Márquez. Czytam już drugi raz, na pewno, choć nie lubię czytać niczego dwa razy, nawet swoich „ótforuw”. Widocznie mam powód. O sobie nie mam prawie nic do powiedzenia, upał mi przeszkadza. No może tylko to, że moja córka poświęciła dzisiaj czas dla mamusi i pojechałyśmy do sklepu, gdzie zakupiłam garderobę w kolorze biało-niebieskim, i nawet jest zadowolona. Niezbyt drogo, to ważne! Nigdy nie byłam zwolenniczką niebieskości, ale widocznie teraz przyszedł na to czas. Potrzeba mi uduchowienia, spokoju, ładu, dynamizmu, inspiracji i kreatywności i ten kolor mi to da, wierzę w to.
Wracając do Márqueza. Przytoczę kilka najbardziej bolących mnie cytatów, widocznie takie odczucia dotykają także innych ludzi, którzy potrafią je wyartykułować. Z jednymi stwierdzeniami się zgadzam, z innymi nie, ale nie będę tego zdradzać. Gdy je chcę tutaj zamieścić, widocznie mnie poruszyły w jedną lub drugą stronę.
Człowiek nie należy do żadnej ziemi, póki nie ma w niej nikogo ze swych zmarłych.
Literatura jest najlepszą zabawką, jaką wymyślono, żeby drwić z ludzi.
Mieć kogoś, kto by mnie rozumiał – oto moja jedyna potrzeba życiowa.
Nie biegnij za szybko przez życie bo najlepsze rzeczy zdarzają się nam wtedy, gdy najmniej się ich spodziewamy.
Nie ma gorszego nieszczęścia jak umierać w samotności.
Nie płacz, że coś się skończyło, tylko uśmiechaj się, że ci się to przytrafiło.
To niewiarygodne, jak można czuć się szczęśliwą przez tyle lat, mimo tylu kłótni, tylu upierdliwości i tak naprawdę, kurwa, nie wiedzieć, czy to miłość czy nie.
Sekretem dobrej starości jest nie co innego, tylko szczery pakt z samotnością.
Ludzie, których kochamy, powinni odchodzić razem ze swoimi rzeczami.
Kobieta która już raz poszła do łóżka z mężczyzną, będzie z nim szła za każdym razem, kiedy mężczyzna zechce, o ile potrafi ją za każdym razem przekonać do tego swą czułością.
Mądrość przychodzi wtedy, kiedy nie jest nam już do niczego potrzebna.


niedziela, 5 lipca 2015
38 stopni Celsjusza! Parapet na zewnątrz tak gorący, że można by wodę podgrzewać. Zrzuciłam niebieskie szaty, gdyż obecnie jestem niebieska staruszka, można to tak rozumieć jak komu wygodniej, ubrałam się plażowo i nie wiem już, gdzie lepiej przebywać, czy na balkonie, czy w domu. Chyba jednak lepiej w domu. Wszystkim, którzy uważają, że powinnam się chłodzić w plenerze, mówię zdecydowane nie. Byle przetrwać i nie zbłękitnieć z kretesem.
Do kościoła pomknęłam we wcześniejszych godzinach rannych. Drzwi pootwierane na oścież, duszno mimo to, przecież ludzie oddychają, pocą się, a cyrkulacja powietrza wstrzymana… Wracając do domu, wstąpiłam do sklepu w celu nabycia płynnych artykułów, a później natknęłam się na sąsiadkę z mężem. Bardzo mili ludzie, gdyż mówią tylko miłe rzeczy, gdyby byli zbyt prawdomówni, byłoby gorzej. Ich uwagę zwróciła moja wyprostowana postawa! Żadna to moja zasługa, taka jestem i już, a buty na koturnie zmuszają mnie do prężenia się. Jeszcze się nie garbię, ale inne oznaki starości już mnie dopadają. 
Niebo teraz szarzeje, mgli się, wiaterek zaczyna wprawiać w ruch firanki wiernie strzegące mojego mieszkania przed niechcianymi, natrętnymi, „muszymi” gośćmi, którzy marzą o tym, aby do mnie wstąpić. Nic z tego, ale firanki falują, pogoda może się zmienić. Burza dałaby się nam we znaki, lepiej niech popada tylko deszcz, wystarczy.
Zakończę wpis cytatem zaczerpniętym z Marqueza: „Zamężne kobiety mają okres trzy razy w tygodniu.” Teraz już nie było by wymówki i dlatego wdowy wolą być same, przecież w związku cała przyjemność jest w tym, że można kogoś wyprowadzać w pole. … To z tego upału tak gadam trzy po trzy.

poniedziałek, 6 lipca 2015
U mnie w życiu to zawsze tak jest, albo mam wszystkiego nadmiar, albo niedosyt. Złośliwość losu i tyle. Ludzie też obdarowują mnie słowem lub sentymentem czasem na wyrost, a później milkną na wieki, niekiedy dosłownie. Z zaświatów to już lepiej nich się nie odzywają, nie lubię tego.
Dobra materialne też jakoś nierówno się rozkładają. Ogórków małosolnych mam teraz tyle, że sama mam już ich dosyć i usilnie wciskam zaprzyjaźnionej rodzinnie osobie, gdyż ogórki  budzą obecnie mój podziw, ale nie apetyt. Czasu natomiast mi brakuje, staram się jakoś wszystko zorganizować, ale to nie takie proste. Nie wiem ile mam życiowych lat  i jak wszystko rozłożyć, aby się nie męczyć, ale mimo wszystko zdążyć. Zbyt długie siedzenie przy komputerze nie sprzyja mojej sprawności intelektualnej.
Reklam na stronie nie mam wcale! Taka sytuacja jest możliwa dzięki mojej "oprawie technicznej", która czuwa nad tym. Może się to jednak na mnie zemścić, gdyż właścicielowi strony może się to nie podobać. Kiedy po sformatowaniu komputera weszłam na swoją stronę, to załamałam ręce z przerażenia, wszystko migotało jak w kalejdoskopie. Żalącym się osobom na taki stan rzeczy doradzam programy likwidujące reklamy, ale to już ich wybór. Ja na tym też niekiedy tracę, gdyż na niektóre strony nie mogę wejść bez wyłączenia programu antyreklamowego, ale trudno. Mnie migotanie nie rajcuje.  Sami zobaczcie na zdjęciu zrzutu ekranu, u mnie jest czysto.
Lata stanowczo zbyt szybko logują się na moją stronę wieku, a pieniądze już nie. W perspektywie mam jednak dodatek zdrowotny z racji wieku, ale muszę jeszcze trochę poczekać, muszę ukończyć 75 lat. Trochę grosza wpadnie, byle chorób nie przybyło, one lubią połykać wszelkie nadwyżki finansowe.
I tak bym mogła snuć te wywody, ale to niczemu ani nikomu nie służy. Jeszcze bym komuś się naraziła, a na tym zupełnie mi nie zależy.

środa, 8 lipca 2015
Pogoda zmienną jest! Popadało w nocy, to dobrze, chłodniej zrobiło się, to jeszcze lepiej, na południu były burze, a to już bardzo źle. Umówiłam się na dzisiaj tutaj z chłopcem z południa i go nie ma. To ani chybi powód zawirowań atmosferycznych. Tylko to może być powodem jego nieobecności. Przecież w tym wieku już się nikogo nie wystawia do wiatru. Tak myślę.
Mam kłopoty z zainstalowaniem programu do składania książki do druku, a to w tej dziedzinie specjalista nad specjalistami. Word mnie już rozwścieklił, tam chyba nie można robić tego, co dla mnie jest istotne. Albo umiejętności więcej trzeba, albo to nie jest program dostosowany do takich działań. To drugie jest bardziej prawdopodobne. In Design musi otworzyć przede mną swoje podwoje, ale jest „zaderka” i trzeba ją usunąć. Czasu nie mam zbyt wiele, gdyż dzisiaj idę do lekarza, a sprawa jest nagląca. Niech pogoda się już ustabilizuje! To jest dowód na to, że czynniki atmosferyczne mają istotny wpływ na życie człowieka!
Wczoraj nie mogłam nawet nic napisać, gdyż musiałam podszyć maszynowo podrzucone mi spodnie. Materiał był jakiś dziwny i moja maszyna się buntowała. Co ja się do niej nie „naprzymilałam”, a to założyłam igiełkę bardziej cienką, a to zwiększyłam nacisk, zmniejszyłam luzik w nitce, a ona nie reagowała. Bezduszna istota! Dopiero radę dały sobie z nią inne nici, a czas uciekał. Zajęło mi to sporo czasu. Roboty na kilka minut, a przygotowań wiele. Popołudnie przemknęło niepostrzeżenie i moja praca archiwistki i dokumentalistki popadła w stan stagnacji.
Ale, uwaga! Wczoraj pochwalono moje ogórki małosolne! Zyskały uznanie u specjalisty i znawcy w tej dziedzinie. Jestem dumna z tej racji, gdyż lata całe tym się nie zajmowałam, a teraz proszę, chwalą mnie. W życiu już tak jest, gdy nie ma kto za ciebie coś zrobić, robisz sama i odkrywasz, że umiesz też to zrobić nie gorzej niż ktoś, kto się pysznił tymi umiejętnościami całe lata. Z pierogami też tak było, teraz mój wnuk mnie chwali, z czego bardzo się cieszę. Obecnie moje szczęście jest w Madrycie. Przez tydzień będzie doskonalił hiszpański. Takie w każdym razie jest założenie systemu edukacyjnego szkoły. Oby tylko szczęśliwie wrócił.

piątek, 10 lipca 2015
Od rana byłam na badaniach w przychodni. Jak zwykle nic nie wykazały, ale ja się czuję coraz gorzej. Tak boli mnie głowa, że nie wiem już co mam robić. Wzięłam właśnie aspirynę i trochę wróciłam do formy.
W drodze powrotnej do domu, a godzina była bardzo wczesna, wstąpiłam na bazarek, gdzie sprzedawcy już byli na posterunku. Towar świeżutki, niewygrzany na słońcu, kupiłam więc czerwone i czarne porzeczki i cały czas, robiąc sobie przerwy aby nie dostać nerwowych drgawek, obieram umyte i obsuszone bombeczki witaminy C. Praca to żmudna i trudna, gdyż szypułki są związane silnie z owocem, a gdy nie, to jeszcze gorzej, odrywanie pojedynczych ogonków jest jeszcze bardziej uciążliwe, ale gdy zimą wyjmuję zamrożone owoce, przekładam ciasto, wtedy jest dopiero widoczny efekt i smak. Zimą zupełnie inaczej smakują, człowiek jest wtedy spragniony takich letnich rarytasów. Nie są to takie ilości porzeczek jak drzewiej bywało, gdy był swój ogród, ale zawsze wysiłku potrzeba aby obrać te nieszczęsne szypułki. Jestem w połowie pracy, niedługo będzie finał i zabiorę się za prof. Kostrzewskiego dostosowując jego prace archeologiczne  do potrzeb własnych.
Siedząc w przychodni w oczekiwaniu na swoją kolej, trochę pogadałam z pilotem, oficerem lotnictwa, wychowankiem Dęblina. Mam chyba słabość do lotników! Oni coś w sobie mają. To zupełnie inna twarz, odmienna od przeciętnych, a jaki przystojny facet! Z takim warto pogadać. Mundur trzyma co prawda w szafie, ma być w nim pochowany, trudno przecież aby przychodził w nim do przychodni. Roztrząsaliśmy  sprawę zestrzelonego samolotu niedaleko Miłkowic. Mam obsesję na tym punkcie. Nie mogę do tej pory tego zrozumieć, jak można potępiać pilota, który zdołał uciec z miejsca katastrofy, a niby co miał zrobić, przecież jego kolega i tak nie żył. Co by komu pomogło to, że zostałby razem z tym, który zginął?! Honor, honorem , ale przecież życie ratować trzeba. To było w pierwszych dniach wojny i wtedy jeszcze Niemcy doceniali widocznie bohaterstwo Polaków, lub mieli szacunek dla żołnierza, gdyż zawinęli ciało pilota w płachtę brezentową i pochowali obok samolotu. Później jego ciało przeniesiono na cmentarz w Miłkowicach.
I tak to wszystko się splata,  byle dotrwać na posterunku do następnego lata. Mam jakieś niejasne przeczucie, że coś mi w moich planach przeszkodzi. Nie wiem dokładnie o co chodzi, ale coś jest na rzeczy...
 
niedziela, 12 lipca 2015
Powiedziano do mnie – Biedna ty, ciągle tylko przy komputerze, życia szkoda! Jak zwykle prawda przeplata się z nieprawdą, gdyż: - siedzę przy komputerze, ale zawsze mam zrobione to co trzeba, życia to mi raczej nie szkoda, gdyż mam nadzieję, że to co zrobię przysłuży się się społeczności, obym tylko zdążyła. Nie wiem, czy lepiej spożytkowałabym czas oglądając telewizję czy przechadzając się w prawo czy w lewo. To też nie jest tak, że nie oglądam telewizji, trochę oglądam, na spacery też chodzę, ale zdecydowanie zbyt mało. Nie lubię chodzić bez celu i już. Kto lubi, niech chodzi, kto lubi telewizję niech ogląda, kto lubi podróżować i ma za co, niech rusza w świat. Dla mnie zostanie to, co ja uznam za priorytet. Zdaję sobie sprawę, że może przyjść czas, gdy jedyną rozrywką będzie wyglądanie przez okno, ale raczej zza firanek, gdyż źle bym się z tym czuła. Kto jest na etapie wyglądania, niech wygląda, może już nogi nie chcą go nosić.
Ostatnie dwa dni wędrowałam jak Pyza po polskich uliczkach, a jak już kroczyłam, niekiedy nawet w strugach deszczu, to rozglądałam się, aby nuda mnie nie zjadła. Najłatwiej było patrzeć w oczy kierowców jadących z naprzeciwka. Młodzi się uśmiechali, najczęściej do siedzących obok dziewczyn, ale kierowcy starsi, albo bardzo starsi, nawet jak obok siedziała towarzyszka, miny mieli skwaszone i i widać było na ich twarzach wewnętrzne znudzenie, a nawet zniecierpliwienie. Tak, jakby jazda samochodem była dla nich smutną koniecznością wymuszoną przez rodzinę. Rzuciła mi się jeszcze w oczy bladość twarzy starszych mężczyzn, nie mówię, że wszystkich, ale zdarzało się to często. Nie wiem o co chodzi, ale oni są tacy, jakby krew uciekała im z twarzy. Może to objaw jakiegoś schorzenia, a może skutek zbyt rzadkiego przebywania na słońcu. Lato może wyrówna braki.
Ja jednak zdecydowanie wędrowałam, pod słońce i za słońcem, niech mi wystarczy na tydzień, gdyż nie mam zamiaru się ociągać z podjętym zadaniem i przechadzki ograniczę. Na dodatek jeszcze bateria przy zlewozmywaku dzisiaj tryskała jak fontanna, trzeba było kupić nową i założyć. Życie jak zwykle pcha się ze swoimi niespodziankami, jakby codzienności nie było dosyć.
 
poniedziałek, 13 lipca 2015
Jestem otumaniona nowymi środkami leczącymi zmiany reumatyczne. Nie lubię się żalić, ale ja jestem do niczego niezdolna, niby funkcjonuję, ale co to za życie. Grozi mi interwencja chirurgiczna, na którą się w żadnym wypadku nie zgodzę. Pozostają więc inne metody działania. Na zabiegi rehabilitacyjne załapałam się dopiero w listopadzie. Teraz robię okłady borowinowe w domu. Trochę pomaga. Daje to szansę na lepsze, bardziej komfortowe życie, bo bez rwącego bólu, ale nie daje możliwości działania. Mam nadzieję, że się wszystko ustabilizuje, na świecie też, gdyż mnie to wszystko męczy.
Oglądam dziennik i sama już nie wiem co o tym wszystkim myśleć, Europa 17 godzin debatuje, a Grecy bawią się w restauracjach! Takie migawki pokazano. To tak wygląda kryzys? Pewien znajomy pan podsumował wszystko jednym zdaniem – Gdy ktoś pożycza komuś pieniądze, to on musi się martwić o to, aby je odzyskać! Coś mi się wydaje, że to właśnie tak wygląda. Podczas szczytu w Brukseli podobno rząd grecki musiał przyjąć "upokarzające" warunki. Gdyby mądrzej rządził, do takiego stanu nie musiało by dojść - trzynastki, czternastki, ulgi i nie wiadomo co tam jeszcze i wszystko na kredyt. Każdy by tak chciał, lekko – łatwo - przyjemnie, a potem płacz. A najgorsze w tym wszystkim jest to, że płaczą najbiedniejsi.
 
wtorek, 14 lipca 2015
„Życie jest złożone z wyborów. To jest TWOJE życie. Wybieraj świadomie, wybieraj mądrze, wybieraj szczerze. Wybierz szczęście.” Taką mądrość przeczytałam dzisiaj w artykule dotyczącym starości. Zgadzam się tylko z dwoma pierwszymi zdaniami, dalsze wydają mi się dziwne. Gdybym była na tyle przewidująca, aby wiedzieć co przyniesie mój wybór, to bym wybrała, problem jest w tym, że niby wybór jest mądry, ale przynosi opłakane skutki! Trzeba swoje przeżyć i koniec. Artykuł jednak warto przeczytać viralowo.pl/artykul/14367-5-rzeczy-ktore-musisz-zrobic-p.html
Dzisiaj mam trochę więcej energii i staram się ją mądrze spożytkować, dokonuję więc wyborów, ale czy one są dobre? Może lepiej by było abym zaległa na kanapie z książką, a wszystkie inne sprawy zostawiłabym swojemu losowi, tylko nie wiem kto zrobiłby pranie, posprzątał, nakarmił mnie?! Taka alternatywa nie wydaje mi się najmądrzejsza. Przyjemna owszem, ale mądra, no nie wiem…
Takich wyborów dokonujemy co dnia wiele, nie będę mówiła już o tym moim „wyleniałym” koncie, które od połowy miesiąca jest tak nikłe, że ledwie dostrzegalne, a przecież dokonywałam wyborów!!! Przeżyć jednak trzeba, chcąc dokonywać dalszych mądrych wyborów w dalszym życiu. Ciekawa jestem, czy nastąpi taki dzień, że powiem – to był naprawdę mądry wybór. Zastanawiałam się w niedzielę nad swoimi wyborami, pożyteczne to one są, przydatne też, ale jakim kosztem zrealizowane... Ja aspiracje to owszem mam, ale realizacja jest bolesna.
Myślę o pewnej pani, przesympatycznej, eleganckiej, mądrej, która przybyła do naszego miasta poszukiwać szczęścia. Wybrała i chyba się nie udało. Przy naszym ostatnim spotkaniu powiedziała, że mnie nigdy nie zapomni, ja też zachowam ją w pamięci. Była naprawdę dobrym człowiekiem. Czułam już, że jej pobyt tutaj dobiega końca. Nie znam szczegółów i nie wiem co się nie ułożyło, ale takie późne związki najczęściej bywają trudne.
Dopasowywanie się w tym wieku, gdy namiętności słabną, a bagaż doświadczeń staje się coraz bardziej pojemny, przyzwyczajenia, wydawanie  pieniędzy, dzieci moje dzieci twoje, to wszystko jest trudne do uładzenia. Mnie już nikt nie skusi, niczym, nawet kilkutysięczną emeryturą. Lubię spokój i nawet kiedy samotność mi dokucza, doceniam wartość tego, że nie muszę z nikim dzielić swoich dni, które mi pozostały. Tak naprawdę to są szczęśliwe dni mojego życia.

czwartek, 16 lipca 2015
Chciałabym w ciepłych promieniach słońca iść polną drogą, moczyć stopy w rannej rosie, słuchać szczebiotu ptaków i kłaniać się łanom zboża skąpanych w ciepłych barwach brzasku… Nie idę, siedzę w domu słuchając z jednej strony ostrego wiercenia remontowych świdrów, a z drugiej hałasu koszonych trawników lejących wonie trawy przenikające do mieszkań, jako łzy rozpaczy, rozsyłane na wszystkie strony świata.
Mam dosyć, zamykam kram i wychodzę w spiekotę ulic, asfaltowe rozdroża, bazarowe handelki. Każdy ma to, na co sobie zasłużył.
O! Ucichło wszystko, cud spokojnego bycia się spełnił! Jednak pójdę, niech mieszkanie cieni się w zastawkach żaluzji, nie dopuszczą one upału, a ja załatwię wszystko, co należy. Dzisiaj zajrzę do biblioteki, zobaczymy co przyniosę aby zapełnić i ubogacić późne wieczory. Czytam zdecydowanie najwięcej przed snem, tak to już mam od lat i chyba nic tego nie zmieni. Dzionek wykorzystam dzisiaj na archiwalia. Palce zdecydowanie się uelastyczniły, jakoś już mają na tyle sprawności, że klawiatura nie stawia im oporu.
Pożegnam się dzisiaj z Márquezem, tym starym realistycznym magikiem, który chyba pisał o swoich przygodach i doznaniach w okresie, kiedy starość zaczęła już boleć. Oto cytat.
„Zaczęli się kochać spokojną, zdrową miłością steranych staruszków i ta miłosna noc miała im zapaść w pamięć jako najlepsze wspomnienie owej lunatycznej podróży… Zdążyli już razem tyle przeżyć, żeby pojąć, że miłość jest miłością o każdej porze i w każdym miejscu, ale im bliżej śmierci, tym bardziej jest intensywna.”
Miło było z Tobą pisarzu, ale teraz spocznij na bibliotecznej półce, gdyż nie mogę już dłużej  słuchać  magicznym uchem wyobraźni chrzęstu kości kochanków…  Przeżli to, co im przypisaała twoja wyobraźnia. Adie. 
 
sobota, 18 lipca 2015
Żar się z nieba leje, moje serce mdleje! I tak podobno do końca lipca. Jak to się przetrzyma, nie wiem. Rankiem wyszłam z domu aby uniknąć spiekoty, ale nie udało się. Ubrana zwiewnie i powiewnie, myślałam, że uniknę najgorszego. Człowiek musi się ruszać, spacerować, pracować. Okrążyłam jeziorko z cienistej strony, ale słonecznej nie dało się uniknąć. Zboczyłam z toru i w zbawczym cieniu drzew, zahaczyłam o bazar. Jak już tutaj się znalazłam, szkoda było marnować okazję. Zakupiłam owoce, sezonowe brzoskwinie i sezonowe wiśnie, pierwsze skusiły mnie ceną, a drugie mają podobno wybawić mnie od bezsenności. Wróciłam do domu w stanie wskazującym, mokra jak wystraszona mysz. Odziana w skąpy domowy strój wydrylowałam wiśnie i część spożyłam z jogurtem. Dobre to to nie było, ale zjadliwe, i zasnęłam jak zaklęta królewna. Nie na balkonie, gdyż akurat burza zawładnęła przestworzami, ale w domciu, na tapczanie. Wiśnie widocznie zadziałały, gdyż spałam parę godzin. Masakra! Noc będzie radosna…
Czułam się podle. Obiad odpoczywał w lodówce, a ja zrobiłam sobie antystresowe danie - kluski z serem, jogurtem i cukrem. Zdecydowanie mi się poprawiło. Poszłam za ciosem i upiekłam z resztą wiśni ciasto. I tak gorąco i tak, a chociaż osłodzę sobie życie. Choruszka jestem i muszę sobie robić przyjemności. Jakie to ładne słowo – choruszka. Pamiętam jak dzieci były małe, używałam je często, bo i choroby , a niekiedy nawet niby choroby, składały dzieciątko do łóżka i wtedy taką małą choruszkę przytulałam i trzymałam za rączkę. To było prawdziwe życie, czuł się człowiek potrzebny, zapracowany i szczęśliwy. Teraz życie się kurczy, uwolnione od skondensowanych prac, i od wad, ma się już doświadczenie, ale szczęście jest takie jakieś mgliste.
Ciasto upiekłam, gdyż moja ascetyczna postawa żywieniowa wykluczająca słodycze, nie zdała się na wiele. Już cieszyłam się, że kilogramów ubywa, ale to była iluzja. Sprzątając łazienkę dobrałam się też do wagi i widocznie przesunęłam ściereczką kółko… Kiedy ustawiłam ją jak należy, kilogramy wróciły. Dlaczego mam się więc katować. Jem słodycze, kilogramy są, nie jem, też jakoś ich nie ubywa. Ciasto już stygnie, zaraz sobie zaaplikuję odpowiednią dawkę.
 
poniedziałek, 20 lipca 2015
Sorry taki mamy klimat, rzekła pewna pani, która za byle jakie pieniądze nie lubi pracować, i ma rację. Klimat mamy jaki mamy i pieniądze też mamy takie, jakie zdołamy wypracować. Huragany zawsze nas nawiedzały, oczywiście nie każdy region był nimi dotknięty, ale każdy z nas chociaż raz chyba coś takiego w życiu widział i doświadczył.
Wczoraj nad Polską przetoczyły się burze, u nas na szczęście tylko burza, ale Poznań ucierpiał bardziej, powiało tam silniej. Łamały się drzewa jak zapałki. I właśnie drzewa mnie poruszyły. Ja bardzo lubię las, wręcz uwielbiam, a szczególnie w okresie grzybobrania. Tam wysokie drzewa są na swoim miejscu. W miastach powinny róść w parkach, tak uważam. Ulice obsadzone potężnymi topolami, akacjami, dębami, klonami to chyba brak wyobraźni włodarzy miasta, a szczególnie ludzi odpowiedzialnych za miejską zieleń. Takie drzewa dają dużo cienia, ja zawsze chodzę cienistą stroną ulicy, ale bezpieczne to naprawdę nie są. Duże, potężne drzewa, mimo że piękne, powinny zniknąć z ulic miast.
Kiedyś oburzałam się, że wycięto piękną topolową aleję, w mieście w którym onegdaj mieszkałam, ale po przemyśleniu doszłam do wniosku, że racja była po stronie wycinających. Takie drzewa mają płytki system korzeniowy i silne wiatry mogą je wyrwać z korzeniami, a silnie ukorzenione po prostu złamać w pół. Dla miast nadają się małe drzewa, żywopłoty ładnie uformowane, one nie ulegną zniszczeniu, a nawet jakby, nie zrobią wielu szkód.
Miasto B. też nie uniknęło wodnej klęski. Zalało centrum handlowe i niżej położone dzielnice miasta. Ja na szczęście mieszkam na wysoczyźnie i tego rodzaju plaga mnie raczej nie dotknie, no chyba, że byłby potop. Wyglądałam wczoraj przez okno i ławice deszczu, jakie spadały z nieba, robiły naprawdę wrażenie. Woda to jest naprawdę żywioł nie do opanowania. Dzisiaj w nocy koło Uniejowa spadł grad wielkości gołębich jaj, jak podali w Jedynce. Dostać się w takie gradobicie, och! Nie wiadomo, co dzisiejszy dzień przyniesie, ale lepiej, aby było spokojnie. Ja na wszelki wypadek rano załatwię, co mam do załatwienia. Tak będzie bezpieczniej.
 
wtorek, 21 lipca 2015
Zrobiło się spokojnej, ciepło, parno, ale bez rozsłonecznienia, jak do tej pory. Da się oddychać. Czas popatrzeć na układy polityczne, a to zerkanie nie jest łatwe. Współczuję ludziom zaangażowanym w takie sprawy. Wiem, wiem, profity takie i siakie, ale to wieczne zaglądanie do cudzego życia dziennikarzy mnie trochę denerwuje, sami politycy także.
Dlaczego PO rozsypało ten wór z podarunkami to zupełnie nie rozumiem, jak nie ma pieniędzy, to nie ma i już, a teraz jakoś się znajdują. Jasne, trochę złapali oddechu w związku z ulgami unijnymi… PO przecież zostanie, ale dlaczego znowu u władzy? To nie byłoby dobrze. Zboczyli z toru, niech więc za to zapłacą.  Lewica też niech się w końcu zewrze, bo mogą wypaść z kursu. Najbardziej denerwuje mnie fakt, że bycie posłem stało się dla niektórych dożywotnią posadą. Jedna, no najwyżej dwie kadencje i do normalnego życia, a nie wycierać sejmowe stołki całe lata.
Beata Szydło zaczyna już sobie zbyt wiele pozwalać, to nie jest włąściwy poziom rozmów. Ona będzie udzielała premier reprymendy i mówiła co ma robić! Kiedy kataklizmy przewaliły się przez całą Polskę, postawiła Ewie Kopacz zarzut, ze nie była tam, gdzie były zniszczenia. Przecież nikt się nie rozdwoi, a zresztą co premier pomoże, że przyjedzie oglądać pozrywane dachy?! Potrzebne są pieniądze i konkretna pomoc ludzi, którzy pomogą przy usuwaniu zniszczeń, premier niech zajmie się koordynowaniem prac rządu i wojewodów. To nie było przemyślane działanie. Albo doradzanie premier, aby wróciła do swojej pracy lekarza… Chciało by się powiedzieć, pani Beato, proszę wrócić do muzeum i zająć się zbiorami albo zabrać się za badanie kultury ludowej. W końcu pani jest etnografem. Człowiek powinien wiedzieć, co mówi i kiedy.
Poczekamy na rządy pani Beaty i zobaczymy jak to będzie wyglądało. Gadać i obiecywać jest łatwo, jednak ponieść odpowiedzialność za swoje słowa jest  już o wiele trudniej. Każdy z nas ma też takie problemy, ale tutaj kontekst działań jest szerszy.

 środa, 22 lipca 2015
Każde stworzenie na tej ziemi ma zawsze w życiu wybór! Może coś zrobić albo nie, w każdym wyborze może być dobrze albo źle. Patrzę na to śliczne zdjęcie i zastanawiam się jak postąpi kot rudas, a jak płowy gołąb.

Kot siedzi spokojnie i obserwuje gołębia, gołąb się waha, odchyla nieco do tyłu. Gzyms jest na dużej chyba wysokości. Kot może skoczyć, może mu się nawet uda usidlić gołębia, ale ryzyko jest wielkie, może spaść i nawet to, że zawsze spada na cztery łapy, zbytnio mu nie pomoże. Czy zaryzykuje, tego nie można przewidzieć.
Gołąb się zastanawia, odfrunąć czy zostać? W każdej chwili przecież może odlecieć, ale ciekawość pcha go w stronę kota. Czy coś zyska, gdy zostanie, nie, dla niego nie ma zysków. Może tylko wypełnia wolę nieba, zobaczyć kota i umrzeć. A może ma gdzieś blisko gniazdo i chce odpędzić kota, aby chronić rodzinę?! Możemy się tylko tego domyślać. Gdyby tak było, kot powinien się mieć na baczności. Tak czy tak, kot miał jakiś zamysł, że tutaj przylazł, ale kto tam zrozumie kota.
Mogłabym snuć zważania, ale wszystko i tak sprowadza się do wyboru dwóch przypadkowo spotkanych, a może niekoniecznie, „zapasników”.
Dzisiaj prezydent Komorowski podpisał ustawę o in vitro. Jestem za i dziękuję głowie państwa za odwagę. Ta sprawa powinna być w końcu uregulowana. Przecież każdy ma wybór, chcesz skorzystaj, nie to nie. To sprawa twojego sumienia. Myślę że pragnienie posiadania potomstwa w człowieku jest tak silne, że wszystkie opory są do pokonania. Nie może być tak, że starzy ludzie, albo tacy co nigdy nie będą mieć dzieci, gdyż dokonali takiego wyboru w życiu, będą decydować o losie innych ludzi.
Sprawa niszczenia zarodków. Tutaj walka o zarodki, a to, że giną tysiące ludzi na świecie z głodu, jakoś nie porusza tak sumień. A ci, którzy idą na wojnę i giną w imię wiary, to jest w porządku?! Dobrze, że ustawa jest teraz podpisana, gdyż jak PiS dojdzie do władzy wrócimy do średniowiecza, jak nic.
W któryś dzień w czasie dyskusji w radio PiK zgłosił się obywatel, który opowiedział się za in vitro, a sprawę zarodków skomentował przewrotnie – To, że taki zarodek zginie, to dla niego wielka łaska, gdyż odejdzie z tego świata bez grzechu, co niechybnie czeka wszystkich, którzy zostaną powołani do życia.
 Ja grzeszna jestem, mimo, że się staram jak mogę, aby nie zbaczać z drogi dającej odkupienie win.

czwartek, 23 lipca 2015
Kupiłam cieciorkę i jakoś mi się nie składało, aby zużyć ją do obiadu. Wczoraj w ramach końcowo-miesięcznych „wymiatań” szafek wzięłam ją pod lupę. Zamoczyłam na noc, dzisiaj ugotowałam, lekko ostudziłam po odcedzeniu i blenderem doprowadziłam do stanu humusu. Doprawiłam czosnkiem, kilka ząbków, oliwą, solą, pieprzem, pieprzem ziołowym, więcej ziół nie dodawałam, aby nie zabić smaku, i wyszła doskonała pasta do chleba. Koszt prawie żaden, jedzenia pod dostatkiem, i jakie smaczne! Smakiem różni się od naszego grochu, taka bardziej delikatna i jakby taka orzechowa. Spałaszowałam już dwie kromki pszennej bułki z tym przysmakiem i muszę brać się w garść, aby jeszcze nie przespacerować się do kuchni. Cieciorka ma duże walory smakowe, zdrowotne i naprawdę warto jej poświęcić nieco uwagi, zachęcam, szczególnie przed pierwszym…
Cieciorka ma zastosowanie w przypadku:

bólów głowy oraz gardła,
niedoborów witamin i minerałów (podnosi odporność organizmu),
wypadania włosów i łamliwości paznokci (zawiera dużo cynku),
podwyższonego poziomu we krwi cholesterolu,
a nawet – leczenia cukrzycy (ze względu na dużą zawartość błonnika, pomocnego w przypadku wrażliwości na insulinę).
oraz gdy do doskwiera głód, syci.
 
piątek, 24 lipca 2015
Ja mogę pracować, ale nie lubię, gdy wkrada się monotonia. Z gotowaniem dokładnie też tak jest. Ciągle te same potrawy, ile jeszcze można. Zawsze pytam domowników, jakie mają życzenia, spełniam je, ale trzech wersji na jeden obiad nie przyjmowałam i nie przyjmę. Realizuję zamówienia w kolejności, stołownicy niech się dogadają co ma być w który dzień. Teraz przy stole tylko dwie osoby, w tym ja, nikt na szczęście nie kręci nosem, gdyż inaczej odmówiłabym prowadzenia garkuchni. Ma to dobre strony, gdyż nie wiem czy chciałoby mi się dla siebie samej gotować... 
Dzisiaj na obiad przygotowałam lekko zmodyfikowaną musakę. Cukinia obrana, pokrojona w plastry, posolona, przełożona wcześniej ugotowanym ciemnym ryżem, posypana natką, zalana rozbełtanymi z mlekiem jajkami i zapieczona. Nie zasypywałam ziołami, aby nie popsuć smaku. Do popicia jak zwykle maślanka i obiad w sam raz na upały. 
 Wczoraj dostałam wielgachną torbę z papierówkami. Do jedzenia to one jeszcze się nie nadają, na przetwory za kwaśne, więc musiałam je jakoś zagospodarować. Obrałam, ugotowałam gar kompotu, zrobiłam także mus z kawałkami jabłek i upiekłam szarlotkę. Wszystko przygotowałam i kolejno wkładałam do piecyka. Okna pootwierałam na przestrzał, a sama wyniosłam się na balkon. Tam chłodniej, ale huk z remontowanej ulicy w dalszym ciągu nie ustaje. To było jednak lepsze od gorąca, jakie biło z kuchni. Rozwiązałam dwie jolki, w tym czasie potrawy doszły jak należy, a jutro w nagrodę mam zamiar wybrać się na grzyby, jak aura nie pomiesza mi szyków. Wezwanie do znajomych! Kochani, „uciekły” mi adresy, nie mogę napisać, a tęsknica mną targa. Napiszcie. Szczególny apel kieruję do Halinki z Sieradza. Odezwij się, gdyż omotuje mnie jakiś niepokój, bawisz na wakacjach czy co??? 
Storczyk, który przypomina mi perkusistkę niech da znak. 

sobota, 25 lipca 2015
Ludzie, z którymi spotykamy w życiu, jesteśmy, dzielą się na:
rodzinę - jest najważniejsza, ale to nie znaczy że wszystkich jednakowo kochamy, potrzebujemy
przyjaciół – sz
częśliwi, którzy takie osoby mają wokół siebie
znajomych – ci przyc
hodzą i odchodzą, najkrócej mówiąc bywają
nieodzownych – to ci, bez których nie można sobie nawet wyobrazić życia
Wszystkich nas czeka ten sam los, znikniemy kiedyś i nie 
będziemy już nieodzowni. Tylu już ludzi pożegnałam, że jak teraz ktoś dłużej się nie odzywa, jestem przerażona, że to znowu pożegnanie.

Dzisiaj orchidea jako gołąbek pokoju…



niedziela, 26 lipca 2015

Ranek popłakiwał żałośnie, lejąc deszczowe łzy, ale po południu pogoda zmieniła się na korzyść. Już od wczoraj planowałam wyjście do lasu. Udało się, słońce zdobyło przewagę i las stanął dla mnie otworem. W głębi duszy liczyłam, że chociaż nazbieram kurek. Okrasa kusił dzisiaj duszonymi kurkami z suszonymi pomidorami, cebulką i kopytkami. Te akurat dzisiaj zrobiłam na obiad i byłyby jak znalazł. Już poświęciłabym te parę złotych na pomidory, ale dziesięć złotych za pojemniczek kurek - nie dam! Nie wiem jak to się dzieje, że na bazarku mają całe skrzynki tego rarytasu, a dla mnie nie było w całym lesie nawet jednej, Jedyne grzyby, jakie spotkałam, to czerwonka i takie coś, co na pewno nie było kurką. Przecież nie wezmę, co mi się trafi, aż tak, to nie...
         
Smutek by mnie ogarnął, gdyby nie to, że las był taki piękny, koił i kołysał zmęczoną staruszkę. Miałam do wyboru, wczoraj koncert albo dzisiaj las i wybrałam oczywiście las. 
 
Lubię takie przechadzki i nawet, gdy zbiory są zerowe, to i tak se
rce rozpiera radość. Płuca przewentylowane, zatoki ukojone i ja trochę zmęczona, ale szczęśliwa.
Storczyk jak usta, więc całuski od staruszki. 


wtorek, 28 lipca 2015
Wczoraj nie mogłam pisać, gdyż przez własną uprzejmość, odcedziłam sobie na lewą dłoń kluski!!! Pobiegłam do kuchni w okularach, a te zaparowawszy w czasie tej prozaicznej czynności, uczyniły mnie niewidomą. Oblałam rękę podtrzymującą durszlak. Natychmiast wszystko upuściłam do zlewu, co tam kluski, ręce są chyba ważniejsze. Chłodziłam bez przerwy w zimnej wodzie, później nieustannie wyjmowałam zamrożone w pudełkach porzeczki i maliny i przykładałam do rozpalonych palców. Bolało, ale pomogło. Nie porobiły się pęcherze, no prawie i dzisiaj ręka już w miarę sprawna. Nie mówię ładna, tylko mówię sprawna. Trochę gubię litery w czasie pisania, ale przecież to można skorygować…
Zaczęłam serię odwiedzin lekarzy. Terminy wyznaczone na dwa miesiące. Niech mi się przyglądają. Na pierwszy ogień poszedł dzisiaj otolaryngolog. Starsza pani, znająca życie, powiedziała coś, co mnie rozbawiło i trochę podniosło na duchu.
- Starość niesie ze sobą różne schorzenia, brak hormonów, osłabienie i zużycie organizmu, dają dolegliwości, z którymi pani się zgłasza. Ja też to mam. Trzeba nauczyć się z tym żyć.
I racja! Nie zapisała mi antybiotyków, jak wszyscy poprzednicy, dała mi skierowanie na badania komputerowe mojej głowisi i mamy najpierw wykluczyć wszystko, czego nie ma, a zacząć leczyć to, co jest do ewentualnego naprawienia. Gdzie i kiedy takie badanie mi zrobią jeszcze nie wiem, jutro się tym zajmę, gdyż jak na jeden dzień, to zbyt wiele zadań dla staruszki.
Zupełnie przez przypadek odkryłam kilka dni temu serial „Wspaniałe stulecie”, tam to się dopiero dzieje, jakie emocje, intrygi, miłości, szachrajstwa, porwania. Jestem zmuszona to oglądać, gdyż w TV same powtórzenia, a ja nie lubię filmów oglądanych po raz wtóry. Storczyk na kształt sułtańskich nakryć głowy.

środa, 29 lipca 2015
Serdecznie dziękuję wszystkim, którzy się o mnie martwią. Doceniam troskę i dobre serce. Wiem, że chcecie dla mnie jak najlepiej. Problem w tym, że ja jestem osobą, która wie, czego chce. Będę więc robiła to, na co będę miała ochotę. Podzieliłam swój czas według mojego zamysłu i trzymam się harmonogramu. Nie jest to forma uzależnienia, tylko ładu wewnętrznego. Jak Bóg pozwoli, dopnę swego. Niekiedy Opatrzność ma swoje zamiary i trzeba się z tym pogodzić, to też już wiem, gdyż niejedno w życiu przeżyłam.
Na lekturę też mam czas. Obecnie zbratałam się z Williamem Saroyanem, pisarzem amerykańsko-ormiańskiego pochodzenia. Bardzo mi przypadł do gustu. „Pewnego dnia o zmierzchy świata” trafiło do mojego serca. Oto fragment odnoszący się do dzisiejszego mojego wpisu. „… w jesieni życia prędzej czy później przychodzi chwila, kiedy człowiek chce tylko wyciągnąć się na łóżku i zamknąć oczy.” Ja też chcę resztę mojego życia przeżyć w zgodzie z sobą, może właśnie w ciszy, bo tak właśnie mi się podoba. A to, że inni mają z tym problem i chcą mnie na siłę wdrożyć do swojego modelu życia, to już ich sprawa.

Dzisiejszy storczyk to kwietne duszki. Wygląda jednak na to, że płeć jest nadmiernie wyeksponowana.  Czyżby w kwietnym świecie nie obowiązywały żadne nakazy obyczajowe. Słów już nie ma na to, co natura wyprawia!



czwartek, 30 lipca 2015

Poznajecie tę panią? Chyba tak, to Joan Collins. Liczy sobie 82 lata. Jak na ten wiek trzyma się dobrze. Obecnie wypoczywa i prezentuje nogi staruszki. Zawsze miała lekko kolebkowate, ale szczupłe i to sprzyja prezentacji. Nadmiar skóry nikogo nie dziwi, to przywilej wieku. Widocznie skóra nie ma właściwości kurczenia się i dostosowywania do wiotczejących i tracących masę mięśni. Z tym każdy staruszek musi się pogodzić, no chyba, że jest opuchnięty lub obłożony tłuszczykiem, ale tak naprawdę nic nie jest w stanie zniwelować tego defektu, czy jak to tam nazwać.
Ja też mam zamiar na wakacjach opalić sobie nogi, niech ludzie wiedzą, że było się w plenerze. Mam super spodenki dżinsowe, w których chodzę w domu w czasie upałów i będę je prezentować na plaży. Też nie będę miała ograniczeń, przecież mam mniej lat niż Collins i nie muszę pozować!!! To są trudne chwile, gdy przychodzi się zmierzyć ze starością, ale trzeba i już. Odwagi przecież mi nie brakuje. 
Tak naprawdę, to żaden z układów zainstalowanych w organizmie człowieka, u mnie nie funkcjonuje już jak trzeba, oczywiście wyłączając układ rozrodczy, który sam się skasował z wiekiem. Wszystko już zostało naruszone zębem czasu i nic na to nie mogę poradzić. Dlatego też na zdjęciach tylko wtedy jakoś tam wychodzę, gdy wszystko jako tako funkcjonuje, nic mnie nie boli, jestem wypoczęta i odprężona, a to zdarza się naprawdę rzadko. Coś mi tam w większym lub mniejszym stopniu zawsze dokucza. Dobrze, że są jeszcze ludzie, którzy mi poprawiają humor, gdyż inaczej stetryczałabym jak nic, a tak to jeszcze jestem w miarę zrównoważoną staruszką. Mam ochotę jeszcze na żarty i psikusy, nawet na sprzeczki, i niezbyt pasujące do wieku notki…

Oto storczyk trumienny, chyba wkomponowuje się tekst, prawda?!
Kto projektuje te kwiatuszki, to ja już nie wiem, matka natura, człowiek, czy jakiś zapis odgórny już istnieje w tej branży?!



piątek, 31 lipca 2015
Korzystając z prawa do urlopu przynależnego każdej osobie fizycznej, postanowiłam to wykorzystać. Wpisy, o ile będą, pojawią się w skróconej formie. Wrócę tutaj, kiedy pozwolą na to okoliczności. 
Mam nadzieję, że mimo wszystko, będziecie odwiedzać moja stronę.
Ostatnie ze storczyków dla odwiedzających, gołąbek i baletnica. Och!
   
   

Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja