Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie teksty, zdjęcia zamieszczone na stronie
http://hallas.pl.tl/
stanowią własność autora i podlegają ochronie przez prawo autorskie.
Ich kopiowanie i powielanie w całości lub części, w jakiejkolwiek formie
(drukowanej, audio czy elektronicznej),
bez zgody autora jest zabronione i jako działanie niezgodne z prawem może być karane.
.............................................
luty 2016
1 lutego 2016
Luty to miesiąc urodzinowo-imieninowy. Zaczynamy od dzisiaj. Pięć znaczących dat w najbliższej rodzinie. Wszystkim Solenizantkom, Jubilatom i Jubilatkom najlepsze życzenia. Szkoda, że towarzystwo rozrzucone po świecie, nie będzie zbyt dużo okazji na torty urodzinowe, ale coś tam się uszczknie. Kwiatów musi wystarczyć dla wszystkich zainteresowanych, kto będzie szybszy, dostanie więcej...
2 lutego 2016 Mam kłopoty zdrowotne, moje ciśnienie pnie się w górę. Wiem nawet dlaczego, gdyż jakiś wredny, nieprzyjazny typ ludzki o mnie źle myśli. Ale ja się nie dam, odrzucę złą energię, zneutralizuję myśli mi nieprzychylne i odzyskam siły. Jako narzędzia oczyszczenia pola energetycznego użyłam kardiologa, przecież lekarze po coś są! Manipulacja prądami i tabletkami swoje zrobiła. Dochodzę do siebie. Nie tak łatwo, jak widać, mnie unicestwić. Cały dzień spoczywałam w łożu, wypoczywając aż do znudzenia. Dostałam maile, laptop przecież wzięłam ze sobą, tam gdzie przebywałam nie był szkodliwy, tylko źle się pisało. Jak za pociągnięciem różdżki czarodziejskiej odezwały się osoby, które myślałam, że zamilkły na zawsze. Dostałam informacje, wsparcie i ukierunkowanie. Objawieniem był także film Kutza z 1974 roku, którego akcja dzieje się w miasteczku Warta - ideowy z czasów PRL. To blisko terenu, który jest przedmiotem moje penetracji, ale to nie to, czego szukałam, a było już tak blisko. Gdy ktoś chce spojrzeć na miasteczko, gdzie można nabyć pyszne jagodzianki, to zapraszam. https://www.youtube.com/watch?v=t8gtK8QEfdM
Szukam filmu ze sceną powitania żołnierzy radzieckich na moście w Miłkowicach. Wszyscy wiedzą, że był kręcony, ale nikt nie zna tytułu ani nazwiska reżysera. Obejrzałam cały film uważnie, ale to nie to. Dzionek minął, mam nadzieję, że moje kłopoty także. No chyba że ktoś chce mnie omotać. Niech się jednak strzeże, jestem staruszką, ale swoje sposoby jeszcze mam na takie niecne praktyki.
3 lutego 2016 Marek Pindral „Oman” to moja lektura kilku ostatnich dni. Podróżnik, żurnalista, fotograf przemierza świat, aby go lepiej zrozumieć, co nie zawsze jest takie oczywiste i oczywiście proste. Islam, jako religia obowiązująca w Omanie narzuca szereg nakazów i zakazów, które teraz w czasie napływu ludności tego wyznania może narobić sporo zamieszania. Oni do nas mogą oczywiście przyjechać i się zadomowić, ale nikt nie dostanie obywatelstwa w Omanie. Mogą chcieć też wprowadzać swoje stroje, zwyczaje czego przykładem może być taharrusz dżamaa http://kobieta.onet.pl/taharrusz-znaczy-molestowanie/jye8w0
Pindral mówi o tym wprost, że nasza demokracja może prysnąć, przygnieciona nietolerancją przybyszów. Gdy w porę tego się nie zatrzyma, to wtedy z pokorą trzeba będzie przyjąć, że kolejny zamach koła historii zmieli wszystko w proch.
Arabowie ucząc się od innych – Indie, Chiny – sami dali światu podwaliny medycyny w dziedzinie położnictwa, krwioobiegu, czy sterylizacji zapobiegającej infekcjom. Kaligrafia, algebra też dużo wniosły do nauki. Ciekawie wyjaśnia dlaczego mężczyźni mieli tam po kilka żon – związane było to z wojnami. Mają swoje wyścigi wielbłądów, nie cierpią psów, mirra i pachnidła mają tutaj miejsce szczególne, gdyż dbają o higienę duszy i ciała. Myślę, że już dosyć wywodów, muszę jakoś zebrać się do wyjścia, gdyż spóźnianie to moja cecha szczególna.
4 lutego 2016
Człowiek nie zawsze zdaje sobie sprawę, że to co robi, w czym bierze udział, może być tym ostatnim razem. Przeglądasz później w myślach ostatnie święta, imieniny, które były jeszcze z udziałem osoby, która odeszła, niekoniecznie w zaświaty, ale gdy było się razem.
Wpadła mi w ręce płyta nagrana przeze mnie z utworami, które zrobiły na mnie kiedyś wrażenie, istny miszmasz - muzyka poważna, piosenki, arie, nawet papież się zaprezentował … Włączyłam wieczorem i tak się rozkleiłam, że naprawdę trudno było mi czytać książkę, też wspomnieniową, Paweł Huelle w „Śpiewaj ogrody” uwodzi światem, który przeminął, ale zapisuje go tak romantycznie i sugestywnie, że trudno się oderwać od lektury. Utkwił mi w pamięci opis koncertu na łące spowitej w czerwcowe uroki. Kwartet złożony z grupy przyjaciół spotykających się raz w roku, zdążających na to spotkanie z różnych stron Polski, we frakach i muszkach zasiada w dolinie pośród traw i przy księżycu gra ulubione utwory. Ostatni raz, tylko, że oni o tym nie wiedzą, odwiedzie ich od dalszych spotkań wojna… Powiem szczerze, ludzie mieli fantazję, może pisarz miał, ale wybrzmiało to pięknie. Chciałabym usłyszeć taki koncert – wieczór, dolina otoczona lasem, zapach traw, blask księżyca i muzycy, jak zjawy z innego świata, bez nut, z pamięci wiodą nas w świat Wagnera. A może tak zabrzmi dla kogoś Wagner?!
..... 5 lutego 2016
Dzisiaj była kolęda. Nawet dobrze mi poszło, z księdzem rozpatrzyliśmy sprawę niuansów pomiędzy historią kościoła a historią parafii. Lubię tego księdza, ma taki ludzki wymiar. Zrobiłam sobie wolne, jakoś nie mam dzisiaj weny archiwalnej. Co prawda sprawę pchnęłam trochę na przód, gdyż udało mi się nawiązać jeszcze jeden kontakt z archiwum, gdzie jeszcze nie zawitałam, ale trudno nazwać to pracą.
Zasiadłam przed komputerem, włączyłam Skype i pomyślałam sobie, dzisiaj nagadam się ze znajomymi za wszystkie czasy. Ale gdzie tam, wymiotło wszystkich dokumentnie. Nawet się zastanawiałam, czy Skype funkcjonuje jak należy. Wszystko jest ok., tylko ludzi nie ma. Gdy wchodzę tylko na moment, aby zobaczyć co i jak, to wtedy chętnych jest co niemiara, a kiedy ja chcę rozmawiać, to nie mam z kim. Los jest niesprawiedliwy. A zresztą, nie, to nie, ich strata. Będę zmuszona przyssać się do telewizora, oglądnę dziennik i film. Dzisiaj „Wichry losu”, nasyci człowiek oczy miłością - bez skutków ubocznych! :) To będzie piękne. „Wszyscy Ci których dotknie Miłość stają się nieśmiertelni, żyją w sercach tych, którzy tą miłością ich obdarzyli.” Och!
7 lutego 2016
Paląc papierosy narażasz nie tylko siebie, ale również osoby z twojego najbliższego otoczenia (tzw. biernych palaczy). Skutki mogą dać znać o sobie nawet po kilku latach.
Współuzależnienie od nadmiernie pijącej lub stosującej używki osoby, także ludzi uzależnionych od hazardu, seksu, zaburza związek, wciąga w proceder cały łańcuszek osób z rodziny i przyjaciół, wprowadza destrukcję. Inni ponoszą szkody, straty na umyśle, zdrowiu fizycznym i psychicznym, mają zakłócony kontakt z sobą, a przyczyną są uzależnienia od osób, z którymi przebywają.
Kończy się karnawał, ludzie mają prawo się bawić, ale z nimi, chcąc nie chcąc, biorą w zabawie - biernie oczywiście - sąsiedzi z góry, z dołu i z obu boków. Nie jestem przeciwko zabawie, sama lubiłam się bawić, ale dlaczego ja mam do późnych godzin słuchać hałasów, drżeń sufitu i brzdęków, stęków uczestników zabawy. Umęczone osobniki biorące biernie udział w zabawie odsypiają dzisiaj nie ich karnawał. Mam dobrych sąsiadów, ale wczoraj trochę przegięli. Dzisiaj cisza jak makiem zasiał. Niech się bawią, ale niech też mają trochę względu na to, że nie wszyscy garną się do zabawy, szczególnie tej biernej. Może jestem staruszkowata maruda, ale trochę się umęczyłam, a rano piekłam ciasto drożdżowe, gdyż wygląda na to, że wychodzę na mistrza w tej dziedzinie. Chwalą mnie niepomiernie, tak jak pewna osoba, o której mam nie wspominać tutaj, dała mi palmę pierwszeństwa w dziedzinie pierogów z serem, gdyż tylko takie lubi. Człowiek nawet się nie obejrzy, a wybija się gotowaniowo i pieczeniowo. Cieszę się, że im smakuje, ale ja nie jestem stworzona do zajmowania czołowych miejsc. Trochę mnie to deprymuje, jestem skromną i nieśmiałą staruszką.
9 lutego 2016
Ciepło, zbyt ciepło. „Parowałam” dzisiaj przemierzając ulice miasta. Trzeba sięgnąć po lżejszą kurtkę. Całe popołudnie układam rozdział dotyczący właścicieli dworu w M. w czasach od XIV do XIX wieku. Wcale to nie jest łatwa sprawa. Informacje się dosyć oszczędnie, czasy odległe, a mam je i tak podzielić zawsze na dwie części - pierwsza ma być informacyjna, druga źródłowa. Takie były w większości opinie osób, które poprosiłam o ich zdanie na temat formy zapisu. Ponieważ ma to być zapis ostateczny przeznaczony do druku, przeglądam jeszcze wszystkie źródła, aby czegoś nie przeoczyć, odszukać materiały, które może gdzieś mi umknęły.
Jestem dzisiaj przy 1830 roku. Ocena głównych wodzów jest dwutorowa, w każdym razie nie została w takiej formie udostępniana w podręcznikach historii. Z jednej strony są odznaczani, nazywa się ich bohaterami, docenia zasługi na polu walki, a z drugiej „życzliwe dusze” wymyślają im od opojów, bawidamków, hulaków. Szczególnie ci, którzy nie parali się walką zbrojną. Skąd ja to znam!!! Przy okazji wpadł mi w oko fragment ówczesnej gazety, która podaje sposób walki przez żołnierzy z cholerą. Musicie to sami przeczytać, ja osobiście jestem zaskoczona taką metodą pozbywania się tej choroby, która nas już na szczęście nie dotyka. Zastanawiam się, czy takie rewelacje mam zapisać jako dokument. A może jest coś, czego ja nie wiem?!
Jak widzicie moje Ostatki są na miarę staruszki. Słodkością dnia był tort od Sowy, którym mnie ufetowano i to wszystko, została praca, praca i tylko praca. Zdobyczne materiały doprowadzę do stanu używalności już jutro, gdyż na dzisiaj mam zdecydowanie dosyć.
Bawcie się wszyscy, którzy macie ochotę i okazję, aby zajmować się takimi sprawami. Jutro sypanie głowy popiołem. Ten symboliczny gest przywołuje wszystko do właściwego poziomu.
12 lutego 2016 „Przepędzić czas” Rainer Maria Rilke (tł. M. Jastrun)
Dziwaczne słowo: przepędzić czas!
Zatrzymać go, to byłoby zadanie.
Bo kogóż to nie trwoży: gdzie jest trwanie,
gdzie w końcu byt w tym wszystkim wszystkich nas?
Spojrzyj, dzień zwalnia kroku przed przestrzenią,
która ku wieczorowi go porywa:
wstanie zmieniło się w stanie, stanie w leżenie,
i wszystko z własnej woli leżące upływa –
Góry śpią w świeżości gwiazd ogromnej; –
lecz w nich także czas jest pełen błysków.
Ach, w moim dzikim sercu bezdomnie
nocuje wiekuistość.
Rilke przypomniał o sobie, gdy czytałam „Śpiewaj ogrody” Pawła Huelle. Właśnie ten tytuł nie daje mi spokoju – śpiewaj ogrody, tak jak śpiewaj pieśń. Śpiewaj ich urodę, dzikość, świeżość w kroplach rosy poranka, barwy i zapachy. Widzę ogródki mojej mamy, roziskrzone kolorami różnorakich kwiatów, to wszystko jest gdzieś we mnie, wraca i daje mi radość.
"Śpiewaj ogrody" to hołd oddany pięknej i mądrej kobiecie, Niemce. Nie do końca to jest jasne, ale to nie zmienia postaci rzeczy, delikatność i nieśmiałe uwielbienie, którym autor obdarza powieściową bohaterkę Gretę, potwierdza jego osobiste zaangażowanie w opowiadaną historię. Rilke też miała takie fascynacje, najpierw rosyjska pisarka, Lou Andreas-Salomé z którą utrzymywał kontakty do końca życia, później żona rzeźbiarka, Klara Westhoff, z którą miał córkę, ale jakoś mu się nie ułożyło. „…gdzie w końcu byt w tym wszystkim wszystkich nas?” pyta Rilke. Niedawno oglądałam zwierzenia Romana Polańskiego – jego życie wystarczyć by mogło na kilka wątków. Sam stwierdził, że wszystko musiało się dopełnić, aby przyszło nareszcie spokojne szczęście z ukochaną kobietą i rodziną u boku. Wszyscy mamy wypisany nasz byt w gwiazdach, dla nas zakryty, ale dopełnić się musi, no chyba, że wyraźnie szarpiemy jego zapis, ale to nam na dobre nie wychodzi. Gdy jesteś nieszczęśliwy, to znaczy, że nie idziesz drogą, która jest ci pisana. Szczęście nie jest podpięte do bogactwa, możesz być biedny, ale zaznać szczęścia. Ja obecnie spełnię się w pięknych kolorze ściany w małym pokoju – przydymionym kwinteciku. Nie wiem dlaczego sypialnia poszarzała i trzeba odświeżyć ściany, to już chyba osiem lub dziewięć lat, gdy było malowanie, i cieszę się niezmiernie, że już z końcem lutego wkroczę w ten przydymiony kolorek i nastąpi mój czas „pełen błysków”. Nie mogę już się doczekać.
Przywołam jeszcze raz poetę: Różo, sprzeczności czysta, pragnienie,
by stać się snem niczyim pod tylu
powiekami. (przeł. A. Lam)
Powodem jego śmierci było prawdopodobnie zakażenie, jakiego doznał raniąc się kolcem róży... Szczęśliwy w zaświatach, gdyż jest pod tylu powiekami, moimi także.
13 lutego 2013
Zupełnie zatraciłam umiar na punkcie "Atramentowej" Celińskiej! Boję się, że ją zedrę tak, jak kilka innych płyt. może kolejno się będę dzieliła przeżyciami. Najpierw zdjęcie, które mnie rozczuliło i dlatego zaczniemy od tej tematyki.
Pamiętam czas, gdy tato przyjeżdżał na obiad i trochę zawsze odpoczywał, przecież od wczesnego rana był na nogach. Dziobałam, co tam było na talerzu i biegłam na podwórko, chwytałam męski rower z ramą, a miałam ze cztery, może pięć lat, i jeździłam pod ramą. Nie miałam pozwolenia wyjeżdżania na ulicę, jeździłam po podwórku, które miało mały spad, a ja zataczałam kółka. Raz zbyt ostro wzięłam zakręt i wyłożyłam się tak skutecznie, że nie mogłam się z tego "żelastwa" wyplątać. Wszystko bolało jak licho, ale nie zraziło mnie to do dalszych jazd. Nikt nie słyszał o takich fanaberiach jak mały rowerek, jeździło się na tym, co było pod ręką. To były czasy...
15 lutego 2016
Akurat natknęłam się na przepowiednie Jackowskiego, naszego jasnowidza, dotyczące sytuacji w Polsce w 2016 roku. Tak naprawdę trzeźwo myślący człowiek też by to przepowiedział. Każdy z nas ma jakieś przeczucia, błyski intelektu, telepatia też ludziom nie jest obca, tylko nie zawsze zdajemy sobie sprawę, że to jest w nas i dopiero po czasie, gdy jakieś sny, lub przewidywania się sprawdzą powiemy, no tak, wyprzedziliśmy czas.
Sama też mam miewam takie „momenta” w życiu, że dla mnie jest to zastanwiające, a otoczenie jak zwykle reaguje – Ach, mama to zawsze… Jednak trochę się trzeba z tym liczyć. To jest jakiś przebłysk, coś, czego człowiek nie umie sobie wytłumaczyć. Oto przykłady.
1. Byłam na zwolnieniu. Jeden z uczniów, który miał kłopoty, wszedł nieproszony do pokoju nauczcielskiego i dopisała sobie stopnie, dla niepoznaki innym też, aby nie wzbudzać podejrzeń. Nauczyciele raczej wiedzą, jakie oceny stawiają i rozpętała się afera. Nie było winnego, wróciłam ze zwolnienia i powiedziałam – to on. „Facio” był tak skonsternowany, że nie był już w stanie się dłużej bronić i się przyznał. Chciał tylko wiedzieć skąd ja wiedziałam. Przecież nie będę mu mówić, że ja widziałam scenę, gdy zakradał się do pokoju i wiedziałam w jaki sposób tam wszedł. Powiedziałam, że wiem i już.
2. Kiedyś spotkaliśmy się w większej grupie znajomych. Mieliśmy bardzo zdolną matematyczkę, która chciała nas zagiąć jakimś zadaniem matematycznym, no może bardziej logicznym. Nikt nie potrafił się z tym uporać, ale ja rozwiązałam to natychmiast uzasadniając wynik, gdy mnie poproszono o powtórzenie, nie byłam w stanie tego zrobić. Skąd ja to wiedziałam, nie wiem. Matematycznym geniuszem to raczej nie jestem.
3. W stosunku do ludzi, na których mi zależy, miewam przeczucia mające ich obronić przed niewłaściwym wyborem, ale kto tam by mnie słuchał, najpierw trzeba się sparzyć, a później cierpieć, narzekać. Nie będę podawać szczegółów, bo i po co.
4. Takie sytuacje, gdy trzymam telefon w ręku aby zadzwonić, i w tym samym czasie odzywa się osoba do której mam dzwonić, to już prawie norma, szczególnie gdy coś nas „gryzie”.
5. Może trochę z innej beczki, kontaktów z zaświatami. W czasie snu pojawiła się moja mama z poleceniem, że mam działać i to natychmiast. Jak się okazało, taka sytuacja miała miejsce i zdołaliśmy jakoś zapobiec nieszczęściu.
I tak bym mogła wspominać, tylko po co. Niech mi ktoś wytłumaczy, co to jest i dlaczego dotyka niektórych ludzi. Kiedy machałam wahadełkiem i koniecznie chciałam dowiedzieć się, jakie mam wykreślić numery w totku, to stało w miejscu jakby je ktoś unieruchomił. To znak, że pieniądze są dla mnie niczym.
Rozbawił mnie pan archeolog, gdy do niego zupełnie już zdesperowana napisałam w sprawie zdjęcia dworu. Odpisał, że chyba mamy kontakt telepatyczny, gdyż był właśnie w Miłkowicach i odkrył nowe stanowisko do badań. Ja wiem, że zdjęcie dworu ktoś ma, ale nie mogę wcelować we właściwą osobę. Kochany mój Aniołku, skupmy się, może jakoś dotrzemy do celu. Może to stąd idą te wszystkie impulsy, przeczucia i kierunek działań?!
.................................................................................................................................... Moi Mili Czytelnicy! Przecież ja nie przepowiadam przyszłości!!! Gdybym to potrafiła, to pomogłabym w pierwszym rzędzie samej sobie, a idzie mi wszystko średnio... Gdy ktoś wysyła skumulowane wiązki energii, to niekiedy odbieram, i to wszystko. Nie zwracajcie się do mnie z pytaniami, czy miłość już puka. Nie wiem, może puka, a może jeszcze poczeka.
Przeczytałam ten artykuł z wielkim wzruszeniem. Co łączyło Annę Tymieniecką i Jana Pawła II? Poznali się w latach 70. Ich niezwykła relacja trwała ponad 30 lat. Pisali do siebie listy. "Powiedziała, że chce być w jego ramionach, pozostać w nich szczęśliwa. Przeprosiła również za to, że nie nauczyła się jeszcze kontrolować swoich uczuć" – dowiadujemy się z materiału BBC. "Rozmyślam o tobie, a w myślach przychodzę do Pomfret każdego dnia" pisał.. Zwierzył się, że uwielbia ich rozmowy telefoniczne, bo może usłyszeć jej głos, ale nigdy nie trwają wystarczająco długo i nie zastąpią listów ani spotkań. "Rozpaczliwie chcę być blisko ciebie" pisała ona.
Co rządzi naszymi uczuciami?! Jaki mamy wpływ na kontrolowanie ich, czas trwania, intensywność? Jak dziwnie dobierają ludzie obiekty swoich uczuć? Czy mamy prawo osądzać, potępiać, dziwić się? Trzeba cieszyć się tym, co mamy, gdy się skończy, to już nie wróci. Zdecydowanie jestem za zniesieniem celibatu.
18 lutego 2016
Będziemy obchodzić 1050 rocznicę Chrztu Polski. Dzięki tej decyzji Mieszka I weszliśmy do kręgu cywilizacji zachodniej. To dla nas był milowy krok w drodze do postępu. Sprawa nie jest jednak tak krystalicznie czysta, jakby mogło się wydawać. Senat też miał problem z oceną! Mieszko I był taki, jak inni władcy tego okresu, zdecydowany, brutalny, ciut rozwiązły ale i przewidujący. Dobrawa wymogła na nim przyjęcie chrześcijaństwa. Za nim poszli inni z jego kręgu, ale wcale tak łatwo nie było. W pierwszych kościołach, rotundach, modlili się tylko możni, a lud w cieniu nocy w puszczach czcił starych bogów i pod presją, z oporem, przyjmował nową wiarę tracąc zęby lub owijając szmatami połamane ręce czy nogi. W tym kontekście nie było sprawą najważniejszą, czy Mieszko był dobrym chrześcijaninem, ważne było to, że przyjął chrześcijaństwo i poprowadził państwo we właściwym kierunku.
Teraz chmury zbierają się nad Wałęsą. Kim był, czy kumał się z władzą i dlaczego tak postępował, nie nam sądzić. Przykładów w historii mamy trochę, gdy pozornie współpracując z wrogiem, wydzierano mu jego tajemnice. Bez względu na to, co tam udowodnią Wałęsie, jest sprawą oczywistą, że to on bez rozlewu krwi przeprowadził naród do wolności. Zawsze mnie zastanawiało, dlaczego główni działacze KOR sami nie stanęli na czele walki, tylko wystawili Wałęsę? Może bali się o siebie i woleli robotnika rzucić na pożarcie lwom, gdyby sprawa się nie powiodła?!
Najlepszy wódz to człowiek o czystych rękach, który nie rzucał się w wir walki, nie narażał się, a przyszedł na gotowe i rządzi. Nikt o nim nie powie, że skalał się jakimiś złymi, nieczystymi czynami.
Naczelnik Piłsudski też nie był bez skazy, ale tego mu się nie wypomina, liczą się cele nadrzędne. To dzięki jego nieugiętej postawie zyskaliśmy niepodległość w 1918, a jego niedocenione, tak uważam, działania strategiczne w 1920 w czasie Bitwy Warszawskiej uratowały Europę przed zalewem bolszewizmu.
Zastanówmy się więc teraz kogo sądzimy, wywlekając co się da o Wałęsie, sami siebie, czy innego człowieka, który wziął na siebie odpowiedzialność za wszystkich.
19 lutego 2016
Pobieranie krwi dla takich wysokociśnieniowców jak ja, ma swoje dobre strony. Śpię dni i noce. Dla mnie to czas zmarnowany, ale chociaż odpoczęłam. Żyję przede wszystkim gorzką czekoladą. Nie dziwię się, że stara medycyna stosując „upuszczanie krwi” niejednego pacjenta skutecznie przeprowadziła na drugą stronę żywota. Dzisiaj zabrałam się już do pracy, ale czuję się już zmęczona - analizowanie, systematyzowanie zebranych informacji jest wyczerpujące. Dwór odsłonił się w wykopaliskach, ale niech się zmaterializuje. Już czas.
Ciągle w głowie świdrują mi myśli dotyczące Wałęsy! Komu i dlaczego na tym zależało, aby ujawnić takie informacje? Dlaczego ta stara kobieta, żona Kiszczaka, teraz pokazała te dokumenty, kto ją do tego namówił? Teraz chce przeprosić Wałęsę, po co było więc to robić? Dlaczego dokumenty bez dokładnego ich zbadania publikuje się? Kamiński powiedział coś nareszcie mądrze - autentyczne to nie znaczy, że prawdziwe. Coś mi w tym wszystkim nie gra. Komuś zależy na tym, aby znowu mieszać? Może dołując legendę Wałęsy ktoś inny chce się wybić?! Ten świat jest naprawdę dziwny.
20 lutego 2016
Nadeszły lata, gdy nawiązuję kontakty głównie z ludźmi w białych fartuchach. Wchodzę do przychodni, za mną idzie energiczna kobieta w przyćmionym średnim wieku, czuję jej oddech na ramieniu i przemawia do mnie tymi słowy:
- To jest najgorsza przychodnia, jaką znam!
Oniemiałam, ale odpowiedziałam zgodnie z własnym sumieniem:
- To nie jest zgodne z prawdą, uważam, że nie jest źle.
- Samo dziadostwo. – odpaliła.
- To dlaczego się pani nie przeniesie do innej, jest kilka w pobliżu.
- Tutaj jest blisko.
Na tym rozmowa się urwała, gdyż pani owa nie znalazła we mnie bratniej duszy do narzekań. Tacy są nasi rodacy. Naprawdę nie ma powodu do narzekań, nie czeka się w kolejkach zbyt długo, lekarze są nieźli, wszystkie badania można załatwić na miejscu, o co więc chodzi? Szkoda słów na takich ludzi. Tak nam już blisko do końca i zamiast cieszyć się życiem, narzekania i gdyby to miało jeszcze jakiś sens. Klepnie, trzepnie, powiedziała co wiedziała i ty się teraz człecze denerwuj. Mam przecież swoje problemy. Idę zaraz po farbę i przemalowuję wszystkie sprzęty w sypialni na biało, gdyż pociemniały, a nowych nie będę kupować. Puszka farby załatwi wszystko i pokój zyska nowy wystrój. Mam nadzieję, że podołam wezwaniu.
21 lutego 2016
Są miejsca i sytuacje gdzie solidarność jajników przynosi tylko szkody i rozczarowanie. Sklepy o charakterze technicznym i specjalistycznym opanowane przez panie, które chcą sprzedać towar, no w końcu taki jest cel tej placówki, nie zawsze służą pomocą klientowi, przenosząc zysk nad dobro nabywcy.
Jak już informowałam zmieniam wystrój sypialni, gdyż malowanie stało się niezbędne. Chcę to zrobić najtańszym kosztem, nie stać mnie na zmianę mebli. Sprowadzam kolor wyposażenia do białego, gdyż przydymiony kwintecik ścian będzie miał odcień popielaty. Poszłam w sobotę kupić farbę do malowania mebli. Pani doradziła mi niemiecką, jako najlepszą. Taka tania nie była, ale myślę sobie, trudno. Sugerowałam, że może by dać podkład i dopiero nakładać farbę. Zapewniono mnie, że dwukrotne malowanie wystarczy i nie ma sensu czegokolwiek podkładać. Posłuchałam, dawno już niczego nie malowałam, zagubiłam więc instynkt zachowawczy.
Wczoraj zabrałam się do pracy. Myślałam, że zdołam się ze wszystkim uporać przed malowaniem ścian i później wstawię sprzęty w pełnej krasie. Komoda z litego drewna jeszcze jakoś dała się okiełznać, ale szafa wykonana ze sklejki, czy jak to się tam nazywa, stawia zdecydowany opór. Malowałam już cztery razy, tak, tak i ciągle przebija podłoże. Okleina wszystko wchłania i efekt jest żałosny. Farba schnie w oczach, ale co z tego, nie nadaje się do mojej pracy malarskiej. Muszę malować aż do oporu, gdyż biel bieli nierówna i wprowadzanie nowego rodzaju farby zmusiłoby mnie do malowania wszystkiego od nowa. Jestem już trochę tym zmęczona, myślałam, że dwukrotne pomalowanie rzeczywiście da oczekiwany efekt i się przeliczyłam. To jest bardzo dobra farba, ale do odnawiania białych mebli. Dobrze wypadły tylko szuflady, jest mała powierzchnia i malowałam tak długo, aż osiągnęłam upragniony efekt.
To już nie pierwszy raz takie rady pań ekspedientek zmusiły mnie do odwiedzania powtórnie sklepu. Będę w sklepach rozmawiać tylko w panami,z paniami owszem, ale gdy będzie chodziło o firanki lub kwiatuszki.
22 lutego 2016
Jako nieustająco rehabilitowana osoba znowu zaczynam dwutygodniowy turnus! Prawie godzina dziennie, doliczając czekanie na swoją kolej. Zeszło mi do południa. Wpadłam do domu, trochę pomalowałam komodę i znowu do lekarza kardiologa. O czym więc mam pisać? Moje życie toczy się w przychodni. Wczoraj w ramach odciążenia od tematu historycznego i malarskości domowej zostałam zaproszona do teatru na „Dybuka”. Sztuka awangardowa, ale bardzo wciągająca, gdy człowiek da się wciągnąć. Do dzisiaj nie wiem ile kosztował bilet, mimo, że zagroziłam, że nie wysiądę z samochodu aż się nie dowiem. Postanowiono więc mnie uwieźć, nie mylić z uwiedzeniem, więc zrezygnowałam. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia w życiu.
Wrócę do przychodni. Poszłam godzinę wcześniej aby być pierwsza w kolejce, ale i tak mi się nie udało. Siedzę więc skromnie i czekam. Przychodzi Honorowy Krwiodawca i chcę wyegzekwować należące mu się prawa. Młody człowiek w kolejce twardo obstaje przy swoim pierwszym miejscu w kolejce. Panowie wszczynają kłótnię. Występuję w roli katalizatora. Udaje mi się jakoś załagodzić sprawę, ale tak naprawdę to mnie poniosło. Stłumiłam to wewnętrznie, aby moje EKG wyszło normalnie. Jutro mnie podłączą do urządzenia z bateriami! Teraz badają mnie i badają, a to chodziło tylko o zmianę leków. Wszystko jest ok.
Argumentem młodego człowieka było to, że płaci na służbę zdrowia i ma prawo wykorzystać swoje zaklepane miejsce, gdyż ten starszy pan by nie dostał emerytury, gdyby on, młody byczek nie pracował. Społeczeństwo ma go więc szanować! Nie przyjdzie takiemu bęc-wałowi do głowy, że gdy będzie miał tyle lat, co ten starszy pan, to też w taki sposób mu jakiś żółtodziób podziękuje. Wychowaliśmy „mędrców”, to ich mamy.
Na dodatek mój malarz się rozchorował i malowanie się odwlecze. Zadzwonił do mnie, czy ma w takim stanie przyjść. Sama nie chciałam w trosce o jego zdrowie, a także dlatego, gdyż jakoś nie mam zamiaru być gryponośna. Najgorszy ten bałagan, wszystko jest powynoszone i duży pokój wygląda jak magazyn. Trudno się poruszać. Ja już takie nagromadzenie rzeczy widywałam w domach, ale sama w takiej „ustawce” trudno wytrzymuję.
25 lutego 2016
Staruszka gubi się w codzienności. Dzisiaj zdjęto mi holter. Całą dobę, co pół godziny, mierzenie ciśnienia. Super sprawdzanie, na każdy sygnał aż podskakiwałam z podniecenia. O nocy to już lepiej nie będę mówiła. Wróciłam z rehabilitacji i biorę się do kontynuacji prac. Malarz słaby i chory. Malowanie w poniedziałek, jak Opatrzność pozwoli!!! Żyję na tobołach, imigrantka między-pokojowa, duży pokój to dwa w jednym. Cieszę się, że wieczorem będę mogła już posiedzieć przy komputerze i sprawy pójdą do przodu. Z holterem nie mogłam, słabo mi było.
26 lutego 2016
Jestem już tak zdesperowana brakiem wyników w poszukiwaniach zdjęcia dworu w Miłkowicach, że pozwolę sobie na udostępnienie nazwisk sióstr dziadka Franciszka Marlińskiego, przecież tam się wychowywały, może odezwą się ich potomkowie będący w posiadaniu pamiątek rodzinnych.
- Anna Deka z d. Marlińska pozostała w siedlisku rodzinnym
- Franciszek Marliński, mąż Józefy Szczepaniak, zamieszkał w Miłkowicach
- Józefa Burska z d. Marlińska wyszła za mąż za właściciela ziemskiego zamieszkałego w Łosinach koło Szadku
- Marianna Modrzejewska z d. Marlińska zamieszkała koło Szadku
- Józefa Kluszczyńska z d. Marlińska zamieszkała w Józefce koło Rossoszycy
- Stanisława Torzewska z d. Marlińska zamieszkała w Wylazłowie koło Poddębic
Gdyby ktoś był w posiadaniu zdjęć, bardzo proszę o kontakt. Proszę także o kontakt mieszkańców Zasp Miłkowskich, wieś już prawie nie istnieje, ale ludzie przecież gdzieś są, także sąsiadów i przyjaciół Marlińskich.
Nie wiem czy coś zdołam pozyskać, ale chociaż nie powiem, że nie wykorzystałam wszystkich możliwości. milkowice.pl.tl/Historia-dworu.htm
27 lutego 2016
Wczoraj wysłuchałam, co Premier ma nam do powiedzenia, dzisiaj szukam jakiegoś echa i milczenie. Na jednym portalu mała wzmianka. Co to ma znaczyć?! Czyżby coś poszło nie tak? Ja osobiście uważam, że Beata Szydło się stara, ale ekonomia rządzi się swoimi prawami i rząd to nie św. Mikołaj, któremu rodzice podrzucają prezenty. Zagalopowali się i tyle. Tego się nie da przebrnąć suchą nogą. Ja tak naprawdę, to nie rozumiem jak ktoś może nie płacić podatków, od czego więc są urzędnicy i organy ścigania…
Sprawy rozliczeń idą natomiast pełną parą. Zaczęli od Smoleńska, ale doszli widocznie do wniosku, że z Tuskiem nie ma co zaczynać, przecież pieniążki z Unii są potrzebne i rozpruli worek informacji o Wałęsie. Współczuję Prezydentowi, nawet, gdy współpracował z bezpieką, to tak załatwiać się tego nie powinno. Najpierw należało wszystko zbadać, uwiarygodnić i dopiero podać do publicznej wiadomości. To, że akta są autentyczne, to wcale nie znaczy, że wiarygodne. A wymiana ludzi na kierowniczych stanowiskach w stadninie koni to już zakrawa na farsę. Widać, że komuś pali się grunt pod nogami. Planują 8 lat rządzenia! Boże miłosierny, co to będzie się działo, chyba nawet wróble na dachu będą osądzone i ukarana za to, że gospodarzowi podkradały ziarno. Klatki zapełnią się przestępcami. Zaznaczam, że ja mam czyste ręce, nic nie przywłaszczam, ale mnie wykorzystują. Ostatnio sprzedawczyni tak mi zachwalała drożdżówki w sklepie, których i tak nie kupiłam, że wydała mi nie z 20, ale z 10 zł. Czy ja musiałam słuchać o drożdżówkach? Za gapiostwo się płaci. Jak upomnisz się o swoje, to zaraz łapie się takie indywiduum za głowę, że jest tak zmęczona, że łatwo o pomyłkę. Dzisiaj zgadza mi się kasa co do grosza, przeliczałam wszystko dokładnie. Jest taki kiosk na bazarku, gdzie sprzedającej pani wierzę. Kiedyś chciałam jej oddać jakieś pieniądze, gdyż uważałam, że wydała mi za dużo – prowadzę ścisłą rachunkowość - ale nie chciała przyjąć. Powiedziała, że to widocznie był upust dla stałego klienta i teraz mamy bardzo sympatyczne układy. Dzisiaj uparła się aby mi opuścić 50 groszy na rachunku za warzywa, ale się nie zgodziłam. Jest przed pierwszym, to fakt, ale luty jest krótki i jestem wypłacalna, na szczęście.
A tak na marginesie, klienci też są diabła warci. Przede mną pani kupowała kapustę i kiedy sprzedawczyni ładowała towar do woreczka, ta zwędziła ze skrzynki jedną cebulę i schowała do torby jakby nigdy nic. Co ja miałam zrobić, powiedzieć, że ukradła? To koszt 10 groszy, a może nawet nie. Gdybym kradzież ujawniła, złodziejka więcej by kupować tutaj nie przyszła, a handel musi iść. Milczałam, ale mój dylemat trwa. Złodziej jest złodziejem, bez względu na to ile i za ile ukradnie. Są ludzie i ludziska. Nie jest najważniejsze, czy ktoś widzi czy nie, należy być uczciwym i basta.
28 lutego 2016 Ekwilibrystyka językowa dla wytrwałych.
Czarny dzięcioł z chęcią pień ciął.
29 lutego 2016
29 lutego - dzień inny niż wszystkie. Dzisiejszy dzień powtarza się co cztery lata. Jest bardziej pechowy niż piątek 13! Rok ma nie 365, a 366 dni został wprowadzony jeszcze w czasach starożytnych. Rok przestępny, może też stać się przestępczy. Należy uważać!!!
W tym czasie trzeba było się liczyć z pogorszeniem stanu zdrowia, zapadaniem na choroby nieuleczalne lub chroniczne. Wierzono, że w roku przestępnym zwiększa się liczba wypadków, samobójstw oraz zgonów z przyczyn naturalnych. Ludowe wierzenia wskazują, że nie jest to dobry czas na przeprowadzkę czy zawieranie małżeństwa. W starożytnym Rzymie unikano wtedy wychodzenia z domu.
W Wielkiej Brytanii 29 lutego od wieków ma szczególne znaczenie. W 1288 roku św. Patryk wydał zgodę na to, by szkockie kobiety mogły wtedy... poprosić mężczyznę o rękę. Jeśli zaś wybranek się nie zgodził, zakochanej przysługiwała od niego rekompensata w postaci słusznej sumy. Uważa się, że 29 lutego to dzień, którego właściwie nie ma, więc to, co się wtedy stanie uznać można za "niebyłe". W Szkocji odnosiło się to przede wszystkim do zdrady małżeńskiej. Podano wszystkie informacje jako ostrzeżenie.
Facebook "Lubię to"
Motto strony
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega
srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał
czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.
Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”
Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.