czerwiec 2016

czerwiec 2016
Dzisiaj dzień zaczął się dopiero o 10! Kto by pomyślał, że staruszka tak długo będzie przysypiać. Miałam piękny sen o kwitnących bzach, taki realistyczny, że nie chciałam chyba się obudzić, dopiero telefon postawił mnie na nogi. Czasu miałam więc mało, a spraw dużo do załatwienia. Pani Ania, fryzjerka, gdzieś się wyniosła, a ja muszę ostrzyc włosy. Pójdę więc gdzie popadnie, tylko nie mogę się zdecydować gdzie. Jutro o tym pomyślę.
Dzisiaj gotowałam obiad i piekłam ciasteczka na Dzień Dziecka. Miałam małe wyrzuty sumienia, że się nie spisałam na inną okoliczność. Zrobiłam ciasteczka w pięć minut, a smak przeszedł moje oczekiwanie. Pracy jest mało, ale w kuchni było gorąco jak w przedsionku piekła. Chodziłam w stroju dowolnym, ale i tak byłam spocona jak mysz. Gdy macie lepszą kuchenkę, to wypróbujcie przepis. W zimie kuchnia z takim piecykiem jest bardzo przydatna, wzrasta temperatura gdyż kuchni na co dzień nie ogrzewam, ale latem odmawiam robienia zapiekanek i pieczenia ciast, gdyż nie ma czym oddychać. Na balkonie też nie usiedzisz zbyt długo. Sroki, mimo, że nie mają odwagi przychodzić – broni im dostępu Stefa - to skrzeczą gdzieś w tle. Wyjrzałam, jednak moja interwencja była zbyteczna, zajął się tą sprawą sympatyczny rudy kot!!!

Ale do rzeczy, chcę podać przepis na ciastka pieguski.
Składniki:
1 kostka miękkiego masła, może być margaryna
1 szklanka cukru, ¾ w wypadku, gdy nie chcemy aby były zbyt słodkie
1 jajko
2,5 szklanki mąki, ja dałam orkiszową, gdyż miałam taką na zbyciu
½ łyżeczki soli, musi być, dodaje pikanterii ciastu
1 łyżeczka sody
1/5 tabliczki gorzkiej czekolady
1 szklanka orzechów włoskich, albo rodzynek, mogą być suszone śliwki, albo wszystko wymieszane.
Przygotowanie: Rozdrobnić czekoladę, przygotować bakalie. Składniki wymieszać, ja tam nie bawię się w ucieranie masła, jajka i cukru oddzielnie. Dodajemy czekoladę i dodatki, mieszamy, ręką formujemy nieduże kulki – ciastka się szeroko rozlewają – i układamy na wyłożonej papierem blaszce. Wkładamy do rozgrzanego uprzednio piekarnika i pieczemy do 15 minut. Jak piekarnik nie był rozgrzany, to dłużej. Wyjmujemy, jakoś rozdzielamy, gdy się „zrosły”, układamy na talerzu i czekamy, aż ostygną. Wtedy lekko tężeją. Są naprawdę pyszne. Dostałam już cynk, że poszły prawie w całości. Ja też nie przechodzę obojętnie obok lodówki. Smacznego, jak nie dzisiaj, to jutro.

2 czerwca 2016
Ostrzeżenie!
http://technowinki.onet.pl/internet-i-sieci/uwaga-na-falszywe-faktury-rozsylane-do-klientow-pge/211bvy
Znowu próba zainfekowania komputerów i wyłudzenia pieniędzy. Ja właśnie wczoraj taki dostałam. Bardzo się zdziwiłam, gdyż to nie mój usługodawca i na dodatek kwota jak na mnie kolosalna. Na szczęście nie otwierałam linków. Nadeszła akurat córka i utwierdziła mnie w przekonaniu, że coś jest nie tak. Piszę o tym, aby ktoś się nie pokusił uiszczania płatności taką drogą.
 
3 czerwca 2016
Wczoraj po trudach i znojach sprzątania i prania dywanów - wzięło mnie to niespodziewanie i nagle - wyszłam na balkon aby odetchnąć schłodzonym powietrzem czerwcowym. Uwagę moją przyciągnął satelita kręcący się w kółko na błękicie wieczornego nieba. Niebo miało naprawdę taki odcień, na dodatek poprzetykane było jasnymi smugami białych chmur! Widok był godny uwagi. Patrzyłam jednak jak urzeczona na kręcący się świetlisty punkt na niebie. Zawsze myślałam o prostej trajektorii lotu, a tu proszę - w prawo, lewo, obroty i zwroty. Na tle ostatnich doniesień to może nic wielkiego, ale ważne jest, że ja mam też swoje obserwacje. Dla uzupełnienia wiadomości podaję także te odnalezione w Internecie, bardziej intrygujące:
- W serwisie Twitter pojawiło się zdjęcie wykonane przez amerykańskiego astronautę, który znajduje się na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. Fotografia wywołała falę dyskusji, ponieważ w lewym górnym rogu widać tajemniczy obiekt. Pojawiają się już głosy, że może to być UFO.
- "Czarny rycerz" obiekt szpiegowski sprzed 13000 został jednym z najbardziej popularnych "tajemniczych obiektów" w przestrzeni kosmicznej i po dziś dzień wiele osób jest przekonanych, że to ewidentnie obcy satelita zdjęty przez Amerykanów i skrywany przed ludźmi tuż obok autentycznych latających spodków.
 
4 czerwca 2016
Podróż doszła do skutku. Wróciliśmy cali i zdrowi, chociaż zmęczeni do kwadratu. Rankiem wyjazd, archiwum w mieście K. Niby byłam przygotowana, jednak sprawy uległy zmianom i trzeba było dokumenty wypełniać od nowa, gdyż elektronicznie wypełnione nie zostały zaakceptowane. Kiedy już załatwione mieliśmy formalności czekały nas trzy godziny wpatrywania się w księgi zapisane ręcznie po polsku lub rosyjsku. To była praca trudna i żmudna. Wyszliśmy lekko „skołowani” i bladzi z wysiłku. Dalsza podróż, sprzątanie nagrobków na cmentarzach w dwóch miejscowościach, odwiedziny rodziny i znajomych. Nareszcie poznałam nowego proboszcza, przed którym trudne zadania renowacji kościoła. Oby wszystko się powiodło. Zobaczyłam dokonania sołtysa Miłkowic w dziele odnowienia remizy OSP. Ma facet przebicie i chętnych do pomocy. W maju następnego roku okrągła rocznica założenia straży. Przy takim entuzjazmie powinno się wszystko udać. Najbardziej podbudowało mnie to, że moja praca nad odtworzeniem historii Miłkowic znajduje oddźwięk i są chętni do pomocy przy jej przywracaniu. Dzisiaj już nie mam siły na żadne działania, odpoczynek się wszystkim uczestnikom wyprawy należy.
 
5 czerwca 2016
Foto J.S. Patriotyczne maki mamy, ale Miłkowic w nawale wydarzeń zapomniałyśmy zrobić!!!
Coś komuś się chyba myli w ocenie sytuacji. Staram się o takich sprawach tutaj nie pisać, ale trudno niekiedy wytrzymać. Uważam się za osobę, dla której miłość Ojczyzny jest sprawą ważną. Co jednak zrobić, gdy czyta się i słyszy rzeczy wprawiające człowieka w oszołomienie. Teraz będziemy oglądać audycji i filmy o narodowym wydźwięku!!! Ja nawet takie lubię, ale muszą być dobrze zrobione. Wypowiedzi aktorów i filmowców – niektóre, gdyż wszystkich nie przytoczę, bywają takie jak i sytuacja w Polsce.
Zelnik: teraz ta telewizja jest naprawdę obiektywna, wróciły dyskusje na wysokim poziomie, bez wrzasków, krzyków i nienawiści.
Panie Zelnik, wrzaski ucichły, gdyż gadający jak nakręcenie przestali gadać. Proszę przypomnieć sobie działaczy PiS, mówili jak kataryny, nawet nikt nie mógł wypowiedzieć swoich poglądów.
Daniel Olbrychski: Sztuka, która przynosi chwałę narodowi, to po prostu sztuka dobra. I żeby nie wiem jak się podlizywała władzy, kiedyś komunistycznej czy dziś obecnej, jeśli będzie zła, narodową nigdy się nie stanie.
Dać artystom wolność, nic dodać nic ująć.
Cielecka:najważniejsze jest, by kultura była wolna, nieskrępowana i różnorodna. - Nie może być jedyną właściwą, z góry narzuconą przez jakąś grupę sprawującą władzę. Sztuka czy kultura powinny stawiać pytania, często te bardzo trudne..
Przypomnijcie sobie peerelowskie filmy! Można było umrzeć z nudów, ale przecież narodowe też były – Trylogia sienkiewiczowska nakręcona według mnie świetnie, tylko Skorupko mnie denerwowała… Nie takie mam wyobrażenie Heleny!
Aktorka Maja Ostaszewska: - Kino nie może być propagandą na zamówienie - przypomina. - Bez względu na to, czy chodzi o kino narodowe, jakkolwiek je rozumiemy, czy historyczne, bo te dwie dziedziny trzeba moim zdaniem rozdzielić.
Powstanie warszawskie na przykład można opowiedzieć z perspektywy powstańca, całkowicie przekonanego o słuszności sprawy, matki czekającej w domu i cywila, który nie chciał mieć z tym nic wspólnego, został jednak wciągnięty wir tej historii i zapłacił za to potworną cenę. I każda z tych opowieści będzie prawdziwa.

Na to trzeba zwrócić uwagę, a nie potępiać wszystkiego w czambuł. Prawda niekiedy boli.

 6 czerwca 2016
Opole ratuj się! Wczoraj oglądałam koncert, jednym okiem spoglądając na ekran telewizora, drugim na dokumenty archiwalne w komputerze, do pierwszej w nocy. Końcówka była szokująca. Jacek Kurski pojawił się na scenie, aby wręczyć nagrodę. Prezesa TVP przywitały buczenie oraz gwizdy. Kurski nadrabiał miną i starając się wybrnąć z sytuacji oznajmił: "W wielu krajach aplauz wyraża się poprzez gwizdy, dlatego witam również cudzoziemców". Gwizdy nie ustawały, a żart prezesa można chyba rozumieć dwojako, cudzoziemcy to przecież nie Polacy, albo z podtekstem – gorsi Polacy. Michał Szpak wygrał konkurs, przyjmował nagrodę lekko zszokowany, nie wiem czy przez skromność, czy z zaskoczenia. Proponował inną osobę na swoje miejsce, aż Orzechowski ratując sytuację, prosił o powtórne wykonanie piosenki.
Jakoś trudno odszukać w internecie informacje na ten temat. Niektóre portale na wszelki wypadek milczą. Czarno widzę przyszłość Opola, możliwe, że w następnych roku będzie już tam festiwal piosenki religijnej lub narodowej i na widowni zasiądą lepsi Polacy.

7 czerwca 2016

Dzisiaj nockę staruszka przespała modelowo. Obudziłam się przed siódmą, włączyłam radio Program I, prowadzący program dziennikarz powitał mnie, a właściwie Schetynę zaproszonego do studia słowami – Z kim pan będzie teraz oglądał mecze, gdy Tusk jest obecnie na emigracji zarobkowej?
Tusk, przewodniczący Rady Europejskiej, pojechał tam według tego dziennikarzyny jako emigrant za chlebem. A inni zajmujący tam stanowiska też tam w tym celu wyemigrowali? To jest właśnie ta „dobra zmiana”! Żebrzący o zarobek w TV chce się przypochlebić, utrzymać na tym nędznym stołku i do czego to doprowadzi?! Czy ja nie mam co robić, tylko mam słuchać takich wypocin! Teraz słucham tylko muzyki, ta jest ponad ludzką głupotę.
Zaraz zabieram się za moje archiwalia, dzisiaj już w pełnej sprawności umysłowej. Rady typu - przejdź na dwa ekrany – są atrakcyjne, tylko ja jakoś nie mogę sobie z tym dać rady. Mam dwa ekrany, ale jeden jest tylko w pełni aktywny. W innych ustawieniach monitorów  też wszystko jest nie tak jak trzeba. Mnie zależy na tym, abym dokument miała na ekranie telewizora, a w Wordzie mogła pisać na komputerze. Czekam na moją doradczynię, ma wpaść jutro, a dzisiaj będę jeszcze dziobać po kilka słów starym systemem. Więcej nie zapamiętam, gdyż archaiczny prawniczy język nie jest łatwy, do zrozumienia także. Na dodatek, co poniektóre rzeczowniki pisane są wielką literą, nie mówiąc o ortografii. Ja staruszka jednak nie dam się pokonać, zmierzę się z tym problemem.

8 czerwca 2016
Lubię ciszę, to wszechogarniające mnie odosobnienie, łaskę bycia z sobą. W moim obecnym miejscu zamieszkania to się raczej nie zdarza, zawsze w tle są jakieś ślizgi samochodów, turkot pociągów, gadanina ludzi. Miejsc, gdzie cisza dzwoni w uszach, nie jest wcale tak dużo. Doznałam właśnie takiego olśnienia w M. Byliśmy u proboszcza tejże parafii, i kiedy już wyszliśmy, po pożegnaniach z przemiłym gospodarzem tego miejsca, zostaliśmy sami, to przyszło do nas nieoczekiwanie – cisza, nieograniczona, wszechobecna, niczym nie skrępowana cisza, cisnąca się do serca, uszu, myśli … Po chwili dał się słyszeć głos wilg będących tam od zawsze, świergot ptaków, szum wiatru, ale ta chwila, jedna jedyna, była chwilą ciszy, którą zapamiętam. Słyszałam ją nie tylko ja, inni też doznali  olśnienia ciszą.
Wczoraj już ciszy nie było, byłam przećwiczona w układzie monitorów. Niby wszystko było dobrze, ale ja nie rozumiałam zasady działania i dlatego miałam takie trudności. Podział ekranu jest już w komputerze, część mam na ekranie telewizora i trzeba tylko było umieć to przeciągnąć. Muszę też mieć kursor na dole albo u góry. Zostałam przeszkolona, przećwiczona i przeegzaminowana. Dopóki nie wykazałam się znajomością posługiwania się takim układem, nauczyciel nie wyszedł z domu. Teraz już wszystko wiem, rozumiem i zabieram się do pracy. Najpierw, póki rosa na trawie, pójdę do sklepu i na bazarek. Załatwię co trzeba i do roboty staruszko. Dzisiaj praca pójdzie już szybciej, nie będzie zaglądania do dokumentów co słów kilka.
Będę zajęta, może więc uda mi się uniknąć diety obrotowej, którą stosuje mój znajomy. Co się obróci, to musi coś przekąsić i później dziwi się, że kilogramy nie spadają. Przygotuję dzban wody z syropem z pędów sosny, będę piła do utraty tchu, przyda mi się taka kuracja.

9 czerwca 2016
„Przed porażką – wyniosłość, duch pyszny poprzedza upadek” – Księga Przysłów 16,18
Jestem zdruzgotana! Pycha mnie przygwoździła do ziemi. Do obiadu pisałam, wszystko szło jak po maśle – technicznie oczywiście – wyłączyłam kompa, przecież jadła trzeba było nagotować - i powtórne uruchomienie mnie zdołowało zupełnie. Nie umiałam przeciągnąć obrazu z dołu do góry… Chyba jakiś bies ustawił ekrany. Niby wszystko wiem, a nie widać tego co trzeba. Nie zapytam powtórnie, nawet gdybym miała przepisywać litera po literze.
Zmarnowałam całe popołudnie, dzisiejszy ranek, i muszę się poddać. Mam tak samo przechlapane jak B., który odziedziczył majątek, a spłacać musiał rodzinę ofiarodawcy pośredniego i bezpośredniego, to te zachówki były zmorą majątku! Gdybym miała odziedziczyć taki zaplątany majątek, to wolałabym już siedzieć w tych swoich Kotwasicach i mieć święty spokój. Testament bywa niekiedy obciążeniem ponad miarę. Nikomu na tym świecie nie jest lekko -  ani bogaczowi, ani biednemu; ani temu co nie ma komputera, ani temu co go ma i ma ograniczenia. Zajmę się czymś łagodzącycm ducha,
„Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” – Ewangelia Łukasza 14,11

10 czerwca 2016
Inteligencja jest… po matce!
Wykazały to liczne badania, według których inteligencja "mieszka" w żeńskich chromosomach i tak przechodzi na dzieci. Konkretnie chodzi o chromosom X, który mężczyźni mają jeden.
http://kobieta.onet.pl/dziecko/co-dziedziczymy-po-rodzicach/wggrkv
Ha! Moje dzieci są inteligentne, stąd prosty wniosek, mama też musi być!!!  :) Mówię tutaj o ogólnie rozumianej inteligencji. Moje dzieci mają więcej talentów niż ja. I tak powinno być, każde pokolenie o krok do przodu. Trochę się wczoraj zastanowiłam nad tym, co się u mnie w kompie działo. Kiedy moja córka wykonała te same czynności, wszystko poszło jak z płatka i idzie do dzisiaj. Ciekawe zjawisko.
Inteligencja (od łac. intelligentia - zdolność pojmowania, rozum) – zdolność do postrzegania, analizy i adaptacji do zmian otoczenia. Zdolność rozumienia, uczenia się oraz wykorzystywania posiadanej wiedzy i umiejętności w sytuacjach nowych. Cecha umysłu warunkująca sprawność czynności poznawczych, takich jak myślenie, reagowanie, rozwiązywanie problemów. Rodzaje inteligencji według Howarda Gardnera: językowa, logiczna lub matematyczna, wizualno-przestrzenna, muzyczna, społeczna, refleksyjna, ruchowa, przyrodnicza.
Każdy człowiek jest na swój sposób inteligentny i nie zawsze idzie to w parze z wykształceniem. Choć niewątpliwie wykształcenie ma wpływ na rozwój inteligencji o ile ktoś chce się uczyć a nie tylko wkuwać na pamięć. Szkoda mi nauczycieli, szczególnie tych młodych. „Co najmniej 7 tys. nauczycieli już zwolniono. Drugie tyle pójdzie na wcześniejsze emerytury, a 2-3 tys. młodych nauczycieli szkoły nie przedłużyły kontraktów. To efekt niżu demograficznego i zatrzymania sześciolatków w przedszkolach - pisze "Gazeta Wyborcza". To nie jest dobrze dla nikogo. Te 500 zł na każde dziecko też jakoś się nie sprawdza. Czy musiano się tak rozpędzić dając je każdemu?! Bogaci tego nawet nie zauważą, u biednych może być, i niestety bywa, różnie wykorzystywane. Najlepszym wyjściem byłaby praca dla każdego. To mrzonka, ale rzeczywistość bywa trudna.

11 czerwca 2016
Rainer Maria Rilke - Elegie Duinejskie - II
… Kto jesteście?
Wcześnie uszczęśliwieni, ulubieńcy stworzenia,
grzbiety gór, jutrzenkowe krawędzie
wszelkiego początku, pyłki kwitnącej boskości,
przeguby światła, galerie, schody, trony,…

Ciągle plączą się w moich myślach te „przeguby światła”. Trzeba mieć wyobraźnię, aby tak określić anioła. Idę sobie wczoraj pięknie wyłożoną kostką osiedlową alejką, wśród szpalerów morwy i rozrośniętych już znacznie lip tworzących mały osiedlowy park, odurzona zapachem ligustru. Słucham zachwytów mieszkańców, dla których jest to jedyny spacer dnia na niedaleki bazarek. Chronię się w cieniu. Tutaj ostry blask słońca ma ograniczony dostęp. Środkiem alejki biegnie jeden z naszych wikarych do niedalekiej szkoły. Uśmiecha się z daleka, gdyż tak nie poruszają się normalnie księża. Mijając mnie oznajmia, że nigdy człowiek nie ma czasu. Ja jestem wyrozumiała, przerabiałam to latami… Przecież to dobrze znam, ja wszędzie biegałam kłusem. To podobno ma się w genach, abym nie wiem co robiła, i tak się spóźnię. I wtedy właśnie pomyślałam o aniołach, które Rilke zgiął jak przeguby rąk między światłem i cieniem. Każdy z nas ma jakieś przywary, wady, i tylko pomoc tych świetlanych opiekunów unosi nas do górnych partii istnienia. 

12 czerwca 2016

Mistrzostwa się zaczęły! Mecze Polaków obejrzę, inne mecze - wystarczą mi wyniki. Przychodzi w czasie takich wydarzeń sportowych właśnie taki moment, że człowiek jest zadowolony, że jest sam. Chcę, oglądam, nie, to nie. Bardzo męczy mnie „warkot” widowni w czasie meczu. Ja lubię spokój. Teraz nawet nie chce mi się chodzić na emeryckie tańce, muzyka mnie też drażni w tanecznym wykonaniu. Starość lubi ciszę i taktowne towarzystwo. Tylko dzieci, szczególnie małe, nie męczą mnie swoim szczebiotem. Muszę jakoś wypełnić wszystkie zobowiązania towarzyskie do 18, zobaczymy, jak nasi chłopcy zaprezentują się w czasie meczu z Irlandią Północną. Wygraliśmy 1:0. 

13 czerwca 2016
Cwaniactwo szerzy się wszędzie. Stoimy sobie w „ogonku” po truskawki ze Strzelec Dolnych nad Wisłą – jak za dawnych dobrych kolejkowych czasów - a tu jeden pan przed nami prosi o torebkę. Niekiedy można w ten sposób wybrać sobie ogórki, ale on dobiera się do truskawek i swoimi łapami wyłuskuje co ładniejsze. Wszyscy się zdenerwowali, gdyż truskawki to delikatny towar i niby dlaczego jeden ma mieć dorodne, a drugi drobnicę. Na dodatek prosi o pół kilograma pieczarek, resztka to już była, którą zamówiła sobie pani z kolejki i nikt nie protestował, ale on akurat chciał kupić, nie zgłaszając takiego akcesu wcześniej. Poczułam wielki niesmak. Polaczek, cwaniaczek. Wstyd i już, że takie „coś” plącze się pomiędzy nami na naszej ojczystej ziemi.

14 czerwca 2016

Tak na dobrą sprawę, to trzeba by ćwiczyć każdy fragment ciała, aby dobrze wyglądać. Matka natura nie ma wyobraźni, aby obdarować nas idealną figurą, nie mówię już o mądrości i umiejętnościach. Na starość, a nawet w młodości, każdy jest z czegoś u siebie niezadowolony; a to ma czegoś za dużo, a to za mało, za prosto lub za krzywo, za łykowato lub „ciapciowato”. Na starość o tym szczególnie się nie myśli, bo przecież na ten lep już nikogo się nie łapie. Dlaczego ja mam używać jakimiś tam wymyślnych kosmetyków, gdy i tak lepiej nie będzie, tylko uwypuklą mankamenty. Naturalna uroda zdrowia i radości doda! Radości, gdyż nie wydaję kasy na upiększanie się, jednak druga broda mnie denerwuje, a tworzy się nawet u młodych dziewcząt, gdy mięśnie nie są ćwiczone, gdy chodzi się ze spuszczoną głową, tkwi przy komputerze… Mam taki zestaw ćwiczeń, i gdy mi się przypomni, trochę kręcę szyją i brodą. Może komuś się przyda http://www.popularne.pl/drugi-podbrodek/

 15 czerwca 2016

Wczoraj gościł w Mieście B. Jacek Dehnel poeta, prozaik, tłumacz, nagradzany i wyróżniany. Jego wiersze nawet mi się podobają, książki, które przeczytałam to Lala i Matka Makryna. I właśnie w tej sprawie poszłam na spotkanie. Już pierwsze zapowiedzi były niełaskawe – lało jak z cebra, spotkanie było nie tam gdzie zawsze, tylko na strychu. Wejść jeszcze weszłam, ale schodzenie to była makabra. Schody w końcówce kręte, bez poręczy a to dla mnie już zadanie ponad siły. Ale co tam, wiedziałam dlaczego tam idę…
Autor promował nową swoja książkę Krivoklat. Usadzili się na podwyższeniu autor i prowadzący i dali pokaz
błyskotliwości, erudycji, znajomości literatury, malarstwa, z muzyką to już tak dobrze nie było, ledwo ją omieciono zainteresowaniem. Wstawki tekstu czytanie przez autora z całą smugą słynnych malarzy. Autor zna najzacniejsze muzea już od dzieciństwa. Kiedy już skończyli popis dając ocenę ludzkiej głupoty, arogancji, niedouczenia lekarzy, nauczycieli – nawet oberwało się Franciszkowi Józefowi i Sisi jako lekko odstającym od normy ignorantom, poddasze zamarło, nikt się nie odzywał, gdyż nikt nie wiedział co powiedzieć, nie czuł się godny dyskusji z osobami tak wysoko postawionymi w hierarchii znawców kultury.
Ja jednak przyszłam z misją, przyszłam wyrzucić zadrę, która tkwi we mnie już kilka lat, od czasu, gdy przeczytałam Lalę. Autor przedstawił tam losy swojej rodziny, kładąc szczególny nacisk na postać babki, wtedy już starej kobiety, u której bawił w czasie wakacji sprawując nad nią opiekę i przy okazji obnażając całą nieszczęsną starość osoby niemogącej się już bronić. Zrobiłam to ja, gdyż nie wyobrażam mojego wnuka, dla którego byłabym polem do obserwacji i to w taki sposób. Rodzina podsuwała mu także co bardziej niedorzeczne wypowiedzi starej kobiety jako ciekawostkę i powód do zabawy. Dehnel uważał, że oni już nie radzili sobie z jej starością. Ja też mam już dosyć nawet samej siebie, ale przecież nie przeskoczę tego etapu. Nie oszczędzałam pana Dehnela i uważam, że mu się należało.
Wątpię też, abym przeczytała Krivoklata. Najnowsza powieść Jacka Dehnela, pastisz antymieszczańskiej twórczości Thomasa Bernharda, to przepojona czarnym humorem, wyrzucona na jednym oddechu opowieść o sztuce, miłości i człowieku, który nie boi się sprzeciwić społeczeństwu.
Pan Jacek dostał stypendium, posiedział sobie nad modrym Dunajem, wtopił się w Thomasa Bernharda. Jego powieść jest nieustannym odwoływaniem się do tego pisarza. Nie stać go na własne wątki? Mnie się Dehnel jako pisarz nawet podoba, ale jego postawa życiowa jest trudna do zaakceptowania, nie chodzi o to że jest gejem, ekscentrykiem o ile chodzi o strój, to jego sprawa, ale odnoszenie się do ludzi zakrawa na pyszałkowatość i wymądrzanie się. Teraz jest mi już lżej i mam nadzieję, że mnie w życiu nic takiego nie spotka, chociaż kto to wie.

16 czerwca 2016
Cały dzień robię rzeczy średnio absorbujące, ale chyba niezbędne. Muszę założyć długą firankę, ponieważ przez taką do parapetu dostają się do mieszkania muchy. Nie lubię, gdy przysiadają gdzie popadnie, a szczególnie, gdy wieczorem uparcie mnie odwiedzają w sypialni. Miałam nadzieję, że kupię nową firankę, ale to nie będzie możliwe. Kasa szczuplutka. Dostałam, co prawda, dofinansowanie na wyjazd we wakacje, to jednak nie pokryje kosztów, a przecież spodziewam się także gości… Trzeba będzie to odłożyć do drugiego roku.
Od słońca firanka pożółkła w rejonie szyb, reszta jest śnieżnobiała. O farbowaniu nie ma mowy. Na dodatek ta firanka wymaga prasowania. Dziesięć metrów do przeciągania żelazkiem! Nie jest miłe zajęcie. Muszę wykonać pracę przy świetle dziennym, wieczorem nie widać zagniotków. W związku z powyższym staram się rozładować stres myśląc o sprawach, które mnie bardziej pociągają. Dostałam takie wyjaśnienie sonetu Rilkiego. Nawet mi się podoba. Są widocznie rejony ludzkiej wyobraźni, do których nie wszyscy mamy dostęp. Męczą mnie „śpiewaj ogrody”. Oto interpretacja i sonet w nowym tłumaczeniu. Chyba bardziej czytelny dla przeciętnego czytelnika.
"Dla mnie, być może i dla Rilkego, te ogrody - "jasne" są metaforą pięknych dusz ludzkich, ich wyobrażeniem i tęsknotą za nimi, zarazem "nieosiągalne" gdyż nie sposób do nich dotrzeć, ale można
żyć wizją, że są obok nas i nie jesteśmy osamotnieni w śnieniu światów. "Przegubem światła" był właśnie Rilke, potrafił je promieniować, a także odchylać, kierując na każdego z osobna, o czym dobitnie świadczą słowa ostatnie, "Różo sprzeczności czysta, pragnienie by stać się snem niczyim pod tylu powiekami"


Sonety do Orfeusza Sonet XXI

Śpiewaj ogrody, serce, których nie znasz wcale;
jak w szkło wtopione ogrody, niedotykane.
Wody i róże z Isfahanu lub Szirazu,
śpiewaj je śmiało, sław je, nieporównane.

Okaż, serce, że nigdy ich braku nie czujesz.
Że wiedzą o tobie, dojrzewające ich figi.
Że wśród gałęzi kwitnących, w liści szumie,
w niemal widzialnym tchnieniu obcujesz z nimi.

Porzuć ten błąd, że ciągle ci czegoś brakuje,
by wreszcie postanowić – tak, to właśnie: być!
Nitko jedwabna, oto już weszłaś w tkaninę.

Z jakimkolwiek obrazem połączysz się tkliwie
(nawet jeśli ci chwile udręki gotuje)
pomyśl: w nim cały dywan wystawny się skrył.


{Die Sonette an Orpheus, II/XXI, przeł. Andrzej Lam}
{Pierwodruk: „Elegie duinejskie i Sonety do Orfeusza”. Przeł. Andrzej Lam. Warszawa 2011}

Nie zgadzam się z jednym, dla mnie "przeguby światła" to anioły i nie dam sobie tego odebrać.  

17 czerwca 2016
Zarwałam znowu noc. Przyniosłam z biblioteki babskie czytadło. Takie książki czytam niby dla odprężenia, ale zawsze to kończy się tak samo. Dochodzę do 1/3 zawartości, poznaję bohaterów, ślizgam się po krawędziach zdań, rozdziałów i czytam kilkanaście kart od końca. Poznaję zakończenie i tracę zainteresowanie. Nazywam takie dziełka jednonocnymi. Noc się jednak kurczy. Budzę się późno, dzisiaj też tak było.
Wyszłam z domu przy lekkiej mżawce, jednak zabezpieczona na ewentualne opady – parasol, kalosze, kurtka nieprzemakalna, to może zbyt dużo powiedziane, ale taka miała być. Ale lało! Budziłam zazdrość wszystkich przemokniętych do suchej nitki, a może jeszcze bardziej. Jeden pan obładowany siatkami wyglądał jak sierota, skórkowa kamizelka zwisała na nim jak szmata, zresztą nie tylko on. Kobiety miały chociaż parasolki. To było chyba małe oberwanie chmury. Strugi deszczu lały się strumieniami, podniebny turkot dodawał wyrazistości burzy, a ludzie nie mieli gdzie się schronić. Ja byłam jednak przezorna. Mądrość staruszki na coś się przydała nareszcie. Kupiłam, co miałam kupić i z suchymi stopami mogłam wrócić do domu. Nie zawsze tak bywało, oj nie.
Taki będzie wysyp grzybów na przełomie czerwca w okolicach miasta B. Trzeba podpowiadać naturze czego pragniemy!!!
Cieszę się z deszczu, było bardzo sucho. Mnie się już marzą dorodne borowiki w lesie. Jak nie będzie padać w niedzielę, to może kogoś namówię, aby ze mną udał się w leśne, przepastne głusze. Nie mogę doczekać się jesieni, oby były sprzyjające warunki dla grzybów i grzybiarzy.
Kupiłam na bazarze pieczarki i będę sporządzać sos. Suszone grzyby już się skończyły. Upiekę także placek drożdżowy z rabarbarem. Nic nie piekłam już od dłuższego czasu, a jakoś wcale nie chudnę. Jak ma tak być, to lepiej podjem sobie ciasta rabarbarowego. Raz kozie śmierć. Teraz trzeba zabrać się trochę do pracy nad archiwaliami, zrobiłam zbyt długą przerwę, a to nie jest w porządku. Najważniejsze, że jestem nieprzemoknięta, gdyż byłam nieprzemakalna.
 
18 czerwca 2016
Puchaty drożdżowy placek trochę ustawił świat pod innym kątem, stał się bardziej przyjazny i kolorowy. Jak to miło podejść do lodówki, odkroić kawał drożdżówki i delektować się jej niezastąpionym niczym smakiem. Tak jest w pierwszy dzień, na drugi jej powaby się zatracają, staje się codzienna. To co nowe i świeże nęci, później powszednieje i nie ma już takiego znaczenia.
Wczorajszy wietrzny dzień na zdjęciu. Trochę miasto zalało, ale nie nas, my mamy z górki, najwyżej nas zmiecie. Szyby, jak widać, mam czyste, nikt mi nie zarzuci zaniedbań. Gorzej jest z oknami wysuniętymi na zewnątrz, tam już po pierwszych opadach robi się niezbyt pięknie.
Zaczynam uciekać w rozważania, bo przecież dzisiaj sobota i dobrze jest odwlec czas sprzątania i codziennej bieganiny. Wiatr już prawie ustał, Stefa przywiązana sznurami ani drgnie. Sroki się od nas odczepiły dzięki tej wiernej mojej strażniczce spokoju. Balkon odseparowałam od otoczenia bambusowymi pozostałościami starych żaluzji. Jestem u siebie. To ja mogę wyjrzeć na zewnątrz, ale do mnie nie trzeba bez zaproszenia zaglądać. Czekam na lato, gdyż tak naprawdę to tylko jego namiastkę mamy, takie przed-lecie i kalendarzowe i prawdziwe. Biedne słońce, czai się za burymi chmurami, boi się zerkać na świat bez pozwolenia. A przecież mogłoby się wykazać większą inwencją, a wtedy ja zasiądę na fotelu zamienionym w szezlong dzięki stołkowi przedłużającemu jego długość, wymoszczonym grubym kocem, aby miał miękkość i zanurzę się w krainę poezji. Na początek może być Tuwim. Chociaż sobie wyobrażę jaka to bym być mogła. Dualizm kobiecy przefiltruję przez moje możliwości, gdyż ja tylko wybiorę same przymioty świetliste, anielskie i miodne, niech tam te zdrady, rozkosze, demony i upadki wezmą sobie inne, te bardziej obrotne i bardziej zwinne - kobiety.
Tuwim - Ewa
…Od grzechu zaczął się jej świat,
A że Pan Bóg ją stworzył, a szatan opętał,
Jest więc odtąd na wieki i grzeszna, i święta,
Zdradliwa i wierna, i dobra i zła,
I rozkosz i rozpacz, i uśmiech i łza,
I gołąb i żmija, i piołun i miód,
I anioł i demon, i upiór i cud,
I szczyt nad chmurami, i przepaść bez dna,
Początek i koniec - kobieta, acha!

Dojrzewam do sprzątania, powolutku, po cichutku wyciągnę odkurzacz z szafy i pójdę na całość - zawarczę, zafurczę i kurze panowanie przykurczę.  :) Obudzić się z takim zapałem do pracy, to katastrofa.

19 czerwca 2016

Byłam w lesie. Grzybów ani widu ani słychu, ale nic nie szkodzi. Las jest piękny, nagrzany słońcem, zieleniejący trawą i mchami, nasycony szumem drzew. Na polankach rumienią się poziomki, jagód jeszcze nie ma. Zebrałam kilka poziomek i przyniosłam do domu, na spróbowanie. Trochę były zielonkawe, ale co tam, pozimki to poziomki. Kiedy czytam na portalach grzybowych o zbiorach tegorocznych, złość mnie trochę ogarnia, jednak nie wszędzie grzyby są i nic się na to nie poradzi. U nas wszystko dojrzewa później, jesteśmy bliżej bieguna!
Po powrocie do domu wzięłam prysznic aby ustrzec się kleszczy, wymieniłam garderobę, zrobiłam obiad i ucięłam sobie drzemkę. Teraz zajmę się panem Kawieckim. Mam z nim problem, jako duszek dobro-duszek zadział się Waszmość Kawiecki w ciągu historycznego czasu i nie mogę na niego trafić. Coś mi się tutaj nie zgadza, mam już Morawin, Kawieccy są, ale nie ma Tomasza. Ofiarować nieletniemu Tomaszowi Bogdańskiemu ponad jedenaście tysięcy dukatów - 1 dukat odpowiadał 3,43 g czystego złota o próbie 986, czyli moneta jednodukatowa ważyła 3,48 g – i zniknąć w mrokach historii?! Tak być nie może. Trzeba się tym zająć. Wiem już na pewno, że Kawieccy byli spokrewnieni z rodziną matki Józefa Lipskiego, ale gdzie na litość Boga podział się Tomasz Kawiecki… Dotleniłam mózg, może to podsunie jakieś rozwiązanie. Nie jest łatwo rozgrzebywać przeszłość, swoją własną także.

 20 czerwca 2016
Pada, to się chwali, grzyby zabierają się do wychylania kapeluszy na świat. Dzisiaj jest nastawiona na prace fizyczne, ale teraz, kiedy już ugotowałam zupę o bliżej nieokreślonej nazwie w pięknych barwach wiosny – brokuły, kapusta, ziemniaki, marchewka i inne warzywa, wszystkie, jakie były w dolnej strefie lodówki - zaciągnęłam śmietanką i rozbełtanym jajkiem bez stempelków, mam już czas. Zupa jest smaczna, ale na wszelki wypadek nakroiłam stertkę natki, posypana zupa lepiej smakuje, jest zdrowsza i tak naprawdę nikt nie wie, co je! Taka potrawa na dzisiejszy dzień jest w sam raz, a ja pozbyłam się wszystkich resztek.
Mieszkanie też trochę przewietrzyłam, tzn. przemeblowałam, aby mieć inne spojrzenie na najbliższe otoczenie. Od roweru odkręciłam kierownicę, czy jak to nazwać i teraz, po przystawieniu fotela, jeżdżę ile się da w czasie oglądania wieczorem TV lub czytając książkę. Kierownica nie zasłania mi ekranu. Jak to nie przyniesie spodziewanych rezultatów to sprawa będzie trudna do rozwiązania. Jeżdżąc w pozycji siedzącej nie odczuwam bólu kręgosłupa. Myślę nad sprawami dnia codziennego. Dochodzę do wniosku, że na starość to człowiek ma już na tyle rozumu, że wiedziałby jak postąpić w danej sytuacji, ale sytuacje jakoś się nie garną do człowieka. Zupełny pat życiowy. Po obiedzie już przysiądę do roboty. Kawiecki w dalszym ciągu zawieszony w próżni, trzeba to zostawić i zająć to się innymi sprawami. Gdy będę miała tę sprawę wyjaśnić, to rozwiązanie samo przyjdzie, a jak nie, trudno. Zrobiłam, co mogłam.

21 czerwca 2016
„Przeguby światła” ustawiły się właściwie. Pojaśniało tam i tu. Czekałam dosyć długo i warto było. Dzisiaj załopotały skrzydła także nad stadionem w Marsylii. Kuba Błaszczykowski wbił gola. Adrenalina poszła w górę. Nawet nie odczuwam senności, a przecież zasnęłam dopiero wtedy, gdy brzask rozbielił moje okna. Dzisiaj pełnia Truskawkowego Księżyca. Ma negatywny wpływ na lunatyków oraz na osoby cierpiące na bezsenność. Nie potrafię przejść obojętnie wobec tych wszystkich wydarzeń.

22 czerwca 2016

Dowiedziałam się, że życie może być luksem, gdy sami o to zadbamy! Widocznie jest także taki luksus z drugiej ręki.
- Spokojny poranek. To oczywiste, bieda sprzyja spokojowi, gdyż nie ma o co się bać i tak naprawdę troszczyć. Wszystko bierze się z przymrużeniem oka.
- Domowy posiłek jak uczta na Wersalu. Ja tam z garnków nie wyjadam, ale też po porcelanę nie mam zamiaru sięgać. Lubię duże garnuszki do picia herbatek, a takich nie robią w wydaniu porcelanowym. Ceraty na stole w kuchni tez nie uznaję. Jeszcze mam tyle siły, że obrusik zdołam przeprać.
- TA chwila dnia. Celebrowanie takich chwil we własnym towarzystwie może się znudzić, tak jak wszystko na świecie. Brak im kogoś, z kim można wymienić myśli, no chyba że stworzymy sobie wyimaginowane towarzystwo, ale to już chyba zahacza o chorobę psychiczną.
- Strój domowy nie a’la Aniela Dulska. Tutaj mam problem. Do „szmatłeksów” nie lubię chodzić, tam tak dziwnie pachnie. Odzienie muszę i tak prawie codziennie zmieniać. Tak się składa, że coś gdzieś mi zawsze kapnie, pryśnie, a fartuchów w kuchni nie używam. Jak nie zdołam schudnąć, to nic mi nie pomoże, we wszystkim wyglądam źle.
- Codzienna przechadzka. Staram się, ale ja sama nie wystarczam sobie na takich przechadzkach, a towarzystwa nie mogę sobie dobrać. Z tymi, z którymi chciałabym się przechadzać, nie mają czasu, a ci, którzy by szli ze mną, no cóż…
- Błogi sen. Mam warunki, odnowiona sypialnia, zawsze wszystko wywietrzone, niekiedy tak się wychłodzi, że muszę się przykrywać kocem, gdyż nie mogę zasnąć z zimna. Jak nie mogę spać, nic mi nie pomaga, nawet „usypiacze”.
Niby powinnam opływać w luksusie, ale tak nie jest. Niby spełniam warunki, ale tak naprawdę trochę wieje pustką. Trochę pieniędzy mogłaby mi mamona podrzucić, ale też niekiedy cieszę się, że ich nie mam. Unikam dzięki temu wielu problemów. Tak naprawdę, nie ma na co narzekać, ale też nie ma z czego znowu tak się cieszyć. Jednym słowem zawieszona pomiędzy luksusem a biedą, szczęśliwa i nieszczęśliwa zarazem - staruszka babciuszka.
Dzisiaj na obiad bataty w czystej postaci, aby zasmakować, zobaczymy czy się przyjmą.
W oparciu o http://cafesenior.pl/6-sposobow-luksusowe-zycie-bez-wydawania-pieniedzy/ 
Przeczytajcie, może w ten luksus się wpiszecie, ja jakoś nie mogę. Rysunek przedstawia internetową staruszkę, niby szczęśliwą, a może zamyśloną, albo zrezygnowaną... Jak kto woli.
 
23 czerwca 2016
23 CZERWCA - DZIEŃ OJCA
"ojciec dziecku popatrzy
w oczy jak dziecko"
Konstanty Ildefons Gałczyński

Mojemu Kochanemu Tatulkowi serdeczne podziękowania za to, że był, kochał, rozumiał, przytulał.

Zdrobnienia jako oznaka miłości dla ojców: Tacio, Tateczko, Tatek, Tatik, Tatko, Tato, Tatula, Tatulcio, Tatulek, Tatuleniek, Tatuleńka, Tatulinek, Tatunio, Tatusieczek, Tatusiek, Tatusik, Tatusiński, Tatuś, ..
Ojciec,Ojczulek, Ojczunio, Ojczuś, Ojczyk.


24 czerwca 2016

Dzisiaj kiepsko w pogodzie. Mój termometr zaokienny zaraz eksploduje. Rozwinęłam parasol i miałam nadzieję, że trochę poczytam na powietrzu, ale nie daje się wytrzymać. Chłodniej już jest w mieszkaniu. Serce bije jak szalone, a przecież nie ma powodu do takiego pobudzenia. Nawet czytać nie mam siły. Zakupy zrobiłam w godzinach rannych i nie mam zamiaru wychodzić z domu, może wieczorem. Oby tylko przetrzymać te upały. Dzisiaj dzień mam przechlapany, nic nie zrobię, nawet mam kłopoty z pisaniem.
Dostałam wiadomość, że w mieście H. w nocy była burza zwiastująca chyba koniec świata. Pioruny rozświetlały niebo, deszcz lał strumieniami, a mieszkańcy spędzili noc na czuwaniu. Niech nas lepiej takie atrakcje ominą. Pod tym linkiem wskazówki i wyjaśnienia odnośnie burzy
http://deccoria.pl/warto-zobaczyc/artykuly-jak-nie-chronic-domu-przed-burza-,5,1892.html


Dzisiaj imieniny Jana. Kojarzą mi się zawsze z różami. W pewnym ogrodzie rosną takie piękne. Nie mam na oku żadnego Jana, ale tak na wszelki wypadek róża dla Jaśków i Janów. 
 
 

25 czerwca 2016
Wygraliśmy! Brawo!!! Reprezentacja Polski po raz pierwszy w historii zagra w ćwierćfinale mistrzostw Europy!
Nerwów kosztowało to wiele, nie tylko zawodników, ale także widzów. Podobno podczas oglądania meczów się chudnie, ja wobec tego powinnam stracić jakiś tam kilogram…

26 czerwca 2016
Życie jest pasmem domniemań. Tak naprawdę niczego nie wiemy do końca. Widzisz zbolałego przyjaciela, na jego twarzy maluje się bezbrzeżny smutek, pytasz więc z troską:
- Co to ci Jędrusiu dolega?
- K…, byliśmy na weselu, włożyłem nowe buty i odcisk mi się zrobił na małym palcu, teraz nie mogę w żadnym bucie chodzić!
Odcisk to przecież nie koniec świata i można się go pozbyć, tylko trzeba zadbać o swoje paluszki. Ty jednak oczami wyobraźni widziałaś już największe nieszczęście, jakie mogło go spotkać. To taki jednostkowy przypadek, ale co powiedzieć o życiu w szerszym znaczeniu, chociażby o Brexit. W samym Londynie imigranci stanowią prawie 40 proc. populacji. Brexit odbije się na wszystkich - tych, którzy studiują i tych, którzy pracują na Wyspach. A jakby musieli wrócić, to co będzie się w kraju działo?! Możemy tylko domniemywać.
Zaczęłam czytać książkę „Kobiety Wojny Dwu Róż”. Też o Anglii, tylko kilka wieków wstecz. Księżna, królowa i królowa matka, kobiety których losy odtworzona na podstawie dokumentów archiwalnych, a reszta to domniemania – wytwór domysłów autorów, wyobraźni i kreatywności. Sam wstęp ujmuje szczerością autorki w wypowiadaniu sądów o historii.
„ Historia to nie tylko prosta rzeczowa relacja, mimo iż zasadza się na faktach. Istnieją nauki ją wspierające takie jak: archeologia, kryminalistyka, genetyka czy geografia, lecz historia sama w sobie nie jest nauką… historia wiąże się z procesem twórczym, a zatem jest to gałąź sztuki.” Przecież historyk opisując jakieś wydarzenie opiera się na dostępnych mu dokumentach i przedstawia swój punkt widzenia na dane dzieje. Po pewnym czasie dotrze do innych akt i napisze inny osąd wydarzeń. Tego, co napisał poprzednio nie sprostuje, nada mu tylko inny koloryt. Czytelnik mu ufa. O ile podoba się ogółowi lub jednostce wysoko postawionej, jego historyczne spojrzenie może utrwalić się na długo, aż nie zostanie podważone przez innego historyka. Łacińska sentencja „Historia jest nauczycielką życia.” przy takim założeniu autorki brzmi trochę groteskowo.
Może jeszcze jeden cytat: „… ani historia nie jest czystą prawdą, ani fikcja nie jest całkiem zmyślona.” Przecież fikcja też opiera się o realia, tylko przetworzone. Nam chyba potrzeba pięknych opowieści, aby pobudzać naszą wyobraźnię. To, co we wstępie napisała Philippa Gregory zastanowiło mnie, trochę zdumiało, w każdym razie zachęciło do lektury.
Dlaczego chcę się tymi przemyśleniami autorki podzielić? Z bardzo prostej przyczyny, sama borykam się z wiedzą opartą na wybiórczych dokumentach i zdaję sobie sprawę, że nie jestem w stanie dokładnie odtworzyć 880 lat historii. Mogę tylko udostępnić jakąś część prawdy o dziejach.
Zapraszam do lektury artykułu, który celowo zamieściłam na stronie Miłkowic. Jakie my mamy wyobrażenie o wyglądzie dworu szlacheckiego w początkach XVIII wieku. Chyba będziecie zaskoczeni opisem autora i przytoczonymi rysunkami.

27 czerwca 2016
Papież Franciszek - Dla mnie jedność jest zawsze ponad konfliktem, ale są różne formy jedności. Braterstwo jest lepsze od dystansu, mosty są lepsze od murów.
Święta prawda, ale jak budować jedność, gdy inni nie mają na to ochoty. Używanie słów wulgarnych osłabia więzi międzyludzkie. Już nasi przodkowie nie gardzili taką bronią przeciwko bliźniemu.
Z pewnością najwcześniej w polskim języku pojawiła się „kurwa”. Powszechnie twierdzi się, że słowo to mogło pochodzić od romańskiego pojęcia oznaczającego zakręt i oznaczać kobietę, która znalazła się na „życiowym zakręcie” czyli prostytutkę. Słowo może jednakże etymologicznie pochodzić od greckiego słowa „kurios” czyli „silny pan”. W językach słowiańskich miało się ono przekształcić w pojęcie oznaczające po prostu dojrzałą kobietę, a następnie kobietę lekkich obyczajów. Odwrotny proces dotyczył słowa „dziwka”, który jeszcze w XVI wieku oznaczał po prostu młodą dziewczynę, lub córkę.
Pozostając przy kobietach, niezwykle obraźliwym słowem określającym tę płeć było słowo… „kobieta”, gdyż oznaczało tyle co „kobyła”. Dopiero w XIX wieku weszło ono do słowników jako określenie płci. 

Bywa, że odwiedzając rodzinę lub znajomych odnosisz wrażenie, że podejmujesz działanie wojenne. Musisz wybrać formę obrony, lub się poddać bez walki. Jedna i druga metoda napawa cię strachem lub obrzydzeniem, ale nie masz wyjścia. Oni przygotowują się do walki spinając siły. Doprowadzają domostwo do stanu perfekcji mniemając, że do niczego nikt się nie doczepi. Na wstępie opowiadają o znanych ci osobach wychwalając ich zalety, starając się nimi pochwalić abyś czuł się zdołowany, nawet gdy ani ci w głowie zazdrość. Masz przecież już na tyle doświadczenia i wiesz o tym, że jakby głębiej pogrzebać to raczej powinno się tym osobom współczuć, niż im zazdrościć. Pani Szpilor niczego jednak nie zaniecha i wykorzysta każdą okazję aby wbić ci szpilę. Zaczyna cię to w końcu bawić i równocześnie męczyć, ale taka już uroda Szpilorów. Oni nie mówią o sobie niczego, co mogłoby w ich mniemaniu osłabić ich pozycję. Kiedy po latach prawda wychodzi na wierzch, bo przecież zawsze wyjdzie, współczujesz Szpilorom, ale oni współczucia boją się jak ognia. Budowanie mostów i jedności to ciężka sprawa.

28 czerwca 2016
Wichrowe wzgórza i już! Tusk winien temu co się dzieje w Europie, Tusk musi odejść. Kto go zastąpi, może ta osoba, która do tego nawołuje?! Co dzisiaj działo się w Poznaniu? Co ma wspólnego Poznański Czerwiec ze Smoleńskiem? O Boże Jedyny, nie opuszczaj nas!!!
Wyliczyłam kiedyś, że kiedy jedyna słuszna partia będzie sprawowała władzę, zyskam 400 zł. Jak do tej pory nic nie zyskałam. Od września maja być darmowe leki dla seniorów, ciekawa jestem czy się załapię. Mam psie szczęście i jak do tej pory ciągle mi ujmowali, zamiast dodawać. Może być tak, że nawet się na te 16 zł nie załapię, gdy moja przewlekła choroba okaże się niezbyt przewlekła. Zaczynają mi latać mroczki przed niedowidzącymi oczętami. Gorąco mi się robi. Aby jakoś doczekać tych 75 lat…
16 zł miesięcznie w 2017 r.
Na tym tle kwota 125 mln zł, którą w tym roku chce wydać na program 75 plus Ministerstwo Zdrowia, wygląda co najmniej skromnie. Nawet jeśli w przyszłym roku będzie to obiecane wcześniej pół miliarda złotych, to i tak będzie mało w stosunku do potrzeb starszych ludzi, którym rząd PiS tak bardzo chce ulżyć.
Jeśli policzyć wszystkie osoby powyżej 75. roku życia, wyjdzie na to, że rząd dopłaci im w tym roku do leków średnio 12 zł na miesiąc, a w przyszłym - 16 zł miesięcznie.
Minister Radziwiłł mówi, że to nie tak, bo darmowych leków nie dostaną wszyscy, tylko ci, którzy cierpią na choroby przewlekłe, na przykład serca czy nerek. Problem w tym, że osoby, które nie cierpią na jakąś chorobę przewlekłą, to rzadkość w tej grupie wiekowej. Większość ma kilka chorób naraz.

29 czerwca 2016
Czy ja mogę być spokojna? Jacy to ludzie dorwali się do władzy?! To jest kultura polityczna? Ktoś taki, gdyby miał trochę honoru powinien zrzec się mandatu posła i odejść. Mówię o Dominiku Tarczyńskim. To poseł PiS.
Lech Wałęsa który zbliża się do KOD – nie wiem czy słusznie, lepiej aby korzystał z czasu, który mu pozostał i przestał się angażować w takie sprawy bez względu na to jak go denerwują, swoje już zrobił - zapowiedział w czasie spotkania:
Dziś możemy tylko powiedzieć jedną jeszcze rzecz: kochani, którzy widzicie, że ten układ łamie prawo i wy od nich otrzymujecie stanowiska, zapamiętajcie: to się skończy i wytniemy was, z korzeniami wyrwiemy od sołtysa do ministra. Mało tego, sprawdzimy was dokładnie: co zrobiliście, jak zrobiliście, jak rządziliście…
Na te słowa zareagował poseł PiS Dominik Tarczyński. "Bolek mówi przez media do posła na sejm RP, że 'wyrwie mnie z korzeniami'. Zapraszam Cię na solo bydlaku!" - napisał na Twitterze poseł PiS (pisownia oryginalna).
To się w głowie nie mieści, b. prezydent, starszy już człowiek i tak się do niego zwracać! Takie „coś”, bo przecież nie „ktoś”, jest posłem, reprezentuje Rzeczpospolitą? Biada narodowi, który wybiera takich ludzi do pełnienia funkcji reprezentacyjnych. … mówi do posła na sejm RP!!! Poseł.  Buta, pycha, zarozumiałość, arogancja. Wstyd!!!
29 czerwca 2016
Przegraliśmy. Szkoda. Polacy jednak pokazali klasę i chwała im za to. Żal mi Kuby Błaszczykowskiego.

Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja