czerwiec 2014 - czerwiec 2024

Lipca należy szukać na stronie hallas.pl.tl/lipiec-2014-_-lipiec-2024.htm



30 czerwca 2024

Nareszcie jestem po drugiej operacji. Czuję się zupełnie inaczej, i znacznie lepiej, niż przy zabiegu na pierwszym oku. Nastawienie psychiczne w takich sytuacjach jest jednak sprawą bardzo istotną!!! Czuję się teraz zupełnie dobrze i normalnie. Mam obecnie problem z tym, aby nie nadużywać mojej aktywności fizycznej, która mogłaby zaszkodzić narządowi wzroku. Oko mam chronić, to jest najważniejsze! Soczewka nie może się przesunąć, a oko ulec zakażeniu.
Moja córka powiedziała, że przed pierwszym zabiegiem to ja już byłam chora z wyprzedzeniem. Byłam taka słaba, wycieńczona i przejęta tym wszystkim, że nie miałam siły podnieść szklanki z wodą... Teraz jest zupełnie inaczej, ale przecież mam świadomość tego, że nie mogę gór przenosić.
Na balkonie mogę przybywać po południu, gdyż u mnie do południa słońce operuje tak silnie, że to by było szkodliwe dla mojego oka. Jest zalecenie abym przed telewizorem, czy komputerem, przebywała łącznie 2 godziny dziennie!!! Muszę się do tego jakoś dostosować, to jest naprawdę trudne. Resztę czasu spędzam słuchając Umberto Eco! Jest to tak mądry człowiek, że mnie to obezwładnia. Drzemki zdarzają mi się dosyć często… Znam w obecnej sytuacji fragmentarycznie jego dzieło, którym kiedyś się tak zachwycałam. Muszę jakoś przetrwać. Trochę się za moim Dniewnikiem stęskniłam. Staruszka nie umie się rozstać ze swoim pisaniem, tak jak Joe Biden ze swoją prezydenturą, a Kaczyński ze swoją prezesurą, ale na każdego musi przyjść czas zaprzestania działalności!!!

Jasno-widząca staruszka na oczy dwa w chwili powrotu z wizyty kontrolnej na drugi dzień po operacji w godzinach porannych!!! Dzień był z związku z tym bardzo długi, bardzo... Od 10 maja twarz przemywam tylko gazikiem nasączonym przegotowaną wodą, nie używam kremów, co widać i czuć. 
Chciałam podbudować swoje ego i zapytałam córci czy widać jak schudłam, na co ona odrzekła, że w spódnicę się przecież jakoś zmieściłam!!!
O to nie było trudno, weszłabym w nią nawet wtedy, gdy ważyłabym sto kilogramów, jest bardzo rozciągliwa. Chyba nie widać ubytku trzech kilogramów, co uważałam za sukces. Kropla drąży skałę, powolutku dojdę do mojej wymarzonej wagi 70 kg!!! Wtedy będzie to widoczne.   

Pozdrawiam serdecznie i życzę miłej niedzieli.  

 



27 czerwca 2024
Moje zadziwienia.
- Ostatni mecz Polaków, mimo że nie miał wpływu na dalsze losy drużyny, pozwolił mi odzyskać nadzieję, że jeszcze nie wszystko skończone, poczekamy, zobaczymy. Inne mecze mnie nie interesują, wystarczy mi wynik.
- Politycy, dla których nie miałam szacunku, śledząc ich poczynania, to Ziobro, Czarnek i Obajtek, jak można go do tej grupy zaliczyć.
Obajtek dorwał się do pieniędzy i robił z nich użytek na swoją korzyść, panisko całą gębą. I właśnie o swoją gębusię zadbał, widział braki i je niwelował. Ząbki jak marzenie, i tak powinno być!
„Ponad 200 tys. zł miesięcznie - tyle wydawał były szef Orlenu Daniel Obajtek i członkowie zarządu na koszty reprezentacji. W sumie w latach 2018 do 2023 kwota ta urosła do 14,5 mln zł (w samym 2023 roku to koszt wielkości 6,6 mln zł). Na liście transakcji znalazły się m.in. zabiegi kosmetyczne z botoksem czy protetyka.
Czarnek gadał, trudno powiedzieć że mówił, trudno było nadążyć za jego tokiem myślenia. Ziobro to dla mnie człowiek bez opamiętania szastający kasą państwową, nie jestem ekonomistą, ale widziałam co się działo. Teraz dałabym mu spokój, niech walczy z chorobą, to dla niego najistotniejsza sprawa.
- Tusk wygląda na wykończonego, może go to wiele zdrowia kosztować.
- PiS co chwilę wznawia jakąś aferę, którą zresztą sam zainicjował, ale teraz rozdmuchuje, jakoś trzeba się przecież uwidocznić.
- TATUAŻYSTA Z AUSCHWITZ, to serial który zadziwia i przeraża.
Niedawno owdowiały stary mężczyzna znajduje w sobie odwagę, aby opowiedzieć światu swoją historię. Wraca do chwil, w których udało mu się znaleźć miłość w tym najstraszniejszym z miejsc. Poznali się jako więźniowie w Auschwitz, zakochali i przetrwali.
Wierzyć się wprost nie chce że w takich warunkach może zrodzić się miłość, a jednak…

Moi Mili, na kilka dni będę wielka nieobecna. :) Jutro operacja drugiego oka!!! Dzisiaj stawiam czoła codzienności, abym później nie musiała innych prosić o zbyt wiele pomocy w trwaniu. Upał się sroży, maciejka omdlewa na balkonie, mimo że dostaje wszystko, czego może pragnąć, staruszka uwija się jak w ukropie, ale każde działanie musi być zwieńczone małym odpoczynkiem. Na szczęście przytomnie zostawiłam spuszczone rolety, słońce nie wdarło się do mojego domostwa. I to tyle zdziwień. Mam nadzieję, że przetrwam.
 



26 czerwca 2024

Grywasz w Lotto? Grasz w Lotto systematycznie? Czasami wykreślisz kupon? Może tak, a może nie. Raz, drugi wykreślisz liczby i nic nie wygrasz, rezygnujesz gdyż szkoda pieniędzy. Są jednak zatwardziali gracze, grają i nic nie wygrywają, mają jednak nadzieję, że jednak…
Promują książkę "Pechowy dzień. 17 i pół historii, które jeśli się nawet nie wydarzyły, to przecież mogły", Stefan Friedmann, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa, 2024 r. Przeczytałam ją już dość dawno, z zaciekawieniem i uśmiechem , autor to facet z poczuciem humoru. Oto fragment:

"A oto szczęśliwe numery – usłyszał głos spikera. – Dwa, siedem, dziewięć, piętnaście, czterdzieści dwa, czterdzieści trzy i dodatkowa trzydzieści dwa". Po ogłoszeniu dodatkowej poczuł, że się dławi.
– Wody! – zdążył tylko krzyknąć i zemdlał.
To były jego numery.
– Jadźka! Daj kupon! – wyszeptał po ocuceniu.
– Dałam Adasiowi, żeby wysłał. Adaś, daj ojcu lotka!
– Ja… dałem Gabrysi… – jąkał się Adaś.
– Nie wysłałam, dałam Arturowi.
Robiło się strasznie. A to dopiero początek.
– Arturrrr! – wycharczał ojciec. – Gdzie ku-kupon?
Arturek na wszelki wypadek schował się za matkę i stamtąd przekazał wiadomość.
– My… my… my pomyśleliśmy, że znowu nie wygrasz, i… i kupiliśmy sobie lody…
Poczuł, że umiera. A ostatnia myśl była taka, że w biedzie. „

I umarł biedaczyna, wygrana przepadła. Sama przeżyłam kiedyś taką historię. Punkty wysyłki otwierane były w określonych godzinach. Ja nie miałam stałych godzin pracy. Poproszono mnie abym kupon wysłała, ale nie zdążyłam przed zamknięciem punktu, niestety. Boże, jak ja się modliłam aby nic na ten kupon nie można było wygrać. Kilka złotych to mogłabym sfinansować, ale milion? Na szczęście nic nie padło i mogłam odetchnąć po losowaniu. Więcej razy już nie brałam nikomu kuponów, chcesz grać staraj się sam sobie sprawy załatwić. Niekiedy, gdy przechodzę obok punktu Totka, wstąpię i coś tam wykreślę, ale bardzo, bardzo rzadko coś trafię. Pewien jasnowidz przepowiedział mi, że mam na gry nie tracić pieniędzy, gdyż nic nie wygram!!! Nie to nie, nie gram, ale przecież niekiedy można starać się oszukać los… Teraz prawie już nie ma punktów wysyłki Lotto, można grać przez Internet, ale nawet nie chcę wiedzieć jak to mam zrobić. Zbyt łatwy dostęp, a pieniądze nie wrócą na konto, wydasz i nie masz. Fragment z Friedmanna mnie bardzo ubawił.



25 czerwca 2024

"Lek powodujący odrastanie zębów może pojawić się na rynku już w 2030 roku. Pracują nad nim japońscy naukowcy i lekarze. Właśnie szykują się do rozpoczęcia pierwszej fazy testów na ludziach, którym mają wyrosnąć „trzecie zęby”.
Zęby będą odrastać. Japońscy naukowcy stworzyli przełomowy lek (msn.com)
Nad lekiem pracują naukowcy firmy biotechnologicznej Toregem Biopharma – finansowanej przez Uniwersytet w Kioto. Lek ma być przeznaczony dla dzieci urodzonych bez zawiązków zębowych oraz dorosłych, którzy przedwcześnie utracili zęby np. na skutek próchnicy.
Koniec z implantami, plombami i leczeniem kanałowym. Rewolucja w leczeniu zębów
– Obok zawiązków zębów mlecznych i stałych, większość ludzi posiada zawiązki kolejnych zębów, które jednak zanikają – powiedział japońskiemu dziennikowi The Mainichi Katsu Takahashi, współzałożyciel Toregem Biopharma, kierownik Oddziału Stomatologii i Chirurgii Jamy Ustnej w Kitano Hospital w Osace. Naukowcy po latach badań stworzyli przeciwciało, które hamuje działanie białka powodującego zanikanie zawiązków i stymuluje ich wzrost."

Bardzo to obiecujące, tylko czy na miejscu zębów do leczenia wyrosną nowe? Czy trzeba będzie wyrywał zniszczone? To dla mnie najtrudniejsza spawa Tylko uporam się z zaćmą, muszę maszerować do dentysty. Równolegle nie dam rady, psychicznie nie wytrzymam. Chyba nie doczekam tych rewelacji i nowinek medycznych. Trudno sobie nawet wyobrazić staruszki z odzyskanym uzębieniem - nie będą kroić chlebka w kosteczkę ani ucierać jabłuszek, aby udało się przełknąć pożywienie. To będzie krok do długowieczności. Zdrowe zęby to podstawa długiego zdrowia. Och!



24 czerwca 2024

Mignęło mi gdzieś świadectwo Krzysztofa Baczyńskiego. Nie wiadomo z którego roku, z jakiej klasy, jakiej szkoły. To było na pierwszej stronie, ale tej nie ujawniono. To nie był celujący uczeń, ale właśnie o to chodzi, nie zawsze ci z najlepszymi ocenami wybijają się w życiu. Baczyńskiego znamy wszyscy, jego kolegów nie, a przecież w każdej klasie prymusi są, tak to już jest.
Obecnie dyskutuje się o tym, aby znieść świadectwa z czerwonym paskiem. Jakaś racja w tym jest. Powinno się oceniać postępy dziecka uwzględniając jego możliwości, włożony wkład pracy, umiejętności pracy w grupie. Obecnie w dobie Internetu nie ma większego sensu wbijanie pamięciowe wszystkiego, najważniejsze jest myślenie i rozwój dziecka. Jedno dziecko jest przebojowe, drugie nieśmiałe, jednemu wystarcza że uważa na lekcji, inne musi się tego nauczyć. Każdy człowiek jest inny. Trzeba zmienić podstawę programową, bez tego reforma szkolnictwa nie ruszy. 
Ciekawa jestem jakie oceny w szkole miała Beata Kempa? Ta kobieta mnie ciągle zaskakuje. W San Lorenzo złodziejaszek zaatakował Polkę. Nie pozwoliła sobie wyrwać torebki, została okaleczona, ludzie pośpieszyli jej na ratunek. Pani Beata wyciągnęła z tego faktu wniosek, na jaki by nie wpadł żaden inny polityk czy naukowiec. Obwiniła o wszystko Tuska!!!
"Liczy się tylko jego osobista kariera, PR, zadymy, mściwe i prymitywne posunięcia wobec opozycji, groźne decyzje wobec edukacji naszych dzieci i wnuków czy zagrożenie dla bytu rodzin. Wielki Manipulant. Z takim Premierem my kobiety, nie możemy czuć się bezpiecznie" — podzieliła się szokującą opinią Kempa.
Biedny Tusk!!! Wszystkie wydarzenia na całym świecie powinny być wobec tej pani związane z premierem. Może Tusk obdarzony jest darem biolokacji, a tego nie ujawnia? Pani Beato, proszę wyciągać właściwe wnioski, trzeba chyba przyhamować, to już nie ten czas, oj nie! Świadectwem proszę się podzielić, zobaczymy jak to wyglądało w przeszłości. Pani genialność warta uwagi...




23 czerwca 2024

Niedzielny ranek cichy i spokojny. Upał zelżał, bujna zieleń za oknem cieszy oczy. Maciejka dumnie rozpiera się w donicy i już zaczyna kwitnąć, ale aby pachniała potrzebny jest upał, poczekam. Moje uprawy balkonowe to nieustanne utarczki ze szkodnikami roślin. Teraz nie wiadomo skąd zjawiły się mączniaki, a ja stoję z wacikiem i wycieram liście rozchodnika wodą. Dam sobie radę, nie odpuszczę.
Gołębie przepędziłam z parapetów, traktują te miejsca jako punkt odpoczynku i toaletę, a ja chodzę i wycieram, ślady później trudno zmyć. Gdy podciągnę rolety, nie mają odwagi dreptać pod moimi oknami, ale wczesnym rankiem uważają, że to miejsce należy do nich. Wybaczam im dzisiaj, mam dobry dzień.
„Smuga cienia” Conrada snuje się za mną we dnie i w nocy. Kiedy włączę przed snem cichutko, cichusieńko usypia mnie błogo, rankiem odsłuchuję rozdziały, które słyszałam przez sen… Doceniam kunszt pisarski Conrada-Korzeniowskiego. Tacy ludzie tworzą literaturę i póki jestem na tym świecie przypomnę sobie wszystkie dzieła klasyków, jakie zdołam odsłuchać. Nie będę zabierać się za Rymkiewicza u Dukaja, zostali wyrzuceni z lektur szkolnych, ja też nie będę ich niepokoić. Dzisiaj od rana przypomniał mi się wiersz Miłosza, który dla mnie jest kwintesencją szczęśliwego poranka.
Dzień taki szczęśliwy.
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kaprifolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego, zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.

Dobrze, że dla poety praca w ogrodzie była tylko odskocznią od poetyckich strof, gorzej by było gdyby zajął się tylko ogrodem, szkoda by było jego geniuszu. Dany talent trzeba rozwijać, a nie motać w uprawy ogrodnicze, które są dostępne dla każdego. Poeta zamilknie i co dalej…



22 czerwca 2024
Bardzo proszę o wykrzesanie z siebie iskry porządkowania mieszkania. Z meczem wczoraj nie wyszło, dobrze że   tylko trzy gole nam wbili, ale gadanie typu – gdybym mi się tak chciało, jak mi się nie chce - nie na wiele się zda. Wiek też nie predestynuje do tego aby nie sprzątać w domu. Z takimi sprawami musimy się uporać. Ja zaraz też biorę się do sprzątania, nie mogłam wcześniej, gdyż wyruszyłam robić zakupy. Nie będę się chwalić co zakupiłam, ale zakupiłam. Teraz biorę się do pracy.

Porządkować trzeba na bieżąco, nie tylko prawo nie może działać wstecz, porządków też nie cofniesz w czasie. Martwię się trochę, bo może się okazać, że wieloletnie wdowy zostaną pozbawione dodatku do emerytury po zmarłym małżonku. Trochę mi się to nie podoba, no bo jak może tak być,  że świeża wdowa dostanie uposażenie dodatkowe, a stara wdowa będzie klepać biedę, jak klepała przez tyle lat. Trudno, najważniejsze żeby było w mieszkaniu czysto. Jak nie masz pieniędzy, to sama woda i odkurzacz też mogą zdziałać cuda. Och, nie jest łatwo z tym wszystkim się uporać. 




21 czerwca 2024
Co za dzień! Zaraz zaczyna się mecz. Podobno nawałnica przeszła nad Berlinem, może już się skończyła. Starałam się zdążyć ze wszystkimi pracami domowymi aby kibicować. U nas są bardzo tanie banany, dlatego z racji wydarzeń upiekłam nawet placko-chlebek bananowy z kawałkami czekolady z którą nie mam co zrobić, gdyż zrezygnowałam z przegryzania słodyczami nostalgii przedoperacyjnej. To dobra propozycja, zachęcam do wypieków.
Podaję jeszcze sposób na begonie, podobno można je zmusić do obfitego kwitnienia, zobaczymy.

Wystarczy woda (ok.500 ml), kilka liści laurowych i szczelny słoik. Do dużego naczynia wlej letnią wodę i dorzuć 4 liście laurowe, zakręć i mocno wstrząśnij. Odstaw i czekaj, aż woda zacznie nabierać ciemniejszej barwy. Po tym czasie przecedź powstały płyn i dolej litr wody, a następnie podlej wszystkie kwiaty. Taki nawóz można stosować raz na dwa tygodnie, w innym wypadku dawka fosforu może być zbyt wysoka dla naszych roślin.

Kibicujemy i życzymy naszym zwycięstwa!!!



20 czerwca 2024
Piękny, czerwcowy poranek. Alejką obsadzoną morwami sumie długi korowód ludzi starych i w średnim wieku. Wysocy – niscy, otyli - chudzi, energiczni i wycofani z życia. Nieomal wszyscy zaopatrzeni w wózki ręczne, torby, koszyczki, siatki. Idąc w kierunku bazaru nie obciążeni są żadnymi pakunkami, natomiast wracając mają już nośniki wypełnione warzywami, owocami, pieczywem. Staruszka, którą już dobrze tutaj znacie, podąża w tym korowodzie zakupowiczów, którzy troszczą się o to, aby napełnić brzuchy.
I o brzuchy tutaj chodzi przede wszystkim. Wszyscy nieomal mają brzuchy dobrze widoczne, wypukłe, okrąglutkie, a bywa też że nie mieszczą się w odzieniu, szczególnie u panów. Patrząc na tych ludzi mogłoby się wydawać, że głodu to już oni nie zaznają! Są co najmniej dobrze sytuowani, może nawet przesadnie wykarmieni. To jest jednak złudna obserwacja. Wystający brzuch jest oznaką choroby, a nie zamożności.

Stare kobiety i mężczyźni mogą mieć duży brzuch z różnych powodów. Oto kilka możliwych przyczyn:

Brzuch glukozowy: Charakteryzuje się okrągłym kształtem i jest wynikiem nadmiaru tłuszczu, zwłaszcza tłuszczu trzewnego. Nadmierna ilość cukrów rafinowanych lub spożywanie dużo alkoholu może wpływać na ten rodzaj brzucha.
Brzuch nerwowy: Jest to miękki, wystający brzuch, często związany ze stresem. Pod wpływem stresu organizm wytwarza kortyzol, który może prowadzić do odkładania się tłuszczu w okolicach brzucha.
Brzuch tarczycowy: Niedoczynność tarczycy może powodować odkładanie tłuszczu w okolicach brzucha. To zjawisko może występować zarówno u kobiet, jak i mężczyzn.
Brzuch gruszka: Charakteryzuje się odkładaniem tłuszczu głównie w okolicach bioder, ud i pośladków. Może być związany z zaburzeniami hormonalnymi lub endometriozą u kobiet.
Wzdęty i zaokrąglony brzuch może być jednym z objawów zespołu jelita drażliwego

Pamiętaj, że każdy organizm jest inny, a wygląd brzucha może zależeć od wielu czynników, w tym genów, stylu życia i zdrowia. Jeśli masz obawy dotyczące swojego zdrowia, warto skonsultować się z lekarzem.



19 czerwca 2024
O fentanylu nie mówi się już tylko jako o problemie, ale jak o pladze, która zbiera śmiertelne żniwo wśród ludzi, szczególnie w Stanach Zjednoczonych. Problem staje się coraz większy także w Europie i Ameryce Południowej.

W Polsce też już mamy przypadek śmierci związany z użyciem tego środka. Nie będę już tu wnikać w to skąd ludzie biorą tak silny środek. Zaaranżowano już u nas środki ograniczające możliwość nabycia tego leku, gdyż jest to lek stosowany szczególnie w trudnych przypadkach i w dawkach minimalnych związanych z masą ciała. Przedstawiono na zdjęciu ilość środka, która może zabić.

Ja nie mogę zrozumieć, naprawdę nie mogę zrozumieć ludzi, którzy sami sobie szkodzą. Wszelkie używki są poza moją strefą działań. Mam problemy z ciśnieniem od lat nie pije kawy i nie cierpię z tej racji. Teraz mam nadwagę, związane to jest z wiekiem, sama też trochę się do tego przyczyniłam piekąc ciasta. Teraz powiedziałam koniec, nie ma w moim domu słodyczy, i nie ma. To znaczy mam trochę, bo jak ktoś przyjdzie coś na stole postawić trzeba, ale ja nawet nie patrzę w ich stronę. Jak już zapraszam gości i piekę ciasto, to tyle ile postawię na stole, to postawię, a resztę niech sobie biorą, ja wcale nie chcę tego w domu mieć. Muszę schudnąć dla swojego dobra. Mam sporą nadwagę, ma to wpływ na kościec, na nadciśnienie, w ogóle na sposób życia człowieka, bo przecież nosić tyle kilogramów, zbędnych kilogramów, to nic miłego. Nie mogę chudnąć zbyt radykalnie, gdyż choroby z którymi muszę się parać na starość, na to nie pozwalają. Powolutku i jednak kilogramów ubywa.
Współczuje ludziom którzy przekroczyli cienką linię uzależnienia, ale nikt ich do tego nie zmuszał, oni sami to zrobili. Głupia ciekawość, a później problem do końca życia. Człowiek uzależniony może zaleczyć problem, ale on się od niego nigdy nie uwolni. Niebezpieczeństwo zawsze istnieje.
Muszę powiedzieć, że cieszę się w tym momencie, że jestem stara i nie muszę się już o nic i nikogo bać. Prawda jest, że czytałam o wypadkach gdzie przejście na emeryturę i związana z tym samotność, nie ma co ukrywać, powodowała u ludzi uzależnienie od alkoholu. Jak już ponad 30 lat się nie uzależniłam, to chyba teraz też to nie nastąpi. Choroby natomiast przybywają do mnie, co roku to inna. Opatrzność mnie doświadcza.
Wybaczcie, że trochę nieskładnie dzisiaj piszę, ale jestem naprawdę poruszona problemem. 



18 czerwca 2024
Inna rzeczywistość, godzina 5.00 - migawka nocna.
Pasaż handlowy w mieście X. Przyćmione światła, szarzyzna, przesuwający się tłum ludzi. Wzrok Ambrozji Z. wodzi za dziwnie ubraną kobietą czającą się za regałami sklepu z odzieżą. Postać ta przyciąga jej uwagę także ze względu na fosforyzujący blask oczu, zagubienie i łachmaniarski wygląd. W pewnym momencie osoba ta zdejmuje z wieszaka suknię, podchodzi do kasy bacznie przedtem obserwowanej, ale zamiast płacić, dusi wprawnymi rękami kasjerkę i wybiega ze sklepu. Oniemiali klienci zastygli z przerażenia jak sparaliżowani…
Złodziejka zatrzymuje się w najbliższym zaułku, zdejmuje szmaty, które ma na grzbiecie i wkłada nową odzież. Powszednieje teraz w tłumie ludzi, tylko twarz ma dziwnie przyćmioną, błyszczące oczy nadają jej dziwny wygląd. Jakąś wewnętrzną siła zmusza Ambrozję Z. do podążania za Dziwadłem. Mimo, że boi się, że będzie następną ofiarą, idzie jej śladem jak zahipnotyzowana. Ktoś nareszcie wszczyna alarm. Przechodzący obok policjant wszczyna pościg za kobietami. Wszystko odbywa się w przerażającej ciszy. Miasto zostaje w tyle.
Uciekinierki teraz biegną drogą obok lasu. Dalej jakieś jezioro, łachy piasku, bagna. Widmowa postać unosi się już nad wodą. Ambrozja Z., która miała być następną ofiarą, wyzwolona z magnetycznego wzroku Widziadła, zbliża się do policjanta, który nie zrezygnował z pogoni. Ten bierze ją za wspólniczkę złodziejki i morderczyni. Komenda policji. Kobieta broni się gestami, oddaje aparat którym filmowała całe wydarzenie i prosi aby szybko wszystko przegrać na jakiś nośnik, gdyż film może zniknąć. Chce udowodnić swoją niewinność. Pogoń trwała dosyć długo, ale okazuje się, że to tylko kilka minut nagrania. Policjant jest zdumiony. Ambrozja Z. składa oświadczenie: Poszłam za tym Widziadłem, gdyż chciałam mieć materiał do kryminału, który piszę. Nie mam nic wspólnego z całą sytuacją. Postać przybyła z innego wymiaru aby podładować energię, gdyż inaczej by została unicestwiona…

Obudziłam się przerażona. Audiobook autorstwa Agaty Christie leciał w najlepsze. Moja podświadomość chyba chłonęła wieści i je przetwarzała. Kryminałom mówię nie! Na jawie i we śnie! Chyba przesadziłam z atrakcjami usypiającymi.
„nie sen jest najgorszy, najgorsze jest przebudzenie...” Julio Cortázar



17 czerwca 2024
Moja córka w okresie mojej choroby obdarowała mnie rośliną, która przekazana jej została przez znajomą dla mnie, chorej osoby. Nigdy takiej rośliny nie spotkałam. Zupełnie nie wiedziałam jak ją stosować, roślinę a nie córkę, i parzyłam ją z listkami mięty jako herbatkę. Pachniała bardzo intensywnie!!! Ponieważ była bardzo wyrośnięta, a liście oskubałam, oberwałam czubki i wsadziłam do doniczki czekając na jej rozwój. Jak się okazuje postąpiłam słusznie. Teraz też, jak widać, zaczynam ją skubać. Zwrócono mi uwagę na niepospolitość tej rośliny. Teraz ją doceniam!
"Mało która roślina jest tak popularna, a jednocześnie tak mało znana. Jej sadzonki są najczęściej przekazywane wśród znajomych i sąsiadów, za to niemal nie ma jej w sprzedaży w sklepach. Razem z sadzonką przekazywana jest nazwa. A raczej - bardzo różne nazwy. Bo ta roślina jest znana znana m.in. jako mięta meksykańka, mięta grubolistna lub mięta kubańska, a także oregano lub tymianek meksykański, hiszpański lub kubański.
Ze względu na swój charakterystyczny, intensywnie ziołowy smak, określany jako połączenie tymianku, oregano i bazylii z mocną nutą mięty, kojarzony jest głównie z krajami, których kuchnia słynie z wyrazistych potraw i aromatycznych przypraw (stąd prawdopodobnie tak zróżnicowane nazewnictwo).

Roślina doskonale sprawdza się w potrawach kuchni tajskiej (m.in. do sałatek z dodatkiem mięsa), indyjskiej (sos chutney) i kubańskiej (zupa z czarnej fasoli). Jej silny aromat i ziołowy smak, neutralizuje agresywne zapachy niektórych mięs (m.in. baraniny, jagnięciny, koziny, dziczyzny) i ryb.

Świeże liście (roślina źle się zasusza) możemy stosować jako dodatek do potraw kuchni indyjskiej czy włoskiej, a także rozmaitych potraw mięsnych i rybnych, a nawet napojów (np. lemoniady) czy deserów owocowych.
Obecnym w roślinie związkom i olejkom eterycznym przypisuje się działanie przeciwbakteryjne, przeciwgrzybicze, przeciwrobacze i przeciwzapalne. Dlatego preparaty z tego plektrantusa stosuje się przy różnych dolegliwościach (m.in. przeziębienie, stany zapalne gardła i jamy ustnej, kaszel, choroby skóry).



16 czerwca 2024
Apostoł Paweł napisał: Myślcie nie o tym, jak się wybić kosztem innych lub zaspokoić własną próżność, ale raczej w pokorze uważajcie jedni drugich za ważniejszych od siebie. Niech każdy dba nie tylko o to, co jego, lecz i o to, co cudze.
Najtrudniej w życiu żyć ze egoistami. Dla nich najważniejsze jest własny zysk, własna prawda, która jest złudną prawdą. To tyle własnego żalu nad życiem.
Chcę podzielić się moim sposobem na dobry sen. Szczerze powiedziawszy to z tym mam największy problem. Niby wszystko jest w porządku - ciśnienie mam w normie, pokój wywietrzony, pościel zmieniana w miarę często, kolacja spożyta około dziewiętnastej, nie piję, nie palę… a spać nie mogę, około trzeciej już mogłabym wstawać. Pomoce stają się audiobooki. Nagrywam trzy, cztery rozdziały i moje radyjko odtwarza jakąś powieść, to już nieważne jaką, dla mnie jest ważne to abym słyszała lektora. Kiedys usypiała mnie muzyka. Podcasty w wersji darmowej przeplatane są reklamami, które są bardzo głośne. Audiobooki są w sam raz. Budzę się w nocy, to fakt, ale włączę radio z audiobookiem i zasypiam na nowo. Tym sposobem jestem wyspana. Problem zasypiania przed telewizorem, drzemki w czasie dnia poszły w zapomnienie, nie są mi zupełnie potrzebne. Nie wiem jak długo to będzie działało, ale w tej chwili to jest świetna sprawa.
Czas już pomyśleć o przygotowaniach do meczu. Nie żywię zbyt wielkich nadziei na wygraną, ale to w końcu nasi grają i życzę im jak najlepiej. Nie jestem fanką sportu. Wiem ile wysiłku muszą włożyć w to ci, którzy dają ludziom rozrywkę, bo jak to inaczej nazwać? Wszystko jest dla ludzi, ale żeby znosić w imię tego takie godziny treningów?!
Tak naprawdę, to to co człowiek robi, okupione jest pracą i wysiłkiem. Lubiłam do tej pory aktywność fizyczną, ale to było dla przyjemności. Słucham teraz muzyki, która koi i daje przyjemność, i pomyślałam sobie że przecież muzycy też musieli ćwiczyć, i to solidnie, aby to wszystko świetnie wypadło. Z radością słucham Mozarta, starają się mnie przekonać do Bacha, Beethovena, lecz ja swoje wiem! Może więc nie mam racji odnośnie sportu, ale naprawdę mnie to nie pociąga. A ten wrzask i hałas na stadionach, to już zupełnie mnie mierzi!!! Zmagania Polaków jednak obejrzę, niech nasi wygrają, no chociaż zremisują. Powodzenia.



15 czerwca 2024
Cmentarz to najfajniejsze miejsce w mieście. Ludzie umierają by się tu dostać.
Stephen King

Rodzimy się po to aby umrzeć. W naszej kulturze umieszczą nas po śmierci na cmentarzu. Jak tylko będę mogła, wyłamię się z tego stereotypu. Marzy mi się miejsce pod drzewem w cienistym lesie! No niechby już ta tabliczka, ale niekoniecznie, chciałabym być anonimowa. Zastanawiam się do jakich tajemnic zostanę dopuszczona, gdy już będę w stanie duchowym. Mój tato mamie się przysnił, że pracuje po śmierci nad układami scalonymi! Nie liczę na to, że posiądę całokształt wiedzy,  ale może chociaż zrozumiem teorię strun. Dr Michio Kaku, ceniony fizyk, stwierdza:
"Żyjemy w świecie stworzonym podług zasad przez niewyobrażalną inteligencję". "Bóg może być matematykiem". "Jak sądzimy, umysł Boga to kosmiczna muzyka strun wybrzmiewająca przez złożoną z 11 wymiarów nadprzestrzeń" - stwierdza z kolei w jednym ze swoich filmów naukowiec.
Brzmi to bardzo dobrze. Nie widzę tutaj aby nauka kolidowała z wiarą. Uczeni odkrywają ciągle nowe tajemnice Wszechświata.
Taki myśli przychodzą mi do głowy w związku w lekturą. To „Czarodziejska góra” Tomasza Manna z 1924 roku., Odsłuchuję jako audiobook. Rozsmakowałm się w takiej formie przekazu. Kiedy przed laty czytałam tę książkę, bardzo źle radziłam sobie z wyobrażeniem zbiorowiska ludzi chorych na gruźlicę, która jest chorobą w tej chwili uleczalną, ale kiedyś tak nie było. Fizjologia tej choroby jest dla mnie trudna. Uodporniłam się na te sprawy i widzę u autora nie tylko opisy ludzi chorych, ale wiele problemów i aspektów życia. Jest to najlepszy dowód na to, jak zmienia się świat. Ile mamy nowych osiągnięć. Mann szeroko stosuje dywagacje naukowe. Jak inaczej już patrzymy na wiele problemów. Autorem jest świetnym. Klasyka robi na mnie wrażenie, kiedy sięgam po nią po latach.




14 czerwca 2024

Cienka linia to ‘niuans różnicujący pewne rzeczy lub zachowania de facto odmienne lub wręcz przeciwstawne”.

Całe nasze życie to balans pomiędzy przeciwnościami. Tylko od nas zależy czy taką linie przekroczymy i w którą stronę. Życie to opozycja do nieżycia, trzymamy się życia, ale bywa że ludzie przekraczają cienką linię. Takie linie rozciągają się pomiędzy dobrem i złem, pięknem i brzydotą... Nie wiem dlaczego dziennikarze dociekają na co kto umarł i jaki był ku temu powód?! Trzech młodocianych bandytów na oczach tłumów na koncercie  zakatowało 9 czerwca 28-letniego Marcina z Jastrzębia-Zdroju! Nikt nie stanął w jego obronie. To się w głowie nie mieści. 

Może lepiej już dam spokój takim strasznym wydarzeniom. Wczoraj byłam na kociej imprezie. „Jak skutecznie pomagać zwierzętom” - spotkanie panelowe z Joanną Studzińską, Lucyną Tomicką, Katarzyną Kuling (Wolontariuszki Stowarzyszenia Stukot) oraz Darią Pilewską (Koalicja sPrawa Bezdomnych Zwierząt) na temat praw zwierząt w Polsce; wstęp wolny- zapisy./Młyny Rothera/max. 50 osób/ Prowadziła moja córka. To ludzie młodzi, aktywni, skuteczni i bardzo zaangażowani. Dowiedziałam się wielu ciekawych rzeczy. Nie mam zdjęć, to znaczy mam, ale jako fotograf się nie sprawdziłam. Trudno. Zdjęcia na zewnątrz się udały. Wyspa Młyńska pięknieje w oczach. Śledziłam wydarzenia od ruin w Młynach Rothera, do dnia dzisiejszego. Oto kilka fotek o zmierzchu – nastrojowa cienka linia pomiędzy dniem a nocą.

Piękna, monumentalna bryła Opery Nova

Anonimowa dama na bulwarach obok opery

Młyny Rothera ze wspaniałą otoczką.
 





13 czerwca 2024

Wczorajszy koncert Kociego Festiwalu zrobił na mnie duże wrażenie. Występowali studenci Akademii Muzycznej w Bydgoszczy. Oto inicjatorki i organizatorki koncertu, pierwsza z lewej to moja córka Joanna.

Dzisiaj idę też na wybraną przez siebie imprezę, prowadzi moja córka!!! 
• 18:00-19:30 „Jak skutecznie pomagać zwierzętom” - spotkanie panelowe z Joanną Studzińską, Lucyną Tomicką, Katarzyną Kuling (Wolontariuszki Stowarzyszenia Stukot) oraz Darią Pilewską (Koalicja sPrawa Bezdomnych Zwierząt) na temat praw zwierząt w Polsce; wstęp wolny- zapisy. /Młyny Rothera/max. 50 osób/


12 czerwca 2024

Gdyby wszystkie narody miały nagle upomnieć się o terytoria, gdzie żyli ich praprzodkowie tysiące lat wcześniej, świat stałby się domem wariatów.
Oriana Fallaci
Wystarczy sobie przypomnieć, chociaż z grubsza historię Polski, żeby zdać sobie sprawę, jak ten cytat jest prawdziwy. Teraz Ukraina walczy o swoją niezależność. Wojna się przeciąga i nie wiadomo, kiedy się skończy. Nie wszystkie kraje popierają ten stan rzeczy. Gdyby Ukraina przegra, co nie daj Boże, nasz los będzie przesądzony. Nie wyobrażam sobie Polski tak zniszczonej jak Ukraina. Nie moim zadaniem jest podawanie tu wszystkich wydarzeń związanych z pomocą Ukrainie. Polityka  mnie naprawdę przygnębia.
Zapraszam do przeczytania innych wpisów na tej stronie sprzed 10 lat. Chyba byłam inaczej nastawiona do świata i życia. Szkoda, że tak zgorzkniałam.
Wpis z 11 czerwca trochę mnie rozbawił i dlatego chcę go przypomnieć.

Jeśli facet mówi, że coś naprawi, to znaczy, że to zrobi
i nie trzeba mu o tym ciągle, co pół roku, przypominać.

Jaka jest różnica między dwulatkiem a dorosłym facetem?
- Dwulatka można zostawić samego z nianią.

Mężczyźni są najsilniejszymi stworzeniami na świecie. Mogą
przetrwać niezliczoną ilość czasu mając do dyspozycji tylko
piwo i baterie do pilota.

Mężczyzna mając 20 lat kocha wszystkie kobiety.
Mając 30 lat kocha już tylko jedną.
Mając 40 lat kocha znowu wszystkie… oprócz tej jednej.

Mężczyźnie łatwiej zrezygnować z dwudziestoletniego
związku niż ze związku z dwudziestolatką.

Gdy mężczyźnie źle - szuka żony.
Gdy mężczyźnie dobrze - żona jego szuka.

Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki?
- Ładnie wyglądam?
Co mówi mężczyzna po wyjściu z łazienki?
- Na razie tam nie wchodź.

Jak mężczyźni definiują podział obowiązków "pół na pół"?
- Ona gotuje - on je, ona sprząta - on brudzi, ona
prasuje - on gniecie...



11 czerwca 2024
Ogarnia mnie niekiedy babska ciekawość. Coś tam we mnie zostało. Wczoraj penetrowałam moich znajomych na Facebooku, szczerze powiedziawszy nieznajomych ale znajomych. Doszłam do wniosku, że ja ludzi to chyba nie bardzo rozumiem. Ocenianie wszystkiego przez pryzmat swoich upodobań i poglądów jest uproszczeniem świata. Pan Jarosław, praktycznie biorąc, miał wgląd we wszystko. Teraz niekiedy cierpi na amnezję. Przenoszenie tego na Donalda Tuska jest zwykłym nieporozumieniem. Nienawiść zaślepia. Natknęłam się na taki wpis. Cytuję fragmenty:
„Oglądam pewno setny raz ulubione „ Noce i dnie” J.Antczaka. Zapamiętałem fragment dialogu: Dalenieccy ( tuskowie - to moje) przeminą - ziemia pozostanie; polska ziemia. Czyż może być lepsze odniesienie do naszych czasów.
... Brudni moralnie rabusie majątku prawowitego zarządu TVP uciekają się do zbrodni fałszowania oryginalnych dzieł kultury, ale także historii. Zbydlęceni wykonawcy specyficznej „ kultury” szybko odgadnęli preferencje swego pana ekonoma; Nowosilcow, czy jaki inny Bismarck jest w tej sytuacji zbędny. Polak potrafi.”
Nie wiadomo, czy śmiać się czy płakać.:)  Polska ma teraz naprawdę większe problemy niż zmiany w polskich filmach i dostosowanie ich do domniemanych orientacji politycznych. Co siedzi w głowach takich ludzi, do czego oni dążą? To jest straszne!
Jestem zwolenniczką złotego środka. Każde ugrupowanie polityczne popełnia jakieś błędy. Bywa jednak, że zaplącze się tak, że praktycznie biorąc nie ma już z tego wyjścia. PiS odżegnuje się teraz od ziobrystów. Nie było już ich widać wokół Jarosława na wieczorze wyborczym. Teraz Sasin mizdrzy się do Konfederacji, ta ma jednak plany samodzielnych rządów w Polsce I w żadne sojusze nie ma zamiaru wchodzić. Gdy tak się stanie, co będzie się działo? 
Musimy dążyć do tego, aby zabezpieczyć się militarnie na wypadek agresji. To jest nasz problem!!! Trzeba również zdawać sobie z tego sprawę, że sami nie jesteśmy się w stanie obronić. Putina powstrzymuje tylko to, że wie, żeby musiałby zmierzyć się z NATO, gdyby dokonał ataku na Polskę. Dla nas nie ma dobrych rozwiązań. Nawet gdyby cały Zachód stanął w naszej obronie, to i tak Polska zostanie zniszczona, obrócona w perzynę, gdyż tutaj będą rozgrywały się działania wojenne. Miejmy nadzieję że Bóg powoła Putina do siebie, gdyż ten staje się coraz bardziej nieudolny i schorowany. To nie jest po chrześcijańsku życzyć komuś śmierci, ale ja już naprawdę nie mogę na niego patrzeć.

Gdzie moja wiara, gdzie osiem błogosławieństw i Dekalog?

Błogosławieni, którzy wprowadzają pokój, albowiem oni będą nazwani synami Bożymi.

Błogosławieni, którzy cierpią prześladowanie dla sprawiedliwości, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.



10 czerwca 2024
Już po wyborach do Parlamentu Europejskiego. Ja nie mogę się zebrać, żeby nawet coś napisać. PO zwyciężyło. Na naszym terenie nawet zdecydowanie. Zresztą to się czuje w rozmowach z ludźmi. Tutaj PiS nie cieszy się poparciem. To nie znaczy, że nie ma zupełnie zwolenników. Ma, ale w mniejszości. Najbardziej przeraża mnie wybicie się na trzecie miejsce Konfederacji.

Eurowybory 2024 w Kujawsko-Pomorskiem. Oficjalne dane PKW:
Koalicja Obywatelska - 44,38%
Prawo i Sprawiedliwość - 31,30%
Konfederacja - 10,24%
Trzecia Droga - 7,98%
Lewica - 4,71%
„Sławomir Mentzen, jeden z liderów tego ugrupowania ocenił podczas niedzielnego wieczoru wyborczego, że sondażowe wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego to największy sukces w historii Konfederacji.
- Mam wielką nadzieję, że dzięki naszym europosłom uda się zmienić kurs UE - powiedział.
To mnie przeraża najbardziej. Nie tylko w Polsce są takie problemy, inne kraje mają ten sam dylemat. Coś się dzieje! Do czego świat dąży? 
PiS wystawił Kamińskiego, Obajtka, Wąsika i oni zdobyli tyle głosów, że będą europosłami. Super reprezentacja, duma narodu... Dobrze, że PiSowi trochę nosa utarli, po tym wszystkim co wychodzi na jaw, to elektorat pisowski idzie w zaparte, ale chyba niektórzy przejrzeli na oczy, jak widać. 


9 czerwca 2024
Moje zauroczenia i zadziwienia!
Świat materialny jest doskonały i nosi w sobie namiastkę transcendencji. Nie możemy zmienić w nim nic. Nie możemy dodać nowego atomu, nic nie możemy popsuć, ani nie mamy nad nim władzy.
Krzysztof Meissner
Dwa dni temu ogłoszono wyniki plebiscytu na Drzewo Roku 2024 Nowej Zelandii. Wygrał je prawdziwy cud natury. Ponad stuletnie drzewo wyglądające, jakby szło po pustym polu. Według mieszkańców okolic to jedyne ocalałe z całego lasu
„Kroczące Drzewo” z Nowej Zelandii wygląda jak ent. Właśnie zdobyło tytuł Drzewa Roku 2024 - National Geographic (national-geographic.pl)

Ludzie nie zmieniają świata, ludzie odkrywają świat. Tak myślę, gdyż każde nowe odkrycie jest odkryciem tajemnic świata już istniejącym...

"Le Monde": Myślę, więc jestem... Rewolucyjne odkrycie biologów. Ryba wargatek rozpoznaje swoje odbicie w lustrze, ośmiornice odczuwają ból, homary lęk, mątwy mają wspomnienia, a pszczoły potrafią się bawić dla samej zabawy. Ustalenia naukowców rewolucjonizują nasze spojrzenie na świat zwierząt. Okazuje się, że owady czy ryby mogą posiadać świadomość.
Trzmiele podczas toczenia kulek wykazują zachowania, które można interpretować jako zabawę. Te niewielkie stworzenia manipulowały małymi drewnianymi kulkami w sposób, który nie miał związku z przetrwaniem czy zdobywaniem pożywienia. A muszki owocówki przejawiają różne fazy snu. Obserwacje te są kolejnymi dowodami w dyskusji na temat posiadania świadomości przez owady czy bezkręgowce.



8 czerwca 2024
Apostoł Paweł napisał: Niczego na ten świat nie przynieśliśmy i niczego stąd nie możemy zabrać.
Jednak nasze życie to nieustająca walka o gromadzenie dóbr, ciułanie pieniędzy, kupowanie ubrań, lokowanie kapitału w obrazach i innych hobbistycznych zasobach. Istnieje też grupa ludzi nie dbająca o nic, nie respektująca układów społecznych, żyjąca jak ptaki co to nie orzą i nie sieją, ale do pomocy społecznej jednak trafiają. Średniacy starają się znaleźć umiar między tymi przeciwnościami.
Mieć zbyt wiele też nie jest zbyt bezpiecznie, łatwo można się wykoleić, nie mieć nic, też źle, to kloszardzi i bezdomni. Średnio zamożni - mieszczańscy, pobożni, uładzeni, są solą tej ziemi. Coś trzeba jednak mieć, dla kogoś i czegoś pracować, mieć gdzie mieszkać, czymś się cieszyć i czymś oczy radować.
Znowu mówię, nie mówiąc; podgryzam nie gryząc; wbijam szpilę nie kłując.
Koniec czerwca będą mi robić drugie oko, dzisiaj zapadł wyrok. Uroki starości, odwiedzanie przybytków służby zdrowia. Miłego dnia.




7 czerwca 2024

Ja, amatorka życia u jego schyłku!
1. «osoba, która zajmuje się czymś dla przyjemności»
2. «osoba lubiąca coś»
3. «osoba wykonująca coś bez fachowego przygotowania»
4. «osoba chętna do nabycia czegoś»

Tytuł książki Jelinek Amatorki bardzo mi przypadł do gustu. Właśnie skończyłam lekturę. Oto ja amatorka, która wkroczyła w życie bez fachowego przygotowania. Żyła dla przyjemności i też z konieczności. Pewne rzeczy lubiłam bardziej, a pewnych wręcz nie znosiłam, co mi zostało do dzisiaj. Teraz jestem chętna do zaznajomienia się z życiem pozagrobowym. Nikt mi tego nie udostępnia. Jestem więc amatorką na wszystkich płaszczyznach. Czego ja się nauczyłam? Szczerze powiedziawszy, to niczego.
Ciułam teraz grosze na starość, to już najwyższy czas. Nie będę kupowała jakiś bluzeczek, sukien, spodni… Mniej modne, bardziej modne, nie robi już na mnie wrażenia. Mam problem, żeby poszczególne sztuki odzieży założyć chociaż raz w roku. Teraz jestem amatorką starości. Co prawda nie zamuję się obecnie ogrodnictwem, krawiectwem, cukiernictwem, nie mam talentu ani okazji. Nie wytykam tutaj nikomu niczego, jak ktoś chce lub musi, to robi. Ja postanowiłam być zaawansowaną amatorką w nazewnictwie haseł do programów. Te, których potrzebuję, są obcojęzyczne. Dzisiaj nawet program do otwierania PDF-ów mi się „zadział”. Dostałam pismo z załączonym PDF który nie chciał się otworzyć. Zawzięłam się i ściągnęłam program sama. Już dosyć odkładania. Ja się za to zabiorę!!! Amatorka, przecież nie profesjonalistka, ale dam sobie radę. Amatorką kwaśnych jabłek to ja raczej w życiu nie byłam i nie jestem.
Trochę kręcę, ale nie mam odwagi powiedzieć o kimś tego, co mnie dręczy.
 


6 czerwca 2024
Drobne migawki z debaty.
- W środę 5 czerwca Telewizja Polska wyemitowała na żywo "Debatę - wybory do Parlamentu Europejskiego 2024". Siedem komitetów wyborczych, które zarejestrowały listy we wszystkich okręgach wyborczych zaprezentowały swoje stanowiska.
- Podczas debaty Beata Szydło stwierdziła, że rząd Donalda Tuska doprowadził do dewastacji mediów publicznych i prokuratury. – Pan minister Sienkiewicz i pan musieliście opuścić rząd i jedziecie do Brukseli tylko dlatego, że nie poradziliście sobie ze swoimi zadaniami w rządzie i Donald Tusk chce się was pozbyć – zwróciła się do byłego ministra aktywów państwowych, posła KO Borysa Budki była premier.
He, He! A p. Szydło i inne Zalewskie dlaczego tam się znalazły? Pamiętamy.
- Kandydat Polexitu Stanisław Żółtek miał ewidentnie dość wymiany uprzejmości między Beatą Szydło i Borysem Budką. Ci niejednokrotnie uderzali w przeciwników i zarzucali im kłamstwa.
Między PiS-em i Platformą jest walka, obgryzanie się po łydkach. Nie mówią o Unii, o czym innym, tylko nawzajem obgryzają sobie łydki – sugerował były europoseł, który teraz próbuje wrócić do Brukseli.
Ten pan mnie bardzo rozbawił, ale facet miał trzeźwe spojrzenie nie tylko w tej spawie, w innych też.

- Na zakończenie debaty w TVP prowadzące Justyna Dobrosz-Oracz i Dorota Wysocka-Schnepf postanowiły poprosić uczestników o to, żeby pożegnali się z widzami w języku angielskim. – Dajemy szansę, aby mogli państwo zaimponować swoim wyborcom. Ktoś chętny? – powiedziała Wysocka-Schnepf. Pierwszy do odpowiedzi wyrwał się Borys Budka z KO, który po angielsku zaapelował, aby polscy wyborcy udali się do urn wyborczych. Inni zamilkli…

I tutaj jest pies pogrzebany. Moje pokolenie, i to trochę późniejsze, to kompletne „ćwoki” językowe, a to splendoru nam nie przysparza. W naszych czasach uczyliśmy się tylko rosyjskiego, ale kto to traktował poważnie, i zostało - Я немного говорю по-русски. W czytniku mam wgrane książki po rosyjsku i mimo, że minęło dziesiątki lat, zaczęłam czytać i wiedziałam o co chodzi! Sama byłam zdziwiona. Kiedy bywałam w Hamburgu, ludzie się chyba na mnie wzięli, ciągle o coś ktoś mnie pytał, a ja mówiłam tylko - Ich spreche kein Deutsch. Albo - Ich spreche nichts Deutsch. Pojedyncze słowa i to wszystko.
Moje córki, oprócz polskiego oczywiście, znają już po dwa języki obce, a wnuk to nieomal poliglota. Mają zdolności do języków i warunki im sprzyjały, to fakt. Teraz doceniono znajomość języków i są nawet na egzaminach. Jak mamy możliwość wyjazdu do innych krajów, to języki trzeba znać, a nasi europosłowie, oprócz Budki, są niemi. Nie świadczy to dobrze o nich, przecież jak już pchają się na urzędy, powinni uzupełnić edukację. Tusk opanował język angielski perfekcyjnie. Uważam, że to jest obowiązek ludzi, którzy mają nas reprezentować. Końcówka debaty była naprawdę ucieszna.

Wiersz Puszkina „Wieczór zimowy” recytowany w szkole podstawowej, do dzisiaj wrył mi się w pamięć, taka byłam nich zachwycona. Bardziej podoba mi się po rosyjsku niż w tłumaczeniu.
Буря мглою небо кроет,
Вихри снежные крутя;
То, как зверь, она завоет,
То заплачет, как дитя…
Zamieć mgłami niebo kryje,
Wichrów śnieżnych kłęby gna,
To jak dziki zwierz zawyje,
To jak małe dziecię łka.


5 czerwca 2024
Świat bombarduje mnie ze wszystkich stron. Nieustający ciąg wojen, pożarów, podżegania. Jako jednostka nieco już osłabiona przeżyciami, mam trudności z odbieraniem ataków. Nikt nie atakuje mnie wprost, ale jednak przejmuje się losem ludzi, świata i wszystkiego, co się wokół dzieje. Pani Jelinek bywa, że mnie dołuje, ale bywa też mnie rozbawia. Jej obserwacje ludzi i życia są nad wyraz trafne. Oto cytaty:
Miłość zniewala, bo stale się myśli, gdzie teraz jest partner, względnie dlaczego go nie ma. Człowiek traci autonomię.
Płakać potrafi tylko ten, czyje serce jeszcze całkiem nie skamieniało.
Śmierć jest za darmo, aczkolwiek trzeba za nią zapłacić życiem.
Trudno przewidzieć, który z nich jest dla mnie bliski. Póki jeszcze nie nadchodzi to, co nazywamy pożegnaniem się z życiem, staram się podreperować zdrowie. Stragany uginają się od warzyw i owoców. Dzisiaj gdy tylko wróciłam z bazaru, ugotowałam bób!!! Rarytas ten smakował mi bardzo. Jadłam bez skórek, bo ja mam już zbyt wrażliwy żołądek, ale z jogurtem. Przygotowany obiad stał na kuchni, a ja delektowałam się smakiem bobu. Pamiętam jak rósł w ogródku wystawiając na pokusy swoje wysokie łodygi i biało czarne kwiatki, obficie oblegane przez owady. Trzmiele robiły dużo hałasu przefruwając z jednego kwiatka na drugi. Były aksamitne, puszyste i bardzo mnie frapowały, gdy byłam mała. Trochę się ich bałam, ale były śliczne. Należy odróżnić bąka od trzmiela, bąki to takie wielkie muchy, które gryzą, a trzmiel jest łagony i "pampuchowaty". Zapyla kwiaty roślin.


4 czerwca 2024
"Według najnowszych danych ZUS przeciętna emerytura i renta w Polsce w pierwszym kwartale 2024 r. wyniosła 3516,95 zł, co stanowi wzrost o ponad 16 proc. w porównaniu do analogicznego okresu w 2023 r. Równocześnie ZUS odnotowuje wzrost liczby obcokrajowców zarejestrowanych w systemie.
Od marca 2024 roku najniższa emerytura w Polsce wynosi 1780,96 zł brutto."
Jak to jest wartość emerytury podana brutto, no to trochę mam więcej.
Idę sobie dzisiaj, ja staruszka, w cieniu pięknych morwowych drzew, w kierunku bazaru. Jestem dumna z siebie że mogłam wziąć wózeczek i sama zrobić skromniutkie zakupy. Duma wzięła się stąd, że do tej pory bałam się wychodzić.
Poszłam do apteki, gdyż zabrakło mi lekarstw. Odwiedziłam bazarek mieniący się barwami młodych jarzyn i owoców.  Kupiłam sobie trochę tych wiosennych, atrakcyjnych nowalijek. Wózek nie mógł być zbyt ciężki! Ograniczenia obowiązują mnie w dalszym ciągu.
Truskawki okazały się przepyszne. Pierwszy raz jadłam świeże w tym roku. Ceny różne, ale wybrałam stragan, gdzie była pewność, że pochodzą z polskich pól. Zakupy były maciupkie, ale wszechstronnie zaopatrujące moje małe gospodarstwo. Piszę o tym wszystkim, gdyż jestem dumna, że mogłam sama, sama moi kochani!!! iść, zrobić zakupy, wybrać co chciałam, a teraz delektować się smakiem wszystkiego, co niesie wiosna.
Nie ma co się martwić wysokością mojej emerytury, jakoś wystarczy na wszystko. Byle tylko zdrowie dopisywało, a z tym jest coraz trudniej, coraz trudniej! Kiedy niechcący popatrzę na siebie w lustrze. albo na zdjęcie, na którym ja jestem, wierzyć mi się nie chce że tak mogę wyglądać na starość.
Cieszę się tym, że ten świat mogę jeszcze oglądać. Najbardziej się boję, że  po drugiej stronie tęczy pozbawią mnie lektur. Będę się chyba zakradać do bibliotek i potajemnie czytać książki, za którymi, już to wiem,  będę tęskniła. Audiobooki coraz bardziej mi się podobają. Teraz przenikam meandry kobiecych losów w powieści „Amatorki” Elfriede Jelinek. To laureatka Literackiej Nagrody Nobla w roku 2004.


3 czerwca 2024
Mija chwila, mgnienie i przechodzisz do innego wymiaru czasu i przestrzeni. Książki wprowadzają w nas przyjazny chaos odciągający od codzienności.. Szukamy nowych dróg, przeżyć, uniesień. Jane Campion, Kate Pullinger – „Fortepian” teraz na tapecie. Pamiętam film, to już lata temu, ale nie pamiętam czy czytałam książkę. Teraz poszłam w audiobooki. Konieczność wymuszona moimi perypetiami z okiem. Zabrałam się za klasykę. Akurat mam takie nagrania. Zaczyna mi się to podobać. Mogę sobie pracować, gotować, sprzątać, a powieść w tle „leci”.
"George, moje serce należy do Ciebie" - to sekretne przesłanie kobiety, która nie mówi - do mężczyzny, który nie umie czytać. Główna bohaterka zamyka się w milczeniu i silą własnej woli staje się niemową. Ucieka w muzykę. Gra na fortepianie jest dla niej grą uczuć i grą na uczuciach. Fortepian ucieleśnia wzruszenia, rozterki, rację życia. Ada nigdy nie przestaje zadziwiać. Uwodząc mężczyznę, najpierw spycha go na dno rozpaczy, by później wynieść go na szczyt upojenia.

Od rana chciałam się oddać lekturze. Napotkałam od razu trudności. Nie wiem dlaczego moje 3 pendrive odmówiły współdziałania! Nie dałam za wygraną. Przeszłam na  sprzęt trochę lepszy, nowszy, bardziej sprawny i odsłuchałam książkę do końca. Prasując!!! I masz staruszko wszystko. Zrobioną pracę w domu? Przeżycia romantyczne, dramatyczne i inne od normalnego życia. Gdy tylko się wyrobię z resztą prac domowych, poszukam filmu. Obejrzę go i ubogacę swoje życie. Zelandii chyba już nigdy nie zobaczę, ale chociaż będę napawać się jej urokami.


2 czerwca 2024
Zastanawiam się, czy powinnam zabrać głos na temat festiwalu w Opolu. Tyle starszych osób zobaczyłam na scenie, że troszeczkę jestem zdezorientowana. Niekiedy są to piosenki wykonywane przez tych artystów, do których mam szczególny sentyment. Może wolałabym, aby w mojej pamięci wykonawcy zostali takimi ludźmi, jakich zapamiętałam. Nie jest łatwo śpiewać starszemu człowiekowi, struny głosowej już są zużyte. Zdolności ruchowe też są ograniczone, to jest oczywiste. Z jednej strony się cieszę, że pani sława Przybylska mając 91 lat jeszcze odnajduje się na scenie, ale z drugiej strony przykro patrzeć. Laskowik też przeszedł sam siebie. Nie będę już tej litanii tutaj wymieniać.
Sama Jestem starym człowiekiem i wiem, jaki to jest okres życia. Przecież staram się być aktywna. Rozumiem także, że są sprawy, do których nie powinnam się już zabierać. Siły nie te i sposób patrzenia na świat też jest trochę inny u starych ludzi. Gdybym miała do wyboru, to wolałabym, aby mnie ludzie zapamiętali taką, jak byłam w okresie żywotności, tak bym to określiła. Jednak ci, z którymi mam obecnie do czynienia, zapamiętają mnie taką, jaka jestem w tej chwili. Nie jestem starością zachwycona. Jest. Musi być i trzeba jakoś się przeżyć.




1 czerwca 2024
Z okazji Dnia Dziecka życzenia zdrowia i radości wszystkim dzieciom, dużym i małym.
To co w życiu najdroższe i najważniejsze, to moje dzieci. Oto garść wspomnień z ich dzieciństwa.
…Wakacje rozpięte na sznurze lata powiewały lipcem, a niekiedy nawet sierpniem. Szczęśliwe dzieciaki brały podwórko w swoje posiadanie - pomagały babci wprowadzając do działań swoją dziecięcą wyobraźnię.
hallas.pl.tl/Rodzinne-odniesienia.htm
 

                            


CZERWIEC 2014                          CZERWIEC 2014 
                                                        CZERWIEC 2014                                                    


1 czerwca 2014

Czerwiec rozpoczyna się pięknym świętem – to Dzień Dziecka. Dzieci są naszym skarbem teraz i na przyszłość i to nie czcze słowa, to najczystsza prawda. Dziecko kochamy największą miłością, gdyż to przecież krew z naszej krwi, a także dlatego, że każde dziecko budzi w nas najczystsze uczucia miłości i opiekuńczości, gdyż jest takie maleńkie i zależne od nas. Miejsce, gdzie dziecko nie czuje się bezpieczne, to złe miejsce. Zawsze zrobimy wszystko, co w naszej mocy, aby odsunąć od dziecka niebezpieczeństwo. Patrzę niekiedy z rozrzewnieniem na wyrośniętych drągali, którzy bezradni są wobec maluczkich i ich potrzeb. Dobrze im tak, niech się uczą życia.
Dziecko uczula nas na wiele spraw i uczy, gdy tylko chcemy na nie uważnie patrzeć - umie się bawić z wielkim zaangażowaniem, obyśmy my tak potrafili pracować!, potrafi się cieszyć każdą drobnostką, dążyć do celu wykorzystując wszystkie środki nacisku, o ile czegoś bardzo pragnie. Takie podejście do życia warto kultywować, aby umieć być szczęśliwym w życiu i osiągać cele, no, tylko nie po trupach! Dorosły więcej może, ale też i  więcej traci. 
Wszystkim dzieciom, malutkim i dużym, które noszą w sobie …dziecka ślad, małe szczęścia i ich smak… życzę dzisiaj spełnienia marzeń i radości każdego dnia.


poniedziałek, 2 czerwca 2014
Spędzałam dzisiaj czas na odwiedzaniu różnych instytucji na moim osiedlu. Nogi schodziłam, a wyniki są średnie. Wstępowałam przy okazji do sklepów, jak już szłam na zatracenie, to niechby była z tego jakaś wymierna korzyść. Najbardziej ucieszyła mnie żarówka energooszczędna. Jest nowa, świeci jasnym światłem i nie leni się, jak jej dłużej używane już siostrzyce. Dzięki stosowaniu takich działań, nowym urządzeniom, które zakupiłam, gdyż nie było innego wyjścia, mam duże oszczędności w opłatach za prąd. Mało tego, że prawie 2,5 wpłat za kolejne miesiące to nadpłata, to jeszcze rachunki obniżyły mi się o 25 zł. Chyba coś w tym jest, gdyż tryb życia prowadzę niezmieniony zbytnio, a efekty są. No chyba, że pan sprawdzacz liczników pomylił się, wtedy dołożą mi przy następnym odczycie licznika.
Wczoraj zażyczyłam sobie wyjazdu do lasu w celu zebrania młodych pędów sosny. Będę produkowała z nich syrop udrażniający drogi oddechowe, jako że staruszkowie w tej dziedzinie niedomagają. Trzy słoje upchane pokrojonymi pędami przesypanymi cukrem stoją na oknie i czekają na słońce. Wyciągnie z nich balsamiczny aromat i wszystkie przydatne składniki mające ozdrowieńcze działania. Co prawda obiecałam kilku osobom po słoiku tego eliksiru, nie wiem więc ile zostanie dla mnie, ale trudno, nie można być sobiem.
Nadmienię tylko, że w czasie krojenia tychże młodych pędów pokrytych brązowymi łuskami, wydzielające się fluidy uczyniły mnie bardzo szczęśliwym człowiekiem. Nie bolała mnie głowa, zatoki udrożniły się niespodziewanie i byłam tak pełna energii, że do 24 oglądałam filmy, czego normalnie nie praktykuję. Zastanawiam się, czy nie zatrudnić się gdzieś na pół etatu przy wyplataniu wieńców…  Miałabym z tego pieniądze i zdrowie podreperowałabym sobie przy okazji. Przemyślę to.


3 czerwca 2014
Co Wy na to, ja lubię wczesne lato, ciepłe, słoneczne dni, gdyż:
- Mogę rano wstać i nie optulając się ciepłym porannikiem, wyjść na balkon i sprawdzić poziomkowe zbiory. Średnio co dwa dni zgarniam garstkę pachnących i wonnych owoców. Realizuję w ten sposób pęd do uprawy ziemi, który nosimy w sobie, jako że prapraojcowie nasi wszyscy orać i siać musieli, aby przeżyć. Chyba zawsze byłam kobietą, gdyż jakoś nie mam popędu łowcy, i nawet much nie lubię unicestwiać.
- Mam zdecydowanie mniej prania, gdyż noszę garderobę oszczędną, jako że piecze i pali słoneczko i niezdrowo byłoby się przegrzewać. Mniej też jest prasowania, niektóre bluzki zupełnie tego nie wymagają.
- Można piec lekkie, puszyste ciasta z owocami. Teraz jest sezon na truskawki. Wykorzystuję to skrzętnie. Odchudzanie trochę przesunę w czasie, gdy będą bardziej dogodne warunki! W związku z powyższym podaję przepis na łatwy biszkopt. Nie lubię niepotrzebnie się przepracowywać. Zawsze się udaje, co oszczędza nerwów takiej gospodyni jak ja.
- Mieszam w garnku 3 całe jajka, 1 szklankę cukru dokładnie, do białości, to dosyć ważne. Dodaję, ciągle mieszając -  mikserem oczywiście -  szklankę mąki tortowej, ½ szklanki mąki ziemniaczanej, dodaję szczyptę soli i łyżeczkę proszku do pieczenia. Piekę krótko w temperaturze 150 C, zwiększam do 180 C i piekę do zarumienienia.”
To wszystko. Przyrządzam w międzyczasie jakiś krem do przełożenia, rozpuszczam i studzę galaretkę, myję i dzielę na połówki truskawki, po wystudzeniu przekładam ciasto i polewam galaretką, wkładam do lodówki do ściągnięcia i po robocie. Biszkopt dobrze jest upiec dzień wcześniej,  wtedy wszystko idzie jeszcze szybciej.
W związku z przytoczonymi argumentami zaczynającymi się od M, lubię lato i nic nie poradzę na to!

4 czerwca 2014
Powiem krótko, ostatnio mnie znosi, dryfuję po morzu przeciwności losu. Ciągle mam pod wiatr, mam tego dosyć. Czy kogoś sądzono za to, że miał takie lub inne zamiary? Nie, karze podlegają tylko czyny. Ja jestem w sferze zamysłów, a karana jestem przez los jak winowajczyni. To nie jest sprawiedliwe. W tej sytuacji trudno mi pisać i coś z sensem robić.
Całe przedpołudnie współuczestniczyłam w uroczystościach w związku z 25 rocznicą wolności. Oglądając telewizję oczywiście. Podniośle i wiążąco było. Prezydent Obama, który bardzo mi się podoba, złożył solenną obietnicę wspierania nas i Europy i w samych superlatywach wyrażał się o Polsce i jej osiągnięciach. Nareszcie udało się powiedzieć coś pozytywnego! Świat to widzi, tylko niektórzy rodacy nie widzą. Nasz Prezydent znalazł się na wysokości zadania. Poczułam dumę z tego, że jestem Polką. Zawsze to czułam, ale to szarganie wszystkiego i wszystkich osobiście bardzo mnie męczy. Dobrze, że nie zostaniemy sami w obliczu zagrożenia. Lepiej, aby go nie było, ale na wschodzie burzowo jest i nie można na to przymykać oczu. Może jakoś to wszystko się ułoży. Tyle lat przeżyliśmy we względnym spokoju i trudno sobie teraz nawet wyobrazić, aby było inaczej.
 
czwartek, 5 czerwca 2014
Coś nowego zawsze kusi. Dzisiaj zakupiłam czarne pomidory!!! W smaku okazały się przyswajalne, mają trochę grubszą skórkę, ale ja zawsze i tak ją ściągam z pomidorów. Mają tyle dobrych cech, że chyba będę je kupowała. Zaakceptowałam nowość.
Naukowcy wybrali do tego celu antocyjany (E163) zwane też antocyjaninami. To związki organiczne, w których barwnikami są cyjanidyna, pelargonidyna lub delfinidyna – naturalne substancje roślinne, powodujące, że owoce przyjmują barwę od ciemnoczerwonej po purpurowoczarną. Ich barwa zależy od środowiska w jakim się znajdują – im bardziej kwaśne, tym bardziej zbliżona jest do czerwonej, w środowisku zasadowym – ciemnieją.

Związki te są jednymi z najsilniejszych antyoksydantów występujących w przyrodzie. Znajdują się w soku komór-kowym roślin, przede wszystkim w ich kwiatach i owocach, gdzie przyjmują postać granulek. Dużą zawartością antocyjanów charakteryzują się m.in. maliny, czarne porzeczki, aronia, jeżyny, czarny bez, bakłażany, czerwona kapusta i winogrona.


  
piątek, 6 czerwca 2014
Piątek należał do dni objuczonych strachem. Dentysta! Gdy byłam u p. Joanny ostatnio, poprosiłam o wyznaczenie terminu obawiając się, że znowu miną miesiące, aż tam się zjawię. Dzisiaj byłam zdana na siebie samą, tak się złożyło, ale nie wycofałam się. O wyznaczonej godzinie zjawiłam się pod drzwiami gabinetu. Dopracowałam każdy szczegół swojej garderoby, nawet umaiłam się koralami, skupiłam się wewnętrznie - musi się udać, powiedziałam sobie. I powiodło się. Przeżyłam! Moja dentystka jest osobą zdecydowaną i dobrym fachowcem, a przy tym wyrozumiałym człowiekiem. Wiedziałam instynktownie kogo wybrać i teraz polecam ją wszystkim znajomym. Dzisiaj pomagało mi wsparcie rodziny, a może także odrobina wstydu, że ja staruszka, mamię się złudnymi obrazami bólu i mąk niewysłowionych, chwytam się cieni męczeństwa, którego w XXI już się w tych przybytkach nie doświadcza.
Teraz wiem, że błądziłam nędznie, sama podsycałam w sobie obawy. Na szczęście mam to już za sobą. Oczywiście następny termin mam wyznaczony, ale teraz będę już mądrzejsza, oswojona z realiami, mężna i na odwadze nie będzie mi zbywać. Gdy na początku lipca wybije godzina trwogi, nie jestem tak w stu procentach pewna, czy nie powrócą obawy i wszystko nie zacznie się na nowo… Tak to już ze mną jest. Gabinet dentystyczny napawa mnie strachem. To moja słaba strona.

 
sobota, 7 czerwca 2014

Czy to panu nie przeszkadza, że od rana jestem dzisiaj roześmiana?! Gdy człowiekowi ciężar spada z serca to i humor się poprawia. Wczoraj wszyscy jakby się zmówili, aby robić mi przyjemności. Sąsiadka przyniosła mi pęk peoni i jaśminów. Sprawiła mi taką radość, że do dzisiaj nie mogę ochłonąć - cały dom w kwiatach. Czekałam na informacje odnośnie strony Miłkowic i cisza, jaka zaległa też nieźle mnie dołowała, a tu proszę, wieczorem telefon i dobre wiadomości. I takie inne drobnostki, miłe i przyjazne dla  skołatanej duszy.
Wiem, wiem, odnalazłeś mnie i zbudujesz mi tęczowy świat, nie mamy nic do stracenia, wypijmy więc za błędy, gdyż cygańska dusza we mnie gra, zatańcz ze mną choć raz, smutny czas wszystko zabrał nam...  Myślę, że domyślacie się dlaczego robię takie wyznania, wczoraj wieczorem oglądałam Opole. Nie przepełniała mnie radość powodująca mrowienie w krzyżu, ale sympatycznie było.

 
niedziela, 8 czerwca 2014
Całe południe spędziłam przy komputerze i efekt żaden. Pomoc koleżeńska też nie zaowocowała sukcesami. Trudno. W życiu liczą się także inne sprawy.
Bardzo dla mnie ostatnio inspirujące jest oglądanie koncertów w Opolu. Dochodzę do wniosku, że wraz z wiekiem natężenie i barwa głosu piosenkarzy bardzo się zmieniają i raczej nie zyskują na jakości. Większe znaczenie ma sentyment do piosenek wylansowanych przez dane osoby. Jak zwykle przekładam to wszystko na elementy składowe wieku zwanego starością. No więc o starości z przytupem.

Kroczy starość ze swoim dworem, figury dam pochylone, oczy przygaszone, usta wąskim paskiem zaznaczone, głosy chropawe, palce dłoni koślawe, włosy przerzedzone, a stopy nóg rozpłaszczone. Pieśń snuje się w tle: niech żyje starość, starość i swoboda, mimo, że nikt nie rzuca pożądliwym okiem, nie przejmuje się dama niemłoda. Nie pragnie już złudnej miłości, nikt na nią nie czeka, nikogo jej zmienny humor nie złości, nie spodziewa się kwiatów ani wyznań miłości, spokojem swe istnienie obleka. Nie musi być aniołem, ani przyciągać chłopców wewnętrznym żywiołem. Spokojne sobie żyje, dworem cnót starczych otoczona, cieszy się tym, że babcią ukochaną jest i to wystarcza jej. Nie sil się na jakiś szczególny pod jej adresem gest, może się zdenerwować, gdyż staruszką godną szacunku już jest.
A może będzie inaczej, tak jak proponuje zespół Piersi - 

Będzie! Będzie zabawa! Będzie się działo!
I znowu nocy będzie mało.
Będzie głośno, będzie radośnie
Znów przetańczymy razem całą noc


......... ...................
 
poniedziałek, 9 czerwca 2014
Wczoraj zabalowałam przed telewizorem do 1 w nocy! Nie mogłam się oderwać od tej akademii ku czci w nowym wydaniu. To przecież kawałek mojego życia. Oj, nie wszystkie piosenki lubiłam, o nie, niektóre stawały mi kością w uchu! Ale niech tam, przy uroczystych okazjach nie ma co mówić o sprawach kontrowersyjnych.
Najbardziej skupiłam się na zapowiedziach Małgorzaty Kożuchowskiej oraz Adama Woronowicza. Byłam w środku akcji i nie będę bawiła się w drobiazgowe wymienianie, skupię się na milionerach!!! Był czas, że byłam milionerką! Pamiętam, jak czekałam na dzień, kiedy odbiorę pensję o wartości miliona… Była hiperinflacja, ceny szalały i trzeba było się spodziewać, że i zarobki będą szokować, nie siłą nabywczą, tylko wysokością. Stało się to 1 lutego 1990 roku.
Moje zarobki składały się z sześciu pozycji, nie wiem już, czego to dotyczyło, ale łączna suma wyniosła 1 496 981 zł plus 300 000 trzynastki! Taaak. Stałam się tym sposobem pierwszy raz w życiu milionerką, biedną bo biedną, ale miliony przyniosłam do domu. To szafowanie milionami utrzymało się do stycznia 1995 roku. Nie daj Boże, abym jeszcze doczekała takich kokosowych zarobków. Polsce życzę jak najlepiej i niech inflacja i dewaluacja pieniądza nigdy już nas nie nawiedzi.
Przykładowe ceny w 1994 roku, cena (PLZ):
jajko (szt.) 2200, 
mleko 3,2% (l) 5500, 
szynka (kg) 128000, 
cukier (kg) 9500, 
mąka poznańska (kg) 6300, 
wódka Krakus (0,
5 l) 71500...

Oto do jakich skojarzeń prowadzi oglądanie koncertów w Opolu.  Było w tym roku tak sobie...

 
wtorek, 10 czerwca 2014
Są noce, które obfitują w ważkie wydarzenia. Pamięta się je długo. Dzisiejsza do takich należała. Wczoraj posłożyłam się  do łóżka wcześnie, nie było co oglądać w telewizji i postanowiłam poświęcić czas lekturze. Tematyka mnie ciągnęła, gdyż była to najnowsza biografia Władysława Broniewskiego. Uważam go za dobrego poetę, którego niepotrzebnie sklasyfikowano jako komunistę. Sen mnie jednak zmorzył. Obudziłam się jednak o świcie i przypięłam się powtórnie do książki zerkając kątem oka na ścianę, gdyż zauważyłam, że coś po niej pełznie. To rzecz niebywała, ja nie przechowuję żadnych okazów fauny w swoim domu. Kwiatuszki jednak, które mnie tak cieszyły, dały mi także w prezencie kilka mrówek - to fakt bezsporny, widziałam je na łodyżkach i osobiście wynosiłam na balkon, aby szły w świat - a teraz po ścianie sunął mały, czarny, krótkonogi pająk… Zatrzymał się na połączeniu ściany z sufitem, a ja przecież do olbrzymów nie należę, przystawiłam więc krzesło i uzbrojona w szczotkę chciałam go zgarnąć i dać mu szansę powrotu do jego właściwego środowiska. On jednak wybrał inną opcję, zwinął się w kuleczkę i poszybował gdzieś za szafę. Widać tutaj wyraźnie, że każdy ma swoją wizję szukania wolności.
Zszokowało mnie to do tego stopnia, że aby uniknąć spotkania oko w oko z tym ściennym łazęgą, przeniosłam pościel na balkon i tam, na rozłożonym materacu, spędziłam poranek. To było piękne przeżycie i pomyśleć, że zawdzięczam wszystko pajączkowi. A było to tak…

Nakryta kołdrą ułożyłam się najwygodniej jak się dało. Spoglądałam wokół siebie z zaciekawieniem. Rześki poranek snuł się lekką mgiełką w koronach drzew, niebo jaśniało już pierwszym brzaskiem, modlitewnym szumem litanii kornie obwieszczały swoją obecność sunące odległą ulicą samochody, składając pokorne dzięki miastu, które je przyjęło. Ciszę przerywały od czasu do czasu gardłowe krakania kawek lub wron i kwilenie mew pragnących rozruszać skrzydła przed nadchodzącym dniem. Wsłuchana w te odgłosy, zapadałam w drzemkę, od czasu do czasu podnosząc powieki i zerkając na kwiaty na balkonie, poziomki czerwieniejące na zwisających łodyżkach ze skrzynki i moją wyzwolicielkę od sroczej plagi, ukochaną Stefę, której tyle zawdzięczam. W końcu sen wziął mnie w swoje ramiona, ukołysał i do ósmej rano spałam głęboko, nabierając sił i mocy. Czuje się dzisiaj nadzwyczaj dobrze, nawet upał mi nie przeszkadza. Gdybym miała więcej odwagi, spędziłabym całe noce na balkonie…
środa, 11 czerwca 2014
Dzisiaj miałam zbyt dużo  spraw do załatwienia. Zapisków nie było kiedy robić. Może uda się mi wywołać uśmiech na twarzach czytelników tekstami, które do mnie dotarły, a wydają się bardzo prawdziwe.

Jeśli facet mówi, że coś naprawi, to znaczy, że to zrobi
i nie trzeba mu o tym ciągle, co pół roku, przypominać.

Jaka jest różnica między dwulatkiem a dorosłym facetem?
- Dwulatka można zostawić samego z nianią.

Mężczyźni są najsilniejszymi stworzeniami na świecie. Mogą
przetrwać niezliczoną ilość czasu mając do dyspozycji tylko
piwo i baterie do pilota.

Mężczyzna mając 20 lat kocha wszystkie kobiety.
Mając 30 lat kocha już tylko jedną.
Mając 40 lat kocha znowu wszystkie… oprócz tej jednej.

Mężczyźnie łatwiej zrezygnować z dwudziestoletniego
związku niż ze związku z dwudziestolatką.

Gdy mężczyźnie źle - szuka żony.
Gdy mężczyźnie dobrze - żona jego szuka.

Co mówi kobieta po wyjściu z łazienki?
- Ładnie wyglądam?//
Co mówi mężczyzna po wyjściu z łazienki?
- Na razie tam nie wchodź.


Jak mężczyźni definiują podział obowiązków "pół na pół"?
- Ona gotuje - on je, ona sprząta - on brudzi, ona
prasuje - on gniecie...

czwartek, 12 czerwca 2014
Trzymanie kilku srok za ogon jest trudne, ale nie niemożliwe. Ostatnio to robię, a przecież nie jestem już młódką i zmęczenie daje mi się trochę we znaki. Jedną ze spraw jest OSP Miłkowice. Bardzo bym chciała pomóc druhom z Miłkowic, bo wiem, że nie jest im łatwo. To nie jest bogata miejscowość, a na dodatek przetrzebiona przez zbiornik Jeziorsko, chodzi mi o stan liczebny, a ludzie tutaj też chcą żyć lepiej, ładniej mieszkać, spotykać się. To jest naturalny trend i ja ich w tym popieram.
Rozesłałam maile do wszystkich współtwórców i sympatyków strony, dzwoniłam, i kilku zadeklarowało się, że dołożą się do przedsięwzięcia, tym bardziej że cel szczytny, stulecie powstania OSP. Remizę trzeba wyremontować. Budowali ją nasi ojcowie i teraz przyszedł czas, abyśmy i my wsparli to dzieło kontynuowane przez pokolenia. Deklaracje deklaracjami, a wpływy na konto mierne. Sama wyłuskała kwotę, jaką mogłam, dobrowolnym przymusem zobligowałam córki i wpłaciłyśmy. Nie jest to kwota oszałamiająca, ale gdyby każdy się poczuł do obowiązku, coś by już się za to zrobiło.
Myślę, że na zakończenie zrobimy listę ofiarodawców i ją upublicznimy. Doszłam do takiego wniosku po przesłaniu na mój adres maila, gdy podziękowałam jednemu z ofiarodawców. Oto fragment listu:

Szanowna Pani!
Z przyjemnością odpowiedziałem na Pani apel o składkę na OSP. Uważam, że w ten sposób wyraziłem konkretnie uznanie dla Pani działalności...


Zrobiło to na mnie wrażenie. Trudno przejść wobec takiego oświadczenia obojętnie. To jest człowiek, którego zupełnie nie znam, a on nigdy Miłkowic na oczy nie widział. Punktem stycznym dla naszej znajomości była strona http://milkowice.pl.tl/ Piszę to dlatego, że zaglądają tutaj ludzie pełni uznania dla tego, co robię, ale gdy proszę o pomoc, przecież nie dla siebie, tylko dla sprawy, przechodzą obok i udają, że nie dostrzegają problemu. Mam nadzieję, że się zreflektują i wesprą zbiórkę, jak już nie dla Miłkowic, to dla mnie z taką elegancją, jak zrobił to pan, którego treść listu przytaczam. To nie są biedni ludzie! Co prawda nawet Machiavelli twierdził, że cel uświęca nie każde środki. Narzędzie i sposoby posługiwania się nimi muszą być adekwatne do sytuacji, a sytuacja jest taka, że uchylać się nie można. Prawda?
 

piątek, 13 czerwca 2014
Czytam właśnie biografię poety „Broniewski miłość, wódka, polityka” Urbanka. Jestem zafascynowana - człowiekiem, patriotą, poetą, którego twórczość odnosiła się do osobistych doznań, przeżyć i przemyśleń. Meandry jego losów oszałamiają i odkrywa się na nowo poetę, człowieka, patriotę, socjalistę…
Poetów kocham nad życie. Mam takie ludzkie prawo. Teraz uwodzi mnie Broniewski - księżycem, jaśminem i dłonią zaciśniętą w pięść nad wolności sprawą…
Foto Kasia córka, przesyłka z ogrodu. Ja też mam jaśminy w domu, sąsiadka o to zadbała, pachną oszałamiająco.

Broniewski Władysław - Poezja

Ty przychodzisz jak noc majowa,
biała noc, uśpiona w jaśminie,
i jaśminem pachną twoje słowa,
i księżycem sen srebrny płynie,

płyniesz cicha przez noce bezsenne
- cichą nocą tak liście szeleszczą-
szepcesz sny, szepcesz słowa tajemne,
w słowach cichych skąpana jak w deszczu...
16 czerwca 2014
Jesteśmy igraszką w dłoniach wichru losu – miota nami, ustawia wprost i wspak, niekiedy łagodnie gładzi nasze dni, ale bywa, że wyrywa włosy z głów. Doświadczyłam tego ostatnimi dniami. Otrząsam się teraz jak kundelek wykąpany w pachnącej wodzie wbrew jego woli.
Firma, która sprzedała mi laptopa, idąc za moimi sugestiami, przesłała mi płytę z nowym systemem do wgrania. Chwała jej za to. Wszystko przy wsparciu życzliwego człowieka zostało wgrane, ale ja jak zwykle chciałam więcej, potrzebowałam wersji 8,1. I stało się! Internet ogłosił, przypinając żółty znaczek przy swoim symbolu na pasku zadań, że ograniczy mi dostęp. I nie ustąpił, mimo usilnych zabiegów z mojej strony. Dzisiaj specjalista UPC problem rozwiązał. Modem padł więc dostałam nowy, bielusieńki jak śnieg. Ile teraz pracy przede mną to wiedzą ci, którzy mieli wgrywany system, a sami musieli uporać się ze wszystkim. Co prawda pewna dobra dusza ofiarowała się z pomocą, ale i tak gro pracy po mojej stronie. I tutaj nasuwa się wniosek - ludzi sądzić należy nie po słowach i chęciach, ale po działaniu dającym efekty.
Podsumowując - tak naprawdę, to nosimy w sobie ukryte skłonności i myśli, ujawniające się wtedy, gdy stajemy przed wyborami niespodziewanymi i wydawałoby się szalonymi. Ki licho kazało mi aktualizować, udoskonalać, gdy wiadomo, że każda niedopracowana wersja niesie ze sobą niespodzianki, niekoniecznie sprzyjające ulepszeniom. Zostanę przy Windows 8. Nie będę kusiła więcej już losu. O ile wytrzymam…
17 czerwca 2014
Życie niesie niespodzianki. Rozmawiałam wczoraj z pewną miłą panią, która dotarła aż na Powązki w poszukiwaniu grobów przodków. Cmentarz zrobił na niej nienajlepsze wrażenie, wydał jej się ponury, opuszczony i zaniedbany. Z racji pokrewieństwa w pierwszej linii ma prawo spoczynku w rodzinnym grobie, ale zrezygnowała z tego, gdyż powiedziała, że bałaby się tam spocząć!!! Miejsce według niej jest nieprzyjazne.
Scedowała na dalszych krewnych możliwość pochówku na tym, tak zacnym, cmentarzu. Zapytałam, czy wzięła odstępne, ale oburzyła się niepomiernie, jako że cmentarze według niej nie podlegają takiej wycenie. To dziwne, gdyż za miejsce spoczynku przecież się płaci i to niemało. Los obdarował ją jednak „trzecim okiem” i dlatego potrafi przenikać w strefy komunikacji pozaziemskiej, do innych rzeczywistości i jest w stanie oświecenia. Podpowiedziano jej widocznie, że tak właśnie powinna postąpić.
To nie jest przypadek, że spotkałyśmy się na ziemi bydgoskiej. Przywiało nas tutaj, abyśmy dopełniły obowiązku przywołania przeszłości i godnego uczczenia tych, którzy tworzyli jej zręby.


 

sobota, 14 czerwca 2014
Najpierw praktycznie. Oto link gdzie można wyszukać zamienniki leków. Warto zajrzeć.
http://topfarm.pl/index.html

Dzisiaj będzie u mnie komputerowo i internetowo. Przygotowałam się piekąc babkę, w składzie której jest oliwa z oliwek. Zupełnie smaczna, już jedną czwartą wchłonęłam. Kroiłam co prawda cieniutkie kawałeczki, ale częstotliwość zbliżeń do lodówki uczyniła znaczny uszczerbek w masie bazowej ciasta. Reszta dla gości jakoś wystarczy przecież.  
Siedzę przy Broniewskim, ronię łzy i nie mogę ochłonąć. Szczególnie poruszył mnie wątek jego drugiego małżeństwa z Marią Zarębianką. Pisarka i aktorka, ciepła i piękna kobieta, zakochała się z wzajemnością w poecie. Zaakceptowała Broniewskiego także jej córka Majka, która poprzednich adoratorów matki skutecznie odstraszała. Polubili się już w czasie pierwszego spotkania w Łazienkach. Nazywał ją Wróblem na Nitce, gdyż ciągle podskakiwała, a ona jego Starym Niedźwiedziem. Zakochana Maria nie zważała na postępujący alkoholizm poety, zdecydowała się na wspólne z nim życie. Rozdzieliła ich wojna, jego więzienie i tułaczka po Rosji, pobyt u Andersa, jej obóz koncentracyjny.
Pisał o Marii:
Co ta wojna w tobie zabiła?
Nie ma mnie, nie ma teatru…
Wołam do ciebie, miła,
wołaniem wiatru.

To wołanie wiatru mnie szczególnie ujęło i wzruszyło.
Po powrocie do Polski – to poeta dla Marii wrócił, miał już załatwiony wyjazd do Anglii  - gdy dowiedział się, że jednak nie zmarła, jak wcześniej go powiadomiono  wtedy pisał „Ona była dla mnie pionem, kręgosłupem życiowym, chciałbym do niej wrócić, mieć z nią dziecko” – niezbyt długo cieszyli się swoją obecnością, Maria zachorowała na białaczkę, i nawet pobyt w klinice w Zurychu, który był bardzo kosztowny i Broniewski dwoił się i troił, aby zdobyć pieniądze, nie pomógł. Zmarła, ale on ciągle ją kochał i pisał dla niej wiersze - a przecież  miał już nową żonę Wandę. Córkę Marii adoptował, ale dziewczynka wychowywała się u przyjaciół matki, poeta płacił na jej utrzymanie, gdyż nowa żona nie miała ochoty jej matkować, a o Marię była okropnie zazdrosna, mimo, że ta już była na cmentarzu. Poeta w ukryciu wciąż pisał dla Marii i pił i płakał:

Czy można się kochać w Umarłej?
Można.
A moja własna śmierć? –
Mnożna.


O Marii pamiętał do końca swoich dni. Taka miłość widocznie z serca nie ucieka. A tak na marginesie, Wojciech Pijanowski, ten od Koła Fortuny, to syn Majki.
Inny wątek to jego córka z pierwszego małżeństwa Anka, którą kochał całym sercem, ale o tym innym razem.

16 czerwca 2014

Jesteśmy igraszką w dłoniach wichru losu – miota nami, ustawia wprost i wspak, niekiedy łagodnie gładzi nasze dni, ale bywa, że wyrywa włosy z głów. Doświadczyłam tego ostatnimi dniami. Otrząsam się teraz jak kundelek wykąpany w pachnącej, pienistej wodzie wbrew jego woli.
Firma, która sprzedała mi laptopa, idąc za moimi sugestiami, przesłała mi płytę z nowym systemem do wgrania. Chwała jej za to. Wszystko przy wsparciu życzliwego człowieka zostało wgrane, ale ja jak zwykle chciałam więcej, potrzebowałam wersji 8,1. I stało się! Internet ogłosił, przypinając żółty znaczek przy swoim symbolu na pasku zadań, że ograniczy mi dostęp. I nie ustąpił, mimo usilnych zabiegów z mojej strony. Dzisiaj specjalista UPC problem rozwiązał. Modem padł, więc dostałam nowy, bielusieńki jak śnieg. Ile teraz pracy przede mną to wiedzą ci, którzy mieli wgrywany system, a sami musieli uporać się ze wszystkim. Co prawda pewna dobra dusza ofiarowała się z pomocą, ale i tak gro pracy po mojej stronie. I tutaj nasuwa się wniosek - ludzi sądzić należy nie po słowach i chęciach, ale po działaniu dającym efekty.
Podsumowując - tak naprawdę, to nosimy w sobie ukryte skłonności i myśli, ujawniające się wtedy, gdy stajemy przed wyborami niespodziewanymi i wydawałoby się szalonymi. Ki licho kazało mi aktualizować, udoskonalać, gdy wiadomo, że każda niedopracowana wersja niesie ze sobą niespodzianki, niekoniecznie sprzyjające ulepszeniom. Zostanę przy Windows 8. Nie będę kusiła więcej już losu. O ile wytrzymam…

 
17 czerwca 2014
Życie niesie niespodzianki. Rozmawiałam wczoraj z pewną miłą panią, która dotarła aż na Powązki w poszukiwaniu grobów przodków. Cmentarz zrobił na niej nienajlepsze wrażenie, wydał jej się ponury, opuszczony i zaniedbany. Z racji pokrewieństwa w pierwszej linii ma prawo spoczynku w rodzinnym grobie, ale zrezygnowała z tego, gdyż powiedziała, że bałaby się tam spocząć!!! Miejsce według niej jest nieprzyjazne.
Scedowała na dalszych krewnych możliwość pochówku na tym, tak zacnym, cmentarzu. Zapytałam, czy wzięła odstępne, ale oburzyła się niepomiernie, jako że cmentarze według niej nie podlegają takiej wycenie. To dziwne, gdyż za miejsce spoczynku przecież się płaci i to niemało. Los obdarował ją jednak „trzecim okiem” i dlatego potrafi przenikać w strefy komunikacji pozaziemskiej, do innych rzeczywistości, i jest w stanie oświecenia. Podpowiedziano jej widocznie, że tak właśnie powinna postąpić.
To nie jest przypadek, że spotkałyśmy się na ziemi bydgoskiej. Przywiało nas tutaj, abyśmy dopełniły obowiązku przywołania przeszłości i godnego uczczenia tych, którzy tworzyli jej zręby.
Oto wynik naszych działań:

18 czerwca 2014
Co za dzień! Same niespodzianki! Poprosiłam na forum Genealogów, aby ktoś przejrzał akta w Archiwum w Koninie dotyczące 10 lat, które pominęłam, nie wiem dlaczego?, gdy byłam tam ostatnio i znalazł akta ślubu dwóch panien Bogdańskich. Znalazł się młody człowiek, student, odpowiedział na moją prośbę, poszedł, odszukał, przesłał. Super. Abym nie była gołosłowna
http://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci-i-informacje.htm
Oczywiście trzeba to jeszcze przetłumaczyć - już rozesłałam wici! – opracować, wstawić do wykresu, jednym słowem spożytkować na potrzeby strony.
Odnośnie komputera -  zadzwonili do mnie aby omówić sprawę i idą mi na rękę, dbają o mnie i starają się aby klientka była zadowolona. Pana, który zajmie się wgrywaniem sterowników mam już też umówionego!
Konin też dzisiaj przesłał informacje o poszukiwaniach, ale średnio jestem zadowolona, gdyż nie znaleźli tego, czego szukałam i albo trzeba jechać albo zdać się na los…
I tak cały dzień, ciągle ktoś coś mi przysyła, załatwia, jednym słowem dzień spełnionych marzeń.



20 czerwca 2014
Wczorajszy dzień przebiegł pod kątem uroczystości Bożego Ciała. Oczywiście brałam aktywny udział. Cały czas kołacze mi już w głowie myśl, że to może już ostatni raz… Staram się nie przywoływać takich wersji wydarzeń, ale trzeba brać to pod uwagę. W procesji uczestniczyli głównie ludzie starsi, młodsi pojawiali się w charakterze opiekunów osób z ograniczeniami ruchu, rzadko samodzielnie. Zastanawia mnie, kto będzie uczestniczył w takich uroczystościach, gdy nasze pokolenie wymrze?!
Popołudnie przebiegało znowu pod kątem komputera. Niby wszystko działa, jednak komputer długo startuje, a mnie to denerwuje. Mimo szeroko zakrojonej pomocy ze strony producenta i przyjaciół pomagających przy wgrywaniu sterowników, start komputera jest według mnie zbyt długi. Chyba muszę dać za wygraną. Wczoraj z lisią przebiegłością spytałam o radę, czy warto walczyć o usunięcie tej usterki, spotkałam się z odpowiedzią, która dla mnie była bardzo czytelna!
- Nie, raczej nie. – Odpowiedziano mi. Sprawa jest jasna, mają dosyć seansów naprawczych. Dobrze, zostawimy to tak jak jest, nie ma innej rady.
Szeroko natomiast był komentowany talent mojego internetowego znajomego, który jest mistrzem w tłumaczeniu aktów pisanych w języku rosyjskim, pismem tak mało czytelnym, że dla mnie to hieroglify, z którymi nie mogę dać sobie rady, nie tylko ja zresztą. Podzieliłam pracę, aby zbytnio nie obciążać jednej osoby i tłumaczenie zrobione przez pana X – nie podam nazwiska, mogłoby się zdarzyć, że byłby zasypany pracą ponad miarę – przyszło w poczcie niespodziewanie szybko. Ponieważ druga osoba, mająca tłumaczyć, wyjechała służbowo na kilka dni, rada nie rada, poprosiłam też o tłumaczenie drugiego dokumentu. Wyobraźcie sobie, że przyszło po pół godzinie!!! Wprowadziło mnie to w osłupienie…
Wywiązała się wokół tego dyskusja. Moja córka twierdzi, że to samorodny talent, geniusz, wybijający się ponad przeciętność. Jeden ze znajomych podejrzewa nawet, że pan X ma program do tłumaczenia dokumentów, i opiera się na jego działaniu, inny zaś, skomentował to w ten sposób:
- Każdy ma do czegoś talent, facet akurat jest dobry w tłumaczeniach i tyle!


Chciałam z tego miejsca podziękować panu X, życzyć mu dalszych sukcesów na niwie tłumaczenia dokumentów i wszelkiej pomyślności w życiu. Jestem bardzo wdzięczna za taką bezinteresowną pomoc i wsparcie.
Sto lat kolego, świeżo upieczony emerycie. Niech ten wolny czas, który właśnie zyskałeś, będzie dla Ciebie pięknym okresem życia, niech żona przytuli, wnuki kochają i las kłania Ci się w pas.:)


 
22 czerwca 2014
W życiu mamy tylko pewność co do jednej sprawy, gdy się urodziliśmy, musimy umrzeć. Znowu pożegnaliśmy naszego przyjaciela, dobrego człowieka, uczynnego i pełnego oddania dla innych ludzi. Zostanie po nim dobra pamięć i wdzięczność tych, którzy mieli szczęście znać go i czuć zawsze jego wsparcie.
Nie byłam na pogrzebie, gdyż splot okoliczności mi to uniemożliwił. Zawiadomienia telefoniczne przesyłał jego syn, a że miał mój numer z jakiejś zamierzchłej przeszłości, do mnie Sms nie dotarł. Moja koleżanka, a żona zmarłego, chyba była zdziwiona tym, że się nie odzywam. W ostatnią noc przed pogrzebem, gdy rodzina mogła już nareszcie opłakiwać zmarłego załatwiwszy wszystkie formalności, powiedziała o tym synowi. Dopiero odkrył błąd i przysłał mi wiadomość o 2 w nocy. Pogrzeb był na drugi dzień przed południem. Moja córka była na targach, wszelkie inne środki dojazdu nie wchodziły już w grę, Byłam wstrząśnięta wiadomością i zmartwiona, że nie mogę oddać ostatniej przysługi przyjacielowi. Nie spałam prawie do rana. Cały dzień też był w rozsypce. Dzisiaj dopiero poszłam do kościoła i zamówiłam mszę za jego duszę. Możecie myśleć co chcecie, ale zrobiło mi się lżej. Myślę, że wiedział, że mój przyjazd na pogrzeb byłby dla mnie trudny i taką drogę wybraliśmy wspólnie. Wspomogłam odchodzącego i czuję się z tym znacznie lepiej.

poniedziałek, 23 czerwca 2014
Dzisiaj Dzień Ojca. 

Chcę podziękować mojemu Ojcu i wszystkim ojcom, za to, że są, że byli, że dali nam, dzieciom, podwaliny do bycia, trwania i życia, ustawienia nas w pionie moralnym i społecznym. Taka jest rola ojca, kocha i wychowuje, jest oparciem i przykładem. Ojcostwo zobowiązuje.
Mam wielki szacunek dla mojego Ojca, mam miłość w sercu, i przyznaję uczciwie, że niekiedy, gdy jestem na rozdrożu, pomyślę sobie, co on by zrobił na moim miejscu, jak by postąpił i to pomaga podjąć mi właściwą decyzję. Różyczka dla Ciebie Tato. Tak lubiłeś kwiaty, zachwycałeś się cudami przyrody, dumałeś pod rozgwieżdżonym niebem w ciepłe, sierpniowe wieczory. I byłeś, jak skała, jak opoka, na Ciebie zawsze można było liczyć. Dziękuję Tato. 

Czy każde dziecko przejmuje wszystko od ojca, nie, zdaję sobie z tego sprawę. Od niektórych ojców zdecydowanie nie, ale tak to już w życiu jest. Niekiedy samo dziecko musi torować sobie drogę do uczciwego życia. Nie jest takim dzieciom łatwo, gdy nie mają wsparcia, przykładu, muszą patrzeć na upadek człowieka, który ma być wzorcem. Świętych nie ma, wszyscy mamy jakieś wady, chodzi jednak o linię życia, wartości i ich hierarchię. Kochajmy jednak ojców, jakimi by nie byli, przecież oni dali nam życie. Wyrozumiałość i wybaczenie to oznaka człowieczeństwa.
 

24 czerwca 2014
Wianków nie rzucałam na wodę, zapomniałam! Mam więc marne szanse na jakieś przygody czy związki w oparciu o płeć przeciwną. A może jakiś wydoroślały chłopiec wyłowiłby właśnie mój i przeszlibyśmy się po lesie w noc pełną czaru szukając kwiatu paproci?! Trudno, trzeba pogodzić się z losem. Szczęście przepadło przez nieuwagę.
Aby to sobie zrekompensować, poszłam do fryzjera, mimo, że jestem na bakier z finansami. Nie mogę być nieuczesana, niedomyta i niedoprana, gdy życie stawia przed moją osobą nowe cele. Dostałam około 100 dokumentów pisanych cyrylicą, tajemniczych i pełnych ukrytych znaczeń. Przeglądam je już drugi dzień, segreguję i staram się odgadnąć ich sens. Gdyby ktoś bardzo chciał mi pomóc przy tłumaczeniu, to nie odmówię. Pewne osoby na wszelki wypadek omijają mnie już z daleka, więc nie będę się już narzucać. Tylko dziecko ofiarowało się mnie wesprzeć! Idąc po linii racjonalizacji działań archiwistki domowej, rzuciłam dokumenty na ekran telewizora i stały się bardziej przyjazne, co nie znaczy, że czytelne. Wiem już, czego dotyczą, wydarzenia i osoby zostały namierzone. Nie ma co narzekać, sama sobie zgotowałam ten los i przy okazji wciągam w to innych. Cieszyć się trzeba.
Słucham teraz z upodobaniem jazzu, gdyż lubię, a także dlatego, aby zagłuszyć odgłosy nieustających rozmów dochodzących zza ściany, a może znad sufitu. Od kilku dni trwa tam nieustająca dniem i nocą konwersacja na głosy męskie i damskie. Przyjechało chyba sporo gości, więc zawzięcie wymieniają myśli. Modlę się, aby nie zostali na stałe. Bywają chwile, gdy cisza jest upragnionym stanem, w którym pragnę się zanurzyć, ale duety, solówki i tria nie pozwalają mi na to, wolę więc zagłuszyć wszystko jazzem.
25 czerwca 2014

Nie mam jeszcze imienin, a prezenty już napływają. To bardzo miłe, tylko obawiam się, że wszystko dostanę przed imieninami, a później będzie posucha. Wczoraj zachwycałam się krajalnicą do jabłek. Kupiłam dzisiaj kilka owoców  koksy gruszkowej, która poszła w niełaskę, zdominowana przez truskawki, krajałam i konsumowałam z wielką przyjemnością. Polecam ten sprzęt szczególnie ludziom starszym, którzy nie mogą już wbijać energicznie zębów w miąższ jabłka, w obawie przed złamaniem szczęki. Uważam, że każda staruszka i matka małego dziecka powinna wyposażyć kuchnię w krajalnicę. Ja nie muszę się martwić o zaplecze finansowe, gdyż dostałam za darmo, ale zaplecze mnie obezwładnia. Wszystko się na mnie wali - dentysta, liczniki, wakacje i letnie cenowe kalkulacje...
Założono nam dzisiaj nakładki  do odczytu drogą radiową liczników wody, co znowu wiąże się z wydatkiem 136 zł, i teraz mam mieszane uczucia. Dobrze, że liczniki są, źle, że trzeba płacić. Nie wiem jak ja przeżyję te letnie miesiące. Będę sobie chyba ciąć cały lipiec w ósemki jabłka papierówki dopatrując się szczęścia w ich soczystości pachnącej latem.
 
 
26 czerwca 2014
O Białych Błotach mówi się teraz u nas często. Ma to związek z aferą taśmową. Marek Falenta, milioner i rekin giełdowy, kupił 40 procent udziałów w firmie Składywęgla.pl. w Białych Błotach i zapłacił za nie ponad 100 mln zł, a że obecnie ma kłopoty, więc i Białe Błota, które podobno zacichły teraz w składach węgla, nie schodzą z ust mieszkańców Bydgoszczy.
Mnie interesuje także sprawa odmiany nazwy tej miejscowości. Tutaj mówi się - Jadę do Białych Błót! Trochę mnie to zdziwiło, nie wiedziałam w pierwszej chwili co to za miejscowość. Brzmi to jednak według mnie dziwnie. Ja powiedziałabym – Jadę do Białych Błot! Jestem jednak tutaj naleciałością i nie mnie się wtrącać w odmianę Błót czy Błot. Oni wiedzą lepiej.
Pamiętam aferę, jaka przetoczyła się przez powiat Turek. Polska mówiła – powiat turkowski, ale rdzenni mieszkańcy za nic nie chcieli tej formy przyjąć, gdyż tam,  jak świat światem mówiło się - powiat turecki. Przyjęto więc takie brzmienie nazwy, jakiej używano na tym terenie. I słusznie. A to, że ludziom się różnie kojarzy, to już nie problem mieszkańców powiatu tureckiego. 
27 czerwca 2014
Narzekamy na cały świat, ale może warto niekiedy spojrzeć w głąb swojej duszy. Bajeczka, którą tutaj przytaczam, kryje w sobie dużo prawdy. 

Dawno, dawno temu pewien chłopiec przyszedł do dziadka poskarżyć się na przyjaciela, który wystrychnął go na dudka. Chłopiec był zły i rozżalony. Dziadek, stary... Indianin Cherokee, przygarnął wnuka i opowiedział mu następującą historyjkę:
- Czasami czujemy ogromną nienawiść do tych, którzy bez żenady biorą od nas i ani przez chwilę nie zastanowią się nad tym, co robią. Ale nasza nienawiść nie szkodzi innym, ona tylko wciąga nas samych w dół. To tak, jakbyś wypił truciznę i pragnął, by ktoś inny, twój wróg, umarł. Wszyscy borykamy się z takimi uczuciami. Wyobraź sobie, że żyją w nas dwa wilki: biały, który jest dobry, nie szkodzi nikomu, żyje w zgodzie ze wszystkimi dookoła i nie obraża się na każdym kroku. Jest radosny, spokojny, pokorny, szczodry, życzliwy, serdeczny, pełen nadziei, dobroci, współczucia, prawdy i wiary.
A ten drugi…, czarny wilk… O rety! Najmniejszy drobiazg powoduje, że zaczyna się wściekać! Cały czas walczy ze wszystkim i wszystkimi. Jest pełen złości, zawiści, zazdrości, fałszywej dumy, kłamstwa, wyższości, chciwości, pychy. Często użala się nad samym sobą, jest smutny, ma też żal do innych, męczy go poczucie winy i krzywdy. Naprawdę trudno żyć z tymi dwoma wilkami w środku, zwłaszcza że każdy z nich chce dominować.
Chłopiec spojrzał uważnie w oczy dziadka i zapytał: - A który wilk wygrywa?
Stary Indianin odparł: - Ten, którego karmisz.
  

28 czerwca 2014
Dzisiaj misz-masz, o wszystkim po trochu. Bukwy mnie unieruchamiają, a nic konkretnego z tego nie wynika. Kręcę się w kółko w tematyce upadku dworu.
Wczoraj biblioteka zafundowała nam, klubowiczom,  rozrywkę. Trzy gracje polskiej sceny teatralno-kabaretowo-estradowej dały z siebie wszystko, aby nas rozbawić. Udało się to znakomicie starszym paniom pełnym wigoru i radości. Czas je trochę przygina do ziemi, ale nie dają się i to mi się podoba.

Porcję szczerego śmiechu zapewni państwu spektakl kabaretowy „OLD SPICE GIRLS” czyli babski kabaret. W jego skład wchodzą trzy artystki o dużym i zróżnicowanym dorobku scenicznym: Emilia Krakowska, Lidia Stanisławska, Barbara Wrzesińska. Łączy je poczucie humoru, wyczucie nonsensu sytuacyjnego. żartobliwy stosunek do płci przeciwnej. „Dokładają” więc panom w zabawny sposób wykorzystując teksty znakomitych twórców Tuwima, Hemara, Brechta, Czubaszek czy Korpolewskiego. Półtoragodzinny spektakl nawiązuje do tradycji klasycznego literackiego kabaretu gdzie skecz, monolog przeplatany jest piosenką czasem gorzką, częściej dowcipną, i gdzie zawsze można liczyć na dobrą puentę. Odwiedziłam przy okazji fontannę Potop, która powróciła na przynależne jej miejsce w parku im. Kazimierza Wielkiego. Zrobiłam zdjęcia dzisiaj, ja, moim telefonem. Chwalić się szczególnie nie ma czym, ale jakoś zaczynać trzeba. Zachodzę w głowę, dlaczego akurat potop był osnową dzieła Lepckego, ale przecież każdy artysta ma swoją wizję dzieła.

Pierwsza rzeźba Potopu - niedźwiedzica z niedźwiedziątkiem - stanęła w parku Kazimierza Wielkiego w 2010 r. Potem zainstalowano jej drugi fragment - rzeźbę człowieka walczącego z wężem wodnym. W październiku 2012 r. przyjechała figura mężczyzny podtrzymującego kobietę. Ostatnie elementy - kobieta ratująca dziecko, lew i mężczyzna wspinający się na skałę, zostały zamontowane tydzień temu. Całość wykonanej z brązu konstrukcji waży ponad osiem ton. Najwyższa figura mierzy 6,3 m. Koszt rekonstrukcji przekroczył 2 mln zł.

Wakacje blisko. Od miesiąca  głowię się jak dotrzeć do leśniczówki Pranie. Znalazłam już sponsorów więc może się uda. Potrzebuję wsparcia mistrza Gałczyńskiego. On to zrozumie.
- Kocham cię w słońcu. I przy blasku świec.
Kocham cię w kapeluszu i w berecie.
W wielkim wietrze na szosie, i na koncercie.
W bzach i w brzozach, i w malinach, i w klonach.
I gdy śpisz. I gdy pracujesz skupiona.


 

 
29 czerwca 2014
Dzisiejsza poczta przyniosła mi takie oto przesłanie:
Wszystko, co ukryte, będzie ujawnione, a co tajne - wyjdzie na jaw. Dlatego to, co powiedzieliście po kryjomu, będzie ujawnione, a co mówicie szeptem w izbie, będzie ogłoszone publicznie.
Łukasza 12,2-3 Współczesny przekład
Oniemiałam.  Ewangelia to wyjątkowa księga mądrości. Dwa tysiące lat temu już takie sprawy miały widocznie miejsce, gdyż o nich się wspomina, i oto teraz, w naszej kochanej Ojczyźnie stały się faktem! A ja naiwna myślałam, że dopiero Sąd Boski ujawni takie tajemnice i odkryje ciemne sprawy, w które byłam zamieszana, a tu proszę, za życia już zostaną ogłoszone publicznie.
Dobra rada, w domu także  mówcie szeptem, nie tylko wyznając uczucia, ale w normalnych rozmowach. Nigdy nie wiadomo gdzie przypną pluskwę...
30 czerwca 2014
Cudownie jest być pięknym i młodym, chociażby wizualnie, gdyż to nie jest wcale łatwy wiek. Kiedy przychodzi starość następuje stabilizacja uczuć i równowaga wewnętrzna, ale wygląd nie jest zbyt zachęcający dla innych.
Luis ostatnio bawi u mnie dosyć często, tak się składa, gdy jego właścicielka wyjeżdża służbowo, ja przejmuję opiekę. Psina nie jest zbyt uciążliwa, większość czasu spędza drzemiąc i jedyną radością są dla niego spacery. Spacer to dosyć umowna nazwa. Nasz spacer polega na staniu w miejscu, obwąchiwaniu i załatwianiu spraw natury fizjologicznej. Trasa została okrojona do minimum, a i tak muszę pociągać za smycz, abyśmy obeszli blok po najmniejszym łuku. Ludzie chyba na nas się uwzięli, gdyż ich troska zaczyna nam przeszkadzać. Ciągle słyszymy:
- Czy ten piesek chory, czy może już tak słaby? – Starowinka – odpowiadam.
- Czy on ma reumatyzm, jego nóżki są takie sztywne? – Ma.
- Dlaczego on się tak kręci w kółko, może chce się załatwić?- Nie, on już się załatwił.
- Ale ja miałam pieska i wiem, że on chce! …Co ja mam powiedzieć? Luis już zrobił co należy.
- Muszka, zostaw tego psa, on nie ma już siły się bawić! – Nie ma siły, to fakt. Muszka dostała smyczą po łebku od krewkiego pana i poszła swoją drogą. I tak dalej i tak dalej…
Luisiątko załatwiło się dzisiaj nie w tym miejscu, co zawsze. Zebrałam do torebki piękną kupkę. Luisek ma apetyt, oj ma! Nikt na szczęście nie szedł z pieskiem, zostawiłam więc go na chodniku i pobiegłam wrzucić cenną zawartość do kosza, zerkając czy nic się złego nie dzieje. Biedactwo stało na środku, bezradne i zagubione, gdyż nikt nie regulował jego poczynań pociągnięciami smyczy i kręciło się w kółko. To był żałosny widok. Kiedy poczuł, że przejęłam ster po powrocie, poczuł widoczną ulgę i nawet dosyć dziarsko kroczył przed siebie.
Kiedy go wnoszę po schodach, gdyż samodzielne wspinanie się na pierwsze piętro trwało by chyba wieki, to on dyszy, gdy go stawiam przed drzwiami, mimo, że to ja go niosłam. Typowa męska reakcja, bardziej zmęczony od stresu, niż od wysiłku. Dzisiaj już poszedł do domu. Nikt nie chrapie, nie sapie, nie układa się w przejściach. Zabawny to nie jest, ale mi go żal i jakoś tak pusto się zrobiło.





 

 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja