maj 2014 - maj 2024
adres czerwca 2024 hallas.pl.tl/czerwiec-2014-_-czerwiec-2024.htm

Maj 2014 - Maj 2024

Przesunęliśmy się w czasie o dziesięć lat, teraz ta podstrona musi nas przyjąć! Miejsca na stronie brakuje.Letnie dywagacje 2024.

31 maja 2024
Kończy się maj. Szybko minął. Dzisiaj pierwszy raz samodzielnie poszłam robić zakupy na bazaru. Wzięłam wózeczek, jednak zakupy zrobiłam minimalne z powodu braku gotówki w ręku. Mało miałam, mało kupiłam. Więcej i tak bym nie przywiozła. Lekarka mnie ostrzegała – proszę w czasie spaceru, gdy pojawi się ból, usiąść i odpocząć, Powtórny dystans powinien być o połowę krótszy. Według tych wskazań nie mam szans pokonania trasy do bazaru! Chyba będę odpoczywała i chodziła tam, dokąd mam zajść.

Mówi się już od pewnego czasu o podpaleniach w Polsce. Nie ma już wątpliwości kto to robi i dlaczego. Werbuje się ludzi w określonych środowiskach.
„Rosyjskie służby płacą za podpalenia w Polsce. Coraz więcej dowodów wskazuje na to, że za pożarami oraz próbami podpaleń w Polsce oraz innych krajach naszego regionu stoją rosyjskie służby. Jak pisze "Rzeczpospolita", stawki oferowane przez Kreml za takie przestępstwa wahają się od 10 do 15 tys. Euro.
Według międzynarodowego wywiadu, ataki będą się nasilać i nie będą ograniczać się tylko do podpaleń. Na przykład, w marcu 26-letni Ukrainiec działający dla wywiadu Rosji próbował zlecić jednemu z organizatorów protestu transportowców na polsko-ukraińskiej granicy, aby robił i dostarczał zdjęcia transportom z pomocą humanitarną, które najprawdopodobniej miały posłużyć do zaplanowanych ataków.
W Polsce, po ubiegłorocznej nowelizacji prawa, za szpiegostwo grozi teraz dożywocie.”

Obajtek hasa po kraju, policja jednak nie może mu doręczyć pisma powołującego go do stawienia się przed komisją. Tak to jest, gdy cwaniaczków powołuje się na wysokie stanowiska. Rozliczenia są konieczne, nie tylko Obajtek dorwał się do urzędu, inni też. Co ciekawe nikt ich teraz nie zna, nikt się z nimi nie kontaktował!!! Wniosek nasuwa się jeden, władza w ręku partii może być tylko jedną kadencję, nie zdążą się „wycwanić” w robieniu szwindli.


30 maja 2024
Bezpośrednią przyczyną ustanowienia uroczystości Najświętszego Ciała i Krwi Chrystusa były objawienia bł. Julianny z Cornillon. Około 1207 r., jako szesnastoletnia dziewczyna, przeżyła pierwsze widzenia, choć były one jeszcze mgliste i niezrozumiałe. Zgodnie z tradycją hagiograficzną, dopiero kilkanaście lat później, w 1245 roku, św. Juliannie ukazać miał się Chrystus, który w widzeniu domagał się ustanowienia święta Eucharystii na pierwszy czwartek po święcie Trójcy Przenajświętszej. Pod wpływem tych objawień bp Robert ustanowił w 1246 r. święto Bożego Ciała, początkowo dla diecezji Liege oraz zainaugurował pierwszą procesję eucharystyczną ulicami miasta. 29 maja 2024
Obudziłam się dzisiaj zdumiona snem niezbyt przyjemnym. Chodziło o przemeblowanie mojego mieszkania, a właściwie wymianie mebli na ogromniaste i niezbyt ładne przez moją córkę. Ledwo otworzyłam oczy, wiadomość na telefonie – Mamo, u ciebie wszystko dobrze? Śniło mi się właśnie o tobie, byłam przerażona. Sny jak to sny, bywają różne, ale zbieżność snów u mnie i moich córek bywa zdumiewająca. Zajrzałam do sennika i oto zapowiedź.
- Jeśli w śnie meble są stare i zniszczone, czeka Cię spokojna starość.
- Jeżeli meble są stare i niemodne, sen sugeruje, że kierujesz się w życiu starymi zasadami, które wpoili Ci jeszcze rodzice.
- Gdy meble są zniszczone, zaniedbane lub stare, to zapowiedź trudnych chwil, ciężkiej pracy, problemów finansowych.
Jak na to by nie spojrzeć, źle jest z każdej strony. Wolałabym nie mieć niespodzianek w życiu. Wszystko układa się dobrze i idzie we właściwym kierunku. Mój główny cel to przeżycie starości tak, abym nikomu nie sprawiała problemów swoim żywotem. Chcę sobie dawać sobie radę sama ze swoją codziennością. Oby tylko tak wytrwać do końca. Napiszę odwołanie do sił kierujących moim losem i poproszę o podanie daty zakończenia mojego żywota na tej ziemi. Nie będę szaleć ani wyrównywać rachunków życiowych, nie mam takiego zamiaru, chcę tylko rozłożyć moje poczynania w czasie i przygotować się jak należy do nowego życia. Nie znaczy to, że tego nie robię, ale zbytnio się nie spieszę.
Od poniedziałku wyruszę na bazarek, już chyba czas, muszę kupić nasiona obsiewek i posiać w skrzynkach. Ziemiórki zżarły korzonki i kwiatki zakończyły żywot. Są za drogie, abym od nowa kupowała, wsieję co mi wpadnie w oko i niech rosną albo więdną. Nie będzie mi już żal.
Wierszyki o snach, który kiedyś spłodziłam. Niech to będzie zwieńczeniem dzisiejszego wpisu.

Mój ciemny sen
Zmatowiały świerki ciężką zielenią.
Wilgoć w trawie, mulistej czerni drogi
szaro znaczy drobne ślady obute
w poranną nadzieję. Zamilkły ptaki.

W dali dom, solidny, na podmurówce
obezwładnia czernią uśpionych okien.
Ani ukryć się, ani zbiec, bo i dokąd?
Domysły przysiadły na resztkach mroku.

Coś oczy przeciera, odpycha mglenia,
przeczucie legło w czapach omszałych drzew.
Ty tam czekasz!? Matuzalem wspomnień!
To do ciebie idę w mym prześnionym śnie?

Nie powiem...

W ciszy nocy przerażone
sny krążyły nad dachami,
jak te zwidy, jak te mary
bezlitośnie rozbudzone.

Przyszły do mnie o północy,
na mych rzęsach się huśtały,
to kwiliły, to się śmiały
niepoprawne dzieci nocy.

Byłeś chyba z nimi w zmowie,
gdyż o tobie wciąż mówiły,
to nęciły, to kusiły...
O czym śniłam... nie , nie powiem.


28 maja 2024

Dzisiaj miszmasz.
1. W Bydgoszczy koci festiwal.

Moja córka współorganizatorką. Jestem ciekawa jak się uda. Takiej imprezy jeszcze nikt nie wymyślił. bydgoszczinformuje.pl/koci-fest-2024-w-bydgoszczy-swieto-dla-milosnikow-kotow-polaczy-edukacje-z-zabawa/

2. Budleja to roślina wytwarzająca długie pędy, które wyginają się łukowato pod ciężarem kwiatów. Może obejmować krzewy i niewielkie drzewa. Wybierana do ogrodów jako ozdoba ze względu na okazałe kwiatostany i upojny zapach. Roślina ta rośnie na trawniku u mojej córki Kasiuni. Informuje mnie na bieżąco o roślinach, jakie hoduje, gdyż ja niestety nie mam już siły, aby jechać do nich w odwiedziny.


3. Wizyta kontrolna u okulisty wypadła pomyślnie. Z okiem wszystko w porządku, jednak ograniczenia obowiązują co najmniej do 4 tygodnia po operacji. 8 czerwca zaczynają się działania związane z drugim okiem, wtedy ustalą termin operacji. Będę szczęśliwa, jak już wszystko będę miała za sobą.

4. Rower odesłałam, to znaczy odesłała moja córka. Pieniądze wpłynęły już na moje konto. Niczego już w życiu z wyprzedzeniem nie będę kupowała!!! Przyjdzie czas to załatwi się to, co należy. Jakby dalej tak szło, to jeszcze bym trumnę kupiła sobie z wyprzedzeniem.


27 maja 2024

Oto wasza staruszka. Poszłam dzisiaj do fryzjera tylko po to, żeby mi umyli włosy. Miałyśmy z moją córką duży problem aby dokonać tak prostej czynności i nie zalać oka, nie radziliśmy sobie. Do zdjęcia użyłam szminki, bez tego wyglądałam jak żywy trup. Kwiaty oczywiście z wczorajszego święta.  Dzisiaj jadę na drugą wizytę kontrolną i mam nadzieję ustalenie terminu operacji drugiego oka. Będę szczęśliwa, jak już będę miała to wszystko za sobą. Trzymajcie za mnie kciuki.


26 maja 2024
Dzisiaj Dzień Matki. Wszyscy mamy matki, inaczej nie bylibyśmy na tym świecie. Matka kojarzy się z miłością, ciepłem, oddaniem. Nikt nas nie uczy wychowywać dzieci. Każda matka wychowuje tak jak umie. Bywają jednak matki, które swoim dzieciom robią dużo szkody. O tych matkach też musimy pamiętać, bo one niekoniecznie są szczęśliwe z tym, co robią, a może sobie nie zdają spawy z tego, że popełniają błędy. Tak naprawdę każda kobieta coś z tych matek, które za chwilę tutaj przedstawię, ma. Wpływ na to mogą mieć różne czynniki – kobieta może czuć się nieszczęśliwa, chora, zdominowana przez domowego tyrana... Kochać dziecko, to jeszcze nie znaczy, że się je dobrze wychowuje, że dziecko czuje się szczęśliwe i dobrze przygotowane do życia. Bardzo kocham swoje córki, ale wiem też że zdarzało mi się popełniać błędy. Bywa, że dziecko ma więcej zdrowego rozsądku niż matka. Dosyć już tego kajania się. Oto typy matek destrukcyjnych:

Matka nadmiernie kontrolująca
Matka nadopiekuńcza
Matka zaborcza
Matka perfekcjonistka
Matka niedoceniająca
Matka niedostępna emocjonalnie
Matka niedojrzała

Każda z z tych matek działa w imię dobra dziecka. Czy tak jest naprawdę? Każde dziecko matkę kocha bez względu na to jaka matka jest, tego nikt nie zmieni. 
Osiem typów toksycznych matek. One odciskają piętno na dzieciach | Ofeminin


25 maja 2024
Apostoł Paweł napisał: Trzymaj się wzoru zdrowej nauki... Czyń to w wierze i miłości, której źródłem jest Chrystus Jezus.
W życiu jest potrzebny umiar we wszystkim – w pracy, zabawie, jedzeniu… Zatracasz się w czymś i tak naprawdę pozbawiasz się innych aspektów życia. Sama mam taki przykład, może prozaiczny, ale dla mnie istotny. Wczoraj byłam na imieninach u mojej córki. Kupiła ciasto z cukierni, którą ja najbardziej lubię. Ponieważ jestem już wstrzemięźliwa od słodyczy od 2 miesięcy chyba, postanowiłam sobie nie odmawiać. Co się okazało? Wróciła do mnie siła fizyczna, dobre samopoczucie, energia życiowa. Asceza, w którą weszłam z własnej dobrej woli, obróciła się przeciwko mnie. Czułam się tak, jakbym była po bardzo wyczerpującej i poważnej operacji. Teraz wszystko się zmieniło. Nie wiem na jak długo, ale czuję się wyśmienicie. Oczywiście nie mam zamiaru objadać się słodyczami, to by było bez sensu. Ja muszę schudnąć! Postanowiłam jednak kupić sobie chociażby gorzką czekoladę i po małym kawałeczku codziennie zjeść. To mi na pewno nie zaszkodzi. Chorobami jestem umęczona, nie ma co ukrywać. Nawet nie używam kremu, oczy mnie szczypią. Przecieram twarz wacikiem w przegotowanej wodzie zmoczonym.  Efekty są widoczne.
Problemem u mnie jest także to, że ja psychicznie nie mogę znieść tego, że muszę jeść mięso. Jak już zdecyduje się, że jem na obiad, to muszę w tym czasie czytać, rozwiązywać krzyżówki czy coś tam innego robić co by mnie w jaki sposób zajęło? Oczami wyobraźni, widzę te kurczaki, prosiaki i inne zwierzęta, wędlina jeszcze pół biedy, ale mięso to jest mi naprawdę trudno. Dlaczego to nasze życie jest tak urządzone, że musimy zjadać inne żywe istoty, żebyśmy mogli przeżyć. Samymi warzywami też trudno żyć. W każdym bądź razie trochę słodyczy jeść trzeba, żeby mieć więcej energii życiowej. Imieniny były bardzo udane. Jak są po drodze jakieś znaki życiowe to jeden z nich. Jedz słodycze z umiarem, nie objadaj się nimi, ale też ich nie unikaj.
Te wypieki zrobiły na mnie największe wrażenie.
 


23 maja 2024

Ogłoszenie, które wprawiło mnie w osłupienie. Nawet jak to żart, to bardzo niesmaczny. Temu dowcipnisiowi bym przepłukała mózg!!!
Starzy ludzie nie pachną pięknie. To fakt. Ale to nie ich wina. Powodów jest kilka i nie będę ich wszystkich tutaj wymieniać, ale jeden jest bezapelacyjnie związany z wiekiem i chyba na to nic się nie poradzi.To ogłoszenie jednak przebija wszystko.
Każdy roztropny staruszek stara się utrzymać czystość. Zalewanie się perfumami nie rozwiąże problemu. Po pierwsze, to są bardzo tanie „kropidełka”, a co za tym idzie ostre w zapachu. Swojego zapachu nigdy się zbytnio nie czuje, ale innych, to i owszem

"Warto wspomnieć, że charakterystyczny zapach starszych osób nie wynika wcale z braku higieny. W 2001 roku na łamach czasopisma medycznego "Journal of Investigative Dermatology" opublikowano wyniki badań na ten temat. Okazuje się, że woń ta wynika ze zmiany substancji chemicznych wytwarzanych przez organizm człowieka. Jest to związane z naturalnym procesem starzenia. Zdaniem badaczy znaczenie ma związek nazywany 2-nonenal. Jego stężenie wzrasta wraz z wiekiem. Musimy jednak zaznaczyć, że nie wszystkie starsze osoby wytwarzają charakterystyczny zapach."


22 maja 2024

„Chodzi o to, w czym jesteś dobry, a nie o to, czego nie potrafisz.” Miś Puchatek

Howarda Gardnera, istnieją osiem różnych rodzajów inteligencji1234.
Typy inteligencji. 8 inteligencji według prof. Gardnera (dziecisawazne.pl)
Są to:
Inteligencja językowa (lingwistyczna, werbalna)
Inteligencja logiczno-matematyczna
Inteligencja przestrzenna
Inteligencja muzyczna (słuchowa, rytmiczna)
Inteligencja ruchowa (kinestetyczna)
Inteligencja interpersonalna (społeczna)
Inteligencja intrapersonalna (intuicyjna)
Każdy człowiek przychodzi na świat z określonym rodzajem inteligencji. Każdy coś umie każdy. Ma jakieś predyspozycje. Każdy potrafi przyczynić się do życia w społeczności. Nie każdy jednak wykorzysta swoją inteligencję. Nie każdy rodzic dąży do tego, aby ten rodzaj inteligencji, które dziecko przyniosło ze sobą na świat, w jakiś sposób rozwinąć. Jedno dziecko umie doskonale liczyć, inne ma zdolności językowej, jeszcze inne pięknie tańczy, a inne po prostu jest wrażliwe na ludzką dolę, ludzkie nieszczęścia. Warto spojrzeć na swoje dzieci i wnuki pod kątem tego, co one umieją robić najlepiej i wspomagać dziecko w jego talentach.

Chcę dzisiaj napisać o tym, dlatego, że sama się zastanawiam, co ja właściwie potrafię, a w jakich regionach ludzkich umiejętności jestem niezbyt rozgarnięta. Trochę późno to sobie chcę uświadomić, ale pewne sprawy mnie denerwują, a wręcz nawet jestem odrobinę zazdrosna o to, co inni umieją, a ja niezbyt. Myślę, że wszystkiego mam po trochu, a w niczym właściwie nie jestem szczególnie uzdolniona. To też jest jakiś minus. Nic na to nie poradzę, ale mogłabym trochę przyłożyć się do pewnych rzeczy, aby chociaż przekonać się, czy ja to potrafię robić, czy nie. Domyślacie się chyba w czym rzecz? Szukam jakieś nowej płaszczyzny działań!!!
Ograniczenia związane z moim wzrokiem są naprawdę dla mnie trudne. Do czego się nie zabiorę, no wszędzie potrzebny jest mój sprawny wzrok. Mam moje oczy oszczędzać, ale jak to mam robić? Patrzę chociażby na świat pod kątem książki i tak dalej. Przecież nie będę tańczyć, bo się przewrócę, Nie będę udzielać się jakoś jako wolontariuszka, bo sama potrzebuje pomocy, Itd. Itp.
Rozbawiła mnie sytuacja, kiedy moja koleżanka, naprawdę osoba bardzo uzdolniona matematycznie, co wykazała w ciągu swojego życia, przysłała mi durną zagadkę logiczną, na której sama się wyłożyła. No jak to mogło się stać? Nie uważałam się za osobę szczególnie uzdolnioną matematycznie, po prostu jakoś sobie dawałam radę. Ale, że na starość komuś może się coś takiego przydarzyć, to nie chce mi się wierzyć. Mówię tego nie z jakimś przekąsem, tylko z niedowierzaniem, że tak zdolna osoba może się pogrążyć. To już starość, niestety. Czy ja się jeszcze w życiu jakoś sprawdzę? Moja ostatnia szansa. Czy zdołam ją wykorzystać?
Staruszki często mówią: nie umiem, już tego nie potrafię, to nie dla mnie. 
Ja chcę powiedzieć, umię, potrafię, zrobię to.... Zobaczymy.


21 maja 2024

Tłumaczenie staremu człowiekowi, że życie jest fascynujące i piękne nie ma większego sensu. To ludzie młodzi widzą tak życie, nie starzy. Dlatego nie należy babci przekonywać o urodzie świata, lecz otoczyć ją troskliwą, czułą opieką. Sprawić, żeby jej starość stała się wygodniejsza i bezpieczniejsza, a wtedy ona powie: już się nażyłam, ale nie mogę umrzeć, bo tak się o mnie troszczą, że zostawiłabym ich w dużym smutku.”
Starość jest nieco dziwna. Zastanawiam się dlaczego tak szybko udaje mi się zasnąć w dzień, a noc mimo że jest do tego przeznaczona, obdarowuje mnie bezsennością? Szczególnie szybko zasypiam czytając, słuchając audiobooków, a wczoraj nawet zdrzemnęłam się przy końcówce teatru TV „Cudzoziemka”. Zrobiony był świetnie, nowatorsko i oglądałam z przyjemnością, a jednak drzemka przyszła bardzo nie w porę. Napisy końcowe widziałam, ale co mi z tego…
Poddaję też młodym talentom pod rozwagę skonstruowanie urządzenia blokującego audiobooki, gdy słuchaczka się zdrzemnie. Powtórne odtworzenie tekstu jest nieco utrudnione i muszę włączyć komputer, abym uzupełniła braki tekstu. Może zainstalować w pendrive jakieś czujniki? Weźcie to młodzi konstruktorzy pod uwagę.


20 maja 2024.
Sfinalizowałam dzisiaj „Wilka stepowego”. Obejrzałam nawet w internecie film. Czas, jaki mogę spędzać przy komputerze, to maksimum 2 godziny!!! Jak się z tym zmieścić? Wymyślam już różne rzeczy. Słucham Podcastów, Audiobooków. Kręcę się trochę po domu, no przecież muszę coś zrobić do jedzenia. Sprzątaniem się specjalnie nie przejmuje. Telewizję oglądam tylko wieczorem. Czasu zostaje im i tak dużo. Mogłabym chodzić na spacery. Problem w tym, że się trochę boję. Córka wyszła ze mną i w momencie, kiedy otwierała drzwi ja zdążyłam zahaczyć podeszwą o chodnik i się przewrócić. Gdyby nie jej refleks i pomocna dłoń, to pewno bym sobie znowu rozbiła głowę. Zastanawiam się, czy nie kupić chodzika, na którym bym się wspierała. Nie wiem, co się ze mną dzieje!? Gdy będę hodowała w sobie taki lęk, to w końcu będą musieli mnie ochraniać, ale kto ma na to czas?
Miało być radośnie, a jest trochę ponuro. Może lepiej zacząć myśleć o przemieszczaniu się do innej czasoprzestrzeni? Idę za tropem myślenia bohatera książki, która mnie ostatnio zajmowała. Jednak nie da się ani uzgodnić, ani uregulować. Na szczęście popadał trochę deszcz, ale już wszystko zdążyło wyparować. Niedosyt, nieustający niedosyt na każdym polu działania.


19.05.2024 12:02
Duch Święty działa w nas jako mocna i łagodna obecność – mówił papież Franciszek w homilii wygłoszonej podczas Mszy św. w uroczystość Zesłania Ducha Świętego w bazylice św. Piotra w Watykanie. Dlatego „nie poddajemy się, ale nadal mówimy o pokoju tym, którzy chcą wojny, o przebaczeniu tym, którzy sieją zemstę, o gościnności i solidarności tym, którzy zatrzaskują drzwi i stawiają bariery”.

"Przyjdź, Duchu Stworzycielu, oświeć nasze umysły,
napełnij nasze serca swoją łaską, kieruj naszymi krokami,
obdarz nasz świat swoim pokojem.
Amen".




18 maja 2024
"Lekkie życie, lekka miłość, lekka śmierć- to nie dla mnie."
Hermann Hesse to autor który będzie mi dzisiaj towarzyszył. Czytam teraz audiobooki, odbiera się je nieco inaczej niż książki drukowane, ale nie mam wyboru. „Wilk stepowy” owładnął moją wyobraźnią. Bądźcie ze mną.
„Powinniśmy być dumni z bólu, ból jest wyznacznikiem naszej rangi.”
Oto staruszka dumna z bólu.
Minął tydzień od operacji zaćmy. Zabieg przebiegł szybko i sprawnie. Dwa dni przygotowań, znieczulenie, usunięta soczewka, włożenie nowej i sprawa sfinalizowana. Dwa dni prawie nic nie widziałam, oko zaklejone, zabezpieczone,a ja odpoczywająca w spokoju. Przez tydzień zakraplanie cztery razy dziennie. Od dzisiaj dwa razy dziennie. Moja córka w akcji, ja jakoś sama sobie z tym słabo radzę. Za tydzień wizyta kontrolna. Ograniczenia ruchowo-bytowe są dosyć trudne do realizacji. Jakoś trzeba sobie z tym wszystkim radzić. Oby drugie oko dało się szybko zoperować i chciałabym mieć to wszystko z głowy.

"A gdy w jednej krwi i w jednej duszy zamieszka dwóch śmiertelnych wrogów, wówczas życie staje się nie do wytrzymania. Ale cóż począć, skoro każdy dźwiga swe przeznaczenie, a nie masz lekkich przeznaczeń."

Ja homo sapiens z duszą, tak jak zawyrokował pan Jarosław! Byłabym szczęśliwa aby utrzymać się na poziomie. Mam wątpliwości co do rozumu ludzi, chodzi mi o tych, którzy wywołują wojny, niszczą wszystko i zabijają ludzi. Seria pożarów w Polsce nie jest chyba przypadkowa, codziennie coś się pali i są to wielkie pożary. To wygląda naprawdę podejrzanie.

"Ponieważ jestem taka, jak ty. Ponieważ jestem, tak samo jak ty, samotna i nie mogę, podobnie jak ty, kochać życia, ludzi i siebie, i traktować tego wszystkiego serio. Zawsze przecież istnieje trochę takich ludzi, którzy wymagają od życia tego, co najlepsze i nie mogą pogodzić się z głupotą i brutalnością."

Oszczędzam oczy, staram się, nie wyobrażam sobie siebie jako osoby niewidomej, byle tylko był na świecie spokój, ale na to się chyba nie zanosi.

"Można by sądzić, że na świecie wszystko układa się wspaniale, tylko że w ziemi leżą dziesiątki milionów pozabijanych ludzi."



9 maja 2024

Zielone światła. Wspomnienia - Matthew McConaughey
Przeczytałam do końca, bo chciałam przeczytać. Mimo, że lubię przewracać kartki w książce, czytając na czytniku, musiałam się dostosować. Z czytnikiem też musiałam się oswoić ponieważ nie używałam go, nie interesowało mnie to. To nic trudnego, ale jak szybko wszystko zapominam... 
Autor pisząc wspomnienia dawał sobie zielone światło. To naprawdę silny mężczyzna, sowicie obdarowany przez naturę, umiejący patrzeć z dystansem na siebie i na świat. Książka zrobiła naprawdę na mnie duże wrażenie. Nie będę opisywać treści ponieważ każdy, kto będzie chciał po nią sięgnąć, będzie miał prawo własnych przeżyć. Bardzo podobał mi się fragmencik dotyczący świadomego i mądrego ojcostwa. Do tego trzeba dojść, jak do wszystkiego w życiu.
Oto urywek z osobistą dedykacją, mam nadzieję, że trafną.
„ Jedyne, co kiedykolwiek wiedziałem, to że chcę być ojcem.
Ojcostwo znaczyło dla mnie, że człowiekowi udało się w życiu. Dorastając mówiłem „tak, sir“ i „ nie, sir“ do mojego ojca i jego kolegów, ponieważ byli ojcami. Ojcostwo, coś, co najbardziej szanowałem w życiu, coś, co wywarło na mnie największe wrażenie, było teraz tym, w co miałem się bardziej zaangażować. Przesłanie męskości, które dotarło do mnie…
To na tyle, jutro klinika. Mam nadzieję że podołam, i jakoś się w tym wszystkim odnajdę, ja i córka, która będzie musiała się mną zaopiekować. Urok starości - nieustający kontakt ze służbą zdrowia. 


8 maja 2024
Tak sobie dzisiaj rozmyślałam, że Pan Bóg chcąc doświadczyć człowieka, daje mu długą, długą starość. Myślę, że to trafne spostrzeżenie.
Przygotowuję się obecnie do operacji zaćmy. Dwa dni przed zabiegiem cztery razy dziennie trzeba zakraplać oczy. Obostrzenia są bardzo duże, trzeba myć dokładnie ręce, to jest oczywiste, samo jednak zakraplanie, kiedy to nie można dotknąć zakraplaczem oka, ani ręki, jest sprawą naprawdę trudną. Wydaje mi się, że technicznie trudne to jest do wykonania. Moja córka musi przyjeżdżać z pracy, aby mnie w tej czynności wyręczyć. Zabieg specjalnie już wybrałam w piątek, aby w następny dzień jechać do kontroli. no i te nieszczęsne zakraplania.
Jak w takiej sytuacji radzą sobie osoby samotne? Trzeba chyba prosić kogoś o pomoc. Dochodzi jeszcze problem  obstrzeżeń po zabiegu – nie wolno się gwałtownie schylać, podnosić nic ciężkiego i takie tam… W takim układzie to ktoś by z człowiekiem musiał być cały czas w domu, a praca tej osoby?
Wszyscy mi starają się przedkładać, że to jest choroba na którą cierpią wszyscy starzy ludzie. Jedna pani mnie nawet pocieszyła w ten sposób, że jej tato, gdy miał operację zaćmy, potknął się i przewrócił, niestety stracił oko, którego nie dało już się naprawić. To chyba dlatego robią najpierw operację jednego oka, a po czterech tygodniach drugiego, w razie wpadki to chociaż jedno oko zostaje do użytku.
Wczoraj gotowałam i przygotowywałam posiłki abym w jakiś sposób była chociaż niezależna, posprzątałam dom, a jutro tym moim dobroczyńcom chyba upiekę bułeczki. Ale ja się nawypoczywam przez te cztery tygodnie, no wprost trudno mi sobie wyobrazić! Może trochę mi się uda schudnąć, bo przecież apetytu to ja raczej nie będę miała. Takie to dylematy staruszki do poduszki.
Na pocieszenie córka Kasiunia podesłała mi książkę, którą sama wgrałam do czytnika - tak, tak, ja to zrobiłam. "Zielone światła. Wspomnienia"
Autor, to mój ukochany aktor Matthew McConaughey. Pisze świetnie, a jakie ciekawe miał życie, no i ma przecież. Jak zdążę to jutro o książce napiszę. Oto filmik o nim mojego autorstwa z  dawnych lat. 

7 maja 2024
Oj niedobrze
W poniedziałek 6 maja sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie Tomasz Szmydt podczas konferencji prasowej w Mińsku zwrócił się władz białoruskich z prośbą o azyl polityczny i status uchodźcy. Stwierdził, że udał się do Białorusi, ponieważ protestuje "przeciwko temu, jak jest prowadzona polityka Polski wobec Białorusi i wobec Rosji". Sędzia określił Białoruś także jako "bardzo przyjazny kraj" oraz że tam "chciałbym odpocząć".
Jarosław Kaczyński przekonuje - sędzia-uciekinier Tomasz Szmydt nie miał nic wspólnego z Ministerstwem Sprawiedliwości za czasów rządów PiS. Prezes na nieoficjalnym spotkaniu z dziennikarzami stwierdził, że to człowiek mający związek "z ludźmi obecnej władzy".
Ziobro o ucieczce Szmydta: Niech Tusk wyjaśni, dlaczego jego służby specjalne na to pozwoliły.

To naprawdę zastanawiające dlaczego uciekł, a może znowu nie tak tajemnicze. Miał parę spraw za kołnierzem, to uciekł, dlaczego miałby się tłumaczyć. Ja znam takie powiedzenie wobec wypowiedzi powyższych – Sukces ma wielu ojców, porażka zawsze jest sierotą. 


6 maja 2024
„Nie tylko twoja miłość jest ograniczona, cierpienie również… Przyjmujmy nasze cierpienie ze współczuciem i stopniowo hodujemy na jego substracie szczęście.” 
Ładnie brzmi, prawda? Prawie że jestem szczęśliwa myśląc o tym co dzisiaj powiedziała mi pani doktor – proteza stawu biodrowego jest nieunikniona! Z pokorą przyjęłam diagnozę, ale nie jestem w stanie znieść dwie operacje zaćmy i jeszcze następną ortopedyczną. Co to, to nie, niech mnie leczą zachowawczo. Wiedziałam, że coś się dzieje, ale nie przypuszczałam, że to aż tak dalece się posunęło. Czy są jeszcze jakieś choroby, które by mnie jako staruszki nie dotknęły? Wszyscy mi mówią że mam przyjmować to z pokorą, wiek niesie takie schorzenia. Mam odesłać rowerek, ponieważ mam oszczędzać sprawy stawy, a nie je nadwyrężać. Następna rzecz do załatwienia!!!  Aż buzuję szczęściem, ja naprawdę jestem przeszczęśliwa. Na tym może zakończę, ponieważ po dziesiątym maja chyba tutaj nie będę zaglądać, co ja będę robiła, to nie mam pojęcia. Tym optymistycznym akcentem zakończę dzisiejszy wpis.
Optymistyczne cytaty;
„Starość jest smutna nie dlatego, że się skończyły przyjemności, lecz nadzieje.” – Jean Paul
„Jeśli masz cel i optymistycznie patrzysz na życie, uda ci się.” – Richard Branson
„Jakoś to będzie, bo jeszcze tak nie było, żeby jakoś nie było.”
– Jaroslav Hašek

5 maja 2024
Pewien mądry pan powiedział: Kiedyś o starości tylko słyszałem, teraz tego doświadczam. W starości samotność jest w pewnym sensie losem od którego nie da się uciec.
Czy mieszkasz sam czy z rodziną będąc starym człowiekiem doświadczasz samotności. Naprawdę nikt starości nie zrozumie dopóki jej nie przeżyje. Jako  trochę schorowana staruszka borykam się ostatnio z problemem regularnego ruchu, który pomógłby mi w moich schorzeniach. Nabyłam rowerek stacjonarny. Rzecz sama w sobie słuszna, tylko problem w tym, że nie mam siły na nim jeździć. Jazda wymaga zbyt wiele dla mnie wysiłku. Dopiero wczoraj doznałam olśnienia w czasie rozmowy z bardziej doświadczoną osobą. Rowerki dzielą się na treningowe i rehabilitacyjne. Okazuje się że ja kupiłam rowerek treningowy. Celem jazdy na takim rowerku i jest spalenie kalorii i wyrabianie kondycji. Mnie jest potrzebny umiarkowany ruch, który usprawni moje stawy. Powinnam kupić rowerek rehabilitacyjny. Dobrze by było abym zgubiła trochę wagi, ale chyba nie tędy droga. Nie wiem co zrobić ze swoim rowerkiem, chyba go oddam, albo komuś ofiaruję.

Oto niektóre z efektów regularnych treningów na rowerku stacjonarnym:
  • Redukcja wagi
  • Wzmacnianie mięśni.
  • Niska kontuzyjność:
  • Aby osiągnąć te efekty, ważne jest, aby ćwiczyć regularnie..
    Rowerek rehabilitacyjny pozwala na wykonywanie ruchu bez nadmiernego obciążania stawów, co jest szczególnie ważne dla osób z chorobami reumatycznymi czy artretyzmem. Kolejną zaletą rowerków rehabilitacyjnych jest możliwość dostosowania intensywności treningu do indywidualnych potrzeb.

    Całe życie się czegoś uczy, ale lepiej by było dla mnie gdybym tych nauk zasięgnęła przed zakupem, a nie po. Teraz mam problem z własnej winy.


4 maja 2024
Dzisiaj porady praktyczne, zastosowanie folii aluminiowej. Zaraz zabieram się za prasowanie i mam ochotę wypróbować taki sposób.
newsy.przyslijprzepis.pl/artykul/bez-folii-aluminiowej-nawet-nie-wlaczam-zelazka-dzieki-niej-prasowanie-to-bulka-z-maslem
Folia aluminiowa doskonale „trzyma” ciepło i pomaga je rozprowadzać. Ta właściwość sprawdza się nie tylko podczas pieczenia. Przyda się wam również podczas prasowania. Jak szybko prasować z użyciem folii aluminiowej? Zdejmijcie z deski materiałowy pokrowiec i owińcie deskę kawałkiem srebrzystej folii, błyszczącą stroną do góry. Błyszcząca strona odbija nie tylko światło, ale i ciepło. Następnie załóżcie z powrotem pokrowiec na deskę i prasujcie ubrania jak zwykle.

Powierzchnia deski będzie cieplejsza niż zwykle. Dzięki warstwie folii koszulę czy spodnie wyprasujecie za 1. podejściem z obu stron. Folii używanej w ten sposób nie musicie za każdym razem wymieniać i wyrzucać. 1 arkusz posłuży wam zdecydowanie dłużej. Aby nic w środku się nie porwało, wykorzystajcie grubszą niż standardowa folię.




3 maja 2024
- Na Placu Zamkowym w Warszawie odbyły się uroczystości z okazji Święta Konstytucji 3 Maja. Wzięli w nich udział m.in. prezydent Andrzej Duda z małżonką Agatą Kornhauser-Dudą, marszałek Sejmu Szymon Hołownia i wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz oraz wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, minister sprawiedliwości Adam Bodnar i przedstawiciele generalicji.

Lubię takie uroczystości i oglądam z wielkim wzruszeniem. Podobało mi się wystąpienie Prezydenta oraz to, że nareszcie było na normalnie i nikt nikomu nie wymyślał. Może jeszcze doczekamy normalnych układów pomiędzy różnymi partiami politycznymi i przedstawicielami władzy. Ludzie mogą się różnić ale muszą się szanować. Zawsze się znajdą tacy którzy swoją postawą szkodzą innym. To dlatego musiała być ustanowiona konstytucja w 1791 roku. Nie uratowało to Polski przed rozbiorami, ale było dowodem na to, że znalazły się siły dążące do ładu społecznego. Tyle lat minęło a pamiętamy dokonania tych czasów.


2 maja 2024
Dzisiaj Święto Flagi i Polonii.
Ile liczy Polonia na świecie? Szacuje się, że poza granicami kraju żyje ponad 21 mln Polaków. Najwięcej, bo ok. 10 mln, mieszka w Stanach Zjednoczonych. Duże skupiska naszych rodaków znajdują się także w Niemczech, Brazylii, czy Francji. Poniżej prezentujemy ranking dziesięciu państw z największą liczbą polskich emigrantów.
Stany Zjednoczone
Brazylia
Niemcy
Francja
Kanada
Wielka Brytania
Argentyna
Białoruś
Australia
Litwa

Państwa te przyjęły Polaków. Polacy tam się zadomowili. I mieszkają. Czy w tych krajach też się tak wykrzykuje jak w Polsce? Polska dla Polaków. Czy my Polacy możemy mieszkać w innych krajach, a u nas inni nie mogą znaleźć swojego miejsca zamieszkania?  Czy te 21 milionów ma wrócić do Polski? Nie mogę zrozumieć ludzi głoszących takie hasła.


1 maja 2024

Julian Tuwim „Ewa” fragment

… Od pokus i grzechów świata
W cichym zamknięta klasztorze
Ręce w modlitwie splatam,
Klęczę przed tobą w pokorze,
Umartwiam grzeszne ciało
Postem surowym i biciem,
Ale to wszystko mało
Przed twym obliczem.
Wczoraj ptak, zwiastun wiosny,
Wpadł do samotnej mej celi,
Niech mi wybaczą tę chwilę radości
Twoi anieli...

Staruszki i staruszkowie to prawie członkowie zakonu „starowiersi”. Wróciło wspomnienie, niby mało znaczące, ale nie dające mi spokoju.
Idę ja sobie raz nad brzegiem osiedlowego jeziorka zwanego „Balatonem”. Zielono, rześko, radośnie gęganiem i gruchaniem prawowitych mieszkańców tego zakątka. Staruszka, rówieśnica jak mniemam, przystaje obok mnie i wszczyna monolog na temat piękna przyrody i radości życia. Słucham otoczona sforą gołębi liczących na jakiś kąsek, gdyż przystanęłyśmy abym wysłuchała peanów na cześć radości życia. Chłonę słowa tylko przytakując. Patrząc na rozanieloną twarz starszej pani poczułam pokorę i wstyd nieomal. Chodzę, patrzę, staram się ogarnąć piękno wiosny, ale to wszystko mało. Inni ludzie ubierają to w słowa i niosą dobrą nowinę takim jak ja. Rozmyślam dzisiaj o swojej małości, lecz dzwonek u drzwi przerywa moje dumanie, otwieram – wiosna przyszła do mnie pełna zapachów i uśmiechów! Bóle reumatyczne na chwilę zamarły z wrażenia…
Wiosna w celi, staruszka się weseli.  Majówka w Osieku odbędzie się bez mojej obecności, taki los, choroby są na pierwszym miejscu.
 
Wiosna bzowo-konwaliowa w moim domu. Konwalie zawsze były na Dzień Matki, a teraz już są. Bzy prawie już przekwitły, a jednak gdzieś jeszcze się uchowały. 
Balkon po wczorajszym malowaniu podłogi. 

Nowe nasadzenia na balkonie w donicach i skrzynkach.


MAJ 2014




sobota, 3 maja 2014
Wszystko się kiedyś kończy. Odwiedziliśmy Miłkowice i okolice, cmentarze, rodzinę na wywczasach i znajomych. Na zdjęciu ja i mój brat w czasie przekazywania zebranych informacji o Miłkowicach. Zdjęcie zamieszczam dla poinformowania  naszych znajomych, którzy nie widzieli nas już pół wieku, jak teraz wyglądamy. Jesteśmy najstarsi z potomstwa generacji naszych rodziców.



Dzisiaj też było sporo atrakcji. Zwiedzaliśmy Ostromecko. Nie widziałam jeszcze nigdy wnętrza starszego pałacu. Zbiory dawnych fortepianów robią wrażenie. Kasia zagrała fragment jakiegoś utworu skuszona fortepianem Bechsteina i zaraz ją zaproszono do koncertowania w Ostromecku! No zobaczymy… Pan przewodnik - w kontuszu, jako że święto narodowe, był oczarowany moją córką, a my panem przewodnikiem!  



Nowy pałac ma charakter użytkowy - kawiarnia, hotel. Pogoda się na szczęście poprawiła, cieplutko i majowo, park piękny, wycieczka udana.
 
Wnętrze pałacu nowego, część kawiarniana zarabiająca na utrzymanie obiektu. Na pierwszym planie córka Kasia jako gość honorowy .



 

Pan przewodnik - to ten w kontuszu i butach, które robiły wrażenie! - w towarzystwie Katarzyny pianistki mojej własnej córki. Wnuk porobił filmiki i nie mogę tutaj wstawić, a szkoda.

Pałac zwiedziłam raz i więcej tego nie zrobię. Kręte schody prowadzące na drugie piętro były tak zdradliwe, że już nie będę się wspinać po ich zakrętach. Wejście było znośne, ale zejście to już koszmar dla starszej pani. Hamowałam ruch. 

 





W domu teraz cisza. Goście wyjechali. Do głosu doszedł Bruch. Słucham jego koncertów skrzypcowych. Coś pięknego! Dlaczego do tej pory nie odkryłam jego uroku, nie wiem. Witaj maju, świąteczny i wiosenny, jakoś przeżyjemy ten czas, o ile się dasz okiełznać, oczywiście.
 2014-05-04 
Poszłam dzisiaj do kościoła później, aby być też na nabożeństwie majowym. Lubię maryjne pieśni. Przypomina mi się tato, który je z takim oddaniem śpiewał. Często mam takie dzikie szczęście, że obok jakaś starsza pani śpiewa o oktawę niżej i na dodatek chrypi i fałszuje na skutek braku sprawności głosowych. Tak to już jest na starość, ale to psuje mi całą przyjemność.
Dzisiaj idąc do kościoła natknęłam się na pana, który szedł podpierając się kulami. Hardy był, nawet nie chciał słyszeć o tym, aby mu pomóc. Nie, to nie, szanuję prawo ludzi do samodzielności. Siedziałam już chwilę w ławce, kiedy znowu się pojawił na schodach. Mężczyźni rzucili się do pomocy, ale odsunął ich i ze swoją męską dumą wspinał się teraz z kolei w górę. Schodów w naszym kościele jest dużo. Nie jest to przyjazne dla starszych ludzi. Co to się dzieje z kolanami czy też biodrami, że tak się szybko zużywają.
Nabożeństwo celebrował ksiądz, którego długo nie darzyłam zbytnią sympatią, aż do czasu, kiedy odwiedził mnie po kolędzie. Jako człowiek i rozmówca był tak miły, że zupełnie zmieniłam o nim zdanie. Teraz wybaczam mu już nawet to, że nie jest zbyt sprawnym mówcą. Lubię go. Tak to bywa, że ludzie zyskują przy bliższym poznaniu. Może przypomnę mój filmik związany z majowymi nabożeństwami. Słucham tych pieśni z drżeniem w sercu.
 

 
poniedziałek, 5 maja 2014
Szara rzeczywistość też ma dobre strony, zmusza do działania. Piorę od rana pościel, obrusy - okazało się jednak że też są, gdyż podkładam bawełniany pod spód aby reprezentacyjny się nie przesuwał, i ręczniki. Już prawie wszystko suche, po południu prasuję.
Byłam kupić śrubki z nakrętkami, gdyż mam problemy techniczne - w domu śrubki są, ale nakrętki gdzieś się ulotniły. Musiałam iść pieszo, jako że sklep jest w połowie drogi między dwiema głównymi ulicami i nie dojedziesz niczym nawet gdybyś chciał. Przejście z przystanku do punktu docelowego nie ma sensu, odległości się pokrywają. Nawet to mi się podobało, takich marszów mi trzeba! Robię się pękata jak antałek, k-o-b-i-t-a całą gębą! Niby ważę tyle samo, ale tłuszcz się odkłada i to mnie denerwuje. Ja się za to zabiorę! Co założę, to wszystko ciasne. Najlepiej by było aby codziennie mi czegoś brakowało, a sklep byłby na drugim końcu miasta. Chodziłabym pieszo. Pocieszam się tylko, że są osoby jeszcze bardziej masywne niż ja, ale co to w rezultacie mi daje, swój tłuszczyk i tak sama muszę dźwigać.
Do lipca muszę zrzucić pięć kilogramów!
Piszę o tym abym miała motywację i później abym nie nadrabiała miną, gdyby nie wyszło. Do roboty staruszko!



wtorek, 6 maja 2014

Dmuchawce, latawce, wiatr… tobą oddycham, płonę i znikam... Ile to już lat temu ta piosenka śpiewana przez Urszulę w radio - wczoraj była gościem Agaty Młynarskiej i dlatego sobie piosenkę i okoliczności jej towarzyszące przypomniałam - wybudziła pewnego faceta ze snu, przyszła i poraziła go na długie lata.  Nie mógł zapomnieć tej melodii i tego porannego olśnienia. Teraz ci on na końcu świata, na wielkiej łące, ciepłej i drżącej, a boska muzyka na smykach dla niego gra. To wspomnienie pośmiertne z okazji zbliżających się  imienin. Teraz  staruszki mają już tylko takie wspomnienia.
 
Fot. Joanna Studzińska

Wczoraj zadzwoniłam do pewnej osoby zwierzając się ze swoich malutkich dokonań, co zostało odczytane jako pretekst do pochwał pod moim adresem! A kto ma mnie teraz chwalić, jak wszyscy wymykają się do lepszego, podobno, świata?! Lubię być chwalona i wcale tego nie ukrywam, oczywiście gdy są ku temu powody. Chwalenie z podtekstami w których ukryta jest drwina i ironia mnie raczej nie podnieca, a tak przecież też się dzieje. Dlatego apeluję do wszystkich, którzy mnie znają, jak macie za co, to mnie chwalcie. Ja chwalę zawsze, gdy tylko jest ku temu okazja!!! Życie to tylko latawce, dmuchawce, wiatr… przeminie, przepłynie ani się obejrzysz, i już jesteś staruszką.


środa, 7 maja 2014
Dzisiaj powędrowałam do UPC, gdyż router u mnie działa według swojego widzimisię, a ja chcę decydować sama kiedy mam wejść do Internetu. Udzielono mi informacji, po wykonaniu było jako-tako, ale znowu są problemy. Musi mnie ktoś odwiedzić, nie ma rady!
Kontynuowałam podróż i w końcu wylądowałam w sklepie z akcesoriami ogrodniczymi. Nabyłam dwa krzaczki poziomek, których hodowlę rozpocznę na skalę mini-przemysłową , oraz kij bambusowy dla mojej juki - wyrosła nad podziw i zaraz sięgnie sufitu. To wyznacznik długości mojego życia. Tak ustaliłam mentalnie. Kijek przytwierdziłam do pnia i teraz wszystko jest stabilne. Drzewko zyskało też na wyglądzie, jest bardziej eleganckie i wyprostowało się znacznie. Może moje drogi też się ustabilizują, a mam do załatwienia ważną sprawę, którą nagrywam właśnie. Nie chce zapeszyć, więc nie powiem o co chodzi.
Skusiła mnie też patelnia ceramiczna w sklepie Carrefour Galeria Pomorska. Od dawna już planowałam jej zakup, ale jakoś nie wychodziło. Teraz cena była przystępna, kupiłam, raz kozie śmierć. Do domu wróciłam wyczerpana okrutnie. Zakupy na tak dużych przestrzeniach handlowych męczą mnie.

Zapraszam do odwiedzenia strony Miłkowic, dawno jej  nie reklamowałam, a trochę nowości dotarło na jej łamy
czwartek, 8 maja 2014
Wczorajszy film ”Zielona mila”, mimo że mną już wstrząsnął kilka lat temu, obejrzałam zmieniając chusteczki do łez ocierania… Nie będę się nad nim rozwodzić, gdyż jest znany, ale czasem dopada człowieka przeszłość, jak powiedział jeden z bohaterów i tobą mota. Mną też „motnęła”. Każdy taką zieloną milę przebyć musi, niekoniecznie na krzesło elektryczne, ale bezpośrednio na niebieskie łączki.
Zastanowiłam się nad sobą, gdy skazańców pytano o spełnienia ich ostatniego marzenia. Każdy coś tam w zanadrzu miał, a ja? Przecież wszystkie swoje marzenia od 12 lat spełniam, jedno po drugim. Zawsze pieczę nad nimi ma mój ukochany Anioł Niebieski, bardzo pomocny i gorliwy w szukaniu sprzyjających warunków do ich spełnienia, także moja przyboczna gwardia rodzinna, szwadron znajomych i przyjaciół. Tyle już tych swoich marzeń spełniłam, że gdyby terazo o to mnie spytano w ostatniej godzinie życia, miałabym kłopot z odpowiedzią.
Ostatnio droczę się z pewną upartą osobą na temat doznań muzycznych. Ja zdecydowanie obstają przy Mozarcie, którego symfonii w tej chwili także słucham z wielką przyjemnością, a Ludwiga van Beethovena słucham przed snem, doskonale mnie usypia… Mam podobno zostać doprowadzona do filharmonii, o ile się dam!, abym na żywo wysłuchała jego muzyki i nareszcie przekonała się do jego geniuszu. Przecież ja mu nie odmawiam geniuszu, ale Mozarta lubię za jego lekkość i finezję. Może moim ostatnim marzeniem byłby koncert z muzyką mojego ulubieńca, a nie wciskanie mi na siłę kompozytora, którego mogę słuchać, ale bez tego dreszczyku emocji w okolicach kręgosłupa pojawiającego się u mnie w chwilach uniesień, gdy olśni mnie jakiś wiersz, film, książka czy muzyka…
Zamieniam się teraz w pielęgniarkę i opiekunkę, tak się układa. Wypełnię wszystko z oddaniem i miłością na jakie będzie mnie tylko stać.
 

piątek, 9 maja 2014
Jestem lekko rozstrojona, mało że choroba w rodzinie, to jeszcze doszło borykanie się z cudami techniki! Musiałam odnowić umowę związaną z telefonem i zdecydowałam się na nowy aparat, gdyż stary już naprawdę ledwo dychał i nie ma co owijać w bawełnę, ja nie widziałam tam liter, działałam na wyczucie. Moim wyborem stał się Alcatel, bez udziwnień, z dużą klawiaturą, widoczne wszystko nawet dla niedomagających wzrokowo. Ja nie chcę dotykowych ekranów, to nie dla mnie. Stwierdzenie umieszczone w instrukcji – działaj intuicyjnie, jakoś się w moim przypadku nie do końca sprawdziło.
Wyszłam chyba przed szereg, gdyż złożyłam zamówienie drogą internetową. Kurier przyniósł paczkę, telefon w kawałkach i tutaj mnie to przerosło. Niby jest instrukcja, tylko ja nie rozumiem wszystkich poleceń nie mówiąc już o stresie, aby czegoś nie uszkodzić. Wezwałam posiłki, co prawda to drugi garnitur, gdyż moja pomoc podręczna niedomaga i telefon zyskał normalny kształt, przeniesiono kontakty, kartę sim i „cacko” zostało uruchomione. Zostałam jednak wieczorem ze wszystkim sama i schody się zaczęły.
Zadzwonić zadzwoniłam, ale SMS padł. Nie wiem jak ustawić normalne wpisywanie, on pisze to co chce, całe wyrazy, litery z wyboru własnego. Tutaj jest właśnie problem, jakoś trzeba to ustawić, ale ja nie wiem jak. Pomoc będzie potrzebna! Jeszcze spróbuję przeczytać instrukcję spisaną drobnym druczkiem, więc szkło powiększające zostanie użyte, może się uda. Staruszka, to staruszka. Ja mogę korzystać zdobyczy techniki, gdy są zupełnie sprawne i odpowiednio ustawione, sama raczej już nie zadziałam.
Wstałam dzisiaj rano aby wedrzeć się do informacji w komputerze o moim koncie, gdyż do końca nie wiem co mi tam umieścili i niestety nie ma jeszcze naniesionych nowych danych. Nie mam zamiaru płacić za usługi, które są mi zupełnie niepotrzebne. Będę cięła koszty. Ja telefon mam tylko do komunikowania się i załatwiania spraw, gadanie godzinne z psiapsiółkami mnie już zupełnie nie rajcuje. Nie lubię przegrywać, ale chyba trzeba będzie się już powoli przyzwyczajać do takich sytuacji.

                                                                               

sobota, 10 maja 2014
Przeczytałam już kilka książek Agaty Tuszyńskiej, gdyż ostatnio jakoś tak mnie nachodzą. Pisała także wiersze. Przytoczę dwa z nich.

czy uratuję ćmę
tłumacząc
co to jest światło


Mnie też nic nie uratuje, co prawda trochę już mam dosyć tematyki żydowskiej, ale dobrnę dzielnie do końca czytając dzieje Singera, w końcu to laureat nagrody Nobla. Mam dziwną awersję do małych, zapyziałych, miasteczek, gdzie wszystko jest na pograniczu złudy i trawionych przez bystre obserwatorki dzień w dzień losów ludzi tam osiadłych, przerobionych na miałką papkę oceniania. Wolę wieś, prosta jest i okraszona przyrodniczą sielanką. Co prawda w wierszu Tuszyńskiej biedroneczki to niekoniecznie panienki w fartuszkach w kropeczki, ale przecież każdy dobry wiersz powinien wybrzmiewać wieloma znaczeniami.

na łące liścia
pasie się
stado bożych krówek

nie szukają odpowiedzi
na pytania Spinozy czy Kanta
ledwie potrafią zliczyć
grochy na własnych fartuchach

prawdopodobnie nie odmawiają pacierza
nie rysują genealogicznych drzew
i nie odwiedzają cmentarzy

są tu tylko przelotem
jak my
na chwilę tęsknoty

Ale ja nie o tym chciałam pisać, to tak jakoś wypadło, mnie uwiodła myśl zawarta w cytacie z „Singera” przytoczonya poniżej:
„Nic naprawdę nie umiera, zamiera tylko, by się odrodzić.”
Tak przecież odrodzą się boże krówki, alby liczyć swoje kropeczki, ćmy lezące do światła na oślep i my, przedłużając linię genetyczną zapisaną w naszych dzieciach i wnukach.
Oczywiście znaczeń jest więcej, ale nie będę wykładać kawy na ławę, nich każdy dopisze sobie ciąg dalszy. Znowu bym komuś podpadła!
Mam zabrać się za pracę fizyczną, a tak mi się nie chce, wolę myśleć o ślicznych buziach moich córek i wnuka, gdy byli maleńcy i napełniali mnie taką dumą i radością, przecież niedługo święto, na które zapracowywałam latami, ja i miliony innych oddanych i kochających matek. Teraz też jestem z moich potomków dumna, nawet wtedy gdy coś tam, jakoś tam, to moje dzieci i już.



niedziela, 11 maja 2014
Wczoraj wytrwałam do północy, a nawet dłużej. Oglądałam Eurowizję. Jestem zdegustowana. Conchita Wurst nie zrobiła na mnie wielkiego wrażenia, piosenka była nawet ładna, ale ta sensacja wokół niej mnie zdegustowała. Może dlatego wszyscy głosowali aby pokazać jacy to są wyzwoleni – kobieta z brodą! To zresztą sprawa dru-gorzędna, przecież ona chyba nie pragnęła czegoś takiego.
Polski zespół też mnie nie oszołomił. Panie śpiewały biustami, kto to lubi, no to miała radochę. Nie chce mi się nawet o tym wszystkim pisać. Lubię wyśpiewane piosenki, piękne głosy. Mam chyba do tego prawo. Żałuję, że zarwałam wieczór.



poniedziałek, 12 maja 2014
Od rana moje myśli splątane są kombinacjami przemeblowań mieszkania, gdyż odległość od fotela do telewizora wynosi około 5 metrów, co dla mnie jest uciążliwością. Do tej pory mi to nie przeszkadzało, ale chyba pogorszył mi się wzrok i nie widzę detali,  gdy patrzę w oczy jakiegoś przystojnego aktora! Mam przecież prawo dla małych przyjemności…
Cała jedna ściana pokoju zajęta jest przez okno i drzwi balkonowe przez co pokój staje się mało ustawny. Telewizor wisi na ścianie od strony okna, więc nie mogę go przestawić. Dalej już są drzwi, które są też nie do ruszenia. W tej sytuacji najlepiej by było fotel ustawić na środku pokoju, co znowu stwarza zagrożenie potknięcia się o niego i rujnuje harmonię wnętrza oraz utrudnia otwieranie drzwi balkonowych. Na balkon też muszę wychodzić!
Noblista Singer, którego obecnie mam na tapecie, zaobserwował, że w biednych domach gojów stół stał na środku pokoju!!! Zaskoczyło mnie to, gdyż sama bym chętnie tak ustawiła, ale lubię mieć wolną przestrzeń a może podświadomie boję się być osądzana jako biedota?! Ciekawa jestem gdzie jest najwłaściwsze miejsce dla stołu?! Myślę, że gdy w domu jest kilka osób, wtedy środek pokoju jest idealny, gdyż jest łatwy dostęp ze wszystkich stron. 
Biorę też pod uwagę wykreowania mojego mieszkania na loft, wnętrze pofabryczne bez ścianek działowych, wtedy robiłabym co bym chciała. Studzi mój zapał tylko to, że remont kosztuje, a ja przecież niedawno wyszłam z długów w związku z przeróbką mieszkania. Likwidacja małego pokoju też mogłaby mi wyjść bokiem. Kiedy przyjeżdża jakiś trudno oswajalny gość, zawsze można powiedzieć:
- Wyglądasz na bardzo zmęczonego, może połóż się i odpocznij!
Tym sposobem ma się już na godzinkę tego kogoś z głowy i można coś w domu zrobić!!!
Nie wiem gdzie ustawić fotel, siedzę i myślę, ale niezbyt wiele z tego wynika. Zwrócę chyba swoje myśli w kierunku kuchni, zbliża się pora obiadowa, a obmyślanie menu sycącego, ale nie tuczącego, jest ekwilibrystyką kulinarną. Mam trudności z gubieniem wagi, głodna nie zasnę, a oszukiwanie samej siebie jest trudne…

                                                                              
wtorek, 13 maja 2014
Kończę "Singera" Agaty Tuszyńskiej. Prawie 500 stron. Dopiero tera wpadłam na pomysł, aby zachować kilka cytatów, z którymi się zgadzam, gdyż tylko takie są według mnie warte pamięci.

„Niezapisane istniej mniej. Z czasem w ogóle przestaje istnieć. Mija z pamięcią. Nieznane są losy niezapisane.”

„Nie można lepiej służyć Stwórcy, niż okazując łaskawość Jego stworzeniom.”

„Co piszesz – swoje myśli. Opowiadam różne historie. To się nazywa literatura.”

„Talentu nie da się nauczyć, ani wypracować. Ani niczym zastąpić. Nie można wyprodukować go w laboratorium. Można zniszczyć talent, ale nie można go stworzyć. Prawdziwy talent nie pyta, czy sytuacja jest dobra czy zła. Musi pisać.”

„Literatura bez namiętności jest jak chleb bez mąki. Każda ludzka istota, byle dureń jest nieskończenie bogaty w emocje.”

„Sztuka powinna cieszyć. Żaden komentarz ani przypis nie jest potrzebny do wyjaśniania tego, co sprawia przyjemność.”

„Jeśli ktoś się męczy czytając książkę, to znaczy, że to nie jest dobra książka.”

„Zwykle kochają kobiety. Mężczyźni jedynie pozwalają się kochać. Albo inaczej, ich miłość niewiele kosztuje. Płacą tylko wyrzutami sumienia.”



czwartek, 15 maja 2014
Jest godzina piąta rano. Niebo właśnie zapuszcza zasłonę z mgły. Robi się ciekawie. Obudziłam się już godzinę temu i na nic się zdało picie ziółek i konsumpcja pajdy chleba z czekoladowym kremem. Jestem wyspana. Poszłam spać o 21!!!
Wczorajszy dzień był owocny w wydarzenia. Nie wiadomo dlaczego wysiadła moja karta sieciowa. UPC nie wykryło usterki, wzięłam więc sprzęt do torby i pojechałam do sklepu macierzystego. Nie poradzili nic ponad to, co już wiedziałam. Dostałam numer do serwisu i wróciłam do domu. To była jednak owocna przejażdżka.
Wspominałam już, że w okolicach mojego osiedla jeździ się liniami MZK pionowo, poziomy pokonuje się pieszo. Przyszło mi sforsować trzy przecznice. Zrobiłam to jak zwykle w tempie przyśpieszonym. Trochę się zziajałam, ale to dobrze. Taki marsz jest przydatny przy odchudzaniu. W domu zadzwoniłam gdzie należy i 15 minut gawędziłam z panem jaki ściągnąć sterownik – mam tylko darmowe minuty na komórki, za takie rozmowy płace dodatkowo! Zrobiłam co należy, poprawy nie widzę. Będę działać dalej.
Po południu wybrałam się na spotkanie z panią Joanną Szczepkowską. To moja ulubiona aktorka i felietonistka. Jako pisarki jej jeszcze nie poznałam. Z takimi koneksjami – Jan Parandowski, Andrzej Szczepkowski – trudno aby nie pisać i nie być aktorką! Bardzo byłam ciekawa tego spotkania. Pani Joanna jest przemiłą osobą, szczuplusieńką i niezbyt wysoką. Może tak ma już z wiekiem?! Wydawało mi się, że wygląda nieco inaczej. Opowiadała o swojej nowej książce "Kto ty jesteś. Początek sagi rodzinnej", o dziejach rodziny, pokazała zdjęcia, przytoczyła anegdoty.
Jej tato, kiedy córka Jana Parandowskiego zaprosiła go do domu rodzinnego, czuł się tam bardzo skrępowany. Presja była zbyt duża - spotkanie z rodzicami wybranki serca, gośćmi, znanymi polskimi literatami, tak go oszołomiły, że nie mógł wydobyć słowa. Jedna z pań, aby go ośmielić, spytała;
- Jakie ma pan ma piękne włosy! Myje je pan jajami?
- Nie, rękoma! – odpowiedział Andrzej Szczepkowski.
Tym się wkupił do tak zacnego grona. Był zresztą nie lada dowcipnisiem i człowiekiem pełnym humoru.
Pani Joanna też ma coś w sobie, co jej zjednuje ludzi. Jest jednak w działaniach nieco zaczepna, jej słynne –

Proszę Państwa, 4 czerwca 1989 roku skończył się w Polsce komunizm.”

przeszło do historii. Ostatnie zmaganie się z Gazetą Wyborczą skończyło się podziękowaniem jej za pisanie felietonów w Wysokich Obcasach. Czytając to czasopismo lekturę zaczynałam zawsze od niej. Teraz osłabłam jakoś w uwielbieniu do Obcasów, są już takie nijakie.
czwartek, 22 maja 2014
Od godziny oglądam zdjęcia wgrane na płycie bez ładu i składu, to początki mich działań w komputerze. Teraz wszystko jest łatwiejsze i prostsze. Niedługo imieniny mojej córki, a nie wiem kiedy zabiorą mi laptopa do napra-wy i jak długo będą go trzymać. Według mnie to usterka, ale im najłatwiej wgrać system od nowa i chyba tak zrobią. Póki co, chcę jeszcze kilka spraw uwzględnić w Dniewniku.
Joanno, córko moja, oto Twoje zdjęcia, które tak na łapu-capu wybrałam aby je tutaj zamieścić i życzyć Ci sa-mych dobrych i szczęśliwych dni. Na pierwszym zdjęciu maleństwo obdarzone tylu zdolnościami, radosne, zaw-sze współczujące każdemu stworzeniu i tak pozostało. Drugie w roli matki chrzestnej swojego siostrzeńca, ma-donna z dzieciątkiem, a na trzecim opiekunka kotów…

Urosłaś i dojrzałaś, ale tyle radości, ile sprawiałyście mi z Twoją siostrą, nie da się opisać. To uczucie wprost transcendentne i szczęśliwa jestem, że mogłam go doświadczyć.
Niedługo Dzień Matki, a ja tutaj nic nie będę mogą napisać, więc chce już teraz zamieścić cytat naszego płodne-go pisarza, który książkami sypał jak z rękawa. Autorem jest mężczyzna, ale odzwierciedla uczucia matczyne, widocznie ich doświadczył. Jakie to prawdziwe. Jestem szczęśliwą mamą i babcią, ale szczęścia też się trzeba uczyć i je pielęgnować, samo nie spływa z nieba, co dajesz, wraca do ciebie. Co życie jednak przyniesie, kto to wie. Cieszę się tym, co mam.

Józef Ignacy Kraszewski
Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca - to miłość macierzyńska.

piątek, 16 maja 2014
Spędziłam dzień jako szwaczka, prasowaczka i naprawiaczka, nie tylko odzieży, o nie, praca poszła zdecydowanie także w innym kierunku. Komputerowo i zadaniowo! Wszystko się powiodło. Myślę nawet, że co niektórzy odetchnęli z ulgą, gdy oznajmiałam, że już kończę rozmowę. Dziękuję oczywiście za pomoc, ale też nie będę się zbytnio przejmować tym, że tyle czasu mi poświęcili, staruszce trzeba pomagać!!! Z samotności można się rozchorować, a tak to mają chociaż zadanie do wykonania i na dodatek miłe towarzystwo, przecież jestem sympatyczną osobą. Samotność popycha wszelkie stworzenia do dziwnych działań.
Dzisiaj TV podała informację, że w pięknym mieście Koninie dzięcioł codziennie od 6 rano z zaparciem puka w ...  latarnię! Koninianie z ulicy x (wiem jaka to ulica, ale nie zdradzę nazwy) zrywają się o świcie, starzy i młodzi, nawet niemowlęta. Weterynarz stwierdził, że ptak ma coś z głową. Ja myślę, że jest samotny, gdyż być może pani dzięciołowa odfrunęła z kochasiem w siną dal i on tak z rozpaczy wali dziobem w żelazo… Biedny, żal mi go, przecież może dostać wstrząsu mózgu. Ludziom nie ma co współczuć, teraz zwierzęta są na pierwszym planie, to przecież nasi bracia mniejsi.
Ja osobiście jestem wdzięczna mojej czarnulce Stefie, plastikowa, ale swoją siłę oddziaływania ma. Żadna sroka nie zbliża się do mojego balkonu, a tak naprawdę to ich wcale nie widać, widocznie się wyniosły. Nie mogę ścierpieć ich chropawych skrzeków. Wolałabym już tego nieszczęśnika dzięcioła walącego z uporem w latarnię. Może dopatrzyłabym się jeszcze innych powodów jego przypadłości?!

sobota, 17 maja 2014
W sobotę to mogłabym napisać nawet powieść, byle tylko nie wplątywać się w domowe zajęcia, niezbędne, ale nudne. Mam już wszystko za sobą, tylko teraz już nie ma sensu brać się za „tfórczość” literacką. Zimno jak licho, wiatr i deszcz, w przerwach słońce informuje o swojej obecności. Nie mam już zamiaru ruszać się z domu. Czytam „Zew oceanu” Cichockiego i staram się sama siebie przekonać, że taka wyprawa dookoła świata ma sens. Najgorszą sprawą jest to, że moja faza marzeń sennych związana jest teraz tematycznie z bohaterami niedzielnych wypraw żeglarskich. Nawiedzają mnie i uprzykrzają zawieruchę senną. Podobno bez tej fazy snu nie pociągnęlibyśmy zbyt długo. Zjawiają się wtedy omamy i możemy przepłacić to zdrowiem. Postaram się jakoś odegnać żeglarzy, nie czas ku temu aby gościli w moich snach. Bez was też dobrze się trzymam.
 

Żeglarzu, utrapieńcze
wróć ty na morza sine,
kieruj swą łajbę tam,
gdzie fale marszczą wód
niezmierzoną głębinę.

Ze mną nie zjesz kolacji,
słowem nie zbałamucisz,
kolce mam już jak jeż –
czasu nie zawrócisz.
Fok, szot, lik, szprycbuda
Teraz do ciebie mruga.

Myślę, że już teraz spokojnie mogę czytać. A zresztą, przecież mówią, że gdy Bóg chce kogoś ukarać, spełnia jego marzenia. Może myślę o tobie, tylko udaję, że nie jest to po mojej myśli, a teraz czytając, przypominam wszystko sobie… Może ty wierszyków chcesz, aby się nimi karmić?! 


niedziela, 18 maja 2014
Dzisiaj dzień porządków w komputerze, co nie zwalnia mnie od przygotowania obiadu, a po południu wyjścia do ludzi. Myślę, że warto w związku z obiadem podać przepis na pyszne kluseczki mogące być dodatkiem do zupy o zdecydowanym smaku lub jako dodatek do drugiego dania.
Gotując zupę nie zawsze wiem co mam zrobić z włoszczyzną, gdy jest zupa jarzynowa nie ma problemu, ale ogórkowa, buraczkowa, pomidorowa, czy jakaś inna nie będąca zupą-krem, nastręcza trudności, włoszczyzna zostaje, a przecież szkoda jej wyrzucić. Wykorzystałam więc ją do zrobienia tych pysznych kluseczek.
Przepis:
Wyjętą z zupy włoszczyznę rozdrabniam i zmieniam na masę blenderem, dodaję dwa umyte jajka, mąkę, aby uzyskać bardziej zwartą konsystencję, solę, dodaję pieprz biały, ale mogą być dowolne zioła, mieszam i wkładam na wrzątek łyżką, tak jak kluski kładzione. Warto zrobić próbę, gdyż jak są zbyt rzadkie, mogą się rozpaść. Wtedy trzeba dodać więcej mąki.

Prosty przepis, prawda? Wybornie smakują z zupą buraczkową, to nie jest czerwony barszczyk, tylko zupa z dodatkiem buraków pokrojonych z słupki i oddzielnie ugotowanych, właśnie po to, aby móc wykorzystać włoszczyznę do kluseczek. Dodaję do zupy kwasku cytrynowego w celu dosmaczania i utrwalenia koloru, byle nie zbyt dużo, nie może być zbyt kwaśna, trochę cukru i soli do smaku. To ma być smak słodko-kwaśny, zaprawiam mąką rozbełtaną z mlekiem, a później śmietaną z domieszką gorącej zupy, aby śmietana dobrze się rozprowadziła. Moja rodzina taką zupę uwielbia, muszą ją od czasu do czasu ugotować i zawsze jest przyjmowana z entuzjazmem.

 
poniedziałek, 19 maja 2014
Żegnam się już z p. Cichockim, autorem książki "Zew ocanu", kapitanem żeglugi, który opłynął świat i mimo burz i niebezpieczeństw wrócił do domu, wychudzony, głodny, poobijany ale szczęśliwy. Jak sam mówi: „Tylko wtedy warto płynąć dookoła świata, kiedy ma się do kogo wracać.”
W życiu codziennym też tak jest, możemy mieć hobby, uprawiać działkę, łowić ryby, wybierać miód z pasieki, spotykać się z ludżmi, ale ważne jest aby nie wracać do pustych ścian, gdyż wtedy  trudno znieść ich ciszę. Ja znam to uczucie, wiem co to jest i jaki ma to wpływ na życie jednostki. Czas jednak szlifuje ranty i uodparnia na samotność, pozwala się nawet nią cieszyć. Nie czuję się osamotniona, jednak są chwile, gdy chandra i mnie dopada. Radzą mi życzliwe dusze: - Kup sobie, albo przygarnij, psa lub kota!
Jakoś ta rada nie przemawia do mnie. Wczoraj złożył mi wizytę Luis. Jak go postawiono w przedpokoju po zdjęciu smyczy, tak stał. Po łagodnej perswazji właścicelki łaskawie dopiero się położył.  Zwierzęta żyją krócej niż ludzie, a mnie przeraża śmierć każdej istoty żywej, do której się przywiązałam, a zresztą teraz to już nie wiadomo, kto pierwszy by odszedł. Nie mam zamiaru nikogo osierocić.
Problemy dnia codziennego są zresztą dostatecznie  uciążliwe, po co mi więc dodatkowe problemy. Dzisiaj poszłam do pana na bazarek wymienić kłódkę, którą zakupiłam, a która nie dała się nijak uruchomić. Nie dał żadnego paragonu, ale wczuł się w sytuację i dostałam zamiennik,  jak na razie funkcjonuje. Kupiłam krzaczuszek bazylii, którą posadziłam w miejsce jednej z poziomek.  Dowiedziałam się, że pokonał ją przymrozek, może i tak. Zebrałam już pierwsze plony – poziomki słodyczy leśnych krewniaczek nie miały, o nie! - chyba upraw nie powiększę, gdy poziomki są tak wrażliwe. Zakupiłam też dwie doniczki kwiatuszków, mimo, że się zarzekałam, że już nigdy, ale jednak. Słabą istotą staję się z wiosną. No cóż, czymś trzeba się cieszyć. Spoglądam teraz na całe to ogrodnictwo puszące się za oknem  i uśmiecham się sama do siebie. Panią na doniczkowo-skrzynkowych zagonach jestem!!!
niedziela, 25 maja 2014
Apostoł Paweł napisał: Ludziom bogatym w dobra tego świata nakazuj skromność; niech nie liczą na niepewne bogactwa, lecz na Boga, który obficie obdarza nas wszystkim, co niezbędne do życia.
Nie mam zamiaru wołać: - Biada bogaczom!, bo i po co, to nie ma sensu. Ucho igielne też mnie jakoś nie prze-raża. Już bardziej fascynuje mnie wywyższenie pokornych, czyny, które idą za wiarą, miłość bez brzęków cym-bałów, pomoc ubogim.
Czuje się wyróżniona, że nie obrastam w bogactwa tutaj, na ziemi, a szczególnie przed pierwszym dniem mie-siąca każdego. Tyle już ich przeżyłam i jestem jak ta ptaszyna, która nie sieje, nie orze ale do dziobka i tak coś tam włoży, nie zginie z głodu, gdyż otoczona jest opieką, którą czuje, wie, że ktoś tam w górze ją miłuje.
Nie przymieram głodem, nie muszę biegać po sklepach i kupować byle czego, nie przeciążam żołądka, nie śli-zgam się po lśniących parkietach, nie wyleguję się na mięciutkich kanapach, nie zwiedzam świata w trudzie i znoju... Siedzę sobie z książką w ręku na lekko zużytym już fotelu, słucham Brucha napełniając duszę pięknem nieziemskim, pogryzam kandyzowany imbir zastępujący mi ostatnio słodycze i czekam ze spokojem na dzień ostatni miesiąca… Jakie to piękne, być nagrodzoną i wywyższoną już tutaj na ziemi!


środa, 21 maja 2014
Miałam dzisiaj pociągnąć wątek patelni ceramicznej, która mnie rozczuliła – mam 4 patelnie różnych rozmiarów i przeznaczeń, nawet może więcej, gdyż mam nawet taką do smażenia jajek sadzonych, więc myślałam, po co mi jeszcze jedna. Patelnia to patelnia, najważniejsze umiejętności gospodyni. Zakupiłam jednak ceramiczną, gdyż już słuchać nie mogłam, co to za dobrodziejstwo w kuchni i nie zawiodłam się. Upiekłam wczoraj omlet francuski, który jest pękaty, gdyż ubita piana czyni go grubasem i niełatwo niekiedy go odwrócić, a na mojej nowej patelen-ce nie było żadnych problemów - pięknie zarumieniony, prawie bez tłuszczu i żadnych problemów z techniką pie-czenia. Jak jeszcze nie jesteście właścicielami takiej patelni, to kupujcie, warto mieć ją w kuchni.
Zostawmy więc patelnię, mam problem bardziej palący - dzisiaj piorę, u nas 40 stopni! - , rozmawiałam ze znajomym i stwierdziłam, że już kończę, gdyż pralka kończy swój bieg. Stwierdził, że w domu on dzierży  pieczę nad automatyczną pralką! Zaniemówiłam. Do głowy by mi nie przyszło aby w takiej dziedzinie szukać kiedykolwiek wsparcia męża, ale teraz zastanawiam się, czy to nie był błąd.
Mój znajomy nastawia program, kontroluje czas prania, wyjmuje i wiesza. Kochani, takich to ze świecą szukać! Jego żona to bardzo mądra kobieta. Pranie ma z głowy. Jeden warunek, musi to być człowiek odpowiedzialny, gdyż jakiś lekkoduch celowo by wpakował do pralki co popadnie i na dodatek wygotował najbardziej ulubione bluzki aby już nigdy go tego urządzenia nie dopusz-czono. Słyszałam opowieść pana, który przymuszony do prasowania, przypalał celowo rzeczy żony tłumacząc się bezradnością w obsłudze żelazka. Oczywiście, od prasowania został odsunięty, jakże by inaczej. Wniosek jeden się nasuwa, wybrać mądrego męża i udawać, że nic się nie umie, a problem sam się rozwiąże. Co jednak począć, gdy trafi się na takiego prasowacza?


czwartek, 22 maja 2014
Od godziny oglądam zdjęcia wgrane na płycie bez ładu i składu, to początki moich działań w komputerze. Teraz wszystko jest łatwiejsze i prostsze. Niedługo imieniny mojej córki, a nie wiem kiedy zabiorą mi laptopa do naprawy i jak długo będą go trzymać. Według mnie to usterka, ale im najłatwiej wgrać system od nowa i chyba tak zrobią. Póki co, chcę jeszcze kilka spraw uwzględnić w Dniewniku.
Joanno, córko moja, oto Twoje zdjęcia, które tak na łapu-capu wybrałam, aby je tutaj zamieścić. Życzę  Ci samych dobrych i szczęśliwych dni. Na pierwszym zdjęciu maleństwo obdarzone tylu zdolnościami, radosne, zawsze współczujące każdemu stworzeniu i tak już pozostało. Drugie w roli matki chrzestnej swojego siostrzeńca -  madonna z dzieciątkiem, a na trzecim opiekunka kotów…

Urosłaś i dojrzałaś, ale tyle radości, ile sprawiałyście mi z Twoją siostrą, nie da się opisać. To uczucie wprost transcendentne i szczęśliwa jestem, że mogłam go doświadczyć.
Niedługo Dzień Matki, a ja tutaj nic nie będę mogą napisać, więc chce już teraz zamieścić cytat naszego płodnego pisarza, który książkami sypał jak z rękawa. Autorem jest mężczyzna, ale odzwierciedla uczucia matczyne, widocznie ich doświadczył. Jakie to prawdziwe! Jestem szczęśliwą mamą i babcią, ale szczęścia też się trzeba uczyć i je pielęgnować, samo nie spływa z nieba, co dajesz, wraca do ciebie. Co życie jednak przyniesie, kto to wie. Cieszę się tym, co mam.

Józef Ignacy Kraszewski
Jest jedna miłość, która nie liczy na wzajemność, nie szczędzi ofiar, płacze a przebacza, odepchnięta wraca - to miłość macierzyńska.



niedziela, 25 maja 2014
Apostoł Paweł napisał: Ludziom bogatym w dobra tego świata nakazuj skromność; niech nie liczą na niepewne bogactwa, lecz na Boga, który obficie obdarza nas wszystkim, co niezbędne do życia.
Nie mam zamiaru wołać: - Biada bogaczom!, bo i po co, to nie ma sensu. Ucho igielne też mnie jakoś nie przeraża. Już bardziej fascynuje mnie wywyższenie pokornych, czyny, które idą za wiarą, miłość bez brzęków cymbałów, pomoc ubogim.
Czuje się wyróżniona, że nie obrastam w bogactwa tutaj, na ziemi, a szczególnie przed pierwszym dniem miesiąca każdego. Tyle już ich przeżyłam i jestem jak ta ptaszyna, która nie sieje, nie orze ale do dziobka i tak coś tam włoży, nie zginie z głodu, gdyż otoczona jest opieką, którą czuje, wie, że ktoś tam w górze ją miłuje.
Nie przymieram głodem, nie muszę biegać po sklepach i kupować byle czego, nie przeciążam żołądka, nie ślizgam się po lśniących parkietach, nie wyleguję się na mięciutkich kanapach, nie zwiedzam świata w trudzie i znoju... Siedzę sobie z książką w ręku na lekko zużytym już fotelu, słucham Brucha napełniając duszę pięknem nieziemskim, pogryzam kandyzowany imbir zastępujący mi ostatnio słodycze i czekam ze spokojem na dzień ostatni miesiąca… Jakie to piękne, być nagrodzoną i wywyższoną już tutaj na ziemi!


poniedziałek, 26 maja 2014

Dzisiaj Dzień Matki! Odbieram od rana telefony od moich córek, wzruszona jestem, trudno się dziwić. Niedawno maleństwa, bezbronne i ufne, i ja, matka pochylona nad łóżeczkiem, radosna, kiedy wszystko układało się dobrze i zatroskana, gdy choroby dziecięce zaglądały do nas raz po raz. Mam wnuka więc i nieobcy córce trud macierzyństwa. Zrozumieć troski matki może córka wtedy, gdy sama zostanie matką. A moja mama? Ciężki okres wojny i trudny powojenny czas… Jedyna rzecz, czego nam nigdy nie zabrakło, to miłości, tej dawanej i od-bieranej, międzypokoleniowej. Do ludzi po rozum, do matki po serce – mówi przysłowie. Szczęście, że mamy zawsze dokąd się udać w tej sprawie.



Teraz dopiero świątecznie się zrobiło w pełni. Pęk konwali stoi na stole, pachnie konwaliowo, tak jak od lat w Dniu Matki. W tym roku przyroda zsynchronizowała wszystko jak należy, gdyż bywały lata, że konwalie kwitły wcześniej. 



wtorek, 27 maja 2014
Znamy oficjalny wyniki wyborów do Parlamentu Europejskiego. Poszczególne partie zyskały przedstawione niżej procentowe poparcie wyborców, przy frekwencji 23,82 procent.
PO 32,13 proc. PiS 31,78 proc. SLD 9,44proc. Kongres Nowej Prawicy 7,15 proc. PSL 6,8 proc.
Progu wyborczego nie przekroczyły: Solidarna Polska z poparciem na poziomie 3,98 procent, Koalicyjny Komitet Wyborczy Europa Plus Twój Ruch 3,58 procent, Polska Razem Jarosława Gowina 3,16, Ruch Narodowy 1,4.

Janusz Korwin-Mikke sam się chyba nie spodziewał takiego poparcia. Co powodowało ludźmi, gdy głosowali na partię tego człowieka?! Chyba na przekór wszystkiemu i wszystkim, nie jestem w stanie tego zrozumieć! Kiedy zobaczyłam jak ociepla swój wizerunek sadzając na głowie niemowlaka, przeszedł mnie zimny dreszcz, a gdy już oddawał dziecko ojcu, zamarłam, po prostu rzucił dzieciątko w stronę ojca… Ten człowiek jest chyba niezrównoważony. A gdyby akurat ojciec się odwrócił i dziecko spadło na ziemię? Co on będzie w tym Europarlamencie wyprawiał? A głosowanie w innych krajach, Francja, Anglia? Czarno widzę przyszłość Unii.
 

Zdjęcie ściągnięte z internetu.
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja