Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie teksty, zdjęcia zamieszczone na stronie
http://hallas.pl.tl/
stanowią własność autora i podlegają ochronie przez prawo autorskie.
Ich kopiowanie i powielanie w całości lub części, w jakiejkolwiek formie
(drukowanej, audio czy elektronicznej),
bez zgody autora jest zabronione i jako działanie niezgodne z prawem może być karane.
.............................................
31 lipca 2024 Chcę czy nie chcę, będę musiała jeszcze kilka lat pożyć aby skorzystać ze wszelkich przywilejówdotyczących emerytury wdowiej. Według poniższych danych jeszcze kilka lat mi się przynależy. Może się załapię. Długość życia dla 83-letniego mężczyzny w Stanach Zjednoczonych wynosi 89,31 lat1. Dla 83-letniej kobiety długość życia wynosi 90,44 lat.
Emerytura wdowia w lipcu 1025
100 proc. i drugie świadczenie w wysokości 15 proc.,
od 1 stycznia 2027 r. drugie świadczenie będą w wysokości 25 proc.
Emerytura i wdowia renta nie będzie mogła przekroczyć trzykrotności minimalnej emerytury. W przyszłym roku minimalna emerytura ma wynieść ok. 1,9 tys. zł, co oznacza, że wdowia renta nie będzie mogła przekroczyć ok. 5,7 tys. zł brutto miesięcznie.
Ile lat trzeba być wdową lub wdowcem do wdowiej renty?
Kolejne ograniczenie zakłada, że wdowia renta będzie przysługiwać osobom:
• które osiągną wiek emerytalny, czyli 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn,
• byli we współności małżeńskiej do dnia śmierci małżonka,
• nabyli prawo do renty rodzinnej po zmarłym małżonku nie wcześniej niż 5 lat przed osiągnięciem wieku emerytalnego.
Po nowym ślubie, gdy wiedziona uczuciem i strachem przed samotnością zdobędziesz partnera, nie będzie wdowiej renty! Panie, które się rozwiodły niech teraz ronią łzy, trzeba było wytrzymać w związku jaki on by tam nie był.
Rządowe poprawki, które zostały w Sejmie wprowadzone do ustawy zakładają, że wdowia renta będzie wypłacana tylko samotnym seniorom. Jeśli wdowa lub wdowiec po raz kolejny zdecydują się na ślub, już nie będą mogli pobierać dwóch świadczeń. Wtedy będą mogli wrócić albo do renty rodzinnej, albo do swojej emerytury – w zależności od tego, które świadczenie jest korzystniejsze.
W środę nad ustawą będą debatować senatorowie. Wtedy okaże się, czy będą chcieli wprowadzić kolejne warunki do wdowiej renty.
Jak dożyjemy, zobaczymy jak to będzie wyglądać, oby tylko dotrwać!!!
30 lipca 2024 Zielone światło dla staruszków. Liczy się każda aktywność. Po domu też możesz się kręcić, coś robić, a może nawet potańczyć w rytm ulubionej muzyki. Ważne jest aby się ruszać. Powiedzą - zrób 10 000 kroków, tak jakby stary człowiek miał siłę na to żeby gnać ileś tam kilometrów. Jesteśmy rozgrzeszeni. Nie mam wyrzutów sumienia że nie dbam o siebie. Jak zrobić 3600 kroków dziennie!!!
- Tak naprawdę taki cel jest możliwy do osiągnięcia nawet w starszym wieku. Na około 3 tys. kroków dziennie składają się zwykłe codzienne czynności, takie jak samoopieka i prace domowe oraz niewielki spacer w normalnym tempie, wyjście na zakupy, wchodzenie po schodach lub prace w ogrodzie.
Eksperci podkreślają, że postawienie ludziom starszym realnego celu, takiego jak 3600 kroków dziennie, pomaga ich zmobilizować. Dodatkowo pomocne bywa monitorowanie tej aktywności w prosty sposób, na przykład poprzez noszenie opaski medycznej czy zwykłego krokomierza.
Zachęcanie osób starszych do większej aktywności w ramach zdrowego starzenia się to rozsądna rada, dobrze poparta dowodami naukowymi.
Z ostatniej chwili! Ludzkość przejrzała na oczy. Okazuje się, że wyklinana inscenizacja z paryskich Igrzysk nie jest nawiązaniem do Jezusa Chrystusa z apostołami, a do Dionizosa, który jak wiadomo lubił się zabawić. Zatem inspiracją była „Uczta Bogów”, a nie „Ostatnia Wieczerza”.
Napisał Leszek Miller, jak widać człowiek światły i mądry. Konflikt zostanie nareszcie zażegnany. Teraz będzie się z czego pośmiać, a nawet kogoś obśmiać. Zawsze szuka sie dziury w całym i tyle.
29 lipca 2024
"25 lipca 2024 roku ksiądz Adam Boniecki, redaktor senior „Tygodnika Powszechnego”, obchodzi dziewięćdziesiąte urodziny. Z tej uroczystej okazji Tygodnik zaprosił Katarzynę Kolendę-Zaleską (z którą ks. Boniecki wydał jedną ze swoich w swojej ocenie najważniejszych książek, pt. „Zrozumieć papieża”) do przeprowadzenia wywiadu z byłym redaktorem naczelnym Tygodnika."
Mam wielki szacunek, uznanie i sympatię do ks. Bonieckiego. To naprawdę mądry człowiek i ksiądz. Mówi to, co jest prawdą, nie owija w bawełnę i chyba dlatego zakazano mu wystąpień publicznych. Mimo swoich lat stosuje się dalej do tych zaleceń.
O starości też mówi pięknie, ale realistycznie. „Starość to bardzo dobra rzecz, to wspaniały czas.” Nie ukrywa że to także ograniczenia fizyczne, ruchowe, spowolnienie mowy i inne sprawy o których wszyscy starzy ludzie dobrze wiedzą. Zachęca także do tego aby być budowniczymi i nie być ponurakami. Porusza także wiele innych problemów, mówi o papieżach bez lukru, i chociażby o tym, że nawet święty nie jest taki święty. Wywiad jest do obejrzenia Opinie i wydarzenia - Ks. Adam Boniecki kończy 90 lat. Specjalny wywiad Katarzyny Kolendy-Zaleskiej dla "Tygodnika Powszechnego" - oglądaj w TVN24 GO
Cytaty
Czasem dobry Bóg daje ludziom przejść przez czyściec już za życia.
Sens życiu na pewno nadaje miłość. Świadomość, że potrafimy kochać, że jesteśmy dla innych ważni. Jeśli to się zawala, mamy poczucie utraty sensu. Nie tylko z powodu spodziewanej samotności, bo ona nie musi być straszna, tylko dlatego, że przepadło coś najważniejszego. Podobne uczucie pojawia się, gdy umiera ktoś bliski. Chyba najmocniej odczuwamy śmierć rodziców. Świat potem już nigdy nie jest taki sam.
Nad kim płaczesz? Nad tymi, co umarli, czy nad sobą? Nad sobą. Opłakując ich śmierć, opłakujesz własne osamotnienie, własną dolę tego, który został. Własną śmierć. Bo ich odejście to trochę (un peu) twoja własna śmierć".
28 lipca 2024 Zawieszenie Przemysława Babiarza przez Telewizję Polską w związku z wypowiedzią komentatora nt. utworu pt. "Imagine" podczas ceremonii otwarcia IO Paryż 2024.
- Świat bez nieba, narodów, religii i to jest wizja tego pokoju, który wszystkich ma ogarnąć. To jest wizjakomunizmu, niestety - mówił na antenie TVP 1 komentator.
Babiarz miał być komentatorem na Olimpiadzie, ale nie będzie, jest zawieszony. Coś sobie człowieku narobił jednym zbędnym słowem!
Bywa że rewolucja pożera własne dzieci! Kładź głowę człowieku pod nóż gilotyny. Danton położył. Giordano Bruno spłonął na stosie, gdyż nie chciał odwołać głoszonych tez naukowych. Panie Babiarz niech się pan cieszy, za jedno słowo komunizm został pan tylko zawieszony. Życie pan ocalił! Dobra strona to ta, że jest pan znany teraz na całym świecie. Ha!
Większej głupoty nie widziałam. Gryź się człowieku w język, albo ci go odetną. Mów to co ci zlecą, albo milcz.
- Komunizm opiera się na systemie poglądów głoszących program całkowitego zniesienia ucisku i wyzysku społecznego, postulujący powszechność, równość i sprawiedliwość społeczną oraz zbudowanie społeczeństwa bezklasowego opartego na społecznej kontroli gospodarki, własności środków produkcji i sprawiedliwym podziale dóbr.
Co w tym jest złego? Był nawet komunizm chrześcijański w XVI wieku. Problemem jest to, co ludzie z komunizmem zrobili przekształcając go w dyktaturę.
Miałam kiedyś sąsiada, zażartego ateistę, który gdy zobaczył, że zmierzam w stronę kościoła mówił – Idzie pani do tego komunisty!? Na Wielkanoc wystawiono figurę Chrystusa z czerwoną chorągwią. Jak miałam czas, to z nim pogadałam, a jak nie otwarcie przyznawałam się do komunizmu i szłam do kościoła. Ludzie, nie dajmy się zwariować.
27 lipca 2024
- Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu zaskoczyła już od samego początku. Widzowie przez ponad 4 godziny mogli zobaczyć spektakularne występy, odnoszące się do historii Francji, jak i sportowców z całego świata, płynących łodziami na sześciokilometrowym odcinku Sekwany.
Tak pięknego widowiska to jeszcze nie widziałam, zrobiło na mnie naprawdę wielkie wrażenie. Deszcz co prawda był nieustępliwy i nieubłagany. Są na tym świecie sprawy na które nie mamy żadnego wpływu. Przygotowania do uroczystości to było naprawdę wielkie wezwanie. Ten czy ów oburza się na przedstawienie pewnych spraw w sposób bulwersujący. Nie ma czym się przejmować, zawsze będzie ktoś niezadowolony. Zobaczymy jak będą wyglądać sprawy medali. Nie będę murem siedziała przed telewizorem, ale wyniki będę oglądać.
Polska delegacja - zawsze czekam na polskie akcenty. "Sukienuchny" pań zbytnio mi sie nie podobają, ale nie wszystko musi się podobać staruszce.
6 lipca 2024 Przeżywam gorycz porażki. Tyle się nastarałam, tyle się nachodziłam aby znaleźć wszystkie składniki potrzebne do upieczenia ciasteczek kardamonowych. Wszystko diabli wzięli! Siedziały sobie w piecu, a ja przymierzałam rzeczy, które zakupione zostały na TEMU. Piekarnik się wyłączył, ale przecież temperatura nie opada w minucie, a ciasteczka były kruchutkie… zamiast koloru złocistego mam brązowy. Nie mam siły pisać. Przykro mi. Bardzo źle znoszę niepowodzenia.
25 lipca 2024
Kot
Jan Brzechwa
Pewnego dnia, w Koluszkach,
Cichutko, na paluszkach
Zbliżył się do mnie kot bury,
Wysunął groźnie pazury
I rzekł ze złością: "Mój panie,
A cóż to za zachowanie?
Pisał pan bajkę po bajce,
O jakiejś tam pchle-szachrajce,
O sowach, o dzięciołach
I o wołach -
Wałkoniach,
A także o koniach
P-r-r-r...
O lwach takich strasznych, aż strach -
B-r-r-r...
I o złych, nienawistnych psach -
W-r-r-r...
O płazach różnych tylu,
O krokodylu z Nilu,
O smoku na Wawelu,
O ptakach bardzo wielu,
O rakach, o ślimakach,
A nawet o robakach
I o dorszu w Sopocie,
Który się nie chciał strzyc,
No, a co pan napisał o kocie?
Nic!
A przecież kot, proszę pana,
To postać powszechnie znana.
To pożyteczna istota,
A pan wciąż pomija kota!
Jakiż pan przykład daje?
Cóż to za obyczaje?
Żądam teraz niezłomnie:
Proszę w domu siąść na kanapie
I wiersz napisać o mnie,
A jak nie - to panu oczy wydrapię!"
Tak mówił do mnie kot bury
Pokazując pazury.
Cóż tedy robić miałem?...
W Warszawie, po powrocie,
Siadłem i napisałem
Właśnie ten wiersz o kocie.
Zauroczył mnie wiersz i zdjęcie kota, trochę radości w życiu się przyda.
24 lipca 2024 Środowy protest Strajku Kobiet. „We wtorek pod Sejmem protestowali zwolennicy projektu depenalizacji aborcji. Była to reakcja na odrzucenie przez posłów ustawy Lewicy. Mieli ze sobą m.in. transparenty z hasłem "PSL – przestańcie szkodzić ludziom".
Najmocniejsze z haseł skierowane było najczęściej pod adresem dwóch polityków koalicji rządzącej: szefa PSL Władysława Kosiniaka-Kamysza i posła Koalicji Obywatelskiej Romana Giertycha. Pierwszy podczas głosowania nad dekryminalizacją aborcji 12 lipca zagłosował przeciwko (podobnie jak większość posłów PSL), drugi nie wziął udziału w głosowaniu, za co został zawieszony przez premiera Donalda Tuska w prawach posła klubu KO.”
To jest skandal, w Polsce lekarz boi się usunąć ciążę, która jest zagrożeniem życia Kobiety! Gdy mają rodzić się w Polsce dzieci, to Kobiety muszą się czuć bezpiecznie. Jakieś stare dziadygi, które już w życiu nie będą miały możliwości wychowywania dzieci, decydują o tym co mają robić kobiety. Jak kobieta decyduje się że będzie wychowywała dziecko upośledzone, to jest jej sprawa i ma do tego prawo, a kiedy nie chce tego robić, to też powinna mieć prawo usunięcia takiej ciąży. Koniec dyskusji. Przerwanie ciąży to dla kobiety traumatyczne przeżycie, co do tego nie mam wątpliwości. Są jednak takie sytuacje w życiu, gdy nie chce się rodzić dziecka i trzeba to uszanować. Ile kobiet zmuszanych jest do współżycia, choć wcale tego nie chce. Co to jest niepokalane poczęcie, skąd bierze się ciąża niechciana!? Karze podlegać powinni ci, którzy do tego doprowadzają!!!
Dzieci powinny rodzić się w rodzinach, gdzie są oczekiwane, kochane i wiadomo że rodzice zrobią wszystko ażeby zapewnić im normalne, dobre życie. Przeraża ilość maleńkich dzieci maltretowanych, bitych i tak naprawdę uśmierconych. Ja nawet sobie wyobrazić tego nie mogę, takie maleństwo i żeby się znęcać na taką kruszynką! Rozsądek powinien zwyciężyć.
23 lipca 2024 Jak ja kocham starość!!! Byłam dzisiaj świadkiem takiej scenki. Pod budynek poczty podjechała taksówka, z której wysiadł pan prowadzący samochód oraz staruszenieńka - siwiutka, chudziutka, z laską. Prowadził ją pod rękę taksiarz, podpierała się laską dla pewności, i jeszcze chwiała się niebezpiecznie. Starość to piękny wiek, cudny, słów wprost nie mam! Starość mi się trochę przejadła. Wychodzę już sama z domu, usamodzielniona jestem. Wczoraj odbyłam dość długi spacer opłotkami osiedla o szarej godzinie. Po powrocie zrobiłam kolację, posprzątałam kuchnię i zasiadłam przed telewizorem. Dziennik obejrzałam bez przeszkód. Wybrałam stosowny film, który chciałam obejrzeć, jednak zawiodłam się srodze. Obejrzałam początek, ale pozostała część filmu rozpłynęła się w marzeniach sennych! Zastanawiam się czy nie mam przypadkiem cukrzycy starczej. Jeszcze jej u mnie nie wykryli, ale jednym z objawów jest senność. Podejrzewam że gdyby noc była przespana normalnie, to udałoby się tego uniknąć, ale może nadmiar tlenu i ruchu w chodzie mnie obezwładnił?!
Znajoma opowiadałam o tym, że będzie spała w masce tlenowej! Cierpi na bezdech. W takiej sytuacji branie środków nasennych to ryzyko śmierci w czasie snu. Może też go mam, wolę budzić się w środku nocy, niż umierać w sennym zwidzie. Może to dobrze dla umierającego, ale szokujące dla rodziny. „Starość ma przede wszystkim wymiar biologiczny (fizjologiczny), lecz także poznawczy, emocjonalny i społeczny.
Granica między wiekiem średnim człowieka a starością jest płynna i zmieniała się w ciągu wieków. W czasach prehistorycznych ludzie dożywali 30 (neandertalczyk z Krapiny) – 35 lat (szkielety z Sima de los Huesos w Atapuerca)[1]. W starożytności człowiek 35–40-letni był uważany za człowieka starego. Średnia długość życia, a co za tym idzie "granica" starości na świecie bardzo wydłużyła się w XVIII, XIX oraz XX wieku, wraz z poprawą warunków życia, rozwojem medycyny oraz upowszechnieniem takich wynalazków jak np. kanalizacja, które podwyższały poziom higieny, oraz wynalezieniem szczepionek, które zapobiegały chorobom (zob. też oczekiwana dalsza długość trwania życia).”
W okresie starości ustaje intensywne odbudowywanie komórek, organizm jest mniej odporny na choroby, a układ nerwowy jest mniej aktywny. Tkanki ludzkie stają się odwodnione i mniej elastyczne, ulegają atrofii. Obecnie w rozwiniętych społeczeństwach ludzie przeżywają 70–90 lat, rekordziści dożywają 120 lat, przy czym statystycznie dłużej żyją kobiety. W Stanach Zjednoczonych w ciągu XX wieku przeciętna długość życia wydłużyła się z niecałych 50 lat do ok. 75 lat u mężczyzn i ok. 80 lat u kobiet.”
Wobec powyższych danych ja już jestem martwa!!! Żyjąc jednak dłużej niż zaplanowano odgórnie, zapadniesz kolejno na wszystkie choroby starcze – RZS, demencja, zaćma… Porada praktyczna.
Jedz jak najczęściej. Stawy ci podziękują
Osoby cierpiące na przewlekłe bóle stawów często zauważają, że dieta wegańska przynosi im ulgę. Dla stawów szczególnie korzystne są takie produkty jak: szpinak, masło orzechowe, tofu, fasola, soczewica i komosa ryżowa.
Dzisiaj przeszukałam okoliczne sklepy pod kątem kosmy ryżowej i skrobi kukurydzianej!!! Chcę upiec ciasteczka z kardamonem sprowadzonym dla mnie przez sprzedawcę na bazarku, za co serdecznie mu dziękuję, bardzo miły pan, ale o skrobi kukurydzianej nikt nie słyszał, o kosmie ryżowej, niezbędnej jak widać do normalnego funkcjonowania staruszki, także nie. Inne produkty są dostępne, spożywam je okazjonalnie, a masło orzechowe mam zawsze w lodówce. Może jeszcze trochę pożyję w pozycji pionowej lub lekko zgiętej? Pozdrawia ukryta w cieniu zapóźnionej starości H.S.
Pewna pani zawsze daje mi jako przykład 92-latkę, pełną życia, która nigdy nie narzeka! Trochę mnie to bawi. Czy ja narzekam? Ja tylko mówię prawdę i nie mam zamiaru się cieszyć ubytkami.
22 lipca 2024 Joe Biden zrezygnował z kandydowania w następnej kadencji do prezydentury ze wzglądu na stan zdrowia. I słusznie, starość to starość. To był naprawdę właściwy człowiek na właściwym miejscu, ale pokonał go jego wiek i choroby. Wskazał jako kandydatkę na prezydenta Kamalę Harris. Zobaczymy kto ostatecznie będzie kandydatem na prezydenta, demokraci zdecydują.
Mam nadzieję że Ameryka przejrzy na oczy i Trump nie będzie prezydentem. Jego zapowiedź, że zakończy wojnę Rosji z Ukrainą w ciągu doby przeraża. Nie po to ponad dwa lata trwa wyniszczająca wojna, aby wrócić do punktu wyjściowego i dać Putinowi ziemie będące ogniskiem zapalnym. On tylko na to czeka. Teraz też pojawia się sugestia, że aby zakończyć wojnę, można przeprowadzić na tych ziemiach plebiscyt, niech ludzie zdecydują do kogo chcą należeć, do Rosji czy Ukrainy. To jest ryzykowny pomysł, gdyż należy się zastanowić skąd się na tych terenach wzięli się Rosjanie.
Przytoczę tutaj rozmowę z pewną panią na ten temat, może nie dosłownie, ale sens był taki, która mnie wbiła w ziemię.
- Byłam na Krymie i tam słyszy się tylko język rosyjski, to chyba wszystko wyjaśnia.
- Nie wiem czy wiesz, że Krym zamieszkiwali Tatarzy krymscy, którzy zostali wypędzeni przez Rosję, odebrano im ich mienie. Sprowadzono na ich miejsce osadników rosyjskich. Zagarnęli wszystko po rdzennych mieszkańcach i stąd dominacja języka rosyjskiego.
- Cały czas toczą się walko o jakieś ziemie, ktoś je zagarnia i zasiedla…
I dalej w tym stylu, w końcu zrezygnowałam z dysputy. Podobno podróże kształcą, ale najpierw trzeba się zapoznać z historią miejsca, zabytkami itd. Teraz dać Krym Rosji tylko dlatego, że dominuje na ulicach język rosyjski?
Nie wiem jak wojna się zakończy, sama Ukraina sobie nie poradzi, a Trump jako prezydent Stanów Zjednoczonych to dla nas katastrofa. Wojna toczy się za naszą granicą, doświadczamy tego na każdym kroku. Co się dzieje na granicy z Białorusią? Nie tylko przy granicy są sytuacje konfliktowe, skąd te pożary w Polsce, kto je wznieca, to przypadek czy celowe działania?
Dyktatorzy nie są wieczni, ale mogą być długowieczni, a konflikty narastają.
21 lipca 2024 Ten wiersz mówi wszystko, co będzie dalej Bóg wie! Ukraino trzymaj się!
Koniec i początek
(Wisława Szamborska)
Po każdej wojnie
ktoś musi posprzątać
Jaki taki porzadek
sam się przecież nie zrobi.
Ktoś musi zepchnąć gruzy
na pobocza dróg,
żeby mogły przejechać
wozy pełne trupów.
Ktoś musi grzęznąć
w szlamie i popiele,
sprężynach kanap,
drzazgach szkła
i krwawych szmatach.
Ktoś musi przywlec belkę
do podparcia ściany,
ktoś oszklić okno
i osadzić drzwi na zawiasach.
Fotogeniczne to nie jest
i wymaga lat.
Wszystkie kamery wyjechały już
na inną wojnę.
Mosty trzeba z powrotem
i dworce na nowo.
W strzępach będą rękawy
od zakasywania.
Ktoś z miotłą w rękach
wspomina jeszcze jak było.
Ktoś słucha
przytakuje nie urwaną głową.
Ale już w ich pobliżu
zaczną kręcić się tacy,
których to będzie nudzić.
Ktoś czasem jeszcze
wykopie spod krzaka
przeżarte rdzą argumenty
i poprzenosi je na stos odpadków.
Ci, co wiedzieli
o co tutaj szło,
muszą ustąpić miejsca tym,
co wiedzą mało.
I mniej niz mało.
I wreszcie tyle co nic.
W trawie, która porosła
przyczyny i skutki,
musi ktoś sobie leżeć
z kłosem w zębach
i gapić się na chmury.
20 lipca 2024
„Obgadywanie to brak szacunku dla prywatności innych.” – Sonia Choquette Powiedziałam co czuję odnośnie ptaków wokół mojego domu. Skrytykowałam wronę krzyczącą, gołębie dudniące przytłumionym głosem. I co mi z tego przyszło? Wszystkie ptaki jakby się zmówiły. Nastała cisza bębniąca w uszach, latarnia, na której nie przysiądzie żaden ptaszek. Tylko nad ranem mewa gdzieś zakwili. I spokój, spokój, który przeraża. Wszystkie ptaki się wyniosły, zamilkły i słusznie, nie lubią być krytykowane i obmawiane.
Czy te moje ptaki rezydujące tutaj po sąsiedzku mają jakiś zmysł pozwalający odczytywać im moje myśli? To jest naprawdę zadziwiające, nie ma żadnego ptaszka, a nawet gdy się pojawi, jest tak milczący, że gdybym nie zobaczyła go na trawniku, to bym nie wiedziała że tam jest. Kiedy gruchały, krakały budziły moje złe emocje, ale teraz ta cisza jest nie do zniesienia. Można kogoś nie lubić, ale trzeba go szanować, jego zwyczaje także. Przepędziłam kiedyś sroki z balkonu wystawiając atrapę wrony, ale tego wcale nie żałuję, one były natrętne i ze mną się wcale nie liczyły. Nie tęsknię za nimi, ale gołębie i wrony nie były natrętne, tylko śpiewały na swój sposób...
Ptaki, moi druhowie wczesnych ranków, przepraszam Was, po stokroć przepraszam za moje złe słowa, wróćcie!
Przysięgam, że nie napiszę nic o Was, co by mogło sprawić Wam przykrość, nawet nie pomyślę o Was źle!!! Macie prawo żyć tak, jak chcecie, gruchać i krakać w czasie dla Was miłym i mnie nic do tego. Każdy ma prawo do swojego miejsca na ziemi. Jest mi przykro, jest mi naprawdę bardzo przykro. Odetchnę spokojnie dopiero wtedy, gdy zobaczę Was za oknem, usłyszę Wasze głosy.
19 lipca 2024 „Jeszcze w zielone gramy, jeszcze nie umieramy. Jeszcze się spełnią nasze piękne dni, marzenia plany. Tylko nie ulegajmy przedwczesnym niepokojom. Bądźmy jak stare wróble, które stracha się nie boją.” – Wojciech Młynarski
Strach towarzyszy nam całe życie. Trzeba go pokonać, aby móc działać. Wystraszyć się można wszystkiego. Dzisiaj w miarę wcześnie wyszłam do sklepu, wracam, nacisnęłam guzik windy, stoję obok i czekam. Otwierają się drzwi - wszyscy oniemieliśmy z przerażenia, pani z psem wewnątrz windy, i ja na zewnątrz. Znacie ten odruch, zatrzymanie i osłupienie! Pies, który zawsze szczeka na widok ludzi jako szalały, tym razem zaniemówił. Po chwili wróciliśmy do rzeczywistości i po nieśmiertelnym - ale się przeraziłam - i pogodzeni z losem zaczęliśmy się śmiać. Jadąc windą zawsze można się spodziewać, że ktoś w tej windzie będzie, ale tak nie jest. Gdy otwierają się drzwi, i spotykasz kogoś za drzwiami, drętwiejesz ze strachu. Najbardziej ubawił mnie zamilkły z przerażenia pies. Jadąc windą powinniśmy być przygotowani na każdą sytuację, ale tak nie jest.
W życiu jest tak samo, wiesz że to możecie spotkać, ale gdy cię spotka, cierpisz ze smutku, żalu, poczucia krzywdy... Przykładów nie będzie, każdy ma swoje doświadczenia.
Wczoraj wysprzątałam wieczorem dom aby dzisiaj już mieć spokój. Zaraz wychodzę na balkon i wiem co mnie tam spotka, 30 ° to nie przelewki, ale gdy otworzę drzwi balkonu zdziwię się buchającym upałem, albo zachwycę powiewem wiatru... Wiem co mnie czeka i nie wiem co mnie czeka... Wcale nie czuję sie jak stary wróbel, który niczego już się nie boi, oj nie!
18 lipca 2024
Ursula von der Leyen ponownie szefową Komisji Europejskiej
Ursulę von der Leyen poparło 401 eurodeputowanych. Wymagana bezwzględna większość głosów potrzebna do zatwierdzenia kandydatury Niemki wynosiła 360 eurodeputowanych "Kolejne pięć lat. Nie potrafię wyrazić, jak bardzo jestem wdzięczna za zaufanie wszystkim posłom do Parlamentu Europejskiego, którzy na mnie głosowali" — podkreśliła polityk w mediach społecznościowych.
Wcześniej szefowa KE przedstawiła w Strasburgu swoje plany na drugą kadencję, wspierając Ukrainę i zapowiadając wzrost konkurencyjności UE, pogłębienie rynku wewnętrznego i zmniejszenie nadmiernej biurokratyzacji
Ewa Zajączkowska-Hernik z Konfederacji grzmi z mównicy: jak pani nie wstyd? Do przyszłej przewodniczącej.
W nowym Parlamencie Europejskim znajdują się politycy, których nawet radykalne frakcje nie chcą w swoich szeregach. Wśród nich są m.in. postrzegany jako antysemita Grzegorz Braun. Uwięziony w windzie, a niech ma.
Niech świat wie, kogo my w naszym ojczystym kraju mamy i musimy patrzeć na to wszystko. Zobaczymy jak inni się jeszcze popiszą…
17 lipca 2024 Staruszce damy już spokój, patrzyła na drzewo jarzębiny, snuła wspomnienia, teraz niech sobie „bidulina” odpocznie. Taki upał, że przerażenie ogarnia, gdy trzeba wyjść na balkon. Miasto nagrzewa się jednak o wiele, wiele bardziej niż tereny zielone. Wieczorami przyjemnie jest posiedzieć w miłym chłodzie na zewnątrz, jednak najczęściej są wtedy w telewizji ciekawe firmy, informacje, trudno jedno z drugim pogodzić. Maciejka kusi, pachnie obłędnie. Nie wiem jak długo jeszcze kwitnienie się utrzyma, no ale póki jest, cieszę się tym.
Dzisiaj zerwałam się skoro świt, już o piątej. Tabletki na tarczycę trzeba jednak brać wcześnie, aby nie kolidowały z lekami na ciśnienie. Lekarz grzmi - Tylko proszę uważać, odstęp pomiędzy tabletkami na ciśnienie musi być co najmniej godzinę. A przecież jeszcze są tabletki na żołądek, które też mają być godzinę przed posiłkiem. Normalnie biorę tabletkę, kładę się do łóżka i zasypiam. Dzisiaj wszystko postawiłam w innym porządku. O ósmej wyszłam już z domu zrobić zakupy. Przyjemny chłodek, aż miło. I chyba na taki styl życia i bycia latem się przedstawię. Przecież mogę się zdrzemnąć po południu i uzupełnić brak snu.
Jutro wybiorę się rankiem na bazarek. Ostatnio moją uwagę zwrócił starszy, bardzo starszy pan. Starowina. Ubrany bardzo porządnie. Siwiusieńki, z bródką. Chodzenie sprawiało mu naprawdę trudność. Podpierał się laseczką, a kiedy miał sforsować krawężnik, miał problemy, i to duże. Zrobiło mi się go naprawdę żal, ale nie chciałam się narzucać, stanęłam i czekałam.
Kiedy usilnie chciał uchwycić obręb kramu, trzęsąc się bardzo niebezpiecznie, podeszłam, ale nie przyjął mojej pomocy. Jakoś pokonał przeszkodę. Podziękował mi jednak za dobre chęci. Nasze drogi się krzyżowały i spoglądałam na niego z uznaniem, nie poddawał się, twardy chłopak! Nie chcę już nadużywać słów gromiących starość, ale naprawdę wszystko we mnie się gotuje. Tęsknię za końcem miesiąca lipca, kiedy już wszystkie ograniczenia „zaćmione” dadzą mi spokój. Człowiek nie może sam sobie umyć głowy, bo sobie nie radzi. Wizyty za fryzjera za darmo nie są, a odkryłam „TEMU” i wiele drobiazgów jest mi niezbędnych do życia!!! Gdybym tam nie zajrzała, nigdy bym ich nie kupiła, ale trudno, odkryłam je, i teraz muszę nabyć. Co prawda moja córka mówi - Mamo to takie badziewie. Przecież za taką cenę, jak tam jest, to nie mogą być przedmioty luksusowe. Zdecydowałam się i kupię. Może i was TEMU zachwyci. Kiedy Trump dojedzie do władzy, nie wiadomo jak świat będzie wyglądał. Czy tak liczny naród nie może wystawić młodszych kandydatów, tylko takich staruszków… Starość, starość odmieniana przez wyszystkie przypadki!!!
16 lipca 2024
Markotna, stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka z przerażeniem wpatrując się w drzewo…
Wspomnienie z jarzębiną w tle.
- Jarzębina już się czerwieni, niedługo schyłek lata – mówi staruszek do swojej podpierającej się laską żony. Zatrzymują się wpatrzeni w rozświetlone kolorami drzewo.
- Oj tak, Hipolicie, co roku ten sam spektakl, a my oczarowani czerwonymi koralami przystajemy i wyrażamy swój podziw dla dziwów natury.
- Moja droga Hildegardo, to nie taki znowu dziw, to naturalna kolej rzeczy dla naszej jarzębiny, ale także dla nas. Ciągle jesteśmy razem.
- I będziemy, bez ciebie tutaj nigdy bym nie przyszła!
- Oj, przyszłabyś, przyszła, nikt z nas nie wie, kto tutaj przyjdzie sam, ale ja nawet sam bym przyszedł, aby powspominać ciebie moja duszko.
- Hipolicie, cieszmy się teraz tym, że możemy tutaj przyjść we dwoje, to jeszcze nas czas, nasza radość.
Lekki wietrzyk poruszył liśćmi drzewa, słońce zatańczyło światłem na koralach jarzębiny, uśmiechnięci staruszkowie po chwili pożegnali drzewo i ruszyli alejką na spacer. Zamilkli zamyśleni nad dalszą ich dolą, pełni nadziei że nic ich rozdzielić nie zdoła, będą do końca razem. Kiedyś koniec musi przyjść, ale nie dla nich, ich na zawsze związała jarzębina, ona połączy Ziemię i Niebo.
15 lipca 2024
Markotna, stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka z przerażeniem wpatrując się...
„Talent był i pozostanie darem, za który odpowiadają wszyscy, choć otrzymuje go tylko jednostka.” Informacja o śmierci Jerzego Stuhra obiegła media we wtorek 9 lipca. Aktor zmarł po długiej i ciężkiej chorobie w wieku 77 lat. Był uznawany za jednego z najwybitniejszych i najpopularniejszych polskich aktorów. Bardzo go lubiłam, także jego syna Maćka. To wspaniali aktorzy, ale także ludzie, którzy mieli odwagę mówić to, co myślą.
Tylko wielkie wydarzenia piłkarskie przyciągają mnie przed telewizor. Wiem kto gra, gdzie jest bramka i takie tam. Tłumy potrzebują igrzysk od wieków. To okazja do euforii kibiców. Na mecz bym nie szła, ale w domu od czasu do czasu oglądam. Hiszpania zdobyła tytuł mistrzowski. Brawo! Kiedy oglądałam mecz, rzucał mi się w oczy niski wzrost Hiszpanów. Anglicy to przy nich rośli mężczyźni! Nie wiem czy nacja hiszpańska skarlała, czy to przypadek, ale to nie miało decydującego znaczenia w osiągnięciu sukcesów.
Tyle włożonej pracy, tyle wysiłku, ale ktoś musi wygrać, a ktoś przegrać. To dlatego nie lubię zawodów, konkursów. To jest niesprawiedliwe. Jedni pracują na sukces lata całe, a inni przynoszą go na świat , jak Lamine Yamal, który przed startem Euro 2024 nie skończył nawet 17 roku życia, a już został prawdziwą gwiazdą piłki nożnej. 17-latek pochodzi z hiszpańskiej dzielnicy zamieszkiwanej przez klasę robotniczą.. „Serca kibiców bez wątpienia podbił pochodzący z Hiszpanii Lamine Yamal. Piłkarz, który w trakcie Euro 2024 świętował 17. urodziny, został również najmłodszym graczem na mistrzostwach Starego Kontynentu, prawdziwą gwiazdą piłki nożnej. Szybko zamienił betonowe boisko na murawę największych stadionów.”
Takie objawienia w dziedzinie nauki, literatury, sztuki zmuszają do refleksji. Ile pokoleń przekazało swoje geny, aby pojawił się ktoś genialny. Są całe rodziny w których pojawia się określony talent.
14 lipca 2024
Markotna, cichutka, stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka z przerażenia. Były prezydent USA Donald Trump został ranny podczas sobotniego wiecu wyborczego w Butler w Pensylwanii. Trump padł na ziemię podczas przemówienia, trzymając się za głowę, po czym został odeskortowany do swojego samochodu przez Secret Service.
Sprawdzane są doniesienia, że uczestnicy wiecu Trumpa wskazywali zamachowca policji na kilka minut przed oddaniem przez niego strzału. Służby nie otrzymały jednak żadnych konkretnych uprzednich informacji o możliwym zwiększonym zagrożeniu. Secret Service, odpowiedzialna za ochronę Trumpa, nie zapobiegła próbie zabójstwa byłego prezydenta. ?
Agencja AP, powołując się na policyjne źródła, podała, że sprawcą był 20-letni mężczyzna z Pensylwanii. 20-latek nazywał się Thomas Matthew Crooks i był mieszkańcem miejscowości Bethel Park. Motyw jego działania pozostaje nieznany. Podobno był republikaninem?!
Boję się ludzi ogarniętych fanatyzmem, są zdolni do szalonych czynów.
Trzeba poczekać na bardziej sprawdzone fakty, gdyż trudno to wszystko ogarnąć. Takie wydarzenia nie powinny mieć miejsca. Trump nie podobał mi się ani jako mężczyzna, ani jako prezydent, ale tak nie można postępować z ludźmi!!! Na naszej rodzimej scenie też nie brakuje takich wydarzeń.
13 lipca 2024 Markotna, cichutka, stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka.
Starość w glorii stetryczałej chwały!
Postanowiłam wczoraj pozałatwiać wszystkie zaległe sprawy. Pierwszy raz od operacji wyruszyłam na szerokie wody normalnej egzystencji. Poszłam do fryzjera umyć i wysuszyć głowę. Następnie udałam się na bazarek. Oczywiście bez mojego pomocnika wózeczka, z którym normalnie tam jeżdżę. Zdana tylko na siebie, zakupiłam kilka drobiazgów. Zrobiło się tego sporo. Etap I
W Rossmanie znajdującym się obok, dobre upusty, szkoda mi było ich zostawić. I tutaj mamy pierwszy etap. Aby zniżki mnie dosięgnęły, trzeba było uruchomić apkę. Znalazłam co trzeba, ale dalej nie miałam zamiaru z tym się „babrać”. Ekspedientka dokonała reszty. Poddałam się, co rzadko mi się zdarza. Etap II
Na bazarku, gdzie dawno nie byłam osobiście, nabyłam owoce i trochę warzyw. Torba wypełniała się i zdałam sobie sprawę, że mogę mieć kłopot z doniesieniem tego wszystkiego do domu, a przecież nie mogę i nie powinnam dźwigać, jeszcze mam szlaban z powodu zaćmy. Kupiłam, więc musiałam donieść! Było mi coraz trudniej, tego naprawdę jak na normalny czas nie było tak dużo, ale ja się robię słaba, co do tego to nie mam wątpliwości. Usiadłam na ławeczce, podzieliłam wszystko na dwie części i miałam ciężar rozłożony bardziej równomiernie. Przybladłam chyba nieco, gdyż sąsiadka zmierzająca na bazar, najpierw przyglądała mi się bacznie, a kiedy mnie rozpoznała, nie mogła ochłonąć z wrażenia, że ja to ja! To był drugi etap. Zbolała staruszka hamująca ruch, do czego to doszło!!! Etap III
Trzeci etap był miażdżący! Powolutku przemierzyłam szlak wiodący przez mały park, minęłam kościół i idąc krok za krokiem – gorąco i parnie było okrutnie, to fakt! – dreptałam chodnikiem do przejścia. W niejakie zdumienie wprawił mnie fakt, że wzdłuż chodnika zaczęły zatrzymywać się samochody z jednej strony, druga w związku z tym też hamowała! Zorientowałam się że o mnie chodzi!!! Doszłam do krawężnika i w pełnym majestacie starości przemaszerowałam przez przejście!!! Zatrzymałam się i z wyrazem wdzięczności na umęczonej twarzy wpatrywałam się w uśmiechnięte twarze kierowców...
Tą drogą wkroczyłam w ostatni etap starości, gdzie ludzie pochylają się nad zniedołężniałą starością… To moment przekroczenia starczego Rubikonu!!! Etap IV bardziej optymistyczny
Żeby nie było, że staruszka już zupełnie opadła z sił i nie radzi sobie z życiem, uruchomiłam zgrane ze smartfonem bezprzewodowe słuchawki!
Całą zimę leżały, gdyż ich nie używałam, ale teraz nastało nam lato, siaduję na balkonie, wychodzić będę na spacery, oby tak było, i stały się potrzebne. Naładowałam je i zaczęłam się zastanawiać na jakiej zasadzie działają. Przecież same nie będę, jakoś muszą się łączyć ze smartfonem. Nie chciało mi się szukać informacji w Internecie, dzwonię więc do córki i dostaję informację – Trzeba włączyć na smartfonie Bluetooth! Ok. Włączyć, niby proste, tylko jak? Szukam w ustawieniach „blutu”, szczęśliwie doszłam do tego, włączyłam i słuchawki działają. Są jeszcze inne sposoby uruchomienia, teraz wiem jakie. Mam jeszcze słuchawki przewodowe do małego radyjka, duże słuchawki z mikrofonem do komputera i wszędzie tam, gdzie mają wtyczkę i działają. Słuchawek na balkonie używam aby nie zakłócać innym spokoju, nie wszyscy są gotowi słuchać obecnie „Przygód wojaka Szwejka” mających mnie rozbawić, ale także dlatego, że u mnie na balkonie słychać przejeżdżające auta, to jest naprawdę męczące.
Jest więc powód aby pochwalić słabiutką staruszkę zmagającą się z przywarami wieku podeszłego. Z góry dziękuję.
12 lipca 2024 Cichutka, stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka.
Usiadłam do komputera aby coś napisać. Jednak już od godziny czytam, czytam i czytam. Świat postawiony jest trochę do góry nogami. Każdy chce być górą, każdy chce mieć głos decydujący. Tak się jednak nie da. Kultura i umiar dla wszystkich, powinny obowiązywać takie same prawa. Sprawowanie jakiejś funkcji nie zwalnia od odpowiedzialności przed prawem i społeczeństwem. Nie obchodzi mnie czy to jest prawa strona, czy lewa strona, mnie obchodzą ludzie.
- Kaczyński powinien odejść, niesie się po Internecie. Też mi się wydaje, że to już jest stary człowiek. Na dodatek traci autorytet. Doradców ma też niezbyt mądrych. Mnie już jest żal tego człowieka. Jak chcą ratować partię, to pan Kaczyński powinien powiedzieć - przechodzę na emeryturę. Poseł PiS Ardanowski zakłada nową, centroprawicową formację. Co z t ego wyniknie?
- Art. 26. (1) Za wystąpienie senatora lub posła, sprzeczne z obowiązkiem wierności wobec Państwa Polskiego albo zawierające znamiona przestępstwa, ściganego z urzędu - Trybunał Stanu orzeka pozbawienie mandatu senatorskiego lub poselskiego. Kto następny?
- Żona Prezydenta Agata bardzo mi sie podoba, elegancja i szyk. Ma pełnić funkcję reprezentacyjną, i tak się dzieje. Ma kobieta klasę!
- Prezydent USA Joe Biden stwierdził, że obecnie NATO pełni najważniejszą rolę od momentu powstania. Jego zdaniem przez rosyjską inwazję na Ukrainę "spełnił się najczarniejszy sen Europejczyków". Wojna za progiwm!
Czy Biden powinien zostać wybrany prezydentem? To jest naprawdę mądry i rozsądny człowiek, ale stary człowiek. Co będzie pod koniec następnej kadencji?
11 lipca 2024 Stroskana staruszka siedzi na balkonie i cicho łka.
Od samego rana prowadzę nieugiętą walkę z gołębiami. Dzisiaj w mojej obecności gołąb przysiadł na parapecie i załatwił swoją potrzebę!!! Był koloru kawy z mlekiem. Nawet gdy pukałam w szybę, nie miał ochoty odlecieć. Kiedy to w końcu zrobił pozostał na parapecie widoczny ślad. Dołożyłam do wstążeczek szeleszczącą cynfolię, parapety umyłam i spryskałam wodą z octem, zawiesiłam ten szeleszczący odstraszasz. I czekam.
Ezoteryści uważają, że gołąb w odwiedzinach to bardzo pozytywny znak. Może i tak, ale dlaczego taki posłaniec anielski zostawia u mnie odchody na parapecie?! No niechby pióro, ale nie odchody. Nie ugnę się, muszą opuścić moje terytorium. Jestem staruszka niezłomna! „ Niespodziewana wizyta gołębia niesie ze sobą wedle ezoteryków głębokie przesłanie. Oni uważają, że to odwiedziny anioła stróża, znak pokoju, miłości i nadziei. To również oznaka tego, że siły wyższe opiekują się daną osobą, w dodatku idzie ona dobrą drogą.
Znalezienie ptasiego pióra ezoterycy uważają za znak anielski i sygnał od naszego osobistego anioła stróża.”
Dziękuję mój Aniele Stróżu, za wsparcie, pamięć i posłańca, ale taką drogą już się ze mną nie kontaktuj, wystarczą nasze dawne układy.
10 lipca 2024 Stroskana staruszka siedzi na balkonie. Tak przedstawia się oś czasu, którą miała przewidzieć Baba Wanga:
2025: Konflikt w Europie wyniszczy populację kontynentu,
2028: Zniknie problem głodu na świecie,
2033: Czapy lodowe na biegunach ulegną stopieniu, co spowoduje drastyczny wzrost poziomu mórz na całym świecie,
2076: Komunizm rozprzestrzeni się na kraje na całym świecie,
2130: Ludzie nawiążą kontakt z obcymi,
2170: Susza zniszczy większą część świata,
3005: Ziemia wyrusza na wojnę z cywilizacją na Marsie,
3797: Ludzie będą musieli opuścić Ziemię, ponieważ stała się ona niezamieszkana,
5079: Nastąpi koniec świata.
Niektóre z przepowiedni mogą wywoływać uśmiech, ale co my tam wiemy, świat się zmienia w tak oszałamiającym tempie, że wszystko jest możliwe.
Teraz krótkoterminowe przepowiednie Baby Staruszki:
- Aresztowanie ks. Olszewskiego nie było zbyt mądrym posunięciem. Dochodzenie można było prowadzić w pierwszym etapie na wolności. Polska w pokoleniu staruszek to kraj fanatyzmu religijnego. Tym ludziom, jak pokazała przeszłość, można było wmówić wszystko. Teraz też nie jest lepiej. Dopóki to pokolenie będzie stąpać po ziemskim padole, to z wiarą i jej przewodnikami radzę postępować ostrożnie!!! Zresztą zawsze warto, wiara to delikatna sprawa.
Jaki powód miałyby służby aby z księdzem obchodzić się okrutnie? Żaden, ale ksiądz mówi, co mówi, aby mu współczuć. Jak jest winien, poniesie konsekwencje wcześniej czy później, ale teraz jego żale wyimaginowane raczej, to woda na młyn dla prawicy. Więzienie to nie sanatorium, ja tak uważam. Ci, którzy się tam znaleźli powinni na siebie zapracować, a nie być darmozjadami.
- Wypowiedzi pana Jarosława są tak sprzeczne z rzeczywistością, że nie mam zamiaru ich tutaj przytaczać, tonący brzytwy się chwyta. Co ten człowiek jeszcze może powiedzieć? To chyba początek końca. Z jego wypowiedzi wynika, że Tusk sprzyja i Rosji i Niemcom! Po co w takim razie Tarcza Obronna? Jak to jest możliwe, niech p. Kaczyński wyjaśni to bliżej, gdyż ja nie mogę tego rozgryźć.
- Pan Obajtek zaprezentował „klasę” na przesłuchaniu! Był prezesem, ale na nic nie miał chyba wpływu, jednak na wydawanie pieniędzy tak, to się wiązało z podtrzymaniem prestiżu władzy! Są pieniądze, to się wydaje. Powodzenia w dalszych działaniach, jak się pieniądze kogoś trzymają, to nic się na to nie poradzi!!!
9 lipca 2024 Staruszka siedzi na balkonie.
O blasku rozlega się przeraźliwy wrzask - kra, kra, kra. Wtóruje mu głuche dudnienie – gruku, gruchu. Umarłego mogłoby to poderwać na nogi! Mam dwa wyjścia - albo spać przy zamkniętym oknie i się dusić, albo otwierać okno i wsłuchiwać się w muzykę tej porannej ptasiej kanonady, gdyż trudno to nazwać śpiewem. Sama już nie wiem co mam robić?!
Najbardziej głośna jest wronicha, gdyż to chyba jest ptasia dama, która na dodatek siada na latarni obok mojego domu ze swoim przyjacielem i zaczyna wrzeszczeć, przeraźliwie i nieustępliwie. Towarzysz nie wytrzymuje, zrywa się i oddala w bliżej nieokreślonym kierunku, ona jeszcze pokrzykuje, zdziwiona chyba brakiem męża, na kochanka tak by się nie darła, po chwili krąży wokół trawnika, pokrzykując swoje kra, kra i udaje się w dalsze rejony, ale jej głos słyszę jeszcze długo…
Teraz też krąży wokół, jednak nie może przysiąść na swoim ulubionym miejscu na latarni, gdyż zajęły go dwa zmordowane gruchaniem gołębie. Czy już innych ptaków w naszym kraju ojczystym nie ma, tylko te rozwrzeszczane wrony i gołębie? Dla ścisłości, pojawiają się tutaj także krzykliwe mewy, widocznie znudziło się im nad morzem i wybrały moje miasto.
Jak ja się mam z tym ptasim klanem zaprzyjaźnić?
Teraz chyba staje się jasne dlaczego ja bywam niewyspana!!!
8 lipca 2024 - Staruszka siedzi.
Codziennie do końca miesiąca będę dopisywać jeden wyraz w zależności od nastroju staruszki. Zobaczymy jak z tego wybrnę.
-
Dzisiaj od rana jestem trochę zdenerwowana, nawet więcej, jestem zła jak licho. Od szóstej rano szukam paska, który był przy zakupionych niedawno spodniach! Wyciągnęłam go, gdyż uważałam że jestem zbyt masywna aby nosić pasek. Dzisiaj doszłam do wniosku, że jednak lepiej będzie z paskiem i teraz męczę się, dręczę się gdyż pasek zginął. Może ktoś ma taki pasek i mi odsprzeda? Nie kupię drugiej pary spodni, były jak na moją kieszeń dosyć drogie – 118 zł. Tak przy okazji, wyczytałam w Internecie, że ja biedula, jestem już w klasie średniej! O laboga, ale awans społeczny mi się przytrafił…
„Klasa średnia w Polsce to osoby, które zarabiają od 3526,50 zł brutto do 9404 zł brutto, lub od 1500 zł netto do 4500 zł netto. Mediana zarobków klasy średniej wynosi 2546 zł. W porównaniu do innych krajów UE, zarobki klasy średniej w Polsce są bardzo niskie.'
- Wczoraj rozplanowałam balkon dostosowując do nowych realiów. Dostałam od córki na imieniny nowy regulowany fotel i teraz mam fotel i krzesło. Podobno moje było niewygodne, co jest niestety prawdą, ale takie kupiłam, na jakie mnie było stać. Musiałam wszystko poprzestawiać. Nie mogę dźwigać, więc przeciągałam, a w związku z tym od stolika odpadły dwie klapki, co doprowadziło do jego rozchwiania, a na nim umieściłam maciejkę. Roślina ta, wodopijca zachłanny - koneweczka wody dziennie, stanęła na wprost drzwi na onym stoliku, aby pachniała wieczorami przy otwartych drzwiach balkonowych. Teraz czekam na upały i naprawiacza, który doprowadzi do pionu stolik.
Ziemiórki zżarły surfinie i petunie, posiałam nagietki i obsiewkę, niech się karmią, zawsze jakaś roślinka zostanie. Nie mam siły na nie, ziemórki żarłoczne bestie, środki ochrony sporo kosztują, a domowe nie działają. Maciejka sobie daje radę,niczym się nie przejmuje.
Pilea pospolicie zwana pieniążkiem, zakupiona jako ozdobnik półki i produktorka kasy zapewniającej mi miejsce w klasie średniej, jest krnąbrna i uparta, rośnie tylko na oknie. Przenoszę ją z półki na okno co kilka dni i jakoś sobie radzimy, rośnie!
7 listopada 2024 Gdy się wyrusza, to wreszcie się dochodzi. Ale trzeba wyruszyć. Księga Wu
Wierzę w mądrość innych. Sama nie mam odwagi głosić takich haseł. Dzisiaj poranek mam bardzo rozleniwiony. W końcu się ogarnęłam. Domostwo doprowadziłam też do stanu niedzielnego. Wielkiego sprzątania w sobotę nie było, gdyż jestem rekonwalescentką! No i co? Ubrała się kobieta w leginsy i idzie, nic komu do tego.
Stanęłam na wadze i patrzyłam jak zaczarowana na czerwoną kreskę zakreśloną na skali - 75 kg, do której w żaden sposób nie mogę dojść. Trochę straciłam na wadze... W domu tak chodzę ubrana, jak mi sie podoba, co będę się przejmować, jest mi wygodnie. Postanowiłam że nie będę się przebierać na to moje wielkie wyjście do śmietnika. Trzeba wyruszać, więc wyruszyłam.
Torba na śmieci w jednej ręce, w drugiej torba z butelkami plastikowymi. Idę do windy. Naciskam czerwony guzik. Szelest lin utrzymujących kabinę i otwierają się przede mną drzwi. Naciśnij guzik, odsuń się, zachowuj się jak należy. Wysiadam, kroczę dumnie przez terytorium dawnego zsypu, szarpię się z drzwiami wyjściowymi i niestety wpadam na sąsiadów. Mierzą mnie trochę od góry do dołu, ale ja niczym się nie przejmuję, zagajam o pogodzie, pięknej na szczęście, i idę do obwarowanego siatkami z boków i z góry śmietnika porządnie dzisiaj wyglądającego. Sortuję śmieci, zamykam bramkę ale sąsiadka z daleka kiwa już do mnie abym nie przekręcała klucza, gdyż ona swojego nie wzięła. Czekam aż wyrzuci śmieci, zamieniamy kilka słów i wracam cała i zdrowa z powrotem. Znowu do windy, gdyż nie będę nadwyrężać moich stawów biodrowych i w mieszkaniu oddycham z ulgą.
Nie wiem co się za tym kryje, ale jak człowiek chce coś najbardziej ukryć, to niestety się zupełnie nie udaje. Jednak do śmietnika będę chodziła w legginsach, co ja się będę szczypać. Młode osoby też nie wyglądają nadzwyczajne, a chodzą w obcisłych portasach. Nie będę się dziesięć razy przebierać! Kiedy osiągnę moje upragnione 70 kg, wtedy będę ubierała się tak, jak będę chciała. Wielkie mi rzeczy staruszka w rurkach dżinsach, albo staruszka w legginsach, albo staruszka w obcisłej bluzce. Moja córka kiedyś powiedziała. – Mamo, czy ty sobie wyobrażasz naszą babcię, tak ubraną jak ty dzisiaj? Nie wyobrażam sobie, ale czasy się zmieniają, staruszki się zmieniają, sposób myślenia się zmienia, świat jest już inny, trzeba się dostosować.
6 lipcza 2024
Tak mnie widzi Facebook! Mnie się zdjęcie podoba i zrobię wszystko aby wrócić do takiego stanu - ufarbuję włosy, kupię sobie czarny golf, poszukam moich starych okularów, nawet się umaluję, nich tam z oczami dzieje się co chce.
Przyjdzie czas, że będzie można sobie wybierać swój wygląd i ja się decyduję na takie wcielenie.
5 lipca 2024 Tram tata tam! Dzisiaj wielki dzień dla staruszki. Minął tydzień od operacji!!! Nie radząc się nikogo, nie dyskutując, nie ulegając sugestiom, staruszka wyszła na świat boży, samodzielnie, bez obstawy i załatwiła sprawy bieżące. Oczywiście poszłam do fryzjera, gdzie za 20 zł umyli mi głowę i wysuszyli na szczotce, co mnie zupełnie satysfakcjonuje. Z myciem głowy przez pierwsze dwa tygodnie to naprawdę urwanie głowy, już lepiej stracić to 20 zł. Wstąpiłam do sklepu, kupiłam co drobniejsze zakupy i uraczyłam podniebienie rarytasami rozpływającymi się w ustach. Codzienne to wszystko, ale sama wybrałam!
Od jutra wyjście wśród osiedlowych fanfar do śmietnika też już będzie samodzielne. Takie powszednie czynności, ale gdy człowiek ma możliwość załatwić to sam, to naprawdę wielka satysfakcja.
Namawiają mnie tu i ówdzie – jedz na co masz ochotę, trochę słodyczy nikomu nie zaszkodzi. Jest to jakaś prawda, ale ja naprawdę jestem bardzo zdeterminowana, aby schudnąć, móc się normalnie schylać, chodzić „lekkim” krokiem… Zdaję sobie sprawę, że już taki lekki, to on nie będzie, ale na pewno lżejszy.
Oto moje zdjęcie po powrocie do domu. Od dwóch miesięcy nie stosuję żadnych kremów, przemywam twarz wacikiem w przegotowanej wodzie. Lekarz tak zaleca, ale też faktem jest, że nawet lekki tonik do przemywania twarzy, uczula oczy. Jakoś wytrzymam, to jeszcze trzy lub cztery tygodnie. „Zaćmowcy” radzą – Uzbrój się w cierpliwość, wytrzymaj! Inni wytrzymali, to ja też jakoś zdołam się dostosować. Sztuczno-oka staruszka pisze dla podtrzymania na duchu tych, co przechodzą redukcję zaćmy, i tych którzy jeszcze dostąpią tego obrzędu związanego ze starością, no chyba że wyzwolenie nastąpi wcześniej… W zaćmie tak ważne jest, aby nie dopuścić do zrogowacenia soczewki, wtedy naprawdę można stracić wzrok zupełnie. Nie brońcie się przez czymś, co będzie i tak koniecznością.
4 lipca 2024 Stara kobieta drzemie – obraz olejny barokowego malarza Nicolaesa Maesa. Staruszkowie, drzemcie sobie, drzemcie, dla zdrowotności!!! Jak widać na przestrzeni czasu nic się nie zmienia.
Wiedza zaczerpnięta z Internetu ku podniesieniu na duchu wszystkich staruszków, którzy zasypiają, sami nie wiedząc kiedy!!!
Wcześniejsze badania sugerowały, że drzemka może poprawić funkcje poznawcze u osób starszych, podczas gdy inne badania wykazały, że dzienne drzemki mogą pięciokrotnie poprawić pamięć.
Według amerykańskiej Narodowej Organizacji Snu popołudniowa drzemka trwająca około 20-30 minut jest najlepsza dla zwiększenia czujności i sprawności umysłowej, bez zakłócania snu nocnego.
Nowe badanie sugeruje jednak, że drzemka trwająca około 1 godzinę, jest idealnym rozwiązaniem dla poprawy funkcji poznawczych u osób starszych.
Analiza naukowa wykazała, że mózgi osób, które systematycznie decydowały się na drzemki w ciągu dnia, były większe o 15 cm³ w porównaniu z osobami, które nie stosowały krótkich drzemek. Co więcej, badania wykazały, że regularne drzemki spowalniają proces starzenia się mózgu nawet o 3 do 6 lat.
Warto jednak podkreślić, że kluczowy w utrzymaniu zdrowia mózgu (i ogólnej kondycji całego organizmu) jest jakościowy sen nocny, który nie tylko zwiększa możliwości poznawcze czy obniża poziom kortyzolu (hormonu stresu) we krwi, ale także wspomaga i przyspiesza regenerację komórkową organizmu.
Życzę zdrowia, zdrowia, zdrowia uzyskanego dzięki drzemce, która przypięta jest do starości jak liść do drzewa...
3 lipca 2024 Zadziwienia
- Jarosław Kaczyński pisząc list do Ziobry, gdy Fundusz Sprawiedliwości był nieprawidłowo rozdysponowany, donosił do Ziobry jako prokuratora generalnego, na swojego człowieka Ziobrę. Czyli postąpił uczciwie, tylko problem w tym, czy Ziobro prokurator miał karać Ziobrę ministra? Zawrotu głowy można dostać.
- Historia narodów to pasmo przemocy, wojen, zniszczeń. Trudno inaczej na to spojrzeć. Czy kraje, które były napastnikami płaciły odszkodowania tym, których ujarzmili? Olafa Scholza przyjechał do Polski. Nie wymienił nawet sumy odszkodowań dla ofiar nazizmu. Sprawy pokojowe nie są uregulowane do końca, ale ważne jest ich złagodzenie. Stoimy na krawędzi wojny, musimy mieć sprzymierzeńców, a nie konfliktowych sąsiadów. Abyśmy nie wiem ile łożyli na zbrojenia, nie jesteśmy w stanie sami się obronić. Teraz to jest najważniejsze. Problemów z innymi sąsiadami też nam nie brakuje, ale musimy sobie z tym radzić.
- Radni Prawa i Sprawiedliwości mają w małopolskim sejmiku większość, ale po raz kolejny nie udało się im wybrać rekomendowanego przez władze partii Łukasza Kmity na nowego marszałka województwa. Była to już piąta nieudana próba. Co się tam dzieje?!
Koniec zdziwień! Nie mam siły już o niczym więcej pisać. Nie ma prawdy absolutnej w polityce, trzeba szukać kompromisów. Dla dobra wszystkich, nas wszystkich.
2 lipca 2024 „Trzech panów w łódce nie licząc psa” to pełna humoru opowieść o podróży Tamizą. Mnie zawsze rozbawia. Pierwszy raz czytałam ją około 30 lub 40 lat temu, gdy jechałam zatłoczonym pociągiem do Poznania odwiedzić studiującą córkę, nawet już nie pamiętam którą. Książka tak mnie bawiła, że byłam roześmiana ponad miarę. Wczoraj wieczorem też nią nie pogardziłam, aby poprawić sobie nastrój.
Wuj zawiesza obraz na ścianie, fragmenty zapisane moim programem. Trochę niedokładnie, ale sens jest.
… Wuj bierze gwóźdź i zaraz go upuszcza. Powiada obrażonym tonem - Teraz gwóźdź diabli wzięli.
Wszyscy padają na kolana i dziobią podłogę w poszukiwaniu gwoździa, a wuj stoi na krześle, gniewnie chrząka i mówi że chciałby tylko wiedzieć, czy będzie musiał tak stać przez cały wieczór. Nareszcie gwóźdź się znalazł, ale tymczasem wujowi gdzieś się zawieruszył młotek.
- No gdzież jest młotek, co zrobiłem z młotkiem? Chryste Panie, siedmiodniowa rodzina się gapi się na mnie ze wszystkich stron i żadne z was nie wie co z młotkiem?
Znaleźliśmy wujowi młotek, ale on nie może odnaleźć znaku jaki zrobił w miejscu, gdzie miał być wbity gwóźdź. Wszyscy jesteśmy po kolei wzywani na krzesło, stajemy koło wuja szukamy znaku i każdy odnajduje go gdzie indziej. Wuj jednego po drugim nazywa bałwanem i każe mu zejść z krzesła, następnie bierze linijkę, mierzy na nowo i stwierdza że chce zawiesić obraz w połowie odległości od rogu wynoszącej 31 i 3/8 cala i że zaraz obliczy to w pamięci. Liczy i omal nie dostaje przy tym białej gorączki, my też wszyscy próbujemy obliczyć to w pamięci, każdy dochodzi do innego wyniku i obsypujemy się złośliwościami. W ogólnej wrzawie zapominamy co trzeba podzielić przez 2 i wuj musi jeszcze raz mierzyć odległość, tym razem używa do tego sznurka. W krytycznym momencie, kiedy pochylił się na krześle pod kątem 45 °, stary dureń usiłuje sięgnąć do punktu położonego 3 cale poza granicą jego fizycznej możliwości, sznurek wymyka mu się z ręki. Obraz spada na fortepian osiągając doprawdy wspaniały efekt muzyczny dzięki równoczesnemu uderzeniu wuja głową i całym ciałem we wszystkie klawisze. Ciocia Maria oświadcza, że nie pozwoli aby dzieci tu stały i słuchały słów godnych furmana! Wreszcie wujo wyznacza ostatecznie punkt na ścianie, lewą ręką przytyka tam koniec gwoździa, a w prawą bierze młotek. Za pierwszym zamachem rozbija sobie kciuk i z dzikim okrzykiem rzuca komuś młotek na palce u nogi. Ciocia Maria ze słodką miną wyraża nadzieję, że wuj następnym razem jak będzie chciał wbić gwóźdź w ścianę uprzedzi ją w porę aby mogła się odpowiednio przygotować, wyjechać na tydzień do matki i wrócić już po wszystkim.
- Kobiety, robicie zawsze tyle szumu nie wiadomo po co i dlaczego - odpowiada wuj nabierając animuszu.
Ano – powiada - lubię czasem machnąć kawałek roboty, po czym wraca do dzieła. Już za drugim uderzeniem gwóźdź poszedł w mur jak w masło… - - -¬ --- Skończyłem – mówi, i ciężko zstępuje z krzesła na nagniotki służącej z wyraźną dumą obrzucając spojrzeniem ogólny bigos, jakiego narobił.
- Większość naszych znajomych sprowadziłoby człowieka, żeby za nich zrobił takie doprawdy głupstwo…
Tyle nasłuchałam się opowieści o panach wykonujących drobne naprawy, napatrzyłam na „arsenał” rozłożonych narzędzi, gdzie tak naprawdę wystarczył by młotek, że opowieść ta bardzo mnie bawi. xxxx
1 lipca 2024 Dzisiaj imieniny Haliny.
Halina to imię utworzone od imienia Helena, które pochodzi z języka greckiego, a oznacza blask, jasność, pochodnię.
„Halina to imię o słowiańskim pochodzeniu, które ma kilka znaczeń. Przede wszystkim jest to kobieta pewna siebie, stanowcza i zaradna. Nie lubi, gdy ktoś komentuje jej decyzje albo ocenia jej postępowanie. Jest bardzo samodzielna, choć zmienna i mało przewidywalna. Często bywa także małostkowa i daje się ponieść emocjom. Ciężko znosi porażki, ale z reguły nie załamuje się nimi, raczej mobilizuje się do dalszego działania. Halina jest wspaniałą przyjaciółką, wrażliwą na problemy innych i zawsze znajduje czas dla bliskich. Chętnie służy radą rodzinie oraz znajomym. Nigdy nie zanudza swoich rozmówców, a odnajduje się w bardzo wielu tematach. Ma bujną wyobraźnię i lubi fantazjować, co niektórzy mogą odbierać jako kłamanie. W miłości jest wierna i czuła. Jednak obowiązki domowe ją nużą, więc niekoniecznie sprawdzi się jako pani domu. Wolny czas często przeznacza na czytanie książek lub rodzinne podróże. Imieniny Haliny obchodzone są 1 lipca."
Dzisiaj najważniejszą osobą jestem ja, póki jeszcze jestem! Nie będę mówić, że w tym zapisie nie kryje się prawda. Jest, jak jest. Jestem dzisiejszą solenizantką. Odbieram życzenia od rana i zastanawiam się ile osób, które zawsze spieszyły z życzeniami, pożegnało się już z tym światem. Na dodatek rankiem dotarła do mnie wiadomość, że zmarła prawie moja rówieśnica, Wspótwórczyni strony Miłkowic, też Halina. Nie mogę dojść do siebie po tej wiadomości. Zajrzyjcie na stronę M I Ł K O W I C E woj. wielkopolskie - Nowości (pl.tl)aby pożegnać Ją razem ze mną i podziękować za wszystko, co zrobiła dla mnie i dla strony.
1 lipca 2014 „Ani się woda wróci, która upłynęła, ani godzina, która już minęła.”
Kalendarz mnie dzisiaj zaskoczył. Mam taki trzyczęściowy, lipiec z przesuwanym paskiem wszedł jak należy, ale kiedy chciałam ustawić sierpień, ze zdumieniem ujrzałam - wrzesień! Po sierpniu ni śladu. Oj, nie lubię takich znaków! Przygotowuję się do lipca, wspieram go finansowo, a sierpnia ma już nie być?! Nie, nie, na to się nie godzę.
Tyle już lipców przemknęło, tyle wody upłynęło w rzece, a ja ciągle trwam na posterunku. Żyję, mimo, że kilka razy już mi przypomniano o kruchości trwania, sił wtedy brakowało by chodzić, mówić, kubek do ust podnosić i życiem się trudzić. Zawsze się jednak dźwigałam, stawałam na nogi, bałam się przerwać nić trwania, widocznie miałam jeszcze coś tutaj do zrobienia. Nie lubię wracać do przeszłości, rozpamiętywać, dociekać, było, minęło, teraźniejszością żyć trzeba. Naszło mnie coś dzisiaj, defekt kalendarza to sprawił, obudził wspomnienia, ale się nie dam, pa przeszłości, do widzenia.
Ja mam zamiar budzić się rano, mimo że rześki dziś dzionek, hodować kwiatki na balkonie, niech lobelia się niebieszczy, aksamitka pomarańczowo płonie, bazylia krzewi się raźno a mięta rozsiewa miętowe wonie. Malin muszę posmakować, kupionych na straganie, gdyż nie mam malinowego chruśniaka, ale nie szkodzi i tak delektuję się ich niepowtarzalnym urokiem lata. Na mnie jeszcze nie czas, sierpień ma nadejść jak nakazuje mu wymyślony rytm świata, ja los biorę w swoje kruche dłonie. Na mnie czeka jeszcze stertka akt do tłumaczenia, trzy daty do ustalenia i uporządkowanie wszystkiego na stronie http://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci-.htm
Jak ktoś wie co to jest ograniczona hipoteka, to niech mi to wyjaśni, jakoś nie mogę się z tym uporać.
2 lipca 2014 „Lubiłem wiedzieć o sprawach, o których inni byli przekonani, że są ich sekretem.”
Hening Mankell „Włoskie buty”
Wczoraj miałam imieniny, nie pisałam o tym tutaj, gdyż byłam ciekawa, kto tak naprawdę pamięta o mnie. Nie wymagam tego od ludzi, z którymi mam sporadyczne kontakty, ale od przyjaciół i dobrych znajomych. Oczywiście, pamiętali, przecież ja też pamiętam. Rewanżyk obowiązuje, prawda?
Umówiłam się z moją córką, że w tym roku moje imieniny będą cichutkie i przyjątko przekładamy na przyjazd drugiej córki, która jak zwykle wystąpi z tortem marcepanowym. Zajęłam się lekturą książki, której fragment przytaczam, odbieraniem telefonów i robieniem sobie przyjemności, przecież kiedyś też muszę o siebie zadbać. Jednak po obiedzie zjawili się goście, z tortem, prezentami i kwiatami, które zachwyciły mnie. Bukiecik jest piękny! Byłam zupełnie nieprzygotowana i lekko zażenowana. Miłe są takie zaskoczenia, ale ja już się więcej nie dam nabrać, przyjdą czy nie, ale ja będę przygotowana.
Cytat zamieściłam celowo, gdyż wczoraj dowiedział się przy okazji o sprawach, o których nie miałam pojęcia. Moi życzeniodawcy chowali je w zanadrzu i w chwili szczerości podzielili się nimi. Czy ja lubię wiedzieć o cudzych sekretach? O ile dotyczą ludzi, których znam i darzę sympatią, zdecydowanie tak. Chciałabym jeszcze aby wszystkie życzenia się wypełniły, a szczególnie te dotyczące zdrowia i pieniędzy. Nalegali co niektórzy, aby wysłała totka, no to zleciłam wysłanie, gdyż mnie już się nie chciało wychodzić z domu. Wieczorem posłanniczka odnośnie fortuny biegała szukając miejsca, gdzie można było je wysłać, aby wypełnić zadanie i nic! Już z tą chudą sakiewką muszę iść przez życie, nie ma rady.
Pamiętam, że ja też kiedyś wzięłam z uprzejmości kupon do wysłania i później zapomniałam. Modliłam się aby nic nie trafił jego właściciel, gdyż nie wiem co bym zrobiła, gdyby miał wygrać.
4 lipca 2014
„Tak samo łatwo jest zagubić się w sobie samym, jak na leśnych ścieżkach albo ulicach miast.”
Najtrudniej jest odnaleźć drogę do siebie samego. Błądzimy, kluczymy, zbaczamy i mamy pretensje do całego świata, tylko jakoś nie możemy dostrzec, że to nasz stosunek do otaczającej nas rzeczywistości przysparza nam problemów, doprowadza do depresji i niepotrzebnego stresu.
Nie można zmienić drugiego człowieka, można zmienić tylko siebie, ale do nas to nie dociera, my chcemy aby inni dostosowali się do nas. Ja też mam z tym problemy, któż nie ma. Ostatnio rozmawiałam z koleżanką, która na pewnym etapie zmieniła swoje życie na lepsze, zaczynając zmiany od siebie.
Sonia, z którą dobrze znam się już od kilkudziesięciu lat, miała nieustające utarczki z mężem. Dostosowywała go do swoich potrzeb! Na początku małżeństwa to nawet jej się udawało, wiadomo, wtedy mężczyźni bywają uzależnieni od swoich żon. W miarę jak więź słabła, mąż zaczął się buntować i chadzać swoimi dróżkami. Sonieczka wpadła w złość, a ponieważ to nie dawało pożądanych efektów, zamieniła zachowanie na obficie demonstrowany ból. To też nie była dobra droga do odzyskania równowagi w małżeństwie, mężczyźni uważają, że gdy już kogoś wybrali na partnerkę, ta powinna promieniować szczęściem już z tego powodu! Ponieważ jej na Ignasiu zależało, poszła po pomoc do psychologa, a że trafiła na mądrego człowieka, uświadomił jej własne potknięcia.
Sonia dała sobie i Ignasiowi pole do własnych działań i zainteresowań, drogą żmudnych rozmów uzgodnili wspólne rewiry (mężczyźni nie lubią rozmawiać na takie tematy, oj nie lubią!) i nareszcie zaczęli żyć jak partnerzy, a nie wrogowie skaczący sobie do oczu. Gdyby nie krytyczne spojrzenie Soni na samą siebie i swoje zachowania, chyba by się rozstali, a tak stanowią zgodne stadło i pięknie się zestarzeli, prowadzają się za rączki, co stanowi źródło zazdrości sąsiadek, ale to już nie problem Soni. Niech sąsiadki coś z sobą zrobią.
Miałam tutaj pisać o własnej starości, ale myślę, że to jest temat związany ze mną, przecież moi przyjaciele są ważni w moim życiu i cieszę się, gdy wszystko dobrze się układa.
5 lipca 2014 "Uczucia są jak rośliny, jeśli ich się nie podlewa więdną i umierają, podlewaj je chociażby łzami wspomnień ..." -anonim
Wczoraj nareszcie przyniosłam z piwnicy - oczywiście z osobistą ochroną, gdyż sama, żeby nie wiem co, tam nie pójdę - fotel plastikowy w kolorze białym, regulowany, i ustawiłam na balkonie. Rozpoczęło się lato unosząc temperaturę na termometrze w górę, na mnie więc czas, aby zacząć wylegiwać się popołudniami na balkonie czytając, rozwiązując krzyżówki i drzemiąc jak na staruszkę przystało.
Fotel wymyty nabrał blasku, wyłożyłam go dodatkowo wełnianą kołdrą złożoną kilka razy i na wierzchu, aby zamaskować te udogodnienia, nałożyłam zielonkawy futerał zakupiony kiedyś tam w Obi. Zrobiło się na balkonie bardzo wygodnie i przytulnie. Martwią mnie tylko oparcia, które dla mnie są zbyt twarde i moje łokcie czują pewien dyskomfort spoczywając dłużej na tak nieprzyjaznej powierzchni. Muszę nad tym pomyśleć jak pozbyć się tego defektu, zrobię jakieś podłokietniki z miękkiego materiału czy coś w tym rodzaju, gdy oczywiście zdążę tego lata... Staruszka musi mieć wszystko dostosowane do swoich wymagań, nie czas już na umartwianie się i nijakość. Foto Halina S. zrobione telefonem, w przyćmionym świetle, gdyż rolety muszą być opuszczone – rankiem piecze ze zdwojoną mocą! Reo meksykańskie w trakcie kuracji. Obok patera z kamieniami, minerałami i drobiazgami, którymi obdarował mnie wnuk.
Dbam też o rośliny w moim otoczeniu. Założyłam nawet Klinikę Zdrowego Kwiatuszka. Szczególnej opieki wymaga reo meksykańskie. Kruche to takie, że każda ingerencja w jego obszar trwania kończy się kontuzją. Nauczona doświadczeniem zamieniłam dzbanuszek do podlewania na konewkę, mimo, że jej nie lubię. Liście łamią się i mam kłopot z ich zszywaniem, podklejaniem i zachowaniem, aby nie zniszczyć boskiego dzieła stworzenia. Podpisałam osobistą deklarację sumienia i nie dam sczeznąć niczemu, co do życia jest powołane. Może trochę zboczyłam z kursu, gdyż zdecydowałam, że reo będzie rosło w pionie i nie dam mu płożyć się. Wsparłam go zielonym plastikowym drutem do dziergania, ale w przyszłości kupię mu bambusowy kijek, i nie ustąpię, gdyż w miejscu, w którym stoi, potrzebna jest roślina wysoka i już! Buntuje się nieborak, już wypuszcza boczne pędy, mogę je ostatecznie zostawić, ale ten jeden główny ma iść w górę, nie ustąpię. Przepołowiony prawie na pół jeden z liści, zszywam, podklejam, podpieram, ale nie wiem co zwycięży, ludzka ingerencja, czy natura.
Niech lato trwa, cieszy nas i dodaje nam sił, których tak starym ludziom potrzeba. Oj, coraz z tym gorzej, ale się nie damy.
6 lipca 2014 „Zawsze takie Rzeczypospolite będą, jakie ich młodzieży chowanie’’- kanclerz Jan Zamoyski.
Dzisiaj poszłam na mszę o nietypowej porze, rankiem jakoś mi nie poszło wszystko jak należy. Było południe, więcej niż zwykle małżeństw z małymi dziećmi. Ja bardzo lubię dzieci, wiem też, że trzyletni maluch nie usiedzi w miejscu godzinę, to wbrew jego naturze, chyba, że zaśnie… Dwójka chłoptasiów w spodenkach w kratkę, każde w innym odcieniu, odbywała jednak regularne biegi wokół ławek. Pierwsza runda poważnie mnie przestraszyła, gdyż nie spodziewałam się czegoś takiego. Dudniło jakby stado koników spłoszył niespodziewany napastnik. Raz czy dwa przecież może się coś takiego zdarzyć, rodzice nie zapanują nad sytuacją, ale całą mszę, to już chyba przesada, tym bardziej, że inne dzieci też się rwały do zabawy. Wprawiało to ich opiekunów w nie lada kłopot, gdyż odwodzenie od tego typu zachowań, spotykało się z pytaniem, tak jak u mojego sąsiada z ławki:
- A dlacego on moze, a ja nie? – pytał ojca rezolutny chłopaczek.
Inni rodzice mieli chyba ten sam problem, gdyż szeptane na ucho wyrazy przekonywania pociech poparte były mocnym, pełnym miłości, najczęściej ojcowskim uściskiem i wymownymi spojrzeniami obojga rodziców ponad główkami dzieci. Kiedy jednak maleństwo po sąsiedzku wyrwało się jednak ojcu w chwili jego osłabionej nieco uwagi, przyhamowując dopiero obok stopni ołtarza, ten odbierając go z tego miejsca, zastosował metodę... korupcji?! Wcisnął synowi do rączki złotówkę, widocznie przyrzekając solennie, że to dla niego, a nie dla księdza. Podziałało z miejsca! Co chwilkę przekupiony osobnik oglądał swój nabytek, pokazywał mi go ukradkiem, a kiedy już doszło do uścisków dłoni zbratanych wiernych, obejmowaliśmy jego lewą rączkę, gdyż prawa była szeroko otwarta, abyśmy wszyscy wiedzieli, że to nie koperta wciśnięta pod stołem, tylko przypieczętowana umowa między ojcem i synem.
Najtrudniej utrzymywanie dzieci przy sobie przychodziło tym rodzicom, którzy siedzieli w pierwszych ławach nie zabezpieczonych pulpitem. Ojcowie się starali być zdecydowani w działaniu, mamy tuliły pociechy do piersi, jakoś msza minęła. Ojciec tych dwóch smyków ujął ich dopiero pod koniec mszy, może się bał, że „zaniewieruszą” mu się, gdy wszyscy wstaną z ławek i ruszą do wyjścia?! Dziecko to dziecko, ale rodzic, to rodzic!
Podpisuję się pod słowami cytowanego na wstępie dzisiejszego wpisu kanclerza Zamoyskiego.
7 lipca 2014 „Śledź śledzi śledzia” - sentencja mojego autorstwa...:)
Tego typu zabawy słowne prowadziłam dawno temu ze swoim wnukiem – „Łapa łapę łapie” i inne, których już nie pamiętam. Śledzia dzisiaj wymyśliłam w związku z aferą podsłuchową. Nie o grubych rybach, ale o drobnicy. Tak będzie łatwiej i lepiej. Z wysokiego stołka spada się zbyt boleśnie.
Każdy coś tam podsłucha, chce czy nie chce, ale żeby na taką skalę i w tak zorganizowany sposób? To mi się nie podoba i uważam, że tacy ludzie powinni ponieść odpowiedzialność karną. Dzisiaj we "Wprost" rozmowa Romana Giertycha i dziennikarzy: Piotra Nisztora i Jana Pińskiego. Giertycha nie darzę sympatią, zraził mnie do siebie reformami w szkole, gdy był ministrem oświaty, ale teraz przyznaję mu rację - chce podać Nisztora do sądu i słusznie. Piński już zaczyna umywać ręce, gdyż Nisztor też zaczyna go wystawiać do wiatru, jak wczoraj mówił po dzienniku w TV1.
Czy możemy mówić co chcemy? Prywatnie chyba możemy. Kto mi zabroni mówić z przekąsem o samej siebie, o tym co widzę, myślę i czuję? Problem w tym, że ja chcę to powiedzieć temu, komu chcę, a nie czynić z tego tajemnicę poliszynela, albo upubliczniać. To, co robią ci dziennikarze jest paskudne. Ja się na coś takiego nie zgadzam. Upubliczniają po 3 latach rozmowy!!!, to komu na tym zależy, kto ma w tym swój interes? Mimo, że język tych rozmów był poniżej poziomu kulturalnego człowieka, dlatego napisałam o śledziach, to uważam, że Tusk, który już zbyt długo męczy się i powinien odpocząć – oby tylko nie w celi więziennej po zmianie ekipy i dopiero historia, matka sprawiedliwa, go stamtąd wyciągnie - nie powinien się ugiąć. Ja na jego miejscu też bym się nie poddała.
A tak naprawdę - zwracam się do mężczyzn, ale i kobiety nie przebierają w słowach, przykład Beaty Tyszkiewicz którea rzuciła brzydkim słowem na jakimś tam konkursie – może z czystym sumieniem powiedzieć, że takich słów, chociaż raz w życiu nie użył? No! A literatura upstrzona brzydkimi wyrazami na k.. czy ch…? Pewnemu p. Kaczyńskiemu też się kiedyś wymknęło „s…dziadu”. Wsadzać wszystkich do pierdla i koniec!!! Tak?!
Mowa ojczysta ma być czysta!!! Hm! A pikanteria, a minoderia....
J.Szczepkowska napisała książkę, którą czytam „Kto ty jesteś”, gdzie pisze o swojej rodzinie. Rodzice Jędrka Szczepkowskiego prowadzili dom otwarty, spotykali się z w swoim gronie, ale po części wstępnej mężowie żony odprowadzali do domu, dzieci szły spać, a mężczyźni wracali i teraz „bogactwo polskiego języka szło z fantazją ułańską” przy oglądaniu książeczki, którą Jędruś, późniejszy znany aktor, wypatrzył i obejrzał a rozmowy kiedyś podsłuchał. Cytuję za Szczepkowską: „ Winietka prezentowała łańcuszek przeróżnej wielkości fallusów, otaczających tytuł, który brzmiał: „Chujoturniej rycerski”. Ledwo mi to przeszło przez gardło, i co wy na to? A gdyby ich tak podsłuchano i upubliczniono rozmowy, to miałby się z pyszna i pan aptekarz, i sędzia i inni szanowani obywatele, którzy szukali jakiegoś wentyla, aby później przy żonie i dzieciach świecić przykładem. Och ci mężczyźni!
9 lipca 2014 "Jedz mniej! Bramy raju są wąskie". - Archibald Joseph Cronin
Biegam od kilku dni od lekarza do lekarza, aby w czasie wakacji mieć święty spokój. Trochę to męczące, nie ma jednak innej rady. Wybrałam dzisiaj strój letni, przydatny na takie temperatury. Nie przyniósł jednak przewiewności, na którą tak liczyłam, z tej prostej przyczyny, że spódnica zrobiła się dziwnie obcisła. Nigdy tak nie było przecież.
A może czeka mnie taki scenariusz??? Wczoraj skarżyłam się mojej córce, że chyba mam chory żołądek, gdyż jego okolice zrobiły się zbyt widoczne. To naprawdę przykre. Popatrzyła na mnie dziwnie i nic nie powiedziała. Chyba z uprzejmości. Wróciłam dzisiaj do domu i przebrałam się w luźną bluzkę i koniecznie chciałam wbić się w krótkie spodenki, to jednak było niemożliwe. Brakowało z 10 cm aby zamek się mógł domknąć. Zdenerwowałam się okropnie. To jednak jest fałda tłuszczu, a nie chory żołądek! I kto jest winien, no kto? Kto niedawno przytaszczył mi bombonierkę wielkości połowy stołu?! Kto przynosi imbir kandyzowany i inne groszki? A ja później cierpię, nie mam się w co ubrać, i dziwnie wyglądam! Ja już nie mam siły się gimnastykować, a zgromadzone zasoby słodyczy przecież muszę jakoś zużytkować. Nie wiem co mam robić, mam przestać jeść. A co z moim zbawieniem? Chciałabym do czyśca chociaż się dostać …
10 lipca 2014 "Czemuż miałby się bać ryzyka, kto nie ma nic do stracenia?"- Seneka Młodszy
Doświadczenia z lekarzami mam duże, w końcu jestem staruszką i swoje już przeszłam. Mam nadciśnienie, rodzina mi przekazała, prawie wszyscy mają. Dawno już nie byłam u kardiologa, a trzeba już było zmienić leki, dostałam skierowanie i w styczniu bodajże odwiedziłam osobę oną. Tak dobrze nam nie poszło, zima była, u mnie ciśnienie skakało jak na trampolinie, dostałam więc skierowania na badania takie i siakie, leki sowicie w aptece opłacone, ale co miałam robić, dostosowałam się do sytuacji. Uczciwie muszę powiedzieć, ciśnienie się ustabilizowało, serduszko przestało pikać, ale pojawił się problem, o którym wspomnę półgębkiem. Dama nie powinna o takich sprawach mówić.
Znowu więc był korowód białofartuchowców, badania, prześwietlenia, USG i leki oczywiście. Sugerowałam, że może to być wynikiem zażywania nowo przepisanych leków. Nikt jednak nie chciał podjąć ryzyka, a z lekarzem zapisującym mi leki spotkam się dopiero we wrześniu, i odsyłali mnie, i odsyłali, a Kasa nich się martwi. Ja tych lekarzy rozumiem, w razie ryzyka, kto miałby wtedy odpowiedzieć?!
W ostatnich dniach, ostrożnie, ale jednak zmniejszyłam dawkę leku i czas zażywania, trochę było lepiej. Poszłam wczoraj do lekarki, nie znanej mi, widocznie nowej, i ta, ubezpieczając się oczywiście skierowaniami na nowe badanie, ustawiła mi kolejność leków według moje sugestii… i pomogło. Wszystkie dolegliwości ustąpiły jak ręką odjął. Skutki uboczne zażywania leku, który biorę, występują bardzo, bardzo rzadko, ale zdarzają się, a ponieważ ja jestem osobą wyjątkową, zdarzyło się to u mnie. Ryzyko się opłaciło, nie mdlałam, nie wylądowałam w szpitalu, nie odeszłam do wtajemniczonych inaczej, jakoś wszystko się unormowało, a ja wypoczęta i radosna jak ptaszyna, już od rana piszę o swojej radości. Mam nadzieję, że może jak tak dobrze mi idzie, nawet do księdza w Szczytnikach się jakoś dozwonię. Mam potwierdzić lub wykluczyć datę śmierci osoby, która mnie interesuje. Niech Bóg mnie prowadzi, nie spocznę, aż sprawa fundatorów kościoła nie zostanie zamknięta. Należy im się to, za trud i ryzyko, które podjęli.
11 lipca 2014
"Im większą masz władzę, tym większą musisz mieć cierpliwość". - Seneka
Ręce człowiekowi już opadają. Mało to tych pozorowanych działań, wulgaryzmów, prób zaistnienia nie przynoszących nic nikomu, gadania dla gadania, to teraz jeszcze rękoczyny! Korwin Mikke chyba nie jest człowiekiem zrównoważonym. Nie będę już się rozpisywać o tej sprawie, gdyż dudni o niej w mediach, ale mnie osobiście jest wstyd za tego człowieka.
Kogo powołano do piastowania stanowisk, jacy ludzie dzierżą ster polityki… I co to teraz z tym zrobić?! Tego, co się stało, już się nie zmieni. Nawet gdyby przeprosił - a nie sądzę, aby to zrobił, gdyż pyszni się swoim czynem - to co to zmieni? Fakt będzie faktem. A gdy zacznie się w przyszłości walka na pięści?! Jaki to będzie przykład dla tych wszystkich zabijaków czekających tylko aby wszczynać rozróby!
Wstyd Korwnie-Mikke, wstyd!!! W mysią dziurę powinien się pan schować i nie pokazywać się ludziom na oczy. Ja nie chcę takiej polityki, takich polityków i takiego reprezentowania mojego narodu.
12 lipca 2014 „Już cię kocham tyle lat na przemian w mroku i śpiewie…” K.I.G.
Nie ukrywam, nie jest Pan mi obojętny, durzę się w Pana wierszach od lat, Karakuliambro, księżycowymi rymami obsypany i miłosnymi uściskami objęty! Miałam jechać odkrywać Twoje tajemnice schowane w izbach leśniczówki Pranie, całować pozostały po Tobie pył przypięty do źdźbeł zielonych traw i oprzeć się o ukochany przez Ciebie kamień… Wybaczę Ci już Natalię, i kobiety, z którymi w związkach trwałeś, i dzieci zrodzone z ich łon, najważniejsze, że talent Poeto miałeś!!! Czuła jestem na tym punkcie, Twoich wierszy szukam w Necie, gdyż wierzę, że w nich „w lecie stary kot usnął pod lufcikiem krzywym na parapecie”, a chciałam koniecznie odnaleźć kocia – mama tak Cię przecież nazywała – poszukać weny ukrytej w leśnych paprociach, kłaniać się wodom jeziora, by we mnie o Twoich wierszach pamięć przetrwała…
A Ty co? Odradzasz mi podróż marzeń! Wymyślasz przeszkody - kleszcze, upał, zamknięcie przez godzin parę w blachach samochodu, szwankujące zdrowie – zwyczajnie nie chcesz, abym przyjechała, inny garnitur fanek już przymierzasz, zadurzony teraz w ich urodzie. I nie staraj się mnie pocieszyć, nie mów, że jeszcze się spotkamy, nie z Tobą spędzę te kilka dni, czasu to już nie mamy. Moje plany są jak motyl, który w wierszu uwieczniłeś, jestem takie NiToNiOwo, łowiące szczęścia chwile z rozdartym sercem i poranioną głową.
Na śmierć motyla przejechanego przez ciężarowy samochód- K.I.G. Niepoważny stosunek do życia
figla ci w końcu wypłatał
nadmiar kolorów, brak idei
zawsze się kończą wstydem
i są wekslem bez pokrycia
mój ty Niprzypiąłniprzyłatał!
I Pranie odpłynęło!!! A myślałam, że teraz, że już, ale błysnęło, zgasło i unosi się tylko marzeń kurz i przymknięty radości futerał . Takie to jest moje motyle szczęście.
13 lipca 2014 "Miłość ma przypływy i odpływy. Ma też swoje rozbite okręty, zatopione miasta, ośmiornice i skrzynie złota i pereł. Ale perły leżą głęboko." Erich Maria Remarque
Dostałam wczoraj zdjęcia. Patrzę na śliczną, zadbaną kobietę, dziecko i psa. Ojca i syna nie ma, małżonkowie już są w separacji. Byli to ludzie, o których się mówi, że do szczęścia było im brak tylko ptasiego mleka… Miłość była wielka, mieli wszystko, o czym tylko pomyśleli, a podzielił ich… rak. Co prawda udało się przezwyciężyć chorobę, ale kobieta stwierdziła, że ona nie może być w związku, gdyż to ją zbytnio obciąża. Mąż ją tak bardzo kocha, że zgodził się na wszystko. Kupił dla niej dwupoziomowe mieszkanie, zapewnił środki na luksusowe utrzymanie i teraz ona realizuje swoje marzenia. I co jeszcze można dodać? Meandry ludzkich losów są nie-do-odgadnięcia.
Mnie nikt środków na luksusy nie zapewnia, widocznie w tym życiu wyczerpałam limit na wielką miłość i nie mam co liczyć na jakieś "ustawienie się" w życiu, a los robi wszystko, abym tylko jakichś nadwyżek uczuciowych i finansowych nie miała, ale wczoraj dostałam śliczną sukienkę, jako zaległy prezent imieninowy, i cieszę się. Wszystkie kiecuszki powyrzucałam, gdyż uważałam, że moje nogi nie są już do odsłaniania, ale teraz doszłam do wniosku, że jakie nogi się ma, to się ma, w końcu służą do chodzenia, a sukienka też się przyda. Teraz już nie muszę nikogo kusić, ściągać pożądliwych spojrzeń. Życie staruszki jest takie ułożone i spokojne. Przerwę wakacyjną ogłoszę z pewnym opóźnieniem, gdyż wyniknęły przeszkody natury rodzinno-splątaniowej. Nie mam na to wpływu. Jakoś tak się składa, że wyhamowałam od razu z pracami przygotowawczymi, rozłożyłam je w czasie. Wychodzi ze mnie coś, co można nazwać małym lenistwem, ale zrobię co należy, zrobię. Teraz przymierzam sukienkę, raz po raz, tak mi się podoba. A nogi nie są jeszcze takie najgorsze. Staruszka też miewa chwile swoich małych radości.
14 lipca 2014 "Wypoczynek, jak wszystko, kończy się zmęczeniem."- Aleksander Dumas (ojciec)
Informuję wszystkich, którym na sercu leży moje dobro, oraz tych, którzy uważają, że jak mnie tutaj nie ma, to może oznaczać tylko chorobę lub śmierć, że od dzisiaj, no może od jutra, zaczynam wypoczywać. To wielkie słowo, ale tak to ma się nazywać. Nie wiem jeszcze dokładnie, jaki to przybierze obrót, gdyż z tymi sprawami nigdy nie wiadomo do końca jak się potoczą. Pogodę zamówiłam, gości ściągam do siebie, a później niech będzie, co ma być. O drobiazgach, typu finanse nie będę wspominać, po co psuć sobie humor…
Zawieszam pisane Dniewnika z tej prostej przyczyny, że nie będę miała możliwości siedzieć przy laptopie. Mam nadzieję, że Szanowni Czytelnicy będą wyrozumiali, wykorzystają ten czas aby zaglądać jednak tutaj, przewertować inne działy mojej stronki, może warto. Sama któregoś wieczora zaczytałam się w przygodach kota Pota i bardzo się wzruszyłam. Nie wspomnę już o moich wierszykach, ich bogatym potencjale uczuciowym i różnorodności tematów. Wychwaliłam swoje poczynania, mam nadzieję, że zachęciłam, a teraz życzę Wam i sobie przyjemnego wypoczynku. Zamelduję się tutaj, gdy zostanę znowu sama w czterech ścianach, z widokiem na murawę i ogródki sąsiadów. Wakacje, tak jak wszystko w życiu, kończą się w swoim czasie i zaczyna się szaro-dniówka. Ukłony przesyłam, trzymajcie się.
Facebook "Lubię to"
Motto strony
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega
srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał
czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.
Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”
Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.