Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie teksty, zdjęcia zamieszczone na stronie
http://hallas.pl.tl/
stanowią własność autora i podlegają ochronie przez prawo autorskie.
Ich kopiowanie i powielanie w całości lub części, w jakiejkolwiek formie
(drukowanej, audio czy elektronicznej),
bez zgody autora jest zabronione i jako działanie niezgodne z prawem może być karane.
.............................................
31 sierpnia 2024 Jezus powiedział: Chorzy, a nie zdrowi potrzebują lekarza. Nie przyszedłem wzywać sprawiedliwych, lecz grzeszników.
Szalenie mnie bawi reakcja partii PiS na niekorzystną dla niej decyzję PKW. Przecież sami nawoływali na piknikach organizowanych za publiczne pieniądze cały czas do głosowania na PiS, to czego oni się spodziewali? Teraz „tłuste koty”, których przecież miało nie być, hojnie obdarowują partię dotacjami. Prezes nawołuje – wspomagajcie, to wspomagają. „Parlamentarzyści PiS już od września będą wspierać finansowo poprzez darowizny partię PiS. Posłowie i senatorowie będą wpłacać minimum 1000 zł, a posłowie do PE minimum 5000 zł. „ Dotacji już jest wiele, jeszcze nie wiadomo jak będzie, a już płacą, mają z czego, gdyż zostali obdarowani.
Już przecież kiedyś takie dotacje przez popełniony błąd w przelewie straciła partia Petru, stracili ludowcy, a nikt nie grzmiał, nie oskarżał, tylko godzili się na orzeczenie PKW, a teraz tracić może PiS i się zaczęło, oskarżenia, potwarze pod adresem partii rządzącej, chociaż to nie jej decyzja!!! Politycy PiS oskarżają PKW o uleganie politycznym naciskom, a rządzącym – chęć wyeliminowania opozycji, przywołują Białoruś i putinowców… Panie Kaczyński, a kto się darł na piknikach – Głosujcie na PiS i inne takie darowizny, emblematy… Teraz się krzyczy – skandaliczna decyzja, ha!
Albo sprawiedliwość, albo dominacja! Obłowicie się znowu, aby zostało na trudne czasy, które sami sobie fundujecie. Każda władza popełnia błędy, ale wy już w działaniach na korzyść swoich nie mieliście umiaru. Nie cierpię pazernych ludzi, kłamstw w żywe oczy, mydlenia prawdy. Potrzebujecie lekarza, im szybciej tym lepiej!
30 sierpnia 2024 Upał. Na ulicy w mieście trudno wytrzymać. Porozkładałam na parapetach ręczniki aby blacha nie nagrzewała się do niemożliwości. Jak my w tym „piekiełku” będziemy żyć? Podobno pierwszy tydzień września będzie też taki „rozpalony”. Chciałam szukać cieplejszego miejsca do spędzenia reszty życia, okazuje się że to jest zbędne, ciepło przyszło do mnie. Bardzo trudno się człowiekowi myśli, gdy zewsząd emanuje przegrzana miejska infrastruktura.
Rano skoro świt zerwałam się aby pozałatwiać wszystkie sprawy, gdy jeszcze dawało się oddychać. Oj, zaplątały się wszystkie nitki... Moje manewry na smartfonie nawet zablokowały mi konto. Uporałam się jakoś ze wszystkimi przeciwnościami losu.
Na osłodę dostarczono mi mini-rowerek abym rozruszała stawy. To pożyczony sprzęt. Nie lubię pożyczać, gdyż najczęściej taki pożyczony przedmiot ulega uszkodzeniu, a przecież zepsutego nikt nie odda właścicielowi, trzeba kupić nowy. Zostajesz z pustymi rękoma, ale dałam się przekonać. Mam wypróbowałam sprzęt, aby nie było jak z rowerkiem, i wszystko okazuje się jest świetne. Rowerek ,który kupiłem musiałem oddać, lekarka powiedziała że nie mogę już na takim jeździć, a ten mini rowerek jest ok. Nie będę już biedną sierotką, która siedzi w fotelu i drzemie, teraz będę miała towarzysza, który nie pozwoli mi na lenistwo. Pomyślę nad imieniem - może Pedek od pedału, Życzek od pożyczony, Kręcik od kręcenia pedałami. Zastanowię się.
29 sierpnia 2024 Oj p. Tusk, niedobrze, bardzo niedobrze. „Donald Tusk podpisał nominację i wyraził zgodę na to, żeby neosędzia Krzysztof Wesołowski został przewodniczącym zgromadzenia sędziów Izby Cywilnej Sądu Najwyższego.” Takie błędy nie mogą się zdarzać. A może to porozumienie stron – prezydent godzi się na coś, a premier się rewanżuje?! Premier traci zaufanie, a taki urzędnik, który nie wie co robi, powinien pożegnać się ze stanowiskiem. Jestem zniesmaczona.
28 sierpnia 2024 Dzisiaj wypróbowałam ucisk miejsca na nadgarstku aby w nocy lepiej spać. Wczoraj o tym pisałam i przytoczyłam zdjęcie. Udało się wspaniale! Noc przespałam bez budzenia się, wstawania, po prostu czuję się wypoczęta, chętna do pracy, mam doskonałe samopoczucie. Nikogo nie namawiam, bo może nie każdego to zadziała, ale spróbować zawsze można.
Nieługo rozpocznie się rok szkolny. Tu i ówdzie pisze się o dzieciach, młodzieży. To zapis jaki znalazłam w Internecie, który mnie bardzo ubawił. Wiek osiemnasty, w ten sposób pisze się o młodzieży.
- „Biegają w podejrzane miejsca”,
- „Nie lękają się w ogóle nauczycieli, biją się w ich obecności i odpowiadają im w najobraźliwszy sposób”,
- „Grają w piłkę podczas nabożeństw kościelnych i lekcji”,
- „Noszą rapiery nie tylko na ulicy, ale i w szkole”.
Ostatni cytat wskazuje, że nie chodzi o współczesną młodzież, a „dzisiejszą” sprzed lat. Ten barwny opis niecnych zachowań młodych ludzi pochodzi z pisma lipskiej rady miasta z kwietnia 1706 roku, które z kolei przytacza John Eliot Gardiner w znakomitym portrecie Jana Sebastiana Bacha „Muzyka w zamku niebios”.
Jak widac z opisu młodzi biegali w podejrzane miejsca, biegają i biegać będą.
Rapier to biała broń! Dobrze, że już człowiek okresy buntu ma za sobą. Teraz cisza, spokój i roliczenia z życiem... Jeszcze kilka dni, może tygodni, lat! Byle nie za długo. Gdy patrzę na tych "poskręcanych" staruszków jestem przerażona. Nagroda to - chodzi o długie życie - czy kara?!
27 sierpnia 2024
Zdarzają mi się noce prawie bezsenne. Nie wiem co to powoduje, gdyż staram się przygotować pokój do spania, chodzę ostatnio z kijkami trekkingowymi pół godzinki, mało, ale zawsze to coś, nie objadam się wieczorem, nie pije kawy ani alkoholu, a jednak problemy się pojawiają od czasu do czasu. Myślę, że winne są drzemki w ciągu dnia. Przecież cały dzień nie będę chodziła! Kiedy usiądę przed telewizorem, zasypiam nie wiem kiedy i to jest najgorsze. Drzemek zupełnie nie kontroluję. Lepiej by chyba było zaplanować drzemkę po południu i tego się trzymać, a szczególnie po źle przespanej nocy. Myślę, że wczoraj wyprowadziła mnie z równowagi lektura, ale muszę przez nią przebrnąć mimo drastycznych wątków dotyczących dzieci. Jakoś się z tym uporam. Zastosowanie takiego układu palców na nadgarstku może też pomóc, oczywiście gdy ma się trochę cierpliwości i kilka minut się taki chwyt stosuje.
Porady internetowe.
Przyczyny bezsenności: Zaburzenia psychiczne, takie jak depresja, mają ogromny wpływ na jakość snu. Choroby układu sercowo-naczyniowego mogą utrudniać oddychanie i wywoływać duszności, co utrudnia zasypianie. Spadek melatoniny, hormonu regulującego cykl nocy i dnia, jest szczególnie istotny w kontekście snu u osób starszych. Starsze osoby potrzebują mniej snu, ponieważ nie są już tak aktywne w ciągu dnia. Zmiany snu są naturalnym zjawiskiem związanym z procesem starzenia, ale czasami występują wymagające leczenia zaburzenia snu.
Często się zdarza, że bezsenność spowodowana jest chorobami współistniejącymi - bóle stawów, kończyn, kręgosłupa, drętwienie nóg, nadciśnienie, zespół niespokojnych nóg, choroby układu nerwowego i wiele innych chorób ma wpływ na to jak śpimy. Spędzanie czasu na świeżym powietrzu, czy to w parku, czy w ogrodzie, również powinno sprzyjać zachowaniu odpowiedniej higieny snu.
26 sierpnia 2024 Człowiek to brzmi dumnie! O tak, tak, szczególnie gdy dokonuje czynów od których z przerażenia serce przestaje bić… Wczoraj oglądałam już chyba po raz drugi film „Przyrzeczenie”. Jest rok 1915. Młody Ormianin mieszka w wiosce leżącej w granicach imperium osmańskiego. Mężczyzna marzy o studiach medycznych. Przybywa do Konstantynopola. Skomplikowany wątek miłosny, ale najważniejszy jest problem nienawiści tureckich nacjonalistów do Ormian. Wymordowano ponad milion ludzi! Amerykański Kongres uznał wymordowanie Ormian w czasie pierwszej wojny światowej za ludobójstwo. Ankara grozi, że w odwecie nazwie ludobójstwem zabijanie Indian. A może tak nie jest?
Wymordowanie prawie dwóch milionów Żydów w Europie! Rzeź wołyńska! Nie wiadomo dokładnie ilu Polaków zginęło, ale około 100 tysięcy. A ludobójstwo w Rwandzie? Masakra osób pochodzenia Tutsi dokonana przez ekstremistów Hutu, w ciągu około 100 dni od 6 kwietnia do lipca 1994. Jej ofiarą padło ponad milion ludzi!
Teraz wojnę na Ukrainie, która też nie wiadomo jaki będzie miała koniec. Odwet na Rosji zaowocował atakiem na całą Ukrainę. A jednostkowe zabójstwa, ciągle ktoś kogoś zarzyna, i to w najbliższej rodzinie. W historii ludzkości ciągle były wojny, ale teraz to dotyczy nas, a to już zupełnie inna perspektywa. Co innego czytać o wojnie, a co innego widzieć ją za progiem. Trudno sobie to nawet wyobrazić, zostawić wszystko i iść w nieznane. W Poznaniu afera z neonazistami. W głowie się to nie mieści! Byli w Ratuszu, paradowali po mieście!!! „Urzędników odwiedziła para przyodzianych w ubrania z rasistowskimi symbolami skinów, mieli też flagę z grubym drzewcem. Urzędnikom i strażnikom miejskim zabrakło odwagi, by po prostu kazać im wyjść. Dopiero teraz zajmuje się nimi policja i prokuratura. Czciciele Hitlera! Mieli choćby opięte koszulki z krzyżami celtyckimi i numerkiem 1488." Prowadzono z nimi rozmowy zamiast wziąć za łby i zamknąć w areszcie. Jak będzie się im tak pobłażać, to nie będzie dobrze. Ja mogę sobie tu mówić, ale przecież po to są władze żeby na takie ekscesy reagowały. Słów już nie mam.
25 sierpnia 2024
Dlaczego problemy mnożą się jak króliki, a pieniądze – impotenty?! Ponieważ zbliża się koniec miesiąca, i sakiewka robi się coraz bardziej pusta, zaczynam rozmyślać o pieniądzach. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że pieniądze mnie się nie trzymają. Całe życie borykam się z ich niedoborem, ze swojej winy i na skutek zaistniałych okoliczności. Nawet spadki mnie omijają. Trudno, muszę jakoś z tym żyć.
Usiadłam dzisiaj aby przejrzeć dokumenty, które mogą być potrzebne do renty wdowiej. Oprócz aktu zgonu nic więcej nie mam. Nie mogę też nigdzie doczytać co należy zrobić aby taką rentę dostać. Chyba będę musiała zadzwonić i się dowiedzieć.
Z moją emeryturą też państwo wystawiło mnie do wiatru. W 1992 roku aby ratować ojczyznę, która nie mogła spiąć budżetu, zabrali mi prawie że ¼ emerytury. Podobno prawo nie działa wstecz, a w tym wypadku jakoś zadziałało. Na emeryturę odeszłam rok wcześniej. Wokół wszyscy mówili - to niemożliwe oni na pewno wrócą do takiej kwoty jaką powinniśmy dostawać. Jednak nie wrócili. 10 lat później dali rekompensatę, która równała się piętnastokrotności obniżonej emerytury. Pamiętam, że za te pieniądze wstawiłam nowe okna i coś tam jeszcze kupiłam do domu. Z mieszkania się wyprowadziłam, wszystko zostało, a mnie teraz wiatr gra w szczelinach okien! Lepiej by było aby do emerytury dołożyli sto czy dwieście złotych, ale nie, emerytura została taka jak była naliczona od pensji zasadniczej.
Nie wiem czy doczekam renty wdowiej, nie wiem jak mi ją naliczą. Czy będą liczyć to 15% od mężowskiej emerytury takiej jak była w roku jego śmierci, czy ona będzie przeliczona do dzisiejszej wartości pieniądza? Nikt o tym nie mówi. Więcej niż pewne, że nikt nie będzie naliczał renty wstecz, państwo by splajtowało. Ja już 22 lata żyję jako wdowa. Mam złe przeczucia.
24 sierpnia 2024. Starożytna mądrość: Kojący język jest drzewem życia, jego przewrotność burzy wewnętrzny pokój.
Kierowana tym mądrym przesłaniem postaram się dzisiaj napisać wszystko szczerze i uczciwie. Słowa, na które rankiem się natknęłam, wywołały we mnie wewnętrzny bunt. „ Jego zdaniem w tym właśnie zawierał się cały sens emerytury, cały sens istnienia - trwać w miejscu szczęśliwie ibezużytecznie.” Sebastian Barry. Hm!
Najpierw odsłuchałam jedną z opowieści z Dekamerona. Zakończyła się ona wymierzeniem sprawiedliwości kłamcy, który oczernił uczciwość małżonki głównego bohatera. Uwznioślona tym pięknym przesłaniem postanowiłam zaniechać wszelkich prac domowych. Nie zawahałam się spędzić czas mi darowany szczęśliwie, no może i nieco użytecznie.
Najpierw wysłuchałam relacji mojej córki, która wróciła już z szanownym małżonkiem do domu, po przemierzaniu przez miesiąc Niemiec, Szwajcarii i Włoch. Pełna pięknych wrażeń musiała dzisiaj zabrać się za pranie i przywracanie się do użyteczności domowej.
Skontaktowałam się też z drugą moją córunią, która też nie miała dzisiaj ochoty na prace domowe, wolała spłoszyć czas na miłej rozmowie w kawiarni. Ja nie oczekuję już ani wycieczek, ani spotkań, dlatego też wystrojona w letnią, nie krępującą ruchów suknię, którą udało mi się odnaleźć pod koniec lata – zawisła na ramiączku innego odzienia i była nie do wykrycia - z książką zasiadłam na balkonie w kojącym cieniu parasola i roślin obficie wybujałych na pożegnanie lata. Poczułam się jak Julia na balkonie z tą różnicą, że nikt jej nie widzi, nikt o niej nie wie, i nikt nie chce o niej pamiętać. Jeszcze chwila, jeszcze moment, a straci wszystko za jednym bezlitosnym cięciem losu. Teraz jednak słońce łaskawie prażyło, wiatr zamilkł w złudnym przeświadczeniu, że gdy go nie widać, to przestał istnieć. Od czasu do czasu jednak lekki powiew świadczył o tym, że on gdzieś tam w gąszczu listowia przysiadł i czekał na stosowny moment. Chwila była czarowna. Skończyła się jak zawsze lekką drzemką. W sercu panowała jednak spokojna radość, lekkie ukojenie i bezmiar szczęśliwości. Tak zaklinowana na balkonie, szczęśliwa mimo wszystko Julia nie Julia, żegnała ostatnie dni lata.
Na balkonie bywa jednak różnie… Można się zaklinować własnie tak, w jedną lub drugą stronę.
… 23 SIERPNIA 2024 Każdy chyba pamięta zabawę w głuchy telefon! Niedługo też tak będziemy słyszeć. Na starość następuje pogorszenie słuchu i wzroku. Tak naprawdę to cały organizm pracuje na zwolnionych obrotach. Noszenie przez ludzi okularów uważa się że za rzecz zupełnie normalną. Noszenie aparatów słuchowych już wzbudza niezdrowe zainteresowanie.
„Głuchota starcza to stopniowo pogłębiająca się utrata słuchu wywołana procesem starzenia. Zdiagnozowany ubytek słuchu występuje u 31% osób w wieku powyżej 60 lat, natomiast 77% badanych będących w tej grupie wiekowej stwierdza u siebie występowanie problemów ze słuchem. Istnieje wiele przyczyn ubytku słuchu z wiekiem.” Typowe objawy głuchoty starczej
Objawy głuchoty starczej zwykle zaczynają się od niemożności usłyszenia wysokich tonów. Osobom cierpiącym na ten rodzaj niedosłuchu najpierw trudno przychodzi zrozumienie mowy kobiet i dzieci, usłyszenie szeptów, szelestów czy tykania zegara. Następnie, głoski mające wyższą częstotliwość („s”, „t”, „d”) stają się coraz trudniejsze do odróżnienia. Wraz z postępem choroby przestają być zrozumiałe również dźwięki o średnich i niskich częstotliwościach. Ceny aparatów słuchowych
Klasa ekonomiczna: 1500 zł – 2500 zł
Klasa średnia: 2500 zł – 5000 zł
Klasa PRO: 5000 zł – 10000 zł
Każdy stary człowiek gorzej słyszy. Wczoraj rozmawiałam na ten temat z seniorem, który też to potwierdził. Najbardziej zaszokowała mnie cena aparatów słuchowych. Podobno tanie nie są zbyt pomocne, drogie podobno trzeba nosić ciągle, gdyż inaczej będzie się tylko gorzej słyszeć. Ja też już mam problemy ze słuchem. Młodzi ludzie mają sygnał ustawiony w telefonie na taki poziom, że ja słyszę tylko lekki szmer. Mój telefon „grzmi”, gdyż inaczej żadna rozmowa nie byłaby odebrana. Gdy się ze mną rozmawia trzeba mi patrzeć prosto w oczy, a bywa że i coś trzeba powtórzyć. To tak urok starości i trzeba się z tym pogodzić, jak z wieloma innymi sprawami ograniczającymi życie człowieka w tym wieku.
2 sierpnia 2024
Z duchem czasu... Poszłam dzisiaj „w miasto” aby załatwić sprawę aptece, Biedronce oraz na bazarku. Im jestem starsza, tym mniej lubię wszelkiej formy zakupy. Życie jednak zmuszam do takich wyjść.
- W aptece zaskoczyła mnie cena leku, który biorę w związku ze stawami biodrowymi. Mam nadzieję że uniknę operacji. Przez 100 dni będę brać lek hamujący chorobę. Jedno opakowanie już wybrałam, kupiłam drugie i nic w tym nie byłoby zaskakującego, gdyby nie cena. Za pierwsze opakowanie zapłaciłam 43 zł z groszami, a obecnie nabyłam za prawie 55 zł. Ile będzie kosztowało trzecie?
- W Biedronce poszło mi o wiele lepiej. Gdy się ma szczęście, można trafić na promocję masła. Trzy kostki można kupić po 3,75 zł każda. Trzeba kupić 3 kostki! Mnie to starcza na dosyć długo, zerwałam już ze wszystkimi sztucznymi „omastami”. To dobry sklep dla takich emerytów jak ja.
- Bazarek dobrze wspaniałe miejsce dla ludzi, którzy chcą sobie pogadać. Sprzedawczynie bardzo są wylewne. Oczywiście że trochę się znamy, bo już tyle lat kupuje u nich. Zacieśnienie więzi międzyludzkich jest tutaj realne.
- Gotuję obiad i słucham audiobooka „Dekameron” Giovanniego Boccaccia. Wspaniała lektura, świetnie napisana. Mimo, że minęło już 6 wieków, jest w dalszym ciągu aktualna. Była na liście ksiąg zakazanych. „Jest to zbiór 100 nowel, które w ciągu 10 dni w roku 1348 opowiada sobie dla zabicia czasu grupa 10 szlachetnie urodzonych florentyńczyków (7 pań i 3 młodzieńców), którzy schronili się przed zarazą (epidemią dżumy) w okolicach Florencji.”
Jest ociupinkę kontrowersyjna i nie wiem czy będę miała odwagę o tym pisać. Przeczytam na pewno.
21 sierpnia 2024 W takich sprawach kobiety nie mogą milczeć!!!
Każda kobieta, no prawie każda z mojego pokolenia, godziła się na pracę na dwa etaty. Mąż pomagał, ale to była okazjonalna pomoc, a dom musiał funkcjonować na co dzień. To naprawdę nie było sprawiedliwe. Teraz sporo się zmieniło w tym temacie. Młodzi mężczyźni nareszcie chyba zrozumieli że praca w domu to nieustający kierat, który ktoś musi ogarniać.
Przykład, który chcę przytoczyć to zielone światło w sprawie. Tyran domowy dostał za swoje. Kobieta zrobi wszystko, aby dzieci miały spokojny dom, ile wyrzeczeń z jej strony to kosztuje, wie tylko ona. Brawo dla sądu, szlak został przetarty.
„Czy wiecie, że po 25 latach małżeństwa mąż musi zapłacić żonie prawie milion złotych za...
No właśnie, za co? Zuzanna Kufel opisuje sprawę, w jakiej rozstrzygał sąd. Sąd w Hiszpanii, od razu zaznaczam.
Otóż była żona dostanie od byłego męża pieniądze za swoją pracę w domu. No i emeryturę!
On przez ponad dwie dekady małżeństwa pracował zawodowo, gromadził majątek i inwestował. Ona - na jego prośbę - zrezygnowała z kariery i zajmowała się domem (mają dwie córki). I za darmo - na jego żądanie - pracowała w jego firmie.
Ona nie miała więc niezależności finansowej i musiała "żebrać na podstawowe potrzeby" od męża. Nie miała karty płatniczej, musiała zadowalać się tym, co mąż dał jej w gotówce. On miał żałować pieniędzy na dzieci, ale nigdy na siebie.”
20 sierpnia 2024
Nawyki starszego pokolenia, których młodsze osoby nienawidzą Konflikty międzypokoleniowe istniały od zawsze. Tego ludzie nie są w stanie uniknąć. Zmienia się sytuacja, dochodzą nowe wynalazki, nowe patrzenie na świat. Ja na szczęście nie mam problemu z przyswajaniem sobie nowości. Uważam, że jak jest internet, jest smartfon, jest AI, to ja mam nie tylko prawo, ale obowiązek z tego korzystać. Nowości mnie ciekawią, a nie odstraszają. Zastanawiam się wobec tego w której grupie społecznej ja właściwie się znajduje?! Chyba bliżej mi do ludzi młodych, niż do staruszków, którzy wszystkiego się boją, nad wszystkim ubolewają, to nie moja bajka. Bardzo proszę abyście się zastanowili do której grupy wam jest bliżej. Problem jest w tym, że wolałabym przebywać ze staruszkami, a nie z ludźmi młodymi. Tak żyję sobie zawieszona pomiędzy jedną grupą a drugą. https://holistic.news/nawyki-starszego-pokolenia-co-irytuje-mlodych/ Boomersi kontra millenialsi
Istnieją pewne przyzwyczajenia, z których starsze osoby nie potrafią zrezygnować, a które irytują młodsze pokolenia i postrzegają je jako przestarzałe, a nawet lekceważące.
- Dzwonienie zamiast wysyłania wiadomości tekstowych
- Pojawianie się w domu bez zapowiedzi
- Spędzanie wakacji w tych samych miejscach
- Jedzenie w restauracjach sieciowych
- Gra na automatach
- Odrzucanie młodszych pokoleń
- Zbieractwo
- Problemy z technologią
- Dyktowanie innym, co mają ubierać
- Myślenie, że millenialsi to wciąż dzieci
- Gromadzenie pieniędzy
- Upolitycznianie wszystkiego
- Kot i pies zastępują dzieci. Millenialsi wolą zwierzęta
Nie ze wszystkim się zgadzam z młodymi, ale w większości tak. Nie należy wszystkich punktów przepisywać młodym ludziom, w jednych dominują młodzi, a w innych starzy. Najlepiej artykuł przeczytać, on naprawdę daje do myślenia. Zawsze jest ten czas aby zmienić nawyki, to że jesteśmy starzy, to nie znaczy że zawsze mamy rację.
18 sierpnia. 2024
Światowy Dzień Fotografii Światowy Dzień fotografii obchodzony jest 19 sierpnia. To właśnie tego dnia około 1826/1827 roku powstała pierwsza fotografia na świecie. Wykonał ją Joseph Nicéphore Niépce, francuski fizyk i wynalazca. To tę datę ma upamiętniać święto.
Tak się złożyło że wczoraj musiałam uporządkować wszystkie zdjęcia, które przetrzymuję w jednej z szuflad komody. Przed malowaniem musiałam szuflady opróżnić, to chyba oczywiste. Oglądając albumy przed włożeniem do szuflady, przeglądałam je. Gdyby nie te zdjęcia, o pewnych wydarzeniach nikt by nie pamiętał. Nie rozpamiętujesz dzień i noc kiedy i gdzie byłaś na wczasach, jakie zakątki Polski zwiedzałaś. O wyjazdach za granicę nikt wtedy jeszcze nie myślał.
Wybrałam kilka zdjęć robionych rosyjską Smieną chyba. Aparatów było kilka, ale ofiarowałam je pewnemu zbieraczowi, zasłużył sobie na to. Mnie zainteresowały detale. Zdjęcia wyjdą słabo, ale na mojej stronie wstawienie zdjęć bardzo je „rozmywa”. Trudno, ja je jednak zamieszczę.
Biskupin, wycieczka niedzielna z dziećmi. Asiunia, to młodsze dziecię, w bluzie i sztruksowych spodniach których zdobycie oparło się o „enerdówek”. Ja i Kasia w własnoręcznie zrobionych przez mamusię swetrach, mój jako „plaster miodu”, a starsza córka w jakimś „dwunitkowym”, z wykończeniem w jednym kolorze. Sweterków zrobiłam dużo, cała rolka z filmem temu poświęcona przepadła bez wieści, nad czym bardzo ubolewam, ale pamięć o moich dokonaniach pozostała. Takie to były czasy, nic nie było w sklepach, wszystko trzeba było zdobyć lub zrobić samemu.
Mamusia z córkami w Międzyzdrojach. Pogoda jak widać była niezbyt sprzyjająca, ale sam pobyt już był urozmaiceniem. Pozwolę sobie zwrócić uwagę na moją spódnicę w fałdy własnoręcznie uszytą!!! Było z tym trochę problemów, fałdy musiały być równe! Bardzo ją lubiłam. Ciekawa jestem jak teraz bym wyglądała w takim stroju. Zwracam uwagę na takie detale, aby nikt mi nie powiedział, że ja czegoś nie mogę zrobić, mogę, ale teraz nie mam już na to ochoty.
Zdjęcie zrobione już w kolorze w dawnym mieszkaniu, z którego wybyłam 14 lat temu. Córka, babcia, mama – piramida pokoleniowa. Babci już nie ma, a ja przekroczyłam wiek życia przynależy rodzinie. Zobaczymy co dalej.
Gdyby nie zdjęcia nikt by o takich detalach nie pamiętał. Dzisiaj zrobienie zdjęcia to żaden problem, kiedyś aparaty nie były tak powszechne.
18 sierpnia 2024 „Z niczym nie należy przesadzać, także ze szczerością" - Charlotte Link
Bardzo się staram mówić prawdę, czy zawsze? Nie mogę na to odpowiedzieć ze szczerością, gdyż bym mogła lekko nagiąć rzeczywistość, a tego nie chcę robić. Bywa, że unikamy prawdy, aby kogoś nie urazić, nie sprawić mu przykrości. Mijamy się wtedy z prawdą, ale czy to jest kłamstwo?
Kiedy mówię coś oczywistego, szczerze i zgodnie z prawdą, a druga osoba stawia moją wypowiedź pod znakiem zapytania, rodzi się we mnie podejrzenie że ten ktoś kłamie notorycznie i dlatego nie ufa innym ludziom. Prawda to trudny temat, dywagowali już o tym starożytni filozofowie, i do dzisiaj nikt nie umie się z problemem uporać. Czy pisarzy i poetów możemy oskarżyć o kłamstwo, kiedy w swoich utworach ponosi ich fantazja? Co oni chcą tym osiągnąć?!
Ja wolę opierać się na prawdzie, nawet gdy jest mało pociągająca jako temat życiowy. Wczoraj zakończyłam renowację moich szafek zgromadzonych w sypialni, a przyczyna ich pojawienia się miała różne źródła – kupiłam coś w porywie zachwytu ceną, darowała mi je córka mając już dosyć ich uroku, przywędrowały z pokoju obok uznane za zbędne… Aby wymazać ich przypadkowość, koloryt, różnorodność materiałów z których zostały wykonane, ujednoliciłam zbiorowisko przemalowując wszystko na biały kolor. Nie jest to szczyt gustu i meblowej elegancji, ale wprowadza spokój wnętrza. Malowałam dwa razy dobrą farbą, która ma nie zmieniać koloru pod wpływem słońca. Mam nadzieję, że kilka lat będę miała spokój. Samodzielne malowanie naraża meble na rysy i zadrapania, o które łatwo chociażby odkurzając, dlatego meble trzeba odnawiać co jakiś czas.
Pracę wykonałam. Powiem szczerze że nawet jestem zadowolona z wyniku. Chciałam przemeblować, ale to nie jest możliwe w takim małym pokoju, funkcjonalność jest podstawą i tak zostanie. Teraz oczekuję słów uznania od odwiedzających moją stronę, w końcu ma się te 83 lata i staruszka nie ma zamiaru się poddawać. Może los mi rzuci kłodę pod nogi, ale póki co, radzę sobie sama i lepiej niech mi nikt nogi nie podstawia. Kwiatów mam już tyle, że zaczyna mi to ciążyć, a wszystkie zieloniutkie, o kwitnieniu nie ma mowy, najwyżej kilka kwiatuszków i koniec radości.
17 sierpnia 2024 Patrzę na zdjęcia Aleksandry Górskiej i Jerzego Bińczyckiego, którzy kiedyś zapałali do siebie gorącym uczuciem. Los poplątał wątki. Weszli w nowe układy miłosne, ale do końca wypowiadali się o sobie z szacunkiem. Aleksandra Górska ma już 85 lat, Binczycki nie żyje. Babcia Lucyna z Ojca Mateusza ma się jeszcze dobrze, no prawie, gdyż choroby też jej nie omijają. Kiedy patrzę na zdjęcia wierzyć się nie chce, że to ta sama osoba. Starość na każdym wywiera swoje piętno i nie ma co narzekać, trzeba zaakceptować zmiany jakie na człowieku wywiera czas.
Dzisiaj upał jak za dawnych czasów bywało. Ja jednak nie narzekam, czuję się dobrze. Nie mam zamiaru spacerować po dworze, temperatura nie dla mnie. Piorę, pranie schnie w oczach, powiesisz i za chwil kilka jest suche. Moim głównym celem są jednak prace malarskie. Szafki już po pierwszych pociągnięciach wałkiem dosychają, i dobrze. Mam nadzieję że do wieczora dostaną drugą nakładkę farby i będę miała już ten etap prac za sobą. Jak już mówiłam, dla mnie najważniejszą sprawą jest radzenie sobie z codziennością, a że bałaganu nie lubię, robię co mogę aby mieszkanie wyglądało schludnie. Jak mam stękać i kwękać, że tu mnie boli a tam rwie, wolę popracować na ile starczy mi sił. Czasu nie cofnę, zresztą nie mam takiego zamiaru, to co mam, jest ok.
16 sierpnia 2024 Są sprawy ważne, mniej ważne i mało ważne. Tak by się wydawało, ale nigdy nie wiemy jak to zastosować dla swoich układów życiowych.
- Abp Depo na Jasnej Górze:
Przypomniał diagnozę pierwszego częstochowskiego biskupa Teodora Kubiny, który przestrzegał, że niezgoda jest paraliżem, który dotykając naród, pozbawia go „radości życia”. Jesteśmy w samym środku zdobywania lub utracenia wolności
Abp Depo przypomniał również tezę krakowskiej szkoły historycznej z XIX i XX wieku, że Rzeczpospolitą zgubiły trzy wolności: „liberum veto”, „liberum mentiri” oraz „liberum infamare”.
Pierwsza to wolność wetowania, doprowadzona do sprzeciwu jednostek wobec prawa ogółu szukającego dobra wspólnego, co miałoby być prawem demokracji. Druga to wolność oszukiwania całego narodu przez media i trzecia to wolność zniesławiania, oczerniania jednostek, czy bezczeszczenie świętości narodowych i hańbienie wszystkiego, co wartościowe, polskie i katolickie. Jesteśmy w samym środku zdobywania lub utracenia wolności. Uczmy się z tej szkoły, ona mówi o dziś – powiedział abp Depo.
To bardzo mądre słowa i jestem bardzo za tym, aby wprowadzić je w życie. Problem jest tylko w tym, że każdy odnosi to do swoich poglądów!!! Trzeba znaleźć jakiś złoty środek. Polska jest najważniejsza. Musimy zrobić wszystko aby przez następne lata była naszym domem. Pisowska telewizja musiała przeprosić Tuska!!! Potrzebne to było? Trzeba mówić prawdę, a nie mącić ludziom w głowach. Są tacy, którzy w różne głupoty wierzą, i jak to później odkręcać?!
Przeprosili, ale z przeproszeniem to tak jest, jeden zobaczy że przeprosili, a inny dalej trwa w nieświadomości. Tak jest u mnie widoczność obrazów, przepraszam, ale nie mam na to wpływu.
- Oto moje sprawy osobiste, nie mające wpływu na losy ojczyzny, ale dla mnie bardzo ważne. Wyszłam wczoraj na kilka minut z kijkami. Jak widzicie żyję i wszystko jest w porządku więc może warto z umiarem korzystać z tego, co może poprawić jakość mojego życia. Dzisiaj zabrałam się za sprzątanie, gdyż mam zamiar trochę odnowić moje mebelki w sypialni. Dwie szafki są lekko uszkodzone, nie wiem dlaczego, ale wymagają renowacji. Przybyła moja córka aby pomóc mi przestawić meble. Wszystko jest gotowe, jutro od rana zabieram się do malowania. Energii przysporzył mi wczorajszy spacer. Co prawda upał dzisiaj jest nieznośny, ale u mnie nie jest zbyt gorąco. Mam stare sposoby na ochłodzenie mieszkania. Zasłonić okna. Umyć zimną wodą podłogi. I można wytrzymać.
Nareszcie czuję się jak normalny człowiek! Robię to, co mam zrobić, a nie tylko uważać abym się gwałtownie nie schyliła, nie podniosła czegoś ciężkiego, nie zmęczyła się. Życie wymaga działania, oszczędzanie się zostawię sobie na cięższe czasy.
15 sierpnia 2024
Wniebowzięcie Najświętszej Maryi Panny
Wydarzenia związane z zakończeniem ziemskiego życia Maryi zaczęto upamiętniać w V wieku na Wschodzie przez obchody święta Zaśnięcia Matki Bożej, które stało się tym samym jednym z najstarszych świąt maryjnych. Obchodzone początkowo lokalnie, zwiększało później swój zasięg przybierając różne nazwy (np. Zaśnięcia, Przejścia czy Odpocznienia Maryi), aż do upowszechnienia się w całym Kościele. W Polsce i innych krajach europejskich czci się Matkę Boską Wniebowziętą jako patronkę ziemi i jej bujnej roślinności, stąd w polskiej tradycji ludowej święto znane jest pod nazwą Matki Boskiej Zielnej. W innych krajach też używa się potocznych nazw ludowych, np. Matki Boskiej Korzennej (Czechy czy Matki Boskiej Znakomitej (Kongo.
Święto obchodzone jest w Polsce 15 sierpnia i jest to dzień wolny od pracy. W Kalwarii Zebrzydowskiej, odbywają się inscenizacje Zaśnięcia Maryi oraz jej Wniebowzięcia. Na Jasną Górę zmierzają pielgrzymki z całej Polski. W innych częściach Polski święto wiąże się często z obchodami dożynek."
Szczególnie bliskie jest mi to święto i dlatego umieściłam dzisiaj jego historię.
14 sierpnia 2024 Igrzyska olimpijskie na szczęście już się skończyły. Cieszyłam się z każdego medalu dla Polski, ale teraz widzę że uważa się, że było ich za mało. To jest powód że ja niezbyt lubię sport, gdzie ciągle walczy się o najlepsze miejsca. Życie powinno być przyjemnością, sport także, a nie tylko pracą ponad miarę.
Powodem mojej radości jest także to, że wróciła „Korona królów”. Coś w tym jest, że ja bardziej lubię filmy z przeszłości, niż z teraźniejszości. Po obejrzenia króciutkiego, tylko półgodzinnego odcinka serialu, przerzucam się na kanał Kultura, gdzie wchodzę w środek filmu. Nic nie tracę, gdyż filmy mają to do siebie że ich fabuła jest na tyle przejrzysta, że można się łatwo zorientować co było, a nawet co będzie. Czymś wyobraźnię jednak trzeba karmić. Tytułu nie podam, gdyż nie sprawdziłam co to było, ale przesłanie mnie zainteresowało, a o to przecież chodzi. Czy warto odzyskać wspomnienia! Bohater filmu nie miał na to ochoty, myślę że ja także bym nie miała.
Czasami odzyskanie wspomnień może przynieść ulgę i zrozumienie, ale może też wywołać trudne emocje. To dlatego nie wracam do przeszłości, modlę się aby w pewnych sytuacjach nie wracała nawet w moich snach. Są wątki z przeszłości, które są dla mnie pięknym wspomnieniem, ale są takie, że niech o nich zapomnę na wieki wieków.
Teraz telewizję i politykę opanowała mania przywracanie na wizję i do władzy osób pokrzywdzonych i odsuniętych przez dawną władzę. Nie jestem entuzjastką takich posunięć. Coś, co się skończyło, niech odejdzie. Przychodzą nowi ludzie którzy może będą bardziej kreatywni. Ostatnio jestem zauroczona dziennikarką Agatą Wolny. Pięknie i mądrze się wypowiada i ma takie piękne, dobre spojrzenie. Oto ona z dziećmi i mężem, też dziennikarzem. Ona pracuje w TVN, on w TVP i jakoś się nie muszą zagryźć.
"Moc daje nie tylko co, dla kogo, ale i z kim robimy" — podkreślił kiedyś Tomasz Wolny
13 sierpnia 2024
„Starość to nie choroba – to siła i przetrwanie, zwycięstwo nad wszystkimi wzlotami i upadkami, rozczarowaniami, próbami i chorobami." (Maggie Kuhn)
Jakby nie było, starość ma więcej upadków niż wzlotów. Każdemu zdarzają się różne rzeczy. Ostatnią miałam bardzo nieprzyjemną sytuację, kiedy to wpłaciłam pieniądze na konto instytucji dostarczającej mi prąd za założenie bezpieczników w moim liczniku. Uważałam, że sprawę mam załatwioną, a ciągle mi przysyłano upomnienia. W końcu zadzwoniłam i doszliśmy do wniosku, że owszem pieniądze wpłaciłam, ale powinnam wpłacić na konto przynależne tym, którzy bezpieczniki zakładali. Zapłaciłam jeszcze raz, gdyż odkręcanie sprawy było zbyt kręte. Pieniądze potrącą mi w rachunkach, ale to nie była przyjemna sprawa. Wniosek jest jeden - czytajcie dokładnie wszystkie pisma, a ja tego nie lubię, bardzo nie lubię. Nie wiem czy to wina starości, ale chyba coś w tym jest. Instrukcji też nie lubię czytać! Każdy ma swoje słabości, ja też nie jestem od tego wolna. Staruszkowie mają różne wpadki.
„Na sobotnich obchodach miesięcznicy smoleńskiej prezes PiS zaliczył modowe faux pas. W drodze na plac Piłsudskiego w Warszawie Jarosław Kaczyński został sfotografowany w otoczeniu dwóch posłanek PiS z rozpiętą marynarką i z krawatem zawiązanym tył na przód.”
Zdjęcia nie mogę już znaleźć, usunęli, i słusznie. Nie ma co się cieszyć z cudzych wpadek. Pan Jarosław to osoba samotna, nie ma kto zlustrować go przed wyjściem, a to z butami ma problem, a to z zegarkiem. Samotnemu mężczyźnie nikt nie gdera i nie upomina go, ale też nie jest należycie zadbany. Teraz PiS wymyślił, że za burdy na rocznicy smoleńskiej znowu jest winien Tusk! Za krawat też ponosi odpowiedzialność, pośrednią, a jednak. Gdyby p. Jarosław się nie denerwował, to przejrzałby się w lustrze przed wyjściem. Tusk to sól w oku PiS. Przecież mogli rządzić i robić, co robili. Trudno się pogodzić z nową sytuacją, ja też to rozumiem.
Nie będę już się rozwodzić nad starością, to nie jest łatwy okres w życiu człowieka. Ja sama patrzę na siebie z rezerwą, ale nie mam wyjścia, muszę się pogodzić ze stanem faktycznym. Trzeba mieć siłę na przetrwanie, chcę doczekać do renty wdowiej, a to jeszcze rok, mam wytrwać do lipca 2025, co chyba nie będzie łatwe. Najkorzystniej by było, gdyby takie renty wypłacali wstecz, od momentu śmierci małżonka, to byłabym zasobną wdową! Państwo by chyba wtedy splajtowało zupełnie. Nie chce nawet o tym myśleć, dla mnie wartością jest moja Ojczyzna, a nie osobiste korzyści. Oby tylko ten czas przetrwać.
12 sierpnia 2024 Jedną z tajemnic szczęśliwego życia, są nieustanne maleńkie uczty. - Iris Murdoch
Lato powoli się kończy. Noce już są chłodne, poranki rześkie, dni na szczęście upalne. Odłożyłam wszystko na bok i postanowiłam godziny dopołudniowe spędzić na balkonie. Słoneczko grzało, wiatr grał w gałęziach drzew, ciemny lazuryt nieba pokryty był białymi, pierzastymi chmurkami. Rośliny podlewane trzy razy dziennie na szczęście dzisiaj nie upadły w pełnym słońcu. Patrzyłam na motylki wirujące nad kwiatami żółtych nagietków, które nie są moimi kwiatami uwielbianymi, ale wyrosły i bardzo się cieszę że są ze mną.
Słucham audio-booka „Grek Zorba” zauroczona utracjuszem i kobieciarzem Aleksym kochającym muzykę, taniec, śpiew, dobrą zabawę, piękno natury, radość życia, dobrą kuchnię i miłość, jak wszyscy Grecy. Taniec Zorby z filmu zawsze wzbudza moją sympatię. Pamiętam jak lata temu tańczyłam, i do dzisiaj pamiętam rytm i radość. To była ta moja mała chwila szczęścia, kiedyś utrwalona rytmicznym krokiem, a dzisiaj pięknymi wersami powieści Nikosa Kazantzakisa. „Ciesz się każdą chwilą, bo życie jest tylko jedno”. xxxx
11 sierpnia 2024 Apostoł Paweł napisał do wierzących w Jezusa: Okazujcie jedni drugim wyrozumiałość, gotowi wybaczyć sobie nawzajem, jeśli ktoś ma powód do skargi przeciw drugiemu – jak Chrystus darował wam, tak czyńcie i wy. do Kolosan 3,13 EIB
Czy w myśl powyższego powinno się okazywać wyrozumiałość dla ludzi, którzy okradali państwo? Pisałam o tym wielokrotnie, było to widać i czuć, a pan Ziobro był mi naprawdę solą w oku. Przecież słyszało się o tym, że w spółkach skarbu państwa są tacy, którzy przychodzą i biorą pieniądze, nic w nie robiąc. Rozdawnictwo było też podpadające. Pieniądze szły nie tam, gdzie trzeba było. Czy tym ludziom trzeba wybaczyć? Oni nie kradli wprost, ale przywłaszczali pieniądze nas wszystkich. Powinni zostać ukarani, a pieniądze które przywłaszczyli należy zwrócić państwu. Jednak uważam że powinni być sądzeni z wolnej stopy i aresztowań bym wolała uniknąć. Wybaczyć, jak trzeba, no to trzeba, ale pieniądze niech oddają!!! To nie będzie łatwa sprawa, bo jak ktoś się nauczył chapać, to chapie. To nigdy już nie powinno się powtórzyć, bo nie po to się powołuje ludzi do sprawowania władzy aby się bogacili, tylko po to, żeby zadbali o losy nas wszystkich, o losy państwa.
„Ostatni przykład, udokumentowany raportem NIK, to transfer publicznych pieniędzy z wielkich spółek kontrolowanych przez państwo do fundacji i różnego rodzaju firemek prywatnych. Za każdą z nich stoi tzw. beneficjent rzeczywisty związany z PiS. Ta partia stworzyła system taśmociągów wysysających pieniądze z firm publicznych do swoich.
…Niektóre wielkie spółki kontrolerów Najwyższej Izby Kontroli jednak wpuściły. Z raportu wynika, że wyssane z publicznych spółek pieniądze liczą się już nie w miliony i nawet nie w setki milionów, ale w miliardy. Miliardy, które trafiły do kieszeni osób związanych z PiS, choć powinny do szpitali, szkół, domów pomocy społecznej. Jak na dłoni widzimy, co to znaczy, że Prawo i Sprawiedliwość sprywatyzowało państwo.” Tego nie można tak zostawić!!!
10 sierpnia 2024 Wyjątkowo dzisiaj zajmę się słowem wyjątkowo. Podejrzewam, że ludzie nie zawsze wiedzą co mówią i używają słów wyjątkowych, aby podkreślić wyjątkową sytuację. Bywa, że trafiają jak kulą w płot. Słownik - wyjątkowo
1. «w sposób szczególny, niepowtarzalny»
2. «bardzo rzadko»
Można je użyć, aby opisać coś niezwykłego, nietypowego lub rzadkiego.
Mówisz - dzisiejszy dzień był wyjątkowo upalny, to sugerujesz, że temperatura była znacznie wyższa niż zazwyczaj.
Powiesz - mój ojciec zawsze traktował mnie wyjątkowo, czyli bardzo dobrze.
Kiedy słyszysz – wyjątkowo się dzisiaj z tobą zgadzam, to znaczy, że nigdy nie przyznajesz mi racji, tylko dzisiaj ten jedyny raz.
Uczyniono zarzut pod twoim adresem, odpowiadasz – wyjątkowo źle mnie dzisiaj traktujesz, może to oznaczać że normalnie traktujesz mnie dobrze, ale dzisiaj się czepiasz wszystkiego nie wiadomo dlaczego. Wyjątkowo dzisiaj jeszcze coś napiszę, gdyż jutro zamykają mi stronę. Na szczęście dają mi ostatnio spokój, ale taka sytuacja może się zdarzyć.
Jak widać, wyjątkowo może znaczyć bardzo dobrze, ale może też znaczyć źle. Wyjątkowo nie powiem o co mi chodzi, ale gdy o czymś piszę, to zazwyczaj mam ku temu wyjątkowy powód. Powiem w sekrecie, że człowieka takiego jak ja nic nie ominie… Mam takie psie szczęście, a może ptasie szczęście, gdyż ptaki się ostatnio na mnie boczą.
Wyjątkowo piękne zdjęcie ukazujące krzywiznę ziemi?! Wyjątkowe złudzenie optyczne? Co tutaj jest wyjątkowego?
9 sierpnia 2024 „Wszyscy mamy dwa życia: jedno, w którym mówimy to, co myślimy, i drugie, w którym tego nie mówimy i świadomie przemilczamy pewne rzeczy.” Valérie Perrin
Moje oczy źle znoszą jeszcze wielogodzinne wpatrywanie się w tekst książki. Trochę się zagubiłam czytając „Zapomniane niedziele” autorki, której cytat ma stać się tematem moich dzisiejszych poczynań. Teraz słabo widzę. Więcej takiego szaleństwa nie popełnię. Określony czas czytania i koniec, książkę się odkłada. Powieść warto przeczytać, taka melancholijna, musiałam skończyć, aby mieć święty spokój, ale czy naprawdę? Nie będę podawać treści, oprę się tylko na skojarzeniach.
Zacznijmy od legendy. Podobno tyle jest ptaków ilu mieszkańców ziemi. Miłość polega na tym, że dwie osoby dzielą się ze sobą jednego ptaka. Możecie to rozumieć jak tam chcecie, faktem jest, że mewa idąca za losami bohaterki i mnie nie ominęła.
Ptaki, które ciągle pod moimi oknami urządzały swoje koncerty - tak to nazwijmy, wyniosły się. Myślałam że wrócą, ale jednak nie. Gdzieś tam daleko słyszę krzykliwy głos wrony, dudniący głos gołębia, ale obok mnie już się nie zatrzymują. Trudno, muszę pogodzić się ze stratą. Pojawiła się jednak mewa, tak jak w książce, o której mówię. Kiedy jeszcze ciemność otula ziemię, ona już daje znak, że jest. Dzisiaj spacerowała po chodniku, dreptała obok mnie gdy zmierzałam do sklepu. Szłam powoli, przystanęłam, a ona przyciągnęła z krzaków torebkę z jedzeniem i posilała się zerkając na mnie. Czyżby chciała się zaprzyjaźnić i podzielić wałówką?! Teraz tylko mogę się spodziewać wodniaka, który złoży mi wizytę. Nie oczekuję nikogo, ale życie jest pełne niespodzianek. Coś odchpdzi, wykluwa się coś nowego... „Dlaczego wszystko się zdarza wtedy, gdy człowiek już stracił nadzieję? Dlaczego wszystko jest kwestią chwili?” zastanawia się autorka, a ja z nią. Mewa nie zjawi się na moim balkonie, Stefa dzielnie odstrasza przybyszy, ale mewa coś chce mi powiedzieć, to fakt.
8 sierpnia 2024
Dzisiaj porady praktyczne, które mnie zaciekawiły. Jak smażyć, żeby było zdrowo? Kilka trików i koniec z obiadem przesiąkniętym tłuszczem
Na szczęście istnieje kilka prostych sposobów, które pozwolą ci cieszyć się smażonymi potrawami bez uczucia ciężkości i zminimalizują wchłanianie tłuszczu do jedzenia. Na co zwrócić uwagę i co możesz zrobić? Wlewaj olej na rozgrzaną patelnię i smaż tylko na rozgrzanym tłuszczu.
Po smażeniu, jeśli się da, odsącz potrawę na papierowym ręczniku.
Nie używaj jednego tłuszczu do wielokrotnego smażenia, bo może to szkodzić zdrowiu. OSTRZEŻENIE! Po smażeniu pamiętaj, by patelnię czyścić, dopiero gdy wraz z tłuszczem ostygnie. W przeciwnym razie możesz się poparzyć. Nie zapomnij również, by nie wlewać wody do gorącego oleju, co może skończyć się nawet pożarem.
Ogórki kiszone w żurku - przepis krok po kroku, jeszcze nie próbowałam, ale zobaczymy.
Składniki:
1 kg ogórków gruntowych (kiszeniaków),
3 baldachimy kopru,
1/2 niedużej główki czosnku,
kawałek chrzanu,
1/2 l żurku (taki z butelki),
1 l przegotowanej ciepłej wody,
2 łyżki soli.
Sposób przygotowania:
Ogórki umyć. Układać w słoju przekładając koprem, chrzanem i ząbkami czosnku.
W ciepłej wodzie rozpuścić sól, wymieszać z żurkiem. Zalać ogórki wodą z żurkiem.
Z trzustką lepiej żyć w zgodzie.
Zdrowie trzustki jest niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania układu trawiennego i utrzymania stabilnego poziomu cukru we krwi. Odpowiednia dieta może znacząco przyczynić się do ochrony i wspierania funkcji trzustki.
Oregano, warzywa kapustne, czosnek, mniszek lekarski, tofu, cytryna wspomagają pracę trzustki, ale nie zawsze. Warto zajrzeć pod adres www.msn.com/pl-pl/zdrowie/nasze-zdrowie/trzustka-je-uwielbia-chroni%C4%85-przed-stanem-zapalnym-rakiem/ar-AA1ooSEA
7 sierpnia 2024
Przeczytałam „Lekcje” Ian McEwan. To nie był stracony czas. Czegoś się nauczyłam, coś zrozumiałam, z czymś się utożsamiłam. Myślę, że z głównym bohaterem mam wiele stycznych momentów. Tło historyczne trochę mnie przytłoczyło, przecież znam wszystkie te wydarzenia, ale bym je zdecydowanie skróciła. Szukanie zajęcia na starość to najczęściej porządkowanie wydarzeń z życia, pisanie wspomnień, segregowanie zdjęć, a przy okazji ujawnianie tajemnic rodzinnych, które mogą być bulwersujące. Niekiedy lepiej byłoby nie wiedzieć… Oto kilka cytatów dotyczących starości. Przecież każdy człowiek żyjąc ileś tam lat, musi się w końcu zestarzeć.
- Śmierć wielu starszych osób zaczyna się od upadków, pod prysznicem, przy wychodzeniu z wanny, po potknięciu się na chodniku czy w domu o skraj dywanu, przy wysiadaniu z autobusu i schodzeniu po pochyłościach.
- Choroby wieku starczego.
Niczego nie pominął. Symptomy jaskry, zaćma, nadciśnienie, pęknięte żebro które powodowało bóle w klatce piersiowej ze względu na otyłość, ryzyko cukrzycy typu drugiego, artretyzm w obu kolanach. Dysplazja prostaty nie wiadomo jeszcze czy łagodna czy złośliwa bał się to sprawdzić.
- Skomplikowany byt, taki jak istota ludzka, w końcu umiera i staje się chaotyczną stertą oddzielnych kawałków, które muszą zacząć się rozpadać. To, co martwe, nigdy nie zmieni się w zorganizowane życie, nigdy nie ożyje, cokolwiek mówiliby czy w cokolwiek wierzyliby - lub udawali że wierzą - biskupi. Entropia jest niepokojącym i pięknym pojęciem, które tkwi w samym centrum ludzkiego znoju i smutku. Wszystko, a już najbardziej życie, ulega rozkładowi. Porządek jest głazem, który pcha się pod górę. Kuchnia sama się nie posprząta.
Wyjaśnienie wyrazu przytoczę, gdyż w starczym wieku zna się wyraz, a nie wie się już co on znaczy. entropia 1. «chaos, bezład»
2. «w termodynamice: jedna z funkcji stanu określająca kierunek przebiegu zjawisk związanych z przemianami i przepływem energii»
3. «w teorii informacji i w termodynamice statystycznej: miara nieokreśloności i stopnia nieuporządkowania elementów i stanów znajdujących się w pewnym zbiorze»
Fragmentu dotyczącego zainteresowań głównego bohatera na emeryturze nie przytoczę. Chyba nikt w tym wieku nie byłby w stanie tego zrealizować. No chyba jakieś genialne jednostki, ale gdzie tam do takich lotów przeciętniakowi... Główny bohater swoje zapisywane dzienniki spalił. To chyba też jest jakaś wskazówka. Są widać sprawy z którymi lepiej się nie dzielić ze światem.
Myślę że można odróżnić trzy takie stopnie warunkujące naszą drogę życiową : Losowe i tutaj nie mamy żadnego wpływu na to, co się dzieje( katastrofy, zjawiska przyrodnicze, choroby, śmierć…) Narzucone – robimy coś aby nie sprawić komuś zawodu, aby nie skrzywdzić rodziny, wypełniamy polecenia służbowe. Mamy poczucie obowiązku i brniemy w sytuacje dla nas niekiedy trudne, a wręcz katastrofalne, ale według nas konieczne. Własne – postępujemy tak, gdyż uważamy to za słuszne. Nie muszę być to sprawy wielkiego wymiaru, ale nawet codzienne czynności są naszym wyborem – sprzątnięcie mieszkania, wyniesienie śmieci, ugotowanie obiadu, wybór ludzi do pogawędki…
Seniorzy są niby w dobrej sytuacji, gdyż nic nie muszą, ale spróbujcie nie robić czegoś, co warunkuje waszą codzienność! Ułożyłam sobie dzisiaj Plan dnia i postaram się go zrealizować. Dziwię się tylko że już jest godzina 14:00, a mój plan w powijakach. Przystępuję więc do działania. Może trochę kręcę dzisiaj, ale nie mam odwagi wprost powiedzieć o co mi chodzi.
5 sierpnia 2024 Starość jest jedynym czasem, kiedy możemy mieć to, czego chcemy i robić to, co chcemy.
George Bernard Shaw
Tylko się nie rozpędzajcie kochani staruszkowie, jak zaczniemy robić to co chcemy, to możemy zwracać na siebie powszechną uwagę, a tego nie chcemy. Chcemy aby nas traktowano poważnie, i niestety prosić o udzielanie pomocy, gdy nie możemy sobie z czymś poradzić. Stary organizm niekiedy odmawia posłuszeństwa. Ale jakoś przerwiemy przez ten czas!
- Ospałość i brak chęci do działania to przekleństwo starości. Dobre wyniki daje codzienne szczotkowanie okrężnymi ruchami szczotką z włosia, szorstką myjką, albo czym tam macie, tylko nie szczotką ryżową, nóg i rąk, aby pobudzić krążenie krwi. Można to robić pod prysznicem, ale lepsze rezultaty daje szczotkowanie na sucho. Spróbujcie, zobaczycie jaki człowiek staje się rześki.
- Lekka gimnastyka codziennie rano, krótki spacer i od razu inaczej patrzysz na świat. nie lubię spacerów, ale nie mam wyjścia, to zawsze jakiś ruch na powietrzu.
- Śniadanie na tyle dobrze zbilansowane, aby co chwilę nie zaglądać do lodówki. Ja staram się jak mogę, ale niestety schudnąć nie mogę. Ugram dwa kg i waga staje w miejscu. Nie jem słodyczy, a nawet powiedziałabym mam wstręt do słodyczy, i to niewiele daje.
- Codziennie jem płatki owsiane, niekoniecznie rano, ale jem. Dodaję do nich po solidnej szczypcie kminku mielonego, kolendry, gałki muszkatołowej i kurkumy. Robię to systematycznie i jakieś rezultaty są. Dzisiaj leje, pogoda straszna, a ja czuję się w miarę dobrze.
- Od dwóch miesięcy piję actimel. Drogi dosyć jest, ale pomocny bywa. Jestem bardziej odporna.
Jak widzicie żadne tam objawienie, i nie wiadomo jakie rzeczy, których by każdy z nas nie robił. Prawda jest tylko taka, albo się człowiek za siebie weźmie, zmobilizuje do działania, albo chodzi i jęczy. Na wszystko trzeba uważać, o ile organizm reaguje niekorzystnie na sprawy o których mówię, to trzeba zaprzestać, to oczywiście. Powodzenia życzę, w końcu nie mamy nic innego do roboty, tylko dbać o siebie.
4 sierpnia 2024 Modlitwa ufającego Bogu: Gdy ogarnia mnie lęk, Tobie ufam – Bogu, którego Słowo tak sławię, Bogu ufam! Nie boję się! Psalm 56,4-5
Tekst modlitwy brzmi zachęcająco, ale nie zawsze w życiu tak jest. Często się boję, i to bardzo się boję, ufać muszę. Moje perypetie związane z „zaćmieniem” ocznym mijają, odzyskuje ostrość widzenia dosłownie, ale też staram się uodpornić na kłujące strony życia.
Ocknęłam się z audiobookowego zauroczenia i zaczęłam na gwałt czytać książkę, która będzie tematem spotkania grupy, do której mam nadzieję wrócę. W każdym razie mnie zaproszono, mam zamiar tam pójść, ale muszę przeczytać książkę liczącą około 600 stron w ciągu kilku dni. Jestem w połowie, a czasu niewiele – trzy dni. Mam nadzieję, że z bożą pomocą przebrnę przez ten niekiedy dość zawiły tekst. Autor nagradzany, cieszący się uznaniem, nie może pisać banałów. Ian McEwan - Lekcje.
Nie będę wnikała w treść, w końcu każdy może przeczytać i ocenić sam, ale krótko napiszę o co w tym wszystkim chodzi. Roland Baines kroczy przez okres dzieciństwa, później szkoły daleko od domu, gdzie zostaje uwiedziony przez nauczycielkę. To było najbardziej szokujące! Wlecze się za nim przez całe życie. W związku z tym kariera szkolna zostaje zachwiana, a dalsze życie trudne i zaskakujące. W późniejszych latach porzuca go żona, a on samotnie wychowuje synka. Wszystko to dzieje się na tle szeroko zakrojonych aspektach historii, właściwie następuje przegląd wszystkich wydarzeń.
Każdy z nas ma swoje lekcje do odrobienia, przerobienia życiowego materiału, mniej lub bardziej udanie, ale jakoś przebrnąć przez życie musi. Jedni zatrzymują się na poziomie podstawówki, nie chodzi mi o wykształcenie ale o lekkość bytu, inni pną się po krętych drogach wiodących na szczyt, osiągnąwszy sukces, ale też mogą spaść z hukiem. Każdy swoją drogę przejść musi. Nam się tylko wydaje że kierujemy swoim losem, ale tak naprawdę los wyznacza nam swoje ścieżki, a my podążamy drogami zaskakującymi nawet dla nas samych.
Chociażby ja staruszka, odsunięta już na margines, chciałam spędzać czas wśród kwiecia na balkonie. Nakupiłam kwiatów powszechnie uznanych za balkonowe i co? Nie udało się, kwiaty przywiędły i trzeba było je usunąć. Kupiłam nagietki i obsiewkę, zasiałam, mimo zdziwienia sprzedawczyni i uwag, że nie urosną,a już na pewno nie zakwitną. Urosły, nawet za szybko, wyciągając gałązki i kwiatuszki ponad miarę, ale trudno, na to już nic nie poradzę. Zbytnio mi się to nie podoba, ale lepsze to, niż nic.
Zaczynają też powoli wracać rozkrzyczane ptaki, a to dobry znak. Nie wiem dokąd zabrnę ścieżką ogrodnictwa, ale jak mam kroczyć, to niech ten rok już taki będzie. Nie oceniajcie surowo moich zmagań z kwiatuszkami balkonowymi, robię co mogę, a będzie co będzie. Zielono mi, a to najważniejsze. Zabieram się do czytania.
3 sierpnia 2024 „ …nasze zmęczone oczy wyglądają niespokojnie czegoś od życia, czegoś, co przeminęło, gdyśmy na to oczekiwali.” Joseph Conrad
Zaszczyciłam dzisiaj swoją obecnością Galerię Pomorską. Prawie 3 godziny uganiania się po sklepach! Obniżek obfitość, zdolność nabywcza staruszki umiarkowana. Kupiłam w TEMU wieszak, na którym można powiesić bardzo dużo bluzek, trzeba jednak mieć odpowiednie wieszaki. Takie - jeden od Pawła, drugi od Gawła - nie sprawdzają się. Wyszukałam odpowiednie i teraz na jednym wieszaku mogę zawiesić 20 bluzek. Wyselekcjonowane nadają się do noszenia, gdyż ja się zrobiłam bardzo „obfitą” staruszką. Tych węższych nie będę jeszcze wyrzucać, zobaczymy co los przyniesie. Ułożyłam je w szafie i niech leżą.
Kupiłam różne potrzebne i mniej potrzebne rzeczy, ale ponieważ miałam samochód córki do dyspozycji, to mogłam sobie kupić to, co chciałam, abym później nie dźwigała. Na przecenach też można trochę ugrać. „Powyrastałam” ze wszystkich ocieplaczy pleców, dlatego nabyłam ciepłą kamizelę w przyzwoitej cenie, bardzo mi się przyda. Inne rzeczy, które chciałam kupić, ale nie kupiłam, zostawiłam bez przymierzania w sklepie, gdyż cena proponowana bardzo mnie zniechęciła.
Ma być jeszcze jedna wyprawa, gdyż w galerii sklep CCC zamknęli nie wiadomo dlaczego?! Tam buty, których poszukuję, były w przyzwoitej cenie. Umknęło zatem coś, na co czekałam, teraz albo płać, albo chodzić możesz w zdezelowanych kapciach. W życiu nigdy nie jest tak, jak być powinno według moich oczekiwań. Albowiem zamysły prysły jak pajęczyny wątła nić – mogę powiedzieć trawestując tekst znanej piosenki. U nich zmysły, u mnie zamysły. Każdy ma to, na co go stać i co los chce mu dać.
2 sierpnia 2024
Cofnięcie się w czasie wcale nie musi być złe. Przeczytałem wpisy z roku 2014. Zaciekawiło mnie, co sama napisałam. Zachęcam do przeczytania. Chyba miałam wtedy lżejsze pióro. Teraz zbyt poszłam w politykę. Żyda zaraz przywołam do działań, stoi w szafce odwrócony plecami, a czas znowu jest ciężki pod kątem finansów. Zobaczymy czy będzie w stanie mi pomóc.
Z tekstów wyciągnęłam niektóre rady praktyczne. Samej mi się przydadzą. Reszty można się doszukać samemu przewijając stronę do dołu.
„Aby uniknąć chrapania należy spać z nogami lekko uniesionymi do góry.”
„Szorstkie ręczniki odzyskają miękkość, gdy zanurzymy je w gorącej wodzie z octem.”
Kurtkę puchową, jaśki i poduszki można wyprać w pralce automatycznej w temperaturze 30 stopni C. Aby puch lub pierze się nie zbryliły w czasie prania, należy wrzucić do bębna kilka piłeczek pingpongowych, a następnie wysuszyć.
Firanki staną się białe, jeśli w trakcie prania dodamy garść soli. Zszarzałe firanki uzyskają ładny, kremowy kolor, gdy do ostatniego płukania dodamy wywar z herbaty lipowej.
Aby wątróbka nie twardniała podczas smażenia, warto ją przedtem włożyć do zimnego mleka Można ją również posypać cukrem. Solić należy przed spożyciem.
Wanna w łazience będzie czysta i błyszcząca, jeśli będziemy ją czyścić mieszanką soli i octu. Pożółkłą emalię można wybielić, czyszcząc ją roztworem soli i terpentyny.
Owoce nie rozgotują się, jeżeli dodamy do wody odrobinę masła. Jabłka, gruszki i brzoskwinie nie ściemnieją w trakcie gotowania, jeśli dodamy plaster cytryny lub szczyptę kwasku cytrynowego.
Ziemniaki, zwłaszcza w postaci puree, pomagają przy dolegliwościach żołądkowych.
........
1 sierpnia 2024 Obchody 80. rocznicy Powstania Warszawskiego
Szanowni Państwo, Uczestniczki i Uczestnicy Powstania!
Jest takie miasto, nad którym po wsze czasy będzie widniał symbol Polski Walczącej. To stolica naszego kraju, Warszawa.
Jubileuszową, 80. rocznicę Powstania Warszawskiego będziemy obchodzić wyjątkowo uroczyście w wielu miejscach pamięci. Ale szczególnie cieszę się, że będziemy mogli, po paru latach przerwy, oddać cześć bohaterom z 1944 roku w niezwykłym miejscu – w Parku Akcji „Burza” na pięknie odnowionym Kopcu Powstania Warszawskiego.
Symbolika Kopca Powstania przemawia silnie do wyobraźni. Zbudowany po wojnie z gruzów zniszczonej Warszawy. Zmieniony w tym roku w przyjazny park, w którym chce się spacerować i zadumać nad losem miasta. Zielony, przyciągający także najmłodszych mieszkańców Warszawy, którym o Powstaniu będziemy musieli dopiero opowiedzieć.
Na samym szczycie kopca umieszczony jest wspaniały pomnik – symbol Polski Walczącej. Symbol, który towarzyszył Wam w walce z okupantem przed 80 laty. Symbol, który przejęły kolejne pokolenia w czasie niepełnej suwerenności w czasach PRL. Symbol, który krzyczał z warszawskich ścian: Polska zawsze będzie walczyła o wolność. Symbol, który teraz góruje nad okolicą, a przede wszystkim na zawsze pozostanie w naszych sercach.
Serdecznie zapraszam Państwa wraz z dziećmi, wnukami, prawnukami na obchody 80. rocznicy powstańczego zrywu w stolicy.
Podpis Prezydenta m.st. Warszawy Rafała Trzaskowskiego
Kopiec Powstania Warszawskiego – sztuczne wzniesienie znajdujące się na Czerniakowie w warszawskiej dzielnicy Mokotów po południowej stronie ulicy Bartyckiej. Kopiec ten uchwałą Rady Miasta Stołecznego Warszawy z 24 marca 2004 został nazwany Kopcem Powstania Warszawskiego.
4 sierpnia 2014
Sierpień wysusza wiatrem rozkołysane drzewa, liście zwija w tutki i zażółca trawy, zapachem słomy mości drogi wzdłuż pól najeżonych rżyskiem i w spiekocie południa wykrzykuje słowa – Półmetek wakacji nadszedł! Dla mnie to prawie koniec. Upaliłam się już w jastarnianym słońcu, bryzgami fal ochłodziłam strudzone ciało, przebiegłam jak zwykle do Juraty szybkim truchtem napawając się wysokim poziomem życia elit tam się chłodzących rozbryzgami morskiej piany.
Bałtyk sie burzył i pienił. Ulubiona zabawa wczasowiczów - skoki przez fale.
Tydzień mignął i zgasł, wróciłam na ziemię kujawsko-pomorską, do własnych czterech ścian teraz nadmiernie zagęszczonych ludźmi, na upalony żarem skrawek plaży w Pieczyskach nad Zalewem Koronowskim… Wszystko zgodnie z planem, z pogodą zrównoważoną i bezchmurną, z dobrym stanem zdrowia lekko naruszonym, ale to drobiazg. Teraz jest okazja, ukulturalniam się więc ciągana z imprezy na imprezę… To już ostatnie dni spędzone z wnukiem i jego rodzicami, więc także pichcę, sprzątam i dogadzam rodzinie rosnąc w babciną siłę! Dzisiaj mam dzień wolny, wszyscy wynieśli się do miasta P. gdzie spotkać się mają z koleżankami ze studiów, a ja cały dzień tonę w ciszy zakłócanej tylko zaokiennym wiatru zaśpiewem. Powolutku będę wyciągać z zanadrza wakacyjne przygody, albo i nie, zobaczymy co się będzie działo i co przyniesie nam sierpniowy wiatr, w którym z braku laku jestem zakochana jak poeta Gałczyński, którego w Praniu nie odwiedziłam, a szkoda. Przepraszam Mistrzu! A zresztą, nie dla mnie Pan wiersze pisał, nie mam więc zobowiązań wobec Pana.
5 sierpnia 2014
„Często, aby stało się to, czego pragniemy, trzeba tylko przestać robić to, co robimy.” Lew Tołstoj
Stałam się posiadaczką poradnika „Dziennik perfekcyjnej pani domu 2014” Weroniki Łęckiej. Czytałam go w przerwie nocnej, gdyż jestem sama w dalszym ciągu, towarzystwo się bawi w P. i nie wrócili na noc. Ponieważ jest już niedostępny w sprzedaży, podobno!, podzielę się z Wami informacjami, gdyż znalazłam tam dawką przydatnych informacji, a że jestem dobrym człowiekiem, nie zatrzymam wszystkiego dla siebie, to wiadomo!
Z paznokciami pomalowanymi na zielono - tak, tak staruszka ma prawo do odrobiny szaleństwa – a to, że bliska mi osoba z tej racji nazwała mnie jaszczurką!, nie pogrążyło mnie w niemocy, szukałam dzisiaj źródła nieprzyjemnego zapachu w kuchni. Nie miałam pojęcia skąd pochodzi. Wczoraj wysprzątałam kuchnię perfekcyjnie!!! Okazało się, że w pojemniku na ziemniaki jeden rozłożył się doszczętnie. To było bardzo nieprzyjemne. Ziemniaki zakupiłam niedawno, a jednak stało się. Ranek spełznął na usuwaniu intruza i czyszczeniu kosza na śmieci według instrukcji poradnika:
„Wiadro na odpadki trzeba codziennie opróżniać, a raz w tygodniu myć gorącą wodą z dodatkiem detergentu. Po wypłukaniu należy natrzeć je szmatką zwilżoną denaturatem, na następnie jeszcze raz wypłukać, wysuszyć i wyłożyć dopasowanym workiem jednorazowym.” Denaturatu nie miałam, jakoś nie używam, ale zdezynfekowałam kosz octem, też dało dobry efekt. Teraz idę szukać mojego szczęścia na bazarku. Może moje pragnienie się spełni.
Pogoda barowa i o Pieczyskach nie ma co myśleć, może tam luźniej się zrobiło, ale co ja bym tam robiła, naprawdę nie wiem. Może już można chodzić po piasku gołą stopą, gdyż w niedzielę się to nie udawało, parzyło jak licho!!!
7 sierpnia 2014 „Wyobraźnia jest ważniejsza od wiedzy, ponieważ wiedza jest ograniczona.”Albert Einstein
Zostałam sama w pustym domu. Przecież było wiadomo, że taka chwila nadejdzie, ale trudno się z nią pogodzić. Aby odreagować stres zabrałam się do porządków, prania i przemeblowywania. Wyobraźnia mnie nie zawodzi, zawsze coś wymyślę. Meble te same, ale zdecydowanie zmieniły położenie. Tylko uporam się z finansami, kupuję nową kanapę i fotel. Niech tam sobie myślą co chcą, że staruszka, że już się nie opłaci, ale ja tych starych gratów mam już dosyć! Poczyniłam już wstępny rekonesans, podpięłam się pod poczynania córki i razem odwiedziłyśmy kilka sklepów meblowych. Co prawda dziecko stwierdziło, że zanim dokonam zakupu, wyprodukują już nowe modele, ale nich tam. Lepiej wiedzieć wcześniej, co w trawie piszczy.
Dzisiaj wstałam wcześniej, gdyż jakoś nie mogłam spać i zainteresowałam się „Wysokimi Obcasami”, które „ktoś” mi położył na stoliku. Bez Szczepkowskiej to już nie to! Przeczytałam kilka artykułów, popijając w kuchni zieloną herbatę, kiedy wszyscy jeszcze spali. Zainteresowałam się Ireną Jurgielewiczową. Przypadł mi do gustu fragment jej notatek: „Nowa faza starości: dominacja ciała. Walka z tą dominacją.(…) Lęk o fizyczność – przy braku lęku przed śmiercią. Może ze wzglądu na braki fizyczne – tęsknota do śmierci? (…) uczucie, że nikogo nie obchodzę, nikogo nie ciekawię. Podziwiają mnie - i unikają?”
Znam to uczucie, widocznie to syndrom starości. Pani Irena była trochę starsza, dobiegała setki, ale starość lat nie liczy. Staruszce wszystko jedno! Co prawda, lato daje mi możliwość odmłodzenia się nieco i odsłonięcia moich opalonych nóg. Chodzę w krótkich spodenkach w domu, śmieci też wynoszę w tym stroju, ale po ulicy jakoś nie mam odwagi spacerować tak odsłonięta. To chyba już nie ten czas. Staruszką jestem a dzisiaj jeszcze podpadłam, gdyż pochrapywałam w nocy.
Rada praktyczna dla staruszek. „Aby uniknąć chrapania należy spać z nogami lekko uniesionymi do góry.” Nie chrapałam nigdy, ale teraz na starość, szczególnie kiedy jestem podziębiona, to mi się zdarza. Gdy w domu jestem sama, nie ma problemu, ale kiedy śpi kilka osób, jestem budzona. – „Babciu, nie mogę spać, chrapiesz!” Przewracam się wtedy na bok i zasypiam, nawet nie wiedząc kiedy. Szkoda, że szybciej nie przeczytałam tej rady. Może to być pomocne dla staruszków, panowie wiodą podobno tutaj prym. Znajoma skarżyła mi się, że śpi w oddzielnym pokoju, gdyż nie może wytrzymać ze swoim „chrapaczem”. Och, ta starość!
8 sierpnia 2014 „Talent rośnie w samotności, charakter wśród ludzi.”Goethe
Wygląda na to, że zacznę rozwijać tę krzynkę talentu, jaka gdzieś tam we mnie tkwi, gdyż ludzie się wynieśli i charakteru nie będę mogą już kształtować. Uważam, że z całej rodziny najmądrzejszy jest mój wnuk! Córki ciągle mają mi za złe, że nie przyjmuję darów pieniężnych i muszę wysłuchiwać tyrad, jak należy przyjmować to, co mi chcą dać. A ja nie chcę i już! Mój mały wnusio - no tak się mówi, ale ja podnoszę głowę, aby na niego spojrzeć, przerósł mnie już o ładnych kilka centymetrów – wdał iście salomonowy wyrok: - „Mamo, zostaw babci pieniądze, jak jej braknie, to weźmie, a jak nie, to zostaną do następnego naszego przyjazdu.” Dla świętego spokoju wzięłam, schowałam i niech sobie leżą. Takiej rady nie mogłam zlekceważyć.
Ukuliśmy w tym roku slogan, którego autorem jest także wnuk – „Babci wina!”. Rozbawiały nas sytuacje, kiedy to babcię podejrzewano o niecne zamiary, mimo, że nie przykładała do tego ręki i wnuk musiał prostować „rozdrożne” sytuacje. Murem stał po mojej stronie, a dwuznaczność powiedzonka wzięła się także stąd, że babcia za nic na świecie nie chciała kosztować żadnego alkoholu, gdyż jej nie służy. Bardzo mi brak tego mojego mądrali i rozjemcy, obrońcy i towarzysza długich spacerów brzegiem morza, które odbywał tylko w moim towarzystwie, mimo, że trochę swarliwa ostatnio jestem i mam zgorzkniały wyraz twarzy rozświetlającej się tylko w towarzystwie wnuka. Bawimy się nieźle. „Śledź śledzi śledzia” to ostatnie powiedzonko brzego-morskie, aktualne jest także ubiegłoroczne lizanie nóg przez morskie fale i gilotyna piasku ucinająca nam stopy, gdy wypatrywaliśmy meduz i ratowaliśmy jakieś stwory morskie i owady wyrzucane na brzeg przez rozjazgotane bałwany.
Wieczorową porą nad zatoką w Jastarni. Na zdjęciach nie ma wnuka, gdyż zastrzegł sobie prawo do prywatności. Trudno. Prezentuje się natomiast moja córka i ja z miną lekko skrzywioną. Taki mój urok tego roku!
To wnuk ratował mnie z opresji, gdy po powrocie z koncertu „Demono”, na który zostałam zawleczona, a korzystając z okazji przez pootwierane okna wlazł do pokoju tak olbrzymi świerszcz, że w życiu czegoś takiego nie widziałam. Wędrował po ścianie pod samym sufitem, a ja chciałam go zgarnąć szczotką w stronę okna, za co odwdzięczył mi się skacząc wprost na moją pierś. Odpowiedziałam na to takim wrzaskiem, że wszyscy w pokojach obok pobudzili się. Mój mały rycerz, zaopatrzony w zmiotkę i śmietniczkę, wypowiadając słowa: - „Babciu, zaufaj mi! Dam sobie z nim radę.”, jakimś cudem zebrał go szybko i zwinnie na szufeleczkę i posłał w otchłań zaokiennej, czarnej nocy. Obyło się bez skoków i popisów świerszczowego olbrzyma. To był chyba jakiś władca świerszczy! Rankiem na ścianie za oknem siedział członek rodziny świerszczowej, ale już normalnych rozmiarów. Wyraźnie chciały się z nami zaprzyjaźnić.
Wczorajsze przemeblowanie wpłynęło pozytywnie na moją psychikę, ale za to, bolą mnie teraz mięśnie i stawy. Trzeba będzie kontynuować rozpoczęte działania, nie ma rady. Miło sobie jednak powspominać wakacje.
Rada praktyczna: - „Szorstkie ręczniki odzyskają miękkość, gdy zanurzymy je w gorącej wodzie z octem.”
9 sierpnia 2014 „Uroda jest po trzech dniach równie nudna jak cnota.” George Bernard Shaw
Nie przez przypadek oparłam się o powyższą sentencję. Oglądaliśmy na dużym ekranie zdjęcia z przeszłości, gdyż akurat znalazły się na nośniku i doznałam szoku! Te akurat dotyczyły rozpoczęcia roku szkolnego mojego ukochanego wnuka. Dziecko małe, to oczywiste, ale babcia! Uśmiechnięta, na swój skromny sposób zadbana, szczuplejsza o wiele kilogramów, twarz z innego chyba wymiaru… Tak! Starość wdziera się do mnie przemocą. Nic na to nie poradzę. Dlaczego ja mam wobec powyższego wracać do przeszłości?! Zadawalam się tym, co jest teraz. Pewien ksiądz powiedział mi kiedyś, że gdyby ludzie byli wiecznie młodzi nikt nie chciałby umierać! A znajomy, odpowiadając na pytanie, czy chciałby być znowu młody odparł, że wygląd owszem, byłby do przyjęcia, ale rozum to zdecydowanie woli ten, jaki ma teraz!
Nie dla mnie wspomnienia, no chyba, że dotyczą one wnuka i moich córek, do tego wracam z radością. Właśnie na zdjęciu widać było pierwszoklasistę, który natychmiast po zakończeniu uroczystości szkolnych oczekiwał obiecanego przez babcię prezentu. Miała to być Gadunka. Bionicle byłe wtedy źródłem jego inspiracji. Uważał, że prezent będzie czekał w szkole. Poprzednio uzgodniłam z zięciem, że pojedziemy po uroczystości do sklepu i delikwent wybierze sobie sam prezent. Rozczarowanie było ogromne. Trzeba było zmienić wszystkie plany i najpierw kupić Gadunkę.
Takie wspomnienia lubię, dzielę się przeżyciami z wnukiem i zaśmiewamy się z naszych przygód. Babcią jestem i basta! Rada praktyczna:Kurtkę puchową, jaśki i poduszki można wyprać w pralce automatycznej w temperaturze 30 stopni C. Aby puch lub pierze się nie zbryliły w czasie prania, należy wrzucić do bębna kilka piłeczek pingpongowych, a następnie wysuszyć.
10 sierpnia 2014 „Miernoty świata, udzielam wam rozgrzeszenia.” Salieri w ostatnich scenach filmu „Amadeusz”
Obejrzałam wczoraj ten film, po raz już któryś. Pamiętam, gdy wyświetlano go w kinach. Moja córka, zresztą jak większość członków rodziny, będąc pod urokiem Mozarta, poprosiła o powtórne obejrzenie dziejów Mistrza. Przychyliłam się do prośby, trudno, istniała potrzeba, to trzeba i już. Poszłyśmy, ale filmu już nie grali. Akurat wyświetlano w kinie Oskard „Muchę”, więc gdy już przyszłyśmy, to obejrzałyśmy. Do dzisiaj słabo mi się robi na wspomnienie tego ohydztwa… Nie dziwię się, że wspomnienia wracają, mocne przeżycia osadzają się na trwale w pamięci.
Nie ma potrzeby mówić o filmie, wszyscy go chyba znają. Mnie interesuje geniusz Mozarta i zawiść Salieriego. Gdyby nie to, kto by do dzisiaj pamiętał o Salierim! Mozart miał doskonałe podstawy teoretyczne, ale to nie daje możliwości wybicia się, potrzebna jest jeszcze iskra boża. On ją miał, pisał to, co było w nim, w jego duszy. Salieri przecież też miał solidne podstawy muzyczne, ale nie płonął w nim płomień talentu. Pisał przecież zupełnie dobrą muzykę, tylko ona nie wybijała się ponad przeciętność. Nie mamy pewności, czy naprawdę z premedytacją szkodził Mozartowi, ale przecież zazdrość o talent istnieje od wieków. Kiedy już znalazł się w szpitalu, a wyrzuty sumienia nie dawały o sobie zapomnieć, wygłosił podobno słowa będące moim mottem.
Miernoty świata! Bardzo mnie to bawi. Jesteśmy w większości miernotami, piszemy, gdyż mamy taką potrzebę, śpiewamy to, co nam w duszy gra, fałszując niekiedy okropnie, powtarzamy w nieskończoność pasaże i tryle - dla siebie, i tych, którzy chcą nas słuchać - i nie oczekujemy sławy. Gorzej jest, gdy dzieje się inaczej. Ja robię coś tak długo, jak sprawia mi to przyjemność, gdy nie mam ochoty, po prostu kończę działanie.
Tomasz Piątek, zachęcając do pisania, radzi, aby nie pisać wszystkiego, coś zostawić na później i być bezlitosnym wobec siebie… Wiem jedno, gdy naprawdę mamy coś do powiedzenia, przychodzi wszystko szybko bez zbędnych rozmyślań i namyślań, po prostu piszemy i już. Gdy nie można sklecić kilku zdań, lepiej dać sobie spokój, i tak nic z tego nie będzie. Na Parnas, symbolizujący doskonałość osiągniętą w sztuce, niech wspinają się ci, którzy mają talent - niektórzy i tak spadną łamiąc nogi i ręce, a nawet duszę! - miernoty, niech przechadzają się u podnóża zerkając tylko w górę. Spacery przecież służą zdrowiu. Rada praktyczna: Firanki staną się białe, jeśli w trakcie prania dodamy garść soli. Zszarzałe firanki uzyskają ładny, kremowy kolor, gdy do ostatniego płukania dodamy wywar z herbaty lipowej.
11 sierpnia 2014 „Żyd w sieni, pieniądz w kieszeni”
Dopadłam go wreszcie! Żyda z pieniędzmi na obrazku. Kupiłam w Jastarni, tylko nie wiedziałam do tej pory, gdzie go umieścić, aby zadziałał. Dzisiaj dopiero doczytałam w internecie, co z obrazkiem zrobić. Co prawda, trzeba było zacząć działania w piątek lub w sobotę, ale poniedziałek może też być pomyślny, według mnie oczywiście. Żyd zapewni mi wreszcie powodzenie finansowe, które mnie opuściło zupełnie i na dodatek spada na mnie deszczem rachunków jak rój Perseid na sierpniowym niebie. Niech Żyd się postara, proszę Żyda! Zawiesiłam go w przedpokoju, odwróconego do góry nogami, zatknęłam mu grosik na rozruch i do dzieła Żydzie, masz pracować na moją korzyść. Ma nastąpić dopływ kasy, rozumiesz!
Zastanawiam się tylko jak mu dać szansę. Przecież pieniądze nie będą kapały z obrazka!!! Przeczytałam podsuniętą mi przez życzliwą osobę książeczkę „30 pomysłów na zarabianie w domu”, ale jakoś mnie to nie przekonało do działań. Chyba tylko autor na tym zarobił. Już kiedyś zaczęłam takie internetowe zarabianie pieniędzy. Wszyscy znajomi musieli wysyłać SMS-y za pięć złotych, ja miałam dostawać z tego 50 groszy, a po uzbieraniu różnymi drogami odpowiedniej sumy, miano mi coś tam wypłacać. Kiedy w ramach działań zaczęłam dostawać oferty współpracy ze mną od młodych ludzi z fakultetami, znajomością kilku języków, zawrzałam wewnętrznie i napisałam swoim pracodawcom, co myślę o takim sposobie zarabiania pieniędzy. Napisali mi, że nikt mnie nie zmuszał i z hukiem mnie wyrzucili, gdyż osłabiałam im wizerunek, pisząc do ludzi, których zwerbowałam, prawdę, czystą prawdę.
Zobaczymy jak mi pójdzie z Żydem. Na początek zacznę od totolotka. Później pomyślę, co jeszcze mogłabym robić. Mam nadzieję, że Żyd mnie zainspiruje. Przecież po to go nabyłam. Rada praktyczna: Aby wątróbka nie twardniała podczas smażenia, warto ją przedtem włożyć do zimnego mleka Można ją również posypać cukrem. Solić należy przed spożyciem.
12 sierpnia 2014 „Gdy mąż mówi o przebaczeniu, pewnie ma coś na sumieniu.” Bridget Asher
,,Kwiaty od Artiego" ! Jestem w trakcie czytania. Urzekł mnie pomysł Lucy, głównej bohaterki, która odkrywa, że starszy od niej o 18 lat mąż, zdradzał ją bardzo intensywnie. Odchodzi od męża, ale wraca, kiedy ten - chyba z natłoku emocji życiowych!!! - poleguje na łożu śmierci i stara się uporządkować wszystkie sprawy, łącznie ze sprawą syna, o którym żona nie miała pojęcia, że istnieje.
Lucy wpada na rozwiązanie, które mnie urzekło. Dzwoni do pań spisanych w notesiku Artiego i zaprasza je do trzymania warty przy stojącym o krok od śmierci mężczyźnie. Panie decydują się na przyjazd!!!:) Dom się zaludnia, emocje rosną, gdyż jedne go nienawidzą, inne wspominają z nostalgią i zaczyna się…
Temat niby ciężki, ale książka napisana jest wakacyjnie, bawi i wzrusza. Oczywiście bohaterowie nie wiedzą, co to są niedostatki finansowe i dlatego chyba im łatwiej podejmować takie decyzje.
Myślę, że są panowie, którzy bywają tak łasi na kobiece wdzięki i podboje, że taka terapia by im się przydała, bardzo przydała! Chciałabym zobaczyć wszystkie panie ustawione rzędem przed obliczem takiego delikwenta. Jak by się wtedy czuł? Czy wyróżniałby jedne, a inne tylko tolerował? Może pyszniłby się jak kogut, a może byłby zażenowany ilością zdobyczy?! Książka bardzo mi poprawiła nastrój. Rada praktyczna: Wanna w łazience będzie czysta i błyszcząca, jeśli będziemy ją czyścić mieszanką soli i octu. Pożółkłą emalię można wybielić, czyszcząc ją roztworem soli i terpentyny.
13 sierpnia 2014 „Kochamy ludzi za dobro, któreśmy im dali, a nienawidzimy za zło, któreśmy im wyrządzili.” Lew Tołstoj
Wczoraj na sierpniowym niebie jeden błysk udało mi się uchwycić, ale życzenie skierowałam dla innej osoby. Mam prawo. Później już niebo zaciągnęło się takim kożuchem chmur, że nic nie mogłam dojrzeć. Zabrałam się za lekturę. Skończyłam czytać lukrowaną wersję życia w postaci „Kwiatów od Artiego”, ale nie żałuję, miło wejść w krainę baśni. Przecież w moim wieku lubi się już karmić duszę fikcją, prawda za bardzo boli.
Ranek zmarnowałam wgapiając się w telewizor. Nie wiem co mnie podkusiło aby włączyć „Pytanie na śniadanie”. Pytań było wiele, odpowiedzi też, aby jednak nie zgnuśnieć zupełnie, ugotowałam w międzyczasie gar kompotu z jabłek w ramach popierania polskiego rolnictwa i teraz konsumuję. Surowe jabłka jakoś mi nie służą. Dla mnie są zupełnie niedojrzałe. Papierówki jadło się kiedyś prosto z drzewa, rozpływały się w ustach, miały niepowtarzalny smak, kruchość i aromat, teraz nadają się tylko na kompot. Jabłka mamy w porównaniu z resztą kraju dosyć drogie. Mogę akcję popierać, wyjdzie mi, mam nadzieję, na zdrowie. Jabłka można jeszcze przełknąć, ale to, co się dzieje na granicy Rosji z Ukrainą, wydaje się być dużo bardziej niebezpieczne. Mało tego, że ciągle trwają walki, to jeszcze teraz 280 wybielonych ciężarówek mknie w stronę granicy. Jakoś nie bardzo wierzę w pomoc humanitarną. Co Putin szykuje, do czego zmierza?! Czas pokoju wisi chyba na włosku. Rada praktyczna: Owoce nie rozgotują się, jeżeli dodamy do wody odrobinę masła. Jabłka, gruszki i brzoskwinie nie ściemnieją w trakcie gotowania, jeśli dodamy plaster cytryny lub szczyptę kwasku cytrynowego.
14 sierpnia 2014
„Szukający szczęścia jest jak pijak, który nie może trafić do domu, ale wie, że ma dom.” Voltarie
Wczorajsze popołudnie spędziłam na spotkaniu z firmą Vigget Medica. Chciałam skorzystać z bezpłatnego badania układu krążenia. I skorzystałam. Bardzo mi się podobało, wkładasz paluszek do maleńkiego zacisku i masz wszystkie dane dotyczące spraw związanych z serduchem. Co prawda przetrzymali nas do końca spotkania aby otrzymać wyniki, ale coś za coś.
Jak zwykle starsi i zaradni na swój sposób ludzie, kokosili się na krzesłach starając się utrzymać swoje dobre miejsce do pierwszeństwa w badaniach. Zabawne to i żałosne, ale tak to już jest na starość. Prelekcja miała przybliżyć niezbędność urządzenia nazywanego RezonMed. Ma pomagać na około 40 schorzeń!!! Nie mam zaufania do urządzeń wielofunkcyjnych, ale cuda się zdarzają. I niechby już, chcieli sprzedać, więc zachwalali. Wprawiła mnie w osłupienie cena – ogólnodostępne urządzenie, które można zamówić na ich stronie internetowej to 5300 złotych! W cenie promocyjnej, na spotkaniu, jakoś tak w okolicach 3 000. Wyobraźcie sobie, że ci starzy, schorowani ludzie, rzucili się tłumnie do zamawiania tego cudeńka techniki… Nie można zaprzeczyć, że polem magnetycznym leczy się wiele schorzeń, ale za taką cenę! Wolę już chodzić do przychodni na takie zabiegi, czekam bo czekam, ale nie płacę.
Wspomnę tylko, tak na marginesie, że drogą losową przysiadł się do mnie pan, sympatyczny i wyraźnie spragniony kontaktów, liczący sobie 88 lat. O wszystko wypytałam! Tacy mnie teraz zauważają, a szkoda, że nie pięćdziesiąt lat temu, gdyż zupełnie dobrze się prezentował... Chwalił się, że jeszcze w zeszłym roku pływał, chodził z kijkami, ale teraz już słabnie. Szkoda! Pogadaliśmy sobie, aby jakoś ten czas minął do odebrania wyników. Mam słabość do przystojnych mężczyzn, bez względu na wiek. Tacy w wieku dwu lat też nawiązują ze mną szybkie i znaczące kontakty. Nagadamy się niekiedy aż do przesady, a dowiem się wszystkiego, od razu kawa na ławę, aż mamy mitygują latorośle. Ma się to podejście do mężczyzn. Rada praktyczna: Ziemniaki, zwłaszcza w postaci puree, pomagają przy dolegliwościach żołądkowych.
15 sierpnia 2014 „Kobieta jest mądrzejsza od mężczyzny, ale najwięcej rozumu musi zużyć na to, aby ukryć ten fakt.” Mary McCarthy
Nie mam w pełni przekonania do tej sentencji, ale miło się czyta. Sama wiem, że mężczyzna, który dostałby się w moje ręce, a nie imponował mi swoimi zasobami inteligencji, miałby ze mną ciężkie życie, nawet gdybym się starała i okazywała takiemu osobnikowi swoje względy. Byli tacy, których los uchronił od kontaktów ze mną i niech dziękują za to Opatrzności! Może to wynikać z mojego braku uznania do swojego rozumu i talentów i dlatego wspierać się muszę o zasoby innych!?
Dzisiaj wielki dzień, Wniebowstąpienie NMP, Matki Boskiej Zielnej, rocznica Bitwy Warszawskiej, Dzień Wojska Polskiego, ale w tle migocze „biały konwój” na Ukrainie, który może być początkiem końca spokojnego świata, do którego przywykliśmy i uważaliśmy do tej pory, że jest nam dany raz na zawsze. Zaczynam się bać, naprawdę… Słucham przemówienia Prezydenta i cierpnę z lęku. Myśl o tym, że moja mała stabilizacja, spokój rodziny, możliwość realizacji swoich marzeń tak długo skrywanych, mogą lec w gruzach, napawa mnie przerażeniem.
Czytam wiersze, które zawsze mnie nastrajają dobrze do świata, a w związku z Powstaniem Warszawskim, przywołałam twórczość Tadeusza Gajcego. Pociąga mnie u niego dążenie do zrozumienia świata i człowieczych losów, a przede wszystkim styl pisania. Geniusz! Że też tacy ludzie muszą tak wcześnie umierać… „Miłość bez jutra” Tadeusz Gajcy -fragment
…Bo tyle tylko jest w nas ciepła,
co dłoń zdziwiona objąć zdoła,
i trwogi tyle, co zakrzepła
wyryje w twarzy łza jak z ognia,
i głosu w nas, co wydać może
w kielichu warg języka ostrze…
Są ludzie, którzy noszą w sobie bogactwo talentu. Przytoczę jeszcze fragment książki "Której imię wymazano", którą obecnie czytam, ale napiszę o niej później, gdyż wyraźnie zboczyłam z obranej ścieżki, która miała obrazować motto z nią związane. Myślę, że ten jej fragment, który mnie urzekł pomysłem, wpasowuje się w talent Gajcego. „Pączek róży rośnie w mroku. Nie wie nic o słońcu, a mimo to dąży w górę w otaczającej go ciemności, aż wreszcie ściany więzienia ustępują i kwiat rozpościera płatki ku jasnym promieniom.”
Szkoda, że kwiat tak szybko ścięto. Rada praktyczna: Ślimaki będą omijały nasze uprawy, jeśli wokół roślin rozsypiemy trociny lub pokruszone skorupki jajek.
16 sierpnia 2014 "Patrz w gwiazdy, a nie pod stopy. Bądź ciekawski". Stephen Hawking
Foto Leonard
Zachód słońca nad zatoką w Jastarni, ładny, prawda? I taki „nie z tej ziemi”.
Nie mam siły pisać, pada, pada i pada… Boli mnie głowa, ogarnęła mnie niemoc, jaka zdarza mi się bardzo rzadko. Wszystko nastraja mnie źle - pogoda, moje mozolne poszukiwania, niechęć do działania. Niech ta sobota już minie.
Ukraina w ogniu, cieszyć się trzeba każdym dniem, gdyż nie wiemy, co nas czeka. Nie mam skłonności do katastrofizmu, ale czuję, że dzieje się źle. Świat się boi jakichkolwiek posunięć, aby nie rozpętać nowej wojny, która zresztą może już trwa. Są przecież tacy, którym byłoby to na rękę. Przez ostatnie tysiąclecie mieliśmy zaledwie kilka lat bez działań wojennych. Zamiast skupić się na poznawaniu świata, pogrążamy naszą Ziemię w chaosie.
Stephen Hawking, schorowany naukowiec, twierdzi:- Choć życie może wydawać się trudne, zawsze jest coś, co możesz zrobić i osiągnąć sukces. Chcę mu wierzyć i go posłuchać, może to podniesie mnie na duchu… Rada praktyczna: Skrobanie ryby będzie łatwiejsze, jeśli włożymy ją na chwilę do gorącej wody, a zaraz potem do zimnej. Łatwiej skrobać rybę tępą stroną noża, od ogona do głowy. Aby się nie ześlizgiwała, można posypać deskę solą.
17 sierpnia 2014 „Każdy mężczyzna ma jakieś zalety, trzeba mu je tylko wskazać.” Erich Maria Remarque
Jako osobnik biegnący pod górkę do osiemdziesiątki, nie chcę się wypowiadać o jednostkach płci męskiej znanych mi osobiście, gdyż było by to sprzeczne z naturą, ale mogę chyba mówić uogólniając, nikt nie będzie się czuł wtedy dotknięty czy wyróżniony, ci w innym stanie istnienia także. Gdyby przyszli prostować opinię o sobie, byłoby źle. Ja nie mam ochoty na takie spotkania.
Mężczyźni lubią być chwaleni, gdy nie stosujesz tej zasady, jesteś na pozycji przegranej. Niestety, nimb uwielbienia musi otaczać mężczyznę, gdyż w przeciwnym razie znajdzie sobie kogoś, kto się tego trudu podejmie. Ze stawianiem na pierwszym planie urody, byłabym ostrożna, w pierwszej fazie znajomości, to niewątpliwie ma znaczenie, ale później, nie jest już takie ważne. Ich interesują przymioty duszy i własna wygoda. Swoim męskim węchem zawsze znajdą kogoś, kto będzie dla nich odpowiedni.
Ostatnio spotkałam małżeństwo, bardzo zgodne i udane. Facet przystojny, elokwentny, zaradny, opiekuńczy, a małżonka, oj, na tym poprzestanę. I co z tego, że nie prezentowała się dobrze w stroju plażowym, miała kochanego męża, a głupie spojrzenia miała w nosie. Myślę, że stosowała zasadę, do której nawiązuję cały czas. Gdy im się o czymś mówi nieustannie, sami w to zaczynają wierzyć.
Musiałam trochę odseparować się od mojego nastroju, który wynikł, jak się okazało, z przeziębienia. Zatoki, gardło, uszy - ale już panuję nad sytuacją. Po obiedzie wybieram się do lasu, balsamiczne żywiczne powietrze zrobi swoje, tak myślę. Proboszcz dzisiaj nie mógł przeczytać w kosciele ogłoszeń, taki był zainfekowany. Nie jestem zatem odosobniona. Ja dojdę do siebie, nie dam się!
Na świecie wrze. Konflikt coraz bliżej. Nikt nas jakoś do rozmów nie zaprasza. Ukraina w ogniu! Prawy Sektor grozi władzom marszem na Kijów. Rosja podrzuciła żołnierzy i uzbrojenie dla separatystów! Wypiera się wszystkiego w żywe oczy. Znowu zestrzelono samolot. Chiny opowiadają się jako mediatorzy w konflikcie. Ciekawa jestem po czyjej stronie, gdyż jakoś nie wierzę w załagodzenie przez nich konfliktu. Rasa żółta zaleje świat , przepowiadał w XVI wieku francuski lekarz i astrolog Nostradamus. Oby się nie spełniło.
Rada praktyczna: „Herbata uzyska ciekawy, intensywny aromat, jeśli do puszki włożymy laskę wanilii lub cynamonu.”
18 sierpnia 2014 „Tak czy inaczej żeń się: jeżeli znajdziesz dobrą żonę, będziesz szczęśliwy, jeśli złą – zostaniesz filozofem.” Sokrates
Sentencja ta obrazuje stanowisko mężczyzn, a jak na to patrzą kobiety?
Wczoraj podziwiałam piękny krajobraz nad smolistą rzeką Brdą w Piaskach, dzielnicy Bydgoszczy. Las dębowy, sosnowy i olchy nad rzeką, skarpa wysoka, wąwozy, lśniąca w dole kręta linia rzeki, woda nawet u brzegów przejrzysta, jednak główny nurt czernieje, złowrogo szczerzy cienie zębiasto układające się przy przeciwległym brzegu, a w wodzie… ludzik, a właściwie chłopisko, niezbyt trzeźwy, gadatliwy i wyraźnie mający ciągoty do nawiązywania znajomości. Wszyscy jesteśmy ubrani w ciepłe bluzy, popołudnie chłodem spowite, a ten kąpieli zażywa, jak twierdzi, przez tę wydrę nie do dogania się, swoją „kobitę”!
Głosi swoją historię życia, głos po wodzie się niesie, wspomina noce, które spędzał na brzegu, gdzie my stoimy, nad ogniskiem upłynniając opary wypitego alkoholu, gdyż powrót do domu spotykał się z przepowiednią rodziców - Skończysz w rynsztoku opoju! A teraz znowu życia jesień, żona swarliwa, nie daje się napić do syta, wybiera się więc w niedzielę nad rzekę, pije, płynie do domu rzeką, aby wywietrzał i nikt nie szukał u niego butelki schowanej w kieszeń.
W końcu poderwałam wszystkich do odwrotu, nie mogłam już tego wytrzymać, pęczniało we mnie ziarno współczucia dla zniewolonej przez pijaka żony, który niedziele wybierał, aby wywietrzeć w wodach rzeki i przez tydzień jakoś się utrzymać w pracy… Bardzo go rozeźliło, gdyż stałam chmurna na brzegu ze słowem niezbyt pochlebnym pod jego adresem, a teraz miał stracić widownię, a przecież gotów był rzucić się wpław, aby podrywać młode panie. Niedoczekanie pijaczku, pomyśl lepiej, co się z tobą stanie! Brda to zdradliwa rzeka, dno porastają wodorosty, wystarczy zaplątać się i koniec.
Co my mieliśmy zrobić? Wezwać straż miejską? Przyjedzie za godzinę, a drugi brzeg zupełnie jest niedostępny dla pojazdów, wodniacy też zanim się zjawią, facio zdąży uciec. Zostawiliśmy go swojemu losowi. Teraz mnie to męczy. Może trzeba było go jakoś zmusić do zrezygnowania z kąpieli?! Słuchałam regionalnego radia, nikt nie utonął, widocznie dopłynął do domu. Co taki człowiek sobie myśli, co on ma w głowie?! Spalać alkohol pływając w zimnej wodzie! A w zimie? Tarza się w śniegu, czy może zakładając biegówki przeciera szlaki nad Brdą? Biedna ta żona, biedna, i on biedny, i dzieci, a Brda płynie jak zawsze, nocą księżyc świeci, olchy w wodzie się przeglądają. Masz takie życie, jakie chcesz mieć, gdy butelka jest powodem dla twojej chwały.
A mnie dręczy sumienie, że idiota mógł utonąć. Rada praktyczna: Kiszone ogórki, które już są zbyt miękkie, znowu będą twarde, gdy do naczynia włożymy trochę sody.
19 sierpnia 2014 „Kim byłabym bez Donka? Pewno po prostu kimś innym. Kim on byłby beze mnie?”
Ja staruszka, zarwałam wczoraj kawał nocy, czytając „Miedzy nami” Małgorzaty Tusk. Stało się, lektura mnie wciągnęła. Nie jest to jakiś majstersztyk literacki, ale szczera opowieść o życiu, bez przymilania się czytelnikowi. Znalazłam tutaj wiele wątków, z którymi mogę się utożsamiać – no przecież nie z panią premierową, tylko z jej dniem codziennym, wychowaniem dzieci, zmaganiem się z trudami życia. Pani Małgosia tryska energią, nie daje się stłamasić, walczy o swoje małżeństwo, sprawdza się jako kochająca matka, jest życzliwa, otwarta, mądra. Nie omijają ich codzienne troski, walka o byt – te sposoby zarabiania pieniędzy przez męża, szycie i dzierganie małżonki – skąd ja to znam!!!
Ujęło mnie też uczucie ich łączące, to zresztą widać przy każdej okazji. Pan premier z czułością patrzy na małżonkę, szanuje ją i wspiera. Zastanawiam się, jaki był cel napisania tej książki - może ocieplenie wizerunku premiera, może podzielenie się swoimi przeżyciami z innymi kobietami, aby dodać im otuchy w zmaganiu się z życiem, trudno to tak jednoznacznie określić. Myślę, że książkę warto przeczytać.
Mam pewien dystans do takich lektur, ale bywa, że z ciekawość bierze górę. Nie żałuję zarwanej nocy. Życie lubi zaskakiwać, jak twierdzi autorka książki. Kim byśmy byli, gdybyśmy spotkali tych, a nie innych ludzi w naszym życiu?! Warto nad tym się zastanowić. Rada praktyczna: Jaja sadzone udają się najlepiej, gdy wbijamy je na niezbyt rozgrzany tłuszcz. Mleko nie wykipi, gdy brzeg garnka posmarujemy masłem.
20 sierpnia 2014 „Nic nie zmienia bardziej naszych przyjaciół niż powodzenie; obojętnie, czy ich powodzenie, czy nasze.” George Bernard Shaw
Maksyma ta odnosi się chyba do okresu, kiedy ludzie „narażeni” są na sukcesy. Starość niesie za sobą drobne osiągnięcia, przezwyciężanie złego fatum, zmaganie się z bólem, cierpieniem, samotnością, biegiem niepomyślnych wydarzeń wijących się jak wąż w chaszczach dni. Trudno to nazwać sukcesami, to walka o to, aby życie miało sens.
Dzisiaj, po nocy przespanej snem kamiennym, obudziłam się z chęcią do działania. Spisałam na karteluszku czynności do wykonania i zabrałam się działania:
- Wyczyścić zlew. Mam groszkowany, miał być mniej uciążliwy, a nie jest! Szoruję środkiem czyszczącym i szczotką. Zrobione.
- Wyprać swetry, póki czas. Dzisiaj dzień słoneczny. Zrobione.
- Zmusić do tkwienia w swoim miejscu roletę. Niby zrobione, ale nie wiadomo na jak długo. Rankiem musi być opuszczona, szczególnie w dzień słoneczny. Nie jestem w stanie wytrzymać naporu słońca, mój laptop też. Odbija moją podobiznę, a przecież nie palę się, aby oglądać staruszkę. Dostarczono mi dwustronnie klejącą taśmę, podobno konia ma utrzymać! Wszystkie rolety sprawują się dobrze, a ta, ciągle eksploatowana, nie wytrzymuje. Ta część okna się nie otwiera i roleta jest inaczej mocowana. Spoglądam na nią teraz i czekam - spadnie z łoskotem, czy wytrzyma. Gdy stałam na krześle, zmagając się z mechanizmem prostym i nieskomplikowanym, ale opornym na ludzkie działania, doznałam poetyckiego uniesienia. Spojrzałam w okno i rytm rozedrganych liści nasunął mi ogrom układających się w wiersz słów, byłam zaszokowana ich płynnością i urokiem. Może muszę wchodzić na podwyższenie, aby dominować nad otoczeniem i pisać wiersze?! Wtedy powodzenie mnie dopadnie i doznam zmiany dającej mi sukces… He, He!
Itd. Itp. Minie dzionek wypełnionymi wyznaczonymi na dzisiaj czynnościami, mój zobywany dzień w dzień Mount Everest, aby wszystko miało swoje miejsce, sens i dawało satysfakcję - uporałam się, zrobiłam, nawet wtedy, gdy zbytnio nie miałam ochoty. To jest ważne, aby być czynnym, nie poddawać się, szukać sensu życia, nawet gdy widać już szczyt, do którego trudno dotrzeć, gdyż sił brak. Nie poddam się, to jest moja maksyma.
Śniło mi się dzisiaj, że jestem już w poczekalni życia, lada moment mam przejść na drugą stronę. Liczyłam, że będzie to się odbywało uroczyście, podniośle, w spokoju, a ja byłam zabiegana, coś tam jeszcze kończyłam, przynosiłam, wypełniałam… Byłam zdegustowana takim odejściem. Rada praktyczna: Spożywanie melonów zmniejsza ryzyko wystąpienia udaru i zawału serca. Mają one wpływ na obniżenie poziomu lepkości krwi, dzięki czemu działają przeciwzakrzepowo.
22 sierpnia 2014 „Nie lubię w Tobie milczenia i smutku…” fragment listu Zbyszka Cybulskiego (Kutz „Portrety godziwe’)
Sama też nie lubię tych cech u siebie i u innych. Rozumiem okres żałoby, nieszczęść, wtedy tego się nie uniknie, ale na codzień? Po co to komu, sobie nie pomożesz, innym zatrujesz życie. Zmagam się ze swoją starością, gdzie fizyczność znaczona przemijaniem najbardziej mnie denerwuje. Wszystko jakoś znoszę, ale ja w wydaniu - staruszka słaba i krucha - nie daje się w pełni zaakceptować.
Biorąc pod uwagę fakt, że koniec przecież kiedyś nadejdzie, może szybciej niż się spodziewam, postanowiłam, odkładając na bok grę, która nie pozwala mi się pokonać, http://gabrielecirulli.github.io/2048/ odpuszczę więc sobie, gdyż czasu szkoda – i zabiorę się za opracowanie i przeniesienie na papier zebranych materiałów na stronie Miłkowic http://milkowice.pl.tl/.
Głową muru nie przebiję, nie mogę ustalić tych nieszczęsnych trzech dat, nigdy też chyba nie odnajdę zdjęcia dworu w Miłkowicach, no chyba, że zdarzy się cud! – może jeszcze w sprzyjających okolicznościach odwiedzę Archiwum we Włocławku, zobaczymy – ale nie ma co już dłużej czekać, muszę zabrać się do pracy. Będzie to chyba bezpieczniejsze, gdyż strona, gdyby się na nią długo nie wchodziło, może ulec likwidacji, mogą też zażądać opłat, a przecież ja też wiecznie nie będę żyła, może też przyjść moment, że nie będę w stanie już podołać obsłudze strony... Muszę, wobec powyższego, podejść do sprawy rozważnie. Rozwiązania, gdy już uporam się z pracą, są dwa. Kupić drukarkę laserową i samemu wydrukować, albo oddać do druku. Nie wiem, co będzie lepsze i tańsze. Jestem zdecydowana i od poniedziałku, po przeniesieniu całości materiału do komputera, zaczynam działać. Zajmie mi to chyba kilka miesięcy, ale trudno, zrobić trzeba i koniec. Zbyt wielu ludzi dokładało starań, łącznie ze mną, i nie można tego, ot tak sobie, zaprzepaścić. Nie znaczy to, że nie będę szukała dróg dojścia, aby coś jeszcze nowego odszukać, ale skupię się teraz na opracowaniu. Życzę sobie wytrwałości i sukcesu w działaniu. Będzie mi to przydatne, bardzo! Rada praktyczna: Na wysoko zawieszonych szafkach łatwo osadza się tłusty kurz. Aby dało się go łatwo zlikwidować, należy położyć na szafkach przycięte na wymiar gazety, które raz na miesiąc należy wymieniać.
23 sierpnia 2014 „Mężczyznę trzeba przyjąć takim jakim jest i od razu zacząć go zmieniać.”Joan Collins
Co za dzień! Wybrałam się na bazarek, aby zakupić pomidory. Muszę zacząć robić przetwory, będzie co będzie na tym bożym świecie, a zupa pomidorowa lub sos przyrządzone na bazie pomidorów ze słoika nie da się porównać z przyrządzonymi z przecieru zakupionego w sklepie. Poraził mnie widok skrzynek z prawdziwkami, i to jakimi, okazy nie z tej ziemi. Zadzwoniłam, umówiłam się, mimo ostrzeżeń, że trzeba wiedzieć, gdzie grzyby rosną, że to jeszcze nie sezon. Byłam nieugięta. Wszystko mnie gnało do lasu. Pojechaliśmy!
Grzybów to zbyt wiele nie było, ale trafiły się maślaki, prawdziwek oczywiście i podgrzybki. Las szumiał w górnych registrach, pachniał zabójczo i zachęcał do wędrówki. Po powrocie coś tam zjadłam i pozwoliłam sobie na drzemkę, jako że słabo kontaktowałam i czułam się zmęczona zdobywaniem stromych leśnych zboczy. Las pofałdowany był wewnętrznie! Zasnęłam snem sprawiedliwego na dwie godziny. Obudziłam się i z miejsca zabrałam się do pracy. Pomidory zrobione, dom sprzątnięty, i ja wyspana. Nie wiem, co będę robiła w nocy?! Taki haust tlenu i dawka ruchu przydała by się kilka razy w tygodniu…
Wieczorem ze wzruszeniem obejrzałam rosyjski film „Spaleni słońcem”. Lubię atmosferę rosyjskiej sielskości, sposobu bycia i bezpośredniość ludzi. Film kończy się tragicznie, ale reżyser udowodnił, że należy cieszyć się każdą chwilą szczęścia, gdyż nie wiadomo nigdy, czy jeszcze kiedyś się powtórzy. Na rozpacz i ból zawsze będzie czas. Teraz zastanawiam się, co mam robić dzisiejszej nocy? Marzyć i śnić, pisać czy może jednak spróbować zasnąć, nigdy nie wiadomo kiedy sen sklei oczy. Może się uda. Rada praktyczna: Lekko wypłowiałe swetry można ożywić, jeśli zanurzymy je na 10 minut w zimnej wodzie z sodą oczyszczoną(1 łyżka na litr wody). Sfilcowany sweter można uratować, wkładając do gorącej wody z dodatkiem amoniaku spożywczego i zostawiając na dwie godziny. Potem trzeba go kilka razy pozagniatać, a następnie wypłukać w wodzie z dodatkiem płynu zmiękczającego.
25 sierpnia 2014 „Dobra rada to coś, co człowiek daje, gdy jest już zbyt stary, by dawać zły przykład.”François de La Rochefoucauld
Na UTW powinny być prowadzone wykłady dotyczące etycznej strony starości. Te zaniedbania należy natychmiast nadrobić. Kto wie jak powinni zachowywać się staruszkowie? Przecież nikt z nas jeszcze tego nie doświadczał, skąd ma niby wiedzieć, że postępowanie wynikające ze statusu wieku może innych denerwować, a nawet doprowadzać do furii.
Stary człowiek daje rady w sytuacjach, gdy wie, że inne postępowanie się nie sprawdzi, ale "młódź" wie swoje, i parzy się życiem, i uważa, że tylko taka droga, którą wybrała, jest jej pisana. Ciekawą sprawą jest to, że po pewnym czasie nakierowują swoje postępowanie na właściwe tory, ale konia z rzędem temu, kto z nich się do tego przyzna. Po latach swoim dzieciom udzielają podobnych rad, które jakoś zaistniały w ich podświadomości. Wiem to z autopsji!
Z przykładem, którym staruszkowie świecą – chodzi oczywiście o prowadzenie się! – to już inna sprawa. Staruszek postępuje bogobojnie i uczciwie, nie ma jakichś nadzwyczajnych pragnień z tego prostego powodu, że następuje zanik hormonów przypisanych danej płci… I co wtedy, zmieniać orientację, nie ma sensu. Starzy ludzie nie są zbyt pociągający fizycznie, są bo są.
Wypływa jeszcze sprawa zacierania śladów bytu internetowego, takiego internetowego życia po życiu. Tu profil, tam adres e-mail, tu zdjęcia, tam dane osobowe, to wszystko fruwa w sieci. Umierasz, a tu ktoś słabo zorientowany w sytuacji składa ci np. życzenia imieninowe?! Internet wyszedł już temu naprzeciw. „E-zmarli” to serwis załatwiający te sprawy. Zapłacisz i nie będziesz snuł się po Internecie jak bezpański pies, chciałam powiedzieć - duch. Istnieje także wirtualny cmentarz ludzi i zwierząt. Może tam się lepiej zaczepię i będziecie mi wpisywać kondolencje. Już widzę jak to będzie wyglądało! Płacz i zgrzytanie zębów, tylko nie wiadomo kto będzie to robił, mój duch czy odwiedzający. „Tylko w 2012 r. swoje osie czasu na Facebooku osierociło 3 mln użytkowników. Tysiące uczestniczyło w zdarzeniu: wypadek. Zakładając, że FB nie osieroci nas szybciej, za sto lat może straszyć pół miliarda duchów. Z 18 mln ocyfrowanych Polaków, 14 mln ma profile na FB. Jedyną wspólną cechą ich wszystkich jest to, że umrą. Serwery już konsumują ten ostatni event.”
O tych sprawach należy pomyśleć. Tego, co powypisywałeś pisząc komentarze, co polubiłeś, komu kliknąłeś, a kogo okłamałeś tak szybko się nie wykasuje. Rodzina może się wstydzić tego, co babcia napisała. Mamy prawo być wirtualnie zapomniani, wymazani, pogrzebani. Liczy się reputacja po śmierci. Wpisałam swoje imię i nazwisko w Googlach i oniemiałam. Ile czasu by mi zajęło usuwanie tego wszystkiego… Nie zdajemy sobie chyba do końca sprawy w co się wpakowaliśmy.
Dobra rada: Szorstkie ręczniki odzyskają miękkość, jeśli zanurzymy je w gorącej wodzie z octem.
26 sierpnia 2014
„Gdyby ludzie pragnęli bardziej własnego szczęścia niż nieszczęścia innych, mogliby niebawem mieć raj na ziemi.” Bertrand Russell My, nacja polska, mamy w sobie coś, co nas odróżnia od sąsiadów – jest to bezinteresowna zawiść i chęć uczestnictwa duchowego w nieszczęściach innych oraz chwalenie się tym, co posiadamy. Tylko mi nie mówcie, że nie. Przykładów z życia nie przytoczę, aby nie być posądzona o małostkowość. Rada praktyczna: Kabinę prysznicową łatwo myje się gąbką zmoczoną w occie.
27 sierpnia 2014 „Ktokolwiek uważa, że małżeństwo to układ sił pół na pół, nie zna się albo na kobietach, albo na ułamkach.” Jackie Mason Oczywiście takie podsumowanie zrobił mężczyzna! Mogę mu na ucho powiedzieć dlaczego daje się tak zniewolić i nawet nie protestuje, tylko stara się z całych sił aby żona była zadowolona.
Nigdy nie ma pół na pół, gdyż byłaby to stagnacja, a przecież życie to bezustanny kołowrotek doznań i pragnień, małych i dużych porażek i zwycięstw. Zależy, kto dominuje, kto bardziej kocha, albo bardziej pragnie.
Rynek towarów też coś ostatnio nie zna się na podaży i popycie oraz wynikających stąd cenniku towarów. Tydzień temu kupowałam pomidory na przecier. Dzisiaj zdziwiłam się niepomiernie, gdyż pomidorki zdrożały o 60 groszy! Niby nie tak wiele, ale przy takim nasyceniu rynku i niemożliwości zbytu na wschód, to chyba powinny tanieć, prawda? No trudno, poszłam z tym zamiarem, więc kupiłam, ale jakoś nie mogę się z tym pogodzić. Co wobec tego dzieje się z nadwyżkami?!
Jeden z rolników powiedział w radiu PiK, że będzie tymi zbiorami karmił kury i inne zwierzęta nie odrzucające takiej karmy - ogórków, pomidorów, papryki. Inny stwierdził, że ogórki są tak tanie, że nie może znaleźć ludzi do zbiorów. Oczywiście płaci proporcjonalnie do ceny sprzedaży. I co, ogórki zostały na polu. Ja się tym ludziom nie dziwię, ale czy nie lepiej byłoby sprzedać po niższej cenie, niż zmarnować zbiory. Jabłuszka i inne owoce też ceny mają bez zmian. Widocznie nasi rolnicy nie nastawiali się na handel ze wschodem i dlatego ceny się trzymają. Rada praktyczna: Zapchany zlew można udrożnić, wlewając do rur butelkę coca-coli ( podobno żołądek też! ) lub jedną szklankę octu zmieszaną z ½ szklanki sody oczyszczonej. Po 15 minutach przelać gorącą wodą. Przy tej okazji usuniemy również nieprzyjemny zapach z rur.
28 sierpnia 2014 „Mądrym może być tylko ten, kto sam siebie nie uważa za mądrego.”Lew Tołstoj
No dobrze, wiemy już kto jest mądry, ale jak ocenić tego, który uważa się za mądrego, a nim nie jest? Jak postępować z takim człowiekiem? Osobnik taki kłamie w żywe oczy i dąży, depcząc wszystko co napotka, do wytyczonego celu, na to jakoś rozumu mu wystarcza. Inni mają skrępowane ręce, boją się podjąć radykalne działania, aby tego niby mądrego nie rozsierdzić, nie wywołać kataklizmu, kiedy to może zginąć ten niby mądry, naprawdę mądry i głupiec. Do czego ten świat zmierza?! Nie mam siły już nawet o tym myśleć.
Przeglądałam dzisiaj szufladę w komodzie, gdzie przechowuję dokumenty, ale także stare notesy i kalendarzyki z wpisanymi listami osób dla mnie ważnych. Co roku przepisuję adresy i numery telefonów do nowego kajecika. Rejestr osób zmienia się. Ze zdziwieniem stwierdziłam, że niektóre nazwiska nic mi już nie mówią.W starych notesach wiele wpisów jest przekreślonych, ci już odeszli na zawsze, ale niektórych osób nie ujmuję już w nowych wpisach, gdyż jakoś przestają być ważne. Dlaczego to robię? Ze względów praktycznych, numery w telefonie łatwo wykasować, ale także to swoisty dług, który spłacam tym, których lubię i nie chcę o nich zapomnieć. I pomyśleć, że wszystko może przestać być ważne, może przestać być potrzebne i nikt nie będzie miał potrzeby pytać mnie o adresy czy numery telefonów, bo możemy nie mieć stałego miejsca zamieszkania i uciekać przyjdzie nam w nieznane, o ile oczywiście przeżyjemy. W czasie przeglądu podjęłam decyzję - wszystkie stare kalendarzyki ulegną kasacji. Widocznie nadszedł ich czas.
Rada praktyczna: Pieczarki stanowią nie tylko smaczny dodatek do wielu potraw, ale mają korzystny wpływ na wzrost kości, zmniejszają ryzyko wystąpienia choroby Alzhaimera, pomagają usunąć chroniczne zmęczenie i działają stymulująco na rozwój flory bakteryjnej w jelitach.
30 sierpnia 2014 Bóg powiedział: „Ja, Pan, twój Bóg, ująłem twą prawicę, mówiąc ci: Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą.” Izajasza 41,13 Biblia Tysiąclecia
Festiwal światła to największe wydarzenie lata w Toruniu. Jedziemy. Mijamy po drodze „ubożuchną” świątynię budowaną na przedmieściach miasta, wpisującą się rykoszetem w nową linię kościoła budowaną przez papieża Franciszka. Błądzimy po mieście ulicami obstawionymi parkującymi samochodami, gdzie i szpilki nie wepchniesz. Nareszcie zwalnia się miejsce na parkingu. Osadzamy się na kilka godzin. Ludzie suną jak w procesji ku światłom. Ulica Szeroka z jednym kierunkiem ruchu pieszych zapchana do nieprzytomności. Ryczą głośniki, rozlewa się feeria świateł. „Największą atrakcją jest gigantyczna iluminacja na ul. Szerokiej w Toruniu. Okazała konstrukcja o wysokości ponad 20 metrów połyskuje w rytm muzyki, imitując świetliste niebo nad głowami widzów. Galaxy Gallery przygotowana przez grupę Mariano Light nawiązuje do odkryć Mikołaja Kopernika. - Ta praca wpisuje się w astronomiczną tematykę festiwalu. Duża biała rozeta, umiejscowiona w centrum portalu, będzie symbolizować Słońce, natomiast kolorowe rozety - planety. W tej okazałej konstrukcji zostanie wykorzystanych 50 tys. mikrolamp LED, 1200 lamp imitujących gwieździste niebo oraz 150 lamp imitujących płatki śniegu - opowiada Agnieszka Marecka z Toruńskiej Agendy Kulturalnej.”
Chciałam wkleić jakieś zdjęcie, ale zrezygnowałam. W Internecie też marnota, która nawet w jakimś tam procencie nie oddaje tego, co można było zobaczyć. Cała ulica jak jedna wielka gotycka świątynia rozświetlona w sposób niewyobrażalny. Mój marny telefonik nie potrafił się z tym uporać, dałam więc spokój z robieniem zdjęć. Szczęśliwe po obejrzeniu tego, co się dało zobaczyć, wróciliśmy z boską pomocą do domu o północy, a deszcz z całą mocą niebios deszcz dawał się we znaki w drodze powrotnej. Czekam teraz na to, co będzie z grzybobraniem. Oj, chmurno i dżdżysto od rana! Może nie być grzybobrania.
A co będzie się działo dzisiaj w Brukseli? Nie lękaj się, chciałoby się powiedzieć Tuskowi! Z jednej strony splendor, a z drugiej „rozwichrzenie” na wschodzie. Unia Europejska już wkrótce będzie musiała podjąć kluczowe decyzje dotyczące sytuacji na Ukrainie. Ktoś to będzie musiał dźwigać na barkach, rozwikłać jakoś, dać światu odetchnąć od wojny?! Nie zazdroszczę tytułu i odpowiedzialności! Na dodatek pewien przywódca partii opozycyjnej – nie wymienię nazwiska, gdyż już jedna osoba mi powiedziała, że na mnie doniesie gdzie trzeba! – wypowiedział się na ten temat w stylu: niech go biorą, niech on idzie, byle go tutaj nie było! Ile w tych słowach jest żółci, zazdrości, ukazania ciężaru znoszenia premiera przez tyle lat, szukania szansy drogi do władzy! Może nie tyle o rządzenie tutaj chodzi, ale o władzę właśnie. „On” mówił o tym „onie” z przekąsem, który nikomu na dobre nie wychodzi, tylko „on”, wypowiadający te słowa, chyba tego nie rozumie. Na powodzenie premiera patrzę też z perspektywy podatnika, gdyż jedna cela byłaby już wolna, jedna szubienica mniej stanęła by na ulicy, w sytuacji gdyby „on” zdołał jakoś się wedrzeć na to upragnione premierowanie. Władza nie jest wieczna, zawsze kiedyś się kończy, ale jakoś trzeba ją zdobyć, nawet po trupach, prawda „onie”?!
Przytoczę jeszcze fragment z „Portretów godziwych” Kutza. „Gierek… wybudował w Ustroniu dom obok domu Ziętka, bo chciał w jego sąsiedztwie przeżyć starość. Kiedy już obydwaj byli za burtą, w upiornym czasie stanu wojennego, Wilhelm Szewczyk pojechał sprawdzić, jak żyje stary Ziętek. Zastał ich obydwu w kuchni, zupełnie opuszczonych. Siedzieli przy stole nad nieudolnie otwartą puszką konserwy rybnej, krupniokiem i dwiema kromkami suchego chleba…
Edward Gierek… Żył w nędzy. I ona zmusiła go do prośby, aby władze belgijskie przyznały mu górniczą rentę za lata przepracowane w Limburgii. Otrzymał ją. Ostatnie jedenaście lat żył na koszt podatnika belgijskiego…”
Tak to z władzą bywa, raz na wozie, raz pod wozem. Ja mam tylko jedno pragnienie, niech świat nie dopuści do wojny. Temu, kto to zdoła to uczynić, niech Bóg poda rękę i powie; „Nie lękaj się, przychodzę ci z pomocą.” Rada praktyczna: Jaja przygotowane do panierowania kotletów nie powinny być rozcieńczane wodą ani mlekiem. Aby panierka na kotletach był odpowiednio krucha, najlepiej wlać do jaj kilka kropli oleju.
31 sierpnia 2014 „ Szczęście nie znaczy nic, jeśli inni o nim nie wiedzą, a znaczy mało, jeśli do nam nie zazdroszczą.”Samuel Jahnson
Zjeździliśmy już chyba wzdłuż i wszerz pierścień lasów należących do kompleksów Puszczy Bydgoskiej łączącej się z Borami Tucholskimi, ale jakoś nie natrafiliśmy na swój pas. Idziemy w las w ciemno, będą grzyby albo nie. Dla mnie i tak najważniejsze jest, aby posłuchać szumu lasu, nacieszyć się zielenią drzew, pobrodzić w mchach, nasycić oczy delikatnym odcieniem wrzosów i oczywiści polować na grzyby! Ja grzybów zbytnio nie lubię, a już obieranie uczy mnie pokory i wytrwałości. Te lepiące się skórki, robaczywe trzony, to skrobanie, wycieranie i przyrządzanie mogłoby dla mnie nie istnieć. Poradzono mi ostatnio abym stanęła z urobkiem obok drogi i sprzedała, co zebrałam. Chcieli mnie nawet ubezpieczać, oczywiście nic za darmo, miałam się dzielić dochodem…
Chodzimy więc po zagajnikach, lesie wysokim - sosnowym i mieszanym i coś tam się znajdzie, ale nie jest to rekord do wpisania w księdze Guinnessa. W końcu się poddałam, wracamy do głównej drogi skrajem sośniaka, gorąco aż pot zalewa oczy, szukamy cienia i schronienia przed upałem. Żywica wwierca się do nosa drażniąc węch, nogi już odmawiają posłuszeństwa. Z ulgą wchodzimy na drogę. Obok nas zatrzymuje się samochód. Sympatyczny i przystojny pan w średnim wieku hamuje, opuszcza szybę i głosem pełnym słodyczy pyta:
- Jak udało się grzybobranie?
- Nieszczególnie. Odpowiadam zgodnie z prawdą.
- A ja mam pełen koszyk. Zebrałem właśnie tam, skąd wracacie. Znalazłem pas, rosło po kilka grzybów obok siebie, nie mogłem nadążyć zbierać!
Miły uśmiech łagodnie rozświetla twarz, oczy śmieją się radośnie, duma wysuwa się spod otwierających się rytmicznie powiek…
Nie daję za wygraną, przecież we wnętrzu czuję już lekkie nakłucia zazdrości, ciągnę więc dialog.
- No niechże pan się pochwali tym zbiorem, jakoś nie chce mi się wierzyć, aby natrafił pan na taki pas szczęścia.
- W bagażniku mam grzyby, naprawdę proszę mi wierzyć, plon był obfity.
- Do widzenia, może wam też się uda jeszcze coś znaleźć.
Szyba unosi się w górę, uśmiech nie schodzi z oblicza grzybiarza, samochód rusza do przodu.
Nie ma więc większego szczęścia niż podzielić się sukcesem z bliźnim, niech mu szczęki zesztywnieją z zazdrości, niech się skręca z niemocy. Mnie się udało, znalazłem swój pas! Ja też nie odpuszczę, będę szukała swojego pasado utraty tchu.
Z grzybami mi się tak szczególnie nie powiodło, ale po powrocie z lasu odniosłam zwycięstwo nad opornym programem i udało mi się zrobić wykres na stronie http://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci-.htm
Wykres piękny, wyrazisty, dokładny, bez niepotrzebnych odstępów, a przyczyniła się do tego niewątpliwie wędrówka po lesie. Dotleniony mózg pracuje na przyśpieszonych obrotach!!! Trzy dni męczyłam się nad właściwym zapisem, ze mną legion ludzi zaprzyjaźnionych i nic. Będę więc chodziła po lesie, aby się dotlenić, a może przy okazji trafi mi się też pas!!! Rada praktyczna: Kminek zmielony z majerankiem w równych proporcjach to znakomity środek przeciw wzdęciom i zgadze. Może go dodawać do twarożku, ćwikły, pieczonych ziemniaków, kapusty, chleba.
Facebook "Lubię to"
Motto strony
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega
srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał
czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.
Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”
Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.