styczeń 2017
1 stycznia 2017
Przyszedł roczek nowy, nikt go nie zapraszał, sam wiedział, że przyjść trzeba. Powiedziałam rodzinie, że kładę się spać wcześniej, ale jakoś tak wyszło, że doczekałam do północy. Witałam noworoczne maleństwo sama, wśród sztucznych ogni, huku petard i tak jakoś wyszło, że łzy jak groch potoczyły się po moich staruszkowatych licach. Nigdy jeszcze tak nie było, więc albo to będzie rok wyjątkowy, albo końcowy. Trochę byłoby mi żal, dostałam takie śliczne białe bluzki w prezencie. Jedna niewątpliwie będzie trumienna, ale w tej drugiej mam zamiar latem paradować ulicami Bydzi. Jest naprawdę śliczna. Jak już wnętrze przygasa, to niech chociaż opakowanie olśniewa.
Zakończyłam prace odnośnie Miłkowic i teraz po doszlifowaniu można będzie już drukować. Jest mi naprawdę przykro, że zdjęcia dworu nie mam. Tyle innych rezydencji wskrzeszono do oglądania, a ja nie mam tego, co jest dla mnie przysłowiową wisienką na torcie. Spójrzcie, może jaka dobra dusza ma dojście to tych materiałów i dokumentów, może uda się tam dotrzeć!? Makary Górzyński opisał tyle dworów, a o Miłkowicach nic nie wie. Pytałam. Zobaczcie sami!  milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm
Nie chodzi o Górzyńskiego, ten jest dostępny w bibliotekach internetowych, ale o inne opracowania. 
P.S. Jeszcze odnośnie wiersza, ja czekam, nie zapomniałam. Mój czas się kurczy szanowny poeto Obiecajko.

2 stycznia 2017
Mróz już szczypie, wiatr powiewa, zima przyjdzie, będzie bieda. Kilka zim pamiętam, jest to dowód na to, że w naszej strefie klimatycznej zimy bywają, w uczuciach także...

Zima (Słoński)
Stanęła zima między nami...
Na ścianach borów, wstęgach rzek,
nieprzebytemi legł zaspami
niepokalanie biały śnieg.

Patrzymy w mroźną dal oboje,
co jak rozwarty stoi grób...
W rozwartym grobie serce moje
pod śniegiem leży u twych stóp.

Chciałaś rozkopać śnieg rękami?
Doprawdy szkoda twoich rąk!
Stanęła zima między nami
zasłała biały całun wkrąg.

3 stycznia 2017
Miłość nie wybiera, gdy płoną serca, wszystko jest możliwe. Weźmy Naczelnika Piłsudskiego. Żyła jeszcze pierwsza żona Maria, a on już z Aleksandrą miał dwie córeczki. Poślubił Aleksandrę po śmierci pierwszej żony, ale stosunki z drugą żoną po pewnym czasie zaczęły się ochładzać, pojawiła się lekarka Eugenia poznana w Druskiennikach. Towarzyszyła mu podczas urlopu na Maderze! Mówiono o romansie łączącym marszałka z lekarką. Była jeszcze Jadwigą Burhardt, Kazimiera Iłłakowiczówna sekretarka Piłsudskiego. I co? Świat się nie zawalił. Nie każdemu mężczyźnie wystarczy kot do głaskania.
Nie lubię niewierności małżeńskiej, ale ona od wieków istnieje.Teraz znowu wypływa Madera, choć Ryszard Petru twierdzi, że był Joanną Schmidt w Portugalii, ale nie na Maderze. Ani rusz nie rozumiem dlaczego ich tam poniosło, czy nie wystarczy rodzinna ziemia? Chcieli się ukryć? Z tym nie jest łatwo. Wygladają na szczęśliwych i zażyłych. Ciekawa jestem jak przyjmą to małżonkowie tej pary?
Opozycja chyba się sypie. Przedłużający się protest w sejmie niczemu nie służy. Lepiej zakończyć to wszystko. Pan od kota nie ustąpi. Chciałam tylko uświadomić Ryszardowi Petru,  że nie on pierwszy i nie ostatni uwikłał się w romans. Piłsudskiemu to nie zaszkodziło, to może i jemu jakoś się uda, tylko niech trochę zapozna się z narodową historią. Ta sprawa nie może pozostać na prezentowanym przez niego poziomie. Liderem chyba długo nie zostanie, miłość jest trudna do udźwignięcia, szczególnie ta zakazana.  

4 stycznia 2017
Niekiedy odnoszę wrażenie, że powinnam przepowiadać przyszłość. W każdym razie moja wieszczby spełniają się. Ciekawa jestem czy marsz weselny został zagrany według moich wskazówek? Teraz to chyba jest strzał w dziesiątkę. Szkoda tylko, że tak długo musiałam czekać na potwierdzenie mojej wróżby. Szczęścia życzę.
 
5 stycznia 2017
U nas biało, cienka warstwa śniegu, ale jednak. W nocy wiało prawie tak jak nad Bałtykiem. Obudziłam się i stałam przy oknie wpatrując się w taniec gałęzi drzew. Dzisiaj powoli przemierzałam drogę do sklepu delektując się widokiem wirujących płatków śniegu. Nie jestem specjalną amatorką zimy, gdyż wtedy moje zatoki dają o sobie znać, ale widok zimowego krajobrazu sprawia mi radość. 
Chocholi taniec na arenie politycznej przybiera na szybkości. Widać w oczach przeciwników radość, gdy komuś podwinie się noga. Jak dalej tak pójdzie, to trzeba będzie wybudować nowy gmach Sejmu, aby każda opcja polityczna miała własne miejsce obrad. Gdyby Tusk wrócił do Polski, mielibyśmy starcie gigantów!
Podobno szokująca była Szopka Noworoczna autorstwa Marcina Wolskiego. Do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wpłynęło osiem skarg, ale Wolski dostał nagrodę specjalną od prezesa TVP Kurskiego. Ciekawa jestem czy gdyby przedstawiono w takim świetle jego, też byłby tak szczęśliwy. Powinni zostać ujęci wszyscy politycy, wtedy byłoby sprawiedliwie. Ale tak naprawdę, z migawek jakie oglądam, to uważam, że to bezguście.
 
6 stycznia 2017

Lubię inteligentnych facetów, Ross z serialu do takich się zlicza. Przecież staruszka też może mieć swoje sympatie, to chyba nie jest zabronione.:) 
„Wichry losu” to dobry serial, rozwichrza wnętrze człowieka, to prawda, ale i otwiera na życie. Jak to możliwe, że mężczyzna może mieć żonę, a myśleć o innej? Kobieta, która kocha, nie umie zdradzać i nawet, gdyby chciała się zemścić na niewiernym mężu, nie może tego zrobić. Nienawidzi drania za to, że jest ciągle w jej sercu, ale takie już są kobiety. Dobrze, że mąż Demelzy ma jeszcze wyrzuty sumienia, gorzej by było, gdyby nawet na to nie było go stać. Ross, to przystojniaczek, inteligentny i pociągający inne kobiety. Podoba mi się, choć cieszę się, że to nie mój mąż. Starość to piękny okres, takie sprawy już nie zawracają człowiekowi myśli, można najwyżej obejrzeć film.
Mam inne zmartwienia. Kupiłam na bazarku ręczniki, duży i mały, w pięknym kakaowym kolorze. Wyprałam bez zastanowienia z innymi ręcznikami, raz już je sprałam w temperaturze 60 stopni i nic się nie działo, później wygotowałam w 95 stopniach, i do dzisiaj zbieram żniwo. Część ręczników przybrała kakaowy kolor, a te kakaowe bieleją w oczach, raczej beżowieją. Nie mogę przywrócić równowagi ręcznikowej. Piorę już oddzielnie, ale to chyba będzie długotrwały proces. To taka ręcznikowa łyżka dziegciu, jak ta zdrada Rossa, chwila radości i miesiące smutku.
 
8 stycznia 2017

Od wczoraj boli mnie głowa. Nie bez przyczyny. Jest mroźno i bezwietrznie. Zaleca się staruszkom nie wychodzić z domu, ale ja jednak do kościoła wyszłam. Miasto B. leży w kotlinie, rotacja powietrza jest znikoma więc i smog mamy. Oczywiście w kraju mamy „prymusów” wybijających się w tych niechlubnych rekordach, ale u nas też mamy powody do zastanowienia się, co z tym fantem zrobić. Jakby zmartwień było mało.
Zbliża się 11 styczeń, trzeba będzie jakoś rozwiązać sprawę okupacji sali sejmowej, a to nie będzie łatwe. Wódz nie ustąpi. Powinien sobie zdawać sprawę, że gdyby nie wysunął Szydło i Dudy do pierwszego szeregu, w życiu by wyborów nie wygrał. Pani B. jakoś sobie jeszcze radzi, ale pan D. jest w sytuacji przymusowej. Takiego ograniczenia swoich ruchów nie miał chyba żaden prezydent w Polsce! To wódz powinien kłaniać się prezydentowi, a nie na odwrót. Teraz jednak rządzi, kto rządzi i niech rządzi, naród wybrał, niech naród patrzy, co się dzieje.
Na świecie nigdzie nie jest spokojnie. Chińczycy wykryli widoczne tylko w podczerwieni pojazdy rozpylające „coś tam” w powietrzu. Kto to i dlaczego to robi? Może komuś zależy, aby doszło do wojny! Zresztą świat i tak jest zagrożony, od Antarktydy odrywa się gigantyczna góra lodowa wielkości pięciu tysięcy kilometrów kwadratowych. Gdy tak się stanie, poziom wód oceanicznych podniesie się o 10 cm!  W październiku znowu koniec świata. Wszechświat utracił ok. 5 proc. ciemnej materii i nie wiadomo, gdzie ona się podziewa. I ma mnie nie boleć głowa?! 
Mam jeszcze do udowodnienia jeden problem. Miłkowice miały nie tylko dwór z przełomu XVIII i XIX wieku, ale także zamek na wyspie  zniszczony w XVII  wieku, prawdopodobnie przez Szwedów. Ja muszę z tym wszystkim uporać, zdążyć, nikt za mnie tego nie zrobi. Gdyby nie mój upór, nie wiadomo, czy nawet światło dzienne ujrzał by dwór, za mgłą oczywiście, gdyż w żadnym opracowaniu nikt się nie pokusił o jego opis. Czy ja mam lekkie życie? Powołana jestem do udowodnienia prawdy, a może sama uzuropwałam sobie taką rolę.  Nie wiem, ale pracuję nad tymi sprawami. Choinka rozebrana, w domu więcej miejsca, wszystko wróciło do równowagi. Kasztany jadalne spiekły mi się w piecyku i teraz dokładm do sosów aby zmiękły. Nawet mają niezły smak. Niech tylko do mnie dotrze zdjęcie dworu!!! Z resztą się uporam.

11 stycznia 2017
Dzisiaj dla mnie ważny dzień. Zakończyłam pierwszy etap pracy nad opracowaniem. W nocy śnił mi się mężczyzna, który przyniósł spłowiałą książkę z interesującymi mnie zdjęciami. Byłam bardzo wzruszona i przejęta. Sny mają przewagę nad życiem, osiągamy tam spełnienie marzeń.
Skończyłam też lekturę książki „Lata rozłąki” - Niny Willner. Przeczytałam, gdyż musiałam. Targały mnie mieszane uczucia. „Willner udało się oddać atmosferę tych kilkudziesięciu lat, kiedy Niemcy żyły w dwóch niemieckojęzycznych światach. Światach, kompletnie różnych, w zupełnie innych realiach społecznych i politycznych. Piękne w tej historii jest to, że rodzina, mimo przeciwności losu, robiła wszystko, by ocalić swoją jedność.” Jakoś nie mogę się zgodzić z opinią autorki. Faktem jest, że gdy przejeżdża się przez terytorium Niemiec, widać odmienność dwóch części państwa, ale autorka chyba trochę zaciemnia rzeczywistość.
Pamiętam ten czas doskonale. U nas nic nie można było kupić bez kartek. Chodzi mi o ubranka dla dzieci. Dorośli przecież mogli nosić buty długo, nawet wtedy, gdy daleko im było do elegancji. Ale co z dziećmi? Nóżka przecież rosła i takie narzekania, że bolą mnie paluszki, gdy chodzę w bucikach, nie były niczym nadzwyczajnym. Znaleźliśmy się też w takiej sytuacji. Znajomy pracował w NRD i przywiózł zamówione dla córki sandałki i spodnie sztruksowe, brązowe, pamiętam dokładnie. Skądś tam dostałam włóczkę i zrobiłam jej sweterek. Wystroiłam to moje małe szczęście do przedszkola. Chwile radości szybko się skończyły. Sandałki były w worku, więc przetrwały, ale spodnie i sweterek zniknęły bez śladu ze szatni. Niepomierna rozpacz mojego dziecka zaowocowała apelami wychowawczyni do rodziców o zwrot zguby. Sweterek wrócił do szatni, ale spodnie przepadły na wieki wieków. Lament autorki wydaje mi się trochę na wyrost, a przypominanie dziejów komunistycznego reżimu mnie męczy. Trzeba było przeczytać, to przeczytałam.
To wszystko w jakiejś nowej wersji wraca, nie zaopatrzenie, ale sposób rządzenia. Komuś się chyba coś pomyliło. Ja nie lubię protestów, ale w tym wypadku są zasadne. Niech PiS rządzi, ale mądrze. Nie można pozwolić na to, aby robili co chcą. BOR w sejmie, mur odgradzający, głosuje tylko część posłów! To może dwa rządy, podzielić kraj na dwie części i niech każdy się rządzi tak jak umie? Nie będzie kłótni, swarów a tak, to dług publiczny rośnie, przekroczył 1 bilion złotych! Kto to będzie spłacał i jak długo?! Daje się i rozdaje, przeprowadza reformy potrzebne czy nie. Przecież wszystko można zrobić, ale trochę zastanowienia to trzeba mieć. Czy ja wyrzucam meble, gdy nie mam pieniędzy na kupno nowych? Muszę poczekać, aż się wzbogacę. Ekonomia to nauka ścisła, tutaj nic się nie da zmanipulować, za wszystko wcześniej czy później się zapłaci. Apeluję o rozsądek do obu stron sporu politycznego.

 12 stycznia 2017
Stałam wczoraj w oknie podziwiając zimowy krajobraz i słuchając stłumionej mrozem ciszy. Muszę się nacieszyć pięknem zimy, nie wiadomo jak długo się utrzyma. Dzisiaj ocieplenie zdmuchnęło całe piękno, pozostała „glajda” śniegowa zmieszana z osolonym błotem. Czy to jeszcze zima?
Życie też niesie nam takie ukryte, zmieszane z błotem prawdy. Nie wiadomo, kto ma rację, komu wierzyć. Szczęście wielkie, że przerwano protest w sejmie. To trwało już zbyt długo. Boję się o polską gospodarkę, nikt się tym nie zajmuje, tylko zmiany, zmiany, zmiany. Dzisiaj słuchałam naszej regionalnej rozgłośni. Wprowadzona reforma oświaty zakończy się w 2024 roku! Komu to jest potrzebne! Ledwo jakoś wszystko się ukształtowało po wprowadzeniu gimnazjów, znowu przegrupowania, które słono kosztują. Nikt nie chce ustąpić, ludzie mają jakieś kompleksy, żywią zadawnioną nienawiść, chcą pokazać, na co ich stać. Ci, co przyjdą po tych rządach będą mieli ciężki orzech do zgryzienia.
Uważam, że nowa ekipa rządząca powinna uszanować osiągnięcie poprzedników i wprowadzać tylko potrzebne reformy. Ciągle tylko wojenki i wojenki, a ty obywatelu domyślaj się, o co im chodzi. Tak naprawdę nikt nie mówi prawdy, ani jedna ani druga strona. Słuchanie dziennika to jest męczarnia, naprawdę to powinny być podawane fakty, a nie ich interpretacja. Do Kurskiego złożono propozycję, aby w Opolu w czasie festiwalu był jeden dzień poświęcony disco polo! Och! Jak ktoś chce tego słuchać i bawić się przy takiej muzyce, nie widzę problemu, ale żeby promować to na festiwalu?!
Zakończę może cytatem z książki, nad którą obecnie wylewam łzy smutku, radości, rozczulenia „Chłopiec z latawcem”. „Lepiej aby zraniła cię prawda, niż pocieszyło kłamstwo.”

13 stycznia 2017
„Nikt nie jest prorokiem we własnym kraju”
Dlaczego tak trudno zdobyć wsparcie rodaków w skali mikro i makro? Ludzie łatwiej zaakceptują obcego i jego działania, niż ziomków. Co tutaj wchodzi w grę – zawiść, zazdrość, niska własna samoocena, strach przed oceną innych? Pisałam o tym już, ale jeszcze do tego wrócę.
Materiały, które uzyskałam odnośnie moich poszukiwań dotyczących Miłkowic pochodzą najczęściej do tych, którzy wyjechali z tej miejscowości albo są zupełnie obcymi ludźmi, ale łączy ich ze mną wspólna pasja poszukiwawcza. Miłkowiczanie pomagają, oczywiście i bardzo im za to dziękuję, ale nie wszyscy, oj nie. Jestem trochę rozżalona, kończę pewien etap pracy, dobijam się teraz o zdjęcie mieszkańca Miłkowic żyjącego w czasach mojego taty, ale starszego nieco, jest według wszelkiego prawdopodobieństwa na zdjęciu, które mamy, potrzebne jest jednak potwierdzenie rodziny i nie doprosisz się człowieku. Przeszkód jest tyle, że prędzej byś zdobył Giewont niż dogadał się z rodziną. Nie lubię płakać, ale jest mi przykro.
Nie jestem w tym odosobniona. Pogadaliśmy z księdzem, gdy chodził po kolędzie. Pisał pracę o swojej miejscowości. Nie mógł się doprosić o informację o stojącej w obejściu gospodarza kapliczki. Nic nie wiedzieli, kto ani kiedy postawił, jak wyglądała ileś tam lat temu!
Ja taka zaparta nie jestem, jak już mnie proszą, pomagam. Jestem przekonana, że zdjęcie, które pomogło by rozwikłać sprawę dworu ktoś posiada, ale nie da i już. Ja nie szukam zdjęć prywatnych, mnie chodzi o odtworzenie i udokumentowanie historii. Poszukiwania jednak idą pełną parą, są ludzie, którzy mnie wspierają, ale to jest przykre, że swoi nie chcą pomóc. Co prawda ja już tam ponad 60 lat nie mieszkam, ale i tak się czuję przynależna do Miłkowic.
Rząd polski nie poprze Tuska, Kaczyński będzie karał demonstrantów, Macierewicz pogrąży się w modlitwie( po tych jego matactwach ja nie wierzę, że się szczerze modli), Ziobro będziestawiał przed sądem  lekarzy, którzy nie uratowali jego ojca od śmierci… Nie podoba mi się Terlecki, chyba ma zbyt dobre mniemanie o sobie.
Może oni też się czują niedocenieni?! 
Ezechiel - ten prorok najbardziej do mnie przemawia. Wypowiedział się na wygnaniu. A jego wizje i proroctwa, to dopiero ciekawa lektura!

Królestwo Judy, zagrożone przez Babilończyków szukało bezskutecznie pomocy u Egipcjan (Ez 17, 1 nn.; 30,20 nn.). W tym czasie, czyli w pierwszym okresie działalności (aż do 598 r. p.n.e.), prorok krytykował i piętnował wady ziomków i zapowiadał kary Boże aż do zniszczenia Królestwa Judzkiego włącznie. Na wygnaniu pocieszał i zapowiadał odrodzenie Izraela (Ez 34-37), a także mówił o nadejściu nowej rzeczywistości w czasach eschatologicznych (Ez 38-48)

"Przypatrzyłem się tym istotom żyjącym, a oto przy każdej z tych czterech istot żyjących znajdowało się na ziemi jedno koło. Wygląd tych kół (i ich wykonanie) odznaczały się połyskiem tarsziszu, a wszystkie cztery miały ten sam wygląd i wydawało się, jakby były wykonane tak, że jedno koło było w drugim. Mogły chodzić w czterech kierunkach; gdy zaś szły, nie odwracały się idąc. Obręcz ich była ogromna; przypatrywałem się im i oto: obręcz u tych wszystkich czterech była pełna oczu wokoło. A gdy te istoty żyjące się posuwały, także koła posuwały się razem z nimi, gdy zaś istoty podnosiły się z ziemi, podnosiły się również koła..."

sobota, 14 stycznia 2017
Zbyszku, żegnaj! Piętnasta rocznica śmierci Zbigniewa Dziewiątkowskiego, założyciela Tercetu Egzotycznego. Lubię ich, szczególnie to egzotyczne brzmienie utworów. Kiedyś dostałam płytę, były takie pocztówki, z ich utworami. Zdarłam ją do cna, słuchałam i słuchałam.

Dzisiaj dla mnie dzień ostatecznych decyzji. Kiedyś trzeba je podjąć. Będę w pełni wolnym człowiekiem wtedy, gdy będę pisała to, co będę chciała napisać i nikt nie będzie tego wykorzystywał, ani się podszywał pod moje słowa. Dosyć już tych aluzyjnych cieni.
Ludzie lubią sobie pokpiwać z innych. To tak miło robić z kogoś idiotę, a później powiedzieć, to tylko żarty, przepraszam. Ja też niekiedy żartowałam, nie tak drastycznie, ale jednak. Trzeba odróżnić poczucie humoru od złośliwości. Śmiać się należy z siebie. Odcinam się zdecydowanie od przeszłości. Wchodzę w nowy okres życia i chcę, aby był to dobry czas.
Wczoraj jeden z posłów PiS zapytany, co sądzi o opozycji, roześmiał się tak serdecznie, że aż skóra cierpła. Tak się traktuje opozycję, a co, śmiać się nie można! Dzisiaj widzę sondaż, w którym oceniono przywódców opozycji i kota prezesa. Kot miał 90 % poparcia, opozycja prawie nic. Oczywiście zastrzeżono, że to tylko żart. Wkraczamy w nową formę walki z opozycją. Przypominam, jak nie będzie silnej opozycji, grożą nam rządy autorytarne, znając zapędy dyktatorskie pewnego człowieka od kota, pełnego kompleksów. Niech im tam będzie, Rozumiem kabaretowe naigrywania się, ale dziennik z takim humorkiem, to już groteska. Nie wiadomo, kto się bardziej ośmiesza.
Czekam na wiadomość na wiadomy mi temat i skóra mi cierpnie, wóz albo przewóz. Idę dzisiaj do opery na „Dziadka do orzechów” otoczonego sławą magii wielkiej sztuki w czystej postaci. Zobaczymy, posmakujemy, oby tylko telefon z wieścią nie dzwonił w tym czasie… Wyłączę, oczywiście, ale czekam na wiadomość z niecierpliwością.

15 stycznia 2017
Świat iluzji rozciągnął się przed moimi oczami w całym blasku. „Dziadeka do orzechów” Czajkowskiego opera Nova wystawiła pięknie. Naprawdę jestem oczarowana. Kunszt baletu i orkiestry wart oglądania. W jedynej przerwie przedstawiłam propozycję dyrektora i prowadzącego orkiestrę Macieja Figasa odnośnie wymiany przestawień pomiędzy teatrami operowymi w Polsce, która i tak nie zyskała poklasku ze względu na koszty, ale plany były, poza festiwalami oczywiście. Spotkało się to z brakiem akceptacji także ze strony mojego towarzystwa, nawet słuchać nie chcieli o takiej propozycji. Kochają swoją operę i wykonawców. Dołączę więc wykonani na poziomie światowym, jako że Nova jakoś się nie promuje na You Tube.

I tak mnie wieczorem bolała głowa, gdyż planowany dopływ zdjęć nie dotarł, chyba z powodu braku gorliwości w ich wyszukiwaniu. Właściciel posiadają walizeczkę ze zdjęciami, ale ktoś by się musiał przyłożyć do ich sprawdzenia. Za to dzisiaj moja córka zrobiła super przekładki, strony rozdzielające rozdziały, w kolorze i z wyczuciem. Jestem bardzo zadowolona z wyników jej pracy.

 
16 stycznia 2017
Wczoraj obejrzałam film o puczu w Polsce i wyciągnęłam następujące wnioski:
- gdyby Kuchciński nie podjął nierozważnej decyzji o wykluczenia posła z obrad, żadnych blokowań by nie było
- gdyby nie chciano ograniczyć praw mediów i dziennikarzy, nie doszłoby do gromadzenia się ludzi przed Sejmem
- gdyby od razu cofnięto decyzje odnośnie tych dwóch spraw nie byłoby problemów
Czy o to chodziło emitujących ten film? Chyba nie, ale niestety taka jest moja odpowiedź po obejrzeniu tego dzieła wpychającego ludziom do głowy nową wojenkę, którą sami rządzący wywołali. Posła trzeba było ukarać tak, jak prawo nakazuje, a nie wykluczać. Co on takiego zrobił?!
Co czuje kościół i rządzący do Jurka Owsiaka? Ksiądz „kazał” przeciwko zbieraniu do puszek. Ludzie wychodzili z kościoła. Po co to! Kościół ma łączyć a nie dzielić. Nie podoba się, to nie mówić o tym i już. Prezydent wyłamał się i poparł WOŚP – „Wspieramy, z żoną wrzuciliśmy pieniądze do puszki.” Chociaż to mógł zrobić! Szkoda mi tego człowieka, ale co on też może zrobić? Nie on rządzi. Ja wspieram i Caritas – kupuję od lat świeczkę na święta, i WOŚP, daję datek. Uważam, że każde działanie przyczyniające się do pomocy drugiemu człowiekowi jest słuszne.
Kanclerz Merkel przyjeżdża do Polski. Spotka się z Kaczyńskim, no ale kim jest Kaczyński aby reprezentować Polskę? Już zapowiada, jakie to „pranie” przejdzie Merkel. Niech tylko podskoczy, to będzie wiedziała, z kim ma do czynienia. „Będę musiał powiedzieć kanclerz Angeli Merkel, że Niemcy muszą zdecydować się, co do charakteru stosunków z Polską; bo nie można Polski atakować i jednocześnie liczyć na to, że stosunki będą dobre.” Można podskakiwać, gdy się nie rządzi oficjalnie, ale się rządzi cichcem.
Może resztę spraw przy innej okazji. Uważam, że PiS ma władzę i niech rządzi, ale ma to robić mądrze, a nie szukać winnych, gdy sam wznieca konflikty. Łączyć ludzi, a nie dzielić! Nie jest sztuką wywoływać konflikty, sztuką jest zachować spokój i pokój!
O! Jednak jeszcze dorzucę. Radni mają sprawować swoją funkcję najwyżej dwie kadencje, taki jest projekt, a dlaczego nie wprowadzi się takiej reformy w stosunku do posłów??? Ktoś się boi o swój dożywotni stołek! Reforma to reforma.  
 
18 stycznia 2017

Interes można zrobić na wszystkim! Kupowałam wczoraj na bazarku serwetki, takie cienkie. Są bardziej przydatne i wydajniejsze. Lepiej je mieć na stole w kuchni! Czekam cierpliwie, gdyż jedna pani zamawiała kartkę imieninową z imieniem solenizantki i negocjowała sprawę umieszczenia zdjęcia. Cena 25 zł za usługę zdumiała mnie niepomiernie i spytam, czy to nagranie z dźwiękiem, że takie to drogie. Pani zaczęła mnie uświadamiać jak robi się takie kartki. Zapytałam więc, jaki ma program, w którym te dzieła tworzy. Odpowiedziała, że Painta i że kupiła go za 4 tysiące złotych!!! Bałam się, że zacznę się śmiać, ale dzielnie odbiłam piłeczkę i oznajmiam, że ten program jest darmowy i że ja taką laurkę też bym bez trudu zrobiła. Zaczęła się chwalić, że ma Worda 13, tak jak ja bym nie miała, a ja najwyżej bym zrobiła to w Wordzie.
Następnie oskarżyła mnie o piractwo, co nie jest zgodne z prawdą, gdyż mam Windowsa legalnego i Painta też mogę mieć legalnie. Ja grafiką się specjalnie nie zajmuję, gdyż jak jest mi potrzebne coś bardziej skomplikowanego, to mam wsparcie w mojej córce, ale sama też sobie daję radę. Bawiłam się już nieźle i podpuszczałam sprzedawczynię nieco, mówiąc, że ja prowadzę strony internetowe. Skwitowała krótko, że co tam strony, laurka to jest szczyt umiejętności komputerowych. Wniosek jest jeden. Nie chwalmy się swoją „mądrością”, gdyż nigdy nie wiemy, z kim mamy do czynienia.
Wpis z dedykacją do mojego guru internetowego.

19 stycznia 2017

Wichrowe Wzgórza -  Emily Jane Brontë
„Piekielna to była wyobraźnia i piekło musiała nosić w sobie ta spokojna pozornie dziewczyna. Dla nas pozostała tajemniczym, zachwycającym zjawiskiem”. Jarosław Iwaszkiewicz
Oglądałam kiedyś tam film, ale nie zrobił na mnie zbyt wielkiego wrażenia, wróciłam więc do lektury. Kiedyś czytałam, zatarła mi się jednak już w pamięci, ale dzięki niej wczoraj noc zamieniła się dla mnie w poranek. Tak porywającej książki dawno nie czytałam. Opętani szaloną miłością bohaterowie książki, mroczne krajobrazy, nienawiść niszcząca wszystkich wokół. Heathcliff to demon, wcielony diabeł, sam nieszczęśliwy, depcze losy i uczucia innych. Wszystko rozgrywa się w psychice bohaterów, śmierć, poniżenie, nieszczęścia przetaczają się przez wrzosowiska. Dobrze, że wróciłam do tej lektury. Mocne wrażenia, dzisiaj chyba skończę, i znowu noc zbrata się z porankiem. To jest urok życia w samotności, czytam kiedy chcę i nikt nie nawołuje mnie do zgaszenia światła.Dziękuję też losowi, że nie musiałam się z takim uczuciowym szaleństwem zmierzyć. Ciekawa lektura, ale życie z takimi doznaniami, stało by się piekłem. Ale kto tam wie, czego się w życiu tak naprawdę oczekuje...
"Katarzyno Earnshaw, obyś nie zaznała spokoju, tak długo, jak ja żyję. (…) Pozostań przy mnie na zawsze - przybierz, jaką chcesz, postać - doprowadź mnie do obłędu, tylko nie zostawiaj mnie samego w tej otchłani, gdzie nie mogę cię znaleźć! Nie mogę żyć bez mojego życia. Nie mogę żyć bez mojej duszy!"
 
20 stycznia 2017
No i stało się. Moje opracowanie zostanie wydrukowane. To pierwszy etap. Nie znaczy to. że w sprawie Miłkowic powiedziałam ostanie słowo. Gdy Opatrzność pozwoli i da mi jeszcze trochę czasu, może zdołam odsłonić dalsze tajemnice  Miłkowic.
Druk opracowania "Miłkowice w świetle żródeł historycznch"
Szanowni Państwo!

Opracowałam zebrane materiały odnośnie Miłkowic i zamierzam je wydrukować dla rodziny, znajomych i zainteresowanych osób. Gdyby ktoś był chętny, proszę do mnie napisać na adres inkainka@poczta.fm, podam orientacyjną cenę wydruku książki, koszt przesyłki i numer konta. Na podany adres po przesłaniu ustalonej kwoty wyślę książkę, gdy już zostanie wydrukowana. Opracowanie nie będzie posiadało numeru ISBN ze względu na konieczność dodruku dodatkowych egzemplarzy książki. Nie będę udostępniała tekstów na stronie http://milkowice.pl.tl/ Jest to tak pracochłonne, że nie jestem chyba już w stanie tego zrobić. 
Oto okładka książki i dwie karty przejściowe, które będą poprzedzać poszczególne rozdziały. Proszę nie zwlekać ze zgłoszeniem, gdyż w następnym tygodniu powinnam znać ilość egzemplarzy, które zostaną wydrukowane.

Pozostałe informacje na stronie milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm

21 stycznia 2017
Dzisiaj babciny dzień. Kiedyś byłam świadkiem scenki, która do dzisiaj została w mojej pamięci. Do babci przyszła wnuczka, którą zmuszono do uczęszczania do przedszkola i wyrwano z objęć babci. Dzwonek, rozradowana babcia otwiera drzwi. Wkracza z mamą dziecina lat powyżej trzech.
- Przyszłam do ciebie! Oznajmia z grobową miną. Siada na niskim taboreciku widocznie w tym celu tam ustawionym. Energicznym ruchem rozpina kurteczkę, babcia zdejmuje jej buciki. Oswobodzona z wierzchniego odzienia, przytula się do babci i ze słodkim uśmiechem mówi: - Kocham cię!
Mama stara się usilnie przeforsować życzenie dla babci, co niezbyt się udaje, gdyż obie przytulone nie bardzo wiedzą, co się wokół dzieje.
To jest właśnie ta babcina słodycz. Ja też doświadczyłam tej radości i noszę ją w sercu jak największy skarb.
Dla przypomnienia tych słodkich chwil wierszyk, który kiedyś napisałam.

Rozterki babci
Wnuczek z babcią zgodna para,
Wnuczek piękny, babcia jara.
Zrozumienia pełna gama
Świątek piątek, wieczór z rana.

To, co wnuczek zrobić może,
Zrobi babcia. Daj jej Boże!
Klocki lego, komputerek,
I rysunki, i gier wiele.

Babcia szybko z wnuczkiem miga
Lekka, zwinna, babcia fryga,
Na rowerze i na „roli”,
Nawet, gdy ją noga boli.

Lecz ma babcia słabą stronę.
Bionicle jej nie sądzone.
Nie rozumie, nie ułoży
I jeszcze się przy tym sroży.

Wnuk podsuwa jej schematy,
Łączy części, daje rady.
Babcia jednak nie pojmuje,
Toa, Pirak?! „Rezygnuję!”

Wnuk babunię więc pociesza,
W nos całuje i rozgrzesza.
„Babciu, ważne abyś była,
kochała mnie i lubiła.”

Babcia sapcia, babcia chrapcia
Już do kuchni drepcze w łapciach.
Rosół warzy i pierogi-
„Jedz i rośnij wnuku drogi!”
 
24 stycznia 2017

No i mamy problem. Samorządowcy ostaną tylko dwie kadencje, bardzo słusznie. Nikt takich funkcji nie piastuje dożywotnio, zawsze mogą przyjść inni, lepsi. Myślę, że to także  rozciągnie się na posłów. Projektodawcy reformy uderzą sami w siebie, lud się zbuntuje. 19 lat w sejmie, to naprawdę zbyt długo. Niedługo będą wpisywać w rubryce zawód – poseł. Papież Franciszek ostrzega przed niebezpiecznymi zmianami na świecie. Hitler też został wybrany i akceptowany, ale totalitarny system rządów doprowadził do zagłady miliony istnień ludzkich. Strzeżmy się dyktatorów.
Nawet w naszym własnym organizmie mamy zabójców, którzy powinni strzec porządku, ale zbuntowani sieją zagładę. Ani to bakterie, ani wirusy, lecz priony. Priony, cicha śmierć. Są zagadką same w sobie – priony to nie organizmy żywe, ale białka (proteiny). Najgorsze właśnie jest to, że mogą zmusić zupełnie zdrowe priony do przekształcenia się w śmiercionośne narzędzie czyniące z naszego mózgu sitko. Można je przywlec do organizmu zjadając mięso pochodzące od chorych zwierząt. Najlepiej, aby mięsa nie jeść. Neandertalczyk podobno był kanibalem, a to przecież nasz przodek. Świat jest dziwny sam w sobie, niszczy, zamiast budować. http://facet.interia.pl/aktywnosc/zdrowie/news-priony-cicha-smierc,nId,2339843
 
26 stycznia 2017

Mąż jak to mąż, lepiej, aby był, najlepiej dobry, kochający i wyrozumiały. O taki „towar” nie jest łatwo. Niektóre kobiety funkcjonują bez mężów, ale co się wtedy dzieje, choćby przykład posłanki Pawłowicz!
Donald Trump na moją sympatię nie ma co liczyć. Melania szczęścia z nim nie zaznała, to widać gołym okiem. Michelle Obama ma więcej szczęścia, kochającego męża, ale też nie jest kobietą tuzinkową. Czytam teraz o życiu Marty, żony Freuda. Mężuś, słynny psychoanalityk, flirtował i nie tylko, z jej siostrą Minną. Z nią prowadził dyskusje i hm! sypiał, a żona zajmowała się sześciorgiem dzieciaczków. Podobnie było z Michaliną Wisłocką. Pod swój dach przyjęła koleżankę Wandę, która uprawiała seks z jej mężem. Jakoś ze sztuką kochania, ta słynna polska seksuolożka nie mogła sobie poradzić. A Mileva Einstein? Zdolna, rezolutna, wykształcona. Pierwsze prace Einsteina noszą także jej imię i nazwisko, teoria względności powstała z jej udziałem, ale Nobla dostał tylko mężuś. Oczywiście się z nią rozwiódł, gdyż stara żona szybko może się znudzić. I tak mogłabym ciągnąć. To jednak nie ma większego sensu. Kiedy człowiek trafi na właściwego osobnika, jest szczęśliwy, gdy nie dobiorą się, czeka ich całe życie męki i poświęcenia.
Cytaty - Zygmunt Freud Żyjemy w stałych przebraniach, maskach, świecie symboli. Zawsze słowo i czyn znaczą coś więcej niż nasza świadoma intencja.
Albert Einstein Gdyby ludzie rozmawiali tylko o tym, co rozumieją, zapadłaby nad światem wielka cisza.
Michalina Wisłocka Każdy człowiek marzy o wielkiej roli, jaką odegra w swoim życiu, i widowni pełnej głębokiego zachwytu i uwielbienia. Widownię, która daje nam poczucie bezpieczeństwa i ogromnej wartości wszelkich osiągnięć naszego życia, stwarza i stworzyć może tylko kochający człowiek idący obok nas.
Donald Trump Jeśli musisz używać viagry, to znaczy, że to nie ta kobieta.

27 stycznia 2017
Przeżyłam dzisiaj trudne chwile. Musiałam zrobić badanie krwi, gdyż chyba coś z chorobowych nowości mnie dosięgnie. Czasy, kiedy przy takiej okazji mdlałam, już minęły, ale nie znaczy to, że jest dobrze. Wkuwali mi się w obie ręce i jakoś poszło. Na dodatek po wyjściu musiałam wspierać staruszki w jeszcze gorszym położeniu, gdyż popękała jednej żyła, a druga nie mogła dojść do siebie. Czułam się dziwnie, ale nie umknęłam z placu bólu. Kiedy przyszłam do domu, zjadłam pożywne śniadanie i spałam do południa. Uważam, że zachowałam się godnie, mimo usterek natury.
Co innego pan Antoni! Ten, mimo że wypadek spowodowała jego limuzyna, nie zainteresował się rannymi, przesiadł się do innego samochodu i pojechał wspierać człowieka, który dosięgnął szczytów wolności i dlatego go uhonorowano. Pan Jarosław jest niewątpliwie człowiekiem wolności, ale swojej, co nosi zupełnie inne miano.
Pan Antoni nosi w sobie niewątpliwie syndrom ucieczek z miejsca wypadków. Czmychnął do Warszawy ze Smoleńska, teraz uciekł z miejsca kolizji, mimo że kodeks drogowy stanowi inaczej. Nawet z ludzkiego punktu widzenia powinien się chociaż zainteresować osobami poszkodowanymi, gdyż samochód, którym jechał był przyczyną wypadku. Może też ma taką przypadłość jak ja, że na widok krwi mdleje?! Współczuję mu, gdyż to trudna sprawa. Ale mężczyzna i taki mięczak? Paskudna sprawa z tym wypadkiem, tak się nie postępuje i wygląda na to, że winnych nie będzie. Dobrze, że tym razem nie zamach na życie ministra! 

28 stycznia 2017
Choroby są dla staruszki tym, czym egzotyczne kwiaty dla młodej dziewczyny. Wręcza je los, aby miała o czym myśleć, o czym mówić, i o co zabiegać! To nie żarty. Z upodobaniem może wymuszać zainteresowanie i współczucie otoczenia, zajmować się nimi do woli i kontemplować stan łaski zdrowia - jego poprawy lub pogorszenia. Czym byłaby staruszka bez chorób? Przychodzi ktoś w odwiedziny, najpierw pyta się o stan zdrowia, podpowiada co można jeszcze zrobić, aby piękno starości zyskało swój blask. Wszyscy zadowoleni, staruszka, że się nią interesują, odwiedzający że chociaż słowem mogli pomóc.
Co robiliby lekarze w przychodniach gdyby nie staruszki? Tu cię opukają, tam osłuchają, skierowania dadzą na badania, inni lekarze też mają więcej zajęć, laboratoria pracują pełną parą, a staruszka jak paw przechodzi z jednego gabinetu do drugiego pyszniąc się przywiędłymi wdziękami przed coraz to inną osobą w białym kitlu.
Zmiany, jakie mają zajść w służbie zdrowia nawet mi się podobają. Co prawda pani premier coś tam wykryła i dwaj wiceministrowie musieli pożegnać się z resortem, ale minister Radziwiłł ma jeszcze szansę na działanie. To nie jest łatwy resort, niejeden już połamał sobie na nim zęby, ale zobaczymy, co da likwidacja NFZ. Ktoś naprawdę musi przejąć pełną odpowiedzialność za to, co się tam dzieje.
NFZ zostanie zlikwidowany od 2018 r., ale wbrew temu, co zapowiadał przed wyborami PiS, to nie wojewodowie przejmą kompetencje oddziałów, lecz nowe wojewódzkie urzędy zdrowia, podległe głównie ministrowi zdrowia. Innymi słowy, to on ma wziąć na siebie odpowiedzialność za ochronę zdrowia Polaków i skończyć nieustannym przerzucaniem jej na kogoś innego.
serwisy.gazetaprawna.pl/zdrowie/artykuly/963121,zmiany-w-sluzbie-zdrowia-likwidacja-nfz-i-powszechny-dostep-do-opieki-medycznej.html
Złożyłam wniosek o sanatorium, mimo, że nie lubię tam jeździć, ale czuję się po zabiegach znacznie lepiej. Może jeszcze w tym życiu zdołam tam dotrzeć. Po takich zmianach nigdy nie wiadomo, co będzie.

29 stycznia 2017
Dorota Sumińska w audycji radiowej „Wierzę w zwierzę” zajęła się dzisiaj krową. Z tej racji zmieniłam godziny pójścia do kościoła. Krowy przykuły mnie do odbiornika. Krowy to dobre i łagodne zwierzta, choć dla mnie zbyt duże, abym darzyła je czułością. Nic jednak nie mam przeciwko krowom i zachowane braku kontaktów pierwszego stopnia nie osłabia mojego zainteresowania tymi zwierzętami. Jednak zwierzę kieruje się swoim instynktem i można się po nim spodziewać nieprzewidywalnych dla nas zachowań. Po niektórych ludziach też nie. 
Ponieważ ostatnio dużo czasu spędzam w kuchni z własnej i nieprzymuszonej woli, słucham jak już nadmieniłam, wtedy radia. Joanna Kossak, prawnuczka Wojciecha, zdradziła kulisy życia pod skrzydłem ciotki Simony. Zwierzęta, które były na Dziedzince, respektowały tylko Simonę i Lecha. Kruk terrorysta wyrywał obcym, nieobutym szczelnie ludziom paznokcie, w zostawionym aucie z uchylonym oknem robił spustoszenie, a gość, który zawitał na Dziedzinkę w czasie nieobecności gospodarzy, chronił się dla bezpieczeństwa na drzewie, gdyż dzik Żabka nie lubił obcych. Czekał więc tam na powrót Simony czy Lecha, gdyż inaczej byłby potraktowany jak intruz. Zwierzęta znały widocznie prawo stosując je tak, jak to rozumiały „Twarde prawo ale prawo.”
Podobno książka Orwella „Folwark zwierzęcy” sprzedaje się znowu bardzo dobrze. Ludzie czują, że coś znowu się święci na świecie. Do głosu dochodzą ludzie, którzy tak, jak knur Napoleon za pomocą terroru łamiąc wcześniej ustalone prawo, wmawiał zwierzętom, iż czyni wszystko zgodnie z prawem.
Wszystkie zwierzęta są sobie równe, ale niektóre są równiejsze od innych.
Pan Antoni jechał jak należy, koniec, kropka. Nie wiwiadomo komu przypisze się winę. Trump jednym pociągnięciem pióra podpisał dekret nie pozwalający na wjazd uchodźców do USA. Ma władzę, może robić co chce. Dziwić się, że ludzie wracają do takich lektur?!

30 stycznia 2017

Jestem trochę zdenerwowana. Dzisiaj wieczorem mam dostać pierwszy egzemplarz książki. Boję się, jak to odbiorę, czy będę zadowolona, czy moje oczekiwania będą spełnione. Wczoraj sytuację rozładował film „Toni Erdmann”. Powinien być zapisywany na receptę! Coś pomiędzy tragikomedią a dramatem obyczajowym, wybuchy śmiechu widowni i chwile zadumy, ludzkie emocje i nawiązywanie więzi rodzinnych. Poczucie humoru jest wiodącym wątkiem filmu, bez niego można by natychmiast przestać próbować żyć, więc lepiej go mieć. Oto treść filmu, na którego oglądanie z czystym sumieniem zapraszam, szczególnie moje bratnie emeryckie dusze. To musicie dla własnego dobra obejrzeć! Gorąco zachęcam.
Winfred jest rozwiedzionym, emerytowanym nauczycielem gry na pianinie, który uwielbia wygłupy i nieustannie robi kawały swoim sąsiadom z przeciętnego niemieckiego przedmieścia. Jego córka Ines – pracująca za granicą konsultantka w wielkiej korporacji – lubi mieć wszystko pod kontrolą równie mocno, jak jej ojciec lubi się zgrywać. Przez lata ich relacje nie układały się zbyt dobrze, więc kiedy ojciec nieoczekiwanie przyjeżdża na kilka dni odwiedzić córkę, jego wizyta przybiera zaskakujący przebieg. Aby przywrócić zestresowanej Ines radość życia i poczucie humoru, Winfred tworzy fikcyjną postać – niepoprawnego biznesmena Toniego Erdmanna.
Co on wyprawia aby rozładować napięcie córki, to naprawdę jest wzruszające. 

31 stycznia 2017
Dzisiejszy dzień był fascynujący. Może najpierw wspomnę o wczorajszym wieczorze. Nie miałam internetu. Była awaria. Nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Stałam w oknie i spoglądałam w oczy nocy, wsłuchiwałam się w odgłosy wiatru, patrzyłam na chwiejące się gałęzie, nadsłuchiwałam odgłosów miasta. Czekałam z niecierpliwością na jutrzejszy dzień. Moja książka miała do mnie jutro dotrzeć,dwa egzemplarze. W nocy nie mogłam spać. Dzisiaj nareszcie zobaczyłam ją w całej krasie. Postanowiłam sobie, że to już ostatnie przedsięwzięcie. Mam to, czego chciałam i koniec działań. Miłkowicom złożyłam hołd. Teraz mogę już przygotowywać się rozrachunku z życiem. Będę miała na to czas.



Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja