kwiecień 2017
30 kwietnia 2017
Obecnie jestem po przemożnym działaniem zioła o nazwie trybula. Wsiałam ją z innymi ziołami do doniczki, rozrosła się tak bardzo, że musiałam ją przesadzić do oddzielnej doniczki aby innym roślinom umożliwić wzrost. Oberwałam jej największe liście dzisiaj do obiadu i dlatego jest trochę obskubana, ale rośnie jak oszalała. Pięknie komponowała się z jajkami zapiekanymi z ziemniakami i marchewką. Dlatego na zdjęciu jest trochę obskubana. To roślina zupełnie mi nieznana, nigdy jej nie wsiewałam do gruntu, ale nabrałam na nią ochoty i wysieję jeszcze do jednej doniczki, gdyż ta uprawa chyba mi nie wystarczy. Oto zalety trybuli w kuchni:
W kuchni użytkuje się głównie liście – w smaku nieco przypominają pietruszkę, (choć są delikatniejsze), są słodkawe z leciutkim odcieniem goryczki, a gdy się je zgniecie w palcach, wyczuwa się aromat przypominający anyż. Można te listki dodawać praktycznie do wszystkiego: surówek, sałat, mięs (np. gulaszów, siekanych kotletów, potrawki z cielęciny, do wołowiny, jagnięciny, baraniny i wieprzowiny), drobiu, ryb (na przykład z rusztu), sosów, zup – doskonale smakuje choćby w kartoflance zaprawianej śmietaną, także do warzyw – między innymi gotowanych ziemniaków, fasoli, grochu. Wspaniale dosmacza masło ziołowe i twarożki, potrawy z jaj – na przykład jajka faszerowane, jajecznicę, omlety. Można ją również przyrządzić jako samoistną jarzynę. Przy czym wiele potraw czy napojów z udziałem trybuli uznaje się za lecznicze. Wraz z liśćmi buraczanymi, szczawiem i sałatą wchodzi w skład zielonego bouillon – oczyszcza- jącego organizm remedium na uporczywe zaparcia. Sok z trybuli z dziką cykorią, mniszkiem, sałatą uważany był za wspaniały lek na wątrobę.
http://www.naturaity.pl/artykul/503,trybula-ogrodowa.html?p=2&PHPSESSID=0fd3b5442aa28a6cdc7effb192bafa853
/strong>
Kwiecień – nazwa miesiąca pochodzi od rozkwitających kwiatów. Przysłowia:
Obraz: Pedera Monsteda (1859 - 1941).
- Kwiecień, plecień, bo przeplata, trochę zimy, trochę lata.
- Kiedy w kwietniu słonko grzeje, wtedy chłop nie zubożeje.
- Ciepły kwiecień, mokry maj, będzie żytko jako gaj.
- Pogody kwietniowe - słoty majowe.
- Deszcze częste w kwietniu wróżą, że owoców będzie dużo.
- Gdyby w kwietniu nie padało, to owoców będzie mało.
- Kwiecień, co deszczem rosi, wiele owoców przynosi.
- Jak przygrzeje słonko, przejdzie kwiecień łąką.
- Choć i w kwietniu słonko grzeje, nieraz pole śnieg zawieje.

2 kwietnia 2017
Zakład przegrałam, brakło trochę ponad 5 tysięcy wejść. Co prawda odstąpiono od egzekwowania wygranej, ale ja czuję się nieszczególnie. Nie lubię przegrywać! Dobrze, że nie dostałam zapaści nerwowej.

Czytam teraz o żonach słynnych pisarzy. Radosław Romaniuk „One. Kobiety, które kochały pisarzy”. One to dopiero przeżyły. Może zacznę dzisiaj od Zofii Tołstojowej. Wyszła za mąż jako młoda dziewczyna za dużo starszego Lwa Tołstoja. Powiła jedenaścioro dzieci, z czego przeżyło tylko pięcioro. Z małżonkiem łączyła ją obustronna miłość. Całe życie poświeciła temu, aby mógł spokojnie pracować, aby rodzina normalnie funkcjonowała, a na starość Lew uciekł z domu, gdyż chciał realizować swoje plany uzdrawiania świata. Gorki podsumował zmagania Soni z życiem bardzo trafnie.
„… kobieta przeżywszy pięćdziesiąt trudnych lat, z wielkim artystą, człowiekiem skrajnie osobliwym i buntowniczym, kobieta, która była jedynym przyjacielem na całej drodze jego życia i energiczną pomocą w pracy, straszliwie się zmęczyła, co jest całkiem zrozumiałe. Widząc, że ten wielki człowiek, jej mąż, odchodzi, ona, stara kobieta poczuła się samotna, nikomu niepotrzebna i to ją rozstroiło.”
Ile na świecie jest takich kobiet, które poświęciły całe życie dla domu, dzieci, męża i na starość samotnie dożywają swoich dni?! Wiele, bardzo wiele.  
U Tołstojów był jeszcze jeden problem - Władimir Czertkow, który omotał Tołstoja i ział, dosłownie, nienawiścią do jego żony, gdyż na starość, gdy Tołstoj był już sławny, chciał zająć miejsce żony wpływając na wszystkie decyzje Tołstoja. W życiu należy się wystrzegać Czertkowów, co za dużo, to niezdrowo. Gdyby nie on, w tej rodzinie nie byłoby całego tego piekiełka, a tak, Tołstoj zmarł poza domem, jego żona przepłaciła to chorobą. Sławny mąż jest trudny do życia, najlepiej aby to był dobry, czuły, mądry mężczyzna, który w domu pomoże, zadba o to, co trzeba i kobieta czuje się z nim normalnie.

3 kwietnia 2017
Wiosna jest dla staruszków trudna. Słyszę to wokół: mam zadyszkę, męczę się gdy chodzę, zasypiam przy każdej okazji ale w nocy spać nie mogę, sznurowanie butów to koszmar, wszystko robię dużo wolniej, zapominam co powiedziałam, nie mogę sobie przypomnieć słów… Można tak w nieskończoność, to naprawdę cud, że ta nasza ziemia nas jeszcze nosi.
Szczególnie trudno jest na wiosnę, duże różnice temperatur, skoki ciśnienia, zmęczenie po zimie. Trzeba to jakoś przetrwać, ale nie jest łatwo. W domu też trzeba zrobić porządki, święta za pasem, ogródki i balkony czekają na uporządkowanie i zagospodarowanie. Ja w tym roku mam zamiar założyć „ziołownik”, mówiąc prostym językiem stawiam na zioła. Wysiałam w doniczce parę gatunków, wzeszły – były w papierkach i miały gwarancję, tylko takie jakieś wiotkie i wydłużone. Stoją na oknie, ale widocznie słońca i tak mało. Na balkonie urządziłam już półkę trójkondygnacyjną, potrzebuję teraz skrzynek i doniczek, ale to melodia przyszłości. Stoją w piwnicy, a ja sama tam nie pójdę. Jak tylko nadarzy się okazja, nie będę zwlekała, przyniosę i ustawię je na półce. Mam całą torbę ziemi, więc hodowla powinna się udać. Przywiozę także sadzonki z Hamburga, już mi obiecano co ciekawsze okazy. Obecnie potrzebuję słońca, ciepła i wilgotności, aby rośliny dały z siebie wszystko. Do zimnej Zośki trzeba będzie jednak poczekać, zbyt ryzykowne wystawianie roślin na balkon. To wszystko jest efekt braku fascynującego zajęcia. Schowana za łodygami rozmarynu, pietruszki i lawendy przeczekam lato.
 
4 kwietnia 2017
Wczoraj ciężko przeżyłam zamach w metrze w Petersburgu. Sam zamach jest już tragicznym wydarzeniem, ale ten był dla mnie szokiem. Moja córka była w sprawach służbowych przez tydzień w Petersburgu. Na stacji metra, gdzie krzyżują się trzy główne linie, bywała bardzo często. Kiedy usłyszałam o zamachu dosłownie skamieniałam. Na szczęście moje dziecko wróciło już do domu w niedzielę, ale ja i tak nie mogę się otrząsnąć z przerażenia, co by było, gdyby musiała zostać dłużej?! Tylu niewinnych ludzi zginęło i jest rannych! Teraz to chyba najlepiej siedzieć w domu i nie ruszać się nigdzie. Tylko jak długo będzie człowiek i tutaj bezpieczny? Dzisiaj odchorowuję szok, jak zwykle. Nadmiar wzruszeń dla mnie jest zabójczy.

5 kwietnia 2017
Praca biurowa by mnie chyba dobiła! Dzisiaj pół dnia nawiązywałam kontakty z różnymi instytucjami. Byłam tak zmęczona, że miałam już dosyć. Jasnym promykiem był pan od moskitier, miły, rzeczowy, elokwentny. Muszę moskitiery założyć. Mam już dosyć zakładania siatek, które i tak dłużej niż jeden sezon nie wytrwają. Nie lubię towarzystwa much, os, komarów i innych owadów usilnie pchających się do mojego lokum. Pod tym względem jestem mało towarzyska. Pieniądze wydawane na uszczelnianie okien chyba już dawno przekroczyły koszty moskitiery. Zakłam tylko na wąskie części okien, i te będę otwierała dzień i w nocy. Myślę, że inwestycja się opłaci.
Staruszki też muszą całe swoje starcze życie dokonywać wyborów, uczyć się i podążać za światem. To nie jest tak, że starość daje patent na mądrość. Powiedziałabym nawet, że młodsi są mądrzejsi niż staruszkowie w wielu dziedzinach, o których starzy ludzie nie mają pojęcia. Starość daje tylko przewagę, gdy chodzi o spokój wewnętrzny, normy etyczne i doświadczenie, które się niekiedy przydaje w stosunkach międzyludzkich. Faktem też jest, że starzy ludzie nie muszą się już borykać z problemami pracy zawodowej, nikt im nie wydaje dyrektyw, mogą robić to, co uważają za stosowne.
Oto kilka praktycznych rad, które każdy ma już zakodowane, ale nie szkodzi to i owo skorygować lub przestawić się na inne tory.
Ostatnio robiłam pierogi leniwe. W przepisie była mąka kartoflana, dodałam, i niestety nie wyszło to im na dobre. Nigdy nie dodaję ani do kopytek, ani do innych potrwa tego typu tego składnika. Nie lubię tego wariantu i nigdy już w żadnym przepisie go nie zastosuję. Staruszka wyłożyła się na leniwych pierogach!
Porady praktyczne

6 kwietnia 2017

Mimo znacznego oziębienia wiosna rozpanoszyła się już w ogródkach. Magnolie obsypane kwiatami, kwitną kwiaty w kolorach tęczy, naprawdę bez przesady. Miło spojrzeć na taką hojność przyrody. Gospodynie zabrały się za czyszczenie okien i porządki – jedna staruszka już się z tym uporała! Otoczenie człowieka ma duże znaczenie dla samopoczucia mieszkańców. Znalazłam taką poradę.
A co energię w pomieszczeniach zakłóca? Kurz, porozrzucane na podłodze szpargały, wystające kable, walające się w kącie żelazko. Sprzątanie to najlepsza rzecz, jaką możemy dać swojej przestrzeni. Oczyścić trzeba też swoją przeszłość z całego balastu krzywdy i bólu. W życiu nikt nie ma tak, aby mógł powiedzieć- zaznałem tylko szczęścia. Kiedy słyszymy o niedoli innych, człowiekowi wstyd, że robi problem ze spraw, które powinien przyjąć z pokorą.
Dzisiaj miałam znowu noc bezsenną. To wszystko przez zmianę ciśnienia. Aby nie przewracać się z boku na bok, czytałam prawie całą noc. Lektura książki „Sieroce pociągi” Christinay Baker Kline wywołała we mnie falę emocji. Nigdy o tym problemie nie słyszałam. Na początku XX wieku, tysiące samotnych dzieci wywożono „sierocymi pociągami” z głodującego Nowego Jorku na farmy Środkowego Zachodu USA. Dzieci przyjmowane były różnie, najczęściej zatrudniano je do prac w polu lub domu. To przerażające, ile te biedne istoty wycierpiały już w dzieciństwie. Trafiały na złych lub dobrych ludzi, poniewierka, głód były chlebem powszednim. Niektórym jednak udało się ułożyć sobie życie, tak jak głównej bohaterce książki kilku imion, gdyż w każdym domu dawano jej inne. I co płakać nad swoim losem, trzeba się cieszyć tym, co się w życiu ma. Nie narzekać, nie kwękać, boli coś to boli, póki się chodzi to jest wszystko tak, jak być powinno. Oto cytat z książki:
„Doszłam do przekonania, że niebo to zakątek w pamięci innych ludzi, w którym trwa to, co w nas najszlachetniejsze.” Oby taki zakątek znalazł się także dla nas. Musimy się starać.

7 kwietnia 2017
Wotum nieufności dla rządu Beaty Szydło odrzucone! Nie wyobrażam sobie, aby było inaczej. Każdy ma swoje racje. Dobrze to jednak nie będzie. Ktoś przecież musi uświadomić rządowi słabe strony rządów, ale...
Kto właściwie w Polsce rządzi?!
Szydło - Zmieniamy Polskę na lepsze. Mówimy: żeby lepiej się żyło Polakom. Po to wprowadzamy przełomowe programy: 500 plus, Mieszkanie plus, reformę edukacji, opodatkowaliśmy zagraniczne banki, przywracamy posterunki policyjne tam, gdzie je zlikwidowaliście. Odbudowujemy polską armię - wylicza Szydło. Nie wiem czy odbudują polską armię, czy prowadzą właściwą politykę zagraniczną, utrzymują dobre kontakty z sąsiadami… Wydaje mi się, że tutaj im nie wychodzi. 
Schetyna -  Ponieśliście klęskę 1:27 w Brukseli. To okrywa was hańbą - wyliczał lider PO. I kontynuował: - Chaos w szkolnictwie, rozbijanie rządowych limuzyn, upartyjnianie mediów publicznych, demontaż armii i upadek polityki zagranicznej - to osiągnięcie waszego 1,5 roku rządu. Wcześniej wypomniał rządzącym, że "tworzą obronę terytorialną z partyzanckich grup rekonstrukcyjnych i kiboli".
Ja się tych narodowców boję. Reorganizacja szkolnictwa jest przykrywką, aby zmienić programy. Tutaj Schetynama rację. 
Kaczyński - Naprawia to rząd Beaty Szydło i z tej drogi nie zejdziemy. Wielu w Polsce i wielu w Europie nasze reformy nie podobają się tak, jak nie podobała się kiedyś konstytucja 3 maja, ale my z naprawy Rzeczypospolitej nie zrezygnujemy! - zapowiedział Kaczyński.
Po wystąpieniu prezesa PiS, członkowie tej partii skandowali: "Jarosław, Jarosław!". Głośno też się zrobiło po stronie opozycji, bo Jarosław Kaczyński przemawiał ponad ustalone dziesięć minut, marszałek Kuchciński nie przerwał mu wypowiedzi.  Jak przemawiał ponad ustalony czas, trzeba było mu przerwać, nie może być równych i równiejszych. 
Ja nie chcę nowego naczelnika państwa. Nie podoba mi wpływ Kaczyńskiego na wszystkich w państwie, premiera, prezydenta i marszałka sejmu. To, że rząd szuka pieniędzy na realizację swoich postulatów jest dobre, to bez dwóch zdań. Ściągają podatki, zmuszają „alimenciarzy” do płacenia. Jak osiągnięcia rozwoju gospodarczego są prawdą, to super. Po co jednak dzielą społeczeństwo, dzienniki to tylko udawadnianie, że wszystko robią lepiej niż za rządów PO. To jest trudne do wytrzymania. Rząd powołano, aby służył narodowi i niech to robi, a nie tylko ciągle się chwalił i szukał dziury w całym. Dla mnie to tak, jakby plotkarki przechwalały się swoimi dokonaniami. Nie lubię tego.

9 kwietnia 2017
Pamięć istnieje w wersji podręcznej i długotrwałej, tkwi w naszym mózgu gotowa na każde skinienie, gdy przywołamy sytuację lub osobę, przesuwa obrazy, zapachy, kolory i słowa. Umiejscowiona w przedmiotach lub ubraniach wżera się w każdą nitkę, obrębek, załomek materiału i chowa to, co zdołała odebrać człowiekowi. Nie ma zamiaru odchodzić, uciekać, niczego zmieniać, ona jest trwała tak długo, jak długo zdoła zachować choć strzępek tego, co wiązało ją z człowiekiem.
Usadowiły się w splotach tkaniny ból, rozpacz, cierpienie i przechodzą na tego, kto nieopatrznie otula się szalem, sukienką czy swetrem. Osoba ta przejmuje na swoje barki wszystkie nieszczęścia wtopione w ubrania, smutnieje, oczy jej stają się zamyślone i nieobecne, przejmuje także agresję lub niepewność. Coś człowiekowi noszącemu takie ubrania nie daje spokoju, osłabia jego siły witalne. Zostawmy takie ubrania, nie używajmy ich chociażby tak długo, aż nie wyzbędą się pamięci osoby, do której należały.
Przecież można je wyprać, wyprasować i schować do szuflady, gdzie gromadzimy pamiątki i niech tam wyzbywają się pamięci w nie wtopionej. Pamięć o człowieku nie zginie, a rzeczy muszą zneutralizować pamięć. Często przenosimy miłość z osoby, która odeszła, na jej rzeczy, ale to nie jest potrzebne osobie, która odeszła, ani jej rzeczom. Pamięć o tych, których nie ma obok nas, niech zostanie w naszym sercu.




11 kwietnia 2017
Wczoraj cały dzień prałam, prasowałam i układałam na półkach zapóźnione rzeczy do wyprania. Pogoda była wymarzona, cieplutko, wietrznie, schło więc wszystko w oczach. Nie miałam czasu tutaj się uaktywnić. W międzyczasie oglądałam obchody katastrofy smoleńskiej, o zbrodni na polskich oficerach wspominało się tylko marginalnie. Zupełnie dobiło mnie oświadczenie p. Jarosława, który podał do wiadomości, że Tusk zgodził się, aby badania prowadziła strona rosyjska dlatego, że Tusk liczył na poparcie Putina przy wyborze na stanowiska w UE! Litości ludzie! Każdy się starzeje, ale zdecydowanie wolę łagodniejszy przebieg starości. Boję się, że sama ten wpadnę w paranoję. Zamiast oddawać hołd ofiarom katastrofy, człowiek wikła się w insynuacje niewiele mające związku z rzeczywistością. Końca tego wszystkiego nie widać. Wnioskuję o powołanie międzynarodowej komisji do rozstrzygnięcia przyczyn katastrofy smoleńskiej. Mam tego wszystkiego dosyć.
Jesteśmy wszyscy narażeni z wiekiem na choroby. Mamy w perspektywie: demencję starczą, z którą każdy musi się zmierzyć w mniejszym lub większym stopniu, no chyba że Niebiosa się zlitują i zabiorą nas do siebie; chorobą Alzheimera, która dotyka połowę osób powyżej 80 roku życia, gdzie toksyczne dla komórek nerwowych blaszki beta-amyloidu powodują przewlekły stan zapalny, człowiek żyje, tylko o tym do końca nie wie; chorobę Parkinsona obleczoną dzisiaj w świąteczne szaty, 11 kwietnia ma swoje święto. Przypuszcza się, że chorobę powoduje „patologia białkowa, która wędruje od układu nerwowego unerwiającego żołądek, dwunastnicę i jelita aż do struktur pnia mózgu. Te wtręty gromadzą się w komórkach pod postacią tzw. ciał Lewy'ego, które zawierają nieprawidłowo pofałdowane białko - alfa-synukleinę. Interesujące jest to, że w wielu przypadkach proces ten zaczyna się najprawdopodobniej w jelicie. Być może parkinson szerzy się także od innych miejsc, a jednym z nich może być nos - wyjaśnił dr Koziorowski.”
http://nt.interia.pl/news-choroba-parkinsona-zaczyna-sie-w-jelitach-a-moze-w-nosie,nId,2380367
Warto poczytać, gdyż dzisiaj się o niej rozpisano. Cierpieli na nią: św. Jan Paweł II, Robin Williams, Muhammad Ali, Salvador Dali - ich jakże różne życiorysy połączyła choroba Parkinsona.
Kogo która dopadnie, nikt nie wie. Powinny być prowadzone badania i człowiek mógłby się jakoś do tego ciosu przygotować. Ja wybieram wersję okrojonych lat życia i bez tych wiernych towarzyszek starości.

12 kwietnia 2017
Ha,ha, ha! Maisiewicz wypłynął jako pełnomocnik w Polskiej Grupie Zbrojeniowej z pensją 50 000 zł. Oprócz pensji będzie samochód i premia. I co kto zrobi p. Antoniemu?! Kaczyński ostrzegał, że Misiewicz to "wizerunkowy problem", napominała p. Beata i nic. Pan Antoni pokazał, kto tutaj rządzi. Brawo p. Antoni! Tak trzymać! Jak dalej tak pójdzie, będziemy się modlić, aby Kaczyński został z resztkami honoru. Dla pana Tuwim w swoim utworze „Całujcie mnie wszyscy w dupę”. Wart jest pan tego.
 

13 kwietnia 2017 




















Wydaje mi się, że u mnie wszystko w życiu przychodzi zbyt późno. Nie będę wymieniała poszczególnych spraw, ale tak to już mam. Dzisiaj, zupełnie przez przypadek wyłowiłam 500 000 wejście na You Tube z moim arcydziełem filmowym. Mam to swoje pół miliona wejść, ale zakład przegrałam. Ciekawa jestem kto to i dlaczego tak winduje ten filmik?! Mniejsza już o to, grunt że mam to, co chciałam mieć.
Zakończyłam z sukcesem zmagania odnośnie uszczelnienia okien. Trzy lata już się z tym borykam. Nareszcie przyszedł człowiek znający się na rzeczy i sprawa okien jest zamknięta. Polecam z czystym sumieniem tego fachowca i jego firmę.

Drugi z panów, a właściwie pierwszy, gdyż to on mi polecił pana od uszczelek, zakładał moskitiery. Firma się rozkręca w internecie, ale telefon chętnie podam zainteresowanym.
Wszystkie te prace zdecydowałam się zrobić, gdyż nadchodzi czas, że trudno mi chyba będzie sobie poradzić ze wspinaniem się na drabinkę i zajmowanie się uszczelnianiem i oklejaniem okien. Mam pieniądze czy nie mam, prace te musiały być wykonanie . Może trochę zbyt późno, ale tak już mam, jak wyżej nadmieniłam. 

14 04 2017















 Zdrowych, pogodnych Świąt Wielkanocnych,
przepełnionych wiarą, nadzieją i miłością, radosnego, wiosennego nastroju,
serdecznych spotkań w gronie rodziny i wśród przyjaciół
życzy Sympatykom mojej strony
Halina Studzińska
 
 18 kwietnia 2017
Święta spędziliśmy u mojej córki Kasi w Hamburgu, dla mnie ze względu na trudy podróży, to już chyba ostatni raz. Święta były bardzo udane, kulinarnie dopracowane, urozmaicone koncertami całej artystycznej trójki gospodarzy, atrakcjami lokalnymi i co najważniejsze spędzone wśród ludzi serdecznych i miłych, z moim ukochanym wnukiem. W sobotę pali się ognie, ogromne, dymiące i buchające iskrami, wiesza na drzewkach jajka i spożywa przysmaki. Tort w wykonaniu mojej córki, skąd u niej te umiejętności nie wiem, chyba nie po mamie.
    
Powrotna droga w drugi dzień świąt przy doskonałej pogodzie wydawała się bezpieczna. Kiedy nagle nadszedł obity deszcz wszystko się zmieniło. Dosłownie znaleźliśmy się w miejscu wypadku na A2, jakieś dwie minuty po stłuczce. Ludzie stali z telefonami i dzwonili. Dwa rozbite samochody stały po dwóch stronach pasa jezdni. Nie było widać ofiar, pojechaliśmy więc dalej. Opatrzność czuwała nad nami. Wystarczyło być tam trochę szybciej i nie wiadomo jak to wszystko by się skończyło. Zapoczątkowało to serię wypadków na A2. Po drugiej stronie autostrady kierowcy gapili się na rozbite samochody i rozpoczęła się seria nowa seria stłuczek. To jakieś fatum! Wszystkiemu winien był ten niespodziewany deszcz i nieuwaga kierowców.

20 kwietnia 2017

Zdjęcie, które wybrałam do kolażu nie było przypadkowe. Moje miało być „staruszkowate”. Chciałam dać do zrozumienia, że ja staruszka, nie jestem już gotowa na wszystkie wezwania. Traktuje się mnie jako równoprawną partnerkę we wszystkich poczynaniach, oszczędzają mi tylko noszenia ciężkich pakunków. Oczywiście, że są zdjęcia gdzie wyglądam normalniej, ale ja teraz nie mam zamiaru się odmładzać, nie ma powodu zwabiać ludzi wyglądem. Na każdego przyjdzie moment starości i nic tego nie jest w stanie zmienić. Ciekawa jestem czy jest gdzieś na świecie osoba w moim wieku, którą nic nie boli lub nie bolało, sprawna i kipiąca optymizmem. To chyba też byłoby niezbyt dobrze, mogło by być poczytane za kuszenie losu.
Aby odreagować krajowe animozje, zabrałam się do sadzenia aplegier, które wypatrzyłam w bogatym zbiorze pięknych roślin u mojego zięcia. Gdzieś „posiałam” skrzynki i doniczki i musiałam kupić nowe. Zobaczymy jak będą rośliny róść. „Ziołownik” zbyt jest bujny, chyba ma mało słońca, ale przecież stoi na oknie?! Nie mogę wystawić roślin na balkon, nie sprzyja temu pogoda. Do 1 maja będziemy się podobno zmagać z takimi temperaturami. Oszczędna w uroki przyrody jest tegoroczna wiosna, rozbuchana tylko politycznie. Tuskowi zgotowano owacyjnie przyjęcie i nawet 8-godzinne przesłuchanie nie zatarło wrażenia sukcesu. PiS się chyba przeliczył, boją się Donalda. Myślę, że zdecydowanie bardziej nadawałby się na prezydenta niż też dobrotliwy A. Duda. Współczuję temu człowiekowi, ale niech oni toczą sobie walkę na górze, ja będę zajmować się moimi roślinkami.
 
21 kwietnia 2017
Czytam „Zasypie wszystko, zawieje...” Włodzimierza Odojewskiego. Książka jest naprawdę fascynująca ze względu na podjęty temat sprawy Ukraińców i Polaków, a także formę literacką. „Strumień świadomości (ang. stream of consciousness) – termin literacki, oznaczający rodzaj monologu wewnętrznego. Jest to w pierwszym znaczeniu zapis umysłowego przeżywania człowieka, nie tylko tego co aktualnie słyszy, widzi i czuje, lecz również myśli, skojarzeń, które mu się nasuwają.” Łatwo się nie czyta, ale naprawdę warto to zrobić.
Nie będę wdawała się w opisy, wszędzie tam jest dziko, pięknie, groźnie, ale raczej skupię się na wnioskach, jakie sama wysnułam czytając ten niełatwy, ale wciągający utwór. Kto i gdzie może czuć się rdzennym mieszkańcem ziemi, na której przebywa? Kim powinni czuć się Polacy mieszkający od pokoleń na Ukrainie, Polakami czy Ukraińcami? Przecież są synami tej ziemi, ale jednak Ukraińcy nie chcą przyznać im statusu stałych mieszkańców. W obecnej dobie, w czasie swoistej wędrówki ludów, trudno też się rozeznać kim kto jest i czy jest u siebie. Czy powinno się wróść w środowisko czy zachować odrębność? Dlaczego na tym tle rodzi się nienawiść, prześladowania, wojna?! Dlaczego nie umiemy się wzajemnie zaakceptować, nie uznać swojej inności, oraz tego, że chcemy przebywać w tym, a nie innym kraju i miejscu na ziemi? Książka Odojewskiego jest o wojnie, miłości, nienawiści, prześladowaniach. A jak to układa się teraz na świecie? Czy na zawsze już ludzie będą borykać się z tymi problemami?
Tytuł książki „Zasypie wszystko, zawieje...” jest bardzo wyrazisty, wszystko zniknie, to co było, na to miejsce powstanie coś zupełnie nowego, ale ilu ludzi musi oddać swoje życie, walcząc o to, co straci i tak bezpowrotnie. Kim ja jestem, wieczna wędrowniczka? Może dlatego uczepiłam się Miłkowic, gdyż to jedyne miejsce, gdzie nikt mi nie powie, że nie mam prawa tam być, wrosłam przecież od dziesięcioleci w ziemię przodków. Ale czy na pewno? Czy miałabym tam do czego wrócić, gdyż do kogo nie mam już możliwości wracać. Może więc lepiej zostać przy miejscu, gdzie się aktualnie znajdujemy, ale czy na długo? Tego przecież nie wiemy.
 
22 kwietnia 2017
Są sprawy, które budzą mój sprzeciw.
Nie podoba mi się stawianie pomników! Zawsze są zwolennicy i oponenci, którzy będą się starali coś zniszczyć, ośmieszyć, a nawet obalić wzniesionych na piedestał. Lepiej więc z pomnikami ostrożnie. Nie będzie wznoszenia, ale też nie będzie upadków.
Nie lubię bohaterów zbiorowych jako patronów szkół, ulic, czy wspomnianych już pomników. W grupie zawsze znajdzie się ktoś, kogo morale pozostawia wiele do życzenia. Właśnie takiego człowieka starają się wtedy wywindować, obedrzeć z czci, ośmieszyć słuszne przecież idee głoszone przez zbiorowość. Oddajmy cześć ludziom na to zasługującym, i wystarczy.
Prawdy absolutne odnoszące się do ludzi są złudne. Nie ma ludzi nieskazitelnych, co najwyżej cnoty przewyższają ułomności ludzkie. Lepiej nie grzebać w życiorysach bohaterów. Zostawmy ich z nimbem chwały, która ich otacza.
Pamięć ludzka jest bardzo zawodna. Po latach tworzą się obłoki iluzji dotyczące faktów, dat, odczuć i opinii. Przekonałam się o tym niejednokrotnie. Gdyby nie dokumenty, brnęłabym w urojeniach. Najlepiej byłoby wszystko zapisywać, ale przecież nie mamy możliwości przewidzieć, co będzie w przyszłości tematem dochodzeń i dociekań, a wszystkiego nie sposób zapisywać.
A ze spraw osobistych najbardziej nie lubię niemocy, słabości, niezaradności, pomówień i nieszczerości ludzi. Dzisiejsza pogoda mnie wykończyła. Ciśnienie wznosi się ponad normę, słaba jestem i każda przeciwność losu przygina mnie do ziemi. Koresponduję z moim operatorem telefonicznym i coś mi się wydaje, że pójdą mi na rękę. Muszę jeszcze pewne sprawy wyjaśnić.
Z optymistycznych spraw prezentuję zaproszenie na uroczystość Gminnego Dnia Strażaka i 100-lecia OSP Miłkowice. Czuję się zaszczycona pamięcią o mnie. Jestem pełna podziwu dla ludzi, którzy wzięli sprawy w swoje ręce i osiągnęli wiele. 

 
23 kwietnia 2017
Doznania staruszki w sobotni wieczór!
Siedziałam na moim arcywygodnym fotelu okryta kocem, nogi umieszczone na wysokim podnóżku zażywały relaksu, moje oczy przymykały się i otwierały co kilka sekund, całe ciało ogarnięte ciepłem rozchodzącym się we wszystkich kierunkach zażywało sytej szczęśliwości po niedawno spożytej kolacji. Zapadałam w senność i budziłam się, widziałam obrzeżkiem świadomości obrazy ukazujące się na ekranie telewizora, pojawiały się i znikały. Telewizor obwieszczał nowiny o UFO w Kanadzie, mamił zdjęciami i zeznaniami świadków, ale ja uciekałam w krainę snu. Budziłam się niekiedy na sekundę i spoglądałam chyłkiem na telewizor lub w zaokienną ciemność. Niebieskawy poblask ekranu odbijał się w szybie, w oddali wieżowiec stał twardo na swojej pozycji ostro znaczony światłami okien. Deszcz zacinał, wiatr z chrzęstem naginał gałęzie drzew, ciężkie dźwięki samochodów utrudzonym warkotem przechytrzały jego szum, ostre błyski świateł parkujących opodal samochodów zrywających się do biegu szorowały blaskiem szyby i znikały tak szybko, jak się pojawiły, a ja znowu zapadałam w drzemkę. Sny przeplatały się z jawą, aż na zakończenie programu, wiedziona wypracowanym instynktem, obudziłam się zupełnie. Błoga szczęśliwość, jaka była we mnie, nie dała mi poruszyć się z miejsca, zostałam tak jeszcze kilka chwil, ale nieubłagalne cyfry zegara wydobyły mnie w końcu z ciepłego, bezpiecznego gniazda, które sobie uwiłam. Składając poduszki i koce, doprowadzając siedzisko do ładu, przeszłam do mojego łóżka kontynuować dalszy ciąg sobotniego snu, twardego, bez przebudzeń, trwającego do białego rana, kiedy to słońce szczelinami niedosuniętych dokładnie rolet obudziło mnie i przywołało do działania. Przywitała mnie Niedziela Miłosierdzia.
 
24 kwietnia 2017
„Biada artystom na których nikt nie pluje” Lope de Vega
Może nie tak dosłownie, po pierwsze nie czuję się pisarką, po drugie nikt na mnie na szczęście już nie pluje, ale że trochę się wtrącają, to fakt. Każdy piszący, grafoman czy literat, powinien liczyć się z czytelnikami i brać pod uwagę ich opinie, gdy służą rozwojowi. Rozmawiałam z osobą odwiedzającą moją stronę i z życzliwością, to podkreślam, powiedziano mi, że powinnam zawyżyć poziom, że chyba mnie na to stać. Może i jakaś prawda w tym jest, gdyż niekiedy czyjaś opinia mi pomaga, bardziej się staram. Tak było i tym razem, kiedy napisałam nieco odmiennie o tak prozaicznej sprawie, jak drzemanie przez cały wieczór przed telewizorem.
Kiedyś, kiedy jeszcze byłam w ścisłych kontaktach z osobą, o której nie mogę tutaj pisać, zostałam poproszona o jakieś bardziej łagodne zakończenie opowieści o kocie Pocie. Wiadomo przecież było, że on nie żyje, ale chodziło o to, aby przeszedł na drugą stronę istnienia pięknie. Postarałam się, osoba ta było zadowolona z mojego działania. Ja też, a nawet moja córka powiedziała, że trochę się postarałam. http://hallas.pl.tl/VIII-.--Mi%26%23281%3Bdzy-%26%23347%3Bwiat%26%23322%3Bem-a-cieniem.htm
Powiedziałabym także, że pomagają mi w bardziej wyrazistych wypowiedziach, emocje. Przykładem tego jest opowiadanie, i wcale nie chodziło o zazdrość, ale że byłam zła jak osa, to fakt. http://hallas.pl.tl/Na-kraw%26%23281%3Bdzi-istnienia.htm 
Mogłabym podać więcej takich przykładów, ale zostawmy to już w szufladach przeszłości, faktem jest, że chyba powinnam podnieść poprzeczkę. Miałam kontynuować tę linię od dzisiaj, ale mam trochę kłopotów zdrowotnych. Zaczęłam zabiegi rehabilitacyjne i to, co zawsze było dla mnie dobrodziejstwem, dzisiaj okazało się problemem zdrowotnym. Ponad godzinę ćwiczyłam w podwieszeniach i okazało się, że moje serduszko zastrajkowało. Prawie zemdlałam. Zobaczymy jak będzie jutro, albo będę ćwiczyć w okrojonej formie, lub zupełnie z ćwiczeń zrezygnuję. Zalecany jest ruch, u mnie to chyba już się nie sprawdza, mnie potrzebny jest spokój i wyciszenie. Jak dalej tak pójdzie, to wyciszę się na amen. Może w związku z tym nad formą popracuję od 1 maja.
 
25 kwietnia 2017
Bywa, że czytam coś, czego jako żywo nie mogę pojąć i zrozumieć. Każdy ma prawo żyć tak jak uważa za stosowne, ale gdy już dorwie się do władzy, musi wiedzieć, że inni przyglądają mu się ze zdwojona uwagą i oceniają jego postępowanie.
Minister Macierewicz lubi pływać. „Minister Macierewicz lubił zażyć kąpieli o godz. 1, a nawet 2 w nocy. Nidecki [były komendant Żandarmerii Wojskowej – przyp. red.] ani razu nie został po pracy, żeby witać pryncypała w drzwiach i wykorzystać okazję, żeby jakoś zapunktować." I Nidecki pożegnał się ze stanowiskiem. Ciekawa jestem czy witają szefa w mundurach czy w spodenkach kąpielowych? Co taki człowiek sobie myśli, czy ludzie nie mają prawa w nocy odpocząć, tylko mają czekać aż minister się „wypływa”?! Niech sobie zafunduje prywatny basen i pływa, kiedy chce.
W sprawie pomnika przed Pałacem Prezydenckim toczą się boje. Wygląda na to, że książę Józef Poniatowski, żołnierz, bohater, walczący z oddaniem o wolność Polski, może czuć się zagrożony!!! Warto zapoznać się z jego poczynaniami, dla niego honor i ojczyzna nie były czczymi słowami. a „Jacek Sasin dopuszcza możliwość przesunięcia pomnika księcia Józefa Poniatowskiego, aby zrobić miejsce dla statui Lecha Kaczyńskiego.” Szkoda, że nie chce usunąć zupełnie pomnika Poniatowskiego! Ludzie władzy powinni mieć trochę honoru.
Konsul honorowy w Meksyku Alberto Stebelski-Orlowski odmawia przyjęcia Krzyża Oficerskiego Orderu Zasługi RP z rąk prezydenta Andrzeja Dudy. Uważa, że prestiż Polski się obniża. Do tego dochodzimy...
Dajmy może już temu wszystkiemu spokój. Nie wiadomo jak długo będziemy żyć na naszej planecie, Przepowiednie Baby Vangi sprawdzają się w 85%, a nie ma dla nas dobrych wieści – III wojna, islam w Europie i inne mrożące krew w żyłach sprawy. Ostatnie jej słowa przed śmiercią: "Nadejdą czasy cudów, kiedy nauka poczyni wielkie odkrycia w dziedzinie tego, co niematerialne. Będziemy świadkami nadzwyczajnych odkryć archeologicznych, które zasadniczo zmienią wiedzę o świecie starożytnym. Całe ukryte złoto wyjdzie na powierzchnię, opuszczając wody. Tak postanowiono z góry."
Wierzę w dar jasnowidzenia, nurtuje mnie tylko sprawa wieszczenia, czy to, co nam się podaje, to są jej słowa w czystej postaci, czy to już interpretacja?! Niewidoma bułgarska mistyczka przewidziała m.in. rozpad ZSRR, zamach na bliźniacze wieże w Nowym Jorku, zatopienie okrętu podwodnego Kursk, powstanie Państwa Islamskiego i...wybór na 44. prezydenta Stanów Zjednoczonych czarnoskórego Amerykanina. 

26 kwietnia 2017
Naprawdę rozbrajająca jest skrupulatność niektórych firm. Może to tak musi być?! Wszystkie rachunki staram się płacić regularnie, we właściwym czasie, i nie mieć obciążeń z tego tytułu. Wolę przyciągać pasa aby zapłacić to, do czego się zobowiązałam, ale płacę. Zdarzyła mi się sytuacja, według mnie humorystyczna.
Widziałam, że przesłali mi zawiadomienie w wykazie płatności o zapłacie 3 groszy! Nie wiem jak to się stało, ale taka sytuacja miała miejsce. Pomyślałam sobie, zapłacę przy płaceniu następnego rachunku. Nie doszłam jeszcze do terminu płatności, a już dostałam upomnienie, że należy ów dług uregulować. Posłusznie weszłam na stronę mojego konta, choć przyznaję, że przed końcem miesiąca bardzo tego nie lubię robić, tak tam jakoś pusto i boleśnie, i zapłaciłam 3 grosze ciążącego na mnie obciążenia. Bałam się, że mogą mi odłączyć prąd, a tego bym nie zniosła.
 
27 kwietnia 2017
Sytuacja się poprawia, emerytura na koncie. Można trochę zaszaleć. Widziałam na bazarku bakłażany w bardzo przystępnej cenie. Przepis, który znalazłam w internecie, wydaje mi się dostatecznie wykwintny na niedzielę. Nie wiem jak to technicznie będzie rozpracowane, ale chyba dam radę. Może niezbędne będą małe modyfikacje. Najtrudniejszy będzie makaron nr 11, ale chyba  gdzieś znajdę.
POTRZEBUJESZ:
• Makaron Lubella Wstążki Długie nr 11
1 opakowanie
• olej rzepakowy 2 łyżki
• cebula 1 sztuka
• czosnek 3 ząbki
• pomidory krojone Łowicz 2 puszki
• oregano 1/2 łyżeczki
• chili 1 szczypta
• koncentrat pomidorowy Łowicz 2 łyżki
• świeża bazylia 1 garść
• duże bakłażany 3 sztuki
• oliwa do nasmarowania naczynia
• mozzarella 200g
• parmezan drobno starty 50 g
•sól i pieprz do smaku
Czas przygotowania: 60 minut
Ugotuj makaron zgodnie z instrukcją na opakowaniu.
2.
Na oleju usmaż posiekaną cebulę. Dodaj do niej zgnieciony czosnek i smaż razem jeszcze przez
ok. 1 minutę. Następnie dosyp oregano, chili i dołóż koncentrat. Po minucie dodaj pomidory Łowicz.
Całość gotuj na średnim ogniu przez ok. 25 minut. W tym czasie pokrój bakłażana na cienkie plastry (ok. 5 mm), lekko posól i usmaż na oliwie na złoto-brązowy kolor. Następnie osusz go z oliwy na papierowym ręczniku.
3.
Wymieszaj ugotowany makaron z 2/3 sosu, połową mozzarelli oraz poszarpaną bazylią (zostaw kilka listków do dekoracji). Tak przygotowany makaron zawiń w bakłażan. Stwórz małe roladki, które następnie układaj w żaroodpornym naczyniu wysmarowanym oliwą. Polej je pozostałym sosem, posyp resztą mozzarelli, parmezanem i (opcjonalnie) bułką tartą. Całość piecz 20 minut w piekarniku nagrzanym do 200 st. C.

28 kwietnia 2017
Emmanuel Macron, kandydat na prezydenta Francji nieco zaszarżował. Sankcje dla Polski, które zapowiada, są oznaką jakiejś wewnętrznej rozterki. Nasz obóz rządzący jest wyraźnie zniesmaczony. To odważny człowiek, niewątpliwie, ma żonę starszą o ponad 20 lat i żyje z nią w zgodnym związku. Wyglądają nieco dziwnie, tak jak matka z synem, ale widocznie im z sobą dobrze. Jego żona nie ukrywa wieku, jest, jaka jest. Zastanawia mnie to, a właściwie, co ja mam do tego?! Para prezydencka nasza własna prezentuje się wspaniale, szczególnie pani prezydentowa. Super zgrabna, robi wrażenie.
  
 

29 kwietnia 2017
Wydawać by się mogło, że w życiu wielu ludzi wkrada się fikcja, która nijak ma się do rzeczywistości. PiS mnie do niektórych swoich poczynań zaczął przekonywać – ściągalność podatków, 500 plus, to są sprawy, które z modyfikacjami bym zaakceptowała, ale działalność niektórych ludzi z nimi związanych mnie dziwi. Teraz znowu nowe kwiatki! Maria Szonert-Binienda, żona członka podkomisji smoleńskiej chciała się chyba podlizać obecnej władzy, zrobił już to przecież Pietrzak niewybrednymi żartami kabaretowymi. Jaki poziom, takie działania. Czy to się Polsce przysłuży, czy przysłuży się to PiS-owi? Bardzo wątpię. Niesmak tylko i nic więcej. Chyba nie mają już z kim współpracować, że "kumają się" z ludźmi takiego pokroju. „Konsulat Honorowy Rzeczypospolitej Polskiej w Akron został powołany decyzją obecnego szefa MSZ. - Zadeklarowała gotowość współpracy. Nie było innego wolontariusza, który to chciał - mówił Waszczykowski…” Więc coś jest tutaj na rzeczy.
Petru widząc, że jego postawa nie służy partii, ustąpił. Mateusz Kijowski też powinien pożegnać się ze swoją funkcją, przynosi tylko ujmę ludziom, z którymi współdziała. Ludzie z PiS powinni w swych wypowiedziach unikać jak ognia słowa „Tusk”, oni nie są w stanie wypowiedzieć trzech zdań, aby Tusk się nie pojawiał. Działają na swoją szkodę, niech to w końcu zrozumieją, gdyż trzeba będzie się w końcu podzielić z Tuskiem władzą. Znam to z własnego podwórka. Moja sentencja na dzisiaj:
Kiedy w twoim życiu sny z przeszłości stają się ciekawsze i barwniejsze niż rzeczywistość, czas przygotowywać się do odejścia. 
Oto Tusk z przeszłości. Fajny facet, normalna rodzina. Ciekawa jestem czy Mann spodziewał się co Tuskowi przyniesie los? Może tak by nie dowcipkował.
30 kwietnia 2017
Obecnie jestem po przemożnym działaniem zioła o nazwie trybula. Wsiałam ją z innymi ziołami, rozrosła się tak bardzo, że musiałam ją przesadzić do oddzielnej doniczki aby innym roślinom umożliwić wzrost. Oberwałam jej największe liście dzisiaj do obiadu i dlatego jest trochę obskubana, ale rośnie jak oszalała. Pięknie komponowała się z jajkami zapiekanymi z ziemniakami i marchewką.  To roślina zupełnie mi nieznana, nigdy jej nie wsiewałam do gruntu, ale nabrałam na nią ochoty i wysieję jeszcze do jednej doniczki, gdyż ta uprawa chyba mi nie wystarczy. Oto zalety trybuli w kuchni:
W kuchni użytkuje się głównie liście – w smaku nieco przypominają pietruszkę, (choć są delikatniejsze), są słodkawe z leciutkim odcieniem goryczki, a gdy się je zgniecie w palcach, wyczuwa się aromat przypominający anyż. Można te listki dodawać praktycznie do wszystkiego: surówek, sałat, mięs (np. gulaszów, siekanych kotletów, potrawki z cielęciny, do wołowiny, jagnięciny, baraniny i wieprzowiny), drobiu, ryb (na przykład z rusztu), sosów, zup – doskonale smakuje choćby w kartoflance zaprawianej śmietaną, także do warzyw – między innymi gotowanych ziemniaków, fasoli, grochu. Wspaniale dosmacza masło ziołowe i twarożki, potrawy z jaj – na przykład jajka faszerowane, jajecznicę, omlety. Można ją również przyrządzić jako samoistną jarzynę. Przy czym wiele potraw czy napojów z udziałem trybuli uznaje się za lecznicze. Wraz z liśćmi buraczanymi, szczawiem i sałatą wchodzi w skład zielonego bouillon – oczyszcza- jącego organizm remedium na uporczywe zaparcia. Sok z trybuli z dziką cykorią, mniszkiem, sałatą uważany był za wspaniały lek na wątrobę.
http://www.naturaity.pl/artykul/503,trybula-ogrodowa.html?p=2&PHPSESSID=0fd3b5442aa28a6cdc7effb192bafa853
Mój ziołownik - trybula i inne zioła. 
  
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja