sierpień 2015
Sierpień 2015
25 sierpnia 2015
Jestem! Zacznijmy od końca. Zakończenie sezonu wypoczynkowego. Opieram się na zdjęciach. Nie mam jeszcze zbytnio czasu na pisanie. Dopiero zakończyłam przywracanie mieszkania do stanu pierwotnego, przy okazji przemeblowując. :)
Oto ostatni niedzielny spacer po mieście Bydzi w towarzystwie córki i wnuka. 

Z córką Kasieńką przed fontanną obok Filharmonii Pomorskiej

Zaprzyjażniona z panem Szwalbe, pierwszym dyrektorem filharmonii
Kłódka z 2011 roku, którą zawsze odszukujemy, gdy tam jesteśmy
Najlepsze lody na Starym Rynku! 

Piękne miasto Bydgoszcz położone nad smolistą rzeką Brdą
Koncert, jakiego świat nie widział! Pianistka unoszona dżwigiem w stalowej klatce nad nurtem rzeki!!! Oj, działo się, działo.
Powrót wieczorową porą w towarzystwie wnuka. Jak długo jeszcze będzie chciał ze mną spacerować?!
 
środa, 26 sierpnia 2015
Załatwiam sprawy związane ze zdrowiem. Wszystkie terminy przesunęłam na koniec miesiąca. Będę biegać dzień w dzień do placówek parających się przywracaniem równowagi zdrowotnej staruszki. Kondycję po urlopie mam znakomitą, codzienna porcja ruchu w granicach od 6 do 10 km brzegiem morza wpłynęła korzystnie na moją wytrzymałość i dobre samopoczucie. Było to poniekąd wymuszone niezbyt korzystną pogodą.Szalenie miłe towarzystwo mojego wnuka, który bawił mnie wesołymi i dowcipnie podanymi opowieściami ze swojego szkolnego życia, dodawało uroku spacerom. Napotkana wczasowiczka, która widocznie posuwała się w podobnym tempie za nami, zatrzymała nas i pogratulowała rzadko spotykanego według niej, tak dobrego kontaktu babci z wnukiem. Myślę, że wszystko  zależy od wnuka, gdyż każda chyba babcia jest gotowa do dobrych układów z wnuczętami.
Z bólem muszę jednak stwierdzić, że straciłam na urodzie! Mało, że staruszkowata, to jeszcze wychłostana silnym wiatrem i morską bryzą. Trudno, coś za coś, ale nogi mam opalone, a na tym zależało mi najbardziej, gdyż tak okazja już może się nie powtórzyć. W życiu staruszki nigdy nic nie wiadomo.

Za chwilkę wyjazd, spakowani, wyspani, zadowoleni...
Jastarnia wita! Okolice dworca PKP, dostęp do wi-fi, miejsce spotkań i spacerów. Po sezonie odwiedzane jest nocą przez dziki, które zawzięcie ryją w trawnikach. Wypoczywają także przed przychodnią i w kilku innych częściach miasta. Tak to się porobiło.
Powrót z plaży. Tam wszędzie blisko, z jednej strony morze, z drugiej zatoka. To największa zaleta półwyspu Hel. W Chałupach wystarczy spojrzeć w prawo lub w lewo, wszędzie zobaczysz wodę. Dawniej półwysep był ciągiem wysp, tam to właśnie przejeżdżały statki i kutry, później morze zadecydowało o utworzeniu stałego lądu i mamy Półwysep Helski.
Codzienie brzegiem morza babcia z wnukiem przemierza kilometry. Nikt nie był chory, nikt nie miał kataru i innych infekcji. Morskie powietrze może wiele zrobić dobrego. 
Morze wzburzone, spokojniejsze, gdyż płaskie to raczej nie bywało, dodawało nam zdrowia. 
Gofry były, nie mogło być inaczej, ale bez śmietany! Niech inni przybierają na wadze.

czwartek, 27 sierpnia 2015
Całą noc spałam wybiórczo w obawie przed niemiłym badaniem. Załatwiono mnie jednak odmownie, gdyż pan doktor zaniemógł. Mam nowy termin, ale dzień stracony. 
Wspominam wakacje i chyba mam rację, gdyż od niedzieli przystępuję ostro do pracy przy opracowywaniu materiałów. Dzisiaj zatoka wieczorową porą... 

Nasza kwatera, czysta, zadbana i niedroga, pod moje możliwości. Wyruszamy nad zatokę.
Na niebie połowa księżyca, zimnawo, ale pięknie. 
Babcia i  wnuk, na najniższym molo, prawie nad poziomem wody.
Niebo w purpurze! Słońce zachodzi.
Babcię najlepiej trzymać za rękę, zawsze to pewniej!
Dla tego widoku przyszliśmy w ten rejon Jastarni.

Dla równowagi otwarte morze wieczorową porą. 
 
piątek, 28 sierpnia 2015
Staruszka to nie jest czcze słowo, starość mnie dopada, liże i spycha poduszki tłuszczyku z kości policzkowych w dół twarzy. Normalna kolej rzeczy. Tylko ta twarz jakby obca, nie ma powodu oglądać jej w lustrze. Zamieściłam tutaj zdjęcia, aby starość zmierzyła się z młodością. Musiałam stawić temu czoła. Nie, ja nie płaczę za młodością, jest mi dobrze z tym co mam, tylko dziwią mnie ręce, na których jest zbyt wiele skóry, szyja dziwnie umajona tarasami wieku i włosy, w które wmasowano srebrzystą powłokę. Patrzę ze zgrozą na stosowną do tematu książkę „Sztywniak”, opisującą pośmiertne przygody naszych ciał, ale jakoś nie mam odwagi jej przeczytać. Może dojrzeję do tego z czasem, boję się „przetworzonych” ciał nieboszczyków, abym nie miała nocnych koszmarów.
Jerzy Szczygieł w „Angorze” przytacza słowa swojego ojca, starającego się też jakoś zżyć z tematem śmierci. „ … człowiek żyje, ale z roku na rok musi marnieć powolutku, bo taka kolej rzeczy, i co może mieć jeszcze do powiedzenia? …W tym wieku człowiek tylko się zastanawia, gdzie jest jakaś najbliższa plaża.
Plaża?
No, plaża, żeby się położyć i pomału do piachu przyzwyczajać.”

Mnie to wszystko raczej bawi niż dołuje, może dlatego, że miałam przez tydzień piachu ponad miarę, Oswoiłam się z tematem. A u nas nareszcie pada, roślinki zadowolone, sroki zmoknięte omijają mój balkon, Stefa broni dostępu, a ja zastanawiam się, jak wyjść w ten zalany deszczem świat, a przecież muszę. Ciało trzeba utrzymywać w jakiej takiej formie, karmić i pielęgnować. To nasz obowiązek.

Meduzy świecą za życia, nie potrzebują pośmiernych świateł...

Port w Jastarni. Na tym kończymy pobyt tutaj, gdyż czuję się tam już jak u siebie w domu. Pora zmienić miejsce, poszukać innej przystani. 

sobota, 29 sierpnia 2015
Czytam, zamiast zająć się pracami fizycznymi, o lwowskiej szkole matematycznej. „Genialni” zdominowali mnie zupełnie. Jak to się dzieje, że pojawia się człowiek, który dokonuje przełomu w nauce, literaturze czy sztuce?! Skąd się biorą genialni? 
Stefan Banach był synem góral z Ostrowska, żołnierza ck, późniejszego urzędnika w Krakowie) – Stefana Greczka. Matką, góralka Katarzyna Banach, służąca. Wychowywał się w rodzinie zastępczej właścicielki pralni – Franciszki Płowej i jej córki, Marii Puchalskiej. Matka wyszła za mąż za innego mężczyznę i słuch po niej zaginął. Skąd u Stefana Banacha matematyczny geniusz? Bardzo ciekawa jest historia matematycznej ( i warszawskiej) szkoły matematycznej, wysyp matematyków na polskiej ziemi i ich nieprzemijająca sława w okresie międzywojennym.
Hasło „Wszyscy jesteśmy geniuszami!” ładnie brzmi, ale jakoś geniusz przeciętnego człowieka nie zawsze się ujawnia. Hipotez na temat geniuszu jest wiele, mnie trochę rozbawiły ale i zaciekawiły, te związane z podagrą, autyzmem i innymi chorobami, które mogą mieć wpływ na aktywność mózgu.
„…cierpieli na podagrę: Newton, Darwin, Kolumb, Galileusz, Franciszek Bacon, Erazm z Rotterdamu, Gotffried Leibniz." Oraz Rudolf Diesel, konstruktor pierwszego wysokoprężnego silnika na olej napędowy o samoczynnym zapłonie, czy też kanclerz Rzeszy Otto Bismarck.
Uzasadnienie:
Podagra powoduje zazwyczaj podwyższony poziom kwasu moczowego w surowicy krwi, tak zwaną hiperuricemię. Nadmiar kwasu moczowego we krwi pobudza zaś działanie mózgu. Wzór kwasu moczowego jest podobny, co może wydawać się nieprawdopodobne, do kofeinowego lub teobrominowego - znanych substancji wzmacniających, które zawiera kawa czy herbata. Krew przesycona kwasem moczowym nie tylko pobudza intelekt, ale też wzmaga talenty artystyczne. Na liście geniuszy znajdują się też: Michał Anioł, Rembrandt, Beethoven. Oni także chorowali na podagrę!
Więc nic prostszego, jak zachorować na podagrę!!! Ja też chcę być geniuszem.
Współczesna nauka nie zgłębiła jeszcze fenomenu genialności. Pewnym jest, że nie da się nauczyć być geniuszem i najprawdopodobniej nie jest to również kwestia genów. Więc czego?!
 
niedziela, 30 sierpnia 2015
Ostatni dzień samowoli, od jutra biorę się w garść. Do pracy staruszko, póki jesteś w lepszej formie. To zastanawiające, dlaczego wszystkie przypadłości, jakie mnie trapiły, ustąpiły jak ręką odjął! Co na to wpłynęło? Może to, że przez czas urlopu nie byłam sama, że zmieniłam miejsce pobytu, że cały dzień byłam w ruchu? Nie brałam tylu lekarstw i jakoś nic mi nie było. Wypada chyba w tych okolicznościach rozejrzeć się za towarzystwem, tylko ja nie mam na to ochoty i koło się zamyka. Nastąpi niebawem powrót do dawnych medykamentów i chorób.  :)
"Rozdziawiła" mi się trochę antena i musiałam poprosić o pomoc w jej naprawie. W związku z tym wyczyściłam wczoraj balkon, abym nie wyszła na nieporządnicką, usiadłam więc dzisiaj w tym ładzie i składzie zaokiennym i czytałam o singlach z odzysku, a nawet z recyklingu, jak to dowcipnie nazwano.

Rozwodzą się w Polsce, nie tylko, małżeństwa z wieloletnim stażem. To trochę dziwi, ale życie się wydłuża i ludziom szkoda je spędzać w nieudanym związku. Mają nadzieję, że dostaną nową szansę. To ryzykowne, ale jak mają całe dnie milczeć, to może lepiej niech się rozwodzą.
Samotność jest trudna, ale ja jakoś nie upatruję w takim późnym związku, szczęścia. To nie znaczy, że inni go nie doznają. Każdy chce trochę ciepła, zainteresowania ze strony drugiego człowieka i tej ociupinki chociaż miłości… Tylko jaka to jest taka spóźniona miłość?! Lubię nowości, ale na takie przeżycia nie mam jakoś odwagi.
 
 poniedziałek, 31 sierpnia 2015
Żar leje się z nieba, chyba tak gorąco jeszcze nie było. Wróciłam do domu mokra jak kura oblana wodą. Na dodatek remont, a właściwie budowa ulicy od nowa, dochodzi chyba do punktu kulminacyjnego. Pracują w dzień i w nocy. Otworzysz okno nocą, huk nie daje spać, zamkniesz, duchota nie daje spać. Jak ja, staruszka, mam funkcjonować. Śpię w dzień, zmęczenie omija hałas!
Pracy nie zaczęłam, nie mam siły. Co prawda trochę uzupełniłam dane, ale to tylko namiastka działań. Trudno, może nadejdzie dzień działań. Będę czekała, może się doczekam…

 

 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja