Opowieść druga
Budowle, których już nie ma
Jesteśmy teraz na zachodniej stronie zbiornika Jeziorsko. Kamienie, które widzisz, to ukryte dotychczas pod ziemią fragmenty zabudowań i bruku dawnego dworu lub zamku, ale wcześniej tez musiały istnieć tutaj inne budowle. Wzdłuż rzeki Warty archeolodzy odkryli ufortyfikowane budowle obronne z XIV w Siedlątkowie, Popowie, Pęczniewie, Brodni. Najbardziej znane jest grodzisko stożkowate z XIV w Siedlątkowie, gdyż najlepiej się zachowało. Miłkowice były zbyt ważną miejscowością, aby takiej nie mieć grodziska obronnego.
Szkic orientacyjny gródka - Michał Szymański
- Dziadku, czemu właściwie służyła taka budowla nazywana grodziskiem?
Była to siedziba rycerska. Składała się z drewnianej wieży na sztucznie usypanym kopcu otoczonej wałem obronnym. Mieszkał tam rycerz ze swoją rodziną i świtą. Mógł się czuć w miarę bezpiecznie, gdyż całość była przystosowana do obrony
- A jak takie grodzisko wyglądało od środka?
- Była to budowla o zewnętrznej średnicy ok. 30-35 m. W obrębie wału obronnego znajdował się okrągły majdan o średnicy 1015 m. Majdan to był podwórzec wyłożony warstwą izolacyjną surowej gliny. Mniej więcej po środku znajdował się budynek drewnianej wieży mieszkalnej, zbudowanej na rzucie kwadratu o wymiarach 6,5 x 6,5 m. Prawdopodobnie był trzykondygnacyjny, wysoki na kilkanaście metrów. Jego dolne belki położone były na izolacyjnej warstwie gliny.
- W Miłkowicach odkryto taką budowlę?
- Niestety nie. Istnieje prawdopodobieństwo, według mnie, że została ona wzniesiona na dawnym dogodnie położonym osiedlu słowiańskim, a ponieważ z tym miejscem nie chciano się rozstawać, wybudowano na nim później także zamek obronny. To dlatego grodziska w Miłkowicach nie odkryto, a przecież pobliskie gródki i wieże obronne są dowodem na to, że teren ten miał duże znaczenie dla obronności.
- To zamek też tutaj pobudowano?
- Oczywiście! Tutaj zamieszkiwały znane w dawnych wiekach rody piastujące ważne funkcje i tacy ludzie budowali owe wspaniałe siedziby, godne ich urzędów. Te kamienie, które widzisz, to pozostałości dawnego zamku.
- Dziadku, skąd wiesz o zamku, szybko opowiadaj!
- Rozmawiałem kiedyś z córką ostatnich właścicieli dworu Marlińskich, twoją imienniczką, a ona opowiadała mi o tym, że na wyspie, która się zachowała - i prawdopodobnie kiedyś musiała być położona wyżej - jeszcze w okresie międzywojennym widoczna była fosa otaczająca dawną budowlę i most przerzucony przez fosę. Na dziedzińcu ze szczątkami murów dawnej budowli znajdował się ogromny, płaski kamień, który mnie bardzo zaciekawił. Taki olbrzymie kamienie służyły dawnym różnym plemionom jako stoły ofiarne, dlatego przypuszczam, że było to miejsce wykorzystywane od dawien dawna jako miejsce bardzo ważne, emanujące dobrą energią. To właśnie na tej wyspie ostatni herbowi właściciele nowego dworu urządzali sobie wystawne przyjęcia, a kamień służył im jako stół. Takim opowieściom trzeba dać wiarę, gdyż one się potwierdziły.
- To był jeszcze jeden dwór?
Był, ale skończmy najpierw wieści o zamku. Jędrzej Kitowicz w XVIII wieku taki daje opis zamku: „Jeżeli zaś ( budynek) był murowany, a do tego wystawiony na jakim kopcu i wodą oblany lub fosami i wałami obwiedziony, nabywał imienia zamku.” Fosa się przecież zachowała, mieliśmy więc zamek, prawda?
- Co pozostało z dawnego zamku?
- Oj niewiele, ale te pozostałości są na wagę złota, gdyż świadczą o tym, że zamek istniał, a to dla nas bardzo ważne! Pan Gorczyca przekazał mi informacje o badaniach archeologicznych. Stary dwór powstał co najmniej w XIV wieku. Na starych mapach widać, że był na wysepce otoczonej wodą. Wersja murowana, sądząc po cegle, to chyba dopiero XVII wiek – zachowały się fundamenty i fragmenty ściany z małej, barokowej cegły, piece z kaflami płytowymi z charakterystycznym ornamentem, mnóstwo materiału ceramicznego.. Bardzo mało materiału z wieku XVIII może wskazywać, że dwór został zniszczony w czasie "potopu", a nowy powstał w XVIII wieku już w nowym miejscu. Dwór został zlokalizowany archeologicznie, postawiono go na miejscu, gdzie w epoce brązu znajdowało się cmentarzysko kultury łużyckiej. Znajdował się na południe od zabudowań folwarcznych na wyspie otoczonej starorzeczami. Normalnie pozostałości dworu znajdują się pod wodą, Tyle wiemy. Sądzę jednak, że dowiemy się więcej, gdy archeolodzy podejmą dalsze badania.
Pozostałości dworu odsłonięte przez wody zbiornika, Materiał zdjęciowy Muzeum wi Konine
- Miłkowice Zaspy mogą poszczycić się ważnymi budowlami, prawda?
- Oczywiście, mało jest miejscowości nad Wartą z tak bogatą historią, a że prawie nic po budowlach nie zostało, trudno, takie są losy starych budowli. Najważniejsze, że były.
- Dziadku, tutaj był taki prawdziwy zamek?
- Oczywiście, miał fosę i most, w przeszłości na pewno zwodzony, z murami obronnymi i basztą, jestem pewien.
- Dlaczego takie budowle nazywają zamkiem?
- Zamykał drogę, nie można było dalej wejść lub wjechać bez zgody straży i właściciela. Tutaj mieszkali rycerze, najprawdziwsi, w zbrojach i hełmach, z mieczem u boku. Wyobrażasz to sobie?
- Teraz po twojej opowieści już tak. Jak wrócimy do domu narysuję zamek i rycerzy, a nawet piękną panią, mieszkankę tego zamku. Tylko może najpierw obejrzę sobie w internecie zdjęcia innych zamków, jak naszego nie mogę zobaczyć tak naprawdę. Chyba zostanę archeologiem, też chcę odkrywać takie nieznane już budowle.
- Świetnie. Będę się cieszył, gdy moja ukochana wnuczka będzie mnie wspierała w poznawaniu historii Miłkowic, a rysunek umieszczę na honorowym miejscu. Teraz chodźmy już. Musimy wejść na teren położony wyżej, gdyż tam pobudowano nowy dwór, aby nie obawiać się powodzi.
- Dziadku trochę już bolą mnie nogi od chodzenia po kamieniach.
- Wiem, i to dlatego nie wzięliśmy ze sobą Kuby, trzeba by chyba było go nosić na rękach. Przyjdziemy z nim kiedyś, ale na krótszą wycieczkę.
- Gdzie ten nowy dwór?
- Też nic nie zostało, ale znam doskonale jego historię. Chcesz posłuchać?
- Oczywiście dziadku.
- Aby cię nie trzymać w niepewności, pokaże ci rysunki dworu, jakie wykonała moja znajoma, pani Kasia, na podstawie opisu dworu, a ściślej mówiąc dokonanej inwentaryzacji przez mecenasa Strachowskiego z pobliskiego miasteczka Warta, odnalezione w archiwum w Sieradzu przez pana Piotra Tameczkę. Byliśmy już o krok od ujrzenia na własne oczy dworu, gdyż odnalazł także teczkę z rysunkami dworów, gdzie na pewno był rysunek dworu w Miłkowicach, ale niestety, teczka była pusta!!! Serce mi chciało pęknąć, gdy to przeczytałem. Tak mógł wyglądać dwór.
Rysunki dworu - Katarzyna Studzińska-Sabbagh
- Piękny i jaki duży! To może ja dziadku zostanę rysowniczką. Też tak chcę rysować?
- Marysiu, zostaniesz kim będziesz chciała, przed chwilą chciałaś być archeologiem, prawda? Archelog też musi umieć rysować, może więc da się to pogodzić, a dwór był naprawdę duży i reprezentacyjny. Wszyscy, którzy go widzieli bardzo chwalą jego wygląd.
- Co wiemy więc o dworze ?
- Położony był na wyższym terenie, to już wiesz. Miał basztę, tylko dla dekoracji, ale miał. Były dwa tarasy zwane gankami z dużymi podwójnymi drzwiami, jeden z frontu drugi od ogrodu. Dwór był murowany, miał ponad 30 okien. Mówię ponad, gdyż dwa okna były na całą wysokość dworu, a dwór był piętrowy, i składały się z 16 tafelek, czyli szybek. Pokoi było 16, ale wszystkich pomieszczeń ponad 20. Pokoje były duże, niektóre bardzo duże, był pokój bilardowy, sypialnie, biblioteczka, jeden z reprezentacyjnych pokoi był przez całą szerokość budynku. Ściany były malowane, z ozdobnym pasem pod sufitem, podłogi układane we wzory, drzwi pięknie wykonane przez stolarzy. Okna miewały żaluzje. We wszystkich pomieszczeniach znajdowały się ozdobne piece, co prawda później część ich została wywieziona do Gzikowa, tam JWP Lipski pobudował sobie siedzibę reprezentacyjną, z której obecnie też pozostała tylko stertka kamieni.
- A na zewnątrz, co się znajdowało obok dworu?
- Do dworu wiodła drewniana brama, mówimy o 1818 roku, później się trochę tutaj zmieniało. Ogrodzenie było drewniane z galeryjką. Podwórze wybrukowane. Przed dworem rosły dwa duże kasztanowce. Dalej stała drewniana oficyna, zwana także kuchnią, też piętrowa, a za nią ogród w stylu francuskim. Wzdłuż płotu, aż do folwarku, rósł rząd topoli. Była gorzelnia, spichrze, stodoły, chlewy, kuźnie, karczmy aż dwie, wszystko, co potrzebne było, aby życie we dworze było dobrze zorganizowane. Do dworu wiodły dwie aleje, kasztanowa i grabowa. Obok dworu wiódł trakt pocztowy. Przepływały dwie rzeczki, dopływy Warty, Młynówka i Laskowiec zasilający sadzawkę w ogrodzie. Wszystko tonęło w kwiatach.
Bawiący tutaj podróżnik Michał Wyszkowski, nie mógł się nachwalić dworu. Jemu właśnie zawdzięczamy opis dworu w Miłkowicach w roku 1804. Sprawdziły się więc wszystkie lokalne opowieści o jego pięknym położeniu, zadbaniu i wyróżniającej go od innych dworów ciekawej architekturze.
„Miło nam było utrudzonym, znaleźć tam najlepszy porządek i wygodę, o którą w naszym kraju tak trudno, a z żalem wyjeżdżając stamtąd, mówiliśmy do siebie: Bodaj! tak wszyscy robili dziedzice, Bodaj my wszędzie mieli Miłkowice.” Miło słuchać, prawda?
- Oj, dziadku, bardzo miło. Gdy patrzę na ciebie, widzę jak się radośnie uśmiechasz. Znasz mieszkańców tych wszystkich budowli?
- Cieszę się, naprawdę, gdy mogę wskrzesić dzieje tych budowli. O ludziach opowiem ci w następnej gawędzie, może w domu, jutro, gdyż dzisiaj będę z Kubą budował karmnik, chyba pamiętasz? Teraz zbieramy się i wędrujemy do domu, babcia czeka z obiadem. Chyba trochę zgłodnieliśmy, prawda?
-Trochę, ale warto było tutaj przyjść. Dziękuję dziadku. Postaram się wspomagać cię w utrwalaniu pamięci o Miłkowicach. Będę kiedyś godną następczynią, obiecuję.
|