Wszelkie prawa zastrzeżone. Wszystkie teksty, zdjęcia zamieszczone na stronie
http://hallas.pl.tl/
stanowią własność autora i podlegają ochronie przez prawo autorskie.
Ich kopiowanie i powielanie w całości lub części, w jakiejkolwiek formie
(drukowanej, audio czy elektronicznej),
bez zgody autora jest zabronione i jako działanie niezgodne z prawem może być karane.
.............................................
Zapiski letnie
22 września 2022 „Chleb i woda, nie ma głoda.” Reż, kto wie co to jest???
Hurrrra! Jest dobrze, chodzę bez przystawania i nabierania powietrza, coś się wyprostowało widocznie w moim wnętrzu. Niech tak zostanie, to takie przyjemne uczucie, idziesz w swoim rytmie i nie kwękasz.
Odwiedzam bazarek, to moja stała trasa dopołudniowa, raz wcześniej a raz później, ale warto tam robić zakupy. Specjalnie nie lubię gotować, nie mam jednak wyboru. Dzisiaj była zupa z dyni z „szarymi” kluskami robionymi ręcznie. Lata całe już nie praktykuję takich „łamańców” w kuchni, przemogłam się jednak i resztę mąki z pełnego przemiału wykorzystałam do zrobienia owych klusek. Bardzo są syte. Lubię takie dania, nie muszę się „przeglądać” w lodówce uzupełniając braki ciała łaknącego czegoś konkretniejszego. Bez sensu jest podawanie przepisu, prosty, tylko z obieraniem dyni jest trochę kłopotu. Najbardziej podoba mi się nazwa mąki żytniej - rżana. Ładnie brzmi, prawda? Mało kto jeszcze takiej nazwy używa. Mnie rżana zauroczyła, lubię takie odgrzebane stare nazwy. Nie jestem pewna czy zwykła żytnia i ta z pełnego przemiału to mąki rżane, ale nic nie szkodzi, rżana to rżana…
„Chleb rżany - jak to pięknie i dźwięcznie brzmi. Reż to wyraz nie tak dawno jeszcze używany, dzisiaj prawie całkowicie zapomniany. Ocalało tylko pokrewne rżysko. Rżysko to ściernisko, choć nie każde ściernisko to rżysko, jedynie to po ścięciu reżu. Reż oznacza bowiem...żyto.”
21 września 2022 Szok, wczoraj szłam na bazarek w celu uzupełnienia zapasów owoców i warzyw i wyobraźcie sobie, po prostu szłam bez przystanków na odpoczynek, bez łapania powietrza w rybi sposób! Kiedy się zorientowałam, że dzieje się coś dziwnego, po raz pierwszy, gdy opuściłam mury szpitala, uśmiechnęłam się do mojego wewnętrznego ego i zmierzałam radosna do celu. To już będą 28 dnia miesiąca trzy miesiące, magiczny czas, gdy miało być lepiej, teraz czekać jeszcze do końca kwietnia 2023 i zobaczymy, co matka natura ziści staruszce. Może rzeczywiście będzie lepiej… Nie mam pewności czy ten stan się utrzyma, ale cieszyć się trzeba tym, co się ma. Włączyli nareszcie ogrzewanie, w mieszkaniu jest ciepło, może odtajałam?!
Zaczyna się za dwa dni jesień. Zmienimy tutaj barwy i trzeba będzie poszukać nowej-starej strony. Z jesienią spraw nie jest taka prosta. Mamy cztery jesienie - jesień kalendarzową, astronomiczną, meteorologiczną oraz fenologiczną. Czym się różnią?
- Pierwszy dzień jesieni kalendarzowej to 23 września. Ta data jest niezmienna. Co roku jesień kalendarzowa trwa do 22 grudnia. W czasie jesieni kalendarzowej zmienia się pogoda, zwierzęta przygotowują się do nadchodzącej zimy, a rolnicy wykonują ostatnie prace. Pierwszy dzień jesieni kalendarzowej jest terminem umownym, bo nie zawsze pokrywa się z działaniami natury.
- Jesień astronomiczna związana jest z wędrówką Ziemi wokół Słońca. W tym roku pokrywa się z kalendarzową i wypada w nocy z 22 na 23 września dokładnie o godz. 03:03. W ciągu całego roku szerokość geograficzna, w której Słońce góruje w zenicie, zmienia się. Podstawą wyznaczenia dat zmian astronomicznych pór roku jest górowanie Słońca w zenicie nad równikiem bądź zwrotnikami.
- Pierwszy dzień jesieni meteorologicznej, która została określona przez klimatologów i meteorologów. Stworzono ją po to, aby badacze mogli porównywać te same okresy i na ich podstawie tworzyć modele porównawcze. Zastosowano podział tych pór roku na dwie półkule i wygląda on następująco:
- na półkuli północnej jesień meteorologiczna trwa od 1 września do 30 listopada;
- na półkuli południowej meteorologiczna jesień trwa od 1 marca do 31 maja.
- Jesień fenologiczna nie ma konkretnej daty, a wyznaczana jest przez zmiany w naturze. Dzieli sięają owoce. Najważniejszym wyznacznikiem są tu kasztanowce, ligustry i dereń świdwa. ją na dwie części, czyli wczesną i pełną jesień. Wczesna jesień to czas, gdy zakwitają wrzosy i dojrzew
Teoretycznie wiemy więc wszystko i trzeba się tylko przygotować do przyjścia tej pięknej i barwnej pory roku. Ja już dostrzegłam wczesną jesień fenologiczną, owoców i warzyw na ryneczku bardzo dużo i nie pozostaje nic więcej, jak tylko kupować i spożywać. W tym roku rezygnuję z przetwarzania, wszystko mrożę, co nie zmieści się u mnie ofiarowała się przyjąć córka. Jakoś sobie poradzimy, a na drugi rok, gdy uda się przeżyć, zobaczymy jak wszystko się ułoży.
Pan Jerzy Połomski to już bardzo, bardzo jesienny pan…
20 września 2022 „Tęskni się zawsze za sobą lub kimś wyimaginowanym.”
Wczorajszy Teatr TV przyniósł taki właśnie przekaz. - Sztuka konwersacji to przedstawienie teatralne autorstwa polskiego prozaika, eseisty i scenarzysty – Kazimierza Brandysa. Spektakl został wyreżyserowany przez Andrzeja Łapickiego, który zagrał także główną rolę. Ania Seniuk była partnerką do rozmowy o życiu. Widzieli się ponad trzydzieści lat temu i odbyli spowiedź życia o trudnej przeszłości, łączącym ich uczuciu i ludziach, z którymi byli związani. Nie będę się rozwodzić nad treścią, spektakl był bardzo udany. Łapicki już nie żyje, Ania z pięknej kobiety stała się miłą staruszką.
Mnie najbardziej uderzył sens tego wypowiedzianego zdania - „Tęskni się zawsze za sobą lub kimś wyimaginowanym.” Wspominając przeszłość widzimy wszystko przez pryzmat naszych przeżyć, niekiedy nie zdając sobie z tego spawy. Tęsknimy za młodością, gdy jest co wspominać, i zawsze tam my jesteśmy najważniejsi. Tęsknota za kimś wymarzonym, ale bliżej niepoznanym, też jest bardzo miła - żadnych spięć, kłótni, nieporozumień tylko idylla. Lubię takie wspomnienia, nie ranią, dodają otuchy, otulają niebiańską aurą doskonałości.
Tak też bywa ze zdjęciami, pozwólcie przemówić prawdzie, oglądając zdjęcia zawsze wtedy najpierw spojrzycie na siebie, innych dostrzegacie troszeczkę później oceniając ich wygląd w stosunku do siebie. Człowiek jest jednak egoistą, trochę egocentrykiem i dopiero, kiedy oprzytomnieje, stara się przybrać szaty niebiańskiej dobroci i miłości. Nie każdy się do tego przyzna, ale niestety tak to jest. Oto staruszka pełna zamyślenia i skupienia jeszcze z czasów szukania materiałów do Miłkowic. Włosy, jakie mnie wtedy określały, były już siwe, ale podbarwione kolorem pierwotnym, jakie dała mi natura, teraz już stałam się siwiutką staruszką. Charakter mi się jednak nie zmienił, jest jak było, i tak będzie. Nie wiem czy to dobrze, czy może źle, ale taka jestem. Może z tą mądrością to już trochę przesadzili.
Wczorajszy dzień zszedł mi na oglądaniu pogrzebu Elżbiety II. Wszystko było temu podporządkowane, dobrze, że zdążyłam z wykonaniem kroków i ugotowaniem obiadu z doskoku - cukinia zapiekana z ziemniaczkami i jajkami. Wszystko kiedyś się kończy, moje dni też dobiegają kresu. Elżbieta ma już wszystko za sobą. Dobrze, że ja nie będę miała takiego pogrzebu, chyba bym się tym wszystkim zmęczyła w zaświatach, nie mówiąc już o rodzinie.
19 września 2022 Sen i drzemki
Zanim zacznę oglądać pogrzeb Elżbiety II, która miała wiele szczęścia w szybkim umieraniu i długim panowaniu, chcę napisać o przypadłości ludzi starszych - zaburzeniach w długości snu w nocy i łatwości w zasypianiu w czasie dnia. Borykam się z tymi spawami, choć muszę uczciwie powiedzieć, że marsze dzienne z krokomierzem mobilizującym mnie do działania dają rezultaty, śpię zdecydowanie lepiej. Mam jednak tendencje, szczególnie wieczorem podczas oglądania tv lub lekturą w czasie dnia, zasypiać niespodziewanie.
Siedzę sobie wczoraj wieczorem w moim „ikeowskim” fotelu, zapadnięta w miękkie poduszki, otulona ciepłym kocem, obuta w papucie zimowe, wszystko po to, aby nie zmarznąć i oglądam film nudnawy, ale nic innego nie było do oglądania, w pewnym momencie czuję, że tracę kontakt z rzeczywistością, ale to były ułamki sekund, odpływam w inną rzeczywistość omotaną nieprzepartą ochotą zamknięcia powiek. I tak się dzieje, ale tak naprawdę zasypiam na kilka minut sama nie wiem kiedy, budzę się i nie tracę wątku filmu, musiało to być bardzo krótko, a jednak się zdarzyło. Bałam się, że w nocy będzie kłopot z zaśnięciem, czego bardzo nie lubię, ale nie, wypiłam co prawda melisę aby jakoś wspomóc sen, i udało się. Noc przespałam bez zbędnych przerw.
Aby uniknąć takich „kimnięć” musiałabym cały czas być w ruchu, ale to byłoby niemożliwe. Siedzę czytając książkę, w pewnym momencie budzę się, gdyż tomiszcze wysuwa mi się z rąk i upadając budzi mnie. Staruszka, staruszka pełną gębą się robię! Można tego wszystkiego uniknąć, ale to jest trudne. Nie tylko ja mam takie przypadłości, są one powszechne w starszym wieku, sami poczytajcie, co na ten temat mają do powiedzenia ludzie zajmujący się tymi sprawami. https://terapiabezsennosci.pl/problemy-ze-snem-u-osob-starszych/
18 września 2022 Apostoł Jan napisał: Miałem wizję nowego nieba i nowej ziemi. Oto mieszkanie dla Boga i ludzi. Bóg zamieszkał tu z nimi i będą Jego ludem, a On sam będzie ich Bogiem. On osuszy łzy z ich oczu. Nie będzie już więcej umierania i cierpienia, bolesnej skargi ani mozolnej pracy, ponieważ to, co było dawniej minęło bezpowrotnie. Apokalipsa
Zawsze mnie wzrusza ten cytat z Biblii. To może być tylko duchowa forma życia, nie uwierzę, że ludzie z krwi i kości będą w stanie żyć w pokoju, radości, bez bólu i cierpienia. Dzisiejszy dzień wpływa na przemyślenia tego typu, siąpi i siąpi deszczyk z nieba zasnutego burymi chmurami, w mieszkaniu zimno, ciepłe dresy są nieodzowną częścią stroju, dobrze, że obiad udał się i chciało się go zjeść.
Skończyłam opiekę nad kotami trwającą dwa tygodnie. Było miło. Mało, że miałam okazję odrabiać kroki mi przeznaczone, to jeszcze miałam doborowe towarzystwo i przygody w kocim stylu. Robiliśmy zawsze wszystko razem, koty i ja, dobrany zespół współpracował i uzupełniał się w każdej dziedzinie.
1. Lesio z przyjacielem w braterskim uścisku 2. Wędki w czasie zabawy uległy zniszczeniu
Oto popis w stylu Lesia i jego kamrata.
Wychodzę już z domu, klucz w zamku, Lesio ten zwinny rudzielec uwieszony u klamki, jego towarzysz w pogotowiu, aby skorzystać z okazji i wybiec na korytarz. Nie miałam ochoty jako staruszka biegać po piętrach, odsuwam delikatnie natręta od drzwi, przekręcam klucz i raptem słyszę w kuchni rumor. Zostawiam wszystko i biegnę zobaczyć co się stało. W tym czasie Lesio skacze i uwiesza się u klamki, drzwi ustępują, droga wolna. Czarnuszek przybiega z kuchni nawet mnie nie omijając, razem wypadają na korytarz! Na szczęście drzwi małego korytarza były zamknięte. Na takim ograniczonym terenie dałam sobie radę z uciekinierami, ujęłam kotki pod brzuszki i przyniosłam do mieszkania. Usiadły na wprost mnie patrząc swoimi niewinnymi oczkami ze spokojem i zdziwieniem – Czego ona od nas chce? - mówił ich wzrok.
Podeszły mnie, wykorzystały sytuację i chociaż na chwilę zażyły wolności. Tak naprawdę to jest mi ich żal, nudzą się, szukają okazji, aby odmienić trochę swój los i zaznać przygody. Mają możliwość przebywania na zabezpieczonym siatką balkonie, ale to zbyt mało. W domu jest bezpiecznie, możliwość przebywania na podwórku, łące, dla nich byłaby spełnieniem marzeń, ale w mieście to jest niemożliwe. Niebezpieczeństw czyhają, a życie ma się tylko jedno.
Dla mnie takie codzienne wycieczki i zabawa z kocią ferajną też była urozmaiceniem mojego żywota. Tak mało potrzeba nam do szczęścia, nam, to znaczy kotom i staruszce.
16 września 2022 Oczekiwanie na ułożenie sobie spraw niezrozumiałych
- Zbliża się jesienna „ochłódka”, niby ciepło, ale wietrzyk chłodny. Nie wiadomo, w co się tak naprawdę ubrać, aby nie było zimno i się nie spocić, gdyż jedno i drugie może prowadzić do przeziębienia, a tutaj jawi się problem, jak rozróżnić zbliżającą się nową falę zachorowania na covid a zwykłe przeziębienie? Lepiej wystrzegać się jednego i drugiego. Ciepła kołdra się już przydaje, w mieszkaniu zimnawo, na dworze cieplejsza kurtka, oby tylko przejść bez szwanku przez ten trudny okres.
- Zaleca się popijanie lekarstw wodą, przecież jakoś je trzeba przełknąć. Popijam, następnie jem śniadanie i piję herbatę lub jakieś ziółka, czy przez ten krótki okres, kilku minut, lek już zdoła się rozpuścić i zadziałać? Ja naprawdę nie wiem, zalecają to popijam, jednak wewnętrznie chichocę nad zdolnościami mojego organizmu podporządkowującemu się nakazom i zakazom.
- Czas dla staruszki jest mało wymierny, jest go w nadmiarze, ale często bywa, że z niczym nie można nadążyć, siły odmawiają posłuszeństwa. Czas, jako taki, jest i równocześnie go nie ma. Zrobiłam dzisiaj rano co było konieczne, dom jest ogarnięty, usiadłam do komputera i dwie godziny minęły jak z bicza strzelił! Nic mądrego nie zrobiłam, naczytałam się o wszystkim, mam ogląd sytuacji i to wszystko. Przecież na czasie w ten sposób spędzonym w taki lub inny sposób wcale mi nie zależy. „Brak kierunku, a nie czasu, to jest problem. Wszyscy mamy po 24 godziny na dobę.” Jak je wykorzystamy tylko od nas zależy. Podziękujmy za to, że go mamy, gdyż nie wiadomo, kiedy nam go ukrócą.
15 września 2022 Już miałam nadzieję, że coś się zmieni odnośnie Zenka Martyniuka, ale nie. Po konsultacji nowego prezesa TVP Mateusza Matyszkiewicza z prezesem Kaczyńskim jednak koncert w okazji otwarcia przekopu Mierzei Wiślanej się odbędzie! Nie wiadomo czy to p. Jarosław lubi disco-polo i Zenka Martyniuka czy liczy na to, że naród go lubi i nie trzeba się narażać. Pan Matyszkiewicz zrozumiał swój błąd i w jednej chwili polubił Zenka. Koncert się odbędzie. Nie wiem dlaczego się powołuje ludzi na urzędy jak jeden człowiek kieruje wszystkim? Niech się dzieje wola Boga, będzie, co będzie, ale gdy będzie jak do tej pory, to wiele w TVP się nie zmieni.
Nie będziemy się martwić tymi sprawami, w domu będziemy sobie słuchać takiej muzyki jaką lubimy, no chyba że przyjdzie przykaz odgórny, że trzeba będzie słuchać, to trudno, ściszy się radio i jakoś się przetrzyma, nie takie rzeczy już przeżyliśmy. Mamy teraz inflację, jakiej nie było od 25 lat i jakoś to wszystko trzeba ogarnąć. Jak podał w czwartek GUS, wskaźnik cen towarów i usług wzrósł w sierpniu o 16,1 proc. Najbardziej zdrożały mąka i cukier. Cukru prawie nie kupuję, nie martwię się więc tym zbytnio. Przetworów w tym roku nie robię, nie mam siły na to, trochę owoców zamroziłam, ale chleb jadam dzień w dzień. Nie samym chlebem jednak człowiek żyje! Wpadły mi w oko przepisy na obiady w czasie kryzysu i mam zamiar je wprowadzić w życie. Sami spójrzcie, da się to wykonać i nie uszczuplić zbytnio budżetu. Ja co prawda ugotowałam gulasz, który sama nie wiem dlaczego wzbudził mój sentyment, a nie jadłam tego dania chyba od trzydziestu lat, mam więc prawo do wspomnień. Dołożyłam kapustę z pomidorami i ziemniaki na zmianę z kaszą i piłuję to już trzeci dzień, na szczęście dzisiaj dojadam resztki. Mam serdecznie dosyć, ale przecież nie wyrzucę, jak już upichciłam. Oto link do zapowiedzianych obiadów, może natchnie kogoś do przygotowania tych sycących i tanich pyszności. Smacznego życzę. https://www.onet.pl/styl-zycia/kb-fajnegotowanie/obiady-dla-rodziny-na-czas-kryzysu-co-zrobic-za-20-zl/bxex7me,30bc1058
14 września 2022 Trzeba słuchać co mówią inni - W sejmie huczy, oskarżenia o kłamstwa w sprawie katastrofy smoleńskiej, myślę, że słuszne. Czy Kaczyński wierzy w to, co opowiadał Macierewicz?! Czy my się kiedyś dowiemy prawdy? Czy potrzebne byłe te lata piekła w Polsce, wzajemnych oskarżeń. Lata PiS jest u władzy i niczego nie wyjaśnili. Ach!
- Ukraina odnosi sukcesy na froncie! Niech Opatrzność jej sprzyja. Czy Rosja, nawet jak przegra, da temu krajowi spokój? Wątpię. Będzie tak jak z Bitwą Warszawską i późniejszą zemstą Stalina. Dziwny jest ten świat…
- „Badacze z Głównego Obserwatorium Astronomicznego w Kijowie zaobserwowali jednak coś jeszcze. Niespotykaną liczbę UFO. Niezidentyfikowanych obiektów latających, które poruszają się z olbrzymią prędkością oraz nie emitują żadnego promieniowania.” Czy ziemian ktoś kontroluje?
- Ursula von der Leyen w orędziu o stanie UE: mamy nauczkę, trzeba było słuchać Polski - Mamy nauczkę z tej wojny. Trzeba było słuchać głosów wewnątrz Unii, w Polsce, krajach bałtyckich, w całej Europie Środkowo-Wschodniej. Oni przez lata nam mówili, że Putin się nie zatrzyma i że należy różnicować źródła energii - podkreślała w orędziu o stanie UE szefowa Komisji Europejskiej.”
13 września 2022 Umiejscowiona w czasie i przestrzeni
Nareszcie przełom w walkach w Ukrainie i obawa, co zrobi osaczona Rosja, nowe fakty w sprawie kłamstw i zatajania faktów przez Macierewicza w sprawie katastrofy smoleńskiej, to wszystko przygnębia człowieka. Nie mamy na to wpływu, ale odczuwamy niepokój. Dzisiaj we śnie przeniosłam się nie tylko w przestrzeni, ale też w czasie. Byłam zdumiona, kiedy się obudziłam ulokowana w zakładzie rzemieślniczym i przy rozrachunku zysków rodzinnych. Tak to mniej więcej wyglądało. Nie byłam bohaterką wydarzeń, tylko obserwatorem.
Jakub poznał Praksedę w czasie wypraw handlowych. Wpadła mu w oko i zdołał przekonać jej ojca do oddania mu dziewczyny za żonę. Praksedka była ładna, miła, pracowita i obrotna. Majątek się powiększał, dochody umieszczone w okutej skrzyni rosły, brakowało im tylko potomka. Kiedy już nie mieli nadziei na własne dziecko, postanowili usynowić syna siostry Praksedy. Kiedy Jakub zawitał w rodzinne strony swojej małżonki przedstawił swoje prośby rodzinie siostry, gdzie dzieci było aż gęsto. Zgodzili się, wybrał swojego imiennika Jakubka. Kiedy dziecko zjawiło się w ich domostwie, poweselało i rozjaśniło się niebo nad nimi. Jakubek rósł pomagając ojcu, hołubiony przez przybraną matkę, ale nierozpieszczany. Wyrósł na pięknego, mądrego młodzieńca, za którym oglądały się wszystkie panny. Jego sercem zawładnęła Owiga, piękna i mądra. Pobrali się, w domu pojawiły się wnuczęta cieszące serca rodziców i dziadków.
To właśnie ten moment zarejestrowany w moich zwojach mózgowych rozbudził mnie o szóstej rano, kiedy to niebo malowały już poranne zorze. Byłam tak szczęśliwa, jakbym razem z nimi żyła i cieszyła się szczęściem w domu zasobnym i pełnym zrozumienia rodzinnego miru. Co my mamy w swoim mózgu, jakie tajemnice chowamy i dlaczego tak się dzieje? To jest naprawdę wielka tajemnica. Gdybym coś czytała na ten temat, oglądała jakiś film, to by było odbicie w śnie, ale nic takiego nie zaszło, a jednak przeniosłam się do domu zasobnego rzemieślnika i handlarza tak, jakbym była jakąś częścią tej rzeczywistości.
12 września 2022 Krocząc z wolna i licząc kroki
Dzisiaj miałam pracowity dzień. Trzeba przygotować się do zimy, póki słoneczko przygrzewa. Poprałam szmaciano-skórkowe sandały, adidasy, wyposażenie łazienki nadające się do prania. Wszystko zdążyło wyschnąć. Dalsze kroki w praniu i sprzątaniu robiłam zgodnie z harmonogramem. Nie będę ubarwiać wpisu górnolotnymi ozdobnikami, przecież codzienność nie wymaga barw. Kiedy wkroczyłam na drogę codziennego wymuszonego spaceru z krokomierzem w torebce u pasa zaczęłam obserwować wszystko po drodze, jakoś czas trzeba sobie urozmaicić. Kroków odbyłam 3704, trochę brakuje, ale już nie będę nadrabiać, trudno. Oto moje obserwacje.
- W pewnej odległości szła dziewczyna z chłopakiem. W pewnym momencie mnie wyprzedzili, mogłam więc lepiej im się przyjrzeć. Ładni i sympatyczni. Dziewczyna cały czas się zaraźliwie śmiała, to mnie najbardziej zaciekawiło. Sama chyba nie bardzo wiedziała dlaczego, ale chłopak ją swoim ujmującym spojrzeniem bardzo zachęcał, chociaż sam zachował powagę podbarwioną uśmiechem ciemnych oczu. Ona nie mogła przestać się śmiać patrząc na niego, widocznie łączyła ich jakaś słodka tajemnica. Ja mimowolnie też się uśmiechałam, co im zupełnie nie przeszkadzało. Pomyślałam sobie, kiedy ja tak się śmiałam, i z bólem serca muszę powiedzieć, że nie pamiętam, naprawdę. Niekiedy się uśmiecham, gdy jest jakaś zabawna sytuacja albo jakaś komedia, ale nie zdarza się to często. Nie jestem jakimś mrukiem, ale tak radośnie śmiać się nie mam już okazji. Może zapiszę się na jakąś śmiechoterapię, przecież takie są?!
- Szłam bardzo powoli, prace domowe dały mi się we znaki. Daję sobie na to pozwolenie, nie muszę kroczyć dziarsko, nie ten już czas. Na pewnym etapie przyłączył się do mnie piesek, widocznie ktoś go puścił samopas śledząc jego kroki. Szliśmy sobie powolutku spoglądając na siebie, to było miłe. Nie zdarzają się takie spacery często, psy muszą być na smyczy. Ten był malutki, nie budził strachu, ale szybko mnie opuścił. Na cichy gwizd psina pognała do swojego pana i została oplątana smyczą. Nie zwracała już na mnie uwagi podążając za swoim opiekunem. Jakiś kontakt przecież nawiązałam.
- Wiatr jesienny jest bardzo przyjemny przy rozświetlonym słońcem blokowiskowym krajobrazie. Wiaterek przyjemnie muska twarz, nie jest ani zbyt ciepło, ani zimno, pogoda w sam raz dla staruszki. Powolutku kroczyłam zmierzając wyznaczoną trasą otulona ciepłem jesieni. Podobno już pojawiają się u nas grzyby, mam zaproszenie na leśną wędrówkę, ale nie wiem czy skorzystam. Ciągnie mnie bardzo taka przygoda, nie wiem jednak czy zdołam wytrzymać trudy marszu przez leśne ostępy.
Były jeszcze małe epizody, ale nie mogę powiedzieć o sobie wszystkiego, jakaś małe tajemnica niech zostanie zawieszona w czasoprzestrzeni. Tak będzie ciekawiej dla mnie.
11 września 2022 „Panie, Ty mnie zmień, a mojemu prześladowcy pobłogosław.”
To słowa księdza z dzisiejszego kazania. Ja do kościoła jeszcze nie chodzę, boję się sama przebywać wśród dużego zbiorowiska ludzi. Wybieram sobie mszę św. oglądam w tv. Szczególnie lubię kościoły z kultem Maryjnym.
Dlaczego te mądre słowa tak mnie wzruszyły? Zaraz wyjaśnię. Wczoraj wybrałam się do Castoramy, przecież czuję się już lepiej i kiedyś trzeba się usamodzielnić. Nie wiedziałam, że autobusy na tej linii nie jeżdżą. Kilka miesięcy już nie korzystam z komunikacji miejskiej, córka zawsze mnie zawoziła, gdy coś musiałam załatwić. Dobrnęłam do przystanku i zorientowałam się, że coś jest nie tak, jak zawsze. Postanowiłam iść pieszo, niby tak daleko nie jest, szczególnie na skróty, ale padał deszcz i nie była to miła trasa wędrówki. Kroków miałam po zakończeniu wędrówki ponad normę. Zniosło mnie tam z rozmysłem, chciałam na miejscu zobaczyć blaty do kuchni, jakie będę musiała kupić. Obejrzałam, zasięgnęłam informacji, spojrzałam też na zlewy i trochę ceny wbiły mnie w ziemię. Już kupiłam zlew przez internet, mam w domu, może nie jest ten wyśniony, ale za to o połowę tańszy. Blaty rozeznałam, jednak muszę się kogoś poradzić, gdyż szafki pozostaną i blat musi wpasować się w zastałą kuchenną rzeczywistość. Wypatrzyłam zmywarkę taką, jaka będzie najbardziej przydatna dla staruszki. I tutaj jest szkopuł! Znalazła się osoba odradzająca mi taki zakup. Argumenty nie do odparcia. – Ile ty masz tych naczyń do mycia, musisz zbierać, zanim włączysz zmywarkę i dalej w tym stylu. Może i z życzliwości, wie, że z pieniędzmi u mnie krucho, ale przecież mogę wziąć na raty, mogę pożyczyć i jakoś dam radę.
I teraz sprawa zasadnicza. Argumenty są w miarę słuszne na tym etapie mojego życia, ale przecież on nie będzie trwał w takim stanie długo ten etap. Ja już przeszłam ostatnio takie uzależnienie od drugiej osoby, moja córka – bardzo zajęta osoba, musiała zająć się jeszcze matką, gotować, zmywać naczynia, odkurzać, prasować. Musiała, ja nie byłam w stanie tego zrobić. Aby nie obarczać jej takimi obowiązkami kupiłam Felisia, odkurzacz radzący sobie ze sprzątaniem podłóg i dywanów i teraz mam zamiar kupić zmywarkę, aby zajęła się zmywaniem naczyń. Nawet gdy będę już bardzo słaba, to przecież jakoś się dowlokę do zmywarki i zdołam ją włączyć. To jest istotny powód, że decyduję się na taki zakup. Uwagi odciągające mnie od tego zamiaru są dla mnie przykre i dlatego słowa kapłana wprowadziły mnie na właściwy tor myślowy. Mam też jeszcze małe zaderki międzyludzkie i chyba takie nastawienie uwolni mnie od poczucia winy, gdyż to nie ja jestem zarzewiem konfliktów, ale jakoś ocieram się o zaistniałą sytuację i jest mi przykro.
Zmokłam w czasie tej wędrówki – 7450 kroków! – zmęczyłam się i tak naprawdę nie podjęłam już w sobotę żadnych działań domowych. Nic się nie stało, odrobię to w poniedziałek, ale taki stan ciała i ducha nie sprzyja aktywności ani fizycznej, ani duchowej. Oto kilka rad, jakie mi się nasunęły w związku z wczorajszym dniem.
- Gdy odczuwasz ból nóg po zewnętrznej stronie łydki, smaruj maścią przeciwbólową okolice lędźwiowe kręgosłupa, widocznie jest przeciążony. To rada lekarza i jest naprawdę przydatna.
- W domu koniecznie miej kwiat doniczkowy o nazwie grubosz! Może mieć istoty wpływ na fundusze. Ja swojego przesadzę do czerwonej doniczki, zasilę go bilonem i niech pracuje na kasę, pieniądze są mi bardzo potrzebne. Miałam duże drzewko, zżarły je ziemiórki, i teraz mam, co mam. https://planetapolska.com/rozrywka/6644-prosta-sztuczka-aby-przyciagnac-pieniadze-do-domu?fbclid=IwAR0fcmAoyyhD8gAir2O7i3i5MAoJ_K-x1OEr0Kq71sIyywNeZRm8ZDZnNUs
Zaletą drzewka szczęścia jest szczęście, to oczywiste, ale ma też właściwości zdrowotne. https://porady.interia.pl/rosliny-kwiaty-i-ziola/news-jakie-wlasciwosci-lecznicze-posiada-grubosz-drzewko-szczesci,nId,4911378
Jeszcze nie próbowałam takich właściwości grubosza, ale w domu zawsze ten kwiatek mam, tak jak geranium.
9 września 2022 Zmarła najdłużej panująca królowa Wielkiej Brytanii Elżbieta II. Królowa miała 96 lat odeszła w godny sposób, bez cierpień.
- Przy całym smutku, który niewątpliwie zapanował w sercach wszystkich Brytyjczyków, zresztą nie tylko, ogromnym pocieszeniem jest fakt, że podobno te ostatnie dni w Balmoral królowa spędziła, będąc niesłychanie pogodną, otoczona najbliższymi, na spotkaniach towarzyskich. Podobno bardzo lubiła spacerować.
- Na pewno jest pocieszeniem, że te ostatnie dni nie upłynęły na jakimś ogromny cierpieniu. Królowa po prostu powoli gasła, ale gasła z jakąś niesłychaną godnością, przepełniona ogromnym spokojem. Myślę, że dla wszystkich, którzy muszą się z tym nieuchronnym faktem pogodzić.
8 września 2022 Mieć dom “Brakowało jej poczucia bezpieczeństwa, jakie dawał dom. Ściany. Dach. Poduszka, na której można było położyć głowę. Teraz zdawała sobie sprawę, że ludzie, których kochała, nadawali całemu jej życiu kształt, sens i poczucie bezpieczeństwa.” – Veronica Rossi
Każdy ma dom, nie da się mieszkać pod mostem, ale niektórzy ludzie taki tryb życia wybierają, a może zostają do tego zmuszeni przez okoliczności losu. Miałam już kilka domów, nie jestem osobą osadzoną w jednym miejscu na całe życie. Wspominam te domy różnie. Były domy pełne miłości i zrozumienia, mimo, że wyglądały na zewnątrz mało pokaźnie, były bardziej okazałe, ale brakowało im duszy, o niektórych zupełnie zapomniałam i tylko jakieś pojedyncze obrazy przypominają mi o nich. Mam nadzieję, że teraz osiadłam już na stałe, lubię mój dom, staram się nadać mu moje cechy indywidualne. Czy to już moje ostatnie siedlisko? Kto to może wiedzieć, czasy są bardzo niespokojne.
Mieszkałam w domu z drewna, tam chyba było najprzytulniej. Znowu wraca się do takiego sposobu budowania, impregnuje się teraz specjalnie drewno zapobiegając pożarom. Kiedy kilka wieków temu jakiś obcokrajowiec zwiedzał Polskę, jego uwagę zwróciły piękne dworki modrzewiowe. Zachwycił się nimi, ale podsumował to krótko: - Jaki piękne stosy łatwopalne!
Mieszkałam w domach z cegły, bloków, wielkiej płyty, a teraz mieszkam w domu z żelbetu. Takie też budowano, aby nie paliły się tak łatwo. Do wszystkiego można się przyzwyczaić.
Nasze ciało też jest mieszkaniem duszy. Od nas zależy, jakie będzie miała warunki do realizacji planów nam przypisanych. Trochę chwiejny ten nasz domek cielesny, choruje, krzywi się na starość, odmawia niekiedy posłuszeństwa. Musimy o niego dbać, póki snujemy się po tym świecie. Złożą go kiedyś, gdy przyjdzie na to czas, do grobu, aby użyźnił glebę, rozłożył się, gdyż swoje zadanie wykonał. Może zostanie spalony? Nasza dusza nie umrze, musi rozliczyć się z zadań wykonanych na tej ziemi, co nie zawsze wypada najlepiej. Wraca niekiedy i prosi o pomoc. Nie bardzo to rozumiem. Każdy miał szansę aby swoje życie przeżyć jak najlepiej, ale jak z niej nie korzystał, to później płacze czyścowo. Ja chcę za swoje błędy odpowiedzieć osobiście, jak coś zrobiłam źle, kogoś skrzywdziłam, to niech tam cierpię. Nie chcę obciążać ludzi mi bliskich wstawiennictwem w moich sprawach.
TADEUSZ BOY-ŻELEŃSKI
A kiedy przyjdzie godzina rozstania,
Popatrzmy sobie w oczy długo, długo
I bez jednego słowa pożegnania
Idźmy - ja w jedną stronę, a ty w drugą.
……
A kiedy przyjdzie godzina spotkania,
Może w nas pamięć dawnych chwil poruszy
I bez jednego słowa powitania
Popatrzymy sobie aż w samo dno duszy...
7 września 2022 Idą ciężkie czasy, oszczędzaj prąd!!! Piękna jest taka pogoda jak dzisiaj, ciepło, ale nie upalnie. Wyjdziesz na słonko, przygrzewa miło, bezspiesznie, łagodnie gładzi odsłonięte części ciała, nie czujesz się zmęczony, pot nie występuje na czoło. Jesienny raj, mimo że lato, ranki przecież bywają rześkie, ale to przecież już wrzesień. Ja dzisiaj wykorzystałam ten ostatni cieplutki dzień do maksimum, jutro już nadciągną deszcze i ochłodzi się. Przebywałam na powietrzu ile się dało. Docieplona jestem.
Mój zlewozmywak, wygląda na solidny, cena umiarkowana, firma dobra. Zobaczymy jak się będzie spisywał.
Jutro muszę już i tak przysiąść w domu, poczekam na zlew, który ma zostać dostarczony - granitowy, szary z pełnym wyposażeniem. Zamówiłam, aby ruszyć z pracą. Boję się tego wszystkiego, najgorsze, że z pieniędzmi krucho, ale jak nie dam kroku naprzód, to spawa osiądzie na mieliźnie niedoborów finansowych. Muszę się jeszcze wybrać do Castoramy i rozejrzeć się w sprawie blatów, przycinania i takich tam. Daję sobie na to trochę czasu, ale wcześniej czy później muszę to zrobić. Oglądałam w internecie blaty z surowego świerku, bardzo mi się podobały, ale to trzeba woskować, i to co roku, za dużo kłopotów, będą laminowane i też będzie dobrze. Jak się nie wesprę pożyczką, to zmywarka będzie musiała trochę poczekać. Zobaczymy. Gorzej będzie, gdy będzie już zmywarka, a zaczną w ramach ograniczeń wyłączać prąd! Może lepiej dać spokój?! Co zużywa dużo prądu? piekarnik elektryczny, roczne zużycie prądu szacuje się na 496,4 kWh, lodówka - roczne zużycie prądu: 270 kWh, choć trudno wyobrazić sobie bez niej życie, czajnik elektryczny, małe i niepozorne urządzenie potrafi w ciągu roku zużyć 240 kWh prądu, zmywarka, której roczne zapotrzebowanie na prąd oszacowano na 237 kWh.
Dzisiaj radio PiK „tokowało” na temat oszczędności prądu. Radzą aby wyłączać listwy zasilające, gdy niczego nie oglądamy, to podobno czerpie dużo prądu, i uwaga, wyjmować z gniazdka zasilacze od ładowarki, gdy już nie ładujemy telefonu, podobno ciągną prąd mimo, że telefon już odłączyliśmy. O żarówkach trzeba pamiętać, tylko ledowe. Ja mam wszystkie wymienione, ale i tak boję się rachunku. jaki niedługo zostanie wystawiony.
Jak oszczędzać prąd w domu – 8 skutecznych sposobów
Wykorzystuj światło dzienne. ...
Pamiętaj o wyłączaniu światła. ...
Wymień żarówki na energooszczędne. ...
Gotuj potrawy pod przykryciem. ...
Wyłączaj nieużywany sprzęt z kontaktu. ...
Nie przegrzewaj mieszkania. ...
Uruchamiaj tylko pełną pralkę i zmywarkę ...
Nie otwieraj piekarnika podczas pieczenia.
6 września 2022 Nie zaznasz człowieku spokoju! - Dzień rozpoczęłam od łez płynących z moich oczu. Wszystko za sprawą opowiadania kobiety, która przyjęła pod swój dach Ukrainkę z synem. Wspierały się wzajemnie i żyły w zgodzie. Trzeba trochę odwagi, ale i empatii dla kogoś, kto stracił dach nad głową i ciągle słyszał huk bomb i walących się domów, patrzył na umierających ludzi. Ludzie są różni i w Polsce i na Ukrainie, jednemu możesz zaufać, a drugiemu nie, tak już bywa. Dobroć jednak wraca, co dajesz drugiemu człowiekowi, dostaniesz w przyszłości, wcześniej czy później.
- Kurski niby odwołany, ale tak naprawdę kandydat do powołania na nowe stanowisko. To jest człowiek, który powie wszystko, nawet jak bije w oczy kłamstwo jego czynów czy wypowiedzi. Chyba będzie prowadził kampanię wyborczą. Teraz zarzucają opozycji, że ich nie popiera w dochodzeniu odszkodowań za straty wojenne. Ja tam nic nie mam przeciwko, aby Niemcy dali takie odszkodowanie, ale czy się na to zgodzą? Na dodatek robi się z naszych sąsiadów wrogów i obwinia o wszystko, także o to, że chcą obalić istniejącą władzę. Nie wiem, czy gdyby ktoś na mnie psy wieszał, to byłabym taka chętna, aby go wspierać?! Ja widzę jedno wyjście, odsunąć Ziobrę od władzy, zbyt dużo już namieszał, podziękować Kaczyńskiemu i Tuskowi, wybrać nowe władze, które pozwolą nam żyć normalnie. Ja już tych przepychanek mam dosyć.
- Jako staruszka organizuję sobie życie w ten sposób, że poranek poświęcam na prace domowe wymagające więcej wysiłku. Rozkładam to w czasie, gdyż nie jestem już w stanie udźwignąć nadmiaru zadań. Dzisiaj umyłam lodówkę, i koniec, wystarczy wysiłku fizycznego. Reszta to już tylko wyjście do sklepu, lektury, spacer i co tam jeszcze się nawinie do wypełnienia dnia. Nie przepracowuję się, ale radzę sobie z porządkami i utrzymaniem estetyki w mieszkaniu. Piszę o tym, gdyż emeryci się skarżą, że nie dają sobie ze wszystkim rady i w mieszkaniu nie ma ładu i składu. Ja nie mam już siły na jednorazowe porządki, trudno, muszę się z tym pogodzić, a w bałaganie nie jestem w stanie żyć. Tak już mam zakodowane, ale jak ktoś lubi inaczej, to też jego wybór.
- Ostatnio zakupiłam i dostałam torebki z zameczkami. Ogłosiłam takie zapotrzebowanie w rodzinie. Wygodne i nadają się do przechowywania mrożonek i żywności. Cienkie torebusie drą się, gdy żywność zamarznie. Dlatego rzuciłam się na takie opakowania, gdyż przeczytałam, że pojemniki po lodach i opakowaniach żywności nie nadają się do mrożenia innych produktów, niż miały pierwotne przeznaczenie. Nie mam zamiaru się truć, chociaż całe życie wykorzystywałam takie pojemniki! Problemem jest jednak to, że takiej torebki po wykonaniu przez nią zadania, szkoda wyrzucić!!! Zameczek jest taki ładny i torebka cała. Mam dylemat, nie wiem co robić, czy myć taką torebkę, suszyć i używać powtórnie, czy raczej wyrzucić? Jak widać, spokoju w życiu nie uświadczysz, ani w życiu politycznym i społecznym, ani we własnym domu.
5 września 2022 - Jacek Kurski odwołany z funkcji prezesa TVP
Rada Mediów Narodowych odwołała Jacka Kurskiego z funkcji prezesa Telewizji Polskiej. Tę sensacyjną informację przekazał członek rady Robert Kwiatkowski. W rozmowie z Onetem odwołanie szefa TVP potwierdził prezes RMN Krzysztof Czabański. https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/jacek-kurski-odwolany-z-funkcji-prezesa-tvp/t1bmzge,79cfc278
To najpiękniejsza wiadomość, jaka dzisiaj się pojawiła. Tak już miałam dosyć tego człowieka, że gdy go widziałam, miałam gęsią skórkę z przerażenia co jeszcze zrobi lub powie. Może coś się rzeczywiście zmieni w tv, może też być jeszcze gorzej, pożyjemy, zobaczymy. Teraz cieszmy się i weselmy.
4 września 2022 Jestem wegetarianką z przymusu, ale nie narzekam. Ostatnio zrobiłam kotlety ziemniaczane z pieczarkami. Pyszności! Do tego buraczki zasmażane, sos pomidorowy ze świeżych pomidorów. Obiad był bardzo smaczny. Jakoś do tej pory nie robiłam kotletów w takiej formie, ale naprawdę warto spróbować.
Składniki:
Na kotlety:
* 50 dkg ziemniaków już obranych
* 1 jajko
* 2 łyżki mąki ziemniaczanej
* 1 łyżka mąki pszennej
* mąka do obtaczania kotletów
* sól
Na farsz:
* 10 większych pieczarek
* 1 cebulka nieduża
* sól
* natka pietruszki
Dodatkowo:
* olej do smażenia placków i pieczarek https://pieprzyczfantazja.pl/2020/02/kotlety-ziemniaczane-z-pieczarkami/
3 września 2022 Mój wewnętrzny dialog
Moje jasne mieszkanie budzi się do życia, dodaje mi sił, stawia na nogi. Lubimy się, ja i cztery kąty nasiąknięte moją energią, wyczyszczone pracowitymi szczotkami wibrującymi Filisia, nasiąknięte mocą i zielenią kwiatów. Jestem u siebie!
- Jak się czujesz właścicielko 45 metrów kwadratowych?
- Rozpiera mnie energia odzyskana dzięki zerwaniu z koniecznością remontów, odzyskałam siły.
- Tylko to dodało ci energii?
- Ależ nie, mam wsparcie śniadaniowej owsianki i chleba jakieś świętej przygotowanego według jej receptury, herbatki ziołowej wzbogaconej zieloną, całego kompletu trzymających mnie przy życiu leków, dobrego snu i możliwości prysznica bez odgłosu kapania z kranika.
- A sprawy finansów nie gnębią cię już?
- Są we mnie jak w każdym z was, przecież jestem cząstką społeczności, bakteria niedoborów mnie nie opuszcza, nie da się jej wyleczyć. Wczoraj tylko opłacenie hydraulika i zakup darmowych leków w cenie 240 zł ukrócił mój stan posiadania o jedną czwartą emerytury, ale ja się nie przejmuję, ja trwam. Niech emerytura umiera na wewnętrzną niemoc, ja mam dosyć sił, aby wytrwać. Budzę się na nowo do życia.
- Co zamierzasz staruszko zrobić z tym zapasem energii?
- Będę działać, prać, prasować, spacerować, aby osiągnąć sześć tysięcy kroków, będę zanurzać się w lektury, unosić się w przestworza otoczona wierszami pisanymi dla mnie przez poetów, mimo że oni o tym nie mają pojęcia, zmagać się z pasjansami, kontaktować się z ludźmi wybranymi w rankingu przypadkowości, mierzyć się z przeczuciami i żyć, gdyż komuś tam w górze zaświtała myśl, że jeszcze dla mnie nie jest czas darów lub udręki nieznanego mi jeszcze czyśćca. Będę trwała tu w oczekiwaniu dnia dzisiejszego i następnych ranków i wieczorów jesiennych radosnych doznań. Chcę być z wami!
2 września 2022 Dlaczego starzy ludzie nie lubią zmian? Powód jest bardzo prosty. Przyzwyczaili się do swojego otoczenia, mieszkania z meblami ustawionymi w określonym szyku, do naczyń może nadgryzionych zębem czasu, lekko obtłuczonych i wypłowiałych od częstego mycia i używania, ubrań pamiętających czas miniony i nie mających nic wspólnego z obecnymi trendami mody. Każdy to rozumie i ludzie nie robią z tego problemu. Problem tkwi w samych staruszkach. Może to zobrazuję na własnym przykładzie.
Niekoniecznie utożsamiam się z tym, co napisałam wcześniej, jednak wprowadzanie w życie zmian kosztuje mnie wiele zdrowia. Uparłam się na zmiany w kuchni, niby nic nadzwyczajnego. Przeprowadziłam rekonesans sąsiedzki, uruchomiłam kontakt z ludźmi uchodzącymi w moim odczuciu za autorytet zdroworozsądkowy i techniczny, przeliczyłam zasoby finansowe i zabrałam się do działania. Wyszukałam co trzeba w internecie, zwiedziłam sklepy ukierunkowane na moje zainteresowania i zaczęłam szukać fachowców. Nie miałam nikogo konkretnego na oku, jako że praca dla nich była mało znacząca, zdawałam sobie z tego sprawę. Dzwoniłam tu i tam, ale nie znalazłam odpowiedniego rzemieślnika zainteresowanego moimi wymaganiami. Niespodziewanie podjął wezwanie się X. Nawet się ucieszyłam, przyjechał, obejrzał wszystko i zaproponował zmiany. Nie zostały uwzględnione moje sugestie jako niezgodne z technicznymi wymogami, może i tak, jakoś się zgodziłam na to. Powiedział, że na drugi dzień przyjedzie po zaliczkę, wcale niemałą, to kilkaset złotych, i na tym stanęło. Po jego wyjeździe ogarnęły mnie wątpliwości. Obejrzałam w internecie dokładniej jego ofertę, ani adresu, ani nazwy firmy, ani nawet nazwiska! Może chciał się zabezpieczyć, aby zakupione materiały nie zostały u niego, gdybym się rozmyśliła, może to uczciwy człowiek, przecież nie wiem, może tylko chałturzył unikając urzędów, ale zapaliła się w mojej głowie czerwona lampka, a co by było gdyby zniknął z pieniędzmi? Ja nie miałam nawet pojęcia, gdzie go szukać. Rano zadzwoniłam, przeprosiłam za to, że się rozmyśliłam i na tym się skończyło. Jak miałam kuchnię „rozgrzebaną”, tak mam i na zmiany chyba się nie zanosi, wszystko wróci na swoje miejsce. Języczkiem u wagi była wizyta hydraulika mającego naprawić lub wymienić zaworek, gdyż kapała woda. Mój znajomy hydraulik na urlopie i przyszedł jakiś inny, którego nie znałam. Zawsze się z ludźmi dogadywałam w sprawie płacy, ale oni też nie stawiali mnie pod ścianą, płaciłam i już. Pan obejrzał zepsuty kranik, powiedział, że trudny dostęp, ale jakoś da radę. Przystąpił do pracy, ale gdy doszło do płacenia oniemiałam. 140 zł za piętnaście minut działania!!! Zdziwiłam się bardzo, spytałam, co było tak kosztowne, okazało się że trudne dojście do miejsca naprawy. Zaworek kosztuje około 10 zł. Co miałam zrobić, zapłaciłam i przyrzekłam sobie, że na dzień dzisiejszy mam dosyć majstrów w moim domu!!! Poczekam do następnego miesiąca, gdy będzie we mnie wola napraw i zmian, to zaryzykuję, a gdy nie, zostanie wszystko po staremu.
Problem ze starością w takich sytuacjach leży w tym, że ja się tym tak bardzo przejmuję, że nie mogę spać, jestem ciągle poddenerwowana, przejęta tym wszystkim do tego stopnia, że bałam się, że znowu wyląduję w szpitalu. Na to na starość nie ma rady, najlepiej, aby nie było sytuacji stresowych. Zastała w czasie i sytuacjach życiowych starość, to spokojna starość, a o to chodzi. Zmian póki co, u mnie nie będzie.
31 sierpnia 2022
Bezwład i postępująca za nim inercja to tak jak powolne umieranie. Ja nie mogę odchodzić w zastałym spokoju i bezczynności. Zajęłam się swoją kuchnią usuwając z niej co się dało. Wyniosłam wór mało potrzebnych przedmiotów, szklanek nikomu już niepotrzebnych, garnków, których szkoda było wyrzucić. Zrobiło się przestronie i jakoś jaśniej. Siedzę teraz za stołem z kubkiem gorących ziółek i rozkoszuję się dokonanymi zmianami.
Jeździłam wczoraj z moją chcącą mi pomóc córką po sklepach szukając szafki 40, która ma zająć miejsce dwukomorowego zlewozmywaka. Nie powiodło się, nie dobrałam mebelka w takiej kolorystyce jak reszta szafek. Dzisiaj po słabo przespanej nocy zadzwoniłam do pana, który przyjedzie i dokona „przemienienia” 60-tki w czterdziestkę i sprawa mam nadzieję zostanie rozwiązana. Zmywarka zmieści się w ciągu przyściennym. Dokonam jeszcze małych zmian, aby wszystko zgrało się i cieszyło staruszkę. Czy to jest mi koniecznie potrzebne, niekoniecznie, ale ja mam się tym cieszyć. Redukuję ilość mebli domowych przed niechybnym odejściem, którego nie uniknę. Jedni gromadzą „bogactwo”, a ja się go wyzbywam.
Problemem jest to, że podchodzę do tego bardzo emocjonalnie, a to mi zdecydowanie nie służy. Muszę sobie wynagrodzić wszystkie niedostatki czasu minionego! Nie odejdę z tego świata dopóki nie doświadczę nowych przeżyć ukrytych dla mnie za zasłoną chronicznego braku pieniędzy, teraz odrobię wszystkie uchyłki. Mój upór w dążeniu do celu będzie procentował. Będę się starała od rana do wieczora dopiąć swego, a jestem przekonana los mnie wynagrodzi. Byle tylko jeszcze trochę czasu, kilka miesięcy, a może lat… Nie poddam się, zmienię swoje życie na lepsze, wygodniejsze, obfitsze i będę się nim cieszyć do końca. Tak postanowiłam!
30 sierpnia 2022 Warto przypomnieć wiersz Władysława Broniewskiego. Pisał piękne, wzruszające wiersze, które chyba pamiętamy ze szkoły, ale nie tylko. Rok 2022 będzie obchodzony w Płocku (Mazowieckie) jako Rok Władysława Broniewskiego, poety urodzonego w tym mieście…
Po co żyjemy
Władysław Broniewski
Życie jest diabła warte
poza Szopenem, Mozartem;
poza Słowackim i Mickiewiczem
jest w ogóle niczem.
Ja nie, żeby pisać Sonety,
nie żeby Króla Ducha –
sercem poety
pragnę posłuchać...
Czego? – no, Wisły, no, oczywiście,
kiedy brzozowe liście,
jeszcze nie bardzo zielone,
jeszcze onieśmielone,
a już kładą się na ziemię, na wodę,
w białodrzewiu hodując urodę,
i wiem, że przyjdę, zobaczę
i że się na nowo rozpłaczę,
że takie zielone i młode.
No, na przykład sosny
albo klony, przyjacielskie, klony!
Jestem radosny,
bo klon jest zielony.
Życie jest diabła warte,
jeżeli nie jest uparte,
no bo trzeba, przyjaciele wrócić,
wszystko tam zmienić, odwrócić –
żeby sosny szumiały nad Wisłą
i żeby słońce zabłysło
w złocie zboża, w broni hartowanej, w oczach bliskich, we krwi przelanej,
nad Mazowsza równiną otwartą –
i żeby żyć było warto.
29 sierpnia 2022 „Wydaje mi się, że bez wymiany myśli, nazwijmy to tak ogólnie, nie ma pożywki dla uczuć. Takie rzeczy najbardziej wiążą, zbliżają. Bo co to jest umiejętność zdziwienia się, zachwytu? To jest odkrycie czegoś, czego nie wiedziałem, nie przeczuwałem. A wtedy ten, kto wywołuje to zdziwienie, jest osobą do kochania, czyż nie?” Stanisław Radwan
O decyzjach naszej klasy rządzącej nie mam siły już pisać, naprawdę. Ich działania mnie przerażają. Niech już będzie o miłości, szczególnie o udanych związkach. Dorota Segda aktorka od 20 lat jest żoną Stanisława Radwana, kompozytora i kierownika muzycznego w teatrach. Zakochanych dzieli prawie 30 lat. Sporo, prawda? Nie będę wnikać w takie sprawy, chcą być razem, to są. Cytat przytoczony na wstępie jest bardzo ważny, gdyż świadczy o tym, że więź intelektualna w związku jest istotna. Namiętność szybko mija, to dlatego kobiety szczególnie kobiece i obficie wyposażone przez naturę, bywają nieszczęśliwe. Ludzie w takim związku często nie mają sobie nic do powiedzenia, gdy mija zauroczenie. Ja już na szczęście nie muszę się takimi sprawami martwić, piszę to ku przestrodze panów zbyt szybko wchodzących w takie układy. Ja mam inną namiętność, to kwiaty ostatnio odradzające się z chwytliwych pazurów żarłocznych ziemiórek. Nie mogę tak z ręką na sercu powiedzieć, że ich się wyzbyłam, ale nie one decydują już o wzroście roślin. Nie chcę zbytnio szafować zdjęciami wszystkich kwiatów w domu, ale daję jeden mały akcent, natomiast kwiaty na balkonie już chyba przygotowują się do jesieni. Rozchodnik zabiera się za kwitnienie – u sąsiadki w ogródku przed blokiem już się rumieni kolorami – w skrzynkach się trochę spóźnia, ale nie w tym problem. Jak dożyję do następnego roku, wszystkie skrzynki zamienię na donice takie, w jakich rośnie begonia. Są praktyczniejsze. Skrzynki przerzuciłam jednak na drugą stronę balkonu, gdyż rozrośnięte rośliny trochę mi przeszkadzają. Wszystko umocowałam dodatkowo sznurami i kablami, aby nie spadły i nie narobiły szkody. Nie wygląda to może najlepiej, jednak nie miałam innego wyjścia. Gdybym miała jakąś męską dłoń pod bokiem, może by to lepiej wypadło, ale nikt się nie nawinął, zrobiłam więc, co mogłam, każdy orze jak może. Może już wkraczam w inny plan nieznanego mi wymiaru gubiąc po drodze niewygodne mi wspomnienia, odżegnując się od demonów przeszłości (oczywiście chodzi o ziemiórki, aby była jasność sytuacji), przekleństwo nałożone na moje kwiaty i na mnie mija – tak już jest, że cierpienie przekłada się na całą wspólnotę domową, gdy ktoś lub coś niedomaga - i wkraczamy teraz do krainy szczęśliwości z tryumfalną miną. Dla świata nie ma to chyba wielkiego znaczenia, ale dla mnie jest ważne.
Oto moje kwiaty, wiązania skrzynek obcięłam, nie ma się czym chwalić. Takie wysokie kwiaty osłaniają mnie przed otoczeniem i zapewniają odrobinę intymności, gdy odpoczywam od nic-nie- robienia na balkonie. Nowe doniczki rozwiążą sprawę.
28 sierpnia 2022 „Dzisiejszy świat podejrzliwie patrzy na najdrobniejsze przejawy lenistwa. A przecież popołudniowa drzemka czy gapienie się godzinami przez okno to najprostsze życiowe przyjemności. I jakie twórcze!”
Bywa, że leniuchowanie jest rozkoszą, upragnionym stanem, radością dla ciała i duszy. Myślę, ze tak, ale dla ludzi wiecznie zabieganych, zapracowanych, szczególnie dla matek małych dzieci pracujących zawodowo. Wiem coś o tym, sama przez to przeszłam, ale teraz, gdy jestem już ponad trzydzieści lat na emeryturze, nie ma to znaczenia, a prawdę powiedziawszy taki stan nic-nie-robienia to dopust boży. Najważniejszą sprawą teraz jest znalezienie sobie jakiegoś zajęcia pochłaniające czas występujący z nadmiarze.
Wczoraj postanowiłam zażyć relaksu układając się na drewnianym podłożu balkonu wymoszczonym podwójnie złożonym grubym, puchatym kocem z nogami ułożonymi nieco wyżej, niech też odpoczywają. Leżałam dłużą chwilę wpatrując się na stalowo-niebieskie niebo bez żadnej chmurki, delektując się urokiem moich kwiatów balkonowych, słuchając kwilenia mew i krakania wron. Myśli snuły się leniwie w mojej głowie, musiałam je jakoś posegregować – dom, ludzie, obrachunki budżetowe. Nie było to łatwe, przeskakiwały z jednej grupy do drugiej, dałam więc spokój i czekałam na swobodny ich napływ. Nic dobrego z tego nie mogło wyniknąć, zaraz pojawiły się obrazy i emocje niesprzyjające spokojowi duszy, a to niechcąco podsłuchana opinia na mój temat, to znowu nachalne wdzieranie się innych do mojej prywatności czy zaduma nad sensem bytu ludzkiego. Miałam dosyć takiej przepychanki. Zebrałam się w sobie i poszłam odrobić swoje 3000 kroków, na więcej się nie decyduję, tyle wystarczy. Dzisiaj też podrywam się do marszu, póki nie pada. Niebo już się zasnuwa chmurami, a to zwiastuje zmianę pogody. Na słodkie leniuchowanie w moim rozkładzie dnia raczej miejsca się nie znajdzie, no chyba, że wliczyć w to kulturę wyższego rzędu, albo obłożną chorobę.
27 sierpnia 2022
Wybiło mnie z rytmu dnia odkrycie w kuchni, kiedy to weszłam tam wczesnym rankiem, aby wziąć tabletkę osłonową na żołądek lekko uszkodzony nadmiarem leków, jakie jestem zmuszona przyjmować po ostatnich zdrowotnych zawirowaniach.
Chciałam dotrzeć do kubka osadzonego w suszarce wśród innych naczyń wczoraj umytych po kolacji. Moją uwagę zwróciła pokrywka z hartowanego szkła użyta poprzedniego wieczora podczas przyrządzania wywaru z czarnuszki mającego zapobiegać chorobom wieku starczego. Pokrywka w suszarce była wzorzysta, a przecież wczoraj nie nosiła żadnych znamion zniszczenia! Wyjęłam ostrożnie zawartość suszarki zostawiając przezornie na koniec pokrywkę wyglądającą bardzo podejrzanie. Kiedy jej dotknęłam, rozpadła się na drobne kawałki!!! Byłam przerażona. Mam już doświadczenie ze szkłem hartowanym, kiedy to szyba w kabinie uległa awarii, i teraz znowu uszkodzenie przedmiotu ze szkła! Mam chyba pecha. Szczęście, że w nocy nie doszło do fajerweku z hukiem i rozpadem na drobne części, to by dopiero było. Atak serca murowany! Nie wiem co spowodowało taki stan rzeczy, może temperatura, ale przecież w nocy wszystkie okna są uchylone, mam siatki metalowe aby nie przedostawały się żadne ćmy, komary i pająki. Temperatura w mieszkaniu jest znośna. Co mnie zatem tak zgnębiło i przeraziło?
- Pokryweczka miała dla mnie wartość użytkową. Należała do kompletu naczynia do gotowania na parze dla jednej osoby. Używałam jej często gotując dwa ziemniaki i porcję warzyw do obiadu. Nie mam drugiej pokrywki takiego rozmiaru.
- Noszę się z zamiarem kupna zmywarki do naczyń, aby nie marnować wody, której w trakcie takiego mycia zużywa się zdecydowanie mniej i chcę oszczędzać siebie, abym nie musiała sterczeć przy zlewie szorując gary i talerze. Taka awaria pokryweczki w trakcie mycia to zniszczenie zmywarki, to nie ulega wątpliwości. Trzeba będzie dokonać wielu zmian w kuchni, aby uzyskać miejsce dla zmywarki, ale ja jestem wytrwała w pokonywaniu przeszkód! Piszę to, aby przestrzec was przed tego rodzaju wydarzeniami. Mnie pęknięcie pokryweczki zdarzyło się pierwszy raz w życiu, takich pokrywek mam kilka, ale to nie znaczy, że coś się nie może zdarzyć. Mam pecha w obchodzeniu się ze szkłem hartowanym, to nie ulega wątpliwości, ale co ja na to mogę poradzić?!
- Należy jak zwykle wziąć pod uwagę zjawiska paranormalne! Może chciano mnie ostrzec przed „rewolucją” kuchenną, gdyż nie będzie już dla mnie potrzebna? Może mam nie pić tych ziół? Nie wiem, ale coś może być na rzeczy, prawda?
Racjonalnie podobno można wyjaśnić to w ten sposób, mimo, że niewiele z tego rozumiem, ale nic nie szkodzi. Po to jest nauka, aby wyjaśniać takie zjawiska.
„Pod wpływem ogrzania szkła w procesie hartowania cząstka siarczku niklu zawarta w tafli szkła zmienia swoją objętość. Nagłe schłodzenie tafli szkła w kolejnym etapie powoduje jej zahartowanie, ale „zagubiona” w niej cząstka siarczku niklu potrzebuje dłuższego czasu aby powrócić do pierwotnej objętości i zostaje „zamrożona” w tym stanie. Powoduje to wytworzenie dodatkowych naprężeń w szkle.
Zjawisko to działa jak bomba z opóźnionym zapłonem. W zamontowanej w fasadzie hartowanej tafli szklanej z wtrąceniem cząstki siarczku niklu, która zostaje nagrzana pod wpływem promieniowania słonecznego, następuje uwolnienie wzrostu objętości cząstki, co powoduje dodatkowe naprężenia wewnętrzne. Jeżeli taka cząstka znajduje się w strefie naprężeń rozciągających, istnieje bardzo duże prawdopodobieństwo, iż zostanie przekroczony dopuszczalny poziom naprężeń i nastąpi spontaniczne pęknięcie tafli szklanej.” Oby Wam żadna szklana pokryweczka nie rozpadła się na kawałki!!!
26 sierpnia 2022
Upał obezwładnia, nie wiem czy powiem wszystko tak, jak powinnam. - Tadeusz Konwicki w wywiadzie: "Właściwie, wie pan, nawet się nie opłaca opisywać stanu wewnętrznego człowieka, który ma osiemdziesiąt pięć lat. I dlatego od pewnego czasu stosuję wspaniałą taktykę. Mówią: jak się pan czuje? Ja mówię: fantastycznie. I koniec, bo nie ma na to co odpowiedzieć. Bo jakbym powiedział: źle się czuję, następuje cała seria porad nie do zrealizowania i dodawania otuchy."
Stosowanie tutaj półprawd wszystkim wychodzi na dobre, a że trochę mijamy się z rzeczywistością? Taktykę Konwickiego stosuje dużo osób, także organy państwa.
- Prawda czy fałsz? Zaskakujące słowa Morawieckiego do Holeckiej. — Widzę, że pani, podobnie jak skrajna prawica i totalna opozycja, dała się wpuścić w taki nurt narracji o KPO. KPO to jest 120-130 mld zł, zaokrąglając. To nie jest coś, co zmienia zasadniczo sytuację gospodarczą Polski — powiedział Mateusz Morawiecki, zapytany na antenie TVP Info o to, kiedy Polska otrzyma unijne fundusze z Krajowego Planu Odbudowy.
130 mld zł nie liczy się w państwie?! Mnie naprawdę bulwersuje fakt, że rząd spełnia każde społeczne żądanie. Skąd się biorą pieniądze? Dodruk to chyba żadne rozwiązanie. Inflacja i tak to zeżre.
- Papież Franciszek poszedł do przodu z chrześcijańskim miłosierdziem. odniósł się do śmierci Darii Duginy, córki ideologa Kremla i doradcy prezydenta Rosji Władimira Putina, Aleksandra Dugina. – Myślę o tej biednej dziewczynie, wysadzonej w powietrze z powodu bomby pod siedzeniem samochodu w Moskwie – mówił. – Niewinni płacą za wojnę, niewinni. Pomyślmy o tej rzeczywistości. I powiedzmy jeszcze raz: wojna jest szaleństwem.
Też uważam że wojna jest szaleństwem, ale coś Duginów jakoś nie opłakuję, płaczę nad Ukrainą.
- Działaczka PiS oskarżyła w Dzienniku TV Tuska, że powołany za czasów jego kadencji urząd nie działał sprawnie podczas Apokalipsy na Odrze! Naprawdę. Przez siedem lat nie zauważyli, że coś nie działa jak należy, oświeciło ich teraz, kiedy Odra zamiera. Czy rządzący naprawdę uważają, że wszyscy jesteśmy idiotami! Jak zepsuje mi się jakieś urządzenie w domu, to siedem lat patrzę na nie i tylko oskarżam fabrykę, która je wyprodukowała?! Chyba staram się zreperować albo kupić nowe, a PiS nic, siedzą sobie urzędnicy, to niech siedzą, pieniądze dostają, a to im buzie zamyka.
- Czy ja, jako staruszka, mam tutaj też coś do powiedzenia? Oczywiście. Ogólnie biorąc czuję się dobrze, nie mam problemów natury „zmartwieniowej”, - odpukać!!!, ale lubię się martwić i kiedy ktoś mówi mi jakąś wiadomość niezbyt pomyślną, przecież takie też się w życiu zdarzają, następuje ostrzeżenie – tylko niech się mama nie martwi. Wolę wiedzieć i wtedy może jakoś mogę pomóc albo wesprzeć.
Ja mam wszystko, co staruszce jest potrzebne do wygodnego życia, konto mam puste, to fakt, ale ja nie lubię mieć tam zasobów, może nie wierzycie, ale tak to jest. Teraz już przemyśliwam nad ulokowaniem nadbudówki finansowej i umówiłam się z osobą rozsądną i znającą się na rzeczy, jak to zrealizować.
Co do samopoczucia to duży wpływ ma tutaj aura. Deszcze i niebo zachmurzone to dla mnie mały wyrok, ale dzisiaj świeci słoneczko i czuję się świetnie, naprawdę.
25 sierpnia 2022 Albowiem tak mówi Pan, Stworzyciel nieba, On Bóg, który ukształtował i wykończył ziemię, który ją mocno osadził, który nie stworzył jej bezładną, lecz przysposobił na mieszkanie: Ja jestem Pan i nie ma innego. (Iz 45, 18)
Bóg był pierwszym ogrodnikiem, dał ludziom ziemię do uprawy, aby dawała im wszystko, co jest potrzebne do życia. To była trudna praca ucząca ludzi cierpliwości i pokory. Wszyscy wywodzimy się od przodków uprawiających ziemię. Zaistnienie innych sposobów na życie i dominacji w grupie miało miejsce wtedy, gdy ktoś wyróżniał się wyższym poziomem sprytu i żerowania na pracy innych. Nosimy w sobie zalążki do prac rolnych w ogrodzie i na działce, w doniczkowej uprawie roślin na balkonie czy na parapecie okiennym. Osobiście nie przepadałam za pracami polowymi - dzisiaj już takiej potrzeby nie ma, wszystko robią maszyny kierowane ludzką ręką, ale kiedyś bywało inaczej. Nie mam w sobie pasji rolniczej, boję się zwierząt hodowlanych, ale lubię przyrodę, uprawiam kwiaty w domu ze zmiennym szczęściem. Są źródłem mojej radości i ozdobą mieszkania, służą zdrowiu.
Moja córka i zięć też mając połać ziemi ogrodowej zdominowanej przez trawnik, ale na obrzeżach obsadzonej krzewami i drzewkami, krzewinkami i ziołami udowodnili, że każdy człowiek, gdy tylko ma możliwość, staje się „uprawcą” ziemi. Kto by się po nich czegoś takiego spodziewał! Część tego zbioru przywędrowała do mnie w postaci ściętych łodyg oregano, mięty, bazylii, lawendy, szałwii, melisy, tymianku, rozmarynu i sama nie wiem, czego jeszcze! Suszyłam wszystko na balkonie oddzielając miętę, wszystko inne zmieszało się i sama nie byłam w stanie odróżnić, co jest co. Oddzieliłam listki od łodyg, które musiałam wyrzucić, gdyż nie mam miejsca, aby takie malownicze pęczki powiesić u sufitu. Wyschnięte pokruszone listki powędrowały do słojów i będą ubogacać potrawy. Zmieszane zioła będą miały uniwersalne działanie, nawet ziemniaki gotuję z ziołami! Smakują bardzo dobrze, szczególnie odsmażone, do których dodałam dużą szczyptę tych specjałów. Zioła mają właściwości zdrowotne i należy je stosować z upodobaniem, jako że wspierają naszą kondycję.
Gdy znacie wszystkie zioła i wiecie do czego ich używać, możecie powiedzieć o sobie że zielarstwo jest waszą domeną!
24 sierpnia 2022
„A jak już jesteśmy przy ochronie, to ja dam ci podarek. Kotka. Będziesz go karmił, czesał i codziennie głaskał, bo kotek to bardzo lubi. Za to jak ktoś przyjdzie ciemną nocką, żeby ci poderżnąć gardło, to kotek go zeżre”. Claire Bessant
Jestem niekiedy przy kotkach, gdyż kotka już mieć nie będę, a kotki lubię i one mnie też. Trudno powiedzieć, że ja się zajmuję kotkami, raczej towarzyszę córce, jako że wakacje, bractwo kocie jeździ na urlopy i wspomaga się w opiece nad kotkami. Wczoraj odwiedziłam dom z kotami bardzo „myziastymi”. W czasie gładzenia Białki po grzbiecie i pod bródką rozbolała mnie ręka, a konkretnie bark zbolały na skutek pogody deszczowej. Dzisiaj już mnie nie boli, gdyż świeci słoneczko. I właśnie te „głaskotki” tak zawsze mnie zadziwiają. Koty mogą tak leżeć długo, długo i poddawać się takim zabiegom. Nie wyobrażam sobie tego, chyba dostałabym drgawek gdyby tak ktoś mnie gładził i gładził po plecach... Nie wiem, co czują koty i dlaczego tak to lubią, ja chyba nigdy nie byłam i nie będę kotem, szału bym dostała od takich przejawów sympatii.
Teraz mam problem ze zmianami w kuchni, które mam zamiar przedsięwziąć, o czymś w końcu muszę myśleć. W takich momentach chciałabym mieć nadmiar gotówki i działać tak, jak mi dyktuje wyobraźnia. Ja muszę zmieniać wszystko wokół siebie, nic na to nie poradzę. Zdaję sobie sprawę, że to wynika z niedoborów zmian na zewnątrz, może niepokojem wewnętrznym, ale tak już mam i albo mnie się akceptuje, ale następuje niekorzystna ocena mojej osoby. Trudno, nie mogę mieć kotów, to muszę jakoś rozładowywać wewnętrzne napięcie. Kotek nie wpłynie na moje samopoczucie, gdyż nie ma kotka.
23 sierpnia 2022 Kiedy zdarzają się dni, kiedy nie mogę złapać równowagi, zawsze sięgam po wiersz Miłosza „Dar”. Przytaczałam go już tutaj kiedyś, ale dzisiaj znowu do niego wróciłam, a przyczyną był sen o wydarzeniach sprzed ponad pięćdziesięciu lat, który mną wstrząsnął. Jak to się dzieje, że przeszłość uśpiona przez lata wraca z detalami we śnie? Bez sensu dla mnie jest taka szufladka w mózgu, ja nie chcę wracać do przeszłości, dla mnie dzień dzisiejszy jest najpiękniejszy i uważam, że Miłosz to wielki poeta umiejący poruszyć struny mojej duszy i przywołać mnie do równowagi. To wiersz napisany dla mnie! Miłosz o tym nie wiedział, ale ja wiem, że to tak było!
Naprawdę jestem wdzięczna Bogu za każdy dzień, za każdego człowieka postawionego na mojej drodze, za to, że nie muszę nikomu niczego zazdrościć, za rzeczy i przedmioty służące mi, za każdą kromkę chleba, za wszystkie dobre i złe doznania, one miały mnie czegoś nauczyć, ale teraz chcę żyć dniem dzisiejszym. To, że poeci mówią do nas takim pięknym językiem to też wielki dar, sami nie zawsze sobie pewne sprawy uświadamiamy. Poezja pomaga rozumieć siebie i cieszyć się życiem. Dar
Dzień taki szczęśliwy,
Mgła opadła wcześnie, pracowałem w ogrodzie.
Kolibry przystawały nad kwiatem kapryfolium.
Nie było na ziemi rzeczy, którą chciałbym mieć.
Nie znałem nikogo, komu warto byłoby zazdrościć.
Co przydarzyło się złego zapomniałem.
Nie wstydziłem się myśleć, że byłem, kim jestem.
Nie czułem w ciele żadnego bólu.
Prostując się, widziałem niebieskie morze i żagle.
22 sierpnia 2022 Starość oblepia człowieka jak gęsta mgła, nie uciekniesz, nie schronisz się nigdzie, ona z tobą jest i już cię nie odstąpi. Czuję się coraz lepiej, ale to nie znaczy, że dobrze. Są ludzie młodsi, którzy czerpią z życia jak się da – podróżują, odwiedzają przybytki kultury, wędrują po świecie. I dobrze, niech korzystają póki się da. Starość przytwierdza człowieka do domu, nie ma siły na ekstrawaganckie popisy. Przypominam sobie staruszkę z reklamy siedzącą w oknie i głoszącą prawdę starości – Ja tak kocham życie! Usadowiła się w oknie i kocha, coś lub kogoś kochać trzeba.
Ja, jako staruszka w ostatnim stadium może nie pałam taką miłością, ale jakoś staram się zapełnić czas. W to, że ktoś zdobędzie widzę na starość nie wierzę zbytnio, gdyż ta wiedza nie jest mu już potrzebna, niech lepiej korzysta z przyjemności na swoją miarę. Nie będę się już rozwodzić na ten temat, każdy zna to z autopsji.
Wieczorem w tv nie było dla mnie punktu zaczepienia, zostali tylko kosmici i zjawiska transcendentalne. Kiedy pokazano światu zdjęcie potwora z Loch Ness, jeziora w Szkocji, które w najgłębszym miejscu mierzy 226 metrów, zamarłam. Problem w tym, że żadne badania jeziora nie wykazały jego obecności, ale on jest widywany. Tłumaczenie jednego z naukowców, że on jest, ale go nie ma, jawi się tylko wtedy, kiedy na skutek sprzyjających okoliczności tworzą się nad jeziorem tunele czasoprzestrzenne, rodzaj mostu łączącego Wszechświaty pozwalające na przenoszenie się w czasie. To może być racjonalne wyjaśnienie, zdjęcia są, potwora nie ma!
Gdy już o tym mówimy, sprawdźcie czy macie zdolności paranormalne. "Sny są naszą przepustką do innego wymiaru. Jeśli śnisz o przedmiotach i miejscach, które normalnie nie występują w twoim życiu, jest to ważna wskazówka, że rozwijasz swoje umiejętności". No to do dzieła. https://www.onet.pl/styl-zycia/kobietaxl/osiem-symptomow-wskazujacych-na-to-ze-masz-paranormalne-zdolnosci/tz2hhbg,30bc1058
Ja sprawdzam się we wszystkich punktach. Muszę się takimi sprawami interesować, gdyż mam zadatki na medium. Przed chwilą chciałam zadzwonić do mojej córki, ale postanowiłam, poczekam. I po chwili córka przesyła wiadomość głosową. Mam z moimi córkami kontakt nieomal telepatyczny. Z innymi ludźmi nie jest to już tak bliski kontakt, ale wyczuwam, że ktoś o mnie myśli i mam na to dowody. Świat nie jest do końca rozpoznany, ale dojdziemy do tego, aby to wszystko zrozumieć. Jeszcze trochę i będę przesyłaś pozdrowienia z zaświatów.
21 sierpnia 2022 Czytając uważnie książkę o miłości, przecież to uczucie nie jest obce żadnemu człowiekowi, nawet politykom, trafiłam na taki cytat, który dedykuję naszej obecnej władzy, a szczególnie podwójnie zaślubionemu, człowiekowi bez skrupułów Kurskiemu: „O wiele prościej jest winić przeszłość, niż próbować naprawić teraźniejszość z myślą o przyszłości”.
Kurski co prawda o niczym nie decyduje, ale namieszać zawsze może. Taka maksyma powinna wisieć w każdej sali obrad, przed premierem, prezydentem, Kurskim, nie mówiąc już o naszym staruszku wodzu narodu. Każde wydarzenie ma inny kontekst polityczny, społeczny, obyczajowy i nie da się tego przenieść w czasie ani odwrócić, nawet jak było błędem, rozgrywało się w innym realiach, i ukazywanie tego wszystkiego na siłę, nikomu nie pomaga. Ciągle przywoływanie przeszłości pokazuje waszą słabość, nie siłę!
Dudni w dzienniku nieustanie Tusk, Tusk we wszystkich odmianach. Pokażcie sami, co umiecie zrobić, chwalcie się swoimi osiągnięciami, a nie wyciągajcie prawdziwe i domniemane dokonania Tuska. Dyżurna ryba Trzaskowskiego znowu powróciła, ale chyba robiła słabe wrażenie i dali większą ilość śniętych ryb. Ton tych uśmierconych w Odrze lepiej nie pokazywać, prawda? Przecież katastrofy się zdarzają, ale trzymanie tego tyle dni w cieniu, aby opinia publiczna się nie dowiedziała, nikomu nie wyszło na dobre. Teraz o tym się nie mówi, tylko zapycha się ludziom oczy rtęcią, której nie było. Weźcie pod uwagę to, co do was mówię. Mówcie o sobie, swoich błędach i dokonaniach!!! Jak nie macie o czym mówić, to lepiej milczcie.
Czy to jest jakieś podobieństwo do głównych bohaterów filmu "Gierek"? No chyba nie, ale może to celowy zabieg?!
Jakoś tak skojarzył mi się film „Gierek”, który nareszcie udało mi się obejrzeć. To bardziej groteska niż film biograficzny, ale mimo wszystko wyłania się postać głównego bohatera tak szanowanego na Śląsku, i wcale się nie dziwię. To był uczciwy człowiek dążący do dobra Polski, może naiwny, otoczony manipulantami i karierowiczami, ale mający określony cel. Już wtedy opozycja stosowała zasadę nieprawdziwych newsów, choćby ta poczciwa Stasia, jego żona, jeżdżąca do fryzjera do Paryża, luksusy w jego domu… Wszystko ludziom można wmówić, naiwni wierzą i na tym polega propaganda. Teraz dzieje się to samo. Tusk dorobił się na pobycie w Brukseli, a inni to niby nie, co oni tam tak naprawdę mają do powiedzenia i co mogą dla Polski załatwić? Chyba niewiele, tutaj się nie sprawdzili, to wysłano ich tam, i co? I nic, biorą pieniądze i tyle, ale o tym się nie mówi. Należy im się jak prawiła premier - to było, ale też jest i chyba zawsze będzie. Napchać kabzę, póki jest okazja.
20 sierpnia 2022 Salomon – król Izraela i myśliciel – powiedział: Kto mówi nierozważnie, rani jak mieczem, język mądrych – uzdrawia. Płetwal błękitny jest nie tylko największym ssakiem na Ziemi ale również najgłośniejszym. Potrafi wydawać dźwięki o natężeniu 190 decybeli, słyszalne dla innego osobnika z odległości 800 km.
Płetwal błękitny nurkuje na głębokość 500 m i może pozostać pod wodą ponad 2 godziny
Ssaki te dożywają nawet 80 lat.
Płetwal błękitny osiąga długość nawet 30 metrów, a jego waga dochodzi do 150 ton. Mało tego, sam język może ważyć 3000 kg, z kolei serce od 600 do 700 kg. Co niezwykle ciekawe – u płetwali błękitnych samice są nieco większe niż u samców, także "panowie" muszą trzymać się na baczności, jeśli im zdrowie miłe.
Przywołałam dzisiaj tego ssaka morskiego, gdyż oszołomiła mnie wielkość jego języka. Gdyby ludzie mieli języki tak wielkie, oczywiście biorąc pod uwagę ciężar ciała, używaliby ich bardziej oszczędnie. Niektórym osobnikom rodzaju ludzkiego wydaje się, że im więcej mówią popisując się złośliwościami i sobie wiadomą ironią, tym są mądrzejsi, mogą dominować nad innymi i brylować w towarzystwie. Oczywiście jest zupełnie odwrotnie, ale oni tego nie widzą. Uważają, że gdy ich rozmówca milczy, to nie wie, co powiedzieć albo czuje się przybity ich „elokwencją”. Języki odpowiednio duże ograniczałby taki słowotok, trudno byłoby kłapać taką łopatą. Tak, takie osoby też spotykam. To oczywiście że mają jakiś kompleks, gdyż przecież z ludźmi się rozmawia, a nie dominuje.
Nie mogę zapomnieć sytuacji, która miała miejsce kiedyś w sanatorium. Siedziałam przy stoliku w czasie posiłku z panem, który był z miasta powiedzmy X. Dobrze nam się z sobą gawędziło. Mieszkała ze mną w pokoju osoba z tego samego miasta. Nie mogła jakoś zaakceptować tego, że z nią ten pan jakoś nie nawiązuje kontaktu. Stoimy kiedyś przed jadalnią w oczekiwaniu na posiłek, a dama ta podskakuje do nas i ni z gruszki ni z pietruszki oznajmia: Ja też się urodziłam w mieście X. Zaniemówiliśmy, dyskretnie tłumiąc śmiech. Na szczęście ten pan powitał ją jako krajankę i jakoś przetrwaliśmy tłumnie wchodząc do jadalni. Oczywiście ona była pierwszym pokoleniem, które przyszło na świat w tym mieście i widocznie jeszcze się z tym nie oswoiła. Komentarz dalszy chyba jest zbędny. Gdyby jej język ważył ze dwa kilogramy, nie zdołałaby się tak szybko wysłowić. Nie zyskała jego przychylności, niestety. Ja już takiego towarzystwa też miałam dosyć. To jest jeden z powodów, że do sanatorium już nie mam ochoty jechać. Ludzie bywają różni, a może ja jestem zbyt mało tolerancyjna? Każdy sądzi według siebie.
19 sierpnia 2022 Upałów mam już dosyć, mieszkanie się nagrzało i teraz zawsze jest cieplutko. Włączony wentylator nie poprawia sytuacji. Ciepełko ma trwać jeszcze we wrześniu. Zaczęłam przemyśliwać o przeniesieniu się dalej na północ, przecież zdążam ku temu już od wielu lat, z Polski centralnej aż do miasta B. Brałam pod uwagę Finlandię, ale tam też od strony Bałtyku 30 stopni, może więc lepsza byłaby Islandia, do której mam wielką słabość. Ostatnie doniesienia jednak ostudziły nieco moje zapały, niby lodowce są, ale także wulkany poczynające sobie śmiało z wybuchami. I te nazwy, których nie da się wymówić!
„W środę, taki widok mogli zauważyć pasażerowie samolotów zbliżających się do lotniska w Keflaviku, bowiem właśnie tam doszło do erupcji potężnego wulkanu Fagradalsfjall. Miejsce erupcji jest oddalone zaledwie 15 km od lotniska i 30 km od Rejkiawiku, stolicy kraju. Co ciekawe, wcześniej islandzki wulkan pozostawał nieaktywny przez niemal 800 lat.”
To chyba mi też nie odpowiada. Wulkany wybuchają, lodowce się topią, powodzie… Tam ma co topnieć, a na kontynencie susza, jakiej nie było od 500 lat. Wysychają jeziora i rzeki. To naprawdę szokujące zjawisko, było jezioro, i nie ma jeziora. Tak stało się w Szwajcarii. Od kilku tygodni wiele europejskich państw boryka się z suszą. Powoduje ona wysychanie rzek i jezior, a przez niski poziom wody w niektórych miejscach jest także problem z pracą elektrowni wodnych czy transportem towarów — statki nie mogą przepłynąć. Jak podaje szwajcarski portal Blick, jezioro Lac des Brenets w kantonie Neuchâtel, nieopodal gór Jura, już kilka razy było zagrożone wyschnięciem. Teraz niestety czarny scenariusz się ziścił. Lac des Brenets, o powierzchni 80 ha, było niegdyś głębokie na 18 metrów zniknęło, wodospad wysechł.
Tak dzieje się też z rzekami, na Wiśle szerokie łachy piasku, Brda jednak się trzyma i wody ma sporo. Co będzie dalej z wodą, przecież bez niej zginiemy. Ryby umierają w Odrze i innych rzekach, świat dziwnie nam się kurczy. Chyba jeszcze trochę pomieszkam w moim przystosowanym do życia staruszki mieszkaniu, sprawdziłam, mam tam wszystko, co potrzebne jest człowiekowi w moim wieku do przetrwania. Tylko ta samotność! Podobno przebywanie tylko w swoim towarzystwie ma duży wpływ na demencję, przyczepia się do człowieka, gdy nie ma z kim wymieniać poglądów, kłócić się, sprzeczać, gdy nie ma do kogo się przytulić. Staruszkowie łączcie się w grupy, twórzcie komuny seniorów, chodźcie na grupowe wycieczki, nawet wtedy, gdy musicie się wspierać na kulach, róbcie wszystko, aby ta sekutnica demencja was nie dosięgła!
18 sierpnia 2022 „Człowiek wierzący staje się otwarty na działanie Ducha Świętego i pozwala Mu się prowadzić. Człowiek wierzący, którego Panem jest Jezus, stara się rozeznawać wolę Bożą, by ją realizować.”
Umęczona spacerowiczka już na szczęście w domu!
Wczoraj uwzięłam się na nabijanie krokomierza i chyba przesadziłam, pięć kilometrów to było zbyt wiele, takiej kondycji to ja jeszcze nie mam. Przecież nie mogłam usiąść na ławce i czekać, jakoś do domu dojść musiałam, ale to nie było miłe przeżycie. Zamiar owszem był, ale sił do wykonania jeszcze nie było.
Była jeszcze inna sprawa, która mnie naprawdę zbulwersowała i nie dawała mi spokoju. Aby nie nakręcać się, odmawiałam różaniec. Dziesięć palców sprawdza się jako paciorki różańca, nie ma więc problemu.
Siedząc kiedyś w cieniu parasola na balkonie słuchałam kazania ojca w białym habicie, imienia nie pamiętam, ale jego słowa dotyczące wiary wbiły mi się w duszę jak kolec. Zakonnik podając przykład księdza i jego działań podkreślił - … to był naprawdę ksiądz wierzący! To stwierdzenie mnie zwaliło z nóg! To bywają też księża niewierzący?! Okazuje się, że to nie jest temat tabu, tacy księża istnieją. Przypisuje się to kryzysowi, wypaleniu, trudnej sytuacji życiowej, zakłóconej relacji z Bogiem, przeciążeniu, ale nie ateizmowi. Taki ksiądz, który jednak nie rezygnuje z kapłaństwa, wypełnia swoje obowiązki, według mnie to urzędnik zamiast człowieka z powołania. Takich księży nie odsuwa się od niesienia posługi kapłańskiej, czeka się co dalej.
Jestem osobą wierzącą, wiara jest we mnie i nikt tak łatwo mi jej nie zburzy. Widzę błędy kościoła, boli mnie to, a szczególnie mataczenie i kłamstwa, ale ja od wiary nie odstąpię. Nie mam tendencji do dewocji, afiszowania się wiarą, nie jest to mi potrzebne, a wręcz uważam, że czyni to więcej szkody niż pożytku. Dla mnie wiara to droga do Boga, a nie cel sam w sobie. Jesteśmy tutaj po to, aby żyć swoim życiem, wiara ma nam pomagać.
Zupełnie nie rozumiem ludzi, którzy głoszą – nie wiem jak to inaczej nazwać – swój ateizm, ale wszystkie sakramenty kościoła wiernie wypełniają – śluby, chrzty, pierwsze komunie, wigilie, pogrzeby… Jaki to ma sens?! Jesteś niewierzący, to bądź, taki twój wybór, ale po co gnasz do kościoła ze wszystkimi obrządkami? Dla mnie tacy ludzie to hipokryci, nie mam dla nich szacunku. A co z księżmi, u których wypaliła się wiara, co z pedofilami, gejami… To są naprawdę trudne sprawy. Ja wiary się nie wyrzeknę, ale patrzę na to wszystko i ubolewam na słabymi ludźmi. Dla mnie ważniejsze jest, jakim jesteś człowiekiem, ateista czy wierzący, to nie sprawia mi problemu, spełniaj się w człowieczeństwie człowieku.
17 sierpnia 2022 Idę przed siebie już od wielu, wielu lat. Moje życie jest nieustającym oczekiwaniem, ale czego ja oczekuję?!
Toczy się sierpień niemrawo, upały dokuczają, schną kwiaty, z drzew sypią się liście tak jak to bywa jesienią, a to przecież trwa lato, jedno z najbardziej upalnych, i tak to ma już być, topią się lodowce, mnożą się teorie spiskowe na temat Antarktydy, w środę może zobaczymy zorzę polarną, gdyż „Słońce wyrzuciło w przestrzeń kosmiczną oderwaną czarną plazmę, która zmierza teraz w kierunku Ziemi - z prędkością ponad miliona mil na godzinę.” Ja staruszka w obliczu takich doniesień muszę się także podzielić uwagami mniejszej wagi, jednak dla mnie mających wielkie znaczenie, gdyż nie umiem ich rozwikłać. Nie lubię takich sytuacji i fakt, że będę musiała znowu kontaktować się z jakimś naprawiaczem stawia mnie w pozycji ofermy i niedołęgi, a to rani moje ego.
- Zainstalowałam na smartfonie aplikację Krokomierz, miałam chyba ze trzy, jednak nie mogłam się w nie wpasować, zrobiłam sama swoją i było wszystko dobrze, jednak nie wiadomo dlaczego, ta sekutnica mierzy moje kroki tylko na zewnątrz, w domu milczy jak zaklęta, a szkoda, przecież po domu chodzę i chodzę i nabiłabym sobie tych nieszczęsnych kroków, ale nie, tutaj nie mogę, a tylko wyjdę przed blok już mierzy. Mam wyznaczoną normę 6 tysięcy kroków, to około 4 km, ale ja nie wyrabiam. Chodź jak idiota i oglądaj umęczone ptaszki i wyschnięte trawniki. Och!
- Google chce mi utworzyć nowe konto w poczcie, jedno już mam, ale nie, chce mi tworzyć drugie. Co zajrzę do tej kazionnej poczty wywala się na cały ekran plansza, nie mogę sobie z nią dać rady. Po co mi nowe konto? Zajrzałam na pocztę na stronie, mam tam już 476 widomości, których w moim Thunderbrid nie mogę skontrolować, gdyż Google mi zasłaniają wszystko. Nie wiem już co z tym zrobić, usuwam to specjalnym programem, ale kto tutaj ma władzę, ja czy Google? W końcu to mój komputer i ja mam prawo decyzji.
Mam jeszcze kilka takich spraw, z którymi toczę nierówną walkę i nie widzę końca, z ludźmi trującymi mnie bez powodu, przedmiotami domowymi upartymi jak osły, komputerowymi zagwozdkami. Jakoś w tym kotle sobie radzę, ale ile to mnie kosztuje zachodów! Może to jest to wprowadzenie do mąk czyśćcowych, tutaj na ziemi już zapoczątkowanych, aby człowiek wiedział, co go czeka po drugiej stronie?! Muszę zmienić sposób myślenia i cieszyć się, że jeszcze mogę stawiać kroki, gdyż to nie jest takie pewne, że to będę mogła zawsze robić!!! Nie widzimy rzeczy takimi, jakie są. Widzimy je takimi, jakimi my jesteśmy. Anais Nin
16 sierpnia 2022 Idę sobie spokojnie ścieżką mojej starości darowanej mi w nagrodę, ale to nie jest pewnik. Życie bez drugiego człowieka kroczącego z tobą przez życie nie jest łatwe. Potrzebujesz wsparcia, a nie masz go, sama stajesz się więc wspornikiem samej siebie. Te smutne refleksje nawiedziły mnie, kiedy to pokonując z mozołem wytyczone 4 tysiące kroków zostałam „obszczekana” przez małego, kudłatego pieska. Właścicielka zatrzymała się tłumacząc mi, że psina chce ze mną nawiązać kontakt. Przystanęłam na chwilę widząc czający się w oczach kobiety smutek. Znam to, widzę tę chęć zamienienia choć kilku słów u innych starych ludzi, a może i u mnie, sama już nie wiem. Wysłuchałam jej historii życia, chorób, lgnących do staruszki nieszczęść. Byłam zupełnie zdołowana. Czy długie życie to dar losu, czy może przekleństwo?
Sama borykam się z samotnością, to nie jest tak, że to mnie omija, a przecież mam rodzinę, ludzi wspomagających mnie. Zerwałam z kulturą, nadbudową ludzkiego życia ustanowioną, aby człowiek nie zdziczał. Zostawiłam sobie lektury, wiersze cudzego autorstwa, telewizor i komputer wysysając z nich, co się da. Nie mam siły na nic więcej. Kiedy ostatnio usilnie namawiano mnie abym szła do kina obejrzeć film o Presleyu, wywinęłam się spadkiem sił, co było poniekąd prawdą. Trzy godziny siedzenia w fotelu po dniu pełnym atrakcji, było dla mnie zbyt trudne, tak mi się wydawało, ale teraz żałuję, gdyż film wart był obejrzenia. Trudno, poczekam aż będę mogą obejrzeć go w domowym zaciszu. Zawsze coś tracimy nie mogąc przewidzieć, co los nam wciska. A jest przecież nieprzewidywalny. Przetrwałam oberwanie chmury, która niewiele pomogła w likwidacji skutków suszy, woda spłynęła, upał na drugi dzień był taki, że nie dawało się oddychać, dzisiejsza noc nie dała odpoczynku. Pootwierane okna na przestrzał nie zmniejszały duchoty. Klimat się zmienia, dla staruszków to źródło niepokoju, nie wiadomo ile jeszcze oddechów da się złapać, co włożyć na siebie, gdy wychodzi się z domu, gdyż w domu chodzę w krótkich spodenkach, ale przecież na ulicy nie będę się prezentować w takim stroju. Same dylematy. Życie nie szczędzi nam niespodzianek, chorób, konfliktów, sporów, trzeba wiec je traktować jako część naszej egzystencji i podążać drobnymi kroczkami ku przyszłości, która jest końcem. Jakoś to będzie, byle się nie poddawać.
Moje wsporniki roślinne, trochę odrosły, ziemiórki chyba się wyniosły, albo je zniwelowałam. Sansewiera to nowy nabytek, podarunek od Kasi.
15 sierpnia 2022 Wróciłam do ustalonego rytmu dnia, oglądam wieczorem dzienniki TVP i TVN aby mieć porównanie. Katastrofa polskiej rzeki granicznej Odra jest porażająca. Ja jeszcze czegoś takiego nie widziałam. W TVP w połowie dziennika była krótka wzmianka, oskarżenie opozycji, że tego faktu nie nagłośniła – naprawdę, wierzyć się nie chce, ale to jest fakt! Od czego mamy więc rząd, służby związane z ochroną środowiska?! Takie skażenie wód jest bardzo niebezpieczne, to przecież cały łańcuch przyczyn wpływający nie tylko na ryby, ale też zwierzęta, rośliny ludzi. Ostatnia wiadomość jest szokująca, czy to ktoś celowo zatruwał rzekę?! Przecież Ner też jest skażony, nie w takim stopniu jak Odra, ale jest. Oto ostatnie doniesienia. „W związku z katastrofą ekologiczną na ogromną skalę, wiele osób uważnie obserwuje wody Odry. W miejscowości Czelin w powiecie gryfińskim w województwie zachodniopomorskim z rzeki wyłowione zostały beczki, w których znajduje się niezidentyfikowana substancja. Jak potwierdziło w rozmowie z Faktem biuro prasowe KWP w Szczecinie, na miejscu są strażacy. Po nich do akcji wkroczy policja.”
Skąd możemy wiedzieć, że produkty spożywcze nie noszą już znamion zatrucia? Przecież coś z tym zbożem, zwierzętami hodowlanymi muszą zrobić? Wszystko przebadają, wyrzucą? Nie wiem jak to będzie wyglądać.
W ramach rodzinnych wypraw byliśmy w „Stopce” pod Koronowem. Zjedliśmy obfity i smaczny posiłek. Ja mięso jadam rzadko, jednak nie mogłam się oprzeć urokowi grillowanej karkówki. Raz kozie śmierć, warto było. Potrawy były pyszne. Cały teren usiany zebranymi przedmiotami użytkowymi mającymi wartość już historyczną. Z niektórymi eksponatami nie dawałam sobie rady, nie wiedziałam, do czego służą, a przecież jestem już wiekową osobą. Może to jakieś regionalne wytwory ludzkiej myśli i sprawności rąk?! Szkoda, że brak było informacji obok, to by ułatwiło oglądanie.
14 sierpnia 2022 Miałam okazję trochę pospacerować po mieście i okolicach. Wszyscy mnie do takich spacerów zachęcają, ale ja jestem nastawiona sceptycznie, w towarzystwie to i owszem, ale sama, nie, to jest nudnawe. Zauważyliście, że można zachwycać się przyrodą, architekturą, ale wtedy, kiedy mamy się z kim podzielić wrażeniami? Tak już jest. Cieszę się, że mogę się też podzielić wrażeniami z Wami. Szybko się męczę, to widać na zdjęciach. Najtrudniejsza sprawa jest z butami, donaszam sandałki sprzed kilku lat, gdyż wszystkie buty na obcasach i koturnach to dla mnie już udręka, staruszka narzeka, ale taka jest prawda. Sama sobie jestem winna, trzeba było spacerować. Wczoraj wyprałam kilka wsadów prań, które schły w okamgnieniu, wszystko wyprasowałam i później spałam, spałam, spałam… Może powinnam takie „sporty” uprawiać, aby nie mieć kłopotów ze snem?! Wszystko zrobione, teraz luzik…
Dla Ukrainy Brda
13 sierpnia 2022 No to wznawiamy działalność. Wszystkie babcie, które gościły u siebie wnuki wiedzą, że są sprawy ważne i ważniejsze. Dla mnie wnuk i oczywiście jego rodzice byli dla mnie najważniejsi. Trochę o naszych wyprawach napiszę, będę wracać do wspomnień. Teraz została szara rzeczywistość i tak ma być. Trochę, na miarę swoich sił oczywiście, pozmieniałam wystrój, a raczej ustawienie mebli i kwiatów, w mieszkaniu. Zmieniła się aura moja i domu, musiałam jakoś odreagować stres związany z wyjazdem gości. Teraz będę siedzieć w domu i tyć. Zacznijmy od wycieczki do Myślęcinka. Wykorzystałam okazję, aby tam zajrzeć. Całości oczywiście nie mogłam ogarnąć, tak jak za dawnych czasów, wybrałam tylko zoo, a i tak odczuwałam zmęczenie. Towarzystwa dotrzymywał mi wnuk. Obejrzeliśmy zwierzęta, jak za dawnych czasów, dyskutując na temat roli ogrodów zoologicznych. Funkcja poznawcza zwyciężyła i biedne zwierzęta siedzą w swoich klatkach czy ogrodzeniach zupełnie zobojętniałe. Kaczka, którą zapamiętaliśmy z jakiejś wyprawy z wyraźnymi objawami nerwicy, zniknęła. Patrzyliśmy teraz na niedźwiedzia maszerującego nieustannie wzdłuż jednego boku jego kwatery. Nie ustawał, dochodził do końca i wracał, tak raz za razem. To było przykre przeżycie dla misia i dla nas. Tygrysy wylegiwały się w cieniu drzew obojętne na wszystko, co się wokół dzieje. Tylko wydry były zadowolone, trafiłyśmy na porę karmienia, pokazały jakie są zwinne i pełne energii. Siedzą w wodzie, więc upał im nie dokuczał. Zwierzęta mniejszego kalibru mają chyba większą zdolność do przystosowania się. Wszyscy jesteśmy w jakiś sposób zamknięci, zwierzęta i ludzie, tylko my mamy większą możliwość wyboru swoich działań.
Miś deptak, biedny męczennik pragnący swobody.
Babcia u kresu sił, ale przecież jakoś dałam radę. Obok z córką, która jest w zupełnie dobrej kondycji, a ja zmęczona. Starość daje się we znaki.
5 sierpnia
Nareszcie razem po ponad dwóch latach. Moje wyjście z rodziną.
4 sierpnia 2022 Zbyt gorąco! Staram się mimo to dotrzymać słowa, oto reszta owoców i warzyw i ich lecznicze działanie.
3 sierpnia 2022 Bardzo mnie onieśmielają ceny śliwek różnego rodzaju w okolicach 12 złotych! Lubię śliwki, ale wszystko ma swój kres kasowy, jak się tak rozpędzę, to co będzie pod koniec miesiąca?! Inne owoce i warzywa też są i mają duże walory smakowe i zdrowotne, a są tańsze. Postanowiłam to uwypuklić. Jutro podrzucę resztę.
2 sierpnia 2022 Emocje od wczoraj nieco opadają. Wieczór, piosenki powstańcze to nieustanne łzy i rozpacz, kiedy człowiek sobie pomyśli o tych wszystkich młodych ludziach, którzy zginęli, o ziszczonym mieście, bestialstwu Niemców, bezczynności Rosjan. Zastanawiam się ile siły i opanowania muszą mieć ludzie, którzy śpiewają. Budujące jest to, że nareszcie trochę spokoju i wszyscy są razem. Ranek. Nadmuchany materac podlegający próbie po dwóch chyba latach bezczynności, oklap zupełnie! Jeszcze dzisiaj Go wypróbujemy, jak się podda, trudno, pójdzie do śmieci. Co ja zrobię, aby mieć miejsce do spania dla młodego gościa? Coś tam zrobię, nie ma sytuacji bez wyjścia. Myślę, a to zawsze przynosi jakieś rozwiązanie, chyba już nawet wiem, jakie. Południe. Do trzech razy sztuka, tak się mówi. U mnie to sztuka potknięć i małych usterek. Wysiadło światło w sypialni, mam już nowy żyrandol, Asia była doradczynią, nawet mi się podoba. Elektryk ma przyjść wieczorem. Czajnik uległ awarii, wyląduje w śmietniku. Nowy już jest. To trzecia usterka domowa i na tym powinnam zakończyć. Miejmy nadzieję. Teraz powolutku posuwam się w pracach domowych, tak staruszkowato, trochę robię, trochę odpoczywam, ale finał będzie wieczorem, kiedy to już będę mogła usiąść z igłą i nitką. Coś tam jest do zrobienia, ale dla mnie to mordęga, dlatego odsuwam do wieczora. Najważniejsze, że cieplutko na dworze, w domu chłodek, a reumatyczne bóle odsunęły się, boją się słońca, ogórki zakiszone. Wszystko według planu.
1 sierpnia 2022 78 rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego. O 17 zawyją syreny, uczcimy pamięć bohaterów walk. Jednym z poległych uczestników powstania był poeta Krzysztof Kamil Baczyński. „…stojąc na posterunku na pierwszym piętrze pałacu Blanka, delektował się zapachem świeżych jabłek, który rozpościerał się po budynku. Za bardzo wychylał się, wypatrując Niemców, którzy poukrywani byli w Teatrze Wielkim. W pewnej chwili usłyszał strzały. Jeden z nich trafił go w głowę. Pocisk snajpera na wylot przebił jego czaszkę tuż nad lewym okiem. Twarz powstańca pozostała niemal nienaruszona, jedynie policzek lekko zamazał się krwią. Kiedy na pomoc przybiegły sanitariuszki wraz z lekarzem weterynarii, jeszcze żył. Miał torsje, które powoli ustawały, podczas gdy jego oddech robił się coraz płytszy.
23-letni Baczyński prawdopodobnie zginął dokładnie tak, jak przewidział to w swoim wierszu "Elegia o chłopcu polskim", napisanym kilka miesięcy przed wybuchem powstania:
Zanim padłeś, jeszcze ziemię przeżegnałeś ręką/ Czy to była kula, synku/ czy to serce pękło?
Krzysztof Kamil Baczyński z dwoma najważniejszymi kobietami w jego życiu - mamą Stefanią i żoną Barbarą. Czerwiec 1942 r.
31 lipca 2022 Dzisiaj pogoda smutna i szara. Deszcz siąpi, reumatyzm daje się we znaki, bolą barki i ramiona, a ja taka, no powiedzmy, rozżalona. Na szczęście zamilkły gołębie, w pogodne dni wydzierają się w niebogłosy, gru-ku i gru-ku-ku, wielogłosem się niesie pod moje okna, zamkniesz – duchota, otwierasz – melodia jak dudnienie w garnku obija się echem od ścian bloków. Jak zobaczycie gołąbka z zaklejonym dziobkiem, to będzie moja sprawka! Skąd one się wzięły? Do tej pory był spokój, tylko mewy nad ranem kwiliły, teraz gołębie terkoczą. Mamy takie piękne lasy, tam by się zadomowiły i śpiewały do woli, no chyba, że by ktoś je pogonił. Lubię śpiew ptaków, ale śpiew, a nie takie dudnienie. Nigdy i nigdzie nie ma spokoju, zawsze coś zakłóci radość o poranku.
Filmik dodał mi trochę radości, jak ja lubię takie małe berbecie. Z moim wnukiem, gdy był też w takim wieku, nagadaliśmy się zawsze rankiem. Ja mówiłam, on odpowiadał w swoim języku, rozmowa trwała. Wszyscy byli zadowoleni.
30 lipca 2022 Dzisiaj czas się kurczy. Od rana staram się coś tutaj napisać i jakoś mi nie wychodzi. Jak nikt nie dzwoni, to cisza dudni w uszach, jak dzwonią, to wszyscy w tym samym czasie. Będzie miszmasz, trudno.
- Pan Jarosław wziął pod uwagę głos ludu, wstrzymał spotkania do czasu po urlopie! Tak powinno być, nie „sobiepanku”, tylko słuchać, co inni mówią. Mam osobistą satysfakcję, że pomogłam w podjęciu decyzji.
- Pan, o którym piszę powyżej, ma wiele wspólnego z królową Elżbietą. Też jest niewielkiego wzrostu, trudno na to nie ma się przecież wpływu, cerę i wygląd twarzy mają oboje podobny, taki gąbczasty, to niewątpliwie cecha starości. Królowa pełni funkcję reprezentacyjną, a p. Jarosław chyba też, słucha się Ziobry i podąża za jego wytycznymi. Nie będzie Ziobry, nie będzie większości w sejmie, więc czyje decyzje się liczą?
- Nie tylko sprawy państwowe mnie zajmują, moje osobiste też są ważne. Widziałam wczoraj na ulicy staruszkę bez włosów do połowy głowy, jeszcze bardziej ogołocona niż damy w czas mody na wyskubywanie włosów, aby mieć wysokie czoło. Kobiety średniowiecza upodobniały się do strzelistych wież gotyku,
„najładniejsza była odsłonięta twarz z wysokim czołem. Moda była tak silna, że we Francji w XIV i XV wieku wyskubywano sobie włosy z czoła. Golono też włosy na skroniach i depilowano brwi, które potem dorysowywano. A więc kobiety z wyskubanymi brwiami nie zdają sobie sprawy, że hołdują estetycznym ideałom średniowiecza!”. Teraz to natura stara się powrócić nas do tamtych czasów. Moje włosy też są przerzedzone z przodu. Robię, co mogę, aby nie dopuścić do ich wypadnięcia, ale to trudne. Na wszelki wypadek podaję przepis na maseczkę domową zapobiegającą - żółtko jajka, pół cytryny, łyżka oliwy, wszystko wymieszać, nałożyć na włosy, przykryć torebką foliową, zawinąć w ręcznik i wytrwać tak kilka godzin. Najlepiej by było stosować chociaż co tydzień. Nie poznacie swoich włosów, odzyskają blask i nie będą wypadać. Myć trzeba co najmniej trzy razy nakładając szampon, oliwa natłuszcza włosy, to oczywiste. Moja koleżanka sposobi już się do peruki, ale może uda się włosy jeszcze utrzymać, póki się da. Męskie hormony i choroby włosów mają na to wpływ.
- Ile tych ciekawych spraw jest jeszcze – odwierty w głąb ziemi i uzyskanie ciepła pozwalającego na zaspokojenie potrzeb ziemian, kręgi rozchodzące się wokół czarnych dziur jak u Dantego, ale dajmy spokój. Świat nie będzie już taki sam i do tego przyczyniają się ludzie, na dobre i na złe. Jak długo wytrwamy?!
- Prof. Włodzimierz Gut przekazał, że jednym z późnych powikłań po COVID-19 może być zmniejszenie ogólne mózgu. Podkreślił, że dotyka to "sporej liczby osób". To będzie się działo!
- Na koniec wpis znaleziony w internecie, myślę, że trafny: Oby rudy nie wrócił a PiS nie został. W końcu normalni by się przydali, ale takich jeszcze nie ma. Bo każda jedna władza to złodziejska .... szmata. (Brzydki wyraz wykropkowałam)
29 lipca 2022 Owinięta w koc, przy temperaturze 25 stopni C, siedzę na balkonie wypatrując resztek swojego życia. Kiedy powieje wiatr, a słonko przejdzie na drugą stronę bloku, na moim balkonie jest chłodno i trzeba się jakoś chronić, nawet latem. Zresztą już aktualne jest przysłowie „Na świętej Anki zimne wieczory i ranki”, kto nie użył lata, teraz już będzie miał problem w naszym klimacie.
Chłód dokucza nie tylko w przyrodzie, w układach międzyludzkich i osobniczych też ma miejsce. Nie wiem, czy resztki mojego życia przyniosą jeszcze jakieś niespodzianki, tym bardziej, że ja unikam już nowych znajomości, wystarczą mi stare, także te, które już są tylko wspomnieniem. Lepiej jest mieć dobre wspomnienia zaprzeszłe, niż złe nowe.
Jestem osobą raczej otwartą na ludzi, ale gdy ktoś mi podpadnie, nie mam już do niego serca. Z tym trzeba się liczyć.
Spotykam niekiedy ludzi, którzy wydają mi się bardzo bliscy. To dawne powiązania karmiczne, nie mam wątpliwości. Wcale nie chcę z nimi nawiązywać bliższych kontaktów, ale czuję to. Tak było z towarzyszką szpitalnego bytu, o której pisałam opowiadanie. Wspomnę tylko jeszcze o człowieku, którego kilka lat temu spotkałam na przystanku autobusowym. Nie znałam wtedy miasta - zresztą dzisiaj też zbytnio nie znam, nie mam ochoty na poznawanie, to już ostatnia moja przystań, tak mniemam – jechałam do przychodni na Leśnym, nigdy tam nie byłam i wysiadłam przystanek za wcześnie. Nie widziałam przychodni, zapytam więc pierwszego z brzegu człowieka jakiego spotkałam, gdzie jest ten przybytek niosący zdrowie. Zatrzymał się, ujął mnie za ramiona i zaczął wyjaśniać. Byłam trochę zdeprymowana taką chęcią pomocy i bliskości, ale jakoś się nie uwalniałam, i tak sobie staliśmy wpatrując się w siebie, nic już nie mówiąc. W końcu oswobodziłam się z uścisku i szybko odeszłam, byłam trochę oszołomiona. Obejrzałam się w końcu, a on stał i patrzył w dalszym ciągu w moją stronę. To była jakaś więź, poczucie bliskości, jakiego się raczej nie doświadcza w stosunku do przechodniów. Coś nas kiedyś w innym wcieleniu łączyło, nie mam wątpliwości. Ja wcale nie miałam ochoty na znajomość, miałam tylko uczucie jakiejś przemożnej więzi. W kontaktach z ludźmi jestem nadzwyczaj ostrożna, lepiej uważać, aby mnie nie zranić, a jak już się tak stanie, zostawić mnie w spokoju, ja nie potrafię zapominać. Nie będę podawać przykładów, to nie ma sensu i nie chcę tego robić. Wybaczam, nie mam innego wyjścia, przecież wiem, że nienawiść rani przede wszystkim mnie, ale nie zapominam. Takie zabawy wróżebno-sprawcze bywają niekiedy prawdziwe, oto dowód powyżej.
28 lipca 2022
Człowiek od prawieków ma zakodowaną potrzebę pracy, ruchu, aktywności, tak uważam. Są jednak tacy, którym nie przeszkadza, że nie mają konkretnego zajęcia i cieszą się tym, że leżą w cieniu gruszy i cieszą się życiem. Też tak bym chciała umieć, ale jakoś nie mam ku temu predyspozycji.
Podreptałam dzisiaj na bazarek w celu nabycia warzyw i owoców. Idąc aleją morwową zastanawiałam się nad sensem bycia na tej ziemi. Nic wiążącego nie wymyśliłam, ale sam fakt, że mogłam iść, zrobić zakupy, powiedzieć komuś dzień dobry, już był dla mnie ożywczy.
Co będzie porabiać sześciu sędziów zlikwidowanej Izby Dyscyplinarnej, którzy przeszli w stan spoczynku. Za 23 tys. zł miesięcznie jakoś wyżyją, to prawie moja roczna emerytura, ale przecież nikt mi nie bronił piąć się po drabinie kariery sędziowskiej. Trzeba było mieć głowę na karku i wiedzieć, za co się łapać, tylko w moim wieku to byliby sędziowie z PRL-u, a to już nie byłoby nic dobrego w obecnych czasach. Rząd będzie miał podwyżki stosowne do funkcji, to przecież nic dziwnego, inflacja szaleje – żywność drożeje, a oni też muszą się wyżywić, i to, co dla mnie jest rarytasem, dla nich może nie być warte zatrzymania się przy tym.
Zjadłam dzisiaj moje codzienne śniadanie, płatki, kromka chleba z moimi rarytasami – masło orzechowe, dżem, miód, wszystko na jednej kromce!, herbata, i byłam zadowolona, a nawet wdzięczna za to, że nie głoduję i mam co do garnka włożyć. Na ile się zasłużyło, to się ma, a to, że mnie w międzyczasie ogołocili z emeryckich pieniędzy, trudno, Ojczyznę trzeba było ratować, to było najważniejsze i nie mam specjalnie żalu. Ukraina jęczy w okowach wojny, giną ludzie, domy i zakłady obracają się w perzynę. Walczą z wrogiem, walczą o przerwanie, o wolność swojego kraju. Mogę jeść nawet suchy chleb, byleby tylko na nas nie spadały bomby.
Ja się czuję trochę jak darmozjad, biorę co miesiąc pieniądze, i jedyna rzecz, o którą się martwię, to to, abym przeżyła! Chodzę na te nieszczęsne spacery, dbam o to, aby jakoś złagodzić ból, wiernego towarzysza starości, obcuję z kulturą, bo niby z kim mam obcować!? Z literaturą to tak jest, że jeden wymyśli, a drugi się tym zachwyca, albo ziewa nad książką prawie doznając zwichnięcia szczęki, może zacznę czytać kryminały to chociaż adrenalina pójdzie w górę - staram się żyć uczciwie, o co nie trudno, gdyż samego siebie nikt ze zdrowymi zmysłami nie krzywdzi, jestem staruszką i dobrze. Każdy jest na jakimś etapie życia i nie ma recepty jak to wszystko przeżyć, aby zaznać szczęścia. Jak się uda, to dobrze, jak nie wyjdzie tak jak trzeba, też musi jakoś być. Powodzenia.
P.S. Te spacery tak mnie nastrajają, czy naprawdę nie ma innej możliwości zużywania nadmiaru energii i obowiązku aktywności fizycznej????
27 lipca 2022 Zaraz koniec miesiąca, z jednej strony czas radosny, gdyż będzie na koncie emerytura, a z drugiej, to ubytek czasu, jaki nam został do spędzenia na tej ziemi bez określenia terminu.
Jedno i drugie musimy przyjąć z pokorą. Aby nieco umilić sobie czas oczekiwania, postanowiłam upiec sobie dzisiaj na obiad placuszki, jakie mi polecono, trochę inne niż ja piekę, ale można przecież spróbować. Wyglądają apetycznie. Skład:
- pół szklanki suchych płatków
- jedno jajko
- banan
Wszystko zmiksować, smażyć placuszki. Podawać z jogurtem i owocami.
I to wszystko. Mały problem z owocami, ale mogą być różne. Jak macie działkę albo ogródek to żaden problem, ale ja muszę wszystko kupić. Byłam na bazarku, kupowałam owoce, zamroziłam. Na przetwarzanie nie mam siły, może coś zrobię z aronii, gdyż nie będzie gdzie jej włożyć, a moje bułeczki dobrze smakują z owocami. Ceny owoców są oszałamiające. Podam tylko te, które to zakupy realizowałam:
- czerwona porzeczka 10 zł kg, czarnej już nie ma, ale wcześniej kupiłam po 20 zł kg, trudno
- jagody 10 zł słoik trochę większy od słoika do dżemu, nabyłam dwa, czerwone porzeczki trzeba trochę złagodzić, są ostre
- maliny, tyciusie pudełeczko 10 zł
- poziomki, takie samo maleństwo, 12 zł
- brzoskwinie 8 zł kg
Trochę owoców zostawiłam do placuszków, zrobiłam koktajl z czerwonych porzeczek z brzoskwiniami, resztę obsuszyłam po myciu i zamknąwszy w pudełkach od lodów i torebkach, zamroziłam. Łatwo policzyć ile wydałam, ale wyjścia nie ma, jak nie zrobisz, to zimą nie będziesz miała. Zima może być pełna niespodzianek, ale ja dzisiaj nie chcę o tym myśleć. Z prądem mogą być kłopoty. Podobno Putin odbija się od dna, pomocne Chiny i Iran, Europa traci, ale nie ma innej rady, przecież póki co, nikt szaleńcowi nie wypowie wojny. Zostaje modlitwa, dla nas, pospolitych zjadaczy placuszków z poziomkami i jagodami. W którą stronę pójdzie ten nieszczęsny świat, gdzie nigdy nie ma spokoju?!
26 lipca 2022 List otwarty Panie Jarosławie! Porozmawiajmy sobie jak to staruszkowie gawędzą ze sobą, kiedy wisi nad nimi miecz Demoklesa, no może Damoklesa, nazwa nie ma znaczenia, język na starość się plącze. Wziął Pan na barki zbyt wielki trud, naprawdę, to widać!
Pana liczne rozjazdy po Polsce, mimo chorób wypisanych na Pańskim obliczu, przynoszą chyba odwrotny skutek. Przemawia Pan na zamkniętych spotkaniach, tylko dla swoich ludzi, ale i tak „sztokholmskie” łamańce sprawiają Panu kłopot, a ten Pański przeciwnik, jak sól w oku Pana męczący, jeszcze wstawia kąśliwe uwagi typu - I cóż, że ze Szwecji… Mnie też to trudno wypowiedzieć, muszę się trochę zatrzymać, aby to „że ze” mnie nie położyło na łopatki. Tuskowi trzeba przyznać, że jest bystry, inteligentny, ale za jego rządów też popełnił sporo błędów i teraz mu to wytykacie. O swoich potknięciach nie mówicie, a to nie jest dla was korzystne, ludzie widzą, pamiętają i stąd to obrzucanie jajkami, krzyki i protesty.
Jest takie powiedzenie, karma wraca. Do was właśnie wraca. Kiedy byliście opozycją takim wrzaskom nie było końca, nawet powstańcy warszawscy nie zostali uszanowani, a te oddzielne uroczystości państwowe, zadymy na Święto Niepodległości, buczenie i gwizdy przy każdym pojawieniu się przeciwników… Ludzie to pamiętają i macie teraz za swoje.
Ja to wam nawet współczuję, czasy są ciężkie, wojna, inflacja, drożyzna i temu trzeba jakoś zaradzić, robicie to raz gorzej, raz lepiej. Skąd bierzecie na to wszystko pieniądze, trudno sobie nawet wyobrazić, mam nadzieję, że nie dodrukowujecie banknotów bez pokrycia, mam nadzieję. Naród by to jakoś zrozumiał, jednak te rodzące się majątki waszych ludzi szokują, jeden bogaci się, drugi ma zbierać chrust i mniej jeść… Od początku zwracałam uwagę Glapińskiemu, co ma zrobić, ale on mnie nie słuchał, tylko wpatrywał się w te swoje pomocnice, które nieźle zarabiają ale ich rady nie pomagają, a ja przecież radziłam za darmo. No trudno, jest źle, ale on mówi, że dobrze. Patrzycie sami jak na raroga, na tego miernego ministra Ziobrę, któremu daliście, nie wiadomo dlaczego, tyle władzy aby zrobił porządek z sądownictwem. Porządku nie ma, jest bałagan, Unia wstrzymała kasę, a Pan jeszcze woła z mównicy, że to koniec wtrącania się w nasze sprawy. Z dopłatami do węgla, kiedy ludzie zamienili kopciuchy na piece gazowe, to naprawdę dziwna sprawa. Z węglem to też jakieś szaleństwo, przecież to było nasze bogactwo i teraz go nie mamy? Robicie sporo dobrego, powstają drogi, przekop na Mierzei Wiślanej, Mur za granicy z Białorusią, mieliście rację w tych sprawach, ale macie też kłopoty i nie umiecie z nich wybrnąć. Pogadałabym jeszcze z Panem na ten , ale nie mam tutaj tyle miejsca, a do końca miesiąca muszę dotrwać.
Na koniec chcę Panu uświadomić, że to ciągłe gadanie o Tusku wam nie pomaga, a wprost przeciwnie, szkodzi. Wyciągacie sprawy przed kilku lat, a wtedy na pewne sprawy patrzyło się inaczej, Pan też to robił, i dobrze to wiecie, ale Kurski brnie jak ślepy po bagnie i lada moment sam w topiel wpadnie. Tyle lat macie niepodzielną władzę w ręku i nie umiecie pewnych spraw uporządkować i zapobiec problemom! Jak długo jeszcze będzie winien Tusk? Weźcie odpowiedzialność za wasze decyzje i wprowadźcie zmiany na lepsze. Takie deptanie w miejscu do niczego dobrego nie prowadzi, a czasy niepewne! To, że Polska się zbroi, to dobrze. Na szczęście pozbyliście się Macierewicza, co on by teraz wyprawiał, to nawet mnie trudno sobie wyobrazić. Co czeka świat? Miejmy nadzieję, że wojna nas nie dosięgnie, ale kto to wie? Współczuje Panu, rządowi, nie macie łatwo, ale trzeba się szczególnie wykazać rozsądkiem. Pańskie gadanie trzy po trzy nikomu nie wyjdzie na dobre. Proszę, aby wziął Pan odpowiedzialność za słowa, taki „humorek” może poprawia Panu samopoczucie i wzbudza poklask wiernych i miernych, ale to nic dobrego nie jest, naprawdę.
Pogadaliśmy sobie, to znaczy ja gadałam, a Pan świadczył swoimi czynami, ale ja naprawdę robię to z dobrego serca. Ja Pana rozumiem, starość to jest ułomność fizyczna i intelektualna, ja też tego doświadczam, jak i każdy staruszek. Musimy się jakoś wspomagać. Życzę Panu, aby trochę odpocząć od tych podróży po kraju, niech robią to młodsi, bardziej odporni na trudy. Proszę zająć się kotami, odnowić trochę ten dom, który ojciec Pana dostał od państwa, chyba słusznie, zadbać o siebie i swoje zdrowie. Nic na siłę p. Jarosławie, wieku się nie przeskoczy, a zdarzają się Panu wpadki, jak każdemu w tym wieku, tylko gdy ja sobie gawędzę, nikomu to nie szkodzi, a Pan reprezentuje władzę, a to już ma swoje konsekwencje.
Życzę zdrowia – skołatana chorobami staruszka, jednak pełna życzliwości dla świata. dla Pana także.
25 lipca 2022
Robię, co mogę, aby wznieść się do górnych rejestrów mojej inteligencji! Każdy ma jakieś tam możliwości, ale one mogą być z różnych powodów uśpione. Dzisiaj rankiem zrobiłam ponad 3000 kroków, na drugie śniadanie przygotowałam sobie kanapkę z białego sera, ogórka, młodej cebulki i szprotek. Miały być zalecane sardynki, jednak w moim sklepie nie mają takich rybek, trzeba by do jakiegoś rybnego się udać, kupiłam szprotki, muszą wystarczyć. Po spożyciu śniadania jestem gotowa stawać w szranki ze sztuczną inteligencją, o której robi się coraz głośniej. Jeden z inżynierów nawiązał już nawet z nią kontakt, tak twierdzi, i za to został zwolniony z pracy w Google!!! https://next.gazeta.pl/next/7,151243,28717185,google-zwolnilo-pracownika-ten-twierdzil-ze-sztuczna-inteligencja.html
Gdyby komuś taki kontakt się udał, milczeć i czekać, mogą was uznać za wariatów! Oj, ja widzę to inaczej, mam wizję. Sztuczna inteligencja może nas zdominować, człowiek musi być ostrożny. Gdyby taka sztuczna inteligencja mogła odwzajemnić uczucia, to ja piszę się jako pierwsza do przeprowadzenia takiego eksperymentu!!!
Nie wiem jak będzie z robotami, to wszystko będzie zależało od wyposażenia, ale przecież ludzie też nie są jednakowo obdarowani przez naturę. Ustaliłabym taki podział:
- geniusze, to rzadkie przypadki, ale się zdarzają i oni pchają świat do przodu
- średnio inteligentni to cała rzesza ludzka, jedni trochę mądrzejsi, inni mniej, ale jakoś sobie radzą w życiu
- mający inteligencję poniżej normy, to nie ich wina, matka natura nie stanęła na wysokości zadania, wymagają pomocy
Nasza Noblistka Olga Tokarczuk ostatnio naraziła się niektórym ludziom pisząc. „Literatura nie jest dla idiotów. Żeby czytać książki trzeba mieć jakąś kompetencję, pewną wrażliwość, pewne rozeznanie w kulturze. Te książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą”
Tak naprawdę, to miała rację, tylko wyraziła to zbyt dosadnie. Nie użyłabym zwrotu idioci, raczej napisałabym – mniej wyrobieni czytelnicy. Wiadomo, że Tokarczuk pisze powiedziałabym, wielopoziomowo, i ktoś, kto uwielbia harlekiny będzie miał kłopot za podążaniem za sposobem rozumowania i pisania p. Olgi, ale przecież wszystko przed człowiekiem… Czy musi sięgać po książki Tokarczuk, oczywiście, że nie, niech czyta to, co mu się podoba i już. „Nie wierzę, że przyjdzie taki czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w literaturę i przeżyje tam katharsis. Piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są do mnie podobni, piszę do swoich krajanów”. – pisze p. Olga.
I bardzo dobrze, niech nasza Noblistka pisze, a ci, którzy będą się czuli na siłach, niech czytają. Podobno niektórzy pisarze korzystają już z pomocy sztucznej inteligencji podczas tworzenia swoich dzieł, tylko pytanie, kto będzie wtedy autorem?!
24 lipca 2022 Dzień budził się owiany mgłą, chmury zaścielały gęsto niebo, a ja wtedy zawsze jestem wtedy trochę odgrodzona od świata. Umówiłam się jednak na pierwsze większe wyjście z moją córką Joanną. Zamiast obiadu miało być chaczapuri, gruzińska pizza ze szpinakiem. Po zrobieniu zakupów, oczywiście chleb ciepły także był, a raczej gruby placek, poszłyśmy do kawiarni Bromberg zapełnionej niemal po brzegi. Kawa dla Asi, dla mnie sok pomarańczowy, który postawił mnie na nogi, ciasta wykluczone. Spacerek po parku był uwieńczeniem naszego dopołudniowego wypadu. Poczułam się znacznie lepiej, zawsze to coś bardziej atrakcyjnego niż moje osiedle, które przecież bardzo lubię, ale nawet jak się jest osadzonym w danym miejscu, przydaje się wyjście do ludzi i wkroczenie na tereny bardziej uczęszczanie przez śmietankę towarzyską miasta. Zdjęcia dokumentują nasze poczynania.
Wszystko było ok, tylko przed wyjściem spenetrowałam moją szafę. Byłam bardzo zaskoczona, że nie mogłam dobrać spodni, bardziej odświętnych. Wisi ich w szafie kilkanaście par! W żadne nie byłam się w stanie dopiąć, brakowało co najmniej dziesięciu centymetrów. W końcu musiałam ubrać codzienne, znoszone i umęczone obsługą mojej osoby. Trudno, albo chudnę, albo chodzę w „obrzępiachach”. Nowych nie będę kupować, co to, to nie. W miłym chłodzie wieczoru wybieram się także dzisiaj na pokonanie brakujących do normy 2000 kroków. Może się uda schudzić chodzeniem uda!
Wszyscy narzekają w starczym wieku na nadwagę, powód to słaby metabolizm i mało ruchu. Moim celem jest wyzbyć się jeszcze pięciu kilogramów. Trzymajcie za mnie kciuki. Siedemdziesiąt kilogramów, no niechby było, ale nie siedemdziesiąt pięć. To ma wpływ na wszystko, na ból kręgosłupa, na zadyszki, ale jakoś nie mogę sobie z tym poradzić, a przecież nie jem znowu tak dużo, naprawdę. Nie chodzi o to, aby biegać w leginsach i jakoś wyglądać, ale o zdrowie kochani, o zdrowie! Tak nie lubię być opleciona dolegliwościami. Mam wszystko, co jest mi do życia potrzebne, no to znowu zdrowie szwankuje… Trochę jestem jeszcze tak skurczona wewnętrznie, ale mam nadzieję, że dojdę z czasem do siebie.
23 lipca 2022 Modlitwa w trudnościach do Boga: Oddal udręki od mego serca, uwolnij mnie od utrapień!
Wczoraj miałam trudny dzień, wszystko było nie tak, jak bym sobie życzyła. Pustka, osamotnienie, a przecież ciągle ktoś do mnie dzwonił, rozmawiałam z rodziną, niby troszczyłam się o siebie. magia.onet.pl/biorytm Niby jak ja się miałam dobrze czuć, jak wszystko dołuje.
W końcu wyszłam na ten znienawidzony spacer. Sucho, trawa wyleniała, drzewa oklapły zupełnie. Spacer! Niby dlaczego mam łazić jak obity psiak bez celu, bez chęci, ale na szczęście w przewiewnych szatach, a nie w futrze. Biedne te zwierzaki. Postanowiłam, że muszę postarać się o bransoletkę z numerem telefonu kontaktowego do przyjaciela, tak na wszelki wypadek, przecież koniec już bliski. Do bransoletki doczepię smycz i będę kroczyć jak wierny losowi pies, posłusznie i z oddaniem. Niech los wie, że będę mu patrzeć wiernie w oczy i czekać, co ze mną zrobi, zostawił mnie na tej ziemi, to niech teraz się stara abym miała zajęcie takie, które mnie usatysfakcjonuje. Zbliża się nów księżyca, on ma przynieść zmianę. Czekam, zaznaczam, że cierpliwa to ja zbytnio nie jestem.
Postanowiłam, że będę chodzić. To dobrze wpływa na sen, ze smyczą czy bez, ale rano na bazarek, dzisiaj już byłam, co prawda w sobotę ceny są wyższe, tak u nas jest, ale mam różne owoce. Sezonowe mają najwięcej witamin i są nasze, swojskie. Czarne porzeczki zakupiłam i będę mrozić, w tym roku podobno nie obrodziły, trudno, drogie, bo drogie, ale do bułeczek się przydadzą. Wieczorem przejdę się opłotkami między blokami, to na sen, zdecydowanie jest lepszy po takim treningu. Trudno, zrobię to dla siebie.
Trzeba też zadbać o mózg. Dzisiaj ma święto, należą mu się szczególne względy. Śniadanie ma wyglądać tak. Nawet nieźle to wygląda, czemu nie. Sardynki są dosyć drogie, ale przecież całej puszki nie trzeba zjeść na jedno śniadanie. Na koncentrację i szybkie myślenie, świetna będzie kromka razowca z pastą z twarogu i sardynek, pomidorem i orzechami. Dlaczego? Bar zawarty w orzechach poprawia pracę mózgu, potas z pomidora przyspiesza przekazywanie impulsów między jego komórkami, dzięki kwasom tłuszczowym z ryb neurony sprawnie przetwarzają informacje, a cynk – ten jest w sardynkach – wspomaga refleks. Gdy nie zjemy śniadania, będziemy w pracy (czy gdziekolwiek indziej) śpiący i nieefektywni. https://www.fakt.pl/zdrowie/22-lipca-swiatowy-dzien-mozgu-co-jesc-by-poprawic-prace-mozgu/lgr67w9
Dzisiaj czuję się zdecydowanie lepiej, chyba zdrowie mi się poprawia. Deszcz już pada, jest więc nadzieja dla staruszki i przyrody. Nie sczeźniemy marnie, póki co.
22 lipca 2022 Bywa, że spotykamy obcych nam ludzi i czujemy się tak, jakbyśmy spotkali przyjaciela. Ja też doznałam takiego przypadku losowego w szpitalu. Z moją towarzyszką niedoli, leżącą o kilka łóżek dalej, weszłam w wielką zażyłość. To była taka ciepła, dobra osoba. Opowiedziała mi o swoim życiu, a ja, mimo, że byłam taka słaba, że nie mogłam unosić nawet powiek - dlatego od czasu do czasu pytała, czy nie śpię – słuchałam z wielkim zainteresowaniem i wzruszeniem. Mówi się, taka miłość zdarza się tylko raz, i im się zdarzyła. Ten gest, kiedy dotknęła ręką szyi męża, a ten chory przecież człowiek, z czułością powiedział – Co ja bym bez ciebie zrobił? – dla mnie był zauroczeniem, dalej proszę abyście przeczytali na podstronie, gdyż tutaj muszę oszczędzać miejsca. Jeden dzień z życia hallas.pl.tl/P%26%23281%3Btle-mi%26%23322%3Bo%26%23347%3Bci.htm
Miałam napisać najpierw taką poetycką wizję miłości pulsującej na skraju trwania, ale doszłam do wniosku, że to było jednak normalne życie, tylko ludzie byli piękni i obdarowani wielkim uczuciem. Może warto czekać, aby móc mieć dość siły w spełnieniu się do końca w miłości, bez względu na to, co niesie życie, a ono nie było łatwe.
Przepraszam, że to tak długo trwało, ale ja też miałam kłopoty, odkładano mój drugi pobyt w szpitalu. Obiecałaś, że będziesz zaglądać, mam nadzieję, ze się nie zniechęciłaś.
21 lipca 2022 Tak naprawdę to ja zbytnio nie lubię upałów, ale fakt, że nie pada, napawa mnie zawsze radością. Lubię deszcz, oddychającą wtedy głęboko ziemię, zapach traw, ale moja RZS daje o sobie znać i to jest ta przykra strona wydarzeń. Teraz na balkonie spiekota i zagoszczę tam dopiero po południu, gdy słońce przejdzie na druga stronę wieżowca. Kwiaty podlałam o poranku i muszą jakoś przetrwać.
Jako staruszka to naprawdę opływam obecnie w dobrobyt, w domu wszystko z urządzeniami mam dograne, zaopatrzenie bez zastrzeżeń – boję się nadmiaru, aby tylko znowu nie przytyć, utrzymanie się na obecnym poziomie niechby zostało – kwiaty jakoś przetrwały nawrót ziemiórek, no tylko trochę sprawy sercowe, bez względu na to jak je rozumieć, zakłócają idyllę. Kiedyś takie samotne staruszki mieszkały w domu pod lasem, rozmawiały z kotem i kogutem, uprawiały ogródek i były szczęśliwe. Dzisiaj też niewiele się zmieniło, tylko sceneria trochę inna, ale wola życia jest tak wielka, że ciągnie się przetrwanie jak długo się da. Świat wart jest mszy!!! Kwiatuszki po prowadzonej obecnie kuracji przeciw ziemiórkom - roztwór sody oczyszczonej i płynu do mycia naczyń i wody. Chyba podziałało, nie pojawiają się, odpukać...
Wyszłam dzisiaj do mojego sklepu kupić soki i wodę. Pić muszę, ale woda mnie zniechęca, mieszam ją z sokami i jakoś posuwam sprawy nawodnienia zwiotczałego organizmu do przodu. Dzisiaj szok w sklepie, nie ma cukru, mimo, że bardzo zdrożał. Co to się dzieje, cukru brakuje?
Zagospodarowanie wolnego czasu jest jednak problemem. Bolą mnie oczy. Krople i okłady z herbaty niewiele pomagają, a przecież bez lektur nie da się zapchać dnia. Przerzuciłam się na filmy. Blog „Pełna sala” kierunkuje poszukiwania. Co z tego, że masz dostęp do filmów, ale nie wiesz, jaki wybrać. Marnowanie czasu na oglądanie dla oglądania, nie ma sensu. Ja wczoraj obejrzałam „Europa, Europa” Agnieszki Holland, ale to w ramach uzupełnienia lektury, którą obecnie mam na tapecie, czytam jej biografię. Szczerze powiedziawszy to wystarczy mi to, jako uzupełnienie moich niedoborów emocjonalnych jako staruszki, tak naprawdę tego wszystkiego szukamy, gdyż nasze życie jest zbyt ubogie w wydarzenia i trzeba je wspomożeniem lekturowo-kinowym wzbogacić. Dorzucę jeszcze muzykę, Mozart mi się nigdy nie nudzi. Mam w komputerze wgrane duże bogactwo jego twórczości. Coś opuścił mnie ostatnio Cohen, kiedyś moja bezgraniczna miłość?! Mam nagrania, ale nie mam ochoty na słuchanie. Przesyt chyba.
Tak trochę tęsknię za ogrodem, powiewem wietrzyku, hamakiem zawieszonym na konarach kasztanowca… Kiedy przechodzę przez mój znajomy park i czuję lekki powiew wiatru, szelest liści, myślami wracam do czasów wspaniałych wakacji. Nie można jednak mieć wszystkiego przez całe życie, wszystko ma swoje miejsce i swój czas. Muszą mi wystarczyć moje rośliny i dzisiejszy zapach koszonej trawy.
20 lipca 2022
Jaki dzisiaj rześki poranek, prawie jak jesienią, gdy chodziło się na grzyby o świcie, a to dopiero połowa lipca! W kuchni rozsiewają woń małosolne ogórki, już jutro powinny nadawać się do spożycia, no może w piątek. Słońce zalewa mieszkanie, ale nie piecze natrętnie. Zapowiada się miły dzionek.
Naczytałam się wczoraj o życiu pozagrobowym, układach w życiu dusz po śmierci, rejonach ich pobytu, powrotami do powtórnego życia na ziemi i w końcu obudziłam się już o piątej rano chyba po to, aby doświadczyć chłodu o poranku w lipcu.
Oczywiście zobaczyłam we śnie przebudowany świat po powrocie w nowym wcieleniu i nie mam ochoty na żadne powroty. Podobno dusze są zorganizowane w kilkuosobowe grupy i zmieniając przynależność rodzinną wracają w nowych układach. Osoby, jakie spotykamy w życiu, nie są przypadkowe. Ona mają wpływać na nasze życie. Albo my na nich wpływamy, albo oni na nas! Interesuje mnie ta tematyka, przecież lepiej wiedzieć, co nas czeka po drugiej stronie, koniec już bliski. Po śmierci mamy rozwijać się dalej w pracach, jakie podjęliśmy na ziemi. Ciekawe, co ja tam będę robiła? Tylu spraw tutaj dotknęłam, że tak naprawdę nie wiem, co mnie interesuje szczególnie. Najlepiej abym grabiła liście w parku, a może zajęła się pielęgnacją roślin?
Moje kwiaty mnie ciągle motywują do działania. Jestem chyba nadopiekuńcza i to nikomu nie wychodzi na dobre. Mam dostać sadzonkę nowej sansewiery, przygotowałam już doniczkę i ziemię. Może uda się ją wyprowadzić w uprawie bez kontaktu z ziemiórkami. Moja sansewiera, tak kiedyś piękna, jakoś obija się od dna, ale nie jest okazem zdrowia. Zaraz ustawię ją w sypialni, gdzie kiedyś rezydowała, ale została przeniesiona, aby mogła dojść do siebie. Już czas wspierać teraz mnie. Warto ten kwiat mieć w domu. Sansewiera Cechą charakterystyczną tej rośliny jest fakt, że potrafi ona przetworzyć dwutlenek węgla w tlen. Jednocześnie oczyszcza przy tym powietrze i wpływa na jego wilgotność. Nie bez powodu specjaliści zalecają, aby sansewieria została stałym elementem niemal każdej sypialni. Powinni o tym pomyśleć przede wszystkim ci, którzy borykają się z problemem bezsenności.
Ja ostatnio dosyć dobrze sypiam, dzisiaj jednak poderwało mnie na nogi to moje następne wcielenie. Chyba będę miała coś do powiedzenia i nie powrócę, gdy nie będę miała na to ochoty. Ta nowa konfiguracja rodzinna przeraziła mnie… Są tacy, którzy domyślają się dlaczego o tym piszę. Nie, nie i jeszcze raz nie! Wolę już być ogrodnikiem po tej drugiej stronie. Kwiaty przecież lubię.
Spędziłam miłe chwile na balkonie w chłodzie proranka, obczytałam internet, a teraz idę odespać resztę nocy, należy mi się to, jak mawiała pewna pani premier.
19 lipca 2022
Jestem nareszcie niezależna. Na dowód wkleiłam zjęcia. Dzisiejsza wyprawa na bazarek obfitowała w owoce i warzywa. Mam zapas na kilka dni. W czasie upałów nie będę robiła wycieczek, zbyt niebezpiecznie dla staruszki. Mały park i aleja morwowa zapewniają w godzinach dopołudniowych przyjemny cień na drodze na bazarek, jednak ograniczę wyprawy. Cieszę się jednak, że nareszcie zawitało lato. Wiek mnie przygina, ale trudno, kiedyś trzeba się przecież zestarzeć.
Rankiem na moim balkonie panuje upał. Rozłożyłam więc parasol, materac i w łagodnym cieniu zażywałam kąpieli słonecznej. Pogryzałam bób ugotowany w lekko osolonej wodzie na wzór panien z Kossakówki. Magdusia i Lilka wiedziały co robią, ich talent kwitł wspomagany bobem. Teraz sezon, jedzmy więc bób, szczególnie poeci i poetki! Bób wiąże kwasy żółciowe w jelicie grubym, obniża stężenie cholesterolu LDL we krwi. Bober doskonale wzmacnia pracę mózgu – poprawia pamięć i koncentrację. Co ciekawe, niektóre leki stosowane w chorobie Parkinsona, produkowane są na bazie tej rośliny.
Kalorie i wartości odżywcze bobu ; Białko, 26,1 g, 39,2 g ; Węglowodany, 58,3 g, 87,4 g ; Cukier, 5,70 g, 8,55 g ; Błonnik, 25,0 g, 37,5 g. Bób nie tuczy, a syci.
18 lipca 2022 Mam dosyć!!! Bolą mnie bardzo oczy, ja nic już nie wskóram, nie odkryję nieodkrytego. Może będę miała następcę, który zajmie się dokopywaniem do dalszych tajemnic Miłkowic. Dzień mam zmarnowany. Zrobiłam, co się dało i teraz czas aby odpocząć.
Pierwszy raz sama wybrałam się na bazarek, z pewnym trudem, ale dałam radę. Od jutra upały, czas raczej należy spędzić w domu. Natrafiłam przy okazji w internecie na taką mądrość. Oby dawało się ją wprowadzić w życie.
Charlie Chaplin żył 88 lat.
Zostawił nam 4 wypowiedzi: (1) Nic nie trwa wiecznie na tym świecie, nawet nasze problemy.
(2) Uwielbiam chodzić w deszczu, ponieważ nikt nie widzi moich łez.
(3) Najbardziej zmarnowanym dniem w życiu jest dzień, w którym się nie śmiejemy.
(4) Sześciu najlepszych lekarzy na świecie ...:
1. Słońce,
2. Odpoczynek,
3. Ćwiczenia,
4. Dieta,
5. Szacunek do samego siebie
6. Przyjaciele.
Trzymaj się ich na wszystkich etapach swojego życia i ciesz się zdrowym życiem ..
Życie to tylko podróż! Dlatego żyj dzisiaj! Może nie być jutra.
17 lipca 2022 Starożytna mądrość: Pan przemówił, a wszystko powstało; On rozkazał a zaczęło istnieć.
Co my tak naprawdę wiemy o drugiej stronie życia? Sytuacje nieprzewidziane niosą dreszczyk emocji. Coś mi się wydaje, że ta przedstawiona poniżej, nie wymaga wielkich wyjaśnień. Zdarzają się takie spotkania także na ziemi, ale w przestworzach widocznie rzadziej i dlatego budzą ekscytację. Może to pilot, który już znalazł się po drugiej stronie, wyszedł zobaczyć swoją maszynę?! Każdy miał takie niewyjaśnione spotkania wizualne, słuchowe, nawet rzeczowe, nie mówi się o tym, aby nie wzbudzać niepotrzebnych emocji. Kiedy jednak takie doznania są udziałem większej ilości ludzi, łatwiej rozłożyć wrażenie na barki innych.
- Wstrząsające zdjęcie niesamowitej postaci ludzkiej zrobili pasażerowie lotu Wiedeń - Londyn. Wszystko byłoby łatwiej wytłumaczyć, gdyby w tym momencie samolot nie znajdował się na wysokości 10 000 metrów. Nie wiadomo, jak tam mógł się okazać człowiek i jak szedł przez chmury. Nie ma logicznych wyjaśnień.
A pasażerowie z przekonaniem twierdzą, że postać nie tylko stała, ale szła. A zdjęcia to potwierdzają. Być może mamy do czynienia z boskimi istotami lub z nieznaną wcześniej formą życia! Artykuł
Ja też nie bardzo rozumiem dlaczego ludzie, którzy już przeszli na łono Abrahama, tutaj wracają? Niech zostaną tam, gdzie im przydzielono miejsce i dadzą innym święty spokój. Dobry człowiek nie musi wracać, wraca ten, który ma tutaj niezałatwione sprawy, skrzywdził innego człowieka, no chyba, że jego duszę unicestwiono. I dobrze, takie potwory ludzkie nie mają racji bytu w niebie ani na ziemi. Myślę o Hitlerze, Putinie i innych Pol Potach…
Pisząc o takich sprawach tutaj czuję się tak jakbym nawiązywała kontakt, a ja wcale tego nie chcę. Co innego kontakty z tymi, którzy zadarli ze mną na ziemi. Może i bym się odezwała, jednak duma mi na to nie pozwala, wolę już cierpieć w czyśćcu. Chociaż to nie będzie widoczne tutaj na ziemi. „Życie przemija z czasem, ze światem, a świat z życiem”. To jedno pasmo wielu końców…
16 lipca 2022 Starość to takie życie na pół gwizdka, niby funkcjonujesz, ale do czego się zabierzesz, to sił zaczyna brakować. Mój nieoceniony Współtwórca strony Miłkowice p. Piotr, nie zapomina o mnie. Przy okazji swoich poszukiwań odnalazł materiały dotyczące kościoła w Miłkowicach. Teoretycznie o tym wiedziałam, ale nie natknęłam się na nie w czasie poszukiwań. Małgorzata Omilanowska odnalazła w Petersburgu spis rysunków architektonicznych. Znajduje się tam także kościół w Miłkowicach. Nareszcie wyjaśniła się sprawa dlaczego planu architektonicznego kościoła należało tam szukać. Po powstaniu styczniowym Królestwo Polskie utraciło autonomię i następstwem tego był wymóg, aby wszystkie plany budowli publicznych i sakralnych zostały wysyłane do St. Petersburga.
Siedzę od wczoraj i staram się uzyskać wgląd do akt bez skutku. Polona udostępniła spis rysunków, ale albo ja nie mam tam dostępu, albo trzeba się w jakiejś innej formie zwrócić o udostępnienie. Przy okazji obejrzałam sobie materiały dotyczące Miłkowic w Archiwum Akt Głównych i w Bibliotece Narodowej w Warszawie. Ze zdziwieniem odnalazłam tam mój udział w historii Miłkowic!
Z bólem muszę stwierdzić, że nie mam siły już na wyszukiwanie, dociekanie, analizowanie. Co to się z człowiekiem dzieje? Boli mnie kręgosłup, drętwieją ręce, oczy odmawiają posłuszeństwa. Po kilkugodzinnym sterczeniu przy komputerze miałam dosyć! Nie sprawdzam się już w takich pracach. To naprawdę jest przykre, ale nie ma wyjścia, trzeba się z tym pogodzić.
Materiały na stronie Miłkowic https://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm Polonahttps://polona.pl/item/spis-rysunkow-architektonicznych-z-akt-komitetu-techniczno-budowlanego-ministerstwa-spraw,MTM3MTkxNzMy/0/#index
15 lipca 2022 www.facebook.com/halina.studzinska/videos/5954025224614522
Filmik przedstawia dwa urocze kotki, które ciągle drą ze sobą koty, a może się po prostu drą, droczą, mając z tej racji wiele uciechy. Z rasą ludzką też tak bywa, jednak nie zawsze to bywa zabawa. Ludzie są trochę dziwni, poczynając od władz, kończąc na znajomych, przyjaciołach, rodzinie. Lubią się przekomarzać, dowcipkować, dawać rady, o które nikt nie prosi.
Nasz premier i prezydent ze swoim otoczeniem prześcigają się w tych sprawach, budząc zdziwienie. Zbierać chrust, ocieplać domy, jeść mniej! Zadania będą trudne do wykonania i ciekawa jestem czy władza się też do tego dostosuje, czy się sama wyżywi, jak komentował Urban? Pani Gosiewska proponuje tani wypoczynek w lesie pod namiotem z kanapką z ruskim kawiorem w dłoni! Mnie nawet na taki wypoczynek nie będzie stać, nie mówiąc już o tym, że kawior nie jest moim podstawowym produktem spożywczym, rosyjski szczególnie. Tak naprawdę to nigdy nie jadłam, gdyż na sam widok mam zawroty głowy z obrzydzenia. Nie jem też flaków, tego weselnego rarytasu, mając przed oczyma produkt użyty do ich przyrządzenia. Nie jadam też owoców morza, nie jestem w stanie tego przełknąć, ani polskiej czerniny. Kiedyś, kiedy kaczki piekło się w całości, bez pierza oczywiście i wnętrzności, a ja nie byłam w stanie wykonać obróbki, zlecałam jej wykonanie pani, która właśnie za pierze i krew, i jakąś tam kwotę pieniędzy, podejmowała się tej roboty. Na szczęście takiego mięsa już nie jadam, i inne rodzaje też rzadko. Myślę, że pan premier powinien mnie co najmniej pochwalić, a może nawet przyznać nagrodę za dostosowanie się do jego poleceń i sytuacji kraju i świata.
Dotarły do mnie z dużym opóźnieniem, ale jednak, pieniądze na wczasy pod gruszą i muszę gdzieś tej gruszy poszukać. Ulęgałki to moje ulubione gruszki, tylko teraz nie mam do nich dostępu. Gdy ktoś zna miejsce, gdzie taka grusza rośnie, to proszę mnie powiadomić. Chętnie tam pojadę, aby nazbierać gruszek. Na to mi wystarczy. Będę chętnie jednak drzeć koty z osobami, które lubię. To zawsze jakaś atrakcja dla staruszki.
14 lipca 2022 Jak okiem sięgnąć, panuje tu chwila.
Jedna z tych ziemskich chwil
proszonych, żeby trwały.
Szymborska
Chwila, chwilka, chwileczka, jest, trwa, mija. Sam nie wiesz, dlaczego jest, dlaczego jest ważna, co może ze sobą przynieść. Dzisiaj była pełnia „Koźlego Księżyca”. Jak ja nie znoszę tych chwil z księżycem, domokrążcą niebieskim, oczajduszą, kusicielem i wysysaczem ludzkich snów. Niech ten czas księżycowej pełni mija jak najszybciej. Życie to zbiór chwil, to pielgrzymka, z której przyjdzie się rozliczyć. Rodzimy się, aby umrzeć! Ale dlaczego żyjemy, to pytanie nie znalazło jeszcze odpowiedzi. Każdy staruszek podsumowuje - byle jakoś dotrwać do końca w jakim takim zdrowiu! Byle nie bylejakość, gdyż z takim dorobkiem trudno będzie się przecisnąć przez sito uczynków dobrych i złych. Lepsza równowaga niż przechyłek wagi w stronę bylejakości.
Przecież wiadomo, że koniec nadejdzie. Dlaczego ludzie wiedząc o tym wszczynają wojny, kłamią, oszukują, krzywdzą innych, ja naprawdę tego nie ogarniam. Nawet tutaj na tej ziemi jesteśmy bezbronni wobec sił przyrody. Wulkany, trzęsienia ziemi, nawet w Jastarni morze wtargnęło na plażę, został tylko wąski pasek. Dotyka mnie to, gdyż lata całe tam jeździłam i miejsca było dostatecznie dużo dla wszystkich, a teraz gnieżdżą się przy ogrodzeniu. Może morze ustąpi, dowiem się, gdy wczasowicze wrócą. Ostatni nasz pobyt w 2019 roku w Jastarni, było morze, pogoda w kratkę, ale była chwila i już chyba się nie powtórzy. Staruszka się w tym roku poddaje.
13 lipca 2022 Babcie, Dziadkowie, Rodzice!
Wspaniała okazja, możecie kupić dla swoich pociech domki i zjeżdżalnie. Promocja tylko do końca lipca. Doskonała jakość urządzeń zapewni ich używanie przez kilka lat. Radość dzieci zapweniona. Nie zwlekajcie z zakupem! Bydgoszcz i okolice - wyprzedaż producenta. Można się umawiać na odbiór osobisty, a w bonusie dla moich znajomych także opcja wysyłki. Mam do dyspozycji po ok 20 sztuk z asortymentu i więcej w tym sezonie nie będzie (w tej cenie). W komentarzu zdjęcie małego domku i zjeżdżalni. Na plakacie jest domek duży.
Wspomnienia Kiedy mój wnuk był mały, nie było jeszcze takich pięknych domków. Jego ciocia, czyli moja druga córka, dała mu w prezencie namiot dla dzieci, z wejściem, oknami z boku, i to był prezent w dziesiątkę. Namiot został rozstawiony w pokoju i nasza grupa zabawowa, czyli mój wnuk i ja, wykorzystywaliśmy go do najróżniejszych celów. To był czas fascynacji laki lukiem. Ja spełniałam funkcję więźnia, podrzędnych kowbojów i wszelakich ról okolicznościowych zapędzana do namiotu, a Lucky Luke jak na Dzikim Zachodzie działał z pistoletem w dłoni. To była frajda.
W namiocie bywała szkoła dla postaci z bajek, zagroda do dinozaurów, czy miejsce, gdzie odsłonięci od świata czytaliśmy książeczki, opowiadałam bajki i graliśmy w gry. Przecież milej mieć taki swój zakątek, gdzie ludzkie oko nie ma na ciebie wglądu. Warto, naprawdę warto dziecku stworzyć takie miejsce.
Kiedy ja byłam mała, rezydowałam pod stołem. Obrus dawał osłonę. Tam miałam pudełko z lalką i papierowe dla niej ubranka. Sami widzicie, że dziecku, tak jak zresztą każdemu człowiekowi, potrzebne jest nutka intymności i pobycia z samym sobą. Domek takie miejsce zapewnia, a jak trafi się towarzystwo babci czy dziadka, to radość jest podwójna. Kupcie domek, naprawdę warto, dzieci i wnuki będą szczęśliwe.
12 lipca 2022 Nie myślcie, że staruszki nie można zaskoczyć, można.
- Dzisiaj o poranku wybrałam się na bazarek, oczywiście z obstawą. Miałam zamiar kupić warzywa na cały tydzień. Obstawa musiała na czas być w domu, dlatego wszystko miałam zapisane na kartkach ułożonych tematycznie. O chodzeniu dla chodzenia nie mogło być mowy. W piekarni czekałam na obsługę wertujący ściągi. Stojąca obok mnie staruszka zdziwiła się, że mam wszystko zapisane. Wyjaśniłam, że nie lubię, gdy zabraknie mi czegoś i trzeba ponownie iść do sklepu. Wysłuchałam wyjaśnienia, że ona daje sobie radę bez wspieraczy kartkowych. Pogratulowałam pamięci i radzenia sobie z zakupami, ale odniosłam się do tego w myślach dosyć sceptycznie, nic nie mówiąc oczywiście. Stan zdrowia tej pani był nienajlepszy. Wizualnie prezentowała się dość chorobowo. Oczywiście, że to nie świadczy o niczym, ale ja jednak obstaje przy swoim. Czy ja mam problemy? Mam takie jak wszyscy, coś tam mi ucieknie, czegoś nie mogę sobie przypomnieć, ale funkcjonuję sprawnie dzięki temu, że jestem zdyscyplinowana i zorganizowana. Wszystko staram się odkładać na miejsca i tu tkwi źródło codziennych sukcesów. Zakupy robię z kartką, tak jak większość moich rówieśników. Tak jest praktyczniej.
- Kujawsko pomorskie nie zna potrawy zwanej prażoki. Ja gotuję je najczęściej jesienią i zimą. Można się najeść, sycąca potrawa. Natknęłam się na nie w necie i sobie przypomniałam. Zakupiłam dzisiaj kapustę i ziemniaki. Mam zamiar ugotować to danie, pożywne i smaczne. Podobno znane jest w południowo-wschodniej Polsce pod różnymi nazwami. Może się ktoś skusi. To rodzaj klusek - ugotowane ziemniaki i zaparzona mąka ubita na jednolitą masę.
11 lipca 2022 Dzisiaj wielki dzień dla mnie, pierwszy raz od powrotu ze szpitala poszłam sama do sklepu, tego obok mnie. Jest to możliwe, gdyż winda daje mi taką szansę. Wchodzę z ulicy do windy, nie pokonuję półpiętra, wjeżdżam wózeczkiem do mieszkania i po sprawie, a i tak miałam obawy. Przeraża mnie tylko paragon, jak dalej tak pójdzie, będę robiła tylko podstawowe zakupy. Drożyzna jest porażająca. Pozostaje tylko modlitwa lub szukanie sponsora!
Wczoraj nie przygotowywałam obiadu, moja córka zabrała mnie do restauracji bałkańskiej. I tak wybrałam pizzę, pyszną, dawno takiej nie jadłam. Dobre i taki urozmaicenie. Powiało innym światem. Domowy blask zupy soczewicowej z kluseczkami przywrócił mnie dzisiaj do równowagi. Nie będę wypisywać „Ja jestem elitą” jak szczecińska radna grająca w golfa. Jestem skromną emerytką.
Radnej to już zupełnie odbiło! „opublikowała zdjęcie z gry w golfa i zapytała: "Jak tam chłopcy z PO? Haratacie w pospolitą gałę?". Pod jej wpisem rozgorzała dyskusja. "Ja jestem elitą, a Pani jest 'pseudoelitą' - zakompleksioną, ale z wysokim mniemaniem o sobie." napisała. Dorzuciła jeszcze - "Żal d**ę ściska? Kompleksy dławią? Jakoś trzeba z tym chamie żyć" - napisała do innego z użytkowników Twittera. Małgorzata Jacyna-Witt – elita prezentuje poziom, z butów wyłazi słoma, ale mina harda. Tacy ludzie garną się do władzy, do czego to jeszcze dojdzie?! Zapamiętać należy taką osobowość.
10 lipca 2022 Planowałam w tym roku wyjazd do Gietrzwałdu, a może nawet Świętej Lipki, ale nie mam szans. Siły nie te, nie dam rady. Szukam zawsze nabożeństw z tych świątyń, ale dzisiaj w południe nic nie mogłam znaleźć. Nabożeństwa w telewizji muszą mi wystarczyć. Dzisiaj to była Jasna Góra. Akurat godzina była odpowiednia, nie wahałam się ani chwili. Przybyła tam VII Sztafetowa Pielgrzymka Biegowa służb mundurowych z Łowicza.
Mszę Św. sprawował kapelan łowickiego więzienia ks. Maciej Budnik. Wygłosił także kazanie. Byłam naprawdę mile zaskoczona. Punktem wyjścia była tematyka książki Olgi Tokarczuk „Bieguni”.
Co pielgrzymka ma wspólnego z Biegunami?
- Wyznawcy tego prawosławnego odłamu starowierców znani byli z tego, że zło oswajali ruchem. Podróż też jest ruchem i to tym najbardziej inspirującym. Aby zło nie mogło nas dopaść, musimy zatem nieustannie być w drodze.
Właśnie w drodze były służby mundurowe, zdążali na Jasną Górę. Mieli do pokonania niespełna 220 km. Była to sztafeta, zmieniali się co 5 lub 10 km, również w nocy. Do jasnogórskiego sanktuarium dotarli rano. O 12,30 w ich intencji została odprawiona Msza św.
Ksiądz w czasie kazania powoływał się na noblistkę, co podkreślał. Znalazł analogie między biegaczami będącymi w ruchu i członkami sekty biegunów. Sekty nie cieszą się sympatią, ale ich sposób widzenia świata niekoniecznie. Dalej to już były przykłady biblijne. Byłam zbudowana, nareszcie ksiądz patrzy trochę szerzej na świat! Nie jest więc źle z Kościołem. Tacy księża są potrzebni, mający szerokie horyzonty poznawcze, oczytani i umiejący docenić literaturę. Byłam tak wzruszona, że miałam łzy w oczach. Ludek boży już wyszedł z chałupek krytych strzechą i patrzy inaczej na świat. Kapłani muszą się dostosować, nie ma innej rady.
Przypomniało mi się, jak to minister Gliński publicznie przyznał, że nie był w stanie przeczytać Ksiąg Jakubowych Olgi Tokarczuk. Proszę brać przykład z kapelana z Łowicza p. ministrze. Oby więcej takich księży, a Kościół przetrwa. Likwidują seminaria duchowne, w moim mieście też, brak powołań. Wcale się nie dziwię, polityka kościoła, gdyż trudno to inaczej nazwać, ma na to wpływ.
9 lipca 2022
Apostoł Paweł napisał: Najchętniej chwalę się swoimi słabościami, aby mnie przeniknęła moc Chrystusa… Kiedy jestem słaby, wtedy właśnie jestem mocny. Świat idzie na przód, nauka stawia sobie nowe wezwania, jesteśmy świadkami zmian, o których nam się kiedyś nie śniło, ale te nasze ciała?! Ludzkość przez wieki trwania uległa chyba degeneracji!!! Ja nie spotkałam jeszcze zupełnie zdrowego człowieka! Albo był chory i teraz liże rany, albo obecnie choruje. Nie będę przytaczała danych, ale ciągle nękają nas epidemie, choroby, na które nie ma jeszcze lekarstwa. Mnie ostatnio interesują sprawy związane z krążeniem i próbuję przed nimi ostrzec.
Te objawy najczęściej wskazują na problemy z krążeniem:
• ból nóg i stóp, czasami nawet podczas odpoczynku
• zimne i wilgotne stopy
• mrowienie i uczucie mrowienia w podudziach oraz stopach
• drętwienie i bolesne skurcze łydek
• opuchnięte kostki
• przebarwione lub sine albo czerwone palce u nóg
• wypadanie włosów na nogach
• cienka, sucha lub popękana skóra.
Myślę, że przyjdzie czas, że niektórych chorób dziedzicznych da się uniknąć.
- Żyjemy w czasach nowoczesnej medycyny, a techniki edycji genów są jednym z jej najskuteczniejszych przejawów. Nie wszystkie choroby świata uda nam się pokonać, ale za dekadę lub dwie na pewno będziemy dysponowali potężniejszymi tarczami na targające ludzkością schorzenia.
"Genetyczne nożyczki" pozwolą być może już niebawem "wycinać" z naszych genomów najpoważniejsze choroby, jak nowotwory, AIDS i mukowiscydozę
Mówiąc o edycji genów, większość naukowców ma na myśli technologię CRISPR/Cas9, czyli specyficzne "genetyczne nożyczki", pozwalające na precyzyjne usunięcie zmian w naszym genomie. Techniki CRISPR/Cas9 po raz pierwszy użyto w 2012 r., a za jej opracowanie Emmanuelle Charpentier i Jennifer A. Doudna otrzymały w 2020 r. Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Technika CRISPR/Cas9 zyskała ogromną popularność, zarówno medialną, jak i naukową. Oferuje obietnicę, że choroby dzisiaj uważane za nieuleczalne, wkrótce będą pod kontrolą. https://www.onet.pl/technologie/komputerswiat/edycja-genow-lekiem-na-wszystkie-choroby-oczekiwania-sa-ogromne/0qh19tx,3355dd20
Nie wiem, czy dożyję tego czasu. Przecież stenty to też osiągnięcie medycyny z końca XX wieku, a stosowanie na szeroką skalę to początek XXI wieku. Ja mam aż pięć. Osoba, która chciała mnie trochę rozbawić stwierdziła, że przy takim „uzbrojeniu” w metale nie będę mogła przejść przez żadną kontrolną bramkę, gdyż czujniki wzniecą alarm. Może i tak, ale ja się obecnie nigdzie nie wybieram. Jedyne wycieczki to po moim mieście i to w towarzystwie osób zaprzyjaźnionych.
-Zastosowanie stentu uniemożliwia zapadnięcie się ścianek naczynia krwionośnego o pomniejszonej drożności, opóźnia także nawroty zmian miażdżycowych. Wyróżnia się trzy rodzaje stentów:
klasyczne metalowe BMS,
nasączone lekami DES,
bioresorbowalne BVS.
Ja mam DES, może mam więc jakieś większe szanse. Powikłań po założeniu stentów może być wiele, mam nadzieję, że ich uniknę. Wybaczcie, że tyle piszę o chorobach, ale chciałabym aby każdy przyjrzał się sobie i zaczął działać, póki czas. Ja nawet nie zdawałam sobie sprawy z tego, że coś mi dolega. Jednak było, co było. Miłego dnia.
8 lipca 2022
Trochę podnosimy się, ja na zdrowiu, kwiaty po inwazji ziemiórek, ale na balkonie w dalszym ciągu nie ma spokoju. Zakupiona pelargonia wylądowała na śmietniku, kompletnie była zainfekowana. Nie miałam siły na nowo walczyć z tym wszystkim. Ma być las zieleni, ale nie jestem pewna czy tak naprawdę będzie. Zdjęcia zaokienne, 20 stopni zniechęca mnie do wychodzenia na balkon! Jakoś wszystko się dźwiga, ale kryzys trwa. Nie tylko u mnie. Światowa gospodarka w ostatnich latach przeżywała sporo wstrząsów. Jednak takiej kumulacji jeszcze nie było. – Inflacja, wojna w Ukrainie, efekty pandemii i rosnące stopy procentowe...
Zwalać wszystkiego na wojnę nie można, nasz rząd, który naprawdę nie ma łatwo, też popełnił sporo błędów. Zaciskanie pasa, jak poleca premier, będzie trudne, tym bardziej, że zbliża się nowa fala zachorowań na covid. Wczoraj słyszałam na własne uszy, że trzy takie przypadki są już w najbliższym otoczeniu. Jak jeszcze to się dołączy, to staflacja już pewna. Znacie taki termin? Mnie jakoś umknął, ale wszystko przed nami. To będzie się działo! Musimy to pojęcie jakoś przyswoić. Stagflacja – zjawisko makroekonomiczne, polegające na jednoczesnym występowaniu w gospodarce państwa zarówno znaczącej inflacji, jak i stagnacji gospodarczej. Przyczyn tego zjawiska upatruje się w negatywnym szoku podażowym, który powoduje zarówno wzrost cen, jak też i ograniczenie produkcji.
Wojna w Ukrainie nie zakończy się szybko, tam zostanie chyba tylko księżycowy krajobraz. Jarosław K. tak się rozpędził, że ogłosił wartość euro w Niemczech na 3 zł!? Kardynał czeski rozgrzesza gwałty w czasie wojny! Boris Johnson ogłosił właśnie swoją rezygnację z funkcji szefa brytyjskiego rządu oraz lidera Partii Konserwatywnej. Podobno kłamał i był uwikłany w afery. U nas się kłamie, ukrywa to i owo, i nie ma to wpływu na trwanie na stanowiskach. Każdy ma to, na co zapracuje i w jakich jest układach. Historia wszystko rozsądzi, teraz nie ma takiej możliwości!!!
7 lipca 2022
Od rana były harce z kotami, małymi łakomczuszkami. Bardzo to mnie raduje, staje się upiększeniem szarego dnia, pozwala pobyć wśród ludzi i kotów. Później czas mój zabiera lektura, drzemka, dzionek mija i o to chodzi. Teraz gotuję obiad, siedzę jednak przed komputerem. Zmagam się z wpisem do mojej strony, przemieszczam się z kuchni do pokoju. Strony nie opuszczę dobrowolnie, no chyba, że się mnie pozbędą. Na ten czas zaniechano akcentów, że tylko płatna strona zdaje egzamin! Siedzę cicho jak myszka i czekam. Będzie, co ma być. Z obiadem też wielka niewiadoma, jako że się „zaczytam lub zapiszę”, a w kuchni może być wielki rwetes, przecież może coś się przypalić, wykipieć i obiad pozostanie wtedy szczątkowy. Muszę się skupić, aby mieć co nałożyć na talerz.
Zmagam się ostatnio z popularno-naukową książką o wielkich uczonych, którzy nadali nowe tory nauce ludzkości. Jak czytam, wydaje mi się, że wiem o czym, ale gdybym miała rozpocząć dyskurs na ten temat, byłby kłopot. Obecnie moje myśli zaprzątał Izzak Newton! „…urodził się niedaleko wsi Colsterworth w Anglii, w roku 1642. Jego ojciec zmarł przed jego urodzeniem, a matka wyszła ponownie za mąż i oddała dwuletniego Izaaka na wychowanie babci. Już na początku swojej edukacji Newton okazywał oznaki geniuszu.”
- Wielu naukowców posiada na koncie ważne osiągnięcia, ale chyba nikt w historii nie może pochwalić się pracami tak przełomowymi, jak te należące do Newtona. Wśród zasług Izaaka Newtona można wymienić: sformułowanie trzech Zasad Dynamiki,
Prawa Powszechnego Ciążenia oraz
skonstruowanie aparatu matematycznego, który używany jest do dzisiaj we wszystkich dziedzinach nauk ścisłych.
Wielu znawców historii nauki uważa, że to od Newtona zaczęła się prawdziwa Nauka.”
To jest naprawdę piękne. Rodzi się dziecko w normalnej rodzinie, jednak obdarzone tak wielkimi zdolnościami, że świat oniemiał od jego osiągnięć! To był geniusz, nauka pochłonęła całe jego życie, ale to, co osiągnął, służy naukowcom do dzisiaj. I skąd się bierze taki intelekt, no skąd? To jest naprawdę niesamowite. Wszyscy pamiętamy o jabłku! Gdyby tak każde spadające na głowę człowieka jabłko odmieniało świat nauki, gdzie by była dzisiaj ludzkość?
Może warto poczytać o tym geniuszu https://smartbee.club/izaak-newton/
6 lipca 2022 Łączna długość wszystkich naczyń krwionośnych u dorosłego człowieka to ponad 160 tys. km! To czterokrotnie więcej niż długość równika. To robi wrażenie, prawda? Zanieczyszczone naczynia krwionośne, a ma je każdy, tylko różnie to przebiega. Ja nie piję, nie palę, nie stresuję się, mięso tylko drobiowe i to niezbyt często, a jednak nie jest dobrze, geny robią swoje.
Myślę, że przedstawiłam już swoją chorobę we wszystkich możliwych aspektach. Nakreśliłam sobie ściśle określony cel i dopięłam swego. Nie jestem wyjątkiem, coraz więcej ludzi poddaje się takim zabiegom. Ja jednak wyróżniałam się, nie ma wątpliwości.
Pierwszy raz dzisiaj wyszłam na zewnątrz. W domu poruszam się w miarę normalnie, oczywiście bez wielkich obciążeń, ale na zewnątrz czułam się trochę nieswojo. Oczywiście pod czujnym okiem córki dałam radę. Odwiedziłyśmy kociarnię stukotową abym nacieszyła się towarzystwem kotów. Asia wypełniała swoje zadania, ja bawiłam się z moimi ulubieńcami. Poszło mi nieźle, nawet Ogrodnik, kotek wyciągnięty spod auta, trochę niechętny kontaktom z ludźmi, wszedł z radością do wspólnej zabawy. Lepiej się czuję, gdy mam trochę kontaktów ze światem. Trochę posapywałam, mimo, że siedziałam na fotelu, ale mam nadzieję, że to z czasem minie. Oto wspólna zabawa z kotami!
5 lipca 2022 Syriusz dał mi wczoraj popalić! Widocznie to, co głęboko ukryte wyszło na wierzch. Czułam się okropnie. Najpierw burza, która nie mogła się wykluć, grzmiało, popadywało troszeczkę, kłębiło się i straszyło. Coś z ciśnieniem było nie tak, gdyż czułam się nieszczególnie. Opanowała mnie na dodatek głęboka samotność, która nie wiadomo skąd spłynęła. Dzień jak co dzień, ale w duszy pobojowisko. Znalazłam nakręcony z moim robotem króciutki filmik, duży nie przechodzi, i wysłałam ludziom których uważam za bliskich sobie z dopiskiem, że Feliś odrabia za mnie robotę, ale dochodzenie do siebie po chorobie bardzo mnie męczy i mam tego wszystkiego dosyć. Odpowiedzi ze słowami wsparcia przyszły szybko i radość z tego, że nie muszę już biegać z odkurzaczem, nawet z dowcipnymi wstawkami, aby mi poprawić humor. Jedna osoba do dzisiaj się nie odezwała, a druga po południu przysłała radosną wieść o swojej rodzinie, ale o mojej sytuacji zamilczała. Oczywiście pogratulowałam, dzieliłam z nią radość, jednak milczenie na mój MMS nie dawało mi spokoju. Zapytałam, czy dostała moją wiadomość, cisza, przesłałam więc drugi raz z pytaniem czy poprzednią odebrała.
- Tak - przyszła odpowiedź - ale ona nie miała czasu odpisać?!
Zatknęło mnie, emerytka nie mająca, co zrobić z czasem, raptem nie ma chwili aby coś napisać! Dostałam za to wyjaśnienie, że jej latorośl też taki odkurzacz ma!!!
No tego było już zbyt wiele nawet dla mnie. Odpisałam, że widocznie moje radości sprawiają jej kłopot, nie może też podnieść mnie na duchu, pozdrowiłam i zakończyłam relację.
Co się za tym kryje? Mój robot do sprzątania? Przecież znany jest od kilku ładnych lat. Gdyby nie moja choroba, to nie rwałabym się z kupnem, ale nie mam już siły odkurzać osobiście, a ciągle kogoś najmować do sprzątanie, to naprawdę mi się nie opłaci. Przecież każdy może sobie kupić, wziąć na raty, ja też przecież kombinowałam jak mogłam. Zamiast się cieszyć ze mną, ta życzliwa i miła kiedyś osoba, nie znalazła dla mnie kilu uprzejmych słów! Co się z ludźmi robi na starość? - Na starość kruszeje nie tylko ciało. Umysł także zostaje subtelnie ogarnięty przez ten proces. Bywa, że objawy starości są bardzo mocno wyrażone w psychice. Wszystko zależy od podejścia człowieka do jesieni życia i od tego, jakim się było wobec innych ludzi. Coś w tym jest!
Miła sprawa na koniec. Póki co, moja córka robi zakupy. W Lidlu kupiła dla mnie sałatę, która mnie oczarowała! W mini doniczce zachowane ma korzenie. Wystarczy, że wstawię ją do pojemnika z wodą na pewien czas i mam zawsze świeże listki sałaty. Przecież wolę taką, niż z bazarku, gdzie mimo że nawilżona, więdnie po dwóch dniach. Do zdjęcia wyjęłam ją w pojemnika, aby było widać korzenie. Trochę już ją oskubałam od wczoraj. Nie chodzę do Lidla, gdyż jest dosyć daleko, dojazd też jest nieszczególny, jadę tam tylko wtedy, gdy jest okazja. Z sałaty nie zrezygnuję. Podoba mi się. Cena taka jak na bazarku. No powiedźcie sami, sałata super!!!
4 lipca 2022 Uwaga!!! Otwiera się Brama Syriusza, czyli portal duchowego przebudzenia. To zrównanie Słońca ze starożytną gwiazdą obiecuje przełomowe zmiany w naszych życiach. Brama Syriusza pojawia się, gdy Słońce tworzy koniunkcję z Syriuszem w znaku Raka. W tym roku brama będzie otwarta od 3.07-7.07, jednak jej szczyt przypadnie na 4 i 5 lipca. Wszyscy skorzystamy na twórczej wibracji niesionej przez to zjawisko.
Zmiany, jakie wydarzą się w tym czasie, nieuchronnie zbliżą nas do naszego przeznaczenia. https://www.elle.pl/artykul/otwiera-sie-brama-syriusza-ktora-jest-portalem-duchowego-postepu-to-zrownanie-slonca-ze-starozytna-gwiazda-obiecuje-przelomowe-zmiany-w-naszych-zyciach
We mnie budzi się wojownik. Horoskop mój mówi, że mam nawiązać lepszy kontakt z ciałem. Zobaczymy, zobaczymy jak to da się załatwić. W każdym razie ja czuję wielką chęć do walki o innych, ich zrozumienie i ochronę. Jak to jest moje przeznaczenie, nie będzie łatwo. - Staję w obronie seniorów i ich przyzwyczajeń, nawyków zrodzonych z możliwości fizycznych. Rozmawiałam ze starszą panią lubiącą seriale. I co w tym złego?! Musi wstać rano z łóżka, aby o 9 zasiąść przed telewizorem. To sukces, mobilizacja sił, gdyż inaczej do południa by mogła nie wstać, nie miałaby motywacji. To wielki plus. Rytm dnia też normują audycje telewizyjne. Przecież nie pójdzie na wielokilometrowy spacer opierając się na laseczce, nie skoczy na potańcówkę z zawrotami głowy. Mały spacerek, kwiatuszki na balkonie, jakaś pogawędka z sąsiadami, i to wszystko. Wieczorem pójdzie na nieszpory, aby się pomodlić, spotkać z innymi ludźmi, a chociaż na nich popatrzeć, gdy nie ma tam znajomych.
Niech młodzi ludzie w pełni sił niech nie krytykują takiego stylu życia ludzi starych. Młodzi tego nie rozumieją, że to szczyt możliwości i szczęście dla staruszków, że mogą jeszcze chodzić, gdyż może przyjść czas, że nie będą mogli ruszać się z domu. Wspierajcie ludzi starych, nie krytykujcie, nie pouczajcie. Zrozumiecie to dopiero, gdy w waszej rodzinie ktoś zestarzeje się. Nie mówię, że zrozumiecie sami, gdy się zestarzejecie, gdyż to już nikomu na nic się nie przyda. Sami wejdziecie w tryb starczych nawyków.
Mój wiersz o starości, tak ją widziałam dziesięć lat temu i nic się nie zmieniło. Teraz sama wchodzę w rytm takiego życia. Za czym kolejka ta stoi
Za czym kolejka ta stoi?- Po życie...
Czego kolejka się boi?- Wykrycia...
Zapożyczone od Ernesta Brylla
Starzy ludzie uśmiechają się często
znaczonymi kreską ustami
bez obaw
że zawrócą komuś w głowie
chętnie mówią do siebie
cierpliwych słuchaczy
a nawet listy piszą
do swojego boga
i czytając je płaczą
zapadniętymi oczodołami
chodzą na spacery
wydeptaną trasą
dziwiąc się że słońce ostatnio stygnie
lub stoją w kolejkach aptecznych
po swój pigułkowy chleb powszedni
ściskając w ręku sakiewki
cieniutkie jak listek
i błagalnie odczytują cyferki
swojego wyroku na trwanie
garbiąc się uniżenie
noszą buty wykoślawione
na bezradnych nogach
łamiących się z łatwością na śliskich chodnikach
pachną zapachem kościelnych wnętrz
który przeniknął ich na wskroś
gdy modlili się wygładzonymi paciorkami
aby bez komplikacji
przejść na drugą stronę
w terminie ściśle ustalonym
Teraz, kiedy otwiera się Brama Syriusza, pracujmy nad naszym duchowym przebudzeniem, młodzi i starzy. Nadszedł czas.
3 lipca 2022 Matka Boża Licheńska - Bolesna Królowa Polski
Dziś w Licheniu uroczystość Najświętszej Maryi Panny Licheńskiej. „Gdy nadejdą ciężkie dni ci, którzy przyjdą do tego obrazu, będą się modlić i pokutować, nie zginą. Będę uzdrawiać chore dusze i ciała” – usłyszał przed niespełna dwoma wiekami od Matki Bożej podczas udzielonego mu objawienia, miejscowy ubogi pasterz.
Licheń, to miejsce, które odwiedzałam przez wiele lat, sama i z dziećmi. Dzisiejsza uroczystość obudziła we mnie wiele wspomnień. Łzy ocierałam całą uroczystość, to były dobre łzy oczyszczenia. Nie wiem, co byłoby ze mną, gdyby nie sanktuarium w Licheniu. Trochę mnie zawsze przerażał ogrom tych budowli, ale płynąca z tego miejsca duchowość pozwalała przeżyć ciężkie dni, była też źródłem wsparcia, pomocy i pociechy. Nie mogę niestety odtworzyć zdjęć wgranych na płyty, coś tam znowu nie działa, zostało mi tylko jedno z córką i moim maleńkim wnukiem. Dla mnie wzruszające.
2 lipca 2022 „Gdy chcesz tęczy, pogódź się z deszczem”
Wczorajsze moje Imieniny przyniosły wiele życzeń. Chcę wszystkim podziękować za pamięć. Nie pisałam o swoim święcie, aby nie wymuszać życzeń. Dziękuję także za modlitwy życzliwych mi ludzi w czasie mojej choroby. Grono moich znajomych co roku się uszczupla, trudno się z tym pogodzić, ale taki jest rytm życia.
Dla mnie ważne jest, aby jeszcze przetrwać, gdy tak jest wola Opatrzności. Wczorajszy upał dal się we znaki. Nic nie pomagało, nie dawało się wytrzymać. Na dodatek wszystkie wiatraczki mają wejścia USB i aby je włączyć muszę mieć czynny komputer. Ładowarkę wspaniałomyślnie podarowałam potrzebującemu, a teraz sama jestem bez wyjścia. Dzisiaj chłodniej i deszczowo.
Nie mam dość siły aby czytać, ale filmy chętnie oglądam. Wymaga to mniej wysiłku. Zabijam czas na wszelkie sposoby. Wcześniej przeczytałam „41 dni nadziei” romans rozgrywający się na morzu z tragicznym skutkiem. Książka bardzo mnie wciągnęła, poszłam za ciosem i obejrzałam także film, który trochę mnie zmęczył, ale czas minął, a o to przecież mi chodziło.
Film „Gwiazd naszych wina” poruszył mnie do głębi. Młodzi, chorzy na raka ludzie, oczekują na śmierć. Spotykają się na terapii i rodzi się miłość mimo trudności, piękna miłość. Główna bohaterka tak o niej mówi – Jestem wdzięczna za naszą małą nieskończoność! Wie przecież, że każda historia miłosna umrze razem z tymi, którzy kochają. To taki majestat udręki. Dla nas widzów wszystko się kończy, dla tych, którzy przejdą do innego świata, może miłość przetrwa, tego nikt nie wie. W takich sytuacjach zawsze się zastanawiamy, czy lepiej szaleńczo kochać, mimo że wiadomo, że obiekt swojej miłości się straci, czy może przejść przez życie bez porywów, ale spokojnie?! „Ile waży koń trojański” to film pokazujący Zosię, główną bohaterkę, przeniesioną w czasie o trzynaście lat. Jest szczęśliwa w drugim małżeństwie, ale nie może sobie darować czasu straconego z pierwszym mężem. Dzięki podróży w czasie chce odmienić własny los, ale tak naprawdę wyeliminować pierwszego męża tyrana. Miała nadzieję, że wskoczy od razu w szczęśliwy związek z Kubą, ale tak się nie da. To komedia romantyczna, miło się oglądało.
Zafrapowało mnie przeniesienie w czasie. Czy ja bym chciała coś takiego przeżyć? I tak i nie, ale teraz po tych doświadczeniach szpitalnych, zdecydowanie nie.
Dzisiaj sobie też coś wyszukam, ale już chyba nie o miłości. Mam dosyt, a nawet przesyt. Wczuwam się w czyjeś życie, uczucia, dramaty, radości i smutki, a wokół pustka!
1 lipca 2022 Moje ukochane geranium, które ustawiłam obok siebie na szafce w sypialni, wczoraj w nocy nieomal zamarło! To była pierwsza noc po moim powrocie ze szpitala. Pięknie rosnąca roślina w ciągu jednej nocy sczerniała i nieomal zamarła. Byłam niepocieszona. Chyba przejęła się moją chorobą i wzięła ją na siebie albo ją zatrułam swoimi fluidami. Obcięłam sczerniałe liście i teraz postawiłam już na oknie umęczone badylki. Może odrosną. Rośliny posiadają chyba właściwości, o których nam się nawet nie śniło.
- Rośliny są od nas znacznie wrażliwsze. Oprócz naszych pięciu posiadają przynajmniej 15 innych zmysłów. Potrafią wyczuwać i szacować siłę ciężkości, wielkość pól elektromagnetycznych i poziom wilgotności oraz analizować różnice stężeń substancji chemicznych.
- W mieszkaniach rośliny najczęściej zaspokajają potrzeby estetyczne, poprawiają jakość powietrza, a przez wysiłek fizyczny wkładany w ich pielęgnację, mają pozytywny wpływ na naszą kondycję fizyczną. Już sadzenie roślin w pojemnikach oddziałuje pozytywnie na nasze samopoczucie. Wykonywanie prac przy roślinach przez osoby schorowane i starsze wpływa nie tylko na kondycję fizyczną ale i psychiczną, np. zwiększa siłę i masę mięśni, przyczynia się do lepszej koordynacji ruchowej, obniża stres i agresję. Badania wśród chorych na schizofrenię potwierdziły, że wpatrywanie się przez kilka minut w niektóre gatunki roślin doniczkowych powoduje obniżenie ciśnienia krwi i częstotliwość uderzeń serca.
30 czerwca 2022 Jestem w domu, to znaczy, że wszystko się powiodło. Jest lepiej niż za pierwszym razem. Z pisaniem zaistniał mały kłopot, prawa ręka trochę osłabiona. Wpisy będą krótkie, nie ma rady. Oto zestresowana staruszka z córką o 7 rano w szpitalu w oczekiwaniu na zautomatyzowane przyjęcie.
Jednoosobowy komitet powitalny odebrał pacjentkę ze szpitala wręczając bukiecik ślicznych kwiatków, w domu obsypał ulubionymi łakociami. Teraz tylko zdrowieć.
Zastanawiam się, kto prowadzi mnie do zdrowia, farmakologia od rana serwując 8 tabletek, o reszcie nie wspomnę, z wiodącym lekiem w cenie 170 zł opakowanie, gdzie:
„Czas leczenia… wynosi do 12 mies. U pacjentów z ostrym zespołem wieńcowym przedwczesne przerwanie leczenia przeciwpłytkowego może skutkować zwiększonym ryzykiem zgonu z przyczyn sercowo-naczyniowych lub zawału mięśnia sercowego, dlatego należy unikać przedwczesnego przerywania leczenia preparatem”.
Czy mój instynkt życia też ma jeszcze coś do powiedzenia? Chyba niewiele, prawda?! Najważniejsze, że już po wszystkim i jestem w domu, szczęśliwa posiadaczka pięciu stentów! No, kto stanie ze mną do rywalizacji? Żartuję, nie życzę tego nikomu. Teraz sobie poleżę urozmaicając czas ulubionymi rozrywkami...
27 czerwca 2022 Modlitwa ufającego Bogu: Dlaczego się smucisz, moja duszo, czemu się we mnie trwożysz? Zaufaj Bogu, bo jeszcze będę Go sławił – On jest moim zbawieniem i Bogiem!
Muszę zaufać, będzie dobrze. Nie mam wyjścia. Trochę będziecie mieć odpoczynku od staruszki, kilka dni mnie tutaj nie będzie. Gdy to będzie się przeciągać, możecie westchnąć w mojej intencji w modlitwie. Jednak, gdy powrócę, dojdę do siebie, coś zmienię, to nie ulega wątpliwości, oczywiście na tyle, na ile mi dano…
Człowiek ma wpływ na swoje postępowanie, na czynienie dobra lub zła, walkę z nałogami, ale nie ma wpływu na swoją fizyczność, orientację seksualną, nie może przewidzieć, co mu los przyniesie. Wczorajsze przemówienie Kaczyńskiego w Toruniu na uczelni Rydzyka mnie zbulwersowało. W programie pierwszym zwrócono uwagę tylko na to, że Polska powinna się zbroić, i słusznie – sama kiedyś nie widziałam takiej potrzeby, gdyż nikomu nawet się nie śniło, że nasz świat jeszcze kiedykolwiek zostanie uwikłany w wojnę – ale opowieść Kaczyńskiego o tym, że ktoś może zadecydować o swojej orientacji seksualnej i stać się Zosią albo Władkiem chyba, to już poniżej progu przyzwoitości. Wstyd, aby człowiek, który uzurpuje sobie prawo do rządzenia Polską, opowiadał takie bzdury, aby tylko zyskać sobie aplauz publiczki. Chyba czas już odejść panie Jarosławie!
Kiedy oni do licha ciężkiego zrozumieją, że te sprawy są wrodzone i nikt nie prosi się o to, aby być gejem czy transwestytą. Czy każdy z nas ma wpływ na to, że jest niski, wysoki, czy ma krzywe nogi? Taki się urodziłeś i taki jesteś, to do Boga z zażaleniami. Ja tego nie mogę zrozumieć, ktoś może nie być zorientowany, tak bywa, ale on powinien mieć już rozjaśnione w głowie, Może tak mówi, aby odciągnąć uwagę od spraw, które jemu przypisują?!
Tak samo z prawem do aborcji! Jestem przeciwniczką aborcji tak na kiwnięcie, ale rodzenie dzieci, które nie mają mózgu, pochodzą z gwałtu, to jakaś katorga dla matki. Karać gwałciciela, a nie niewinną kobietę!!!
I dlaczego ja się muszę denerwować! Mam być spokojna, mam być zrelaksowana i wyciszona, a inni mi nie pozwalają. Och!
26 czerwca 2022 Zdrowie jest tym czynnikiem, który daje poczucie, iż właśnie jesteśmy w najlepszym okresie naszego życia. Franklin Adams, pisarz amerykański.
Głodny myśli o chlebie, chory o chorobach. Ja jeszcze nie spotkałam człowieka, któremu nic by nie dolegało! Nawet ci, którzy twierdzą, że są zdrowi, okazuje się, że cierpią na przewlekłe i nieuleczalne choroby. Szczególnie mężczyźni twierdzą, że są zdrowi, mimo, że powinni iść najszybciej jak można do lekarza. Choroby to jakieś przekleństwo, które wlecze się za człowiekiem. Mamy choroby genetyczne, których nie można się wyzbyć, ale sami także nabawiamy się chorób na własne życzenie. Objadanie się, brak ruchu, zanieczyszczenia powietrza i gleby, generują choroby. Nadmiar uprawiania sportu też bywa niebezpieczny.
Sport uprawiany dla zdrowia dodaje siły i zdrowia, ale sport wyczynowy może przyczyniać się do wielu chorób. Jaki jest więc sens poświęcać swoje zdrowie dla radości tłumów, nie powiem już gawiedzi? Po to, aby dawać radość zgromadzonym przed telewizorami, gromadzącym się na meczach, sportowcy wyczynowcy poświęcają swoje zdrowie! To jest nieludzkie.
- W wielu dyscyplinach tzw. sportów kontaktowych (zawodnicy mają ze sobą bezpośredni kontakt) dochodzi do częstych urazów głowy. Pierwotnie sądzono, że problem dotyczy wyłącznie bokserów, którzy podczas jednej walki przyjmują nawet kilkadziesiąt ciosów na głowę. Wkrótce potem wzięto pod uwagę także piłkarzy, hokeistów oraz zapaśników. Obecnie zaburzenia poznawcze i neurologiczne wywołane urazami głowy określa się mianem Chronicznej Encefalopatii Pourazowej (CTE). Obejmuje ona następujące objawy: bóle głowy, deficyty uwagi i pamięci, zaburzenia nastroju, dysfunkcje motoryczne i demencję.
Tylko dlatego, aby jakiś Jaś czy Staś oglądając sportowców miał podwyższony poziom adrenaliny, ktoś musi narażać się na chorobę? - Czym tu się martwić? - zapyta obładowane popcornem chucherko wymachujące chorągiewką z logo Canucks. - Przecież po tafli jeżdżą takie byki, że wstrząsy wywołane zderzeniami z przeciwnikiem czy bandą to dla nich niczym orzeźwiająca bryza znad oceanu.
Niekoniecznie tak jest. Dlatego nie oglądam sportów wyczynowych, a kiedy już musiałam, to zawsze widziałam ogrom ćwiczeń, godzin spędzonych na boisku czy w hali ćwiczeń i następstwa mikro urazów mózgu, jakich nabywa się zawodnik, którego walą raz po raz w głowę, kopią i stosują wobec siebie przemoc. Wiem, że nie zdołam powstrzymać uprawiania sportów wyczynowych, stoją za tym duże pieniądze, ale o zdrowiu ludzi się jakoś nie mówi, a chyba trzeba ten problem bardziej uwidocznić. Zastanów się Jasiu czy Stasiu, na co narażeni są ludzie, którzy walcząc na boisku czy ringu, tracą zdrowie, a niekiedy życie, abyś ty doznawał emocji i wprowadzał się w stan euforii.
25 czerwca 2022 Czekaliśmy za ciepłymi dniami i nadeszły. Wybrałam się we wczesnych godzinach rannych na bazarek i do apteki. Chcę wszystko uzupełnić, aby się później nie martwić. Sprzedawca, starszy pan, otoczony warzywami, owocami i kwiatami, nie mógł ustalić kwoty do zapłacenia za sprzedawany towar. Ubolewał z przepraszającym uśmiechem:
- Taki upał, chyba mój komputer mi się wyłączył.
Rozbawił nas tym trochę, ale nie tylko on miał kłopoty. Ludzie, mimo wczesnej pory, naprawdę zmęczeni.
Po powrocie do domu w moim mieszkaniu panował miły chłodek, aż przyjemnie było wejść. Mam wypróbowane metody na upał i nie męczę się. W nocy uchylam okna, zawsze trochę się wychłodzi, spuszczam rolety we wszystkich pomieszczeniach i tak zostawiam na cały dzień. Mnie upał nie dokucza, ale przecież wyjść trzeba, a tam „patelnia”. Na balkonie rozkładam parasol i też nie ma problemów.
Na bazarku nakupiłam owoców i warzyw, soki, woda i maślanka mrągowska, uzupełniają menu. Coś tam konkretniejszego trzeba też zjeść, ale z apetytem kiepsko. Wpycham na siłę, przecież nie będę odżywiała się tylko lekarstwami. Trzeba jakoś to wszystko przetrwać.
Zaraz robot sprzątnie mieszkanie, a ja na balkonie zajmę się szyciem, którego nie znoszę. Bluzki miałam wynieść do skrzynek, ale doszłam do wniosku, że poobcinane rękawy zmienią je na domowe „donaszajki”. Dzisiaj wystroiłam się w moją sukienkę, okazała się bardziej dostosowana do noszenia w upały niż spodnie, kapelusz „sitkowy” i robiłam za elegancką staruszkę. Nie mogę już nosić butów na obcasach, boję się, że może to się źle skończyć. Mój sąsiad mnie nie poznał! A co, raz się żyje, nie wiadomo ile jeszcze razy ją włożę. Mój czas się kurczy. To ta sukienka na dole strony, chyba jej do śmierci nie zniszczę. https://hallas.pl.tl/Tulip-art-_-sesja-zdj%26%23281%3Bciowa.htm
24 czerwca 2022 Im bliżej wyznaczonego dnia powtórnego pobytu w szpitalu, tym bardziej odczuwam chęć do prac fizycznych, których zasięg jest teraz dla mnie ograniczony. Wiem z doświadczenia, że pracoholicy to ludzie nieszczęśliwi zabijający narastający w nich stres wzmożoną pracą. To jednak pomaga, pozwala rozładować napięcie, w każdym razie lepszy to naturalny lek niż tabletki. Na dłuższą metę może być jednak szkodliwe. Przepracowanie nie jest dla organizmu korzystne, tak jak i jego przeciwieństwo, lenistwo. Bez względu jak będę postępować, dzień ten nadejdzie. Pierwszy raz zawsze jest niewiadomą, ale następny to już spotkanie z czymś, co budzi strach, wiemy, co nas będzie czekać. Trzeba jednak się nie poddawać, próbować dalej. Nie będę się bać!
Tak jak mors wędrownik, który zapragnął zwiedzić kawałek świata. Nie bał się, zaryzykował i pojawił się na polskim wybrzeżu! To prawdopodobnie pierwszy taki przypadek. Jego domem są przecież wody Arktyki. - Bałtyk nie jest domem dla morsów. Najlepiej by było, gdyby znalazł drogę powrotną do Morza Północnego przez cieśniny duńskie i dalej. W Bałtyku może mieć problem ze znalezieniem odpowiedniej ilości pokarmu - wskazywał Wrzecionkowski. Do ssaków, które można spotkać w Morzu Bałtyckim, należą trzy gatunki foki oraz morświn. Mors znalaz się tutaj przypadkiem.
23 czerwca 2022
Zdjęcia bywają dla kogoś, kto je ogląda, niekiedy bliskie. Nie mówię o zdjęciach osobistych, ale takich, z którymi nie mamy nic wspólnego. Natknęłam się na dwa, które mną wstrząsnęły. Na jednym z nich jest odtworzona podobizna kobiety sprzed około 4000 tysięcy lat w oparciu o szczątki, jakie odnaleziono w grobie na terenie Czech. Jestem zauroczona sukienką, koralami, bransoletkami, fryzurą. Chętnie bym się z nią utożsamiła, kiedyś też nosiłam podobną fryzurę, kochałam bursztyny, jeszcze jeden sznurek mam, bransolety. Coś mnie z nią łączy, nie mam wątpliwości. Wysunięta szczęka trochę mnie przeraża, taki układ twarzy mają kobiety władcze, a ja nie mam zamiaru nikim dyrygować. Miała szczęście, że wtedy żyło się krótko. Miała ponad trzydzieści lat. Nie zdążyła się zestarzeć i w bólu umierać.
Drugie zdjęcie, którego nie dołączę, gdyż boję się, że będzie wam się śniło po nocach, przedstawia kobietę 116-letnią. Obraz nędzy i rozpaczy. I to jest to, czego boję się najbardziej! Ona ma chyba tylko potrzeby fizjologiczne, o ile je jeszcze odczuwa, nic więcej. Stara, pomarszczona, w plamy, narośla… Za jaką karę człowiek musi takie coś znosić, za co i za kogo cierpi? Trudno to nazwać życiem.
Czytałam kiedyś powieść, tytułu nie pamiętam, kiedy tak właśnie dogorywała stara kobieta. Ludzie z litości przynosili jej coś do zjedzenia. Twierdziła, że musi jeszcze pożyć kilka tygodni, gdyż cierpi za grzechy jakiejś bliskiej osoby i w ten sposób jej pomaga. W czasie, jaki podała, umarła. To miało być oparte na faktach.
Najlepiej żyć tak, aby nikogo nie krzywdzić, nie kłamać, nie kraść, nie wcielać się w inne postacie, aby nie wymuszać po śmierci modlitwy i cierpienie od tych, których skrzywdziliśmy.
22 czerwca 2022
Kiedyś tam w Jastarni z córką wieczorową porą, już jako staruszka. Chyba więcej już nie pojadę nad nasze polskie morze, a tym roku to już na pewno nie.
Lato się zaczyna, najdłuższy dzień w roku, o 4 już jest widno, ciepełko dopisuje. Dla staruszków to raczej trudne dni, ale nie tylko. Zmarł wczoraj młody dziennikarz Krzysztof Żurek, pięćdziesiąt lat, zasłabł w czasie pracy. Teraz takich zgonów będzie więcej, szczególnie niebezpieczny czas dla ludzi z problemami krążenia.
Udałam się rankiem na bazarek, aby zakupić warzywa. Nie mam daleko, droga przez park, maleńki, ale dający cień. Nawet było przyjemnie, lekki wietrzyk delikatnie muskał twarz, słonko tylko prześwitywało przez liście, kawki zalecały się do siebie w alejce morwowej rozwierając szeroko dzioby i muskając się wzajemnie. Stałam i patrzyłam jaki będzie finał. Wtrąciła się postronna ptaszyna i wszystkie kawki odfrunęły. Było mi trochę szkoda tak mile zapowiadających się zalotów. Miałam przecież inny cel, miałam robić zakupy. Poszło mi to szybko, gdyż kasa cieniutka się zrobiła po tak szerokim geście wydatkowym. Będzie zapiekany kalafior, warzywa na parze, ziemniaki, jajka w sosie śmietanowym z cebulą. Na taki upał, to taki lekki obiad będzie bardzo stosowny. Dzisiaj, póki jeszcze trzymam się na nogach, goszczę córkę po jej niedawnych handlowych europejskich zakusach. Dobrze, że szczęśliwie wróciła. Trafiła akurat na strajk na lotniskach i miałam powód do zmartwienia, jak zwykle, gdy wyjeżdża. Podśmiewują się, że ja najbardziej lubię, gdy wracają, ale chyba nie tylko ja tak mam. Jak już są w domu, to jest święty spokój. Za kilka dni role się odwrócą, ja do szpitala i będzie potrzebne wsparcie. Upały nie są mi na rękę, lubię, gdy jest ciepło, ale nie czuję się wtedy najlepiej. Jak ja to zniosę, nie wiem. Śledzę z niepokojem moje roczniki, Tadeusz Gołębiewski, magnat hotelowy też pożegnał się z tym światem, młodszy niż ja, miał 79 lat. Majątek nie przedłużył mu życia. Ja to nawet się cieszę, że żyję od pierwszego do pierwszego, mam spokojną głowę. Martwi mnie cena mąki, w moim sklepie tortowa kosztuje 4,99 zł za kilogram. Niedługo trudno będzie wyskrobać kasę aby zakupić chleb nasz powszedni, nie wiadomo do jakiej ceny dojdzie. Tyle się w życiu przeżyło, to i to się przeżyje. Mamy lato, cieszmy się tym, co daje radość. Na wiele spraw nie mamy i tak wpływu.
21 czerwca 2022 Świat się zmienia i to tak bardzo, że ja nie mogę na filmie rozpoznać mojej rodzinnej miejscowości! Wszystko idzie z duchem czasu, a ja pamiętam Miłkowice sprzed lat. Cieszę się, że ludzie chcą żyć inaczej, lepiej, i ułatwiać sobie życie. Mieszkańców pamiętam z czasów mojej młodości, moi rówieśnicy już umarli lub nie radzą sobie z życiem. Młodej generacji nie znam zupełnie. Duchem i sercem zawsze jestem z miejscem, gdzie się urodziłam, jakże by inaczej. Cieszę się, że jeszcze o mnie pamiętają, ale to też już kwestia czasu.
Rozbawiła mnie kiedyś pewna pani, która popisała się sloganem – Chcesz stronę, to masz! To brzmi tak swojsko, ale mieć stronę to jeszcze nie wszystko, trzeba umieć ją obsłużyć. Na Fejsie sołtys zamieścił film o procesji Bożego Ciała w Miłkowicach. Jego zięć ma drona i nakręcił uroczystość. Przenieś film na Facebooku to żaden problem, ale ja muszę film jakoś wstawić na swoją stronę, a to nie takie proste. Abym go ściągnęła muszę mieś specjalną aplikację, a i tak później trzeba uzyskać link, gdyż ot tak nie da się przenieść. Kombinowałam jak mogłam, w końcu taki link udało mi się uzyskać, ale ja nie tak chciałam mieć film umieszczony na stronie. Autor filmu musiałby mi przesłać go na mój komputer. Nie będę wnikać w szczegóły. Powiem szczerze, ja już też coraz mniej nadążam za zmianami, jakie zachodzą na moich oczach. Zawsze jest jakieś wyjście, ale co tu dużo mówić, trzeba wiedzieć, jak to zrobić. Trudno się z tym wszystkim pogodzić.
20 czerwca 2022
Moja córka przysłała wieczorem smsa – Jak wydobrzejesz po zabiegu mamo, fajnie by było gdybyś gdzieś się wybrała i jeszcze zobaczyła kawałek świata, może Finlandia albo Paryż?
Odpowiedziałam – Wysłałabyś mamusię samą? Chyba byś się rozchorowała z przerażenia.
- Hahaa, w sumie tak. Jak już dojdziesz do siebie to lecimy gdzieś.
Tylko problem w tym, że nigdzie nie chcę latać, bywać, ani zawracać sobie głowę nowymi przeżyciami i doznaniami. Ja chcę tylko zdrowia na resztę dni i spokoju świętego. To jest nudnawe, to fakt, ale chociaż człowiek się nie szarpie z życiem.
Nocna burza wieczorem z hukiem piorunów przemknęła nad miastem zostawiając za sobą deszczowe chmury. Nie wyłączyłam telewizora słuchając piosenek z Opola. Odmłodniałam o pięćdziesiąt lat. Taki zastrzyk energii przydaje się staruszce. Podrygiwałam na fotelu uskuteczniając mudry. Wieczór nasycony dźwiękami przeszłości był zaprzeczeniem słów piosenki – ważne są tylko te dni, których nie znamy! Wczoraj obowiązywała prawda, że ważne są także te dni, które dobrze znamy. Miło się wspomina w taki rozszalały burzowy wieczór, ale to przecież tylko obumarła przeszłość.
Agnieszka już dawno tutaj nie mieszka… 19 czerwca 2022
Fragment zwycięskiej piosenki z Opola - Karolina Lizer
W sinym cieniu snów
Pod markizą rzęs
W drodze do wieczności
Lub do końca
Wracam zawsze tu
Gdzie prowadzi mnie
Kosmyk słońca
Oglądam Opole z przyzwyczajenia robiąc coś tam, aby dopełnić wieczór. Pierwszy dzień Jubileusze i windowanie seniorów. Piosenki miłe dla ucha, ale te chrypiące frazy i umęczone twarze nie napawały mnie radością. Ja to wszystko wiem, sama jestem stareńka, rozumiem także, że dla tych starych ludzi to jakaś szansa na wypłynięcie jeszcze z pomroku piosenki, ale trudno się to ogląda. Wczorajsze Debiuty, jak to debiuty, na ileś tam wykonawców trafi się perełka, ale dla tych młodych ludzi to wielka szansa na przyszłość.
Karolina Lizer z Bum Bum Orkestar wyróżniła się szybko, piękna scenografia, tekst nietuzinkowy, no i niezłe wykonanie, wszystko to dawało jej szansę na zwycięstwo. Problem był w tym, że kilkakrotne wykonanie piosenki pozwoliło mi dopiero zrozumieć tekst, albo dykcja, albo ustawienie głosu w moim komputerze nie pozwoliło mi podążać za wykonawczynią. Teraz słuchałam w internecie wykonania piosenki i nie było takiego problemu, wszystko słychać wyraźnie. Więc coś u mnie chyba szwankuje, no może jeszcze nagranie w Opolu? Jestem bardzo uwrażliwiona na teksty piosenek, a ten bardzo mi się podoba.
18 czerwca 2022
Starzeć się trzeba z godnością i honorem, wyjawiła tę mądrość pewna aktorka. Ma rację, ale wtedy, gdy zabezpieczona kiesa. U mnie jakoś to zawsze kuleje i tracę na godności, gdy wracam z bazarku, denerwuję się. Dzisiaj postanowiłam ugotować zupę pomidorową z normalnych pomidorów, w nie z puszki, na bazie młodej włoszczyzny. Zrobiłam zakupy i trochę mi skrzydełka opadły. Włoszczyzna 7 zł pęczek, pomidorki też 7, takie trochę bardziej gorszego gatunku, śmietana, masło klarowane – nie gotuję na mięsie, ryż. I to tylko zupa, co prawda zupa marzenie, tak smaczna, że chce się jeść! Nie żałuję, że ugotowałam.
Wszystko zdołam jakoś ogarnąć, zacisnąć pasa, gdy trzeba, tylko męczą mnie nieszczęsne łkania udręczonych serc moich znajomych. Lamentują cichutko, a ja muszę słuchać. Dla nich już nie ma chyba ratunku! Pani Stanisławowska orzekła, że „Nigdy nie przestaniemy kochać tych, których w milczącym krzyku pragnęło nasze serce.” Ma dużo racji, gdyż nie ma trwalszego uczucia, niż to niespełnione. I teraz dźwigają biedni ludzie dodatkowy ciężar - ty kochasz kogoś, ten ktoś kocha kogoś innego, a drogi się mijają. Serce cierpi. I co komu po takim sercu w starczym wieku? Było, minęło, teraz trzeba cerować uszkodzone fizycznie serca, a nie ubolewać, że jakieś uczucie umknęło w drodze ku zatraceniu, fizycznemu przecież. Mówię im o mojej pysznej pomidorówce, to chyba dla nich lepsze, niż rozpamiętywanie o czym, co się nie dopełni, gdyż najczęściej obiekt uczuć już po drugiej stronie mocy się znajduje. No chyba, że dręczy we śnie, albo jeszcze gorzej, że zjawia się i puka, i nawołuje. Coś takiego to już naprawdę jest udręczeniem dla obu stron. A kochać trzeba było za życia, teraz to pozostaje tylko modlitwa za dusze w czyśćcu cierpiące. Ciekawe, czy tam jest lepiej niż na tym ziemskim padole, czy może jest jeszcze gorzej?! Chyba nic dobrego też tam człowieka nie czeka, gdyż musi wracać i prostować błędy za życia popełnione... Może już lepiej dopełniać uczucia tutaj na ziemi, aby tam mieć święty spokój?!
17 czerwca 2022
Użyję zwrotu, którym minister oświaty p.Czarnek błysnął w wywiadzie dla radia PiK, ogromnie wiele! Podobało mi się to, a ja nigdy nie użyłam takiej konstrukcji językowej, nie znam jej, a przecież mówię po polsku!!! Ogromnie wiele gromadząc rzeczy w domu zakłócasz swoją aurę, hamujesz przepływ energii, nie pozwalasz na otwieranie się na nowe wezwania. Najwyższy czas aby zabrać się za eliminowanie niepotrzebnych przedmiotów, mebli, klamotów szuladowych i szafowych. (Wyszukane w internecie)
PODCZAS SPRZĄTANIA, obserwuj jakie zmiany w tobie zachodzą.
SPRZĄTAJĄC NASZ FIZYCZNY DOM WNOSIMY RÓWNIEŻ PORZĄDEK DO NASZEGO UMYSŁU I SERCA ❤
Ćwicz rozstanie z rzeczami materialnymi, które tylko wypełniają twoją przestrzeń, a zobaczysz jak stopniowo będziesz mógł robić to samo w bardziej transcendentalnych sytuacjach.
TOKSYNY W DOMU TO:
1. Przedmioty, których już nie używasz.
2. Ubrania, których nie lubisz lub nie używałeś od jakiegoś czasu. Podarta bielizna.
3. Zepsute rzeczy.
4. Stare listy i notatki.
5. Martwe lub chore rośliny.
6. Stare rachunki i czasopisma.
9. Zepsute buty.
7. Wszystkie rodzaje śmieci, które wzywają do przeszłości.
8. Zabawki, które nie są używane przez dzieci, nie działają lub są zepsute. Z ODDZIELENIEM:
1. Zdrowie się poprawia.
2. Kreatywność rośnie.
3. Relacje się poprawiają.
4. Istnieje większa zdolność do rozumowania.
5. Nastroje się poprawiają. PYTANIA, KTÓRE POMAGAJĄ ODDZIELIĆ:
- Dlaczego to trzymam?
- Czy to ma coś wspólnego ze mną dzisiaj?
- Jakie to będzie uczucie uwolnić to? ROZDZIELIĆ I POSORTOWAĆ
1.Do darowizny.
2. Do wyrzucenia.
3. Do sprzedania. CZYSTOŚĆ WNĘTRZA ODBIJA SIĘ NA ZEWNĄTRZ.
1. Unikaj skrajnego hałasu.
2. Mniej mocnych świateł.
3. Mniej nasyconych kolorów.
4. Mniej chemicznych zapachów.
5. Mniej smutnych wspomnień.
6. Zakończyć niedokończone projekty.
7. Kultywuj pozytywną energię w swoim domu. ZRÓB OGÓLNE SPRZĄTANIE i użyj skrzynek do organizacji. Zacznij od szuflad i szafek i wykończ każdy element, rób wszystko w swoim własnym tempie...
a) Śmieci.
b) Naprawa
c) Recykling.
d) Wątpliwe.
e) Prezenty.
f) Darowizna.
g) Sprzedaż.
♡ Hevina - Znalezione w sieci.
Ja chyba przegięłam z wyrzucaniem przestarzałych elementów mojego mieszkania, teraz nie mam nawet gdzie postawić przydatnych przedmiotów, ale to chyba lepsze niż zapchane starociami mieszkanie. Jak nie jest potrzebne, do muzeum, do archiwum, do kosza, sprzedać, rozdać i mieć święty spokój, ze wszystkim, niepotzebnymi emocjami także. Komputer też wyczyszczę do cna.
16 czerwca 2022 Życie jest jak jazda na rowerze. Żeby utrzymać równowagę, musisz być w ciągłym ruchu. Albert Einstein
Coraz trudniej utrzymać równowagę, być w ruchu, sił nie starcza, więc i życie się kurczy i traci barwy. Czy ja cieszę się życiem? Ależ oczywiście, tylko jestem realistką i patrzę na to, co się dzieje trzeźwo, ale to nie znaczy, że nie potrzebuję emocji i uczuć! Ależ potrzebuję, tak jak każdy. Dlatego tak porywają mnie książki o miłości, uczuciach, emocjach…
Coraz częściej pewne spawy z mojego życia eliminuję, i tak musi być. Starość, szczególnie ta późna jest szarawa, a niby jaka ma być? Kiedy widzę ekscesy urządzane przez energetyczne staruszki, patrzę na to trochę z litością. Każdy ma prawo żyć jak chce, ale na wszystko jest właściwy czas.
Człowiek całe życie coś gromadzi, zostawia dla przyszłych pokoleń, na pamiątkę. Pokolenia żyją swoim życiem i może dopiero na starość zainteresują się zawartością szuflad babci. Nie ma się co dziwić, ja sama już do tego wszystkiego nie zaglądam i eliminuje co się da.
Rozmawiałam dzisiaj z moim wnukiem przez Skypa – innych komunikatorów już nie mam zamiaru uruchomić, chociaż młodsza generacja z nich korzysta, mnie to wystarczy, no może jeszcze WhatsApp, gdyż krótko, zwięźle i na temat – i mówiłam mu o swoich grach na smartfonie. Pojawił się problem obiecanej dla mnie gry, jaką miał zrobić. Kajał się, że to się trochę przeciąga, ale ja nie mam żalu, teraz koniec roku i lepiej, aby zajmował się sprawami swoich egzaminów i zaliczeń, a nie grami dla babci. Jak ten świat się zmienia. Jedno moje życie i wszystko jest inaczej, tak niechcący rzuciłam w przelocie, ale on podjął temat i powiedział – A jak świat będzie wyglądał, jak ja będę w babci wieku? Jak tylko wojna nie przekształci się w światową, chyba ja już nie dałabym rady znaleźć się w takiej przestrzeni.
Oj, z wojną nie jest dobrze, co zostanie z Ukrainy? Tam chyba wszyscy się wzajemnie pozabijają, a kraj będzie wielką ruiną i przerażającymi zgliszczami. A reszta świata? Ile przeminęło cywilizacji i epok dziejowych, niekiedy ślad po nich zaginął. Ja zawsze z ciekawością wracam do wykopalisk i odkryć. Jak inaczej wyglądałoby życie na ziemi, gdyby pokolenia przekazywały sobie osiągnięcia, na bazie których świat by się doskonalił. Tak rzadko jednak bywa, wszystko trzeba zniszczyć, aby zaczynać od nowa. To taka jazda bez trzymanki. Dzisiaj tak smutniutko. Procesja Bożego Ciała oglądana z balkonu, i to musiałam siedzieć. O tym, aby mogła wziąć w niej udział, mogę tylko pomarzyć.
15 czerwca 2022 Z przymrużeniem oka!
Opromienił mnie blask sławy, otoczył nimbem wielkości i uznania dla mojego dzieła, ale chyba także przygniótł odpowiedzialnością za przesłanie, którego jestem pośrednim sprawcą. Moje wiekopomny film łączący piosenkę Staśka Wielanka i obrazy Muchy, sklejony za pomocą jakiegoś programu, którego nazwy już do dzisiaj nie pamiętam, przekroczył magiczną liczbę ponad półtora miliona wyświetleń!!! Bardzo chciałam uzyskać okrągły wynik, ale nie trafiłam na właściwy czas i został już przekroczony, jest już ponad półtora miliona odwiedzających. Oto dane, które są widoczne tylko po zalogowaniu.
Dane dotyczące filmu.
Kraje, świadczące o tym, że film sławny jest dosłownie na całym świecie. Jest ich więcej, ale przecież nie otworzę "płachty" na całą stronę.
Płeć odwiedzających, przewaga mężczyzn.
Najbardziej zdziwiona byłam faktem, że przewagę wśród odwiedzających stanowili mężczyźni! Może męskie serca, złamane i nieszczęśliwe, cierpią bardziej? Może mężczyźni się bardziej wrażliwi niż się sądzi? Taka liryczna piosenka pełna bólu rozstania, przemawia do nich wyraziściej, mogą wtedy wypłakać się razem z Wielankiem. Któż to wie, co tkwi w takim porzuconym sercu… Sami posłuchajcie, jakie to rozpaczliwe wołanie o przytulenie.
Ale co ze mną? Sława może być trudna do udźwignięcia, może woda sodowa uderzyć mi do głowy, mogę się stoczyć, popaść w alkoholizm, używki, jak to można przeczytać o wielkich ludziach. A co z pozowaniem na ściance? Kupować suknie tak eleganckie, że dla mnie zupełnie bezużyteczne, aby wypaść godnie i pociągająco? Skąd wziąć partnera, który stanowiłby godne takiej sławy tło? Nie wiem już, co robić, jakoś muszę dźwigać to brzemię. Dobrze, że mnie to spotkało jeszcze za tego żywota, Blask bije teraz od mojej aury. Czuję to, ma ona srebrzysty blask.
14 czerwca 2022 Trochę już wychodzę na spacery. Wczorajszy wiatr, prawie taki jak nad morzem, szarpał gałęziami drzew, pokotem kładł liście krzewów, owiewał nutką nostalgii spragnionych wrażeń wędrowców. Oto moje pokłosie spaceru, kwiatek dzikiej róży. Mam do niej wielki sentyment i ten piękny, delikatny zapach… Napawałam się nim i gdzieś tam z oddali napłynęły wspomnienia. Oto mój skromniutki wierszyk i wczorajszy kwiat dzikiej róży. Nieufna
wśród liści chytrze skryła
ostrych kolców sidła
polną uroda mamiła
dzika róża
gdy chciał dotknąć jej kwiatów
zbliżyć do niej swe ręce
utoczyła krwi jego
by żywić nią swe serce
wolała zwiędnąć w smutku
róść samotnie na grani
niż zaznać bólu uczuć
niż miałby ją ktoś zranić.
Nie wiem, a może i wiem, dlaczego przeszła mi ochota na pisanie wierszy?! Ja nie muszę czekać na natchnienie, jak pojawi się jakaś myśl, siadam i piszę. Koniecznie przy komputerze. Bardzo nie lubię pisać ręcznie, bardzo! Teraz nie mogę się przemóc, wyciągam z zakamarków jakieś wierszątka i się nimi karmię.
13 czerwca 2022 Apostoł Piotr napisał o Bogu: Każdą swoją troskę zrzućcie na Niego, ponieważ On troszczy się o was. Wierzę w sprawczą moc modlitwy. Trzeba to jednak robić z czystym, otwartym na Boga i ludzi, sercem. Wymodliłam już kilka spraw i jestem z tego powodu szczęśliwa. Zdać trzeba sobie jednak z tego sprawę, że musi to być zgodne z wolą Boga. O swoje sprawy to już się zbytnio nie modlę, ja już nie mam oczekiwań. To na tyle.
Mam wielkie skłonności do metafizyki, magii i magnetyzmu… Czytam teraz Marii Konwickiej „Byli sobie raz” o jej rodzinie, ze szczególnym akcentem na Tadeusza, jej ojca. Bardzo ciekawa lektura, gdzie akcenty metafizyczne przewijają się raz po raz. Może tylko malutki wątek dotyczący wzajemnej więzi autorki z Januszem Głowackim. Nic się nie dzieje bez przyczyny.
Przyjęcie u znajomych, każdy poddaje się czemuś na kształt hipnozy w oddzielnym pokoju pod sugestiami gospodyni domu. Maria, autorka książki, ma wizję, że przebywa w podziemiach świątyni i tam kapłanem okazuje się Janusz Głowacki! On miał podobne doznania, którymi się podzielił z gośćmi. Czy to wcielenie ich łączyło? Podkochiwał się w niej, ale nie śmiał tego okazywać, aż w końcu napisał dedykację dla niej w książce Good night, której był autorem „Marysi, z miłością metafizyczną i fizyczną”. Pięknie wyznał jej nareszcie uczucia, które nim zawładnęły, ale nie mógł ich urzeczywistnić. Nie ma możliwości przeniesienia tego co było, na to, co jest teraz, ale jakieś odbicia widocznie bywają.
Marysia Konwicka i Janusz Głowacki w Nowym Jorku
12 czerwca 2022 Kiedy przychodzi Szara godzina
Tak dobrze twoją rękę potrzymać
Jak dobrze stanąć z tobą przy
oknie
Popatrz: Jak wrona na deszczu
moknie
Jej też nie wyszło, nam nie
wychodzi
Ale wciąż myślę – Szczęście
Nadchodzi…
Ernest Bryll
Nie tylko ja jestem miłośniczką szarej godziny, jak widać. Siedziałam przy oknie, i słuchałam kazania ojca zakonnego o tym, jak się modlić. Słońce raptem spłynęło na okna sąsiedniego bloku i oświetliło go pomarańczową barwą. Byłam zachwycona, widocznie temat modlitwy nabrał blasku.
Aby nasza modlitwa była wysłuchana musimy najpierw wielbić Ojca Niebieskiego, wyzbyć się nienawiści do ludzi, wybaczyć, gdyż inaczej nasze modlitwy nie będą wysłuchane. Zupełnie się z tym zgadzam, tylko trzeba odróżnić przebaczenie od krzywd, jakich doznaliśmy, a przecież nie jest łatwo je zapomnieć. I nie ma w tym nic złego, że pamiętamy, są sprawy, o których nie da się zapomnieć i będą się nam śnić po nocach, ale wybaczyć dla swojego dobra musimy. Ten, kto nas skrzywdził, wcale nad tym nie rozpamiętuje, być może nawet nie pamięta, to my się męczymy z naszym zranionym sercem. Wybaczamy innym dla siebie, aby móc dalej żyć!
Dzisiaj rano całe wczorajsze uładzenie wewnętrze licho wzięło. Wchodzę do pokoju, a moje zakupione wczoraj na bazarku goździki i peonie skulone i zeschnięte drzemią w wazonie!!! Miały cieszyć moje oko przez kilkanaście dni, tak jednak się nie stało, a to przecież takie trwałe kwiaty. Widocznie sprzedawca upchnął jakieś stare bukiety ze świeżo zerwanymi i nam je podetknął pod nos, aby nie stracić urobku. Nie myślałam o nim dobrze, o nie! Bukiet wylądował w koszu, a ja już nie podejdę do tego pana, aby kupić kwiatki, niech on sobie stoi, znajdę uczciwszego sprzedawcę. I wszystko zaczęło się od nowa... Przebaczaj staruszko, żwawo, aby nie psuć sobie humoru.
Wieczorem znalazłam książkę, która została, gdyż to był prezent. Była kiedyś moim drogowskazem na życie, o niekonwencjonalnej medycynie, zaczytana do ostatniej kartki. Dzisiaj podchodzę do tych spraw już spokojnie. Nie na wszystko mamy wpływ i abyśmy nie wiem jakie mantry i zaklęcia stosowali, nie da się niekiedy zrealizować pragnień. Z książki wypadło kilka zdjęć, na nich ja około dwadzieścia lat temu. Byłam w sanatorium. O dziwo, miałam jeszcze włosy, które jakoś tam się trzymały, nie tak jak teraz, nastroszone i bielejące. Obecny wygląd zaakceptowałam, chociaż nie jestem nim zachwycona. Starość to starość, tylko sam się człowiek dziwi, że kiedyś wyglądał inaczej. Może jeszcze ci ludzie na zdjęciu żyją? Jak ja się jeszcze terlam po świecie, to może i oni. Jak ktoś się odezwie, będzie to mile widziane. Ja, to to sześćdziesięcioletnie "dziewcze" w okularach.
11 czerwca 2022 Los nas nie oszczędza, każdy ma jakieś problemy, a jak ich nie ma, to sobie wymyśla, to przecież też problem. Najbardziej może nas postawić na nogi wysiłek fizyczny. Nie musi to być jakiś intensywny trening, ale wystarczą prace domowe wykonywane z sercem albo z poczucia obowiązku. Sama się o tym przekonałam, naprawdę> Prace domowe chronią przed chorobami serca. Wystarczą cztery godziny dziennie!
„Analizując wyniki badania uczeni odkryli, że u kobiet, które wykonywały prace domowe przez cztery godziny dziennie, aż o 62 proc. mniejsze było ryzyko zgonu w wyniku schorzeń układu sercowo-naczyniowego w porównaniu do pań wykonujących rzeczone prace w czasie krótszym niż dwie godziny dziennie.
Natura tak chciała, o kobiece serce zadbała!!!
Osoby, które sprzątaniu i gotowaniu poświęcały najwięcej czasu, wykazywały o 43 proc. mniejsze prawdopodobieństwo zachorowania na chorobę wieńcową oraz o 30 proc. niższe ryzyko udaru mózgu.”
Czytaj więcej na https://kobieta.interia.pl/zdrowie/news-chcesz-miec-zdrowe-serce-gotuj-prasuj-i-zmywaj,nId,5852603
I co teraz powiecie? Lenistwo mści się na człowieku. Pierz, prasuj, gotuj i zmywaj! Do domowej pracy miłe panie i panowie, odwdzięczy się wam za to wasze zdrowie!
Na dodatek kobiety szybciej marzną niż mężczyźni, więcej ruchu dobrze im zrobi. To może dlatego tak ukochały prace domowe! Szybsze odczuwanie chłodu przez kobiety to nie przypadek. „Podczas zimna układ krwionośny kobiet w pierwszej kolejności dostarcza krew do narządów wewnętrznych, aby uchronić je przed utratą ciepłą.” Mężczyźni mają także grubszą skórę, są więc gruboskórni!? Jednak każdy kochający mężczyzna zawsze okryje kobiece ramiona marynarką, gdy ta dygoce z zimna, to taki dżentelmeński gest! Jak tego nie zrobi, to znaczy, że ma cię w nosie. On wolniej marznie, a nawet gdyby marzł, to poświęci się dla ciebie. Tego opiekuńczego gestu najbardziej brakuje samotnym kobietom. Co zrobić, jakoś trzeba żyć bez tego. Oni sobie zawsze znajdą kogoś do otulania, nie ma się co łudzić. Trzeba sobie jakoś radzić – szale, ciepłe skarpety, kocyk mięciutki musi zastąpić troskliwość mniej marznącego mężczyzny. https://uroda.abczdrowie.pl/dlaczego-kobiety-marzna-szybciej-od-mezczyzn
10 czerwca 2022 Nie warto oglądać się w przeszłość, gdyż najczęściej pozostawiamy tam czarne dziury dobrych lub złych emocji, które, mimo, że już ciche i spokojne, pożywiają się naszymi uczuciami i odbierają nam chęć do życia. Trzeba przyjąć teraźniejszość taką, jaka jest, i spoglądać z nadzieją w przyszłość. To wymaga trochę wysiłku z naszej strony, ale jest osiągalne.
Jako staruszka trochę się zmieniłam, bardziej mi odpowiada forma kontaktów pisanych niż mówionych, może jestem już trochę znużona życiem, a może lubię pisać? Każdy świeżo opierzony pismak tak chyba ma. Piszę maile, czytam wypowiedzi innych ludzi starających się przekazać swoje przeżycia i emocje, szukam w literaturze odpowiedzi na gnębiącą mnie niepewność. Muzyka jest moim wsparciem. Sama się sobie dziwię, ale widocznie muszę przeżyć taki okres w życiu.
Oto moje hektary na balkonie, dwie skrzynki i donica, jednym słowem włascicielka ziemianka się ze mnie zrobiła!
Teraz wbrew napomnieniom rodziny i znajomych, abym raczej przebywała w domu i na balkonie zanim znowu nie pójdę do szpitala, a termin się wydłużył, postanowiłam wyjść chociaż na bazarek. Przecież ciągle nie będę wisieć u ramion mojej córki, która i bez tego ma dosyć na głowie. Już drugi dzień przespacerowałam się znaną mi drogą i mam teraz pod dostatkiem świeżych owoców i warzyw. Kupuję sobie takie, jakie chcę, a już jest w czym wybierać. Samo to, że jestem niezależna, daje mi już dużą satysfakcję. No chyba jeszcze nie jest najlepiej, gdyż chciałam dzisiaj kupić nowe łapciuszki, zrobiło się ciepło i muszę jakoś skompletować nową wyprawkę do szpitala, i nie poszło najlepiej. Sprzedawczyni musiała mi pomagać w przymiarkach, tracę oddech… To jest naprawdę żenujące. Kto wymyślił tę idiotyczną starość!!! Przecież się staram zaakceptować zaistniały stan rzeczy, ale to nie przychodzi mi łatwo. Ja staruszka, ja! No mogę sobie być staruszką, ale mam sobie dawać ze wszystkim radę. Kupiłam kwiatki, goździki i peonie, niech rozjaśniają mi dni.
9 czerwca 2022 Staruszka wyciąga wnioski!!! Seniorki wina, że się od pewnych spraw odcina! Może się jednak nie odcina i chce patrzeć realnie na świat? Władza najczęściej wybiera staruszków,aby ich wypowiedziami przypieczętować swoje racje. Dlaczego? Starzy ludzie jak już komuś uwierzą, to wierni są do grobowej deski i będą wspierać, nawet jak sami widzą, że wszystko to blef. W Pacanowie wypowiedzenie kilku słów prawdy przez urzędniczkę o drożyźnie, w obliczu ministra, najpierw doprowadziło do odsunięcia jej z pracy, a później, gdy sprawa się nagłośniła na całą Polskę, role się odwróciły i minister złożył rezygnację. Minister nie był zbyt ważny, władza wyszła z honorem, urzędniczka ma wrócić do pracy. A co z tymi, którzy z marszu ją zwolnili, kiedy tylko wpłynął taki wniosek?! Płock. Atak nożownika w Orlenie. Napastnik aresztowany. Kto winien? Jak to kto? „Nieustanny hejt na Orlen, na fuzję Orlen-Lotos-PGNiG, na prezesa PKN Orlen, ten hejt, który jest wykonywany przez polityków opozycji, pchnął - być może - tego człowieka do takiego tragicznego czynu - powiedział wicepremier Jacek Sasin.” Pamiętacie p. Sasina w okresie, gdy PiS darł się do władzy? Sasin nie mówił, on trajkotał! Wobec powyższego: Donald Tusk to najważniejsza persona w państwie, ma wpływ na wszystko!!!
Co by się nie działo złego, winien Tusk. Morawiecki wykupił obligacje przed czasem, nie jego wina, każdy mógł kupić. Morawieckiego przecież nie zwolnią!!! Tam, gdzie się nie wiedzie, to Tuska wina, inflacja, drożyzna - wina Tuska. Wniosek jest prosty, widocznie Tusk to najważniejsza osoba w państwie decydująca o wszystkim. Po co więc mamy rząd, prezesa, prezydenta jak i tak o wszystkim decyduje Tusk? Tak się u nas to zaczyna; gaz podrożał, węgla ni ma, upał, susza, kłamstw przyczyna - Tuska wina, Tuska wina.
Ściskanie środkowego palca pomoże na irytację, złość i zmęczenie. Badania wykazały, że ucisk zmniejsza ciśnienie krwi i uspokaja.
8 czerwca 2022 Może w końcu ciepło przyjdzie, takie prawdziwe. To przecież już prawie połowa czerwca. Wychodzę na balkon aby popatrzeć na zieleń drzew i moje oszczędnościowe w tym roku kwiaty na balkonie. Ciekawa byłam jak skończy się nieprzepisowe parkowanie samochodów przed blokami. Mamy szlabany z obu stron. Mogą wjeżdżać tylko ci, którzy otwierają szlaban za pomocą pilota. Jeden każdy dostał gratis. Teraz nikt z zewnątrz nie może wjechać na parking. Ludkowie bez pilota zaczęli więc okupować trawnik za sklepem. Najpierw nieśmiało, ale jak jeden i drugi zaparkował, poszło lawinowo. Trawnik został zniszczony, to oczywiste. Najpierw Straż Miejska upominała, ale nie na wiele się zdało. W końcu spółdzielnia uczyniła krok zdecydowany, odgrodziła teren słupkami i siatką. Problemy były, gdyż dwa samochody stały murem, zostawione chyba na dłuższy czas. Teraz jest spokój. Pod ścianą sklepu można parkować, trawnik chyba dojdzie do siebie po okresie maltretowania. Tak to teraz wygląda.
Polacy tak mają, jak się uda, to dlaczego nie korzystać? Jak nikt nie widzi, mogę zrobić wszystko, co mi się podoba, jak nikt nie kontroluję, mogę kraść, itp. itd…
Ponieważ mój pilot zaanektowała córka, przecież jak przyjeżdża nie będę za każdym razem sfruwała na dół, aby jej otwierać, teraz poczuwam się do tego, aby stać się legalną właścicielką drugiego pilota. Już najwyższy czas. Zobligowali mnie do tego niszczyciele trawników! Nie będę narażała ludzi mnie odwiedzających do niszczenia trawników. Zamówiłam urządzenie, sto złotych się należy firmie, i nareszcie będę niezależna. Najtrudniej, gdy przyjeżdżają z jakimś wielko-gabarytowym urządzeniem. Kurier nie chce wnosić z daleka, a ja nie mam czym otwierać szlabanów, szukam wtedy wsparcia u sąsiadów. Piszę o tym dlatego, że bardzo mi się nie podobało zachowanie kierowców, oraz dlatego, że gdyby ktoś chciał mnie odwiedzić, to proszę najpierw zadzwonić, wtedy zejdę na dół i umożliwię wjazd. Tylko hurmem mnie nie odwiedzajcie, tyle miejsc do parkowania to raczej nie ma.
Drugi chwyt z refseksoterapii>
Ten palec odpowiada za bóle mięśni, uczucia rozczarowania, strachu i zakłopotania. Jak wykazano w badaniach na Uniwersytecie w Minnesocie, pacjenci z bólem pleców i mięśni odczuwają zdecydowaną ulgę w bólu już po jednym cyklu refleksoterapii. Ściskaj ten palec przez 5 minut, aby sobie pomóc.
7 czerwca 2022 „Kiedy pozna się odpowiedź na pytanie: »Czy będę żył, czy umrę«, nadchodzi swego rodzaju spokój. Już wiadomo. Można ruszyć do przodu, nawet jeśli droga przed nami kończy się o wiele wcześniej, niż miało się nadzieję”.
To cytat z książki „Jeszcze jeden dzień” Kristin Harmel. Nie wiem czy powinnam czytać teraz takie książki, ale ta, mimo że ociera się trochę o fantastykę, daje okazję do zastanowienia się nie tylko nad życiem bohaterów, ale także własnym. To jest książka o miłości, mimo, że traktuje o umieraniu. Pielęgniarka w szpitalu onkologicznym i jej mali pacjenci dotykając magicznego drzewa i prosząc o jeszcze jeden dzień mając szansę na rozwiązanie problemów życiowych, które były do tej pory zbyt zagmatwane, albo ich wagi się nie umiało docenić. W życiu najważniejsza jest miłość, śmierć i tak jest nieunikniona, żyjemy dla miłości. Jaka to będzie miłość, kogo lub co ukochasz, zależy od twojej drogi życiowej.
Kilka cytatów z tej właśnie książki, wzruszającej, smutnej ale i radosnej, gdy spełniamy swoje marzenia. - Miłość da ci wszystko, czego potrzebujesz. Musisz jej zaufać, ona cię poprowadzi.
- Nikt z nas nie może wybierać, kiedy jego życie ma dobiec końca. Wybrałaś mnie, a ja wybrałam ciebie, a to oznacza, że obydwoje mieliśmy szansę żyć pełnym sercem. Nie ma nic lepszego.
- Jestem wdzięczny za wszystkie dni, które spędziliśmy razem. Wiem, że miałaś wątpliwości, czy to było słuszne, ponieważ nie chciałaś mnie zranić. Ale nie zamieniłbym tych dni na żadne inne.
Idąc tropem przeżywanych uczuć bohaterów książki, dochodzi się do wniosku, że lepiej przeżyć miłość, która kończy się nawet śmiercią, niż nie zaznać takich uczuć wcale. Miłość jest sensem życia.
A teraz przez kilka dni zajmiemy się ciałem i naszym samopoczuciem. Kochać siebie też trzeba umieć. Mały kurs refleksologii, który mam nadzieję, że razem przerobimy, samej mi się trochę nie chce. „Polega na lekkim uciskaniu punktów, zwanych refleksami, na stopach i dłoniach, doprowadzając do stanu głębokiego relaksu, a także regulując zaburzone funkcje organizmu. Jest to bezpieczne, naturalne leczenie dla wszystkich grup wiekowych, które może dodawać energii, a także wpływać pozytywnie na układ odpornościowy.” 1. Kciuk
Jeśli doskwierają Ci niepokój i bóle głowy musisz wiedzieć, że punkty na kciuku mają na nie wpływ. Wystarczy, że uciśniesz palec przez około 5 minut, a ból i niepokój znikną.
Kiedy siedzisz przed telewizorem, na fotelu patrząc się w okno zalane deszczem, chwyć swój kciuk i uciskaj przez pięć minut. Ból i niepokój towarzyszą nam przecież zawsze, a teraz jest szansa, że znikną.
6 czerwca 2022 Tak już mam, że jak większość staruszek, ciągle się martwię czymś, na co nie mam najmniejszego wpływu. Nie mogłam napisać nic wcześniej, gdyż cały czas się martwię o wszystko!!!
- Teraz martwię się o wnuka, który pojechał na drugi koniec kraju na rockowy koncert, i po co, dlaczego… Ile ja jego mamie napsuję tymi moimi obawami zdrowia. Wyjaśnienia nie na wiele się zdadzą. Och!
- Moja córka Joanna poświęca się dla dobra kotów dziko żyjących, chorych i potrzebujących opieki. Telewizja Bydgoszcz wyemitowała program https://bydgoszcz.tvp.pl/60602798/koty-czekaja-na-adopcje?fbclid=IwAR3pTel0lji2_aAs0MfHizW8AQgL_wHuughaWdqdxTXvuvpbBDf4263WFXU
To piękna idea, ale ile wkłada się w to czasu i pieniędzy, to już inna sprawa.
- O siebie już się tak nie martwię, czekam. Dom przygotowany do potrzeb staruszki, nie wiem na jak długo, ale na ten czas mam wszystko, czego mogę potrzebować.
- Rząd też nie daje mi odpocząć. Teraz w dobie kryzysu energetycznego można w lesie kupić chrust. Akcję nazwano chrust plus! Niby nic nadzwyczajnego, ale chrust się sprzedaje, węgiel drogi, to jakiś rozwiązań się szuka. Dołożą nam za ogrzewanie to zobaczymy gwiazdy na jasnym niebie! Kiedyś chłopi pańszczyźniani mieli prawo w określone dni zbierania chrustu za darmo, teraz się płaci. Takie czasy nam nastały. Martwię się czy i ja będę zbierała chrust w lesie. Stara jestem i będzie mi trudno się schylać. I gdzie ja będę palić chrustem?
Józef Szermentowski (ur. 16 lutego 1833 w Bodzentynie, zm. 6 września 1876 w Paryżu) – polski malarz pejzażysta namalował obraz Wiozący chrust, 1866.
Dlaczego chłop wiezie takie grube gałęzie, to chyba nie jest już chrust? Biedne dziecię niesie siekierę na ramieniu. Umęczeni obaj. Sytuacja się będzie powtarzać?
- Ja mam złe przeczucia, co do wojny w Ukrainie, to się dobrze nie skończy. Umęczony naród, zniszczony kraj i to za sprawą decyzji jednego szaleńca. Tam i chrust by się przydał.
- Pamiętam sytuację, gdy ciężka zima dawała się we znaki. Doradzano jak zabezpieczyć mieszkania, aby nie uciekało ciepło. Wystąpił jakiś starszy pan profesor i doradzał zabezpieczanie okien warkoczami plecionymi ze słomy, jak to drzewiej bywało! Każdy sposób jest dobry, gdy daje efekty, prawda? Ale ile ja miałam zmartwienia skąd wziąć słomę do uwicia takiego warkocza. Przecież nawet na wsi już takiej słomy chyba nie mają, gdyż kombajny zwijają słomę w bele, takie widziałam na polach. Nie mówię już o bałaganie w domu, i czym taki warkocz umocować do mojego okna całego z plastiku?
Jak widzicie, człowiek, gdy ma potrzebę martwienia się, martwi się wszystkim, co ma pod ręką. Taki los staruszek.
5 czerwca 2022 Uroczyste otwarcie Kociarni Stowarzyszenia Stukot. Koci raj na ziemi. Członkowie stowarzyszenia urządzili to wszystko sami, ze wsparciem rodzin, własnym sumptem. Do tej pory koty, zanim trafiły do adopcji, przebywały w ich domach!!! Trzeba to wszystko utrzymać, możesz pomóc, wpłać, jak masz miłość w sercu do kotów, datek jednorazowy lub comiesięczny na konto Stowarzyszenia 88 1600 1462 1827 4686 0000 0001
Pamiętam jak to było, gdy bezdomne kociaki musiały być przygarnięte, gdyż nie było gdzie ich umieścić. W domach dziewczyny miały po 10 kotów!!! Tak nie da się żyć! Sama namawiałam córkę, aby jakoś temu zaradzić. Najlepiej koty sterylizować, ale przecież nie da się wyłapać wszystkich, a same nie mają świadomości, aby nie zachodzić w niechciane ciąże! Nareszcie się udało. Ile członkinie stowarzyszenia włożyły w urządzenie kociarni trudu, pieniędzy i mobilizacji mężów i chłopaków w pomoc przy pracach, to tylko one wiedzą. Przecież za wynajem muszą płacić, jeszcze nie mają wsparcia władz miasta, a przecież takie miejsce jest potrzebne, aby koty nie umierały bez opieki. To też stworzenia boże. Jestem cały sercem z nimi, mam nadzieję, że wszystko się uda.
Wczoraj nie byłam na otwarciu ze względu na mój stan zdrowia, ale wieczorem pojechałam z córką karmić koty i przy okazji zobaczyłam, co udało się w sprawie kociarni zrobić. Sama wspomagam ich jak mogę, ale moje możliwości też są ograniczone. Mam nadzieję, że gdy już tyle zrobiły, same też sobie dalej dadzą radę. Mają dyżury, koty trzeba karmić, sprzątać kuwety, pomieszczenia. Życzę im powodzenia. Musi się udać.
4 czerwca 2022
Utwór z dedykacją dla ukochanego!
Jesteś, mam ciebie nareszcie,
mój najdroższy, wymarzony,
mam ciebie już na zawsze!
Przyszedłeś niespodziewanie, zagarnąłeś moje serce.
jesteś tak piękny, czuły i cierpliwy,
nigdy nie myślałam, że ciebie kiedyś spotkam!
Spędzasz ze mną noce i dni,
jesteś mój, mój jedyny.
Patrzę na ciebie i zamieram z czułości.
Kocham cię!
Nikt jeszcze nie był dla mnie tak dobry,
pełen poświęcenia, oddania i czułości.
Wiem, że zrobisz dla mnie, o co cię poproszę.
Jesteś piękny, jasny jak promień słońca,
pracowity jak mrówka, dając tym dowód swoich uczuć.
O ósmej rano, czy o czwartej po południu
twój radosny głos niesie się po domu.
Czuję, że jesteś dla mnie stworzony.
Kocham cię i pragnę,
już na zawsze bądź ze mną
mój
ukochany Felicjanie
robocie odkurzający dom na zawołanie…
Ja sobie siedzę na fotelu i patrzę, Feliś myje i odkurza, dokładniej niż ja. Tak być powinno lata temu, gdy człowiek nie wiedział, co robić najpierw!!! Teraz, kiedy sił brak, taka pomoc też jest wspaniała.
3 czerwca 2022
Jak ktoś myśli, że ja już nie powstanę na nogi, to bardzo się myli. Przesunęłi mi termin pobytu w szpitalu, trudno, wytrzymam i to! Potrzebuję tylko słońca i ciepełka, w przyrodzie i w życiu. Niech otuli mnie przyjazna atmosfera, ludzie życzliwi i prostolinijni, ja się jeszcze wtedy wydźwignę. Mogę liczyć na rodzinę, ale przecież trzeba też wyjść poza próg domu.
Dzień dzisiejszy zaczęłam od drobnych napraw – drzwi od szafki w kuchni zawisły na jednym tylko zawiasie, czy jak to tam się nazywa. Naprawiłam! Wysprzątałam szuflady, sztuk dwie, zrobiłam pranie, zaopiekowałam się kwiatami i parapetami okiennymi. Wyszłam na spacero-zakupy w słońcu i ciepełku. Nawiązałam serdeczne więzi z sąsiadami i teraz dobrą energię przesyłam Wam, kochani seniorzy obecni i szykujący się już na tę ciepłą posadkę, bardziej młodociani. Zobaczycie jakie to szczęście odpoczywać i odpoczywać, smarować bolące miejsca maścią z apteki, snuć się po domu i nie mieć ochoty nigdzie wyjść, gdyż ból nogi to przyhamowuje. Ja, staruszka, na przekór wszystkiemu, z uśmiechem na twarzy poszłam w świat, pospacerować i kupić w sklepie potrzebne i mniej potrzebne produkty, aby napędzać gospodarkę narodową. Świat jest piękny, radosny, pełen świergotu ptaków i zapachów kwiatów, a wśród tych czarów przyrody pogodna staruszka. O!
Oglądałam niedawno film o Idze Cembrzyńskiej „Jak pies z kotem”. Janusz Kondratiuk opowiada o relacjach rodzinnych, prawdziwych, z chorym człowiekiem po udarze w swojej rodzinie, o Idze także. Z pięknej kobiety, piosenkarki, też stała się chorą kobietą… Ja ją jako piosenkarkę bardzo lubię, bardzo. W życiu różne się człowiekowi układa.
2 czerwca 2022 Wczorajsze popołudnie zapowiadało się niespokojnie, deszczowo i burzowo. Wyszłam na dwór, ale wróciłam do domu przerażona ciemną kolorystyką nieba, kłębiącymi się chmurami i dudnieniem w oddali grzmotów. Trochę popadało, ale to były chyba obrzeża burzowych chmur, niebo się szybko rozjaśniło i ziemia oddychała z ulgą zroszona delikatnym deszczem. Telefon zabrzmiał przyjaznym dźwiękiem w domowym zaciszu.
- Mamo ciasteczka były pyszne, ale teraz wyjdź z domu, akacje pachną oszałamiająco. Obok mojego bloku kwitną na potęgę i pachną.
Nie zwlekałam, włożyłam płaszcz i udałam się w kierunku maleńkiego parku obok kościoła, gdzie zawsze cieszyłam się akacjowym aromatem. Tak było rzeczywiście, woń akacji roznosiła się na całe osiedle.
Do akacji mamy szczególny sentyment. Któregoś roku, gdy rok szkolny zakończył się chyba 5 czerwca, zawitałyśmy do moich rodziców, jak co roku zresztą. Był to czas kwitnienia akacji rosnących na starym cmentarzu i terenach nadrzecznych w wielkiej obfitości. Kiedy tylko trochę zadomowiłyśmy się na nowym miejscu, pobiegłyśmy nad rzekę, to była największa atrakcja wakacyjna. Zawsze przyjeżdżałyśmy pod koniec czerwca, ale ten rok był wyjątkowy dzięki zawirowaniom w oświacie. Akacje pachniały zniewalająco. Byłyśmy oczarowane i kilka razy przez czas kwitnienie chodziłam tam z dziećmi, aby nie uronić nic z tego oczarowania akacjowym zapachem. I tak zostało nam do dzisiaj. Kwitnące akacje kojarzą się nam z tamtymi wakacjami.
Link do ciasteczek, pracy prawie wcale, a smak wspaniały. Upiekłam na dla mojego dziecka, przecież należy świętować, dzieckiem każdy z nas jest, z urzędu i z serca. https://aniagotuje.pl/przepis/domowe-pieguski-z-bakaliami
1 czerwca 2022
Jesteśmy na nowej podstronie, stara już zbytnio się „haczy”. Nowej nie da się utworzyć. Nowa, to tak naprawdę jest stara, tylko jej treść została upchnięta do innej podstrony i teraz jest nowa. Proste, prawda.
Wczoraj miałam rozmowę z człowiekiem bliżej mi nieznanym, jednak prawiącym o zdrowiu człowieka, słuchałam więc z uwagą, gdyż czego jak czego, ale zdrowia nie mam w nadmiarze.
- Jestem pan taki i taki, dzwonię z takiego i takiego miejsca, zapraszam panią do restauracji takiej i takiej, w dniu tym i tym. Mam dla pani niespodziankę, laptop takiej i takiej firmy, jednak musi spełnić pani takie i takie warunki.
Powiem, że mnie to bardzo zainteresowało, mój laptop ma już chyba ponad dziesięć lat i już zaczyna niedomagać, nowy bardzo by mi się przydał. Zadałam więc takie i takie pytania. Przyjęto je z wyrozumiałością, udzielono takich i takich wypowiedzi i padło pierwsze pytanie z serii kwalifikujących mnie do tej wymarzonej nagrody.
- Warunkiem wymaganym jest ukończone 40 lat życia. Pani w jakiej będzie grupie wiekowej?
- Mam ukończone osiemdziesiąt lat!
- Ooo! Dziękuję, Do widzenia.
Oniemiałam! Ja staruszka, zamiast być przyjęta z honorami, zostałam bez zbędnych tłumaczeń zdyskwalifikowana! To jest zniewaga, upokorzenie i krzywda wielka!!! Powinno się staruszki szanować, nosić na rękach – tylko nie upuścić, mogą się ławo połamać. To nieuprzejmość, policzek wymierzony staruszce. Jedno krótkie ooo, i już jesteś poza obrębem społeczeństwa. Opowiedziałam to wszystkim, kto mi się nawinął pod rękę i co? Jeden wielki wybuch śmiechu, i tyle. Sama też musiałam się śmiać, aby nie popaść w depresję. Wy też będziecie się śmiać, wiem. Nie jest łatwo być staruszką.
Facebook "Lubię to"
Motto strony
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega
srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał
czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.
Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”
Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.