listopad 2013
1 listopada 2013
Cóż nam pozostało, możemy dotknąć tylko zimnej płyty nagrobnej mając nadzieję, że Ci, co już odeszli nas słyszą i przez cienką linię  płonącego światełka zdołamy połączyć się z Nimi  myślami. 
Napisałam kiedyś wierszyk oparty na prawdziwym zdarzeniu, kiedy to mój maleńki wnuczek wdrapał się ukradkiem  na nagrobek, gdzie spoczywali jego pradziadkowie, a moi rodzice,  i nie chciał z niego zejść, mimo że zbiliżała się zmiana pogody  i wszyscy przynaglali do odwrotu.  Wracam ze wzruszeniem myślami do tej chwili. Tyle lat już minęło... 
Miłość bez granic.

Szelest spadających liści
mgła wspomnień
chybotliwy płomień
kwiat troskliwą ręką położony
zaduma.
Idziemy ku naszym bliskim, kochanym.

Na płytę nagrobka prawnuk się wspiął
(Oni go nigdy nie widzieli).
Bawi się, śmieje,
krzyż objął rączkami.
Nie daje się zdjąć z tego "placu zabaw".
Nikt się zresztą tego zrobić nie ośmielił.

Stoimy wzruszeni
łzy ocierając ukradkiem.
Spełniło się ich ostatnie marzenie.
Oni się odnaleźli i zrozumieli.
Babcia wyciąga kochające dłonie,
Dziadzio gładzi główkę kochaną.
Otulają go radości tchnieniem.

Zawsze odchodzimy stąd nie w porę -
róża nie rozwinęła się z pąka w ogródku,
film nie został obejrzany,
książka niedoczytana ,
świat nie do końca rozpoznany.

Miłości nic tylko zatrzymać nie zdoła -
śmierć
zimna nagrobna płyta
tajemnicze niebieskie kręgi
oddalenie
czas.
Ona wszystko pokona
serdecznym spełnieniem.

sobota, 2 listopada 2013
Obejrzałam wczoraj wieczorem film, piękny i wstrząsający, „Ludzie Boga”. To  "francuski dramat oparty na faktach wyreżyserowany w 2010 roku przez Xaviera Beauvois. Film jest fabularyzowaną próbą rekonstrukcji wydarzeń poprzedzających uprowadzenie i zamordowanie 7 francuskich trapistów z klasztoru Tibhirine w Algierii w 1996 roku."  To prawdziwa historia o sile wiary.
Podkreśla się tutaj takie wartości jak wierność, odwaga, tolerancja. Mnisi nie nawracają na swoją wiarę, oni się modlą, pracują i za darmo leczą ludzi, a jednak zostają zamordowani. Przeor, grany przez Lamberta Wilsona zrobił na mnie piorunujące wrażenie. To ten w okularach...

niedziela, 3 listopada 2013


Dzisiaj pogrzeb pierwszego niekomunistycznego premiera po 1989 roku Tadeusza Mazowieckiego, skromnego i prawego człowieka dla którego ważna była Polska. Spocznie w grobie rodzinnym na cmentarzu w Laskach.





poniedziałek, 4 listopada 2013
Nareszcie ludzie zaczynają się odzywać! Nie miałam odwagi sama napisać, nigdy nie wiadomo jaka byłaby odpowiedź. Na wózku, z bólem pleców, kulejąc - ale żyją. Starość puszy się usterkami ciała, jak paw rozkłada ramiona i szuka równowagi w świecie zdrowych. Ciekawa jestem jak my się odliczymy w następnym roku?!
Dzisiaj mam dzień pełen napięcia. Spisują liczniki. Z ogrzewaniem, mimo że oszczędzałam jak Szkotka, wypadłam nienadzwyczajnie. W zeszłym roku musiałam dopłacić około 300 zł, a w tym jeszcze będzie gorzej, 160 jednostek więcej niż w ubiegłym roku. Ciekawa jestem ile mi dołożą?! Z wodą też źle,lepiej nie mówić! Chyba odkręcałam krany dla zabawy, aby ciurkało… Ciekawa jestem co by było, gdybym szafowała wszystkim bez umiaru. Chyba bym musiała wynająć się do szorowania podłóg, aby spłacić długi.
Kupiłam sobie dres z puchatą wykładką i mam zamiar przetrwać zimę opatulona w koce, swetry i puchy. Żegnaj laptopie, chyba nic z tego nie będzie, nawet na raty. Zanim się wypłacę z długów nie będziesz mi już potrzebny.
Podniósł mnie jednak na duchu pan, który przywiózł mi dzisiaj miód - taki grzeczny, sam przywozi! Trochę pogadaliśmy, jednak ci od liczników nam przerywali co chwilę. Powiedział jednak coś, co chcę przekazać wszystkim przywiązanym do foteli i telewizora. Groził mu wózek inwalidzki - ma reumatoidalne zapalenie stawów - ale się nie poddał. Zaczął ćwiczyć i biegać, aktualnie w maratonach!!! Tak, tak! To jest choroba, której się do końca nie wyleczy, ale można zahamować jej przebieg. Mnie też to dotknęło, ale ja zamiast ćwiczyć jak to drzewiej bywało, odpuściłam sobie zupełnie.  No nie, tak być nie może. Poczułam w sobie energię, od jutra staję do walki ze słabościami, dzisiaj już nie, gdyż muszę wieczorem obejrzeć teatr w tv. Stać mnie na to aby działać, na dodatek nie będę musiała tak intensywnie ogrzewać mieszkania. Nic nie dzieje się bez przyczyny, prawda.

wtorek, 5 listopada 2013
Teraz do biblioteki oddaje się książki karnie i w terminie, inaczej czeka cię czytelniku kara. Sprawiła to komputeryzacja, a czasy, kiedy pani bibliotekarka machała ręką i mówiła, że następnym razem naliczymy karę, skończyły się bezpowrotnie. Przysłano mi już przypomnienie i na łeb na szyję czytam „Pokutę” – powieść brytyjskiego pisarza Iana McEwana. Nie dziwię się, że uznano ją za arcydzieło. Piękna proza i na dodatek docieramy z autorem do najskrytszych zakamarków ludzkiej duszy.
Bohaterka zdaje sobie sprawę z tego, że wyrządziła zło. Pokutą dla niej jest jej pisarstwo mające odsłonić prawdę o minionych wydarzeniach.Czy jednak można w ten sposób odkupić winy?!
Jak łatwo zarzucić przeźroczystą zasłonę zapomnienia na swoje dawne czyny, odciąć się od tego, co się zrobiło nie tak jak należy i żyć dalej jakby nigdy nic. Każdy ma na sumieniu takie grzeszki, większe lub mniejsze, nie każdy ma jednak odwagę, aby przyznać się do winy lub naprawić szkody, niekiedy okazuje się to zupełnie niemożliwe, a przecież ktoś cierpiał, może i cierpi do dzisiaj… Może jednak naprawienie takiego błędu to nasze zadanie życiowe i warto wziąć to sobie do serca?! Może to przeznaczenie?!
Uważali się za zbyt wykształconych, by wierzyć w przeznaczenie, lecz mimo to wydawało im się paradoksem, że tak doniosłe spotkanie mogło być dziełem przypadku, tak bardzo zależnym od setek nieistotnych zdarzeń i decyzji. Przerażało ich, że mogło do tego spotkania w ogóle nie dojść.”

środa, 6 listopada 2013
Byłam znowu w przychodni. Musiałam powtórzyć badania. Mam nadzieję, że będzie lepiej niż poprzednio. Pozostały czas poświęcam na czytanie. Wczoraj wieczorem na tapecie był Arno Geiger „Stary król na wygnaniu”. Poruszyła mnie historia człowieka dotkniętego chorobą Alzheimera. Opiekowała się nim cała rodzina, piękna to postawa, a on na szczęście nie stracił żywotności i swoistej mądrości mimo choroby. Syn, dzięki opiece nad chorym, na nowo odkrył miłość i zrozumienie, zaprzyjaźnił się z ojcem i towarzyszył mu w chorobie i co najważniejsze, próbował go zrozumieć. Człowiek zawsze pozostanie człowiekiem, a że żyje w innym świecie do którego inni nie mają dostępu, nie muszą prostować wszystkiego, gdyż to wprowadza zamęt w jego umyśle, to zupełnie inna sprawa. Warto książkę przeczytać. Co nas czeka? Co jeszcze się wydarzy? Kiedy nadchodzi moment, że inni spostrzegają, że coś jest już nie tak? Nie znam odpowiedzi na te pytania.

czwartek, 7 listopada 2013
Wczoraj grałam cały wieczór w kulki, aby złapać równowagę. Nawet czasu mi nie było szkoda. Miewam zachwiane dni i nic na to nie poradzę. Wcale nie zachęcam moich bliskich, aby zapoznawali się z takimi wpisami, gdzie wszystko aż kipi od niespełnienia. Bywa to trudne, gdyż zaraz pojawia się program naprawy, a to jest denerwujące. Telewizja też mnie nie pociąga. Oglądam tylko programy informacyjne, niekiedy przyrodnicze i filmy wieczorową porą. Programy telewizyjne typu kabarety, nie dają się oglądać w samotności. To, co bawi grupę, nie rozwesela mnie zupełnie, gdy sama wpatruję się w ekran telewizora.

Dzisiaj odkurzałam, trochę ogarnęłam kuchnię i chyba na tym zakończę. Mój komputer „rozłazi” się na całej linii. Co dzień jakieś nowe niespodzianki. Teraz Word nie sprawdza pisowni. Kombinuję już od dłuższego czasu, ściągnęłam nawet Worda-portale i też nic. Powtórne wgranie "Offisa" nie przyniosło rezultatu. Staruszek chyba już ma kłopoty. Co to może być? Ten sam program na innych komputerach działa bez zarzutu, a w moim komputerze usterki. No i z czego ja mam się cieszyć?! Wieczorem mój ulubiony serial, szczęście wielkie, że mam jeszcze coś, co lubię.

piątek, 8 listopada 2013
Nie ma piękniejszego uczucia niż wtedy, gdy na człowieka spłynie błogostan. Z łaski losu dzisiaj działa funkcja sprawdzania gramatyki i ortografii w Wordzie ściągniętym solo, to znaczy portable, czyli jako program przeznaczony dla przenośnych pamięci masowych, nie wymagający instalowania. Jednym słowem przenośny. Wczoraj ten też odmawiał współpracy. Ciągle mi zarzucał, że wyraz lubię to zramolały przeżytek językowy. To już naprawdę przesada! Portable zmienił na portale, gdyż taki wyraz tylko zna...
Przecież mam Office 2007 - dziesiątki nie chcę, znowu trzeba by się zapoznawać z jej działaniem, a ja jakoś nie mam na to ochoty – stukam, pukam: napraw! – a on swoje, nie chce się poddać i już. Niech już będzie portable, byle był. Jakoś sobie radzę z ortografią, naprawdę! , ale z literówkami to mam kłopot, szybciej myślę niż piszę i niekiedy literki chowają się w niebycie. Niby nic wielkiego, ale sprawa nie jest przyjemna. Osoba, której zdanie wielce sobie cenię, powiedziała mi, że pisząc tak niechlujnie obrażam czytelnika. Coś w tym jest, to tak jakbym zaprosiła gości, a w domu byłby bałagan. Wszyscy się wtedy nieswojo czują i gospodarze i goście.
Idę dzisiaj do fryzjera i bardzo przeżywam to wydarzenie. Nigdy nie wiadomo co z tego wyniknie, a przecież ja jako staruszka muszę o takie sprawy dbać. Nie ma gorszej rzeczy niż staruszki ostrzyżone według jednego schematu, wszystkie fryzurki takie same. Nie lubię uczestniczyć w takich jednostajnościach. Moje włosy są już oporne, sztywne i mało podatne. Fryzjerce nie jest łatwo, mnie zresztą też. Na szczęście jeszcze nie łysieję i mam ich w wystarczającej ilości. Pani Weronika ma rękę do fryzjerstwa i trochę polotu, a urodę też niebanalną - alabastrowa cera, kruczoczarne włosy i regularny rysy twarzy czynią z niej ozdobę salonu. Może się wszystko uda.




Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja