grudzień 2019
1 grudnia 2019
Grudzień to chyba najbardziej świąteczny miesiąc roku. Trochę mnie to wprawia z zakłopotanie, gdyż jestem coraz mniej chętna do świętowania. Roi się od dni, kiedy dostaje się prezenty, spotyka z rodziną i znajomymi:
1 grudnia - Adwent, 6 grudnia - Mikołajki, 22 grudnia - Przesilenie zimowe (nie wiem czy uważać to wydarzenie za święto?), 24 grudnia - Wigilia Bożego Narodzenia, 25 grudnia - Boże Narodzenie, 26 grudnia - Drugi dzień Bożego Narodzenia, 31 grudnia - Sylwester.
Wczoraj wybrałam się do Śródmieścia. Pogoda była piękna, aż przyjemnie było wędrować ulicami miasta. Nie bywam tam często, ale jak trzeba, to trzeba. Musiałam dotrzeć do specjalistycznej apteki i przy okazji zajrzałam na Rynek. Choinka już stoi. Miejmy nadzieję, że wkopana porządnie i wiatr jej nie przewróci, tak jak w tamtym roku. Na zdjęciu ucięłam jej czubek, ale przecież nie będzie stawiana do konkursu. Pomnika Kazimierza odsunięty na bok. Stary już, niech stoi w spokoju. Mam jeszcze parę spraw do załatwienia i okazało się, że sklepy dzisiaj jak na złość zamknięte. Bardzo rzadko je odwiedzam w niedzielę, ale ta akurat byłaby mnie i córce na rękę. Trudno, muszę poczekać. Jakoś trzeba będzie się z tym wszystkim uporać.

2 grudnia 2019
Ostatnio doznałam wielkiego rozczarowania. Odwiedziłam córkę i chciałam przywitać się z kotami. Malin przyjął moje głaskanie z sympatią, a mój ukochany Lesio zupełnie mnie zignorował, mało tego, uciekł do kuchni i nie chciał mnie widzieć! Byłam zbulwersowana. Przecież przygarnęłam go i wychowałam od maleńkości, gdy Animalsi nie wiedzieli co mają z nim zrobić, i nikt nie mógł zaproponować mu domu. Od początku było wiadomo, że gdy odrośnie, zabierze go córka. Kilka razy od tego czasu już pomieszkiwali z Malinem u mnie, gdy gospodarze musieli wyjechać, i nic się jakoś nie działo. Miał jednak problemy, nie jadł, schudł i wracałam do niego także po to, aby go odkarmić. Teraz już wszystko jest dobrze, znalazł sobie nawet kolegę u sąsiadki i gdy ma ochotę, chodzi tam z wizytą, aby się pobawić z nowym przyjacielem. Dobrze się czuje w towarzystwie pana domu, nawet służy mu za kołnierz grzejąc go z oddaniem. Bardzo się cieszyłam, że tak dobrze wszystko się ułożyło, jednak jest w nim chyba jakaś nutka goryczy, a może żalu, gdyż przecież o takim układzie opieki wiedziałyśmy tylko my, a kot nie był informowany… Miałam napisać to z humorem i uwypuklić męską zdradę, gdy znajdą sobie nowy dom i nowe sympatie, ale chyba mi nie wyszło. Jestem rozżalona i nieswojo się jakoś czuję. Moja córka skwitowała to szybko, aby mnie pocieszyć: Faceci już tacy są! – ale to chyba dobrze nie wyszło. Jak on mógł, a może jak ja mogłam… Nie wezmę na stałe już żadnego zwierzątka, zbyt mało mam czasu, a nie chcę, aby później znowu ktoś się boczył na życie i ludzi.
 
3 grudnia 2019
Jakie piękne bywają poranki! Patrzę dzisiaj ze szczęścia na wszystko przez różowe okulary! Zerwałam się z łóżka wcześnie rano. Panowie x mieli przyjść zmieniać wodomierze. Wczoraj zadzwoniłam do firmy i ustaliłam godzinę, jednak dzisiaj oddzwonili, że może lepiej przełożyć na jutro, gdyż ja mam czas limitowany, idę do okulisty, a to jest lekarz gdzie na termin czeka się miesiącami, nie przełożę więc go za żadne skarby. Odłożyliśmy więc na jutro, a ja zyskałam piękny, słoneczny ranek. Zazwyczaj wstaję późno mając bezsenne noce. Dzisiaj wszystko jest inne. Słońce to skarb, nawet gdy na dworze zimno, jednak jego blask czyni świat piękniejszym.
My Polacy, i nie tylko, mamy w zimowe miesiące niedosyt słońca, kreatora w naszym organizmie poziomu witaminy D. Trzeba jej dostarczać organizmowi w inny sposób, sama dieta nie rozwiąże problemu. Pisałam już o tym, ale jednak przypomnę, gdyż sama zmagałam się z jej brakiem i dopiero mądra pani doktor rozwiązała problem. Warto przeczytać ten artykuł i póki czas, zgłosić się do lekarza po pomoc, gdy mamy dolegliwości wskazane w poniższym artykule. http://www.medonet.pl/zdrowie,7-objawow-niedoboru-witaminy-d,artykul,1733800.html
Ja teraz bieżę do okulisty, niech spojrzy prosto w moje zmęczone życiem i pracą przy kompie oczy, a może wypaczonym spojrzeniem na świat będącej na skraju życia staruszki?! Są tacy, którzy myślą, że żyję pod ochronnym kloszem! Przy okazji złapię trochę upragnionego słoneczka, może coś tam dostarczy organizmowi. Wszyscy będą zadowoleni, dawca i biorca życiodajnej energii słonecznej.

4 grudnia 2019
Wczorajszy pobyt u lekarza okulisty przeciągnął się. Bawiłam w przychodni od 11 – moment wyjścia z domu, do 15 - czas powrotu! Stwierdzono u mnie początki zaćmy. Prawie każda osoba po 70 roku życia w jakimś stopniu cierpi na zaćmę! Nie mogę odbiegać od standardów. Dostałam kropelki i mam obserwować oko. Na wizytę czekałam około roku.
Tylugodzinny pobyt w przychodni zaowocował wielu rozmowami i przeżyciami natury organizacyjnej. Zbadano moje śliczne starcze oczy pod różnymi kątami, zakroplono i pielęgniarka stwierdziła, że dalszego badania nie będzie, gdyż nie mam skierowania od lekarza ogólnego!? Nie wiem pod jakimi warunkami zostałam zarejestrowana. Może miałam donieść skierowanie, ale zapomniałam? Odbyłam więc ciąg przyspieszonych działań od rejestracji po lekarza ogólnego i uzyskałam skierowanie, jednak pod gabinetem lekarskim odbyła się swoista wymiana próśb i poglądów. Musiałam zdobyć skierowanie  w tempie ekspresowym, gdyż czasu było niewiele do utrzymania rozszerzenia moich źrenic i czasu przyjęć okulisty. Siedzący pacjenci pod gabinetem lekarza ogólnego najpierw współczując mi zgodzili się, abym weszła bez kolejki, ale pani pierwsza w kolejce wyraziła opinię, że tak dobrze to nie ma, mam usiąść na końcu i czekać w tasiemcowym korowodzie! Naprawdę łzy rozpaczy stanęły mi w tych umęczonych ślipiętach. Jeden pan, drugi w kolejce, nie wytrzymał, powiedział, że dosyć tego i on mnie wpuści na swoje miejsce, gdyż rozumie, że muszę szybko załatwić sprawę! Jestem mu za to wdzięczna z całego serca!!! Pani upierająca się zmiękła, chyba zrobiło jej się trochę wstyd, gdyż powiedziała, że godzi się abym weszła bez kolejki i czekania. Sprawa wydruku skierowania trwała dosłownie minutę, ale stoczyłam o nią swoisty bój! Pani doktor bardzo się zdziwiła, że mnie wpuszczono jako pierwszą i podsumowała sprawę: Miała pani szczęście, gdyż nieczęsto się to tutaj zdarza! Opinię tę przekazałam po wyjściu z gabinetu oczekującym dołączając swoje osobiste podziękowania. Cała kolejka przyjęła to z radością i uśmiechami. Widocznie jednak ludzie nie są tacy źli i serducha mają na swoim miejscu. Byłam ocalona.
Nie walczyłabym z taką determinacją o to nieszczęsne skierowanie, ale czekałoby mnie znowu ustawienie się w rocznej kolejce do okulisty, zresztą rejestracja dopiero w styczniu, a czułam, że coś z okiem dzieje się nie tak jak trzeba. Nie ta początkowa zaćma jest dla mnie teraz powodem podzielenia się z wami wiadomością, gdyż wiem, że wielu z was przeszło już nawet zabieg chirurgiczny w celu pozbycia się tej starczej przypadłości, ale postawa ludzi umiejących wczuć się w beznadziejną sytuację bliźniego, to znaczy mnie, staruszki. Myślę, że tej osobie walczącej o swoje pierwszeństwo w kolejce, zresztą należące się jej, było trochę wstyd. Ja się nie upieram w takiej sytuacji, i gdy ktoś mnie prosi o taką przysługę, nie robię problemów, przepuszczam człowieka i koniec. Nikt bez potrzeby nie prosi. Karma wraca i tym razem to się sprawdziło.
 
5 grudnia 2019
Barbórka minęła, ale dzisiaj jeszcze zamieszczę zdjęcie orkiestry kopalni w Koninie. Było to ponad dwadzieścia lat temu. Nie wiem jak dzisiaj orkiestra  wygląda. Sentymenty jednak nie wygasają.
Miałam zapędy wziąć udział w zrobieniu paczki dla potrzebujących, zwanej Szlachetną Paczką. Myślałam, że daje się tam artykuły pierwszej potrzeby typu żywność, chemia. Kiedy przejrzałam propozycje dla darczyńców, mina mi zrzedła. Nie jestem w stanie zorganizować takich darów, poprzestanę na świeczce w kościele i darów do koszyka. Nie mówię, że ludzie nie mają prawa zgłaszać swoich potrzeb, co to to nie, przecież matka z kilkorgiem dzieci potrzebuje pilnie pralki czy lodówki, bez tego trudno już dzisiaj wyobrazić sobie życie, ale ja nie jestem w stanie pomóc, to przekracza moje możliwości finansowe. Dobre chęci z mojej strony nie wystarczą. Może jak będę bardziej zamożna, komuś pomogę. Tak na dobrą sprawę, to powinnam chyba stanąć po stronie potrzebujących, ale nie miałabym odwagi i sumienia, aby coś od kogoś chcieć. Jakoś sobie radzę, a inni są w trudniejszej sytuacji. Codziennie zaglądam na konto, spodziewam się trochę grosza na święta, ale nic jeszcze nie wpłynęło. Konto jednak odwiedzam systematycznie tłumacząc to sobie koniecznością utrwalenia danych. Przecież mogłoby się zdarzyć, że umkną mi z pamięci…
Swoje sprawy załatwić też muszę. Dzisiaj zakończyłam sprawę zaworów do wody, liczników i mam nareszcie święty spokój. Jakoś podrepczę teraz tropem codzienności, ugotuję obiad, zrobię zakupy i będę wiodła życie staruszki bez problemów, jak się niekiedy wydaje, ale kto to wie, co przyniesie jutro. Nie angażuję się a żadne ciemne ani jasne sprawy finansowe, nie maczam palców w przekrętach, może uda mi się spokojnie dobrnąć do przystani życiowej, ale kto to wie?!
 
6 grudnia 2019
Dzisiaj Mikołajki. Największa radość dla dzieci, ale i dorośli się cieszą, gdy coś „prezentowego” się dla nich znajdzie. Ja dzień miałam pracowity i wyczerpujący. Centralnym punktem była wyprawa do Galerii. Dla mnie to koszmar. Musiałam odwiedzić ten przybytek, gdzie dech mi odbiera i niedobre myśli nawiedzają moją staruszkowatą głowisię. Nie lubię tam przebywać, wszystko poprzestawiane, pozmieniane, chodź, szukaj i denerwuj się. Najlepiej zamawiać przez internet, przyślą, przyniosą i po kłopocie, ale dzisiaj nie było wyjścia. Przygotowuję się do tego, jak do wyprawy na biegun północny. Na dodatek moja towarzyszka wychwalała się jaka to ona jest zahartowana, nic jej się nie ima, ani przeziębienie, ani katar, a u mnie, niech tylko zawieje i pomrozi, odczuwam skutki zmiany pogody.
Po powrocie do domu i spożyciu skromnego posiłku, a właściwie pozostałości z obiadu dnia wczorajszego, wykorzystałam kanapę jako miejsce odpoczynku, zapadając w głęboki i stawiający na nogi po przebudzeniu, sen! Niech się dzieje co chce w nocy, bez tej życiodajnej drzemki chyba bym nie przetrwała do wieczora.
Wrócę jeszcze do wczorajszej zupy. To była zupa dyniowa z czerwoną fasolą, cebulą i porem, oczywiście zmiksowana. Pyszna, naprawdę polecam. Ja zawsze wolałam dynię na słodko, ale ta mi przypadła wyjątkowo do gustu.
 
7 grudnia 2019
Coś jest nie tak, w TV jest miejsce na dicso polo, uroczystości, które mnie wcale nie obchodzą, ale nie ma na wydarzenie na skalę światową, gdzie główną rolę gra Polka! Przeczytałam, zachwyciłam się i jestem szczęśliwa, że takie wyróżnienie, zasłużone, spotkało naszą Rodaczkę. Krótkie fragmenty z wystąpienia Olgi Tokarczuk.
„Coś jest ze światem nie tak”. Mowa noblowska Olgi Tokarczuk
I nawet jeżeli powiem: „Jestem nieobecna”, to i tak na pierwszym miejscu znajduje się: „Jestem” – najważniejsze i najdziwniejsze słowo świata.

Fikcja jest zawsze jakimś rodzajem prawdy.

Coś jest ze światem nie tak.

Nie zauważamy, że świat staje się zbiorem rzeczy i wydarzeń, martwą przestrzenią, w której poruszamy się samotni i zagubieni, miotani czyimiś decyzjami, zniewoleni niezrozumiałym fatum, poczuciem bycia igraszką wielkich sił historii czy przypadku. Nasza duchowość zanika albo staje się powierzchowna i rytualna.

Piszę fikcję, ale nigdy nie jest to coś wyssanego z palca. Kiedy piszę, muszę wszystko czuć wewnątrz mnie samej. Muszę przepuścić przez siebie wszystkie istoty i przedmioty obecne w książce, wszystko, co ludzkie i pozaludzkie, żyjące i nieobdarzone życiem. Każdej rzeczy i osobie muszę przyjrzeć się z bliska, z największą powagą i uosobić je we mnie, spersonalizować.

 
8 grudnia 2019
Niby niedziela, a cały dzień zajęty. Czytam na gwałt „Orient Expres”. Norweski pisarz poszerza naszą wiedzę o społeczeństwach europejskich i bliskowschodnich, o których wciąż niewiele wiemy. Jestem zachwycona narracją. Nie wiem czy zdążę, to nie jest lektura na dwa wieczory. Wczoraj oklejałam szafkę, gdyż musiałam kupić w innym kolorze i pół dnia poszło w siną dal, a dzisiaj jak na złość kapie od sąsiada i uruchomiło to łańcuszek zdarzeń, ale była to okazja do sąsiedzkich odwiedzin i pogaduszek.
Mam w tym roku jakąś nieodpartą potrzebę działania dla innych. Rodzina podjęła decyzję na zaniechanie prezentów pod choinkę, a w to miejsce wzbogacą się Animalsi. Pieniądze popłyną dla zwierząt. Ale już dosyć gawędzenia, do czytania staruszko, książka ciekawa, tylko drobny druk i nagromadzenie faktów i wydarzeń opóźnia postępy w poznawaniu świata.
 
9 grudnia 2019
Czytam „Orient Express” i dopatruję się opisu wydarzeń w innym świetle, niż znam. Najbardziej zdenerwowałam się czytając o Leopoldzie I str. 153 – który to podobno według autora „w 1863 zatrzymał Osmanów na przedmieściach Wiednia…” Nie będę już wdawała się w szczegóły, ale to jest jawne kłamstwo. Błagał Sobieskiego o przyjście z odsieczą i to nasz król rozgromił Turków!!! Nie miejsce tutaj, abym opisywała te wydarzenia, ale jak tak można mijać się z prawdą.
Wikipedia: „3 września wojska sprzymierzone spotkały się w Tulln nad Dunajem. Tam Jan III Sobieski przejął komendę nad całością wojsk austriackich, niemieckich i polskich, liczących łącznie blisko 70 tysięcy żołnierzy (w tym 31 tysięcy jazdy). Przyjęty też został jego plan operacyjny.
Leopold się odwdzięczył zadzierając nosa, gdy już niebezpieczeństwo minęło. „Spotkanie króla z cesarzem wypadło chłodno. Leopold I nie zdjął kapelusza ani w chwili, gdy prezentowano mu królewicza Jakuba, ani gdy podczas przeglądu wojsk pochylały się przed nim polskie sztandary. Oburzyło to Sobieskiego i całe rycerstwo.”

10 grudnia 2019
Poranek zaczął się obiecująco. Dzwonek do drzwi, zaglądam przez wizjer, myślałam, że kurier z paczką, a tu jakiś nieznany człowiek zgłasza ochotę rozmowy ze mną. Dopytuję, o co chodzi, odpowiada krótko:
- Mam problem do rozwiązania.
- Jaki problem? Nie mam żadnego problemu do rozwiązania. – odpowiadam, ale w duchu zaczynam się zastanawiać, kto to może być? Może jakiś typ, z którym kiedyś przez przypadek nawiązałam znajomość, gdyż przecież miałam do czynienia z wieloma ludźmi, a nie zawsze byli to znajomi z krwi i kości, tylko jakieś internetowe zjawy. Przynaglam:
- Proszę powiedzieć jasno o co chodzi, gdyż inaczej nie otworzę! Milczy, odeszłam od drzwi, ale nie dawało mi to spokoju, podchodzę po minucie, stoi oparty o drzwi i zdeterminowany czeka. Zaczęłam się już naprawdę niepokoić. Bałam się, że nie będę mogła wyjść z domu, więc uciekam się do szantażu:
- Proszę powiedzieć, jaką ma pan sprawę, gdyż będę zmuszona zadzwonić po policję!
Podchodzi do drzwi, widząc że to nie przelewki, i oznajmia:
- Ja w sprawie zalania mieszkania. - mówi, osłaniając usta ręką, abym lepiej słyszała.
- Nie mógł pan od razu powiedzieć! Otwieram drzwi, moja sąsiadka również i zaprasza tego pana do siebie, gdyż to u niej było zalanie, a u mnie tylko kapało po rurze i nawilżało powietrze w pionie.
Tym sposobem umknął mi potencjalny absztyfikant. A byłoby o co się ubiegać!  
Spłynęło po mnie zdenerwowanie i dalej czytam, czytam… W międzyczasie zrobiłam ciasto drożdżowe, aby uniknąć zmęczenia, wypiłam cappuccino, gdyż przecież takie nasycanie umysłu przekrojem informacji o wydarzeniach i ludziach ubiegłych stuleci bywa nieco męczące. Mam czas do jutra, och! Trochę pokpiłam sprawę. 

12 grudnia 2019
Dzisiaj „uchodziłam” nogi, gdyż chciałam kupić suszarkę do naczyń. Do mojego zlewu nic nie pasowało. Coraz mi trudniej uskuteczniać takie wycieczki. Nie wiem jak to będzie, chyba najbliższe osiedle będzie moim terenem, dalej się nie ruszę. Naprawdę jestem zmęczona. Trzeba będzie zamówić przez internet, nie ma rady. Dlaczego nie zrobiłam tego na początku poszukiwań? Jakoś miałam opory. Myślałam, że w sklepie lepiej dobiorę. Trzeba doświadczyć wiele, aby zrozumieć, że bywają drogi łatwiejsze do uskutecznienia pragnień, a także nabrać pokory. Świąt jednak nie spędzę ze starą suszarką, nowa musi być! Znacie ten punkt poszukiwań, kiedy mówicie - niech już będzie to co jest, byle dalej nie szukać?

13 grudnia 2019

Trzynastego! Dzień pod psem. Pada obficie. Umówiona byłam do fryzjera, iść musiałam. Pani Ania bardzo się postarała, jednak nie mogłam wracać z gołą głową, gdyż zatoki znowu odezwały się, co widać na zdjęciu. Na dodatek ogarniała mnie taka senność, że ledwo patrzyłam na oczy, ale czego się nie robi dla urody staruszki. Nie mogę przecież na święta mieć włosów z różnych epok strzyżeniowych. Zrobiłam selfie w drodze powrotnej i przesłałam moim córkom. Były zdziwione, że zlekceważyłam trud fryzjerki! Zdrowie jest jednak na pierwszym planie w pewnych wieku, chociaż wczoraj widziałam na ulicy dwie moje rówieśnice wyfryzowanie i idące z odkrytymi głowami. Też już się chyba przygotowały na święta. U fryzjerów ścisk, że naprawdę trudno się załapać. Wiele pań jest do farby, ja jednak już na takie układy nie pójdę. Moje włosy podobają mi się w takiej perłowej tonacji.
Nockę miałam z przerwą od drugiej do piątej, czytaniową. W dwa dni zapoznałam się z książką Marii Czubaszek „Dzień dobry, jestem z kobry”. Uczciłam w ten sposób trzecią rocznicę jej śmierci. To nie był materiał na noblistkę, ale była dowcipna, bezpardonowa i było się z czego pośmiać. Jutro napiszę o książce, gdyż znalazłam tam wiele punktów stycznych do życia staruszek, a dzisiaj kilka cytatów.
„Prawdziwej miłości nie zaszkodzi nawet małżeństwo.”
„I ja się wydaje, że właśnie do tego kobiecie potrzebny jest mężczyzna. Żeby miał na kogo ponarzekać.”
„Mężczyzna jest tym, czym jest i nie ma co przy nim majstrować. Im szybciej kobieta to zrozumie, tym lepiej dla niej. I dla niego.”
"W życiu każdej kobiety przychodzi taki moment, w którym należy zdecydować, ile ma lat. I tego się trzymać.”
"Na pytanie, skąd czerpię natchnienie, co mnie pcha do pisania, mówię, że obejmuje zamówienie i niezapłacony rachunek. Ja nie lubię pisać, ale w związku z tym, że nic innego nie potrafię, do piszę. Nie żyję, chcę pracować, tylko pracuję, żeby żyć. "

Dzisiaj mam taki natłok zajęć, że nawet nie miałam kiedy dokonać wpisu, piorę, sprzątam, gotuję. Wróciła moja córka i już jem normalne obiady, gdy jej nie było, było różnie. Muszę mieć dla kogo gotować, dla mnie samej stosuję taryfę ulgową. Dzisiaj była zapiekanka z kaszy jaglanej z musem jabłkowym prażonym na maśle. Na wierzchu królowały plastry jabłek, też przysmażane, posypane orzechami i słonecznikiem. Pychota! Danie lekkie i smaczne. 

14 grudnia 2019
No to wróćmy do lektury Maria Czubaszek „Dzień dobry, jestem z Kobry, czyli jak stracić przyjaciół w pół minuty i inne antyporady”. Tytuł, obszerny i wyczerpujący temat, mówi wszystko. Autorka stosuje kontrę życiową, jak inni tak, to ja odwrotnie. Odcina się od zasad zdrowego życia. Uważam, że ta książka jest trochę smutna, przepełniona pragnieniem śmierci. Czubaszek czekała na śmierć!
Teorie, które głosi są kontrowersyjne, ale tego wszyscy od niej oczekiwali. Z niektórymi zgadzam się w połowie, ale nie będę już robiła takiego rozróżniana. Swoją opinię na niektóre sprawy zostawię dla siebie, po co robić sobie wrogów.
Może najpierw te, z którymi się zgadzam lub prawie zgadzam:
- Sport wyczynowy prowadzi niekiedy do kalectwa
- Mało śpię, od trzech do pięciu godzin.
- Jestem głodna o drugiej nad ranem, wtedy jem.
- Śpię na siedząco w fotelu.
- Lubię ludzi, którym wszystko przychodzi łatwo.
- Najmilszą chwilą całego urlopu w górach to był powrót do Warszawy.
- Nie wyobrażam sobie nawet, abym dla kogoś stała się ciężarem, to byłoby okropne.
-Nie trzymam się kurczowo życia.
- Starość mnie przeraża.
- Nie ciągnie mnie już tak do ludzi. Lubię samotność.
-Nie wierzę, że gdy ktoś hoduje bicepsy jak arbuzy, to może mieć jeszcze mózg.
- Nie będę mówić o seksie, bo ja już pamiętam te sprawy jak przez mgłę.
- Znielubiłam wódkę, kiedy poznałam Karolaka.
- Nie umiem upominać się o pieniądze.
- Pisałam siedząc w przedpokoju na podłodze, w mieszkaniu nie było dla mnie miejsca.
- Nie mogłabym pracować w sklepie mięsnym, i nie mogłabym być politykiem.
- Wiele można powiedzieć o mężczyźnie patrząc na jego kobietę i o polityku, patrząc na jego partię.
- Nie lubię chodzić na pogrzeby.
- Nigdy nie zazdrościłam nikomu młodości, uważam, że jest przereklamowana.
- Nie lubię tak zwanej kobiecej literatury.

Do tych poglądów jestem w opozycji.

- Palenie zbliża ludzi.
- Kawa jest mi potrzebna do życia.
- W co zainwestować? W papierosy i pokera. To będzie dopiero życie.
- Jestem absolutnie za eutanazją.
- Nie lubię robotników i chłopów, nie lubi dzieci.
- Baby mnie zawsze strasznie denerwowały i do tej pory denerwują. Wolę facetów.???

Cytaty:
"Jak powiedział kiedyś Oscar Wilde, 'im bardziej poznaję ludzi, tym bardziej kocham zwierzęta'. Nie chcę i nie potrafię zmienić zdania na ten temat. Jeżeli jest to wada, to niestety, ale z tą wadą umrę".
„Zdrowia do grobu nie wezmę, młodość musi się wyszumieć, starość musi się wypalić."
"Jak będziesz palić, to na starość będziesz wyglądać, jak Czubaszek."
"Stara, ale jara."
"A po śmierci niech mnie spalą, bo brzydzę się robali. A na dodatek, na złość tym wszystkim, którzy zabraniają palić, puszczę dymek jeszcze raz, już po śmierci."

15 grudnia 2019

Staruszka to też człowiek! Mój umysł potrzebuje środków dopingujących w postaci nowych zadań zmuszających mnie do myślenia, żadne inne nie są mi potrzebne. Usiadłam wczoraj przed północą do komputera i zajęłam się poszukiwania aktów urodzenia gałęzi rodziny, której do tej pory nie poświęciłam zbyt wielkiej uwagi z wielu powodów niezależnych ode mnie. Jakoś się udało. Wdzierałam się coraz głębiej, i po nitce do kłębka, doszłam do celu poszukiwań. Nie wszystkie udało mi się dokładnie, a raczej mało dokładnie przeczytać i przetłumaczyć, ale wiedziałam, o co chodzi. Poczułam się świetnie, odrodzona, odświeżona i ustawiona na najwyższe obroty. Kiedy już zegar wskazywał drugą godzinę po północy, powiedziałam sobie – dosyć! Przygotowałam się cichutko do spania i zasnęłam jak kamień. Dzisiaj czuję się doskonale. Cud się stał! Gdyby nie to, że moje stare stawy odmawiają współpracy, coś bym jeszcze odkrywczego robiła, ale jak na jedno pomaga wzmożony wysiłek umysłowy, to na drugie szkodzi. Pomyślałam też sobie, że może ci moi przodkowie, pominięci i zapomniani, nareszcie doczekali się pamięci i starają mi się pomóc, tak jak mogą. Zobaczymy. Jeden akt urodzenia, na którym mi najbardziej zależy, wysłałam mojemu najsprawniejszemu tłumaczowi J.S.E. Nikt mu w tłumaczeniu nie dorównuję, może się zlituje i prześle akt gotowiutki, spolszczony i uładzony.
Przecież nie chcę szkalować swoich przodków, nie lubię tego robić, chcę tylko wiedzieć prawdę i może do niej dojdę. Są sprawy, które trudno rozwikłać, bywa też, że trudno niektóre zrozumieć. Obecnie nie mogę pojąć dlaczego kochani rodacy lubią rzucać oskarżenia na ludzi, którzy powinni być przedmiotem dumy narodu, ale nie, trzeba im przyjąć łatkę, gdyż nie są zwolennikami partii nam łaskawie panującej. Olga Tokarczuk rozsławiła Polskę na cały kulturalny świat, ale i tak posądza się ją o szkalowanie i oczernianie naszej ojczyzny!? To zdumiewające. Czy osoby te przeczytały jakąś jej książkę? Gdyby tak było, to by takich głupstw nie wypisywano. Najbardziej zajadli są ci, którzy chyba z jej twórczością nie mają do czynienia. Nie ma się zresztą co dziwić, pan minister Gliński też nie zna jej książek, a chyba powinien, chociażby z obowiązku. To jest nasza przywara narodowa, dowalić komuś wtedy, kiedy wybija się ponad przeciętność.

16 grudnia 2019
Tłumaczenie metryki już do mnie dotarło. Ślicznie dziękuje. Z takich aktów nie da się wyczytać historii rodziny, ale można ustalić miejsce i czas jej trwania, także liczebność potomstwa, jak się ma szczęście trafić na osiadłe stadło. Zobaczymy co z tego wyniknie, najczęściej nic nie dzieje się bez przyczyny.
Dzisiaj znowu przedpołudnie spędziłam w przychodni. Jak dostaniesz skierowanie na zabiegi, to musisz czekać na panią rejestratorkę, która urzęduje w późniejszych godzinach. Czas jakoś trzeba zapełnić, załatwiałam więc sprawy nie cierpiące zwłoki w najbliższej okolicy, a przed świętami wiadomo jakie to sprawy, mamona wabi człowieka i dobre uczynki. Nie będę się chwalić jakie, nie podaje się takich spraw do publicznych wiadomości. Przy okazji dowiedziałam się, że po nowym roku wejdą w powszechne użycie e-recepty. Pani doktor chciała mi już taką wystawić, ale grzecznie podziękowałam. Wolę poczekać, aż system się rozkręci. Uważam, że będzie dobrze, podasz w aptece 4-cyfrowy kod z SMS-a i PESEL i wydadzą leki. Cała papierkowa robota zniknie. Muszę założyć Internetowe Konto Pacjenta, Profil Zaufany, ale to już po świętach. Każdy musi się z tym uporać.
Co zyskasz dzięki e-recepcie?
jeżeli przepisano Ci więcej leków, nie musisz prosić o odpis i nie utracisz refundacji — każdy lek możesz kupić w dowolnej aptece
nie ma ryzyka, że otrzymasz niewłaściwy lek — e-recepta jest zawsze czytelna
nie zgubisz jej — wszystkie e-recepty zapisują się na Twoim Internetowym Koncie Pacjenta
zrealizujesz ją w każdej aptece w Polsce

17 grudnia 2019
Nie ma piękniejszych doznań, niż dobrze wykonana praca. Jakie to inspirujące zajęcie - mycie okien! Najpierw myślisz o tym przez kilka wieczorów, w końcu zbierasz się w sobie, gromadzisz potrzebne akcesoria i pucujesz ramy i szyby, cieszysz się z ich nieskazitelnego blasku, oglądasz je pod różnymi kątami, przecierasz spranym, czyściutkim ręcznikiem bawełnianym, gdyż tylko taki nie zostawia śladu. W tym czasie firanki już się dopierają. Wyjmujesz z pralki, wieszasz z pełnym namaszczeniem, miłośnie spoglądasz na równiutkie fałdki i masz poczucie spełnienia misji świątecznej. Powielasz ileś tam razy, zależy od tego, ile masz okien - do mycia lepiej mało, ale do cieszenia się przestrzenią wnętrza, lepiej wiele. Kiedy już skończysz wszystko, sprzątasz ścierki i myjki, siadasz w fotelu choćby na minutkę, aby podziwiać swoją pracę, swoje poświęcenie, swój mozół. Jest ci lekko na duszy, że masz to już z głowy i powtórka nastąpi dopiero za jakiś czas, im krócej, tym lepiej dla okien, im dłużej, tym lepiej dla ciebie. Nie urobisz znowu rąk po łokcie.
Znam taką przypowieść o dwóch kobietach oczekujących na mężów będących w długiej podróży. Jedna dbała przesadnie o czystość w mieszkaniu zapracowując się ponad miarę, druga korzystając z okazji, wypoczywała i takie sprawy niewiele ją obchodziły. Czyścioszka umęczona i przywiędła witała męża po powrocie z miną męczennicy, a ta druga uśmiechnięta i wypoczęta wdzięczyła się do swojego z obiecującą miną. Jak myślicie, która sprawiła mężowi większą przyjemność? Nie lubię bałaganu, ale praca ponad miarę też dobrze nie rokuje. Na Boże Narodzenie witamy Dzieciątko, a nie Sanepid – jak dowcipnie napisał pewien pan zmuszany do pomocy w przedświątecznym urwaniu głowy.

18 grudnia 2019

Nareszcie u mnie słychać muzykę tak. jak powinno się ją słyszeć. Odsłuchuję kolędy. Muszę wiedzieć, jakie wybrać na wigilię. Chóru na kilka głosów to raczej nie stworzymy w tym roku. Najpiękniejszy nastrój wigilijny jest u Kasi, ale ja już nie mam siły jechać, oni też w komplecie nie mogą przyjechać. Zobowiązania rodzinne. Wszyscy się u mnie nie pomieszczą, ale mój wnuk wybiera się do babci. Jestem naprawdę rada. Dzisiaj robiłam zakupy. Było trochę zbyt ciepło, pobolewa mnie już gardło, jest mi gorąco i zimno na przemian. Chodziłam w rozpiętej kurtce i dorobiłam się lekkiego przeziębienia. Muszę się z tym jakoś uporać, im szybciej, tym lepiej.
Coraz mniej nas przy wigilijnym stole. Poodchodzili bliscy, młodsi rozproszyli się po świecie, coraz trudniej się spotkać. Jutro albo pojutrze startuję z choinką, później może być z tym zbyt wiele zamieszania. Coraz mniej interesują mnie już prezenty pod choinkę. Wydaje mi się, że to, co jest mi potrzebne, mam, a nie ma sensu gromadzić rzeczy, to już nie ten czas. Wydaje mi się, że dla mnie najważniejsze jest to, czego nie da się kupić za pieniądze. Pragnę spokoju, miłości, dobroci, poszanowania wzajemnego i tego, aby moi bliscy byli ze mną razem, gdy jeszcze tutaj jestem na tym świecie.

19 grudnia 2019
Ta data przejdzie chyba do historii! Terlecki roześmiany, radośni PiS-owiacy. Mają się z czego cieszyć. Niektórzy posłowie opozycji zamiast siedzieć w sejmie i głosować, zajmowali się dziećmi, mieli urlopy i takie tam sprawy, a ustawa jest teraz w rękach PiS. Tylko tak dalej i nie będzie o czym rozmawiać. Wstyd, biorą pieniądze po to, aby załatwiać swoje sprawy. Ludzie na ulicach protestują, a posłowie mają wszystko w nosie. Sama nie wiem, czy ta opozycja jest czy jej nie ma, i czego ta nieudolna opozycja właściwie chce.
„To największa kompromitacja opozycji w tej kadencji parlamentu. Prominentni politycy PO i SLD wzywali wczoraj do udziału w protestach przeciwko ustawie PiS, dyscyplinującej sędziów. A dziś, gdy opozycja mogła tę ustawę wyrzucić do kosza, wielu posłów Platformy i lewicy nie przyszło na głosowanie. Dlatego ustawa trafiła do dalszych prac.”

20 grudnia 2019,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,,

PRACUJĘ. Nic w domu nie zrobi się samo. Zakupy zrobione, choinka ubrana - trochę skromniej, ale nie chce mi się wieszać wszystkiego, piernik upieczony, ryby oczyszczone i przełożone cebulą, zanurzone w mleku, pozbywają się zapachu swojego rodzimego środowiska. Reszta jutro i pojutrze. Zastanawiam się nad tym, czy miałabym czas na cokolwiek, gdybym tak przygotowywała posiłki na święto lub dzień powszedni? Jednak Święta to czas szczególny i trzeba się specjalnie przygotować, pod względem duchowym także. Publicznie oświadczam, że wszystkim, którzy zaleźli mi za skórę, przebaczam, jednak przebaczenie a zapomnienie doznanych krzywd, to dwie różne sprawy. Zachowam je w pamięci, czy będę tego chciała, czy nie, no chyba, że dopadnie mnie Alzhaimer, wtedy wszystko ugrzęźnie w ciemnej przestrzeni nieświadomości, o czym nie mam w tej chwili zielonego pojęcia, ale kto tam wie, co i kiedy człowieka spotka. Proszę nie przysyłać mi przeprosin, to jest bez sensu.

21 grudnia 2019
Czas zacząć słuchać, już niedługo wybrzmią uroczyście w czasie Wigilii. Gdyby nie ta cała otoczka choinkowo-kolędowa, rodzina nie wpadłaby w trans dobroci serdecznej i radosnego świętowania.
Dzisiaj od rana tak lało, że serce pęka, kiedy pomyśli się jak w kopnym śniegu szłam z moimi dziewczynkami po choinkę, gdyż tato już był tak słaby, że nie mógł podjąć trudu przytaszczenia jej do domu. Wycinał zawsze w naszej części lasu, ja zadowoliłam się sosną, gdyż nie byłam w stanie przekopać się przez zasypane pola do lasu. Kto mógł się spodziewać, że były to nasze ostatnie święta... 
Zmęczona już jestem przygotowaniami, ale dzielnie zabrałam się do pracy, na szczęście przestało padać. Umyłam w pocie czoła cały piekarnik i kuchenkę, gdyż wszędzie mi pachnie piernikiem, com go wczoraj wypiekła. Nie wiem, czy polewę robić już dzisiaj, czy dopiero w przeddzień kolacji? Jest tak ciepło, że nie da się niczego wystawić na balkon, trzeba upychać w lodówce, a przecież ona też ma ograniczoną pojemność. Święta bez mrozu i śniegu tracą na uroku, a zapowiada się, że będzie jeszcze cieplej. Jeszcze zdjęcie a internetu z śnieżnymi wspomnieniami. Też tak kiedyś bywało. Niedługo małe dzieci będą oglądać takie widoczki w książeczkach. 

22 grudnia 2019
Święta już blisko. Mam małą propozycję dla ratujących świat. Może prezenty pod choinkę dawać bez opakowań, a tylko w torebkach, które przecież można użyć także w następnym roku. Może zupełnie bez opakowań? Co roku wielka reklamówka pozdzieranych papierów ląduje w śmietniku. Jedna torba pod choinką wystarczy, aby ukryć prezenty przed ciekawskim spojrzeniem. Tak tylko piszę, nie jestem sknerą, ale praktyczną osobą dbającą o środowisko, jak teraz jest w modzie, może zyska poparcie moja propozycja. Ja, co prawda, wpłaciłam pieniądze na Animalsów, zamiast kupować prezenty, ale wątpię, że na tym się skończy. Dołączę wiersz ks. Twardowskiego, może wszystko zdołamy rozplątać przed wschodem pierwszej gwiazdki, bo przecież każdy coś tam zaplątanego ma, aniołów nie ma na ziemi.

Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
W Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
By wszystko się nam rozplątało,
Węzły, konflikty, powikłania.
Oby się wszystkie trudne sprawy
Porozkręcały jak supełki,
Własne ambicje i urazy
Zaczęły śmieszyć jak kukiełki.
Oby w nas paskudne jędze
Pozamieniały się w owieczki,
A w oczach mądre łzy stanęły
Jak na choince barwnej świeczki...

Ks. Jan Twardowski

23 grudnia 2019

Niech się spełnią świąteczne życzenia,
te łatwe i te trudne do spełnienia.
Niech się spełnią te duże i małe,
te mówione głośno lub wcale.
Niech się spełnią te wszystkie - krok po kroku,
tego życzę Wszystkim odwiedzającym moją stronę
w Święta i mam nadzieję, że także w Nowym Roku.

Wesołych, spokojnych Świąt Bożego Narodzenia 
życzy
Halina Studzińska

26 grudnia 2019













Święta zbliżają się ku końcowi. Radosne były, spokojne były, tylko babcia trochę zaniemogła, coś mi weszło w plecy i trzyma, ani się zgiąć, ani przychylić, ale trwam na posterunku i cieszę się, że mogę być z bliskimi. To chyba największa radość. Mój wnuk przyjechał do babci, pierwszy raz sam. Trochę się bałam, odległość duża, ludzie też różni w czasie podróży, ale wszystko dobrze poszło. Co prawda spóźnił się autokar około dwóch godzin, a babcia nie mogła już wytrwać w domu i pomknęłam taxi na dworzec, aby odebrać wnuka. Okazało się, że jakaś pani zgłosiła kradzież pieniędzy. Na miejsce przyjechała policja, i podróż została zahamowana. Kobieta schowała pieniądze do walizki, a szukała w torebce! Wszystko się opóźniło. Jak ja mogłam wytrzymać w domu w takiej sytuacji?! Na szczęście powiedział mi o wszystkim dopiero w domu. Dla babci to zawsze maleństwo, mimo, że to już przecież student i zawsze mnie prosi, abym traktowała go, jako dorosłego. Łatwo mówić, ale babcie wiedzą jak to jest, trudno się przygiąć do takiej postawy. Robię, co mogę, ale i tak o wszystko się martwię. Zostanie do niedzieli, mogę więc się jeszcze cieszyć te kilka dni.

27 grudnia 2019
Moje przyrzeczenia i zobowiązania na następny rok w czasie przedwigilijnym:
- Kolacja wigilijna będzie składała się z zupy grzybowej z kluskami, kapusty z fasolą i kotlecików grzybowych, makiełki i susz wigilijny z okrojonej postaci. Karp wykluczony, śledzie też, pierogi, paszteciki można zrobić po świętach.
Przygotowywanie tylu dań to pomysł niezbyt mądry w czasie, gdy do stołu siadają cztery osoby lub ciut więcej. Gdy biesiadowało 20 osób, potrawy mogły zostać skonsumowane. Każdy po trochu i jakoś tam szło.
- Ciasta ograniczą się do piernika z połowy porcji, ciasteczka niech już zostaną, gdy wszystkim tak smakują. Resztę ciast dokupić albo z nich zrezygnować.
Wszystkiego zostało, mimo że wpychałam rodzinie ile się dało. Kiedy wczoraj na obiad jeszcze zaserwowałam resztki zupy grzybowej, mój wnuk z niemałym zdziwieniem zawołał – znowu? Wpakowałam resztę potraw do zamrażalnika, moja córka powiedziała, że będziemy jeść jako dodatki tak długo, aż nie zjemy. To jest racjonalne podejście, nie będziemy marnować jedzenia. Od jutra gotuję obiady w wersji urozmaiconej.
Komu to wszystko było potrzebne, kasy niemało poszło, trudu przy przygotowaniu też wiele, smak sprowadzał się do monotonii wigilijnej. Mimo, że co dzień dorzucałam jakieś nowe danie, ale i tak dominowała nuta grzybowa. Oczywiście, że gdy w pierwsze święto zaszczycili nas dodatkowi goście dorzuciłam mięsa i warzywa, ale to nie zmienia sytuacji, nadmiar potraw nikomu nie służy. Nie wspomnę już o myciu naczyń. Czekolad i wyrobów czekoladowych wystarczy na kilka miesięcy. Każdy coś tam przyniósł, a je też nie jestem bez winy. Jednak Święta się odbyły, minęły i będziemy wyglądać następnych. Biorę też pod uwagę wersję wyjazdową, naprawdę!
 
 28 grudnia 2019

„Jelito grube jest uważane za ważny, a może nawet najważniejszy organ ludzkiego organizmu. Nazywane bywa nawet drugim mózgiem, ponieważ jego rolą jest nie tylko wchłanianie substancji odżywczych i formowanie kału. Ma dużo więcej "do powiedzenia". Zobaczcie!”
https://kobieta.onet.pl/zdrowie/jelita-jak-drugi-mozg-infografika/x7hpkhj
Nie od dzisiaj wiadomo, że to, co jemy i jak żyjemy, ma wpływ na nasze zdrowie. Warto ten artykuł przeczytać i pomyśleć nad sobą i swoimi sprawami. Dopóki nie czujesz, że masz jakiś organ, nie myślisz o nim, ale kiedy zaczynają się problemy, musisz się zastanowić, dlaczego tak się dzieje. Ziółka przed snem pije wiele osób w starszym wieku. Organizm nie pracuje już normalnie.

29 grudnia 2019
Kiedy słońce czerwieni blaskiem maluje niebo na zachodzie, o szarej godzinie, czekając na ciemność nocy, na spacer wtedy ja wychodzę. Cieszą mnie rzucane przez latarnie refleksy świetlne na wody ciemne fale. Ciągną się daleko od brzegu, wszystko wygląda wtedy wspaniale.
Oto staruszka w ciszy nocy nad naszym sławetnym zbiornikiem wodnym.


30 grudnia 2019
Zbliżamy się do zrobienia bilansu za odchodzący rok. Nic szczególnego się nie działo, coś tam zrobiłam - okno wstawiłam, wieżyczkę sobie sprawiłam, pomalowałam pokój i mam święty z resztą spokój. Nie garnę się do prac porządkowych, ale jeszcze porządek z łazienką do końca muszę zrobić, jak tylko p. Robert dojdzie do formy. Obiecał, że dotrzyma słowa, a że dużym poślizgiem, trudno, siła wyższa. Jego imię jest rękojmią. Jak to szybko poszło, to podsumowanie. Nowy Rok przyniesie nam piękne zmiany, podwyżki i ukrócenie samowoli obywateli. 
Zastanawiałam się, co zrobić z dniem jutrzejszym. Wcale tańce mi nie w głowie. Wnuk porwał mnie do walca, oczywiście Szostakowicza – oboje lubimy go bardzo, bardzo – ale jako tancerka się nie spisałam. O mało się nie przewróciłam! Co prawda było to z zaskoczenia, ale jak by nie było, lepiej mnie na parkiet nie zapraszać. Później już nam szło nie najgorzej, ale wstęp był żałosny. Sylwester w telewizji mnie przeraża. Znowu Zenek będzie brylował! Ja nie mam nic przeciwko disco polo, ale niech sobie ludzie na weselach tańczą i śpiewają, szczególnie gdy już mają zaburzoną trzeźwość, ale telewizja, która lansuje ten rodzaj muzyki, to już naprawdę obciach. Trzeba wyrabiać gust w narodzie, a nie iść na łatwiznę. A może Kurski też kocha taką muzyczkę?! Kto to wie. Elity ostatnio nie reprezentują wysokiego poziomu. Na co głosował Polak, to ma.
Za to program "The Voice Senior" okazał się prawdziwym hitem Telewizji Polskiej. Powiem szczerze, że oglądałam z ciekowością i szacunkiem. Szkoda tylko, że musieli odpaść niektórzy naprawdę reprezentujący talent i odwagę, nie ma co ukrywać. Spełnili jednak swoje marzenia i to się naprawdę liczy.
Ja w tym roku zadeklarowałam w moich postanowieniach, że wrócę do pisania, ale postaram się pisać bajki i opowiastki dla dzieci. Moje pociechy potwierdziły, że byłam w tym przekonywująca. Ja opowiadałam przygody wymyślonych bohaterów, a grupa przedszkolna czekała na dalszy ciąg przygód przekazywanych przez moje córki. Taka popularność dodaje skrzydeł, to jest szczere uznanie, a nie wymuszone przez dorosłych z uprzejmości. To do jutra! Mam już przygotowane filmy na jutrzejszy wieczór. Nie będę nigdzie chodzić, do siebie też nie zapraszam, boję się tej strzelaniny, co do której mam bardzo negatywny stosunek. Może jakoś ludzie odejdą od tej tradycji. Lepiej już niech tańczą na placach i rynkach miast. Nie będzie tak wybuchowo.
 
31 grudnia 2019
„Każdy jest geniuszem. Ale jeśli zaczniesz oceniać rybę pod względem jej zdolności wspinania się na drzewa, to przez całe życie będzie myślała, że jest głupia.” Albert Einstein
Ostatni raz piszemy datę z 2019 rokiem. Od jutra wkraczamy w 2020 rok! Ładnie to wygląda, ale nie wiadomo jak nam się ułoży w życiu. Ja wzmocniłam moc dwudziestek 20 złotymi, które ulotniły się w jakiś cudowny sposób, aby wesprzeć ludzi bardziej potrzebujących niż ja. Włożyłam do kieszeni, gdy wychodziłam z domu, tak na wszelki wypadek, gdyż nie wzięłam torby, i wróciłam bez banknotu. Wcale nie żałuję, to zapowiedź niespodzianek finansowych w nowym roku!!! To, co dajesz potrzebującemu, wraca do ciebie zdwojone, a może nawet zwielokrotnione. Wysłałam totolotka, aby mogło się wypełnić, co jest do spełnienia, nie ma powodu, aby czekać do jutra. To będzie wystrzałowy rok, nie mam wątpliwości.

Niech w 2020 roku:
zdrowie okaże się niezawodnym kompanem,
radość uwije sobie w Twoim domu wygodne gniazdko,
szczęście zamieszka na dłużej,
powodzenie uzna, że jest pod dobrym adresem,
marzenia zmienią się w wydarzenia,
a portfel z pieniędzmi wreszcie nie będzie mógł się domknąć.

Do siego roku!!!

Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja