maj 2017
1 maja 2017
Są sprawy, których do końca nie rozumiem. Może jestem zbyt stara. Zgadzam się z nimi lub nie.
- Dzisiaj Święto Pracy, Międzynarodowy Dzień Solidarności Ludzi Pracy, popularnie zwany 1 Maja – międzynarodowe święto klasy robotniczej, obchodzone od 1890 corocznie 1 maja. W Polsce Święto Pracy jest świętem państwowym od 1950roku.
Czy już nie mamy w kraju robotników? Prawie głucho jest o tym święcie. Nie ma święta, to zlikwidować dzień wolny i niech ludzie pracują.
- Duda zaznaczył, że nie zgadza się jednak z "czarno-białą" oceną całego PRL. - Nigdy nie pozwolę nazwać czernią żołnierzy pierwszej czy drugiej armii Wojska Polskiego, późniejszego Ludowego Wojska Polskiego, czyli tych, którzy bardzo często nie zdążyli do armii gen. Władysława Andersa, a którzy szli ze Wschodu - powiedział. Jak dodał, "bardzo niewielu z nich to byli ideologicznie ustawieni, przysłani do ideologicznego urabiania przedstawiciele de facto sowieckiego imperium".
Na te słowa czekałam, dosyć długo, ale nareszcie Prezydent zdobył się na odwagę, aby powiedzieć, że ludzie różnych orientacji walczyli o Polskę, startowali z miejsca, gdzie popchnął ich los i zapominanie o ich poświęceniu jest sprawą niegodną. Punkt dla Prezydenta, ma jednak odwagę być uczciwym człowiekiem.
- Duda: Dzieci i wnuki zdrajców Rzeczypospolitej zajmują wiele eksponowanych stanowisk.
Z tym już się nie zgadzam. To nawet w trzecim czy czwartym pokoleniu potomkowie dawnych oficjeli będą musieli być napiętnowani?! Jaki ja mam wpływ na to, co robił mój ojciec, dziadek czy pradziadek? Ja jestem taka jaka chcę być i nie mam zamiaru odpowiadać za błędy moich przodków, ani też ubierać się w glorię chwały z ich zasługi. Mogę być z nich dumna, albo się wstydzić ich czynów, ale ja to jestem ja.
- Kontrolerzy NFZ w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie. To tu był leczony ojciec Zbigniewa Ziobry.
Panie Ziobro, ludzie na zawał umierają i niech pan da już spokój tym lekarzom. Są sprawy w których ostateczną decyzję podejmuje Opatrzność.

2 maja 2017
Dzisiaj trochę cieplej, ale wiatr taki, że głowę chce urwać. Musiałam iść rano zmierzyć się w wizytą u lekarza. Miałam zapasową receptę, ale zbyt późno na nią spojrzałam i w aptece nie przyjęto jej. Jakoś się udało, gdyż trzeba wyszukać lekarza, który mógł wypisać receptę dla seniora. Darmowe leki kupiłam na dwa miesiące, za 160 zł. Trochę musiałam dokupić dokładek niezbędnych podobno do funkcjonowania staruszkowatego organizmu, ale darmowych leków jest naprawdę niewiele, w każdym razie u mnie.
Kupuję więc leki w aptece, układam się z młodym, przystojnym panem aptekarzem i nie rozumiemy słów, gdyż w okienku obok pani, staruszka do kwadratu, stara się donośnym głosem uświadomić farmaceutkę, że 3 Maja to ważne święto, tylko nijak nie może sobie przypomnieć, jakie to święto. I komu to jest potrzebne?! Starowinka musiała się wygadać, gdzie i kiedy, nie jest już ważne. Powinny być jakieś miejsca, gdzie stałby wolontariusz, a staruszkowie, którzy rozmawiają tylko ze sobą lub kotem, mogliby w okreslonych godzinach wygadać się do woli. Przecież kot, mimo że to mądre zwierzątko, nie pojmie co to jest Konstytucja 3 Maja i dlaczego tak była ważna dla Polski.
Moje ciśnienie harcuje w dzień i w nocy. Dzisiaj spałam trzy godziny. Resztę nocy chyba trochę drzemałam, gdyż leżenie tyle godzin w łóżku to byłaby męka. Przemyślałam jednak wiele spraw, zaglądałam w przyszłość i przeszłość i wszędzie rozciągała się nieskończoność i niedopełnienie. Co się ze mną dzieje?! Ja nie mogę zrozumieć. Trudno mi zmobilizować się do wykonania podstawowych czynności, zrobię, ale męczę się samym myśleniem o tym, że trzeba to zrobić. Jestem słaba, nie widzę sensu działania, chyba już lepiej było, gdy musiałam być w ciągłej mobilizacji, aby nadążyć z codziennością. To starość, ja wiem, że to tak jest, ale że to mnie spotyka to jakoś nie przyjmuję do wiadomości. 

3 maja 2017
Dzisiaj dzięki świętu, zdołałam zebrać ekipę pomocną przy zbiorach pokrzywy. Młode roślinki postawią mnie na nogi, jestem przekonana o ich leczniczych wartościach. Zachęcam do zbiorów w maju i czerwcu. 
"Pokrzywa to nie tylko chwast. Na wsi od wieków traktowano ją z szacunkiem ze względu na właściwości lecznicze i wartości odżywcze. Pokrzywa zawiera wiele cennych witamin, mikroelementów i soli mineralnych pomocnych m.in. przy leczeniu kamicy nerkowej i artretyzmu.
Pokrzywa od dawna wykorzystywana jest w medycynie naturalnej. Na przednówku z pokrzywy gotowano kiedyś zupę. Dzisiaj gospodynie dodają do karmy dla zwierząt jej posiekane drobno liście. Medycyna ludowa zaleca, żeby przy wiosennym zmęczeniu pić co dzień na wzmocnienie sok ze świeżo zerwanych pokrzyw. Kurację tę warto stosować również latem, a zimą dobrze jest popijać herbatkę przyrządzoną z pokrzywy suszonej. Taki napar - ziele zalane wrzątkiem i pozostawione przez kwadrans pod przykryciem - pomaga walczyć ze stresem. W połączeniu z innymi ziołami działa nawet wtedy, gdy mamy... pokrzywkę (objawy uczulenia)."
Pokrzywa to prawdziwa skarbnica aktywnych związków niezbędnych do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu. Specjaliści zajmujący się ziołolecznictwem uważają ją wręcz za naturalny antybiotyk."

4 maja 2017

W związku z pogodą nie mogłam się zdecydować czy otaczać się wiosennym kwieciem, czy też bardziej praktycznie, wysiewać i hodować zioła. Postawiłam jednak na zioła, dokupiłam jeszcze koperek, wsadzę szczypiorek, niech wszystko rośnie i cieszy oko staruszki. Lepiej aby było ciepło, wszystko by rosło w oczach, pogody jednak nie wyprosisz, musisz przyjmować taką, jaka jest. Cieszę się zielenią mojego ziołownika, zapachami ziół, siłą roślin rozwijających się w okamgnieniu. Pokrzywy schną wolniutko na balkonie, przerzucam je przy pomocy linijki, gdyż parzą niemiłosiernie. Mięta okrzepła w donicy, ale kwiatów też trochę mam. Mają wyróść w kępy rozłożyste, to floksy i jeszcze jedna roślina o silnym podobno zapachu, tylko nazwa mi gdzieś umknęła. Jak już się rozrośnie, to jakoś ją umiejscowię. Zioła dodadzą mi zdrowia i urody, może zaowocują jakimś zrywem weny. Wszystko może się zdarzyć, jak to w życiu.
Zachwycił się moim starczym urokiem jakiś Krzysiek przedsiębiorca i pragnie nawiązać ze mną kontakt, przysłał SMS-a. Mam mu odpowiedzieć za 3 zł!!! I niech mi ktoś powie, że staruszki nie mają powodzenia. Ciekawa jestem, kto przekazuje numery telefonów i dane osób, do których takie bzdety się wysyła. Mnie jednak nie Krzysiek w głowie, tylko powstańcy śląscy. Okazało się, że i w tym zrywie powstańczym uczestniczył mieszkaniec Miłkowic. Jak dotrzeć do jego dokumentów z tego okresu?! Wertuję co się da, ale podobno większość powstańczych danych zniszczono w czasie wybuchu wojny, aby Niemcy nie prześladowali powstańców.
Dorzucę jeszcze wierszyk z pokrzywami w tle, przecież trzeba zagospodarować przestrzeń pomiędzy ziołami a poezją. 
Osioł i róża  Jan Brzechwa
Przemówił osioł do róży:
„Tak pani zapach mnie nuży,
A kolce, paniusiu złota,
To jest zwyczajna głupota.
I taka pani pąsowa,
Że boli po prostu głowa.
Niech pani weźmie pokrzywę:
Z niej są korzyści prawdziwe,
Bezwonna jest, no a przy tym
Zjeść można ją z apetytem.
I każdy osioł to powie:
Pokrzywa taka - to zdrowie!”
A na to róża wyniośle
Odrzecze: „Na szczęście, ośle,
Nie same osły na świecie”.
„E, głupstwa paniusia plecie,
Już znam się na tej piosence,
Toć nas jest na świecie więcej!”

5 maja 2017
Spontaniczność jest domeną dzieci. Ale też osób starszych. Te pierwsze wiedzą za mało, by się przejmować. Te drugie wiedzą za dużo, by się przejmować. Przeczytałam dzisiaj w jakimś artykule. To jest prawda. Mnie też nie zależy, co ktoś sobie pomyśli o mnie, niech sobie myśli. Ja nie mam nic do stracenia.
Pojechałam dzisiaj do Castoramy, gdyż mam bezpośrednie połączenie, mimo, że dosyć daleko.
Będę remontować ozdobny taboret, którego żal mi wyrzucić. Pod ciężarem siadającej osoby dolna część rozpadła się na części. Przycięli mi sklejkę na wymiar, ale nóżek ni kupiłam, nie miałam wyobraźni, które będą się nadawały. Muszę zasięgnąć porady. Chodzi o sposób przykręcenia. Chciałam przedstawić tutaj ten mebelek, ale nie mogę odszukać zdjęcia. Przeglądam skrupulatnie zasoby, jednak przedpokój nie został ujęty. Doszłam do wniosku, że wielu rzeczy pozbyłam się trochę zbyt szybko. Myślałam, że inaczej ułożą się sprawy zakupu mieszkania, a wyszło jak wyszło, i nigdy już chyba nie kupię sobie takich, jak miałam. Weźmy taki zlew w kuchni, miałam taki, jak mi się podobał, a teraz mam taki jaki mam. Kuchenka, bujak, dywan, szczęście ze tego z dużego pokoju się nie pozbyłam. Muszę go dać po pralni, sama już z nim nic nie zrobię, nie mam siły nawet go przesunąć, a co mówić o czyszczeniu i trzepaniu. Nie ma co biadolić, trzeba cieszyć się tym, co się ma. Za bujakiem który mi się kiedyś znudził, stoi juka żywota. Teraz został z niej tylko pióropusz, prawie pod sufitem, ale nie mam odwagi się jej pozbyć. 
Podaję tytułem informacji do czego służy dolna szuflada w kuchence. Ja trzymam tam patelnie i naczynia do zapiekania, a okazuje się że jej przeznaczenie jest zupełnie inne. Teraz już wszyscy będą wiedzieć, ja jednak nie ręczę, że będę jej do takiego celu używać. Jako szuflada dla mnie jest przydatniejsza. 
Ta szuflada w rzeczywistości służy do podtrzymania temperatury potraw. Jest to "gorąca szuflada", na której można umieścić danie po upieczeniu, aby utrzymało ciepło aż do momentu podania na stół.

6 maja 2017
Prezydent zapowiada referendum w sprawie zmiany konstytucji. Mnie nie skuszą referenda. Proszę bardzo, niech będzie referendum, ale ja, jako obywatelka mojego kraju, chcę najpierw wiedzieć czego zmiana konstytucji ma dotyczyć. Najpierw proszę podać artykuły, które mają podlegać zmianie, a później będziemy na ten temat rozmawiać. Nie widzę powodu, aby zmieniać całą konstytucję. Mój przyczynek do zmiany konstytucji: Każdy polityk, który kłamie, oczernia bezpodstawnie innych polityków, powinien być karany jako przestępca.
Dzisiaj Marsz Wolności. Zaniebieszczyło na ulicach, ludzie protestują i wydaje mi się, że słusznie. Nie może być tak, aby wszystkie decyzje zapadały w siedzibie PiS. Ludzie, gdy damy im swobodę, potrafią zarządzać swoją wsią, gminą, miastem sami. Oni wiedzą najlepiej, co jest potrzebne.
Jarosław Kaczyński dzisiaj grzmi w Szczecinie!
A przypomnijmy sobie, jak do 2014 roku wyglądały marsze niepodległości 11 listopada. Co marsz, to prowokacja i awantura. (...) Mieliśmy do czynienia z ograniczeniami wolności - przekonywał prezes PiS.
Panie Jarosławie, pan przypadkiem nie wie dlaczego tak wyglądały? Ja chyba wiem i bardzo mnie to boli, tak nie powinno być. Dlaczego teraz to się skończyło!?
… Jest w Polsce wolność, my to zapewniamy, każdy może maszerować, gdzie chce, głosować, na kogo chce. Poprzednie rządy to był czas strachu, dziś jest czas wolności - podsumował Jarosław Kaczyński.
No nie wiem czy tak to należy odczytywać. Są sprawy, które załatwiliście dobrze i nikt nie będzie śmiał ich podważyć w przyszłości, ale z wolnościami obywatelskimi to chyba tak dobrze nie jest i gdyby nie takie masowe protesty, wiele spraw przybrało by inny obrót.

7 maja 2017

Obudziłam się rankiem w środku snu, pięknego snu! Dlaczego więc się budziłam? Mogłam dośnić go do końca, ale nie, trzeba było się obudzić! Piękny bal w stylowej sali, kobiety w pastelowych kolorowych sukienkach jak zwiewne motyle wsparte o czerniawe smokingi danserów, wśród nich ja, siwowłosa, ale piękna, w srebrzystej sukni, u boku pięknego i chętnego tancerza, unosząca się w rytmie walca jak we mgle, szczęśliwa i radosna… No trudno, wybudzona, ale bez konieczności powrotu do rzeczywistości. Włączyłam moją obecnie ulubioną stację „RMF Classic - Najpiękniejsza Muzyka Filmowa” gdzie znajdziesz wszystko, co piękne, ale do słuchania. Jeszcze w łóżku rozmyślam nad życiem, gdyż powrót do codzienności byłby zbyt bolesny.
Mówi się o tym, że starzy ludzie dziecinnieją, ale dlaczego do tego dziecinnienia nie przechodzą wszystkich okresów życiowych, nie wraca młodość, tylko staczają się w dzieciństwo?! Gdybym tak mogła wrócić do młodości, chciałabym mieć tęczowe tęczówki moich oczu, takie brązowo-piwno-niebiesko-zielono-miodowe. Mój wybrany ukochany poeta pisząc wtedy wiersze, nie miałby kłopotów z tłumaczeniem się, że opiewa piękno oczu za każdym razem innej pani, pasowałabym do każdego koloru i nie byłabym zazdrosna jak inne Marusie Kasprowiczowe czy Hanie Iwaszkiewiczowe.
Mógłby to być też muzyk, grałby mi wieczorami piękne, romantyczne „kawałki”, a ja wciśnięta w fotel śledziłabym lot ciem zdążających do światła świec i roniłabym łzy nad ich nieubłaganym losem, szczęśliwa, że to nie ja spalam się w okowach nieodwzajemnionej miłości. A on niechby grał i grał.
Dobry byłby też „pan złota rączka”. Przydałby się jako pomocnik, w codziennym zmaganiu się z życiem, takim prawdziwym. Zmontowałby taboret, który ostatnio pochłonął mnie całkowicie. Już jest zrobiony, ale ile mnie to kosztowało trudu. Chciałam być samowystarczalna. Pojechałam do marketu budowlanego, przycięli mi grubą sklejkę, tak mi doradzili, ma być gruba i mocna! Na szczęście nie zakupiłam nóżek, nie wiedziałam jakie mają być. To nieprawdopodobne, w dużych sklepach są dużo droższe niż w małych. Wczoraj wyszukałam na osiedlu sklep „Akcesoria meblowe” i tam bardzo miły pan doradził mi wszystko jak należy. Nóżki zamiast za 17 zł sztuka, kupiłam lepsze i solidniejsze za 7 zł sztuka. Jaka oszczędność! Całą infrastrukturę taboretową też sobie dobrałam w groszowych cenach i kłopot był tylko z realizacją. Rada nie rada, wyzwolona z emancypacji, zadzwoniłam do pewnego pana w celach pomocy świderkowej. Czekać musiałam do wieczora, ale przyszedł, przykręcił sklejkę i nóżki. I wszystko jest prawie dobrze. Popełniłam mały błąd, podkładka ze sklejki powinna być trochę mniejsza, wtedy nie byłoby jej widać. Muszę więc, albo to, co widać pomalować, albo okleić, ale to już nie dzisiaj. Teraz zastanawiam się, czy gdybym była jeszcze kiedyś młoda, czy wybrałabym takich pięknoduchów jako partnerów, czy może praktycznego człowieka, który by piłował i ciął. Najlepiej byłoby aby był taki trzy w jednym, ale szukaj takiego! Może to i dobrze, że człowiek ma to już za sobą. W starości, tak jak w życiu, sny są najpiękniejsze, warunek, że nie dusi cię zmora!!! Dzisiaj idę oglądać dywany kwiatowe na Wyspie Młyńskiej, niech piękno będzie ze mną cały dzień, a nie tylko w nocy na wyimaginowanym balu, na który już w życiu nikt mnie nie zaprosi.
Wyspa Młyńska  - dywan z kwiatów tulipanów, w tym roku "Rok Wisły". Wszystko tonęło w deszczu, dla kwiatów to nawet dobrze, gdyż nie więdną, ale publika nie dopisała!

   
Powrót do domu zaowocował piękną pogodą i tęczą na całym nieboskłonie. Teraz doradzają mi, abym nie ruszała się z domu, nie wiem czy to pomoże. Pogoda okropna jak na maj!



8 maja 2017
Prymas Polski: wykorzystywanie krzyża jako znaku walki z kimkolwiek to bluźnierstwo.
Nie można nieść krzyża na czele grupy, gdy podczas marszu czy pochodu padają słowa nienawiści, złości, agresji – powiedział prymas Polski. Abp Wojciech Polak podkreślił, że robienie z krzyża znaku walki z kimkolwiek czy czymkolwiek to bluźnierstwo.
Na takie słowa czekałam i mam nadzieję, że ci, którzy krzyż wykorzystują jako symbol swoich poczynań politycznych nareszcie to zrozumieją i zastosują się do słów prymasa. Różańcami też nikt już nie będzie bił po głowie odmiennie myślących. Jestem osobą wierzącą i takie traktowanie symboli religijnych jest nie do przyjęcia. 

9 maja 2017
Zaświeciło słońce, wstąpiła we mnie nowa energia, widzę sprawy we właściwym ustawieniu. Spotkałam się z ostracyzmem towarzyskim z racji tego, że oglądam dziennik TV w Jedynce! Posypała się lawina pytań typu: po co to oglądasz, dlaczego się denerwować… Ledwo przebiłam się przez słowa spadające jak grad na moją głowę tłumacząc, że abym mogła coś lub kogoś osądzać, muszę się zapoznać z faktami, wydarzeniami abym mogła je osądzić. Jakoś dotarło do świadomości. Życie nauczyło mnie aby stosować wobec ludzi zasadę ograniczonego zaufania. Nie mam powodu aby nie wierzyć, ale też nie ma powodu, aby dać się ponieść na fali emocji.
Dzienniki TVP1 to populizm w czystej postaci. „Media populistyczne charakteryzują się wrogością i kwestionowaniem elit, odwołują się do zdrowego rozsądku oraz uczuć moralnych.” Tam nie przedstawia się wydarzeń tak jak one wyglądają, ale tak, jak jest wygodnie partii wiodącej. Ustawia się wzmianki o tym co ważne, ale niewygodne, na końcu programu z odpowiednim komentarzem, niektóre sprawy pomija się zupełnie, swoje poczynania stawia się na pierwszym planie itd.,itp. Ludzie mają już tego dosyć, ja zresztą też.
- Uważam, że poziom manipulacji i oszustw w TVP jest nie do przyjęcia. Udawanie, że to media uczciwe i obiektywne jest wbrew logice i faktom. Partie opozycyjne powinny się zastanowić nad zignorowaniem mediów publicznych, jako tych, które fałszują rzeczywistość w celu wspierania PiS - powiedział portalowi Lenz.
Apel o bojkot TVP przez całą opozycję wystosował też były wicepremier Roman Giertych.
Jarosław Olechowski na swoim profilu na Twitterze tak podsumował pretensje PO: - Zwalniają policjantów i dziennikarzy, bo nie podobają im się newsy w telewizji.
O dziwo, wypowiedziała się też na ten temat p. Pawłowicz: popieram apel o bojkot mediów publicznych… Nie wiadomo jak to rozumieć, ale się wypowiedziała.
Ja też mam już tego wszystkiego dosyć. Słuchać tego bełkotu już się nie daje. Przecież muszę ich słuchać, aby mieć skalę porównawczą. Mam propozycję, w starożytnej Grecji głosowano za pomocą glinianych skorupek z wypisanym nazwiskiem obywatela, którego należało wydalić z kraju, może by tak zastosować ten sposób na wyeliminowanie bełkotliwych stacji z życia publicznego przez głosowanie, takie serio, ludzie nie chcą tego słuchać, stację zamknąć i koniec.
W Jedynce każde potknięcie, błąd partii rządzącej przekuwa się na sukces. Czy oni uważają, że Polacy to idioci?!Muszę jednak przerwać te dywagacje, gdyż na niebie zawisła czarna chmura, lada moment lunie. Wkładam kurtkę i wychodzę, jak się okazuje w śnieżycę, zawieję, ale idę smagana ostrymi podmuchami wiatru po życiodajne produkty mające zapewnić przetrwanie.. Uświadamiam sobie że tysiące kobiet, matek, żon, kochanek zrobiło w tej chwili to samo, zmuszone warunkami życiowymi. Nie jestem w moich działaniach odosobniona, nie jestem sama. Robię to celowo, gdy będę wracać, pogoda ustabilizuje się. Nic w życiu nie jest wieczne, dane po wsze czasy, wszystko kiedyś się kończy.

10 maja 2017

Wybrałam się dzisiaj do biblioteki na spotkanie z wnukiem Fidlera, który małym fiatem przejechał Afrykę. Było to jedno z bardziej udanych spotkań. Fiacik był głównym bohaterem, przygody zapierały dech w piersiach, piękne zdjęcia i filmy były tłem, narracja udana i co najważniejsze, komunikatywna.
Wieczorem obejrzałam z rozbiegu film sensacyjny „Negocjator”. Z reguły takich filmów nie oglądam, gdyż bardzo się denerwuję, a to nie sprzyja mojemu ciśnieniu. Włączyłam telewizor i tak jakoś poszło. Wzruszyłam się niepomiernie, łzami okrasiłam końcówkę filmu. Lubię takie szlachetne i bohaterskie typy. Niczego nie żałuję, nawet tego, że nie będę mogła teraz zasnąć, na dodatek ta pełnia… Wszystko warte było zobaczenia, usłyszenia i przeżycia. Idąc za poradą kobiety, która przeżyła śmierć kliniczną powtórzę tylko:
„Nie musisz robić nic więcej ani być niczym więcej. To wszystko. Po prostu kochaj się bezwarunkowo, zawsze i wszędzie, i pozostawaj sobą”.

10 maja 2017
Wracam do domu drogą obok kościoła, inaczej nie da się przejść, i widzę, że obok ogrodzenia kościelnego przesuwa się drobnym kroczkiem jeż. Bezpiecznie trzyma się muru i podąża w stronę zadrzewionej części terenu. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie natrętna kawka podskakująca obok niego, starająca się dziobem dopaść jego ciała. Parasolką odpędzam intruza, ale uparcie wraca. Inne kawki szukają jedzenia na trawniku, zachowują się tak, jak na kawki przystało, a ta jakby ją coś opętało, ciągle obok jeża. Kiedy doskakuje do niego, ten się kuli, odpędzam kawkę, jeż posuwa się o kilka metrów i historia się powtarza. W końcu jakoś dobrnął do kościelnej furtki, miała kłopoty z przeciśnięciem się przez pręty ogrodzenia, ale jakoś zdołał pokonać przeszkodę. Kiedy już znalazł się na bezpiecznym terenie porosłym krzewami, mogłam spokojnie odejść.
Często człowiek też ma taką kawkę na karku i nie może jej odgonić. Ja w każdym razie mam. Napiszę coś, co komuś tam się nie podoba, zaraz w moim komputerze mam gościa. Pytam więc, czy ja jestem wolnym człowiekiem?! Nie mam teraz zbyt absorbujących zajęć i mogłabym zacząć klecić wierszyki, ale nie mam odwagi. Ostatnio w związku z powstańcem śląskim prowadzę szeroko zakrojoną akcję, Muzeum Katowickie podjęło rękawice i zobaczymy, co z tego wyniknie. Mam mało danych o tym człowieku i trudno go zidentyfikować. Nie wiem czy chodzi o ojca, czy o syna. Przychylam się coraz częściej do tego, że to właśnie syn był uczestnikiem powstania śląskiego, ale trzeba to jakoś udowodnić. Popatrzcie sami, na dole strony.
http://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm

12 maja 2017
Błądziłam we śnie i nie mogłam odszukać drogi. To było męczące. Jung uważał, że sny, w których gubimy się i nie możemy znaleźć drogi, świadczą o tym, że w prawdziwym życiu zmagamy się z problemami i wyzwaniami stojącymi przed nami na drodze do odkrycia naszej jaźni.
Ja właśnie się zmagam z problemem powstańca śląskiego Stanisława Kaczmarka z przydomkiem Korfanty, urodzonego w Miłkowicach. Teraz dopiero ludziom otwierają się oczy dlaczego tak go nazywano. Jesteśmy coraz bliżej wyjaśnienia tej sprawy. http://milkowice.pl.tl/Powstania-%26%23347%3Bl%26%23261%3Bskie.htm
Ktoś zadzwoni i poszuka danych, inny wybierze się na cmentarz, porozmawia ze znajomymi, a ja wszystko koordynuję i składam. Kiedy już ustaliłam datę urodzenia Stanisława, pracownicy muzeum już świętowali, ale od poniedziałku wznowię działania. 
Co do zagubienia, to w starszym wieku nie jest to czymś nadzwyczajnym. Pamiętam pobyt w sanatorium. Było kilka osób, które nie były w stanie trafić do pokoju, w którym mieszkały. Lepiej niech nie doczekam takich czasów. Lubię wiedzieć którędy mam iść  i w jakim celu tam podążam.

13 maja 2017

Co z tego, że ja mam rację, gdy mnie nikt nie słucha. Każdy biegnie swoim torem, kleci dni i uczucia, a późnym wieczorem płacze w poduszkę, ale racji mi nie przyzna. Niech już będzie jak jest, niech powiewa wiatr wypełnienia, a ja, cóż ja?! Samotna jak sosna na rozstaju, niespełniona i rozdarta wpół. Przysiądzie jakaś pokutująca dusza, wesprze się o pień obłażący już z kory, wyżali się i pójdzie dalej cierpieć za swoje grzechy, rozpamiętywać dni minione, a sosna będzie tkwić a szczerym polu i dawać schronienie sezonowym ptakom, wysłuchiwać wycia wiatru i czekać na słoneczne dni, które już nie przyjdą. Wiersz od serca.
Cień    Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Byle ten obłok niełaski
z naszego słońca się zwlókł,
a położę się jak cień płaski
u Twoich nóg...


Słowa od rozumu i rozsądku.

Modlitwa św. Tomasz z Akwinu

- Panie, Ty wiesz lepiej, aniżeli ja sam, że się starzeję i pewnego dnia będę stary.
- Zachowaj mnie od zgubnego nawyku mniemania, że muszę coś powiedzieć na każdy temat i przy każdej okazji. - Odbierz mi chęć prostowania każdemu jego ścieżek.
- Uczyń mnie poważnym, lecz nie ponurym, rozumnym, lecz nie narzucającym się.
- Szkoda mi nie spożytkować wielkich zasobów mądrości, jakie posiadam, ale Ty, Panie, wiesz, że chciałbym zachować do końca paru przyjaciół.
- Wyzwól mój umysł od nie kończącego się brnięcia w szczegóły i daj mi skrzydeł, bym w lot przechodził do rzeczy.
- Zamknij mi usta w przedmiocie mych niedomagań i cierpień w miarę jak ich przybywa, a chęć wyliczania ich staje się z upływem lat coraz słodsza.
-Nie proszę o łaskę rozkoszowania się opowieściami o cudzych cierpieniach, ale daj mi cierpliwość wysłuchiwania ich.
- Nie śmiem Cię prosić o lepszą pamięć, ale proszę cię o większą pokorę i mniej niezachwianą pewność, gdy moje wspomnienia wydają się sprzeczne z cudzymi.
- Użycz mi chwalebnego uczucia, że czasem mogę się mylić.
- Zachowaj mnie miłym dla ludzi, choć z niektórymi z nich doprawdy trudno wytrzymać.
- Nie chcę być świętym, ale zgryźliwi starcy to jeden ze szczytów osiągnięć szatana.
- Daj mi zdolność dostrzegania dobrych rzeczy w nieoczekiwanych miejscach i niespodziewanych zalet w ludziach. Daj mi Panie łaskę mówienia im o tym...

Modlitwa umieszczona na grobie św. Tomasza w Tuluzie

14 maja 2017
Wczorajsza pogoda to był dla mnie bodziec, aby nadrobić zaległości praniowo-sprzątaniowe. Całą hałdę prasowania przesunęłam na wieczorne godziny. Oglądałam konkurs Eurowizji. Dobrze, że musiałam pociągać żelazkiem, gdyż inaczej bym przysnęła. Nic mi się nie podobało, jak to starej, zrzędliwej babie, a to, że nie śpiewano w ojczystych językach, a to znowu to. że nasza reprezentantka Kasia Moś wystroiła się w nieodpowiednią suknię, i jeszcze to, że piosenki były mało zróżnicowane. Portugalia wygrała konkurs Eurowizji, a ja piosenką nie byłam zachwycona i na dodatek uważam, że z wykonawcą jest coś nie tak, to nie tylko choroba serca… I ten facet z gołym tyłkiem! Co to miało znaczyć?! Podobała mi się tylko scenografia, ukraiński zespół grający na ludowych instrumentach podobał mi się chyba najbardziej. I organizujcie konkurs piosenki dla takiej zgredy jak ja…
Dzisiaj przy niedzieli wybrałam się z córką w plener. Przyniosłam bzu całe naręcze i cieszę się pięknym zapachem, który snuje się po całym domu. Każde pomieszczenie ma swój bukiet różniący się kolorem i gatunkiem. Jestem naprawdę pod wrażeniem. Tak mało człowiekowi trzeba do szczęścia. Wystarczy bukiet bzów.

15 maja 2017
Emerytka u bram bogactwa!!!
Czekam na dywany. Mają przyjechać czyściutkie i wypachnione. Żadne roztocza, póki co, nie będą mi bruździć swoją obecnością pod stopami. Zobaczymy, zobaczymy… Czas oczekiwania to dla mnie zastanawianie się nad życiem.
"Fakt" poinformował, że poseł Rafał Trzaskowski z PO dał żebrzącej starszej pani 20 gr. Na polityka wylała się fala oburzenia.
Czegoś tutaj nie rozumiem. Podobno emeryci mają bezpłatne lekarstwa, dlaczego więc kobieta zbierała na leki? Powinna iść do apteki i poprosić o wydanie bezpłatnych, a nie żebrać. Co miał zrobić Trzaskowski, gdy nie miał pieniędzy? Nie dać; dać to, co miał, to te osławione 20 gr; pobiec wyciągnąć pieniądze i dać 100 zł, a co ,stać go na ciastka, to i na pomoc starszej kobiecie także; powiedzieć tak jak pewien polityk J.K. - "spieprzaj dziadu", tutaj "babo"! Każde wyjście jest złe. Młodzi ludzie nie noszą już pieniędzy w kieszeni. Wszędzie, no prawie wszędzie można zapłacić kartą, po co więc nosić monety? Uważam, że komuś zależało, aby zrobić koło niego raban, ma kandydować na prezydenta Warszawy, każde więc potknięcie doczeka się informacji w dzienniku telewizyjnym. Powiem wprost, gadanie o takich rzeczach publicznie to jest wstyd dla tych, którzy gadają.
Z żebrakami mam już dosyć doświadczeń, wcale nie najlepszych. Teraz nie daję i już. Sama też nie mam zbyt wiele. Chodzi tutaj taki jeden pan, dzwoni do drzwi i prosi. Bardzo uprzejmy i naprawdę jest mi go żal, ale nie daję, gdyż się boję. Jak raz dam, nie opędzę się od potrzebujących, a i drzwi trzeba otworzyć, no chociaż uchylić. On prosi o jedzenie lub parę groszy. Każdy przecież jeden kawałek chleba ma, ale wielu ludzi, szczególnie samotnych, ma takie same opory jak ja. Przepraszam pana, panie proszący, może jak pan poprosi, gdy będę na ulicy, to dam panu złotówkę, na więcej mnie nie stać.
Podobno biorą pod uwagę emeryturę obywatelską, równą dla wszystkich, 900 zł! Zrównamy się wtedy wszyscy i będziemy urządzać wspólne gotowanie kartoflanki na skwerku przy jeziorku. Będzie nam raźniej.

17 maja 2017
Między szaleństwem a geniuszem przebiega tylko cienka linia. Na skutek trwających od tygodnia remontów świdrowanych na górnym piętrze, zbliżam się do początków choroby nerwowej. Staram się wychodzić z domu w godzinach dopołudniowych, ale dzisiaj raczej nie mogłam, wyjdę dopiero po południu. Dotkliwy napór świdrów na mój mózg wyzwala iście szalone pomysły.
Aby ukoić skołatane nerwy słucham przepięknego wykonania utworów Chopina przez mistrza Pawła Kowalskiego. Pod jego ręką fortepian śpiewa…  Zdjęcie z Szafarni, słuchaliśmy koncertu w zeszłym roku, a ja nie mogę zapomnieć. Słyszę tylko fragmenty, w przerwach świdrowania, ale to zawsze podnieta dla ducha. Pójdę więc na mentalny spacer, jak inny nie wchodzi w grę, będę szła w ostrych promieniach słonecznych reflektorów, przez zielone osiedlowe trawniki, odziana w biel bluzki kupionej na jedyną, specjalną, ostatnią okazję i zanurzona w majowe zapachy bzu przekroczę linię horyzontu, a później już jako niebieska odaliska stracę poczucie wstydu i strachu, noc będzie we mnie, a ja będę nocą, jak u Mickiewicza:
Nocy wschodnia! ty na kształt wschodniej odaliski,
Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski,
Ty iskrą oka znowu budzisz do pieszczoty.

Oto do czego doprowadza staruszkę świdrowanie w jasny, słoneczny dzień!

18 maja 2017

„Podróż ma wtedy sens, jeśli możesz komuś powiedzieć: Zobacz, jak tu pięknie.” To maleńki cytacik z książki „Ania Seniuk. Nietypowa baba jestem” napisana przez jej córkę w formie wywiadu. Annę Seniuk jako aktorkę bardzo lubię, o książce nie będę pisać, w końcu każdy może przeczytać, gdy będzie miał ochotę, skupię się na słowach cytatu.
Taka podróż, to nie tylko wycieczka do „Kazimierza”, to także podróż życia. Gdy masz z kim dzielić radości i smutki, życie staje się łatwiejsze, a człowiek czuje się spełniony. Łatwo jest mówić - jestem szczęśliwa, gdy zostaję w domu na kilka godzin sama. Oczywiście, że wtedy się odpocznie, ale wiesz przecież narzekalska, że rodzina wróci za godzinę, czy za kilka dni, a ty znowu będziesz zadowolona, że ich masz.
Życie rodzinne to przecież też nie sielanka - obowiązki, praca niekiedy ponad siły, sprzeczki i kłótnie, no trudno, tak to już jest. Niekiedy to nie twoja wina, że wszystko przybiera zły obrót, ale przecież jadąc samochodem i przestrzegając wszelkich prawideł ruchu, możesz znaleźć się w oku cyklonu drogowego, zupełnie nie z twojej winy. Zawsze zastanawiam się, czy w sytuacji konfliktowej lepiej jest milczeć, czy dochodzić swoich racji „słowno- siłowo”. Może lepiej przeczekać, i gdy emocje ostygną, wyłuszczyć swoją prawdę?! Rozbijanie talerzy w złości jakoś mi nie przemawia do wyobraźni, po prostu szkoda mi byłoby talerzy. Sknera jestem, co nie znaczy, że talerze trwają wiecznie, zawsze jakiś po drodze się stłucze.

19 maja 2017
Zimno na wiosnę ziębi podwójnie, upał na wiosnę praży lipcowo, tak źle i tak niedobrze. Staram się rozłożyć wszystkie przygotowania na przyjazd gości na kilka dni, gdyż czasy, kiedy w jedne dzień uporałam się ze wszystkim, minęły bezpowrotnie. „Słabuję”, jakby powiedziała Kaziukowa w Konopielce, ale ona tylko niekiedy, gdy okoliczności życiowe ją zmogły, a ja już prawie zawsze. Zupełnie wykończyły mnie kratki wentylacyjne. Od czasu do czasu domagają się dokładnego umycia. Wspięłam się na drabinkę, uniosłam ręce do góry i czułam, że życie po siedemdziesiątce kończy się na takiej wysokości! Ledwo uporałam się z tą pracą, ledwo ledwo. Musiałam odpocząć z pół godzinki. Z przestankami dobrnęłam do zakończenia porządkowania kuchni i łazienki. I tak nie obyło się bez katastrofy. Chciałam odnieść do schowka Sidolux, bardzo ułatwiający sprzątanie tych przybytków mieszkalnych, ale widocznie nie dokręciłam zakrętki, butelka wypadła mi z rąk i prawie cała zawartość wylądowała w przedpokoju na podłodze. Mało, że strata, to jeszcze panele w okamgnieniu utraciły blask… Zakończyłam na dzisiaj działania ze skutkiem mnie niezadawalającym.
Może chociaż odchudzanie mi się uda. Zaczynam od dzisiaj. W innym przepisie polecają jeszcze do tej mikstury dodać 1 łyżeczkę oleju kokosowego, ale chyba tego nie wykorzystam, zbyt odstraszające, będzie bez oleju. Niech moc będzie ze mną.
Składniki:
2 łyżki miodu
1 łyżeczka cynamonu
250 ml wody


Przygotowanie:

Doprowadź wodę do wrzenia, dodaj cynamon i dokładnie wymieszaj, następnie zdejmij z ognia i ostudź.
Chcąc zachować właściwości miodu, które pomogą Ci schudnąć trzeba go dodawać, gdy napój jest już zimny, nigdy zaraz po zagotowaniu wody.
Jak spożywać ten napój?
Trzeba wypić połowę szklanki tuż przed pójściem spać, a druga połowę rano po przebudzeniu, na czczo.
W ciągu zaledwie siedmiu dni zdasz sobie sprawę, że straciłeś na wadze szybciej niż wcześniej, wyniki na pewno Cię zaskoczą.
Miód zawiera przeciwutleniacze i enzymy, które mają pozytywny wpływ na organizm. Cynamon pobudza metabolizm i obniża poziomu cholesterolu.

20 maja 2017

Jutro mój dom zapełni się rodziną. Będę miała nareszcie z kim dłużej pogadać, mam taką nadzieję. Wszystko dopięte na ostatni guzik. Nawet wygospodarowałam czas, przysiadłam trochę, aby poczytać. Trafiłam na felieton Szymona Majewskiego. Od dzisiaj go lubię. Ma takie same problemy jak ja, męczy go przebywanie w łazience i nieustające oblucje ranne i wieczorne. Wyliczył nawet ile razy musiał w swoim życiu się myć, ile czasu na to stracił, a przecież mógłby robić coś innego! Przecież zdaję sobie z tego sprawę, że to jest sprawa nieunikniona, trzeba to robić i koniec, ale już mi się to dbanie o siebie znudziło. Nie tylko mycie mnie przygnębia, dzień w dzień musisz sprzątać, gotować, ścielić łóżko, prasować i prać, no to ostanie niekoniecznie codziennie, ale często. Dzisiaj wszystkie letnie rzeczy wyprane i wyprasowane uplasowały się w szafach, a pogoda jak na złość znowu ma chimery. Oziębia się i to na dłuższą metę. Moje zioła mogłyby już napełnić półki na balkonie obfitą zielenią, ale one się lenią, nie ze swojej winy. Wiosna to ma być wiosna i koniec. Powinnam już iść spać, przecież rano trzeba wcześnie wstać, ale jakoś nie mogę się przemóc. Muszę się zawsze do czegoś zmuszać. Chyba coś takiego jak nieograniczona wolność w życiu człowieka nie ma miejsca.
Dzisiaj wrażenie zrobił na mnie artykuł http://www.schondorf.pl/kamien-ofiarny-we-wsi-wrzaca/
Tyle ciekawych spraw odkryto dla czytelników na temat prehistorii i historii miejscowości w powiecie tureckim, Przeczytałam bez przymusu...  :)

22 maja 2017
  
 Dzisiejszy spacer nad Balatonem, ja z córką - nie jestem garbata ze starości, przysiadłam tylko na kamieniu, upał dawał się we znaki. Nie wypadło to najkorzystniej, ale trudno, takie są realia. 
 Na  zdjęciu z moim wnukiem. Mam pozwolenie na publikację, z ręką na sercu, nic poza plecami osób które są na zdjęciach.
Zasłyszałam pewną anegdotkę, chętnie się podzielę, gdyż mnie rozbawiła.
Na przystanku autobusowym pewna pięćdziesięciolatka, ładna, zgrabna z ambicjami, spoziera na rozkład jazdy autobusów. Podchodzi do niej młody, przystojny młody człowiek, przeprasza, że chce zadać jej pytanie, ona godzi się z radością i słyszy: Pani w tym wieku czyta jeszcze bez okularów?
Panią zamurowało, spodziewała się zupełnie innego pytania.

25 maja 2017
Dni mijają. Spacery, skwery, parki, Botanik kasztany, brzozy, bzy, kwiaty. Filharmonia - Mozart, Orkiestra Kameralna Capella Bydgostiensis, Katarzyna Jaracz sopran, Kai Bumann dyrygent - piękny koncert. Rozgrywki w warcaby, scrabble, karty - oj, chyba szczęście już mi nie sprzyja... Trudno, młodzi mają swój czas na wybicie się. Mamy nowego współtwórcę strony, 88 lat, a pamięć świetna. Urodzony gawędziarz. Wydarzenia przywołuje niesamowite.
http://milkowice.pl.tl/Nowo%26%23347%3Bci.htm

26 maja 2017
Dzień Matki!
Odbieram od rana życzenia i prezenty, cieszę się że mam moje dzieci. To mi się w życiu udało!!!
Wspominam moją mamę i teraz w pełni rozumiem jej poświęcenie, wyrozumiałość i miłość. Trzeba samemu to przeżyć, aby wiedzieć jak wszystko wygląda. Warto żyć, aby słyszeć to słowo wypowiadane przez własne dziecko. Ja dostaję konwalie, zwyczajowo, ale rumianki i walc dla mojej Mamy.




28 maja 2017

Park z pięknymi, różowymi kasztanowcami obok filharmonni. Zdjęć mi więcej nie przesłali. Mam sama robić, a ja nie mam ochoty!!! Świat teraz ma inny koloryt, starczy. Widzę to i czuję. Oto przykłady.
Biorę udział w wycieczce, owszem, ale nie dam rady odbyć całej trasy. Wszyscy idą, a ja wracam autobusem. Nogi odmawiają posłuszeństwa, serce łomocze, wycofuję się w zmęczenie.
Oglądamy wspólnie film „Powidoki”, jestem razem przecież, pasjonuje mnie Strzemiński i Kobro, jego żona, o której dowiadujemy się pośrednio przez wieści od córki Niki. Obsada aktorska świetna, Linda jako malarz odsunięty od twórczości, gdyż nie chciał dać się ująć w ramy twórczości dla mas, jego córka, przedwcześnie dojrzałe dziecko lawirujące między ojcem i matką, już rozwiedzionych i nienawidzących się. Gra tę postać Bronia Zamachowska, świetnie gra! Będzie z niej wybitna postać, to już widać. Problem w tym, że ja do północy wyciągam już z trudem. Wracając jeszcze do filmu. Pokazano Strzemińskiego, ale układy małżeńskie pominięto, a mistrz uciekał się nawet do przemocy fizycznej wobec małżonki!!! Warto o tych sprawach poczytać, gdyż córka Nika walcząc o pamięć o wielkich artystach, jakimi byli jej rodzice, mówi także o trudnych małżeńskich sprawach i o swoich losach także.
Takich przykładów by mnożyć, to mi się nie podoba, na takie zachowania się nie zgadzam, o tym wypowiadam się sarkastycznie… Chwilami czuję się zmęczona sama sobą. Potrzebny mi jakiś zastrzyk adrenaliny, coś, co by mną wstrząsnęło, porwało mnie gdyż w przeciwnym razie szczeznę marnie i nikt ze mną nie będzie mógł wytrzymać. Gdzieś cała radość życia ze mnie uciekła, został tylko realizm i praca. Wyglądam na zdjęciach, jakbym była ciągle na coś lub kogoś zła, a ja tak naprawdę jestem już wszystkim zmęczona. Teraz jeszcze dołożyli mi smartfona. Jakoś mi z tym urządzeniem nie po drodze. Wszystko malutkie, nic nie widać, znaczki jak maczki. Mój stary telefon mi wystarczy. A zdjęcia? Najwyżej nie będę miała, albo zrobię moim telefonem i już.
29 maja 2017

Jesteśmy genetycznie obciążeni! Znowu musiałam biec na pocztę, aby wysłać pozostawione rzeczy przez moją ukochaną rodzinę! Ja też tak miałam. Każdy wyjazd do rodziców kończył się pozostawieniem jakichś rzeczy. Niekiedy trzeba było jechać powtórnie, gdyż nie dało się ich niczym zastąpić. Zostawały te, które były przygotowywane specjalnie, aby ich nie zapomnieć. Kiedyś została ukochana maskotka mojej córeńki, bez której ta nie mogła zasnąć, tatunio zaliczył rundę powtórnych odwiedzin, aby dziecko można było położyć spać. Ciągnie się to z pokolenia na pokolenie. Taki już nasz los.
Na poczcie mieliśmy atrakcję w postaci wysyłki pszczół matek. Jeszcze nie słyszałam o takiej formie przesyłki pszczół. Brzęczały zawzięcie, a pani w okienku nie wiedziała jak je przesłać, gdyż przesyłająca chciała aby przybić pieczątkę „Ostrożnie”, a „poczta” bała się wbić stempel aby nie uszkodzić tekturki. Pan stojący o kulach się niecierpliwił, wcale się nie dziwię, mnie też by się nie podobało gdybym była z dysfunkcją ruchową. Przepuściłam tego pana w kolejce, gdyż stał za mną, prawie się zaprzyjaźniliśmy dzięki pszczołom. Okazałam dobre serce, a ten pan był mi wdzięczny. Dobro za dobro, uśmiech za uśmiech, resztę sobie trzeba dopowiedzieć.
30 maja 2017

Strona coś mi szwankuje, tak jak pogoda. Prognozy się sprawdzają, grzmi, pada, wieje. Nie mam ochoty na spędzenie dnia pracowicie. Zaczęłam układać pasjansa FreeCell. Trochę bardziej zmusza do myślenia, ale tak jak w każdej grze, albo masz szczęście, albo nie.
Maj się kończy, dobrze że trochę dzisiaj zapachniało akacjami i dzikimi różami. Nie lubię niczego kończyć, ale jak trzeba, to trudno, zakończymy maj, Może czerwiec będzie łagodniejszy. milszy, radośniejszy. Wszystko przed nami, a do pasjansa zachęcam, ciekawa jestem jak wyjdzie. Dzisiaj szczęście mi dopisało, ale nie zawsze tak bywa. 31 maja 2017
http://wyborcza.pl/duzyformat/1,127290,8288011,Znajdz_mi_go.html?disableRedirects=true
„Śledczy wypytywał rodziny o znaki szczególne - pieprzyki, blizny pooperacyjne, koronki zębowe. I pokazywał zdjęcia z fragmentami ciała. Rozmowa z Ewą Kopacz, minister zdrowia, która w Moskwie towarzyszyła rodzinom ofiar katastrofy smoleńskiej…”
Ten wywiad sprzed kilu lat warto przeczytać. Wkraczamy w kampanię wyborczą i nie takie sprawy będą wyciągane na wierzch. Czy tak powinno być? Nie powinno, ale co miała zrobić Ewa Kopacz?! Chyba wszyscy stracili głowy, oprócz Macierewicza, który migiem przyjechał do Warszawy! Nie wyobrażam sobie siebie na jej miejscu, na miejscu rodzin. Co niby jeszcze można było zrobić i dlaczego tak się stało, że szczątki ludzie zostały pomieszane?! Komu na tym zależało i dlaczego? Przecież rodziny były przy identyfikacji zwłok. Co by było, gdyby powtórnie zaczęli badać je w Polsce? Rząd zaufał Rosjanom i zrobił źle. Podobno po pół roku zawiadomili, że mogą takie sytuacje z ciałami zmarłych zaistnieć. Czy należało wtedy powiadomić rodziny?! Nie wiem. Zmarłym już nic nie pomoże… Może rzeczywiście wspólna mogiła byłaby najlepsza?!
W mediach wrze! Dzisiaj dziennikarka na zakończenie rozmowy spytała posła, nazwiska niestety nie udało mi się wyłowić, gdyż zbyt późno włączyłam radio PiK, ale słyszałam pytanie i odpowiedź. Kaczyński obiecał w kampanii wyborczej, że Macierewicz nigdy nie zostanie ministrem, a jednak został. Odpowiedź sprowadziła się do tego, że Macierewicz jest doskonałym ministrem!!! O obietnicy nie wypowiedział się zupełnie. I na tym polega sprawa. O co w tym wszystkim chodzi i czy nigdy już nie będzie końca!
 
Facebook "Lubię to"
 
Motto strony
 
„Pamiętaj, że każdy wiek przynosi
nowe możliwości.
Daj z siebie wszystko – inaczej oszukujesz samego siebie.”
O nic cię nie poproszę - fasti
 
Nigdy się nie ukorzę
o nic cię nie poproszę
zamknę słowa na klucz
wymyję w zimnej rosie
wierszyk jakiś napiszę
życie sobie osłodzę
ukradnę słowa sowie
wiatr pogonię w ogrodzie
nie będę już wiedziała
o wszystkich dylematach
miłości niespełnionej
uczuciach do końca świata
A kiedy czasem nocą
poszukam złudnych cieni
perliście zalśni rosa
na zimnym skrawku ziemi
i wtedy moje serce
w atramentowej toni
odszuka twoje myśli
i z bólem je dogoni
bo jesteś mym marzeniem
i będziesz do końca świata
w Różowej Księdze Uczuć
zapisanym tego lata
Bezsenność
 
w ciemnej ciszy nocy
kroczy cicho zegar
wybija wspomnienia
i czasu przestrzega

srebrny blask księżyca
o tarczę się oparł
oświetlił wskazówki
i wszystko zamotał

czyjeś smutne oczy
wpatrzone w mrok nocy
śledzą czasu przebieg
bezsenności dotyk
Sposób na samotność
 
Wymyśliłam sobie ciebie
W noc bezsenną o poranku,
Gdy uparcie w okno moje
Zerkał księżyc, bard kochanków.

Wymyśliłam sobie ciebie,
Gdyż ma dusza poraniona
Nadawała ciągle sygnał
„Skrzynka żalów przepełniona.”

Wymyśliłam ciebie sobie
Od początku, aż do końca.
Wiem, że nigdy cię nie spotkam,
Muza tylko struny trąca.
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja